Pierwszy dołek…
Transkrypt
Pierwszy dołek…
www.tyfloswiat.pl Kwartalnik, nr 2 (19) 2013, bezpłatny, ISSN: 1689-8362 TYFLO{WIAT Transport kolejowy Przydatność Internetu w planowaniu podróży Pierwszy dołek… pierwsze kroki na polu golfowym www.tyfloswiat.pl Kwartalnik, nr 2 (19) 2013, bezpłatny, ISSN: 1689-8362 W numerze TYFLO{WIAT 3 Przydatność Internetu w planowaniu podróży Transport kolejowy Paweł Pluszczyk namawia Czytelników do wykorzystywania Internetu na wszystkich etapach przygotowań do podróży. 9 Z iPhonem w podróży Mikołaj Rotnicki po raz kolejny zaprasza nas w świat urządzeń z logiem nadgryzionego jabłka. Czy iPhone’y mogą się okazać pomocne w planowaniu podróży i w jej trakcie? Przydatność Internetu w planowaniu podróży Pierwszy dołek… pierwsze kroki na polu golfowym 16 Ruszyła maszyna po szynach ospale – dostępność transportu kolejowego dla osób z niepełnosprawnością Michał Dębiec w kolejnym z cyklu tekstów na temat środków komunikacji masowej przedstawia stan dostępności taboru kolejowego oraz infrastruktury, a także zwraca uwagę na najważniejsze zasady projektowania użytecznych i przyjaznych osobom niepełnosprawnym pociągów i dworców. 24 Pies przewodnik Rafał Charłampowicz prezentuje najważniejsze zagadnienia związane z posiadaniem psa przewodnika. KWARTALNIK NR 2 (19) 2013 WYDAWCA 33 Pies przewodnik w Malborku Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków http://www.firr.org.pl tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15 e-mail: [email protected] Organizacja Pożytku Publicznego Nr konta 77 2130 0004 2001 0255 9953 0005 UTILITIA Waldemar Rogowski wspomina szkolenie Veny – białego owczarka szwajcarskiego, którego wybrał na przewodnika i w którego przygotowaniu do tej roli brał czynny udział . 36 Pepper i nowa jakość życia Justyna Kucińska, właścicielka Peppera, opisuje, jak posiadanie psa przewodnika wpływa na jej codzienność. UTILITIA 40 Trekker Breeze i NaviEye , czyli GPS z pudełka dla niewidomych PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę Utilitia sp. z o.o. ul. Jana Pawła II 64 TILITIA 32-091UMichałowice http://www.utilitia.pl tel.: (+48) 663 883 600 e-mail: [email protected] Adam Ostrowski porównuje działanie dwóch urządzeń nawigacyjnych, dedykowanych niewidomym użytkownikom. UTILITIA PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę UTILITIA Podmiotem odpowiedzialnym za publikację treści merytorycznych jest Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego UTILITIA Podmiotem odpowiedzialnym za działalność reklamową jest Utilitia sp. z o.o. PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę REDAKTOR NACZELNY Joanna Piwowońska tel. kom. (+48) 663 883 332 e-mail: [email protected] INTERNET www.tyfloswiat.pl SKŁAD komputerowy More Concept Marcin de Lehenstein Werndl Fotografia na okładce Jeroen van den Broek DRUK Drukmar Dział reklamy e-mail: [email protected] Redakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam, ogłoszeń, materiałów sponsorowanych i informacyjnych. Nakład dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Wszystkie teksty zawarte w tym numerze czasopisma Tyfloświat, z wyłączeniem materiału „W busie należy Ci się ulga, ale często możesz jej nie dostać", którego przedruk wymaga odrębnej zgody wydawcy czasopisma "KSSN", dostępne są na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Ponownie rozpowszechniany utwór, dostępny na tej licencji, musi zawierać następujące informacje: imię i nazwisko autora tekstu, nazwę czasopisma oraz jego numer. Zdjęcia zawarte w czasopiśmie chronione są prawem autorskim i ich przedruk wymaga zgody autora. 49 Atlas Miasta Łodzi dla Osób Niewidomych i Słabowidzących Aleksandra Bohusz prezentuje Atlas Łodzi przygotowany z myślą o mieszkańcach i turystach z dysfunkcją wzroku poruszających się po tym mieście. UTILITIA 53 Usłyszeć trybuny UTILITIA Piotr Pawłowski zachęca do czynnego kibicowania podczas wydarzeń sportowych opatrzonych audiodeskrypcją. 55 Pierwszy dołek… pierwsze kroki na polu golfowym Justyna Rogowska zdradza tajniki szkolenia niewidomych golfistów i gry w golfa bez wykorzystania zmysłu wzroku. 59 W busie należy Ci się ulga, ale często możesz jej nie dostać Piotr Pawłowski przybliża Czytelnikom problem stosowania ulg komunikacyjnych w busach. Czy specjalne uprawnienia przysługują osobom niepełnosprawnym także w tych środkach transportu zbiorowego? Gdzie możemy się poskarżyć na łamanie przepisów przez przewoźnika? Co mu za to grozi? 61FTP Z pomocą protokołu FTP możemy udostępniać w Internecie materiały, których ze względu na swoją wielkość nie można wysłać mailem, np. zdjęcia wykonane w trakcie naszych podróży czy filmy. Możemy go również wykorzystać do pobierania plików z Internetu lub wspólnej pracy nad dużym projektem w naszej pracy czy w trakcie studiów. Jakimi narzędziami się posłużyć, jeżeli chcemy skorzystać z dobrodziejstw tego rozwiązania, podpowiada Kamil Żak. 68 Internetowe chmury Paweł Masarczyk przedstawia, będące ostatnimi czasy w centrum zainteresowania Internautów, narzędzia służące do przechowywania danych w tzw. chmurach, czyli wirtualnych dyskach udostępnianych za pośrednictwem Internetu, umożliwiające dostęp do naszych danych z dowolnego miejsca i dowolnego komputera czy smartphone’a przy jednoczesnym zachowaniu prywatności. 73 Aplikacje przenośne, czyli alternatywa dla programów instalowanych Kamil Żak zaznajamia Czytelników z najbardziej przydatnymi aplikacjami w wersji portable, a więc takiej, która nie wymaga od nas instalowania oprogramowania na dysku twardym komputera i umożliwia używanie programów umieszczonych na dyskach wirtualnych w chmurze, na dyskach przenośnych itp. 3 Przydatność Internetu w planowaniu podróży Chyba prawie każdy będąc dzieckiem marzył o podróżach. Można spotkać różne powiedzenia na ich temat. Na przykład Anglicy mówią, że świat jest jak książka, a ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jej pierwszą stronę. Z kolei nasi zachodni sąsiedzi mawiają, że najbardziej niebezpieczny światopogląd mają ci, którzy nigdy nie wyruszyli w świat. Pewnie już starożytni mieli swoje powiedzenia traktujące o podróżach. Paweł Pluszczyk* Podróżowanie chyba nigdy nie było tak łatwe i przystępne jak dziś. Oczywiście, ową łatwość i przystępność zawdzięczamy Internetowi... Kilka czy kilkanaście lat temu, trzeba było bądź to pofatygować się do biura podróży, mając przy tym bardzo ograniczoną możliwość sprawdzenia oferty tour operatora, bądź, jak śpiewała pani Maryla, wsiąść do pociągu byle jakiego. Ta druga wersja dla wielu była znacznie fajniejsza, gdyż zapowiadała zawsze jakąś przygodę. Są jednak ludzie, którzy po pierwsze cenią sobie posiadanie dużej liczby informacji, a po drugie dobrze zaplanowany wyjazd to dla nich podstawa. Wszystkiego przecież nie jesteśmy w stanie przewidzieć, tak więc przygoda na pewno nas nie ominie. Prawie każdy z nas boryka się z dylematem: po pierwsze gdzie, a po drugie jak. Bogactwo możliwości sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Czy to dwutygodniowe leżenie na plaży w tropikach, czy zwiedzanie kilku europejskich miast, wyprawa w góry lub też przemierzanie bezkresnych przestrzeni śnieżnej północy bądź stepów wschodu. Mogłoby się wydawać, że ktoś, kto nie widzi, sam niewiele może, a nawet jeśli to niewiele z tego będzie miał. Nic bardziej mylnego. Wzrok to być może główny zmysł, jednak przecież nie jedyny. Gdy dotrzemy do obranego celu, czujemy lokalne zapachy, smakujemy lokalnych potraw, słyszymy często obcobrzmiącą mowę i dźwięki, które nie towarzyszą nam na co dzień. No NR 2 (19) 2013 4 Po dotarciu na miejsce często okazuje się, że opis hotelu, który znaleźliśmy w katalogu tour operatora, znacznie odstaje od rzeczywistości, warto więc przed wykupieniem wycieczki poszukać opinii turystów w Internecie i jest jeszcze ten najmniej definiowalny sposób postrzegania, czyli odczuwanie sobą tego wszystkiego, co nas otacza. Czy jest to dźwięcząca cisza dalekiej północy w Skandynawii czy Kanadzie, gardłowy język maltański, czy też wołanie muezina płynące nad dachami Stambułu. Aby poznać człowieka, trzeba zostać jego towarzyszem podróży – to kolejna mądrość, sprawdzająca się jak mało która. Dobry towarzysz podróży to co najmniej 50 procent udanego wyjazdu. Fakt, iż przełamiemy własne słabości, zdobędziemy się na ten pierwszy krok, nie oznacza przecież wcale, że sami ze wszystkim sobie poradzimy. A przecież nasz wyjazd ma być przyjemnością, a nie nieustanną walką z własnymi ograniczeniami. Dobry plan to podstawa? Niekoniecznie. Nie każdy jest osobą, która drobiazgowo wszystko planuje, nie każdy ma ochotę w stu procentach wiedzieć, co będzie robić każdego dnia swojego wyjazdu. Nie należy jednak zapominać o tym, że im więcej zdobędziemy informacji, im więcej ich zgromadzimy i to wcale nie we własnej głowie, tym mniej później będziemy się stresować, denerwować i martwić. Jak już wspomniałem, dzisiaj podstawą planowania jest Internet. Większość z nas doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że często informacje, które znajdziemy w folderze biura podróży lub na stronie hotelu, w którym chcemy zamieszkać, dalekie są od stanu faktycznego. Po dotarciu na miejsce może się bowiem okazać, że te 3 minuty spacerkiem nad morze to prawda w sytuacji, gdy okazalibyśmy się sprinterami olimpijskimi, a basen w hotelu to brodzik dla dzieci do lat czterech. Z pomocą przychodzi nam Internet, a konkretnie fora dyskusyjne. Warto poświęcić nawet kilka dni na zbieranie informacji, aby nie być rozczarowanym i aby zminimalizo- wać ryzyko pojawienia się przykrych niespodzianek. Podobnie w przypadku, gdy decydujemy się na samodzielny wyjazd, kupując bilet lotniczy, należy zapoznać się z prawami pasażera, odwiedzić stronę lotniska wylotu i docelowego, a przede wszystkim zapoznać się z zakładką „Dla niepełnosprawnych”. Każde lotnisko, nawet to zlokalizowane w tzw. kraju trzeciego świata, powinno zagwarantować osobie niepełnosprawnej asystę, czyli pomóc jej opuścić samolot i dotrzeć do wyjścia z lotniska, jak i w drugą stronę, od momentu „zameldowania” się w porcie lotniczym do chwili wejścia na pokład, ktoś powinien dbać o nasze bezpieczeństwo i o to, aby wszystko odbyło się, jak należy. Rezerwacja biletu Znakomita większość linii lotniczych w momencie, gdy rezerwujemy bilet, daje nam możliwość zaznaczenia, iż potrzebna jest nam asysta, 5 a co więcej pozwala na wybranie rodzaju naszej niepełnosprawności. Wszystko to ma na celu zapewnienie nam maksymalnego bezpieczeństwa, ale też obsłudze lotniska oraz linii lotniczej daje szansę na przygotowanie się na wizytę takiej osoby. Nie zastosowanie się do wyżej zalecanych uwag może spowodować to, iż w wypadku, gdy pojawimy się na lotnisku sami, bądź też z drugą osobą niepełnosprawną, nie będzie nikogo, kto może nam pomóc, gdyż nie powiadomiliśmy o tym wcześniej. Dlatego też nie lekceważmy przepisów i nawet, jeśli może wydawać się nam to upokarzające, stosujmy się dokładnie do regulaminu tak przewoźnika, jak i portu lotniczego. W samolocie Rolą obsługi samolotu jest nie tylko usadzenie nas na miejscu, ale również służenie nam pomocą przez cały czas trwania lotu. Zawodowa uprzejmość i przeszkolenie personelu gwarantuje nam, że gdy odczujemy potrzebę pójścia do toalety, ktoś dotrzyma nam towarzystwa w drodze do niej i bezpiecznie odprowadzi na miejsce. Również w wypadku serwowania posiłku możemy liczyć na to, że gdy nie będziemy umieli sobie poradzić z otwarciem czegoś, lub gdy będziemy chcieli poznać rozkład poszczególnych składników naszego posiłku, ktoś dokładnie opisze nam, co jest gdzie, tak abyśmy nie musieli wstydzić się tego, że dotykamy jedzenia. Oczywiście, umiejętność rozmawiania w języku danego kraju, do którego podróżujemy, lub znajomość dzisiejszego lingua franca, czyli języka angielskiego, znacznie łagodzi stres związany z podróżą, dlatego też warto poświęcić chwilę i nauczyć się chociaż kilku podstawowych zdań. Tutaj również z pomocą przychodzi Internet, gdzie bez problemu znajdziemy ściągę zatytułowaną „Na lotnisku”, „W samolocie” itp. Język to podstawa? Bardzo wiele stron oferuje dzisiaj zbiorcze informacje o promocjach w różnych ciekawych kierunkach zarówno jeśli chodzi o tanie linie, jak i linie regularne. Wszyscy doskonale wiemy jak ze stronami bywa. Jedne są niedostępne, inne przepełnione reklamami i tak dalej. Skupmy się więc na stronie http://www.fly4free.pl, gdyż spełnia wymogi dostępności, prezentuje promocje głównie tanich prze- Znajomość obcego języka to sprawa bardzo ważna, ale nie najważniejsza. I tu z pomocą przychodzi nam nowoczesna technologia. Gdy na przykład podróżujemy z większym bagażem, którego nie mamy przy sobie, wystarczy naszej asyście po wylądowaniu pokazać dobrej jakości zdjęcie naszej torby, walizki czy plecaka, a już rolą asystenta będzie ją odnaleźć i nam wskazać. Szukamy lotu... NR 2 (19) 2013 6 woźników, jednakże nie brakuje na niej informacji również o okazyjnych cenach linii regularnych. Co istotne, portal ten posiada forum, gdzie nie tylko można zaczerpnąć informacji na temat tego jak podróżować, czego się spodziewać etc., ale również odnaleźć działy poświęcone ofertom last minute i kierunkom bardziej egzotycznym. Szukamy hotelu… Fakt, iż na wyjeździe większość czasu, co naturalne, spędzamy poza miejscem noclegu, wcale nie oznacza, że nie należy pochylić się i nad tym aspektem. Podobnie jak w wypadku szukania lotów, tutaj również z pomocą przychodzi nam m.in. wzmiankowany portal, tak w aspekcie forum, jak i odrębnej wyszukiwarki, dostępnej pod adresem: http://szukaj.hotel4free.pl/ Nie można powiedzieć, aby z dostępnością na tej stronie było gorzej, jednak w przypadku bardziej zaawansowanego wyszukiwania, wyboru lokalizacji w sensie sąsiedztwo lotniska czy interesującej nas atrakcji turystycznej, jak i wyboru standardu, trzeba się nieco nagimnastykować, aby wyniki wyszukiwania nas zadowoliły. Oczywiście każdy, kto już podróżował, czy próbował szukać hotelu, na pewno natknął się na stronę http://www.booking.com/ To potężny serwis skupiający oferty hoteli z całego świata, w imponującej liczbie. Ogromną zaletą tego portalu jest fakt, iż rezerwując hotel za jego pośrednictwem, po powrocie do domu jesteśmy proszeni o opinię na temat miejsca noclegu, co więc za tym idzie, przeglądając opinie ludzi z całego świata wiemy, czego możemy się spodziewać. Kolejną zaletą wyżej wspomnianej strony jest to, iż posiada ona swoją wersję, a właściwie stosowną aplikację na urządzenia mobilne. Niestety strona fly4free tego nie oferuje, za to jej zaletą jest niewątpliwie prostota. Bezpieczeństwo w podróży Fakt, iż przeważnie podróżujemy w celach rekreacyjnych, nie daje nam gwarancji, że nic nam się nie przytrafi. Dlatego też ubezpieczenie to jedna z podstawowych kwestii, jakimi należy się zająć przed wyjazdem. Podróżowanie w obrębie Unii Europejskiej w zasadzie zwalnia nas z konieczności wykupywania drogich ubezpieczeń, gdyż w ogromnej większości przypadków wystarczy nam popularny EKUZ, czyli Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego. Jest to kawałek plastiku przypominający kartę kredytową czy dowód osobisty, który możemy nosić w portfelu lub innym wygodnym miejscu, aby w razie potrzeby mieć do niego szybki dostęp. Co ważne, karta jest bezpłatna. Fakt, iż w niektórych sytuacjach załatwienie jej będzie od nas wymagało odstania swojego w kolejkach, jest niczym w obliczu pewności, że nasze wakacje nawet w razie Za pośrednictwem portali takich jak hotel4free.pl lub booking.com mozna dokonać rezerwacji noclegu w dowolnym miejscu na świecie, a po zakończonym pobycie wystawić opinię o hotelu 7 W poszukiwaniu odpowiedniego tour operatora pomóc mogą informacje zgromadzone na stronach www.rzetelnafirma.pl oraz w Krajowym Rejestrze Długów problemów zdrowotnych nie będą przykrym wspomnieniem. Odpowiedni wniosek możemy pobrać przez Internet i na spokojnie wypełnić w domu. Warto również pamiętać o tym, że są jednak kraje, w których żadne polisy oferowane przez polskie firmy ubezpieczeniowe nie są respektowane, a leczenie, czy nawet wizyta lekarska w takich krajach jak na przykład Japonia, są niebywale drogie. Dlatego też planując naszą wymarzoną podróż, nie zapomnijmy o tym, aby dokładnie sprawdzić na stronach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jakie przepisy wjazdowe obowiązują Polaków w danym kraju i pod jakim względem musimy się dostosować do warunków panujących w miejscu naszego wyjazdu. Telefon komórkowy posiada dzisiaj niemal każdy, dlatego też nie zaszkodzi wpisać sobie do książki telefonicznej numer telefonu polskiej placówki dyplomatycznej. Pamiętać jednak należy, iż Ambasada czy Konsulat to nie informacja turystyczna, czy gorąca linia mająca pomóc nam w każdym problemie, jaki nas spotka. Posiadacze smartphone’ów mogą zainstalować sobie odpowiednią aplikację, która w łatwy sposób dostarczy nam informacji o kraju, w którym się znajdujemy i pozwoli zadzwonić do najbliższego polskiego przedstawicielstwa. nazwą ICE (z języka angielskiego In Case of Emergency), w kontakcie ma być zawarty numer do osoby, która jest w stanie udzielić informacji, np. o tym na jaki lek jesteśmy uczuleni lub jaką mamy grupę krwi. Breloczki z symbolami grup krwi, które możemy przypiąć do kluczy dostępne są też np. na pocztach, czy w sklepach z przeróżnymi drobiazgami. A co w razie wypadku? Rokrocznie słyszymy o różnych wypadkach spowodowanych nieuczciwymi działaniami tour operatorów. Nikt nie twierdzi jednak, że wyprawa z biurem podróży to coś złego. Nie każdy ma chęć załatwiania wszystkiego samodzielnie lub po prostu woli się zdać na kogoś innego, często bardziej doświadczonego. Tutaj znowu z pomocą przychodzą fora internetowe, gdzie bez Nie wszystko można przewidzieć, nasz dokument tożsamości niewiele powie ratownikowi, a nieznajomość języka, szok lub inne okoliczności uniemożliwiające komuś, kto będzie udzielał nam pomocy, porozumienie się z nami, sprawią, że informacja chociażby o grupie krwi będzie niemożliwa do uzyskania. Dlatego sugerujemy, abyście przed wyjazdem w swoim telefonie komórkowym zapisali kontakt pod Problemy z biurem podróży NR 2 (19) 2013 8 problemu można znaleźć opinie na temat biura, z którego usług pragniemy skorzystać. Jest również Krajowy Rejestr Długów. Fakt, że ktoś się tam znalazł nie skreśla go od razu, jednak jakaś przyczyna tego faktu musi być i przed skorzystaniem z usług biura należy się dwa razy zastanowić. Będąc w biurze, poprośmy o okazanie Certyfikatu rzetelności. Zwracajmy uwagę na datę, gdyż jest on ważny tylko przez miesiąc. W formie elektronicznej wzmiankowanego dokumentu szukajmy Szerokiej drogi! Doczekaliśmy czasów, w których jednym z najdroższych towarów jest informacja, jednak w wypadku planowania czy organizowania podróży, tej bliskiej jak i tej dalekiej, informacja to dobro nie do przecenienia. Tak więc gdy już uzbroicie się w ubezpieczenie, ważny co najmniej 6 miesięcy paszport oraz wiedzę, na temat miejsca, do którego się udajecie, wysoce prawdopodobne jest, że przedsięwzięte przygotowania pozwolą Wam nie tylko udanie spędzić czas za granicą, ale również zapobiec różnym niespodziankom, czy też wyjść obronną ręką z ewentualnych przykrych przygód. Dla tych, którzy posiadają smartphone’a, dedykowana jest spora liczba aplikacji umożliwiających znalezienie lotu, rezerwację hotelu, zorientowanie się, co można zjeść w najbliższej okolicy i temu podobne. A zatem, bez obaw, zainspirowani czy to przeczytaną książką, czy znajomym, który mieszka tuż za granicą lub na drugim końcu świata, podróżujcie, pamiętając, że lepiej zrobić i żałować, niż żałować, że się nie zrobiło... fot. Kolobsek, FIRR (2,4,5,6), Frank Boston, Masson Europejska Karta Ubezpieczenia Społecznego na http://www.rzetelnafirma.pl (wpisując kod z papierowej wersji dokumentu, dowiemy się czy operator widnieje w rejestrze takich firm).Strona infokonsument. pl również pozwala nam sprawdzić wiarygodność biura. Oczywiście podstawowym kryterium oceny jest zdrowy rozsądek. Nie dajmy się skusić niewiarygodnie niską ceną i nieprawdopodobnymi warunkami. W dobie Internetu możliwość weryfikacji podawanych danych jest naprawdę spora. Warto też sprawdzić przewoźników lotniczych, z których korzysta biuro podróży, gdyż często po wejściu na pokład samolotu może nas przywitać brud, kapiąca woda i nieuprzejma obsługa. 9 Z iPhonem w podróży Mikołaj Rotnicki* Dobry podróżnik stara się wiedzieć jak najwięcej zarówno o miejscu, do którego się wybiera, jak i o sposobie dotarcia do niego. Dostęp do informacji przed i w trakcie podróży sprawia, że staje się ona dla nas mniej stresująca i bardziej przyjemna. Jest to szczególnie ważne dla osób z niepełnosprawnością wzroku. Z pomocą przychodzą urządzenia mobilne takie jak smartphone’y czy tablety. W poniższym artykule postaram się pokazać, w jaki sposób iPhone może stać się asystentem osób niewidomych i słabowidzących w podróży. Współczesne smartphone’y wyposażone są w rozmaite funkcje takie jak odbiornik GPS, kompas czy, dziś już niemal oczywisty, dostęp do Internetu. Dodajmy do tego garść aplikacji, które potrafią dobrze wykorzystać wspomniane dodatki oraz fakt, że urządzenia mobilne takie jak np. iPhone coraz częściej wyposażone są fabrycznie w funkcje ułatwień dostępu (np. czytnik ekranu i powiększenie). Dzięki powyższym czynnikom uzyskujemy dostępne narzędzie, które może nam pomóc w pieszej wędrówce, podróży samochodem, tramwajem lub pociągiem. W tramwaju i autobusie W większości średnich i dużych miastach w Polsce funkcjonuje komunikacja miejska. Z reguły im większe miasto, tym bardziej złożona i rozległa jest sieć połączeń: większa liczba przystanków, linii autobusowych czy tramwajowych. Sprawne poruszanie się środkami transportu publicznego po dużym mieście nierzadko sprawia problemy nawet w pełni sprawnym osobom. Dla osób niewidomych i słabowidzących największą trudnością okazuje się najczęściej sprawdzanie rozkładu jazdy, informacji o liniach odjeżdżających z danego NR 2 (19) 2013 10 przystanku oraz, gdy już znajdą się w pojeździe, zdobycie wiedzy, czy następny przystanek to już ten, na którym chcemy wysiąść. Większość z tych problemów możemy rozwiązać za pomocą iPhone’a i odpowiedniej aplikacji współpracującej z czytnikiem ekranu VoiceOver. Poniżej zaprezentuję sprawdzone rozwiązania. Scheduler Poland To chyba najstarsza i najbardziej znana aplikacja udostępniająca rozkłady jazdy komunikacji miejskiej na smartphone’ach z logo nadgryzionego jabłka. Za jej pomocą można sprawdzić godziny odjazdu tramwajów i autobusów w kilkudziesięciu polskich miastach (m.in. Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Łódź, GOP, Trójmiasto). Co ważne, po pobraniu danego rozkładu przechowywany jest on na urządzeniu, dzięki czemu nie ma konieczności łączenia się z Internetem w trakcie jego przeglądania, a co za tym idzie korzystanie z aplikacji nie pociąga za sobą ponoszenia dodatkowych kosztów. Rozkłady jazdy można przeglądać według linii, przystanków, a nawet zlecić aplikacji wyznaczenie trasy z przystanku A do B z uwzględnieniem przesiadek. Scheduler Poland jest zasadniczo w pełni dostępny dla czytnika ekranu VoiceOver. Ponadto niewidomi użytkownicy mogą skorzystać z funkcji zintegrowanej z wbudowanym w iPhone kompasem, pozwalającej określić kierunek i odległość do przystanków w najbliższej okolicy. Z kolei osobom słabowidzącym w odczycie roz- Scheduler Poland kładu jazdy może pomóc motyw wyglądu (tzw. “skórka”) o wysokim kontraście. Jego włączenie sprawia, że tekst wyświetlany jasną, powiększoną czcionką na ciemnym tle jest bardziej czytelny. 11 Aplikacja w wersji adware (z reklamami) oraz pewnymi ograniczeniami w aktualizacji rozkładów dostępna jest za darmo w AppStore. Można jednak wykupić wersję Premium za ok. 9 zł (poprzez tzw. In-App-Purchase – zakupy z wewnątrz aplikacji lub poprzez SMS). Link do aplikacji Scheduler Poland w AppStore: https://itunes.apple.com/pl/app/scheduler-poland/ id322983240?mt=8 Go2Stop Aplikacja ta jest “młodszym bratem” i zarazem następcą Scheduler Poland. Stworzona została przez tego samego autora z założeniem, że Scheduler Poland nie będzie już rozwijany, choć można będzie z niego nadal korzystać. Go2Stop, oprócz nowego wyglądu i uproszczenia menu ustawień, posiada zasadniczo takie same funkcje jak jego poprzednik. Z myślą o osobach niewidomych została wprowadzona łatwiej dostępna funkcja informowania o zbliżaniu się do wybranego przystanku. Wystarczy z poziomu rozkładu jazdy danej linii na wybranym przystanku stuknąć dwukrotnie przycisk ‘Ustaw alarm’. Od teraz aplikacja, bazując na naszej lokalizacji (GPS), będzie powiadamiać nas, gdy tramwaj lub autobus, którym jedziemy, będzie się zbliżać do przystanku docelowego. Niestety w Go2Stop nie są dostępne “skórki” o wysokim kontraście, co może być sporym utrudnieniem w korzystaniu z niej przez osoby słabowidzące. Im większe miasto, tym bardziej złożona i rozległa jest sieć połączeń: większa liczba przystanków, linii autobusowych czy tramwajowych Aplikacja, podobnie jak jej poprzedniczka, ma wersję darmową (z reklamami) i Premium (bez reklam i ograniczeń). Link do aplikacji Go2Stop w AppStore: https://itunes.apple.com/pl/app/go2stop/id576150983?mt=8 Ginger Nazwa tej aplikacji może wydawać się znajoma niewidomym i słabowidzącym użytkownikom udźwiękowionych telefonów Nokia. Ten bardzo popularny program z mobilnym rozkładem jazdy, współpracujący z czytnikami ekranu na systemie Symbian, doczekał się swojej wersji na iPhone’a. O ile wygląd i sposób obsługi został dostosowany do ekranu dotykowego, o tyle jego funkcje Go2Stop W aplikacji Scheduler Poland rozkłady jazdy można przeglądać wg linii, przystanków, a nawet zlecić aplikacji wyznaczenie trasy z przystanku A do B z uwzględnieniem przesiadek NR 2 (19) 2013 12 Bilkom nie uległy znaczącej zmianie. Możemy więc sprawdzić odjazdy tramwajów i autobusów w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu, Tychach i Grudziądzu. Dzięki wykorzystaniu odbiornika GPS w iPhonie, istnieje ponadto możliwość wyszukiwania według znajdujących się najbliżej nas przystanków. Aplikacja jest darmowa, przechowuje rozkłady w urządzeniu (nie generuje dodatkowych kosztów łączenia się z Internetem) i dobrze współpracuje z czytnikiem ekranu VoiceOver. W pociągu Bieżący dostęp do aktualnej informacji kolejowej jest dla podróżnych tym, co czyni podróż łatwiejszą i mniej stresującą. Dla osób niewidomych i słabowidzących szczególnie ważne są informacje o połączeniach, przyjazdach i odjazdach pociągów z poszczególnych stacji oraz numery peronów, z których one odjeżdżają. I tutaj, po raz kolejny, pomocne okazuje się posiadanie przy sobie np. smartphone’a z logiem nadgryzionego jabłka i z zainstalowanymi odpowiednimi aplikacjami. Bilkom Jest to program dający dostęp do aktualnych rozkładów jazdy pociągów w Polsce. Są to te same informacje, które zamieszcza się na stronie http://rozklad.pkp.pl, jednak korzystanie z mobilnej aplikacji jest wygodniejsze i bardziej dostępne z poziomu VoiceOvera. Za pomocą Bilkom możemy w łatwy sposób wyszukiwać połączenia ze stacji A do stacji B z uwzględnieniem przesiadek. Ponadto dostępne jest przeglądanie prze- biegu trasy wybranego pociągu, jak również sprawdzanie godzin przyjazdów i odjazdów z konkretnej stacji. Rozkłady jazdy ujęte w aplikacji obejmują wszystkich przewoźników poruszających się po polskich torach, a więc: • operatorów ogólnokrajowych: • PKP Intercity (pociągi TLK, EIC, EC, EN), • Przewozy Regionalne (REGIO, InterREGIO, REGIOekspres), • jak również lokalnych: • Koleje Mazowieckie, • Koleje Wielkopolskie, • Koleje Śląskie, •ARRIVA, •i innych. Wyszukane wcześniej relacje możemy umieścić w ‘Ulubionych’, co umożliwi szybki dostęp do nich w późniejszym czasie. Dla niektórych stacji dostępne są także informacje o numerze peronu i toru, co może bardzo ułatwić dotarcie na właściwe miejsce odjazdu pociągu osobom niewidomym. W trakcie oczekiwania na przyjazd czy podczas jazdy mamy możliwość sprawdzenia informacji o ewentualnych opóźnieniach. Bilkom wymaga do pracy stałego połączenia z Internetem, co może wiązać się z dodatkowymi opłatami, jeśli korzystamy z łączności komórkowej i nie mamy wykupionego pakietu danych. Link do aplikacji Bilkom w AppStore: https://itunes.apple.com/pl/app/bilkom/ id529806476?mt=8 Infopasażer Przed udaniem się w podróż koleją warto dodać do zakładek iPhone’owej przeglądarki internetowej Safari stronę http://infopasazer.pl. W serwisie tym, po wpisaniu nazwy i wybraniu interesującej nas stacji, 13 uzyskujemy tabelaryczne zestawienie informacji o ruchu pociągów oraz informację wielkości ewentualnego opóźnienia i jego prognozy dla kolejnych stacji na trasie. Bilet na iPhonie Warto także wspomnieć, że przewoźnik PKP Intercity (operator pociągów TLK, EIC, EC) oferuje możliwość zakupu biletu przez Internet. Po wcześniejszej rejestracji na stronie http://intercity.pl możemy kupić bilet i pobrać go w formacie PDF na naszego smartphone’a (np. do aplikacji iBooks). Co ciekawe, PKP Intercity jest obecnie jedynym przewoźnikiem, u którego nie trzeba drukować takiego biletu. Wystarczy pokazać go podczas kontroli na ekranie naszego iPhone’a. Ważne aby odpowiednio powiększyć (gestem szczypania) dwuwymiarowy kod kreskowy QR, znajdujący się na bilecie elektronicznym, który konduktor skanuje swoim czytnikiem. ne’a odbiornik GPS oraz połączenie internetowe, możemy uzyskać informacje o adresie, w pobliżu którego się znajdujemy (dane pochodzą z serwisu Map Google), a także w łatwy sposób dodawać punkty orientacyjne do ‘Ulubionych’, by następnie sprawdzić w jakiej odległości od nich się znajdujemy. Ariadne GPS może nam dostarczyć informacji o najbliższym oznaczonym punkcie, kierunku i odległości do niego (w systemie godzino- Z nawigacją GPS pieszo i nie tylko… Jeśli wybieramy się w pieszą wędrówkę, weźmy ze sobą iPhone’a oraz zainstalowane na nim aplikacje do nawigacji satelitarnej GPS. Należy jednak pamiętać, że są one przeznaczone dla osób niewidomych, które są dobrze zrehabilitowane pod względem samodzielnego poruszania się. Rozwiązania te w żadnym wypadku nie zastąpią nam białej laski i stanowią jedynie pomoc w orientacji przestrzennej. Ariadne