Pierwszy dołek…

Transkrypt

Pierwszy dołek…
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 2 (19) 2013, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
TYFLO{WIAT
Transport
kolejowy
Przydatność Internetu
w planowaniu
podróży
Pierwszy dołek…
pierwsze kroki
na polu golfowym
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 2 (19) 2013, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
W numerze
TYFLO{WIAT
3 Przydatność Internetu w planowaniu podróży
Transport
kolejowy
Paweł Pluszczyk namawia Czytelników do wykorzystywania Internetu na wszystkich etapach
przygotowań do podróży.
9 Z iPhonem w podróży
Mikołaj Rotnicki po raz kolejny zaprasza nas w świat urządzeń z logiem nadgryzionego jabłka.
Czy iPhone’y mogą się okazać pomocne w planowaniu podróży i w jej trakcie?
Przydatność Internetu
w planowaniu
podróży
Pierwszy dołek…
pierwsze kroki
na polu golfowym
16 Ruszyła maszyna po szynach ospale – dostępność transportu
kolejowego dla osób z niepełnosprawnością
Michał Dębiec w kolejnym z cyklu tekstów na temat środków komunikacji masowej przedstawia stan
dostępności taboru kolejowego oraz infrastruktury, a także zwraca uwagę na najważniejsze zasady
projektowania użytecznych i przyjaznych osobom niepełnosprawnym pociągów i dworców.
24 Pies przewodnik
Rafał Charłampowicz prezentuje najważniejsze zagadnienia związane z posiadaniem psa
przewodnika.
KWARTALNIK
NR 2 (19) 2013
WYDAWCA
33 Pies przewodnik w Malborku
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego
ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków
http://www.firr.org.pl
tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15
e-mail: [email protected]
Organizacja Pożytku Publicznego
Nr konta 77 2130 0004 2001 0255 9953 0005
UTILITIA
Waldemar Rogowski wspomina szkolenie Veny – białego owczarka szwajcarskiego, którego
wybrał na przewodnika i w którego przygotowaniu do tej roli brał czynny udział .
36 Pepper i nowa jakość życia
Justyna Kucińska, właścicielka Peppera, opisuje, jak posiadanie psa przewodnika wpływa na jej
codzienność.
UTILITIA
40 Trekker Breeze i NaviEye , czyli GPS z pudełka dla niewidomych
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
Utilitia sp. z o.o.
ul. Jana Pawła II 64
TILITIA
32-091UMichałowice
http://www.utilitia.pl
tel.: (+48) 663 883 600
e-mail: [email protected]
Adam Ostrowski porównuje działanie dwóch urządzeń nawigacyjnych, dedykowanych
niewidomym użytkownikom.
UTILITIA
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za publikację
treści merytorycznych jest Fundacja
Instytut Rozwoju Regionalnego
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za działalność
reklamową jest Utilitia sp. z o.o.
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
REDAKTOR NACZELNY
Joanna Piwowońska
tel. kom. (+48) 663 883 332
e-mail: [email protected]
INTERNET
www.tyfloswiat.pl
SKŁAD komputerowy
More Concept
Marcin de Lehenstein Werndl
Fotografia na okładce
Jeroen van den Broek
DRUK
Drukmar
Dział reklamy
e-mail: [email protected]
Redakcja nie odpowiada za treść
publikowanych reklam, ogłoszeń, materiałów
sponsorowanych i informacyjnych.
Nakład dofinansowany ze środków Państwowego
Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian
stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy.
Wszystkie teksty zawarte w tym numerze czasopisma Tyfloświat, z wyłączeniem materiału „W busie
należy Ci się ulga, ale często możesz jej nie dostać",
którego przedruk wymaga odrębnej zgody wydawcy czasopisma "KSSN", dostępne są na licencji
Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Ponownie rozpowszechniany utwór, dostępny na
tej licencji, musi zawierać następujące informacje:
imię i nazwisko autora tekstu, nazwę czasopisma
oraz jego numer. Zdjęcia zawarte w czasopiśmie
chronione są prawem autorskim i ich przedruk wymaga zgody autora.
49 Atlas Miasta Łodzi dla Osób Niewidomych i Słabowidzących
Aleksandra Bohusz prezentuje Atlas Łodzi przygotowany z myślą o mieszkańcach i turystach
z dysfunkcją wzroku poruszających się po tym mieście.
UTILITIA
53 Usłyszeć trybuny
UTILITIA
Piotr Pawłowski zachęca do czynnego kibicowania podczas wydarzeń sportowych opatrzonych
audiodeskrypcją.
55 Pierwszy dołek… pierwsze kroki na polu golfowym
Justyna Rogowska zdradza tajniki szkolenia niewidomych golfistów i gry w golfa bez
wykorzystania zmysłu wzroku.
59 W busie należy Ci się ulga, ale często możesz jej nie dostać
Piotr Pawłowski przybliża Czytelnikom problem stosowania ulg komunikacyjnych w busach.
Czy specjalne uprawnienia przysługują osobom niepełnosprawnym także w tych środkach
transportu zbiorowego? Gdzie możemy się poskarżyć na łamanie przepisów przez przewoźnika?
Co mu za to grozi?
61FTP
Z pomocą protokołu FTP możemy udostępniać w Internecie materiały, których ze względu
na swoją wielkość nie można wysłać mailem, np. zdjęcia wykonane w trakcie naszych podróży
czy filmy. Możemy go również wykorzystać do pobierania plików z Internetu lub wspólnej pracy
nad dużym projektem w naszej pracy czy w trakcie studiów. Jakimi narzędziami się posłużyć,
jeżeli chcemy skorzystać z dobrodziejstw tego rozwiązania, podpowiada Kamil Żak.
68 Internetowe chmury
Paweł Masarczyk przedstawia, będące ostatnimi czasy w centrum zainteresowania Internautów,
narzędzia służące do przechowywania danych w tzw. chmurach, czyli wirtualnych dyskach
udostępnianych za pośrednictwem Internetu, umożliwiające dostęp do naszych danych z dowolnego
miejsca i dowolnego komputera czy smartphone’a przy jednoczesnym zachowaniu prywatności.
73 Aplikacje przenośne, czyli alternatywa dla programów
instalowanych
Kamil Żak zaznajamia Czytelników z najbardziej przydatnymi aplikacjami w wersji portable,
a więc takiej, która nie wymaga od nas instalowania oprogramowania na dysku twardym
komputera i umożliwia używanie programów umieszczonych na dyskach wirtualnych
w chmurze, na dyskach przenośnych itp.
3
Przydatność Internetu
w planowaniu
podróży
Chyba prawie każdy będąc dzieckiem marzył o podróżach. Można spotkać różne
powiedzenia na ich temat. Na przykład Anglicy mówią, że świat jest jak książka, a ci,
którzy nie podróżują, czytają tylko jej pierwszą stronę. Z kolei nasi zachodni sąsiedzi
mawiają, że najbardziej niebezpieczny światopogląd mają ci, którzy nigdy nie wyruszyli
w świat. Pewnie już starożytni mieli swoje powiedzenia traktujące o podróżach.
Paweł Pluszczyk*
Podróżowanie chyba nigdy nie było
tak łatwe i przystępne jak dziś.
Oczywiście, ową łatwość
i przystępność zawdzięczamy
Internetowi...
Kilka czy kilkanaście lat temu,
trzeba było bądź to pofatygować
się do biura podróży, mając przy
tym bardzo ograniczoną możliwość
sprawdzenia oferty tour operatora,
bądź, jak śpiewała pani Maryla,
wsiąść do pociągu byle jakiego.
Ta druga wersja dla wielu była
znacznie fajniejsza, gdyż zapowiadała zawsze jakąś przygodę.
Są jednak ludzie, którzy po pierwsze cenią sobie posiadanie dużej
liczby informacji, a po drugie dobrze
zaplanowany wyjazd to dla nich
podstawa.
Wszystkiego przecież nie jesteśmy w stanie przewidzieć, tak więc
przygoda na pewno nas nie ominie.
Prawie każdy z nas boryka się
z dylematem: po pierwsze gdzie,
a po drugie jak.
Bogactwo możliwości sprawia,
że każdy znajdzie coś dla siebie. Czy
to dwutygodniowe leżenie na plaży
w tropikach, czy zwiedzanie kilku
europejskich miast, wyprawa w góry
lub też przemierzanie bezkresnych
przestrzeni śnieżnej północy bądź
stepów wschodu.
Mogłoby się wydawać, że ktoś,
kto nie widzi, sam niewiele może,
a nawet jeśli to niewiele z tego
będzie miał. Nic bardziej mylnego.
Wzrok to być może główny zmysł,
jednak przecież nie jedyny. Gdy
dotrzemy do obranego celu, czujemy lokalne zapachy, smakujemy
lokalnych potraw, słyszymy często
obcobrzmiącą mowę i dźwięki, które
nie towarzyszą nam na co dzień. No
NR 2 (19) 2013
4
Po dotarciu na miejsce często okazuje się, że opis hotelu, który znaleźliśmy w katalogu tour operatora, znacznie odstaje od rzeczywistości, warto więc przed wykupieniem wycieczki poszukać opinii turystów w Internecie
i jest jeszcze ten najmniej definiowalny sposób postrzegania, czyli
odczuwanie sobą tego wszystkiego,
co nas otacza. Czy jest to dźwięcząca cisza dalekiej północy w Skandynawii czy Kanadzie, gardłowy
język maltański, czy też wołanie
muezina płynące nad dachami
Stambułu.
Aby poznać człowieka, trzeba
zostać jego towarzyszem podróży
– to kolejna mądrość, sprawdzająca
się jak mało która.
Dobry towarzysz podróży
to co najmniej 50 procent udanego
wyjazdu.
Fakt, iż przełamiemy własne słabości, zdobędziemy się na ten pierwszy krok, nie oznacza przecież wcale,
że sami ze wszystkim sobie poradzimy. A przecież nasz wyjazd ma
być przyjemnością, a nie nieustanną
walką z własnymi ograniczeniami.
Dobry plan to podstawa?
Niekoniecznie. Nie każdy jest
osobą, która drobiazgowo wszystko
planuje, nie każdy ma ochotę w stu
procentach wiedzieć, co będzie robić
każdego dnia swojego wyjazdu. Nie
należy jednak zapominać o tym,
że im więcej zdobędziemy informacji, im więcej ich zgromadzimy
i to wcale nie we własnej głowie,
tym mniej później będziemy się stresować, denerwować i martwić.
Jak już wspomniałem, dzisiaj
podstawą planowania jest Internet.
Większość z nas doskonale zdaje
sobie sprawę z tego, że często informacje, które znajdziemy w folderze
biura podróży lub na stronie hotelu,
w którym chcemy zamieszkać, dalekie są od stanu faktycznego.
Po dotarciu na miejsce może
się bowiem okazać, że te 3 minuty
spacerkiem nad morze to prawda
w sytuacji, gdy okazalibyśmy się
sprinterami olimpijskimi, a basen
w hotelu to brodzik dla dzieci do lat
czterech.
Z pomocą przychodzi nam Internet, a konkretnie fora dyskusyjne.
Warto poświęcić nawet kilka dni
na zbieranie informacji, aby nie być
rozczarowanym i aby zminimalizo-
wać ryzyko pojawienia się przykrych
niespodzianek.
Podobnie w przypadku, gdy
decydujemy się na samodzielny
wyjazd, kupując bilet lotniczy, należy
zapoznać się z prawami pasażera,
odwiedzić stronę lotniska wylotu
i docelowego, a przede wszystkim zapoznać się z zakładką „Dla
niepełnosprawnych”.
Każde lotnisko, nawet to zlokalizowane w tzw. kraju trzeciego
świata, powinno zagwarantować
osobie niepełnosprawnej asystę,
czyli pomóc jej opuścić samolot
i dotrzeć do wyjścia z lotniska, jak
i w drugą stronę, od momentu
„zameldowania” się w porcie lotniczym do chwili wejścia na pokład,
ktoś powinien dbać o nasze bezpieczeństwo i o to, aby wszystko
odbyło się, jak należy.
Rezerwacja biletu
Znakomita większość linii lotniczych
w momencie, gdy rezerwujemy
bilet, daje nam możliwość zaznaczenia, iż potrzebna jest nam asysta,
5
a co więcej pozwala na wybranie
rodzaju naszej niepełnosprawności.
Wszystko to ma na celu zapewnienie
nam maksymalnego bezpieczeństwa, ale też obsłudze lotniska oraz
linii lotniczej daje szansę na przygotowanie się na wizytę takiej osoby.
Nie zastosowanie się do wyżej
zalecanych uwag może spowodować
to, iż w wypadku, gdy pojawimy się
na lotnisku sami, bądź też z drugą
osobą niepełnosprawną, nie będzie
nikogo, kto może nam pomóc,
gdyż nie powiadomiliśmy o tym
wcześniej.
Dlatego też nie lekceważmy przepisów i nawet, jeśli może wydawać
się nam to upokarzające, stosujmy
się dokładnie do regulaminu tak
przewoźnika, jak i portu lotniczego.
W samolocie
Rolą obsługi samolotu jest nie
tylko usadzenie nas na miejscu, ale
również służenie nam pomocą przez
cały czas trwania lotu.
Zawodowa uprzejmość i przeszkolenie personelu gwarantuje
nam, że gdy odczujemy potrzebę
pójścia do toalety, ktoś dotrzyma
nam towarzystwa w drodze do niej
i bezpiecznie odprowadzi na miejsce.
Również w wypadku serwowania
posiłku możemy liczyć na to, że gdy
nie będziemy umieli sobie poradzić z otwarciem czegoś, lub gdy
będziemy chcieli poznać rozkład
poszczególnych składników naszego
posiłku, ktoś dokładnie opisze nam,
co jest gdzie, tak abyśmy nie musieli
wstydzić się tego, że dotykamy
jedzenia.
Oczywiście, umiejętność rozmawiania w języku danego kraju,
do którego podróżujemy, lub znajomość dzisiejszego lingua franca,
czyli języka angielskiego, znacznie
łagodzi stres związany z podróżą,
dlatego też warto poświęcić chwilę
i nauczyć się chociaż kilku podstawowych zdań.
Tutaj również z pomocą przychodzi Internet, gdzie bez problemu
znajdziemy ściągę zatytułowaną
„Na lotnisku”, „W samolocie” itp.
Język to podstawa?
Bardzo wiele stron oferuje dzisiaj
zbiorcze informacje o promocjach
w różnych ciekawych kierunkach
zarówno jeśli chodzi o tanie linie, jak
i linie regularne.
Wszyscy doskonale wiemy jak
ze stronami bywa. Jedne są niedostępne, inne przepełnione reklamami i tak dalej.
Skupmy się więc na stronie
http://www.fly4free.pl, gdyż spełnia wymogi dostępności, prezentuje promocje głównie tanich prze-
Znajomość obcego języka to sprawa
bardzo ważna, ale nie najważniejsza. I tu z pomocą przychodzi nam
nowoczesna technologia.
Gdy na przykład podróżujemy
z większym bagażem, którego nie
mamy przy sobie, wystarczy naszej
asyście po wylądowaniu pokazać
dobrej jakości zdjęcie naszej torby,
walizki czy plecaka, a już rolą
asystenta będzie ją odnaleźć i nam
wskazać.
Szukamy lotu...
NR 2 (19) 2013
6
woźników, jednakże nie brakuje
na niej informacji również o okazyjnych cenach linii regularnych.
Co istotne, portal ten posiada
forum, gdzie nie tylko można
zaczerpnąć informacji na temat
tego jak podróżować, czego się
spodziewać etc., ale również odnaleźć działy poświęcone ofertom
last minute i kierunkom bardziej
egzotycznym.
Szukamy hotelu…
Fakt, iż na wyjeździe większość
czasu, co naturalne, spędzamy
poza miejscem noclegu, wcale nie
oznacza, że nie należy pochylić się
i nad tym aspektem. Podobnie jak
w wypadku szukania lotów, tutaj
również z pomocą przychodzi nam
m.in. wzmiankowany portal, tak
w aspekcie forum, jak i odrębnej
wyszukiwarki, dostępnej pod adresem: http://szukaj.hotel4free.pl/
Nie można powiedzieć, aby
z dostępnością na tej stronie było
gorzej, jednak w przypadku bardziej
zaawansowanego wyszukiwania,
wyboru lokalizacji w sensie sąsiedztwo lotniska czy interesującej nas
atrakcji turystycznej, jak i wyboru
standardu, trzeba się nieco nagimnastykować, aby wyniki wyszukiwania nas zadowoliły.
Oczywiście każdy, kto już
podróżował, czy próbował szukać hotelu, na pewno natknął się
na stronę http://www.booking.com/
To potężny serwis skupiający oferty
hoteli z całego świata, w imponującej liczbie.
Ogromną zaletą tego portalu
jest fakt, iż rezerwując hotel za
jego pośrednictwem, po powrocie
do domu jesteśmy proszeni o opinię
na temat miejsca noclegu, co więc
za tym idzie, przeglądając opinie
ludzi z całego świata wiemy, czego
możemy się spodziewać.
Kolejną zaletą wyżej wspomnianej strony jest to, iż posiada ona
swoją wersję, a właściwie stosowną
aplikację na urządzenia mobilne.
Niestety strona fly4free tego nie
oferuje, za to jej zaletą jest niewątpliwie prostota.
Bezpieczeństwo w podróży
Fakt, iż przeważnie podróżujemy
w celach rekreacyjnych, nie daje
nam gwarancji, że nic nam się nie
przytrafi.
Dlatego też ubezpieczenie
to jedna z podstawowych kwestii, jakimi należy się zająć przed
wyjazdem.
Podróżowanie w obrębie Unii
Europejskiej w zasadzie zwalnia nas
z konieczności wykupywania drogich
ubezpieczeń, gdyż w ogromnej większości przypadków wystarczy nam
popularny EKUZ, czyli Europejska
Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego.
Jest to kawałek plastiku przypominający kartę kredytową czy
dowód osobisty, który możemy
nosić w portfelu lub innym wygodnym miejscu, aby w razie potrzeby
mieć do niego szybki dostęp.
Co ważne, karta jest bezpłatna.
Fakt, iż w niektórych sytuacjach
załatwienie jej będzie od nas wymagało odstania swojego w kolejkach,
jest niczym w obliczu pewności,
że nasze wakacje nawet w razie
Za pośrednictwem portali takich jak hotel4free.pl lub booking.com mozna dokonać rezerwacji noclegu
w dowolnym miejscu na świecie, a po zakończonym pobycie wystawić opinię o hotelu
7
W poszukiwaniu odpowiedniego tour operatora pomóc mogą informacje zgromadzone na stronach www.rzetelnafirma.pl oraz w Krajowym Rejestrze Długów
problemów zdrowotnych nie będą
przykrym wspomnieniem. Odpowiedni wniosek możemy pobrać
przez Internet i na spokojnie wypełnić w domu.
Warto również pamiętać o tym,
że są jednak kraje, w których żadne
polisy oferowane przez polskie firmy
ubezpieczeniowe nie są respektowane, a leczenie, czy nawet wizyta
lekarska w takich krajach jak
na przykład Japonia, są niebywale
drogie. Dlatego też planując naszą
wymarzoną podróż, nie zapomnijmy
o tym, aby dokładnie sprawdzić
na stronach Ministerstwa Spraw
Zagranicznych, jakie przepisy wjazdowe obowiązują Polaków w danym
kraju i pod jakim względem musimy
się dostosować do warunków panujących w miejscu naszego wyjazdu.
Telefon komórkowy posiada
dzisiaj niemal każdy, dlatego też nie
zaszkodzi wpisać sobie do książki
telefonicznej numer telefonu polskiej placówki dyplomatycznej.
Pamiętać jednak należy, iż Ambasada czy Konsulat to nie informacja
turystyczna, czy gorąca linia mająca
pomóc nam w każdym problemie,
jaki nas spotka.
Posiadacze smartphone’ów mogą
zainstalować sobie odpowiednią
aplikację, która w łatwy sposób
dostarczy nam informacji o kraju,
w którym się znajdujemy i pozwoli
zadzwonić do najbliższego polskiego
przedstawicielstwa.
nazwą ICE (z języka angielskiego In
Case of Emergency), w kontakcie ma
być zawarty numer do osoby, która
jest w stanie udzielić informacji, np.
o tym na jaki lek jesteśmy uczuleni
lub jaką mamy grupę krwi.
Breloczki z symbolami grup krwi,
które możemy przypiąć do kluczy
dostępne są też np. na pocztach,
czy w sklepach z przeróżnymi
drobiazgami.
A co w razie wypadku?
Rokrocznie słyszymy o różnych
wypadkach spowodowanych
nieuczciwymi działaniami tour
operatorów.
Nikt nie twierdzi jednak,
że wyprawa z biurem podróży
to coś złego. Nie każdy ma chęć
załatwiania wszystkiego samodzielnie lub po prostu woli się zdać
na kogoś innego, często bardziej
doświadczonego.
Tutaj znowu z pomocą przychodzą fora internetowe, gdzie bez
Nie wszystko można przewidzieć,
nasz dokument tożsamości niewiele
powie ratownikowi, a nieznajomość
języka, szok lub inne okoliczności
uniemożliwiające komuś, kto będzie
udzielał nam pomocy, porozumienie
się z nami, sprawią, że informacja
chociażby o grupie krwi będzie niemożliwa do uzyskania.
Dlatego sugerujemy, abyście
przed wyjazdem w swoim telefonie
komórkowym zapisali kontakt pod
Problemy z biurem podróży
NR 2 (19) 2013
8
problemu można znaleźć opinie
na temat biura, z którego usług
pragniemy skorzystać.
Jest również Krajowy Rejestr
Długów. Fakt, że ktoś się tam znalazł
nie skreśla go od razu, jednak jakaś
przyczyna tego faktu musi być
i przed skorzystaniem z usług biura
należy się dwa razy zastanowić.
Będąc w biurze, poprośmy
o okazanie Certyfikatu rzetelności.
Zwracajmy uwagę na datę, gdyż
jest on ważny tylko przez miesiąc.
W formie elektronicznej wzmiankowanego dokumentu szukajmy
Szerokiej drogi!
Doczekaliśmy czasów, w których
jednym z najdroższych towarów jest
informacja, jednak w wypadku planowania czy organizowania podróży,
tej bliskiej jak i tej dalekiej, informacja to dobro nie do przecenienia.
Tak więc gdy już uzbroicie się
w ubezpieczenie, ważny co najmniej
6 miesięcy paszport oraz wiedzę,
na temat miejsca, do którego się
udajecie, wysoce prawdopodobne
jest, że przedsięwzięte przygotowania pozwolą Wam nie tylko udanie
spędzić czas za granicą, ale również
zapobiec różnym niespodziankom,
czy też wyjść obronną ręką z ewentualnych przykrych przygód.
Dla tych, którzy posiadają
smartphone’a, dedykowana jest
spora liczba aplikacji umożliwiających znalezienie lotu, rezerwację
hotelu, zorientowanie się, co można
zjeść w najbliższej okolicy i temu
podobne. A zatem, bez obaw,
zainspirowani czy to przeczytaną
książką, czy znajomym, który
mieszka tuż za granicą lub na drugim końcu świata, podróżujcie,
pamiętając, że lepiej zrobić i żałować, niż żałować, że się nie zrobiło...
fot. Kolobsek, FIRR (2,4,5,6), Frank Boston, Masson
Europejska Karta Ubezpieczenia
Społecznego
na http://www.rzetelnafirma.pl
(wpisując kod z papierowej wersji dokumentu, dowiemy się czy
operator widnieje w rejestrze
takich firm).Strona infokonsument.
pl również pozwala nam sprawdzić
wiarygodność biura.
Oczywiście podstawowym kryterium oceny jest zdrowy rozsądek.
Nie dajmy się skusić niewiarygodnie
niską ceną i nieprawdopodobnymi
warunkami. W dobie Internetu
możliwość weryfikacji podawanych
danych jest naprawdę spora.
Warto też sprawdzić przewoźników lotniczych, z których korzysta
biuro podróży, gdyż często po wejściu na pokład samolotu może
nas przywitać brud, kapiąca woda
i nieuprzejma obsługa.
9
Z iPhonem
w podróży
Mikołaj Rotnicki*
Dobry podróżnik stara się wiedzieć jak najwięcej zarówno o miejscu, do którego się
wybiera, jak i o sposobie dotarcia do niego. Dostęp do informacji przed i w trakcie podróży
sprawia, że staje się ona dla nas mniej stresująca i bardziej przyjemna. Jest to szczególnie
ważne dla osób z niepełnosprawnością wzroku. Z pomocą przychodzą urządzenia mobilne
takie jak smartphone’y czy tablety. W poniższym artykule postaram się pokazać, w jaki
sposób iPhone może stać się asystentem osób niewidomych i słabowidzących w podróży.
Współczesne smartphone’y wyposażone są w rozmaite funkcje takie jak odbiornik GPS, kompas czy, dziś
już niemal oczywisty, dostęp do Internetu. Dodajmy
do tego garść aplikacji, które potrafią dobrze wykorzystać wspomniane dodatki oraz fakt, że urządzenia
mobilne takie jak np. iPhone coraz częściej wyposażone
są fabrycznie w funkcje ułatwień dostępu (np. czytnik
ekranu i powiększenie). Dzięki powyższym czynnikom
uzyskujemy dostępne narzędzie, które może nam pomóc
w pieszej wędrówce, podróży samochodem, tramwajem
lub pociągiem.
W tramwaju i autobusie
W większości średnich i dużych miastach w Polsce
funkcjonuje komunikacja miejska. Z reguły im większe
miasto, tym bardziej złożona i rozległa jest sieć połączeń: większa liczba przystanków, linii autobusowych
czy tramwajowych. Sprawne poruszanie się środkami
transportu publicznego po dużym mieście nierzadko
sprawia problemy nawet w pełni sprawnym osobom.
Dla osób niewidomych i słabowidzących największą
trudnością okazuje się najczęściej sprawdzanie rozkładu
jazdy, informacji o liniach odjeżdżających z danego
NR 2 (19) 2013
10
przystanku oraz, gdy już znajdą się w pojeździe, zdobycie
wiedzy, czy następny przystanek to już ten, na którym
chcemy wysiąść. Większość z tych problemów możemy
rozwiązać za pomocą iPhone’a i odpowiedniej aplikacji
współpracującej z czytnikiem ekranu VoiceOver. Poniżej
zaprezentuję sprawdzone rozwiązania.
Scheduler Poland
To chyba najstarsza i najbardziej znana aplikacja
udostępniająca rozkłady jazdy komunikacji miejskiej
na smartphone’ach z logo nadgryzionego jabłka. Za jej
pomocą można sprawdzić godziny odjazdu tramwajów i autobusów w kilkudziesięciu polskich miastach
(m.in. Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Łódź, GOP,
Trójmiasto). Co ważne, po pobraniu danego rozkładu
przechowywany jest on na urządzeniu, dzięki czemu nie
ma konieczności łączenia się z Internetem w trakcie jego
przeglądania, a co za tym idzie korzystanie z aplikacji nie
pociąga za sobą ponoszenia dodatkowych kosztów. Rozkłady jazdy można przeglądać według linii, przystanków,
a nawet zlecić aplikacji wyznaczenie trasy z przystanku
A do B z uwzględnieniem przesiadek.
Scheduler Poland jest zasadniczo w pełni dostępny
dla czytnika ekranu VoiceOver. Ponadto niewidomi
użytkownicy mogą skorzystać z funkcji zintegrowanej
z wbudowanym w iPhone kompasem, pozwalającej określić kierunek i odległość do przystanków w najbliższej
okolicy. Z kolei osobom słabowidzącym w odczycie roz-
Scheduler Poland
kładu jazdy może pomóc motyw wyglądu (tzw. “skórka”)
o wysokim kontraście. Jego włączenie sprawia, że tekst
wyświetlany jasną, powiększoną czcionką na ciemnym
tle jest bardziej czytelny.
11
Aplikacja w wersji adware (z reklamami) oraz pewnymi ograniczeniami w aktualizacji rozkładów dostępna
jest za darmo w AppStore. Można jednak wykupić wersję
Premium za ok. 9 zł (poprzez tzw. In-App-Purchase –
zakupy z wewnątrz aplikacji lub poprzez SMS).
Link do aplikacji Scheduler Poland w AppStore:
https://itunes.apple.com/pl/app/scheduler-poland/
id322983240?mt=8
Go2Stop
Aplikacja ta jest “młodszym bratem” i zarazem następcą
Scheduler Poland. Stworzona została przez tego samego
autora z założeniem, że Scheduler Poland nie będzie już
rozwijany, choć można będzie z niego nadal korzystać.
Go2Stop, oprócz nowego wyglądu i uproszczenia menu
ustawień, posiada zasadniczo takie same funkcje jak
jego poprzednik.
Z myślą o osobach niewidomych została wprowadzona łatwiej dostępna funkcja informowania o zbliżaniu
się do wybranego przystanku. Wystarczy z poziomu rozkładu jazdy danej linii na wybranym przystanku stuknąć
dwukrotnie przycisk ‘Ustaw alarm’. Od teraz aplikacja,
bazując na naszej lokalizacji (GPS), będzie powiadamiać nas, gdy tramwaj lub autobus, którym jedziemy,
będzie się zbliżać do przystanku docelowego. Niestety
w Go2Stop nie są dostępne “skórki” o wysokim kontraście, co może być sporym utrudnieniem w korzystaniu
z niej przez osoby słabowidzące.
Im większe miasto, tym bardziej złożona i rozległa
jest sieć połączeń: większa liczba przystanków, linii
autobusowych czy tramwajowych
Aplikacja, podobnie jak jej poprzedniczka, ma
wersję darmową (z reklamami) i Premium (bez reklam
i ograniczeń).
Link do aplikacji Go2Stop w AppStore:
https://itunes.apple.com/pl/app/go2stop/id576150983?mt=8
Ginger
Nazwa tej aplikacji może wydawać się znajoma niewidomym i słabowidzącym użytkownikom udźwiękowionych telefonów Nokia. Ten bardzo popularny program
z mobilnym rozkładem jazdy, współpracujący z czytnikami ekranu na systemie Symbian, doczekał się swojej
wersji na iPhone’a. O ile wygląd i sposób obsługi został
dostosowany do ekranu dotykowego, o tyle jego funkcje
Go2Stop
W aplikacji Scheduler Poland rozkłady jazdy można
przeglądać wg linii, przystanków, a nawet zlecić
aplikacji wyznaczenie trasy z przystanku A do B
z uwzględnieniem przesiadek
NR 2 (19) 2013
12
Bilkom
nie uległy znaczącej zmianie. Możemy więc sprawdzić
odjazdy tramwajów i autobusów w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu, Tychach i Grudziądzu. Dzięki wykorzystaniu odbiornika GPS w iPhonie, istnieje ponadto możliwość wyszukiwania według znajdujących się najbliżej
nas przystanków. Aplikacja jest darmowa, przechowuje
rozkłady w urządzeniu (nie generuje dodatkowych
kosztów łączenia się z Internetem) i dobrze współpracuje
z czytnikiem ekranu VoiceOver.
W pociągu
Bieżący dostęp do aktualnej informacji kolejowej jest
dla podróżnych tym, co czyni podróż łatwiejszą i mniej
stresującą. Dla osób niewidomych i słabowidzących
szczególnie ważne są informacje o połączeniach, przyjazdach i odjazdach pociągów z poszczególnych stacji
oraz numery peronów, z których one odjeżdżają. I tutaj,
po raz kolejny, pomocne okazuje się posiadanie przy
sobie np. smartphone’a z logiem nadgryzionego jabłka
i z zainstalowanymi odpowiednimi aplikacjami.
Bilkom
Jest to program dający dostęp do aktualnych rozkładów
jazdy pociągów w Polsce. Są to te same informacje, które
zamieszcza się na stronie http://rozklad.pkp.pl, jednak
korzystanie z mobilnej aplikacji jest wygodniejsze i bardziej dostępne z poziomu VoiceOvera.
Za pomocą Bilkom możemy w łatwy sposób wyszukiwać połączenia ze stacji A do stacji B z uwzględnieniem
przesiadek. Ponadto dostępne jest przeglądanie prze-
biegu trasy wybranego pociągu, jak również sprawdzanie godzin przyjazdów i odjazdów z konkretnej stacji.
Rozkłady jazdy ujęte w aplikacji obejmują wszystkich
przewoźników poruszających się po polskich torach,
a więc:
• operatorów ogólnokrajowych:
• PKP Intercity (pociągi TLK, EIC, EC, EN),
• Przewozy Regionalne (REGIO, InterREGIO,
REGIOekspres),
• jak również lokalnych:
• Koleje Mazowieckie,
• Koleje Wielkopolskie,
• Koleje Śląskie,
•ARRIVA,
•i innych.
Wyszukane wcześniej relacje możemy umieścić
w ‘Ulubionych’, co umożliwi szybki dostęp do nich w późniejszym czasie. Dla niektórych stacji dostępne są także
informacje o numerze peronu i toru, co może bardzo
ułatwić dotarcie na właściwe miejsce odjazdu pociągu
osobom niewidomym. W trakcie oczekiwania na przyjazd czy podczas jazdy mamy możliwość sprawdzenia
informacji o ewentualnych opóźnieniach.
Bilkom wymaga do pracy stałego połączenia z Internetem, co może wiązać się z dodatkowymi opłatami,
jeśli korzystamy z łączności komórkowej i nie mamy
wykupionego pakietu danych.
Link do aplikacji Bilkom w AppStore:
https://itunes.apple.com/pl/app/bilkom/
id529806476?mt=8
Infopasażer
Przed udaniem się w podróż koleją warto dodać
do zakładek iPhone’owej przeglądarki internetowej
Safari stronę http://infopasazer.pl. W serwisie tym,
po wpisaniu nazwy i wybraniu interesującej nas stacji,
13
uzyskujemy tabelaryczne zestawienie informacji o ruchu
pociągów oraz informację wielkości ewentualnego opóźnienia i jego prognozy dla kolejnych stacji na trasie.
Bilet na iPhonie
Warto także wspomnieć, że przewoźnik PKP Intercity
(operator pociągów TLK, EIC, EC) oferuje możliwość
zakupu biletu przez Internet. Po wcześniejszej rejestracji
na stronie http://intercity.pl możemy kupić bilet i pobrać
go w formacie PDF na naszego smartphone’a (np.
do aplikacji iBooks). Co ciekawe, PKP Intercity jest
obecnie jedynym przewoźnikiem, u którego nie trzeba
drukować takiego biletu. Wystarczy pokazać go podczas
kontroli na ekranie naszego iPhone’a. Ważne aby odpowiednio powiększyć (gestem szczypania) dwuwymiarowy kod kreskowy QR, znajdujący się na bilecie elektronicznym, który konduktor skanuje swoim czytnikiem.
ne’a odbiornik GPS oraz połączenie internetowe,
możemy uzyskać informacje o adresie, w pobliżu którego
się znajdujemy (dane pochodzą z serwisu Map Google),
a także w łatwy sposób dodawać punkty orientacyjne
do ‘Ulubionych’, by następnie sprawdzić w jakiej odległości od nich się znajdujemy. Ariadne GPS może nam
dostarczyć informacji o najbliższym oznaczonym punkcie, kierunku i odległości do niego (w systemie godzino-
Z nawigacją GPS pieszo i nie tylko…
Jeśli wybieramy się w pieszą wędrówkę, weźmy ze sobą
iPhone’a oraz zainstalowane na nim aplikacje do nawigacji satelitarnej GPS. Należy jednak pamiętać, że są one
przeznaczone dla osób niewidomych, które są dobrze
zrehabilitowane pod względem samodzielnego poruszania się. Rozwiązania te w żadnym wypadku nie zastąpią
nam białej laski i stanowią jedynie pomoc w orientacji
przestrzennej.
Ariadne GPS
Za pomocą tej aplikacji, stworzonej z myślą o osobach
niewidomych, wykorzystującej wbudowany w iPho-
Ariadne GPS
NR 2 (19) 2013
14
wym np. „na godzinie 12”), naszej prędkości, wysokości
nad poziomem morza i dokładności położenia.
Aplikacja jest płatna, spolszczona, a do działania części funkcji potrzebne jest stałe połączenie z Internetem.
