Mity i Fakty - Fundacja im. Heinricha Bölla

Transkrypt

Mity i Fakty - Fundacja im. Heinricha Bölla
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
I
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
O autorze
Craig Morris jest amerykańskim publicystą i tłumaczem specjalizującym się w
energetyce. Od 1992 r. mieszka w Niemczech. Jest dyrektorem Petite Planète,
regularnie pisuje w Renewables International.
Publikacja Fundacji im. Heinricha Bölla
Waszyngton, marzec 2012 r.
Z języka angielskiego przełożył Tomasz Zając
Tytuł oryginału: Myths and Facts. The German Switch from Nuclear to Renewables
© Wszelkie prawa zastrzeżone
Autor: Craig Morris
Redakcja: Arne Jungjohann
Projekt: Anna Milena Jurca
Projekt okładki: crackdog na podstawie Licencji CC BY- 2.0. Oryginał: flickr. Edycja
obrazu:
Anna Milena Jurca.
Heinrich Böll Stiftung
Washington, D.C. Office
1432 K Street, NW
Suite 500
Washington, D.C. 20005
United States
T +1 202 462 7512
F +1 202 462 5230
E [email protected]
www.us.boell.org
II
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
W reakcji na katastrofę jądrową w japońskiej Fukushimie, której
początkiem było trzęsienie ziemi 11.03.2011, rządząca w Niemczech koalicja
Kanclerz Angeli Merkel w połowie marca tego samego roku zdecydowała o
likwidacji około 40% zdolności wytwórczych rodzimej energetyki jądrowej i z
niewielkimi zmianami przywróciła pierwotny, przedłożony jeszcze za rządów
koalicji SPD i Partii Zielonych z Kanclerzem Schröderem na czele, plan
dalszego stopniowego zamykania elektrowni jądrowych. Już po roku widzimy
pierwsze efekty tych decyzji i możemy przewidzieć prawdopodobne skutki w
dalszej przyszłości.
Najpierw jednak musimy zrozumieć kontekst. Wśród wszystkich krajów
uprzemysłowionych Niemcy mają jeden z najwyższych wskaźników udziału
odnawialnych źródeł energii w sieci. W pierwszej połowie 2011 r. Niemcy
przekroczyły próg 20% udziału OZE w swojej energetyce (w USA wskaźnik
ten wynosi poniżej 5% (z wyłączeniem energetyki wodnej).
Do 2011 r. wielkość zainstalowanej mocy elektrowni słonecznych wyniosła
ogółem 25GW. W letnie słoneczne dni energia słoneczna może zaspokoić
nawet 40% zapotrzebowania ma moc (zob. wykres poniżej). Dla porównania w
USA według danych na koniec 2011 r. (PDF) pokrywano z tych źródeł
zaledwie 0,5% zapotrzebowania na moc w szczycie letnim. Aby dojść do
aktualnego poziomu Niemiec w obszarze wykorzystania energii słonecznej w
czasie letniego szczytu, Ameryka musiałaby już teraz osiemdziesięciokrotnie
zwiększyć moc swoich elektrowni solarnych.
W letnie słoneczne
dni energia
słoneczna może
zaspokoić nawet
40%
zapotrzebowania
na moc.
Statystyki rynku dostaw energii w Niemczech według stanu
na koniec 2011 r. (GW)
Zimowy
szczyt
zapotrzebo
wania mocy
Letni szczyt
zapotrzebo
wania mocy
* 2 GW rocznie
** 3,5 GW rocznie
Najniższe
zapotrzeb
owanie
mocy
(dostawa
pasmowa
Moc
zainstal.
elektrowni
wiatr. –
koniec
2011 r.
Moc
zainstal.
elektrowni
solar.. –
koniec
2011 r.
Ewentualna
moc
elektrownie
wiatrowych w
2020 r.*
Ewentualn
a moc
elektrowni
solarnych
w 2020 r.
**
Opracowanie:
Wykres 1: Statystyki rynku dostaw energii elektrycznej w Niemczech w 2011 r.
III
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
Czy Niemcy nie będą po prostu zmuszone importować energię
jądrową z innych krajów?
Niemcy od lat pozostają eksporterem netto energii elektrycznej. Rok 2011
niczym się pod tym względem nie różnił. Należy przy tym pamiętać, iż elektrownie
jądrowe zwykle pracują na pełnej mocy, co najczęściej oznacza brak możliwości jej
dalszego zwiększania. Wszystko na to wskazuje, że import energii do Niemiec, który
w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy uległ niewielkiemu zwiększeniu, będzie przede
wszystkim bazował na źródłach konwencjonalnych, a nie jądrowych.