GPS Za pomocą tej aplikacji, stworzonej z myślą o osobach niewidomych, wykorzystującej wbudowany w iPho- Ariadne GPS NR 2 (19) 2013 14 wym np. „na godzinie 12”), naszej prędkości, wysokości nad poziomem morza i dokładności położenia. Aplikacja jest płatna, spolszczona, a do działania części funkcji potrzebne jest stałe połączenie z Internetem. Link do aplikacji Ariadne GPS w AppStore: https://itunes.apple.com/pl/app/ariadne-gps/ id441063072?mt=8 SeeingAssistant Move Użytkownicy, którzy zdecydują się na zakup tego programu, mogą odnaleźć w nim wiele podobieństw do znanej z systemu Symbian aplikacji Loadstone GPS. Mamy więc: nawigowanie po punktach orientacyjnych, ich dodawanie i zarządzanie nimi, tworzenie własnych tras. Bazy punktów pobierzemy z różnych źródeł z Internetu, a stworzonymi przez nas punktami podzielimy się, eksportując je do pliku, a następnie udostępniając go. Możemy ponadto importować dane z naszego konta w serwisie Dropbox oraz je tam eksportować. W Seeing Assistant Move znajdziemy również informacji o najbliższym adresie (dane z serwisu Map Google) i aktualnej pogodzie. Niektórymi funkcjami możemy sterować wydając odpowiednie polecenia głosem. Jest to szczególne ułatwienie, gdy z jakiegoś powodu nie chcemy lub nie damy rady skorzystać z ekranowej klawiatury dotykowej. Aplikacja występuje w dwóch wersjach pełnej – płatnej oraz darmowej (lite) z pewnymi ograniczeniami. Do korzystania z niektórych jej funkcji wymagane jest połączenie z Internetem. Link do aplikacji SeeingAssistant Move w AppStore: https://itunes.apple.com/pl/app/seeingassistant-move/ id625286820?mt=8 (wersja płatna – pełna) https://itunes.apple.com/pl/app/seeingassistant-move-lite/id625289134?mt=8 (wersja darmowa – lite) Wymienione wyżej aplikacje to tylko dwa przykłady pomocy w pieszej nawigacji GPS. Jeśli dysponujemy odpowiednimi bazami punktów (np. lokalizacji stacji czy przystanków), rozwiązania te sprawdzą się również jako pomoc dla osoby niewidomej w podróży pociągiem i komunikacją miejską. “Wbudowane” pomoce od Apple Oprócz aplikacji pobieranych i instalowanych z AppStore, w iPhonie dostępnych jest “fabrycznie” kilka programów stworzonych przez firmę Apple, które niewidomemu użytkownikowi mogą przydać się w podróży. Większość z nich dobrze współpracuje z VoiceOver. Są to m.in.: • Mapy (Apple) – nawigacja samochodowa ze wskazówkami głosowymi “zakręt po zakręcie”, • Kompas – określenie kierunku, w którym się poruszamy (stopnie i kierunki świata), • Pogoda – dostęp do aktualnej pogody oraz prognozy na najbliższe godziny i dni, • Siri (wersja beta) – asystent głosowy (działający m.in. po angielsku), którego możemy “zapytać” o interesujące nas miejsca w okolicy. Należy jednak pamiętać, że dane w niektórych lokalizacjach mogą być nieaktualne, gdyż usługa ta jest cały czas w fazie testowej (beta). Na miejscu Gdy dotrzemy już do celu naszej podróży, zwykle potrzebne są nam informacje o miejscach, które warto odwiedzić, w których znajdziemy nocleg oraz w których możemy coś zjeść. Okazuje się, że istnieją aplikacje dostarczające nam takich danych. Google Lokalnie Aplikacja ta, bazując na naszej lokalizacji (GPS), wyświetla szukane przez nas miejsca posegregowane według odległości od nas (od najbliższego do najdalszego). Za pomocą Google Lokalnie możemy szukać barów, pizzerii, kawiarni, restauracji, hoteli, bankomatów, stacji paliw, placówek pocztowych oraz lokalnych atrakcji. Dla każdej znalezionej lokalizacji możemy zapoznać się z jej opisem, adresem, telefonem kontaktowym, odległością od niej, a także poznać opinie osób, które odwiedziły już to miejsce. Niedogodnością w korzystaniu z tej aplikacji za pomocą czytnika ekranu VoiceOver są nieopisane SeeingAssistant Move 15 do najbliższej ambasady lub konsulatu. W aplikacji iPolak MSZ publikuje też aktualne komunikaty i ostrzeżenia dotyczące zagrożeń występujące w różnych rejonach świata. Bardzo przydatna w sytuacjach awaryjnych może okazać się funkcja S.O.S., za pomocą której szybko uzyskamy połączenie telefoniczne z najbliższą ambasadą lub konsulatem. Aplikacja jest darmowa i zasadniczo w pełni dostępna dla VoiceOver. Link do aplikacji iPolak w AppStore: https://itunes.apple.com/pl/app/ipolak/ id470828486?mt=8 fot. shutterstock.com, Producent (2, 4, 7, 10); ChameleansEye, Neftali, Roi Brooks, bikerriderlondon, nui 7711, Apple Kilka uwag na zakończenie iPolak ikony poszczególnych kategorii miejsc, choć możemy je aktywować. Oprócz tego, aplikacja w momencie startu przełącza mowę VoiceOvera na słuchawkę telefonu, co pogarsza jakość głosu, a także sprawia, że płynące do nas komunikaty są znacznie cichsze. Po opuszczeniu programu i uruchomieniu go z paska przełączania kłopot znika. Aplikacja dostępna jest za darmo, jednak ze względu na to, że korzysta z danych dostarczanych przez Google wymagane jest stałe połączenie z internetem. Link do aplikacji Google Lokalnie w AppStore: https://itunes.apple.com/pl/app/google+-local/ id406513617?mt=8 Za granicą Jeśli wybieramy się za granicę, warto posiadać w swoim iPhonie aplikację, która dostarczy nam pomocnych informacji o danym kraju. Okazuje się, że i takich nie brakuje. iPolak Jest to aplikacja przygotowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych (MSZ) z myślą o Polakach podróżujących za granicę. Daje ona dostęp do pokaźnej bazy informacji o prawie wszystkich krajach, w których znajdują się polskie placówki dyplomatyczne. Możemy dzięki niej sprawdzić adres, lokalizację i telefon kontaktowy Pamiętajmy o regularnym ładowaniu baterii – intensywne wykorzystywanie iPhone’a w podróży (w szczególności funkcji GPS) szybko ją rozładowuje. Nie zapomnijmy zabrać ze sobą ładowarki oraz ewentualnych przejściówek do gniazdek elektrycznych (niezbędnych w niektórych krajach). Niektóre aplikacje wymagają połączenia z Internetem – przed wyjazdem warto wykupić u naszego operatora odpowiedni pakiet danych. Pamiętajmy, że do korzystania z telefonu za granicą wymagane jest włączenie roamingu. Połączenia z Internetem za granicą, bez odpowiedniego pakietu danych, mogą być bardzo drogie. Nie należy polegać bezkrytycznie na informacjach uzyskiwanych z naszego iPhone’a. Jest to tylko dodatkowa pomoc. Starajmy się też pozyskiwać potrzebne nam dane również z innych źródeł – np. pytając lokalnych mieszkańców – zgodnie z przysłowiem – “Kto pyta, nie błądzi”. W powyższym artykule omówiłem tylko kilka przykładów aplikacji i zastosowań iPhone’a, które niewidomej lub słabowidzącej osobie mogą pomóc w podróży. Więcej aplikacji można znaleźć w AppStore, a sposobów na ich wykorzystanie trzeba szukać samemu, eksperymentując podczas przygotowań do kolejnej wyprawy. Do czego też gorąco zachęcam. *Mikołaj Rotnicki (ur. w 1980 r.) – absolwent Wydziału Zarządzania na Akademii Ekonomicznej (dziś Uniwersytet Ekonomiczny) w Poznaniu, ze specjalnością Transport i Logistyka. Jest osobą słabowidzącą – choroba Stargardta. Pracuje jako konsultant w firmie wdrażającej systemy informatyczne. Brał udział w dostosowaniu systemu SAP do potrzeb osób niewidomych i słabowidzących. Współtwórca aplikacji Ginger Blu – komórkowego rozkładu jazdy komunikacji miejskiej dla niewidomych. Autor i redaktor serwisu internetowego www.sixdots.pl. Ponadto, jako tyflospecjalista udziela porad osobom z dysfunkcją wzroku w poznańskim Komputerowym Punkcie Konsultacyjnym, prowadzonym przez Wielkopolskie Stowarzyszenie Niewidomych. NR 2 (19) 2013 16 Ruszyła maszyna po szynach ospale – dostępność transportu kolejowego dla osób z niepełnosprawnością Michał Dębiec* Podróże międzymiastowe lub międzynarodowe za pośrednictwem kolei wciąż dominują nad komunikacją autokarową i lotniczą. Ta sytuacja może się jednak zmienić dzięki coraz tańszym biletom lotniczym oraz stale poszerzanej sieci połączeń drogowych, które bywają szybsze od podróży pociągami. Kolej ma jednak silne grono zwolenników, choć w praktyce nie łatwo znaleźć kogoś, kto nigdynie narzekałby na punktualność pociągów, braki w informacji pasażerskiej oraz wydłużające się czasy przejazdów. Od stycznia do maja 2013 przewoźnicy kolejowi przetransportowali 112 283 pasażerów, co stanowi spadek o 2,14% w stosunku do analogicznego okresu w 2012 roku. Dla osób niepełnosprawnych podróżowanie pociągiem wciąż wypada korzystniej finansowo, ponieważ przewoźnicy kolejowi muszą respektować ulgi ustawowe, a dodatkowo podróż jest wygodniejsza niż autokarem, zawsze bowiem można wstać, rozprostować kości, skorzystać z toalety. Czy jednak dworce kolejowe i tabor szynowy spełniają kryteria dostępności dla osoby niepełnosprawnej? Na jakie formy wsparcia może liczyć pasażer z ograniczeniem mobilności? System kolejowy w Polsce W nieodległej przeszłości funkcjonowały pociągi ekspresowe, pospieszne oraz osobowe. Dzisiaj sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, ponieważ kategorie pociągów zmieniły się podłóg podziałów na rynku kolejowym. Pociągi ekspresowe zostały włączone do spółki InterCity, która oferuje podróże w wysokim standardzie komfortu, relatywnie najdroższe. Zwykle składy pociągów EuroCity, InterCity i ekspresów wyposażone są w klimatyzację, wagon restauracyjny spółki Wars i obejmuje je całkowita rezerwacją miejsc, co w praktyce oznacza konieczność wykupienia miejscówki. Dawne pociągi pospieszne to obecnie pociągi Twoich Linii Kolejowych (TLK). Niektóre są objęte całkowitą rezerwacją miejsc. Dawne pociągi osobowe już nie istnieją, a ich rolę przejęły Przewozy 17 Regionalne oraz lokalne spółki samorządowe. Urząd Transportu Kolejowego podaje, że obecnie po polskich torach przemieszcza się dziesięciu licencjonowanych przewoźników pasażerskich: • Przewozy Regionalne Sp. z o.o., ul. Wileńska 14a, 03-414 Warszawa, http://www.przewozyregionalne.pl, • INTERCITY S.A., ul. Żelazna 59a, 00-848 Warszawa, http://www.intercity.pl, • Koleje Mazowieckie – KM Sp. z o.o., ul. Lubelska 1, 03-802 Warszawa, http://www.mazowieckie.com.pl, • PKP Szybka Kolej Miejska w Trójmieście Sp. z o.o., ul. Morska 350a, 81-002 Gdynia, http://www.skm.pkp.pl, • Warszawska Kolej Dojazdowa Sp. z o.o., ul. Batorego 23, 05-825 Grodzisk Mazowiecki, http://www.wkd.com.pl, • Arriva RP Sp. z o.o., ul. Stępińska 22/30, 00-739 Warszawa, http://www.arriva.pl, • Szybka Kolej Miejska Sp. z o.o., Al. Jerozolimskie 125/127, 02-017 Warszawa, http://www.skm.warszawa.pl, • Koleje Dolnośląskie S.A., ul. Wojska Polskiego 1, 59-220 Legnica, http://kolejedolnoslaskie.eu, • Koleje Wielkopolskie Sp. z o.o., ul. Składowa 5, 61-897 Poznań, http://www.koleje-wielkopolskie. com.pl, • Koleje Śląskie Sp. z o.o., ul. Wita Stwosza 7, 40-040 Katowice, http://www.kolejeslaskie.com. Taki podział na rynku kolejowym oznacza dla pasażerów większe zróżnicowanie taboru, informacji i tworzy chaos, w którym czasem ciężko się odnaleźć. Ze względu na wiekową już infrastrukturę dworców, trudno jest także osiągnąć jakieś standardy architektoniczne. U osób niepełno- sprawnych powoduje to dodatkowe komplikacje w przemieszczaniu się. Bariery w transporcie kolejowym Zdecydowanie najwięcej barier spotykamy na dworcach. Osoby niepełnosprawne ruchowo często nie mają możliwości przedostania się na perony, ponieważ windy wciąż są rzadkością. Jak donoszą środowiska osób na wózkach, nawet na ostatnio remontowanych dworcach brakuje wind i podnośników dla wózków. Jeszcze przed Euro 2012 głośnym echem odbiła się dyskusja i rozżalenie wynikające z braku wind na świeżo wyremontowanym dworcu Warszawa Wschodnia. Reperkusją tych skarg i protestów było wydanie przez Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji Miejskiej (SISKOM) wydało w maju 2013 roku, raportu na temat dostępności 49 stołecznych dworców kolejowych. Wynika z niego, że najczęściej w obrębie stacji brakuje alternatywy dla schodów. Niektóre windy nie działają permanentnie (np. stacja Rakowiec, gdzie drzwi do windy są zaspawane lub zakryte dyktą), ścieżki dla niewidomych i zabezpieczenia skrajni są niekompletne, niekompatybilne (nie jest stosowany jeden standard) lub w ogóle ich brak. Raport zwraca uwagę również na fatalne informacje o otoczeniu dworców (wyjścia, mapy) i braki w zaznaczaniu w rozkładzie kursów realizowanych dostępnym dla wózków taborem z platformami wjazdowymi (wózków elektrycznych się nie podnosi, bo ważą ponad 300 kg). Autorzy raportu opisują również problem z niewystarczającą infrastrukturą bezpiecznych stojaków rowerowych. Dla osób niepełnosprawnych sensorycznie, czyli niewidomych, niesłyszących, słabowidzących i słabosłyszących zdecydowanie największą barierą jest niewystarczająca informacja pasażerska na dworcach. Komunikaty wizualne, przedstawiane na słabo widocznych tablicach klapkowych lub na papierowych kartkach za szybą, powodują ogromne utrudnienie. Zwykle trzeba kogoś poprosić o przeczytanie informacji, ale zdarza się też tak, że nikogo nie ma w pobliżu. Na niektórych dworcach pojawiają się nowoczesne elektroniczne tablice informacji. Ich wygląd i kontrast reguluje techniczna specyfikacja interoperacyjności (TSI), opracowana przez European Railway Agency (ERA) i zamieszc- NR 2 (19) 2013 18 Tablica informacyjna na dworcu kolejowym zona na stronie Urzędu Transportu Kolejowego. Informacja dźwiękowa nie zawsze jest słyszalna (zwłaszcza podczas wjeżdżania pociągu na stację), a jej jakość również pozostawia wiele do życzenia. Pomniejsze stacje w ogóle nie stosują zapowiedzi głosowej. Na dworcach, na których najczęściej bywam (a są to dworce miast wojewódzkich) brakuje oznaczeń skrajni schodów, Nowoczesna, elektroniczna tablica informacyjna wypukłych pasów zabezpieczających na peronach oraz systemu ścieżek dla niewidomych w obrębie całego dworca. Z tych powodów podróż osoby niewidomej może być niebezpieczna i dotarło do moich uszu wiele zgłoszeń o wpadnięciu na tory, upadku ze schodów i przewróceniu się na przeszkodach na peronach. Podczas przesiadek liczy się czas przejścia pomiędzy peronami – jeśli informacja pasażerska nie jest zrozumiała, czytelna i poprawna, istnieje duże prawdopodobieństwo niezdążenia na pociąg i wypadku w drodze. Kiedy już poradzimy sobie z barierami na dworcach, czekają na nas bariery w pociągach. Osoby na wózkach skarżą się na brak wagonów przystosowanych do ich przewozu. Zdarzają się przypadki błędnej informacji w rozkładzie o podstawieniu dostępnego taboru. Problemy objawiają się także w różnicach poziomu drzwi i peronu – dla wielu osób niepełnosprawnych i starszych pokonanie stromego podejścia do wagonu wymaga dużego wysiłku i wywołuje frustrację. Dla osoby słabowidzącej i niewidomej również jest to problem. Mnie także zdarzyło się upaść podczas schodzenia z peronu na dworcu Warszawa Śródmieście (standard 960) do niżej umiejscowionego wagonu Szybkiej Kolei Miejskiej (przystosowanego do standardu 760). Bariery wewnątrz pociągu są zależne od rodzaju taboru. O ile w pociągach ekspresowych kierownik pociągu zazwyczaj podaje przez głośniki informacje o kolejnych stacjach na trasie, pociągi niższych kategorii, w starym taborze pozbawione są zapowiedzi głosowych. Dla osoby niewidomej taki stan rzeczy jest źródłem ogromnego stresu, ponieważ nie wie ona do jakiej stacji podjeżdża i musi pytać o to współpasażerów. Jeśli żadnego nie ma w zasięgu głosu, pozostaje zgadywanie. Jeden z pasażerów pociągu do Berlina złożył skargę na brak zapowiedzi głosowej 19 w pociągu do Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego. W odpowiedzi otrzymał pismo stwierdzające naruszenie przepisów, a Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził to własnym wyrokiem, co jednak nie wpłynęło na ustanowienie standardu. Obecność innych pasażerów może być pomocna, ale także czasem powoduje konflikty. Na zatłoczonych trasach walka o miejsce siedzące przybiera niekiedy postać swoistej krwawej krucjaty i na próżno szukać jakichkolwiek śladów edukacji pasażerów na temat zwalniania miejsc bardziej potrzebującym – osobom starszym, niepełnosprawnym, kobietom w ciąży lub rodzicom z dziećmi. To niestety powszechny problem – każdy chce siedzieć i nie dostrzega potrzeb innych ludzi. Kontrola biletów obecnie odbywa się spokojniej, niż było to kiedyś. Z moich doświadczeń wynika, że kontrolerzy w większości orientują się w należnych ulgach ustawowych, co dawniej wcale nie było regułą. Instancją wyższą w przypadku kwestii spornych jest kierownik pociągu, który dysponuje tabelą ulg i wymaganych dokumentów. W przeszłości zawsze woziłem ze sobą wyciąg z ustawy, aby w sytuacji sporu wykazać swoje prawo do ulgowego biletu. Pewną nowością jest wprowadzenie zapisu, że osoba niepełnosprawna podróżująca samotnie nie musi od razu zgłaszać konduktorowi braku biletu i chęci jego zakupu. Wystarczy, że poczeka ona w dowolnym miejscu na kontrolę i zgłosi potrzebę zakupu biletu – wówczas, bez dodatkowych opłat, bilet zostanie wystawiony. Należy jednak pamiętać, że w przypadku podróżowania z przewodnikiem ten zapis nie obowiązuje. Jeśli osoba niewidoma porusza się z psem przewodnikiem, to od niedawna można go przewozić bez kagańca. Obsługa pociągu nie do końca rozumie przeznaczenie przedziałów System ścieżek dla niewidomych na płycie peronu specjalnych, które wprawdzie oznaczone są naklejką „dla matek z dziećmi, dla kobiet w ciąży”, ale często pozostają zamknięte, co uniemożliwia skorzystanie z nich i przez ciężarne kobiety i przez innych pasażerów z ograniczeniem mobilności, którzy mogliby w nich usiąść. W 2011 roku Prezes Urzędu Transportu Kolejowego wydał opinię, według której osoba z niepełnosprawnością jest uprawniona do skorzystania z przedziału specjalnego, jednak przewoźnicy nie zmienili swoich regulaminów. Z tego faktu wynikają czasem konflikty z obsługą pociągu. Należy pamiętać, by zgłosić chęć zajęcia takiego przedziału u kierownika pociągu. Planowanie podróży i zakup biletów Każda podróż rozpoczyna się od planu. Należy sprawdzić rozkład jazdy, zakupić bilety i policzyć czas. Pożytecznych informacji dostarcza strona www.pkp.pl, na której można wyszukać połączenie. Niestety jej dostępność pozostawia wiele do życzenia. Nawigację po stronie utrudniają puste atrybuty ALT, zaburzona struktura nagłówków i elementy graficzne umieszczone w niespodziewanych miejscach. W trybie dużego kontrastu systemu Windows strona z rozkładami jest odczytywalna, choć różne przyciski i kontrolki nie zmieniają kolorów, co nieco utrudnia obsługę serwisu. Jeszcze ciekawiej kupuje się bilet przez Internet. Zmierzam dzisiaj z Krakowa do Warszawy – trasa dobrze mi znana i stosunkowo często przeze mnie uczęszczana. Bilet kupuję zawsze przez Internet, by nie toczyć walki na czas z innymi podróżnymi przy dworcowej kasie. Wydawałoby się, że zamawianie i kupowanie biletów przez Internet jest proste i należy już do standardowych działań. Czy zawsze? Oto, co odkryłem… Bilet do Warszawy kupuję na stronie http://pkp.pl, ponieważ będę jechał spółką TLK. Bilet powrotny kupuję na stronie http://www.i-pr.pl, ponieważ będę wracał spółką InterRegio. Trochę to szalone, że nie ma jednej strony do tego celu, ale niestety rynek kolejowy jest, jaki jest. Nie należy się spodziewać zbyt dużej dozy NR 2 (19) 2013 20 Skąd bierze się różnica w czasie przejazdu TLK i ekspresu na tej samej trasie? Nie jest pewne, czy wie to ktokolwiek, nawet osoba układająca rozkład zdrowego rozsądku, ani stosowania zasad użyteczności. Ze zdumieniem stwierdzam, że pociąg TLK do Warszawy jedzie godzinę dłużej od pociągu ekspresowego. Zastanawiam się skąd ta różnica, więc wchodzę w szczegóły tras obu pociągów. Jedyne, co odróżnia rozpiskę przystanków TLK od ekspresu na tej trasie, to postój we Włoszczowej. Raczej nie trwa godzinę, przyczyna musi być inna, ale jej nie odkryłem. Różnicą oczywiście jest też cena (dwukrotnie wyższa w ekspresie). Oprócz wyboru właściwego pociągu TLK, należy podjąć decyzję, czy chcemy „bilet”, czy też „bilet z rezerwacją”. Ponieważ na stronie z rozkładem PKP jest napisane, że na TLK trzeba mieć bilet z rezerwacją – wybieram właśnie ten. Szybko powracam na stronę wyboru, ponieważ okazuje się, że „bilet z rezerwacją” oznacza bilet pierwszej klasy. Wybieram zatem „bilet”, mimo wymogu rezerwacji. Teraz czas znaleźć właściwą ulgę. Muszę wybrać należną mi ulgę z rozwijanej listy – na mojej legitymacji osoby niepełnosprawnej jest napisane, że mam ZNACZNY stopień niepełnosprawności ze względu na wzrok. Nie ma jednak takiej kategorii w rozwijanej liście – czytam całą, by wybrać coś, co by pasowało. Znalazłem: • (98) 51% osoby niewidome uznane za niezdolne do samodzielnej egzystencji, • (75) 37% osoby niewidome, jeśli nie są uznane za osoby niezdolne do samodzielnej egzystencji, • (74) 37 % osoby niezdolne do samodzielnej egzystencji. Na moim orzeczeniu o niepełnosprawności widnieje wprawdzie informacja, że jestem niezdolny do samodzielnej egzystencji, ale nie, że jestem niewidomy. Zresztą i tak nie jeżdżę z orzeczeniem, tylko z białą legitymacją osoby niepeł- nosprawnej, na której w ogóle nie ma informacji o niezdolności do samodzielnej egzystencji. Mogę mieć zatem kłopoty, ale wybieram największą zniżkę, bo kiedyś jeden konduktor powiedział mi, że znaczny stopień niepełnosprawności na wzrok oznacza w praktyce osobę niewidomą, niezdolną do samodzielnej egzystencji – więc mu zaufałem (w końcu ma mundur). Strona do zamawiania biletu ma szereg wad, ale bilet da się kupić. Używam opcji wysokiego kontrastu, więc wydruk biletu różni się od standardowego. Konduktor już kiedyś posądził mnie o to, że bilet jest fałszywy, bo nie wygląda jak zwykle. Trudno – duży jestem, to kłócić się mogę. Przechodzę do strony interREGIO, by kupić bilet powrotny. Ta strona jest prostsza, bo się na niej nie gubię. Dochodzę do wyboru ulgi… już w ogóle nic nie rozumiem. Brakuje opisów, są tylko 21 wypisane procenty. Zagłębiam się w Google, by poczytać, jakie w ogóle ulgi na interREGIO mogą mi przysługiwać. Lektura dostarcza przydatnych informacji (może by tak połączyć stronę kupna biletów z wyszukiwarką Google? Brakuje podstawowych zapisów – Google podpowie). Powracam i kupuję bilet. Wersja wydrukowana wygląda właściwie i zakup zajmuje mniej czasu niż na stronie www. pkp.pl. Tutaj przerwa na reklamę: bilet dla osoby niewidomej z Krakowa do Warszawy – ok. 3 zł (InterREGIO), ok. 20 zł (TLK) i ok. 70 zł (EX, EC, IC). Można dostać poplątania? Można. Pozostają teraz tylko takie pytania: • Dlaczego w Internecie tylko przy nielicznych stacjach zamieszczono informację, na który peron przyjeżdża pociąg? W Krakowie jest 5 peronów – nie wiem, gdzie mam iść. Trzeba będzie znaleźć poczciwą duszę, która zatrzyma się w biegu i odczyta tę informację z mikroskopijnej listy na ścianie. • Czy pociąg przyjedzie rzeczywiście na tor, który jest w rozkładzie, czy zacznie się bieg o życie z ludźmi, gnającymi na inny peron? • Ile będzie wynosić opóźnienie pociągu na starcie (bo trzeba to od razu wkalkulować w czas podróży)? • Ile będzie wynosić opóźnienie pociągu u celu mojej podróży (bo zwyczajowo jakieś jest – za co oczywiście kierownik pociągu serdecznie przeprasza)? W Polsce są takie kategorie pociągów, które ciężko spotkać w Europie Zachodniej, np. ekspres opóźniony planowo, ekspres opóźniony po prostu, pociąg pospieszny opóźniony, przyspieszony pociąg opóźniony… Widzący czy nie – znacie te problemy, prawda? A pamiętacie te czasy, kiedy kupowało się w jednej kasie bilet na pośpieszny, ale że był opóźniony to wsiadało się na ten sam bilet do osobowego, bo zwykle był o czasie? Tego już nie ma. Jest natomiast cywilizacja i Internet. Ze względu na opóźnienia lepiej nie planować podróży z przesiadką co do minuty. Zwykle biorę sobie 30 minutowy zapas, zwłaszcza na dalszych trasach. Nie zawsze to wystarczy, ale jakoś trzeba kalkulować. Wsparcie i ulgi podczas podróży Podobnie jak w ruchu lotniczym, każda osoba odczuwająca skutki niepełnosprawności (niekoniecznie posiadająca orzeczenie o stopniu niepełnosprawności) może liczyć na pewne wsparcie od obsługi dworca lub przewoźnika. Reguluje to przepis unijny – Rozporządzenie 13.71 z 23.10.2007 o prawach pasażera w transporcie kolejowym. W ramach udzielanej pomocy asystent doprowadza osobę niepełnosprawną z umówionego punktu w obrębie dworca na pociąg, pomaga w przesiadce, a także doprowadza do właściwego miejsca w pociągu. Przewoźnik albo zarządca dworca musi przekazać informację o takim pasażerze dalej, do kolejnej instytucji, która ma zapewnić pomoc na dalszym etapie podróży. Chęć skorzystania z asystenta należy zgłosić co najmniej 48 godzin wcześniej. Ciężko się jednak połapać w tym, gdzie zgłaszać, ponieważ każdy przewoźnik ma swoją infolinię, a każdy dworzec własny numer telefonu. Jak sprawdziłem osobiście, na pomniejsze stacje w ogóle nie ma sensu dzwonić, ponieważ nie są świadome istnienia przepisu i nie są przygotowane na niesienie pomocy podróżnym. Dużym atutem korzystania z pomocy asystenta jest nie tylko to, że możemy mieć pewność dotarcia do właściwego pociągu na czas, ale także to, że prościej o wszelkie skomunikowania. Pociąg, na który mamy się przesiąść, jeśli jego kierownikowi zostanie przekazana informacja o transporcie osoby niepełnosprawnej, może zostać na chwilę wstrzymany, by pasażer zdążył z przesiadką. W przypadku większych opóźnień obsługa NR 2 (19) 2013 22 pociągu może zaproponować inny pociąg, ponieważ dysponuje szczegółowym rozkładem jazdy. W praktyce jednak pasażerowie często się skarżą na brak możliwości skomunikowania pociągów, co wynika najpewniej z braku procedur w tym zakresie. Zgodnie z ustawą o transporcie kolejowym, reklamację zgłasza się bezpośrednio do przewoźnika. Jeśli skarga zostanie przez niego odrzucona, wówczas można złożyć reklamację do Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego. Poza przewozami okazjonalnymi i niektórymi przewoźnikami realizującymi przewozy w ramach komunikacji miejskiej, wszyscy przewoźnicy respektują ulgi ustawowe. Ulga nie obowiązuje na pierwszą klasę oraz na miejscówkę. Miejscówka zawsze kosztuje tyle samo każdego pasażera, natomiast dopłatę do 1 klasy uiszcza się wedle schematu +50% ceny normalnego biletu. Informacje o ulgach ustawowych można znaleźć w obwieszczeniu Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 9 października 2002 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu ustawy o uprawnieniach do ulgowych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego. (Dz. U. z 2002 r., Nr 175, poz. 1440 z późn. zm.). Osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności (niezdolne do samodzielnej egzystencji, inwalidzi I grupy) mają prawo do: • 49% ulgi w pociągach osobowych i autobusach PKS w komunikacji zwykłej, na podstawie biletów jednorazowych, • 37% ulgi w pozostałych pociągach PKP i autobusach PKS, również na podstawie biletów jednorazowych. Do ulgi uprawnia jeden z dokumentów: • wypis z treści orzeczenia komisji lekarskiej do spraw inwalidztwa i zatrudnienia, stwierdzający zaliczenie do I grupy inwalidów, • wypis z treści orzeczenia: wojskowej komisji lekarskiej, komisji lekarskiej podległej Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji albo Szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego albo Szefowi Agencji Wywiadu, stwierdzający zaliczenie do I grupy inwalidztwa, • orzeczenie lub wypis z treści orzeczenia lekarza orzecznika lub komisji lekarskiej Zakładu Bilety na trasy obsługiwane przez poszczególne spółki możnakupić na ich stronach internetowych Ubezpieczeń Społecznych, stwierdzające całkowitą niezdolność do pracy i niezdolność do samodzielnej egzystencji albo niezdolność do samodzielnej egzystencji, • wypis z treści orzeczenia lekarza rzeczoznawcy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego lub komisji lekarskiej KRUS, stwierdzający niezdolność do samodzielnej egzystencji, • zaświadczenie ZUS lub KRUS, stwierdzające zaliczenie wyrokiem sądu do I grupy inwalidów bądź uznanie niezdolności do samodzielnej egzystencji, • legitymacja emeryta – rencisty wojskowego z wpisem o zaliczeniu do I grupy inwalidztwa, • legitymacja emeryta – rencisty policyjnego wydana przez właściwy organ emerytalny podległy odpowiednio ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych, Ministrowi Sprawiedliwości albo Ministrowi Obrony Narodowej, z wpisem o zaliczeniu do I grupy inwalidztwa lub stwierdzającym niezdolność do samodzielnej egzystencji, • legitymacja osoby niepełnosprawnej, stwierdzająca znaczny stopień niepełnosprawności, wystawiona przez uprawniony organ. Wszystkie powyższe dokumenty, z wyjątkiem legitymacji emeryta – rencisty wojskowego oraz legitymacji osoby niepełnosprawnej, okazuje się razem z dowodem osobistym lub innym dokumentem potwierdzającym tożsamość osoby uprawnionej. Niewidomi, niebędący osobami o znacznym stopniu niepełnosprawności (niezdolnymi do samodzielnej egzystencji, inwalidami I grupy), mają prawo do: • 37% ulgi w 2 klasie pociągów PKP oraz w autobusach PKS, na podstawie biletów jednorazowych lub miesięcznych imiennych. Do ulgi uprawnia jeden 23 fot. Michał Dębiec (1-6), wetape, ShadowRape, FIRR z dokumentów (wymienionych powyżej, przy okazji omawiania uprawnień osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności) stwierdzających inwalidztwo, niezdolność do pracy albo niepełnosprawność z powodu stanu narządu wzroku. UWAGA: Nowe ulgi dla osób niewidomych od 1 stycznia 2011 r. Osoby niewidome uznane za niezdolne do samodzielnej egzystencji mają prawo do ulgi 93% przy przejazdach środkami publicznego transportu zbiorowego kolejowego w pociągach osobowych oraz autobusowego w komunikacji zwykłej, na podstawie biletów jednorazowych lub miesięcznych imiennych. W pociągach innych niż osobowe i w autobusach innych niż zwykłe ulga wynosi 51%. Opiekun lub przewodnik, towarzyszący w podróży osobie o znacznym stopniu niepełnosprawności (niezdolnej do samodzielnej egzystencji, inwalidzie I grupy) lub osobie niewidomej, na podstawie jednego z dokumentów podopiecznego oraz biletów jednorazowych, ma prawo do 95% ulgi w pociągach PKP i autobusach PKS. Opiekun lub przewodnik, zgodnie z ustawą, musi być osobą pełnoletnią. Przewodnikiem osoby niewidomej może być też osoba, która ukończyła 13 lat, albo pies – przewodnik (wtedy również za psa ponosimy ulgową opłatę). Dzieci i młodzież niepełnosprawna oraz ich rodzice lub opiekunowie (chodzi o jedno z rodziców oraz o jednego opiekuna) mają prawo do 78% ulgi w pociągach PKP i autobusach PKS na trasie z miejsca zamieszkania lub miejsca pobytu do: przedszkola, szkoły, szkoły wyższej, placówki opiekuńczo-wychowawczej, placówki oświatowo-wychowawczej, specjalnego ośrodka szkolno-wychowawczego, specjalnego ośrodka wychowawczego, ośrodka umożliwiającego dzieciom i młodzieży spełnianie obowiązku szkolnego i obowiązku nauki, ośrodka rehabilitacyjno-wychowawczego, domu pomocy społecznej, ośrodka wsparcia, zakładu opieki zdrowotnej, poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym poradni specjalistycznej, a także na turnus rehabilitacyjny – i z powrotem (dzieci na podstawie biletów jednorazowych lub miesięcznych imiennych, rodzice lub opiekunowie – biletów jednorazowych). Korzystający z ulgowych przejazdów są zobowiązani posiadać odpowiedni dokument potwierdzający niepełnosprawność: 1.dla dzieci i młodzieży uczęszczającej do przedszkola, szkoły, szkoły wyższej albo ośrodka lub innej placówki o charakterze oświatowym jest to: • legitymacja przedszkolna dla dzieci niepełnosprawnych, • legitymacja szkolna dla uczniów niepełnosprawnych, • legitymacja szkolna albo studencka wraz z jednym z dokumentów wymienionych poniżej – w punkcie 2. 