Karolina Sikorska Nie będzie Unii Europejskiej bez wspólnej waluty
Transkrypt
Karolina Sikorska Nie będzie Unii Europejskiej bez wspólnej waluty
Karolina Sikorska Nie będzie Unii Europejskiej bez wspólnej waluty. Obecne problemy w strefie euro wynikają z niedostatecznego poziomu integracji państw tworzących strefę. Jedyny sposób na wyjście z kryzysu to wejście na wyższy poziom współpracy gospodarczej i politycznej - w tym, zwłaszcza w zakresie kontroli finansów publicznych. 1. Wstęp Czy Europejczycy lubią jazdę rowerem? A jeśli tak, to czy rower ma cokolwiek wspólnego z integracją w obrębie Unii Europejskiej? Europejczycy, śmiem twierdzić, to fani jazdy na dwóch kółkach – wszak Amsterdam to rowerowa stolica świata. Śmiem również twierdzić, iż ów niepozorny środek komunikacji, wspomniany przeze mnie powyżej, ma wiele wspólnego z unijną współpracą. Mówię tutaj mianowicie o rowerowej teorii integracji1, którą posłużę się udowadniając moją tezę. Zatem do rzeczy: rowerowa teoria integracji to ni mniej nie więcej stwierdzenie, iż możliwa jest jedynie ciągła jazda naprzód, zatrzymanie się zaś oznacza nieuniknioną wywrotkę (o czym każdy posiadacz roweru doskonale wie). Moja teza natomiast opiera się na przeświadczeniu, iż jedynie pogłębiona integracja państw UE uzdrowi dzisiejszą kryzysową sytuację tej organizacji, a wszelkie problemy w strefie euro wynikają właśnie z niewystarczającego poziomu współpracy. Czyli dokładnie tak, jak z jazdą na jednośladzie – UE czeka bolesny upadek (taki, w którym ścieramy do krwi skórę na łokaciach i kolanach) jeżeli zastopuje reformowanie siebie samej, pozostaje jej więc parcie do przodu. Oto przesłanki i argumenty, na jakich opieram swoją hipotezę. Na początku skupię się na rzeczach bardziej w swej naturze ogólnych, przemawiających do generalnych założeń, mających u swej podstawy zamysł integracji krajów europejskich. Otóż cywilizacja europejska niesie ze sobą pewne bardzo konkretne wartości. Zintegrowana Europa natomiast z większym prawdobodobieństwem pozwala mieć pewność, co do 1 http://www.krakowski.us.edu.pl/?p=ue-15 1 przetrwania oraz promocji tych cnót. Tylko na pozór brzmi to jak banał. Wystarczy bowiem wyobrazić sobie funkcjonowanie w kraju, dajmy na to, islamskim czy azjatyckim – w każdym razie odmiennym zarówno kulturowo, światopoglądowo jaki i religijnie od naszego „europejskiego świata”. Jak wiadomo występuje tam całkowicie inne spojrzenie chociażby na miejsce człowieka w społeczeństwie, jego prawa i obowiązki, życie w ogóle. Nie jest to tak oczywiste dla nas, ludzi obracających się i przesiąkniętych na wskroś standardami demokratycznymi starego kontynentu. A wypowiadając słowa „cywilizacja europejska” mam na myśli: demokrację i wszelkie dobra z niej wypływające, obronę wspólnych dóbr i własności, społeczną gospodarkę rynkową oraz rozbudowane prawa człowieka, w zakres których wchodzą również stojące na wysokim poziomie prawa socjalne i pracownicze. Nie wolno w tym miejscu pominąć także ochrony usług społecznych, takich jak służba zdrowia i edukacja czy konsekwentnego dążenia do eliminacji wykluczenia społecznego. Wszystko to składa się na pewien model cywilizacyjny, którego pojedyncze państwo narodowe nie jest i nie będzie w stanie obronić w erze ścierających się ze sobą światów, kultur, społeczeństw i wzorów. Tylko politycznie