Na początku 2011 r. zdolność wytwórcza niemieckich elektrowni systemowych
(z wyłączeniem elektrowni słonecznych i wiatrowych) wynosiła 93.100 MW, z czego w
marcu ubiegłego roku zlikwidowano 8 tys. MW. Według Niemieckiego Stowarzyszenia
Przemysłu Energetycznego i Wodnego (BDEW) w okresie 6 tygodni poprzedzających
moratorium na energetykę jądrową ogłoszone w połowie marca 2011 r. Niemcy
wyeksportowały netto średnio 90 tys. MWh na dobę, natomiast od 17 marca 2011 r.1
rozpoczęły import średnio 50 tys. MWh na dobę. Pomimo to w całym 2011 r. wartość
eksportu przewyższała import.
Na wschód od Niemiec istnieje pewna możliwość zwiększenia importu energii z
Czech, tyle że nie z powodu deficytu mocy w Niemczech, lecz dlatego, że na
niemieckim rynku energetycznym kupuje się energię ze źródeł konwencjonalnych
tam, gdzie jest ona najtańsza. Kraje takie jak Polska czy Czechy nie narzekają na
ewentualną konieczność wspierania niemieckiej energetyki dotkniętej moratorium
atomowym. Wręcz odwrotnie ich głównym zmartwieniem jest są okresowe wzrosty
produkcji ze źródeł słonecznych i wiatrowych w Niemczech, które wypierają ich
lokalną produkcję w źródłach konwencjonalnych i jądrowych.
1
Data ogłoszenia moratorium (przyp. tłumacza)
IV
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
Wielkość kontraktowej wymiany transgranicznej w 2010 r.
Francja ogółem
Eksport
Import
Wykres 2: Francja jest importerem netto energii elektrycznej z Niemiec.
Źródło: Sprawozdanie z działalności RTE w 2010 r.
Za zachodnią granicą Niemiec wbrew licznym twierdzeniom, że
głównym eksporterem energii do Niemiec jest Francja, od kilku już lat daje się
zaobserwować zjawisko dokładnie odwrotne, co zresztą potwierdzają oficjalne
statystyki francuskie (zob. wykres na str. IV). Innymi słowy w ogólnym bilansie
największa potęga energetyczna Europy – Francja – od kilku już lat okazuje się
być importerem energii od europejskiego giganta zielonej energii – Niemiec.
Czy Niemcy nie planują zastąpić energetyki jądrowej głównie
energetyką opartą na gazie ziemnym? Czy nie wystarczą
same źródła odnawialne?
Odpowiedź na pierwszą część pytania brzmi - tak, na drugą – nie. Poza
energetyką opartą na OZE głównym źródłem energii elektrycznej służącym
wypełnieniu luki pozostawionej przez wyłączone elektrownie jądrowe ma być
gaz ziemny. Choć zwolennicy stuprocentowego przejścia na OZE mogą się
zżymać, takie rozwiązanie ma głębszy sens. Z uwagi na uwarunkowania
techniczne w elektrowniach jądrowych nie ma możliwości szybkiego
zwiększenia lub zmniejszenia poziomu wytwarzania, przez co są one
całkowicie niekompatybilne z nieregularną zieloną energetyką. Natomiast
turbiny gazowe da się łatwo wyłączyć na kilka godzin, eksploatować przy
częściowej mocy, a następnie szybko przywrócić pełne parametry.
Częściowe przechodzenie na energetykę gazową daje ponadto
podstawy dla optymalnego rozwiązania problemu magazynowania nadwyżek
mocy, czyli zamiany energii na gaz, w ramach którego nadwyżki mocy ze
źródeł słonecznych i wiatrowych wykorzystywane byłyby do produkcji wodoru.
V
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
Niemcy planują również zwiększać skalę oczyszczania biogazu produkując z
niego tzw. „biometan”, czyli po prostu biogaz, którego właściwości są niemal
identyczne jak właściwości gazu ziemnego. Przykładem może być
zamieszczona tu prezentacja elektrowni hybrydowej. Stephen Lacey omawia
koncepcję „elektrowni wirtualnych”, jako jednego z pięciu elementów
prowadzących do pełnego przejścia na energetykę odnawialną.
