Rodzina katolicka - W wirtualnej matni

Transkrypt

Rodzina katolicka - W wirtualnej matni
Rodzina katolicka - W wirtualnej matni
czwartek, 06 grudnia 2012 20:27
Dzieci nie mogą rozwijać się w oparciu o tylko jedną czynność, gdyż wpadną w kłopoty.
Zadaniem rodzica jest powiedzieć "nie" i pokazać inne rodzaje aktywności. Bycie
rodzicem nie jest łatwe, ale uwierzcie mi, przed pojawieniem się gier komputerowych istniało
życie – mówi Elisabeth Woolley, założycielka organizacji Online Gamers Anonimous.
Czy może Pani wytłumaczyć powód powstania OGA?
- W 2000 roku mój syn Shawn uzależnił się od gry internetowej Everquest. W przeciągu trzech
miesięcy rzucił pracę i został eksmitowany ze swojego domu. Przez cały czas grał po nocach.
Pomimo naszych wysiłków zmierzających do tego, aby pomóc mu wrócić do normalnego życia,
popełnił samobójstwo. Stało się to w półtora roku od momentu, gdy pierwszy raz zobaczył tę
grę.
Krótko po tym wydarzeniu rozmawiałam z redakcją pisma „Milwaukee Journal Sentinel” i
zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele rodzin jest rozbitych i cierpi tak jak my, z tego samego
powodu – uzależnienia od komputerowych gier. W 2002 roku założyłam stronę Online Gamers
Anonymous aby te osoby miały dokąd się zwrócić. Dzięki temu wiedzą, że nie są same.
Chcę ostrzec innych i powiedzieć im, że gry mogą przejąć kontrolę nad ich życiem, tak samo
jak narkotyki czy alkohol. Niektórzy gracze mówili mi, że wystarczą 24 godziny aby się
uzależnić. Kiedy gracz przejdzie z etapu zwykłego grania dla przyjemności do grania
nałogowego, już bardzo trudno jest zawrócić.
Nasza strona www.olganon.org promuje badania na temat sposobu, w jaki gry wpływają na
dzieci, hamując ich rozwój mentalny i społeczny. Strona pomaga również ostrzec rodziców.
Organizujemy w ciągu każdego tygodnia kilka spotkań, podczas których uzależnieni gracze
mogą rozmawiać i wspierać się wzajemnie aby zmienić swoje życie. Mamy również bardzo
aktywne forum dyskusyjne, gdzie poruszane są różne wątki.
Co poradziłaby Pani rodzicom, których dzieci zajmują się grami?
- Najlepszą wskazówką jest upewnienie się, czy życie dziecka jest zbalansowane. Dzieci nie
mogą rozwijać się w oparciu o tylko jedną czynność, gdyż wpadną w ten sposób w kłopoty.
Nawet jeśli dziecko protestuje, zadaniem rodzica jest powiedzieć "nie" i pokazać mu
inne rodzaje aktywności. Bycie rodzicem nie jest łatwe, ale uwierzcie mi, przed pojawieniem się
gier komputerowych istniało życie, a my, jako rodzice musimy znaleźć lub wymyślić inne zajęcia
niż przesiadywanie przed ekranem. Oznacza to zainteresowanie dzieci sportem, edukacją i
życiem towarzyskim. Trzeba przedstawić im alternatywy. Jeśli dziecko mówi, że nie chce brać w
tym udziału i pozostaje przy grze, musimy ustalić jakieś limity. W innym przypadku pojawią się
1/5
Rodzina katolicka - W wirtualnej matni
czwartek, 06 grudnia 2012 20:27
problemy.
Kto może się uzależnić i jakie są tego konsekwencje?
- Każdy może się uzależnić. Szkoły wyższe zauważają, że gry wideo są jednym z głównych
powodów porzucania studiów. Wiele uniwersytetów zatrudnia doradców, których zadaniem jest
uporanie się z nieumiarkowaniem studentów w graniu. Niektóre uczelnie pytają kandydatów na
studia o to, czy grają w gry wideo. Wiedzą, że inwestycja czasu i środków finansowych w
gracza może być zmarnowana. Znam wielu rodziców, którzy stracili pieniądze fundując swoim
dzieciom - graczom studia.