zintegrowana Europa jest w stanie sprostać temu zadaniu, co w połączeniu z coraz mniejszym przyrostem naturalnym w obrębie UE oraz w obliczu potęg takich jak Chiny (reprezentujące odrębny model cywilizacyjny) nabiera jeszcze głębszego znaczenia. Jak łączy się to z walutą euro? Zintegrowana Europa to przecież wspólna waluta oraz głęboka integracja na poziomie gospodarczym i politycznym. Euro to zatem nie tylko bilon czy papier z odpowiednio naniesionym na niego nominałem, ale też nośnik bardzo szczególnych wartości świadczących o naszym pochodzeniu oraz o nas samych. Potrzebę utrzymania wspólnej waluty wytłumaczyłabym, często przytaczaną przez znawców dynamiki procesów europejskich, koncepcją integracji zwaną metodą Monneta. Nikomu nie trzeba dziś chyba przybliżać sylwetki ojca - założyciela Wspólnot Europejskch, jego hipoteza nie jest już jednak tak powszechnie znana. Jean Monnet sądził, iż początkowa, mniejsza ze względu na swa skalę, współpraca w obrębie państw Europy, przynosząc wymierne dla nich korzyści, wpłynie zarazem na chęć dalszej, pogłębionej już integracji. Tak się rzeczywiście stało. Historycy opowiedzieliby zapewne tutaj o uni celnej, następnie wspólnym rynku, unii gospodarczej oraz unii walutowej i fiskalnej.2 Bezprzecznym zdaje się fakt osiągania korzyści z wszystkich poprzednich procesów integracyjnych, jak również aktualnie – ze wspólnej waluty. Inaczej takich kroków po prostu by nie podjęto. Nawet w obliczu patosu tworzenia jednej Europy i wszelkich historycznych stwierdzeń, jakie niesie ze 2 http://ec.europa.eu/economy_finance/publications/publication6706_pl.pdf 2 sobą owa sytuacja, wciąż liderzy europejscy liczą przede wszystkim pieniądze, a nie ilość pięknych sentencji o znoszeniu barier. Innymi słowy: euro się opłaca i istnieją na to obiektywne dowody w postaci przychodów do budżetu czy poziomu rozwoju gospodarki. Zaraz, zaraz – ktoś mógłby powiedzieć – skoro jest tak dobrze, czemu jest tak źle? Skąd kryzys w strefie euro, case Grecji, potrzeba cięć w wydatkach budżetowych, niezliczone szczyty europejskie „ostatniej szansy” itp.? Wbrew pozorom to pytanie nie zniweczy, tak misternie tkanej przeze mnie dotąd, pieśni pochwalnej dla euro i zwiększonej współpracy państw Unii Europejskiej. Możnaby powiedzieć (odnosząc się do staropolskiej mądrości), iż tu leży właśnie pies pogrzebany, a raczej pogrzebana waluta europejska. Problem, według mnie oczywiście, sprowadza się bowiem nie do samego faktu istnienia takowej waluty, a na niedostatecznej integracji państw w obrębie strefy euro i całej Unii w ogóle, a także na niewypełnianiu założeń traktatowych przez poszczególne państwa eurolandu. 2. Kryzysu euro nie ma! Co chcę przez to powiedzieć? Otóż śmiem twierdzić, że żadnego kryzysu euro nie ma!3 Tak, czytelników mających wątpliwości, co do kondycji swoich oczu, uspokajam – z waszym wzrokiem nie jest tak źle. Kryzys toczy strefę euro, nie zaś euro samo w sobie. Jeśli ktoś posiada jakiekolwiek wątpliwości w tej kwestii, to odsyłam do najbliższego kantoru (lub jego odpowiednika w internecie), gdzie jego oczom ukaże się waluta niezmiennie krążąca wokół kursu 1,31 dolara za euro. Do tego waluta ciągle umacniająca się do głównej waluty rezerw światowych - dolara. Czy tak wygląda kurs bankruta? Z pewnością nie, z czego doskonale zdają sobie sprawę