po londynie - choszczówka
Transkrypt
po londynie - choszczówka
nr 5 (107) IX/X 2012 WWW. NCH. PL Spalarnia w Czajce hałasuje, a z komina śmierdzi Na razie nie udało nam się dowiedzieć w MPWiK, czy te hałasy i ostry zapach ze spalarni związane są z rozruchem i technicznym dostrajaniem spalarni do ciągłej pracy. Gdyby miało tak być w spalarni na stałe, to jest to sytuacja absolutnie nie do przyjęcia i MPWiK musi bezwzględnie coś z tym zrobić. Na etapie konsultacji, w czasie naszych protestów, byliśmy zapewniani przez MPWiK i osobiście przez Po Londynie - Choszczówka W tegorocznej olimpiadzie brało udział 205 dzieci w wieku od 6 do 12 lat. Każdy rocznik rywalizował w ramach swojej grupy – oddzielnie chłopcy i dziewczęta. Poza atrakcjami sportowymi, jak co roku można było spróbować różnych pyszności – chleba ze smalcem pieczonego przez niezawodną Bożenę Ehrenhalt, czy ciast pieczonych przez Martę Olejnik i jej koleżanki z anglojęzycznej szkoły „Mentis” – pieniądze za te smakołyki wzbogaciły konto „Naszej Choszczówki”. Ponadto serwowano kiełbaski z grilla i piwo z beczki. Ola Popiołek, która uczy małe dzieci z Białołęki języka angielskiego, zorganizowała z własnej inicjatywy kącik dla maluchów, które mogły się tu bawić, rysować, a w dodatku na życzenie artystycznie malowano im buźki. Spalarnia już działa: halasuje i smierdzi przedstawicieli Komisji Europejskiej w Brukseli i Warszawie, że spalarnia i oczyszczalnia będą spełniały najostrzejsze normy i nie będą wydzielały nieprzyjemnych zapachów oraz nie będą hałasowały. Zapewniano nas, że z komina będzie leciała bezwonna para. Teraz jak spalarnia i oczyszczalnia już działa, wygląda to inaczej. Będziemy tę sprawę dokładnie wyjaśniali w MPWiK. Czekamy na dalsze uwagi mieszkańców osiedli otaczających Czajkę na temat działania spalarni i oczyszczalni i związanych z tym uciążliwości. fot. Joanna Mężyńska Spalarnia w oczyszczalni Czajka chyba zaczęła pracować pełną parą bo dym z komina widać już prawie codziennie. Wraz z uruchomieniem spalarni mieszkańcy Choszczówki i Dąbrówki Szlacheckiej zauważyli, że spalarnia bardzo hałasuje. Nawet daleko od oczyszczalni np. na wysokości ulicy Widnej (1,5 km od oczyszczalni) słychać wycie spalarni podobne do dźwięków wydawanych przez silniki samolotu. Hałasy ze spalarni mają wysoką częstotliwość i dlatego słychać je nawet w dużej odległości. Nie są to hałasy powodowane przez nowoczesne pociągi zatrzymujące się na przystanku Choszczówka. Te ze spalarni słychać non stop, w dzień i w nocy. Im bliżej oczyszczalni tym hałas ze spalarni jest bardziej głośny i uciążliwy. Gdy spalarnia działa i leci dym z komina czuć też wyraźnie ostry nieprzyjemny zapach wokół oczyszczalni. Zapach przypomina zapach spalin powstających przy spalaniu gazu, pomieszany z ostrym zapachem ścieków. Szczególnie to czuć, gdy pogoda jest niżowa, z niskim pułapem chmur, a dym ze spalarni snuje się wokół Czajki. Nim ruszyła spalarnia mieszkańcy skarżyli się też na ostre, drażniące zapachy z samej oczyszczalni. XVII Olimpiada Sportowa w Choszczówce dokończenie na str. 4 Nie pytaj, co może zrobić dla Ciebie gazeta. Zapytaj się, co Ty możesz zrobić dla gazety. O sytuacji finansowej gazety NCH czytaj na str 2. Ogólnie na polanie przy Dzikim Zakątku panowała atmosfera rodzinnego pikniku, a sprzyjała temu piękna, słoneczna pogoda. Z konkurencji sportowych najpierw odbył się pokaz judo. Nasze młode judoki pokazywały jak mały potrafi pokonać dużego. Pani Sandra Kalinowska, psycholog sportu, opowiedziała zawodnikom i rodzicom czym zajmuję się ta nowa dziedzina psychologii i jakie umiejętności można ćwiczyć z trenerem nie od ciała a od umysłu. Taki trening przydaje się nie tylko w sporcie ale i w szkole, i w dalszym życiu dziecka. Konkurencje sportowe wzbudzały jak zwykle emocje. Szkoda tylko, że w tym roku tak nie wielu rodziców dopingowało swoje pociechy na boisku. Po zmaganiach sportowych zawodnicy z apetytem zjedli kanapki fundowane przez sponsorów. Na zakończenie wszystkie dzieci oraz wolontariusze pojawiali się na scenie. Należy podkreślić liczny udział wolontariuszy, dzięki którym spełniła się idea – młodzież dzieciom. Oklaski, medale, okrzyki bojowe – to piękne zakończenie Olimpiady. Oczywiście były też atrakcje specjalne – losowanie szczęśliwych numerków oraz licytacja koszulki z podpisami piłkarzy Polonii. Duże podziękowania dla organizatorów, wolontariuszy i sponsorów. Być może dzięki Wam właśnie w naszej Choszczówce wyrośnie jakiś przyszły olimpijski talent! S.K. Towarzystwo Przyjaciół Warszawy, Oddział Białołęka ogłasza konkurs – „W poszukiwaniu tajemnic dawnej Białołęki”. Do końca marca 2013 roku można nadsyłać wspomnienia, fotografie, pamiętniki, dokumenty itp. Na uczestników czekają nagrody. Regulamin Konkursu wraz z załącznikami jest udostępniony na stronie internetowej www.tpwbialoleka.waw.pl. Anteny Tv/Sat - Alarmy - Kamery - Domofony - instalacje anten RTV/SAT - wieszanie telewizorów - rozwiązywanie problemów instalacyjnych TV - instalacje zbiorcze - instalacje dekoderów: N, Polsat, DVB-T, Cyfra+, TNK) - kamery (podgląd z kamer w telewizorach) - alarmy - domofony, wideodomofony - konsultacja gratis Dzień Otwarty Szydłowski Paweł tel. 508583051, 881583051 telewizja-hd.pl mail: [email protected] NASZA CHOSZCZÓWKA 24 listopada 2012r (sobota) od 10.30 – 13.30 zapraszamy na WWW.NCH.PL Społeczna Szkoła Podstawowa nr 2 STO i Społeczne Gimnazjum nr 333 STO ul. Dziatwy 6 STRONA 1 CEGIEŁKA DOBREJ WOLI Mehoffer by zapłakał Na konto Stowarzyszenia Nasza Choszczówka wpłynęło w tym roku ok. 15 tysięcy złotych z jednego procenta odpisywanego od podatków. Dziękujemy serdecznie wszystkim darczyńcom, tym serdeczniej że gazeta którą wydajemy znalazła się w trudnej sytuacji finansowej, a tegoroczny procent w całości został przeznaczony właśnie na jej cel. Józef Mehoffer pochodził ze spolonizowanej rodziny austriackich urzędników. Był niezwykle utalentowanym artystą. Studiował w Krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, m.in. u Jana Matejki oraz na paryskich uczelniach. Uprawiał grafikę artystyczną, akwafortę, akwatintę, autolitografię, malarstwo sztalugowe, portret kredkowy. Oddzielny, znaczący dział twórczości Mehoffera, to grafika użytkowa. Uznawany za mistrza secesyjnej dekoracyjności, tworzył wiele grafik książkowych: projektów okładek, kart tytułowych, ornamentów, winiet, inicjałów, bordiur, ekslibrisów, zdobników itp. Projektował też afisze, arkusze akcji, znaki towarowe, banknoty. Stworzył wiele portretów osób, wizerunków postaci z naciskiem na ukazanie ich strojów (także historycznych), oraz dziewięć cykli tematycznych poświęconych tańcowi. Gdyby nie to ale... Nareszcie oddano nam wiadukt i byłby powód do radości, gdyby nie tych parę ALE. Pierwsze ALE jest takie, że skrócono nam trasę autobusu 133, jedynego z Choszczówki prosto do Tarchomina. Są tam wprawdzie dogodne przesiadki do innych autobusów, jednak dla wielu ludzi przesiadki stanowią problem, w dodatku podróż do przychodni na Milenijnej czy do Ratusza staje się dwa razy droższa. Drugie ALE – mieszkańcy Zawiślańskiej czy okolic stacji PKP muszą teraz pokonywać długą drogę żeby dojść do autobusu. Bardzo daje się we znaki brak przystanku przy zjeździe z wiaduktu na ul. Parcelacyjnej. Pokonujemy tu wielkie odległości, podczas kiedy ra na odcinku od przejazdu kolejowego do Osiedla Zielona przez Polskie Linie Kolejowe. Firma ta powinna przejąć działkę tylko w najbliższych granicach wiaduktu, a przejęła, Bóg raczy wiedzieć po co, całą ulicę. Skutki są takie, że formalnie właścicielem ulicy Mehoffera na tym odcinku jest w tej chwili kolej. Nie dzielnica, nie ZDM, ale Polskie Linie Kolejowe. Wszystkie inwestycje oraz prace konserwacyjne mogą robić tu tylko oni. Ale wcale się do tego nie kwapią, bo na takie cele nie ma tam przewidzianych w budzecie żadnych pieniędzy. Przejąć tę ulicę z powrotem może miasto, ale dopiero po 5 latach od zakończenia inwestycji czyli gdzieś pod koniec roku 2017. Trzeba też wiedzieć, że PLK powinna zapłacić olbrzymie, kilkudziesięciomilionowe odszkodowanie miastu za przejęcie tej ulicy czego nie zrobiła, a po owych 5 latach miasto powinno oddać te same pieniądze kolei. Taki stan rzeczy powoduje, że przez najbliższe 5 lat na tej ulicy nic się nie będzie działo. Mało tego, jestem ciekaw kto będzie ją odśnieżał, bo według prawa może to robić tylko właściciel. Nie wiadomo też kto będzie pokrywał koszty m.in. oczyszczania oraz koszty opłat za oświetlenia tej ulicy? Absurd rodzi absurd i są to dalsze kuriozalne konsekwencje decyzji o przejęciu całej ulicy. Mrożek albo Bareja – chciałoby się powiedzieć. W rozmowie z burmistrzami: Piotrem Smoczyńskim i Piotrem Jaworskim dowiedziałem się, że trwają rozmowy w mieście – jak ten pat rozwiązać. Póki co my mieszkańcy jeździmy na jezdni –bublu, niedokończonej inwestycji. Jezdni nierównej, brudnej i niechlujnej. Kontrastuje ona nowoczesnym wiaduktem, pięknie pokrytym asfaltem. Rozmija się też to z poczuciem elementarnej estetyki. Naszej, a także z (wyczulonym szczególnie na piękno i harmonię) patrona tej ulicy- Józefa Mehoffera. Nie wiem czy byłoby mu do śmiechu gdyby to za życia zobaczył. Chyba, raczej by zapłakał. Krzysztof Pelc na Mehoffera po drugiej stronie Modlińskiej przystanki są co 200 metrów. Trzecie ALE to brak przejścia przez tory. Żeby z początku ulicy Zawiślańskiej dostać się do sklepu Polne Kwiaty po chleb, można skorzystać z niskiego i mokrego przejścia dla zwierząt, albo wracać kawał drogi do stacji PKP, i tak samo daleko z powrotem. Czwarte ALE – brak wyjazdu na wiadukt z ulicy Chlebowej, za to, nie wiadomo po co, tę ulicę utwardza się teraz i poszerza na odcinku od ul. Zielonych Traw do wiaduktu. Albo taki wyjazd kiedyś zbudują, to byłoby najlepsze, albo utwardzają ulicę bo z poślizgiem wykonują jakieś stare nieaktualne już projekty. Obserwując tempo prac i logikę ich planowania skłaniam się, niestety, do tej drugiej możliwości. whatnot. Bożena Szczawińska, mieszkanka Choszczówki whatnot.pl Tyle informacji z Wikipedii. Przydadzą się one dla przypomnienia tej zasłużonej sylwetki. Dla nas mieszkańców Białołęki Józef Mehoffer kojarzy się głównie z ulicą nazwaną jego imieniem. Nazwa ta datuje się od 1962 roku. W tym roku mija więc 50-ta rocznica istnienia ulicy imieniem tego artysty. Od kilku lat nie mamy jednak do niej szczęścia. Najpierw miała być zbudowana ulica Mehoffera bis łącząca (przez wiadukt) Choszczówkę z ulicą Modlińską w okolicach Fortu Piontek. Niestety z braku funduszy wypadła z Wieloletniego Planu Inwestycyjnego. Powstał jedynie wiadukt (co prawda z rocznym opóźnieniem) oraz mały fragment tej ulicy będący niejako wizytówką kryzysu jaki nas nęka od kilku lat. Później pojawiło się długie oczekiwanie na wyrównanie tej ulicy, bo stan drogi wołał o pomstę do nieba. To się udało jesienią tego roku. Ulica została sfrezowana i uporządkowana. Chwała za to ZDM-owi, Zarządowi Dzielnicy oraz wielu radnym, którzy w tej sprawie monitowali. Dla rzetelności informacyjnej dodać trzeba, że w ostatnich tygodniach została też wyrównana i pokryta cienką warstwą asfaltu ulica Mehoffera na odcinku od Osiedla Zielona do ulicy Raciborskiej. Ale od tego miejsca zaczyna się koszmar. Ulica na tym odcinku pokryta jest 50 – letnią trylinką, która coraz bardziej zapada się pod ciężarem przejeżdżających tu samochodów osobowych, a także autobusów 133 i 176. Podobnie wygląda sytuacja 100 metrów dalej, bo tuż za pięknie wybudowanym wjazdem na wiadukt (inwestycja PLK) ulica znów pokryta jest nieśmiertelną trylinką, aż do ulicy Piwoniowej. Kierowcy klną niemiłosiernie, bo nierówności dają się mocno we znaki. Dla wizerunku władz dzielnicy też nie jest to powód do chluby. Zabawnie wyglądała sytuacja, kiedy otwierano wiadukt z pięknie położonym asfaltem, a tuż obok, na tej samej ulicy kilku robotników wyrównywało grabkami – dołki między trylinkami. Cały ten zamęt wziął się z absurdalnej decyzji (kto jest temu winien!?) o przejęciu całej ulicy Mehoffe- Kryzys do nas zapukał i postanowiliśmy przedstawić swoim Czytelnikom z czego żyjemy. Każdy numer NCh kosztuje ok. 7400 złotych. W rozbiciu na pozycje: druk – 4500 zł, przygotowanie techniczne do druku – 1200 zł, prowizja za zbieranie ogłoszeń – 1200 zł, dystrybucja po domach – 500 zł. Pozostałe zajęcia przy gazecie wykonujemy społecznie. Za materiały, które ukazują się w gazecie nigdy nikomu nie płacimy. Dochód z reklam, niestety mniejszy ostatnio, to ok. 5000 zł na numer. 