W kolejnym numerze TP 30/2015 przeczytałam list p. J.M. Popiela nt

Transkrypt

W kolejnym numerze TP 30/2015 przeczytałam list p. J.M. Popiela nt
W kolejnym numerze TP 30/2015 przeczytałam list p. J.M. Popiela nt. problemu
dotyczącego prowadzonej przez niego hodowli bizonów w Kurozwękach. Nie znam
osobiście p. Popiela (ani nikogo z jego rodziny i przyjaciół) i nigdy nie byłam w
Kurozwękach. Nie mam więc żadnego emocjonalnego podejścia do tej hodowli i jej
właściciela. Interesuję się natomiast problemami ochrony bioróżnorodności
gatunkowej i postępowaniem wobec chronionych gatunków zwierząt w naszym kraju.
To prawda, że nasze rodzime prawodawstwo w tym względzie nie jest doskonałe.
Procedowanie opracowanych (przez specjalistów z danej dziedziny a nie celebrytów
czy polityków) metod strategii ochrony gatunkowej jest bardzo długie. Niemniej od lat
istnieją dokumenty, według których odbywa się regulacja prawna dotycząca hodowli
konkretnych gatunków zwierząt.
Od 1992 obowiązuje Konwencja dot. różnorodności biologicznej (ogłoszona w Rio
de Janerio podczas Szczytu Ziemi), którą ratyfikowało 193 krajów świata, w tym
Polska. W konwencji tej czytamy m.in. „Podstawową metodą zachowania
różnorodności biologicznej jest ochrona in situ, czyli w miejscu naturalnego
występowania. W tym celu tworzy się obszary chronione czy utrzymuje się lub
odtwarza populacje cennych i zagrożonych gatunków, jak i zapobiega wprowadzaniu
gatunków obcych.” Zgodnie z zapisami III załącznika Konwencji Berneńskiej żubr jest
chroniony prawem międzynarodowym na terenie całej Europy. W Dyrektywie
Siedliskowej Rady 92/43/EWG z dnia 21 maja 1992 r. „żubr jest gatunkiem
priorytetowym, a hodowla bizona może wpływać niekorzystnie na dziko żyjącą
populację żubra w Polsce”. Według art. 174 Traktatu Ustanawiającego Wspólnotę
Europejską „…ochrona opiera się na zasadzie ostrożności oraz na zasadach
działania zapobiegawczego...”.
Plan ochrony żubra powstał w 2002 roku. Opracowali go naukowcy zajmujący się
tym gatunkiem zwierząt (z SGGW, ZBS PAN w Białowieży, PAN w Ustrzykach
Dolnych) we współpracy z leśnikami zaangażowanymi w ochronie żubra (z
Białowieży, Bieszczad, Niepołomic, Gołuchowa, Puszczy Boreckiej i in.). Po wielu
udoskonaleniach i poprawkach plan ten został zatwierdzony przez kierownictwo
Ministerstwa Środowiska w 2007 roku jako obowiązujący dokument pod nazwą
„Strategia Ochrony żubra Bison bonasus w Polsce”. Wcześniej, bo w roku 2004
Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody – IUCN (International Union for
Conservation of Nature) opublikowała dokument będący wykładnią procesu
restytucji i ochrony gatunku żubr pt. „European Bison – Status Survey and
Conservation Action Plan”. Dokument ten opracowany został przez gremium uznane
w świecie jako autorytety z zakresu ochrony żubra, któremu przewodził prof. Z.
Pucek z ZBS PAN w Białowieży , światowej sławy znawca żubrów. W obu
przytoczonych dokumentach jednoznacznie stwierdza się, iż „ze względu na
zagrożenie związane z możliwością krzyżowania się tych dwóch gatunków nie
powinno się dopuszczać w Polsce do powstania ferm hodujących bizony
amerykańskie i zwierzęta te muszą być traktowane jako gatunek obcy zagrażający
naszej faunie”.
O restytucji żubra postanowiono w 1923 roku na międzynarodowym Kongresie
Ochrony Przyrody w Paryżu, powołując do życia Międzynarodowe Towarzystwo
Ochrony Żubra. To międzynarodowe grono przyrodników postanowiło powierzyć to
zadanie Polsce (kraju-mateczniku żubra). Sadzę, że dla nikogo nie powinno być
wątpliwości, że było to niezwykłe wyróżnienie i zaufanie. Ponadto był to dowód
uznania, że jesteśmy narodem odpowiedzialnym. Wszelkie próby „wzbogacenia krwi”
poprzez krzyżowanie z bizonami czy żubrobizonami już w latach 30-tych uznane
zostało przez Międzynarodowe Towarzystwo Ochrony Żubra za niedopuszczalne i
kategorycznie zabronione (udaremniając tym samym działania dr Lutza Hecka pod
Berlinem, jak również kontunuowanie mieszania żubrów z darowanymi
Prezydentowi Mościckiemu przez Polonię Kanadyjską bizonami). I od tamtych
czasów nic nie zmieniło się w podejściu przyrodników do problemu ochrony gatunku
żubr. Żubr jest gatunkiem miejscowym, pożądanym ; bizon jest gatunkiem obcym,
inwazyjnym, szkodliwym dla utrzymania czystego gatunku rodzimego.