specjaliści, niekoniecznie natomiast zwykli zjadacze chleba. Inny bystry czytelnik mógłby jednak zapytać o powód kryzysu w strefie euro, szczególnie w świetle, podkreślanego przeze mnie braku kryzysu euro jako waluty. Otóż jest to sprawa naprawdę złożona i wymaga uważniejszego przyjrzenia się jej mechanizmom. Łączy się ponadto z zagadnieniem niewywiązywania się poszczególnych państw z ustaleń dotyczących wspólnej waluty. Dysonans między silnym euro, a recesją w strefie euro jest wynikiem załamania finansowej wiarygodności kilku państw. Dodajmy 3 http://wiadomosci.wp.pl/kat,126914,title,Kryzys-euro-Nie-ma-czegostakiego,wid,14238940,wiadomosc.html?ticaid=1e17b 3 ogromnie istotnych, pod względem siły gospodarczej i pozycji także w świecie, państw takich jak Hiszpania czy Włochy. Znakomita kondycja euro na początku wprowadzenia tej waluty wynikała przecież właśnie z niezachwianej reputacji krajów za nią stojących (patrz Niemcy). To tych kilka państw „oddało” walucie europejskiej swój status i pozycję w świecie, czyniąc ją wiarygodną oraz atrakcyjną dla inwestorów. Dziś to nie euro przechodzi kryzys, ale na barkach dźwigają go kraje tracące, w wyniku swoich nieodpowiedzialnych i krótkowzrocznych decyzji, zaufanie w oczach świata. Nie euro należy zatem wyeliminować, a rozprawić się z zaniechaniami oraz błędami konkretnych gospodarek narodowych. Waluta europejska nawet dziś jednak – w dobie kryzysu finansowego, posiada ugruntowaną i stałą pozycję (całkiem niezłą jak udowodniłam wyżej, powołując się na kurs euro w stosunku do dolara). Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, iż za euro nadal stoją potęgi takie jak Niemcy czy Francja (dwie największe gospodarki Europy i jedne z największych światowych potęg ekonomicznych): państwa wiarygodne i bezpieczne dla rynków światowych. Kryzys nastąpił zaś m.in. z powodu kreatywnej księgowości (Grecja) czy niedostosowywaniu się do zapisów tyczących się relacji długu do budżetu oraz Paktu Stabilizacji i Wzrostu. Zaniedbania tych kwestii, połączone jeszcze z nad wyrost udzielanymi kredytami (tzw. bańka kredytowa), które nie miały pokrycia w rzeczywistych pieniądzach sprawiły, że dziś musimy tworzyć kolejne plany oszczędnościowe i ciąć wydatki.4 3. Polityczna rowerowa wywrotka O ile czytelnik, po zapoznaniu się z dotychczasową częścią mojego eseju, pamięta – niezmiernie ważnym elementem mojej hipotezy jest konieczność ściślejszej integracji w obrębie UE. Ten rower bowiem czeka nieunikniona wywrotka, jeśli nie zdecyduje się żwawiej pomknąć przed siebie. Wspólnota waluta jest ogromnie istotnym elementem owej integracji i, co próbuję zaznaczać od początku wywodu, bez takowej Unia w końcu rozpadnie się. Pójdźmy jednak dalej. Nie wystarczy przecież wspomnieć o potrzebie głębszej współpracy, trzeba wszak wyjaśnić na czym ta intensywniejsza integracja miałaby polegać, jak również jakie obszary winna objąć. Niektóre państwa UE powiązane są obecnie Unią Gospodarczą i Walutową. Cóż to oznacza? Otóź znamionuje to prowadzenie wspólnej polityki gospodarczej. Raz jeszcze: co w takim razie implikuje to stwierdzenie? Unia 4 http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/467822,Dlaczego-w-Europie-mamy-kryzys 4 gospodarcza składa się ni mniej ni więcej z polityki monetarnej i fiskalnej.5 Zaraz…Polityki monetarnej – zgadza