oraz nagroda specjalna

Transkrypt

oraz nagroda specjalna
„Kryształowe
mięso”
Amaranth Sen de Luna
I
Lipiec, rok 2012.
-Pochodzenie mam komiczne. Wywodzę się z rodu
Gumowych Kaczek (takich do kąpieli). Dziwi cię, dlaczego wyglądam
tak, jak ty? Otóż kaczuszki są wytworem z pracowni chorego na
umyśle naukowca. Przydają się do paru rzeczy. Choćby
wychowywania sierot. Moi rodzice zaginęli w Wielkiej Wojnie, jak
większość rasy ludzkiej, która jest gatunkiem zagrożonym. Jestem
jednym z nielicznych ocalonych. Kaczki nas chronią. Brzmi, jak
początek opowieści o Harrym Potterze? Nie. Ja w odróżnieniu od
niego skończyłem Hogwart. Coś taki zdziwiony? Pożartować nie
można? Nie skończyłem Hogwartu tylko dlatego, że nie istnieje. Cóż,
życie z Kaczkami jest bardzo przyjemne. Nie są zbyt rozmowne, ale
potrafią dać pouczucie bezpieczeństwa i odrobinę rodzicielskiej
czułości. Tyle wystarcza. Imię także dostałem nienajgorsze. Lionel mi
pasuje. Nigdy nie chciałem ich opuszczać. W głębi duszy czuję, że
nadal z nimi jestem. Dlatego mówię i zawsze będę o nich mówił w
czasie teraźniejszym.
*
Mój mały raj skończył się, gdy miałem siedemnaście lat.
Zbierałem owoce w ogrodzie, gdy zauważyłem kształt spadający w
zawrotnym tempie. Bezmyślnie pobiegłem na ratunek, święcie
przekonany, że to anielica. Może nawet ta ze stróżów. Z chórami
anielskimi żyjemy w przyjaźni. To inni na nas napadali. Uznałem za
mój obowiązek uratować damę z opresji.
Wyciągnąłem ręce i zacząłem biegać w kółko z myślą, że uda
mi się ją złapać. Nie udało. Runęła na ziemię z siłą armaty. A
wyglądała na szczupłą. Podbiegłem do bezwładnego ciała z
prędkością eee… może zepsuty rower bym wyprzedził.
Wystarczyło jedno spojrzenie na jej cudowną twarz, żeby
zapragnąć oddać jej wszystko, co posiadałem, a jeszcze bardziej, by
zrobić jej sztuczne oddychanie usta-usta. Zbliżyłem się. Przyłożyłem
wargi do jej miękkich ust i zacząłem dmuchać. W ułamku sekundy
(była dużo szybsza niż zapsuty rower) objęły mnie szpony. Po chwili
byliśmy pomiędzy chmurami. Skąd miałem wiedzieć, że to pieprzona
syrena?!
II
Jeśli by przyjąć myślenie pod tytułem „Szklanka do połowy
pełna” wychwalałbym Bogów, że to syrena, a nie mutant z
Czarnobyla. Hieny. Gumowe Kaczki mówią, że to oni rozpętali
Wielką Wojnę.. Kto wie, co im wyrosło? Trzy głowy czy horda
kończyn to pikuś w porównaniu z ich metamorfozyjnymi
zdolnościami. W całym życiu widziałem tylko jednego i to tego z
najmniej smacznych. Trauma na pół życia. No co? Też byś źle
wspominał wodok faceta sikającego z dwóch stron. Proszę bardzo,
śmiej się. Ja przez resztę dzieciństwa załatwiałem się z zamkniętymi
oczami. – Lionel chrząka – Podsumuwując - optymistą nigdy nie
byłem, więc gdy ta bestia o twarzy nimfy przytargała mnie do
swojego gniazda niczym kawał padliny, mogłem dostać lekkiej
epilepsji, prawda? Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że u syrenki będzie
całkiem przyjemnie. – Lionel popada w kiepską imitację szyderczego
śmiechu. Zaczyna kasłać. John jest zmuszony podać mu szklankę
wody.
III
Widząc tajemniczy uśmiech na twarzy Lionela, John jak
najszybciej przechodzi do kolejnego pytania: –Przyjemnie?