Link do aplikacji Ariadne GPS w AppStore:
https://itunes.apple.com/pl/app/ariadne-gps/
id441063072?mt=8
SeeingAssistant Move
Użytkownicy, którzy zdecydują się na zakup tego
programu, mogą odnaleźć w nim wiele podobieństw
do znanej z systemu Symbian aplikacji Loadstone
GPS. Mamy więc: nawigowanie po punktach orientacyjnych, ich dodawanie i zarządzanie nimi, tworzenie
własnych tras. Bazy punktów pobierzemy z różnych
źródeł z Internetu, a stworzonymi przez nas punktami
podzielimy się, eksportując je do pliku, a następnie
udostępniając go. Możemy ponadto importować dane
z naszego konta w serwisie Dropbox oraz je tam
eksportować. W Seeing Assistant Move znajdziemy
również informacji o najbliższym adresie (dane z serwisu Map Google) i aktualnej pogodzie. Niektórymi
funkcjami możemy sterować wydając odpowiednie
polecenia głosem. Jest to szczególne ułatwienie, gdy
z jakiegoś powodu nie chcemy lub nie damy rady skorzystać z ekranowej klawiatury dotykowej.
Aplikacja występuje w dwóch wersjach pełnej –
płatnej oraz darmowej (lite) z pewnymi ograniczeniami.
Do korzystania z niektórych jej funkcji wymagane jest
połączenie z Internetem.
Link do aplikacji SeeingAssistant Move w AppStore:
https://itunes.apple.com/pl/app/seeingassistant-move/
id625286820?mt=8 (wersja płatna – pełna)
https://itunes.apple.com/pl/app/seeingassistant-move-lite/id625289134?mt=8 (wersja darmowa – lite)
Wymienione wyżej aplikacje to tylko dwa przykłady
pomocy w pieszej nawigacji GPS. Jeśli dysponujemy
odpowiednimi bazami punktów (np. lokalizacji stacji
czy przystanków), rozwiązania te sprawdzą się również
jako pomoc dla osoby niewidomej w podróży pociągiem
i komunikacją miejską.
“Wbudowane” pomoce od Apple
Oprócz aplikacji pobieranych i instalowanych z AppStore,
w iPhonie dostępnych jest “fabrycznie” kilka programów
stworzonych przez firmę Apple, które niewidomemu
użytkownikowi mogą przydać się w podróży. Większość
z nich dobrze współpracuje z VoiceOver. Są to m.in.:
• Mapy (Apple) – nawigacja samochodowa ze wskazówkami głosowymi “zakręt po zakręcie”,
• Kompas – określenie kierunku, w którym się poruszamy (stopnie i kierunki świata),
• Pogoda – dostęp do aktualnej pogody oraz prognozy
na najbliższe godziny i dni,
• Siri (wersja beta) – asystent głosowy (działający m.in.
po angielsku), którego możemy “zapytać” o interesujące nas miejsca w okolicy. Należy jednak pamiętać,
że dane w niektórych lokalizacjach mogą być nieaktualne, gdyż usługa ta jest cały czas w fazie testowej
(beta).
Na miejscu
Gdy dotrzemy już do celu naszej podróży, zwykle
potrzebne są nam informacje o miejscach, które warto
odwiedzić, w których znajdziemy nocleg oraz w których
możemy coś zjeść. Okazuje się, że istnieją aplikacje
dostarczające nam takich danych.
Google Lokalnie
Aplikacja ta, bazując na naszej lokalizacji (GPS), wyświetla szukane przez nas miejsca posegregowane według
odległości od nas (od najbliższego do najdalszego). Za
pomocą Google Lokalnie możemy szukać barów, pizzerii, kawiarni, restauracji, hoteli, bankomatów, stacji
paliw, placówek pocztowych oraz lokalnych atrakcji. Dla
każdej znalezionej lokalizacji możemy zapoznać się z jej
opisem, adresem, telefonem kontaktowym, odległością
od niej, a także poznać opinie osób, które odwiedziły już
to miejsce. Niedogodnością w korzystaniu z tej aplikacji
za pomocą czytnika ekranu VoiceOver są nieopisane
SeeingAssistant Move
15
do najbliższej ambasady lub konsulatu. W aplikacji iPolak MSZ publikuje też aktualne komunikaty i ostrzeżenia
dotyczące zagrożeń występujące w różnych rejonach
świata. Bardzo przydatna w sytuacjach awaryjnych
może okazać się funkcja S.O.S., za pomocą której szybko
uzyskamy połączenie telefoniczne z najbliższą ambasadą
lub konsulatem.
Aplikacja jest darmowa i zasadniczo w pełni
dostępna dla VoiceOver.
Link do aplikacji iPolak w AppStore:
https://itunes.apple.com/pl/app/ipolak/
id470828486?mt=8
fot. shutterstock.com, Producent (2, 4, 7, 10); ChameleansEye, Neftali, Roi Brooks, bikerriderlondon, nui 7711, Apple
Kilka uwag na zakończenie
iPolak
ikony poszczególnych kategorii miejsc, choć możemy je
aktywować.
Oprócz tego, aplikacja w momencie startu przełącza
mowę VoiceOvera na słuchawkę telefonu, co pogarsza
jakość głosu, a także sprawia, że płynące do nas komunikaty są znacznie cichsze. Po opuszczeniu programu
i uruchomieniu go z paska przełączania kłopot znika.
Aplikacja dostępna jest za darmo, jednak ze względu
na to, że korzysta z danych dostarczanych przez Google
wymagane jest stałe połączenie z internetem.
Link do aplikacji Google Lokalnie w AppStore:
https://itunes.apple.com/pl/app/google+-local/
id406513617?mt=8
Za granicą
Jeśli wybieramy się za granicę, warto posiadać w swoim
iPhonie aplikację, która dostarczy nam pomocnych informacji o danym kraju. Okazuje się, że i takich nie brakuje.
iPolak
Jest to aplikacja przygotowana przez Ministerstwo
Spraw Zagranicznych (MSZ) z myślą o Polakach podróżujących za granicę. Daje ona dostęp do pokaźnej bazy
informacji o prawie wszystkich krajach, w których znajdują się polskie placówki dyplomatyczne. Możemy dzięki
niej sprawdzić adres, lokalizację i telefon kontaktowy
Pamiętajmy o regularnym ładowaniu baterii – intensywne wykorzystywanie iPhone’a w podróży (w szczególności funkcji GPS) szybko ją rozładowuje. Nie zapomnijmy zabrać ze sobą ładowarki oraz ewentualnych
przejściówek do gniazdek elektrycznych (niezbędnych
w niektórych krajach).
Niektóre aplikacje wymagają połączenia z Internetem
– przed wyjazdem warto wykupić u naszego operatora
odpowiedni pakiet danych.
Pamiętajmy, że do korzystania z telefonu za granicą
wymagane jest włączenie roamingu. Połączenia z Internetem za granicą, bez odpowiedniego pakietu danych,
mogą być bardzo drogie.
Nie należy polegać bezkrytycznie na informacjach
uzyskiwanych z naszego iPhone’a. Jest to tylko dodatkowa pomoc. Starajmy się też pozyskiwać potrzebne
nam dane również z innych źródeł – np. pytając lokalnych mieszkańców – zgodnie z przysłowiem – “Kto pyta,
nie błądzi”.
W powyższym artykule omówiłem tylko kilka przykładów aplikacji i zastosowań iPhone’a, które niewidomej lub słabowidzącej osobie mogą pomóc w podróży.
Więcej aplikacji można znaleźć w AppStore, a sposobów
na ich wykorzystanie trzeba szukać samemu, eksperymentując podczas przygotowań do kolejnej wyprawy.
Do czego też gorąco zachęcam.
*Mikołaj Rotnicki (ur. w 1980 r.) – absolwent Wydziału Zarządzania na Akademii Ekonomicznej (dziś Uniwersytet Ekonomiczny) w Poznaniu, ze specjalnością Transport i Logistyka.
Jest osobą słabowidzącą – choroba Stargardta. Pracuje jako
konsultant w firmie wdrażającej systemy informatyczne.
Brał udział w dostosowaniu systemu SAP do potrzeb osób
niewidomych i słabowidzących. Współtwórca aplikacji Ginger
Blu – komórkowego rozkładu jazdy komunikacji miejskiej
dla niewidomych. Autor i redaktor serwisu internetowego
www.sixdots.pl. Ponadto, jako tyflospecjalista udziela porad
osobom z dysfunkcją wzroku w poznańskim Komputerowym
Punkcie Konsultacyjnym, prowadzonym przez Wielkopolskie
Stowarzyszenie Niewidomych.
NR 2 (19) 2013
16
Ruszyła maszyna
po szynach ospale
– dostępność transportu
kolejowego dla osób
z niepełnosprawnością
Michał Dębiec*
Podróże międzymiastowe lub międzynarodowe za pośrednictwem
kolei wciąż dominują nad komunikacją autokarową i lotniczą.
Ta sytuacja może się jednak zmienić dzięki coraz tańszym
biletom lotniczym oraz stale poszerzanej sieci połączeń
drogowych, które bywają szybsze od podróży pociągami.
Kolej ma jednak silne grono zwolenników, choć w praktyce nie
łatwo znaleźć kogoś, kto nigdynie narzekałby na punktualność
pociągów, braki w informacji pasażerskiej oraz wydłużające się
czasy przejazdów.
Od stycznia do maja 2013 przewoźnicy kolejowi przetransportowali 112 283 pasażerów, co stanowi spadek o 2,14% w stosunku
do analogicznego okresu w 2012
roku. Dla osób niepełnosprawnych
podróżowanie pociągiem wciąż
wypada korzystniej finansowo,
ponieważ przewoźnicy kolejowi
muszą respektować ulgi ustawowe,
a dodatkowo podróż jest wygodniejsza niż autokarem, zawsze
bowiem można wstać, rozprostować kości, skorzystać z toalety. Czy
jednak dworce kolejowe i tabor
szynowy spełniają kryteria dostępności dla osoby niepełnosprawnej?
Na jakie formy wsparcia może
liczyć pasażer z ograniczeniem
mobilności?
System kolejowy w Polsce
W nieodległej przeszłości funkcjonowały pociągi ekspresowe,
pospieszne oraz osobowe. Dzisiaj
sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, ponieważ kategorie
pociągów zmieniły się podłóg
podziałów na rynku kolejowym.
Pociągi ekspresowe zostały włączone do spółki InterCity, która
oferuje podróże w wysokim
standardzie komfortu, relatywnie najdroższe. Zwykle składy
pociągów EuroCity, InterCity
i ekspresów wyposażone są w klimatyzację, wagon restauracyjny
spółki Wars i obejmuje je całkowita
rezerwacją miejsc, co w praktyce
oznacza konieczność wykupienia
miejscówki.
Dawne pociągi pospieszne
to obecnie pociągi Twoich Linii
Kolejowych (TLK). Niektóre są objęte
całkowitą rezerwacją miejsc.
Dawne pociągi osobowe już nie
istnieją, a ich rolę przejęły Przewozy
17
Regionalne oraz lokalne spółki
samorządowe.
Urząd Transportu Kolejowego
podaje, że obecnie po polskich
torach przemieszcza się dziesięciu
licencjonowanych przewoźników
pasażerskich:
• Przewozy Regionalne Sp. z o.o.,
ul. Wileńska 14a,
03-414 Warszawa,
http://www.przewozyregionalne.pl,
• INTERCITY S.A., ul. Żelazna 59a,
00-848 Warszawa,
http://www.intercity.pl,
• Koleje Mazowieckie
– KM Sp. z o.o., ul. Lubelska 1,
03-802 Warszawa,
http://www.mazowieckie.com.pl,
• PKP Szybka Kolej Miejska
w Trójmieście Sp. z o.o.,
ul. Morska 350a, 81-002 Gdynia,
http://www.skm.pkp.pl,
• Warszawska Kolej Dojazdowa Sp.
z o.o., ul. Batorego 23,
05-825 Grodzisk Mazowiecki,
http://www.wkd.com.pl,
• Arriva RP Sp. z o.o.,
ul. Stępińska 22/30,
00-739 Warszawa,
http://www.arriva.pl,
• Szybka Kolej Miejska Sp. z o.o.,
Al. Jerozolimskie 125/127,
02-017 Warszawa,
http://www.skm.warszawa.pl,
• Koleje Dolnośląskie S.A.,
ul. Wojska Polskiego 1,
59-220 Legnica,
http://kolejedolnoslaskie.eu,
• Koleje Wielkopolskie Sp. z o.o.,
ul. Składowa 5, 61-897 Poznań,
http://www.koleje-wielkopolskie.
com.pl,
• Koleje Śląskie Sp. z o.o.,
ul. Wita Stwosza 7,
40-040 Katowice,
http://www.kolejeslaskie.com.
Taki podział na rynku kolejowym oznacza dla pasażerów
większe zróżnicowanie taboru,
informacji i tworzy chaos, w którym czasem ciężko się odnaleźć.
Ze względu na wiekową już infrastrukturę dworców, trudno jest
także osiągnąć jakieś standardy
architektoniczne. U osób niepełno-
sprawnych powoduje to dodatkowe
komplikacje w przemieszczaniu się.
Bariery w transporcie
kolejowym
Zdecydowanie najwięcej barier
spotykamy na dworcach. Osoby
niepełnosprawne ruchowo często
nie mają możliwości przedostania
się na perony, ponieważ windy
wciąż są rzadkością. Jak donoszą
środowiska osób na wózkach, nawet
na ostatnio remontowanych dworcach brakuje wind i podnośników
dla wózków. Jeszcze przed Euro 2012
głośnym echem odbiła się dyskusja i rozżalenie wynikające z braku
wind na świeżo wyremontowanym
dworcu Warszawa Wschodnia.
Reperkusją tych skarg i protestów
było wydanie przez Stowarzyszenie
Integracji Stołecznej Komunikacji
Miejskiej (SISKOM) wydało w maju
2013 roku, raportu na temat dostępności 49 stołecznych dworców
kolejowych. Wynika z niego,
że najczęściej w obrębie stacji
brakuje alternatywy dla schodów.
Niektóre windy nie działają permanentnie (np. stacja Rakowiec, gdzie
drzwi do windy są zaspawane lub
zakryte dyktą), ścieżki dla niewidomych i zabezpieczenia skrajni
są niekompletne, niekompatybilne
(nie jest stosowany jeden standard)
lub w ogóle ich brak. Raport zwraca
uwagę również na fatalne informacje o otoczeniu dworców (wyjścia, mapy) i braki w zaznaczaniu
w rozkładzie kursów realizowanych
dostępnym dla wózków taborem
z platformami wjazdowymi (wózków elektrycznych się nie podnosi,
bo ważą ponad 300 kg). Autorzy
raportu opisują również problem
z niewystarczającą infrastrukturą
bezpiecznych stojaków rowerowych.
Dla osób niepełnosprawnych
sensorycznie, czyli niewidomych,
niesłyszących, słabowidzących
i słabosłyszących zdecydowanie
największą barierą jest niewystarczająca informacja pasażerska na dworcach. Komunikaty wizualne, przedstawiane na słabo widocznych
tablicach klapkowych lub na papierowych kartkach za szybą, powodują
ogromne utrudnienie. Zwykle trzeba
kogoś poprosić o przeczytanie informacji, ale zdarza się też tak, że nikogo nie ma w pobliżu.
Na niektórych dworcach pojawiają się nowoczesne elektroniczne tablice informacji. Ich wygląd
i kontrast reguluje techniczna
specyfikacja interoperacyjności
(TSI), opracowana przez European
Railway Agency (ERA) i zamieszc-
NR 2 (19) 2013
18
Tablica informacyjna na dworcu kolejowym
zona na stronie Urzędu Transportu
Kolejowego.
Informacja dźwiękowa nie
zawsze jest słyszalna (zwłaszcza
podczas wjeżdżania pociągu
na stację), a jej jakość również
pozostawia wiele do życzenia. Pomniejsze stacje w ogóle nie stosują
zapowiedzi głosowej.
Na dworcach, na których
najczęściej bywam (a są to dworce
miast wojewódzkich) brakuje
oznaczeń skrajni schodów,
Nowoczesna, elektroniczna
tablica informacyjna
wypukłych pasów zabezpieczających
na peronach oraz systemu ścieżek
dla niewidomych w obrębie całego
dworca. Z tych powodów podróż
osoby niewidomej może być niebezpieczna i dotarło do moich uszu
wiele zgłoszeń o wpadnięciu na tory,
upadku ze schodów i przewróceniu
się na przeszkodach na peronach.
Podczas przesiadek liczy się czas
przejścia pomiędzy peronami – jeśli
informacja pasażerska nie jest
zrozumiała, czytelna i poprawna,
istnieje duże prawdopodobieństwo
niezdążenia na pociąg i wypadku
w drodze.
Kiedy już poradzimy sobie z barierami na dworcach, czekają na nas
bariery w pociągach. Osoby na wózkach skarżą się na brak wagonów
przystosowanych do ich przewozu.
Zdarzają się przypadki błędnej
informacji w rozkładzie o podstawieniu dostępnego taboru. Problemy
objawiają się także w różnicach
poziomu drzwi i peronu – dla wielu
osób niepełnosprawnych i starszych
pokonanie stromego podejścia
do wagonu wymaga dużego wysiłku
i wywołuje frustrację. Dla osoby
słabowidzącej i niewidomej również
jest to problem. Mnie także zdarzyło
się upaść podczas schodzenia
z peronu na dworcu Warszawa
Śródmieście (standard 960) do niżej
umiejscowionego wagonu Szybkiej
Kolei Miejskiej (przystosowanego
do standardu 760).
Bariery wewnątrz pociągu
są zależne od rodzaju taboru. O ile
w pociągach ekspresowych kierownik pociągu zazwyczaj podaje
przez głośniki informacje o kolejnych
stacjach na trasie, pociągi niższych
kategorii, w starym taborze pozbawione są zapowiedzi głosowych.
Dla osoby niewidomej taki stan
rzeczy jest źródłem ogromnego
stresu, ponieważ nie wie ona
do jakiej stacji podjeżdża i musi
pytać o to współpasażerów. Jeśli
żadnego nie ma w zasięgu głosu,
pozostaje zgadywanie. Jeden z pasażerów pociągu do Berlina złożył
skargę na brak zapowiedzi głosowej
19
w pociągu do Prezesa Urzędu
Transportu Kolejowego. W odpowiedzi otrzymał pismo stwierdzające
naruszenie przepisów, a Naczelny
Sąd Administracyjny potwierdził
to własnym wyrokiem, co jednak
nie wpłynęło na ustanowienie
standardu.
Obecność innych pasażerów
może być pomocna, ale także czasem powoduje konflikty. Na zatłoczonych trasach walka o miejsce
siedzące przybiera niekiedy
postać swoistej krwawej krucjaty
i na próżno szukać jakichkolwiek
śladów edukacji pasażerów na temat
zwalniania miejsc bardziej potrzebującym – osobom starszym, niepełnosprawnym, kobietom w ciąży lub
rodzicom z dziećmi. To niestety
powszechny problem – każdy chce
siedzieć i nie dostrzega potrzeb
innych ludzi.
Kontrola biletów obecnie
odbywa się spokojniej, niż było
to kiedyś. Z moich doświadczeń
wynika, że kontrolerzy w większości
orientują się w należnych ulgach
ustawowych, co dawniej wcale
nie było regułą. Instancją wyższą
w przypadku kwestii spornych jest
kierownik pociągu, który dysponuje
tabelą ulg i wymaganych dokumentów. W przeszłości zawsze
woziłem ze sobą wyciąg z ustawy,
aby w sytuacji sporu wykazać swoje
prawo do ulgowego biletu. Pewną
nowością jest wprowadzenie zapisu,
że osoba niepełnosprawna podróżująca samotnie nie musi od razu
zgłaszać konduktorowi braku biletu
i chęci jego zakupu. Wystarczy,
że poczeka ona w dowolnym miejscu na kontrolę i zgłosi potrzebę
zakupu biletu – wówczas, bez dodatkowych opłat, bilet zostanie wystawiony. Należy jednak pamiętać,
że w przypadku podróżowania
z przewodnikiem ten zapis nie
obowiązuje. Jeśli osoba niewidoma
porusza się z psem przewodnikiem,
to od niedawna można go przewozić
bez kagańca.
Obsługa pociągu nie do końca
rozumie przeznaczenie przedziałów
System ścieżek dla niewidomych na płycie peronu
specjalnych, które wprawdzie
oznaczone są naklejką „dla matek
z dziećmi, dla kobiet w ciąży”,
ale często pozostają zamknięte,
co uniemożliwia skorzystanie z nich
i przez ciężarne kobiety i przez
innych pasażerów z ograniczeniem
mobilności, którzy mogliby w nich
usiąść. W 2011 roku Prezes Urzędu
Transportu Kolejowego wydał opinię,
według której osoba z niepełnosprawnością jest uprawniona
do skorzystania z przedziału specjalnego, jednak przewoźnicy nie
zmienili swoich regulaminów. Z tego
faktu wynikają czasem konflikty
z obsługą pociągu. Należy pamiętać,
by zgłosić chęć zajęcia takiego
przedziału u kierownika pociągu.
Planowanie podróży i zakup
biletów
Każda podróż rozpoczyna się
od planu. Należy sprawdzić rozkład
jazdy, zakupić bilety i policzyć czas.
Pożytecznych informacji dostarcza
strona www.pkp.pl, na której można
wyszukać połączenie. Niestety
jej dostępność pozostawia wiele
do życzenia. Nawigację po stronie
utrudniają puste atrybuty ALT,
zaburzona struktura nagłówków
i elementy graficzne umieszczone
w niespodziewanych miejscach.
W trybie dużego kontrastu systemu
Windows strona z rozkładami jest
odczytywalna, choć różne przyciski
i kontrolki nie zmieniają kolorów,
co nieco utrudnia obsługę serwisu.
Jeszcze ciekawiej kupuje się bilet
przez Internet.
Zmierzam dzisiaj z Krakowa
do Warszawy – trasa dobrze mi
znana i stosunkowo często przeze
mnie uczęszczana. Bilet kupuję
zawsze przez Internet, by nie toczyć
walki na czas z innymi podróżnymi
przy dworcowej kasie. Wydawałoby
się, że zamawianie i kupowanie
biletów przez Internet jest proste
i należy już do standardowych działań. Czy zawsze? Oto, co odkryłem…
Bilet do Warszawy kupuję
na stronie http://pkp.pl, ponieważ będę jechał spółką TLK. Bilet
powrotny kupuję na stronie
http://www.i-pr.pl, ponieważ będę
wracał spółką InterRegio. Trochę
to szalone, że nie ma jednej strony
do tego celu, ale niestety rynek
kolejowy jest, jaki jest. Nie należy
się spodziewać zbyt dużej dozy
NR 2 (19) 2013
20
Skąd bierze się różnica w czasie przejazdu TLK i ekspresu na tej samej trasie? Nie jest pewne, czy wie to ktokolwiek, nawet osoba układająca rozkład
zdrowego rozsądku, ani stosowania
zasad użyteczności.
Ze zdumieniem stwierdzam,
że pociąg TLK do Warszawy jedzie
godzinę dłużej od pociągu ekspresowego. Zastanawiam się skąd ta różnica, więc wchodzę w szczegóły tras
obu pociągów. Jedyne, co odróżnia
rozpiskę przystanków TLK od ekspresu na tej trasie, to postój we
Włoszczowej. Raczej nie trwa
godzinę, przyczyna musi być inna,
ale jej nie odkryłem. Różnicą oczywiście jest też cena (dwukrotnie
wyższa w ekspresie).
Oprócz wyboru właściwego
pociągu TLK, należy podjąć decyzję,
czy chcemy „bilet”, czy też „bilet
z rezerwacją”. Ponieważ na stronie z rozkładem PKP jest napisane, że na TLK trzeba mieć bilet
z rezerwacją – wybieram właśnie
ten. Szybko powracam na stronę
wyboru, ponieważ okazuje się,
że „bilet z rezerwacją” oznacza bilet
pierwszej klasy. Wybieram zatem
„bilet”, mimo wymogu rezerwacji.
Teraz czas znaleźć właściwą ulgę.
Muszę wybrać należną mi ulgę
z rozwijanej listy – na mojej legitymacji osoby niepełnosprawnej jest
napisane, że mam ZNACZNY stopień
niepełnosprawności ze względu
na wzrok. Nie ma jednak takiej kategorii w rozwijanej liście – czytam
całą, by wybrać coś, co by pasowało. Znalazłem:
• (98) 51% osoby niewidome
uznane za niezdolne do samodzielnej egzystencji,
• (75) 37% osoby niewidome, jeśli
nie są uznane za osoby niezdolne
do samodzielnej egzystencji,
• (74) 37 % osoby niezdolne
do samodzielnej egzystencji.
Na moim orzeczeniu o niepełnosprawności widnieje wprawdzie
informacja, że jestem niezdolny
do samodzielnej egzystencji, ale
nie, że jestem niewidomy. Zresztą
i tak nie jeżdżę z orzeczeniem, tylko
z białą legitymacją osoby niepeł-
nosprawnej, na której w ogóle
nie ma informacji o niezdolności
do samodzielnej egzystencji. Mogę
mieć zatem kłopoty, ale wybieram
największą zniżkę, bo kiedyś jeden
konduktor powiedział mi, że znaczny
stopień niepełnosprawności
na wzrok oznacza w praktyce osobę
niewidomą, niezdolną do samodzielnej egzystencji – więc mu zaufałem
(w końcu ma mundur).
Strona do zamawiania biletu ma
szereg wad, ale bilet da się kupić.
Używam opcji wysokiego kontrastu, więc wydruk biletu różni się
od standardowego. Konduktor już
kiedyś posądził mnie o to, że bilet
jest fałszywy, bo nie wygląda jak
zwykle. Trudno – duży jestem,
to kłócić się mogę.
Przechodzę do strony interREGIO, by kupić bilet powrotny.
Ta strona jest prostsza, bo się
na niej nie gubię. Dochodzę
do wyboru ulgi… już w ogóle nic nie
rozumiem. Brakuje opisów, są tylko
21
wypisane procenty. Zagłębiam
się w Google, by poczytać, jakie
w ogóle ulgi na interREGIO mogą
mi przysługiwać. Lektura dostarcza przydatnych informacji (może
by tak połączyć stronę kupna
biletów z wyszukiwarką Google?
Brakuje podstawowych zapisów
– Google podpowie). Powracam
i kupuję bilet. Wersja wydrukowana
wygląda właściwie i zakup zajmuje
mniej czasu niż na stronie www.
pkp.pl. Tutaj przerwa na reklamę:
bilet dla osoby niewidomej z Krakowa do Warszawy – ok. 3 zł
(InterREGIO), ok. 20 zł (TLK) i ok. 70
zł (EX, EC, IC).
Można dostać poplątania?
Można. Pozostają teraz tylko takie
pytania:
• Dlaczego w Internecie tylko przy
nielicznych stacjach zamieszczono informację, na który peron
przyjeżdża pociąg? W Krakowie
jest 5 peronów – nie wiem, gdzie
mam iść. Trzeba będzie znaleźć
poczciwą duszę, która zatrzyma
się w biegu i odczyta tę informację z mikroskopijnej listy
na ścianie.
• Czy pociąg przyjedzie rzeczywiście na tor, który jest w rozkładzie, czy zacznie się bieg o życie
z ludźmi, gnającymi na inny
peron?
• Ile będzie wynosić opóźnienie
pociągu na starcie (bo trzeba
to od razu wkalkulować w czas
podróży)?
• Ile będzie wynosić opóźnienie
pociągu u celu mojej podróży
(bo zwyczajowo jakieś jest – za
co oczywiście kierownik pociągu
serdecznie przeprasza)?
W Polsce są takie kategorie
pociągów, które ciężko spotkać
w Europie Zachodniej, np. ekspres
opóźniony planowo, ekspres opóźniony po prostu, pociąg pospieszny
opóźniony, przyspieszony pociąg
opóźniony…
Widzący czy nie – znacie te problemy, prawda? A pamiętacie
te czasy, kiedy kupowało się w jednej kasie bilet na pośpieszny, ale
że był opóźniony to wsiadało się
na ten sam bilet do osobowego,
bo zwykle był o czasie? Tego już
nie ma. Jest natomiast cywilizacja
i Internet.
Ze względu na opóźnienia lepiej
nie planować podróży z przesiadką
co do minuty. Zwykle biorę sobie
30 minutowy zapas, zwłaszcza
na dalszych trasach. Nie zawsze
to wystarczy, ale jakoś trzeba
kalkulować.
Wsparcie i ulgi podczas
podróży
Podobnie jak w ruchu lotniczym,
każda osoba odczuwająca skutki
niepełnosprawności (niekoniecznie
posiadająca orzeczenie o stopniu
niepełnosprawności) może liczyć
na pewne wsparcie od obsługi
dworca lub przewoźnika. Reguluje
to przepis unijny – Rozporządzenie 13.71 z 23.10.2007 o prawach
pasażera w transporcie kolejowym. W ramach udzielanej
pomocy asystent doprowadza
osobę niepełnosprawną z umówionego punktu w obrębie dworca
na pociąg, pomaga w przesiadce,
a także doprowadza do właściwego
miejsca w pociągu. Przewoźnik
albo zarządca dworca musi przekazać informację o takim pasażerze
dalej, do kolejnej instytucji, która
ma zapewnić pomoc na dalszym
etapie podróży. Chęć skorzystania z asystenta należy zgłosić
co najmniej 48 godzin wcześniej.
Ciężko się jednak połapać w tym,
gdzie zgłaszać, ponieważ każdy
przewoźnik ma swoją infolinię,
a każdy dworzec własny numer
telefonu. Jak sprawdziłem osobiście, na pomniejsze stacje w ogóle
nie ma sensu dzwonić, ponieważ
nie są świadome istnienia przepisu
i nie są przygotowane na niesienie
pomocy podróżnym.
Dużym atutem korzystania
z pomocy asystenta jest nie tylko
to, że możemy mieć pewność
dotarcia do właściwego pociągu
na czas, ale także to, że prościej
o wszelkie skomunikowania. Pociąg,
na który mamy się przesiąść, jeśli
jego kierownikowi zostanie przekazana informacja o transporcie osoby
niepełnosprawnej, może zostać
na chwilę wstrzymany, by pasażer
zdążył z przesiadką. W przypadku
większych opóźnień obsługa
NR 2 (19) 2013
22
pociągu może zaproponować inny
pociąg, ponieważ dysponuje szczegółowym rozkładem jazdy. W praktyce jednak pasażerowie często się
skarżą na brak możliwości skomunikowania pociągów, co wynika
najpewniej z braku procedur w tym
zakresie.
Zgodnie z ustawą o transporcie
kolejowym, reklamację zgłasza
się bezpośrednio do przewoźnika.
Jeśli skarga zostanie przez niego
odrzucona, wówczas można złożyć
reklamację do Prezesa Urzędu
Transportu Kolejowego.
Poza przewozami okazjonalnymi
i niektórymi przewoźnikami realizującymi przewozy w ramach komunikacji miejskiej, wszyscy przewoźnicy respektują ulgi ustawowe.
Ulga nie obowiązuje na pierwszą
klasę oraz na miejscówkę. Miejscówka zawsze kosztuje tyle samo
każdego pasażera, natomiast
dopłatę do 1 klasy uiszcza się
wedle schematu +50% ceny normalnego biletu.
Informacje o ulgach ustawowych można znaleźć w obwieszczeniu Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 9 października
2002 r. w sprawie ogłoszenia
jednolitego tekstu ustawy o uprawnieniach do ulgowych przejazdów
środkami publicznego transportu
zbiorowego. (Dz. U. z 2002 r., Nr
175, poz. 1440 z późn. zm.).
Osoby ze znacznym stopniem
niepełnosprawności (niezdolne
do samodzielnej egzystencji, inwalidzi I grupy) mają prawo do:
• 49% ulgi w pociągach osobowych i autobusach PKS w komunikacji zwykłej, na podstawie
biletów jednorazowych,
• 37% ulgi w pozostałych pociągach PKP i autobusach PKS,
również na podstawie biletów
jednorazowych.
Do ulgi uprawnia jeden
z dokumentów:
• wypis z treści orzeczenia komisji
lekarskiej do spraw inwalidztwa
i zatrudnienia, stwierdzający
zaliczenie do I grupy inwalidów,
• wypis z treści orzeczenia:
wojskowej komisji lekarskiej,
komisji lekarskiej podległej
Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji albo
Szefowi Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego albo Szefowi
Agencji Wywiadu, stwierdzający zaliczenie do I grupy
inwalidztwa,
• orzeczenie lub wypis z treści
orzeczenia lekarza orzecznika
lub komisji lekarskiej Zakładu
Bilety na trasy obsługiwane przez poszczególne spółki możnakupić
na ich stronach internetowych
Ubezpieczeń Społecznych,
stwierdzające całkowitą niezdolność do pracy i niezdolność
do samodzielnej egzystencji
albo niezdolność do samodzielnej egzystencji,
• wypis z treści orzeczenia lekarza
rzeczoznawcy Kasy Rolniczego
Ubezpieczenia Społecznego lub
komisji lekarskiej KRUS, stwierdzający niezdolność do samodzielnej egzystencji,
• zaświadczenie ZUS lub KRUS,
stwierdzające zaliczenie wyrokiem sądu do I grupy inwalidów
bądź uznanie niezdolności
do samodzielnej egzystencji,
• legitymacja emeryta – rencisty
wojskowego z wpisem o zaliczeniu do I grupy inwalidztwa,
• legitymacja emeryta – rencisty policyjnego wydana przez
właściwy organ emerytalny
podległy odpowiednio ministrowi właściwemu do spraw
wewnętrznych, Ministrowi
Sprawiedliwości albo Ministrowi
Obrony Narodowej, z wpisem
o zaliczeniu do I grupy inwalidztwa lub stwierdzającym
niezdolność do samodzielnej
egzystencji,
• legitymacja osoby niepełnosprawnej, stwierdzająca znaczny
stopień niepełnosprawności,
wystawiona przez uprawniony
organ.
Wszystkie powyższe dokumenty, z wyjątkiem legitymacji
emeryta – rencisty wojskowego
oraz legitymacji osoby niepełnosprawnej, okazuje się razem
z dowodem osobistym lub innym
dokumentem potwierdzającym
tożsamość osoby uprawnionej.
Niewidomi, niebędący osobami
o znacznym stopniu niepełnosprawności (niezdolnymi do samodzielnej egzystencji, inwalidami
I grupy), mają prawo do:
• 37% ulgi w 2 klasie pociągów
PKP oraz w autobusach PKS,
na podstawie biletów jednorazowych lub miesięcznych imiennych. Do ulgi uprawnia jeden
23
fot. Michał Dębiec (1-6), wetape, ShadowRape, FIRR
z dokumentów (wymienionych
powyżej, przy okazji omawiania
uprawnień osób ze znacznym
stopniem niepełnosprawności)
stwierdzających inwalidztwo,
niezdolność do pracy albo
niepełnosprawność z powodu
stanu narządu wzroku.
UWAGA: Nowe ulgi dla osób niewidomych od 1 stycznia 2011 r.
Osoby niewidome uznane za
niezdolne do samodzielnej egzystencji mają prawo do ulgi 93%
przy przejazdach środkami publicznego transportu zbiorowego kolejowego w pociągach osobowych
oraz autobusowego w komunikacji
zwykłej, na podstawie biletów
jednorazowych lub miesięcznych
imiennych. W pociągach innych niż
osobowe i w autobusach innych niż
zwykłe ulga wynosi 51%.
Opiekun lub przewodnik, towarzyszący w podróży osobie o znacznym stopniu niepełnosprawności
(niezdolnej do samodzielnej
egzystencji, inwalidzie I grupy) lub
osobie niewidomej, na podstawie
jednego z dokumentów podopiecznego oraz biletów jednorazowych,
ma prawo do 95% ulgi w pociągach
PKP i autobusach PKS. Opiekun
lub przewodnik, zgodnie z ustawą,
musi być osobą pełnoletnią. Przewodnikiem osoby niewidomej może
być też osoba, która ukończyła 13
lat, albo pies – przewodnik (wtedy
również za psa ponosimy ulgową
opłatę).
Dzieci i młodzież niepełnosprawna oraz ich rodzice lub opiekunowie (chodzi o jedno z rodziców oraz o jednego opiekuna) mają
prawo do 78% ulgi w pociągach
PKP i autobusach PKS na trasie
z miejsca zamieszkania lub miejsca
pobytu do: przedszkola, szkoły,
szkoły wyższej, placówki opiekuńczo-wychowawczej, placówki
oświatowo-wychowawczej, specjalnego ośrodka szkolno-wychowawczego, specjalnego ośrodka
wychowawczego, ośrodka umożliwiającego dzieciom i młodzieży
spełnianie obowiązku szkolnego
i obowiązku nauki, ośrodka rehabilitacyjno-wychowawczego,
domu pomocy społecznej, ośrodka
wsparcia, zakładu opieki zdrowotnej, poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym poradni
specjalistycznej, a także na turnus
rehabilitacyjny – i z powrotem
(dzieci na podstawie biletów
jednorazowych lub miesięcznych
imiennych, rodzice lub opiekunowie
– biletów jednorazowych).