2.dla dzieci i młodzieży nie uczęszczającej do szkoły (innych placówek z punktu 1): • orzeczenie lub wypis z treści orzeczenia lekarza orzecznika lub komisji lekarskiej ZUS, stwierdzające niezdolność do samodzielnej egzystencji, całkowitą albo częściową niezdolność do pracy, • wypis z treści orzeczenia komisji lekarskiej ds. inwalidztwa i zatrudnienia, stwierdzającego zaliczenie do jednej z grup inwalidzkich, • legitymacja dokumentująca niepełnosprawność, wystawiona przez uprawniony organ. UWAGA: Przy przejazdach do jednostek udzielających świadczeń zdrowotnych albo pomocy społecznej bądź organizujących turnusy rehabilitacyjne dodatkowo, oprócz wymienionych dokumentów, wymagane jest zaświadczenie (zawiadomienie) określające: • miejsce i termin badania, leczenia, konsultacji, zajęć rehabilitacyjnych, zajęć terapeutycznych albo pobytu w ośrodku wsparcia, domu pomocy społecznej, lub na turnusie rehabilitacyjnym, • odpowiednio (w drodze powrotnej), potwierdzające stawienie się na badaniach, konsultacji, turnusie itp. 3.rodzice lub opiekunowie mogą korzystać z ulgowych przejazdów PKP lub PKS na podstawie wymienionych powyżej, w punkcie 1 i 2 dokumentów podopiecznych. Podróżując bez dziecka (po dziecko, po odwiezieniu dziecka) należy mieć zaświadczenie ze szkoły lub innej placówki, a w sytuacjach opisanych w ramce – również podane tam zaświadczenia/ zawiadomienia. *Michał Dębiec (ur. w 1981 r.) – absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW ze specjalnością marketing medialny i public relations. W wieku trzech lat stracił wzrok, a po roku częściowo go odzyskał w wyniku eksperymentu medycznego wykonanego w Paryżu. Od tego czasu jest osobą bardzo słabowidzącą, chorą na barwnikowe zwyrodnienie siatkówki (Retinitis Pigmentosa). Zawodowo zajmuje się organizacją i planowaniem działań marketingowych firmy, a także wspiera FIRR podczas szkoleń z podnoszenia stopnia dostępności uczelni wyższych dla osób niepełnosprawnych. Na Śląsku, skąd pochodzi, przekazuje sugestie o dostępności transportu publicznego do jego zarządcy, KZK GOP-u. Prowadzi również szkolenia dla kierowców komunikacji miejskiej oraz obsługi naziemnej lotniska Okęcie z zakresu wypracowania standardów obsługi pasażerów niepełnosprawnych. NR 2 (19) 2013 24 Pies przewodnik Rafał Charłampowicz* Czy warto mieć psa? Mówiąc czy pisząc o psach przewodnikach, zawsze kieruję się jedną zasadą – nie zachęcam. Każdy, kto zastanawia się nad wzięciem psa, powinien podjąć taką decyzję samodzielnie. Bierzemy do domu żywą istotę, wymagającą naszej uwagi i opieki, czasem sprawiającą duże kłopoty. Decydując się na psa nie możemy kierować się emocjami, reklamą, zachętą bliskich. Zanim zgłosimy się do PZN-u lub którejś z fundacji szkolących psy, musimy wiedzieć, w czym pies ma nam pomóc. Najważniejszą kwestią jest to, czy jesteśmy gotowi być samodzielni w poruszaniu się. Pies może bardzo ułatwić chodzenie bez ludz- kiego przewodnika, ale decyzja musi być w nas. Gdy jakieś szesnaście lat temu, dostawałem z PZN-u pierwszego psa, słyszałem o wielu przypadkach zwierząt, które trafiły do niewidomych, a potem nie pracowały. Wnioskujący o psy kierowali się wyobrażeniami, a gdy te rozmijały się z rzeczywistością lub gdy okazywało się, że psi przewodnik tak naprawdę wcale nie jest im potrzebny, robili z psa zwykłego kanapowca. Dzisiaj wymagania wobec aplikujących o psy są znacznie wyższe. Przed wzięciem pierwszego psa, musiałem ukończyć krótki kurs poruszania się z laską. To wystarczyło. Dzisiaj organizacje szkolące i przekazujące psy wymagają, by aplikant rzeczywiście poruszał się samodzielnie. W przypadku psów dofinansowywanych przez PZN umiejętności wnioskujących o psa są weryfikowane podczas specjalnego, kilkudniowego spotkania w Warszawie. Jest ono obowiązkowe dla wszystkich, których wnioski o psa spełniły wymogi formalne i przeszły do kolejnego etapu. Podczas spotkania aplikanci muszą samodzielnie przejść pewien odcinek drogi. Ich umiejętności w poruszaniu się są oceniane przez specjalistów z PZN-u. Pozostała część spotkania to wykłady o psach prowadzone przez kynologów. Jest to dobry czas, by zweryfikować i poszerzyć swoje wiadomości o tych zwierzętach. Jednym z ważnych punktów spotkania jest kontakt z czworonogami. Psa przyprowadzonego przez kynologów (nie jest to przewodnik) trzeba przywołać, pogłaskać, dać mu smakołyk. Takie ćwiczenie wprowadzono celowo. Podczas końcowego szkolenia, gdy niewidomy i jego przewodnik zaczynali pracować razem, kilkakrotnie okazało się, że niektórzy kursanci bali się fizycznego kontaktu 25 z psem. W tej chwili lęk przed psem jest zauważany już podczas spotkania w Warszawie. Fundacja Labrador Pies Przewodnik i Fundacja Pies Przewodnik/Vis Maior również wymagają od beneficjentów umiejętności samodzielnego poruszania się i organizują spotkania z kandydatami. Podczas takich spotkań weryfikuje się umiejętność samodzielnego poruszania się kandydatów i ich przygotowanie do przyjęcia psa. Jest to oczywiście także okazja, by porozmawiać ze specjalistami. Wszystkie organizacje kładą nacisk na aktywność kandydatów. Poruszanie się z laską jest jednym z jej aspektów. W Fundacji Pies Przewodnik/Vis Maior podczas testu bardziej zwraca się uwagę na to, czy aplikujący o psa rozumie przestrzeń i potrafi się w niej odnaleźć niż na to, czy z laską porusza się prosto. Fundacja Labrador jako jedyna prowadzi indywidualne spotkania kwalifikujące. Rozumiem ten generalny nacisk na samodzielne chodzenie, ale pamiętając swój przypadek, mam wątpliwości, czy ten wymóg powinien być tak istotny. Zanim wziąłem psa, w ogóle nie chodziłem sam. Na studiach większość moich znajomych mieszkała w tym samym akademiku, więc na zajęcia chodziliśmy razem. O psie pomyślałem pod koniec drugiego roku studiów, gdy wiedziałem, że w następnym roku każda grupa będzie miała zajęcia w innych godzinach, więc jeśli nie chcę siedzieć bez sensu na uczelni, czekając na swoje zajęcia, muszę się usamodzielnić. O lasce w ogóle nie myślałem. Od razu wiedziałem, że chcę psa. Zrobiłem wymagany kurs poruszania się z laską, by spełniać wymogi formalne, ale w ogóle nie planowałem korzystania z laski. Moją pierwszą pomocą w orientacji był zatem pies, a nie laska. Nie mogę wykluczyć, że gdyby nie możliwość dostania psa, jeszcze długo nie zdecydowałbym się na samodzielne chodzenie. Obawiam się, że zasada niedawania psów ludziom, którzy nie chodzą Pies to żywa istota, której potrzeb nie można ignorować. Laskę można złożyć, schować do plecaka i o niej zapomnieć z laską, na starcie eliminuje takie przypadki jak ongiś mój. Co ciekawe, chodzić z laską nauczyłem się przy psie. Nie powiem, bym polubił laskę, ale uważam, że każdy niewidomy powinien umieć dobrze posługiwać się tym narzędziem, bo w pewnych sytuacjach bywa nieocenione. Umiejętności nabyte przy poruszaniu się z laską przydają się też np. przy korzystaniu z detektorów przeszkód. Pies a laska Technika chodzenia z psem jest oczywiście zupełnie inna od techniki chodzenia z laską. Każde rozwiązanie ma wady i zalety. Zanim przejdziemy do samego poruszania się, warto powiedzieć o drastycznej różnicy w reakcjach ludzi. Gdy idziemy z laską, często ktoś chce pomagać, niezależnie od tego, czy my tego chcemy. Mimo zmian kulturowych nadal można usłyszeć komentarze typu „jaki biedny” lub „jakie nieszczęście”. Gdy idziemy z psem, pomagających jest mniej i częściej jest to pomoc werbalna, a komentarze to na ogół „jaki śliczny” lub „jaki piękny”. Komentarze oczywiście zwykle dotyczą psa, bo to właśnie pies, a nie jego pan, przyciąga uwagę. Świetna jest świadomość, że ośrodkiem uwagi jest pies, a nie ja. Zasadnicza zaleta chodzenia z psem to omijanie wszelkich przeszkód. Właściciele przewodników mogą latami chodzić po pewnej trasie i nie wiedzieć, że są na niej słupki uniemożliwiające parkowanie, dziury w chodniku, czy stojaki reklamowe. Pies omija wszystkie przeszkody, które utrudniają życie większości osób poruszających się z laską. Pies obejdzie ludzi blokujących drogę, parkujące samochody, stragany, słupy, niezabezpieczone rowy robót drogowych itp. Jeżeli przeszkoda jest nie do obejścia lub gdy pies nie wie, jak ją obejść, po prostu się zatrzyma czekając na decyzję swojego pana. Dobrze wyszkolony pies omija również przeszkody nadziemne, np. nisko wiszące gałęzie. Paweł Wdówik porównał kiedyś chodzenie z psem przewodnikiem do chodzenia pustym tunelem, w którym możemy iść szybko, nie przejmując się żadnymi przeszkodami. Przytaczam to porównanie, bo dobrze oddaje specyfikę poruszania się z psem i pozwala dostrzec nie tylko zalety, ale i ograniczenia takiego sposobu chodzenia. Idąc z laską mamy bezpośredni kontakt z tym, co jest dookoła. Przypuszczam, że niewiele osób stale ostukuje brzeg drogi, ale i tak często trafiamy na różne NR 2 (19) 2013 26 punkty orientacyjne, np. ławki, trawniki, słupy i mnóstwo innych obiektów, dzięki którym wiemy lub upewniamy się, gdzie jesteśmy. Idąc z psem nie mamy dostępu do większości tych informacji. W pewnych sytuacjach z psem zatem można zgubić się łatwiej niż z laską. Wystarczy, że się rozkojarzymy, a pies zejdzie z jakiegoś powodu z obranej przez nas drogi, i już musimy się orientować. Trzeba dodać, że w takich sytuacjach często wystarczy wydać psu odpowiednie polecenie i pies postara się wrócić do znanego miejsca. Podsumowując, pies to łatwość chodzenia, bo nie musimy koncentrować się na omijaniu przeszkód, ale także brak informacji o tym, co jest dookoła. Jest jeszcze jedna istotna różnica między psem a laską, tym razem jednoznacznie przemawiająca za laską. Pies to istota żywa, a więc pije, je, wydala i choruje. Laskę można odstawić lub złożyć, schować do plecaka i o niej zapomnieć. W przypadku psa trzeba pamiętać o wszystkich jego potrzebach. Gdy jadę sam do obcego miasta, moim głównym problemem jest znalezienie dla psa trawnika. Pies oczywiście dobrze zniesie długą podróż pociągiem lub samolotem, ale w końcu musi się załatwić. Znalezienie odpowiedniego, najlepiej niezadbanego trawnika nie zawsze jest łatwe i bywa trochę stresujące. W polskich szkołach zwykle nie uczy się sprzątania po psie, co dodatkowo komplikuje sprawę. Najprostszym sposobem jest oczywiście spytać jakiegoś przechodnia lub obsługę hotelu o najbliższy dziki trawnik i zwykle się udaje, ale bywają też sytuacje bardzo kłopotliwe, np. zadbany, duży konferencyjny kompleks lub przyjazd w nocy do zupełnie obcego miasta, gdzie dodatkowo niewiele osób mówi po angielsku. Poświęcam tej sprawie tyle uwagi, bo dotyka ona wszystkich właścicieli psów, którzy jeżdżą z psami w dalekie, obce strony. Drugi problem to choroba lub wypadek. Chory pies potrzebuje opieki, a samo leczenie kosztuje. Na jedno i drugie trzeba być przygotowanym. Najgorzej, jeżeli coś niespodziewanego zdarzy się w obcym mieście, np. pies uszkodzi sobie łapę podczas wysiadania z pociągu. Trzeba wtedy ocenić powagę sytuacji i ewentualnie szukać weterynarza. Żywienie psa nie jest kłopotliwe, ale oczywiście kosztuje. 12-kilogramowy worek karmy to zwykle koszt powyżej 120 zł. Jeżeli zależy nam na zdrowiu psa, nie powinniśmy go karmić marketowymi karmami, reklamowanymi w telewizji. Oczywiście można psu gotować, ale to z kolei zajmuje czas. Można powiedzieć, że tam gdzie użytkownik laski może sobie pozwolić na jej schowanie, właściciel psa musi pomyśleć o jego potrzebach. Nawet, jeżeli pies zostaje w domu, trzeba o nim pamiętać i np. zrezygnować ze spontanicznie szykującej się imprezy, bo pies musi zostać wyprowadzony. Odrębną kwestią jest wchodzenie z psem do różnych miejsc. W Polsce mamy bardzo dobre prawo, które pozwala wchodzić z psem właściwie wszędzie. Wyjątkiem są miejsca kultu, ale przynajmniej w przypadku Kościoła Katolickiego jest decyzja episkopatu, która pozwala na wchodzenie z psami przewodnikami do kościołów. Zgodnie z polskim prawem 27 nikt nie może nam zabronić wejścia z psem do żadnego miejsca publicznego, wliczając w to restauracje, sklepy (także spożywcze), ośrodki zdrowia, środki transportu, hotele itp. Dodatkowo pies przewodnik nigdzie nie musi nosić kagańca. Prawo działa dobrze i wie o nim coraz więcej ludzi, ale wciąż jeszcze zdarzają się przypadki odmawiania psu wstępu do jakiegoś miejsca, np. do restauracji. Nawet jeżeli w końcu zostaniemy wpuszczeni, nastrój mamy popsuty. Na takie zdarzenia też trzeba być przygotowanym. Dodam jeszcze, że za granicą może być trudniej. W Unii Europejskiej nie ma jednolitego prawa dotyczącego wchodzenia z psami do miejsc publicznych i obowiązku zakładania im kagańca, szczególnie w środkach transportu. Natomiast poza Unią bywa tak, że prawa dotyczącego psów w ogóle nie ma lub nikt o nim nie wie. W Tbilisi np. bardzo trudno było gdziekolwiek wejść z psem, a jednym z zamkniętych dla nas miejsc było metro. Jak widać pies to nie tylko wielka frajda, ale również bardzo dużo obowiązków i pojawiających się trudności, których użytkownik laski w ogóle nie ma. Ktoś, kto decyduje się na psa, musi lubić psy jako zwierzęta, mieć środki na jego utrzymanie i najlepiej, jeśli w swoim mieście ma też rodzinę lub zaprzyjaźnione osoby, które w razie potrzeby zajmą się psem. Spełnienie ostatniego warunku nie jest oczywiście koniecznością, jednak jeżeli mamy gdzie zostawić psa na dzień lub dwa, będziemy bardziej swobodni. Nie wszędzie i nie zawsze chcemy przecież zabierać ze sobą zwierzę. które długo nie były wykorzystywane, może całkowicie utracić. Dużo zależy od sposobu naszej pracy z psem. Szczegółowe polecenia mogą mieć różną formę w różnych szkołach. Każda szkoła miewa też własne, specyficzne komendy, których nie znajdziemy w pozostałych ośrodkach szkolących psy. Jak już wspominałem, pies omija przeszkody, pozwalając na szybki, bezpieczny marsz. W przypadku przeszkód, których obejście nie jest oczywiste, np. kałuża zajmująca całą szerokość chodnika i wymuszająca zejście na jezdnię lub trawnik, pies zatrzyma się i poczeka na naszą decyzję. W takich sytuacjach poleceniem, które najczęściej wydaje się psu jest „prowadź sam” (polecenie to może mieć różną formę zależnie od szkoły) i pies wie, że ma pomyśleć i że może zachować się w niestandardowy sposób, np. zejść z zalanego chodnika na trawnik. Poza sytuacjami tego typu do omijania przeszkód nie wydajemy żadnych poleceń. Pies prowadzi sam. Ewentualnie możemy psa popędzić lub poprawić, stosując polecenia takie jak „szybciej”, „wolniej” lub np. „obejdź”. To ostatnie przydaje się, gdy ktoś idzie przed nami, skutecznie blokując chodnik, a my chcemy go ominąć. Generalnie jednak przeszkody nas nie obchodzą. Bez żadnych dodatkowych poleceń pies zatrzyma się też przed zejściem na jezdnię i przed schodami. Można rzec, że tam, gdzie chodzi wyłącznie o przemieszczenie się po jakiejś prostej, nie musimy nic mówić. Pies wie, co ma robić. Chodzenie z psem to oczywiście jednak dużo więcej niż proste omijanie przeszkód i prawie cała komunikacja z psem opiera się na poleceniach. Poleceń jest sporo, a ich lista nie jest zamknięta, bo sami możemy dodawać nowe. Część z nich to typowe komendy na posłuszeństwo, które zna każdy właściciel psa: „siad”, „waruj”, „noga”, „zostań”, „aport”. Pozostałe odnoszą się do prowadzenia. Najbardziej podstawowe to „naprzód”, „prawo”, „lewo” i „stój”. Do tego pies może być nauczony takich dodatkowych poleceń kierunkowych, jak „środek”, „do lewej” i „do prawej”. Tych ostatnich używamy do wskazania psu, którą częścią chodnika ma iść. Komendy kierunkowe to świetna okazja, by rozwiać jeden z kilku mitów dotyczących psów przewodników. Pies prowadzi nas w sensie technicznym, ale tak Co potrafi pies? Sporo pisałem o trudnościach, czas zatem zająć się tym, co dostajemy w zamian. Pies potrafi dużo, ale zanim przejdziemy do konkretów, chciałbym zastrzec, że każdy pies jest inny i pewne rzeczy będzie robił lepiej, a inne gorzej. Umiejętności, Znalezienie odpowiedniego trawnika, na którym pies może się załatwić jest w obcym miejscu trudnym zadaniem NR 2 (19) 2013 28 naprawdę to my prowadzimy psa. Pies, z wyjątkiem stałych tras, nie będzie wiedział, dokąd chcemy iść. To my musimy znać drogę, orientować się na niej i wydawać psu odpowiednie komendy. Jeżeli nie będziemy wystarczająco precyzyjni lub będziemy wydawać psu polecenia, które nijak się mają do rzeczywistości, pies nie będzie wiedział, o co nam chodzi i zacznie zgadywać lub przestanie pracować. Wyobraźmy sobie, że idziemy chodnikiem, po lewej stronie jest jezdnia, a po prawej trawnik. Szukamy chodnika prostopadłego do naszej drogi i wydaje się nam, że jesteśmy we właściwym miejscu. Mówimy do psa „W prawo”, ale pies widzi tylko trawnik, na który nie powinien wejść, bo żadnego chodnika tam nie ma. Jeżeli chodnik jest gdzieś blisko, pies, o ile nie będziemy mu przeszkadzali, doprowadzi nas do niego. Jeżeli jednak chodnika nie ma w pobliżu, pies najpewniej w końcu ulegnie naszym naciskom i wejdzie na trawnik. Jeżeli będziemy mylili się często, pies będzie chodził gorzej, bo nauczy się nieprawidłowych zachowań, np. przechodzenia przez jezdnię w przypadkowych miejscach. Bywają też odwrotne sytuacje, tzn. pies robi coś dobrze, ale nam się wydaje, że zrobił źle. Zbyt szybko karcąc psa również można go oduczyć właściwego prowadzenia. Niestety przy zupełnym braku wzroku takie błędy są nieuniknione. Trzeba po prostu bardzo uważać. Pozostałe polecenia to takie, które można nazwać wyszukującymi. Pies jest uczony rozpoznawania różnych obiektów i prowadzenia nas do nich. Mówimy do psa nazwę obiektu, pies rozgląda się, odnajduje i prowadzi nas do wybranego miejsca. Wszystkie polecenia działają tak samo, dlatego ograniczę się do omówienia tych najważniejszych i wymienienia pozostałych. Jak wspominałem komendy mogą być różne w różnych szkołach. „Schody” – pies prowadzi do schodów i staje przed nimi. Mogą to być zarówno schody do góry, jak i na dół. W co najmniej jednej ze szkół psy są uczone też polecenia „do góry” i „na dół”, które przydaje się, gdy jesteśmy przy schodach i chcemy psu podać kierunek. „Drzwi” – pies prowadzi do najbliższych drzwi (niektóre psy potrafią nawet nosem wskazać klamkę) i wchodzi przez nie, jeśli są otwarte. Polecenie bardzo przydatne, gdy szukamy wejścia do budynku, i w samych budynkach. Oczywiście pies, który pracuje dłużej i jest zgrany ze swoim panem lub panią, Właściciele psów asystujących nie lubią, gdy krytykuje się ich psa, więc podczas rozmowy z nim nie wytykajmy psu żadnych wad będzie doprowadzał do drzwi bez specjalnego polecenia – rutyna robi swoje. „Przejście” – pies prowadzi do najbliższych pasów lub alternatywnego przejścia, którego jest nauczony (np. teren za miastem, gdzie nie ma formalnych przejść) i zatrzymuje się, czekając na polecenie „naprzód” lub „prowadź”. Pies nie rozpoznaje świateł (prawdopodobnie widzi tylko żółte) i to my, kierując się słuchem, musimy podjąć decyzję, kiedy przechodzimy. Pies tylko pomaga nam odnaleźć samo przejście. Ostatnio psy są też uczone polecenia „słupek”, na które pies doprowadza nas do sygnalizatora i stara się wskazać przycisk. Polecenie to przydaje się też do odnajdywania słupków z przyciskiem otwierającym furtkę, popularnych na osiedlach zamkniętych. „Ławka”/„miejsce” – pies prowadzi do wolnego miejsca i wskazuje je pyskiem. Wolnym miejscem może być zarówno ławka w parku czy korytarzu uczelni, jak i siedzenie w autobusie lub tramwaju. Moim zdaniem polecenie przydaje się bardziej w parkach i rozmaitych poczekalniach niż w środkach transportu, w których najczęściej jest ciasno. W autobusach i tramwajach najlepiej sprawdza się nauczenie psa prowadzenia do wnęki dla wózków. Jeżeli miejsca przy wnęce są zajęte, i tak można tam wygodnie stać, a pies nie blokuje przejścia. „Wyjście” – jedno z ważniejszych poleceń. Pies prowadzi do wyjścia, którym weszliśmy do budynku. Wyjście nie musi być w zasięgu wzroku psa. Pies postara się je odnaleźć, pamiętając drogę. Oczywiście w trudnych przestrzeniach będzie miał kłopoty i nie zawsze sobie poradzi, ale w większości przypadków szybko dotrzemy do wyjścia. „Wyjście” bardzo przydaje się też w najbardziej typowych sytuacjach, gdy jesteśmy w jakiejś sali i chcemy z niej wyjść. Nie musimy szukać drzwi, tylko wydajemy polecenie psu i wychodzimy. 29 „Winda” – pies prowadzi do windy i staje przed nią. Niektóre psy dodatkowo wskazują pyskiem przycisk. Przydatność tego polecenia zależy od miejsca zamieszkania i pracy. W dużych miastach jest nieocenione, bo windy są w wielu miejscach, a do tego coraz więcej z nich ma komunikaty głosowe. „Przystanek” – pies prowadzi do wiaty przystankowej. Wygodne, bo pozwala zlokalizować przystanek i np. schronić się przed deszczem. Poleceń jest więcej, niektóre są bardziej, a inne mniej przydatne. Szkoły też rezygnują z wybranych komend i wprowadzają nowe, dlatego nie można podać ich pełnej listy .Sami też możemy i powinniśmy uczyć psa nowych rzeczy. Moje psy łącznie znały takie polecenia jak: „autobus”, „samochód”, „sklep” (oszklone drzwi do sklepu), „kasa” (prowadzenie do okienka lub człowieka za ladą), „kiosk”, „wolne miejsce’ (nazwa myląca, ale pies wychodził z tłumu i szukał przestrzeni w korytarzu, np. dworca, gdzie można spokojnie stanąć), „furtka”, „chodnik” (pies prowadzi na chodnik) i jeszcze kilka innych, których już nie pamiętam. Sam nauczyłem jednego z psów odszukiwania automatów z kawą. Stosunkowo nowym poleceniem, wprowadzonym przez jedną ze szkół jest „ruchome” – pies prowadzi do schodów ruchomych. Psy zwykle uczą się szybko. Jeżeli idąc w jakiejś miejsce będziemy powtarzali jego nazwę, pies skojarzy ją z miejscem i po jakimś czasie będzie tam prowadził na polecenie słowne, np. „uczelnia”. Jak chodzimy z psem? Pies idzie przy naszej lewej nodze. Na sobie ma obrożę ze smyczą i szorki. Szorki to specjalna uprząż z pałąkiem zamocowanym po bokach psa. Najlepiej chyba wyobrazić sobie duży uchwyt od torby, zrobiony ze sztywnego materiału. Idąc, trzymamy lewą ręką za pałąk, a między palcami mamy smycz. Smycz można też trzymać Każdy pies jest inny. Jakość współpracy z naszym przewodnikiem zależy w dużej mierze od podejścia właściciela do psa w prawej ręce. W prowadzeniu najważniejsze są szorki. Pałąk jest sztywny i dzięki niemu czujemy, kiedy pies skręca. Smycz służy do kontrolowania psa. W znanym terenie da się chodzić na samej smyczy, ale takie chodzenie zawsze wiąże się z ryzykiem i nie można go traktować jako alternatywy dla szorek. Aktualne przepisy wymagają, by pies był oznakowany napisem „Pies asystujący”. Taki napis znajduje się na szorkach. Żadne inne wizualne oznaczenia psa nie są na szczęście wymagane, tak więc nie ma ani jednolitego wzoru, ani koloru szorek. Każda szkoła zaproponuje nam szorki preferowane przez siebie. Zgodnie z polskim prawem niewidomy w ruchu ulicznym musi w widoczny sposób nieść białą laskę, dlatego, inaczej niż np. w USA, w Polsce uczy się chodzenia z psem i z laską. Laska jest trzymana w prawej ręce i oczywiście nie dotyka ziemi. Taka technika ma kilka plusów, ale moim zdaniem minusów jest więcej i dużo osób wkrótce po egzaminie rezygnuje NR 2 (19) 2013 30 Pies przewodnik nie służy do obrony, prawidłowo wyszkolony nawet w przypadku realnego zagrożenia powinien być bierny z laski, do czego z pełną odpowiedzialnością zachęcam. Laska przydaje się podczas przechodzenia przez jezdnię jako znak dla kierowców, szczególnie że bez laski w razie wypadku możemy mieć problemy z ubezpieczeniem, mimo że nie byliśmy winni. Niektórzy właściciele psów korzystają z niej podczas wsiadania i wysiadania z pociągu. Bywa nieoceniona, gdy pies nagle zatrzyma się, a my nie rozumiemy dlaczego. Poza tym zajmuje rękę, którą można wykorzystać znacznie lepiej i znowu zwraca na nas uwagę. Generalnie przez większość czasu nie wydaje się być potrzebna. Zatem zamiast mieć stale zajętą rękę, lepiej mieć w kieszeni teleskopową laskę sygnalizacyjną. Nie nadaje się ona do chodzenia, ale takie jest jej przeznaczenie. Po złożeniu ma około 23 cm długości i nie zajmuje dużo miejsca. Skąd wziąć psa? W Polsce mamy trzy główne ośrodki szkolące psy: • PZN (http://www.pzn.org.pl), • Fundacja Labrador Pies Przewodnik (http://www.fundacja.labrador.pl), • Fundacja Pies Przewodnik (http://www.piesprzewodnik.org.pl) i Fundacja Vis Maior (http://www.vismaior.pl). Dla PZN psy najczęściej przyucza szkoła „Tresura Psów Jerzy Przewięda”. Fundacja Labrador Pies Przewodnik i Fundacja Pies Przewodnik, założona przez Fundację Vis Maior, mają własne szkoły. Psy z obu fundacji przekazywane są bezpłatnie. W przypadku psa przekazywanego przez PZN wkład własny przyszłego właściciela psa wynosi niecałe 1000 zł. Każda organizacja ma własne kryteria przyznawania psa, a szczegółowe informacje są dostępne na stronach internetowych. Najczęściej tresowane psy to labradory, ale zdarzają się też inne rasy. Fundacja Pies Przewodnik/Vis Maior i PZN dopuszczają możliwość, że tresowany będzie pies kupiony samodzielnie przez wnioskującego o dofinansowanie tresury, ale pies ten musi być sprawdzony pod kątem przydatności na przewodnika. Fundacja Labrador Pies Przewodnik szkoli psy z własnej hodowli. W tym miejscu warto dodać, że psów nie szkoli się dużo. W latach 2011-2012 Fundacja Labrador Pies Przewodnik wyszkoliła łącznie dziesięć psów, Fundacja Vis Maior dziewięć, Fundacja Pies Przewodnik dwa, a PZN czternaście. Do tej liczby trzeba by jeszcze dodać psy szkolone prywatnie, sprowadzane z zagranicy i szkolone poza głównymi ośrodkami szkoleniowymi. Głównym ograniczeniem jest oczywiście bardzo wysoki 31 koszt samej tresury. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że przygotowanie psa przewodnika jest trudniejsze od przygotowania psa asystującego osobie na wózku, którego praca wygląda bardziej spektakularnie. We wszystkich szkołach kandydaci, którzy zostali zakwalifikowani do otrzymania psa, przechodzą szkolenie. Można powiedzieć, że proces przekazywania psa zaczyna się już w momencie doboru psa dla przyszłego właściciela. Szkolący musi wiedzieć, jak wyglądamy (ktoś wysoki nie może chodzić ze zbyt małym psem), jaki mamy temperament, jaki tryb życia prowadzimy i w jakim terenie najczęściej będzie pracował pies. Końcowe szkolenie trwa od dwóch do trzech tygodni, ale szkoły starają się już wcześniej spotykać z przyszłymi właścicielami, by pies i jego pan lub pani poznali się wzajemnie. W jednej ze szkół takie właśnie regularne spotkania należą wręcz do procedury przekazywania psa. W szkoleniu chodzi nie tylko o same umiejętności i wiedzę teoretyczną, ale o zżycie się psa i człowieka, tak by ci w przyszłości tworzyli zgraną drużynę. Ostatnia część szkolenia odbywa się zwykle w miejscu zamieszkania nowego właściciela psa. Pies, pod okiem tresera, uczy się poruszać po terenie, w którym będzie pracował. i śniegu źle się chodzi. Zatrzymywanie się na mrozie, by pies powtórzył jakieś przejście wymaga dużo samozaparcia, a, szczególnie na początku, psu nie wolno przepuszczać błędów. Podczas szkolenia powinniśmy jak najlepiej wykorzystać obecność tresera. Warto pytać o wszystko, czego nie rozumiemy. Oczywiście, gdy zostaniemy sami z psem, pytań pojawi się mnóstwo, dlatego tym bardziej trzeba już wcześniej obserwować psa i jego zachowania. Szczególnie ciężko może być tym, którzy wcześniej nie mieli kontaktu z psami. Wiem, że mimo uzyskania wiedzy teoretycznej do rangi problemu urastają takie sprawy, jak to, że pies szybko dyszy lub usiadł i się drapie. Z drugiej strony warto też zwracać uwagę na samo wyszkolenie psa. Oczywiście nikt celowo nie da nam niedoszkolonego psa, ale może być tak, że potrzebne jest dłuższe końcowe szkolenie. Szczególnie ważne jest to, czy pies ładnie przychodzi do nogi, nawet gdy w okolicy są inne psy, jak zachowuje się przy innych ludziach i czy nie szczeka. Na co zwracać uwagę? Pierwsze miesiące pracy z psem są bardzo ważne i bardzo trudne. Kłopoty będą, bo dla nas to pies, którego jeszcze nie znamy, więc nie wiemy, które zachowania są spowodowane stresem, a które niedopatrzeniami w tresurze lub naszymi błędami. Dla psa nowe jest zupełnie wszystko: dom, właściciel, często jedzenie i trasy, po których chodzi. Musimy być na to przygotowani, a przygotowania najlepiej zacząć od zaplanowania samego terminu wzięcia psa do domu. Jeżeli weźmiemy psa jesienią, te pierwsze miesiące będą szczególnie trudne z powodu pogody. W deszczu Pies to łatwość chodzenia, bo nie musimy koncentrować się na omijaniu przeszkód, ale też brak informacji o tym, co jest dookoła NR 2 (19) 2013 W deszczu i śniegu źle się chodzi. Zatrzymywanie się na mrozie, by pies powtórzył jakieś przejście wymaga dużo samozaparcia, a, szczególnie na początku, psu nie wolno przepuszczać błędów Szczekanie bywa dużym kłopotem u psów przekazywanych przez PZN. PZN wymaga bowiem, by pies podczas końcowego egzaminu dawał głos na rozkaz. Nie znam nikogo, komu by to było potrzebne, ale taki jest wymóg, więc psy są tego uczone. Psa do szczekania trzeba pobudzić i robi się to np. klaszcząc. W efekcie pies szczeka podczas konferencji, w teatrze lub na koncercie. Starając się o psa z PZN warto apelować o to, by nasz pies nie był uczony szczekania. Pies przy innych ludziach powinien zachowywać się spokojnie. Szczególnie labradory mają skłonność do interesowania się wszystkim dookoła, a człowiek jedzący kanapkę będzie dla nich atrakcją, którą przebić może tylko kiełbasa w ręku kogoś innego. Nad psem musimy mieć kontrolę. Tu warto rozwiać jeszcze jeden mit dotyczący psów przewodników. Pies nie ma nas bronić. W przypadku owczarków może odstraszać wyglądem, ale zadaniem psa jest prowadzenie. Nawet gdyby ktoś rzeczywiście nas zaatakował, pies powinien być bierny. Dla ludzi, którzy nie mieli do czynienia z przewodnikami, jest to trudne do przyjęcia, ale pies nie odróżni napastnika od kogoś, kto rzuca się nam na szyję z przyjaźni. Skąd czerpać wiedzę? Niestety, ktoś, kto chce lepiej zapoznać się z pracą psa przewodnika, znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Teorię poznamy w każdej ze szkół i w Internecie. Jeżeli jednak chcemy poznać stronę praktyczną, nie mamy szans. Nie istnieją idealne psy, ale żadna szkoła, co zupełnie zrozumiałe, nie będzie chwaliła się trudnościami z konkretnymi psami, szczególnie, że ocena niektórych rzeczy ma charakter subiektywny. Nie ma sensu pytać właścicieli psów na mailingowych listach dyskusyjnych, bo ci w początkowym okresie niemal zawsze bezkrytycznie chwalą swoje psy, o problemach wspominając mimochodem. Jest to zrozumiałe, bo pozytywne nastawienie do psa jest bardzo ważne. Na początku też, jak wspominałem, nie zawsze wiadomo, czego oczekiwać od psa. Właściciele psów z większym stażem też rzadko piszą o kłopotach publicznie, bo internetowe dyskusje nazbyt często kończą się pyskówkami, a poza tym nikt nie lubi przyznawać się do kłopotów. Z kolei ci, którzy odmówili przyjęcia przygotowanego dla nich psa (bo każdy aplikant ma takie prawo) lub wzięli psa, ale niezadowoleni potem sami nad nim pracowali, bywają przesadnie krytyczni. Jeżeli spytamy, czy szkoła X jest dobra, dostaniemy wszystkie możliwe odpowiedzi i prawie każdą z uzasadnieniem. Najlepszym źródłem informacji (oczywiście subiektywnej) jest osobisty kontakt z kimś, kto ma przewodnika. Rozmowa i obserwacja psa w pracy dadzą najwięcej. Tu końcowa uwaga: właściciele przewodników (do których należę) okropnie nie lubią, gdy krytykuje się ich psy, dlatego podczas rozmowy nie wytykajmy psu żadnych wad. *Autor jest pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego i współpracownikiem firmy IVONA Software. Zajmuje się tyflotechniczną obsługą studentów z dysfunkcją wzroku. Od pewnego czasu do jego szczególnych zainteresowań należą urządzenia wspomagające orientację przestrzenną niewidomych. fot. Micimakin, Jeroen van der Broek (2, 8), Ting-Yun Huang, bluecrayda, Elisabeth Hammerschmid, dezi (6, 9), Stieberszabdas 32 33 Pies przewodnik w Malborku 10 października (Zorfin Vendetta DZIKA BANDA) „Vena” – biały owczarek szwajcarski zdała egzamin na psa asystującego przed komisją Polskiego Związku Niewidomych. Waldemar Rogowski* Podjęcie decyzji o posiadaniu psa przewodnika nie jest łatwe. Każda osoba, która zdecyduje się na korzystanie z pomocy psa asystującego (psa przewodnika osoby niewidomej) musi zadać sobie kilka podstawowych pytań: • Czy stać mnie na utrzymanie i leczenie psa? • Czego oczekuje od psa przewodnika? • Jakie ma w stosunku do niego wymagania, co za tym idzie, jaką rasę wybrać? Zanim „Vena” do nas trafiła, długo szukaliśmy odpowiedzi na ostatnie przytoczone pytanie. Warto poświęcić sporo czasu, by zapoznać się z cechami danego wzorca pochodzeniowego. Dopasowanie psa i opiekuna jest, myślę, najważniejszym czynnikiem, gwarantującym sukces w późniejszej współpracy. Osoba niewidoma musi dobrać cechy psa do swojego temperamentu, do swojej aktywności. Pamiętać należy, że zakwalifikowanie psa do szkolenia wymaga spełnienia określonych warunków. Pies musi mierzyć co najmniej 60 cm wysokości w kłębie, być dobrze zbudowany i silny, ale zarazem spokojny i opanowany. Powinien być obyty z ruchem i hałasem ulicznym, choć neutralny i nieufny w stosunku do osób obcych, oraz cierpliwy i odporny m.in. na różne zawołania. Nie może szczekać w miejscach publicznych, musi być posłuszny i szybko przystosować się do nowych sytuacji, a także ciągle uczyć się nowych komend. Przedstawię tu historię białego owczarka szwajcarskiego, którego wybrałem dla siebie na przewodnika. Około 100 lat temu słynny kronikarz Terenius Markus Warro opisywał w swoich kronikach białe psy budową przypominające wilki, pilnujące i broniące stad owiec przed dzikimi zwierzętami. Na dworze królewskim Habsburgów hodowano czyste rasowo białe owczarki. Zgodnie z opowieściami, zwłaszcza dam dworu, były one oczarowane spojrzeniem i kolorem tych wytwornych białych atletów. Opis ten niezwykle pasuje do opisywanych psów. Rodzina Habsburgów była bardzo wpływowa w całej Europie i dzięki temu ich piękne psy stały się sławne. Pewnie to przyczyniło się do tego, że Anglicy nazywali je „białymi Alzatczykami”. NR 2 (19) 2013 34 Rok 1882 to czas wystawy w Hanowerze. Zostały na niej pokazane dwa owczarki: popielato-biały samiec Kirass i czysto biały reproduktor Greiff. Greiff urodził się w 1879 roku, był białym krótkowłosym psem ze stojącymi uszami. Niestety nic nie wiadomo o jego przodkach. Tego samego Greiffa można było znowu zobaczyć w 1887 roku. Tym razem towarzyszyły mu dwie jego białe córki: Greiffa i Russin. Co się stało z tymi trzema psami, nie wiadomo. Dalsze zapiski hodowców białych owczarków nie istnieją. Faktem jest, że biały Greiff może być dziadkiem pierwszego owczarka niemieckiego Horand von Grafrath. Ironią losu jest to, że na zawsze pozostanie tajemnicą, czy biały owczarek przetrwał głównie dzięki temu, że był dziadkiem Horanda, czy też fakt ten spowodował całkowity zanik tej rasy w Europie. Nadal kwestia pochodzenia białego owczarka wywołuje intensywne dyskusje. I tak dochodzimy do owczarków niemieckich. Twórcami tej powszechnie znanej rasy byli: rotmistrz Max v. Stephanitz oraz Artur Meyer. Za protoplastę rasy uznawany jest, urodzony w 1895 roku, a zarejestrowany pod nr 1 w niemieckiej Księdze hodowlanej (ZB), Horand v. Grafrath i to właśnie na bazie tego psa rozpoczęto hodowlę owczarków niemieckich, w której genach znalazła się spora domieszka krwi białych psów pasterskich. W 1917 roku z dwukolorowych rodziców urodziły się cztery białe szczeniaki. Edmund był pierwszym białym owczarkiem niemieckim, jaki kiedykolwiek został zarejestrowany w Ameryce. Z tymi psami Ann Tracy zaczęła pierwszą białą linię w Ameryce! W 1923 roku Geraldine Rockefeller Dodge importowała kilka owczarków niemieckich z najlepszych linii z Niemiec. W tej hodowli Giralda Farm wyhodowała linię czysto czarnych, białych i kolorowych owczarków niemieckich. W 1959 roku ‘VS’ (Verein fur Deutsche Schaferhunden) podjęło decyzję o uznaniu białych owczarków za albinosy i wprowadziło zakaz używania takich psów w programie hodowlanym owczarka niemieckiego. Zmiany we wzorcu z 1959 roku spowodowały, że europejscy hodowcy zabijali swoje białe szczenięta natychmiast po urodzeniu. W mgnieniu oka białe owczarki niemieckie zupełnie zniknęły z Europy! Aby ochronić tę rasę, w 1964 roku został założony pierwszy Klub białego owczarka. Wbrew walkom toczącym się wokół nich, radziły sobie one bardzo dobrze w Hollywood. Najważniejszą osobą dla wielbicieli tej rasy była w tamtych latach aktorka, hodowczyni i trenerka psów – Doroty Crider. Jej linia białych owczarków była bardzo dobra, a psy zostawały gwiazdami ekranu. Wszyscy znają Harvey Bindlestiff Offner (Chinook) i jej syna White Shadow Crider, który zdobył nagrodę dla najlepszego psiego aktora i wystąpił w 168 filmach. Pomimo dyskryminacji i dzięki przemysłowi filmowemu nadeszły złote czasy dla białych owczarków, choć lata wojny nie skończyły się jeszcze dla białych psów. Wiele bitew musi jeszcze zostać wygrane, zanim świat rozpozna białego owczarka jako osobną rasę z należnym jej uznaniem. Do Europy białe owczarki trafiły ponownie pod nazwą owczarka amerykańsko-kanadyjskiego, a protoplastą – pierwszym białym, oficjalnie zarejestrowanym przedstawicielem rasy był Lobo, urodzony 5 marca 1966 roku pies pochodzenia amerykańskiego, spisanym oficjalnie w Szwajcarii. Rozróżniamy trzy nazwy: owczarek niemiecki biały, owczarek amerykańsko – kanadyjski oraz biały owczarek szwajcarski. W świecie kynologicznym mówi się o białych owczarkach, że są antidotum na owczarka niemieckiego. Genetyka obdarzyła te psy łagodniejszym charakterem, bardziej tolerancyjnym i cierpliwym usposobieniem oraz wysokim poziomem inteligencji. Priorytetową kwestię stanowi również fakt, bardzo istotny dla tej rasy, że nie są obciążone dysplazją stawów. Wszystkie inne cechy można przyrównać do owczarków niemieckich. Psy dają się ułożyć bardzo łatwo, szybko przyswajają wiedzę, zapamiętują trwale, mają doskonały kontakt z przewodnikiem oraz wszechstronną użytkowość w zależności, do czego chcemy pieska przeznaczyć. Nie muszę pisać, dlaczego wybrałem sukę tej rasy. Vena trafiła do nas w wieku trzech miesięcy. W wieku dwóch miesięcy zostały przeprowadzone testy całego miotu. Oto jaką ocenę otrzymała: „Vendetta – pewna siebie suczka, bardzo socjalna, łupowa, aportująca, dobrze reaguje na jedzenie, bardzo wytrwała i niezniechęcająca się, z dobrą reakcją na bodźce dotykowe, wzrokowe i dźwiękowe, temperamentna.” 35 Venę wybraliśmy po rozmowie z Izą właścicielką hodowli, która bardzo pomogła nam, dzieląc się swoimi obserwacjami co do całego miotu. Początki Szkolenie składa się z trzech etapów: wychowania szczenięcia, tresury podstawowej i przygotowania psa do roli przewodnika. A jak to wyglądało u nas? Na samym początku stanęliśmy przed koniecznością nauczenia psa czystości. Kiedy zabraliśmy Venę z hodowli, suka nie umiała jeszcze sygnalizować swoich potrzeb. Zaczęły się więc intensywne spacery, początkowo nawet po 12 w ciągu doby. Stopniowo z tygodnia na tydzień ich intensywność malała, w zasadzie można powiedzieć, że po trzech tygodniach sytuacja została opanowana do sześciu wyjść na dobę. Od 3-go do 12-go miesiąca życia Veny uczyliśmy się podstawowych komend: „siad”, „waruj”, „zostań” itd. Była to tresura niczym nie odbiegająca od szkolenia każdego psa. Jako, że mieszkamy w małym mieście, oddalonym około 60 km od Gdańska, znalezienie dla Veny psiego przedszkola nie było łatwe. Dzięki pomocy naszej pani weterynarz udało się uzyskać kontakt do Pani Ewy Szwajdik, która prowadzi takie zajęcia w Gdyni. Tu wielkie podziękowania dla Pani Ewy, która włożyła dużo energii, serca i czasu w jej szkolenie. W trakcie wielogodzinnych treningów ja wydawałem komendy, a Pani Ewa obserwowała nasze postępy i dzieliła się uwagami. fot. Waldemar Rogowski (1, 2), PhillipsC Szkolenie właściwe Gdy Vena ukończyła rok, rozpoczęliśmy szkolenie w Pile. „Szkolenie psa przewodnika nie jest trudne, ale trzeba się nachodzić” to były pierwsze słowa Jerzego Przewiędy, które usłyszałem w początkowych dniach pobytu. Jak wyglądało szkolenie? Wychodziliśmy rano z Veną w szorkach. Poranne spacery odbywały się z Izą Przewiędą, która asekurowała nas. Iza przekazywała mi różne komendy, które ja następnie wydawałem psu. Gdy Vena wyminęła przeszkodę otrzymywała przysmak, gdy zatrzymała się przed przejściem znowu smakołyk, itd. Spacer kończyliśmy w południe. O 17:00 jechaliśmy na zajęcia grupowe z posłuszeństwa, które trwały godzinę. Po 19 wychodziliśmy ponownie na kilku godzinny spacer w szorkach po Pile. W ciągu dnia przemierzaliśmy kilkanaście kilometrów. Taki turnus szkoleniowy trwał 14 dni. Następnie Iza przyjeżdżała do nas i chodziliśmy przez dwa tygodnie w miejscu mojego zamieszkania. Uczyliśmy Venę odnajdywania ławek, przystanków, jazdy windą i ruchomymi schodami. W trakcie szkolenia odwiedzaliśmy urzędy, restauracje, sklepy, oraz uczyliśmy się wchodzenia do pociągów, autobusów czy tramwajów. Ćwiczyliśmy przejścia w różnych miejscach, np. przeszklona galeria handlowa, pokonywaliśmy mostki z żaluzji. Całe szkolenie trwało 6 miesięcy i odbywało się w Pile, Malborku i w Gdańsku. Wybrałem bardzo nietypową formę szkolenia psa przewodnika, ale niczego bym nie zmienił. Wykorzystana metoda to taki rodzaj tresury, który wymaga dużego zaangażowania od osoby niewidomej w cały proces szkolenia, gdyż przez cały czas to ja byłem osobą wydającą komendy pod okiem psich trenerów. Rezultatem tych wszystkich działań jest ogromne przywiązanie mojego psa do mnie, posłuszeństwo w różnych sytuacjach oraz możliwość korzystania z jego pomocy we wszystkich sferach życia. Poniżej odnośniki do stron, które mogą przybliżyć państwu charakterystykę białego owczarka szwajcarskiego. Prezentacja Veny w TVMalbork: http://www.youtube.com/watch?v=LsIn6WHYd1g Strona poświęcona szkoleniu Veny: http://bialyprzewodnik.screenreaders.info Pilska szkoła psów przewodników: http://piesprzewodnik.pila.pl Historia białego owczarka Jowita Witkowska: Pierwsza hodowla białych owczarków w Polsce http://www.bialapasja.com Biały owczarek – pies dla aktywnych: http://www.youtube.com/watch?v=dOl4RJApn3g Hodowla „Dzika Banda”: http://dzikabanda.com/ Dwie strony, na których można obserwować szkolenie białego owczarka szwajcarskiego na psa asystującego wózkowiczom: http://piesasystent.pl/ http://agafilka.blox.pl/html * Waldemar Rogowski – fizjoterapeuta, specjalista ds. dostępności stron internetowych. NR 2 (19) 2013 36 Justyna Kucińska* Pepper i nowa jakość życia Szukanie argumentów za i przeciw posiadaniu psa przewodnika trwało długo. Jeszcze trudniej przyszło mi podjąć ostateczną decyzję. Wyjazdy dalsze i bliższe, prywatne i służbowe, rejsy morskie, których jestem miłośniczką od kilku lat, w sytuacji posiadania zwierzęcia wymagają modyfikacji i zmian na etapie planowania, bo czy pies będzie na tyle grzeczny, aby przez 8 godzin pracy nie absorbować mojej uwagi? Czy zawsze znajdę odpowiednie miejsce na wyprowadzanie zwierzęcia? To wszystko sprawiało, iż pytań i wątpliwości było coraz więcej w miarę zbliżania się godziny, kiedy miałam podjąć ostateczną decyzję. Odkąd zaczęłam się zastanawiać nad posiadaniem psa przewodnika, miałam bardzo pragmatyczne podejście – laskę zamieniam na zwierzaka. Okazało się jednak, że nie jest to kwestia czysto techniczna, bo przecież to drugie to żywe stworzenie, które budzi emocje, wywołuje sympatie, ale również agresje współdzielących przestrzeń publiczną, a czasem nawet rodziny. Przygotowania do zmiany, jaka miała nastąpić, trwały kilka tygodni: najpierw spotkania tematyczne poświęcone pielęgnacji psa, higienie, karmieniu itd., następnie kolejny etap polegający na pracy trenera, osoby niewidomej oraz psa, który ostatecznie po takim szkoleniu miał do danej osoby trafić. Psy pracujące nie są zaprogramowaną maszyną, nie mają też wczepionego GPS, aby trafiać skutecznie do celu. To osoba niewidoma, która otrzymuje takiego psa, powinna mieć doskonałą orientację przestrzenną – potrafić samodzielnie poruszać się z białą laską. Weryfi- kowane jest to przez organizacje szkolące psy już na etapie rekrutacji swoich klientów. To, że przejmujemy dobrze wyszkolonego psa przewodnika nie znaczy, że będzie pracował doskonale w tej roli do końca swoich dni, gdyż bardzo ważny jest charakter i motywacja jego właściciela. Praca takiego psa polega na wykonywaniu komend, dlatego to sama osoba niewidoma musi doskonale wiedzieć dokąd idzie i jak pokierować właściwie psem, aby trafić do celu. To ja muszę mieć 37 świadomość, gdzie są zlokalizowane sklepy, restauracje czy inne obiekty, do których chcę dotrzeć. Zadaniem czworonoga jest jedynie albo aż wykonanie polecenia, a tym samym bezpieczne doprowadzenie mnie do celu, poprzez np. ominięcie wszelkiego rodzaju przeszkód, które pojawią się na naszej drodze. Mimo decyzji „na tak” stawiałam jasno warunki – dopóki nie będę czuła się bezpiecznie poruszając się z psem i nie opanuję sztuki panowania nad nim, nie zabiorę go do domu. Wszelkie informacje, jakie zdobyłam, pochodzą z Fundacji Vis Maior, z której również ostatecznie otrzymałam mojego psa przewodnika. Pierwsze kroki na cztery łapy i dwie nogi Początki, jak w przypadku każdej zmiany, były trudne i nie obyło się bez serii telefonów, często z dość błahymi pytaniami, do znajomych posiadających psy przewodniki oraz trenera. Niejednokrotnie wynikało to z wielkiej potrzeby podzielenia się z kimś nowymi osiągnięciami i wnioskami dotyczącymi poruszania się z czworonożnym przewodnikiem. Po kilku miesiącach od podjęcia decyzji, ciężkich godzinach pracy z psem pod okiem tresera, przejścia dziesiątków kilometrów oraz zwiedzenia niejednej stacji PKP – 2 stycznia 2012 r. czworonożny przewodnik ostatecznie trafił do mojego mieszkania. Pepper był wówczas 18-miesięcznym labradorem o ślicznej aparycji oraz wyjątkowo aksamitnych uszach, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Zawsze radosny i chętny do zabawy, na co wskazywały przynoszone przez niego zabawki oraz szukanie podczas spacerów innych psów skorych do harców. W czasie pierwszych dni pracy w teamie znajomi często pytali, czy to pies prowadzi mnie czy ja jego, a im większy tłum gapiów tym więcej wpadek i pomyłek mojego prze- wodnika. W pierwszych miesiącach naszej wspólnej pracy każde jego przewinienia zgłaszałam treserowi, który decydował, co robimy z takim zachowaniem i jak skorygować błędy psa przewodnika albo moje. Podczas szkolenia Peppera, kiedy już brałam udział w zajęciach, byliśmy nazywani sprinterami, bo rzeczywiście, nawet mimo dużej prędkości poruszania się z laską, po zajęciach z psem byłam wykończona fizycznie. Pepper czując wszędobylskie oko swojego tresera – Tomka, poruszał się sprawnie, szybko i bez zarzutu. Z perspektywy czasu wiem, że nawet jeżeli pies przez jakiś czas będzie pracował świetnie, to może się pojawić czy zdarzyć coś, co w jednej chwili go zdekoncentruje i guz lub siniak gotowy. Pamiętam też czas, kiedy chodziłam z białą laską, i muszę przyznać, że mniejsze lub większe wypadki zdarzały się częściej. Należy pamiętać, że jeśli osoba niewidoma przejdzie gruntowny kurs orientacji i będzie samodzielnie, bezpiecznie poruszać się z białą laską, również to nie uchroni jej przed stłuczkami. Tak czy inaczej, nawet po latach sprawnego poruszania się z laską czy psem, zdarzają się sytuacje, kiedy niewidomy odnotuje jakiś uszczerbek. Warto również wiedzieć, że bardzo dobre przygotowanie psa przewodnika do pracy z osobą niewidomą nie jest stanem stałym. W przypadku braku konsekwencji właściciela i niestosowania się do zasad pracy z czworonogiem, możne szybko zniweczyć ciężką pracę ludzi odpowiedzialnych za jego przygotowania do tej roli. Ciąg dalszy nastąpił Nadszedł moment, kiedy należało wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie reagować na błędy popełniane podczas wykonywania komend, nastąpiło to, kiedy zgraliśmy się z Pepperem. Po każdej przerwie, gdy Pepper pozostaje bezrobotny, podczas moich wyjazdów nad jeziora czy morze, muszę popracować nad posłuszeństwem i prawidłowym wykonywaniem poleceń. Pierwszy wyjazd na urlop bez Peppera budził wiele obaw i niepokoju, jednak okazało się, że towarzyski labrador – mój przewodnik kocha każdego, kto obłaskawi go miską suchej karmy, zabawą oraz długimi spacerami. Kolejny wyjazd (na morski rejs) był już prostszy, tym bardziej, że Pepperem zajęła się Mariola, koleżanka z pracy, która doskonale go znała i odpowiednio się nim zaopiekowała, choć nie obyło się bez telefonów do niej z pytaniami o samopoczucie psa. NR 2 (19) 2013 38 Pepper ze swoją właścicielką Sporadycznie, podczas moich wyjść na basen czy na późnowieczorne spotkania ze znajomymi, Pepper pozostaje sam w mieszkaniu i wtedy dokuczliwie odczuwam brak jego obecności. Mam wówczas okazję, aby porównać jakość poruszania się z czworonogim przewodnikiem i docenić komfort życia z nim. Przeszkody wyrastające na drodze i prędkość poruszania się z laską budzi we mnie frustrację, których nie ma, kiedy prowadzi mnie Pepper. Szukanie drzwi budynków, wejść w komunikacji miejskiej, schodów, przejść czy wolnych miejsc, a także skrawka wolnego miejsca w zatłoczonym autobusie czy tramwaju, to również specjalność mojego psa. Nie ma dnia, abym nie słyszała komentarza na temat urody i mądrości czworonoga, który mnie prowadzi. Pierwsza wspólna podróż poza Warszawę wiązała się z wyjazdem służbowym do Wrocławia, gdzie miałam współprowadzić szkolenia. Zakładając dobrą szkołę, jaką przeszedł mój pies przewodnik, pozwoliłam, aby zarówno podczas szkolenia, jak i w jego trakcie leżał bez uprzęży koło mojego siedzenia. Założenie okazało się dość naiwne, bo czy pies bez jakiejkolwiek informacji, że to czas pracy – no może nie jego, ale jego pani – będzie w stanie 6 godzin grzecznie spędzić pod krzesłem? Pepper dość szybko zaczął spacerować po sali, podkładając się do głaskania wszystkim miłośnikom zwierząt, co w efekcie doprowadziło do skupienia uwagi uczestników nie na temacie szkolenia, w którym brali udział, ale na przesympatycznym i bardzo towarzyskim psie. Jedynym sposobem na ujarzmienie mojego młodego labradora było ubranie go w uprząż i pozostawienie w stanie gotowości do pracy do końca trwającego szkolenia. Od tamtej chwili pies podczas szkoleń, konferencji i innego rodzaju wydarzeń, skupiających dużą ilość ludzi, jest zawsze w uprzęży i na smyczy koło mojego siedzenia. W miejscu pracy natomiast, gdzie spędzamy znaczną część dnia Pepper, mimo posiadania własnego posłania, najczęściej ładuje się pod biurko. Muszę przyznać, że osoby zajmujące się doborem dla mnie przewodnika spisały się doskonale, gdyż czas reagowania na komendy, prędkość poruszania się oraz jego wrażliwość sprawia, że praca z czworonogiem jest przyjemna i przebiega sprawnie. Pies przewodnik zwraca uwagę i budzi pozytywne odczucia Osoba niewidoma poruszająca się z białą laską gubi swoją anonimo- wość nawet w tłumie, jednak pies przewodnik również przyciąga uwagę w dwójnasób, przez co jesteśmy zapamiętywani w miejscach, które odwiedzamy. Zdarzają się na ulicy sytuacje, kiedy przechodnie zadają szereg pytań na temat pracy psa. Czasem wypływa brak wiedzy na temat zadania wykonywanego przez te zwierzęta i pada szereg pytań typu „Dlaczego pies nie ruszył, skoro było zielone światło?” albo też stwierdzenia w rodzaju „Pies jest bardzo mądry, bo to przewodnik.” Na początku współpracy najwięcej problemów sprawiała nam bliskość dużego skupiska wody. Kiedy przypadkiem lub świadomie, licząc na jego karność, spuszczałam go ze smyczy, a na horyzoncie pojawiał się zbiornik wody niezależnie, czy to była Wisła, strumyk czy też jakieś małe bajorko, Pepper z wielką radością i nieopisanym entuzjazmem ruszał do kąpieli. Kilka takich wypadków wywołało ogromny strach o niego, ale w efekcie każdy z nich skończył się szczęśliwie i do dziś anegdoty o popisach pływackich Peppera krążą wśród znajomych. W celu zapewnienia mnie oraz jemu bezpieczeństwa, Pepper jest spuszczany ze smyczy zawsze w obecności kogoś widzącego. W efekcie, w ciągu półtora roku znacznie poszerzyło się nasze grono znajomych na osiedlu i w bliskiej okolicy zamieszkania. Wybrałam dla niego kilka zaprzyjaźnionych i grzecznych psiaków, z którymi chętnie się bawi. Mieszkańcy Warszawy, po której najczęściej poruszamy się z Pepperem, są przyjaźnie nastawieni do psów pracujących. Problemy najczęściej pojawiają się w miejscach, do których jest zakaz wprowadzania zwierząt, a na drzwiach widnieje tabliczka z takim oznakowaniem. Strażnicy tych miejsc, w osobach kelnera czy pracownika ochrony, na nasz fot. FIRR 39 widok natychmiast wyrastają przed nami z informacją o obowiązującym zakazie wprowadzania zwierząt. Jestem zwolenniczką edukowania otoczenia, co czynię nieustannie i z doświadczenia wiem, że w takich sytuacjach najskuteczniejszą przepustką jest powołanie się na zapisy w prawie, zezwalające na wejście z psem przewodnikiem. Czasem takie argumenty nie trafiają do rozmówcy, wtedy sięgam po certyfikat psa przewodnika. W najgorszym wypadku kończy się na rozmowie z kierownikiem danego obiektu czy menadżerem. Nawet jeśli decyduję się pozostać w takim miejscu, to niesmak, który pozostaje, ciągnie się za mną dość długo. W jednym z supermarketów w pobliżu mojego domu pojawiła się nawet tablica z informacją, że psy pracujące mogą i mają prawo się tam pojawiać. Z uśmiechem przyjęłam tę informację i zaczęłam zastanawiać się, czy to efekt mojego półtorarocznego przychodzenia z psem do ich sklepu czy też niezależna inicjatywa działu marketingu, tym bardziej, że pamiętam pierwsze zakupy, podczas których ochrona obiektu próbowała nas wyprosić. Materiałów edukacyjnych na temat psów przewodników jest niewiele, choć nieliczne organizacje, m.in Fundacja Pies Przewodnik, przygotowały filmy i ulotki informacyjne, ale to ciągle kropla w morzu potrzeb, na co wskazuje duża ilość zadawanych mi pytań. Świadomość społeczna jest w tym obszarze dość niska i zaspakajanie ciekawości przypadkowo spotykanych ludzi wydaje się być niewystarczające. Ponadto nie należy zapominać, że pies przewodnik z osobą niewidomą nadal jest rzadkim widokiem na ulicach naszych miast i miasteczek. Powodów jest wiele, zaczynając od niskiej aktywności społecznej i zawodowej osób niewidomych, braku środków na utrzymanie przez te osoby psa, brak stałych źródeł finansowania, profesjonalnych ośrodków przygotowujących psy do pracy, aż po bariery, na które natrafiają ich posiadacze. Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania, ale za każdym razem, gdy zostaje wyproszona z jakiegoś miejsca z powodu Peppera, zaczynam się zastanawiać, czy nie można znaleźć jakiegoś systemowego rozwiązania na zmianę tego stanu rzeczy. Poza restauracjami i centrami handlowymi, kolejną sferą w której mamy dużo problemów są korporacje taksówek. O ile zrozumiała jest prośba skierowana do niewidomych właścicieli czworonogów, aby informację o obecności psa podawać podczas zamówienia, to pobieranie dodatkowej opłaty za niego należy uznać za nieuzasadnione i dyskryminujące. Niestety praktyka ta jest stosowana również w niektórych hotelach, nie tylko w stosunku do osób niewidomych, posiadających psy przewodniki, ale również do osób z niepełnosprawnością ruchu, gdy pokój dostosowany do ich potrzeb jest traktowany jako luksus. Pytania o kaganiec sporadycznie padają w komunikacji miejskiej, jednak tu zazwyczaj wystarczy krótka odpowiedź, że te psy nie muszą i nie powinny ich nosić, gdyż utrudniałby koncentrację i wykonywanie poleceń. Poza tym zawsze z uśmiechem dodaję, że mój pies prędzej by zalizał niż zagryzł. Tej informacji oczywiście nie ujawniam, kiedy do mieszkania stukają domokrążcy. Okazuje się jednak, że są miejsca, gdzie Pepper jest miło witany i częstowany miską wody, a czasem nawet zdarzają się sytuacje, kiedy obsługa restauracji, gdyby nie moje protesty, chętnie poczęstowałaby go czymś do zjedzenia. Widok psa przewodnika jest też dobrym wyzwalaczem upodobań moich rozmówców czy nawet współpasażerów, którzy niemal natychmiast na jego widok opowiadają o swoich czworonożnych pupilach. Mimo wprowadzenia zapisów w Ustawie z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (Dz.U. z 2008 r. nr 14, poz. 92, z późn. zm.), brakuje jednolitych rozwiązań i regulacji na szczeblu lokalnym, np. w zakresie przejazdów komunikacją miejską osób niewidomych z psem przewodnikiem czy dofinansowania ich opieki weterynaryjnej i wyżywienia przez Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie. Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie nie ma w zakresie udzielanego wsparcia dotacji na ww. usługi, tłumacząc to brakiem zainteresowania środowiska, a w konsekwencji tego brakiem złożonych wniosków. Pytanie tylko, jak osoba zainteresowana może złożyć taki wniosek, skoro na pytanie, czy WCPR finansuje takie koszty, otrzymuje odpowiedź odmowną. Przepisy prawne, które jasno regulują zasady funkcjonowania psów przewodników w Polsce, nie zmienią świadomości społeczeństwa, trzeba jeszcze zmiany mentalnej i przekonania że poruszanie się z psem przewodnikiem nie jest kaprysem tej osoby, ale koniecznością jak założenie okularów przez osobę, której zalecił to lekarz specjalista. *Justyna Kucińska – absolwentka Socjologii UW, ukończyła szkołę trenerów Stowarzyszenia Trenerów Organizacji Pozarządowych STOP. Od 2009 r. pracuje w Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego, działając m.in. w obszarze przeciwdziałania dyskryminacji w tym również z powodu niepełnosprawności sensorycznej oraz zwiększania dostępności otoczenia i usług dla osób niepełnosprawnych. Współpracowała m.in. z Polskim Związkiem Niewidomych PZN, Fundacją Vis Maior, Fundacją Niewidomych i Niedowidzących TRAKT oraz Polską Unią Medycyny Transplantacyjnej. Od stycznia 2012 r. pracuje z psem asystującym o imieniu Pepper. Jej zamiłowaniem są rejsy morskie. NR 2 (19) 2013 40 Trekker Breeze i NaviEye, czyli GPS z pudełka dla niewidomych Adam Ostrowski* O przydatności nawigacji satelitarnej w codziennym życiu nie trzeba już chyba nikogo przekonywać. Zalety systemu GPS od lat doceniają również niewidomi, głównie za sprawą darmowej aplikacji Loadstone GPS, instalowanej w udźwiękowionych telefonach z systemem Symbian. Poza rozwiązaniami programowymi funkcjonują na naszym rynku dwa, zaprojektowane specjalnie dla niewidomych, urządzenia wspomagające orientację przestrzenną w oparciu o system GPS i to właśnie one będą bohaterami tego tekstu. Zarówno NaviEye, jak i Trekker Breeze zostały stworzone z myślą o osobach z dysfunkcją wzroku. Łączy je również to, że ich jedynym zastosowaniem jest lokalizowanie użytkownika w przestrzeni i pomoc w dotarciu do wyznaczonego celu. Różnią się jednak zdecydowanie sposobem realizacji swoich zadań. NaviEye Pierwsze z opisywanych urządzeń to całkowicie polski produkt wcześniej znany jako Nawigator 4S. Producentem urządzenia jest firma Migraf, zaś dystrybutorem Altix. Konstruktorem Nawigatora był nieżyjący już Stanisław Kwaśniewski. Projekt rozwijał się przez wiele lat przy udziale niewidomych użytkowników, zaś obecnie dzieło ojca kontynuuje syn Michał. Wygląd i cechy NaviEye Decydując się na zakup, otrzymamy w kartonowym pudełku urządzenie do nawigacji, słuchawkę na jedno ucho, kabel USB do połączenia z komputerem, ładowarkę, instrukcję papierową oraz płytę CD, zawierającą sterowniki, oprogramowanie na PC, dokumentację w formatach: DOC, RTF, TXT, a także zapasowe pliki baz danych adresowych. Na życzenie można również otrzymać skróty klawiszowe w brajlu. NaviEye to niewielka, prostopadłościenna skrzyneczka o wymiarach 11 x 6,2 x 2,2 cm, ważącą około 120 gramów. Gabarytami zbliżony jest do pudełka kasety magnetofonowej. Wszystkie ścianki obudowy są płaskie i spotykają się ze sobą pod kątem prostym, jedynie górna i dolna krawędź przedniego panelu 41 delikatnie uwypuklono, a na górnej ściance, po prawej stronie znajduje się wystająca, mająca kształt walca obudowa anteny. Całość, wykonana z dobrej jakości tworzywa, wygląda prosto, ale estetycznie i dobrze leży w dłoni. Na lewym boku, w jego górnej części, pod niewielkim otworem umieszczono mikrofon. Dolna ścianka nie zawiera żadnych elementów, zaś na prawej znajduje się szczelina gniazda kart pamięci SD. Na górze rozmieszczone zostały gniazdo słuchawkowe, port mini-USB, antena, a także w lewym narożniku obsługiwany szpileczką przycisk Reset. Z tyłu urządzenia, pod okrągłą perforacją umieszczony został głośnik. Panel przedni NaviEye to klawiatura, z wyglądu przypominająca telefoniczną, zajmująca ponad dwie trzecie jego powierzchni. Przycisków jest szesnaście, w lewym górnym rogu pojedynczy, pozostałe ułożone są w pięciu rzędach po trzy. Samodzielny przycisk w górnej części klawiatury oznaczony został literą A i ma kolor czerwony. Bezpośrednio pod nim, w pierwszym rzędzie znajduje się zielony klawisz B, na prawo od niego niebieski C i dalej na prawo pomarańczowy D. W kolejnych rzędach znajdują się klawisze 1, 2, 3, niżej 4, 5, 6, dalej 7, 8, 9, a w dolnym rzędzie *, 0 oraz # (określany również jako „krzyżyk”). Klawiatura numeryczna ma biały kolor, posiada wyraźne nadruki, do poszczególnych klawiszy, analogicznie jak w telefonach, przypisane zostały znaki alfabetu, zatem technika wpisywania liter wydaje się być identyczna jak podczas pisania wiadomości SMS. Klawiatura jest płaska, klawisze A oraz 5 są okrągłe, zaś pozostałe – kwadratowe, jednakowej wielkości. Wszystkie posiadają wypukłe obwódki ułatwiające ich lokalizację dotykiem i poprawiające komfort bezwzrokowej obsługi. Sercem NaviEye jest odbiornik GPS uBlox6, charakteryzujący się wysoką czułością, przystosowany do odbioru sygnału z, będącego obecnie w budowie, europejskiego systemu Galileo oraz mogący korzystać z poprawek systemu EGNOS. Błąd pozycjonowania w otwartym terenie wacha się między 3 a 8 metrów, zaś start pozycjonowania w większości przypadków nie przekracza 38 sekund. Oczywiście jakość pozycjonowania zależy w dużym stopniu od terenu i pogody. Na otwartej przestrzeni i przy bezchmurnym niebie dokładność będzie duża, zaś w gęstej, wysokiej zabudowie oraz przy złej pogodzie znacznie się pogorszy. Energii dostarcza litowy akumulator o pojemności 1800 mAh, zapewniający około 14 godzin ciągłej pracy, którego pełne naładowanie trwa od 6 do 8 godzin. Do udźwiękowienia komunikatów menu użyto głosu Jacek z syntezatora mowy Ivona, natomiast nazwy punktów adresowych oraz wpisywane znaki odczytywane są przez syntezator Gregor opracowany przez Grzegorza Złotowicza. Komunikaty wypowiadane są wolno – tak, aby były zrozumiałe dla każdego. Niestety, nie ma możliwości dostosowania tempa mowy do własnych preferencji. Podstawy pracy z NaviEye Aby włączyć urządzenie, należy wcisnąć i przytrzymać klawisz funkcyjny A. NaviEye zapiszczy trzy razy, a gdy powie „Witam”, można puścić klawisz i poczekać na gotowość urządzenia do pracy. Po włączeniu domyślnie odtwarzana jest pomoc klawiatury. Klawiszami A i B można przechodzić do opisu funkcji klawiszowych na poszczególnych poziomach menu, wciśnięcie # wyłącza ją i pozwala przejść do poziomu głównego. Po nabraniu wprawy w obsłudze można w opcjach wyłączyć pomoc automatyczną. Gdy NaviEye znajduje się w podstawowym trybie pracy, klawisze funkcyjne wywołują podmenu urządzenia, zaś klawisze numeryczne służą do prowadzenia użytkownika: * zapisuje miejsce z notatką głosową, # anuluje rozpoczętą akcję. Wewnątrz menu A i B przewijają listę w górę i w dół, C i D obsługują podmenu. Klawisze numeryczne wprowadzają litery i cyfry, * zmienia opcje oraz zatwierdza wybór, # cofa o krok, zaś podczas pisania przełącza pomiędzy literami i cyframi. Dla przykładu: wciskamy klawisz A i przytrzymujemy go, aby włączyć urządzenie, klawiszem # zatrzymujemy odtwarzanie pomocy klawiatury i przechodzimy do podstawowego poziomu pracy. Wciśnięcie klawisza funkcyjnego A powoduje wejście do opcji urządzenia. Od tej chwili klawisze A i B odpowiadają za przechodzenie w górę i dół po liście parametrów możliwych do modyfikacji, klawisz C przenosi do listy ustawień dodatkowych, D powraca na listę podstawową. Klawisze * oraz 0 zmieniają wybrany parametr, pozostałe przyciski numeryczne nie wykonują żadnych operacji, generują jedynie komunikat „funkcja pusta”. Wciśnięcie # ogłasza „opcje koniec” i powracamy do poziomu podstawowego. Obie listy opcji zawierają w sumie 15 parametrów, które użytkownik może zmienić, dostosowując urządzenie do własnych upodobań. Część z nich opisano mało intuicyjnie. Opcja zmiany głośności anonsowana jest tylko wypowiedzeniem cyfry oznaczającej aktualnie ustawiony poziom. Będąc na głównym poziomie pracy, po wciśnięciu klawisza A słyszymy „opcje 6”, oznacza to, że weszliśmy do tego menu i znajdujemy się na pozycji umożliwiającej zmianę głośności komunikatów, a domyślnie ustawiono poziom 6. Wciskając * usłyszymy ”7”, wciskając klawisz zero usłyszymy „5”, w ten sposób dostosujemy głośność do aktualnych potrzeb. Może to być niezrozumiałe dla nowych użytkowników, ale skraca komunikaty i w przyszłości, po przyzwyczajeniu się, pozwala szybciej ustawić NR 2 (19) 2013 42 NaviEye żądaną wartość. Wędrując po liście ustawień pojawia się pozycja anonsowana „1,2,3”. Kto wpadłby na to, że w tym miejscu zmienia się język komunikatów pomiędzy polskim, niemieckim oraz angielskim? Ponieważ podłączenie słuchawek nie wycisza automatycznie wbudowanego głośnika, możliwość jego wyłączenia znajduje się w opcjach. Zależnie od potrzeb można wyłączyć go na stałe albo tylko na czas jednej sesji. Pozostałe opcje ustawień dotyczą strefy czasowej, automatycznego aktualizowania zegara, sposobu i kolejności prezentowania informacji nawigacyjnych, odległości anonsowania o zbliżaniu się do punktu. Możliwe jest również wyłączenie pomocy po starcie, a także przywrócenie ustawień fabrycznych. Z poziomu podstawowego wciśnięcie klawisza funkcyjnego B uruchamia menu ‘Karta’. Pierwszym komunikatem wypowiadanym w tym miejscu jest stan naładowania akumulatora. Dzięki klawiszom A i B zyskujemy dostęp do licznika przebytej drogi, po naciśnięciu * odczytane zostają informacje o przebytym dystansie, szybkości oraz wysokości nad poziomem morza. W tym menu znajduje się również możliwość skasowania licznika, odczytania informacji o numerze seryjnym sprzętu i właścicielu karty zasobów, po wciśnięciu klawisza C przejdziemy do podmenu z kilkoma opcjami aktualizacji, zaś # umożliwia wyjście. Wybierając klawisz funkcyjny C, przejdziemy z poziomu podstawowego do menu ‘Miejsce/ zestaw’, służącego do zarządzania i wykonywania różnych operacji na posegregowanych w zestawy punktach własnych oraz przeszukiwania baz adresowych dostarczonych z urządzeniem. Jednokrotne wciśnięcie klawisza C umożliwia przeszukiwanie punktów zapisanych w aktualnie używanym zestawie, natomiast jego dwukrotne użycie daje możliwość zmiany tego zestawu. Jeśli zatem aktualnie załadowany jest zestaw nr 19, a chcemy użyć zestawu nr 17, to z poziomu podstawowego wciskamy dwa razy klawisz C, następnie za pomocą klawiszy A lub B wybieramy żądany zestaw z listy albo wpisujemy jego numer z klawiatury i wciskamy *. Klawisz D umożliwia wejście do wybranego zestawu w celu wykonania w nim zmian, wciśnięcie # ustawia ten zestaw jako domyślny i wychodzi do poziomu głównego. Będąc w menu ‘Miejsca’, wywoływanym jednokrotnym naciśnięciem klawisza C, możemy przeglądać punkty zgromadzone w aktualnie załadowanym zestawie. Punkty oznaczone są numerami od 0 do 255. Za pomocą klawiatury numerycznej można wpisywać numer szukanego punktu – dwucyfrowe potwierdzamy *, trzycyfrowe nie wymagają potwierdzenia (można również pisać np. 044 i bez wciskania * przejść do punktu zapisanego pod numerem 44). Nacisnąwszy klawisz D, jeśli pod tym numerem nie został jeszcze zapisany punkt, usłyszymy „Miejsce 44 wolne”. Jeżeli dana pozycja zawiera informację, ogłoszony zostanie komunikat „Miejsce 44 zajęte”, a następnie nagranie przypisane do niego. Po liście miejsc danego zestawu można się również poruszać z użyciem klawiszy A i B. Wciśnięcie * wywołuje menu opcji miejsc, oferujące możliwość wyszukania pierwszego wolnego w danym zestawie, wpisanie opisu tekstowego miejsca, wprowadzenie nowego punktu za pomocą współrzędnych geograficznych, poprawienie miejsca, skasowanie nagrania przypisanego do punktu, kasowanie danego miejsca, dodanie tego punktu do drogi. W tym menu znajduje się również pozycja ‘Lokalizacja adresu’, umożliwiająca wyszukanie interesującej nas lokalizacji w dostarczonej z urządzeniem bazie punktów adresowych. Po jej wybraniu jesteśmy proszeni o wpisanie miasta. Najczęściej po wpisaniu kilku znaków słyszymy pełną nazwę szukanego miasta i prośbę o wpisanie ulicy. Jeśli tak się nie stanie, to po wprowadzeniu pełnej nazwy miejscowości wciskamy *, wpisujemy nazwę ulicy, zatwierdzamy *, wpisujemy numer posesji i zatwierdzamy *. Jeśli lokalizacja zostanie odnaleziona w bazie, usłyszymy jej pełny adres. Jeśli żądany numer posesji nie zostanie odnaleziony, ustawiony zostanie numer posesji najbliższy wprowadzonemu. Jeśli baza danych nie zawiera danych o żadnym numerze posesji przy wyszukiwanej ulicy, 43 pojawi się komunikat „Brak ulicy w mieście”, podobnie, jeśli baza nie uwzględnia danych adresowych dla szukanego miasta usłyszymy „Brak miasta”. W przypadku odnalezienia konkretnego, interesującego nas adresu zostaniemy poinformowani o odległości dzielącej nas od tego punktu, jeśli zaś wciśniemy # i przejdziemy do poziomu podstawowego, możliwe będzie nawigowanie do tego miejsca. Producent informuje, że na dostarczanej z urządzeniem karcie znajduje się około 800 000 punktów. Są to jednak głównie informacje o użytecznych miejscach, lokalizacje skrzyżowań ulic i tych miejsc nie można wyszukiwać ani do nich nawigować. Informacja o nich oraz możliwość prowadzenia pojawi się dopiero wtedy, gdy znajdziemy się w ich pobliżu. Wyszukiwaniu podlegają tylko konkretne adresy posesji zlokalizowanych przy wybranej ulicy. Jeśli zatem baza danych adresowych zawiera współrzędne dla ulicy Słowackiego 11 w Oleśnicy, to wyszukanie tego miejsca i uruchomienie prowadzenia będzie możliwe. Jeśli jednak w bazie nie ma informacji o żadnym numerze posesji zlokalizowanej w Oleśnicy przy Słowackiego, to pojawi się komunikat „Brak ulicy w mieście” i funkcja wyszukiwania zostanie zamknięta. Gdy jednak pojawimy się w pobliżu opisanego wyżej miejsca, usłyszymy komunikat „Skrzyżowanie Trzeciego Maja/ Słowackiego, Oleśnica”. Dzieje się tak dla tego, że dostarczana aktualnie baza danych zawiera znacznie więcej informacji o punktach użyteczności i skrzyżowaniach ulic niż numerów posesji przy nich zlokalizowanych. Należy również pamiętać, że wpisywana nazwa ulicy musi idealnie pokrywać się z wpisem w bazie danych, rozbieżności pisowni również skutkują błędem i brakiem wyniku wyszukiwania. Rozwiązaniem może być zaimportowanie punktu dla tego adresu od innego użytkownika albo wyszukanie współrzędnych geograficznych w Internecie i utworzenie własnego punktu na ich podstawie. Ostatnie menu, wywoływane klawiszem funkcyjnym D z poziomu podstawowego, to ‘Droga/ślad’. Po wciśnięciu klawisza D można klawiszami od 0 do 9 załadować jedną z ułożonych wcześniej dróg, wciskając A albo B, przeglądać punkty zawarte w wybranej drodze, zaś klawiszem D aktywować prowadzenie od jej początku albo końca. Możliwe jest również skasowanie albo zmiana nazwy drogi. Klawisz C wywołuje funkcję ‘Ślad’, a wciśnięcie 0, 1, albo 2 wybór jednego z trzech śladów. Przycisk * uruchamia jego zapis, zaś C pozwala aktywować prowadzenie od początku albo końca śladu. Po uruchomieniu NaviEye znajdujemy się na poziomie podstawowym. Klawisze funkcyjne (A,B,C,D) wywołują opisane wyżej menu, natomiast klawiaturą numeryczną obsługujemy funkcje prowadzenia. Poszczególne przyciski odpowiadają następującym funkcjom: • Klawisz 1 udziela informacji o jakości sygnału GPS. • Klawisz 3 podaje aktualny czas. • Klawisz 7 (oraz jego kolejne wciśnięcia) ujawnia informację o trzech najbliższych punktach utworzonych przez użytkownika. • Klawisz 9 (oraz jego kolejne wciśnięcia) podaje dane dotyczące trzech najbliższych lokalizacjach na mapie dostarczanej z urządzeniem. • Klawisz* zapisuje aktualne miejsce wraz z 3-sekundową notatką głosową. • Klawiszami 4 i 6 użytkownik porusza się po liście punktów aktualnie załadowanego zestawu, gdy zaś aktywne jest prowadzenie po drodze, pomagają one wybrać poprzedni albo następny punkt na niej. • Przycisku 2 i 8 podają namiar na poprzedni i kolejny punkt docelowy, zaś podczas prowadzenia po drodze na poprzedni i następny jej punkt. • Klawisz 0 obsługuje kompas i podaje w stopniach kierunek naszego ruchu względem północy geograficznej lub konkretny kierunek, o ile poruszamy się w nim jednostajnie. • Klawisz 5 podaje namiar na aktualnie wybrany z zestawu lub mapy punkt docelowy. • Przycisk # anuluje ostatnią operację. Informacje o kierunku albo namiar na punkt docelowy mogą być podawane automatycznie w ustalonych odstępach czasu. W tym celu należy nacisnąć dwa NaviEye NR 2 (19) 2013 44 razy w ciągu 30 sekund 0 albo 5. Jeśli więc chcemy cyklicznie, co 10 sekund otrzymywać namiar na punkt, do którego zmierzamy, należy ustawić go jako docelowy, wcisnąć 5 i po upływie 10 sekund nacisnąć 5 ponownie. Warto pamiętać, że NaviEye w aktualnej wersji prowadzi użytkownika na tzw. azymut, odnosząc jego pozycję względem punktu docelowego do tarczy zegarowej. Oś wskazówek to aktualna pozycja użytkownika, godzina x oznacza kierunek, w którym znajduje się cel, zaś podawana odległość to długość linii prostej pomiędzy tymi miejscami. Przykładowy komunikat w trakcie nawigowania może brzmieć np. „Miejsce docelowe 2”, nasze nagranie np. „Wejście do domu, odległość 35 metrów godzina dziewiąta”. Naciskamy 9 i słyszymy „Lokalizacja na mapie skrzyżowanie Mokra – Lipowa – Oleśnica, odległość 43 metry, godzina jedenasta”. Jeśli po którymś z tych komunikatów naciśniemy klawisz 5, będziemy naprowadzani na ten punkt i kolejne wciśnięcia 5 będą skutkowały przedstawieniem informacji o kierunku i odległości do niego. Prowadzenie w NaviEye oparte jest głównie na punktach utworzonych samodzielnie albo otrzymanych od innych użytkowników. Tylko z tego typu punktów można korzystać bez ograniczeń, wyszukiwać, przeglądać, modyfikować, segregować w zestawach, układać w drogi. Im więcej przydatnych miejsc zgromadzimy, tym swobodniej będziemy poruszać się po danym terenie. Mapy punktów dostarczane z urządzeniem posiadają szereg ograniczeń, wyszukiwać można tylko konkretne adresy posesji (o ile są w nich ujęte), zaś przeglądanie ograniczone jest do trzech miejsc położonych aktualnie najbliżej nas. W zarządzaniu i archiwizacji pomocne okazuje się oprogramowanie na komputer PC. Instalując dedykowany sterownik trzeba zadbać, aby został mu przypisany port COM od 1 do 9, w przeciwnym razie będą problemy z komunikacją. W aplikacji Navigator4b, klawiszem F4 wchodzimy do ustawień i wybieramy odpowiedni port wcześniej przypisany w sterowniku. Aplikacja jest prosta i przejrzysta, zaś wymiana informacji dotyczy głównie miejsc i dróg tworzonych przez użytkownika. Trekker Breeze Drugi bohater niniejszego artykułu to produkt kanadyjskiej firmy Humanware. Polską lokalizacją oraz dystrybucją na terenie kraju zajmuje się poznańska firma Harpo. Wygląd i cechy Trekker Breeze’a W kartonowym pudełku, poza urządzeniem, znajdziemy praktyczne, skórzane etui, pasek na ramię, ładowarkę, dodatkowy głośniczek z klipsem umożliwiającym przypięcie go do ubrania, kabel USB, papierowe instrukcje oraz nośniki z oprogramowaniem i dokumentacją w formatach *.doc, *.html i audio. Trekker Breeze ma kształt mocno pozaokrąglanego prostopadłościanu o wymiarach 12,9 x 6 x 2,9 cm i wadze 200 gramów. Wyglądem przypomina trochę słuchawkę bezprzewodowego telefonu albo wymyślnego pilota zdalnego sterowania. Trekker w górnej części jest wyraźnie zaokrąglony, na szczycie wygiętej w łuk górnej ścianki urządzenia znajduje się gniazdo minijack do podłączenia zewnętrznego głośnika albo słuchawek. Na lewej ściance, w jej górnej części, w owalnym zagłębieniu umieszczono okrągły, ząbkowany na obwodzie potencjometr regulacji głośności. W dolnej części lewej ścianki, pod gumową odchylaną osłoną umieszczone zostały gniazda mini-USB oraz karty pamięci SD. Na dolnej ściance znajduje się jedynie szczelina umożliwiająca zamocowanie smyczy. Na prawej ściance, w górnej części umieszczony został przesuwany włącznik, pod nim, w okrągłym zagłębieniu zabezpieczającym przed przypadkowym wciśnięciem znajduje się maleńki przycisk Reset, zaś na samym dole, ukryte pod gumową odchylaną osłoną gniazdo ładowarki. Tył Trekkera zawiera dedykowany, wymienny akumulator. Posiada on cztery gumowe nóżki oraz dwa zatrzaski na bocznych krawędziach, dzięki którym można go łatwo wyjąć i zapiąć ponownie. Przednia ścianka to panel z przyciskami. Dzięki zaokrągleniom i załamaniom krawędzi obudowy nadano mu kształt elipsy. W górnej części panelu przedniego znajduje się lekko uwypuklona, okrągła powierzchnia. Na jej środku, w zagłębieniu umieszczono duży, pomarańczowy, okrągły przycisk „gdzie jestem”. Na obwodzie zaś rozmieszczone zostały szczeliny mikrofonu, wewnętrznego głośnika oraz mające kształt lekko zaokrąglonych trapezów z wypukłymi kreseczkami przyciski ‘Info’ oraz ‘Powtórz’. Odnosząc ich rozmieszczenie do tarczy zegara: na godzinie jedenastej jest mikrofon, na pierwszej głośnik, na czwartej ‘Powtórz’, zaś na ósmej ‘Info’. Środkowa część panelu to pusta, płaska przestrzeń. Pod nią umieszczono antenę odbiornika GPS i nie należy zakrywać jej dłonią, aby nie osłabiać sygnału. Poniżej znajduje się rząd trzech przycisków, dwa z nich o kształcie trójkątów skierowanych wierzchołkami w lewo i prawo mają kolor pomarańczowy i przypominają groty strzałek. Pomiędzy nimi znajduje się mały, okrągły, czarny przycisk ‘Potwierdź’. W dolnej części panelu frontowego znajduje się okrągłe zagłębienie, a w nie wpisane są trzy klawisze. W górnej części duży, owalny, czarny z wypukłą pomarańczową kropeczką – ‘Nagraj’, na dole – mające kształt ćwiartek koła w kolorze czarnym, po lewej z symbolem człowieka ‘Eksploruj’ oraz po prawej, oznaczony strzałką, przycisk ‘Idź do’. 45 Całość wykonano z dobrej jakości tworzywa, dzięki zaokrągleniom i licznym przetłoczeniom pewnie leży w dłoni. Klawisze są gumowe, duże, mają zróżnicowane kształty, wyraźny skok, a ich rozmieszczenie umożliwia obsługę urządzenia jedną ręką bez większego trudu. Sercem Trekkera Breeze jest odbiornik SiRF III WAAS z deklarowaną przez producenta dokładnością pozycjonowania na poziomie około 10 metrów. Energii dostarcza litowo-jonowy akumulator o pojemności 2000 mAh. Pozwala on średnio na 8 godzin ciągłej pracy, zaś czas potrzebny na jego naładowanie to 5 godzin. Oczywiście zarówno dokładność, jak i czas pracy zależą od warunków pogodowych i otoczenia, a także sposobu używania, np. głośności i ilości generowanych komunikatów. Breeze dostarczany jest z kartą pamięci zawierającą mapy elektroniczne dla terenu Polski. Urządzenie może uruchomić i używać jednocześnie do czterech map. Dostawcą danych mapowych jest firma NAFTEQ. Do udźwiękowienia użyto syntezatora Vocalizer, głosu Agata. W wyposażeniu standardowym znajduje się praktyczny, skórzany futerał. Umożliwia on przypięcie sprzętu do pasa, założenie paska na ramię, chroni urządzenie przed uszkodzeniem. Skonstruowano go tak, aby można było realizować wszystkie funkcje bez konieczności zdejmowania futerału. Posiada wycięcia na gniazdo słuchawkowe, regulator głośności, włącznik, w miejscach zaślepek gniazd posiada rozciągliwe elementy umożliwiające dostęp, zaś z przodu odchylaną do góry i zapinaną na rzep klapkę osłaniającą klawiaturę. Podstawy pracy z Trekker Breeze Wszystkie dziewięć przycisków Breeze’a ma przypisane po trzy Trekker Breeze akcje, a ich rozkład przedstawiony został poniżej. • Znajdujący się w górnej części, pierwszy od lewej przycisk ‘Info’, naciśnięty krótko, daje dostęp do informacji o jakości sygnału GPS, stanie naładowania akumulatora, przebytym dystansie, odległości pozostałej do przejścia itp. Przytrzymanie go uruchamia menu ustawień urządzenia. Podczas pisania wprowadza cyfrę 1 i znaki specjalne. •Przycisk ‘Gdzie jestem’, naciśnięty krótko, generuje informację o kierunku poruszania i miejscu w którym się znajdujemy. Przytrzymany prze- chodzi do listy interesujących miejsc w okolicy w promieniu stu metrów. Można również, wciskając w tym miejscu przycisk ‘Potwierdź’ przejść do rozszerzonej listy podzielonej na kategorie: punkty orientacyjne, transport, restauracja, bankowość, zdrowie, zakupy, zakwaterowanie, edukacja, administracja publiczna, samochodowy i wszystkie kategorie na raz. Podczas pisania klawisz ten wprowadza znaki a, b, c, 2, ą oraz ć. • Znajdujący się po prawej stronie, w górnej części przycisk ‘Powtórz’, wciśnięty krótko, powtarza ostatni komunikat, NR 2 (19) 2013 46 przytrzymany włącza i wyłącza tryb pomocy klawiatury. Podczas pisania wprowadza znaki d, e, f, 3 oraz ę. • ‘Strzałka w lewo’, wciskana krótko, przewija po elementach w lewo, podczas pisania wprowadza znaki g, h, i, 4. • ‘Potwierdź’ zatwierdza wybór, zaś podczas pisania wprowadza znaki j, k, l, 5, ł. • ‘Strzałka w prawo’, naciskana krótko przemieszcza po elementach w prawo, przytrzymana uruchamia wewnętrzny podgląd trasy, zaś podczas pisania wprowadza znaki m, n, o, 6, ń, ó. •Klawisz ‘Eksploruj’, wciskany krótko, wraca do trybu eksploracji, przytrzymany aktywuje drogę powrotną po przebytym śladzie, wprowadza znaki p, q, r, s, 7, ś. •Klawisz ‘Nagraj’, naciśnięty krótko, zapisuje punkt orientacyjny z 4-sekundową notatką głosową, przytrzymany – uruchamia i zatrzymuje nagrywanie trasy, podczas pisania wprowadza znaki t, u, v, 8. •Krótkie naciśnięcie ‘Idź do’ pozwala wybrać trasę z zapisa- nych w pamięci, przytrzymany pozwala wybrać punkt docelowy z listy albo wpisać jego adres, wprowadza znaki w, x, y, z, 9, 0, ź, ż, spację oraz #. Mimo, że przyciski Trekkera nie przypominają klawiatury telefonicznej, to przypisanie znaków alfanumerycznych wygląda tak jak w telefonach. Technika pisania jest już inna. Aby wprowadzić tekst, należy dojść do miejsca z polem edycji, nacisnąć klawisz zawierający żądany znak i trzymać go do chwili usłyszenia tego znaku. Dla przykładu, aby napisać „Wrocław”, należy w miejscu wprowadzania nazwy miasta nacisnąć i trzymać klawisz ‘Idź do’ i puścić go dopiero, gdy usłyszymy „w”. Wciskamy teraz klawisz ‘Eksploruj’ i, trzymając go, słyszymy: p, q, r, puszczamy i wprowadzone mamy już „Wr”. Kontynuujemy pisanie tą techniką, zaś w razie pomyłki wciskamy krótko strzałkę w lewo, aby usunąć ostatnio wprowadzony znak. Pisanie tą metodą nie stanowi problemu, jednak jest dość powolne i nie ma możliwości przyspieszenia tej operacji. Menu ustawień pozwala dostosować sprzęt do własnych upodobań oraz zarządzać zasobami punktów i tras. Znajdują się w nim następujące pozycje: • ‘Punkty orientacyjne’ – pozwalająca na przeglądanie listy zgromadzonych punktów, zmiana ich nazw, usuwanie zbędnych oraz wyłączanie wybranych punktów z listy miejsc docelowych. • ‘Trasy’ – umożliwiająca przeglądanie listy zapisanych tras, zmienianie ich nazw oraz usuwanie zbędnych. • ‘Oznajmianie’, posiadająca cztery podmenu: –‘Oznajmianie użytecznych miejsc’ decydujące, czy podczas poruszania się będziemy informowani o użytecznych miejscach w pobliżu w sposób automatyczny, specjalnym dźwiękiem, czy tylko na życzenie, –‘Oznajmianie trasy’ pozwalające ustalić, czy podczas poruszania się po zapisanej trasie będziemy informowani o wszystkich skrzyżowaniach, czy tylko tych na których mamy skręcać, –‘Oznajmianie, gdzie jestem’ modyfikujące ilość informacji generowanych przyciskiem o tej nazwie, –‘Oznajmianie skrzyżowań’ określające, czy mają one być opisywane dokładnie czy w sposób uproszczony. • ‘Głos’ – pozwalającą na dostosowanie szybkości mowy do własnych upodobań. Do wyboru jest: bardzo wolno, wolno, standard, szybko oraz bardzo szybko. Niestety, wybór tempa powyżej poziomu standard powoduje, że syntezator często się dławi, mowa staje się niestabilna i mniej wyraźna. • ‘Wybór jednostek odległości’ – umożliwiającą zmianę kilometrów i metrów, mil i jardów, mil i stóp. • ‘O Breeze’, udostępniającą informacje o numerze seryjnym, wersjach oprogramowania oraz map. 47 Kolejne trzy pozycje to reset do ustawień fabrycznych, reset krokomierza oraz reset pozycji GPS. Szalenie irytujący jest fakt, że podczas poruszania się po menu ustawień nie da się cofnąć o krok, po wykonaniu jakiejś funkcji menu zamyka się i powracamy do trybu eksploracji. Nie da się więc dokonać kilku zmian, uporządkować listy punktów jednej sesji, czy szybko przejrzeć zawartości menu podczas zapoznawania się ze sprzętem. Aby uruchomić urządzenie, należy przesunąć w górę znajdujący się po prawej stronie przełącznik. Trekker zapiszczy i po niespełna 40 sekundach powinien być gotowy do drogi. W trakcie uruchamiania wypowiada kilka komunikatów m.in. stan baterii. Gdy czas łapania fixa przekracza granice rozsądku, warto wejść do menu i zresetować pozycję GPS. Pomaga to zwłaszcza wtedy, gdy dłuższy czas nie był używany lub gdy uruchamiamy go z dala od miejsca, w którym ostatnio został wyłączony. Od chwili ustalenia pozycji GPS Breeze znajduje się w trybie eksploracji, śledzi i rejestruje nasz ruch. Podczas marszu będzie automatycznie informował o skrzyżowaniach, numerach posesji oraz własnych punktach znajdujących się w odległości 10 metrów od nas. Przyciskiem ‘Gdzie jestem’ można poprosić go o podanie kierunku marszu, aktualnej pozycji i informacji o znajdującym się przed nami skrzyżowaniu. Komunikat może brzmieć „kierunek południowy-zachód, blisko ulica Parkowa 11, następne skrzyżowanie, za 43 metrów – 3 drogi, ulica Parkowa – skrzyżowanie ulica Kwiatowa po twojej prawej”. Przyciskiem ‘Info’ możemy poprosić o kilka dodatkowych informacji (przewijanych strzałkami), np. o jakości sygnału GPS, stanie baterii, przebytej odległości, średniej prędkości, aktualnej wysokości nad poziomem morza itp. Naciskając przycisk ‘Nagraj’, mamy możliwość zapisania miejsca, w którym aktu- alnie się znajdujemy i nagrania dla niego 4-sekundowego opisu. W razie potrzeby można odtworzyć ostatnio wypowiedziany komunikat, wciskając przycisk ‘Powtórz’. Naciskając strzałkę w prawo, uzyskamy informacje o następnym skrzyżowaniu, znajdującym się w kierunku naszego marszu. Przytrzymując wciśnięty przycisk ‘Gdzie jestem’, uzyskamy listę użytecznych miejsc w pobliżu, a jeśli wciśniemy przycisk ‘Potwierdź’, będziemy mogli wybrać kategorię miejsca i otrzymać listę do pięćdziesięciu okolicznych z wybranej kategorii. Po potwierdzeniu Breeze wytyczy najkrótszą trasę do wybranego punktu i poprowadzi nas do niego. Jeśli zejdziemy poza siatkę ulic, np. wejdziemy do parku, usłyszymy komunikat „Wejście na otwartą przestrzeń”. W takim przypadku wciskanie przycisku ‘Gdzie jestem’ wygeneruje informację o kierunku, w którym się poruszamy, nazwie miejscowości, nazwie najbliższej ulicy, znajdującej się na wprost i odległości do niej. Nagrywanie i używanie własnych punktów na otwartej przestrzeni również jest możliwe. Jak wspomniałem już wcześniej, włączony i odbierający sygnał GPS Breeze cały czas śledzi nasz ruch i rejestruje go. Można więc w każdej chwili, naciskając i przytrzymując przycisk ‘Eksploruj,’ wywołać drogę powrotną. Po potwierdzeniu zostaniemy poprowadzeni wstecz po śladzie, którym dotarliśmy do aktualnej pozycji. Jeśli znajdujemy się na otwartej przestrzeni, wskazówki o kierunku, w jakim mamy iść mogą być oparte o tarczę zegarową. Będziemy informowani, czy jesteśmy na właściwej drodze, a jeśli z niej zboczymy, otrzymamy informację, jak na nią wrócić, oraz odległość, po której przebyciu usłyszymy kolejne wskazówki. Gdy dotrzemy do istniejącej na mapie ulicy, usłyszymy „Opuszczanie otwartej przestrzeni, na ulica Parkowa” i będziemy prowadzeni dalej ulicami, skrzyżowaniami, aż dojdziemy do miejsca, w którym rozpoczęliśmy wędrówkę. Problemy z funkcją drogi powrotnej mogą wystąpić, gdy urządzenie się zawiesi i konieczny będzie reset. Trasa powrotu nie będzie dostępna również, jeśli wyłączymy Trekkera. Trzeba również pamiętać, że nasz ślad, umożliwiający powrót, zapisywany jest tylko, gdy poruszamy się pieszo. Jeśli zatem część trasy przejechaliśmy autobusem, tramwajem albo innym środkiem transportu, to wyznaczenie drogi powrotnej będzie możliwe tylko do tego miejsca, w którym wysiedliśmy z pojazdu i ruszyliśmy dalej piechotą. Breeze na podstawie szybkości, z jaką się poruszamy, automatycznie przestawia się z trybu pieszego na zmotoryzowany, w którym również opowiada o mijanych ulicach, skrzyżowaniach, obiektach, ale mniej szczegółowo, niż gdy poruszamy się piechotą. Kolejną funkcją Trekkera Breeze jest możliwość poprowadzenia do wybranego punktu lub pod konkretny adres. Po naciśnięciu i przytrzymaniu przycisku ‘Idź do’ załadowana zostanie lista zapisanych wcześniej punktów. Po liście poruszamy się strzałkami, ostatnia pozycja to ‘Wprowadź adres’. Jeśli miejsce, do którego chcemy podążać, znajduje się już na liście, należy je odszukać, potwierdzić i zdefiniować, czy będziemy poruszać się pieszo (krótkie wciśnięcie przycisku ‘Potwierdź’ wyznaczy trasę najkrótszą dla pieszego, natomiast wciśnięcie i przytrzymanie ‘Potwierdź’ wyznaczy najszybszą trasę do przebycia pojazdem). Strzałkami możemy przejrzeć trasę i dowiedzieć się, jakimi ulicami będziemy podążać, które skrzyżowania