7400 – 5000 = 2400 złotych pod kreskąz każdego numeru. Ponieważ deficyt nam narastał, musieliśmy ostatnio zaangażować w wydawanie numerów prywatne pieniądze. Dzięki ofiarodawcom jednego procentu można było ten dług zwrócić, co nie zmienia faktu, że wydawanie kolejnych numerów jest zagrożone. *** Stowarzyszenie Nasza Choszczówka było kiedyś bardziej zamożne, i mogliśmy fundować szkołom czy domom dziecka sprzęt grający albo sportowy, wspieraliśmy podopiecznych pomocy społecznej itp. Ten czas minął. Coraz trudniej zdobywać ogłoszenia do gazety, a jednocześnie coraz mniejsze jest zainteresowanie naszej lokalnej społeczności akcjami jakie tu organizujemy. Spowszedniały jakoś sąsiadom wspólnie urządzane gry i zabawy. Garstka zapaleńców ciągle się uwija, ale w miarę jak okolica gęstnieje od nowych domów, jak rośnie w siłę, żyje piękniej i dostatniej, coraz mniej jest ochotników do udziału we wspólnocie. Przykra taka refleksja naszła mnie w czasie ostatniej, XVII-ej już Olimpiady Sportowej w Choszczówce. Dzieci – zawodnicy dopisały jak zawsze, wolontariusze także. Wolontariusze zaangażowani przy każdej Olimpiadzie – nasza wielka duma, bo jest to młodzież, którą te Olimpiady wychowały. Co roku startowali – od pierwszaka do końca szkoły podstawowej, a ledwo przeszli do gimnazjum, potem liceum i nawet na studia – przychodzą żeby pomagać przy zabawie swoim następcom. Jest ich czasem nawet więcej niż potrzeba do obsłużenia Olimpiady, ale to nic, są obecni, są razem. – LUX-???/NaszaChoszczowka135x93-ok:LUX-147/NaszaChoszczowka205x142 • 1. ...and whatnot - i co tam jeszcze, i temu podobne (przy wyliczeniach); 2. półki do ekspozycji drobnych rzeczy; 3.* wyszukane w zakamarkach Londynu, niepowtarzalne obiekty na sprzedaż (meble retro, akcesoria, prezenty), dostępne dla wszystkich na whatnot.pl STRONA 2 6/28/11 5:35 PM Najbliżej po zdrowie • Konsultacje lekarzy specjalistów, gabinet zabiegowy • Pracownia diagnostyki obrazowej (RTG, USG) • Badania diagnostyczne, diagnostyka endoskopowa • Stomatologia whatnot.(pl)* - [fon. łot not] Kiedy pan Pelc dzwoni żeby się zgłosić, to nawet nie pytamy po co, tylko przychodzimy – powiedział mi jeden z młodych sąsiadów. Dawniej razem z dziećmi przychodziło też na plac koło „Dzikiego” bardzo wielu dorosłych. Rodzice czy dziadkowie małych zawodników, ale nie tylko. Po prostu okoliczni mieszkańcy tłumnie przychodzili żeby kibicować i wspierać swoją największą lokalną, społeczną imprezę. Ostatnio dorosłych przychodzi mniej. Liczyliśmy, że dopiszą chociaż rodziny małych zawodników, ale wydaje się, że przyszli głównie opiekunowie maluchów, a starsze dzieci już nie miały dopingu swoich rodziców. Nie ukrywamy zresztą, że nie tylko o doping nam chodziło. Żeby wesprzeć nadwątlone fundusze naszej lokalnej gazety panie jak zwykle piekły chleb, i ciasta, robiły smalec, zbieraliśmy losy na loterię, wydrukowaliśmy cegiełki, sprzedawaliśmy koszulki. Po pokryciu kosztów związanych z Olimpiadą, zarobiliśmy dzięki tym wszystkim zabiegom ok 1 tysiąca złotych, głównie dzięki temu, że udało się zebrać wyjątkowo atrakcyjne losy na loterię od firm, które zgodziły się w ten sposób sponsorować imprezę i od indywidualnych darczyńców – np. koszulki Legii i Polonii z podpisami znanych piłkarzy. Także dzięki sprzedaży ciast i chleba ze smalcem. Gdyby jednak przyszło więcej ludzi którzy bardziej aktywnie poparliby wysiłki grona społeczników, moglibyśmy dzisiaj spokojnie planować kolejne numery gazety. Dołączamy do tego numeru cegiełkę i numer konta Stowarzyszenia Nasza Choszczówka: 21 1240 1082 1111 0000 0381 4756, na który można wpłacać dowolne kwoty, ażeby wesprzeć „Naszą Choszczówkę”. To nie muszą być duże sumy, bardziej chodzi o to, żeby dużo było darczyńców. Niech to będzie coś w rodzaju plebiscytu – chcemy czy nie chcemy, żeby „Nasza Choszczówka” nadal wychodziła. A. Wróblewska • Zabiegi innowacyjną metodą HEMORON (leczenie żylaków odbytu) • Rehabilitacja, pracownia osteoporozy • Medycyna pracy • Laserowe zabiegi chirurgiczne, biopsja cienkoigłowa WWW. NCH. PL Centrum Medyczne LUX MED ul. Szernera 3 (róg ul. Jagiellońskiej) • Infolinia ogólnopolska: 22 33 22 888 • Recepcja placówki: 22 676 40 11, 22 676 41 10 www.luxmed.pl NASZA CHOSZCZÓWKA P HISTORIA JEDNEJ POLANKI Agnieszka Wróblewska Od pięciu lat rodzina państwa Winiarków zabiega o pozwolenie na budowę domów w Choszczówce, na gruntach odziedziczonych po swoich przodkach. Sytuacja wydaje się absurdalna – Polska jest dzisiaj krajem wolnym, gwałcona i grabiona tu przez pół wieku własność prywatna jest teraz prawnie chroniona, budownictwo prywatne popieramy – więc dlaczego administracja rzuca ludziom kłody pod nogi? Kiedy pięć lat temu architektura dzielnicowa odmówiła Winiarkom pozwolenia na budowę, odwołali się do Ratusza. Sprawę rozpatrywało Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które racje dzielnicowej architektury poparło i odmowną decyzję podtrzymało. Kolejne odwołania rodzina składała w Sądzie Administracyjnym i po kolejnym rozpatrzeniu sprawy, wiosną tego roku, wojewódzki organ tego Sądu rozstrzygnął sprawę wyrokiem salomonowym: – Minęły cztery lata – piszą sędziowie w wolnym tłumaczeniu na język zrozumiały – stan faktyczny i prawny mógł ulec zmianie, należy więc przeprowadzić kolejną analizę czy na spornym obszarze nie dałoby się jednak dopuścić do wnioskowanej zabudowy. Sprawa wraca więc do Dzielnicy. Zatoczyła koło i zabawa rozpoczyna się od początku. Architektura tutejsza podtrzymuje swoje stanowisko: – wprawdzie nie ma planu zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów, ale jest Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego sporządzone w stołecznym Biurze Architektury. Nie posiada ono wprawdzie mocy prawnej, ale dla architektów lokalnych jest dokumentem wiążącym. A na mapie Studium zaznaczone są ciemno-zielonym kolorem obszary leśne, które powinny być chronione, czyli wolne od zabudowy. Nie jest ich dużo, jeśli zważyć jak szybko nasza Dzielnica się zaludnia i jak dużo się tu buduje. Planiści patrzą perspektywicznie – za parę lat, kiedy na pustych jeszcze dziś polach Białołęki wyrosną kolejne osiedla, ten las będzie skarbem nie tylko dla okolicznych mieszkańców. To jest piękna i rzadka w granicach miasta leśna enklawa – stary drzewostan, pagórkowaty krajobraz, także unikalne Domów nie ma, ale jest camping własnością zrobić nie mogą. Zrozumiałe że czują się pokrzywdzeni i że walczą o swoje. Półwiecze bezprawia, czy może raczej nieludzkiego prawa jakie tu panowało, zostawiło w Polsce tysiące spraw z których nie ma dobrego wyjścia. Jeśli obecna, praworządna władza, zdecyduje że las jest nienaruszalnym dobrem publicznym, właściciele powinni dostać za swoją własność odszkodowanie albo inne grunty. Na razie jednak żadnych decyzji się nie podejmuje. Brak jest planu zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów i co za tym idzie nie ma jasnego poglądu co z tym fantem zrobić. A tam gdzie prawa nie ma, albo nie jest jednoznaczne, wszystko może się zdarzyć. Architekci Choszczówka na mapie Studium architektów stołecznych, zielone miejsca mają pozostać niezabudowane. wydmy piaszczyste. To nie tylko teren na spacery, grzybobranie, biegi narciarskie, wycieczki rowerowe, jazdę konną, to przede wszystkim rezerwuar świeżego powietrza. CO Z TYM FANTEM ROBIĆ? Przed wojną były tu gospodarstwa rolne. Jeszcze dziś, między dębami i sosnami, kwitną wiosną ogrodowe kiedyś bzy. W 1945 roku, w czasie walk o wyzwolenie Warszawy, Choszczówka z przyległościami została niemal kompletnie zniszczona. Front przeszedł i z kilkuset domów zostało kilkadziesiąt a i to w opłakanym stanie. Nowa władza, komunistyczna, prawem własności ziemi się nie przejmowała. A że ludzie ze zburzonych domów rozjechali się po świecie, nikt ich nie szukał żeby spytać czy można tu posadzić las. Drzewa wyrosły, a grunty leśne podlegały i nadal podlegają szczególnej ochronie – nie można ich łatwo sprzedać, nie wolno na nich budować. W księgach wieczystych właściciele ziemi nadal figurują, ale posadzono na ich ziemi las i niczego ze swoją NASZA CHOSZCZÓWKA Można przyjąć, że sześć domów na polance, która jest zresztą gruntem rolnym, nie zepsuje jeszcze uroku tych lasów. Rzecz w tym, że wydanie zezwolenia na budowę jednego osiedla, czy nawet jednego domu, czyli przekroczenie ustalonej granicy, to zielone światło dla innych. A inni już stoją w kolejce. NOGA W DRZWI Rodzina państwa Winiarków nie daje za wygraną i wierzy w zwycięstwo. Sporny teren przy ulicy Ślepej dawno już zagrodzili i zagospodarowali. Stoją przyczepy campingowe, barakowozy, są huśtawki dla dzieci itp. Drogę przecina szlaban zakazujący wjazdu, a nawet wejścia na drogę leśną. Wstawili nogę w drzwi i wierzą że szerokie ich otwarcie to tylko kwestia czasu. Pewnie mają rację, ale sprawa wcale nie jest prosta jak drut. W pobliżu polanki państwa Winiarków, właściciele kilkunastu co najmniej działek wbili słupy graniczne i czekają. Na razie nie wystąpili jeszcze do Dzielnicy o warunki zabudowy, tylko wystosowali do miasta prośbę o przygotowanie planu zagospodarowania dla tego terenu. Z planami wiadomo jak jest. W kolejce czekają setki podań, na razie więc właściciele nie wejdą tam jeszcze z piłami. Gdyby jednak państwo Winiarkowie zbudowali swoje małe osiedle, to korzystając z „prawa dobrego sąsiedztwa” oni też wystąpią o zezwolenie, a Dzielnica nie będzie miała tytułu żeby odmówić. Zielona plama lasu naznaczona na mapie Studium, atakowana jest zresztą nie tylko od ulicy Ślepej. Na przeciwległym jej krańcu, w narożniku między ulicami Wałuszewską a Ornecką, właściciel innej, dużej działki już