się. Polityki fiskalnej? Polityka fiskalna podlega wszakże koordyncji UE, ale nadal pozostaje domeną jej członków. De facto więc 27 państw unijnych objętych jest samą unią walutową, nie zaś fiskalną. Tak oto objawił nam się obszar, w którym postuluję intensyfikację integracji. Ktoś mógłby stwierdzić, że plotę głupstwa – skoro UE ma wspólny budżet, członkowie wpłacają na jego rzecz „podatki” – to wyczerpuje to definicję unii fiskalnej. Ja opowiadam się jednak za unią fiskalną z prawdziwego zdarzenia, zakładającą budżet będący w stanie reagować na sytuacje kryzysowe i wyrównywać różnice w strukturze gospodarczej. Budżet UE jest za mały aby temu sprostać, gdyż stanowi zaledwie 1% DNB wszystkich 27 krajów, a jego przeznaczenie to wyłącznie finansowanie wspólnych polityk oraz utrzymanie instytucji UE. To państwa narodowe decydują teraz o swoim budżecie i ustanawiają podatki. Chcąc zobrazować tą sytuację, polecam czytelnikowi wyobrazić sobie państwo, którego różne regiony rozwijają się w odmiennym tempie. Jedne są doskonale rozwinięte, drugie zaś potrzebują środków na rozwój. Zdarzają się też kryzysy w danych regionach, nawet w tych „lepszych”. Co robi w takim wypadku rząd owego narodu? Z pewnością, posługując się przy tym narzędziami fiskalnymi, obniża dla biedniejszych czy ogarniętych nagłą zapaścią regionów podatki, transferuje pieniądze z budżetu na rozbudowę niezbędnej infrastruktury oraz pomaga w rozwiązywaniu innych konkretnych palących potrzeb. Teraz, drogi czytelniku, wyobraź sobie w miejsce rządu krajowego, UE i jej zasób możliwości. W tym wypadku Unia nie prześle dodatkowych transferów pieniężnych na konto regionów, które wpadną w recesję bo zwyczajnie nie przewiduje takowych. Region, a w tym wypadku państwo musi zatem poradzić sobie samo. Dopóki rozbieżności pomiędzy krajami w obrębie UE były niewielkie, a łamanie reguł fiskalnych Paktu Stabilizacji i Wzrostu następowało na mniejszą skalę oraz w gospodarkach relatywnie nie tak istotnych dla funkcjonowania Unii, konsultacje połączone z politycznymi naciskami były w stanie ugasić punkt zapalny. Na więcej instytucje unijne nie są przygotowane. Stąd potrzeba ustanowienia jednego budżetu, zdolnego do wytransferowania niezbędnych środków pieniężnych w 5 Integracja europejska i kryzys finansowy a zadowolenie gospodarstw domowych w Polsce i Unii Europejskiej w latach 2001-2010, Sylwester Kozak, http://www.wz.uph.edu.pl/zeszyty/archiwalne/91-2011_13.pdf 5 sytuacjach kryzysowych.6 Stąd też konieczność wyposażenia organów Unii w narzędzia fiskalne. Wielu ekspertów wskazuje, iż funkcjonowanie unii walutowej bez polityki fiskalnej, na dłuższą metę nie jest możliwe. W przeciwnym razie coraz częściej narażeni będziemy na powstawanie tzw. szoków asymetrycznych, spowodowanych na przykład przez odmienne systemy podatkowe, różną ilość godzin pracy w poszczególnych państwach czy inne stawki płacowe. Szok asymetryczny powoduje pogorszenie się warunków gospodarczych czy pozycji kraju z powodu działań kraju drugiego, który posiada większe zasoby albo prowadzi bardziej konkurencyjną politykę w jakimś sektorze. Nie ukrywam, że pogłębienie integracji na poziomie fiskalnym, oznacza również polityczną głęboką integrację. Bez takowej unia walutowa również nie utrzyma się, a euro stanie się kwestią przeszłości. W historii świata nie znajdziemy