mijać, a na których skręcać. Przycisk ‘Info’ pozwoli sprawdzić odległość, czas przejścia itp. Jeśli wybierzemy opcję wprowadzenia adresu, najpierw należy wybrać województwo z listy, następnie wpisać nazwę miasta, potem ulicę i na koniec numer posesji. Po poprawnym wykonaniu tych czynności, system wyznaczy NR 2 (19) 2013 48 odwiedziłem, nie zauważyłem wielu błędów w prowadzeniu. Gorzej z bazą użytecznych miejsc. Bywa nieaktualna i można kierując się do restauracji dotrzeć do banku itp. Zastrzeżenia budzi również poprawność językowa, komunikat „Trasa została udobrzona” mocno mnie rozbawił. Oprogramowanie Trekker Map Manager na komputer PC umożliwia w prosty sposób aktualizowanie i archiwizowanie map, tras, i punktów. Podsumowanie Które z prezentowanych urządzeń jest lepsze? Moim zdaniem nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Tyle samo je łączy, co i dzieli. Starałem się opisać oba rozwiązania tak, aby każdy z Państwa mógł ocenić ich przydatność do własnych zastosowań. Dużym atutem NaviEye’a jest jego odbiornik GPS, bardziej czuły, dokładniejszy, szybciej startujący i działający stabilniej niż w drugim opisywanym urządzeniu. Przewagą Breeze’a są prawdziwe mapy, dzięki którym potrafi on poprowadzić nas pod wskazany adres po drogach i bezdrożach. Przykładowo, chcę iść do szkoły mojego syna. Wychodzę przed dom i wybieram w NaviEye punkt utworzony przed wejściem do szkoły. Dowiaduję się, że znajduje się on na godzinie ósmej, w odległości 249 metrów. To prawda, ale idąc w tym kierunku będę musiał przeskoczyć kilka płotów. Aby zostać prawidłowo poprowadzonym ulicami, muszę przejść tę trasę, zaznaczyć ważne punkty, a następnie ułożyć z nich drogę. W przypadku Breeze’a wybieram ważne miejsca z grupy ‘Edukacja’, zatwierdzam punkt ‘SP 8’ i otrzymuję informację, że mam iść w lewo ulicą Mokrą, minąć skrzyżowania z Tetmajera, Redlińskiej, skręcić w lewo w Wiejską i maszerować prosto, aż dojdę do szkoły, która będzie po lewej stronie. Szkoda, że nie wszędzie mapa jest tak rzetelna i aktualna. NaviEye znacznie lepiej radzi sobie z własnymi punktami. Można je segregować w zestawach, wyszukiwać itp. Breeze układa je w jedną listę, więc z czasem może być trudno w niej odnaleźć ten potrzebny punkt. Warto więc na bieżąco je porządkować i zaznaczać, które mają być widoczne na liście miejsc docelowych. NaviEye jest mniejszy, lżejszy i dłużej pracuje na akumulatorze. Breeze zaś ma wymienną baterię, a także znacznie lepszy mikrofon, więc notatki nagrywane dla punktów są lepszej jakości. Lista zalet i wad obu rozwiązań jest bardzo długa. Bezwzględnie należy pamiętać, że oba urządzenia służą jedynie pomocą, oba mogą doprowadzić nas do celu, ale i wyprowadzić na manowce. Żadnemu z nich nie wolno ufać zbyt mocno, zwłaszcza w nieznanym terenie. Obaj producenci zapewniają, że ich produkty będą rozwijane i aktualizowane – a to bardzo ważne, gdy na zakup trzeba wydać blisko 4000 zł. Wszystkich zainteresowanych tematem zapraszamy również do wysłuchania audycji pt. „Trekker Breeze i NaviEYE”, w której autor niniejszego artykułu wystąpił, opisując możliwości obu urządzeń w formie dźwiękowej prezentacji. Materiał można pobrać na stronie www.tyflopodcast.net. Za ich wypożyczenie do testów serdecznie dziękuję dystrybutorom, firmom Altix oraz Harpo. *Adam Ostrowski ur. 1972, z wykształcenia masażysta, z zamiłowania entuzjasta nowych technologii, w szczególności tyfloinformatycznych. Poza pracą w zawodzie prowadzi firmę handlowo-usługową Rehabit, świadczącą usługi tyfloinformatyczne. Zaawansowany użytkownik oprogramowania Window-Eyes. Ma dwójkę dzieci, mieszka w Oleśnicy pod Wrocławiem. fot. Migraf, Humanware, shutterstock.com trasę pod wskazany adres i automatycznie zostanie on zapisany na liście punktów do użycia w przyszłości. Jeśli wpisany numer posesji nie zostanie odnaleziony na mapie, system poprosi o wybranie innego z listy istniejących przy danej ulicy. Jeśli nazwa miejscowości albo ulicy nie będzie jednoznaczna, również pojawi się konieczność wybrania właściwej z listy propozycji. Breeze sam wyznacza trasy i nie daje użytkownikowi możliwości ich modyfikowania. Jeśli podczas marszu zdecydujemy się pójść inną niż wyznaczona przez niego trasą, będziemy nakłaniani do powrotu na nią, a propozycja zmiany pojawi się, gdy system uzna, że zdecydowanie nie mamy na to ochoty. Breeze umożliwia również zapisywanie własnych tras, co jest niewątpliwie przydatną funkcją wtedy, gdy często pokonujemy jakiś dystans, a urządzenie proponuje nam inną drogę niż ta, którą lubimy chodzić. Aby zapisać trasę, należy w punkcie wyjścia nacisnąć i przytrzymać przycisk ‘Nagraj’, powiedzieć do mikrofonu jej nazwę, a następnie ruszyć w drogę. Podczas marszu można krótkimi naciśnięciami przycisku ‘Nagraj’ zapisywać ważne punkty, o których chcemy być informowani, np. przeszkody, wejście do parku. Po dotarciu do celu przytrzymujemy przycisk ‘Nagraj’. Aby użyć zapisanej trasy, należy nacisnąć krótko ‘Idź do’, następnie wybrać trasę z listy, potwierdzić, odpowiedzieć, czy chcemy być prowadzeni od jej początku czy też od końca. Możliwe jest również wywołanie, poprzez przytrzymanie prawej strzałki, podglądu, aby ją przeanalizować nie wychodząc z domu. Trasy można nagrywać poruszając się wyłącznie pieszo. Ogólnie, z prowadzeniem Breeze radzi sobie całkiem dobrze, należy jednak pamiętać, że nasza pozycja nakładana jest na mapy elektroniczne i prawidłowe prowadzenie zależy od ich jakości i aktualności. W trakcie kilkutygodniowego testu w miejscach, które 49 Atlas Miasta Łodzi dla Osób Niewidomych i Słabowidzących Aleksandra Bohusz* Podróżowanie ludzi z dysfunkcją wzroku staje się łatwiejsze, kiedy przed wyruszeniem w drogę mają możliwość choćby częściowego poznania topografii miejsca, które zamierzają odwiedzić. Zadanie to ułatwiają między innymi wydrukowane powiększonym pismem bądź wypukłe mapy, plany i atlasy. Takiej publikacji doczekali się niedawno niewidomi i słabowidzący Łodzianie oraz wszyscy zainteresowani odwiedzeniem jednego z największych polskich miast. Dnia 8 marca bieżącego roku w łódzkim Urzędzie Miejskim zaprezentowano wydawnictwo zatytułowane „Atlas Miasta Łodzi dla Osób Niewidomych i Słabowidzących”. Skąd wziął się pomysł? W 2001 roku powstał czarnodrukowy atlas Łodzi. Z czasem uzupełniono go o dwa suplementy i przetłumaczono na język angielski. W październiku 2011 w magistracie pojawił się pomysł zaadaptowania publikacji do potrzeb ludzi z problemami wzrokowymi. Początkowo zadanie to powierzono Wydziałowi Geodezji, Katastru i Inwentaryzacji Urzędu Miasta Łodzi, ale w wyniku reorganizacji struktur administracyjnych w roku 2012 przejął je Łódzki Ośrodek Geodezji (ŁOG). Do stworzenia atlasu potrzebna była nie tylko doskonała znajomość topografii miasta, ale również specyfiki tworzenia tyflomap. W związku z tym pracownicy ŁOG powołali zespół konsultacyjny. W jego skład weszli przedstawiciele Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niewidomych i Słabowidzących nr 6 w Łodzi, łódzkiego oddziału fundacji Szansa dla Niewidomych, Polskiego Związku Niewidomych oraz Rzecznik Urzędu Miasta do Spraw Osób Niepełnosprawnych. Prace przygotowawcze Wstępnego wyboru miejsc, których plany miały znaleźć się w Atlasie, dokonał już na samym początku Wydział Geodezji, Katastru i Inwentaryzacji. Zespół redakcyjny musiał doprecyzować tę kwestię. W wyniku burzliwych dyskusji ostatecznie okrojono liczbę charakterystycznych punktów miasta, gdyż mapy dla niewidomych nie mogą NR 2 (19) 2013 50 Atlas składa się z 21 plansz formatu A3 zawierać zbyt wielu szczegółów. Przy okazji ujawniły się rozbieżności wśród poszczególnych członków zespołu redakcyjnego: przedstawicielom OSW zależało, aby w wydawnictwie znalazło się jak najwięcej obiektów, do których dotarcie może być przydatne dla jego wychowanków, natomiast Rzecznik ds. Osób Niepełnosprawnych UMŁ optowała za zaznaczeniem miejsc ogólnie najbardziej uczęszczanych. Największe kontrowersje wzbudził jednak pomysł zamieszczenia planu Ronda Solidarności. Jest to jeden z najpopularniejszych łódzkich szlaków komunikacyjnych. Nie znalazł się w Atlasie, jego przedstawienie przy użyciu tyflografiki uznano bowiem za zbyt skomplikowane. Upadła także idea ustawienia w charakterystycznych punktach miasta wypukłych mosiężnych tablic z ich planami (można je spotkać między innymi we Wrocławiu), ponieważ nie było zgodności co do obiektów, które należy wybrać, a ponadto obawiano się dewastacji. Kwestia ta została jednak ponownie poruszona podczas marcowego pokazu i być może pomysł w przyszłości powróci. Efekt końcowy Kiedy wypracowano kompromis w kwestii miejsc mających znaleźć się w Atlasie, pracownicy Działu Miejskiego Systemu Informacji o Terenie (MSIT) Łódzkiego Ośrodka Geodezji przygotowali projekt graficzny, a następnie ogłoszono przetarg na wypukły wydruk planów. Jedyną zainteresowaną firmą był Altix. Pierwsze egzemplarze miały charakter próbny i w wyniku konsultacji część z nich została odrzucona. Należało poprawić z pozoru drobne, ale istotne błędy, jak choćby literówki w nazwach ulic. Ostateczna wersja Atlasu Miasta Łodzi dla Osób Niewidomych i Słabowidzących została wydrukowana na płaskim papierze, dwustronnie zalaminowanym zgrzewaną, wytłaczaną folią Pet (taką, jaką stosuje się przy produkcji butelek). Całość złożona jest z dwudziestu jeden plansz formatu A3. Część pierwsza – ogólna – Atlasu zawiera dziewięć planów o następującej tematyce: • zarys województw (Polska z podziałem na województwa i z zaznaczeniem miast wojewódzkich, aby użytkownicy mogli wyobrazić sobie położenie Łodzi na tle kraju, miasta wojewódzkie zostały oznaczone literami rejestracji samochodowych – na przykład łódzkie to E), • rozmieszczenie powiatów województwa łódzkiego (tu również zastosowano oznaczenia rejestracyjne), • Łodzi z uwzględnieniem granic dzielnic (formalnie podział na dzielnice już nie istnieje, ale jest mocno zakorzeniony w świadomości mieszkańców, dlatego z niego nie zrezygnowano), • ogólny plan Łodzi, na którym zaznaczono ważniejsze ulice, tory tramwajowe i wybrane obiekty (między innymi cmentarze), • plansze poszczególnych dzielnic: Bałut, Polesia, Śródmieścia, Widzewa i Górnej (plansze skonstruowane na podstawie podobnego schematu, jak w przypadku planu ogólnego). Mapy ogólne zostały wykonane w różnych skalach, gdyż poszczególne dzielnice różnią się od siebie pod względem wielkości. Na każdym z planów zamieszczono podziałkę liniową. Ponadto wszystkie plansze zawierają osobne legendy. Drugą część atlasu, złożoną z jedenastu planów, tworzą szczegółowe mapy najważniejszych łódzkich skrzyżowań oraz miejsc z różnych powodów ważnych dla osób z dysfunkcją wzroku. Zawierają dokładny rozkład budynków, przejść ulicznych, przystanków komunikacji miejskiej, rozmieszczenie terenów zabudowanych i zielonych. Pierwsza plansza to opis rozkładu poszczególnych planów Atlasu na mapie Łodzi (zostały one zaznaczone kwadratami), a pozostałe to: plan OSW dla Niewidomych i Słabowidzących; jego kontynuacja, czyli mapa skrzyżowania ulic Warszawskiej, Inflanckiej i Łagiewnic- 51 Plansze części szczegółowej, przedstawiające poszczególne części miasta, opatrzono jedną legendą kiej; okolice Rynku Bałuckiego i Targowiska Dolna; plan Manufaktury (największego łódzkiego obiektu o charakterze handlowo-gastronomiczno-kulturalnym); mapa okolic siedziby Okręgu Łódzkiego PZN; mapa pomocna w dotarciu do Biura Miejskiego Rzecznika do Spraw Osób Niepełnosprawnych; plan skrzyżowania Alei Mickiewicza z Aleją Kościuszki; wypukły opis okolic siedziby łódzkiego oddziału Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych; mapa Księżego Młyna – jednego z głównych zabytków Łodzi; plan Ronda Lotników Lwowskich i jego okolic. Wszystkie plansze części szczegółowej opracowano w skali 1/2000 i opatrzono jedną wspólną legendą. W lewym górnym rogu każdej mapy znajduje się jej numer (na przykład pierwszy plan części ogólnej to 1A, a piąty szczegółowej – 2E). Aby ułatwić prawidłowe ułożenie mapy, w prawym górnym rogu wytłoczono trójkąt Wewnątrz każdej z dwudziestu jeden plansz znajduje się kartonowa wkładka z mapą w druku kontrastowym dla osób słabowidzących. Do publikacji dołączono brajlowsko-czarnodrukową książeczkę zawierającą notkę od wydawcy – Prezydent Miasta Łodzi, Pani Hanny Zdanowskiej, z jej własnoręcznym podpisem, listę zamieszczonych w Atlasie obiektów oraz objaśnienie stosowanych na planszach skrótów. Aplikacja dla słabowidzących Oprócz planów szczegółowych w Atlasie znalazły się też mapki poglądowe Twórcy Atlasu postanowili dać jego użytkownikom możliwość samodzielnego drukowania poszczególnych fragmentów map. W tym celu pod adresem http://gis. mapa.lodz.pl/tyflo stworzyli aplikację mającą umożliwić przygotowanie dotykowego planu na tzw. papierze puchnącym, często używanym w tyflografice. Nosi ona nazwę „Aplikacja dla słabowidzących” i rzeczywiście, póki co, jest dostępna głównie dla tej grupy użytkowników. Po wejściu na stronę otwiera się mapa w kolorach szarości i czerni, obraz można przybliżać, oddalać, powiększać lub zmniejszać. Należy odnaleźć interesujący NR 2 (19) 2013 52 Twórcy Atlasu stworzyli również stronę internetową, na której udostępniono aplikację do generowania wypukłych planów Gdzie można zapoznać się z publikacją? Sporą część spośród stu egzemplarzy Atlasu otrzymały organizacje współdziałające przy jego powstawaniu i to głównie one będą zajmować się bezpłatną dystrybucją wydawnictwa. Ponadto wydawnictwo zostanie udostępnione w Biurze Promocji Miasta Łodzi, Działach Obsługi Mieszkańców poszczególnych dzielnic, w Bibliotekach: Wojewódzkiej oraz Okręgu Łódzkiego PZN, Ustalenie zakresu planów i wybór lokalizacji przebiegały w burzliwej atmosferze a także w Biurach do Spraw Studentów Niepełnosprawnych Uniwersytetu Łódzkiego i Politechniki Łódzkiej. Dobry znak na przyszłość Zaprezentowana powyżej publikacja nie jest jeszcze idealnie dopracowana. Podstawowa wada, wynikająca jednak przede wszystkim z rozmiarów pisma punktowego, to jej wielkość, która uniemożliwia przeglądanie na przykład podczas wycieczki po mieście. Mimo to Atlas Miasta Łodzi dla Osób Niewidomych i Słabowidzących jest jednym z pierwszych, o ile nie jedynym w naszym kraju, wydawnictwem przybliżającym ludziom z dysfunkcją wzroku konkretne miasto w tak całościowej formie, dlatego jego pomysłodawcom i twórcom należy się ogromne uznanie. Na projekt łódzki magistrat przeznaczył 150 000 PLN. Ponieważ większość tych środków została już wydana, w najbliższej przyszłości dodruk nie będzie możliwy. Łódzcy urzędnicy mają jednak nadzieję na rozbudowanie Atlasu i tworzenie innych tego typu publikacji w kolejnych latach. Pozostaje wierzyć, że za przykładem Łodzi pójdą inne miasta. Składam serdeczne podziękowania Państwu: Paulinie Antczak, Kamili Mielnikow, Jackowi Darnikowskiemu, Konradowi Malarczykowi i Jackowi Przepiórkiewiczowi z Działu Miejskiego Systemu Informacji o Terenie Łódzkiego Ośrodka Geodezji za udzielenie wyczerpujących informacji na temat Atlasu oraz wykonanie jego zdjęć. Ogólna część Atlasu przedstawia m.in. zarys województw, powiatów oraz ogólny plan Łodzi *Autorka straciła wzrok zaraz po urodzeniu w wyniku retinopatii wcześniaczej. Ukończyła studia magisterskie z historii oraz podyplomowe z informacji naukowej i bibliotekoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie odbywa staż zawodowy w bibliotece okręgu łódzkiego PZN. W czasie wolnym pisze teksty publikowane w czasopismach zajmujących się tematyką związaną z niewidzeniem. Jej zainteresowania to: literatura, publicystyka, historia (głównie Kościoła i społeczna), teatr, muzyka, podróże, język francuski. fot. Paulina Antczak i Konrad Malarczyk – Łódzki Ośrodek Geodezji nas obiekt i wygenerować jego plan. Internetowy Atlas zawiera mapy: łódzkiego lotniska, dworców kolejowych, przebiegu linii tramwajowych (autobusowych nie zamieszczono ze względu na bardzo duże zagęszczenie ich sieci), głównych dróg, granic miasta, jego dzielnic, ulicy Piotrkowskiej i Placu Wolności, rzek i lasów miejskich. Z programami udźwiękawiającymi, przynajmniej z Jawsem, aplikacja współpracuje nie do końca poprawnie. Odczytywane są komunikaty o możliwości zmiany obrazu, ale odnalezienie konkretnego obiektu i jego wydrukowanie wymaga raczej pomocy osoby widzącej. ŁOG kilkakrotnie zwracał się o konsultacje w tej sprawie do instytucji współtworzących Atlas, jednak z powodu wielu innych obowiązków żadna z nich dotychczas nie zgłębiła tematu. 53 Usłyszeć trybuny Tekst i zdjęcia: Piotr Pawłowski* Audiodeskrypcja przebojem wdziera się do kin, teatrów, muzeów i telewizji. Od paru lat coraz śmielej gości również na stadionach, zwłaszcza podczas transmisji meczów piłkarskich. Upowszechnienie nowych technologii oraz zaangażowanie osób tworzących na żywo komentarz sportowy dostosowany do potrzeb osób niewidomych i słabowidzących, sprawiły, że na polskich trybunach nikogo już nie dziwi widok głośno dopingujących osób z białymi laskami. Po raz pierwszy w Polsce osoby niewidome miały możliwość uczestniczyć w meczu z audiodeskrypcją 19 października 2007 r. – podczas spotkania pomiędzy Jagiellonią Bia- łystok i Zagłębiem Lubin. Na dużą skalę technikę tę wykorzystano do opisu meczy piłkarskich podczas EURO 2012. Dzięki działalności Fundacji Katarynka audiodeskrypcja jest również dostępna na meczach Reprezentacji Polski, Legii Warszawa i Śląska Wrocław – nie tylko na stadionie, ale również w naziemnej telewizji cyfrowej. Ponadto przychylny dla kibiców z niepełnosprawnością wzroku jest również stadion Wisły Kraków, gdzie prężnie działa Fundacja Otwarte Ramię Białej Gwiazdy, która nie tylko organizuje audiodeskrypcję, ale również wyjazdy i spotkania z piłkarzami. Co usłyszymy? Audiodeskrypcja meczu różni się od komentarza radiowego rodzajem podawanych informacji. Zawiera ona m.in. szczegółową lokalizacją piłkarzy, dokładnym opisem akcji i biorących w niej udział zawodników, wielokrotnie podawanym czasem oraz wynikiem meczu i relacją z tego, co dzieje się na trybunach. – Dzięki audiodeskrypcji mogłam w końcu „widzieć”, co dzieje się na boisku. To nie to samo, co słuchanie meczu relacjonowanego w radio, a tym bardziej w telewizji. Dodatkowych wrażeń dostarczała nam NR 2 (19) 2013 54 Ogromnym przeżyciem może okazać się doświadczenie atmosfery panującej na trybunach atmosfera i wrzawa wśród kibiców na stadionie – mówi Katarzyna, która wraz z grupa kilkunastu osób wzięła udział w zorganizowanym przez Fundację Instytut Rozwoju Regionalnego wyjściu na mecz. To właśnie atmosfera na trybunach najbardziej przyciąga kibiców z niepełnosprawnością. – Mecz z audiodeskrypcją był dla mnie bardzo ciekawym wydarzeniem. Fakt, że mogłam usłyszeć to, co się dzieje na murawie, pomógł mi w lepszym odbiorze meczu, a reakcja kibiców na żywo była bardzo emocjonująca, przez co z zaangażowaniem włączyłam się do wspólnego dopingu. Z chęcią wezmę udział jeszcze w nie jednym meczu tego typu – mówi Sylwia, która dzięki FIRR-owi, po raz pierwszy oglądała spotkanie piłkarskie na żywo. korzystać z audiodeskrypcji na każdym sektorze i wokoło stadionu. Dla kibiców, którzy z różnych względów nie mogą wybrać się na trybuny, pozostaje audiodeskrypcja dostępna dzięki możliwościom, jakie daje telewizja cyfrowa. Podczas transmisji meczów Reprezentacji Polski na Stadionie Narodowym można, poprzez zmianę ścieżki dźwiękowej w dekoderze, cieszyć się audiodeskrypcją w swoim odbiorniku TV. Jak to zrobić, krok po kroku, można dowiedzieć się z poradnika audio, zamieszczonego na stronie http://www.tyflopodcast.net. Warto jednak chodzić na mecze na stadiony, bo przeżycia są bardziej intensywne, a koszt biletu jest dla osób niepełnosprawnych zazwyczaj niewielki (na sektor dla kibiców niepełnosprawnych Wisły cena wynosi 1 zł!). Wprowadzenie audiodeskrypcji na arenach sportowych to nie tylko sposób na pozyskanie nowych kibiców, ale również okazja do powrotu na stadiony i hale osób, które przed utratą wzroku regularnie dopingowały swoich ulubionych sportowców. *Autor pracuje w Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego jako Specjalista ds. Public Relations. Ukończył Politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W wolnych chwilach zajmuje się fotografią. Jak to działa? Obecnie najbardziej popularną formą audiodeskrypcji jest transmitowanie sygnału na częstotliwości FM, dzięki czemu osoba posiadająca w telefonie komórkowym radioodbiornik i zestaw słuchawkowy, może Osoby niepełnosprawne mogą uczestniczyć w organizowanych dla nich spotkaniach z piłkarzami 55 Pierwszy dołek… pierwsze kroki na polu golfowym Golf jest postrzegany jako sport pełen emocji, rywalizacji, dający spełnienie każdemu graczowi. W jaki sposób jednak osiągnąć wyżej wymienione rezultaty, nie widząc piłki, jej lotu ani obszaru pola golfowego? Na powyższe oraz inne pytania związane z grą w golfa przez niewidomych postaram się odpowiedzieć w poniższym artykule. Justyna Rogowska* „Zobaczyć golf rękoma” to hasło towarzyszące X Jubileuszowemu Charytatywnemu Turniejowi Golfowemu Rotary Gdańsk-Sopot-Gdynia, który odbył się 10 września 2011 r. w Sierra Golf Club w Pętkowicach jako kontynuacja, rozpoczętego w 2010 r., projektu „Pomóżmy zobaczyć świat rękoma”. Ideą przyświecającą temu turniejowi było zgromadzenie środków na stworzenie miniaturowych makiet najważniejszych trójmiejskich zabytków, dzięki którym osoby z dysfunkcją wzroku mogą podziwiać piękno architektoniczne Pomorza za pomocą dotyku. Udało się już przygotować makietę Gdańskiej Bazyliki Mariackiej oraz Żurawia Gdańskiego, a wkrótce niewidomi odwiedzający Gdańsk będą mogli zapoznać się z makietami Fontanny Neptuna oraz Dworu Artusa. Pomysłodawcą tej inicjatywy był Wacław Laszkiewicz – szkoleniowiec Tokary Golf Club, zawodowy gracz w golfa i członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Instruktorów Golfa (PGA Polska), którego pomysł spotkał się z ogromną aprobatą Ewy Redzimskiej – Prezes Pomorskiego Okręgu Polskiego Związku Niewidomych. Początkowo do inicjatywy chciano zaprosić grupę dziesięciu osób niewidomych, jednakże ostateczne treningi rozpoczęła ósemka. Zawody golfowe były poprzedzone trzema cotygodniowymi treningami, podczas których niewidomi z Pomorskiego Okręgu Polskiego Związku Niewidomych mogli zapoznać się z podstawowymi zasadami obowiązującymi na polu golfowym. W turnieju odbywającym się 12 września ostatecznie wzięło udział pięciu niewidomych zawodników. Wśród nich trzy panie i dwóch panów: Norbert Odrobina, Justyna Rogowska i Natalia Kalocińska, plasujący się na podium, oraz Rafał Charłampowicz i Monika Żarczuk, zajmujący kolejno czwarte i piąte miejsce. Wacław Laszkiewicz „Po zawodach , o których pisze Justyna, wiele osób pytało mnie, jak to możliwe, aby osobę niewidomą nauczyć gry w golfa, skąd w ogóle ten pomysł? Pomysł narodził się nagle, w czasie zebrania naszego klubu Rotary Gdańsk, kiedy prezentowano realizację wcześniejszego pomysłu zbudowania makiet ciekawych zabytków Gdańska dostępnych właśnie dla osób niewidomych. Zaproponowałem więc podjęcie jeszcze jednego kroku w tym temacie. NR 2 (19) 2013 56 Uzyskałem aprobatę innych golfistów, wsparł nas klub Tokary Golf, a dzięki kolegom Rotarianom znaleźliśmy środki i... zabraliśmy się do roboty! Golfem pasjonuję się od 10 lat, z czego ostatnie 6 lat wypełnia praca szkoleniowa. Sportem zajmuję się już ponad 40 lat, najpierw jako zawodnik między innymi w strzelectwie, a później jako szef szkolenia w jednym z największych klubów sportowych w Polsce WKS „Flota” Gdynia (klub wojskowy). Byłem również oficerem m.in. jednostek specjalnych Wojska Polskiego, a więc i tu zdobywałem kolejne doświadczenie dydaktyczne w pracy z ludźmi. Piszę o tym wszystkim ponieważ uważam, że uzyskane właśnie w ten sposób umiejętności spowodowały taki, a nie inny stosunek do szkolonych. Po prostu jestem zdania, że nie ma rzeczy niemożliwych, a o sukcesie decyduje przede wszystkim znalezienie sposobu na rozwiązanie problemu. Przy okazji poznałem wspaniałych ludzi i znakomitych uczniów. Dzięki nim i ja nauczyłem się nowych sposobów na szybsze i skuteczniejsze opanowanie określonych technik przez osoby widzące. Praca z moją nową grupą jest dla mnie zaszczytem i ogromną przyjemnością. Na pewno będę do tego rodzaju działalności namawiać moich kolegów – szkoleniowców PGA Polska z innych ośrodków i klubów golfowych.” Garść informacji o golfie W wielkim skrócie golf to gra polegająca na pokonywaniu jak najmniejszą ilością uderzeń 18 tras, tzw. „dołków”. Różnią się one od siebie długością (od kilkudziesięciu do kilkuset metrów), ukształtowaniem terenu i nasyceniem przeszkodami takimi jak bunkry (szerokie wgłębienia wypełnione piaskiem) i rowy, strumienie i zbiorniki wodne. Wszystkie trasy powinny tworzyć jeden wielki, kilkudziesięciohektarowy krajobraz z pięknie przystrzyżoną trawą i wypielęgnowanym drzewostanem. Wszystkie trasy zakończone są tzw. greenami, na których znajduje się właściwy dołek. Trafienie do niego piłeczką kończy grę na danej trasie, a gracze przechodzą do startu (tzw. tee) następnej trasy. Aby gra była skuteczna, a tym samym sprawiała przyjemność, oprócz przepisów należy nauczyć się właściwej techniki. Uderzenie powinno powodować lot piłeczki od kilku do ponad 200 metrów w określonym, założonym przez gracza kierunku. Techniki uderzeń proponowane przez trenera Wacława Laszkiewicza Aby gra była skuteczna, a tym samym sprawiała przyjemność, oprócz przepisów należy nauczyć się właściwej techniki Uderzenie piłki następuje kijem golfowym wprawionym w ruch dzięki wahadłowemu ruchowi ramion, spowodowanemu obrotowym ruchem barków pochylonego odpowiednio golfisty. Pochylona postawa golfisty powinna spowodować naturalny ruch pionowo opuszczonych ramion i dłoni trzymających kij golfowy. Dzięki obrotowi barków, których osią obrotu jest kręgosłup, uzyskuje się odpowiednią prędkość obwodową główki kija (tzw łopatki). Dobry 57 kontakt łopatki z leżącą na ziemi piłeczką generuje uderzenie wprawiające ją w ruch z odpowiednią prędkością i kierunku. Pomocne w tym przypadku może okazać się wyobrażenie sobie ruchu krzesełka huśtawki zawieszonego przy pomocy ramion na osi przymocowanej w górnej części konstrukcji. Gdybyśmy umieścili na ścieżce (torze) ruchu krzesełka dużą piłkę plażową,wprawione w ruch wahadłowy krzesełko „musi” trafić w piłkę i przekazać jej swoją energię. W zależności od tego, jaka masę posiada krzesełko i z jaką siłą zostało wprawione w ruch, odległość, na jaką poleci piłka, będzie większa bądź mniejsza. Takie jest wyobrażenie pierwszej podstawowej zasady określającej zachowanie piłki, zwane fachowo „swingiem”. Sposób trzymania kija, jego budowa i wykorzystanie to oddzielne zagadnienia, które kształtują się w miarę prowadzonych treningów. Tę technikę można wytrenować „wsłuchując się” w ruch wahadłowy ramion i barków, kiedy lekko pochyleni opieramy czoło o ścianę, a ramionom i barkom pozwalamy wahać się w prawo i w lewo. Druga niezwykle ważna zasada to tzw. set up, czyli odpowiednie usytuowanie piłki względem postawy gracza i tym samym kija golfowego. I tu znowu porównanie do huśtawki i jej krzesełka. Jeśli będziemy chcieli, aby piłka poleciała Symulator do gry w golfa zapewnia zapalonym golfiarzom odpowiednią porcję wrażeń niezależnie od pory roku i warunków atmosferycznych prosto, krawędź czołowa krzesełka musi być ustawiona prostopadle do linii celu, a oś ruchu krzesełka musi pokrywać się z tą linią. Takie usytuowanie gwarantuje odpowiednia, zapewniająca stabilność konstrukcja podpór huśtawki, która generuje ruch krzesełka w odpowiednim kierunku – do przodu. Różnica między ruchem „golfisty” a „huśtawki” polega na tym, że w przypadku huśtawki to my podkładamy piłkę plażową pod krzesełko, a golfista musi przyjąć odpowiednią postawę równoległą do linii celu liniami palców stóp, kolan, bioder i barków. Cała sztuka poprawnego zamachu (swingu) polega na wierze zawodnika (widzącego czy też nie- widzącego) w naturalne działanie jego wahadła… ramiona pionowo w dół, prawidłowy chwyt trzonka kija, naturalna praca nadgarstków, rytm i akcja ciała jak przy „puszczaniu kaczek po wodzie” czy też huśtaniu dziecka. W przypadku gry na polu możliwa jest pomoc tzw. caddiego – osoby, która zgodnie z regułami gry w golfa może pomagać zawodnikowi na polu golfowym i to nie tylko w noszeniu torby z kijami, ale również w doradzaniu wyboru kija do uderzenia, sposobu zagrania i co ważne kierunku uderzenia. Caddie musi wiedzieć wszystko o kształcie i topografii pola, prognozach pogody, tendencji projektanta pola i sposobie celowania do dołka. Caddie ma kapitalne znaczenie szczególnie dla osób niewidzących tym bardziej, że jest to wsparcie dopuszczalne w trakcie gry przez zasady tej dyscypliny. Dlatego dobry trener zajmuje się również doborem i przygotowaniem caddiego dla swoich zawodników. Trening z osobami niewidomymi Wacław opiera na zbudowaniu u nich odpowiedniej wyobraźni zamachu (wahadła) i zaufaniu w jego niezawodne działanie. Nie trzeba celować w piłkę, piłka ma się NR 2 (19) 2013 58 celu zamontowanym symulatorze. Okazało się, że pokaz spotkał się z ogromnym zainteresowaniem ze strony przybyłych zarówno dzieci, jak i dorosłych. Wielu z nich dopytywało o tajniki gry, niektórzy wyrazili chęć uprawiania tego sportu na lokalnych polach golfowych. Miejmy nadzieję, że prezentacja golfa w trakcie konferencji REHA przyczyni się do popularyzacji tej dyscypliny sportu i stanie się ona tak powszechną formą rozrywki jak w Stanach Zjednoczonych. znaleźć na ścieżce zamachu golfisty, a tym ma się zająć caddie! Uderzający ma być „maszyną” pozbawioną w czasie gry emocji. Tylko rytm i wyobraźnia! Symulator to urządzenie składające się z ekranu, na którym wyświetlany jest elektroniczny widok pola, zestawu czujników ruchu oraz obszaru sztucznej trawy (tzw. tee), z którego gracz wybija prawdziwą piłeczkę golfową, za pomocą prawdziwego kija. Ruch piłeczki analizowany jest przez czujniki, co pozwala na obliczenie m.in.: siły uderzenia, prędkości i kąta lotu. Dzięki temu, po uderzeniu prawdziwej piłeczki w ekran, pojawia się na nim jej elektroniczny obraz. Dzięki zaawansowanym rozwiązaniom technicznym oraz specjalnemu oprogramowaniu, urządzenie dokładnie analizuje każde uderzenie i zapewnia realizm gry na tym samym poziomie, jak w przypadku rozgrywki na realnym polu. Podczas zeszłorocznej konferencji REHA FOR THE BLIND IN POLAND wśród wielu atrakcji zaprezentowano m.in. możliwość gry w golfa przez osoby niewidome i słabowidzące. Uczestnicy Konferencji REHA mogli spróbować swoich sił na specjalnie w tym Caddie musi wiedzieć wszystko o kształcie i topografii pola, prognozach pogody, tendencji projektanta pola i sposobie celowania do dołka fot. Samot, shutterstock.com (2-3) sigolfsimulator.com (4-5) , Colsart *Justyna Rogowska historyk, filolog angielski, tyflospecjalista w Fundacji Szansa dla niewidomych. 