Wielu nastolatków, którzy zostali wciągnięci w gry wideo, jest geniuszami. Są bardzo
inteligentni i zmotywowani do pracy. Dowodem na to jest fakt, iż gry wymagają od graczy wielu
godzin żmudnej i męczącej aktywności, koncentracji i cierpliwości. To bardzo smutne, kiedy
widać jak cała potęga umysłu zdolnych nastolatków jest marnowana w taki sposób. Oprócz
refleksji nad tym, jak gry wpływają na osobiste życie i edukacje, powinniśmy się zastanowić, co
by było gdyby ci wszyscy uzdolnieni ludzie zaczęli rozwiązywać prawdziwe problemy ludzkości.
W pełni rozwinięci i ciężko pracujący dorośli ludzie również się uzależniają. Znam wielu, którzy
mieli pracę i dom, ale stracili wszystko z powodu gier. Ekstremalnym przypadkiem jest pewien
mężczyzna z Florydy, który stracił pracę i musiał zamieszkać na ulicy. Teraz pracuje w
restauracji i zarabia tyle, aby wystarczyło mu na spędzenie reszty dnia po pracy w kawiarence
internetowej. Gdy zamykają kawiarenkę, idzie spać na ulicę. Tak wygląda każdy jego dzień.
Wielu ojców opuszcza rodziny aby "zaoszczędzony" w ten sposób czas
przeznaczyć na granie. Nie obchodzi ich los rodziny, gdyż jedyne czego chcą to gra.
Z kolei, dorosłe kobiety mają tendencję do grania w gry społecznościowe takie jak Farmville,
Sims czy Second Life, gdyż lubią robić coś wspólnie z innymi. Prowadzi to do problemów, gdyż
często porzucają swoich mężów i zaniedbują dzieci aby spędzać czas z kimś innym w grze
on-line. Skrajnym przykładem może być para Koreańczyków, która doprowadziła do tego, że ich
prawdziwe dziecko zmarło z głodu, gdyż oni w tym samym czasie opiekowali się wirtualnym
dzieckiem w grze komputerowej.
Wiele gier wideo daje dzieciom poczucie wartości i spełnienia. Co w tym złego?
- Jednym z głównych zagrożeń jest właśnie to, że dzięki grom bardzo łatwo zdobyć poczucie
wartości i spełnienia. Jeśli coś ci się nie uda lub nie podoba ci się to, co osiągnąłeś, zawsze
możesz uruchomić grę od nowa i spróbować jeszcze raz. Prawdziwe życie tak nie wygląda. Nie
jest łatwe i często nie można w nim rozpocząć pewnych rzeczy od nowa. Dziecko dorasta w
poczuciu rozczarowania światem realnym i chce się z niego wycofać. Mówi "to za
trudne" i ucieka do gry komputerowej.
2/5
Rodzina katolicka - W wirtualnej matni
czwartek, 06 grudnia 2012 20:27
Stanowi to ogromne zagrożenie dla życia dziecka. Zamiast zdobyć poczucie wartości i
spełnienia przez interakcję ze światem realnym, osiąga to poprzez granie. Nie otrzymuje przez
to niezbędnego doświadczenia, które jest potrzebne w prawdziwym życiu. Dotyczy to głównie
cierpienia i radzenia sobie zarówno w dobrych jak i złych sytuacjach. Prawdziwe życie nie jest
łatwe dla nikogo, ale pozwolenie dziecku na używanie gier jako narkotyku, który pozwala uciec
od rzeczywistości nie nauczy go jak poruszać się w świecie realnym.
Widziałam to na przykładzie mojego syna. W grze mógł z łatwością zrobić wszystko to, co
chciał i czuł się, jakby wypełniał jakąś misję. Nie spędzał czasu na wychowywaniu się do swego
prawdziwego życia. W świecie realnym nie było niczego, co mogłoby go w nim zatrzymać. Nie
obchodziła go przyszłość. Jeśli większość czasu spędzasz w grze, nie masz czasu na to aby
podnosić swoje prawdziwe umiejętności i zdobywać nowe znajomości. Każdy, kto chce
osiągnąć prawdziwe poczucie spełnienia, musi porzucić gry i zacząć działać w świecie realnym.
Co może Pani powiedzieć rodzicom, którzy używają gier wideo jako pomocy w edukacji swoich
dzieci?
