„Wciąż bardziej obcy”
Transkrypt
„Wciąż bardziej obcy”
Anna Górska „Wciąż bardziej obcy” AKT I Scena 1 Warszawa. Jedna z elitarnych szkół ponadgimnazjalnych. Korytarz szkolny, długi, szeroki. Rzecz się dzieje podczas długiej przerwy. Młodzież w kilkuosobowych grupkach porusza różnego rodzaju dyskusje. Jednak głównym tematem jest zbliżająca się Studniówka oraz wybory na króla i królową balu. Niemal każdy przegląda karty z listami kandydatów. TOMEK: Hej, Karol, jest tu twoje nazwisko. KAROL: Nie gadaj. TOMEK: Moje nazwisko też tu jest! KAROL: Hej, uważaj! TOMEK: Sam sobie uważaj. Masz na gębie taki głupi uśmiech, jakbyś już wygrał i teraz ustawiał się do zdjęcia przed paparazzi. KAROL: A to źle? TOMEK: Powinno się zabronić ci żyć! KAROL: Cóż, dziękuję. Nic na to nie poradzę, że jestem piękny, mądry, popularny, a do tego mój ojciec ma mnóstwo kasy. A propos! Widziałeś tę laskę? Anna czy Hanna? Jak jej tam? Już oddała na mnie swój głos. Jestem czarnym koniem tego wyścigu po laury! Przykro mi kolego, ale nie masz ze mną żadnych szans. Scena 2 W klasie. Pojawia się nowa uczennica. Wyglądem przypomina gotkę. Jej uroda odbiega od tradycyjnie pojmowanego kanonu piękna. Jest wyraźnie oburzona, bo jej ławkę oklejono gumą do żucia. PAULA: To wstrętne! NAUCZYCIEL: Co jest wstrętne, panno… panno… PAULA: Czarowska. Paula Czarowska. NAUCZYCIEL: Paulo, czy coś jest nie w porządku z twoim miejscem pracy? PAULA: Coś jest nie tak z tym światem. Coś jest bardzo nie tak, skoro mamy dwudziesty pierwszy wiek, a wciąż organizuje się tego rodzaju parodię elitaryzmu. Dziewczyna podnosi kartę do głosowania. 0 TOMEK: To karta do głosowania dla maturzystów. Wybieramy członków rodziny królewskiej. PAULA: Otóż to! Kim są ci ludzie? Dlaczego mają być traktowani jak członkowie rodziny królewskiej? Na podstawie… czego? Osoby na tej karcie zostały wybrane według wyłącznie jednego kryterium – fizycznego piękna. KAROL: To bzdura. Wszyscy głosowali anonimowo i wybrali te właśnie osoby. Na tym polega demokracja. TOMEK: Dobrze gadasz stary! PAULA: To owce idące za stadem. Głosują na tak zwanych popularnych, ponieważ to łatwe. Piękno zewnętrzne: blond włosy, niebieskie oczy – zawsze łatwo jest rozpoznać. Ale jeśli ktoś jest odważny, silny, mądry – nie tak łatwo to zauważyć. KAROL: Ktoś mądry wymyśli, jak wyglądać lepiej. Mogłabyś schudnąć, iść do kosmetyczki, zmienić image. Ludzie nie powinni być zmuszani do oglądania brzydali. PAULA: Tak właśnie myślisz? KAROL: Tak, właśnie tak myślę! PAULA: Wobec tego powinieneś mieć nadzieję, że nigdy nie zbrzydniesz, Karolu. Już teraz masz potworną duszę, a tylko jej wartość ma jakieś znaczenie. Założę się, że gdybyś stracił urodę, nie umiałbyś jej odzyskać. Scena 3 Korytarz szkolny, długi, szeroki. Rzecz się dzieje podczas przerwy. Młodzież w kilkuosobowych grupkach porusza różnego rodzaju dyskusje. Karol podchodzi do Pauli. KAROL: Cześć. PAULA: Cześć. Czym sobie zasłużyłam na taki zaszczyt? KAROL: Nie zgrywaj się. Zaintrygowałaś mnie swoją wypowiedzią podczas lekcji i uznałem, że masz rację. Tutaj, w tej szkole, rzeczywiście