Dlaczego? –nie kryje podekscytowania. Zapytany wzdycha. –
Wywlokła mnie do swojego gniazda i odleciała. Zapewne szukać
nowych ofiar. Ta…-Lionel wyrzuca z siebie tak wiele wyzwisk naraz,
że wychodzi tylko bełkot –Myślałem, że zostawiła mnie samego. Ale
nie. W środku ktoś był. Młodzieniec o delikatnych kobiecych rysach.
Raj dla yaoistek. Na szczęście nie było tu owych. Nie ruszał się.
Ukucnąłem przy nim i nachyliłem się lekko. Oddychał. Musiał spać.
Strach ze mnie uleciał.” Skoro tak niewinnie wyglądający chłopiec
czuje się tu tak bezpiecznie, aby zasnąć, to na pewno tu nie
zginiemy” - przewinęło się wtedy przez moje myśli. Oparłem głowę o
ramię mego towarzysza niedoli i oddałem się w objęcia Morfeusza.
*
Obudził mnie świst skrzydeł. Syrena wrzciła nam kawał
surowego mięsa i odleciała, skrzecząc. Chciała nas utuczyć i pożreć.
Odwróciłem się w stronę chłopca. Moja szczęka sięgnęła kostek na
ten widok. Odgryzł kęs, przeżuł i połknął. Gdybym miał czym,
zerzygałbym się. Niestety nie miałem.
Spojrzał na mnie rozbawiony. Przedstawił się jako Aleksander.
Podał mi dłoń całą we krwi. Najwyraźniej mu to nie przeszkadzało.
Uścisnąłem wątłe palce. Prosto, a właściwie trochę krzywo z mostu
spytałem, czy jest wampirem typu „Sang”. Oczywiście dostałem
odpowiedź twierdzącą. Chyba przez ten wybuch Czarnobyla
dostałem mocy proroczych. Jeszcze mnie hieny uczynią jednym z
nich. Pfe!
Zacząłem nalegać na ucieczkę. Aleksander zaśmiał się tylko.
Opowiedział, że specjalnie daje się porywać tym siksom. Tłumaczył,
że to dla niego zabawa, a przy okazji może się najeść. Powiedział,
żebym się nie martwił. On o wszystko zadba. Z niewiadomych
przyczyn mu uwierzyłem. Ten chłopak miał w sobie pewien
magnetyzm. Nagle ogarnęła mnie silna senność.
*
Obudziłem się w całkiem przytulnym mieszkaniu. Było całe ze
szkła. Oczywiście przyciemnionego w odpowiednich miejscach.
Aleksander musiał wywodzić się z bogatego rodu. Szkło było tu
surowcem pożądanym i niezwykle rzadkim, co czyniło je obrzydliwie
drogim.
Wampir przywitał mnie podarunkiem. Pięknym górskim
kwiatem. Oniemiałem z wrażenia. Było ciemno. Musiał być wieczór.
Pomógł mi wstać i zasłonił oczy dłońmi.
Ujrzałem stół pokryty śliczną krystaliczną zastawą. Dookoła
paliły się świece. Jedzenie rozpływało mi się w ustach. Nie
zorientowałem się jak i kiedy usta Aleksandra dotknęły moich.
I tak pozbyłem się mojej traumy, a mój towarzysz niedoli
został moim życiowym towarzyszem.
-Mężczyzna z mężczyzną? – pyta zaskoczony John. –Tak. W
4590 roku zostało to jawnie zaakceptowane i uznane za normalne –
wzdycha Lionel.
IV
-Żyliśmy, jak w bajce przez dobrych parę lat. Niestety moje
secre zostało złamane. – Lionel ma łzy w oczach –Wehikule Morze
zaszalało. Powódź zmiotła cały dom, gdy spaliśmy. Przenieśliśmy się
z prądem wody do roku 2012. Ja do Los Angeles. Aleksander nie
mam pojęcia. Muszę go odszukać. – John jest zmuszony zakończyć
wywiad. Jego rozmówca nie będzie już dziś w stanie rozmawiać.
Zasypia w szlochu.
V
Styczeń, rok 2012.
John spotyka w restauracji młodzieńca o delikatnych
kobiecych rysach jedzącego ledwie wysmażony stek. Chłopiec
trzyma w ręku kryształ.

Podobne dokumenty