Skoro gazu ziemnego jest coraz mniej i jest on coraz droższy, Niemcy
mogłyby latem produkować dodatkowo energię słoneczną, magazynować ją
na zimę w postaci gazu, a także, w postaci gazowej każdorazowo na kilka
godzin i dni magazynować nadwyżki energii wiatrowej oraz eksploatować
systemowe turbiny kogeneracyjne napędzane biometanem stopniowo
zastępującym gaz ziemny. Taka technologia nie wymaga zbiorników o
szczególnej konstrukcji, a gaz może być przysyłany istniejącymi rurociągami.
W 2010 r. naukowcy z Towarzystwa Fraunhofera oszacowali, iż
pojemność magazynów niemieckiej sieci gazowniczej jest wystarczająca dla
pokrycia czteromiesięcznego krajowego zapotrzebowania na energię.
Niemieccy naukowcy oszacowali ponadto, iż 100% energii z OZE wymagałaby
jedynie konieczności uzupełnienia niedoborów jednorazowo przez okres do
dwóch tygodni w okresie zimowym”, czyli znacznie mniej, niż obecne
czteromiesięczne rezerwy. Owa dwutygodniowa luka może jednak zostać
pokryta jedynie wówczas, jeśli Niemcy już dziś zrezygnują z energetyki
jądrowej i przestawią się na gaz jako paliwo pomostowe.
Niemcy posiadają
plan działań, który
zakłada osiągnięcie
poziomu 80% udziału
OZE, przy założeniu,
że rozwiązaniem
tymczasowym będzie
przejście na paliwo
gazowe.
Tymczasowym
elementem tego
planu jest energetyka
oparta na gazie
ziemnym.
Innymi słowy Niemcy faktycznie posiadają plan działań, który zakłada
osiągnięcie poziomu 80% OZE, przy założeniu, że rozwiązaniem
tymczasowym będzie przejście na paliwo gazowe. Pojawiają się ponadto
liczne opracowania wskazujące sposoby osiągnięcia 100% udziału OZE w
niemieckiej energetyce, np. tu, tu, tu (PDF po niemiecku) i tu (PDF po
niemiecku). Nie zapominajmy również o organizacji pod nazwą 100%
Erneuerbar oraz o opublikowanym już w 2003 r. opracowaniu pt. „Energy Rich
Japan” (Energetyka bogactwem Japonii) autorstwa kilku niemieckich i jednego
japońskiego naukowca, w którym omówione zostały sposoby całkowitego
przejścia Japonii na energetykę odnawialną. Czy my, Amerykanie, w ogóle
mamy taki plan?
Co z energią z węgla – czy Niemcy nie zamierzają zwrócić się
w tym kierunku?
Niektórzy niemieccy politycy, a szczególnie ci powiązani z energetyką
konwencjonalną proponują budowę nowych elektrowni węglowych (Niemcy
mają potężne zasoby węgla brunatnego). Jednak szanse, że jakakolwiek tego
typu nowa elektrownia powstanie są bardzo niewielkie, a przedsiębiorstwa
energetyczne całkowicie porzuciły wszelkie plany wdrożenia wychwytu i
podziemnego składowania dwutlenku węgla (tzw. technologii czystego węgla).
Sieciowe elektrownie węglowe byłyby ponadto równie nieelastyczne, a przez
to niekompatybilne z OZE, co centralne elektrownie jądrowe (zob. wyżej).
Wziąwszy pod uwagę ambitne cele klimatyczne Niemiec, silny nacisk na
uruchomienie OZE oraz ograniczenia w składowaniu CO2 powodują, że wielcy
inwestorzy, tacy jak Vattenfall, nie widzą w Niemczech przyszłości dla nowych
elektrowni węglowych.
VI
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
Czy przejście z energetyki jądrowej na gazową nie zwiększy
emisji CO2?
Kompensacja emisji
CO2 jest efektem
ubocznym
wdrożenia OZE, a
nie celem
podstawowym.
Celem
podstawowym jest
bowiem
zapewnienie dostaw
energii.
Owszem, ale to nie wszystko. Zmniejszy się bowiem przy okazji
produkcja najbardziej radioaktywnych odpadów. Jeżeli jednak martwią nas
zmiany klimatyczne i popieramy protokół z Kioto, musimy przyznać, że Niemcy
faktycznie mają prawo zwiększyć swoją emisję CO2, ponieważ z dużym
nadkładem spełniły swój cel z Kioto zakładający redukcję o 21%. W sierpniu
niemieckie Ministerstwo Środowiska podało, iż poziom emisji został
zredukowany o 28,7%. Niezbędnym elementem tej redukcji były odnawialne
źródła energii.
