Podró morska "Stefanem Batorym" cz. 2

Transkrypt

Podró morska "Stefanem Batorym" cz. 2
Energetyk-Elektronik-Bytom
Podróż morska "Stefanem Batorym" cz. 2
Autor: Elżbieta Sochacka
24.02.2008.
Zmieniony 25.02.2008.
Pierwsze zejście na ląd mieliśmy w Kopenhadze, dostaliśmy nasze paszporty, które następnie po
powrocie na statek trzeba bylo oddać. Całodzienne zwiedzanie miasta, zabytków no i naturalnie sklepów,
które dla nas były szokiem. Piękne sklepy, bogato zaopatrzone i wszystko czego dusza zapragnie. Dzisiaj
wydaje nam sie to dziwne, ale na owe czasy to był dla nas szok. Nad brzegiem morza podziwialiśmy
figurkę MAŁEJ SYRENKI, postać z baśni Andersena, która jest znakiem rozpoznawczym Kopenhagi.
Ta Syrenka jest naprawdę bardzo mała wyobrazałam ją sobie inaczej.Ale jest śliczna.
Następnie pod Pałacem Królewskim, gdzie stali wartownicy robiliśmy sobie zdjecia, co chyba nie bardzo
podobało się stojacym tam wartownikom w paradnych mundurach.
Nie było dużo czasu na wielkie zwiedzanie, niemniej mocnych wrażeń nie brakowało. Po powrocie
zaczęliśmy liczyć ile osób zostało na lądzie wybierając "wolność" - tym razem niedużo ok 4-5 osób.
Następnie znowu płyniemy korzystając z wszystkich atrakcji na statku.
Drugie zejście na ląd to największy port Europy AMSTERDAM.Zaraz w porcie zaprowadzono nas do
magazynów, gdzie były sklepy z towarami, które nas interesowały (po tańszych cenach w $); sklepy
prowadzone były przez Polaków. Miasto zwiedzaliśmy autokarem, więc raz na lewo raz na prawo, kilka
razy wysiadaliśmy na zwiedzanie jakichś zabytków. Co zwróciło naszą uwagę, to bardzo duża ilość
rowerzystów na ulicach. Na głównej ulicy handlowej pozostawiono nam parę godzin czasu do zwiedzania
(nie kupowania, bo nie było bardzo za co) sklepów. Postanowiłam zrobić sobie osobistą wycieczke i
weszłam w jedna z bocznych uliczek mieszczących się nad kanałem. Z wielkim zainteresowaniem
zaczęłam oglądać duże okna wystawowe z "żywymi manekinami", siedzące, jaskrawo pomalowane i
ubrane dosyć skąpo kobiety. Jak się okazuje była to uliczka sex shopów i ... Okazuje się że nie lubia one
aby im się przygladać, co dały mi do zrozumienia, więc czym prędzej uciekłam z tej uliczki. Ale
zaspokoiłam swoją ciekawość. W drodze powrotnej na statek mijaliśmy wiele wiatraków- symboli
Holandii. Po powrocie okazało się, że tym razem opuściło nas o wiele wiecej osób, chyba około 20, a
może więcej - nie pamiętam dokładnie.
cdn.
http://energetyk.hekko24.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 15:32