ani jednego przykładu przetrwania unii walutowej bez podparcia jej unią polityczną.7 Dzisiaj wydaje się jednak, iż zarówno większość elit politycznych, jak i całe społeczeństwa nie są przygotowane na tak ogromny skok w dal. Nie do pomyślenia dla narodów jest zgoda na oddanie kompetencji, będących do tej pory wyłącznie w gestii rządu krajowego, w ręce ponadnarodowego organu. Trudno im również wyobrazić sobie jeden budżet i podatki - planowane i rozdysponowywane przez polityków innego, niż ich sam, państwa. Tak jest dziś. Nie wiemy natomiast czy za dziesięć, dwadzieścia lat owa optyka nie ulegnie całkowitej zmianie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy w Europie przyszłości, większość jej obywateli nie upomni się o powstanie federalnego rządu, ze składowymi regionami - państwami. Otóż to. Patrząc jednak na tendencje integracyjne w świecie,8 jak również bacząc na ewidentnie obiektywne korzyści wynikające z łączenia się, wierzę, iż w niedalekiej przyszłości słowo Europa naprawdę oznaczać będzie związek politycznie zintegrowanych narodów i państw. Skoro mowa o euro i jego kluczowej roli w istnieniu w ogóle Unii Europejskiej, nie obędzie się bez przedstawienia korzyści wynikających z przyjęcia wspólnej waluty. A przecież właśnie o korzyści tu chodzi – dalsza integracja zrodziła się i trwa w rzeczy samej z powodu i na rzecz potencjalnych pożytków z niej. Zacznijmy od najbardziej podstawowych dobrodziejstw, jakimi są koszt bicia monet i druku papierowych pieniędzy. Centralne 6 Systemowe uwarunkowania kryzysu strefy euro, Tomasz G. Grosse, Instytut Studiów Politycznych PAN, Instytut Spraw Publicznych, http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/35518/015.pdf 7 W labiryncie euro, Wojciech Żeromski, CeDeWu, Warszawa 1999 8 Unia Europejska. Moja opinia o itegracji Europy i wstąpieniu Polski do Unii, Paweł Szołtysek, http://www.szoltysek.eu/works/ue.pdf 6 wykonywanie tych czynności, jest mniej kosztowne i zapewnia lepsze rozplanowanie dystrybucji. Po drugie waluta europejska umożliwia wyeliminowanie kosztów transakcyjnych powiązanych z wymianą walut.9 W eurostrefie nie musimy już chronić się (np. poprzez opcje walutowe, problem dobrze znany w Polsce) przed niekorzystnymi skutkami zmian kursów walutowych, zakładać kilku kont na różne waluty – co niewątpliwie stanowi pewne utrudnienie w zarządzaniu pieniędzmi, brać na siebie kosztów sprzedaży i kupna walut obcych lub ponosić nakład pieniężny dla płatności transgranicznych. Przyznacie Państwo, iż to bardzo wygodne rozwiązania. Oczywistym pożytkiem jest również lepsza przejrzystość cen, co wiąże się z możliwością porównywania ich przez konsumentów, utrzymanie w ryzach inflacji oraz niskie stopy procentowe, dzięki wysokiej stabilności cen. To bardzo istotne warunki dla każdego przedsiębiorcy. 4. Pogrzeb na niby Na koniec poruszę kwestię z, nie bardzo przez mnie lubianej, strefy „gdybania” – Co jeśli euro upadnie? - popartą jednak konkretnymi wyliczeniami specjalistów, co niewątpliwie uwiarygadnia potrzebę przedstawiania owego „wróżenia” w niniejszej pracy. Według ekonomistów z ING, Europę czeka w takim wypadku niezmiernie czarny scenariusz. Po co piszę o tym w eseju? Dlatego, iż jest to kolejny przyczynek do działań integracyjnych. Wykazałam wszak już wcześniej, iż bez takowych, eurozona nie