Zaniepokojeni emisją CO2 do atmosfery powinni zwrócić uwagę, iż żaden
uprzemysłowiony kraj nie postawił sobie bardziej ambitnych celów niż Niemcy.
Wiele krajów (np. Stany Zjednoczone) w ogóle nie przystąpiło do Protokołu z
Kioto, a prawie wszystkie, które to uczyniły, nie zrealizowały swoich celów (np.
Kanada).
Czy OZE nie są stosunkowo drogim sposobem
redukcji emisji dwutlenku węgla?
Są, jeśli porównuje się rzeczy nieporównywalne. Pada na przykład
często twierdzenie, że o wiele tańszym sposobem jest termomodernizacja. Ale
nawet jeśli skuteczniej ocieplalibyśmy nasze domy (nota bene, również i to
Niemcom udaje się już lepiej niż innym), nadal pozostaje decyzja o tym, w jaki
sposób produkować energię elektryczną.
Warto podkreślić, że redukcja emisji CO2 jest efektem ubocznym wdrożenia
OZE, a nie celem podstawowym. Celem podstawowym jest bowiem
zapewnienie dostaw energii.
Czy OZE nie podnoszą kosztów energii w Niemczech? Czy
energetyka jądrowa nie jest tania?
„Tak” na pierwsze pytanie, „nie” na drugie – w obydwu przypadkach
przy pewnych założeniach. Kilkudziesięcioletnie elektrownie jądrowe
(budowane z ogromnych dotacji i przy istotnym wsparciu państwa) istotnie
produkują dość tanią energię, jednak według wszelkich szacunków koszty
budowy nowej elektrowni jądrowej bez hojnych dotacji byłyby dzisiaj
całkowicie nie do zaakceptowania. Przy niewielu trwających obecnie
inwestycjach w nowe elektrownie w UE (we Francji i Finlandii) odnotowuje się
zarówno opóźnienia jak i znaczne przekroczenia budżetów.
W Stanach Zjednoczonych, inwestorzy odwracają się od ryzykownych
inwestycji w energetykę jądrową. Marzenia firmy Southern Company, która
chce wybudować dwa dodatkowe reaktory w Plant Vogtle w stanie Georgia,
podtrzymuje jedynie ogromna dotacja w postacie warunkowej gwarancji
kredytowej na kwotę 8,22 mld USD. Trzeba jednak przyznać, że historia
elektrowni w Vogtle powinna niepokoić podatników. Dwa pierwotne reaktory
budowano w Georgii bez mała 15 lat, o 1200% przekroczono koszty, a
skutkiem były największe w dotychczasowej historii tego stanu podwyżki ceny
energii.
VII
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
Tymczasem prawdą jest, że wprowadzenie zielonej energii w
Niemczech spowodowało wzrost ceny detalicznej tego nośnika. Od dwóch lat
narzut wynosi około 0,035 euro/kWh, czyli około 12% ceny detalicznej.
Ostatnie badania pokazują jednak, iż znakomita większość Niemców
całkowicie akceptuje ten poziom cenowy (Niemcy wolą zapłacić ponad 25
euro za kolację w dobrej restauracji, mimo że przecież mogliby zjeść w jakimś
barze szybkiej obsługi za 7 euro - innymi słowy nie czują oporu przed
płaceniem za jakość).
Choć w Niemczech cena detaliczna energii jest prawie dwukrotnie
wyższa niż w sąsiedniej Francji, taryfa dla odbiorców przemysłowych jest w
obu krajach zasadniczo taka sama. Warto dla przykładu porównać
miesięczne, kwartalne i roczne ceny kontraktów terminowych w obydwu
krajach (patrz giełda).
Jednym z powodów różnicy pomiędzy ceną detaliczną a ceną dla
odbiorców przemysłowych jest to, że 250 największych niemieckich odbiorców
przemysłowych jest praktycznie zwolnionych z ponoszonych przez
konsumentów dopłat do OZE w ramach systemu taryf gwarantowanych.
Istnieje dodatkowo efekt bilansu elektroenergetycznego odnawialnych źródeł
energii polegający na tym, że OZE faktycznie obniżają koszty energii
elektrycznej na giełdachnie pozwalając na włączenie do systemu stosunkowo
drogich elektrowni rezerwowych.. Szacuje się, iż w 2011 r. sama energetyka
słoneczna spowodowała obniżenie się ceny giełdowej energii o 10%. Co
dziwniejsze, im większy efekt bilansu elektroenergetycznego, tym silniej rosną
w Niemczech dopłaty do OZE, co wynika z metody naliczania. Ale tu już
wchodzimy w bardzo techniczne szczegóły.