Korzystający z ulgowych przejazdów są zobowiązani posiadać
odpowiedni dokument potwierdzający niepełnosprawność:
1.dla dzieci i młodzieży uczęszczającej do przedszkola, szkoły,
szkoły wyższej albo ośrodka lub
innej placówki o charakterze
oświatowym jest to:
• legitymacja przedszkolna dla
dzieci niepełnosprawnych,
• legitymacja szkolna dla
uczniów niepełnosprawnych,
• legitymacja szkolna albo
studencka wraz z jednym
z dokumentów wymienionych poniżej – w punkcie 2.
2.dla dzieci i młodzieży nie
uczęszczającej do szkoły (innych
placówek z punktu 1):
• orzeczenie lub wypis z treści
orzeczenia lekarza orzecznika lub komisji lekarskiej
ZUS, stwierdzające niezdolność do samodzielnej
egzystencji, całkowitą albo
częściową niezdolność
do pracy,
• wypis z treści orzeczenia komisji lekarskiej ds.
inwalidztwa i zatrudnienia, stwierdzającego zaliczenie do jednej z grup
inwalidzkich,
• legitymacja dokumentująca
niepełnosprawność, wystawiona przez uprawniony
organ.
UWAGA: Przy przejazdach do jednostek udzielających świadczeń
zdrowotnych albo pomocy społecznej bądź organizujących turnusy
rehabilitacyjne dodatkowo, oprócz
wymienionych dokumentów,
wymagane jest zaświadczenie
(zawiadomienie) określające:
• miejsce i termin badania,
leczenia, konsultacji, zajęć
rehabilitacyjnych, zajęć
terapeutycznych albo pobytu
w ośrodku wsparcia, domu
pomocy społecznej, lub
na turnusie rehabilitacyjnym,
• odpowiednio (w drodze
powrotnej), potwierdzające
stawienie się na badaniach,
konsultacji, turnusie itp.
3.rodzice lub opiekunowie mogą
korzystać z ulgowych przejazdów PKP lub PKS na podstawie wymienionych powyżej,
w punkcie 1 i 2 dokumentów
podopiecznych. Podróżując bez
dziecka (po dziecko, po odwiezieniu dziecka) należy mieć
zaświadczenie ze szkoły lub
innej placówki, a w sytuacjach
opisanych w ramce – również
podane tam zaświadczenia/
zawiadomienia.
*Michał Dębiec (ur. w 1981 r.) – absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk
Politycznych UW ze specjalnością
marketing medialny i public relations.
W wieku trzech lat stracił wzrok,
a po roku częściowo go odzyskał
w wyniku eksperymentu medycznego
wykonanego w Paryżu. Od tego czasu
jest osobą bardzo słabowidzącą,
chorą na barwnikowe zwyrodnienie
siatkówki (Retinitis Pigmentosa).
Zawodowo zajmuje się organizacją
i planowaniem działań marketingowych firmy, a także wspiera FIRR
podczas szkoleń z podnoszenia stopnia dostępności uczelni wyższych dla
osób niepełnosprawnych. Na Śląsku,
skąd pochodzi, przekazuje sugestie
o dostępności transportu publicznego
do jego zarządcy, KZK GOP-u. Prowadzi również szkolenia dla kierowców
komunikacji miejskiej oraz obsługi
naziemnej lotniska Okęcie z zakresu
wypracowania standardów obsługi
pasażerów niepełnosprawnych.
NR 2 (19) 2013
24
Pies
przewodnik
Rafał Charłampowicz*
Czy warto mieć psa?
Mówiąc czy pisząc o psach przewodnikach, zawsze kieruję się
jedną zasadą – nie zachęcam.
Każdy, kto zastanawia się nad
wzięciem psa, powinien podjąć taką decyzję samodzielnie.
Bierzemy do domu żywą istotę,
wymagającą naszej uwagi i opieki,
czasem sprawiającą duże kłopoty.
Decydując się na psa nie możemy
kierować się emocjami, reklamą,
zachętą bliskich. Zanim zgłosimy
się do PZN-u lub którejś z fundacji
szkolących psy, musimy wiedzieć,
w czym pies ma nam pomóc.
Najważniejszą kwestią jest to, czy
jesteśmy gotowi być samodzielni
w poruszaniu się. Pies może bardzo ułatwić chodzenie bez ludz-
kiego przewodnika, ale decyzja
musi być w nas.
Gdy jakieś szesnaście lat temu,
dostawałem z PZN-u pierwszego
psa, słyszałem o wielu przypadkach
zwierząt, które trafiły do niewidomych, a potem nie pracowały. Wnioskujący o psy kierowali się wyobrażeniami, a gdy te rozmijały się
z rzeczywistością lub gdy okazywało
się, że psi przewodnik tak naprawdę
wcale nie jest im potrzebny, robili
z psa zwykłego kanapowca. Dzisiaj
wymagania wobec aplikujących
o psy są znacznie wyższe. Przed
wzięciem pierwszego psa, musiałem
ukończyć krótki kurs poruszania się
z laską. To wystarczyło. Dzisiaj organizacje szkolące i przekazujące psy
wymagają, by aplikant rzeczywiście
poruszał się samodzielnie. W przypadku psów dofinansowywanych
przez PZN umiejętności wnioskujących o psa są weryfikowane podczas
specjalnego, kilkudniowego spotkania w Warszawie. Jest ono obowiązkowe dla wszystkich, których
wnioski o psa spełniły wymogi formalne i przeszły do kolejnego etapu.
Podczas spotkania aplikanci muszą
samodzielnie przejść pewien odcinek
drogi. Ich umiejętności w poruszaniu
się są oceniane przez specjalistów
z PZN-u. Pozostała część spotkania
to wykłady o psach prowadzone
przez kynologów. Jest to dobry czas,
by zweryfikować i poszerzyć swoje
wiadomości o tych zwierzętach. Jednym z ważnych punktów spotkania
jest kontakt z czworonogami. Psa
przyprowadzonego przez kynologów
(nie jest to przewodnik) trzeba przywołać, pogłaskać, dać mu smakołyk. Takie ćwiczenie wprowadzono
celowo. Podczas końcowego szkolenia, gdy niewidomy i jego przewodnik zaczynali pracować razem,
kilkakrotnie okazało się, że niektórzy
kursanci bali się fizycznego kontaktu
25
z psem. W tej chwili lęk przed psem
jest zauważany już podczas spotkania w Warszawie.
Fundacja Labrador Pies Przewodnik i Fundacja Pies Przewodnik/Vis
Maior również wymagają od beneficjentów umiejętności samodzielnego
poruszania się i organizują spotkania z kandydatami. Podczas takich
spotkań weryfikuje się umiejętność
samodzielnego poruszania się
kandydatów i ich przygotowanie
do przyjęcia psa. Jest to oczywiście także okazja, by porozmawiać
ze specjalistami. Wszystkie organizacje kładą nacisk na aktywność kandydatów. Poruszanie się z laską jest
jednym z jej aspektów. W Fundacji
Pies Przewodnik/Vis Maior podczas
testu bardziej zwraca się uwagę
na to, czy aplikujący o psa rozumie
przestrzeń i potrafi się w niej odnaleźć niż na to, czy z laską porusza
się prosto. Fundacja Labrador jako
jedyna prowadzi indywidualne
spotkania kwalifikujące. Rozumiem
ten generalny nacisk na samodzielne
chodzenie, ale pamiętając swój przypadek, mam wątpliwości, czy ten
wymóg powinien być tak istotny.
Zanim wziąłem psa, w ogóle nie
chodziłem sam. Na studiach większość moich znajomych mieszkała
w tym samym akademiku, więc
na zajęcia chodziliśmy razem. O psie
pomyślałem pod koniec drugiego
roku studiów, gdy wiedziałem,
że w następnym roku każda grupa
będzie miała zajęcia w innych godzinach, więc jeśli nie chcę siedzieć bez
sensu na uczelni, czekając na swoje
zajęcia, muszę się usamodzielnić.
O lasce w ogóle nie myślałem.
Od razu wiedziałem, że chcę psa.
Zrobiłem wymagany kurs poruszania
się z laską, by spełniać wymogi formalne, ale w ogóle nie planowałem
korzystania z laski. Moją pierwszą
pomocą w orientacji był zatem pies,
a nie laska. Nie mogę wykluczyć,
że gdyby nie możliwość dostania
psa, jeszcze długo nie zdecydowałbym się na samodzielne chodzenie.
Obawiam się, że zasada niedawania
psów ludziom, którzy nie chodzą
Pies to żywa istota, której potrzeb nie można ignorować. Laskę można
złożyć, schować do plecaka i o niej zapomnieć
z laską, na starcie eliminuje takie
przypadki jak ongiś mój. Co ciekawe,
chodzić z laską nauczyłem się przy
psie. Nie powiem, bym polubił laskę,
ale uważam, że każdy niewidomy
powinien umieć dobrze posługiwać
się tym narzędziem, bo w pewnych
sytuacjach bywa nieocenione. Umiejętności nabyte przy poruszaniu
się z laską przydają się też np. przy
korzystaniu z detektorów przeszkód.
Pies a laska
Technika chodzenia z psem jest
oczywiście zupełnie inna od techniki chodzenia z laską. Każde rozwiązanie ma wady i zalety. Zanim
przejdziemy do samego poruszania
się, warto powiedzieć o drastycznej różnicy w reakcjach ludzi. Gdy
idziemy z laską, często ktoś chce
pomagać, niezależnie od tego,
czy my tego chcemy. Mimo zmian
kulturowych nadal można usłyszeć
komentarze typu „jaki biedny” lub
„jakie nieszczęście”. Gdy idziemy
z psem, pomagających jest mniej
i częściej jest to pomoc werbalna,
a komentarze to na ogół „jaki
śliczny” lub „jaki piękny”. Komentarze oczywiście zwykle dotyczą
psa, bo to właśnie pies, a nie jego
pan, przyciąga uwagę. Świetna jest
świadomość, że ośrodkiem uwagi
jest pies, a nie ja.
Zasadnicza zaleta chodzenia
z psem to omijanie wszelkich przeszkód. Właściciele przewodników
mogą latami chodzić po pewnej
trasie i nie wiedzieć, że są na niej
słupki uniemożliwiające parkowanie, dziury w chodniku, czy stojaki
reklamowe. Pies omija wszystkie
przeszkody, które utrudniają życie
większości osób poruszających się
z laską. Pies obejdzie ludzi blokujących drogę, parkujące samochody,
stragany, słupy, niezabezpieczone
rowy robót drogowych itp. Jeżeli
przeszkoda jest nie do obejścia
lub gdy pies nie wie, jak ją obejść,
po prostu się zatrzyma czekając
na decyzję swojego pana. Dobrze
wyszkolony pies omija również
przeszkody nadziemne, np. nisko
wiszące gałęzie. Paweł Wdówik
porównał kiedyś chodzenie z psem
przewodnikiem do chodzenia
pustym tunelem, w którym możemy
iść szybko, nie przejmując się
żadnymi przeszkodami. Przytaczam
to porównanie, bo dobrze oddaje
specyfikę poruszania się z psem
i pozwala dostrzec nie tylko zalety,
ale i ograniczenia takiego sposobu
chodzenia. Idąc z laską mamy
bezpośredni kontakt z tym, co jest
dookoła. Przypuszczam, że niewiele
osób stale ostukuje brzeg drogi,
ale i tak często trafiamy na różne
NR 2 (19) 2013
26
punkty orientacyjne, np. ławki,
trawniki, słupy i mnóstwo innych
obiektów, dzięki którym wiemy lub
upewniamy się, gdzie jesteśmy.
Idąc z psem nie mamy dostępu
do większości tych informacji.
W pewnych sytuacjach z psem
zatem można zgubić się łatwiej niż
z laską. Wystarczy, że się rozkojarzymy, a pies zejdzie z jakiegoś
powodu z obranej przez nas drogi,
i już musimy się orientować. Trzeba
dodać, że w takich sytuacjach
często wystarczy wydać psu odpowiednie polecenie i pies postara się
wrócić do znanego miejsca.
Podsumowując, pies to łatwość
chodzenia, bo nie musimy koncentrować się na omijaniu przeszkód,
ale także brak informacji o tym,
co jest dookoła.
Jest jeszcze jedna istotna
różnica między psem a laską, tym
razem jednoznacznie przemawiająca za laską. Pies to istota żywa,
a więc pije, je, wydala i choruje.
Laskę można odstawić lub złożyć,
schować do plecaka i o niej zapomnieć. W przypadku psa trzeba
pamiętać o wszystkich jego potrzebach. Gdy jadę sam do obcego
miasta, moim głównym problemem
jest znalezienie dla psa trawnika.
Pies oczywiście dobrze zniesie
długą podróż pociągiem lub samolotem, ale w końcu musi się załatwić. Znalezienie odpowiedniego,
najlepiej niezadbanego trawnika
nie zawsze jest łatwe i bywa trochę
stresujące. W polskich szkołach
zwykle nie uczy się sprzątania
po psie, co dodatkowo komplikuje
sprawę. Najprostszym sposobem
jest oczywiście spytać jakiegoś
przechodnia lub obsługę hotelu
o najbliższy dziki trawnik i zwykle
się udaje, ale bywają też sytuacje
bardzo kłopotliwe, np. zadbany,
duży konferencyjny kompleks
lub przyjazd w nocy do zupełnie
obcego miasta, gdzie dodatkowo
niewiele osób mówi po angielsku.
Poświęcam tej sprawie tyle uwagi,
bo dotyka ona wszystkich właścicieli psów, którzy jeżdżą z psami
w dalekie, obce strony.
Drugi problem to choroba lub
wypadek. Chory pies potrzebuje
opieki, a samo leczenie kosztuje. Na jedno i drugie trzeba być
przygotowanym. Najgorzej, jeżeli
coś niespodziewanego zdarzy się
w obcym mieście, np. pies uszkodzi sobie łapę podczas wysiadania
z pociągu. Trzeba wtedy ocenić
powagę sytuacji i ewentualnie szukać weterynarza.
Żywienie psa nie jest kłopotliwe,
ale oczywiście kosztuje. 12-kilogramowy worek karmy to zwykle koszt
powyżej 120 zł. Jeżeli zależy nam
na zdrowiu psa, nie powinniśmy
go karmić marketowymi karmami,
reklamowanymi w telewizji. Oczywiście można psu gotować, ale
to z kolei zajmuje czas.
Można powiedzieć, że tam
gdzie użytkownik laski może
sobie pozwolić na jej schowanie,
właściciel psa musi pomyśleć
o jego potrzebach. Nawet, jeżeli
pies zostaje w domu, trzeba
o nim pamiętać i np. zrezygnować ze spontanicznie szykującej
się imprezy, bo pies musi zostać
wyprowadzony.
Odrębną kwestią jest wchodzenie z psem do różnych miejsc.
W Polsce mamy bardzo dobre
prawo, które pozwala wchodzić
z psem właściwie wszędzie. Wyjątkiem są miejsca kultu, ale przynajmniej w przypadku Kościoła
Katolickiego jest decyzja episkopatu, która pozwala na wchodzenie
z psami przewodnikami do kościołów. Zgodnie z polskim prawem
27
nikt nie może nam zabronić wejścia
z psem do żadnego miejsca publicznego, wliczając w to restauracje,
sklepy (także spożywcze), ośrodki
zdrowia, środki transportu, hotele
itp. Dodatkowo pies przewodnik
nigdzie nie musi nosić kagańca.
Prawo działa dobrze i wie o nim
coraz więcej ludzi, ale wciąż jeszcze
zdarzają się przypadki odmawiania
psu wstępu do jakiegoś miejsca, np.
do restauracji. Nawet jeżeli w końcu
zostaniemy wpuszczeni, nastrój
mamy popsuty. Na takie zdarzenia
też trzeba być przygotowanym.
Dodam jeszcze, że za granicą może
być trudniej. W Unii Europejskiej
nie ma jednolitego prawa dotyczącego wchodzenia z psami do miejsc
publicznych i obowiązku zakładania
im kagańca, szczególnie w środkach
transportu. Natomiast poza Unią
bywa tak, że prawa dotyczącego
psów w ogóle nie ma lub nikt o nim
nie wie. W Tbilisi np. bardzo trudno
było gdziekolwiek wejść z psem,
a jednym z zamkniętych dla nas
miejsc było metro.
Jak widać pies to nie tylko wielka
frajda, ale również bardzo dużo
obowiązków i pojawiających się
trudności, których użytkownik laski
w ogóle nie ma. Ktoś, kto decyduje
się na psa, musi lubić psy jako zwierzęta, mieć środki na jego utrzymanie i najlepiej, jeśli w swoim mieście
ma też rodzinę lub zaprzyjaźnione
osoby, które w razie potrzeby
zajmą się psem. Spełnienie ostatniego warunku nie jest oczywiście
koniecznością, jednak jeżeli mamy
gdzie zostawić psa na dzień lub
dwa, będziemy bardziej swobodni.
Nie wszędzie i nie zawsze chcemy
przecież zabierać ze sobą zwierzę.
które długo nie były wykorzystywane, może całkowicie utracić.
Dużo zależy od sposobu naszej
pracy z psem. Szczegółowe polecenia mogą mieć różną formę w różnych szkołach. Każda szkoła miewa
też własne, specyficzne komendy,
których nie znajdziemy w pozostałych ośrodkach szkolących psy.
Jak już wspominałem, pies omija
przeszkody, pozwalając na szybki,
bezpieczny marsz. W przypadku
przeszkód, których obejście nie jest
oczywiste, np. kałuża zajmująca
całą szerokość chodnika i wymuszająca zejście na jezdnię lub
trawnik, pies zatrzyma się i poczeka
na naszą decyzję. W takich sytuacjach poleceniem, które najczęściej
wydaje się psu jest „prowadź sam”
(polecenie to może mieć różną
formę zależnie od szkoły) i pies wie,
że ma pomyśleć i że może zachować się w niestandardowy sposób,
np. zejść z zalanego chodnika
na trawnik.
Poza sytuacjami tego typu
do omijania przeszkód nie wydajemy żadnych poleceń. Pies prowadzi sam. Ewentualnie możemy psa
popędzić lub poprawić, stosując
polecenia takie jak „szybciej”, „wolniej” lub np. „obejdź”. To ostatnie
przydaje się, gdy ktoś idzie przed
nami, skutecznie blokując chodnik,
a my chcemy go ominąć. Generalnie
jednak przeszkody nas nie obchodzą. Bez żadnych dodatkowych
poleceń pies zatrzyma się też przed
zejściem na jezdnię i przed schodami. Można rzec, że tam, gdzie
chodzi wyłącznie o przemieszczenie
się po jakiejś prostej, nie musimy nic
mówić. Pies wie, co ma robić.
Chodzenie z psem to oczywiście
jednak dużo więcej niż proste omijanie przeszkód i prawie cała komunikacja z psem opiera się na poleceniach. Poleceń jest sporo, a ich
lista nie jest zamknięta, bo sami
możemy dodawać nowe. Część
z nich to typowe komendy na posłuszeństwo, które zna każdy właściciel psa: „siad”, „waruj”, „noga”,
„zostań”, „aport”. Pozostałe odnoszą się do prowadzenia. Najbardziej
podstawowe to „naprzód”, „prawo”,
„lewo” i „stój”. Do tego pies może
być nauczony takich dodatkowych
poleceń kierunkowych, jak „środek”,
„do lewej” i „do prawej”. Tych ostatnich używamy do wskazania psu,
którą częścią chodnika ma iść.
Komendy kierunkowe to świetna
okazja, by rozwiać jeden z kilku
mitów dotyczących psów przewodników. Pies prowadzi nas
w sensie technicznym, ale tak
Co potrafi pies?
Sporo pisałem o trudnościach, czas
zatem zająć się tym, co dostajemy
w zamian.
Pies potrafi dużo, ale zanim
przejdziemy do konkretów, chciałbym zastrzec, że każdy pies jest
inny i pewne rzeczy będzie robił
lepiej, a inne gorzej. Umiejętności,
Znalezienie odpowiedniego trawnika, na którym pies może się załatwić
jest w obcym miejscu trudnym zadaniem
NR 2 (19) 2013
28
naprawdę to my prowadzimy psa.
Pies, z wyjątkiem stałych tras, nie
będzie wiedział, dokąd chcemy iść.
To my musimy znać drogę, orientować się na niej i wydawać psu
odpowiednie komendy. Jeżeli nie
będziemy wystarczająco precyzyjni lub będziemy wydawać psu
polecenia, które nijak się mają
do rzeczywistości, pies nie będzie
wiedział, o co nam chodzi i zacznie
zgadywać lub przestanie pracować. Wyobraźmy sobie, że idziemy
chodnikiem, po lewej stronie jest
jezdnia, a po prawej trawnik.
Szukamy chodnika prostopadłego
do naszej drogi i wydaje się nam,
że jesteśmy we właściwym miejscu.
Mówimy do psa „W prawo”, ale
pies widzi tylko trawnik, na który
nie powinien wejść, bo żadnego
chodnika tam nie ma. Jeżeli chodnik jest gdzieś blisko, pies, o ile
nie będziemy mu przeszkadzali,
doprowadzi nas do niego. Jeżeli
jednak chodnika nie ma w pobliżu,
pies najpewniej w końcu ulegnie naszym naciskom i wejdzie
na trawnik. Jeżeli będziemy mylili
się często, pies będzie chodził
gorzej, bo nauczy się nieprawidłowych zachowań, np. przechodzenia
przez jezdnię w przypadkowych
miejscach. Bywają też odwrotne
sytuacje, tzn. pies robi coś dobrze,
ale nam się wydaje, że zrobił źle.
Zbyt szybko karcąc psa również
można go oduczyć właściwego prowadzenia. Niestety przy zupełnym
braku wzroku takie błędy są nieuniknione. Trzeba po prostu bardzo
uważać.
Pozostałe polecenia to takie,
które można nazwać wyszukującymi. Pies jest uczony rozpoznawania różnych obiektów i prowadzenia
nas do nich. Mówimy do psa nazwę
obiektu, pies rozgląda się, odnajduje
i prowadzi nas do wybranego miejsca. Wszystkie polecenia działają
tak samo, dlatego ograniczę się
do omówienia tych najważniejszych
i wymienienia pozostałych. Jak
wspominałem komendy mogą być
różne w różnych szkołach.
„Schody” – pies prowadzi
do schodów i staje przed nimi. Mogą
to być zarówno schody do góry,
jak i na dół. W co najmniej jednej
ze szkół psy są uczone też polecenia
„do góry” i „na dół”, które przydaje
się, gdy jesteśmy przy schodach
i chcemy psu podać kierunek.
„Drzwi” – pies prowadzi do najbliższych drzwi (niektóre psy potrafią nawet nosem wskazać klamkę)
i wchodzi przez nie, jeśli są otwarte.
Polecenie bardzo przydatne, gdy
szukamy wejścia do budynku,
i w samych budynkach. Oczywiście pies, który pracuje dłużej i jest
zgrany ze swoim panem lub panią,
Właściciele psów asystujących nie lubią, gdy krytykuje się ich psa,
więc podczas rozmowy z nim nie wytykajmy psu żadnych wad
będzie doprowadzał do drzwi bez
specjalnego polecenia – rutyna robi
swoje.
„Przejście” – pies prowadzi
do najbliższych pasów lub alternatywnego przejścia, którego jest
nauczony (np. teren za miastem,
gdzie nie ma formalnych przejść)
i zatrzymuje się, czekając na polecenie „naprzód” lub „prowadź”. Pies
nie rozpoznaje świateł (prawdopodobnie widzi tylko żółte) i to my,
kierując się słuchem, musimy podjąć
decyzję, kiedy przechodzimy. Pies
tylko pomaga nam odnaleźć samo
przejście. Ostatnio psy są też uczone
polecenia „słupek”, na które pies
doprowadza nas do sygnalizatora
i stara się wskazać przycisk. Polecenie to przydaje się też do odnajdywania słupków z przyciskiem
otwierającym furtkę, popularnych
na osiedlach zamkniętych.
„Ławka”/„miejsce” – pies prowadzi do wolnego miejsca i wskazuje
je pyskiem. Wolnym miejscem może
być zarówno ławka w parku czy
korytarzu uczelni, jak i siedzenie
w autobusie lub tramwaju. Moim
zdaniem polecenie przydaje się bardziej w parkach i rozmaitych poczekalniach niż w środkach transportu,
w których najczęściej jest ciasno.
W autobusach i tramwajach najlepiej
sprawdza się nauczenie psa prowadzenia do wnęki dla wózków. Jeżeli
miejsca przy wnęce są zajęte, i tak
można tam wygodnie stać, a pies
nie blokuje przejścia.
„Wyjście” – jedno z ważniejszych
poleceń. Pies prowadzi do wyjścia,
którym weszliśmy do budynku. Wyjście nie musi być w zasięgu wzroku
psa. Pies postara się je odnaleźć,
pamiętając drogę. Oczywiście
w trudnych przestrzeniach będzie
miał kłopoty i nie zawsze sobie
poradzi, ale w większości przypadków szybko dotrzemy do wyjścia.
„Wyjście” bardzo przydaje się też
w najbardziej typowych sytuacjach,
gdy jesteśmy w jakiejś sali i chcemy
z niej wyjść. Nie musimy szukać
drzwi, tylko wydajemy polecenie psu
i wychodzimy.
29
„Winda” – pies prowadzi
do windy i staje przed nią. Niektóre
psy dodatkowo wskazują pyskiem
przycisk. Przydatność tego polecenia zależy od miejsca zamieszkania
i pracy. W dużych miastach jest
nieocenione, bo windy są w wielu
miejscach, a do tego coraz więcej
z nich ma komunikaty głosowe.
„Przystanek” – pies prowadzi
do wiaty przystankowej. Wygodne,
bo pozwala zlokalizować przystanek
i np. schronić się przed deszczem.
Poleceń jest więcej, niektóre
są bardziej, a inne mniej przydatne.
Szkoły też rezygnują z wybranych
komend i wprowadzają nowe,
dlatego nie można podać ich pełnej
listy .Sami też możemy i powinniśmy
uczyć psa nowych rzeczy. Moje psy
łącznie znały takie polecenia jak:
„autobus”, „samochód”, „sklep”
(oszklone drzwi do sklepu), „kasa”
(prowadzenie do okienka lub człowieka za ladą), „kiosk”, „wolne miejsce’ (nazwa myląca, ale pies wychodził z tłumu i szukał przestrzeni
w korytarzu, np. dworca, gdzie
można spokojnie stanąć), „furtka”,
„chodnik” (pies prowadzi na chodnik) i jeszcze kilka innych, których
już nie pamiętam. Sam nauczyłem
jednego z psów odszukiwania automatów z kawą. Stosunkowo nowym
poleceniem, wprowadzonym przez
jedną ze szkół jest „ruchome” – pies
prowadzi do schodów ruchomych.
Psy zwykle uczą się szybko. Jeżeli
idąc w jakiejś miejsce będziemy
powtarzali jego nazwę, pies skojarzy ją z miejscem i po jakimś czasie
będzie tam prowadził na polecenie
słowne, np. „uczelnia”.
Jak chodzimy z psem?
Pies idzie przy naszej lewej nodze.
Na sobie ma obrożę ze smyczą i szorki. Szorki to specjalna
uprząż z pałąkiem zamocowanym
po bokach psa. Najlepiej chyba
wyobrazić sobie duży uchwyt
od torby, zrobiony ze sztywnego
materiału. Idąc, trzymamy lewą ręką
za pałąk, a między palcami mamy
smycz. Smycz można też trzymać
Każdy pies jest inny. Jakość współpracy z naszym przewodnikiem
zależy w dużej mierze od podejścia właściciela do psa
w prawej ręce. W prowadzeniu
najważniejsze są szorki. Pałąk jest
sztywny i dzięki niemu czujemy,
kiedy pies skręca. Smycz służy
do kontrolowania psa. W znanym
terenie da się chodzić na samej
smyczy, ale takie chodzenie zawsze
wiąże się z ryzykiem i nie można
go traktować jako alternatywy dla
szorek.
Aktualne przepisy wymagają, by
pies był oznakowany napisem „Pies
asystujący”. Taki napis znajduje się
na szorkach. Żadne inne wizualne
oznaczenia psa nie są na szczęście
wymagane, tak więc nie ma ani
jednolitego wzoru, ani koloru szorek.
Każda szkoła zaproponuje nam
szorki preferowane przez siebie.
Zgodnie z polskim prawem
niewidomy w ruchu ulicznym
musi w widoczny sposób nieść
białą laskę, dlatego, inaczej niż np.
w USA, w Polsce uczy się chodzenia
z psem i z laską. Laska jest trzymana w prawej ręce i oczywiście
nie dotyka ziemi. Taka technika ma
kilka plusów, ale moim zdaniem
minusów jest więcej i dużo osób
wkrótce po egzaminie rezygnuje
NR 2 (19) 2013
30
Pies przewodnik nie służy do obrony, prawidłowo wyszkolony nawet w przypadku realnego zagrożenia
powinien być bierny
z laski, do czego z pełną odpowiedzialnością zachęcam. Laska
przydaje się podczas przechodzenia
przez jezdnię jako znak dla kierowców, szczególnie że bez laski w razie
wypadku możemy mieć problemy
z ubezpieczeniem, mimo że nie
byliśmy winni. Niektórzy właściciele
psów korzystają z niej podczas
wsiadania i wysiadania z pociągu.
Bywa nieoceniona, gdy pies nagle
zatrzyma się, a my nie rozumiemy
dlaczego. Poza tym zajmuje rękę,
którą można wykorzystać znacznie
lepiej i znowu zwraca na nas uwagę.
Generalnie przez większość czasu
nie wydaje się być potrzebna. Zatem
zamiast mieć stale zajętą rękę,
lepiej mieć w kieszeni teleskopową
laskę sygnalizacyjną. Nie nadaje się
ona do chodzenia, ale takie jest jej
przeznaczenie. Po złożeniu ma około
23 cm długości i nie zajmuje dużo
miejsca.
Skąd wziąć psa?
W Polsce mamy trzy główne ośrodki
szkolące psy:
• PZN (http://www.pzn.org.pl),
• Fundacja Labrador Pies Przewodnik
(http://www.fundacja.labrador.pl),
• Fundacja Pies Przewodnik
(http://www.piesprzewodnik.org.pl)
i Fundacja Vis Maior
(http://www.vismaior.pl).
Dla PZN psy najczęściej przyucza szkoła „Tresura Psów Jerzy
Przewięda”. Fundacja Labrador Pies
Przewodnik i Fundacja Pies Przewodnik, założona przez Fundację
Vis Maior, mają własne szkoły.
Psy z obu fundacji przekazywane
są bezpłatnie. W przypadku psa
przekazywanego przez PZN wkład
własny przyszłego właściciela psa
wynosi niecałe 1000 zł.
Każda organizacja ma własne
kryteria przyznawania psa, a szczegółowe informacje są dostępne
na stronach internetowych. Najczęściej tresowane psy to labradory, ale zdarzają się też inne rasy.
Fundacja Pies Przewodnik/Vis
Maior i PZN dopuszczają możliwość,
że tresowany będzie pies kupiony
samodzielnie przez wnioskującego
o dofinansowanie tresury, ale pies
ten musi być sprawdzony pod kątem
przydatności na przewodnika.
Fundacja Labrador Pies Przewodnik
szkoli psy z własnej hodowli.
W tym miejscu warto dodać,
że psów nie szkoli się dużo. W latach
2011-2012 Fundacja Labrador Pies
Przewodnik wyszkoliła łącznie
dziesięć psów, Fundacja Vis Maior
dziewięć, Fundacja Pies Przewodnik
dwa, a PZN czternaście. Do tej liczby
trzeba by jeszcze dodać psy szkolone
prywatnie, sprowadzane z zagranicy
i szkolone poza głównymi ośrodkami
szkoleniowymi. Głównym ograniczeniem jest oczywiście bardzo wysoki
31
koszt samej tresury. Niewiele osób
zdaje sobie sprawę, że przygotowanie psa przewodnika jest trudniejsze
od przygotowania psa asystującego
osobie na wózku, którego praca
wygląda bardziej spektakularnie.
We wszystkich szkołach kandydaci, którzy zostali zakwalifikowani
do otrzymania psa, przechodzą
szkolenie. Można powiedzieć, że proces przekazywania psa zaczyna się
już w momencie doboru psa dla
przyszłego właściciela. Szkolący
musi wiedzieć, jak wyglądamy (ktoś
wysoki nie może chodzić ze zbyt
małym psem), jaki mamy temperament, jaki tryb życia prowadzimy
i w jakim terenie najczęściej będzie
pracował pies. Końcowe szkolenie
trwa od dwóch do trzech tygodni,
ale szkoły starają się już wcześniej
spotykać z przyszłymi właścicielami,
by pies i jego pan lub pani poznali
się wzajemnie. W jednej ze szkół
takie właśnie regularne spotkania
należą wręcz do procedury przekazywania psa. W szkoleniu chodzi nie
tylko o same umiejętności i wiedzę
teoretyczną, ale o zżycie się psa
i człowieka, tak by ci w przyszłości
tworzyli zgraną drużynę. Ostatnia
część szkolenia odbywa się zwykle
w miejscu zamieszkania nowego
właściciela psa. Pies, pod okiem
tresera, uczy się poruszać po terenie,
w którym będzie pracował.
i śniegu źle się chodzi. Zatrzymywanie się na mrozie, by pies powtórzył
jakieś przejście wymaga dużo samozaparcia, a, szczególnie na początku,
psu nie wolno przepuszczać błędów.
Podczas szkolenia powinniśmy
jak najlepiej wykorzystać obecność
tresera. Warto pytać o wszystko,
czego nie rozumiemy. Oczywiście, gdy zostaniemy sami z psem,
pytań pojawi się mnóstwo, dlatego
tym bardziej trzeba już wcześniej
obserwować psa i jego zachowania.
Szczególnie ciężko może być tym,
którzy wcześniej nie mieli kontaktu
z psami. Wiem, że mimo uzyskania
wiedzy teoretycznej do rangi problemu urastają takie sprawy, jak to,
że pies szybko dyszy lub usiadł i się
drapie.
Z drugiej strony warto też zwracać uwagę na samo wyszkolenie
psa. Oczywiście nikt celowo nie da
nam niedoszkolonego psa, ale może
być tak, że potrzebne jest dłuższe
końcowe szkolenie. Szczególnie
ważne jest to, czy pies ładnie przychodzi do nogi, nawet gdy w okolicy
są inne psy, jak zachowuje się przy
innych ludziach i czy nie szczeka.
Na co zwracać uwagę?
Pierwsze miesiące pracy z psem
są bardzo ważne i bardzo trudne.
Kłopoty będą, bo dla nas to pies,
którego jeszcze nie znamy, więc nie
wiemy, które zachowania są spowodowane stresem, a które niedopatrzeniami w tresurze lub naszymi
błędami. Dla psa nowe jest zupełnie
wszystko: dom, właściciel, często
jedzenie i trasy, po których chodzi.
Musimy być na to przygotowani,
a przygotowania najlepiej zacząć
od zaplanowania samego terminu
wzięcia psa do domu. Jeżeli weźmiemy psa jesienią, te pierwsze
miesiące będą szczególnie trudne
z powodu pogody. W deszczu
Pies to łatwość chodzenia, bo nie musimy koncentrować się na omijaniu przeszkód, ale też brak informacji o tym, co jest dookoła
NR 2 (19) 2013
W deszczu i śniegu źle się chodzi. Zatrzymywanie się na mrozie, by
pies powtórzył jakieś przejście wymaga dużo samozaparcia, a, szczególnie na początku, psu nie wolno przepuszczać błędów
Szczekanie bywa dużym kłopotem u psów przekazywanych przez
PZN. PZN wymaga bowiem, by pies
podczas końcowego egzaminu
dawał głos na rozkaz. Nie znam
nikogo, komu by to było potrzebne,
ale taki jest wymóg, więc psy
są tego uczone. Psa do szczekania
trzeba pobudzić i robi się to np.
klaszcząc. W efekcie pies szczeka
podczas konferencji, w teatrze lub
na koncercie. Starając się o psa
z PZN warto apelować o to, by nasz
pies nie był uczony szczekania.
Pies przy innych ludziach powinien zachowywać się spokojnie.