- Widziałam bardzo dużo przypadków lekkomyślnego zachowania rodziców, którzy chcieli
wykorzystać gry w charakterze opiekunki do dziecka. Niestety, często dzieje się tak dlatego, że
wielu rodziców również jest graczami.
Bycie dobrym rodzicem nie oznacza dawania dziecku gry po to, aby przestało zawracać nam
głowę. Bądźcie ze swoimi dziećmi w świecie realnym! Znam ojca, który uczył swoje trzyletnie
dziecko gry w World of Warcraft. Wydawało mu się, że będzie mógł nawiązać z nim lepszy
kontakt, jeśli uzależni je od gry. Chcę aby rodzice wiedzieli, że wspólne granie z dziećmi nie jest
interakcją i nawiązywaniem relacji, gdyż praktycznie nic wtedy się nie mówi. Jedyną formą
jakiejkolwiek komunikacji są sygnały przesyłane do komputera.
Doradzam rodzicom aby nie pozwalali dzieciom poniżej 16 lat na granie w gry wymagające
dostępu do internetu. Nigdy bowiem nie wiesz, z kim będą grać. Pedofile tylko czekają na
okazję aby połączyć się z Twoim dzieckiem za pomocą gry on-line. Rodzice myślą, że skoro
dziecko jest w domu, to jest bezpieczne. To nieprawda.
Często słucham rodziców którzy mówią, że nie potrafią pomóc swoim dzieciom i dają im to,
czego one chcą. Nie traktują poważnie tego, co znajduje się w grze. Gry mogą zawierać treści
erotyczne, wulgaryzmy, przemoc, nakłanianie do zażywania narkotyków i picia alkoholu. Jeśli
takie treści byłyby obecne w filmie, za samą przemoc otrzymałby on czerwony kwadracik w
rogu ekranu. Większość chrześcijańskich rodzin, z którymi rozmawiam, nigdy nie pozwoliłoby
swoim dzieciom na oglądanie filmu z takim oznaczeniem. Ci sami rodzice dają dzieciom
brutalne gry komputerowe. To bardzo destrukcyjne zjawisko.
A co jeśli gry nie są brutalne i nie potrzebują dostępu do internetu?
3/5
Rodzina katolicka - W wirtualnej matni
czwartek, 06 grudnia 2012 20:27
- To, że gry nie zawierają przemocy i nie da się w nie grać przez internet nie znaczy, że nie są
szkodliwe. To tak jakby powiedzieć, że pozbawione przemocy używki są dobre dla dzieci. Gry
wideo powinny być uważane za coś, od czego można się uzależnić a tego nikt nie powinien
robić.
Uważamy, że gry potrafią całkowicie "wymienić okablowanie" w mózgu człowieka.
Gracz może wtedy przekroczyć linię rozdzielającą wolny wybór od przymusu i zobligowania do
grania. Wtedy nie gra już dlatego, że chce, ale dlatego, że musi. Potem zaczyna nienawidzić
gier ale nie może przestać grać. Jego życie się załamuje, wpada w błędne koło poczucia winy i
potrzeby osiągnięć dokonanych w świecie wirtualnym. Jeśli odsunie od siebie gry staje się
zdehumanizowany, jego zmysły są słabo wyczulone, nie wychodzi na dwór aby poćwiczyć czy
zobaczyć słońce. Zamienia się w ludzką skorupę.
Temat ten wymaga kolejnych badań ale już teraz możemy stwierdzić w jaki sposób gry
wpływają na (głównie młodych) ludzi, hamując ich rozwój. To jedna z tych rzeczy, która
przeraziła mnie w moim synu. Przestał rozmawiać z ludźmi, również ze mną.
Zanim zaczął grać był taki, jak inni ludzie. Myślał o przyszłości, miał plany, przyjaciół i pracę.
Gdy się uzależnił, to tak jakby zgasło jakieś światło w jego głowie. Przestało go obchodzić to jak
spędzi swoje prawdziwe życie, nie dostrzegał już przyszłości, nie stawiał sobie żadnych celów i
nie przestrzegał zasad. Po prostu przestał myśleć o rzeczywistości i wpadł w depresję. Cała
jego osobowość się zmieniła i zrobił się anty społeczny. Dlatego zawsze mówię, że gracz może
się zmienić i stać się całkowicie inną osobą. Przyjaciele mojego syna byli zdumieni tym, jak
bardzo się zmienił.
