Homilia z okazji ustanowienia św. Jana Patronem Oleśnicy
Transkrypt
Homilia z okazji ustanowienia św. Jana Patronem Oleśnicy
Ogłoszenie św. Jana Apostoła patronem Oleśnicy Czcigodni Bracia w kapłaństwie na czele z Księdzem Dziekanem, Przedstawiciele władz samorządowych, Kochani Siostry i Bracia. Dzisiejsze czasy charakteryzuje kryzys autorytetów. Nie ma prostego wyjaśnienia tego stanu rzeczy, ale na pewno jednym z czynników dokonujących erozji do niedawna jeszcze powszechnie uznawanych autorytetów jest dążenie do stanowienia o sobie według własnego projektu, który niejednokrotnie pozostaje w opozycji do obiektywnych norm moralnych i powszechnie uznawanych wartości. Dla kogoś, kto tak próbuje kształtować swoje życie, autorytet, zwłaszcza moralny, postrzegany jest jako bariera na drodze do samorealizacji, a więc należy go odrzucić. Ale co ciekawe, procesowi odrzucania autorytetów towarzyszy proces kreowania idoli. Idol jest wygodny. Niczego nie wymaga w tym, co nam odpowiada, można go naśladować i to wszystko. Bracia i siostry, święci na pewno nie są idolami. A czy są dla nas autorytetami w sprawach odnoszących się do Boga? Czy św. Jan Apostoł w waszej wspólnocie, której przecież patronuje, jest autorytetem? Czy ma nam coś do powiedzenia dzisiaj, czy może czegoś nauczyć? Przecież już sam fakt, że żył tak dawno, w innym świecie, w innych warunkach, sprawia, że trudno sobie wyobrazić, by mógł nam dać coś więcej, poza wstawiennictwem, które – co tu ukrywać – jest nam potrzebne i na które ochoczo się zgadzamy. Tymczasem św. Jan Apostoł to postać naprawdę ciekawa i wbrew pozorom bardzo bliska każdemu z nas. Jezus znalazł go wśród uczniów, którzy szli za Janem Chrzcicielem. To wiele mówi o waszym patronie. Bo Jan Chrzciciel był człowiekiem radykalnym w swoich wyborach, żywił się szarańczą, ubierał w skórę wielbłądzią, głosił konieczność pokuty. To pokazuje, że człowiek, który chciał być wśród jego uczniów, nie mógł pragnąć tego, by w życiu iść na łatwiznę. Jan Apostoł pragnął czegoś więcej. Był religijny, ale nie wystarczało mu to, co proponował judaizm. Poszukiwał i u boku Jana Chrzciciela czekał na spełnienie obietnic. O jego ambicjach może świadczyć mało przychylny mu szczegół, który jednak zanotowali Ewangeliści. Wraz ze swoim bratem chciał „załatwić” sobie miejsce po prawej i lewej stronie Jezusa w królestwie niebieskim. To ukazuje, że nawet tak świątobliwy 1 człowiek miał swoje wady, nie był całkiem bezinteresowny, kiedy przystąpił do Jezusa. Liczył na to, że wskrzesi On królestwo Izraela i marzył, by w tym królestwie mieć wpływowy urząd, być jednym z pierwszych ministrów. Potrzeba było czasu, żeby zrozumiał, że chodzi tu o królestwo Boże i o zbawienie ludzi. Ale kiedy już zrozumiał, oddał się tej sprawie bez reszty, do tego stopnia, że mówi się o nim, iż najgłębiej przenikał umysł samego Boga. Widać to doskonale w usłyszanym przed chwilą fragmencie Ewangelii. Święty Jan opisuje moment ustanowienia Eucharystii przez Jezusa. Ciekawe jest to, że opisując pierwszą Mszę, nie napisał on dokładnej relacji, takiej jak pozostali Ewangeliści. Oni pisali, że Pan Jezus spożywał Paschę z uczniami, czyli że wziął chleb, połamał i dawał im mówiąc: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy”. W pierwszym odbiorze Ewangelii św. Jana wydaje się, że czegoś tu brakuje. Nie ma modlitwy, nie ma słów o chlebie czy winie. Widzimy Jezusa, który klęka i umywa uczniom nogi. Ktoś słusznie zauważył, że to, co inni Ewangeliści jedynie opisują, św. Jan doskonale rozumie i wyjaśnia. Jakby wydobywa ukryty sens. On rzeczywiście nie zapisał słów ustanowienia Mszy św., ale wyjaśnił, czym dla nas ma być Msza św., jak ma nas przemieniać. Dlatego w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, wczuwając się w ducha św. Jana, w Wielki Czwartek nie sprawowano Mszy św., lecz jedynie obrzęd umywania nóg. Dziś w wielu kościołach jest on wplatany właśnie w tę wieczorną Mszę św., którą rozpoczyna się Triduum Paschalne i robimy to nie po to, żeby przeżyć