Szczególnie labradory mają skłonność do interesowania się wszystkim dookoła, a człowiek jedzący
kanapkę będzie dla nich atrakcją,
którą przebić może tylko kiełbasa
w ręku kogoś innego. Nad psem
musimy mieć kontrolę.
Tu warto rozwiać jeszcze jeden
mit dotyczący psów przewodników.
Pies nie ma nas bronić. W przypadku
owczarków może odstraszać wyglądem, ale zadaniem psa jest prowadzenie. Nawet gdyby ktoś rzeczywiście nas zaatakował, pies powinien
być bierny. Dla ludzi, którzy nie mieli
do czynienia z przewodnikami, jest
to trudne do przyjęcia, ale pies nie
odróżni napastnika od kogoś, kto
rzuca się nam na szyję z przyjaźni.
Skąd czerpać wiedzę?
Niestety, ktoś, kto chce lepiej
zapoznać się z pracą psa przewodnika, znajduje się w bardzo trudnej
sytuacji. Teorię poznamy w każdej
ze szkół i w Internecie. Jeżeli jednak
chcemy poznać stronę praktyczną,
nie mamy szans. Nie istnieją idealne
psy, ale żadna szkoła, co zupełnie
zrozumiałe, nie będzie chwaliła się
trudnościami z konkretnymi psami,
szczególnie, że ocena niektórych
rzeczy ma charakter subiektywny.
Nie ma sensu pytać właścicieli psów
na mailingowych listach dyskusyjnych, bo ci w początkowym okresie niemal zawsze bezkrytycznie
chwalą swoje psy, o problemach
wspominając mimochodem. Jest
to zrozumiałe, bo pozytywne
nastawienie do psa jest bardzo
ważne. Na początku też, jak wspominałem, nie zawsze wiadomo,
czego oczekiwać od psa. Właściciele psów z większym stażem też
rzadko piszą o kłopotach publicznie,
bo internetowe dyskusje nazbyt
często kończą się pyskówkami,
a poza tym nikt nie lubi przyznawać
się do kłopotów. Z kolei ci, którzy
odmówili przyjęcia przygotowanego
dla nich psa (bo każdy aplikant
ma takie prawo) lub wzięli psa, ale
niezadowoleni potem sami nad
nim pracowali, bywają przesadnie
krytyczni. Jeżeli spytamy, czy szkoła
X jest dobra, dostaniemy wszystkie
możliwe odpowiedzi i prawie każdą
z uzasadnieniem.
Najlepszym źródłem informacji (oczywiście subiektywnej) jest
osobisty kontakt z kimś, kto ma
przewodnika. Rozmowa i obserwacja psa w pracy dadzą najwięcej.
Tu końcowa uwaga: właściciele
przewodników (do których należę)
okropnie nie lubią, gdy krytykuje się
ich psy, dlatego podczas rozmowy
nie wytykajmy psu żadnych wad.
*Autor jest pracownikiem Uniwersytetu
Gdańskiego i współpracownikiem firmy
IVONA Software. Zajmuje się tyflotechniczną obsługą studentów z dysfunkcją
wzroku. Od pewnego czasu do jego
szczególnych zainteresowań należą
urządzenia wspomagające orientację
przestrzenną niewidomych.
fot. Micimakin, Jeroen van der Broek (2, 8), Ting-Yun Huang, bluecrayda, Elisabeth Hammerschmid, dezi (6, 9), Stieberszabdas
32
33
Pies przewodnik
w Malborku
10 października (Zorfin Vendetta DZIKA BANDA)
„Vena” – biały owczarek szwajcarski zdała
egzamin na psa asystującego przed komisją
Polskiego Związku Niewidomych.
Waldemar Rogowski*
Podjęcie decyzji o posiadaniu psa przewodnika nie jest
łatwe. Każda osoba, która zdecyduje się na korzystanie
z pomocy psa asystującego (psa przewodnika osoby niewidomej) musi zadać sobie kilka podstawowych pytań:
• Czy stać mnie na utrzymanie i leczenie psa?
• Czego oczekuje od psa przewodnika?
• Jakie ma w stosunku do niego wymagania, co za tym
idzie, jaką rasę wybrać?
Zanim „Vena” do nas trafiła, długo szukaliśmy odpowiedzi na ostatnie przytoczone pytanie. Warto poświęcić
sporo czasu, by zapoznać się z cechami danego wzorca
pochodzeniowego. Dopasowanie psa i opiekuna jest,
myślę, najważniejszym czynnikiem, gwarantującym sukces w późniejszej współpracy. Osoba niewidoma musi
dobrać cechy psa do swojego temperamentu, do swojej
aktywności.
Pamiętać należy, że zakwalifikowanie psa do szkolenia wymaga spełnienia określonych warunków. Pies
musi mierzyć co najmniej 60 cm wysokości w kłębie, być
dobrze zbudowany i silny, ale zarazem spokojny i opanowany. Powinien być obyty z ruchem i hałasem ulicznym,
choć neutralny i nieufny w stosunku do osób obcych,
oraz cierpliwy i odporny m.in. na różne zawołania.
Nie może szczekać w miejscach publicznych, musi być
posłuszny i szybko przystosować się do nowych sytuacji,
a także ciągle uczyć się nowych komend.
Przedstawię tu historię białego owczarka szwajcarskiego, którego wybrałem dla siebie na przewodnika.
Około 100 lat temu słynny kronikarz Terenius Markus
Warro opisywał w swoich kronikach białe psy budową
przypominające wilki, pilnujące i broniące stad owiec
przed dzikimi zwierzętami.
Na dworze królewskim Habsburgów hodowano
czyste rasowo białe owczarki. Zgodnie z opowieściami,
zwłaszcza dam dworu, były one oczarowane spojrzeniem i kolorem tych wytwornych białych atletów. Opis
ten niezwykle pasuje do opisywanych psów.
Rodzina Habsburgów była bardzo wpływowa w całej
Europie i dzięki temu ich piękne psy stały się sławne.
Pewnie to przyczyniło się do tego, że Anglicy nazywali je
„białymi Alzatczykami”.
NR 2 (19) 2013
34
Rok 1882 to czas wystawy w Hanowerze. Zostały
na niej pokazane dwa owczarki: popielato-biały
samiec Kirass i czysto biały reproduktor Greiff. Greiff
urodził się w 1879 roku, był białym krótkowłosym
psem ze stojącymi uszami. Niestety nic nie wiadomo
o jego przodkach. Tego samego Greiffa można było
znowu zobaczyć w 1887 roku. Tym razem towarzyszyły
mu dwie jego białe córki: Greiffa i Russin. Co się stało
z tymi trzema psami, nie wiadomo. Dalsze zapiski
hodowców białych owczarków nie istnieją. Faktem
jest, że biały Greiff może być dziadkiem pierwszego
owczarka niemieckiego Horand von Grafrath. Ironią
losu jest to, że na zawsze pozostanie tajemnicą, czy
biały owczarek przetrwał głównie dzięki temu, że był
dziadkiem Horanda, czy też fakt ten spowodował
całkowity zanik tej rasy w Europie. Nadal kwestia
pochodzenia białego owczarka wywołuje intensywne
dyskusje.
I tak dochodzimy do owczarków niemieckich.
Twórcami tej powszechnie znanej rasy byli: rotmistrz
Max v. Stephanitz oraz Artur Meyer. Za protoplastę
rasy uznawany jest, urodzony w 1895 roku, a zarejestrowany pod nr 1 w niemieckiej Księdze hodowlanej
(ZB), Horand v. Grafrath i to właśnie na bazie tego psa
rozpoczęto hodowlę owczarków niemieckich, w której genach znalazła się spora domieszka krwi białych
psów pasterskich.
W 1917 roku z dwukolorowych rodziców urodziły
się cztery białe szczeniaki. Edmund był pierwszym białym owczarkiem niemieckim, jaki kiedykolwiek został
zarejestrowany w Ameryce. Z tymi psami Ann Tracy
zaczęła pierwszą białą linię w Ameryce!
W 1923 roku Geraldine Rockefeller Dodge importowała kilka owczarków niemieckich z najlepszych linii
z Niemiec. W tej hodowli Giralda Farm wyhodowała
linię czysto czarnych, białych i kolorowych owczarków
niemieckich. W 1959 roku ‘VS’ (Verein fur Deutsche
Schaferhunden) podjęło decyzję o uznaniu białych
owczarków za albinosy i wprowadziło zakaz używania takich psów w programie hodowlanym owczarka
niemieckiego. Zmiany we wzorcu z 1959 roku spowodowały, że europejscy hodowcy zabijali swoje białe
szczenięta natychmiast po urodzeniu. W mgnieniu oka
białe owczarki niemieckie zupełnie zniknęły z Europy!
Aby ochronić tę rasę, w 1964 roku został założony
pierwszy Klub białego owczarka.
Wbrew walkom toczącym się wokół nich, radziły
sobie one bardzo dobrze w Hollywood. Najważniejszą
osobą dla wielbicieli tej rasy była w tamtych latach
aktorka, hodowczyni i trenerka psów – Doroty Crider.
Jej linia białych owczarków była bardzo dobra, a psy
zostawały gwiazdami ekranu. Wszyscy znają Harvey
Bindlestiff Offner (Chinook) i jej syna White Shadow
Crider, który zdobył nagrodę dla najlepszego psiego
aktora i wystąpił w 168 filmach.
Pomimo dyskryminacji i dzięki przemysłowi filmowemu nadeszły złote czasy dla białych owczarków,
choć lata wojny nie skończyły się jeszcze dla białych
psów. Wiele bitew musi jeszcze zostać wygrane,
zanim świat rozpozna białego owczarka jako osobną
rasę z należnym jej uznaniem.
Do Europy białe owczarki trafiły ponownie pod
nazwą owczarka amerykańsko-kanadyjskiego, a protoplastą – pierwszym białym, oficjalnie zarejestrowanym przedstawicielem rasy był Lobo, urodzony 5
marca 1966 roku pies pochodzenia amerykańskiego,
spisanym oficjalnie w Szwajcarii.
Rozróżniamy trzy nazwy: owczarek niemiecki biały,
owczarek amerykańsko – kanadyjski oraz biały owczarek szwajcarski.
W świecie kynologicznym mówi się o białych
owczarkach, że są antidotum na owczarka niemieckiego. Genetyka obdarzyła te psy łagodniejszym charakterem, bardziej tolerancyjnym i cierpliwym usposobieniem oraz wysokim poziomem inteligencji.
Priorytetową kwestię stanowi również fakt, bardzo
istotny dla tej rasy, że nie są obciążone dysplazją
stawów. Wszystkie inne cechy można przyrównać
do owczarków niemieckich. Psy dają się ułożyć bardzo łatwo, szybko przyswajają wiedzę, zapamiętują
trwale, mają doskonały kontakt z przewodnikiem oraz
wszechstronną użytkowość w zależności, do czego
chcemy pieska przeznaczyć.
Nie muszę pisać, dlaczego wybrałem sukę tej rasy.
Vena trafiła do nas w wieku trzech miesięcy.
W wieku dwóch miesięcy zostały przeprowadzone
testy całego miotu. Oto jaką ocenę otrzymała:
„Vendetta – pewna siebie suczka, bardzo socjalna,
łupowa, aportująca, dobrze reaguje na jedzenie,
bardzo wytrwała i niezniechęcająca się, z dobrą
reakcją na bodźce dotykowe, wzrokowe i dźwiękowe,
temperamentna.”
35
Venę wybraliśmy po rozmowie z Izą właścicielką
hodowli, która bardzo pomogła nam, dzieląc się swoimi obserwacjami co do całego miotu.
Początki
Szkolenie składa się z trzech etapów: wychowania
szczenięcia, tresury podstawowej i przygotowania psa
do roli przewodnika. A jak to wyglądało u nas?
Na samym początku stanęliśmy przed koniecznością nauczenia psa czystości. Kiedy zabraliśmy
Venę z hodowli, suka nie umiała jeszcze sygnalizować swoich potrzeb. Zaczęły się więc intensywne
spacery, początkowo nawet po 12 w ciągu doby.
Stopniowo z tygodnia na tydzień ich intensywność
malała, w zasadzie można powiedzieć, że po trzech
tygodniach sytuacja została opanowana do sześciu wyjść na dobę. Od 3-go do 12-go miesiąca
życia Veny uczyliśmy się podstawowych komend:
„siad”, „waruj”, „zostań” itd. Była to tresura niczym
nie odbiegająca od szkolenia każdego psa. Jako,
że mieszkamy w małym mieście, oddalonym około
60 km od Gdańska, znalezienie dla Veny psiego
przedszkola nie było łatwe. Dzięki pomocy naszej
pani weterynarz udało się uzyskać kontakt do Pani
Ewy Szwajdik, która prowadzi takie zajęcia w Gdyni.
Tu wielkie podziękowania dla Pani Ewy, która
włożyła dużo energii, serca i czasu w jej szkolenie.
W trakcie wielogodzinnych treningów ja wydawałem
komendy, a Pani Ewa obserwowała nasze postępy
i dzieliła się uwagami.
fot. Waldemar Rogowski (1, 2), PhillipsC
Szkolenie właściwe
Gdy Vena ukończyła rok, rozpoczęliśmy szkolenie
w Pile. „Szkolenie psa przewodnika nie jest trudne, ale
trzeba się nachodzić” to były pierwsze słowa Jerzego
Przewiędy, które usłyszałem w początkowych dniach
pobytu. Jak wyglądało szkolenie? Wychodziliśmy rano
z Veną w szorkach. Poranne spacery odbywały się
z Izą Przewiędą, która asekurowała nas. Iza przekazywała mi różne komendy, które ja następnie wydawałem psu. Gdy Vena wyminęła przeszkodę otrzymywała
przysmak, gdy zatrzymała się przed przejściem znowu
smakołyk, itd. Spacer kończyliśmy w południe. O 17:00
jechaliśmy na zajęcia grupowe z posłuszeństwa,
które trwały godzinę. Po 19 wychodziliśmy ponownie
na kilku godzinny spacer w szorkach po Pile. W ciągu
dnia przemierzaliśmy kilkanaście kilometrów. Taki
turnus szkoleniowy trwał 14 dni.
Następnie Iza przyjeżdżała do nas i chodziliśmy
przez dwa tygodnie w miejscu mojego zamieszkania.
Uczyliśmy Venę odnajdywania ławek, przystanków,
jazdy windą i ruchomymi schodami. W trakcie szkolenia odwiedzaliśmy urzędy, restauracje, sklepy, oraz
uczyliśmy się wchodzenia do pociągów, autobusów
czy tramwajów. Ćwiczyliśmy przejścia w różnych
miejscach, np. przeszklona galeria handlowa, pokonywaliśmy mostki z żaluzji.
Całe szkolenie trwało 6 miesięcy i odbywało się
w Pile, Malborku i w Gdańsku. Wybrałem bardzo
nietypową formę szkolenia psa przewodnika, ale
niczego bym nie zmienił. Wykorzystana metoda to taki
rodzaj tresury, który wymaga dużego zaangażowania
od osoby niewidomej w cały proces szkolenia, gdyż
przez cały czas to ja byłem osobą wydającą komendy
pod okiem psich trenerów. Rezultatem tych wszystkich działań jest ogromne przywiązanie mojego psa
do mnie, posłuszeństwo w różnych sytuacjach oraz
możliwość korzystania z jego pomocy we wszystkich
sferach życia.
Poniżej odnośniki do stron, które mogą przybliżyć państwu charakterystykę białego owczarka
szwajcarskiego.
Prezentacja Veny w TVMalbork:
http://www.youtube.com/watch?v=LsIn6WHYd1g
Strona poświęcona szkoleniu Veny:
http://bialyprzewodnik.screenreaders.info
Pilska szkoła psów przewodników:
http://piesprzewodnik.pila.pl
Historia białego owczarka Jowita Witkowska:
Pierwsza hodowla białych owczarków w Polsce
http://www.bialapasja.com
Biały owczarek – pies dla aktywnych:
http://www.youtube.com/watch?v=dOl4RJApn3g
Hodowla „Dzika Banda”:
http://dzikabanda.com/
Dwie strony, na których można obserwować szkolenie białego owczarka szwajcarskiego na psa asystującego wózkowiczom:
http://piesasystent.pl/
http://agafilka.blox.pl/html
* Waldemar Rogowski – fizjoterapeuta, specjalista ds.
dostępności stron internetowych.
NR 2 (19) 2013
36
Justyna Kucińska*
Pepper
i nowa jakość życia
Szukanie argumentów za i przeciw posiadaniu psa przewodnika trwało długo. Jeszcze trudniej
przyszło mi podjąć ostateczną decyzję. Wyjazdy dalsze i bliższe, prywatne i służbowe, rejsy
morskie, których jestem miłośniczką od kilku lat, w sytuacji posiadania zwierzęcia wymagają
modyfikacji i zmian na etapie planowania, bo czy pies będzie na tyle grzeczny, aby przez 8 godzin
pracy nie absorbować mojej uwagi? Czy zawsze znajdę odpowiednie miejsce na wyprowadzanie
zwierzęcia? To wszystko sprawiało, iż pytań i wątpliwości było coraz więcej w miarę zbliżania
się godziny, kiedy miałam podjąć ostateczną decyzję.
Odkąd zaczęłam się zastanawiać
nad posiadaniem psa przewodnika,
miałam bardzo pragmatyczne podejście – laskę zamieniam na zwierzaka. Okazało się jednak, że nie
jest to kwestia czysto techniczna,
bo przecież to drugie to żywe
stworzenie, które budzi emocje,
wywołuje sympatie, ale również
agresje współdzielących przestrzeń
publiczną, a czasem nawet rodziny.
Przygotowania do zmiany, jaka
miała nastąpić, trwały kilka tygodni: najpierw spotkania tematyczne
poświęcone pielęgnacji psa, higienie,
karmieniu itd., następnie kolejny
etap polegający na pracy trenera,
osoby niewidomej oraz psa, który
ostatecznie po takim szkoleniu miał
do danej osoby trafić.
Psy pracujące nie są zaprogramowaną maszyną, nie mają też wczepionego GPS, aby trafiać skutecznie
do celu. To osoba niewidoma, która
otrzymuje takiego psa, powinna
mieć doskonałą orientację przestrzenną – potrafić samodzielnie
poruszać się z białą laską. Weryfi-
kowane jest to przez organizacje
szkolące psy już na etapie rekrutacji
swoich klientów. To, że przejmujemy
dobrze wyszkolonego psa przewodnika nie znaczy, że będzie pracował
doskonale w tej roli do końca swoich
dni, gdyż bardzo ważny jest charakter i motywacja jego właściciela.
Praca takiego psa polega
na wykonywaniu komend, dlatego
to sama osoba niewidoma musi
doskonale wiedzieć dokąd idzie
i jak pokierować właściwie psem,
aby trafić do celu. To ja muszę mieć
37
świadomość, gdzie są zlokalizowane sklepy, restauracje czy inne
obiekty, do których chcę dotrzeć.
Zadaniem czworonoga jest jedynie
albo aż wykonanie polecenia, a tym
samym bezpieczne doprowadzenie
mnie do celu, poprzez np. ominięcie
wszelkiego rodzaju przeszkód, które
pojawią się na naszej drodze.
Mimo decyzji „na tak” stawiałam
jasno warunki – dopóki nie będę
czuła się bezpiecznie poruszając
się z psem i nie opanuję sztuki
panowania nad nim, nie zabiorę
go do domu. Wszelkie informacje,
jakie zdobyłam, pochodzą z Fundacji Vis Maior, z której również
ostatecznie otrzymałam mojego psa
przewodnika.
Pierwsze kroki na cztery
łapy i dwie nogi
Początki, jak w przypadku każdej
zmiany, były trudne i nie obyło się
bez serii telefonów, często z dość
błahymi pytaniami, do znajomych
posiadających psy przewodniki oraz
trenera. Niejednokrotnie wynikało
to z wielkiej potrzeby podzielenia się
z kimś nowymi osiągnięciami i wnioskami dotyczącymi poruszania się
z czworonożnym przewodnikiem.
Po kilku miesiącach od podjęcia
decyzji, ciężkich godzinach pracy
z psem pod okiem tresera, przejścia dziesiątków kilometrów oraz
zwiedzenia niejednej stacji PKP – 2
stycznia 2012 r. czworonożny przewodnik ostatecznie trafił do mojego
mieszkania.
Pepper był wówczas 18-miesięcznym labradorem o ślicznej
aparycji oraz wyjątkowo aksamitnych uszach, które zrobiły na mnie
największe wrażenie. Zawsze radosny i chętny do zabawy, na co wskazywały przynoszone przez niego
zabawki oraz szukanie podczas
spacerów innych psów skorych
do harców.
W czasie pierwszych dni pracy
w teamie znajomi często pytali, czy
to pies prowadzi mnie czy ja jego,
a im większy tłum gapiów tym więcej wpadek i pomyłek mojego prze-
wodnika. W pierwszych miesiącach
naszej wspólnej pracy każde jego
przewinienia zgłaszałam treserowi,
który decydował, co robimy z takim
zachowaniem i jak skorygować
błędy psa przewodnika albo moje.
Podczas szkolenia Peppera,
kiedy już brałam udział w zajęciach,
byliśmy nazywani sprinterami,
bo rzeczywiście, nawet mimo dużej
prędkości poruszania się z laską,
po zajęciach z psem byłam wykończona fizycznie. Pepper czując
wszędobylskie oko swojego tresera
– Tomka, poruszał się sprawnie,
szybko i bez zarzutu.
Z perspektywy czasu wiem,
że nawet jeżeli pies przez jakiś
czas będzie pracował świetnie,
to może się pojawić czy zdarzyć coś,
co w jednej chwili go zdekoncentruje
i guz lub siniak gotowy. Pamiętam
też czas, kiedy chodziłam z białą
laską, i muszę przyznać, że mniejsze
lub większe wypadki zdarzały się
częściej. Należy pamiętać, że jeśli
osoba niewidoma przejdzie gruntowny kurs orientacji i będzie samodzielnie, bezpiecznie poruszać się
z białą laską, również to nie uchroni
jej przed stłuczkami. Tak czy inaczej,
nawet po latach sprawnego poruszania się z laską czy psem, zdarzają
się sytuacje, kiedy niewidomy odnotuje jakiś uszczerbek.
Warto również wiedzieć, że bardzo dobre przygotowanie psa
przewodnika do pracy z osobą
niewidomą nie jest stanem stałym.
W przypadku braku konsekwencji właściciela i niestosowania się
do zasad pracy z czworonogiem,
możne szybko zniweczyć ciężką
pracę ludzi odpowiedzialnych za
jego przygotowania do tej roli.
Ciąg dalszy nastąpił
Nadszedł moment, kiedy należało wziąć sprawy w swoje ręce
i samodzielnie reagować na błędy
popełniane podczas wykonywania
komend, nastąpiło to, kiedy zgraliśmy się z Pepperem. Po każdej
przerwie, gdy Pepper pozostaje
bezrobotny, podczas moich wyjazdów nad jeziora czy morze, muszę
popracować nad posłuszeństwem
i prawidłowym wykonywaniem
poleceń.
Pierwszy wyjazd na urlop bez
Peppera budził wiele obaw i niepokoju, jednak okazało się, że towarzyski labrador – mój przewodnik kocha
każdego, kto obłaskawi go miską
suchej karmy, zabawą oraz długimi
spacerami.
Kolejny wyjazd (na morski rejs)
był już prostszy, tym bardziej,
że Pepperem zajęła się Mariola,
koleżanka z pracy, która doskonale
go znała i odpowiednio się nim
zaopiekowała, choć nie obyło się
bez telefonów do niej z pytaniami
o samopoczucie psa.
NR 2 (19) 2013
38
Pepper ze swoją właścicielką
Sporadycznie, podczas moich
wyjść na basen czy na późnowieczorne spotkania ze znajomymi,
Pepper pozostaje sam w mieszkaniu
i wtedy dokuczliwie odczuwam brak
jego obecności. Mam wówczas okazję, aby porównać jakość poruszania
się z czworonogim przewodnikiem
i docenić komfort życia z nim.
Przeszkody wyrastające na drodze i prędkość poruszania się z laską
budzi we mnie frustrację, których
nie ma, kiedy prowadzi mnie Pepper.
Szukanie drzwi budynków, wejść
w komunikacji miejskiej, schodów,
przejść czy wolnych miejsc, a także
skrawka wolnego miejsca w zatłoczonym autobusie czy tramwaju,
to również specjalność mojego
psa. Nie ma dnia, abym nie słyszała komentarza na temat urody
i mądrości czworonoga, który mnie
prowadzi.
Pierwsza wspólna podróż poza
Warszawę wiązała się z wyjazdem
służbowym do Wrocławia, gdzie
miałam współprowadzić szkolenia. Zakładając dobrą szkołę, jaką
przeszedł mój pies przewodnik,
pozwoliłam, aby zarówno podczas
szkolenia, jak i w jego trakcie leżał
bez uprzęży koło mojego siedzenia.
Założenie okazało się dość naiwne,
bo czy pies bez jakiejkolwiek informacji, że to czas pracy – no może nie
jego, ale jego pani – będzie w stanie
6 godzin grzecznie spędzić pod krzesłem? Pepper dość szybko zaczął
spacerować po sali, podkładając się
do głaskania wszystkim miłośnikom
zwierząt, co w efekcie doprowadziło
do skupienia uwagi uczestników nie
na temacie szkolenia, w którym brali
udział, ale na przesympatycznym
i bardzo towarzyskim psie. Jedynym
sposobem na ujarzmienie mojego
młodego labradora było ubranie go
w uprząż i pozostawienie w stanie gotowości do pracy do końca
trwającego szkolenia. Od tamtej
chwili pies podczas szkoleń, konferencji i innego rodzaju wydarzeń,
skupiających dużą ilość ludzi, jest
zawsze w uprzęży i na smyczy koło
mojego siedzenia. W miejscu pracy
natomiast, gdzie spędzamy znaczną
część dnia Pepper, mimo posiadania własnego posłania, najczęściej
ładuje się pod biurko.
Muszę przyznać, że osoby zajmujące się doborem dla mnie przewodnika spisały się doskonale, gdyż czas
reagowania na komendy, prędkość
poruszania się oraz jego wrażliwość
sprawia, że praca z czworonogiem
jest przyjemna i przebiega sprawnie.
Pies przewodnik zwraca
uwagę i budzi pozytywne
odczucia
Osoba niewidoma poruszająca się
z białą laską gubi swoją anonimo-
wość nawet w tłumie, jednak pies
przewodnik również przyciąga
uwagę w dwójnasób, przez co jesteśmy zapamiętywani w miejscach,
które odwiedzamy.
Zdarzają się na ulicy sytuacje,
kiedy przechodnie zadają szereg pytań na temat pracy psa.
Czasem wypływa brak wiedzy
na temat zadania wykonywanego przez te zwierzęta i pada
szereg pytań typu „Dlaczego pies
nie ruszył, skoro było zielone
światło?” albo też stwierdzenia
w rodzaju „Pies jest bardzo mądry,
bo to przewodnik.”
Na początku współpracy najwięcej problemów sprawiała nam
bliskość dużego skupiska wody.
Kiedy przypadkiem lub świadomie,
licząc na jego karność, spuszczałam go ze smyczy, a na horyzoncie
pojawiał się zbiornik wody niezależnie, czy to była Wisła, strumyk
czy też jakieś małe bajorko, Pepper
z wielką radością i nieopisanym
entuzjazmem ruszał do kąpieli.
Kilka takich wypadków wywołało
ogromny strach o niego, ale w efekcie każdy z nich skończył się szczęśliwie i do dziś anegdoty o popisach
pływackich Peppera krążą wśród
znajomych.
W celu zapewnienia mnie oraz
jemu bezpieczeństwa, Pepper jest
spuszczany ze smyczy zawsze
w obecności kogoś widzącego.
W efekcie, w ciągu półtora roku
znacznie poszerzyło się nasze grono
znajomych na osiedlu i w bliskiej
okolicy zamieszkania. Wybrałam
dla niego kilka zaprzyjaźnionych
i grzecznych psiaków, z którymi
chętnie się bawi.
Mieszkańcy Warszawy,
po której najczęściej poruszamy
się z Pepperem, są przyjaźnie
nastawieni do psów pracujących.
Problemy najczęściej pojawiają
się w miejscach, do których jest
zakaz wprowadzania zwierząt,
a na drzwiach widnieje tabliczka
z takim oznakowaniem. Strażnicy
tych miejsc, w osobach kelnera
czy pracownika ochrony, na nasz
fot. FIRR
39
widok natychmiast wyrastają przed
nami z informacją o obowiązującym
zakazie wprowadzania zwierząt.
Jestem zwolenniczką edukowania
otoczenia, co czynię nieustannie
i z doświadczenia wiem, że w takich
sytuacjach najskuteczniejszą przepustką jest powołanie się na zapisy
w prawie, zezwalające na wejście
z psem przewodnikiem. Czasem
takie argumenty nie trafiają do rozmówcy, wtedy sięgam po certyfikat
psa przewodnika. W najgorszym
wypadku kończy się na rozmowie
z kierownikiem danego obiektu czy
menadżerem. Nawet jeśli decyduję się pozostać w takim miejscu,
to niesmak, który pozostaje, ciągnie
się za mną dość długo.
W jednym z supermarketów
w pobliżu mojego domu pojawiła
się nawet tablica z informacją,
że psy pracujące mogą i mają
prawo się tam pojawiać. Z uśmiechem przyjęłam tę informację
i zaczęłam zastanawiać się, czy
to efekt mojego półtorarocznego
przychodzenia z psem do ich sklepu
czy też niezależna inicjatywa działu
marketingu, tym bardziej, że pamiętam pierwsze zakupy, podczas
których ochrona obiektu próbowała
nas wyprosić.
Materiałów edukacyjnych
na temat psów przewodników jest
niewiele, choć nieliczne organizacje,
m.in Fundacja Pies Przewodnik,
przygotowały filmy i ulotki informacyjne, ale to ciągle kropla w morzu
potrzeb, na co wskazuje duża ilość
zadawanych mi pytań. Świadomość
społeczna jest w tym obszarze dość
niska i zaspakajanie ciekawości
przypadkowo spotykanych ludzi
wydaje się być niewystarczające.
Ponadto nie należy zapominać,
że pies przewodnik z osobą niewidomą nadal jest rzadkim widokiem
na ulicach naszych miast i miasteczek. Powodów jest wiele, zaczynając od niskiej aktywności społecznej i zawodowej osób niewidomych,
braku środków na utrzymanie przez
te osoby psa, brak stałych źródeł
finansowania, profesjonalnych
ośrodków przygotowujących psy
do pracy, aż po bariery, na które
natrafiają ich posiadacze.
Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania, ale za
każdym razem, gdy zostaje wyproszona z jakiegoś miejsca z powodu
Peppera, zaczynam się zastanawiać,
czy nie można znaleźć jakiegoś systemowego rozwiązania na zmianę
tego stanu rzeczy.
Poza restauracjami i centrami
handlowymi, kolejną sferą w której
mamy dużo problemów są korporacje taksówek. O ile zrozumiała
jest prośba skierowana do niewidomych właścicieli czworonogów,
aby informację o obecności psa
podawać podczas zamówienia,
to pobieranie dodatkowej opłaty za
niego należy uznać za nieuzasadnione i dyskryminujące. Niestety
praktyka ta jest stosowana również
w niektórych hotelach, nie tylko
w stosunku do osób niewidomych,
posiadających psy przewodniki, ale
również do osób z niepełnosprawnością ruchu, gdy pokój dostosowany do ich potrzeb jest traktowany jako luksus.
Pytania o kaganiec sporadycznie padają w komunikacji miejskiej,
jednak tu zazwyczaj wystarczy
krótka odpowiedź, że te psy nie
muszą i nie powinny ich nosić, gdyż
utrudniałby koncentrację i wykonywanie poleceń. Poza tym zawsze
z uśmiechem dodaję, że mój pies
prędzej by zalizał niż zagryzł. Tej
informacji oczywiście nie ujawniam, kiedy do mieszkania stukają
domokrążcy.
Okazuje się jednak, że są miejsca, gdzie Pepper jest miło witany
i częstowany miską wody, a czasem
nawet zdarzają się sytuacje, kiedy
obsługa restauracji, gdyby nie moje
protesty, chętnie poczęstowałaby
go czymś do zjedzenia. Widok
psa przewodnika jest też dobrym
wyzwalaczem upodobań moich
rozmówców czy nawet współpasażerów, którzy niemal natychmiast
na jego widok opowiadają o swoich
czworonożnych pupilach.
Mimo wprowadzenia zapisów
w Ustawie z dnia 27 sierpnia 1997 r.
o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób
niepełnosprawnych (Dz.U. z 2008 r.
nr 14, poz. 92, z późn. zm.), brakuje
jednolitych rozwiązań i regulacji
na szczeblu lokalnym, np. w zakresie przejazdów komunikacją miejską osób niewidomych z psem przewodnikiem czy dofinansowania ich
opieki weterynaryjnej i wyżywienia
przez Powiatowe Centra Pomocy
Rodzinie. Warszawskie Centrum
Pomocy Rodzinie nie ma w zakresie udzielanego wsparcia dotacji
na ww. usługi, tłumacząc to brakiem zainteresowania środowiska,
a w konsekwencji tego brakiem złożonych wniosków. Pytanie tylko, jak
osoba zainteresowana może złożyć
taki wniosek, skoro na pytanie, czy
WCPR finansuje takie koszty, otrzymuje odpowiedź odmowną.
Przepisy prawne, które jasno
regulują zasady funkcjonowania
psów przewodników w Polsce, nie
zmienią świadomości społeczeństwa, trzeba jeszcze zmiany mentalnej i przekonania że poruszanie
się z psem przewodnikiem nie jest
kaprysem tej osoby, ale koniecznością jak założenie okularów
przez osobę, której zalecił to lekarz
specjalista.
*Justyna Kucińska – absolwentka
Socjologii UW, ukończyła szkołę trenerów Stowarzyszenia Trenerów Organizacji Pozarządowych STOP. Od 2009 r.
pracuje w Fundacji Instytut Rozwoju
Regionalnego, działając m.in. w obszarze przeciwdziałania dyskryminacji
w tym również z powodu niepełnosprawności sensorycznej oraz zwiększania dostępności otoczenia i usług
dla osób niepełnosprawnych. Współpracowała m.in. z Polskim Związkiem
Niewidomych PZN, Fundacją Vis Maior,
Fundacją Niewidomych i Niedowidzących TRAKT oraz Polską Unią Medycyny Transplantacyjnej. Od stycznia
2012 r. pracuje z psem asystującym
o imieniu Pepper. Jej zamiłowaniem
są rejsy morskie.
NR 2 (19) 2013
40
Trekker Breeze
i NaviEye,
czyli GPS z pudełka
dla niewidomych
Adam Ostrowski*
O przydatności nawigacji satelitarnej w codziennym życiu
nie trzeba już chyba nikogo przekonywać. Zalety systemu
GPS od lat doceniają również niewidomi, głównie za
sprawą darmowej aplikacji Loadstone GPS, instalowanej
w udźwiękowionych telefonach z systemem Symbian. Poza
rozwiązaniami programowymi funkcjonują na naszym rynku
dwa, zaprojektowane specjalnie dla niewidomych, urządzenia
wspomagające orientację przestrzenną w oparciu o system GPS
i to właśnie one będą bohaterami tego tekstu.
Zarówno NaviEye, jak i Trekker
Breeze zostały stworzone z myślą
o osobach z dysfunkcją wzroku.
Łączy je również to, że ich jedynym
zastosowaniem jest lokalizowanie
użytkownika w przestrzeni i pomoc
w dotarciu do wyznaczonego celu.
Różnią się jednak zdecydowanie
sposobem realizacji swoich zadań.
NaviEye
Pierwsze z opisywanych urządzeń to całkowicie polski produkt
wcześniej znany jako Nawigator
4S. Producentem urządzenia jest
firma Migraf, zaś dystrybutorem
Altix. Konstruktorem Nawigatora
był nieżyjący już Stanisław Kwaśniewski. Projekt rozwijał się przez
wiele lat przy udziale niewidomych
użytkowników, zaś obecnie dzieło
ojca kontynuuje syn Michał.
Wygląd i cechy NaviEye
Decydując się na zakup, otrzymamy
w kartonowym pudełku urządzenie
do nawigacji, słuchawkę na jedno
ucho, kabel USB do połączenia
z komputerem, ładowarkę, instrukcję papierową oraz płytę CD, zawierającą sterowniki, oprogramowanie
na PC, dokumentację w formatach:
DOC, RTF, TXT, a także zapasowe
pliki baz danych adresowych.