Czy może Pani podać przykład na to w jaki sposób reagują rodzice, gdy jest już za późno?
- Znałam Brandona – 15-letniego chłopca z Kanady. Grał w grę Call of Duty a jego rodzice
wysilali się aby przestał, gdyż zaczął sprawiać problemy. Brandon zbyt mocno przywiązał się do
bycia odważną i silną postacią w grze. Chciał zostać w świecie wirtualnym z powodu
fałszywego poczucia siły i bycia docenionym, jakie dostawał. W 2008 roku rodzice zdecydowali
się zabrać mu grę. Brandon uciekł z domu i kilka tygodni później myśliwi znaleźli jego ciało
około siedmiu mil od domu. Najprawdopodobniej skoczył z drzewa.
Czy osoby uzależnione opowiadają Pani o tym jaką pustkę w realnym życiu powoduje granie?
- Tak, oczywiście. Taka pustka istnieje, gdyż w wirtualnym świecie zawsze jest więcej
interesujących wyzwań i "misji" do wykonania. Gracze dostają zastrzyk adrenaliny,
są w stanie osiągnąć następny poziom w grze i zastanawiają się, co robić dalej. Przeżywanie
kolejnych przygód czy budowanie wirtualnych miast – to wszystko jest bardzo emocjonujące i
pasjonujące. A gdy wracasz do prawdziwego życia? Rodzice każą ci umyć podłogę, odrobić
4/5
Rodzina katolicka - W wirtualnej matni
czwartek, 06 grudnia 2012 20:27
lekcje, pozmywać naczynia, porozmawiać z rodzeństwem. Potem rodzice dziwią się, kiedy
dzieci mówią, że "życie jest przygnębiające", "wszystko jest nudne",
"nie mam przyjaciół". Wszystko dlatego, że cały swój czas spędzają w grach i nie
doświadczają prawdziwego życia. Jeśli dzieci będą miały odpowiednie zajęcia i przyjaciół, życie
będzie dla nich interesujące.
Czy może Pani opowiedzieć jeszcze jakąś historię związaną z uzależnieniem Pani syna?
- Tak. Kiedy mój syn uzależnił się od gry Everquest i zdiagnozowano u niego problemy
psychiczne, został dopuszczony do długoterminowego programu wsparcia. Żył razem z grupą
ludzi w domu oddalonym o pięć mil od mojego. Którejś nocy obudziłam się i nie mogłam spać.
Rzadko mi się to zdarza więc poszłam na dół aby sprawdzić pocztę e-mail. Działo się to krótko
po północy. Nagle usłyszałam, jak otwierają się drzwi wejściowe. Myślałam, że to włamywacz.
Wszedł mój syn, który był już uzależniony od grania. Szedł pięć mil po to aby zagrać. Kto wie ile
razy wstawał w nocy i przychodził do domu? Dzieci potwierdzają na moim forum internetowym,
że spędzają całe noce na graniu. Rodzice o niczym nie wiedzą.
Innym razem mój syn był na weselu swojego brata. Było to pierwsze wesele w naszej rodzinie.
Wyszedł podczas ceremonii aby grać i nie wrócił do końca dnia. Ludzie zauważyli, że go nie ma
i odkryli, że opuścił ślub w połowie i wrócił na piechotę do domu aby kontynuować rozgrywkę.
Mój syn nigdy by czegoś takiego nie zrobił przed uzależnieniem. Uwielbiał zabawę i obecność
innych ludzi.
Elizabeth Woolley jest założycielką organizacji Online Gamers Anonymous (Anonimowi Gracze
Online) i przeciwniczką uzależniających gier wideo. Woolley udzielała wywiadów m.in. „Dla
Catholic Herald Citizen” oraz telewizji CBC, CBS i BBC. Podróżuje po całym świecie aby mówić
o zagrożeniach związanych z grami komputerowymi. W 2002 uruchomiła stronę mającą na celu
uświadamianie społeczeństwa na temat "ciemnej" strony grania oraz udzielanie
pomocy i porad dla tych, którzy już są uzależnieni od gier.
Źródło: PoloniaChristiana.pl
5/5

Podobne dokumenty