Elżbieta Kiereś
Transkrypt
Elżbieta Kiereś
Moje 3 dni w Krakowie. Moje 3 dni w Krakowie są związane ze Świętami Wielkanocnymi. Jest różnica między Świętami, które spędziłam w dzieciństwie (mieszkałam wtedy z rodzicami w Pychowicach) a tymi, które spędzam obecnie jako osoba dorosła (mieszkam na Piaskach Nowych w Krakowie). Dorastanie a właściwie dojrzałość do tych Świąt następowała stopniowo z roku na rok. W okresie dziecięcym zwracałam uwagę na tradycję, którą charakteryzowały się Święta: to znaczy Palma, która była poświęcana w Niedzielę Palmową, koszyczek który przygotowywała moja mama i był poświęcany w Wielką Sobotę oraz szynka i jajka, które królowały zawsze na stole w okresie Świąt. Były też obowiązkowo placki (serowiec, makowiec, piernik). Jednak najważniejsze było pójście do kościoła (oczywiście odświętnie ubranym) przez trzy dni, tj. Wielka Sobota, Wielkanoc i Poniedziałek Wielkanocny. Z tego okresu zapamiętałam także pisanki, które wykonywali moi rodzice (tzw. Wydmuszki) malowane farbkami i były ozdobą na stole przez całe Święta. Natomiast jajka do święcenia mama gotowała z dużą ilością cebuli. A gdy nabrały już odpowiedniego koloru wyjmowała z wody. Gotowała też szynkę, której zapach roznosił się po całym domu. Potem wkładała ją do koszyka razem z jajkami i solą oraz kawałkiem ciasta. Z tak przygotowanym koszyczkiem szliśmy do kościoła. Natomiast pierwszy „Śmigus Dyngus” odbywał się na podwórku przed domem, w którym mieszkaliśmy. Zawsze znalazł się jakiś chłopak z sąsiedztwa, który przyszedł do nas, aby oblać nas wodą z tzw. Sikawek. W naszym domu mieszkały dwie dziewczynki, tj. córka gospodyni Krysia i ja ) ona była młodsza ode mnie) mnie dostawało się najwięcej. A było to tak: w Poniedziałek Wielkanocny przyjechała Rodzina mojej mamy (bracia z żonami). Pamiętam, że byłam wtedy odświętnie ubrana i mama zabroniła mi wychodzić na podwórko. Wtedy przyszła po mnie Krysia (córka gospodyni) i niezauważone przez nikogo ucięłyśmy na podwórko. Nasza zabawą była gra „w klasy”. Nagle zostałyśmy oblane zimna wodą przez chłopaków. Woda nie była pierwszej czystości (tzw. deszczówka) więc na sukienkach pozostały duże plamy. Gdy moja mama wychyliła się przez okno zobaczyła co się stało, musiałyśmy od razu wracać do domu. W domu czekało mnie drugie lanie, które moja mama wyegzekwowała od razu. Po tym wydarzeniu długo mnie nikt nie oblał, gdyż uciekłam natychmiast. W okresie mojej młodości (mieszkałam wtedy z Rodziną przy ul. Wrocławskiej w Krakowie) – zwróciły moją uwagę nie tylko przygotowania do samych Świat Wielkanocnych, ale również Homilie wygłaszane w tym okresie w Kościele Św. Szczepana w Krakowie. Tematem była historia Naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, tj. męka, śmierć na krzyżu oraz Jego Zmartwychwstanie. Z czasem jednak istotną rolę odegrał Wielki Post oraz nabożeństwa przygotowujące do Świąt Wielkanocnych czyli Gorzkie Żale. Apogeum wszystkiego były Rekolekcje Wielkopostne oraz Homilie (niektóre pamiętałam przez cały rok), a niektóre kończyły się tuż przed Wielkim Piątkiem (czyli odwiedzeniem