wystąpił do Dzielnicy z podaniem o prawo budowy domu i przedsiębiorstwa. W razie odmowy będzie się zapewne odwoływał a sądy staną przed podobnym dylematem: co bardziej należy chronić – naturę czy święte prawo własności. Pan Andrzej Winiarek pamięta, że na tej polanie gdzie dziś urządzili camping rodzinny dziadek siał żyto. I zresztą pasek ziemi o który teraz walczą ma status rolny a nie leśny. Dawno mieliby już swoje domy, ich pech polega na tym, że polana znajduje się na obszarze Krajobrazu Chronionego. Planu zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów nie ma, podobnie jak dla 70 proc. powierzchni Dzielnicy, a tam gdzie planu brak obowiązuje Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego. I zgodnie z tym Studium – mapka obok – polana państwa Winiarków znajduje się na obszarze ciemno zielonym, nie przewidzianym do zabudowy. Te placki ciemnej zieleni jakie widzimy na mapie Studium, zostawili urbaniści po to żeby coś ocalić przed budowlaną falą jaka nieuchronnie zalewa miasto. Mają one stanowić coś w rodzaju rezerwatu przyrody dla obecnych mieszkańców, a jeszcze bardziej dla potomności kiedy oazy zieleni będą coraz mniejsze. Sądy przerzucają się paragrafami, sprawa wędruje ze szczebla na szczebel bo nie jest jednoznaczna. Należy się spodziewać, że teraz Dzielnica podtrzyma swoje stanowisko, żeby chronić las. Podstawę prawną do wyznaczania obszarów chronionych jest w Polsce ustawa, ale słaba to obrona przed zakusami inwestorów. Obszary chronionego krajobrazu zajmują 22 proc. powierzchni kraju i ciągle się kurczą. Studium wyznaczające kierunki zagospodarowania terenu, opracowane przez warszawskich architektów, w ogóle nie ma mocy prawnej. Taką moc mają plany zagospodarowania przestrzennego, ale te rodzą się w ciężkich bólach. Dlaczego to się tak wlecze? Powszechnie podejrzewa się urzędników, ale też deweloperów, że są zainteresowani w tym, aby decyzje zapadały w trakcie negocjacji bo wtedy łatwiej coś „utargować”, a kiedy obowiązuje plan, sprawa jest przesądzona. Tak to z boku wygląda, i pewnie tak bywa, ale myślę, że nie doceniamy też siły bezwładu nieudolnej biurokracji i nie mniejszej potęgi – destrukcji powodowanej niekończącymi się protestami. Każdy projekt planu, nie dość że powstaje długo, musi być potem trzykrotnie wykładany do wglądu powszechnego. A każde takie wyłożenie to niekończące się dyskusje, protesty i co najmniej rok zwłoki. I wcale nie znaczy, że zatwierdzony plan dla jakiegoś fragmentu miasta pozostaje obowiązujący na zawsze. W Warszawie ledwie kilkanaście procent przestrzeni doczekało się planów, w Białołęce jest lepiej – prawie 30 procent, ale znaczna część zrobionego już planu na Tarchominie wymaga poważnej przeróbki. Na razie więc sprawa budowy na polance państwa Winiarków będzie się toczyć swoim leniwym, biurokratycznym torem – po stanowisku Dzielnicy rodzina odwoła się do Samorządowego Kolegium, jeśli i tam uznają racje architektów, ponownie trafi do Sądu Administracyjnego i tam znów prawnicy będą na czynniki pierwsze rozbierać paragrafy, żeby ustalać co to znaczy zwarta zabudowa i czym jest dostęp do drogi publicznej. Na razie więc prezentujemy na łamach mapkę sporządzoną przez architektów stołecznych dla naszej okolicy. Zapamiętajmy sobie ten obrazek z plamami ciemnej zieleni, a najlepiej wyciąć i zostawić dla dzieci. Bo kiedy dorosną ten las będzie już zapewne tylko wspomnieniem. bronią leśnej enklawy opierając obronę o kruchy argument jakim jest Studium, ekspansja spadkobierców na te grunty jest jednak bardzo silna, wiadomo – okolica atrakcyjna, duże pieniądze. Póki planu nie ma, a znając tempo w jakim on powstaje długo nie będzie, różne harce będą się tu odbywać. Zdarza się, na przykład, że tereny dotąd kwalifikowane jako leśne nagle otrzymują status rolnych i o zezwolenie na budowę zaraz robi się tam łatwiej. Z drugiej strony trudno się dziwić, że życie rozsadza ustalane kiedyś dogmatyczne ramy – można zrozumieć ochronę przed zagładą zwartego lasu, ale leśny status mają też liczne kawałki gruntów leżących między zabudowaniami. Z całą pewnością budownictwo tam wkroczy i tylko biurokratycznej opieszałości można zawdzięczać że ciągle nie wkroczyło. Sześć domów, które chce budować rodzina państwa Winiarków, ma się znajdować na skraju zwartej zielonej plamy lasu, przy ulicy Ślepej, ale po jej drugiej stronie, dotąd niezabudowanej. Architekci przyjęli bowiem, zgodnie z mapą sporządzoną przez Studium, że właśnie ulica Ślepa stanowi nieprzekraczalną granicę dzielącą Choszczówkę z prawem do zabudowy od lasu bez prawa budowania. WWW.NCH.PL STRONA 3 Spalarnia w Czajce Ciągłe hałasuje, a z komina śmierdzi dokończenie ze str. 1 Społecznego monitoringu spalarni i innych inwestycji ciągle nie ma Spalarnia już działa a o społecznym monitoringu spalin nic nie słychać. Na etapie konsultacji byliśmy zapewniani, że taki monitoring powstanie wraz z uruchomieniem spalarni. Miała być możliwość monitorowania przez mieszkańców Białołęki poziomów toksyczności spalin przez internet i na tablicy świetlnej ustawionej w jakimś ruchliwym miejscu, np. na Modlińskiej. Nic o tym nie wiadomo. Będziemy to wyjaśniać w MPWiK i u władz dzielnicy Białołęka, które miały w imieniu mieszkańców pilnować tej sprawy. Takie otrzymywaliśmy od władz dzielnicy zapewnienia. Nie ma też innej zapowiadanej inwestycji towarzyszącej – drogi technologicznej do dowozu osadów ściekowych z innych oczyszczalni do spalarni w Czajce i wywozu popiołów ze spalarni. Nowa droga miała powstać między ulicami Modlińską i Czajki. Na razie jest w tym miejscu błotnista droga przez las. Droga technologiczna jest częścią całej inwestycji w Czajce i musi jak najszybciej powstać. Inaczej osady ściekowe do spalenia i popioły powstające w spalarni będą wożone często uczęszczaną ulicą Przylesie tuż pod oknami bloków mieszkal- mechanika, klimatyzacja, wulkanizacja, diagnostyka elektr., tłumiki, akumulatory nych, obok Selgrosu i Fortu Piontek. Ta inwestycja też miała być dopilnowana przez zarząd dzielnicy Białołęka. Będziemy pytali władze dzielnicy dlaczego drogi technicznej ciągle ma. Są jeszcze inne niedoróbki związane z rozbudową Czajki. Po działaniach firm budowlanych pozostał zrujnowany stumetrowy odcinek ul. Parcelacyjnej, tuż przed skrzyżowaniem z ulicą Czajki, która ciągnie się wzdłuż ogrodzenia oczyszczalni. Sama ulica Czajki została gruntownie odnowiona. Kawałek Parcelacyjnej zostawiono zrujnowany. W tym miejscu doprowadzano wielki kolektor do Czajki i nawierzchnia została zniszczona przez ciężki sprzęt budowlany. Ten fragment Parcelacyjnej powinien być gruntownie odnowiony tak jak ulica Czajki. Tego też powinny dopilnować władze dzielnicy Białołęka. Przydałby się również przy samym skrzyżowaniu Parcelacyjnej i Czajki rów odwadniający bo skrzyżowanie ciągle tonie w wodzie. Prowizoryczne łatanie największych dziur na zniszczonym odcinku Parcelacyjnej, które zrobiono pod koniec października niewiele poprawiło sytuację. A w tym miejscu jest bardzo duży ruch samochodów po otwarciu wiaduktu na Mehoffera. D N A ZIA BI Ł A M J U A ŁO Y Ż 9 ŁĘ RO CE K JĘZYKI OBCE - profesjonalni lektorzy - różne poziomy zaawansowania - egzamin gimnazjalny oraz maturalny - przygotowanie do certyfikatów - różne grupy wiekowe (dzieci od 4 lat) - małe grupy - miejsce sprzyjające nauce (zieleń, cisza) tel. 0 506 175 451 0 508 893 815 SKLEP JUBILERSKI USŁUGI ZEGARMISTRZOWSKIE „FORT PIONTEK” obok marketu SELGROS ul. Modlińska 310/312 tel. 022 676 76 09 www.srebroizloto.pl usługi brukarskie sprzedaż kostki brukowej Warszawa, ul. Myśliborska 53 tel. (22) 614 47 07, 604 522 602 e-mail: [email protected] STRONA 4 16 października już po raz kolejny w tym roku zmieniono rozkłady pociągów Kolei Mazowieckiej i SKM. Nowe rozkłady od razu wywołały oburzenie mieszkańców osiedli skupionych wokół trzech stacji Białołęckich. Dostaliśmy w tej sprawie wiele maili i telefonów. Przede wszystkim prawie całkowicie skasowano zatrzymywanie się pociągów lotniskowych KM Modlin – Lotnisko Chopina w Płudach. Po długiej naszej walce o zatrzymywanie się tych Apelujemy do mieszkańców Białołęki z osiedli wokół przystanku Choszczówka a także do mieszkańców osiedli przy stacji Płudy i Żerań o przesyłanie na adres mailowy redakcji i stowarzyszenia Krzysztof Cieślak ul. Mehoffera 136c W-wa Choszczówka Marcin Gulatowski zamieszanie z pociągami KM i SKM białołęckich stacjach mają też wiele krytycznych uwag ogólnych o pociągach, szczególnie dotyczących kursowania biało – zielonych pociągów KM. – Z Kolejami Mazowieckimi są ciągle jakieś problemy. Pociągi spóźniają się, zdarzało się, że wcale nie przyjeżdżały. Ich rozkłady jazdy są «kosmiczne». Na okres wakacyjny rozkład rozpisany był na kilkunastu stronach. Ciężko czasem w ogóle połapać się o co chodzi, bo jeden pociąg nie kursuje w niedziele i święta w jedne dni, potem kursuje, później znowu przestaje. A to zatrzymuje się na stacji, a to się nie zatrzymuje. W te wakacje korzystałem z pociągu, który na rozkładzie (w określonych dniach) miał przesunięcie dosłownie kilka minut. Abym się mógł o tym dowiedzieć KM zmarnowała na to trzy «kolumny». Szkoda tylko, że pociąg ten zazwyczaj spóźniał się około 15 min. Po co więc ta zabawa w minutki? Dodać tu należy również, że rozkład zmienia się właściwie co miesiąc, co jest mocno kłopotliwe. – napisał do redakcji pan Tomasz z Choszczówki. OFERUJEMY: – wyroby ze złota i srebra – pierścionki zaręczynowe z brylantami – prezenty na komunię i chrzest – skup złota i srebra – naprawę biżuterii ze złota – drobne usługi grawerskie – naprawę zegarków – wymianę baterii w zegarkach i pilotach samochodowych Zapraszamy również do naszego stoiska w markecie KAUFLAND w Jabłonnie przy ul. Zegrzyńskiej 7 pociągów na wszystkich stacjach Białołęki, Koleje Mazowieckie łaskawie udostępniły pociągi lotniskowe tylko w Płudach. W nowym rozkładzie te pociągi zostały skasowane. Poprosiliśmy o interwencję zarząd dzielnicy Białołęka, który uczestniczył z przedstawicielami stowarzyszenia Nasza Choszczówka w rozmowach w dot. linii lotniskowej KM w Urzędzie Marszałkowskim Mazowsza. Ze wstępnych informacji wynika, że w grudniu, gdy zostanie ogłoszony kolejny rozkład, pociągi lotniskowe mają się znów zatrzymywać w Płudach. Po co więc to całe zamieszanie? Miejmy nadzieję że tak będzie i że w nowym rozkładzie pociągi lotniskowe KM będą się zatrzymywały też na stacji Choszczówka i Żerań, przynajmniej w godzinach szczytu bo nie jest to żadna linia przyspieszona i przyspiesza tylko w Białołęce. Zwrócimy się o to jeszcze raz do Urzędu Marszałkowskiego Mazowsza. Zmieniły się też rozkłady pociągów SKM S3 (przez Centralny i Śródmieście) i SKM S9. Mieszkańcy od razu zwrócili uwagę, że zlikwidowano najpóźniejszy pociąg z lotniska Chopina do Legionowa, który wyruszał z lotniska o 23:08, a z Centralnego o 23:30. To był niezwykle potrzebny pociąg do późnych powrotów z centrum Warszawy: z pracy, kina, teatru, koncertu, jakiegoś spotkania, kiedy zamiera już komunikacja autobusowa. Teraz ostatni pociąg SKM S3 wyrusza z lotniska o 22:30, a