Na życzenie można również otrzymać skróty klawiszowe w brajlu.
NaviEye to niewielka, prostopadłościenna skrzyneczka o wymiarach 11 x 6,2 x 2,2 cm, ważącą około
120 gramów. Gabarytami zbliżony
jest do pudełka kasety magnetofonowej. Wszystkie ścianki obudowy
są płaskie i spotykają się ze sobą
pod kątem prostym, jedynie górna
i dolna krawędź przedniego panelu
41
delikatnie uwypuklono, a na górnej
ściance, po prawej stronie znajduje
się wystająca, mająca kształt walca
obudowa anteny. Całość, wykonana
z dobrej jakości tworzywa, wygląda
prosto, ale estetycznie i dobrze leży
w dłoni. Na lewym boku, w jego
górnej części, pod niewielkim
otworem umieszczono mikrofon.
Dolna ścianka nie zawiera żadnych
elementów, zaś na prawej znajduje
się szczelina gniazda kart pamięci
SD. Na górze rozmieszczone zostały
gniazdo słuchawkowe, port mini-USB, antena, a także w lewym
narożniku obsługiwany szpileczką
przycisk Reset. Z tyłu urządzenia,
pod okrągłą perforacją umieszczony został głośnik. Panel przedni
NaviEye to klawiatura, z wyglądu
przypominająca telefoniczną,
zajmująca ponad dwie trzecie
jego powierzchni. Przycisków jest
szesnaście, w lewym górnym rogu
pojedynczy, pozostałe ułożone
są w pięciu rzędach po trzy. Samodzielny przycisk w górnej części
klawiatury oznaczony został literą
A i ma kolor czerwony. Bezpośrednio pod nim, w pierwszym
rzędzie znajduje się zielony klawisz
B, na prawo od niego niebieski C
i dalej na prawo pomarańczowy
D. W kolejnych rzędach znajdują
się klawisze 1, 2, 3, niżej 4, 5, 6,
dalej 7, 8, 9, a w dolnym rzędzie *,
0 oraz # (określany również jako
„krzyżyk”). Klawiatura numeryczna
ma biały kolor, posiada wyraźne
nadruki, do poszczególnych klawiszy, analogicznie jak w telefonach,
przypisane zostały znaki alfabetu,
zatem technika wpisywania liter
wydaje się być identyczna jak
podczas pisania wiadomości SMS.
Klawiatura jest płaska, klawisze
A oraz 5 są okrągłe, zaś pozostałe
– kwadratowe, jednakowej wielkości. Wszystkie posiadają wypukłe
obwódki ułatwiające ich lokalizację
dotykiem i poprawiające komfort
bezwzrokowej obsługi.
Sercem NaviEye jest odbiornik
GPS uBlox6, charakteryzujący się
wysoką czułością, przystosowany
do odbioru sygnału z, będącego
obecnie w budowie, europejskiego
systemu Galileo oraz mogący
korzystać z poprawek systemu
EGNOS. Błąd pozycjonowania
w otwartym terenie wacha się
między 3 a 8 metrów, zaś start
pozycjonowania w większości przypadków nie przekracza 38 sekund.
Oczywiście jakość pozycjonowania
zależy w dużym stopniu od terenu
i pogody. Na otwartej przestrzeni
i przy bezchmurnym niebie dokładność będzie duża, zaś w gęstej,
wysokiej zabudowie oraz przy złej
pogodzie znacznie się pogorszy.
Energii dostarcza litowy akumulator o pojemności 1800 mAh,
zapewniający około 14 godzin
ciągłej pracy, którego pełne naładowanie trwa od 6 do 8 godzin.
Do udźwiękowienia komunikatów menu użyto głosu Jacek
z syntezatora mowy Ivona, natomiast nazwy punktów adresowych
oraz wpisywane znaki odczytywane
są przez syntezator Gregor opracowany przez Grzegorza Złotowicza.
Komunikaty wypowiadane są wolno
– tak, aby były zrozumiałe dla każdego. Niestety, nie ma możliwości
dostosowania tempa mowy do własnych preferencji.
Podstawy pracy z NaviEye
Aby włączyć urządzenie, należy
wcisnąć i przytrzymać klawisz funkcyjny A. NaviEye zapiszczy trzy razy,
a gdy powie „Witam”, można puścić
klawisz i poczekać na gotowość
urządzenia do pracy.
Po włączeniu domyślnie odtwarzana jest pomoc klawiatury.
Klawiszami A i B można przechodzić do opisu funkcji klawiszowych
na poszczególnych poziomach
menu, wciśnięcie # wyłącza ją
i pozwala przejść do poziomu głównego. Po nabraniu wprawy w obsłudze można w opcjach wyłączyć
pomoc automatyczną.
Gdy NaviEye znajduje się w podstawowym trybie pracy, klawisze
funkcyjne wywołują podmenu urządzenia, zaś klawisze numeryczne
służą do prowadzenia użytkownika:
* zapisuje miejsce z notatką głosową, # anuluje rozpoczętą akcję.
Wewnątrz menu A i B przewijają
listę w górę i w dół, C i D obsługują podmenu. Klawisze numeryczne wprowadzają litery i cyfry,
* zmienia opcje oraz zatwierdza
wybór, # cofa o krok, zaś podczas pisania przełącza pomiędzy
literami i cyframi. Dla przykładu:
wciskamy klawisz A i przytrzymujemy go, aby włączyć urządzenie, klawiszem # zatrzymujemy
odtwarzanie pomocy klawiatury
i przechodzimy do podstawowego
poziomu pracy. Wciśnięcie klawisza
funkcyjnego A powoduje wejście
do opcji urządzenia. Od tej chwili
klawisze A i B odpowiadają za
przechodzenie w górę i dół po liście
parametrów możliwych do modyfikacji, klawisz C przenosi do listy
ustawień dodatkowych, D powraca
na listę podstawową. Klawisze *
oraz 0 zmieniają wybrany parametr,
pozostałe przyciski numeryczne nie
wykonują żadnych operacji, generują jedynie komunikat „funkcja
pusta”. Wciśnięcie # ogłasza „opcje
koniec” i powracamy do poziomu
podstawowego. Obie listy opcji
zawierają w sumie 15 parametrów,
które użytkownik może zmienić,
dostosowując urządzenie do własnych upodobań. Część z nich
opisano mało intuicyjnie. Opcja
zmiany głośności anonsowana
jest tylko wypowiedzeniem cyfry
oznaczającej aktualnie ustawiony
poziom. Będąc na głównym poziomie pracy, po wciśnięciu klawisza
A słyszymy „opcje 6”, oznacza to,
że weszliśmy do tego menu i znajdujemy się na pozycji umożliwiającej zmianę głośności komunikatów,
a domyślnie ustawiono poziom 6.
Wciskając * usłyszymy ”7”, wciskając klawisz zero usłyszymy „5”,
w ten sposób dostosujemy głośność
do aktualnych potrzeb. Może to być
niezrozumiałe dla nowych użytkowników, ale skraca komunikaty
i w przyszłości, po przyzwyczajeniu się, pozwala szybciej ustawić
NR 2 (19) 2013
42
NaviEye
żądaną wartość. Wędrując po liście
ustawień pojawia się pozycja anonsowana „1,2,3”. Kto wpadłby na to,
że w tym miejscu zmienia się język
komunikatów pomiędzy polskim,
niemieckim oraz angielskim?
Ponieważ podłączenie słuchawek nie wycisza automatycznie
wbudowanego głośnika, możliwość jego wyłączenia znajduje się
w opcjach. Zależnie od potrzeb
można wyłączyć go na stałe albo
tylko na czas jednej sesji. Pozostałe opcje ustawień dotyczą
strefy czasowej, automatycznego
aktualizowania zegara, sposobu
i kolejności prezentowania informacji nawigacyjnych, odległości anonsowania o zbliżaniu się
do punktu. Możliwe jest również
wyłączenie pomocy po starcie,
a także przywrócenie ustawień
fabrycznych. Z poziomu podstawowego wciśnięcie klawisza
funkcyjnego B uruchamia menu
‘Karta’. Pierwszym komunikatem
wypowiadanym w tym miejscu jest
stan naładowania akumulatora.
Dzięki klawiszom A i B zyskujemy
dostęp do licznika przebytej drogi,
po naciśnięciu * odczytane zostają
informacje o przebytym dystansie, szybkości oraz wysokości nad
poziomem morza. W tym menu
znajduje się również możliwość
skasowania licznika, odczytania
informacji o numerze seryjnym
sprzętu i właścicielu karty zasobów, po wciśnięciu klawisza C
przejdziemy do podmenu z kilkoma
opcjami aktualizacji, zaś # umożliwia wyjście. Wybierając klawisz
funkcyjny C, przejdziemy z poziomu
podstawowego do menu ‘Miejsce/
zestaw’, służącego do zarządzania
i wykonywania różnych operacji
na posegregowanych w zestawy
punktach własnych oraz przeszukiwania baz adresowych dostarczonych z urządzeniem. Jednokrotne
wciśnięcie klawisza C umożliwia
przeszukiwanie punktów zapisanych w aktualnie używanym
zestawie, natomiast jego dwukrotne użycie daje możliwość
zmiany tego zestawu. Jeśli zatem
aktualnie załadowany jest zestaw
nr 19, a chcemy użyć zestawu nr
17, to z poziomu podstawowego
wciskamy dwa razy klawisz C,
następnie za pomocą klawiszy
A lub B wybieramy żądany zestaw
z listy albo wpisujemy jego numer
z klawiatury i wciskamy *. Klawisz
D umożliwia wejście do wybranego
zestawu w celu wykonania w nim
zmian, wciśnięcie # ustawia ten
zestaw jako domyślny i wychodzi do poziomu głównego. Będąc
w menu ‘Miejsca’, wywoływanym jednokrotnym naciśnięciem
klawisza C, możemy przeglądać
punkty zgromadzone w aktualnie
załadowanym zestawie. Punkty
oznaczone są numerami od 0
do 255. Za pomocą klawiatury
numerycznej można wpisywać
numer szukanego punktu – dwucyfrowe potwierdzamy *, trzycyfrowe nie wymagają potwierdzenia
(można również pisać np. 044 i bez
wciskania * przejść do punktu
zapisanego pod numerem 44).
Nacisnąwszy klawisz D, jeśli pod
tym numerem nie został jeszcze
zapisany punkt, usłyszymy „Miejsce 44 wolne”. Jeżeli dana pozycja
zawiera informację, ogłoszony
zostanie komunikat „Miejsce 44
zajęte”, a następnie nagranie przypisane do niego. Po liście miejsc
danego zestawu można się również poruszać z użyciem klawiszy
A i B. Wciśnięcie * wywołuje menu
opcji miejsc, oferujące możliwość
wyszukania pierwszego wolnego
w danym zestawie, wpisanie opisu
tekstowego miejsca, wprowadzenie nowego punktu za pomocą
współrzędnych geograficznych,
poprawienie miejsca, skasowanie
nagrania przypisanego do punktu,
kasowanie danego miejsca, dodanie tego punktu do drogi. W tym
menu znajduje się również pozycja
‘Lokalizacja adresu’, umożliwiająca
wyszukanie interesującej nas lokalizacji w dostarczonej z urządzeniem
bazie punktów adresowych. Po jej
wybraniu jesteśmy proszeni o wpisanie miasta. Najczęściej po wpisaniu kilku znaków słyszymy pełną
nazwę szukanego miasta i prośbę
o wpisanie ulicy. Jeśli tak się nie
stanie, to po wprowadzeniu pełnej
nazwy miejscowości wciskamy *,
wpisujemy nazwę ulicy, zatwierdzamy *, wpisujemy numer posesji
i zatwierdzamy *. Jeśli lokalizacja
zostanie odnaleziona w bazie,
usłyszymy jej pełny adres. Jeśli
żądany numer posesji nie zostanie
odnaleziony, ustawiony zostanie
numer posesji najbliższy wprowadzonemu. Jeśli baza danych nie
zawiera danych o żadnym numerze
posesji przy wyszukiwanej ulicy,
43
pojawi się komunikat „Brak ulicy
w mieście”, podobnie, jeśli baza nie
uwzględnia danych adresowych dla
szukanego miasta usłyszymy „Brak
miasta”. W przypadku odnalezienia
konkretnego, interesującego nas
adresu zostaniemy poinformowani
o odległości dzielącej nas od tego
punktu, jeśli zaś wciśniemy #
i przejdziemy do poziomu podstawowego, możliwe będzie nawigowanie do tego miejsca. Producent
informuje, że na dostarczanej
z urządzeniem karcie znajduje się
około 800 000 punktów. Są to jednak głównie informacje o użytecznych miejscach, lokalizacje
skrzyżowań ulic i tych miejsc nie
można wyszukiwać ani do nich
nawigować. Informacja o nich oraz
możliwość prowadzenia pojawi się
dopiero wtedy, gdy znajdziemy się
w ich pobliżu. Wyszukiwaniu podlegają tylko konkretne adresy posesji
zlokalizowanych przy wybranej
ulicy. Jeśli zatem baza danych
adresowych zawiera współrzędne
dla ulicy Słowackiego 11 w Oleśnicy, to wyszukanie tego miejsca
i uruchomienie prowadzenia będzie
możliwe. Jeśli jednak w bazie nie
ma informacji o żadnym numerze
posesji zlokalizowanej w Oleśnicy
przy Słowackiego, to pojawi się
komunikat „Brak ulicy w mieście”
i funkcja wyszukiwania zostanie
zamknięta. Gdy jednak pojawimy
się w pobliżu opisanego wyżej
miejsca, usłyszymy komunikat
„Skrzyżowanie Trzeciego Maja/
Słowackiego, Oleśnica”. Dzieje
się tak dla tego, że dostarczana
aktualnie baza danych zawiera
znacznie więcej informacji o punktach użyteczności i skrzyżowaniach
ulic niż numerów posesji przy nich
zlokalizowanych. Należy również
pamiętać, że wpisywana nazwa
ulicy musi idealnie pokrywać się
z wpisem w bazie danych, rozbieżności pisowni również skutkują
błędem i brakiem wyniku wyszukiwania. Rozwiązaniem może być
zaimportowanie punktu dla tego
adresu od innego użytkownika albo
wyszukanie współrzędnych geograficznych w Internecie i utworzenie
własnego punktu na ich podstawie.
Ostatnie menu, wywoływane
klawiszem funkcyjnym D z poziomu
podstawowego, to ‘Droga/ślad’.
Po wciśnięciu klawisza D można
klawiszami od 0 do 9 załadować
jedną z ułożonych wcześniej dróg,
wciskając A albo B, przeglądać
punkty zawarte w wybranej drodze,
zaś klawiszem D aktywować prowadzenie od jej początku albo końca.
Możliwe jest również skasowanie
albo zmiana nazwy drogi. Klawisz
C wywołuje funkcję ‘Ślad’, a wciśnięcie 0, 1, albo 2 wybór jednego
z trzech śladów. Przycisk * uruchamia jego zapis, zaś C pozwala aktywować prowadzenie od początku
albo końca śladu.
Po uruchomieniu NaviEye znajdujemy się na poziomie podstawowym. Klawisze funkcyjne (A,B,C,D)
wywołują opisane wyżej menu,
natomiast klawiaturą numeryczną
obsługujemy funkcje prowadzenia.
Poszczególne przyciski odpowiadają następującym funkcjom:
• Klawisz 1 udziela informacji
o jakości sygnału GPS.
• Klawisz 3 podaje aktualny czas.
• Klawisz 7 (oraz jego kolejne
wciśnięcia) ujawnia informację
o trzech najbliższych punktach
utworzonych przez użytkownika.
• Klawisz 9 (oraz jego kolejne
wciśnięcia) podaje dane dotyczące trzech najbliższych lokalizacjach na mapie dostarczanej
z urządzeniem.
• Klawisz* zapisuje aktualne miejsce wraz z 3-sekundową notatką
głosową.
• Klawiszami 4 i 6 użytkownik
porusza się po liście punktów aktualnie załadowanego
zestawu, gdy zaś aktywne jest
prowadzenie po drodze, pomagają one wybrać poprzedni albo
następny punkt na niej.
• Przycisku 2 i 8 podają namiar
na poprzedni i kolejny punkt
docelowy, zaś podczas prowadzenia po drodze na poprzedni
i następny jej punkt.
• Klawisz 0 obsługuje kompas
i podaje w stopniach kierunek
naszego ruchu względem północy geograficznej lub konkretny kierunek, o ile poruszamy
się w nim jednostajnie.
• Klawisz 5 podaje namiar
na aktualnie wybrany z zestawu
lub mapy punkt docelowy.
• Przycisk # anuluje ostatnią
operację.
Informacje o kierunku albo
namiar na punkt docelowy mogą
być podawane automatycznie
w ustalonych odstępach czasu.
W tym celu należy nacisnąć dwa
NaviEye
NR 2 (19) 2013
44
razy w ciągu 30 sekund 0 albo
5. Jeśli więc chcemy cyklicznie,
co 10 sekund otrzymywać namiar
na punkt, do którego zmierzamy,
należy ustawić go jako docelowy,
wcisnąć 5 i po upływie 10 sekund
nacisnąć 5 ponownie.
Warto pamiętać, że NaviEye
w aktualnej wersji prowadzi użytkownika na tzw. azymut, odnosząc
jego pozycję względem punktu
docelowego do tarczy zegarowej.
Oś wskazówek to aktualna pozycja
użytkownika, godzina x oznacza
kierunek, w którym znajduje się cel,
zaś podawana odległość to długość linii prostej pomiędzy tymi
miejscami. Przykładowy komunikat w trakcie nawigowania może
brzmieć np. „Miejsce docelowe
2”, nasze nagranie np. „Wejście
do domu, odległość 35 metrów
godzina dziewiąta”. Naciskamy 9
i słyszymy „Lokalizacja na mapie
skrzyżowanie Mokra – Lipowa
– Oleśnica, odległość 43 metry,
godzina jedenasta”. Jeśli po którymś z tych komunikatów naciśniemy klawisz 5, będziemy naprowadzani na ten punkt i kolejne
wciśnięcia 5 będą skutkowały
przedstawieniem informacji o kierunku i odległości do niego.
Prowadzenie w NaviEye oparte
jest głównie na punktach utworzonych samodzielnie albo otrzymanych od innych użytkowników.
Tylko z tego typu punktów można
korzystać bez ograniczeń, wyszukiwać, przeglądać, modyfikować,
segregować w zestawach, układać
w drogi. Im więcej przydatnych
miejsc zgromadzimy, tym swobodniej będziemy poruszać się
po danym terenie. Mapy punktów
dostarczane z urządzeniem posiadają szereg ograniczeń, wyszukiwać
można tylko konkretne adresy
posesji (o ile są w nich ujęte), zaś
przeglądanie ograniczone jest
do trzech miejsc położonych aktualnie najbliżej nas.
W zarządzaniu i archiwizacji
pomocne okazuje się oprogramowanie na komputer PC. Instalując
dedykowany sterownik trzeba
zadbać, aby został mu przypisany
port COM od 1 do 9, w przeciwnym
razie będą problemy z komunikacją. W aplikacji Navigator4b,
klawiszem F4 wchodzimy do ustawień i wybieramy odpowiedni port
wcześniej przypisany w sterowniku.
Aplikacja jest prosta i przejrzysta,
zaś wymiana informacji dotyczy
głównie miejsc i dróg tworzonych
przez użytkownika.
Trekker Breeze
Drugi bohater niniejszego artykułu to produkt kanadyjskiej firmy
Humanware. Polską lokalizacją oraz
dystrybucją na terenie kraju zajmuje się poznańska firma Harpo.
Wygląd i cechy Trekker Breeze’a
W kartonowym pudełku, poza urządzeniem, znajdziemy praktyczne,
skórzane etui, pasek na ramię,
ładowarkę, dodatkowy głośniczek
z klipsem umożliwiającym przypięcie go do ubrania, kabel USB,
papierowe instrukcje oraz nośniki
z oprogramowaniem i dokumentacją w formatach *.doc, *.html
i audio. Trekker Breeze ma kształt
mocno pozaokrąglanego prostopadłościanu o wymiarach 12,9 x 6 x
2,9 cm i wadze 200 gramów. Wyglądem przypomina trochę słuchawkę
bezprzewodowego telefonu albo
wymyślnego pilota zdalnego sterowania. Trekker w górnej części jest
wyraźnie zaokrąglony, na szczycie
wygiętej w łuk górnej ścianki urządzenia znajduje się gniazdo minijack do podłączenia zewnętrznego
głośnika albo słuchawek. Na lewej
ściance, w jej górnej części, w owalnym zagłębieniu umieszczono
okrągły, ząbkowany na obwodzie
potencjometr regulacji głośności.
W dolnej części lewej ścianki, pod
gumową odchylaną osłoną umieszczone zostały gniazda mini-USB
oraz karty pamięci SD. Na dolnej
ściance znajduje się jedynie szczelina umożliwiająca zamocowanie
smyczy. Na prawej ściance, w górnej części umieszczony został
przesuwany włącznik, pod nim,
w okrągłym zagłębieniu zabezpieczającym przed przypadkowym
wciśnięciem znajduje się maleńki
przycisk Reset, zaś na samym
dole, ukryte pod gumową odchylaną osłoną gniazdo ładowarki.
Tył Trekkera zawiera dedykowany,
wymienny akumulator. Posiada
on cztery gumowe nóżki oraz dwa
zatrzaski na bocznych krawędziach, dzięki którym można go
łatwo wyjąć i zapiąć ponownie.
Przednia ścianka to panel z przyciskami. Dzięki zaokrągleniom
i załamaniom krawędzi obudowy
nadano mu kształt elipsy. W górnej
części panelu przedniego znajduje się lekko uwypuklona, okrągła powierzchnia. Na jej środku,
w zagłębieniu umieszczono duży,
pomarańczowy, okrągły przycisk
„gdzie jestem”. Na obwodzie zaś
rozmieszczone zostały szczeliny
mikrofonu, wewnętrznego głośnika
oraz mające kształt lekko zaokrąglonych trapezów z wypukłymi
kreseczkami przyciski ‘Info’ oraz
‘Powtórz’. Odnosząc ich rozmieszczenie do tarczy zegara: na godzinie
jedenastej jest mikrofon, na pierwszej głośnik, na czwartej ‘Powtórz’,
zaś na ósmej ‘Info’. Środkowa
część panelu to pusta, płaska
przestrzeń. Pod nią umieszczono
antenę odbiornika GPS i nie należy
zakrywać jej dłonią, aby nie osłabiać sygnału. Poniżej znajduje się
rząd trzech przycisków, dwa z nich
o kształcie trójkątów skierowanych
wierzchołkami w lewo i prawo mają
kolor pomarańczowy i przypominają groty strzałek. Pomiędzy nimi
znajduje się mały, okrągły, czarny
przycisk ‘Potwierdź’. W dolnej
części panelu frontowego znajduje
się okrągłe zagłębienie, a w nie
wpisane są trzy klawisze. W górnej
części duży, owalny, czarny z wypukłą pomarańczową kropeczką –
‘Nagraj’, na dole – mające kształt
ćwiartek koła w kolorze czarnym,
po lewej z symbolem człowieka
‘Eksploruj’ oraz po prawej, oznaczony strzałką, przycisk ‘Idź do’.
45
Całość wykonano z dobrej jakości tworzywa, dzięki zaokrągleniom
i licznym przetłoczeniom pewnie
leży w dłoni. Klawisze są gumowe,
duże, mają zróżnicowane kształty,
wyraźny skok, a ich rozmieszczenie umożliwia obsługę urządzenia
jedną ręką bez większego trudu.
Sercem Trekkera Breeze jest
odbiornik SiRF III WAAS z deklarowaną przez producenta dokładnością pozycjonowania na poziomie
około 10 metrów. Energii dostarcza litowo-jonowy akumulator
o pojemności 2000 mAh. Pozwala
on średnio na 8 godzin ciągłej
pracy, zaś czas potrzebny na jego
naładowanie to 5 godzin. Oczywiście zarówno dokładność, jak
i czas pracy zależą od warunków pogodowych i otoczenia,
a także sposobu używania, np.
głośności i ilości generowanych
komunikatów.
Breeze dostarczany jest z kartą
pamięci zawierającą mapy elektroniczne dla terenu Polski. Urządzenie może uruchomić i używać
jednocześnie do czterech map.
Dostawcą danych mapowych jest
firma NAFTEQ.
Do udźwiękowienia użyto
syntezatora Vocalizer, głosu Agata.
W wyposażeniu standardowym
znajduje się praktyczny, skórzany
futerał. Umożliwia on przypięcie sprzętu do pasa, założenie
paska na ramię, chroni urządzenie
przed uszkodzeniem. Skonstruowano go tak, aby można było
realizować wszystkie funkcje bez
konieczności zdejmowania futerału. Posiada wycięcia na gniazdo
słuchawkowe, regulator głośności,
włącznik, w miejscach zaślepek
gniazd posiada rozciągliwe elementy umożliwiające dostęp, zaś
z przodu odchylaną do góry i zapinaną na rzep klapkę osłaniającą
klawiaturę.
Podstawy pracy z Trekker
Breeze
Wszystkie dziewięć przycisków
Breeze’a ma przypisane po trzy
Trekker Breeze
akcje, a ich rozkład przedstawiony
został poniżej.
• Znajdujący się w górnej części, pierwszy od lewej przycisk
‘Info’, naciśnięty krótko, daje
dostęp do informacji o jakości
sygnału GPS, stanie naładowania akumulatora, przebytym
dystansie, odległości pozostałej
do przejścia itp. Przytrzymanie
go uruchamia menu ustawień
urządzenia. Podczas pisania
wprowadza cyfrę 1 i znaki
specjalne.
•Przycisk ‘Gdzie jestem’, naciśnięty krótko, generuje informację o kierunku poruszania
i miejscu w którym się znajdujemy. Przytrzymany prze-
chodzi do listy interesujących
miejsc w okolicy w promieniu
stu metrów. Można również,
wciskając w tym miejscu
przycisk ‘Potwierdź’ przejść
do rozszerzonej listy podzielonej
na kategorie: punkty orientacyjne, transport, restauracja,
bankowość, zdrowie, zakupy,
zakwaterowanie, edukacja,
administracja publiczna, samochodowy i wszystkie kategorie
na raz. Podczas pisania klawisz
ten wprowadza znaki a, b, c, 2, ą
oraz ć.
• Znajdujący się po prawej stronie, w górnej części przycisk
‘Powtórz’, wciśnięty krótko,
powtarza ostatni komunikat,
NR 2 (19) 2013
46
przytrzymany włącza i wyłącza
tryb pomocy klawiatury. Podczas pisania wprowadza znaki d,
e, f, 3 oraz ę.
• ‘Strzałka w lewo’, wciskana
krótko, przewija po elementach
w lewo, podczas pisania wprowadza znaki g, h, i, 4.
• ‘Potwierdź’ zatwierdza wybór,
zaś podczas pisania wprowadza
znaki j, k, l, 5, ł.
• ‘Strzałka w prawo’, naciskana
krótko przemieszcza po elementach w prawo, przytrzymana
uruchamia wewnętrzny podgląd
trasy, zaś podczas pisania wprowadza znaki m, n, o, 6, ń, ó.
•Klawisz ‘Eksploruj’, wciskany
krótko, wraca do trybu eksploracji, przytrzymany aktywuje
drogę powrotną po przebytym
śladzie, wprowadza znaki p, q, r,
s, 7, ś.
•Klawisz ‘Nagraj’, naciśnięty
krótko, zapisuje punkt orientacyjny z 4-sekundową notatką
głosową, przytrzymany – uruchamia i zatrzymuje nagrywanie
trasy, podczas pisania wprowadza znaki t, u, v, 8.
•Krótkie naciśnięcie ‘Idź do’
pozwala wybrać trasę z zapisa-
nych w pamięci, przytrzymany
pozwala wybrać punkt docelowy
z listy albo wpisać jego adres,
wprowadza znaki w, x, y, z, 9, 0,
ź, ż, spację oraz #.
Mimo, że przyciski Trekkera nie
przypominają klawiatury telefonicznej, to przypisanie znaków alfanumerycznych wygląda tak jak w telefonach. Technika pisania jest już
inna. Aby wprowadzić tekst, należy
dojść do miejsca z polem edycji,
nacisnąć klawisz zawierający żądany
znak i trzymać go do chwili usłyszenia tego znaku. Dla przykładu, aby
napisać „Wrocław”, należy w miejscu wprowadzania nazwy miasta
nacisnąć i trzymać klawisz ‘Idź do’
i puścić go dopiero, gdy usłyszymy
„w”. Wciskamy teraz klawisz ‘Eksploruj’ i, trzymając go, słyszymy:
p, q, r, puszczamy i wprowadzone
mamy już „Wr”. Kontynuujemy pisanie tą techniką, zaś w razie pomyłki
wciskamy krótko strzałkę w lewo,
aby usunąć ostatnio wprowadzony
znak. Pisanie tą metodą nie stanowi
problemu, jednak jest dość powolne
i nie ma możliwości przyspieszenia
tej operacji.
Menu ustawień pozwala
dostosować sprzęt do własnych
upodobań oraz zarządzać zasobami
punktów i tras. Znajdują się w nim
następujące pozycje:
• ‘Punkty orientacyjne’ – pozwalająca na przeglądanie listy zgromadzonych punktów, zmiana ich
nazw, usuwanie zbędnych oraz
wyłączanie wybranych punktów
z listy miejsc docelowych.
• ‘Trasy’ – umożliwiająca przeglądanie listy zapisanych tras,
zmienianie ich nazw oraz usuwanie zbędnych.
• ‘Oznajmianie’, posiadająca
cztery podmenu:
–‘Oznajmianie użytecznych
miejsc’ decydujące, czy podczas poruszania się będziemy
informowani o użytecznych
miejscach w pobliżu w sposób automatyczny, specjalnym dźwiękiem, czy tylko
na życzenie,
–‘Oznajmianie trasy’ pozwalające ustalić, czy podczas
poruszania się po zapisanej
trasie będziemy informowani
o wszystkich skrzyżowaniach, czy tylko tych na których mamy skręcać,
–‘Oznajmianie, gdzie jestem’
modyfikujące ilość informacji
generowanych przyciskiem
o tej nazwie,
–‘Oznajmianie skrzyżowań’
określające, czy mają one
być opisywane dokładnie czy
w sposób uproszczony.
• ‘Głos’ – pozwalającą na dostosowanie szybkości mowy do własnych upodobań. Do wyboru
jest: bardzo wolno, wolno,
standard, szybko oraz bardzo
szybko. Niestety, wybór tempa
powyżej poziomu standard
powoduje, że syntezator często
się dławi, mowa staje się niestabilna i mniej wyraźna.
• ‘Wybór jednostek odległości’ –
umożliwiającą zmianę kilometrów
i metrów, mil i jardów, mil i stóp.
• ‘O Breeze’, udostępniającą
informacje o numerze seryjnym,
wersjach oprogramowania oraz
map.
47
Kolejne trzy pozycje to reset
do ustawień fabrycznych, reset krokomierza oraz reset pozycji GPS.
Szalenie irytujący jest fakt,
że podczas poruszania się po menu
ustawień nie da się cofnąć o krok,
po wykonaniu jakiejś funkcji menu
zamyka się i powracamy do trybu
eksploracji. Nie da się więc dokonać
kilku zmian, uporządkować listy
punktów jednej sesji, czy szybko
przejrzeć zawartości menu podczas
zapoznawania się ze sprzętem.
Aby uruchomić urządzenie,
należy przesunąć w górę znajdujący
się po prawej stronie przełącznik.
Trekker zapiszczy i po niespełna 40
sekundach powinien być gotowy
do drogi. W trakcie uruchamiania
wypowiada kilka komunikatów
m.in. stan baterii. Gdy czas łapania
fixa przekracza granice rozsądku,
warto wejść do menu i zresetować
pozycję GPS. Pomaga to zwłaszcza
wtedy, gdy dłuższy czas nie był
używany lub gdy uruchamiamy go
z dala od miejsca, w którym ostatnio został wyłączony.
Od chwili ustalenia pozycji
GPS Breeze znajduje się w trybie eksploracji, śledzi i rejestruje
nasz ruch. Podczas marszu będzie
automatycznie informował o skrzyżowaniach, numerach posesji oraz
własnych punktach znajdujących
się w odległości 10 metrów od nas.
Przyciskiem ‘Gdzie jestem’ można
poprosić go o podanie kierunku marszu, aktualnej pozycji i informacji o
znajdującym się przed nami skrzyżowaniu. Komunikat może brzmieć
„kierunek południowy-zachód,
blisko ulica Parkowa 11, następne
skrzyżowanie, za 43 metrów – 3
drogi, ulica Parkowa – skrzyżowanie
ulica Kwiatowa po twojej prawej”.
Przyciskiem ‘Info’ możemy poprosić o kilka dodatkowych informacji (przewijanych strzałkami),
np. o jakości sygnału GPS, stanie
baterii, przebytej odległości, średniej
prędkości, aktualnej wysokości nad
poziomem morza itp. Naciskając
przycisk ‘Nagraj’, mamy możliwość
zapisania miejsca, w którym aktu-
alnie się znajdujemy i nagrania
dla niego 4-sekundowego opisu.
W razie potrzeby można odtworzyć
ostatnio wypowiedziany komunikat,
wciskając przycisk ‘Powtórz’. Naciskając strzałkę w prawo, uzyskamy
informacje o następnym skrzyżowaniu, znajdującym się w kierunku
naszego marszu. Przytrzymując
wciśnięty przycisk ‘Gdzie jestem’,
uzyskamy listę użytecznych miejsc
w pobliżu, a jeśli wciśniemy przycisk ‘Potwierdź’, będziemy mogli
wybrać kategorię miejsca i otrzymać
listę do pięćdziesięciu okolicznych
z wybranej kategorii. Po potwierdzeniu Breeze wytyczy najkrótszą trasę
do wybranego punktu i poprowadzi
nas do niego. Jeśli zejdziemy poza
siatkę ulic, np. wejdziemy do parku,
usłyszymy komunikat „Wejście
na otwartą przestrzeń”. W takim
przypadku wciskanie przycisku
‘Gdzie jestem’ wygeneruje informację o kierunku, w którym się
poruszamy, nazwie miejscowości,
nazwie najbliższej ulicy, znajdującej
się na wprost i odległości do niej.
Nagrywanie i używanie własnych
punktów na otwartej przestrzeni
również jest możliwe. Jak wspomniałem już wcześniej, włączony
i odbierający sygnał GPS Breeze cały
czas śledzi nasz ruch i rejestruje go.
Można więc w każdej chwili, naciskając i przytrzymując przycisk ‘Eksploruj,’ wywołać drogę powrotną.
Po potwierdzeniu zostaniemy poprowadzeni wstecz po śladzie, którym
dotarliśmy do aktualnej pozycji.
Jeśli znajdujemy się na otwartej
przestrzeni, wskazówki o kierunku,
w jakim mamy iść mogą być oparte
o tarczę zegarową. Będziemy informowani, czy jesteśmy na właściwej
drodze, a jeśli z niej zboczymy,
otrzymamy informację, jak na nią
wrócić, oraz odległość, po której przebyciu usłyszymy kolejne
wskazówki. Gdy dotrzemy do istniejącej na mapie ulicy, usłyszymy
„Opuszczanie otwartej przestrzeni,
na ulica Parkowa” i będziemy
prowadzeni dalej ulicami, skrzyżowaniami, aż dojdziemy do miejsca,
w którym rozpoczęliśmy wędrówkę.
Problemy z funkcją drogi powrotnej
mogą wystąpić, gdy urządzenie się
zawiesi i konieczny będzie reset.
Trasa powrotu nie będzie dostępna
również, jeśli wyłączymy Trekkera.
Trzeba również pamiętać, że nasz
ślad, umożliwiający powrót, zapisywany jest tylko, gdy poruszamy się
pieszo. Jeśli zatem część trasy przejechaliśmy autobusem, tramwajem
albo innym środkiem transportu,
to wyznaczenie drogi powrotnej
będzie możliwe tylko do tego miejsca, w którym wysiedliśmy z pojazdu
i ruszyliśmy dalej piechotą.
Breeze na podstawie szybkości,
z jaką się poruszamy, automatycznie przestawia się z trybu pieszego
na zmotoryzowany, w którym również opowiada o mijanych ulicach,
skrzyżowaniach, obiektach, ale
mniej szczegółowo, niż gdy poruszamy się piechotą.