oceniamy ludzi po wyglądzie. Widzisz, wyglądam znacznie lepiej niż przeciętny człowiek i z pewnością dzięki temu żyje mi się łatwiej. Nigdy jednak nikt nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak ty dzisiaj. Jesteś bardzo interesująca. PAULA: Interesująca czy dziwna? Bo to zupełnie dwa odmienne znaczeniowo słowa. KAROL: Zdecydowanie interesująca. Ciągnie mnie do ciekawych ludzi… Zapytam wprost. Pójdziesz ze mną na Studniówkę? Myślę, że moglibyśmy się dobrze bawić. PAULA: Tak, chętnie z tobą pójdę. 1 Scena 4 Na parkingu przed szkołą. Do Karola podbiega oburzona Dominika – jego dziewczyna. Wygląda niczym z okładki Vogue’a. DOMINIKA: Hej, jakaś gotycka laska opowiada wszystkim, że idzie z tobą na bal! KAROL: Czy ty naprawdę sądzisz, że mógłbym zaprosić na studniówkę, ba, gdziekolwiek, taką brzydulę? DOMINIKA: Dlaczego więc ona opowiada takie bzdury? Oszalała? KAROL: Nie mogę panować nad wszystkim. Nic na to nie poradzę, że wszystkie dziewczyny, w tym świruski, marzą, by to właśnie ze mną spędzić ten wieczór. DOMINIKA: Więc nie zaprosiłeś jej? KAROL: Tego nie powiedziałem. Nie uważasz, że to całkiem zabawne, iż ona pewnie właśnie kupuje sukienkę, robi makijaż i wierzy, że to właśnie ze mną, twoim partnerem, pójdzie na ten najważniejszy bal? DOMINIKA: Jesteś taki podły! He He He! Scena 5 Sala balowa. Przed wejściem stoją Karol i Dominika. Czekają na Paulę, która niebawem nadchodzi. KAROL: Czas na przedstawienie. DOMINIKA (rzuca się Karolowi na szyję i całuje): Kocham cię, Karolu. DOMINIKA (po chwili do Pauli): Na co się gapisz potworze? DOMINIKA (do Karola): Popatrz na nią. Hi hi! Wystroiła się jak na Halloween! W tej sukience wygląda jeszcze straszniej. Ohyda! PAULA (podchodzi do pary): Zaprosiłeś mnie Karolu na Studniówkę, chociaż wcześniej umówiłeś się z kimś innym, tylko po to, bym wyszła na idiotkę. Wobec tego czas na zapłatę za wyrządzone krzywdy. Dokładnie o godzinie 3:00 przybierzesz swą prawdziwą postać. Jeżeli w ciągu pół roku nie znajdziesz osoby, która prawdziwie się w Tobie zakocha, już na zawsze pozostaniesz bestią. AKT II 2 Scena 1 Pokój Karola. Bałagan. Młodzieniec z rozpaczą i odrazą spogląda w lustro. KAROL: Jestem bestią. Bestią. Niezupełnie wilkiem, niedźwiedziem, gorylem czy psem, ale czymś zupełnie nowym – okropnym stworzeniem chodzącym na dwóch łapach. Stworzeniem z kłami i pazurami, któremu włosy wyrastają z każdego pora skóry. Jestem potworem. Próbowałem już wszystkiego. Obcinałem włosy i pazury, lecz w mig odrastały. Najdroższe ubrania sprawiały, że stawałem się jeszcze straszniejszy. Stawałem się karykaturą człowieka. Ojciec ciągał mnie po lekarzach – chirurgach plastycznych, lecz wszyscy mówili to samo: nie ma odwrotu, operacja jest niemożliwa. Kiedy zrozumiał, że na zawsze stracił swego przystojnego syna, kupił mi mieszkanie i zostawił kartę kredytową, obiecując że będzie mnie odwiedzał. Nie pojawił się ani razu. Byłem, jestem, sam, zupełnie sam. Scena 2 W gabinecie lekarskim. LEKARZ: Karolu, bardzo mi przykro, że nie mogę ci pomóc. Ale musisz zrozumieć, że to nie jest