z Centralnego o 23:00. To zbyt wcześnie jak na wielkie miasto jakim jest Warszawa. W wielkich aglomeracjach europejskich zawsze pociąg podmiejski i metro jest tym środkiem transportu, którym można wrócić do domu najpóźniej. Warszawskie metro też nie kończy swojego kursowania o 22:30 czy 23:00, tylko znacznie później. Pociągi lotniskowe KM, które kursują dłużej na tej samej trasie co SKM S3 nie zatrzymują się w Białołęce (teraz nawet w Płudach). Mieszkańcy Białołęki nie mają więc wyboru takiego jak np. mieszkańcy Legionowa, którzy mają do dyspozycji pełny wachlarz pociągów KM i SKM przez całą dobę. Napisaliśmy w sprawie najpóźniejszego pociągu SKM S3 pismo interwencyjne do ZTM. Mieszkańcy Choszczówki i innych osiedli przy Nasza Choszczówka: [email protected] swoich propozycji dotyczących rozkładu jazdy pociągów KM 9 i SKM S9 – kursujących przez Dw. Gdański na Dw. Zachodni oraz pociągów lotniskowych KM z Modlina i SKM S3 (C, S) kursujących przez Dw. Wschodni, Dw. Centralny, Ochotę, Służewiec na lotnisko Chopina. Proszę pisać gdzie są największe dziury w rozkładzie na obu trasach i w jakich godzinach przydałoby się dodać połączenie lub przesunąć godzinę odjazdu lub przyjazdu (w szczycie, poza szczytem, z Białołęki i do Białołęki). Największe luki są na linii lotniskowej, gdzie SKM S3 kursuje rzadko a pociągi tej linii nie są uzupełniane w Białołęce linią lotniskową KM. Ale może jakieś zmiany potrzebne są też na liniach SKM i KM do Dw. Zachodniego przez Dw. Gdański. Przekażemy je do ZTM, który odpowiada za pociągi SKM i do Urzędu Marszałkowskiego Mazowsza, który odpowiada za pociągi KM. Uwagi prosimy przesyłać do 15 listopada. W ankiecie prosimy podać swoje imię, nazwisko i adres. Równolegle do naszej ankiety swoje uwagi dot. obowiązującego rozkładu jazdy można i trzeba przesyłać bezpośrednio na specjalne adresy mailowe ZTM i Kolei Mazowieckich: [email protected] i [email protected] Żeby uwagi były wzięte pod uwagę trzeba dopisać swoje nazwisko i adres Obie instytucje twierdzą, że nie mają uwag o pociągach od mieszkańców Białołęki. Na stronie www.mazovia.pl można znaleźć projekt rozkładu jazdy Kolei Mazowieckich, który ma obowiązywać od grudnia. Trzeba wyświetlić sobie rozkłady dla naszego kierunku Działdowo – Warszawa – Działdowo. Jeśli są uwagi do tego projektu to trzeba je przesłać mailem na adres: [email protected] i dopisać nazwisko i adres. W projekcie widać, że powracają pociągi lotniskowe KM do Płud. Projekt nie przewiduje w dalszym ciągu zatrzymywania się tych pociągów w Choszczówce i na Żeraniu. Zgłaszajmy więc koniecznie swoje uwagi! Krzysztof Cieślak T o m ie js ce c z ek a n a T wo j ą r ek l a m ę CENA 160 ZŁ Dl a stałych rekl amodawców r abat 25% tel. 601 271 052 lub 506 119 665 WWW.NCH.PL NASZA CHOSZCZÓWKA ROZBUDOWA MENTIS OBECNOŚĆ SPRAWDZA KOMPUTER Polsko-Angielska Szkoła Podstawowa Mentis prowadzi swoją placówkę w Choszczówce trzeci rok, natomiast placówkę przy ul. Słodkiej – już czwarty. W tym czasie zdobyła uznanie rodziców i uczniów. Dwujęzyczna edukacja metodą immersji językowej, wysoki poziom nauczania, profesjonalna kadra, indywidualne podejście, kameralność oraz ciepła i życzliwa atmosfera to największe atuty tej szkoły. Z każdym wrześniem uczniów jest coraz więcej. W tym roku zostały uruchomione aż dwie klasy pierwsze. Na przyszły rok w klasach I zostały ostatnie wolne miejsca, zatem jeśli ktoś planuje zapisanie swojego dziecka, czasu jest niewiele. Aby stworzyć miejsce dla nowych uczniów oraz podnieść komfort nauki, dyrekcja i zarząd podjęli decyzję o rozbudowie budynków. Prace budowlane przy ul. Piwoniowej pełną parą ruszyły w okresie wakacyjnym. Istniejący budynek zgodnie z dokumentacją projektową jest rozbudowywany o lewe skrzydło. Prace przebiegają planowo, przejeżdżając obok szkoły można zaobserwować jak z każdym dniem ściany pną się do góry. W nowo dobudowanej części mieścić się będą sale lekcyjne oraz sala do ćwiczeń gimnastycznych. Do końca listopada planowane jest zamknięcie stanu surowego budynku. Wewnętrzne prace wykończeniowe prowadzone będą przez całą zimę. Wnętrza zostały zaprojektowane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i odpowiadają wymogom instytucji opiniujących budynek pod kątem bezpieczeństwa dzieci i młodzieży. Całość zostanie zaaranżowana w sposób funkcjonalny i wyposażona w atestowane meble oraz pomoce dydaktyczne. Na II piętrze dobudowanej części będą znajdować się sale lekcyjne dla gimnazjum. Uruchomienie gimnazjum jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom wielu rodziców, którzy chcieliby, aby ich dzieci mogły kontynuować edukację dwujęzyczną. Na rok szkolny 2013/14 do klasy I gimnazjum prowadzona jest otwarta rekrutacja, osoby zainteresowane powinny do dnia 30 marca 2013 r. złożyć podanie i wymagane dokumenty. Szczegółowe informacje można uzyskać w sekretariacie szkoły, a wkrótce na stronie www.szkola-mentis.edu.pl. Wraz z oddaniem nowej części budynku przy ul. Piwoniowej planowane jest również wykonanie przed obiektem boiska ze sztuczną nawierzchnią. Zakończenie całej inwestycji przewidziane jest na czerwiec 2013 r., tak aby z kolejnym rokiem szkolnym budynek był gotowy do przyjęcia nowych uczniów. We wrześniu 2013 r. nowi uczniowie rozpoczną edukację również w szkole na ul. Słodkiej w powiększonym o jedną kondygnację budynku. Prace zewnętrzne zostały już tam zakończone i można obejrzeć jego nową bryłę. Trzymamy kciuki za zakończenie inwestycji i dalej przyglądamy się postępom prac. MD European Language Label 2012 Przedszkole z Choszczówki laureatem prestiżowej nagrody W dniu 24 września w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, podczas uroczystej ceremonii XI edycji konkursu European Language Label, przedszkole „W Stumilowym Lesie” należące do Grupy KIDZCORNER otrzymało prestiżową nagrodą European Language Label za stosowanie innowacyjnych rozwiązań w nauczaniu języka angielskiego. Projekt realizowany w placówkach Kidzcorner pod tytułem „Leśni Detektywi” został wybrany spośród 64 innych w kategorii „Instytucje” z całej Polski, zdobywając znak jakości dla nowatorskich inicjatyw w dziedzinie nauczania i uczenia się języków obcych (http://www.ell.org.pl/aktualnosci_ell). Certifikat podpisany przez komisarza UE ds. edukacji, kultury, wielojęzyczności i młodzieży oraz ministra edukacji narodowej wraz z nadrodą w postaci kryształowej statuetki wręczył pan Mirosław Sielatycki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Wydarzenie odbyło się pod patronatem Ministra Edukacji Narodowej, Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Prezydenta m.st. Warszawy oraz Rektora Uniwersytetu Warszawskiego. Przywołując cytat prof. Komorowskiej z opracowania „Metodyka nauczania języków obcych”, Anna Grabowska, koordynator konkursu ELL, przypomniała uczestnikom, iż bycie „dobrym nauczycielem oznacza nie nudzić siebie i innych. Czas spędzony w pracy, dodajmy w szkole, klasie, może i powinien być czasem spędzonym interesujaco”. Projekt miał bezpośrednie przełożenie na rozwój umiejętności językowych u dzieci poszerzając ich zasoby leksykalne oraz zwiększając swobodę i spontaniczność w posługiwaniu się językiem angielskim. Ponadto, wbrew barierom językowym występującym w grupie wielojęzycznej, wszystkie dzieci z dużym entuzjazmem włączyły się do prac projektowych i w równej mierze przyczyniły się do osiągnięcia wspólnie wytyczonych celów. Lidia Błońska- Dyrektor ds. Edukacji, Przedszkola Dwujęzyczne Grupy Kidzcorner Z mgr Bożeną Rutkowską, dyrektorem Gimnazjum im. Polskich Noblistów na ul. Przytulnej rozmawia Agnieszka Wróblewska – Pierwszy numer w nowym roku szkolnym nie może się ukazać bez szkoły, a więc co dobrego słychać w naszym gimnazjum? – Wystartowaliśmy bez większych problemów organizacyjnych, chociaż mamy tu swoją małą rewolucję – po raz pierwszy w tym roku zastosowana została w szkole elektroniczna dokumentacja – nie prowadzimy już papierowych dzienników, wszystko jest w komputerze. – Szkoła bez dziennika?! Jak świat światem lekcje zaczynały się od wyczytywania nazwisk z dziennika, a kiedy klasa miała coś do ukrycia, dziennik gdzieś ginął... – Sprawdzanie obecności jest, tylko że z komputera a nie z dziennika. Wprowadziliśmy elektroniczny system zarządzania szkołą, jest bezpłatny dostęp do informacji dla rodziców o uczniach, komputerowy kontakt rodziców z nauczycielami. Kłopotów z wdrożeniem tego systemu nie było bo ćwiczyliśmy go już w ub. Roku. Przerabialiśmy różne sytuacje, głównie nietypowe, np. jak wprowadzić do systemu grupy przedmiotowe łączone z różnych klas. Baliśmy się, że niektórzy nauczyciele nie zechcą korzystać z tej nowinki, że będą się bali, tymczasem nie ma u nas takich nauczycieli. W każdej klasie nauczyciel ma komputer, w każdej klasie jest dostęp do internetu. – A jak rodzice to przyjęli? – Bardzo dobrze. Prawie wszyscy złożyli deklaracje dostępu do kont szkolnych swoich dzieci w dzienniku elektronicznym i dostali zaproszenia do logowania. Tym którzy mieli kłopoty techniczne z logowaniem pomagaliśmy rzecz jasna. – To znaczy, że wszystkie rodziny mają już komputery z internetem? – Praktycznie wszyscy mają dostęp do internetu, na palcach jednej ręki można policzyć rodziców, którzy nie skorzystali z tej formy kontaktu i zostali przy tradycyjnych, osobistych spotkaniach z nauczycielami. Ale elektronika przecież i tak nie wyklucza osobistych kontaktów nauczycieli z rodziną. Czasem nawet przeciwnie – informacje przekazane przez komputer zachęcają do rozmowy z wychowawcą w cztery oczy. Osobisty kontakt był i pozostaje ogromnie ważny w procesie wychowawczym. Nie zrezygnowaliśmy też z zebrań klasowych. Co dwa miesiące, jak dawniej, odbywają się takie spotkania, bo przecież zawsze jest dużo spraw do obgadania. – Dzieci nie podejrzewają że dorośli plotkują teraz o nich w internecie poza ich plecami? – Dzieci mają dostęp do swoich kont i tak samo jak dorośli z nich korzystają. Nie mamy przed nimi tajemnic. – A jakie są postępy w zastosowaniu internetu do tego co jest w programie nauczania, czy komputer pomaga pogłębiać wiedzę? – Naturalnie. W ub. roku nasza młoda nauczycielka, pani Natalia Szumska, która uczy wiedzy o społeczeństwie i historii, założyła dwie interaktywne strony internetowe: „Przytulny WOS” i „Przytulna historia”. Na tych stronach nauczyciel może się komunikować z uczniami zainteresowanymi tematem. Wymieniają poglądy, dyskutują. Internet coraz szerzej włącza się w proces nauczania. W swoich klasach na ławkach młodzież nie ma komputerów, są dostępne tylko w sali informatycznej i tylko w zakresie informatyki. Ale mają komputery w domu a nie wydaje mi się, że na lekcjach powinno się już rezygnować z tradycyjnych umiejętności, np. pisania, albo czytanie tekstów drukowanych zastąpić obcowaniem z komputerem. I tak spory jest procent dzieci z zaległościami w tych podstawowych umiejętnościach. – Czy szkoła szykuje się do remontu? O ile pamiętam były takie plany. – Na razie wszystko jest odroczone, chociaż Dzielnica zna potrzeby szkoły i jest na remont przygotowana. Trzeba