Grobu Jezusa Chrystusa). Tutaj następowała modlitwa i zaduma nad Jego grobem. Święta te były dla mnie smutne albo poważne jak kto woli. Obecnie Święta Wielkanocne są dla mnie Świętami, które napełniają mnie duchowo. Przeżywam je dogłębnie począwszy od Gorzkich Żali poprzez Rekolekcje wielkopostne a skończywszy na Wielkim Piątku (gdzie następuje wielka zaduma nad Grobem Chrystusa). Na przykład Święta Wielkanocne w 2013 roku były dla mnie wyjątkowe. Zamarzyłam sobie, abym mogła uczestniczyć w uroczystościach Męki Pańskiej. Jakież było moje zdziwienie, gdy na drzewie w drodze do ośrodka przy ul. Sas-Zubrzyckiego nr 10 w Krakowie zobaczyłam ogłoszenie, które zapraszało na te Misteria (w Kościele Zmartwychwstania Pańskiego) miało być wystawione przez młodzież w Wielki Piątek wieczorem. Było to wielkie wydarzenie, gdyż opiekunowie tej grupy czyli nauczyciele wraz z młodzieżą w sztuce na scenie rzetelnie przedstawiali obrazy z życia Jezusa Chrystusa, tj. męki, śmierci na krzyżu oraz Jego Zmartwychwstania. Czas przedstawienia cofnął się o 2000 lat. Miałam wrażenie, że uczestniczę w tych wydarzeniach osobiście. Moje przeżycia były tak silne, że popłakałam się podczas wystawienia Misterium. Po przedstawieniu Męki Pańskiej cała grupa otrzymała brawa na stojąco. Żałowałam tylko, że nie była obecna kamera telewizyjna, aby mogło oglądać to przedstawienie więcej osób. Na następny dzień była już Wielka Sobota i jak nakazuje tradycja szłam z koszykiem do święcenia. Jest to dla mnie wielka radość. Gdy kapłan poświęci wszystkie pokarmy idę do Grobu Chrystusa, a w drodze powrotnej całuję Jego rany na krzyżu. Potem wracam do domu z koszyczkiem i zaczynam okres świąteczny. W pierwszy dzień Świąt czyli Wielkanoc szykuję uroczyste śniadanie, a następnie obiad. Uczestniczę też we mszy świętej. Wielką radością jest dla mnie Poniedziałek Wielkanocny, kiedy wybieram się na odpust Emaus, który jest dla mnie jedną z najwspanialszych krakowskich tradycji wielkanocnych. Tradycja ta wzięła swoją nazwę z Biblijnej wsi Emaus z Ewangelii Św. Łukasza, gdzie udał się Zmartwychwstały Chrystus , którego nie poznali uczniowie. W związku z tym w średniowiecznej Europie panował zwyczaj wyprawiania się w drugi dzień Świąt Wielkanocnych do Kościoła poza miastem. W Krakowie nadawał się do tego Kościół Św. Augustyna i Św. Jana Chrzciciela na Zwierzyńcu. Krakowski Emaus był uroczystym spacerem krakowian, którzy zażywali ruchu po całym dniu siedzenia za stołem. Z czasem zwyczaj ten przerodził się w ludową zabawę i odpust. Przed Klasztorem ustawiano kolorowe kramy z drewnianymi zabawkami i słodyczami. Dziś Emaus znajduje się przy ul. Kościuszki w pobliżu Salwatora. Królują tam strzelnice sportowe, karuzele dla dzieci, loterie fantowe i stragany z różnymi zabawkami. Osobliwością tych kramów są drewniane figurki żydowskich grajków i Żydów studiujących Torę. Stąd wzięło się powiedzenie „Kto nie ma figurki Żyda tego czeka wielka bieda”. Oczywiście odwiedzam Emaus rokrocznie i uczestniczę we mszy świętej na Salwatorze. Tak spędzam okres Wielkanocny w Krakowie. Elżbieta Kiereś