Kolejną funkcją Trekkera Breeze jest możliwość poprowadzenia
do wybranego punktu lub pod
konkretny adres. Po naciśnięciu
i przytrzymaniu przycisku ‘Idź do’
załadowana zostanie lista zapisanych wcześniej punktów. Po liście
poruszamy się strzałkami, ostatnia
pozycja to ‘Wprowadź adres’. Jeśli
miejsce, do którego chcemy podążać, znajduje się już na liście, należy
je odszukać, potwierdzić i zdefiniować, czy będziemy poruszać się
pieszo (krótkie wciśnięcie przycisku
‘Potwierdź’ wyznaczy trasę najkrótszą dla pieszego, natomiast wciśnięcie i przytrzymanie ‘Potwierdź’
wyznaczy najszybszą trasę
do przebycia pojazdem). Strzałkami
możemy przejrzeć trasę i dowiedzieć się, jakimi ulicami będziemy
podążać, które skrzyżowania mijać,
a na których skręcać. Przycisk ‘Info’
pozwoli sprawdzić odległość, czas
przejścia itp. Jeśli wybierzemy opcję
wprowadzenia adresu, najpierw
należy wybrać województwo z listy,
następnie wpisać nazwę miasta,
potem ulicę i na koniec numer
posesji. Po poprawnym wykonaniu
tych czynności, system wyznaczy
NR 2 (19) 2013
48
odwiedziłem, nie zauważyłem wielu
błędów w prowadzeniu. Gorzej
z bazą użytecznych miejsc. Bywa
nieaktualna i można kierując się
do restauracji dotrzeć do banku itp.
Zastrzeżenia budzi również poprawność językowa, komunikat „Trasa
została udobrzona” mocno mnie
rozbawił. Oprogramowanie Trekker Map Manager na komputer PC
umożliwia w prosty sposób aktualizowanie i archiwizowanie map, tras,
i punktów.
Podsumowanie
Które z prezentowanych urządzeń
jest lepsze? Moim zdaniem nie ma
prostej odpowiedzi na to pytanie. Tyle samo je łączy, co i dzieli.
Starałem się opisać oba rozwiązania tak, aby każdy z Państwa mógł
ocenić ich przydatność do własnych
zastosowań.
Dużym atutem NaviEye’a jest
jego odbiornik GPS, bardziej czuły,
dokładniejszy, szybciej startujący
i działający stabilniej niż w drugim
opisywanym urządzeniu. Przewagą
Breeze’a są prawdziwe mapy, dzięki
którym potrafi on poprowadzić
nas pod wskazany adres po drogach i bezdrożach. Przykładowo,
chcę iść do szkoły mojego syna.
Wychodzę przed dom i wybieram
w NaviEye punkt utworzony przed
wejściem do szkoły. Dowiaduję
się, że znajduje się on na godzinie
ósmej, w odległości 249 metrów.
To prawda, ale idąc w tym kierunku
będę musiał przeskoczyć kilka płotów. Aby zostać prawidłowo poprowadzonym ulicami, muszę przejść
tę trasę, zaznaczyć ważne punkty,
a następnie ułożyć z nich drogę.
W przypadku Breeze’a wybieram
ważne miejsca z grupy ‘Edukacja’,
zatwierdzam punkt ‘SP 8’ i otrzymuję informację, że mam iść w lewo
ulicą Mokrą, minąć skrzyżowania
z Tetmajera, Redlińskiej, skręcić
w lewo w Wiejską i maszerować
prosto, aż dojdę do szkoły, która
będzie po lewej stronie. Szkoda,
że nie wszędzie mapa jest tak rzetelna i aktualna.
NaviEye znacznie lepiej radzi
sobie z własnymi punktami.
Można je segregować w zestawach, wyszukiwać itp. Breeze
układa je w jedną listę, więc
z czasem może być trudno w niej
odnaleźć ten potrzebny punkt.
Warto więc na bieżąco je porządkować i zaznaczać, które mają
być widoczne na liście miejsc
docelowych.
NaviEye jest mniejszy, lżejszy
i dłużej pracuje na akumulatorze.
Breeze zaś ma wymienną baterię,
a także znacznie lepszy mikrofon,
więc notatki nagrywane dla punktów są lepszej jakości.
Lista zalet i wad obu rozwiązań
jest bardzo długa. Bezwzględnie
należy pamiętać, że oba urządzenia służą jedynie pomocą, oba
mogą doprowadzić nas do celu, ale
i wyprowadzić na manowce. Żadnemu z nich nie wolno ufać zbyt
mocno, zwłaszcza w nieznanym
terenie. Obaj producenci zapewniają, że ich produkty będą rozwijane i aktualizowane – a to bardzo
ważne, gdy na zakup trzeba wydać
blisko 4000 zł.
Wszystkich zainteresowanych
tematem zapraszamy również
do wysłuchania audycji pt. „Trekker Breeze i NaviEYE”, w której
autor niniejszego artykułu wystąpił, opisując możliwości obu urządzeń w formie dźwiękowej prezentacji. Materiał można pobrać
na stronie www.tyflopodcast.net.
Za ich wypożyczenie do testów
serdecznie dziękuję dystrybutorom, firmom Altix oraz Harpo.
*Adam Ostrowski ur. 1972, z wykształcenia masażysta, z zamiłowania
entuzjasta nowych technologii,
w szczególności tyfloinformatycznych.
Poza pracą w zawodzie prowadzi
firmę handlowo-usługową Rehabit,
świadczącą usługi tyfloinformatyczne. Zaawansowany użytkownik
oprogramowania Window-Eyes. Ma
dwójkę dzieci, mieszka w Oleśnicy pod
Wrocławiem.
fot. Migraf, Humanware, shutterstock.com
trasę pod wskazany adres i automatycznie zostanie on zapisany
na liście punktów do użycia w przyszłości. Jeśli wpisany numer posesji
nie zostanie odnaleziony na mapie,
system poprosi o wybranie innego
z listy istniejących przy danej ulicy.
Jeśli nazwa miejscowości albo ulicy
nie będzie jednoznaczna, również
pojawi się konieczność wybrania właściwej z listy propozycji.
Breeze sam wyznacza trasy i nie
daje użytkownikowi możliwości
ich modyfikowania. Jeśli podczas
marszu zdecydujemy się pójść inną
niż wyznaczona przez niego trasą,
będziemy nakłaniani do powrotu
na nią, a propozycja zmiany pojawi
się, gdy system uzna, że zdecydowanie nie mamy na to ochoty.
Breeze umożliwia również zapisywanie własnych tras, co jest niewątpliwie przydatną funkcją wtedy, gdy
często pokonujemy jakiś dystans,
a urządzenie proponuje nam inną
drogę niż ta, którą lubimy chodzić.
Aby zapisać trasę, należy w punkcie
wyjścia nacisnąć i przytrzymać przycisk ‘Nagraj’, powiedzieć do mikrofonu jej nazwę, a następnie ruszyć
w drogę. Podczas marszu można
krótkimi naciśnięciami przycisku
‘Nagraj’ zapisywać ważne punkty,
o których chcemy być informowani,
np. przeszkody, wejście do parku.
Po dotarciu do celu przytrzymujemy
przycisk ‘Nagraj’. Aby użyć zapisanej trasy, należy nacisnąć krótko
‘Idź do’, następnie wybrać trasę
z listy, potwierdzić, odpowiedzieć,
czy chcemy być prowadzeni od jej
początku czy też od końca. Możliwe
jest również wywołanie, poprzez
przytrzymanie prawej strzałki,
podglądu, aby ją przeanalizować nie
wychodząc z domu. Trasy można
nagrywać poruszając się wyłącznie
pieszo. Ogólnie, z prowadzeniem
Breeze radzi sobie całkiem dobrze,
należy jednak pamiętać, że nasza
pozycja nakładana jest na mapy
elektroniczne i prawidłowe prowadzenie zależy od ich jakości
i aktualności. W trakcie kilkutygodniowego testu w miejscach, które
49
Atlas
Miasta Łodzi
dla Osób Niewidomych
i Słabowidzących
Aleksandra Bohusz*
Podróżowanie ludzi z dysfunkcją wzroku staje się łatwiejsze, kiedy przed wyruszeniem w drogę
mają możliwość choćby częściowego poznania topografii miejsca, które zamierzają odwiedzić.
Zadanie to ułatwiają między innymi wydrukowane powiększonym pismem bądź wypukłe mapy,
plany i atlasy. Takiej publikacji doczekali się niedawno niewidomi i słabowidzący Łodzianie oraz
wszyscy zainteresowani odwiedzeniem jednego z największych polskich miast. Dnia 8 marca
bieżącego roku w łódzkim Urzędzie Miejskim zaprezentowano wydawnictwo zatytułowane „Atlas
Miasta Łodzi dla Osób Niewidomych i Słabowidzących”.
Skąd wziął się pomysł?
W 2001 roku powstał czarnodrukowy atlas Łodzi. Z czasem uzupełniono go o dwa suplementy i przetłumaczono na język angielski. W październiku 2011 w magistracie pojawił się pomysł zaadaptowania publikacji
do potrzeb ludzi z problemami wzrokowymi. Początkowo
zadanie to powierzono Wydziałowi Geodezji, Katastru
i Inwentaryzacji Urzędu Miasta Łodzi, ale w wyniku reorganizacji struktur administracyjnych w roku 2012 przejął
je Łódzki Ośrodek Geodezji (ŁOG).
Do stworzenia atlasu potrzebna była nie tylko doskonała znajomość topografii miasta, ale również specyfiki
tworzenia tyflomap. W związku z tym pracownicy ŁOG
powołali zespół konsultacyjny. W jego skład weszli
przedstawiciele Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla
Niewidomych i Słabowidzących nr 6 w Łodzi, łódzkiego
oddziału fundacji Szansa dla Niewidomych, Polskiego
Związku Niewidomych oraz Rzecznik Urzędu Miasta
do Spraw Osób Niepełnosprawnych.
Prace przygotowawcze
Wstępnego wyboru miejsc, których plany miały znaleźć
się w Atlasie, dokonał już na samym początku Wydział
Geodezji, Katastru i Inwentaryzacji. Zespół redakcyjny
musiał doprecyzować tę kwestię. W wyniku burzliwych
dyskusji ostatecznie okrojono liczbę charakterystycznych
punktów miasta, gdyż mapy dla niewidomych nie mogą
NR 2 (19) 2013
50
Atlas składa się z 21 plansz formatu A3
zawierać zbyt wielu szczegółów. Przy okazji ujawniły się
rozbieżności wśród poszczególnych członków zespołu
redakcyjnego: przedstawicielom OSW zależało, aby
w wydawnictwie znalazło się jak najwięcej obiektów,
do których dotarcie może być przydatne dla jego wychowanków, natomiast Rzecznik ds. Osób Niepełnosprawnych UMŁ optowała za zaznaczeniem miejsc ogólnie
najbardziej uczęszczanych.
Największe kontrowersje wzbudził jednak pomysł
zamieszczenia planu Ronda Solidarności. Jest to jeden
z najpopularniejszych łódzkich szlaków komunikacyjnych. Nie znalazł się w Atlasie, jego przedstawienie przy użyciu tyflografiki uznano bowiem za zbyt
skomplikowane.
Upadła także idea ustawienia w charakterystycznych
punktach miasta wypukłych mosiężnych tablic z ich
planami (można je spotkać między innymi we Wrocławiu), ponieważ nie było zgodności co do obiektów, które
należy wybrać, a ponadto obawiano się dewastacji.
Kwestia ta została jednak ponownie poruszona podczas
marcowego pokazu i być może pomysł w przyszłości
powróci.
Efekt końcowy
Kiedy wypracowano kompromis w kwestii miejsc mających znaleźć się w Atlasie, pracownicy Działu Miejskiego
Systemu Informacji o Terenie (MSIT) Łódzkiego Ośrodka
Geodezji przygotowali projekt graficzny, a następnie
ogłoszono przetarg na wypukły wydruk planów. Jedyną
zainteresowaną firmą był Altix.
Pierwsze egzemplarze miały charakter próbny
i w wyniku konsultacji część z nich została odrzucona.
Należało poprawić z pozoru drobne, ale istotne błędy, jak
choćby literówki w nazwach ulic.
Ostateczna wersja Atlasu Miasta Łodzi dla Osób
Niewidomych i Słabowidzących została wydrukowana
na płaskim papierze, dwustronnie zalaminowanym
zgrzewaną, wytłaczaną folią Pet (taką, jaką stosuje się
przy produkcji butelek). Całość złożona jest z dwudziestu jeden plansz formatu A3. Część pierwsza – ogólna
– Atlasu zawiera dziewięć planów o następującej
tematyce:
• zarys województw (Polska z podziałem na województwa i z zaznaczeniem miast wojewódzkich, aby
użytkownicy mogli wyobrazić sobie położenie Łodzi
na tle kraju, miasta wojewódzkie zostały oznaczone
literami rejestracji samochodowych – na przykład
łódzkie to E),
• rozmieszczenie powiatów województwa łódzkiego
(tu również zastosowano oznaczenia rejestracyjne),
• Łodzi z uwzględnieniem granic dzielnic (formalnie
podział na dzielnice już nie istnieje, ale jest mocno
zakorzeniony w świadomości mieszkańców, dlatego
z niego nie zrezygnowano),
• ogólny plan Łodzi, na którym zaznaczono ważniejsze
ulice, tory tramwajowe i wybrane obiekty (między
innymi cmentarze),
• plansze poszczególnych dzielnic: Bałut, Polesia, Śródmieścia, Widzewa i Górnej (plansze skonstruowane
na podstawie podobnego schematu, jak w przypadku
planu ogólnego).
Mapy ogólne zostały wykonane w różnych skalach,
gdyż poszczególne dzielnice różnią się od siebie pod
względem wielkości. Na każdym z planów zamieszczono
podziałkę liniową. Ponadto wszystkie plansze zawierają
osobne legendy.
Drugą część atlasu, złożoną z jedenastu planów,
tworzą szczegółowe mapy najważniejszych łódzkich
skrzyżowań oraz miejsc z różnych powodów ważnych dla
osób z dysfunkcją wzroku. Zawierają dokładny rozkład
budynków, przejść ulicznych, przystanków komunikacji miejskiej, rozmieszczenie terenów zabudowanych
i zielonych.
Pierwsza plansza to opis rozkładu poszczególnych
planów Atlasu na mapie Łodzi (zostały one zaznaczone
kwadratami), a pozostałe to: plan OSW dla Niewidomych i Słabowidzących; jego kontynuacja, czyli mapa
skrzyżowania ulic Warszawskiej, Inflanckiej i Łagiewnic-
51
Plansze części szczegółowej, przedstawiające poszczególne części miasta, opatrzono jedną legendą
kiej; okolice Rynku Bałuckiego i Targowiska Dolna; plan
Manufaktury (największego łódzkiego obiektu o charakterze handlowo-gastronomiczno-kulturalnym); mapa
okolic siedziby Okręgu Łódzkiego PZN; mapa pomocna
w dotarciu do Biura Miejskiego Rzecznika do Spraw
Osób Niepełnosprawnych; plan skrzyżowania Alei Mickiewicza z Aleją Kościuszki; wypukły opis okolic siedziby
łódzkiego oddziału Państwowego Funduszu Rehabilitacji
Osób Niepełnosprawnych; mapa Księżego Młyna – jednego z głównych zabytków Łodzi; plan Ronda Lotników
Lwowskich i jego okolic.
Wszystkie plansze części szczegółowej opracowano
w skali 1/2000 i opatrzono jedną wspólną legendą.
W lewym górnym rogu każdej mapy znajduje się jej
numer (na przykład pierwszy plan części ogólnej to 1A,
a piąty szczegółowej – 2E). Aby ułatwić prawidłowe ułożenie mapy, w prawym górnym rogu wytłoczono trójkąt
Wewnątrz każdej z dwudziestu jeden plansz znajduje
się kartonowa wkładka z mapą w druku kontrastowym
dla osób słabowidzących. Do publikacji dołączono brajlowsko-czarnodrukową książeczkę zawierającą notkę
od wydawcy – Prezydent Miasta Łodzi, Pani Hanny Zdanowskiej, z jej własnoręcznym podpisem, listę zamieszczonych w Atlasie obiektów oraz objaśnienie stosowanych na planszach skrótów.
Aplikacja dla słabowidzących
Oprócz planów szczegółowych w Atlasie znalazły
się też mapki poglądowe
Twórcy Atlasu postanowili dać jego użytkownikom
możliwość samodzielnego drukowania poszczególnych
fragmentów map. W tym celu pod adresem http://gis.
mapa.lodz.pl/tyflo stworzyli aplikację mającą umożliwić przygotowanie dotykowego planu na tzw. papierze
puchnącym, często używanym w tyflografice. Nosi ona
nazwę „Aplikacja dla słabowidzących” i rzeczywiście,
póki co, jest dostępna głównie dla tej grupy użytkowników. Po wejściu na stronę otwiera się mapa w kolorach szarości i czerni, obraz można przybliżać, oddalać,
powiększać lub zmniejszać. Należy odnaleźć interesujący
NR 2 (19) 2013
52
Twórcy Atlasu stworzyli również stronę internetową,
na której udostępniono aplikację do generowania
wypukłych planów
Gdzie można zapoznać się z publikacją?
Sporą część spośród stu egzemplarzy Atlasu otrzymały
organizacje współdziałające przy jego powstawaniu
i to głównie one będą zajmować się bezpłatną dystrybucją wydawnictwa. Ponadto wydawnictwo zostanie
udostępnione w Biurze Promocji Miasta Łodzi, Działach
Obsługi Mieszkańców poszczególnych dzielnic, w Bibliotekach: Wojewódzkiej oraz Okręgu Łódzkiego PZN,
Ustalenie zakresu planów i wybór lokalizacji przebiegały w burzliwej atmosferze
a także w Biurach do Spraw Studentów Niepełnosprawnych Uniwersytetu Łódzkiego i Politechniki Łódzkiej.
Dobry znak na przyszłość
Zaprezentowana powyżej publikacja nie jest jeszcze
idealnie dopracowana. Podstawowa wada, wynikająca
jednak przede wszystkim z rozmiarów pisma punktowego, to jej wielkość, która uniemożliwia przeglądanie
na przykład podczas wycieczki po mieście.
Mimo to Atlas Miasta Łodzi dla Osób Niewidomych
i Słabowidzących jest jednym z pierwszych, o ile nie
jedynym w naszym kraju, wydawnictwem przybliżającym ludziom z dysfunkcją wzroku konkretne miasto
w tak całościowej formie, dlatego jego pomysłodawcom
i twórcom należy się ogromne uznanie. Na projekt łódzki
magistrat przeznaczył 150 000 PLN. Ponieważ większość
tych środków została już wydana, w najbliższej przyszłości dodruk nie będzie możliwy. Łódzcy urzędnicy mają
jednak nadzieję na rozbudowanie Atlasu i tworzenie
innych tego typu publikacji w kolejnych latach. Pozostaje
wierzyć, że za przykładem Łodzi pójdą inne miasta.
Składam serdeczne podziękowania Państwu: Paulinie
Antczak, Kamili Mielnikow, Jackowi Darnikowskiemu,
Konradowi Malarczykowi i Jackowi Przepiórkiewiczowi
z Działu Miejskiego Systemu Informacji o Terenie Łódzkiego Ośrodka Geodezji za udzielenie wyczerpujących
informacji na temat Atlasu oraz wykonanie jego zdjęć.
Ogólna część Atlasu przedstawia m.in. zarys województw, powiatów oraz ogólny plan Łodzi
*Autorka straciła wzrok zaraz po urodzeniu w wyniku retinopatii wcześniaczej. Ukończyła studia magisterskie z historii
oraz podyplomowe z informacji naukowej i bibliotekoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie odbywa staż zawodowy w bibliotece okręgu łódzkiego PZN. W czasie wolnym
pisze teksty publikowane w czasopismach zajmujących się
tematyką związaną z niewidzeniem. Jej zainteresowania to:
literatura, publicystyka, historia (głównie Kościoła i społeczna), teatr, muzyka, podróże, język francuski.
fot. Paulina Antczak i Konrad Malarczyk – Łódzki Ośrodek Geodezji
nas obiekt i wygenerować jego plan. Internetowy Atlas
zawiera mapy: łódzkiego lotniska, dworców kolejowych, przebiegu linii tramwajowych (autobusowych nie
zamieszczono ze względu na bardzo duże zagęszczenie
ich sieci), głównych dróg, granic miasta, jego dzielnic, ulicy Piotrkowskiej i Placu Wolności, rzek i lasów
miejskich.
Z programami udźwiękawiającymi, przynajmniej
z Jawsem, aplikacja współpracuje nie do końca poprawnie. Odczytywane są komunikaty o możliwości zmiany
obrazu, ale odnalezienie konkretnego obiektu i jego
wydrukowanie wymaga raczej pomocy osoby widzącej.
ŁOG kilkakrotnie zwracał się o konsultacje w tej
sprawie do instytucji współtworzących Atlas, jednak
z powodu wielu innych obowiązków żadna z nich
dotychczas nie zgłębiła tematu.
53
Usłyszeć
trybuny
Tekst i zdjęcia: Piotr Pawłowski*
Audiodeskrypcja przebojem wdziera się do kin, teatrów,
muzeów i telewizji. Od paru lat coraz śmielej gości również
na stadionach, zwłaszcza podczas transmisji meczów
piłkarskich. Upowszechnienie nowych technologii oraz
zaangażowanie osób tworzących na żywo komentarz sportowy
dostosowany do potrzeb osób niewidomych i słabowidzących,
sprawiły, że na polskich trybunach nikogo już nie dziwi widok
głośno dopingujących osób z białymi laskami.
Po raz pierwszy w Polsce osoby
niewidome miały możliwość uczestniczyć w meczu z audiodeskrypcją
19 października 2007 r. – podczas
spotkania pomiędzy Jagiellonią Bia-
łystok i Zagłębiem Lubin. Na dużą
skalę technikę tę wykorzystano
do opisu meczy piłkarskich podczas EURO 2012. Dzięki działalności
Fundacji Katarynka audiodeskrypcja
jest również dostępna na meczach
Reprezentacji Polski, Legii Warszawa
i Śląska Wrocław – nie tylko na stadionie, ale również w naziemnej
telewizji cyfrowej. Ponadto przychylny dla kibiców z niepełnosprawnością wzroku jest również stadion
Wisły Kraków, gdzie prężnie działa
Fundacja Otwarte Ramię Białej
Gwiazdy, która nie tylko organizuje audiodeskrypcję, ale również
wyjazdy i spotkania z piłkarzami.
Co usłyszymy?
Audiodeskrypcja meczu różni się
od komentarza radiowego rodzajem
podawanych informacji. Zawiera
ona m.in. szczegółową lokalizacją
piłkarzy, dokładnym opisem akcji
i biorących w niej udział zawodników, wielokrotnie podawanym czasem oraz wynikiem meczu i relacją
z tego, co dzieje się na trybunach.
– Dzięki audiodeskrypcji mogłam
w końcu „widzieć”, co dzieje się
na boisku. To nie to samo, co słuchanie meczu relacjonowanego w radio,
a tym bardziej w telewizji. Dodatkowych wrażeń dostarczała nam
NR 2 (19) 2013
54
Ogromnym przeżyciem może okazać się doświadczenie atmosfery
panującej na trybunach
atmosfera i wrzawa wśród kibiców
na stadionie – mówi Katarzyna,
która wraz z grupa kilkunastu osób
wzięła udział w zorganizowanym
przez Fundację Instytut Rozwoju
Regionalnego wyjściu na mecz.
To właśnie atmosfera na trybunach najbardziej przyciąga kibiców
z niepełnosprawnością. – Mecz
z audiodeskrypcją był dla mnie bardzo ciekawym wydarzeniem. Fakt,
że mogłam usłyszeć to, co się dzieje
na murawie, pomógł mi w lepszym
odbiorze meczu, a reakcja kibiców
na żywo była bardzo emocjonująca,
przez co z zaangażowaniem włączyłam się do wspólnego dopingu.
Z chęcią wezmę udział jeszcze w nie
jednym meczu tego typu – mówi
Sylwia, która dzięki FIRR-owi, po raz
pierwszy oglądała spotkanie piłkarskie na żywo.
korzystać z audiodeskrypcji na każdym sektorze i wokoło stadionu.
Dla kibiców, którzy z różnych
względów nie mogą wybrać się
na trybuny, pozostaje audiodeskrypcja dostępna dzięki możliwościom,
jakie daje telewizja cyfrowa. Podczas
transmisji meczów Reprezentacji
Polski na Stadionie Narodowym
można, poprzez zmianę ścieżki
dźwiękowej w dekoderze, cieszyć się
audiodeskrypcją w swoim odbiorniku TV. Jak to zrobić, krok po kroku,
można dowiedzieć się z poradnika
audio, zamieszczonego na stronie
http://www.tyflopodcast.net.
Warto jednak chodzić na mecze
na stadiony, bo przeżycia są bardziej
intensywne, a koszt biletu jest dla
osób niepełnosprawnych zazwyczaj
niewielki (na sektor dla kibiców
niepełnosprawnych Wisły cena
wynosi 1 zł!). Wprowadzenie audiodeskrypcji na arenach sportowych
to nie tylko sposób na pozyskanie
nowych kibiców, ale również okazja
do powrotu na stadiony i hale osób,
które przed utratą wzroku regularnie dopingowały swoich ulubionych
sportowców.
*Autor pracuje w Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego jako Specjalista ds.
Public Relations. Ukończył Politologię
na Uniwersytecie Jagiellońskim. W wolnych chwilach zajmuje się fotografią.
Jak to działa?
Obecnie najbardziej popularną
formą audiodeskrypcji jest transmitowanie sygnału na częstotliwości
FM, dzięki czemu osoba posiadająca
w telefonie komórkowym radioodbiornik i zestaw słuchawkowy, może
Osoby niepełnosprawne mogą uczestniczyć w organizowanych dla nich
spotkaniach z piłkarzami
55
Pierwszy dołek…
pierwsze kroki
na polu golfowym
Golf jest postrzegany jako sport pełen emocji, rywalizacji,
dający spełnienie każdemu graczowi. W jaki sposób jednak
osiągnąć wyżej wymienione rezultaty, nie widząc piłki, jej
lotu ani obszaru pola golfowego? Na powyższe oraz inne
pytania związane z grą w golfa przez niewidomych postaram
się odpowiedzieć w poniższym artykule.
Justyna Rogowska*
„Zobaczyć golf rękoma”
to hasło towarzyszące X Jubileuszowemu Charytatywnemu
Turniejowi Golfowemu Rotary
Gdańsk-Sopot-Gdynia, który odbył
się 10 września 2011 r. w Sierra
Golf Club w Pętkowicach jako kontynuacja, rozpoczętego w 2010 r.,
projektu „Pomóżmy zobaczyć
świat rękoma”. Ideą przyświecającą temu turniejowi było zgromadzenie środków na stworzenie
miniaturowych makiet najważniejszych trójmiejskich zabytków,
dzięki którym osoby z dysfunkcją
wzroku mogą podziwiać piękno
architektoniczne Pomorza za
pomocą dotyku. Udało się już
przygotować makietę Gdańskiej
Bazyliki Mariackiej oraz Żurawia
Gdańskiego, a wkrótce niewidomi
odwiedzający Gdańsk będą mogli
zapoznać się z makietami Fontanny Neptuna oraz Dworu Artusa.
Pomysłodawcą tej inicjatywy był
Wacław Laszkiewicz – szkoleniowiec Tokary Golf Club, zawodowy
gracz w golfa i członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Instruktorów Golfa (PGA Polska), którego
pomysł spotkał się z ogromną
aprobatą Ewy Redzimskiej – Prezes
Pomorskiego Okręgu Polskiego
Związku Niewidomych. Początkowo
do inicjatywy chciano zaprosić
grupę dziesięciu osób niewidomych,
jednakże ostateczne treningi rozpoczęła ósemka.
Zawody golfowe były poprzedzone trzema cotygodniowymi
treningami, podczas których niewidomi z Pomorskiego Okręgu Polskiego Związku Niewidomych mogli
zapoznać się z podstawowymi
zasadami obowiązującymi na polu
golfowym. W turnieju odbywającym
się 12 września ostatecznie wzięło
udział pięciu niewidomych zawodników. Wśród nich trzy panie i dwóch
panów: Norbert Odrobina, Justyna
Rogowska i Natalia Kalocińska,
plasujący się na podium, oraz Rafał
Charłampowicz i Monika Żarczuk,
zajmujący kolejno czwarte i piąte
miejsce.
Wacław Laszkiewicz
„Po zawodach , o których pisze
Justyna, wiele osób pytało mnie,
jak to możliwe, aby osobę niewidomą nauczyć gry w golfa, skąd
w ogóle ten pomysł?
Pomysł narodził się nagle,
w czasie zebrania naszego klubu
Rotary Gdańsk, kiedy prezentowano
realizację wcześniejszego pomysłu
zbudowania makiet ciekawych
zabytków Gdańska dostępnych właśnie dla osób niewidomych. Zaproponowałem więc podjęcie jeszcze
jednego kroku w tym temacie.
NR 2 (19) 2013
56
Uzyskałem aprobatę innych
golfistów, wsparł nas klub Tokary
Golf, a dzięki kolegom Rotarianom
znaleźliśmy środki i... zabraliśmy się
do roboty!
Golfem pasjonuję się od 10 lat,
z czego ostatnie 6 lat wypełnia
praca szkoleniowa. Sportem zajmuję się już ponad 40 lat, najpierw
jako zawodnik między innymi
w strzelectwie, a później jako szef
szkolenia w jednym z największych
klubów sportowych w Polsce WKS
„Flota” Gdynia (klub wojskowy).
Byłem również oficerem m.in.
jednostek specjalnych Wojska
Polskiego, a więc i tu zdobywałem
kolejne doświadczenie dydaktyczne
w pracy z ludźmi. Piszę o tym
wszystkim ponieważ uważam,
że uzyskane właśnie w ten sposób
umiejętności spowodowały taki,
a nie inny stosunek do szkolonych.
Po prostu jestem zdania, że nie
ma rzeczy niemożliwych, a o sukcesie decyduje przede wszystkim
znalezienie sposobu na rozwiązanie
problemu. Przy okazji poznałem
wspaniałych ludzi i znakomitych
uczniów. Dzięki nim i ja nauczyłem
się nowych sposobów na szybsze i skuteczniejsze opanowanie
określonych technik przez osoby
widzące. Praca z moją nową grupą
jest dla mnie zaszczytem i ogromną
przyjemnością. Na pewno będę
do tego rodzaju działalności namawiać moich kolegów – szkoleniowców PGA Polska z innych ośrodków
i klubów golfowych.”
Garść informacji o golfie
W wielkim skrócie golf to gra
polegająca na pokonywaniu jak
najmniejszą ilością uderzeń 18
tras, tzw. „dołków”. Różnią się one
od siebie długością (od kilkudziesięciu do kilkuset metrów), ukształtowaniem terenu i nasyceniem
przeszkodami takimi jak bunkry
(szerokie wgłębienia wypełnione
piaskiem) i rowy, strumienie
i zbiorniki wodne. Wszystkie trasy
powinny tworzyć jeden wielki,
kilkudziesięciohektarowy krajobraz z pięknie przystrzyżoną trawą
i wypielęgnowanym drzewostanem.
Wszystkie trasy zakończone są tzw.
greenami, na których znajduje się
właściwy dołek. Trafienie do niego
piłeczką kończy grę na danej trasie,
a gracze przechodzą do startu (tzw.
tee) następnej trasy.
Aby gra była skuteczna, a tym
samym sprawiała przyjemność,
oprócz przepisów należy nauczyć
się właściwej techniki. Uderzenie
powinno powodować lot piłeczki
od kilku do ponad 200 metrów
w określonym, założonym przez
gracza kierunku.
Techniki uderzeń
proponowane przez trenera
Wacława Laszkiewicza
Aby gra była skuteczna, a tym samym sprawiała przyjemność, oprócz
przepisów należy nauczyć się właściwej techniki
Uderzenie piłki następuje kijem
golfowym wprawionym w ruch
dzięki wahadłowemu ruchowi
ramion, spowodowanemu obrotowym ruchem barków pochylonego
odpowiednio golfisty. Pochylona
postawa golfisty powinna spowodować naturalny ruch pionowo
opuszczonych ramion i dłoni
trzymających kij golfowy. Dzięki
obrotowi barków, których osią
obrotu jest kręgosłup, uzyskuje się
odpowiednią prędkość obwodową
główki kija (tzw łopatki). Dobry
57
kontakt łopatki z leżącą na ziemi
piłeczką generuje uderzenie wprawiające ją w ruch z odpowiednią
prędkością i kierunku.
Pomocne w tym przypadku
może okazać się wyobrażenie sobie
ruchu krzesełka huśtawki zawieszonego przy pomocy ramion na osi
przymocowanej w górnej części
konstrukcji. Gdybyśmy umieścili
na ścieżce (torze) ruchu krzesełka
dużą piłkę plażową,wprawione
w ruch wahadłowy krzesełko
„musi” trafić w piłkę i przekazać
jej swoją energię. W zależności
od tego, jaka masę posiada krzesełko i z jaką siłą zostało wprawione w ruch, odległość, na jaką
poleci piłka, będzie większa bądź
mniejsza. Takie jest wyobrażenie
pierwszej podstawowej zasady
określającej zachowanie piłki,
zwane fachowo „swingiem”. Sposób trzymania kija, jego budowa
i wykorzystanie to oddzielne zagadnienia, które kształtują się w miarę
prowadzonych treningów. Tę technikę można wytrenować „wsłuchując się” w ruch wahadłowy ramion
i barków, kiedy lekko pochyleni
opieramy czoło o ścianę, a ramionom i barkom pozwalamy wahać
się w prawo i w lewo.
Druga niezwykle ważna zasada
to tzw. set up, czyli odpowiednie usytuowanie piłki względem
postawy gracza i tym samym kija
golfowego. I tu znowu porównanie
do huśtawki i jej krzesełka. Jeśli
będziemy chcieli, aby piłka poleciała
Symulator do gry w golfa zapewnia zapalonym golfiarzom odpowiednią
porcję wrażeń niezależnie od pory roku i warunków atmosferycznych
prosto, krawędź czołowa krzesełka
musi być ustawiona prostopadle
do linii celu, a oś ruchu krzesełka
musi pokrywać się z tą linią. Takie
usytuowanie gwarantuje odpowiednia, zapewniająca stabilność
konstrukcja podpór huśtawki, która
generuje ruch krzesełka w odpowiednim kierunku – do przodu.
Różnica między ruchem „golfisty” a „huśtawki” polega na tym,
że w przypadku huśtawki to my
podkładamy piłkę plażową pod
krzesełko, a golfista musi przyjąć
odpowiednią postawę równoległą
do linii celu liniami palców stóp,
kolan, bioder i barków.
Cała sztuka poprawnego zamachu (swingu) polega na wierze
zawodnika (widzącego czy też nie-
widzącego) w naturalne działanie
jego wahadła… ramiona pionowo
w dół, prawidłowy chwyt trzonka
kija, naturalna praca nadgarstków,
rytm i akcja ciała jak przy „puszczaniu kaczek po wodzie” czy też
huśtaniu dziecka.
W przypadku gry na polu
możliwa jest pomoc tzw. caddiego
– osoby, która zgodnie z regułami
gry w golfa może pomagać zawodnikowi na polu golfowym i to nie
tylko w noszeniu torby z kijami, ale
również w doradzaniu wyboru kija
do uderzenia, sposobu zagrania
i co ważne kierunku uderzenia.
Caddie musi wiedzieć wszystko
o kształcie i topografii pola, prognozach pogody, tendencji projektanta pola i sposobie celowania
do dołka.
Caddie ma kapitalne znaczenie
szczególnie dla osób niewidzących
tym bardziej, że jest to wsparcie
dopuszczalne w trakcie gry przez
zasady tej dyscypliny. Dlatego
dobry trener zajmuje się również
doborem i przygotowaniem caddiego dla swoich zawodników.
Trening z osobami niewidomymi
Wacław opiera na zbudowaniu
u nich odpowiedniej wyobraźni
zamachu (wahadła) i zaufaniu
w jego niezawodne działanie. Nie
trzeba celować w piłkę, piłka ma się
NR 2 (19) 2013
58
celu zamontowanym symulatorze.