koniecznie wymienić instalacje, naprawić dach, urządzić bibliotekę multimedialną – wszystko zostało wstrzymane, bo żeby zrobić to porządnie i kompleksowo należałoby najpierw odzyskać przestrzeń jaką zajmują trzy lokale mieszkalne na terenie szkoły ciągle blokowane przez trzy osoby, z których jedna-starsza i tak tu nie mieszka. Sprawa nie należy do naszych kompetencji, ale wiem, ze Zarząd Dzielnicy podjął uchwałę w sprawie zmiany przeznaczenia i użytkowania lokali w budynku szkolnym. Ten akt daje podstawę do dalszych formalnych działań. Jestem dobrej myśli. – Jakimi sukcesami naukowymi Gimnazjum może się pochwalić? – Jesień to okres konkursów przedmiotowych, we wszystkich bierzemy udział. W ub. roku dwóch naszych uczniów uzyskało tytuł finalisty w konkursach matematycznych Mazowieckiego Kuratora Oświaty. Najwięcej szans mają uczniowie trzeciej, ostatniej klasy, ale angażujemy też zdolnych uczniów drugich klas, żeby się wprawiali. Nie jestem w stanie wyliczyć wszystkich sukcesów dzieci, bo mamy dużo zdolnych i ambitnych uczniów. Oczywiście nie wszyscy z 250 gimnazjalistów są orłami, ale naprawdę duża jest grupa takich którym bardzo zależy na dobrych wynikach i od pierwszej klasy inwestują w swój rozwój. Zapisują się do kółek zainteresowań, których mamy tu mnóstwo. – Które z nich cieszą się największym powodzeniem? – Chyba grupy sportowe. Mamy tu wszystkie dyscypliny sportu na zajęciach pozalekcyjnych – koszykówka, siatkówka unihokej, tenis stołowy i ziemny, piłka nożna. – No i tak doszliśmy do najprzyjemniejszego tematu – nowe boisko. – Bardzo się sprawdza. Nasi uczniowie mają dostęp do boiska zawsze, poza godzinami wynajmowanymi, np. dla młodzieżowego klubu sportowego, tzw. Barcelony, czy w soboty, kiedy boisko jest do dyspozycji mieszkańców Choszczówki, a w niedziele jest dzień techniczny – dozorcy porządkują teren. Wszystkich obowiązuje regulamin – nie wolno np. wjeżdżać na boisko na rolkach, na rowerach, dzieci do 13-roku życia muszą być pod opieką osoby dorosłej, starsza młodzież wpisuje się do książki. Przez całą dobę pracownik szkoły pilnuje żeby coś złego się nie działo, ponadto zatrudniona jest firma ochroniarska. Musimy pilnować swojego boiska, żeby jak najdłużej służyło młodzieży i cały czas było takie ładne. Wiosną, w okresie Euro, mieliśmy tu treningi z angielskimi piłkarzami z klubu Chelsea i oni powiedzieli, że to jedna z lepszych nawierzchni na jakich grali. Angielski Korepetycje z dojazdem do ucznia tel: 666 192 505 • dodatkowe lekcje • konwersacje • przygotowanie do egzaminów • nadrabianie zaległości w szkole NASZA CHOSZCZÓWKA WWW.NCH.PL STRONA 5 XVII Olimpi w Cho STRONA 6 WWW.NCH.PL NASZA CHOSZCZÓWKA fot. Joanna Mężyńska i Marek Sadecki iada Sportowa oszczówce Nasi sponsorzy: – Urząd Dzielnicy Białołęka – dotacja – Business Centre Club – p. Marek Goliszewski, prezes BCC – Przedszkole Róża Montessori Fanty na loterię, przedmioty do Szczęśliwego Numerka oraz nagrody do Sztafety Rodzinnej przekazali: – Procter and Gamble – główny fundator fantów do loterii – Klub Sportowy Sporteum – fundator 3 nagród dla rodzin Biegu Rodzinnego – Pani Elżbieta Błazniak – przekazała nam na licytację koszulkę Legii Warszawa z podpisami piłkarzy – Jakub Krupa – przekazał nam koszulkę Polonii Warszawa z podpisami piłkarzy – Marcin Cieślak (olimpijczyk) przekazał 3 koszulki olimpiskie na nagrody dla zwycieżców Biegu Rodzinnego – Ola Popiołek – ułundowała nagrody – książeczki do loterii Wsparli nas logistycznie i rzeczowo: – Pani Danuta Lis – „produkcja” smalcu – „Piekarnia Chleba” – Bożena Ehrenhalt i spółka – Nauczycielki i właścicielki Szkoły Mentis – produkcja ciast – Sklep Dla Pociech – zabawki, nagrody do loteri – Agencja Ochrony Juventus – ochrona imprezy – Klub Dziki Zakątek – ufundował kiełbaski dla wolontariuszy i udostępnił nam teren – Białołęcki Ośrodek Kultury – nieodpłatne wypożyczył nam scenę – AG Comlex – nieodpłatnie udostępniła nam kontener na śmieci Szczególne podziękowania dla wszystkich wolontariuszy XVI Olimpiady Sportowej w Choszczówce NASZA CHOSZCZÓWKA WWW.NCH.PL STRONA 7 Sprzątanie Świata 2012 Sprzątnęliśmy własny świat w garażach i piwnicach, lAs i skwery POzostały zaśmiecone 15 i 16 września po raz trzynasty gazeta Nasza Choszczówka patronowała akcji Sprzątanie Świata na terenie naszego osiedla. Były do dyspozycji worki i rękawice, podstawione były w Choszczówce 3 kontenery, była informacja jaki jest cel akcji. Ze smutkiem należy stwierdzić, że poza nielicznymi przypadkami, mieszańcy Choszczówki wykorzystali tę akcję jedynie do pozbycia się swoich rupieci z garaży i piwnic. Społeczna akcja, która miała służyć sprzątnięciu śmieci zalegających w okolicznym lesie i na zielonych skwerach osiedla zamieniła się w prywatne porządki w świecie ograniczonym własnym płotem. Prawie nikt z wyrzucających domowe graty nie połączył tego ze społecznym sprzątnięciem śmieci z otaczających nas terenów zielonych. Kontenery wypełnione były niepotrzebnymi rzeczami z domów. Las, skwery, niezabudowane działki pozostały zaśmiecone. Społeczna akcja została w dużym stopniu zmarnowana. Sprzątanie Świata to akcja, w którą wkładany jest duży społeczny wysiłek organizacyjny współmieszkańców Choszczówki, naszych sąsiadów. Raz w roku mamy niepowtarzalną okazję, żeby w łatwy sposób pozbyć się śmieci z okolicznego lasu i zielonych placów. Są „pod nosem’’ kontenery i punkty gdzie można wziąć rękawice i worki. Lepszej okazji być nie może. Wystarczy tylko trochę społecznego odruchu. W czasie spacerów i uprawiania sportów rekreacyjnych krzywimy się gdy napotykamy śmieci wyrzucone do lasu. Można nawet usłyszeć od spacerowiczów: „Kiedy wreszcie oni to sprzątną! ’’. W bardzo dużym stopniu my sami możemy raz w roku zrobić z tym porządek. Sprawcy wysypisk są nieznani. Przywożą śmieci ukradkiem, nocą, często z odległych osiedli. Nadleśnictwu i straży miejskiej udaje się znaleźć czasem w śmieciach jakiś dowód, który wskaże zaśmiecającego las ale nie są to częste przypadki. Czasami Wydział Środowiska w Dzielnicy zawiadomiony przez mieszkańców, organizuje wywiezienie bardzo dużego wysypiska ale małe wysypiska zostają. A zaśmiecony las zachęca do dalszego śmiecenia. Zjawisko postrzegania akcji Sprzątania Świata jedynie jako okazji do sprzątnięcia własnego garażu i piwnicy nasila się z roku na rok. Trzynaście, dziesięć, osiem lat temu – w pierwszych latach naszego patronatu dla tej pożytecznej akcji, która ma też charakter edukacyjny, zdecydowana większość mieszkańców rozumiała to społeczne przedsięwzięcie. Po worki i rękawice przychodziły cale rodziny z dziećmi. Z lasu znikały dzikie wysypiska i śmieci porozrzucane na niezabudowanych działkach. Może zjawisko zwiększającej się aspołeczności w Choszczówce wynika z tego, że mieszkańców jest z roku na rok coraz więcej, coraz mniej się znają i coraz mniej patrzą na osiedle i okoliczną przyrodę jako wspólne dobro. W Choszczówce zaczynamy mieć zjawisko charakterystyczne dla bloków mieszkalnych. W bloku mieszkania są czyste i zadbane przez lokatorów. Wspólna klatka schodowa jest bardzo często miejscem najbardziej obskurnym i zaniedbanym. Jeśli u mieszkańców jest potrzeba pozbycia się własnych domowych rupieci to należy to zgłosić do wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Dzielnicy Białołęka. Na pewno pomocni będą w tej sprawie lokalni radni dzielnicy. Zostaną wtedy podstawione w uzgodnionych terminach i miejscach specjalne kontenery na ten cel. Takie akcje wyrzucania niepotrzebnych rzeczy z domów są przeprowadzane od dawna w osiedlach Białołęki. Wyjątkowa społeczna akcja Sprzątanie Świata, przeprowadzana raz w roku, we wrześniowy weekend ma inny cel. Krzysztof Cieślak Kontenery zapełniły się rupieciami z domów, śmieci w lesie zostały Kradzieże prądu na Choszcówce Faktura ze STOENu jest jak jajko niespodzianka – nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Wiele razy otrzymywaliśmy zawyżone rachunki z powodu błędnego odczytu licznika. Otwierając ostatnią fakturę rozliczającą okres od marca do sierpnia kolejny raz natrafiłem na niespodziankę. Tym razem była to mega niespodzianka bo faktyczny stan licznika wprawdzie odpowiadał wartości z faktury, niemiej jednak wskazywał na 3 krotny wzrost zużycia energii (4000 pln dopłaty) w okresie rozliczeniowym. Wyłamany zamek w skrzynce szybko odświeżył mi pamięć – na wiosnę, firma budująca magistralę kanalizacyjną dokonywała poprawek do inwestycji zakończonej na jesieni 2011 Listy w sprawie autobusu 133 List 1 Do niedawna, pokonując odległość prawie 1000 metrów do pętli, mogłam wsiąść w 133 i dojechać do Tarchomina, na basen, do Urzędu Gminy, na Modlińską, skąd miałam wygodne przesiadki do autobusów, do przychodni na Millenijnej, do pętli tramwajowej przy Żeraniu, gdzie mogłam przesiąść się w miarę wygodnie i pojechać dalej. Nawet jeżeli jeździł tylko jeden wóz na pół godziny. Ja to ja, ale moja teściowa ma prawie 90 lat i korzystała z tej możliwości wielokrotnie, bo nie zawsze mamy do dyspozycji samochód. Niestety, mędrzec w ZTM postanowił nas uszczęśliwić i zmienił trasę. Teraz ze wszystkich tych udogodnień jedyne miejsce, do jakiego jeszcze można dojechać bez przesiadki jest cmentarz. Czyżby to była delikatna sugestia? Ale jak o tym napiszę to może i ten punkt trasy zostanie przez 133 ominięty? Jak mają się poruszać starzy ludzie, których w naszej „wsi” jest wielu, a których się zmusza do wielokrotnych przesiadek, bardzo niewygodnych. Planując układ przystanków nikt nie liczy się z pasażerami, tylko z wygodą kierowców. Dlatego moja teściowa, która chce dojechać do Kauflandu lub Biedronki, po wyjściu z autobusu za Modlińską musi przejść o lasce prawie 200 metrów z powrotem i przekroczyć pieszo podwójną jezdnię Modlińskiej? Taka sztuka za jedną zmianą świateł nawet zdrowym łatwo się nie udaje. Dalej autobus jedzie, nie bójmy się tego słowa, donikąd. A ewentualne przesiadki są również bardzo niewygodne. Mówię nie tylko z punktu widzenia ludzi starszych, którzy mają ograniczone możliwości poruszania się, słaby wzrok, słaby słuch. Jeszcze nie jestem emerytką, ale też nie jest mi łatwo podczas podróży wielokrotnie się przesiadać, szczególnie, że zawsze ma się jakiś bagaż. Tak więc nie- Dęby do wycinki, drewNo do… no właśnie gdzie? W ostatnim czasie kilka razy byliśmy świadkami wycinania potężnych dębów przy ulicy Mehoffera. Drzewa były chore i z każdym dniem usychały. Dlatego pojawiła się specjalistyczna firma, która kroiła je na grube kawałki i gdzieś wywoziła. Od mieszkańców otrzymaliśmy sygnały, że drzewa są tam wycinane i prośby o sprawdzenie legalności tych STRONA 8 WWW.NCH.PL i z nie znanych mi powodów ponownie kopała bezpośrednio przy moim liczniku. Dodatkowo, do skrzynki STOENu, do której przylega mój licznik, podpięty był prowizoryczny licznik energii na potrzeby budowy. Tak oto, przypuszczalnie, zostałem nieświadomym sponsorem budowy magistrali kanalizacyjnej. To jednak nie koniec, kilka dni później dowiedziałem się, że ktoś inny ma podobny problem, ale już innej skali – faktura wyrównująca opiewa bowiem