jakiś pobożny teatr. Bo w liturgii nie chodzi o to, by coś odegrać ani tym bardziej, żeby na coś jedynie patrzeć. Liturgia to zespół znaków, które trzeba odczytać i przeżyć. Starożytni chrześcijanie – żyjąc nauczaniem św. Jana, w Wielki Czwartek umywali sobie nawzajem nogi i to była cała liturgia tego wieczoru. Może modląc się dziś, w ten dzień, kiedy św. Jan zostaje oficjalnie ogłoszony patronem Oleśnicy, trzeba niejako na nowo odkryć głębię jego nauczania. Bo to jest niezwykłe, że pamiątkę ustanowienia Mszy św. można przeżywać nie tylko sprawując Mszę św. i przyjmując Komunię św., ale i umywając sobie nawzajem nogi, to znaczy służąc sobie w duchu miłości. Tak naprawdę nie chodzi jedynie o to, żeby odprawić Mszę czy być na Mszy świętej. Chodzi o to, żeby Eucharystia nas przemieniała. To jest duch św. Jana. Ta Eucharystia ma nas przemieniać. Obrzęd umycia nóg pokazuje, że Bóg daje nam siłę, byśmy przyjęli całkiem nową postawę wobec bliźniego. Bez takiej przemiany nie ma Eucharystii. Nie ma sakramentu. W Liście do Koryntian u św. Pawła możemy wyczytać takie zdanie: „Nie chwalę was za to, że gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej”. Przecież w 2 Koryncie normalnie chrześcijanie modlili się i spożywali Ciało i Krew Jezusa. A Paweł napisał: „Nie ma u was spożywania”. Dlaczego nie ma? Paweł wyjaśnia, że Koryntianie wnoszą na Msze św. wszelkie podziały istniejące między nimi „w świecie”. Przede wszystkim podział na tych, którzy nic nie mają i tych, którzy mają dużo. Nie chodzi o to, że między ludźmi są różnice. Chodzi o to, że Kościół w Koryncie był podzielony. Ludzie nie czuli się braćmi i siostrami, wielu przychodziło na Mszę z uczuciem zazdrości. Inni z pogardą wobec braci, jeszcze inni byli poważnie skłóceni i podzieleni. Dlatego św. Paweł podkreślił, że mimo iż są na Mszy, to nie ma u nich spożywania ciała Jezusa. To jest duch św. Jana. I jeśli tego świętego wybraliście na swojego patrona, warto wrócić do tego nauczania. Piękne jest to, że wartości głoszone przez niego są jak najbardziej uniwersalne. W tym sensie dzisiejsza uroczystość nikogo nie dyskryminuje, nawet tych, którzy nie wierzą w Jezusa, i którzy stoją dziś daleko od Kościoła. To, o czym pisał św. Jan, nas wszystkich łączy. On zwracał uwagę, żeby miłości i szacunku do drugiego człowieka nie okazywać słowami, ale czynami. W dzisiejszym świecie, w którym tyle jest podziałów, pogardy dla drugiego człowieka, walki i niszczenia innych, tylko dlatego że mają poglądy odmienne od naszych, taki patron potrzebny jest miastu. Kiedy papież Franciszek zwracał ostatnio uwagę na konieczność skonfrontowania naszego życia z życiem pierwszych chrześcijan, mówił tak: „Oznacza to, że w tej wspólnocie nie było miejsca na plotki, zazdrości, oszczerstwa, obmowy. Był pokój i przebaczenie. Miłość zakrywała wszystko” i dodał, że oceniając wspólnotę chrześcijańską warto zapytać się: Czy w tej wspólnocie toczy się między ludźmi walka o władzę? Czy są kłótnie i zazdrości? Czy plotkuje się? Jeśli tak, to nie są oni na drodze Chrystusa. W jednym ze swoich listów św. Jan napisał, że: „kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, tak naprawdę żyje w ciemności i działa w ciemności, i nie wie, dokąd dąży, ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy”. Posłużył się tutaj ciekawym obrazem. Każdy z nas przechodził kiedyś przez ciemne pomieszczenie. W takim momencie człowiek idzie niepewnie, po omacku, może się potknąć, upaść, nawet zranić. Nie trzeba wierzyć w Boga, by uświadomić sobie, że nienawiść pomiędzy ludźmi prowadzi wszystkich do upadku. W tym sensie św. Jan jako człowiek, autor Ewangelii i listów, jest patronem wszystkich oleśniczan. Jan Paweł II mówił w jednej ze swoich homilii, że: „Święci nie umierają. Święci żyją i chcą naszej świętości”. Te słowa świętego Papieża stają się nam bliskie dziś, kiedy uroczyście ogłosiliśmy papieski dekret o ustanowieniu św. Jana Apostoła i Ewangelisty patronem Oleśnicy. Ten święty nie umarł. On żyje i chce waszej świętości. 3