koniec, chyba że sam na to pozwolisz. Wielu niepełnosprawnych ludzi dokonało wielkich czynów. Ray Charles, człowiek niewidomy, miał wspaniałe osiągnięcia muzyczne, a Stephen Howking, fizyk, jest geniuszem, chociaż cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. KAROL: Ale na tym polega problem, doktorze. Nie jestem geniuszem. Jestem zwyczajnym chłopakiem. Po wyjściu z gabinetu. Karol do siebie. KAROL: Czasami, kiedy idziesz ulicami Warszawy, widzisz ludzi na wózkach inwalidzkich, z kikutami ledwie sięgającymi brzegu siedzenia, albo osoby z poparzeniami na twarzy. Może stracili nogi na wojnie albo ktoś polał ich kwasem. Nigdy tak naprawdę o nich nie myślałem. Najwyżej zastanawiałem się, jak ich ominąć, żeby mnie nie dotknęli. Wydawali się tacy obrzydliwi. Teraz myślę o nich nieustannie. Jednego dnia można być zupełnie normalnym – a nawet pięknym – następnego wszystko się zmienia. Stajesz się potworem. Scena 3 Na parkingu przed szkołą. Karol, z ukrytą twarzą pod kapturem bluzy, niepostrzeżenie podchodzi do Dominiki. Zasłania dłońmi jej oczy. KAROL: Nie odwracaj się Dominiko. DOMINIKA: O, cześć Karolu. Cały ranek cię szukałam. Dlaczego jesteś taki tajemniczy? Co mają oznaczać te zasłonięte oczy? Masz dla mnie jakąś niespodziankę? KAROL: Niezupełnie… coś w tym rodzaju. Muszę z tobą porozmawiać. DOMINIKA: Och, Karolu. Kocham, kiedy mnie obejmujesz. Zaraz… od kiedy masz tak zarośnięte dłonie?! Fuj! Musisz iść z tym do kosmetyczki! Zaniedbałeś się. Chcę cię zobaczyć! 3 Chłopak pozwala dziewczynie odwrócić się i spojrzeć na siebie. DOMINIKA: Kim ty jesteś? Czym ty jesteś? Zostaw mnie w spokoju! KAROL: Dominiko. To ja, Karol. Dominiko, proszę! Wiem, że to szaleństwo, ale musisz mi uwierzyć! Ta gotycka laska – ona była prawdziwą wiedźmą. DOMINIKA: Wiedźmą? Co ty, masz mnie za idiotkę? Mam uwierzyć, że to była wiedźma? KAROL: Popatrz na mnie! Jak inaczej to wytłumaczyć? DOMINIKA: Muszę stąd iść. Zostaw mnie! Nie wiem, co z tobą jest nie tak, ale odwal się ode mnie, potworze! KAROL: Proszę, Dominiko. Możesz to naprawić. Ona powiedziała, że będę tak wyglądał, dopóki ktoś się we mnie nie zakocha. Musimy spróbować. DOMINIKA: Chcesz, żebym cię pocałowała? KAROL: Pocałuj mnie i wszystko wróci do normy. Przecież mnie kochasz, tak mówiłaś. DOMINIKA: Kochałam, kiedy byłeś przystojny! Teraz odczep się ode mnie! Scena 4 Halloween Party. W szkole. Karol w końcu może wyjść z domu – „więzienia” i ukazać swe prawdziwe oblicze. Podchodzi do jednej z obecnych na przyjęciu dziewcząt. KAROL: Cześć. Jesteś Hanna, prawda? HANNA: Tak, a ty to… KAROL: Karol. Miło cię poznać. Napijesz się czegoś. HANNA: Już mam. Ale ty … nie krępuj się. W końcu dochód ze sprzedaży ciast i napojów przekazany będzie na szczytny cel. A swoją drogą – znałam jednego Karola. Był strasznym gburem i zapatrzonym w siebie człowiekiem, ale wiesz co? Lubiłam go. Zawsze miałam wrażenie, że pod tą powłoką egoisty i fircyka, ukrywa się ktoś wartościowy. KAROL: Tak, ponoć to wnętrze się liczy, nie wygląd. Zatańczysz z takim potworem jak ja? HANNA: Owszem. Nie za surowo siebie oceniasz? Wydajesz się bardzo sympatycznym i inteligentnym gościem? KAROL (zawstydzony): Przepraszam, ale muszę już iść. Miło było mi cię poznać. Scena 5 Mieszkanie Karola. Ktoś puka do drzwi. Karol otwiera gościowi naciągnąwszy wcześniej kaptur na głowę. Gość energicznie wchodzi do mieszkania, nie czekając na zaproszenie. 