na kwotę 28 000 pln. Czy mamy zatem wśród mieszkańców nieświadomego sponsora, np. wiaduktów? Jeśli ktoś z Państwa został w ostatnim okresie „nieświadomym sponsorem” bardzo proszę o kontakt w celu wspólnego prowadzenia postępowania wyjaśniającego (GSM: 501 000 870). Pozdrawiam, Krzysztof Krupa. długo pewnie pomiar zapełnienia autobusu wskaże, że linia jest niedociążona, znaczy że niepotrzebna, znaczy że trzeba ją zlikwidować. Dlaczego nikt nie zapyta mieszkańców dokąd chcą dojechać swoim autobusem? Anna Stelmach List 2 Droga Redakcjo, czy jest ktoś w stanie wytłumaczyć mi powód końcowego przystanku linii133 na Tarchominie? Bo ja nie jestem w stanie znaleźć rozsądnego wytłumaczenia. Kiedy chcę dojechać do przychodni, ratusza muszę łapać (tak to zostało nazwane w NCh) autobus „w tamtą stronę”. W drodze powrotnej przesiadłam się przy bazarku z myślą, że złapię 133 i co? Czekam, bo zabrakło mi 2 min. i już nic nie mogę złapać, by przyśpieszyć powrót do domu. Moje pytanie: czy mieszkańcy Choszczówki nie zasługują na taki komfort by dojechać w sposób bezpośredni w bardzo istotne miejsce? Mogłam tylko z zazdrością popatrzeć jak na Nowodwory 509 jeździ parami. Z poważaniem mieszkanka Małgosia Od Redakcji Dobrym rozwiązaniem byłoby połączenie dwóch krótkich linii, które kończą swoje trasy dokładnie w tym samym miejscu na Tarchominie, przy centrum handlowym, czyli linii 152 (ruszającej z pętli w Białołęce Dworskiej) i 133 (ruszającej z Choszczówki). Niestety nie ma na to zgody Rady Osiedla Białołęka Dworska. Może rozwiązaniem byłby dojazd 133 do ratusza i powrót ul. Milenijną i Ćmielowską, a dalej jak teraz, Światowida obok bazarku i Mehoffera do Choszczówki. Spróbujemy zapytać o takie rozwiązanie ZTM. poczynań. Pozwolenia ze strony dzielnicy w tych przypadkach były. Wycinka więc była legalna. Pozostało jednak pytanie co dzieje się z tym pociętym drzewem? Wszak drewno to ma dość dużą wartość i powinny być jasne procedury: kto i na jakich zasadach staje się jego dysponentem? Zapytaliśmy o to burmistrza. Okazuje się, że nie ma na to przetargów. Właścicielem drzew jest w tym wypadku Zarząd Dróg Miejskich i on może nim rozporządzać według własnego uznania. Czy jednak nie powinny być te procedury bardziej precyzyjnie określone? Wycinający dęby panowie, nie chcieli za nic powiedzieć gdzie to drzewo wywożą. Nie rozjaśniło nam to w żaden sposób naszych wątpliwości. Przeciwnie, dało raczej trochę do myślenia. Redakcja NASZA CHOSZCZÓWKA Bądź Panem swojego czasu – o zarządzaniu sobą w czasie część I Obecne tempo życia stawia przed nami wiele wymagań. Mamy coraz więcej udogodnień technicznych – informatycznych, ale paradoksalnie mniej czasu. Przekraczamy tą cienką granice kiedy ich nadmiar przestaje nam służyć. Gubimy gdzieś harmonię, towarzyszy nam ciągłe poczucie pośpiechu, chaosu. Mówimy o tym co lubimy: „kiedyś się za to wezmę”, „Tylko nie teraz, mam tyle na głowie”. I odkładamy nasz rozwój, marzenia na „wieczne nigdy”, cierpimy na tym my sami i nasze relacje z bliskimi. Wpadamy w pułapkę codziennej rutyny. Każdy dzień jak co dzień – wygląda tak samo. Warto dlatego powiedzieć o filozofii Kalos Kaghatos. Dla dobrego funkcjonowania zdrowotnego (w sensie fizycznym i samopoczucia psychicznego) istotna jest równowaga między snem, zdrowym odżywianiem, sportem, rozwojem duchowym i intelektualny. Warto każdego wieczoru szykując się do spania – zadać sobie pytanie – co dziś udało mi się zrobić dla siebie. Choćby to miał być kwadrans nauki języka lub spacer. Ktoś kiedyś powiedział, że jakby każdy poświęcił 15 minut dziennie na realizacje swojego marzenia, mielibyśmy samych zadowolonych i spełnionych ludzi. To może być naprawdę drobna rzecz, która jest wykonywana z przyjemności a nie obowiązku. Popołudnie to czas na zaplanowanie dnia następnego. Wstając już wiemy co nas czeka i za co się zabrać. Zostawiamy czyste biurko, pozamykane wszystkie zadania i możemy spokojnie odpocząć. Przy planowaniu zadań na najbliższy dzień lub tydzień warto skorzystać z matrycy Eisenhowera. Podzielić zadania na cztery kategorie: ważne i pilne, pilne i nieważne, ważne i niepilne, nieważne i niepilne. Sprawy ważne i pilne, czyli tzw. „gaszenie pożarów”. Nie powinny one zajmować więcej niż 20 – 25 proc. czasu. Sprawy które koniecznie trzeba załatwiać natychmiast biorą się najczęściej z faktu że coś wcześniej zaniedbaliśmy, nie pomyśleliśmy wcześniej, albo nie odmówiliśmy komuś nie planowanej przysługi, choć nie mieliśmy na nią czasu. Typowy przykład – zbliża się egzamin, a myśmy naukę zostawiali na ostatnią chwilę. Sprawy ważne i niepilne. rozwój, inwestowanie czasu w coś co przyniesie efekty w przyszłości. Systematyczność pozwala uniknąć potem nerwowych sytuacji pośpiechu. Daje poczucie harmonii. Zadania, które nie muszą być wykonane w konkretnie określonym czasie, ale są ważne w dłuższej perspektywie, odnoszą się do naszych istotnych celów, marzeń. Powinny zajmować 65% – 80% naszego czasu. Np. zrobienie prezentów świątecznych wcześniej, a nie w grudniu (co zabiera więcej nerwów i czasu). Nauka języka, sport, książki. Nieważne ale pilne – zadania proste, codzienne nie niosące poważnych konsekwencji, sprawy terminowe, przysługi dla innych. Powinny zajmować 15% naszego czasu. Często te czynności odrywają nas od meritum sprawy, którą się zajmujemy. Wyznaczajmy sobie własne granice, delegujmy niektóre zadania na inne osoby. Naprawdę nie musimy wszystkiego wykonać sami. I wreszcie nieważne ani niepilne. Pożeracze czasu są i będą, a czasem są potrzebne nawet. Poznaj je i zdecyduj, które chcesz ograniczyć. „Jedną z wad pośpiechu jest to, że zabiera tak dużo czasu.” G. K. Chesterton Życzę Wszystkim sukcesów w zarządzaniu czasem i rozwoju osobistym. mgr psychologii Sandra Kalinowska www.topwyszkoleni.pl SŁONECZNIKI 2012 dla FUNDACJI AVE Miło nam poinformować, że w konkursie SŁONECZNIKI 2012 na najbardziej rozwojowe inicjatywy dla dzieci, organizowanym przez portal czasdzieci.pl i miasto Warszawę w kategorii język Fundacja AVE „zgarnęła“ WSZYSTKIE NAGRODY!!! Po pierwsze otrzymaliśmy nagrodę jury (profesorowie wyższych uczelni i animatorzy kultury), czyli statuetkę ZŁOTEGO SŁONECZNIKA, po drugie Nagrodę Rodziców, co oznacza, że na nasz projekt zagłosowało najwięcej osób w plebiscycie internetowym. A wszystko za... VII KONKURS RECYTATORSKI TWÓRCZOŚCI KS. JANA TWARDOWSKIEGO i III JANOWY TURNIEJ LITERACKI!!! Cieszymy się tym bardziej, że konkurencja była duża, nominowano wiele b. znanych i wartościowych inicjatyw! Odbierając nagrodę podczas gali w Teatrze Capitol, Bartek Włodkowski, szef Fundacji AVE, powiedział: – W stu procentach nagroda się należy! Ale nie nam, tylko uczestnikom obydwu konkursów. To, że w dobie internetu i komunikacji obrazkowej tak ogromna liczba dzieci zajmuje się poezją, pisze naprawdę świetne prace, rozwija język, czyta – jest dla mnie fenomenem, który przywraca wiarę w słowo i ludzi. Zwłaszcza, że poziom wierszy, nadsyłanych na Janowy konkursy jest niezwykle wysoki. Bardzo dziękujemy Wszystkim, którzy głosowali na nasz projekt w plebiscycie internetowym i przesyłali rekomendacje do nagrody! Wielkie dzięki także dla Biura Edukacji m.st. Warszawy, które od lat wspiera nasze przedsięwzięcie. Polecamy też cyfrową wersję tomiku – pokłosie nagro- dzonego III Janowego Turnieju Literackiego: www. fundacjaave.nazwa.pl/pliki/TOMIK2012.pdf Dostrzeżony został także prowadzony od 6 lat przez Fundację AVE program kajakowej integracji międzypokoleniowej „Super czad z dziadkiem w kajaku“. W konkursie LIDER ANIMATOR, organizowanym przez firmę Coca-Cola przy udziale Ministerstwa Sportu i Turystyki i Ministerstwa Zdrowia, „czadowe kajaki“ znalazły się w grupie 15 najlepszych inicjatyw rekreacyjnych, promujących zdrowie i aktywność ruchową. A że konkurencja była naprawdę duża, świadczy fakt, iż jurorzy „przebierali“ w ponad 300 projektach, zgłoszonych przez szkoły, organizacje pozarządowe i samorządy z całego kraju! Pomysłodawca projekt, Bartek Włodkowski, otrzymał 15 tys. złotych na rozwój przedsięwzięcia, dzięki czemu do czerwca przyszłego roku Fundacja AVE zorganizuje 30 spływów mazowieckimi rzekami dla młodzieży i seniorów i doposaży klub kajakowy w sprzęt, niezbędny do realizowania spływów z udziałem osób niepełnosprawnych. Więcej na fundacjaave. pl i na facebook.com/fundacjaave. Ekipa Fundacji AVE To miejsce czeka na Twoją reklamę CENA 80 PLN Dla stałych reklamodawców rabat 25% NASZA CHOSZCZÓWKA WWW.NCH.PL STRONA 9 Porady pośrednika Porady ubezpieczeniowe Jeszcze raz o wyłączności Słyszałam ostatnio z ust starszej pani, że drogo kupić, tanio sprzedać i byle jak wyjść za mąż to każda potrafi. Parafrazując to powiedzenie można powiedzieć, że nie jest sztuką zamieścić ogłoszenie na portalu internetowym, a następnie sprzedać czy kupić nieruchomość; sztuką jest dokonać transakcji na rynku nieruchomości w sposób dla siebie korzystny. I właśnie ta korzyść i bezpieczeństwo przemawiają za tym, by korzystać z usługi pośrednictwa, a zwłaszcza z umową na zasadzie wyłączności, bo przecież jest i tak, że jeśli wszyscy zajmują się Państwa nieruchomością, to tak naprawdę nie zajmuje się nikt. Dlaczego zatem warto podpisywać umowy na wyłączność? Często bywa tak, że sprzedający nieruchomość obawia się, że decydując się na współpracę z jednym pośrednikiem zamyka drogę do sprzedaży nieruchomości klientom innych pośredników, więc lepiej zawierać umowy otwarte z dużą liczbą agencji. Prowadzi to do chaosu informacyjnego: to samo mieszkanie oferowane jest z innymi cenami, z innym metrażem, raz jako hipoteczne, raz nie, raz w bloku z płyty, raz z cegły, od dawna nie aktualizowane. Warto zastanowić się nad tym, co o takiej propozycji pomyśli nabywca. Najczęściej jest zdania, że jeśli tyle agencji próbuje sprzedać nieruchomość bezskutecznie, to pewnie nie jest to taki rarytas, pewnie ma wady lub zbyt wysoką cenę i trzeba poczekać na ciekawszą propozycję. Podpisanie umowy na wyłączność oznacza, że oferta jest obecna na portalach tylko raz, co podkreśla jej wyjątkowość, a dostęp do niej mają wszyscy klienci pośredników skupionych w systemie MLS, a jest ich już w Warszawie prawie 600. Może być więc tak, że nieruchomość sprzedaje klient firmy Emmerson, a kupuje klient firmy Akces. MLS to system wymiany ofert nadzorowany przez Warszawskie Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, które rygorystycznie nadzoruje przestrzeganie regulaminu systemu. Wymagający klienci popytowi wiedzą, że tu znajdą oferty zawsze aktualne, sprawdzone, profesjonalnie sfotografowane lub sfilmowane, rzetelnie i wyczerpująco opisane, z właściwie określoną ceną ofertową. Sprzedający pozostaje w kontakcie z jednym pośrednikiem, który zna wszystkie zalety i wady sprzedawanej nieruchomości. Nie ma konieczności po raz dziesiąty powtarzać te same informacje kolejnym pośrednikom, tylko jeden pośrednik koordynuje spotkania, zawsze skrupulatnie sprawdzając dane potencjalnych nabywców. Unikamy w ten sposób wizyty klienta z ulicy, którego celem nie zawsze jest zakup nieruchomości. Pośrednik, który