Artykuły zamieszczone w TP o działalności p. Popiela są gloryfikacją jego
dobroczynnego działania na rzecz regionu i okolicznej ludności. I w tym miejscu
należą się mu wielkie gratulacje. Jednocześnie podkreśla się w nich niechęć
urzędników GDOŚ i RDOŚ wobec właściciela hodowli, którzy swoimi „wydumanymi”
decyzjami chcą zniszczyć dobroczyńcę. Czy rzeczywiście jest to prawda? Pan
Popiel już w 2000 roku (w momencie zakładania swojej hodowli bizonów) miał
świadomość, że uzyskuje zgodę czasową. W roku 2005 właściciel stada bizonów
został poinformowany o zakazie przemieszczania żywych bizonów z jednoczesną
informacją o dalszych pracach nad udoskonalaniem przepisów dotyczących
gatunków obcych (PT 28/2015). Wiedział więc, że procedura ustawodawcza jest w
toku i powinien śledzić jej dalsze losy. Każdy, kto decyduje się na jakąś działalność
nie może żyć w izolacji i nie może być zwolniony z obowiązku śledzenia regulacji
prawnych w tej dziedzinie. Czas na zmianę hodowli bizonów na rzecz innego
gatunku zwierząt miał więc długi (do tego roku 10 lat). Wiedząc, że sprawa hodowli
bizonów jest dyskusyjna nie powinien doprowadzać do powiększania liczebności
stada. Wszak zaczynał od 22 samic i 2 byków, a doprowadził do stada 72
osobników . Dlaczego? Bo lekceważył ostrzeżenia? Bo uważał, że przepisy prawne
jego nie dotyczą? Że jakoś to będzie? Przytoczone przeze mnie dokumenty z
zakresu ochrony gatunkowej regulują sprawy hodowli gatunków obcych od dawna,
jeszcze przed powstaniem hodowli p. Popiela. Czemu zatem, przystępując do tego
przedsięwzięcia p. Popiel nie zasięgnął opinii przyrodników (oczywiście tych, którzy
mają wiedzę z tego zakresu – nie np. przyrodników zajmujących się gadami czy
hodowców zwierząt gospodarskich)? Od 2005 roku w Polsce działa Stowarzyszenie
Miłośników Żubrów, mające swoją stronę internetową. Czy podejmując decyzję o
swojej działalności (rewitalizacja regionu, miejsca pracy itp.) hodowla danieli, bydła
mięsnego (są różne rasy, bardzo atrakcyjne pokrojowo) byłaby rzeczywiście mniej
atrakcyjna? Koniecznie trzeba było sięgać do zwierząt egzotycznych, które w Polsce
nigdy nie zamieszkiwały? Czy rzeczywiście hasłem w naszym kraju ma być „ wolnoć
Tomku w swoim domku”? Interes jednostki czy nawet małej społeczności (okolica
Kurozwęk to tylko część naszego kraju) jest ponad dobrem narodowym? Bo choć
może to brzmi egzaltowanie, to jednak żubr jest naszym dobrem narodowym.
Mało tego, piecza nad tym dostojnym zwierzem, nazywanym przez niektórych
pomnikowym – została powierzona Polsce przez międzynarodowych przyrodników,
jako wyraz zaufania do naszej odpowiedzialności. Może warto o tym pamiętać i nie
dawać się ponosić populistycznym podejściem do tematów specjalistycznych. I nie
czekać na faktyczne kłopoty, tylko za wszelką cenę unikać zagrożenia. Choćby było
tylko minimalne. Straty mogą okazać się znacznie większe i nie do odrobienia.
Przyroda to nie budowa altanki, która zbudowana bez wyobraźni może się zawalić,
ale na jej miejsce korzystając z doświadczeń poprzednich postawimy szybko nową.
W sprawie tak dużej wagi, jak przywrócenie czystego gatunku żubr nie róbmy
wątpliwych eksperymentów. Zawierzmy blisko 100-letniemu doświadczeniu
kolejnych pokoleń żubrologów.
Dr n.wet. Magdalena Matuszewska