4 KAROL: Chwileczkę, kim pan jest i czego tu szuka? NAUCZYCIEL: O przepraszam. Jestem twoim nowym nauczycielem. Twój ojciec postanowił zadbać o wykształcenie syna i poprosił, bym w porozumieniu z dyrekcją szkoły poprowadził z tobą indywidualne zajęcia. KAROL: Słucham? A to się staruszek wysilił. Zamiast sam do mnie przyjść zatrudnia… Dlaczego pan na mnie nie patrzy? To nie zadziała, jeśli nie może pan na mnie patrzeć. NAUCZYCIEL: To może być trudne, ponieważ jestem niewidomy. KAROL: Och, jejku, przepraszam. Nie zauważyłem. NAUCZYCIEL: To świetnie! He he! Twój ojciec to twardy negocjator. Będę tu z tobą mieszkał i przygotowywał cię do egzaminu maturalnego. KAROL: Co ojciec panu o mnie powiedział? NAUCZYCIEL: Że jesteś niepełnosprawny i chciałbyś dokształcać się w domu, by nie zostawać w tyle z nauką. Rozumiem, że traktujesz naukę bardzo poważnie. KAROL (uśmiechając się gorzko): Niepełnosprawny, tak? Wspominał na co choruję? NAUCZYCIEL: Właściwie to nie. Czy to coś, o czym chciałbyś porozmawiać? KAROL: Raczej coś, co może pan chciałby wiedzieć. Widzi pan, chodzi o to, że jestem całkowicie zdrowy. Po prostu jestem wybrykiem natury. Naprawdę. Po pierwsze, mam włosy na całym ciele. Gęste jak u psa. Mam też kły i pazury. To są te złe strony. Dobrą stroną jest to, że jestem jakby zrobiony z tytanu. Zrań mnie, a się zagoję. Tylko ta twarz. Kto spojrzy na nią, ucieka z wrzaskiem gdzie pieprz rośnie. NAUCZYCIEL: Nie to się liczy. Wiesz, nie zawsze byłem niewidomy. Na początku widziałem tylko w nocy. Miałem widzenie tunelowe, co doprowadzało mnie do szału, bo nie mogłem grać w piłkę, a byłem w tym niezły. W końcu prawie w ogóle przestałem widzieć. KAROL: Dziękuję panu. To pierwsza szczera rozmowa, jaką przeprowadziłem od … nie pamiętam jak dawna. NAUCZYCIEL: Nie ma sprawy. A co z tobą? Można ci jakoś pomóc? KAROL: Tak. Znajdź mi dziewczynę, która mnie pokocha. NAUCZYCIEL: To nie jest niemożliwe. AKT III Scena 1 Mieszkanie Karola. Mężczyźni obmyślają plan przeciwdziałania czarowi przy śniadaniu. NAUCZYCIEL: Czy jest jakaś kobieta, o której mógłbyś powiedzieć, że cię kocha? 5 KAROL: Myślałem, że moja dziewczyna – Dominika, ale to niewypał. Zależało jej tylko na pieniądzach i popularności w szkole. Nic poza tym. Nikt więcej nie przychodzi mi do głowy. Nie byłem zbyt dobrym człowiekiem. Po chwili zastanowienia. KAROL: Wie pan? Poznałem świetną dziewczynę. Ma na imię Hanna i jest zupełnie inna niż te lale, z którymi spotykałem się do tej pory. Ma zróżnicowane zainteresowania. Czyta, maluje,… Należy do klasowych prymusów. Ale…i ona nawet nie będzie mogła spojrzeć na takiego potwora jak ja. NAUCZYCIEL: Przestań się nad sobą użalać. Jeśli istnieje choć jedna szansa na wydostanie cię z opresji, to trzeba