jest uczestnikiem systemu MLS, zawsze ma obowiązkowe ubezpieczenie OC, co dodatkowo podnosi bezpieczeństwo transakcji. Po finalizacji transakcji nie musimy, czasem przez wiele miesięcy, a nawet lat, odpowiadać na pytanie, czy oferta jest aktualna. Dobrym rozwiązaniem jest przekazanie kluczy do sprzedawanej nieruchomości. i powierzenie pośrednikowi całości spraw związanych ze sprzedażą, od pozyskania kompletu dokumentów, przez prowadzenie prowadzenie procesu sprzedaży aż do sfinalizowania transakcji. Decyzję o zawarciu z pośrednikiem umowy na wyłączność podjęło do tej pory blisko 6000 osób. Nie planuję, nie obliczam, nie oglądam płatków życia. Przecież wszystko to, co będzie, dawno spisał los... Ciągle piszę, że trzeba się ubezpieczać, trzeba płacić, spotykać się z agentem, czytać ogólne warunki i zastanawiać się nad wyborem ubezpieczyciela. Ciągle przypominam o wariantach, składkach, zakresie itp. Piszę o tym a jednocześnie zdaje sobie sprawę, że ciężko czasem wyobrazić sobie jak wyglądałoby nasze życie codzienne gdyby ubezpieczeń nie było. Pomyślmy wiec najprościej! Wyjeżdżam swoim nowym samochodem na ul. Modlińską i powoduję wypadek, w którym ginie jedna osoba a druga staje się inwalidą. Dodatkowo rozbite są trzy samochody w tym TIR przewożący towar wartości 200 000,- zł Jaka wtedy będzie sytuacja. Otóż z własnej kieszeni wypłacę rodzinie ofiary odszkodowanie zasądzone przez sąd za spowodowanie śmierci, do tego dożywotnia renta dla osoby żyjącej lecz niepełnosprawnej i jeszcze pokrycie kosztów zniszczonego transportu wraz z kosztami naprawy samochodów, akcji ratunkowej, leczenia ….. Moje życie stałoby się koszmarem, wszystkie moje dochody natychmiast przejmowaliby poszkodowani ale nie znaczy, że im byłoby prościej. Wręcz przeciwnie. Osoby poszkodowane, bez samochodów, pozbawieni możliwości pracy a nawet sprawnego życia co miesiąc czekaliby na moją wypłatę, która ułatwi im życie. Jednorazowo nie dostaną nic. Nie dostaną na naprawę samochodu, na leczenie, na życie. A co z wychowawcami naszych dzieci? Jak wyegzekwujemy od Pani na koloniach odszkodowanie za niedopilnowanie dziecka i narażenie go na utratę zdrowia? Czy taką osobę będzie stać na zapłacenie odszkodowania? A jeśli w szpitalu lekarz popełni błąd? Czy jesteśmy w stanie sami wyegzekwować odszkodowanie od takiej instytucji? A jeśli sąsiad zaleje nam mieszkanie? Jak zmusimy go aby oddał nam pieniądze za malowanie i zniszczone sprzęty? W naszym interesie jest zawarcie ubezpieczenia szytego na miarę! Specjalnie dla nas, dopasowanego do naszego trybu życia! W naszym interesie jest również współpraca z osobami i instytucjami, które dbają o posiadanie właściwych, dla nich przygotowanych ubezpieczeń. Nie narzekajmy na cenę. To cena za spokojny sen naszej rodziny. Pozdrawiam jesiennie Justyna Gładyś Nina Kuczyńska Błąd naprawiony USŁUGI I INSTALACJE HYDRAULICZNE tel. 500 465 161 Podczas XVII Olimpiady Sportowej w Choszczówce nie ustrzegliśmy się od błędów. Jednym z nich było pominięce przy dekoracji pucharami Marcina Paklepa, rocznik 2005. Marcin zajął w swojej kategorii wiekowej II miejsce z bardzo dobrym wynikiem, ale nie stanął na podium ponieważ przeoczono jego nazwisko. Puchar został wręczony kilka dni po olimpiadzie w szkole, gdzie chodzi Marcin, na zajęciach lekcyjnych w obecności nauczyciela i całej klasy. My przepraszamy za pomyłke i mamy nadzieję, że ten nasz błąd Marcin nam wybaczy. Organizatorzy T o m ie js ce c z ek a n a T wo j ą r ek l a m ę CENA 160 ZŁ Dl a stałych rekl amodawców r abat 25% tel. 601 271 052 lub 506 119 665 STRONA 10 WWW.NCH.PL NASZA CHOSZCZÓWKA KOBIECY BIZNES W CHOSZCZÓWCE Myślę, że warto w „Naszej Choszczówce” prowadzić kącik informacji o małych lokalnych biznesach. Zwłaszcza tych prowadzonych przez kobiety. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że kobiety są w Polsce bardzo aktywne zawodowo i że z wielkim powodzeniem prowadzą własne firmy. Znamy wielkie damy polskiego biznesu – Irena Eris, Henryka Bochniarz, ale przecież poza nimi są tysiące przedsiębiorczych kobiet, nieznanych, ale z sukcesem prowadzących własne małe firmy. Także na terenie Choszczówki. Proponuję, żeby opowiedziały nam na tych łamach o swoich doświadczeniach, o tym jak wyglądała ich droga do sukcesu, jakie miały porażki i dlaczego. I o tym jak pogodzić absorbującą pracę we własnej firmie z życiem osobistym. Na początek przedstawię własną drogę do biznesu. Po 1989 roku zaczęłam pracować w koncernach, które wtedy wkroczyły na nasz rynek. Zajmowałam się marketingiem, współtworzyłam marki do dziś na polskim rynku obecne (np. proszek do prania Bryza). Koncern jest znakomitym miejscem pracy, można się wiele nauczyć, ale po kolejnych awansach człowiek zadaje sobie pytanie – i co dalej? Tak ma trwać do emerytury? Ja nie miałam wątpliwości, że trzeba się z tego wyrwać, zresztą zawsze chciałam mieć własną firmę. Szukałam pomysłu na własny biznes i inspiracją stała się moja rodzina. Kiedy jeździliśmy po Polsce w czasie wakacji, jedliśmy różne pyszne rzeczy, a w Warszawie nie można było ich kupić. A musiałam kupować zdrową żywność, bo mój syn, alergik, wymagał specjalnej diety. I tak zrodził się pomysł na markę „Spiżarnia – Tradycyjne Przysmaki”. Moja firma oferuje tradycyjne polskie smaki, produkty wytwarzane na podstawie dawnych przepisów przekazywanych w rodzinach z pokolenia na pokolenie. Starannie dobrane składniki i perfekcja mistrzów kuchni sprawia, że wyroby „Spiżarni” przywracają dawny smak potraw. Zaczynałam od niewielkiego asortymentu, z czasem go poszerzaliśmy- obok klasycznych konfitur pojawiały się konfitury z dodatkami, obok czystego miodu miody z orzechami lub migdałami, poza tym syropy, soki, dodatki do mięs itp. Pomysł chwycił. W jubileuszowej dziesiątej edycji konkursu organizowanego przez firmę Avon Polska otrzymałam tytuł Kobiety Przedsiębiorczej. Dziś nasze „spiżarniane” wyroby można kupować w delikatesach i sklepach specjalistycznych na terenie całego kraju. W internecie – spizarnia.net.pl. Jakie doświadczenia zebrałam w czasie prowadzenia swojej firmy? Po pierwsze – przy wyborze branży warto się kierować sercem – bo trzeba lubić co się robi i trzeba w to wierzyć. I rozumem – bo trzeba dokładnie liczyć czy można na tym zarobić pieniądze. Po drugie – jedna z większych trudności, to dobór współpracowników. Zrobiłam tu kilka błędów za które zapłaciłam i pieniędzmi i straconym czasem. Nie warto żałować czasu na rekrutację, bo wielką stratą jest zatrudnianie pracownika z którego nie ma potem pożytku. Po trzecie – Oddzielić pracę od życia rodzinnego. Własna firma bardzo absorbuje, łatwo się w niej zatracić. Dlatego trzeba narzucić sobie godziny pracy, przestrzegać ich, ale zarazem wyznaczyć czas na odpoczynek i sport i też konsekwentnie tego pilnować. Na stres psychiczny nie ma niczego lepszego niż wysiłek fizyczny. Po czwarte – kobiecość traktować jak narzędzie obronne. Czasem warto zagrać „słodką idiotkę”, kiedy indziej trzeba się przeistoczyć w „kobietę – czołg”. Klub Kulturalnego Podróżnika MADERA W dniu 24 października 2012 r. w Klubie Sporteum odbyło się kolejne spotkanie Klubu Kulturalnego Podróżnika, prowadzone przez Agnieszkę, Longina i Karolinę Szyszkowskich, którzy tym razem opowiedzieli nam o swoich wakacyjnych wojażach, tradycyjnie z Biurem Podróży Itaka. Wysokie szczyty wulkanów, strome wąwozy, połacie prastarych lasów wawrzynowych, doliny rzeczne, tarasowe zbocza porośnięte bujną roślinnością oraz bananowcami, niebotyczne urwiska i bogactwo tęczowych barw kwiatostanów to tylko niektóre z form krajobrazu oferowanego przez niewielką, bo zaledwie 741 km2 wyspę portugalskiego regionu zamorskiego. Madera położona na oceanie Atlantyckim około 800 km od wybrzeży Afryki i 1000 km na południowy zachód od Lizbony, jest największą wyspą Regionu Autonomicznego Madery, do którego należą również Porto Santo. Słynie z łagodnego klimatu podzwrotnikowego. Niedostatek piaszczystych plaż poprzez dominującą nieprzerwalnie skalistą linię brzegową traci na znaczeniu wobec bogatego krajobrazu, którego atutem jest zróżnicowanie terenu, bogactwo kwia- tów endemicznych oraz przecinające wyspę wzdłuż i w szerz levady. Swoją wakacyjną podróż „Szychy” rozpoczęli od pełnego uroku, przepięknego południowego wybrzeża u stóp stolicy Funchal, którą zamieszkuje ponad połowę mieszkańców wyspy. Korzystając tam z aktywnego wypoczynku wśród parków, ogrodów, zabytków oraz pełnej oferty nadmorskich kurortów, oddali się walorom czarującej krainy. Odwiedzili wzgórze Monte z sanktuarium Matki Boskiej, Ogród Tropikalny z roślinnością reliktową i endemiczną, wioskę rybacką Camare do Lobos ulubione miejsce Winstona Churchilla, wioskę Bibeire Brava oraz wioskę Camache słynącą z wikliniarstwa. Przebyli tarasy panoramiczne Eire do Serrado z widokiem na górskie przepaście, klify północnego wybrzeża oraz tundrę maderyjską. Zwiedzali jaskinie i multimedialne Centrum Wulkaniczne w Sao Vincente, naturalne baseny lawowe w Porto Moniz zwane Seszelami i hodowlę pstrąga tęczowego w Ribeiro Frio największej na świecie dolinie porośniętej prastarym lasem laurowym, wioskę Santana oraz podziwiali klifowy krajobraz półwyspu Św. Wawrzyńca z widokiem na sąsiednie wyspy i pas startowy lotniska wspartego na 180 kolumnach. Fantastyczne przeżycia z niezapomnianymi wrażeniami zapewne pozwoliły zasmakować w niecodziennych doznaniach z prawdziwą naturą. Serdecznie polecamy osobą chcącym odpocząć od hałaśliwych kurortów turystycznych i męczących wysokich temperatur. Beata Martynowska Fletniowa – nie dla niepełnosprawnych Pani Bożena Kozak mieszka od 10 lat przy ulicy Fletniowej. Od ponad trzydziestu lat choruje na stwardnienie rozsiane i porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Nie może zrozumieć dlaczego chodniki na Fletniowej są nieprzystosowane do osób niepełnosprawnych. W kilku miejscach pojawiają się raz na jedne raz po drugiej stronie ulicy, często są nierówne, mają wysokie uskoki. Uniemożliwia jej to w dużym stopniu swobodne poruszanie się na wózku w tych okolicach. Pani Bożena chciałaby sama pojechać do wielu miejsc użyteczności publicznej, jednak wózek nie potrafi sforsować tylu przeszkód. Zwracamy się do burmistrza o zainteresowanie się tą sprawą i podjęcie stosownych działań, aby ułatwiać życie wielu osobom niepełnosprawnym, nie tylko pani Bożenie. Dużo się ostatnio mówi o problemach tych ludzi. Chodzi o to, aby ich problemy realnie rozwiązywać, a nie tylko o nich mówić. Redakcja Gdzie ten zdrowy polski rozum? Wiele rzeczy wydaje się oczywiste na zdrowy rozum, ale widać urzędnicze rozumy nadają na innej częstotliwości, bo ciągle natykamy się na zjawiska niepojęte dla przeciętnego obywatela. Ostatnio np. przyjechałam metrem do Młocin i planowałam na dalszą drogę wziąć taksówkę. Telefonu akurat przy sobie nie miałam, ale do głowy mi nie przyszło, że na wielkiej końcowej stacji metra w mieście stołecznym nie ma postoju taksówek! Czy ktoś by to wymyślił? No ktoś jednak wymyślił. Pytam taksówkarza czemu to tak. – Bo dla miasta taksówkarz jest