Okazało się, że pokaz spotkał się
z ogromnym zainteresowaniem
ze strony przybyłych zarówno
dzieci, jak i dorosłych. Wielu z nich
dopytywało o tajniki gry, niektórzy wyrazili chęć uprawiania tego
sportu na lokalnych polach golfowych. Miejmy nadzieję, że prezentacja golfa w trakcie konferencji
REHA przyczyni się do popularyzacji tej dyscypliny sportu
i stanie się ona tak powszechną
formą rozrywki jak w Stanach
Zjednoczonych.
znaleźć na ścieżce zamachu golfisty,
a tym ma się zająć caddie! Uderzający ma być „maszyną” pozbawioną
w czasie gry emocji. Tylko rytm
i wyobraźnia!
Symulator to urządzenie składające się z ekranu, na którym
wyświetlany jest elektroniczny
widok pola, zestawu czujników
ruchu oraz obszaru sztucznej
trawy (tzw. tee), z którego gracz
wybija prawdziwą piłeczkę golfową, za pomocą prawdziwego
kija. Ruch piłeczki analizowany
jest przez czujniki, co pozwala
na obliczenie m.in.: siły uderzenia,
prędkości i kąta lotu. Dzięki temu,
po uderzeniu prawdziwej piłeczki
w ekran, pojawia się na nim
jej elektroniczny obraz. Dzięki
zaawansowanym rozwiązaniom
technicznym oraz specjalnemu
oprogramowaniu, urządzenie
dokładnie analizuje każde uderzenie i zapewnia realizm gry na tym
samym poziomie, jak w przypadku
rozgrywki na realnym polu.
Podczas zeszłorocznej konferencji REHA FOR THE BLIND
IN POLAND wśród wielu atrakcji
zaprezentowano m.in. możliwość
gry w golfa przez osoby niewidome i słabowidzące. Uczestnicy
Konferencji REHA mogli spróbować
swoich sił na specjalnie w tym
Caddie musi wiedzieć wszystko o kształcie i topografii pola, prognozach
pogody, tendencji projektanta pola i sposobie celowania do dołka
fot. Samot, shutterstock.com (2-3) sigolfsimulator.com (4-5) , Colsart
*Justyna Rogowska historyk, filolog
angielski, tyflospecjalista w Fundacji
Szansa dla niewidomych.
59
W busie należy ci się ulga,
ale często możesz jej
nie dostać
Krakowscy studenci, którzy dojeżdżają na studia z okolicznych miejscowości bardzo
często korzystają z busów. Bardzo często w tym typie komunikacji dla żaków dostępne
są bilety zniżkowe, kosztujące o połowę mniej niż bilety normalne. Natomiast studentom
niepełnosprawnym dojeżdżającym z miejsca zamieszkania do szkoły i z powrotem przysługuje ulga
78%. Wyższa stawka przysługuje osobom niewidomym, a także ich przewodnikom, jednak wielu
małopolskich przewoźników nie respektuje ulg dla niepełnosprawnych.
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego z Krakowa natrafiła na ten problem i postanowiła się
nim zająć m.in. poprzez kampanię społeczną pod
nazwą „ULGOWY BUS – Masz Prawo”. Akcja miała
na celu zwrócenie uwagi na problem i znaleźć sposób
na dochodzenie swoich praw. Odkrycia jakich dokonała
są zdumiewające. Według wyników ankiety zamieszczonej na stronie internetowej kampanii, 76% osób
niepełnosprawnych z Małopolski wielokrotnie nie
otrzymuje należnej zniżki w busie. Aż 85% ankietowa-
nych często nie dostaje nawet biletu do ręki. Niemiłe
słowa przy próbie zakupu biletu ulgowego wielokrotnie usłyszało 38% badanych. Z kolei 15% osobom
zdarzyło się być wyproszonym z busa za domaganie
się biletu ulgowego. Jeśli masz podobne niemiłe
doświadczenia z małopolskimi przewoźnikami, ankietę
jest w dalszym ciągu dostępna na stronie internetowej
http://www.ulgowybus.firr.org.pl. Kolejnym problemem jest to, że prawie nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności, jeśli chodzi o egzekwowanie prawa.
NR 2 (19) 2013
60
Urzędniczy węzeł gordyjski
Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki
Morskiej na oficjalne pismo odpowiedziało, że sprawą
powinny zajmować się organy, które wydały pozwolenie
na transport, czyli np. Urząd Marszałkowski. Ponadto
przyznało, że ulgi dotyczące osób niepełnosprawnych
obowiązują wszystkich przewoźników, nawet prywatnych, jeśli wykonują regularne kursy i zatrzymują się
na przystankach. Urząd Marszałkowski natomiast uznał,
że prawo nie daje mu możliwości do kontrolowania ani
karania przewoźników za sprzedawanie zawyżonych
biletów. Sprawę każe kierować do Urzędu Skarbowego, bądź Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu
Drogowego. Urzędy Skarbowe kontrole prowadzą, ale
podatkowe. Sprawdzają też prawidłowe wydawanie
paragonów. Nie mają jednak narzędzi, żeby sprawdzać,
czy kierowcy stosują ulgi. Jedynie Inspektorat zareagował na skargi skierowane do siebie i przeprowadził kilka
sporadycznych kontroli.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że każdy
przewoźnik może podpisać umowę z Urzędem Marszałkowskim na pełną refundację ulg ustawowych. Dzięki
takiemu porozumieniu przedsiębiorcy nic nie tracą,
bo różnice pomiędzy biletem ulgowym, a normalnym
są im w pełni zwracane co miesiąc. W Małopolsce
jedynie 20% firm przewozowych podpisało taką umowę.
Część z nich pomimo tego ulg dla niepełnosprawnych nie
stosuje. Kierowcy bardzo często stosują różne manewry,
byle biletu ulgowego nie sprzedać. Każą płacić trochę
mniej niż za bilet normalny i nie wydają paragonu.
Sprzedają bilety z niższą ulgą niż powinni. Często też nie
powstrzymują się przy tym od niewybrednych komentarzy. Jednak należy pamiętać, że są również uczciwi
przewoźnicy i kierowcy. Problem nie dotyczy wszystkich,
ale jednak zdecydowanie dużej grupy.
Oszukiwanie drogo kosztuje…
Kara, jaka grozi przewoźnikowi za niesprzedanie biletu
ulgowego osobie uprawnionej wynosi 2000 zł dla
przedsiębiorcy i 1000 zł dla kierowcy. Przedsiębiorca,
który notorycznie łamie przepisy musi liczyć się z konsekwencjami, łącznie z utratą licencji. Na stronie kampanii, http://ulgowybus.firr.org.pl, można znaleźć wiele
przydatnych informacji na temat tego komu i jakie ulgi
przysługują, a także jakie dokumenty należy okazać
kierowcy, aby taką ulgę uzyskać.
JAK DOCHODZIĆ SWOICH PRAW?
1. Koniecznie weź od kierowcy bilet pomimo, że jest
na nim zawyżona kwota.
2. Napisz skargę do Wojewódzkiego Inspektoratu
Transportu Drogowego.
3. Do skargi dołącz skan biletu i aktualnego orzeczenia o niepełnosprawności.
4. Bądź przygotowany na to, że Inspektor będzie
chciał z Tobą przeprowadzić prowokację na przewoźniku, który wcześniej nie udzielił Ci ulgi.
Piotr Pawłowski (FIRR)
Artykuł pochodzi z czasopisma „Krakowski Semestralnik
Studentów Niepełnosprawnych”, numer 2 (8)/2012
fot. Dimitry Kalinowsky, shutterstock.com.com, FIRR
Przewoźnika ulgi nic nie kosztują
61
FTP
FTP, z języka angielskiego: File Transfer Protocol, to protokół
komunikacyjny typu Klient/Serwer służący do przesyłania
plików. Mnogość sposobów jego wykorzystywania czyni go
niezwykle użytecznym.
Uczelnie coraz częściej udostępniają studentom materiały za
jego pośrednictwem. Fundacja Mozilla na swoich serwerach
umieszcza m.in. wersje instalacyjne programów, które mogą
pobierać wszyscy internauci.
W mniejszych i większych firmach
serwery FTP wykorzystywane są,
gdy grupa osób pracuje nad dużym,
wymagającym więcej niż przykładowe 3 GB (dostępne na Dropboksie
w opcji darmowe) pojemności dysku,
projektem.
Kiedyś serwery FTP były
dostępne dla nielicznych, ale dziś,
w dobie szybkiego Internetu oraz
coraz większej przestrzeni dyskowej dostępnej dla użytkowników
domowych, przy niewielkim wysiłku
można stworzyć własny serwer
FTP, aby współdzielić zasoby nawet
naszego całego dysku.
Każdy z nas może wykupić w firmie hostingowej serwer FTP, aby
umieszczać tam pliki dla przyjaciół,
znajomych czy współpracowników i, co ważne, nie wyda na ten
cel całego majątku. Na serwerach
przechowywane mogą to być nie
tylko dokumenty, książki czy utwory
w formacie MP3, ale również filmy
z wakacji czy prezentacje multimedialne, albowiem pojemność serwerów zależy w dużej mierze jedynie
od zasobności portfela.
Nie będę jednak tutaj omawiać
możliwości uzyskania serwera FTP,
skupię się natomiast na programach
- klientach obsługujących protokół
FTP. Jeden z tych programów stanowi przy okazji bardzo interesującą
alternatywę dla Eksploratora Windows, zwłaszcza dla tych użytkowników, którzy, podobnie jak ja, do tej
chwili nie są w stanie przyzwyczaić
się do interfejsu wstążki, obecnego
w Eksploratorze pod Windows 8.
Łączenie z serwerem FTP
przy użyciu eksploratora
Windows
System Windows umożliwia połączenie się z serwerem FTP w celu
wymiany plików przy użyciu wbudowanego menedżera plików,
czyli dobrze wszystkim znanego
Eksploratora Windows. Jest to jakiś
NR 2 (19) 2013
62
Filezilla – okno główne programu
sposób, aczkolwiek po przetestowaniu odrzucam go jako zbyt powolny.
Samo połączenie jest oczywiście
nawiązywane, widać listę plików
i folderów, działa proste kopiowanie oraz wklejanie dobrze znane
w całym systemie Windows, ale
reakcja Eksploratora na komendy
wydawane z klawiatury, gdy
do akcji wkracza FTP, jest niezbyt
dynamiczna.
Opiszę tutaj tylko, jak, na przykładzie Windows 7, dodać serwer
FTP do listy pokazywanych napędów i dysków w oknie ‘Komputer’. Praca z tym programem jest
na pewno wszystkim dobrze znana,
gdyż katalogi FTP są pokazywane
jako standardowe foldery w Windows, co należy uznać chyba za
jedyną zaletą używania Eksploratora do pobierania i wysyłania
plików przy użyciu FTP. Aby dodać
folder FTP do Eksploratora, trzeba
otworzyć okno ‘Komputer’, z menu
‘Narzędzia’ wybrać polecenie ‘Mapuj
dysk sieciowy’, a następnie ‘Połącz
z witryną sieci Web, która umożliwia przechowywanie dokumentów
i obrazów’. Pozostałych opcji nie
musimy w tym przypadku zmieniać. W kolejnym oknie kreatora,
dotyczącym dodawania lokalizacji
sieciowej, klikamy ‘Dalej’. W następnym wybieramy na liście jedyny
tak naprawdę dostępny element –
‘Wybierz niestandardową lokalizację
sieciową – Określ adres witryny
sieci web, lokalizację sieciową lub
witrynę FTP’ i wciskamy ‘Dalej’.
Teraz musimy zdefiniować adres
serwera FTP, do którego chcemy
się podłączyć. Może to być główny
katalog serwera FTP, jeśli serwer
na to zezwala, lub wybrany przez
nas podkatalog.
Dla przykładu proponuję wpisać
adres serwera FTP Mozilli:
ftp://ftp.mozilla.org/
Po wciśnięciu przycisku ‘Dalej’
zostajemy przekierowani do okienka,
w którym określa się, w jaki sposób będzie przebiegać logowanie
do serwera FTP. W omawianym przypadku pole ‘Zaloguj anonimowo’
powinno pozostać zaznaczone, ale
należy pamiętać, że na ogół serwery są zabezpieczone albo naszym
indywidualnym kontem dostępowym użytkownika albo po prostu
hasłem i kontem użytkownika,
którego znajomość trzeba poświadczyć, aby dostać się do jego zasobów. Po odznaczeniu pola wyboru
‘Zaloguj anonimowo’ dostępne stają
się pola edycyjne ‘Nazwa użytkow-
nika’ oraz ‘Hasło’. Jeżeli pole wyboru
dotyczące anonimowego logowania
zostanie zaznaczone, pominiemy
ten krok i przejdziemy do określenia nazwy, jaką ma być oznaczony
skrót do zasobów serwera FTP.
Proponuję albo pozostawienie
domyślnej nazwy, albo wpisanie
bardziej przyjaznej, np. „FTP Mozilli”.
Po wciśnięciu ‘Dalej’ pojawia się
okno kończące, z przyciskiem
‘Zakończ’ i polem wyboru, pozwalającym na zdefiniowanie, czy folder
ma zostać otwarty po zamknięciu
Kreatora.
Po wciśnięciu ‘Zakończ’, jeśli pole
wyboru pozostało zaznaczone, rozpocznie się ładowanie folderu głównego FTP z serwera Mozilli. Jeżeli
odznaczyliśmy pole, trzeba będzie
otworzyć folder przy użyciu stworzonego skrótu. W systemach Windows
7 i Vista skrót jest tworzony w oknie
‘Komputer’. W Windows XP znajdzie
się on w folderze ‘Moje miejsca
sieciowe’.
Folder FTP został dodany i można
go przeglądać jak zwykły folder,
z jednym zastrzeżeniem, nie usuniemy tu żadnego pliku. Mozilla
udostępnia tu pliki w trybie ‘Tylko
do odczytu’ i umożliwia ich pobieranie. Można zatem przetestować
kopiowanie plików z folderu FTP
do naszych katalogów lokalnych, ale
nie odwrotnie, przynajmniej na tym
serwerze.
Filezilla FTP Client –
darmowy klient FTP
Filezilla to bardzo dobry, szybki
i mocno konfigurowalny klient FTP.
Jego interfejs jest również przetłumaczony na język polski, co niewątpliwie ułatwia pracę z nim polskim
użytkownikom.
Można go pobrać korzystając z łącza
https://filezilla-project.org/download.php?type=client
Należy odnaleźć nagłówek
z nazwą właściwego systemu operacyjnego, w większości przypadków
zapewne będzie to Windows, i aktywować link o treści: FileZilla_3.7.0.2_
win32-setup.exe
63
Oczywiście numer wersji może
się różnić od przykładowego.
Po pobraniu trzeba oczywiście uruchomić plik instalacyjny.
W pierwszym oknie znajdziemy
licencję w języku angielskim,
podobnie jak sam instalator, ale
tylko ten etap pracy z programem
ma tę wadę. Po wciśnięciu ‘I agree’
w drugim oknie określamy, czy program ma być dostępny dla wszystkich użytkowników komputera, czy
tylko dla aktualnie zalogowanego,
instalującego program. Opcja dla
wszystkich jest zawsze bardziej
korzystna. Po kliknięciu ‘Next’
pojawia się okno wyboru komponentów. Zaznaczamy tutaj tylko
ostatni element w drzewie komponentów – ‘Desktop icon’, jeżeli
oczywiście chcemy utworzyć ikonę
programu na Pulpicie. Kolejne
okno to wybór folderu instalacji.
Ostatnie pozwala określić lokalizację skrótów w Menu Start oraz
umożliwia rezygnację z ich tworzenia. Jest tu już przycisk ‘Install’,
który wciskamy. Po ukończeniu
instalacji wyświetlane jest standardowe okno z przyciskiem ‘Finish’
oraz polem wyboru ‘Start Filezilla
now’, które w drodze wyjątku
Filezilla – Menadżer Stron
polecam pozostawić zaznaczone.
Po zamknięciu kreatora instalacji
natychmiast otwiera się Filezilla
z oknem powitalnym (już w języku
polskim), w którym znajdują się
bezpośrednie odnośniki pozwalające na wybór jednej z opcji:
instrukcji użytkowania, forum
zadawania pytań, konfiguracji
programu i sieci oraz kilku innych.
W tym oknie proponuję wcisnąć
przycisk ‘Ok’.
Po zamknięciu okna powitalnego
zostajemy przeniesieni do pola
‘Serwer’, w którym możemy podać
nazwę/adres serwera FTP. W przypadku przykładu z konfiguracji
Eksploratora Windows wystarczy
wpisać ‘ftp.mozilla.org’ i wcisnąć
Enter.
Oczywiście znajdują się tu pola,
wymagane przez inne niż przykładowy serwery, jak ‘Nazwa użytkownika’, ‘Hasło’ oraz, dla zaawansowanych, ‘Port’. Poruszając się
tabulatorem po programie, można
ponadto trafić na pole edycyjne
tylko do odczytu, zawierające
wszystkie zdarzenia, jakie wymienił klient Filezilli z serwerem FTP,
co będzie zrozumiałe w całości dla
użytkowników obeznanych z tema-
tem, chociaż krytyczne komunikaty,
oznajmiające np. błąd połączenia,
zrozumie oczywiście każdy.
Kolejne pole to adres lokalny
– edycyjne pole kombi (takie,
w którym wartość możemy wpisać
lub wybrać). Jak na lokalny adres
przystało, domyślnie jest tu wpisany znak ‘\’. Dlaczego? Dlatego,
że to pierwsze uruchomienie programu i program jest na głównym
poziomie drzewa folderów – pozycji
‘Komputer’, co potwierdza następna
kontrolka, która faktycznie takim
drzewem jest. Obok drzewa znajduje
się lista, zawierająca podfoldery
i pliki bieżącego, podświetlonego
folderu na drzewie. Po tej liście
można się poruszać tak jak w Eksploratorze Windows – przy użyciu
klawisza Backspace, Entera oraz
strzałek. Jest to dla niewidomych
szybsze, niż poruszanie się po drzewie, zwłaszcza, gdy nie znamy
struktury folderów, ale to zaleta
tego programu – kilka dróg do tego
samego celu. Następna kontrolka
to serwer zdalny i tu domyślnie,
po pierwszym zalogowaniu na FTP
Mozilli, widnieje znak ‘/’. Dalej
znajduje się podobne drzewko jak
w przypadku katalogów lokalnych
i również podobna lista, jednak
zawiera ona strukturę folderów i plików na serwerze. Tu zdecydowanie
odradzam poruszanie się po drzewie
za pomocą klawiatury, bo działa
to tak, jakby w tym miejscu programu pojawiał się jakiś błąd, który
sprawia, że klawisz czasem trzeba
wcisnąć kilka razy, żeby to dało
efekt.
Uwaga użytkownicy NVDA! Obok
listy plików na serwerze znajduje
się lista, na której prezentowane
są transfery, jakie w danym momencie trwają. Użytkownicy screenreaderów Window-Eyes i Jaws bez
problemu odczytują tę listę, natomiast użytkownicy NVDA na razie
są w tym względzie poszkodowani,
ponieważ lista nie jest prawidłowo
prezentowana. Tyle o interfejsie.
Warto zajrzeć do ustawień, które
znajdują się w menu ‘Edytuj’. Usta-
NR 2 (19) 2013
64
Filezilla – ustawienia połączenia
wienia Filezilli to grupy opcji ułożone w formie drzewa. Wybieramy
element w drzewie i dostosowujemy
związane z nim opcje, na przykład
w grupie ‘Połączenie’ dostępnych
jest kilka ciekawych opcji do zmiany,
m.in. ilość prób połączenia po nieudanym połączeniu, czas oczekiwania między kolejnymi próbami
połączeń itd.
Pozostałych opcji w grupie
‘Połączenie’ – FTP, sFTP, trybów
aktywnych oraz pasywnych polecam
nie zmieniać, chyba, że w przyszłości
pojawią się problemy z pobieraniem/
wysyłaniem na jakimś serwerze.
W grupie ustawień transferów interesujące mogą okazać się: jednoczesna ilość transferów, maksymalna
ilość pobierań i wysyłań oraz limit
prędkości (przydatny, gdy korzystamy z mobilnego Internetu przy
słabym zasięgu). Podgrupę ustawień
nazwaną ‘Typy plików’ nieobeznanym użytkownikom polecam pominąć, ale na następną – ‘Akcja dla
istniejącego pliku’ zwracam szczególną uwagę. Domyślnie w obu przypadkach, zarówno pobierania, jak
i wysyłania plików zaznaczony jest
wymóg pytania o akcję. W praktyce
oznacza to, że przy każdym konflikcie plików program zapyta, co ma
dalej robić. W przypadku kopiowania
dużej ilości plików, korzystniej jest
często zastosować konkretną regułę,
np. ‘Zamieniaj zawsze pliki starsze
na nowsze’ lub Zmieniaj zawsze
pliki mniejsze na większe’. Będzie
to jednak reguła tylko dla bieżącej
kolejki transferów. Dla pozostałych
Filezilla zawsze zapyta o akcję,
dlatego proponuję pozostawić ustawienie domyślne. W kolejnej grupie
ustawień – ‘Interfejs użytkownika’
sugeruję rozważyć następujące
ustawienia:
• ‘Nie zapisuj haseł’ oznacza,
że w ‘Menedżerze Stron’ nie będą
pamiętane hasła dla skonfigurowanych połączeń.
• ‘Minimalizuj do zasobnika’
warto włączyć, gdy wysyłamy/
pobieramy dużą ilość plików,
dzięki czemu program jest
zawsze dostępny w zasobniku
systemowym, lecz, pracując
w tle, zwalnia miejsce dla innych
aplikacji.
• ‘Zapobieganie wchodzenia systemu w tryb stand-by podczas
transferów lub innych operacji’
może być pomocne, ponieważ
nie wszystkie serwery FTP
obsługują wznawianie transferu,
chociaż FTP w przeciwieństwie
do protokołu HTTP wykazuje
znacznie większą odporność
na zerwanie połączeń.
• ‘Wyświetlaj okno Menedżera
stron przy uruchamianiu’, przydatna, gdy wszystkie hasła, dane
serwerów zamierzamy wpisywać
ręcznie Menadżer Stron, to takie
miejsce, w którym grupowane
są połączenia z serwerami
FTP wraz z ich odpowiednimi
ustawieniami. Gdy ta opcja jest
włączona, to po otwarciu Filezilli
wyświetli się Menedżer Stron,
z którego wybieramy stosowne
połączenie i wciskamy Enter, aby
połączyć się z wybranym serwerem. Jest on także dostępny
w dowolnym momencie po wciśnięciu kombinacji klawiszy
Ctrl+s,
• ‘Pokazuj chwilową prędkość
transferu zamiast prędkości
średniej’ spodoba się tym, którzy
lubią dokładnie badać przepustowość swojego łącza w konkretnym momencie.
Wybawieniem dla tych, którzy
nie są drobiazgowi i nie lubią wnikać
w szczegóły, np. widzieć rozmiaru
pliku podanego z dokładnością
do bajta, może okazać się np. opcja
‘Format rozmiaru pliku’. Proponuję
tu poeksperymentować, dostosować
wygląd programu i sposób wyświetlania do własnych preferencji.
W głównym oknie ‘Menadżera
Stron’ nie znajdziemy wszystkich
opcji specyficznych dla danego połączenia, ponieważ zawiera ono tylko
opcje szybkiego łączenia. Tymczasem wybrany przez nas serwer może
być obsługiwany przez sFTP, który
nie jest kompatybilny z tradycyjnym
FTP, ponieważ stanowi rozszerzenie zupełnie innego protokołu, lub
musi być obsługiwany przez FTP
szyfrowane SSL/TLS. Do testów
proponuję wybrać z menu ‘Plik’
polecenie ‘Kopiuj aktualne połączenie do Menadżera Stron’. Nie będę
opisywać poszczególnych ustawień,
zwracam jedynie uwagę na fakt,
że tutaj znajdują się wszystkie opcje,
które możemy skonfigurować dla
ustanowienia jak najbezpieczniejszego i jak najstabilniejszego połączenia, oraz dla serwerów o innych
niż standardowe ustawieniach.
W zakładce ‘Ogólne’, po wybraniu sekcji ‘Menedżera stron’ usta-
65
wimy m.in. typ logowania, protokół
do łączenia się z danym serwerem
oraz dostosujemy typ szyfrowania.
Wszystkie pozostałe informacje
znaleźć można w menu ‘Pomoc’, niestety, w języku angielskim. Program
posiada kilka przydatnych skrótów
klawiszowych. Chociaż robi wrażenie
rozbudowanego, to tak naprawdę
jest bardzo małą i dość szybką
aplikacją.
Total Commander – płatny
menedżer plików dla
systemu Windows, klient FTP
oraz archiwizer w jednym
Kolejny program, rozwijany już
od dość długiego czasu przez
Christiana Ghisler’a, to Total Commander. Jest on nie tylko godnym
zastępcą Eksploratora Windows, ale
również jego ponadprogramowym
zamiennikiem. Program ten potrafi
porównywać pliki i foldery, posiada
zaawansowane opcje operacji na plikach, umożliwia niestandardowe ich
przenoszenie, zmienianie im nazw
itd. Obsługuje archiwa, m.in. ZIP
i RAR. Stanowi bardzo potężne, chociaż również zaskakująco nieduże,
jak na takie możliwości, narzędzie.
Ma wiele skrótów klawiszowych
i jest częściowo spolszczony (niedostępna jest polska wersja językowa
pomocy). Nie będę tutaj opisywał
Okno główne programu Total Commander podzielone jest na dwie
części, dzięki czemu podczas kopiowania możemy jednocześnie śledzić
folder źródłowy i docelowy
wszystkich jego funkcji, sam nie
korzystam z niego w takim zakresie,
jaki oferuje. Jeżeli często pracuje się
z archiwami RAR, to warto rozważyć
zakup Total Commandera, który jest
czymś więcej niż samym archiwizerem (w większości przypadków
również płatnym). Teraz skupię się
jedynie na funkcjach dotyczących
FTP i instalacji.
Program można pobrać z tej strony:
http://ghisler.com/download.html
Po pobraniu i uruchomieniu
pliku instalacyjnego w pierwszym
Ustawienia programu Total Commander
oknie należy wybrać język, w drugim dodatkowe pliki językowe.
Kolejny krok to wybór folderu
do instalacji. Domyślnie program
chce się instalować w głównym
katalogu dysku c:, co dla mnie,
lubiącego porządek, jest niemożliwe do zaakceptowania. Po c:\
dopisuję zatem folder ‘Program
files’ i drugi znak ‘\’. Dla tych,
którzy czują się niepewnie, jest
przycisk ‘Przeglądaj’, oznaczony nie
napisem, lecz trzema kropkami.
Następny ekran instalatora daje
możliwość zmiany położenia plików
konfiguracyjnych programu. Mi
odpowiada domyślna lokalizacja,
więc przechodzę do następnego
kroku, w którym określam, jakie
skróty chcę umieścić i gdzie oraz
czy dla wszystkich użytkowników,
czy dla wybranych. Oczywiście
wybieram opcję ‘Dla wszystkich
użytkowników’. Uwaga, konieczne
może być użycie mechanizmu emulacji myszy w screenreaderze, aby
dokonać takiego wyboru. Po wprowadzeniu wymienionych ustawień
program zaczyna się instalować,
co trwa chwileczkę, po czym pojawia się komunikat o zakończeniu
instalacji oraz przycisk ‘Ok’.
Po pierwszym otwarciu aplikacji
należy wcisnąć odpowiednio Alt
NR 2 (19) 2013
66
Widok drzew katalogów
z cyfrą wskazaną w komunikacie
ewaluacyjnym dla programu w wersji shareware (przed zakupem).
Po wciśnięciu złej cyfry program
się zamyka. Po wciśnięciu dobrej
otwiera się ukazując status (not registered – niezarejestrowany). Jeżeli
nie dokonamy rejestracji, komunikat
ten będzie pojawiał się przy każdym
uruchomieniu programu.
Do naszej dyspozycji mamy dwie,
wywoływane klawiszem Tab listy,
tzw. panele, o czym Window-Eyes
i NVDA informuje odpowiednio
komunikatem ‘lewy/prawy’, co wiąże
się z faktycznym umiejscowieniem
panelu, w jakim jest obsługiwana
ta lista. Niestety użytkownicy Jawsa
są poszkodowani i aby wygodnie
obsługiwać Total Commandera
w każdym jego miejscu, muszą sobie
tworzyć ramki we własnym zakresie.
Prostota tego programu polega
właśnie na tym, że w jednym
panelu ustawiamy jeden folder,
dla przykładu nazwijmy go źródłowym, a w drugim panelu inny,
zwany dalej docelowym, wracamy
do listy folderu źródłowego, zaznaczamy stosowne pliki przesuwając
po nich strzałkami i wciskając
Spację, następnie wciskamy klawisz F5 i… pliki się kopiują. Nie ma
przy tym obawy, że jeżeli przypadkiem przejdziemy kursorem z folderu źródłowego do docelowego,
a w docelowym nie mamy przecież
zaznaczonych plików, to wciśnięcie
F5 będzie powodowało kopiowanie
podświetlonego, ale nieoznaczonego
pliku. Pliki zaznaczone wcześniej
w drugim panelu zaczną się kopiować do docelowego folderu niezależnie od ustawienia kursora. Sytuacja
ta nie dotyczy pojedynczych zaznaczeń. W takim przypadku miejsce,
w którym jest kursor jest miejscem
źródła i F5 skopiuje zaznaczony plik/
folder do otwartego folderu w drugim panelu.
Odpowiednie dyski można dla
panelów lewego i prawego wybierać przy użyciu kombinacji klawi-
Klient FTP w Total Commanderze
szy Alt+F1 i Alt+F2. Tutaj właśnie
ta genialna prostota przydaje się
do FTP.
Z menu ‘Sieć’ wybieramy opcję
‘FTP – Nowe połączenie…’. W oknie,
jak w poprzednim przykładzie, wpisujemy: ftp.mozilla.org
Pole wyboru ‘Połączenie anonimowe’ pozostawiamy zaznaczone
i wciskamy przycisk ‘Ok’. Przy pierwszej próbie połączenia zostaniemy
poproszeni o hasło w formie adresu
e-mail. To może być cokolwiek, byle
zachowało formę, np. [email protected].
Od tej pory po połączeniu w jednym panelu wyświetlają się foldery
lokalne z wybranego dysku, a w drugim zawartość zasobu FTP.
Kopiowanie wygląda dokładnie
tak samo, jak w Eksploratorze, a za
dodatkowe zalety można niewątpliwie uznać prosty, jednoklawiszowy
skrót, podgląd na foldery źródłowy
i docelowy jednocześnie oraz zdecydowanie szybszą pracę.
Nowe połączenie FTP jest jednorazowe, ale po wybraniu z menu
‘Sieć’ polecenia ‘Rozłącz’, podobnie
jak w Filezilli, natrafimy na propozycję zapisania go w ‘Połączeniach
FTP programu Total Commander’
– odpowiedniku ‘Menedżera stron’
z Filezilli. Tutaj niestety użytkownicy
67
Zmiana nazw wielu plików jednocześnie to jedna z dodatkowych funkcji Total Commandera
fot. Mozilla (2-4), Ghisler (5-9), shutterstock.com (1, 10)
Jawsa będą mieli pewne problemy,
ponieważ nie wszystkie etykiety
formularzy ważnych pól edycyjnych
i innych kontrolek są odczytywane
prawidłowo. Trzeba w związku z tym
używać kursora Jaws. Po zakończeniu połączenia Total Commander
informuje użytkownika, że to samo
okno jest zawsze dostępne w menu
‘Sieć’ jako opcja ‘FTP połączenia…’.
W ustawieniach samego programu znajdziemy sporo zaawansowanych opcji. Wiele z nich, jak
ustawienia czcionek czy kolorów,
co oczywiste nie wpływa w żaden
sposób na odbiór programu Total
Commander przez użytkownika
niewidomego, ale wiele innych, jak
‘Pokazywanie plików ukrytych/systemowych’ lub ‘Pokazywanie nadrzędnego katalogu’ może oddziaływać na komfort pracy. Wymienione
przykłady ciekawych opcji znajdują
się w grupie ‘Wyświetlanie’.
Ogólnie rzecz biorąc, ustawienia Total Commandera są zbliżone
do ustawień przeglądarki Firefox.
Użytkownik znajduje tu listę z grupami ustawień i przy każdej grupie
odpowiednie opcje, dostępne pod
klawiszem Tab. Okno ‘Ustawienia’
dostępne jest z poziomu menu
‘Konfiguracja’. Oczywiście program
posiada również możliwość konfiguracji FTP. Kto chce może poprzeglądać ten dział ‘Ustawień’, ale dla mnie
na domyślnych ustawieniach działa
bardzo dobrze i solidnie. Znajdzie się
oczywiście kilka elementów wspólnych z Filezillą, jak liczba kolejnych
prób połączenia z serwerem czy
minimalizacja do zasobnika systemowego. Jest też opcja właściwa tylko
dla tego programu – ‘Ściąganie w tle’.
Umożliwia ona skoncentrowanie
się na innych operacjach na plikach
w czasie pobierania pliku na dysk
twardy. Nie ma okna, które blokowałoby obszar roboczy.
Na sam koniec wspomnę o jednym uciążliwym elemencie. Aby używać protokołu sFTP, należy pobrać
odpowiednią wtyczkę ze strony,
do której odnośnik znajduje się
w ustawieniach programu, w kategorii ‘Wtyczki’.
Podsumowanie
Ostatecznie protokół FTP robi dobre
wrażenie, jest dość odporny na przerwy w ściąganiu/wysyłaniu plików.
Aplikacje do jego obsługi są bardzo
rozbudowane, co widać na przykładzie Total Commandera czy FileZilli.
Dla tych, którzy nie chcą niczego
instalować, stworzono rozwiązanie
wbudowane w system Windows.
Oczywiście każde z narzędzi ma
swoje wady i zalety, ale najważniejsza jest chyba sama możliwość
wyboru. Z pewnością będziecie
mieli własne przemyślenia na temat
aplikacji, które zaprezentowałem.
Mnie jedynie pozostaje życzyć Wam
miłego korzystania z dobrodziejstw,
jakie niesie za sobą opracowanie
protokołu FTP.
* Kamil Żak ma 23 lata i studiuję informatykę na Politechnice Poznańskiej.
Jest niewidomy od urodzenia. Lubi
testować różne programy komputerowe, znany z wielu porad na temat
funkcjonowania systemu Windows,
przeglądarek internetowych oraz screenreaderów, którymi chętnie dzieli się
na listach dyskusyjnych. Dla serwisu
Tyflopodcast przygotowuje porady
o konfiguracji i możliwościach czytnika
ekranu Jaws.
NR 2 (19) 2013
68
Internetowe
chmury
Paweł Masarczyk
Wraz z pojawieniem się komputerów oraz powstaniem w świadomości ich użytkowników pojęcia
danych, zrodziło się mnóstwo wątpliwości dotyczących ich przechowywania. Producentom
dysków twardych sen z powiek spędzał brak odpowiedzi na pytanie „Jak przechować duże ilości
danych w sposób bezpieczny, w cenie osiągalnej dla potencjalnych nabywców oraz jak sprawić,
by mieli oni jak najłatwiejszy dostęp do swoich kolekcji plików i folderów?”
Przez lata rozmiary fizyczne dysków zmniejszały się,
a ich pojemność zwiększała się. Jednak wzrastająca
popularność Internetu rodziła nowe rozwiązania. Przechowywanie danych na odległym serwerze, wyposażonym w zasobny dysk twardy, w przystępnej cenie
lub za darmo, tak, by mieć do nich dostęp w każdej
chwili i z każdego miejsca, stało się łakomym kąskiem
dla firm, grup programistycznych czy administratorów
sieciowych. Teraz przechowywanie danych w chmurze
jest w zasięgu każdego.
Zabezpieczanie plików na serwerze zdalnym nie
jest wcale rozwiązaniem nowym. Niegdyś rolę dzisiejszych chmur pełniły w pewnym sensie serwery
FTP, które są w użyciu aż po dziś dzień, a ich rola
w hostingu i wymianie plików w prywatnych grupach
odbiorców zdaje się być nieoceniona. Nie były one
jednak powszechnie dostępne, zwłaszcza jeśli chodziło o imponujące pojemności, a ich konfiguracja
wymagała pewnej wiedzy.
W ostatnich latach, jak grzyby po deszczu, wyrosły
serwisy służące do przechowywania, udostępniania
oraz współdzielenia ważnych dla nas plików w tzw.
chmurze. Pierwszym propagatorem nowoczesnych systemów przechowywania plików był Dropbox, początkowo mały projekt zarządzany przez dwóch pasjonatów idei przyszłości, dziś lider w dziedzinie Cloud File
Storage, mający już ponad 45 milionów użytkowników.