spróbować. Hmm… Musimy ją tu jakoś zwabić. Może kiedy bliżej cię pozna, to … się w tobie zakocha. KAROL: Ale jak mam to zrobić? Zaproszę ją i siłą zamknę w mieszkaniu? NAUCZYCIEL: Nie, zaprosimy ją do udziału w szkolnym projekcie pod hasłem: „Inny – nie obcy”, którego celem będzie integrowanie młodzieży pełnosprawnej z niepełnosprawną. KAROL: Żartuje pan, prawda? Przecież ona nie zechce wziąć w nim udziału. NAUCZYCIEL: Jak to nie. Skoro jest inteligentna i ambitna, to będzie chciała dostać się na dobre studia. Zatem dobrze by było, gdyby na jej świadectwie maturalnym umieszczono nazwę projektu, w którym wzięła udział. To znacznie zwiększy jej szanse podczas rekrutacji. KAROL: Jest pan geniuszem! Scena 2 Mieszkanie Karola. HANNA: Gdzie on jest? NAUCZYCIEL: Gdzie jest kto? HANNA: Chłopak, którym mam się zajmować. Jestem tu już tydzień, a jeszcze nikt nie wyjaśnił mi, co mam robić i w jakim celu. To zwyczajne marnotrawstwo czasu. Chciałam się tu czegoś nauczyć i może… pomóc. A tym czasem nie robię nic. NAUCZYCIEL: Rozumiem twoją frustrację, Hanno. To jednak nie jest takie proste jak ci się wydaje. Karol jest specyficznym człowiekiem. Nigdy nie pogodził się ze swoją niepełnosprawnością i dlatego trudno mu wyciągnąć rękę do drugiego człowieka. Daj mu jeszcze trochę czasu. Scena 3 Mieszkanie Karola. Wieczór. W salonie panuje mrok. Karol wciąż użala się nad sobą. KAROL (śpiewa): 6 Są dni, kiedy mówię: dość Żyję chyba sobie sam na złość Wciąż gram, śpiewam, jem i śpię Tak naprawdę jednak nie ma mnie Wciąż jestem obcy Zupełnie obcy tu - niby wróg Wciąż jestem obcy Wciąż bardziej obcy wam I sobie sam Ktoś znów wczoraj mówił mi: Trzeba przecież kochać coś, by żyć Mieć gdzieś jakiś własny ląd Choćby o te dziesięć godzin stąd Wciąż jestem obcy Zupełnie obcy tu - niby wróg Wciąż jestem obcy Wciąż bardziej obcy wam I sobie sam Obcy... Obcy... Obcy... Obcy... HANNA: Piękna, choć bardzo smutna piosenka. O samotności i zwątpieniu. KAROL: Tak, chyba tak. HANNA: Jestem Hanna. Mam z tobą współpracować w ramach szkolnego projektu. KAROL: Karol. Nie, proszę, nie włączaj światła. Lepiej, żebyś mnie nie widziała. Dziewczyna, wbrew prośbie chłopaka, włącza światło. Przygląda się chwilę swojemu towarzyszowi. HANNA: Już się spotkaliśmy, prawda? Podczas Halloween? Powiem ci, że spotkałam wiele bestii w swoim życiu i ty na pewno do nich się nie zaliczasz. Po chwili. HANNA: Mieszkasz tu sam? Piękne mieszkanie. A tak przy okazji sam remontowałeś pokój, w którym mieszkam? KAROL: Tak. Mam nadzieję, że ci się podoba? HANNA: Jest cudowny. A regał z książkami? Rewelacja. Celnie trafiłeś mój gust. Mój ojciec zawsze mi powtarza, że są ważniejsze wydatki niż książki. KAROL: Tęsknisz za nim? Za swoim ojcem? HANNA: Próbuję nie tęsknić. To znaczy nie powinno się tęsknić za ludźmi, którzy nie tęsknią za tobą prawda? Kiedy z moim tatą zrobiło się naprawdę źle, kiedy nie mógł już 7 zapanować nad piciem, moje siostry wyprowadziły się i zamieszkały u swoich chłopków. Byłam naprawdę wściekła, że nie zostały i – wiesz – że nie pomogły mi przy ojcu. Ale i tak za nimi