59 W busie należy ci się ulga, ale często możesz jej nie dostać Krakowscy studenci, którzy dojeżdżają na studia z okolicznych miejscowości bardzo często korzystają z busów. Bardzo często w tym typie komunikacji dla żaków dostępne są bilety zniżkowe, kosztujące o połowę mniej niż bilety normalne. Natomiast studentom niepełnosprawnym dojeżdżającym z miejsca zamieszkania do szkoły i z powrotem przysługuje ulga 78%. Wyższa stawka przysługuje osobom niewidomym, a także ich przewodnikom, jednak wielu małopolskich przewoźników nie respektuje ulg dla niepełnosprawnych. Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego z Krakowa natrafiła na ten problem i postanowiła się nim zająć m.in. poprzez kampanię społeczną pod nazwą „ULGOWY BUS – Masz Prawo”. Akcja miała na celu zwrócenie uwagi na problem i znaleźć sposób na dochodzenie swoich praw. Odkrycia jakich dokonała są zdumiewające. Według wyników ankiety zamieszczonej na stronie internetowej kampanii, 76% osób niepełnosprawnych z Małopolski wielokrotnie nie otrzymuje należnej zniżki w busie. Aż 85% ankietowa- nych często nie dostaje nawet biletu do ręki. Niemiłe słowa przy próbie zakupu biletu ulgowego wielokrotnie usłyszało 38% badanych. Z kolei 15% osobom zdarzyło się być wyproszonym z busa za domaganie się biletu ulgowego. Jeśli masz podobne niemiłe doświadczenia z małopolskimi przewoźnikami, ankietę jest w dalszym ciągu dostępna na stronie internetowej http://www.ulgowybus.firr.org.pl. Kolejnym problemem jest to, że prawie nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności, jeśli chodzi o egzekwowanie prawa. NR 2 (19) 2013 60 Urzędniczy węzeł gordyjski Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej na oficjalne pismo odpowiedziało, że sprawą powinny zajmować się organy, które wydały pozwolenie na transport, czyli np. Urząd Marszałkowski. Ponadto przyznało, że ulgi dotyczące osób niepełnosprawnych obowiązują wszystkich przewoźników, nawet prywatnych, jeśli wykonują regularne kursy i zatrzymują się na przystankach. Urząd Marszałkowski natomiast uznał, że prawo nie daje mu możliwości do kontrolowania ani karania przewoźników za sprzedawanie zawyżonych biletów. Sprawę każe kierować do Urzędu Skarbowego, bądź Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego. Urzędy Skarbowe kontrole prowadzą, ale podatkowe. Sprawdzają też prawidłowe wydawanie paragonów. Nie mają jednak narzędzi, żeby sprawdzać, czy kierowcy stosują ulgi. Jedynie Inspektorat zareagował na skargi skierowane do siebie i przeprowadził kilka sporadycznych kontroli. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że każdy przewoźnik może podpisać umowę z Urzędem Marszałkowskim na pełną refundację ulg ustawowych. Dzięki takiemu porozumieniu przedsiębiorcy nic nie tracą, bo różnice pomiędzy biletem ulgowym, a normalnym są im w pełni zwracane co miesiąc. W Małopolsce jedynie 20% firm przewozowych podpisało taką umowę. Część z nich pomimo tego ulg dla niepełnosprawnych nie stosuje. Kierowcy bardzo często stosują różne manewry, byle biletu ulgowego nie sprzedać. Każą płacić trochę mniej niż za bilet normalny i nie wydają paragonu. Sprzedają bilety z niższą ulgą niż powinni. Często też nie powstrzymują się przy tym od niewybrednych komentarzy. Jednak należy pamiętać, że są również uczciwi przewoźnicy i kierowcy. Problem nie dotyczy wszystkich, ale jednak zdecydowanie dużej grupy. Oszukiwanie drogo kosztuje… Kara, jaka grozi przewoźnikowi za niesprzedanie biletu ulgowego osobie uprawnionej wynosi 2000 zł dla przedsiębiorcy i 1000 zł dla kierowcy. Przedsiębiorca, który notorycznie łamie przepisy musi liczyć się z konsekwencjami, łącznie z utratą licencji. Na stronie kampanii, http://ulgowybus.firr.org.pl, można znaleźć wiele przydatnych informacji na temat tego komu i jakie ulgi przysługują, a także jakie dokumenty należy okazać kierowcy, aby taką ulgę uzyskać. JAK DOCHODZIĆ SWOICH PRAW? 1. Koniecznie weź od kierowcy bilet pomimo, że jest na nim zawyżona kwota. 2. Napisz skargę do Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego. 3. Do skargi dołącz skan biletu i aktualnego orzeczenia o niepełnosprawności. 4. Bądź przygotowany na to, że Inspektor będzie chciał z Tobą przeprowadzić prowokację na przewoźniku, który wcześniej nie udzielił Ci ulgi. Piotr Pawłowski (FIRR) Artykuł pochodzi z czasopisma „Krakowski Semestralnik Studentów Niepełnosprawnych”, numer 2 (8)/2012 fot. Dimitry Kalinowsky, shutterstock.com.com, FIRR Przewoźnika ulgi nic nie kosztują 61 FTP FTP, z języka angielskiego: File Transfer Protocol, to protokół komunikacyjny typu Klient/Serwer służący do przesyłania plików. Mnogość sposobów jego wykorzystywania czyni go niezwykle użytecznym. Uczelnie coraz częściej udostępniają studentom materiały za jego pośrednictwem. Fundacja Mozilla na swoich serwerach umieszcza m.in. wersje instalacyjne programów, które mogą pobierać wszyscy internauci. W mniejszych i większych firmach serwery FTP wykorzystywane są, gdy grupa osób pracuje nad dużym, wymagającym więcej niż przykładowe 3 GB (dostępne na Dropboksie w opcji darmowe) pojemności dysku, projektem. Kiedyś serwery FTP były dostępne dla nielicznych, ale dziś, w dobie szybkiego Internetu oraz coraz większej przestrzeni dyskowej dostępnej dla użytkowników domowych, przy niewielkim wysiłku można stworzyć własny serwer FTP, aby współdzielić zasoby nawet naszego całego dysku. Każdy z nas może wykupić w firmie hostingowej serwer FTP, aby umieszczać tam pliki dla przyjaciół, znajomych czy współpracowników i, co ważne, nie wyda na ten cel całego majątku. Na serwerach przechowywane mogą to być nie tylko dokumenty, książki czy utwory w formacie MP3, ale również filmy z wakacji czy prezentacje multimedialne, albowiem pojemność serwerów zależy w dużej mierze jedynie od zasobności portfela. Nie będę jednak tutaj omawiać możliwości uzyskania serwera FTP, skupię się natomiast na programach - klientach obsługujących protokół FTP. Jeden z tych programów stanowi przy okazji bardzo interesującą alternatywę dla Eksploratora Windows, zwłaszcza dla tych użytkowników, którzy, podobnie jak ja, do tej chwili nie są w stanie przyzwyczaić się do interfejsu wstążki, obecnego w Eksploratorze pod Windows 8. Łączenie z serwerem FTP przy użyciu eksploratora Windows System Windows umożliwia połączenie się z serwerem FTP w celu wymiany plików przy użyciu wbudowanego menedżera plików, czyli dobrze wszystkim znanego Eksploratora Windows. Jest to jakiś NR 2 (19) 2013 62 Filezilla – okno główne programu sposób, aczkolwiek po przetestowaniu odrzucam go jako zbyt powolny. Samo połączenie jest oczywiście nawiązywane, widać listę plików i folderów, działa proste kopiowanie oraz wklejanie dobrze znane w całym systemie Windows, ale reakcja Eksploratora na komendy wydawane z klawiatury, gdy do akcji wkracza FTP, jest niezbyt dynamiczna. Opiszę tutaj tylko, jak, na przykładzie Windows 7, dodać serwer FTP do listy pokazywanych napędów i dysków w oknie ‘Komputer’. Praca z tym programem jest na pewno wszystkim dobrze znana, gdyż katalogi FTP są pokazywane jako standardowe foldery w Windows, co należy uznać chyba za jedyną zaletą używania Eksploratora do pobierania i wysyłania plików przy użyciu FTP. Aby dodać folder FTP do Eksploratora, trzeba otworzyć okno ‘Komputer’, z menu ‘Narzędzia’ wybrać polecenie ‘Mapuj dysk sieciowy’, a następnie ‘Połącz z witryną sieci Web, która umożliwia przechowywanie dokumentów i obrazów’. Pozostałych opcji nie musimy w tym przypadku zmieniać. W kolejnym oknie kreatora, dotyczącym dodawania lokalizacji sieciowej, klikamy ‘Dalej’. W następnym wybieramy na liście jedyny tak naprawdę dostępny element – ‘Wybierz niestandardową lokalizację sieciową – Określ adres witryny sieci web, lokalizację sieciową lub witrynę FTP’ i wciskamy ‘Dalej’. Teraz musimy zdefiniować adres serwera FTP, do którego chcemy się podłączyć. Może to być główny katalog serwera FTP, jeśli serwer na to zezwala, lub wybrany przez nas podkatalog. Dla przykładu proponuję wpisać adres serwera FTP Mozilli: ftp://ftp.mozilla.org/ Po wciśnięciu przycisku ‘Dalej’ zostajemy przekierowani do okienka, w którym określa się, w jaki sposób będzie przebiegać logowanie do serwera FTP. W omawianym przypadku pole ‘Zaloguj anonimowo’ powinno pozostać zaznaczone, ale należy pamiętać, że na ogół serwery są zabezpieczone albo naszym indywidualnym kontem dostępowym użytkownika albo po prostu hasłem i kontem użytkownika, którego znajomość trzeba poświadczyć, aby dostać się do jego zasobów. Po odznaczeniu pola wyboru ‘Zaloguj anonimowo’ dostępne stają się pola edycyjne ‘Nazwa użytkow- nika’ oraz ‘Hasło’. Jeżeli pole wyboru dotyczące anonimowego logowania zostanie zaznaczone, pominiemy ten krok i przejdziemy do określenia nazwy, jaką ma być oznaczony skrót do zasobów serwera FTP. Proponuję albo pozostawienie domyślnej nazwy, albo wpisanie bardziej przyjaznej, np. „FTP Mozilli”. Po wciśnięciu ‘Dalej’ pojawia się okno kończące, z przyciskiem ‘Zakończ’ i polem wyboru, pozwalającym na zdefiniowanie, czy folder ma zostać otwarty po zamknięciu Kreatora. Po wciśnięciu ‘Zakończ’, jeśli pole wyboru pozostało zaznaczone, rozpocznie się ładowanie folderu głównego FTP z serwera Mozilli. Jeżeli odznaczyliśmy pole, trzeba będzie otworzyć folder przy użyciu stworzonego skrótu. W systemach Windows 7 i Vista skrót jest tworzony w oknie ‘Komputer’. W Windows XP znajdzie się on w folderze ‘Moje miejsca sieciowe’. Folder FTP został dodany i można go przeglądać jak zwykły folder, z jednym zastrzeżeniem, nie usuniemy tu żadnego pliku. Mozilla udostępnia tu pliki w trybie ‘Tylko do odczytu’ i umożliwia ich pobieranie. Można zatem przetestować kopiowanie plików z folderu FTP do naszych katalogów lokalnych, ale nie odwrotnie, przynajmniej na tym serwerze. Filezilla FTP Client – darmowy klient FTP Filezilla to bardzo dobry, szybki i mocno konfigurowalny klient FTP. Jego interfejs jest również przetłumaczony na język polski, co niewątpliwie ułatwia pracę z nim polskim użytkownikom. Można go pobrać korzystając z łącza https://filezilla-project.org/download.php?type=client Należy odnaleźć nagłówek z nazwą właściwego systemu operacyjnego, w większości przypadków zapewne będzie to Windows, i aktywować link o treści: FileZilla_3.7.0.2_ win32-setup.exe 63 Oczywiście numer wersji może się różnić od przykładowego. Po pobraniu trzeba oczywiście uruchomić plik instalacyjny. W pierwszym oknie znajdziemy licencję w języku angielskim, podobnie jak sam instalator, ale tylko ten etap pracy z programem ma tę wadę. Po wciśnięciu ‘I agree’ w drugim oknie określamy, czy program ma być dostępny dla wszystkich użytkowników komputera, czy tylko dla aktualnie zalogowanego, instalującego program. Opcja dla wszystkich jest zawsze bardziej korzystna. Po kliknięciu ‘Next’ pojawia się okno wyboru komponentów. Zaznaczamy tutaj tylko ostatni element w drzewie komponentów – ‘Desktop icon’, jeżeli oczywiście chcemy utworzyć ikonę programu na Pulpicie. Kolejne okno to wybór folderu instalacji. Ostatnie pozwala określić lokalizację skrótów w Menu Start oraz umożliwia rezygnację z ich tworzenia. Jest tu już przycisk ‘Install’, który wciskamy. Po ukończeniu instalacji wyświetlane jest standardowe okno z przyciskiem ‘Finish’ oraz polem wyboru ‘Start Filezilla now’, które w drodze wyjątku Filezilla – Menadżer Stron polecam pozostawić zaznaczone. Po zamknięciu kreatora instalacji natychmiast otwiera się Filezilla z oknem powitalnym (już w języku polskim), w którym znajdują się bezpośrednie odnośniki pozwalające na wybór jednej z opcji: instrukcji użytkowania, forum zadawania pytań, konfiguracji programu i sieci oraz kilku innych. W tym oknie proponuję wcisnąć przycisk ‘Ok’. Po zamknięciu okna powitalnego zostajemy przeniesieni do pola ‘Serwer’, w którym możemy podać nazwę/adres serwera FTP. W przypadku przykładu z konfiguracji Eksploratora Windows wystarczy wpisać ‘ftp.mozilla.org’ i wcisnąć Enter. Oczywiście znajdują się tu pola, wymagane przez inne niż przykładowy serwery, jak ‘Nazwa użytkownika’, ‘Hasło’ oraz, dla zaawansowanych, ‘Port’. Poruszając się tabulatorem po programie, można ponadto trafić na pole edycyjne tylko do odczytu, zawierające wszystkie zdarzenia, jakie wymienił klient Filezilli z serwerem FTP, co będzie zrozumiałe w całości dla użytkowników obeznanych z tema- tem, chociaż krytyczne komunikaty, oznajmiające np. błąd połączenia, zrozumie oczywiście każdy. Kolejne pole to adres lokalny – edycyjne pole kombi (takie, w którym wartość możemy wpisać lub wybrać). Jak na lokalny adres przystało, domyślnie jest tu wpisany znak ‘\’. Dlaczego? Dlatego, że to pierwsze uruchomienie programu i program jest na głównym poziomie drzewa folderów – pozycji ‘Komputer’, co potwierdza następna kontrolka, która faktycznie takim drzewem jest. Obok drzewa znajduje się lista, zawierająca podfoldery i pliki bieżącego, podświetlonego folderu na drzewie. Po tej liście można się poruszać tak jak w Eksploratorze Windows – przy użyciu klawisza Backspace, Entera oraz strzałek. Jest to dla niewidomych szybsze, niż poruszanie się po drzewie, zwłaszcza, gdy nie znamy struktury folderów, ale to zaleta tego programu – kilka dróg do tego samego celu. Następna kontrolka to serwer zdalny i tu domyślnie, po pierwszym zalogowaniu na FTP Mozilli, widnieje znak ‘/’. Dalej znajduje się podobne drzewko jak w przypadku katalogów lokalnych i również podobna lista, jednak zawiera ona strukturę folderów i plików na serwerze. Tu zdecydowanie odradzam poruszanie się po drzewie za pomocą klawiatury, bo działa to tak, jakby w tym miejscu programu pojawiał się jakiś błąd, który sprawia, że klawisz czasem trzeba wcisnąć kilka razy, żeby to dało efekt. Uwaga użytkownicy NVDA! Obok listy plików na serwerze znajduje się lista, na której prezentowane są transfery, jakie w danym momencie trwają. Użytkownicy screenreaderów Window-Eyes i Jaws bez problemu odczytują tę listę, natomiast użytkownicy NVDA na razie są w tym względzie poszkodowani, ponieważ lista nie jest prawidłowo prezentowana. Tyle o interfejsie. Warto zajrzeć do ustawień, które znajdują się w menu ‘Edytuj’. Usta- NR 2 (19) 2013 64 Filezilla – ustawienia połączenia wienia Filezilli to grupy opcji ułożone w formie drzewa. Wybieramy element w drzewie i dostosowujemy związane z nim opcje, na przykład w grupie ‘Połączenie’ dostępnych jest kilka ciekawych opcji do zmiany, m.in. ilość prób połączenia po nieudanym połączeniu, czas oczekiwania między kolejnymi próbami połączeń itd. Pozostałych opcji w grupie ‘Połączenie’ – FTP, sFTP, trybów aktywnych oraz pasywnych polecam nie zmieniać, chyba, że w przyszłości pojawią się problemy z pobieraniem/ wysyłaniem na jakimś serwerze. W grupie ustawień transferów interesujące mogą okazać się: jednoczesna ilość transferów, maksymalna ilość pobierań i wysyłań oraz limit prędkości (przydatny, gdy korzystamy z mobilnego Internetu przy słabym zasięgu). Podgrupę ustawień nazwaną ‘Typy plików’ nieobeznanym użytkownikom polecam pominąć, ale na następną – ‘Akcja dla istniejącego pliku’ zwracam szczególną uwagę. Domyślnie w obu przypadkach, zarówno pobierania, jak i wysyłania plików zaznaczony jest wymóg pytania o akcję. W praktyce oznacza to, że przy każdym konflikcie plików program zapyta, co ma dalej robić. W przypadku kopiowania dużej ilości plików, korzystniej jest często zastosować konkretną regułę, np. ‘Zamieniaj zawsze pliki starsze na nowsze’ lub Zmieniaj zawsze pliki mniejsze na większe’. Będzie to jednak reguła tylko dla bieżącej kolejki transferów. Dla pozostałych Filezilla zawsze zapyta o akcję, dlatego proponuję pozostawić ustawienie domyślne. W kolejnej grupie ustawień – ‘Interfejs użytkownika’ sugeruję rozważyć następujące ustawienia: • ‘Nie zapisuj haseł’ oznacza, że w ‘Menedżerze Stron’ nie będą pamiętane hasła dla skonfigurowanych połączeń. • ‘Minimalizuj do zasobnika’ warto włączyć, gdy wysyłamy/ pobieramy dużą ilość plików, dzięki czemu program jest zawsze dostępny w zasobniku systemowym, lecz, pracując w tle, zwalnia miejsce dla innych aplikacji. • ‘Zapobieganie wchodzenia systemu w tryb stand-by podczas transferów lub innych operacji’ może być pomocne, ponieważ nie wszystkie serwery FTP obsługują wznawianie transferu, chociaż FTP w przeciwieństwie do protokołu HTTP wykazuje znacznie większą odporność na zerwanie połączeń. • ‘Wyświetlaj okno Menedżera stron przy uruchamianiu’, przydatna, gdy wszystkie hasła, dane serwerów zamierzamy wpisywać ręcznie Menadżer Stron, to takie miejsce, w którym grupowane są połączenia z serwerami FTP wraz z ich odpowiednimi ustawieniami. Gdy ta opcja jest włączona, to po otwarciu Filezilli wyświetli się Menedżer Stron, z którego wybieramy stosowne połączenie i wciskamy Enter, aby połączyć się z wybranym serwerem. Jest on także dostępny w dowolnym momencie po wciśnięciu kombinacji klawiszy Ctrl+s, • ‘Pokazuj chwilową prędkość transferu zamiast prędkości średniej’ spodoba się tym, którzy lubią dokładnie badać przepustowość swojego łącza w konkretnym momencie. Wybawieniem dla tych, którzy nie są drobiazgowi i nie lubią wnikać w szczegóły, np. widzieć rozmiaru pliku podanego z dokładnością do bajta, może okazać się np. opcja ‘Format rozmiaru pliku’. Proponuję tu poeksperymentować, dostosować wygląd programu i sposób wyświetlania do własnych preferencji. W głównym oknie ‘Menadżera Stron’ nie znajdziemy wszystkich opcji specyficznych dla danego połączenia, ponieważ zawiera ono tylko opcje szybkiego łączenia. Tymczasem wybrany przez nas serwer może być obsługiwany przez sFTP, który nie jest kompatybilny z tradycyjnym FTP, ponieważ stanowi rozszerzenie zupełnie innego protokołu, lub musi być obsługiwany przez FTP szyfrowane SSL/TLS. Do testów proponuję wybrać z menu ‘Plik’ polecenie ‘Kopiuj aktualne połączenie do Menadżera Stron’. Nie będę opisywać poszczególnych ustawień, zwracam jedynie uwagę na fakt, że tutaj znajdują się wszystkie opcje, które możemy skonfigurować dla ustanowienia jak najbezpieczniejszego i jak najstabilniejszego połączenia, oraz dla serwerów o innych niż standardowe ustawieniach. W zakładce ‘Ogólne’, po wybraniu sekcji ‘Menedżera stron’ usta- 65 wimy m.in. typ logowania, protokół do łączenia się z danym serwerem oraz dostosujemy typ szyfrowania. Wszystkie pozostałe informacje znaleźć można w menu ‘Pomoc’, niestety, w języku angielskim. Program posiada kilka przydatnych skrótów klawiszowych. Chociaż robi wrażenie rozbudowanego, to tak naprawdę jest bardzo małą i dość szybką aplikacją. Total Commander – płatny menedżer plików dla systemu Windows, klient FTP oraz archiwizer w jednym Kolejny program, rozwijany już od dość długiego czasu przez Christiana Ghisler’a, to Total Commander. Jest on nie tylko godnym zastępcą Eksploratora Windows, ale również jego ponadprogramowym zamiennikiem. Program ten potrafi porównywać pliki i foldery, posiada zaawansowane opcje operacji na plikach, umożliwia niestandardowe ich przenoszenie, zmienianie im nazw itd. Obsługuje archiwa, m.in. ZIP i RAR. Stanowi bardzo potężne, chociaż również zaskakująco nieduże, jak na takie możliwości, narzędzie. Ma wiele skrótów klawiszowych i jest częściowo spolszczony (niedostępna jest polska wersja językowa pomocy). Nie będę tutaj opisywał Okno główne programu Total Commander podzielone jest na dwie części, dzięki czemu podczas kopiowania możemy jednocześnie śledzić folder źródłowy i docelowy wszystkich jego funkcji, sam nie korzystam z niego w takim zakresie, jaki oferuje. Jeżeli często pracuje się z archiwami RAR, to warto rozważyć zakup Total Commandera, który jest czymś więcej niż samym archiwizerem (w większości przypadków również płatnym). Teraz skupię się jedynie na funkcjach dotyczących FTP i instalacji. Program można pobrać z tej strony: http://ghisler.com/download.html Po pobraniu i uruchomieniu pliku instalacyjnego w pierwszym Ustawienia programu Total Commander oknie należy wybrać język, w drugim dodatkowe pliki językowe. Kolejny krok to wybór folderu do instalacji. Domyślnie program chce się instalować w głównym katalogu dysku c:, co dla mnie, lubiącego porządek, jest niemożliwe do zaakceptowania. Po c:\ dopisuję zatem folder ‘Program files’ i drugi znak ‘\’. Dla tych, którzy czują się niepewnie, jest przycisk ‘Przeglądaj’, oznaczony nie napisem, lecz trzema kropkami. Następny ekran instalatora daje możliwość zmiany położenia plików konfiguracyjnych programu. Mi odpowiada domyślna lokalizacja, więc przechodzę do następnego kroku, w którym określam, jakie skróty chcę umieścić i gdzie oraz czy dla wszystkich użytkowników, czy dla wybranych. Oczywiście wybieram opcję ‘Dla wszystkich użytkowników’. Uwaga, konieczne może być użycie mechanizmu emulacji myszy w screenreaderze, aby dokonać takiego wyboru. Po wprowadzeniu wymienionych ustawień program zaczyna się instalować, co trwa chwileczkę, po czym pojawia się komunikat o zakończeniu instalacji oraz przycisk ‘Ok’. Po pierwszym otwarciu aplikacji należy wcisnąć odpowiednio Alt NR 2 (19) 2013 66 Widok drzew katalogów z cyfrą wskazaną w komunikacie ewaluacyjnym dla programu w wersji shareware (przed zakupem). Po wciśnięciu złej cyfry program się zamyka. Po wciśnięciu dobrej otwiera się ukazując status (not registered – niezarejestrowany). Jeżeli nie dokonamy rejestracji, komunikat ten będzie pojawiał się przy każdym uruchomieniu programu. Do naszej dyspozycji mamy dwie, wywoływane klawiszem Tab listy, tzw. panele, o czym Window-Eyes i NVDA informuje odpowiednio komunikatem ‘lewy/prawy’, co wiąże się z faktycznym umiejscowieniem panelu, w jakim jest obsługiwana ta lista. Niestety użytkownicy Jawsa są poszkodowani i aby wygodnie obsługiwać Total Commandera w każdym jego miejscu, muszą sobie tworzyć ramki we własnym zakresie. Prostota tego programu polega właśnie na tym, że w jednym panelu ustawiamy jeden folder, dla przykładu nazwijmy go źródłowym, a w drugim panelu inny, zwany dalej docelowym, wracamy do listy folderu źródłowego, zaznaczamy stosowne pliki przesuwając po nich strzałkami i wciskając Spację, następnie wciskamy klawisz F5 i… pliki się kopiują. Nie ma przy tym obawy, że jeżeli przypadkiem przejdziemy kursorem z folderu źródłowego do docelowego, a w docelowym nie mamy przecież zaznaczonych plików, to wciśnięcie F5 będzie powodowało kopiowanie podświetlonego, ale nieoznaczonego pliku. Pliki zaznaczone wcześniej w drugim panelu zaczną się kopiować do docelowego folderu niezależnie od ustawienia kursora. Sytuacja ta nie dotyczy pojedynczych zaznaczeń. W takim przypadku miejsce, w którym jest kursor jest miejscem źródła i F5 skopiuje zaznaczony plik/ folder do otwartego folderu w drugim panelu. Odpowiednie dyski można dla panelów lewego i prawego wybierać przy użyciu kombinacji klawi- Klient FTP w Total Commanderze szy Alt+F1 i Alt+F2. Tutaj właśnie ta genialna prostota przydaje się do FTP. Z menu ‘Sieć’ wybieramy opcję ‘FTP – Nowe połączenie…’. W oknie, jak w poprzednim przykładzie, wpisujemy: ftp.mozilla.org Pole wyboru ‘Połączenie anonimowe’ pozostawiamy zaznaczone i wciskamy przycisk ‘Ok’. Przy pierwszej próbie połączenia zostaniemy poproszeni o hasło w formie adresu e-mail. To może być cokolwiek, byle zachowało formę, np. [email protected]. Od tej pory po połączeniu w jednym panelu wyświetlają się foldery lokalne z wybranego dysku, a w drugim zawartość zasobu FTP. Kopiowanie wygląda dokładnie tak samo, jak w Eksploratorze, a za dodatkowe zalety można niewątpliwie uznać prosty, jednoklawiszowy skrót, podgląd na foldery źródłowy i docelowy jednocześnie oraz zdecydowanie szybszą pracę. Nowe połączenie FTP jest jednorazowe, ale po wybraniu z menu ‘Sieć’ polecenia ‘Rozłącz’, podobnie jak w Filezilli, natrafimy na propozycję zapisania go w ‘Połączeniach FTP programu Total Commander’ – odpowiedniku ‘Menedżera stron’ z Filezilli. Tutaj niestety użytkownicy 67 Zmiana nazw wielu plików jednocześnie to jedna z dodatkowych funkcji Total Commandera fot. Mozilla (2-4), Ghisler (5-9), shutterstock.com (1, 10) Jawsa będą mieli pewne problemy, ponieważ nie wszystkie etykiety formularzy ważnych pól edycyjnych i innych kontrolek są odczytywane prawidłowo. Trzeba w związku z tym używać kursora Jaws. Po zakończeniu połączenia Total Commander informuje użytkownika, że to samo okno jest zawsze dostępne w menu ‘Sieć’ jako opcja ‘FTP połączenia…’. W ustawieniach samego programu znajdziemy sporo zaawansowanych opcji. Wiele z nich, jak ustawienia czcionek czy kolorów, co oczywiste nie wpływa w żaden sposób na odbiór programu Total Commander przez użytkownika niewidomego, ale wiele innych, jak ‘Pokazywanie plików ukrytych/systemowych’ lub ‘Pokazywanie nadrzędnego katalogu’ może oddziaływać na komfort pracy. Wymienione przykłady ciekawych opcji znajdują się w grupie ‘Wyświetlanie’. Ogólnie rzecz biorąc, ustawienia Total Commandera są zbliżone do ustawień przeglądarki Firefox. Użytkownik znajduje tu listę z grupami ustawień i przy każdej grupie odpowiednie opcje, dostępne pod klawiszem Tab. Okno ‘Ustawienia’ dostępne jest z poziomu menu ‘Konfiguracja’. Oczywiście program posiada również możliwość konfiguracji FTP. Kto chce może poprzeglądać ten dział ‘Ustawień’, ale dla mnie na domyślnych ustawieniach działa bardzo dobrze i solidnie. Znajdzie się oczywiście kilka elementów wspólnych z Filezillą, jak liczba kolejnych prób połączenia z serwerem czy minimalizacja do zasobnika systemowego. Jest też opcja właściwa tylko dla tego programu – ‘Ściąganie w tle’. Umożliwia ona skoncentrowanie się na innych operacjach na plikach w czasie pobierania pliku na dysk twardy. Nie ma okna, które blokowałoby obszar roboczy. Na sam koniec wspomnę o jednym uciążliwym elemencie. Aby używać protokołu sFTP, należy pobrać odpowiednią wtyczkę ze strony, do której odnośnik znajduje się w ustawieniach programu, w kategorii ‘Wtyczki’. Podsumowanie Ostatecznie protokół FTP robi dobre wrażenie, jest dość odporny na przerwy w ściąganiu/wysyłaniu plików. Aplikacje do jego obsługi są bardzo rozbudowane, co widać na przykładzie Total Commandera czy FileZilli. Dla tych, którzy nie chcą niczego instalować, stworzono rozwiązanie wbudowane w system Windows. Oczywiście każde z narzędzi ma swoje wady i zalety, ale najważniejsza jest chyba sama możliwość wyboru. Z pewnością będziecie mieli własne przemyślenia na temat aplikacji, które zaprezentowałem. Mnie jedynie pozostaje życzyć Wam miłego korzystania z dobrodziejstw, jakie niesie za sobą opracowanie protokołu FTP. * Kamil Żak ma 23 lata i studiuję informatykę na Politechnice Poznańskiej. Jest niewidomy od urodzenia. Lubi testować różne programy komputerowe, znany z wielu porad na temat funkcjonowania systemu Windows, przeglądarek internetowych oraz screenreaderów, którymi chętnie dzieli się na listach dyskusyjnych. Dla serwisu Tyflopodcast przygotowuje porady o konfiguracji i możliwościach czytnika ekranu Jaws. NR 2 (19) 2013 68 Internetowe chmury Paweł Masarczyk Wraz z pojawieniem się komputerów oraz powstaniem w świadomości ich użytkowników pojęcia danych, zrodziło się mnóstwo wątpliwości dotyczących ich przechowywania. Producentom dysków twardych sen z powiek spędzał brak odpowiedzi na pytanie „Jak przechować duże ilości danych w sposób bezpieczny, w cenie osiągalnej dla potencjalnych nabywców oraz jak sprawić, by mieli oni jak najłatwiejszy dostęp do swoich kolekcji plików i folderów?” Przez lata rozmiary fizyczne dysków zmniejszały się, a ich pojemność zwiększała się. Jednak wzrastająca popularność Internetu rodziła nowe rozwiązania. Przechowywanie danych na odległym serwerze, wyposażonym w zasobny dysk twardy, w przystępnej cenie lub za darmo, tak, by mieć do nich dostęp w każdej chwili i z każdego miejsca, stało się łakomym kąskiem dla firm, grup programistycznych czy administratorów sieciowych. Teraz przechowywanie danych w chmurze jest w zasięgu każdego. Zabezpieczanie plików na serwerze zdalnym nie jest wcale rozwiązaniem nowym. Niegdyś rolę dzisiejszych chmur pełniły w pewnym sensie serwery FTP, które są w użyciu aż po dziś dzień, a ich rola w hostingu i wymianie plików w prywatnych grupach odbiorców zdaje się być nieoceniona. Nie były one jednak powszechnie dostępne, zwłaszcza jeśli chodziło o imponujące pojemności, a ich konfiguracja wymagała pewnej wiedzy. W ostatnich latach, jak grzyby po deszczu, wyrosły serwisy służące do przechowywania, udostępniania oraz współdzielenia ważnych dla nas plików w tzw. chmurze. Pierwszym propagatorem nowoczesnych systemów przechowywania plików był Dropbox, początkowo mały projekt zarządzany przez dwóch pasjonatów idei przyszłości, dziś lider w dziedzinie Cloud File Storage, mający już ponad 45 milionów użytkowników. Za jego przykładem podążyło wiele firm, które chmurę na pliki zaczęły oferować obok dotychczas świadczonych usług jako rozszerzenie swojej oferty. Przykładami takich firm są Google i Microsoft, oferujące swoje chmury – Google Drive (dysk Google) oraz SkyDrive. 