tylko do tego żeby go doić – odpowiedział filozoficznie. I jeszcze dodał – nie tylko że postoju nie ma, ale nawet na chwilę nie wolno nam przystanąć żeby zabrać czy wysadzić pasażera. I faktycznie, na wszystkich skrzyżowaniach stoją groźnie znaki zakazu zatrzymywania. Niech mi jakiś urzędnik wytłumaczy jakimi drogami wędrowało jego rozumowanie kiedy wymyślał taką bzdurę. Karolina Baranowska Od Redakcji Obiecujemy to wyjaśnić i odpowiedzieć w następnym numerze NCh. To miejsce czeka na Twoją reklamę CENA 80 PLN Dla stałych reklamodawców rabat 25% NASZA CHOSZCZÓWKA WWW.NCH.PL STRONA 11 KULINARIA JESIENNA KOLACJA Portret nazywam sie anonim i jestem internautom, znam sie na bardzo wielu dziedzinach zycia i dlatego gdzie tylko moge, a moge prawie wszedzie wyrazam swoje zdanie, najczesciej jest to zdanie negatywne, bo prawie wszystko mi sie w naszym kraju nie podoba, a najbardziej nie podoba mi sie, ze nie ma wolnosci slowa, bo jak gdzie cos napisze, to od razu jestem dyskryminowany negatywnymi wpisami, ze jestem oszolom, albo idiota, albo inne takie inwektywy musze o sobie czytac, nie lubie tego bardzo i zeby tamten jeden z drugim debil nie myslal, ze moze mnie bezkarnie obrazac odpowiadam co o nim mysle i chociaż wolności słowa nie ma to i tak wale prosto z mostu, jak mnie ktos bardzo zdenerwuje, a staram sie nie uzywac brzydkich wyrazow, bo jestem kulturalny, to wchodze sobie na pudelka, albo innego kozaczka i daje wycisk komus znamu, bo to mi bardzo poprawia samozadowolenie, jak sobie pomysle jak sie wcieka taka doda, albo inna janda, jak czyta co o nich napisalem, a zawsze pisze to co mysle, czyli prawde, to mam taki ubaw, ze od razu chce mi sie zyc, z zycia niestety nie jestem zadowolony, bo nie mam pieniedzy i wolnosci slowa, o ktorej juz wspomnialem, nie mam tez pracy, bo jest bezrobocie i dlatego w polsce jest tak zle, ja juz pracy nie szukam, bo za malo placom, matka sie drze, ze tylko przy kompie siedze zamiast sie wykompac, albo z kompanem jakims na piwo isc do pubu, ale mi sie nie chce i nie mam za co, jak jestem glodny to sobie pizze zamowie, albo frytki z keczupem i hamburgera co podobno jest przyczynom mojej nadwagi, ale mi to nie przeszkadza, bo i tak się w lustrach nie oglądam tak jak te dody, czy inne jandy, na sztuce tez znam się bardzo dobrze i bardzo mnie wnerwiajom rozni znawcy co sie w necie wymondrzajom, a gowno wiedzom, bo dla mnie taki film kac wawa był bardzo dobry, bo smieszny i bardzo mi się podobal, szczególnie borys szyc, którego aktorstwo jest po prostu wybitne, a reszta aktorow mu zazdrosci i tyle, bardzo bym go chciał zobaczyć na zywo i pogadać, bo to rowny chlop i trochę podobny do mnie, bo jak sobie sciagnolem jeden film o wojnie polsko ruskiej, z ktorom się zgadzam, bo jest, to jakbym sam siebie oglondal na tym filmie, z mojej strony chce powiedzieć, ze wszyscy klamiom i oszukujom, bo wiadomo z netu, ze zamach 11 wrzesnia zydzi już dawno zaplanowali, a co za tym idzie zamach w smolensku rowniez, nie interesuje sie politykom, ale swoje zdanie mam i zawsze bede odwaznie, bo odwage tez mam, mimo ze nie ma wolnosci słowa, walil cala prawde prosto w oczy zeby ci co rzondzom, albo ich popierajom wiedzieli, ze w tym kraju som ludzie madrzy, inteligentni i nikt im choc wolnosci slowa nie ma, prawdy mowic nie zabroni, bo prawda zawsze na jaw wyjdzie, a jak kto myśli ze sie ukryje, to niech sobie do netu zajrzy, bo tam wszystko o sobie znajdzie i całej prawdy o sobie sie dowie, o mnie nikt nie pisze, bo jestem anonim i tylko dlatego ze nie ma wolności słowa sie ukrywam, ale jak sie ujawnie kiedys, to się wszyscy dowiedzom jakom jestem wartosciom dla tego kraju choc teraz nikt jeszcze tego nie wie, nie jest tak ze niczego nie lubie i wszystko jest do dupy, lubie piwo, bo polskie piwo jest bardzo dobre tylko drogie podobnie jak benzyna, czyli ropa, która jest coraz drozsza i dlatego piwo które sie przywozi autami jest coraz drozsze, dlatego chce i zadam zeby ropa, albo benzyna były tansze, bo matka mowi, ze z tej głodowej emerytury nie stac nas ani na piwo, ani na internet z czego wynika oczywisty wniosek, ze w polsce robi sie wszystko zeby ograniczyc wolnosc slowa, ktorego nie ma, mam tylko nadzieje, ze jak ktoś przeczyta ten moj manifest, to sie obudzi i powstanie tak jak ja powstaje tutaj na tej stronie żeby zaistnieć choć wiem, ze i tak nikt tego nie opublikuje, bo nie ma wolności słowa, a nawet jak ktos sie odwazy, to i tak bedzie klamal, bo wszystko to klamstwo, manipulacja i ludzka, czyli moja krzywda, bo jestem bardzo nieszcześliwy, a jedynym szczęściem sa dla mnie przecinki, które sobie stawiam gdzie chce i to jest moja jedyna wolnosc słowa, choc to nie slowo a przecinek tylko, bo wolnosci słowa nie ma…i nigdy nie bedzie! WY C HOWANIE P SA Jak co roku z niecierpliwością oczekuję na najpiękniejszą moim zdaniem porę roku – złotą polską jesień. Czyż może być coś bardziej urokliwego niż feria barw w tym okresie? Złoto, rudy, brąz, czerwień. Paleta barw nie do odtworzenia przez człowieka. Cieszmy się widokiem, który trwa tylko chwilę, kilka tygodni, a potem szaro, smutno, nostalgicznie. Wraz z nadejściem pierwszych przymrozków liście opadną, tak jakby przyroda chciała nas nakłonić do refleksji o przemijaniu. Jednak zapomnijmy na razie o przymrozkach i wykorzystujmy ten jesienny czas obfitości natury zbierając jej dary. Łączmy przyjemne z pożytecznym. Spacer po lesie to nie tylko zdrowy sposób na spędzenie wolnego czasu, dotlenienie organizmu, nabranie kondycji. To także sposób na zapełnienie domowej spiżarni. Ileż to możliwości powstaje gdy przyniesiemy kosz pełen wspaniałych okazów grzybów. Już widzę słoje z marynowanymi lub duszonymi grzybami, sznury wiszących, aromatycznych kapeluszy. Wieczorem po grzybobraniu przygotujmy sobie wspaniałą kolację. Grzyby myjemy, czyścimy, rzucamy na tłuszcz. Smażymy około 20 minut, dodajemy śmietanę 30% i dużo suszonego oregano. Dusimy, aż będą miękkie, dodajemy sól i świeżo zmielony pieprz. Tak przyrządzone grzyby możemy podawać właściwie do wszystkiego: do pieczonych lub grillowanych mięs, ryb, bagietki i makaronu. Osobiście proponuję Państwu łososia lub pstrąga i właśnie na sosnowego pstrąga chciałabym podać przepis. SOSNOWY PSTRĄG – pstrąga czyścimy, myjemy – przyprawiamy solą morską, rozmarynem, ścieramy skórkę z cytryny, dodajemy dużo świeżego kopru – smażymy na klarowanym maśle z dwóch stron – usmażone ryby zawijamy w folię aluminiową, a do środka wkładamy po gałązce sosny – wkładamy do piekarnika na około 15 minut – podajemy na stół. Zaręczam, efekt po otwarciu niesamowity. Do kolacji polecam grzane wino, a nie straszne nam będą późnojesienne szarugi i słota. Życzę smacznego, Małgorzata Lachowicz Dania na miejscu i na wynos ul. Wałuszewska 24A lok. u3, 03-005 Warszawa tel. 531 157 557, 22 300 27 40 e-mail: [email protected] T o m ie js ce c z ek a n a T wo j ą r ek l a m ę CENA 240 ZŁ Dl a stałych rekl amodawców r abat 25% tel. 601 271 052 lub 506 119 665 Cześć pierwsza Aby wyszkolić i wychować psa na dobrego towarzysza i przyjaciela trzeba zrozumieć jego psychikę i instynktowne (głównie stadne) zachowania. Ale także, a właściwie przede wszystkim, znaleźć sposób na wyegzekwowanie swojej woli w taki sposób, aby był dla psa zrozumiały. Psychikę psa łatwej zrozumieć, kiedy uświadomimy sobie że jego dzicy przodkowie żyli gromadnie, w stadzie, czyli w sforze. I pies do dzisiaj jest zwierzęciem stadnym. Bardzo dobrze to widać na przykładzie wiejskich psów tworzących, stale lub okresowo, sforę psów np. w danej wiosce. Jak łatwo zauważyć w takiej sforze jest bardzo wyraźnie zaznaczona hierarchia stadna I biada śmiałkowi, który odważy się sprzeciwić przywódcy stada. Jedną z najważniejszych cech charakteru psa to instynkt sfory. Obok instynktu samozachowawczego jest to niewątpliwie główny motor napędowy w zachowaniach psa. Pies udomowiony, pozbawiony naturalnych towarzyszy, stwarza sobie sforę zastępczą, np. ludzko- zwierzęcą rodzinę, w której członkami jego sfory są domownicy i zwierzęta domowe. Na czele sfory psiej stoi zawsze pies przewodnik, któremu wszystkie inne psy są podporządkowane. Ponadto panuje ustalona hierarchia ważności: młode muszą ustępować starszym, słabsze silniejszym, a mniej bystre, mniej inteligentne tym inteligentniejszym. Często się zdarza, że przywódcą sfory nie jest pies najsilniejszy, ale najbardziej inteligentny. Takie sytuacje można zaobserwować zresztą także wśród innych zwierząt stadnych. Znam stado koni, gdzie przywódcą stada była bardzo inteligentna, ale niewielka klacz rasy konik polski, a osobnikiem jej podporządkowanym klacz rasy shire (jest to największa rasa koni na świecie). Podobnie i pies przy rodzinie ludzkiej podporządkowuje się panującej w niej hierarchii i bardzo szybko rozpoznaje kto w tej rodzinie ma stanowi- STRONA 12 sko wyższe w hierarchii, a kto niższe. Wychowawca powinien wykorzystać ten psi instynkt, aby mu narzucić swoją własną wolę i stać się dla niego przewodnikiem stada. Przy większej ilości domowników bardzo wyraźnie widać, że psy wybierają sobie przewodnika stada i odpowiednio,, ustawiają się” w hierarchii stadnej. Szczególnie mocno widać to u psów ras obronnych, dominujących (niesłusznie zwanych agresywnymi, bo pies dobrze ułożony, nigdy nie jest agresywny). Celem wychowawcy powinno być jak najbliższe zżycie się z psem i stworzenie relacji wzajemnej przyjaźni i zaufania. Pies powinien czuć się pełnoprawnym członkiem sfory czyli rodziny, bezwzględnie jednak podporządkowanym swemu panu. Piszę o tym tak dużo i ciągle powracam do tego tematu, ponieważ ciągle obserwuje w praktyce lekarsko-weterynaryjnej, że wielu właścicieli nie panuje nad swoimi psami i dosłownie się ich boi. Problem dotyczy zarówno właścicieli psów dużych jak małych, i rasowych i nierasowych. Każda sytuacja, w której właściciel boi się swojego psa (a więc de facto jest podporządkowany swojemu psu) stwarza ryzyko pogryzienia i doprowadza do wielu innych i kłopotliwych sytuacji – zarówno dla psa jak i dla jego właściciela. Dlatego też warto udać się z psem na szkolenie, aby tam pod okiem menera (tzn. człowieka zajmującego się profesjonalnie układaniem psów) podporządkować sobie psa. Wiek psa nie ma tu dużego znaczenia. Oczywiście łatwiej jest podporządkować sobie szczenię, ale na dobre wychowanie nigdy nie jest za późno. O tym jak szkolić, układać, a przede wszystkim wychowywać własnego psa w następnych numerach,, NCh” Lek. wet. Agata Tarasek NASZA CHOSZCZÓWKA Wydawca: Stowarzyszenie Nasza Choszczówka, ul. Łuczywo 18, 03–071 Warszawa. Adres redakcji: ul. Łuczywo18, 03–071 Warszawa tel. 0601–271–052, 0506–119–665 e–mail: nasza. choszczowka@wp. pl Redaguje zespół: Krzysztof Cieślak z–ca red. naczelnego, Krzyszkof Pelc, Agnieszka Wróblewska Redakcja nie zwraca tekstów nie zamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania i skracania Projekt i skład: Marcin Boguś, e–mail: m.bogus@nch. pl Nakład: 5000 szt. Druk: EBE Sp. jawna, Warszawa, Instalatorów 5, tel. (022) 868–29–58 WWW.NCH.PL NASZA CHOSZCZÓWKA