tęsknię. KAROL: Przykro mi. Mój ojciec też nie jest ideałem. HANNA: Słuchaj, ty naprawdę tak wyglądasz? To nie jest maska, której używasz, żeby ukryć twarz? KAROL: Chciałbym, żeby tak było. Wstanę z kanapy i podejdę do ciebie, żebyś sama mogła sprawdzić. Możesz jej dotknąć, mojej twarzy, jeśli chcesz się upewnić. Dziewczyna dotyka twarzy rozmówcy, spogląda mu w oczy i próbuje pocałować chłopaka. W ostatniej chwili rezygnuje. Zakłopotana potrząsa głową. HANNA: Wierzę ci. Scena 4 Mieszkanie Karola. Hanna, Karol, nauczyciel wspólnie spożywają posiłek. HANNA: Muszę wrócić na jakiś czas do domu. Dzwoniła siostra. Mój ojciec jest w szpitalu. Martwię się o niego. On jest chory, a ja byłam jedyną osobą, która się nim zajmowała. Jestem tu szczęśliwa, ale… brakuje mi go. KAROL: Rozumiem. Rodzice są rodzicami, nieważne, jak się zachowują. HANNA: Właśnie. Po prostu…gdybym tylko wiedziała, że wszystko z nim w porządku. Gdybym tylko mogła go zobaczyć… KAROL: Zostałabyś tu ze mną? HANNA: Tak. Chcę tego. Tylko… KAROL: W takim razie powinnaś do niego jechać. Jedź. Zaraz zamówię ci taksówkę. Dziewczyna wybiega z jadalni. NAUCZYCIEL: I pozwalasz jej tak po prostu wyjechać? KAROL: Tak. Pozwalam jej wyjechać. A teraz czy możemy zmienić temat na jakiś bardziej radosny? Ci Nędznicy to naprawdę zabawna powieść. NAUCZYCIEL: Ale Karolu, przecież tak dobrze wam szło. Myślałem… KAROL: Chciała odejść. Za bardzo mi na niej zależy, by zmusić ją do zostania. Wiem, że czas płynie nieubłagalnie, ale… Przecież powiedziała, że wróci. Scena 5 Mieszkanie Karola. Hanna wraca do mieszkania niepełnosprawnego chłopaka. Wcześniej rozmawiała z nim przez telefon. Przebieg tej rozmowy zostaje odtworzony za pomocą prezentacji multimedialnej. Na slajdach 8 ukazane są zdjęcia bohaterów z telefonami przy uszach. Treści wypowiedzi ukazują się w chmurkach (a’la komiks). HANNA: Karolu, wróciłam. Trochę to trwało, ale na szczęście z moim ojcem już lepiej. Karolu! Wchodzi przystojny młodzieniec. HANNA: O cześć! A co ty tutaj robisz? Nie wiedziałam, że przyjaźnicie się z Karolem. Gdzie on jest? KAROL: Hanno, to ja, Karol. HANNA: Nie wygłupiaj się, Karolu. Wiem, że nosicie te same imię, ale … Karol! KAROL: To naprawdę ja. Bestia. Potwór. Stary i nowy Karol… jesteśmy jedną osobą. HANNA: Karol? Ale jak? KAROL: Czary. Wiedźma rzuciła na mnie klątwę. Powiedziałbym „okrutną klątwę”, ale to nieprawda, bo dzięki niej odnalazłem ciebie. HANNA: W jaki sposób klątwa została zdjęta? KAROL: Magiczny. Podczas telefonicznej rozmowy powiedziałaś, że za mną tęsknisz. Wyznałaś, że chyba się we mnie zakochujesz i to wystarczyło. Zdjęłaś ze mnie czar. HANNA: Karolu, tak bardzo się cieszę. Ale … nie staniesz się tym, kim byłeś dawniej? KAROL: Bez obaw. Teraz wiem, że jeśli istnieje jakaś bestia, to może to po prostu zwyczajny gość z chorobą skóry albo czymś takim. Może trzeba mu okazać trochę zrozumienia. Może za często oceniamy ludzi po wyglądzie, bo tak jest łatwiej. Powinniśmy skupić się na tym, co jest naprawdę ważne. HANNA (uśmiechając się): Trochę to ckliwe, ale… prawdziwe. KONIEC 9