Od 2006 r. dzięki
taryfom
gwarantowanym
koszty wytwarzania
energii z
promieniowania
słonecznego spadły
w Niemczech o
prawie 60%.
Paradoksalnie
energia z ogniw
fotowoltaicznych w
zachmurzonych
Niemczech jest dziś
o wiele tańsza niż w
USA.
Najważniejszą kwestią, którą winni zrozumieć Amerykanie, jest to, że
koszty te zostały poniesione w czasie, kiedy cena, szczególnie energii
słonecznej, była wysoka. Od 2006 r. dzięki taryfom gwarantowanym koszty
wytwarzania energii elektrycznej z promieniowania słonecznego spadły w
Niemczech o prawie 60%. Paradoksalnie energia z ogniw fotowoltaicznych w
zachmurzonych Niemczech jest dziś o wiele tańsza niż w USA. Według
jednego z niedawnych opracowań jeden wat mocy zainstalowanej panelu
solarnego w trzecim kwartale 2011 r. kosztował w Niemczech mniej niż
połowę (2,80 USD) tego, co w Stanach Zjednoczonych (5,20 USD).
Gdyby Stany Zjednoczone miały wprowadzać taryfy gwarantowane i
poważnie podejść do zwiększenia udziału OZE, prawdopodobnie udałoby się
obniżyć koszty energii słonecznej do niemieckiego poziomu i wykorzystać
doświadczenia tego kraju w redukowaniu kosztów energii ze źródeł
odnawialnych. Innymi słowy, zwiększenie udziału energii słonecznej w bilansie
energetycznym byłoby nawet mniej kosztowne w przypadku USA,
jednocześnie korzyści byłyby podobne jak w Niemczech – czysta energia i
nowe miejsca pracy.
Czy coś jeszcze powinniśmy wiedzieć o tym, jak Niemcy
odchodzą od energetyki jądrowej w kierunku OZE?
Tak. Niemcy zastępują duże elektrownie systemowe, którymi mogą
zarządzać jedynie duże przedsiębiorstwa, siecią rozproszonych źródeł. Choć
niemiecka „wielka czwórka” wytwarza około trzech czwartych całkowitej
produkcji, posiada jedynie 7% udziału w zielonej energii. Mniej więcej trzy
VIII
Craig Morris: Niemcy porzucają energetykę jądrową na rzecz źródeł odnawialnych
Jednym z powodów
braku wśród
Niemców niechęci
do ponoszenia nieco
wyższych kosztów
zielonej energii jest
to, że zasadniczo
pieniądze te trafiają
z powrotem do gmin
i obywateli, a nie do
korporacji.
czwarte inwestycji w OZE realizują osoby fizyczne, samorządy lokalne, rolnicy
oraz małe i średnie przedsiębiorstwa.
W Niemczech trwa rewolucja energetyczna na poziomie małych miast i
wsi. Już dziś ponad 100 wiejskich gmin całkowicie przeszła na OZE. W tym
sektorze zatrudnionych jest obecnie w Niemczej więcej osób niż łącznie w
energetyce jądrowej i węglowej. To nie tylko nowe, zielone miejsca pracy, ale
również stanowiska robotnicze w bardzo tradycyjnych gałęziach przemysłu,
takich jak produkcja stali, szkła czy materiałów ceramicznych. Nawet
zaniedbane tereny postoczniowe w północnych Niemczech przeżywają falę
rewitalizacji dzięki morskiej energetyce wiatrowej. Zatem jednym z powodów
braku wśród Niemców niechęci do ponoszenia nieco wyższych kosztów
zielonej energii jest to, że zasadniczo pieniądze te trafiają z powrotem do gmin
i obywateli, a nie do korporacji.
Stany Zjednoczone powoli przestawiają się na OZE, nie dając jednak
przy tym prawie żadnych szans małym podmiotom. Zaledwie 2% mocy
zainstalowanej w energetyce wiatrowej nie jest w rękach potężnych korporacji.
A jeśli chodzi o amerykańską energetykę słoneczną, mamy do czynienia
prawie wyłączenie z wielkimi elektrowniami. W Niemczech zmiany zachodzą
dzięki drobnym podmiotom. W Stanach Zjednoczonych branżę OZE kontrolują
jedne z największych korporacji międzynarodowych na świecie.
IX

Podobne dokumenty