Za jego przykładem podążyło wiele firm, które chmurę
na pliki zaczęły oferować obok dotychczas świadczonych usług jako rozszerzenie swojej oferty. Przykładami
takich firm są Google i Microsoft, oferujące swoje
chmury – Google Drive (dysk Google) oraz SkyDrive.
69
W niniejszym artykule postaram się omówić te trzy
najbardziej liczące się narzędzia, jak i przedstawić
pewne mniej znane, a niejednokrotnie ciekawsze rozwiązania tego typu.
Dropbox
Tę nazwę słyszał prawdopodobnie każdy. Ten, bez
wątpienia najpopularniejszy, serwis służący do przechowywania plików wykorzystywany bywa przez uczelnie,
firmy oraz ludzi prywatnych do wspólnej pracy nad
dokumentami, prezentacji zdjęć lub prowadzenia kolekcji innych typów danych. Wspierany jest na wielu popularnych platformach oraz przez wiele aplikacji trzecich.
Tym jednak, którzy nigdy o nim nie słyszeli należy się
kilka słów wyjaśnienia. Dropbox to serwis pozwalający
na przechowywanie oraz udostępnianie plików online.
Po założeniu konta na stronie oraz instalacji programu,
na komputerze zostaje utworzony nowy folder o nazwie
‘Dropbox’. Wszystko, co w nim umieścimy (mogą być
to zarówno pliki, jak i foldery) zostaje natychmiast
załadowane na serwer, skąd dostęp do naszych danych
jest już dziecinnie prosty. Samo wklejenie czegoś do folderu jest tylko zabezpieczeniem wklejonych danych
na serwerze Dropbox, czyli w tzw. Chmurze. Od teraz
nie musimy się martwić o zapomniany z domu laptop,
sformatowany dysk lub brak prądu. Do naszych plików
uzyskamy dostęp z dowolnego komputera podłączonego do naszego konta, urządzenia wyposażonego
w przeglądarkę internetową lub za pomocą aplikacji
dedykowanej na nasz smartphone lub tablet. Sięgając
pamięcią nie aż tak daleko wstecz, sam wspominam
uczenie się na zostawione na ostatnią chwilę sprawdziany poprzez czytanie notatek z Dropboxa na iPhonie
w drodze do szkoły.
Folder umieszczony w Dropbox możemy także
udostępnić innemu użytkownikowi (lub grupie użytkowników) tego serwisu. W tym celu w menu kontekstowym tego folderu odnajdujemy pozycję ‘Udostępnij
ten folder’. Na stronie internetowej, która się otworzy,
odnajdujemy stosowne pole i podajemy w nim adresy
e-mail zapraszanych osób. Po przyjęciu przez nich
zaproszenia, co w praktyce sprowadza się do kliknięcia
linka zawartego w mailu i, po uprzednim zalogowaniu się, naciśnięciu przycisku ‘Akceptuj’, folder jest już
wspólny. Oznacza to, że cokolwiek zostanie tam wklejone, ukazuje się wszystkim członkom tego folderu tak
jak gdyby oni sami wkleili tam plik lub folder. To samo
dzieje się w przypadku wycinania i usuwania danych,
warto więc zachować ostrożność przy wykonywaniu
tych operacji.
Co zaś z ludźmi, którzy Dropboxa jeszcze nie używają? Sprawę rozwiązuje udostępnianie folderów i plików przez linki oraz folder ‘Public’. W tym pierwszym
przypadku, link, który podajemy naszym znajomym,
prowadzi na stronę Dropboxa, gdzie odwiedzający ma
możliwość pobrania zawartości w formie archiwum .zip
lub skopiowania jej do swojego prywatnego Dropboxa.
W drugim zaś, generowany jest link bezpośredni, czyli
taki, który po wprowadzeniu w pasku adresu przeglądarki otwiera automatycznie okno pobierania. Metoda
ta została ostatnio zepchnięta przez twórców Dropboxa
na drugi plan i wymaga osobnej aktywacji.
Dropbox posiada także opcję przywracania poprzednich wersji pliku. Nieraz niechcący zachowujemy jakąś
niepotrzebną zmianę lub ktoś, z kim współpracujemy,
popełnia jakiś błąd. W tej sytuacji istnieje możliwość
przywrócenia kilku ostatnich wersji dokumentu. Służy
do tego link ‘Historia wersji’ na stronie naszego pliku.
Można także przywrócić, nieumyślnie skasowane dane.
Na początek naszej przygody z Dropboxem otrzymujemy 2 GB przestrzeni na dane. Możemy ją rozbudowywać zapraszając znajomych, przechodząc przewodnik nowego użytkownika, reklamując Dropboxa
w serwisach społecznościowych takich jak Facebook
i Twitter oraz biorąc udział w licznych konkursach,
promocjach i akcjach organizowanych przez Dropbox.
Użytkownicy telefonów Samsung oraz HTC mogą być
Za pomocą Dropboxa możemy zintegrować zawartość urządzeń, na których pracujemy i mieć do niej
dostęp, gdziekolwiek się znajdziemy
NR 2 (19) 2013
70
szeń, musimy wykonywać przez stronę internetową.
Co prawda ostatnie wersje Dropboxa posiadają tzw.
Oś czasu, czyli miejsce wyświetlające różne zdarzenia
i możliwe dla nich akcje, niestety funkcja ta nie jest
dostępna dla czytników ekranu w wersji Windows.
Google Drive
Dropbox może z powodzeniem służyć jako miejsce
do przechowywania i udostępniania znajomym
zdjęć czy filmów ze wspólnych wyjazdów
zainteresowani bonusem, jaki otrzymują za podłączenie swojego nowego telefonu do Dropboxa podczas
jego wstępnej konfiguracji. W przypadku HTC jest to 25
GB na 2 lata, Samsung oferuje zaś 50 GB. Istnieje także
opcja wykupienia płatnego konta, gdzie przestrzeń dyskowa to 100 GB za około 25 zł lub 200 GB za około 50
zł miesięcznie. Konto płatne umożliwia także przywrócenie większej ilości wersji dokumentu i odzyskiwanie
danych po dłuższym okresie od ich usunięcia.
Program Dropbox jest niemalże w pełni dostępny
dla użytkowników niewidomych. Mimo to jednak
powstała wtyczka dla darmowego czytnika ekranu,
NVDA ułatwiająca częstą z nim pracę, którą można
pobrać pod adresem http://addons.nvda-project.org/
addons/dropbox.pl.html
Dzięki API, udostępnionemu programistom przez
Dropboxa, wiele aplikacji używa tego serwisu w celu
zabezpieczenia swoich ustawień lub jako medium
pozyskiwania plików. Przykładami takich programów
jest czytnik książek Voice Dream Reader dla urządzeń
z systemem iOS, który m.in. pozwala na import książek
z Dropboxa lub windowsowy klient Twittera, Tween,
który potrafi zabezpieczać na Dropboxie swoją własną
konfigurację.
Aplikacje mobilne Dropbox dla systemów iOS
i Android są w pełni dostępne. Uwadze użytkowników
Symbiana polecam zaś aplikację DropS60.
Dużą wadą Dropboxa jest fakt, iż pliki i foldery
udostępniane przez naszych znajomych zajmują naszą
prywatną, fizyczną przestrzeń dyskową, tak więc osoby
z małymi dyskami twardymi mogą dość szybko zacząć
narzekać na brak miejsca. Na szczęście istnieje opcja
synchronizacji selektywnej, czyli wyboru folderów,
które mają być synchronizowane z danym komputerem. Kolejną wadą jest także fakt, iż pewne operacje,
takie jak udostępnianie czy przyjmowanie zapro-
Wyszukiwarki Google używamy niemalże każdego dnia,
a poczta Gmail cieszy się również ogromną popularnością. Ale czy wiedzieliście, że każdy użytkownik Gmaila
ma do dyspozycji darmowy dysk o pojemności 15 GB,
pozwalający na przywracanie do 25 ostatnich rewizji
pliku? Google Drive znany również pod polską nazwą
Dysk Google to odpowiedź Google’a na Dropboxa.
Do korzystania z dysku wymagane jest jedynie konto
Gmail. Podobnie jak Dropboxa, dysk Google (http://
drive.google.com) obsługiwać możemy za pomocą
strony internetowej, programu Google Drive Sync
na komputer oraz aplikacji mobilnych.
Wszystkie te formy są dostępne z programami
odczytu ekranu. Aplikacja Google Drive Sync może
na pierwszy rzut oka wydawać się skomplikowana
i wymagać operacji myszą, by np. odczytać opisy pól
wyboru na ekranie ustawień. Mimo to jednak możliwe jest wykonywanie wszystkich potrzebnych nam
czynności, w tym udostępnianie plików i folderów
oraz zarządzanie prawami zapisu i odczytu. Ponadto
Google stworzyło specjalną stronę internetową
Google Drive umożliwia nie tylko przechowywanie i udostępnianie plików, ale również ich edycję
w chmurze
71
Chmurę Google’a można wykorzystywać do przechowywania notatek, zdjęć, plików muzycznych oraz wideo,
jednym słowem wszystkiego, do czego chcemy mieć dostęp niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy
(https://support.google.com/drive/answer/2593971?hl=pl&ref_topic=1631585) dotyczącą dostępności ich
produktów. Zawiera ona m.in. wskazówki na temat
efektywnego korzystania z dysku, w tym informacje
dotyczące tego, na jakie kontrolki zwracać uwagę
oraz jakimi klawiszami się przemieszczać.
Użytkownicy mobilnego systemu operacyjnego
Android mogą cieszyć się możliwością synchronizacji
oraz backupu danych ze swojego urządzenia na dysk
Google, wliczając w to dane aplikacji, czyli wykorzystać
dysk w sposób podobny jak iCloud firmy Apple.
Istnieje możliwość płatnej rozbudowy przestrzeni
dyskowej Google. Ceny dodatkowych gigabajtów
wahają się od około 15 zł miesięcznie za 100 GB
do 2400 zł za 16 TB.
Również i ten dysk posiada swoje API, używane
przez liczne aplikacje, np. Minimal Recorder, czyli
prosty dyktafon na urządzenia z systemem iOS,
który pozwala na zapis utworzonych nagrań właśnie
na tym dysku.
Dla celów testowych niniejszy artykuł umieściłem
właśnie na swoim dysku Google, dzięki czemu mogłem
go edytować z pozycji dokumentów Google lub poprosić kogoś o wgląd i ewentualne poprawki. Dysk Google
niestety, podobnie jak Dropbox, tworzy lokalny folder
na naszym komputerze sprawiając, że przechowywane
w nim dane zajmują naszą prywatną przestrzeń. Wybór
folderów, które mają być synchronizowane z danym
komputerem, jest możliwy już na etapie wstępnej
konfiguracji.
SkyDrive
Microsoft, nie chcąc pozostawać w tyle, przekształcił
foldery współdzielone, obecne niegdyś w MSN Messengerze w swoją własną chmurę o nazwie SkyDrive
(http://skydrive.live.com). Po kilku już latach swojego
istnienia, SkyDrive doczekał się integracji z produktami Microsoftu takimi jak Office 2013 czy Windows
8. Aby się zalogować, należy posiadać konto Microsoft
(dawniej Windows Live ID). Na start otrzymujemy 7 GB,
które w miarę przechowywania większej ilości danych
rozszerza się do 25 GB. Dalsza rozbudowa przestrzeni
możliwa jest w dwóch planach rocznych: 50 GB za
NR 2 (19) 2013
72
Inne serwisy
Tematyką cloud computing zainteresowało się wiele
firm. Teraz każdy chce oferować swoim klientom chociaż odrobinę przestrzeni dyskowej, o czym wspominałem już we wstępie do tego artykułu. Od serwerów
FTP, przez serwery webDAV, aż po rozwiązania autor-
Zakończenie
Mam nadzieję, że niniejszy artykuł był zarówno dobrym
wprowadzeniem w tematykę przechowywania danych
w chmurze jak i pomocny w zakresie wyboru tej odpowiedniej dla Was chmury. Słowem zakończenia pragnę
też wspomnieć o tym, że mimo wygody i licznych zastosowań, chmury niosą za sobą też pewne zagrożenia.
Są one popularny celem ataków hackerskich. Decydując
się na udostępnianie danych serwerom trzecim musimy
liczyć się z faktem, iż pewnego dnia może nastąpić
włamanie do serwera przechowującego wszystkie nasze
poufne dane i trafią one w niepowołane ręce. Wielki
szum wywołała pewnego dnia wiadomość o luce bezpieczeństwa, która umożliwiała przez kilka dni dostęp
do dowolnego konta w Dropbox bez wprowadzania
hasła. Wiele mówi się także na temat naruszania prywatności przez wielkie firmy oraz szpiegostwie. Niemniej jednak polecam chmury jako temat wart zainteresowania i mam nadzieję, że rozwiązanie to nieraz ułatwi
Wam codzienną pracę z komputerem.
fot. Ayla 87, Dropbox (2-4), Google (5,6) Microsoft (7, 8), shutterstock.com
około 80 zł oraz 100 GB za około 160 zł. Podobnie jak
poprzednicy, SkyDrive instaluje się w systemie, tworząc lokalny folder na dokumenty.
W tej chmurze większość operacji musimy wykonywać z poziomu strony internetowej, co dla wielu osób
może być uciążliwe. Na szczęście interfejs SkyDrive’a jest na tyle dostępny, że praca w ten sposób jest
możliwa.
Ciekawostką oferowaną przez SkyDrive jest opcja
‘Fetch’, pozwalająca na pobranie pliku niezsynchronizowanego z chmurą z podłączonego do niej komputera.
To bardzo poręczne w sytuacji, gdy zapomnieliśmy
czegoś zsynchronizować. Chmura Microsoftu umożliwia
także strumieniowanie multimediów w czasie rzeczywistym w celu oszczędności miejsca.
Projekt posiada aplikację mobilna na iOS, która
wydaje się być dostępna z VoiceOverem oraz aplikację
na Androida, której nie miałem okazji testować.
skie takie jak Dropbox operatorzy telefonii komórkowej i lokalni wielcy gracze rynku internetowego
prześcigają się w udostępnianiu coraz to większych
przestrzeni oraz rozmaitych funkcji.
Hitem stała się chińska firma Tencent, znana m.in.
z QQ (chińskiego komunikatora internetowego wzorowanego na naszym Gadu-Gadu) czy portalu społecznościowego Weibo, która zaoferowała przestrzeń
1 TB z możliwością darmowego rozszerzenia do 10 TB
w miarę wrzucania plików, czyli na zasadzie identycznej
do tej stosowanej przez Microsoft.
Obok takich serwisów jak Box czy Wuala (www.
wuala.com) znajdziemy także sporo polskich produktów. Znajdują się wśród nich należące do sieci komórkowej Play Storino, dysk GG, usługa oferowana przez
grupę Jabbim, do której należy polski serwer Jabbera
jabster.pl czy oferowany przez T-Mobile klientom biznesowym Prodysk. Niedawno również francuski dostawca
usług hostingowych, firma OVH wprowadziła usługę
o nazwie Hubic, uszczęśliwiającą nas na starcie kontem
o pojemności 25 GB.
Ostatnimi czasy osobiście jestem zafascynowany
wspomnianą już wyżej Wualą. Na start otrzymujemy
5 GB, ale zapraszając znajomych możemy rozbudować
przestrzeń aż do 15 GB. Chmura ta należy do producenta dysków twardych – Lacie. Spośród jej licznych
zalet najbardziej cenię sobie jej „społecznościowość”.
Możliwość dodawania znajomych do listy kontaktów,
tak by widzieli pliki, które im udostępniamy, tworzenie grup wymiany plików oraz profile użytkowników
to tylko kilka z wielu funkcji. Na wyróżnienie zasługuje także fakt, że wszystkie nasze dane trzymane
są na dysku sieciowym, tak więc zajmują fizyczną przestrzeń dyskową tylko na nasze wyraźne życzenie.
73
Aplikacje przenośne,
czyli alternatywa
dla programów instalowanych
Kamil Żak
W czasach, gdy tak bardzo jesteśmy uzależnieni
od komputerów, od przechowywanych i wymienianych między
użytkownikami danych, ważne jest, aby dostęp do naszych
plików, programów czy wrażliwych informacji był zawsze
możliwie łatwy i szybki, a przede wszystkim ciągły.
Na pewno nie jeden z naszych
czytelników utracił kiedyś dane
w wyniku awarii systemu, konieczności sformatowania dysku czy
przez złośliwe oprogramowanie.
Wszyscy, którzy tego doświadczyli,
wiedzą więc, że ponowna instalacja systemu, jego konfiguracja,
a następnie instalacja i konfiguracja wszystkich aplikacji jest bardzo
czasochłonna i frustrująca, zwłaszcza, gdy zależy nam na czasie,
ponieważ komputer potrzebny jest
natychmiast do pracy czy nauki.
Sama instalacja to dopiero początek. Jeszcze większy problem rodzi
utrata danych, których nie zdążyliśmy lub nie mogliśmy z jakichś
względów zarchiwizować w kopii
zapasowej, bądź strata danych
zainstalowanych w systemie aplikacji takich jak ustawienia przeglądarki, zapisane wiadomości e-mail,
pliki konfiguracyjne naszego programu odczytu ekranu, ustawienia
komunikatorów czy zapisane hasła
do naszych zasobów sieciowych,
z których często korzystamy,
takich jak serwery FTP.
Na szczęście producenci
aplikacji w wielu przypadkach
wychodzą nam naprzeciw i tworzą
przenośne wersje swoich progra-
NR 2 (19) 2013
74
mów, umożliwiając użytkownikom podjęcie natychmiastowej
pracy, bez konieczności poświęcania czasu na żmudne zabiegi
konfiguracyjne.
Aplikacje przenośne bywają
nieocenione również w sytuacji, gdy
musimy, np. w trakcie urlopu, w trybie pilnym skorzystać z komputera
w kafejce internetowej, a dana
jednostka nie posiada niezbędnych
narzędzi.
Co to są aplikacje przenośne
i czym różnią się od tych,
które standardowo
instalujemy w systemie?
Programy przenośne, z j. ang. portable applications, to programy, które
po pobraniu wymagają jedynie
rozpakowania do wybranego przez
użytkownika folderu i... są gotowe
do pracy!
Jest to ich główna, choć nie
jedyna zaleta. Można je umieścić
na pendrivie, dysku przenośnym
lub nawet na Dropboksie i pracować z nimi przy dowolnym kom-
puterze z kompatybilnym z danym
programem systemem operacyjnym. Umieszczając folder z taką
aplikacją na Dropboksie należy
pamiętać, że korzystanie z aplikacji przenośnej jest możliwe tylko
i wyłącznie na jednym komputerze,
podłączonym do danego konta
Dropbox nawet wtedy, gdy tych
komputerów jest kilka. Próba jednoczesnego zapisu i odczytu tych
samych plików na wielu jednostkach prawie na pewno uszkodzi
dane naszej przenośnej aplikacji.
Kolejną zaletą jest to,
że po zakończeniu pracy cała
zawartość plików, z których korzystał program, zostanie zaktualizowana na Dropboksie lub zapisana
na naszym urządzeniu przenośnym
i będziemy mogli rozpocząć pracę
przy innym komputerze, wznawiając ją od miejsca, w którym
poprzednio się zatrzymaliśmy,
używając tego samego środowiska
pracy, ustawień itd.
Niestety, nie ma idealnych rozwiązań. Niektóre programy w wer-
sji przenośnej są z konieczności
okrojone, ponieważ nie używają
mechanizmów systemowych,
takich jak rejestr, do zapisu wielu
danych pomocniczych lub muszą
uwzględniać systemy, w których
pewnych komponentów, instalowanych wraz z wersją instalacyjną,
po prostu nie ma. Uniwersalność
kosztem funkcjonalności. Na szczęście w popularnych aplikacjach
do codziennych zadań prawie tego
problemu nie zauważymy.
Skąd pobierać i jak
konfigurować aplikacje
przenośne?
W tym artykule wymienię i krótko
opiszę pewne aplikacje, które
mogą się przydać niewidomym
użytkownikom. Oczywiście
wybór takich programów jest
bardzo duży i zachęcam do własnych poszukiwań na przykład
na stronie www.portableapps.
com (niestety jedynie w języku
angielskim). Wiele aplikacji można
znaleźć również na polskiej stro-
75
nie, znajdującej się pod adresem:
http://www.portable.info.pl.
Oczywiście w przypadku
omawianych aplikacji nie musimy
przechodzić przez standardowy
proces instalacji. Najczęściej
proces konfiguracji sprowadza
się do trzech okien. Pierwsze
daje możliwość wyboru języka.
Drugie z nich informuje użytkowników o konieczności zamknięcia
kopii aplikacji przenośnych, jeżeli
naszym celem jest ich aktualizacja. Trzecie zawiera często treść
licencji i prośbę o jej przeczytanie
i potwierdzenie tego faktu.
Nvda w wersji przenośnej
W przypadku osoby niewidomej,
w celu przygotowania sobie pewnego i dobrego zabezpieczenia,
składającego się z kilku przenośnych aplikacji, należy zacząć
od czytnika ekranu NVDA. Program
nie wymaga sterownika przechwytywania grafiki, w przeciwieństwie
do komercyjnych programów tego
typu, natychmiast po uruchomieniu
zapewnia nam dostęp do systemu
i umożliwia poruszanie się po nim,
z drobnymi jedynie przeszkodami.
Aby pobrać program NVDA,
należy wejść na stronę http://
www.nvaccess.org/download/
i kliknąć w link ‘Skip donation this
time’. Otworzy się nowa karta
lub nowe okno przeglądarki,
a po chwili przeglądarka wyświetli
informację o pobieraniu pliku. Plik
należy zapisać, nie uruchamiać go
bezpośrednio.
Program NVDA korzysta z jednego instalatora dla wersji przenośnej i instalacyjnej. Po pobraniu
należy otworzyć zapisany plik.
W celu utworzenia wersji przenośnej zaznaczamy pole wyboru
dotyczące akceptacji licencji
i wciskamy przycisk ‘Stwórz kopię
przenośną’. Pojawi się okno, w którym, w polu edycyjnym, możemy
wpisać bezpośrednią ścieżkę
dostępu do folderu lub użyć przycisku ‘Przeglądaj’ w celu odszukania właściwego folderu. Polecam
dokładnie sprawdzić ścieżkę przed
wypakowaniem przenośnej kopii
NVDA. Jeżeli użytkownik wybierze
następujący: „h:\moje_przenosne\”, należy bezwzględnie dopisać
jeszcze podfolder o nazwie NVDA,
ponieważ archiwum jest wypakowywane bezpośrednio do wskazanego folderu.
Po wybraniu folderu należy
wcisnąć przycisk ‘Kontynuuj’.
Po chwili przenośna kopia NVDA
zostanie utworzona. Teraz
możemy ją uruchomić i rozpocząć
pracę. Działa ona dokładnie tak
samo, jak instalowana wersja
NVDA, z wyjątkiem braku obsługi
okienek kontroli konta użytkownika i, z niewiadomych do końca
względów, drzewa urządzeń
w ‘Menedżerze urządzeń’. Przenośna wersja NVDA zapisuje ustawienia w swoim folderze, więc
raz skonfigurowana działa przez
cały czas, na dowolnym komputerze, do którego podłączymy
nośnik. Problemy mogą pojawić
się w momencie, gdy użyjemy
syntezatora dostępnego na jednym z komputerów, a następnie
zapiszemy go w konfiguracji NVDA.
Jeżeli na innym komputerze ten
syntezator nie jest zainstalowany,
to usłyszymy charakterystyczny
dźwięk błędu i przemówi do nas
domyślny eSpeak, stanowiący integralną część NVDA zarówno w wersji przenośnej, jak i instalacyjnej.
Miranda im/ng –
multikomunikator do wielu
protokołów
Wiele osób na przestrzeni lat założyło konto przynajmniej w jednym
z komunikator do wymiany tekstowych wiadomości błyskawicznych.
Miranda NG
NR 2 (19) 2013
76
Najnowsze wersje tych najpopularniejszych w Polsce, jak GG, Tlen,
Skype są albo niedostępne, albo
tak koszmarnie skomplikowane,
że używanie kilku aplikacji klienckich staje się uciążliwe i pochłania
mnóstwo czasu.
Na szczęście od kilku lat mamy
do dyspozycji modułowy, składający się z tzw. plug-in’ów, czyli wtyczek spełniających różne funkcje,
multikomunikator Miranda. Najważniejsza jego zaleta to fakt, że pobieramy i używamy rzeczywiście tylko
niezbędnych elementów. Jednemu
użytkownikowi wystarczy sam
protokół Gadu – Gadu, ale ktoś inny
pobierze i podłączy sobie jeszcze
Jabbera, Facebooka, nktalk.pl, tlen.
pl, IRC i wiele innych.
Początkowo miał on tylko jedną
wyjściową dystrybucję o nazwie
Miranda im, ale ponieważ jest
to projekt open source, czyli darmowy z otwartym kodem źródłowym, powstała w ostatnim czasie
dystrybucja o nazwie miranda ng.
Miranda im występuje w wersji instalacyjnej i przenośnej, ale
wszystko zintegrowane jest w jednym pliku instalacyjnym, podobnie
jak w przypadku NVDA. Można
ją pobrać ze strony http://www.
miranda-im.org/download/. Wtyczki
do tej dystrybucji znajdziemy
na stronie http://addons.miranda-im.org/. Obie strony oczywiście
w języku angielskim.
Ze swojej strony polecam
dystrybucję Miranda ng. Uważam,
że jej twórcy bardziej przykładają wagę do usuwania błędów,
utrzymywania porządku na liście
wtyczek do pobrania i ułatwiają
maksymalnie ich pobieranie,
a co najważniejsze, szybko reagują
na wiadomości od użytkowników.
Niezaprzeczalną przewagą Mirandy
ng nad Mirandą im jest też stabilność, co można zauważyć zwłaszcza w czasie konfiguracji opcji
mirandy, które, jak jej użytkownicy
wiedzą, nawet przy minimalnej
ilości wtyczek są bardzo złożone.
Mirandę ng można pobrać
na stronie http://wiki.miranda-ng.org/index.php?title=Pobierz.
Jest to duża, jednak bardzo
przejrzysta strona i w przeciwieństwie do witryny Mirandy im nie
powinna sprawiać problemów
mniej zaawansowanym niewidomym użytkownikom komputerów.
Udostępniono ją także w języku
polskim, ponieważ Polak jest
jednym z deweloperów. Znajdziecie na niej wersje 32-bitowe
i 64-bitowe. Użytkownikom, którzy
znają już Mirandę im, polecam
pobierać wersje rozwojowe,
najnowsze, ponieważ praktycznie
codziennie pojawiają się jakieś
zmiany, uaktualnienia i poprawki.
Nowym użytkownikom na start
polecam pobranie wersji stabilnej, aby zaznajomili się z tym
komunikatorem.
Miranda ng występuje tylko
w wersji przenośnej, nie ma tutaj
możliwości zainstalowania jej
w systemie.
Na stronie pobierania znajdują się trzy tabelki. W pierwszej
znajdziemy cztery warianty wyżej
wymienionej Mirandy ng w wersji
podstawowej. W drugiej tabeli znajdziemy obecnie rozwijane i działa-
77
jące wtyczki dla różnych protokołów. W trzeciej tabeli umieszczono
różne wtyczki, rozbudowujące
funkcjonalność aplikacji.
Skype Portable
Przenośna wersja Skype w najnowszej wersji znajduje się na stronie
http://portableapps.com/apps/
internet/skype_portable.
Niezaprzeczalną zaletą jest
to, że nie musimy tej wersji Skype’a instalować, a działa dokładnie tak samo, jak instalacyjna.
Konfiguracja przebiega podobnie,
z wyjątkiem początkowego etapu
po pobraniu. Po uruchomieniu
pliku SkypePortable.exe, znajdującego się we wskazanym folderze,
już w czasie wypakowywania,
mamy do dyspozycji standardowe
okno logowania i dalej wszystko
wygląda, jak w Skype instalacyjnym. Czeka nas więc uaktualnienie
profilu, dostosowanie dźwięku,
a już później dostosowanie opcji,
włączenie ustawień dostępności
i można korzystać z programu.
Skrypty do tej wersji dla Window-Eyes nie są już rozwijane
z powodu powstania programu
GWConnect, więc nie potrafię
powiedzieć, jak zachowywać się
będą one w programie Window-Eyes w najnowszej wersji, natomiast dobrą wiadomość mam dla
użytkowników programu JAWS.
Skrypty pracują równie dobrze
z przenośną wersją komunikatora
jak z jego wersją instalacyjną.
Menadżer dodatków dostępny jest również w wersji portable
i ta pojawia się na pierwszym
planie. Druga karta to strona
startowa programu Firefox. Mamy
tu też standardowe powiadomienie, wyświetlające się przy pierwszym uruchomieniu od Mozilli,
z przyciskami ‘Zamknij’ i ‘Poznaj
swoje prawa’.
Jeśli pierwszy raz używacie przenośnego Firefoksa, a posiadacie już
konto na serwerze synchronizacji
Firefox, to nic prostszego, działa
tutaj również synchronizacja z kontem Firefox Sync. Samą synchronizację opisałem w innym artykule,
który można znaleźć stronie http://
www.tyfloswiat.pl.
Po zsynchronizowaniu trzeba
jeszcze tylko dostosować, ustawienia dodatków, czego Firefox Sync
nie robi, i można już rozpocząć
pracę.
Foobar 2000
Program Foobar 2000 to bardzo
dobry odtwarzacz plików audio,
a także ich konwerter, jeżeli tylko
ma do dyspozycji odpowiedni koder/
dekoder audio dla poszczególnych
formatów. Niektórych może zrazić
Mozilla Firefox
Program Firefox Portable Edition
w najnowszej, stabilnej wersji
można pobrać ze strony http://
portableapps.com/apps/internet/
firefox_portable/localization.
Po uruchomieniu programu nie
zobaczymy, znanej z wersji instalacyjnej, propozycji importowania
‘Ulubionych’ z innych przeglądarek. Otwiera się natomiast standardowe okno Firefox z dwiema
kartami, w jednej otwarta jest
strona ‘Witamy w Firefoksie’
Foobar 2000
NR 2 (19) 2013
78
nej. Wymaga on bardzo dużo czasu
na początku, ale po skonfigurowaniu jest lekki, łatwy i przyjemny,
a co najważniejsze dostosowany
do naszych potrzeb.
Mozilla Thunderbird
Portable Edition
to, że jest w języku angielskim,
ale po samym jego skonfigurowaniu przestaje to właściwie mieć
znaczenie.
Podobnie, jak w przypadku
Mirandy im, nie ma wyszczególnionej paczki dla przenośnej wersji
programu. Wyboru, czy ma być
to wersja przenośna czy instalacyjna, dokonujemy już po uruchomieniu pobranego pliku, który
znajdziemy np. na stronie http://
www.dobreprogramy.pl.
W oknie instalacji pojawia się
informacja, że wersja przenośna
nie obsługuje skojarzeń plików
z aplikacją Foobar, ponieważ dane
w rejestrze nie są zapisywane,
a ustawienia aplikacji zapisywane
są w folderze instalacyjnym programu. Jest to przykład pomniejszonej funkcjonalności, o której
pisałem na początku.
Foobar 2000 to program modułowy, do którego udostępniono całkiem duża ilość wtyczek, więc użytkownikom początkującym polecam
jedną z prekonfigurowanych grup
komponentów (full, minimum, normal). Zaawansowani mogą wybrać
‘Custom’ i poodznaczać składniki,
których nie chcą instalować.
Praca z programem po uruchomieniu wygląda dokładnie tak samo
jak w przypadku wersji instalowal-
Program Mozilla Thunderbird
to bardzo popularny klient pocztowy. Można go pobrać na stronie
http://portableapps.com/apps/
internet/thunderbird_portable/
localization.
Po uruchomieniu aplikacji pokazują się dokładnie te same opcje jak
w przypadku wersji instalacyjnej.
Program proponuje utworzenie
konta w jednym z serwisów lub
użycie już istniejącego. Konfiguracja programu do własnych potrzeb
na dalszym etapie wygląda tak
samo jak w wersji instalacyjnej.
Po chwili program gotowy jest
do pracy, można już odbierać
i wysyłać pocztę.
79
Funkcja synchronizacji jest częścią nowego Firefoksa deskopowego oraz na urządzenie mobilne. Funkcja ta zapewnia
dostęp do historii przeglądania, zakładek, otwartych kart, haseł i danych formularzy pomiędzy wieloma komputerami i
urządzeniami przenośnymi
B EZ P I EC Z EŃST WO
SE RWE R
Możesz nawet uruchomić synchronizację na własnym
serwerze, aby współdzielić i synchronizować dane między
komputerami podłączonymi do Sieci.
Tylko Ty masz dostęp: Funkcja synchronizacji jest jedyną
usługą oferującą pełne szyfrowanie.
Tylko Ty masz dostęp do informacji takich jak hasła czy
historia przeglądania.
Zakładki
Historia
Kart
W pracy
Pracujesz do późna? Nie siedź sam w biurze, tylko wyjdź
do domu zanim się ściemni i dokończ to nad czy
pracujesz, dzięki dostępowi do tych samych otwartych
kart na swoim domowym komputerze. Informacje te są
szyfrowane, więc masz pewność, że tylko Ty masz do
nich dostęp.
W domu
Na komórce
Sprawdzasz trasę dojazdu na komputerze, ale
musisz szybko wyjść z domu? Nie przejmuj się i
kontynuuj przeglądanie historii i otwartych kart na
telefonie komórkowym.
Wstań i idź: Korzystaj z dostępu do historii, zakładek,
otwartych kart, haseł i formularzy danych na swoich
urządzeniach mobilnych - tym samym znacznie ograniczając
ilość pisania.
Nigdy nie zaczynaj od zera: Gdy kupujesz nowy komputer czy telefon, Twój Firefox się nie zmienia. Nie musisz martwić się ponownym ustalaniem haseł czy wpisywaniem długich
adresów URL stron, które już odwiedzałeś. Funkcja Synchronizacji Firefoksa zapisuje Twoje zakładki, hasła i formularze danych, tak że masz do nich dostęp gdziekolwiek się znajdujesz.
Filezilla Portable
fot. Producent, shutterstock.com
Kolejna popularna aplikacja
to klient protokołu FTP - mały, ale
dość rozbudowany program.
Można pobrać go ze strony
http://portableapps.com/apps/
internet/filezilla_portable.
Po uruchomieniu, tak jak w wersji instalacyjnej wyświetla się okno,
w którym możemy m. in. dowiedzieć się, co nowego w tej wersji,
dostosować Filezillę do specyfiki
naszej sieci, jeśli zmiany są wyma-
gane. Po wciśnięciu przycisku ‘Ok’,
kursor jest umieszczany w polu
edycyjnym ‘Serwer’, gdzie możemy
już wprowadzać adres/nazwę
serwera, z którym chcemy się
połączyć.
7-zip Portable – przenośny
archiwizer plików
Oto ostatni przykład naprawdę
dobrego programu przenośnego,
chociaż jest ich oczywiście wiele
więcej. 7-zip występuje również
w wersji instalacyjnej. Przenośny
7-zip może się przydać, gdy instalujemy system na czysto, nie mamy
jeszcze doinstalowanych sterowników, które w często bywają
zapisane w plikach archiwów. Za
pomocą omawianej aplikacji rozpakujemy wszystko bez problemu
i zainstalujemy, co trzeba.
Podsumowanie
Przedstawiłem przykłady aplikacji
przenośnych z różnych kategorii
funkcjonalnych, począwszy od tych
przeznaczonych do multimediów, poprzez aplikacje sieciowe,
na archiwizerach kończąc. Programów tego typu jest jednak znacznie
więcej, również w zakresie innych
zastosowań, jak programy biurowe
czy optymalizacja systemu. Możecie się o tym przekonać, wchodząc
na prezentowaną przeze mnie
stronę portableapps.com.
Zalety programów przenośnych wymieniłem już na samym
początku artykułu, pozostaje mi
więc życzyć owocnej pracy z tego
typu aplikacjami.
NR 2 (19) 2013
Zobacz nas
w Internecie
www.tyfloswiat.pl
W portalu:
• informacje o producentach i dystrybutorach,
• testy i opinie o produktach,
• informacje prawne,
• baza szkoleń dostosowanych do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku,
• wydarzenia, konferencje, imprezy
... i wiele wiele innych informacji!
Projekt współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Podobne dokumenty