przetrwa. Dowiedzmy się zatem, co byłoby, gdyby zaniechano starań pogłębionego zespolenia członków UE (przynajmnie z dużym prawdopodobieństwem). Eksperci ING wieszczą spadek PKB krajów obecnej strefy euro w ciągu dwóch lat o 12 proc., czyli więcej niż po bankructwie Lehman Brothers w 2008 r. 10Co więcej nawet w kilka lat później - w 2016 r. ich poziom PKB byłby o 10 proc. niższy, niż gdyby strefa euro przetrwała. W pierwszym natomiast roku wyglądałoby to tak: gospodarka eurolandu kurczy się o 8,9 proc., w kolejnym roku o dalsze 2,2 proc. Pod względem poszczególnych krajów mielibyśmy do czynienia z następującymi spadkami: Grecja -13,1 proc., Portugalia - 9 Integracja Gospodarcza i Walutowa w Unii Europejskiej, Edyta Łuków, http://parlament.free.ngo.pl/brosz4.pdf 10 http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,10752976,Straszne_zycie_bez_euro__Upadek_waluty_wywola_potezna. html 7 12,7 proc., Włochy -10,1 proc., Niemcy -7,4 proc., USA - 0,2proc. Bezrobocie w eurostrefie wzrosłoby o 3 pkt proc. Skutki upadku euro dosięgnęłyby jednak nie tylko kraje eurozony, ale też i tych poza nią. W artykule podany jest przykład Polski: przyjmując, że strefa rozpadłaby się pod koniec roku, w kolejnym spadek PKB wyniósłby 6,6 proc., co oznacza największy kryzys gospodarczy od 20 lat. Przewidywane bezrobocie - 16,8 proc. Jak więc widać, ewidentnie nie opłaca się nam rezygnować z euro. To, co opłacalne, ujęłabym w dwóch słowach, przymiotniku i rzeczowniku – a jeśli ktoś prosiłby o większe konkrety - głęboka integracja. Tylko wówczas będziemy mieć pewność, że nasz rower nie zatrzyma się, powodując przy tym niekoniecznie przyjemny uraz głowy czy kolana. Pozostaje jeszcze kwestia tempa integracji. Oczywistą sprawą jest, że jeżeli zdecydujemy się na wieczne czekanie i odkładanie problemu ad acta, unia monetarna nie zaczeka i również nastapi jej kres. Tutaj sprawa obrazowo przedstawia się w sposób następujący: mamy dwa wyjścia – pierwsze: kupić niemiecki rower, zamontować do niego francuski silnik i żwawo ruszyć do przodu albo wybrać tani chiński model, czekając aż w trakcie jazdy odpadnie nam przednie koło. 8 Bibliografia: 1. http://ec.europa.eu/economy_finance/publications/publication6706_pl.pdf 2. http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/467822,Dlaczego-w-Europie-mamykryzys 3. http://wiadomosci.wp.pl/kat,126914,title,Kryzys-euro-Nie-ma-czegostakiego,wid,14238940,wiadomosc.html?ticaid=1e17b 4. http://www.krakowski.us.edu.pl/?p=ue-15 5. http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,10752976,Straszne_zycie_bez_euro__Upadek_w aluty_wywola_potezna.html 6. Integracja Gospodarcza i Walutowa w Unii Europejskiej, Edyta Łuków, http://parlament.free.ngo.pl/brosz4.pdf 7. Integracja europejska i kryzys finansowy a zadowolenie gospodarstw domowych w Polsce i Unii Europejskiej w latach 2001-2010, Sylwester Kozak, http://www.wz.uph.edu.pl/zeszyty/archiwalne/91-2011_13.pdf 8. Systemowe uwarunkowania kryzysu strefy euro, Tomasz G. Grosse, Instytut Studiów Politycznych PAN, Instytut Spraw Publicznych, http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/35518/015.pdf 9. Unia Europejska. Moja opinia o itegracji Europy i wstąpieniu Polski do Unii, Paweł Szołtysek, http://www.szoltysek.eu/works/ue.pdf 10. W labiryncie euro, Wojciech Żeromski, CeDeWu, Warszawa 1999 9