69 W niniejszym artykule postaram się omówić te trzy najbardziej liczące się narzędzia, jak i przedstawić pewne mniej znane, a niejednokrotnie ciekawsze rozwiązania tego typu. Dropbox Tę nazwę słyszał prawdopodobnie każdy. Ten, bez wątpienia najpopularniejszy, serwis służący do przechowywania plików wykorzystywany bywa przez uczelnie, firmy oraz ludzi prywatnych do wspólnej pracy nad dokumentami, prezentacji zdjęć lub prowadzenia kolekcji innych typów danych. Wspierany jest na wielu popularnych platformach oraz przez wiele aplikacji trzecich. Tym jednak, którzy nigdy o nim nie słyszeli należy się kilka słów wyjaśnienia. Dropbox to serwis pozwalający na przechowywanie oraz udostępnianie plików online. Po założeniu konta na stronie oraz instalacji programu, na komputerze zostaje utworzony nowy folder o nazwie ‘Dropbox’. Wszystko, co w nim umieścimy (mogą być to zarówno pliki, jak i foldery) zostaje natychmiast załadowane na serwer, skąd dostęp do naszych danych jest już dziecinnie prosty. Samo wklejenie czegoś do folderu jest tylko zabezpieczeniem wklejonych danych na serwerze Dropbox, czyli w tzw. Chmurze. Od teraz nie musimy się martwić o zapomniany z domu laptop, sformatowany dysk lub brak prądu. Do naszych plików uzyskamy dostęp z dowolnego komputera podłączonego do naszego konta, urządzenia wyposażonego w przeglądarkę internetową lub za pomocą aplikacji dedykowanej na nasz smartphone lub tablet. Sięgając pamięcią nie aż tak daleko wstecz, sam wspominam uczenie się na zostawione na ostatnią chwilę sprawdziany poprzez czytanie notatek z Dropboxa na iPhonie w drodze do szkoły. Folder umieszczony w Dropbox możemy także udostępnić innemu użytkownikowi (lub grupie użytkowników) tego serwisu. W tym celu w menu kontekstowym tego folderu odnajdujemy pozycję ‘Udostępnij ten folder’. Na stronie internetowej, która się otworzy, odnajdujemy stosowne pole i podajemy w nim adresy e-mail zapraszanych osób. Po przyjęciu przez nich zaproszenia, co w praktyce sprowadza się do kliknięcia linka zawartego w mailu i, po uprzednim zalogowaniu się, naciśnięciu przycisku ‘Akceptuj’, folder jest już wspólny. Oznacza to, że cokolwiek zostanie tam wklejone, ukazuje się wszystkim członkom tego folderu tak jak gdyby oni sami wkleili tam plik lub folder. To samo dzieje się w przypadku wycinania i usuwania danych, warto więc zachować ostrożność przy wykonywaniu tych operacji. Co zaś z ludźmi, którzy Dropboxa jeszcze nie używają? Sprawę rozwiązuje udostępnianie folderów i plików przez linki oraz folder ‘Public’. W tym pierwszym przypadku, link, który podajemy naszym znajomym, prowadzi na stronę Dropboxa, gdzie odwiedzający ma możliwość pobrania zawartości w formie archiwum .zip lub skopiowania jej do swojego prywatnego Dropboxa. W drugim zaś, generowany jest link bezpośredni, czyli taki, który po wprowadzeniu w pasku adresu przeglądarki otwiera automatycznie okno pobierania. Metoda ta została ostatnio zepchnięta przez twórców Dropboxa na drugi plan i wymaga osobnej aktywacji. Dropbox posiada także opcję przywracania poprzednich wersji pliku. Nieraz niechcący zachowujemy jakąś niepotrzebną zmianę lub ktoś, z kim współpracujemy, popełnia jakiś błąd. W tej sytuacji istnieje możliwość przywrócenia kilku ostatnich wersji dokumentu. Służy do tego link ‘Historia wersji’ na stronie naszego pliku. Można także przywrócić, nieumyślnie skasowane dane. Na początek naszej przygody z Dropboxem otrzymujemy 2 GB przestrzeni na dane. Możemy ją rozbudowywać zapraszając znajomych, przechodząc przewodnik nowego użytkownika, reklamując Dropboxa w serwisach społecznościowych takich jak Facebook i Twitter oraz biorąc udział w licznych konkursach, promocjach i akcjach organizowanych przez Dropbox. Użytkownicy telefonów Samsung oraz HTC mogą być Za pomocą Dropboxa możemy zintegrować zawartość urządzeń, na których pracujemy i mieć do niej dostęp, gdziekolwiek się znajdziemy NR 2 (19) 2013 70 szeń, musimy wykonywać przez stronę internetową. Co prawda ostatnie wersje Dropboxa posiadają tzw. Oś czasu, czyli miejsce wyświetlające różne zdarzenia i możliwe dla nich akcje, niestety funkcja ta nie jest dostępna dla czytników ekranu w wersji Windows. Google Drive Dropbox może z powodzeniem służyć jako miejsce do przechowywania i udostępniania znajomym zdjęć czy filmów ze wspólnych wyjazdów zainteresowani bonusem, jaki otrzymują za podłączenie swojego nowego telefonu do Dropboxa podczas jego wstępnej konfiguracji. W przypadku HTC jest to 25 GB na 2 lata, Samsung oferuje zaś 50 GB. Istnieje także opcja wykupienia płatnego konta, gdzie przestrzeń dyskowa to 100 GB za około 25 zł lub 200 GB za około 50 zł miesięcznie. Konto płatne umożliwia także przywrócenie większej ilości wersji dokumentu i odzyskiwanie danych po dłuższym okresie od ich usunięcia. Program Dropbox jest niemalże w pełni dostępny dla użytkowników niewidomych. Mimo to jednak powstała wtyczka dla darmowego czytnika ekranu, NVDA ułatwiająca częstą z nim pracę, którą można pobrać pod adresem http://addons.nvda-project.org/ addons/dropbox.pl.html Dzięki API, udostępnionemu programistom przez Dropboxa, wiele aplikacji używa tego serwisu w celu zabezpieczenia swoich ustawień lub jako medium pozyskiwania plików. Przykładami takich programów jest czytnik książek Voice Dream Reader dla urządzeń z systemem iOS, który m.in. pozwala na import książek z Dropboxa lub windowsowy klient Twittera, Tween, który potrafi zabezpieczać na Dropboxie swoją własną konfigurację. Aplikacje mobilne Dropbox dla systemów iOS i Android są w pełni dostępne. Uwadze użytkowników Symbiana polecam zaś aplikację DropS60. Dużą wadą Dropboxa jest fakt, iż pliki i foldery udostępniane przez naszych znajomych zajmują naszą prywatną, fizyczną przestrzeń dyskową, tak więc osoby z małymi dyskami twardymi mogą dość szybko zacząć narzekać na brak miejsca. Na szczęście istnieje opcja synchronizacji selektywnej, czyli wyboru folderów, które mają być synchronizowane z danym komputerem. Kolejną wadą jest także fakt, iż pewne operacje, takie jak udostępnianie czy przyjmowanie zapro- Wyszukiwarki Google używamy niemalże każdego dnia, a poczta Gmail cieszy się również ogromną popularnością. Ale czy wiedzieliście, że każdy użytkownik Gmaila ma do dyspozycji darmowy dysk o pojemności 15 GB, pozwalający na przywracanie do 25 ostatnich rewizji pliku? Google Drive znany również pod polską nazwą Dysk Google to odpowiedź Google’a na Dropboxa. Do korzystania z dysku wymagane jest jedynie konto Gmail. Podobnie jak Dropboxa, dysk Google (http:// drive.google.com) obsługiwać możemy za pomocą strony internetowej, programu Google Drive Sync na komputer oraz aplikacji mobilnych. Wszystkie te formy są dostępne z programami odczytu ekranu. Aplikacja Google Drive Sync może na pierwszy rzut oka wydawać się skomplikowana i wymagać operacji myszą, by np. odczytać opisy pól wyboru na ekranie ustawień. Mimo to jednak możliwe jest wykonywanie wszystkich potrzebnych nam czynności, w tym udostępnianie plików i folderów oraz zarządzanie prawami zapisu i odczytu. Ponadto Google stworzyło specjalną stronę internetową Google Drive umożliwia nie tylko przechowywanie i udostępnianie plików, ale również ich edycję w chmurze 71 Chmurę Google’a można wykorzystywać do przechowywania notatek, zdjęć, plików muzycznych oraz wideo, jednym słowem wszystkiego, do czego chcemy mieć dostęp niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy (https://support.google.com/drive/answer/2593971?hl=pl&ref_topic=1631585) dotyczącą dostępności ich produktów. Zawiera ona m.in. wskazówki na temat efektywnego korzystania z dysku, w tym informacje dotyczące tego, na jakie kontrolki zwracać uwagę oraz jakimi klawiszami się przemieszczać. Użytkownicy mobilnego systemu operacyjnego Android mogą cieszyć się możliwością synchronizacji oraz backupu danych ze swojego urządzenia na dysk Google, wliczając w to dane aplikacji, czyli wykorzystać dysk w sposób podobny jak iCloud firmy Apple. Istnieje możliwość płatnej rozbudowy przestrzeni dyskowej Google. Ceny dodatkowych gigabajtów wahają się od około 15 zł miesięcznie za 100 GB do 2400 zł za 16 TB. Również i ten dysk posiada swoje API, używane przez liczne aplikacje, np. Minimal Recorder, czyli prosty dyktafon na urządzenia z systemem iOS, który pozwala na zapis utworzonych nagrań właśnie na tym dysku. Dla celów testowych niniejszy artykuł umieściłem właśnie na swoim dysku Google, dzięki czemu mogłem go edytować z pozycji dokumentów Google lub poprosić kogoś o wgląd i ewentualne poprawki. Dysk Google niestety, podobnie jak Dropbox, tworzy lokalny folder na naszym komputerze sprawiając, że przechowywane w nim dane zajmują naszą prywatną przestrzeń. Wybór folderów, które mają być synchronizowane z danym komputerem, jest możliwy już na etapie wstępnej konfiguracji. SkyDrive Microsoft, nie chcąc pozostawać w tyle, przekształcił foldery współdzielone, obecne niegdyś w MSN Messengerze w swoją własną chmurę o nazwie SkyDrive (http://skydrive.live.com). Po kilku już latach swojego istnienia, SkyDrive doczekał się integracji z produktami Microsoftu takimi jak Office 2013 czy Windows 8. Aby się zalogować, należy posiadać konto Microsoft (dawniej Windows Live ID). Na start otrzymujemy 7 GB, które w miarę przechowywania większej ilości danych rozszerza się do 25 GB. Dalsza rozbudowa przestrzeni możliwa jest w dwóch planach rocznych: 50 GB za NR 2 (19) 2013 72 Inne serwisy Tematyką cloud computing zainteresowało się wiele firm. Teraz każdy chce oferować swoim klientom chociaż odrobinę przestrzeni dyskowej, o czym wspominałem już we wstępie do tego artykułu. Od serwerów FTP, przez serwery webDAV, aż po rozwiązania autor- Zakończenie Mam nadzieję, że niniejszy artykuł był zarówno dobrym wprowadzeniem w tematykę przechowywania danych w chmurze jak i pomocny w zakresie wyboru tej odpowiedniej dla Was chmury. Słowem zakończenia pragnę też wspomnieć o tym, że mimo wygody i licznych zastosowań, chmury niosą za sobą też pewne zagrożenia. Są one popularny celem ataków hackerskich. Decydując się na udostępnianie danych serwerom trzecim musimy liczyć się z faktem, iż pewnego dnia może nastąpić włamanie do serwera przechowującego wszystkie nasze poufne dane i trafią one w niepowołane ręce. Wielki szum wywołała pewnego dnia wiadomość o luce bezpieczeństwa, która umożliwiała przez kilka dni dostęp do dowolnego konta w Dropbox bez wprowadzania hasła. Wiele mówi się także na temat naruszania prywatności przez wielkie firmy oraz szpiegostwie. Niemniej jednak polecam chmury jako temat wart zainteresowania i mam nadzieję, że rozwiązanie to nieraz ułatwi Wam codzienną pracę z komputerem. fot. Ayla 87, Dropbox (2-4), Google (5,6) Microsoft (7, 8), shutterstock.com około 80 zł oraz 100 GB za około 160 zł. Podobnie jak poprzednicy, SkyDrive instaluje się w systemie, tworząc lokalny folder na dokumenty. W tej chmurze większość operacji musimy wykonywać z poziomu strony internetowej, co dla wielu osób może być uciążliwe. Na szczęście interfejs SkyDrive’a jest na tyle dostępny, że praca w ten sposób jest możliwa. Ciekawostką oferowaną przez SkyDrive jest opcja ‘Fetch’, pozwalająca na pobranie pliku niezsynchronizowanego z chmurą z podłączonego do niej komputera. To bardzo poręczne w sytuacji, gdy zapomnieliśmy czegoś zsynchronizować. Chmura Microsoftu umożliwia także strumieniowanie multimediów w czasie rzeczywistym w celu oszczędności miejsca. Projekt posiada aplikację mobilna na iOS, która wydaje się być dostępna z VoiceOverem oraz aplikację na Androida, której nie miałem okazji testować. skie takie jak Dropbox operatorzy telefonii komórkowej i lokalni wielcy gracze rynku internetowego prześcigają się w udostępnianiu coraz to większych przestrzeni oraz rozmaitych funkcji. Hitem stała się chińska firma Tencent, znana m.in. z QQ (chińskiego komunikatora internetowego wzorowanego na naszym Gadu-Gadu) czy portalu społecznościowego Weibo, która zaoferowała przestrzeń 1 TB z możliwością darmowego rozszerzenia do 10 TB w miarę wrzucania plików, czyli na zasadzie identycznej do tej stosowanej przez Microsoft. Obok takich serwisów jak Box czy Wuala (www. wuala.com) znajdziemy także sporo polskich produktów. Znajdują się wśród nich należące do sieci komórkowej Play Storino, dysk GG, usługa oferowana przez grupę Jabbim, do której należy polski serwer Jabbera jabster.pl czy oferowany przez T-Mobile klientom biznesowym Prodysk. Niedawno również francuski dostawca usług hostingowych, firma OVH wprowadziła usługę o nazwie Hubic, uszczęśliwiającą nas na starcie kontem o pojemności 25 GB. Ostatnimi czasy osobiście jestem zafascynowany wspomnianą już wyżej Wualą. Na start otrzymujemy 5 GB, ale zapraszając znajomych możemy rozbudować przestrzeń aż do 15 GB. Chmura ta należy do producenta dysków twardych – Lacie. Spośród jej licznych zalet najbardziej cenię sobie jej „społecznościowość”. Możliwość dodawania znajomych do listy kontaktów, tak by widzieli pliki, które im udostępniamy, tworzenie grup wymiany plików oraz profile użytkowników to tylko kilka z wielu funkcji. Na wyróżnienie zasługuje także fakt, że wszystkie nasze dane trzymane są na dysku sieciowym, tak więc zajmują fizyczną przestrzeń dyskową tylko na nasze wyraźne życzenie. 73 Aplikacje przenośne, czyli alternatywa dla programów instalowanych Kamil Żak W czasach, gdy tak bardzo jesteśmy uzależnieni od komputerów, od przechowywanych i wymienianych między użytkownikami danych, ważne jest, aby dostęp do naszych plików, programów czy wrażliwych informacji był zawsze możliwie łatwy i szybki, a przede wszystkim ciągły. Na pewno nie jeden z naszych czytelników utracił kiedyś dane w wyniku awarii systemu, konieczności sformatowania dysku czy przez złośliwe oprogramowanie. Wszyscy, którzy tego doświadczyli, wiedzą więc, że ponowna instalacja systemu, jego konfiguracja, a następnie instalacja i konfiguracja wszystkich aplikacji jest bardzo czasochłonna i frustrująca, zwłaszcza, gdy zależy nam na czasie, ponieważ komputer potrzebny jest natychmiast do pracy czy nauki. Sama instalacja to dopiero początek. Jeszcze większy problem rodzi utrata danych, których nie zdążyliśmy lub nie mogliśmy z jakichś względów zarchiwizować w kopii zapasowej, bądź strata danych zainstalowanych w systemie aplikacji takich jak ustawienia przeglądarki, zapisane wiadomości e-mail, pliki konfiguracyjne naszego programu odczytu ekranu, ustawienia komunikatorów czy zapisane hasła do naszych zasobów sieciowych, z których często korzystamy, takich jak serwery FTP. Na szczęście producenci aplikacji w wielu przypadkach wychodzą nam naprzeciw i tworzą przenośne wersje swoich progra- NR 2 (19) 2013 74 mów, umożliwiając użytkownikom podjęcie natychmiastowej pracy, bez konieczności poświęcania czasu na żmudne zabiegi konfiguracyjne. Aplikacje przenośne bywają nieocenione również w sytuacji, gdy musimy, np. w trakcie urlopu, w trybie pilnym skorzystać z komputera w kafejce internetowej, a dana jednostka nie posiada niezbędnych narzędzi. Co to są aplikacje przenośne i czym różnią się od tych, które standardowo instalujemy w systemie? Programy przenośne, z j. ang. portable applications, to programy, które po pobraniu wymagają jedynie rozpakowania do wybranego przez użytkownika folderu i... są gotowe do pracy! Jest to ich główna, choć nie jedyna zaleta. Można je umieścić na pendrivie, dysku przenośnym lub nawet na Dropboksie i pracować z nimi przy dowolnym kom- puterze z kompatybilnym z danym programem systemem operacyjnym. Umieszczając folder z taką aplikacją na Dropboksie należy pamiętać, że korzystanie z aplikacji przenośnej jest możliwe tylko i wyłącznie na jednym komputerze, podłączonym do danego konta Dropbox nawet wtedy, gdy tych komputerów jest kilka. Próba jednoczesnego zapisu i odczytu tych samych plików na wielu jednostkach prawie na pewno uszkodzi dane naszej przenośnej aplikacji. Kolejną zaletą jest to, że po zakończeniu pracy cała zawartość plików, z których korzystał program, zostanie zaktualizowana na Dropboksie lub zapisana na naszym urządzeniu przenośnym i będziemy mogli rozpocząć pracę przy innym komputerze, wznawiając ją od miejsca, w którym poprzednio się zatrzymaliśmy, używając tego samego środowiska pracy, ustawień itd. Niestety, nie ma idealnych rozwiązań. Niektóre programy w wer- sji przenośnej są z konieczności okrojone, ponieważ nie używają mechanizmów systemowych, takich jak rejestr, do zapisu wielu danych pomocniczych lub muszą uwzględniać systemy, w których pewnych komponentów, instalowanych wraz z wersją instalacyjną, po prostu nie ma. Uniwersalność kosztem funkcjonalności. Na szczęście w popularnych aplikacjach do codziennych zadań prawie tego problemu nie zauważymy. Skąd pobierać i jak konfigurować aplikacje przenośne? W tym artykule wymienię i krótko opiszę pewne aplikacje, które mogą się przydać niewidomym użytkownikom. Oczywiście wybór takich programów jest bardzo duży i zachęcam do własnych poszukiwań na przykład na stronie www.portableapps. com (niestety jedynie w języku angielskim). Wiele aplikacji można znaleźć również na polskiej stro- 75 nie, znajdującej się pod adresem: http://www.portable.info.pl. Oczywiście w przypadku omawianych aplikacji nie musimy przechodzić przez standardowy proces instalacji. Najczęściej proces konfiguracji sprowadza się do trzech okien. Pierwsze daje możliwość wyboru języka. Drugie z nich informuje użytkowników o konieczności zamknięcia kopii aplikacji przenośnych, jeżeli naszym celem jest ich aktualizacja. Trzecie zawiera często treść licencji i prośbę o jej przeczytanie i potwierdzenie tego faktu. Nvda w wersji przenośnej W przypadku osoby niewidomej, w celu przygotowania sobie pewnego i dobrego zabezpieczenia, składającego się z kilku przenośnych aplikacji, należy zacząć od czytnika ekranu NVDA. Program nie wymaga sterownika przechwytywania grafiki, w przeciwieństwie do komercyjnych programów tego typu, natychmiast po uruchomieniu zapewnia nam dostęp do systemu i umożliwia poruszanie się po nim, z drobnymi jedynie przeszkodami. Aby pobrać program NVDA, należy wejść na stronę http:// www.nvaccess.org/download/ i kliknąć w link ‘Skip donation this time’. Otworzy się nowa karta lub nowe okno przeglądarki, a po chwili przeglądarka wyświetli informację o pobieraniu pliku. Plik należy zapisać, nie uruchamiać go bezpośrednio. Program NVDA korzysta z jednego instalatora dla wersji przenośnej i instalacyjnej. Po pobraniu należy otworzyć zapisany plik. W celu utworzenia wersji przenośnej zaznaczamy pole wyboru dotyczące akceptacji licencji i wciskamy przycisk ‘Stwórz kopię przenośną’. Pojawi się okno, w którym, w polu edycyjnym, możemy wpisać bezpośrednią ścieżkę dostępu do folderu lub użyć przycisku ‘Przeglądaj’ w celu odszukania właściwego folderu. Polecam dokładnie sprawdzić ścieżkę przed wypakowaniem przenośnej kopii NVDA. Jeżeli użytkownik wybierze następujący: „h:\moje_przenosne\”, należy bezwzględnie dopisać jeszcze podfolder o nazwie NVDA, ponieważ archiwum jest wypakowywane bezpośrednio do wskazanego folderu. Po wybraniu folderu należy wcisnąć przycisk ‘Kontynuuj’. Po chwili przenośna kopia NVDA zostanie utworzona. Teraz możemy ją uruchomić i rozpocząć pracę. Działa ona dokładnie tak samo, jak instalowana wersja NVDA, z wyjątkiem braku obsługi okienek kontroli konta użytkownika i, z niewiadomych do końca względów, drzewa urządzeń w ‘Menedżerze urządzeń’. Przenośna wersja NVDA zapisuje ustawienia w swoim folderze, więc raz skonfigurowana działa przez cały czas, na dowolnym komputerze, do którego podłączymy nośnik. Problemy mogą pojawić się w momencie, gdy użyjemy syntezatora dostępnego na jednym z komputerów, a następnie zapiszemy go w konfiguracji NVDA. Jeżeli na innym komputerze ten syntezator nie jest zainstalowany, to usłyszymy charakterystyczny dźwięk błędu i przemówi do nas domyślny eSpeak, stanowiący integralną część NVDA zarówno w wersji przenośnej, jak i instalacyjnej. Miranda im/ng – multikomunikator do wielu protokołów Wiele osób na przestrzeni lat założyło konto przynajmniej w jednym z komunikator do wymiany tekstowych wiadomości błyskawicznych. Miranda NG NR 2 (19) 2013 76 Najnowsze wersje tych najpopularniejszych w Polsce, jak GG, Tlen, Skype są albo niedostępne, albo tak koszmarnie skomplikowane, że używanie kilku aplikacji klienckich staje się uciążliwe i pochłania mnóstwo czasu. Na szczęście od kilku lat mamy do dyspozycji modułowy, składający się z tzw. plug-in’ów, czyli wtyczek spełniających różne funkcje, multikomunikator Miranda. Najważniejsza jego zaleta to fakt, że pobieramy i używamy rzeczywiście tylko niezbędnych elementów. Jednemu użytkownikowi wystarczy sam protokół Gadu – Gadu, ale ktoś inny pobierze i podłączy sobie jeszcze Jabbera, Facebooka, nktalk.pl, tlen. pl, IRC i wiele innych. Początkowo miał on tylko jedną wyjściową dystrybucję o nazwie Miranda im, ale ponieważ jest to projekt open source, czyli darmowy z otwartym kodem źródłowym, powstała w ostatnim czasie dystrybucja o nazwie miranda ng. Miranda im występuje w wersji instalacyjnej i przenośnej, ale wszystko zintegrowane jest w jednym pliku instalacyjnym, podobnie jak w przypadku NVDA. Można ją pobrać ze strony http://www. miranda-im.org/download/. Wtyczki do tej dystrybucji znajdziemy na stronie http://addons.miranda-im.org/. Obie strony oczywiście w języku angielskim. Ze swojej strony polecam dystrybucję Miranda ng. Uważam, że jej twórcy bardziej przykładają wagę do usuwania błędów, utrzymywania porządku na liście wtyczek do pobrania i ułatwiają maksymalnie ich pobieranie, a co najważniejsze, szybko reagują na wiadomości od użytkowników. Niezaprzeczalną przewagą Mirandy ng nad Mirandą im jest też stabilność, co można zauważyć zwłaszcza w czasie konfiguracji opcji mirandy, które, jak jej użytkownicy wiedzą, nawet przy minimalnej ilości wtyczek są bardzo złożone. Mirandę ng można pobrać na stronie http://wiki.miranda-ng.org/index.php?title=Pobierz. Jest to duża, jednak bardzo przejrzysta strona i w przeciwieństwie do witryny Mirandy im nie powinna sprawiać problemów mniej zaawansowanym niewidomym użytkownikom komputerów. Udostępniono ją także w języku polskim, ponieważ Polak jest jednym z deweloperów. Znajdziecie na niej wersje 32-bitowe i 64-bitowe. Użytkownikom, którzy znają już Mirandę im, polecam pobierać wersje rozwojowe, najnowsze, ponieważ praktycznie codziennie pojawiają się jakieś zmiany, uaktualnienia i poprawki. Nowym użytkownikom na start polecam pobranie wersji stabilnej, aby zaznajomili się z tym komunikatorem. Miranda ng występuje tylko w wersji przenośnej, nie ma tutaj możliwości zainstalowania jej w systemie. Na stronie pobierania znajdują się trzy tabelki. W pierwszej znajdziemy cztery warianty wyżej wymienionej Mirandy ng w wersji podstawowej. W drugiej tabeli znajdziemy obecnie rozwijane i działa- 77 jące wtyczki dla różnych protokołów. W trzeciej tabeli umieszczono różne wtyczki, rozbudowujące funkcjonalność aplikacji. Skype Portable Przenośna wersja Skype w najnowszej wersji znajduje się na stronie http://portableapps.com/apps/ internet/skype_portable. Niezaprzeczalną zaletą jest to, że nie musimy tej wersji Skype’a instalować, a działa dokładnie tak samo, jak instalacyjna. Konfiguracja przebiega podobnie, z wyjątkiem początkowego etapu po pobraniu. Po uruchomieniu pliku SkypePortable.exe, znajdującego się we wskazanym folderze, już w czasie wypakowywania, mamy do dyspozycji standardowe okno logowania i dalej wszystko wygląda, jak w Skype instalacyjnym. Czeka nas więc uaktualnienie profilu, dostosowanie dźwięku, a już później dostosowanie opcji, włączenie ustawień dostępności i można korzystać z programu. Skrypty do tej wersji dla Window-Eyes nie są już rozwijane z powodu powstania programu GWConnect, więc nie potrafię powiedzieć, jak zachowywać się będą one w programie Window-Eyes w najnowszej wersji, natomiast dobrą wiadomość mam dla użytkowników programu JAWS. Skrypty pracują równie dobrze z przenośną wersją komunikatora jak z jego wersją instalacyjną. Menadżer dodatków dostępny jest również w wersji portable i ta pojawia się na pierwszym planie. Druga karta to strona startowa programu Firefox. Mamy tu też standardowe powiadomienie, wyświetlające się przy pierwszym uruchomieniu od Mozilli, z przyciskami ‘Zamknij’ i ‘Poznaj swoje prawa’. Jeśli pierwszy raz używacie przenośnego Firefoksa, a posiadacie już konto na serwerze synchronizacji Firefox, to nic prostszego, działa tutaj również synchronizacja z kontem Firefox Sync. Samą synchronizację opisałem w innym artykule, który można znaleźć stronie http:// www.tyfloswiat.pl. Po zsynchronizowaniu trzeba jeszcze tylko dostosować, ustawienia dodatków, czego Firefox Sync nie robi, i można już rozpocząć pracę. Foobar 2000 Program Foobar 2000 to bardzo dobry odtwarzacz plików audio, a także ich konwerter, jeżeli tylko ma do dyspozycji odpowiedni koder/ dekoder audio dla poszczególnych formatów. Niektórych może zrazić Mozilla Firefox Program Firefox Portable Edition w najnowszej, stabilnej wersji można pobrać ze strony http:// portableapps.com/apps/internet/ firefox_portable/localization. Po uruchomieniu programu nie zobaczymy, znanej z wersji instalacyjnej, propozycji importowania ‘Ulubionych’ z innych przeglądarek. Otwiera się natomiast standardowe okno Firefox z dwiema kartami, w jednej otwarta jest strona ‘Witamy w Firefoksie’ Foobar 2000 NR 2 (19) 2013 78 nej. Wymaga on bardzo dużo czasu na początku, ale po skonfigurowaniu jest lekki, łatwy i przyjemny, a co najważniejsze dostosowany do naszych potrzeb. Mozilla Thunderbird Portable Edition to, że jest w języku angielskim, ale po samym jego skonfigurowaniu przestaje to właściwie mieć znaczenie. Podobnie, jak w przypadku Mirandy im, nie ma wyszczególnionej paczki dla przenośnej wersji programu. Wyboru, czy ma być to wersja przenośna czy instalacyjna, dokonujemy już po uruchomieniu pobranego pliku, który znajdziemy np. na stronie http:// www.dobreprogramy.pl. W oknie instalacji pojawia się informacja, że wersja przenośna nie obsługuje skojarzeń plików z aplikacją Foobar, ponieważ dane w rejestrze nie są zapisywane, a ustawienia aplikacji zapisywane są w folderze instalacyjnym programu. Jest to przykład pomniejszonej funkcjonalności, o której pisałem na początku. Foobar 2000 to program modułowy, do którego udostępniono całkiem duża ilość wtyczek, więc użytkownikom początkującym polecam jedną z prekonfigurowanych grup komponentów (full, minimum, normal). Zaawansowani mogą wybrać ‘Custom’ i poodznaczać składniki, których nie chcą instalować. Praca z programem po uruchomieniu wygląda dokładnie tak samo jak w przypadku wersji instalowal- Program Mozilla Thunderbird to bardzo popularny klient pocztowy. Można go pobrać na stronie http://portableapps.com/apps/ internet/thunderbird_portable/ localization. Po uruchomieniu aplikacji pokazują się dokładnie te same opcje jak w przypadku wersji instalacyjnej. Program proponuje utworzenie konta w jednym z serwisów lub użycie już istniejącego. Konfiguracja programu do własnych potrzeb na dalszym etapie wygląda tak samo jak w wersji instalacyjnej. Po chwili program gotowy jest do pracy, można już odbierać i wysyłać pocztę. 79 Funkcja synchronizacji jest częścią nowego Firefoksa deskopowego oraz na urządzenie mobilne. Funkcja ta zapewnia dostęp do historii przeglądania, zakładek, otwartych kart, haseł i danych formularzy pomiędzy wieloma komputerami i urządzeniami przenośnymi B EZ P I EC Z EŃST WO SE RWE R Możesz nawet uruchomić synchronizację na własnym serwerze, aby współdzielić i synchronizować dane między komputerami podłączonymi do Sieci. Tylko Ty masz dostęp: Funkcja synchronizacji jest jedyną usługą oferującą pełne szyfrowanie. Tylko Ty masz dostęp do informacji takich jak hasła czy historia przeglądania. Zakładki Historia Kart W pracy Pracujesz do późna? Nie siedź sam w biurze, tylko wyjdź do domu zanim się ściemni i dokończ to nad czy pracujesz, dzięki dostępowi do tych samych otwartych kart na swoim domowym komputerze. Informacje te są szyfrowane, więc masz pewność, że tylko Ty masz do nich dostęp. W domu Na komórce Sprawdzasz trasę dojazdu na komputerze, ale musisz szybko wyjść z domu? Nie przejmuj się i kontynuuj przeglądanie historii i otwartych kart na telefonie komórkowym. Wstań i idź: Korzystaj z dostępu do historii, zakładek, otwartych kart, haseł i formularzy danych na swoich urządzeniach mobilnych - tym samym znacznie ograniczając ilość pisania. Nigdy nie zaczynaj od zera: Gdy kupujesz nowy komputer czy telefon, Twój Firefox się nie zmienia. Nie musisz martwić się ponownym ustalaniem haseł czy wpisywaniem długich adresów URL stron, które już odwiedzałeś. Funkcja Synchronizacji Firefoksa zapisuje Twoje zakładki, hasła i formularze danych, tak że masz do nich dostęp gdziekolwiek się znajdujesz. Filezilla Portable fot. Producent, shutterstock.com Kolejna popularna aplikacja to klient protokołu FTP - mały, ale dość rozbudowany program. Można pobrać go ze strony http://portableapps.com/apps/ internet/filezilla_portable. Po uruchomieniu, tak jak w wersji instalacyjnej wyświetla się okno, w którym możemy m. in. dowiedzieć się, co nowego w tej wersji, dostosować Filezillę do specyfiki naszej sieci, jeśli zmiany są wyma- gane. Po wciśnięciu przycisku ‘Ok’, kursor jest umieszczany w polu edycyjnym ‘Serwer’, gdzie możemy już wprowadzać adres/nazwę serwera, z którym chcemy się połączyć. 7-zip Portable – przenośny archiwizer plików Oto ostatni przykład naprawdę dobrego programu przenośnego, chociaż jest ich oczywiście wiele więcej. 7-zip występuje również w wersji instalacyjnej. Przenośny 7-zip może się przydać, gdy instalujemy system na czysto, nie mamy jeszcze doinstalowanych sterowników, które w często bywają zapisane w plikach archiwów. Za pomocą omawianej aplikacji rozpakujemy wszystko bez problemu i zainstalujemy, co trzeba. Podsumowanie Przedstawiłem przykłady aplikacji przenośnych z różnych kategorii funkcjonalnych, począwszy od tych przeznaczonych do multimediów, poprzez aplikacje sieciowe, na archiwizerach kończąc. Programów tego typu jest jednak znacznie więcej, również w zakresie innych zastosowań, jak programy biurowe czy optymalizacja systemu. Możecie się o tym przekonać, wchodząc na prezentowaną przeze mnie stronę portableapps.com. Zalety programów przenośnych wymieniłem już na samym początku artykułu, pozostaje mi więc życzyć owocnej pracy z tego typu aplikacjami. NR 2 (19) 2013 Zobacz nas w Internecie www.tyfloswiat.pl W portalu: • informacje o producentach i dystrybutorach, • testy i opinie o produktach, • informacje prawne, • baza szkoleń dostosowanych do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku, • wydarzenia, konferencje, imprezy ... i wiele wiele innych informacji! Projekt współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.