po londynie - choszczówka

Transkrypt

po londynie - choszczówka
nr 5 (107)
IX/X
2012
WWW. NCH. PL
Spalarnia w Czajce
hałasuje, a z komina śmierdzi
Na razie nie udało nam się dowiedzieć w MPWiK,
czy te hałasy i ostry zapach ze spalarni związane są
z rozruchem i technicznym dostrajaniem spalarni
do ciągłej pracy. Gdyby miało tak być w spalarni
na stałe, to jest to sytuacja absolutnie nie do przyjęcia i MPWiK musi bezwzględnie coś z tym zrobić.
Na etapie konsultacji, w czasie naszych protestów,
byliśmy zapewniani przez MPWiK i osobiście przez
Po Londynie
- Choszczówka
W tegorocznej olimpiadzie brało udział 205 dzieci w wieku od 6 do 12 lat. Każdy rocznik rywalizował w ramach swojej grupy – oddzielnie chłopcy i dziewczęta. Poza atrakcjami sportowymi, jak co roku można było
spróbować różnych pyszności – chleba ze smalcem pieczonego przez niezawodną Bożenę Ehrenhalt, czy ciast
pieczonych przez Martę Olejnik i jej koleżanki z anglojęzycznej szkoły „Mentis” – pieniądze za te smakołyki
wzbogaciły konto „Naszej Choszczówki”. Ponadto serwowano kiełbaski z grilla i piwo z beczki. Ola Popiołek,
która uczy małe dzieci z Białołęki języka angielskiego, zorganizowała z własnej inicjatywy kącik dla maluchów,
które mogły się tu bawić, rysować, a w dodatku na życzenie artystycznie malowano im buźki.
Spalarnia już działa: halasuje i smierdzi
przedstawicieli Komisji Europejskiej w Brukseli i Warszawie, że spalarnia i oczyszczalnia będą
spełniały najostrzejsze normy i nie będą wydzielały
nieprzyjemnych zapachów oraz nie będą hałasowały. Zapewniano nas, że z komina będzie leciała
bezwonna para. Teraz jak spalarnia i oczyszczalnia
już działa, wygląda to inaczej. Będziemy tę sprawę
dokładnie wyjaśniali w MPWiK. Czekamy na dalsze uwagi mieszkańców osiedli otaczających Czajkę
na temat działania spalarni i oczyszczalni i związanych z tym uciążliwości.
fot. Joanna Mężyńska
Spalarnia w oczyszczalni Czajka chyba zaczęła
pracować pełną parą bo dym z komina widać już
prawie codziennie. Wraz z uruchomieniem spalarni
mieszkańcy Choszczówki i Dąbrówki Szlacheckiej
zauważyli, że spalarnia bardzo hałasuje. Nawet daleko od oczyszczalni np. na wysokości ulicy Widnej (1,5 km od oczyszczalni) słychać wycie spalarni
podobne do dźwięków wydawanych przez silniki
samolotu. Hałasy ze spalarni mają wysoką częstotliwość i dlatego słychać je nawet w dużej odległości.
Nie są to hałasy powodowane przez nowoczesne pociągi zatrzymujące się na przystanku Choszczówka.
Te ze spalarni słychać non stop, w dzień i w nocy.
Im bliżej oczyszczalni tym hałas ze spalarni jest bardziej głośny i uciążliwy. Gdy spalarnia działa i leci
dym z komina czuć też wyraźnie ostry nieprzyjemny zapach wokół oczyszczalni. Zapach przypomina
zapach spalin powstających przy spalaniu gazu, pomieszany z ostrym zapachem ścieków. Szczególnie
to czuć, gdy pogoda jest niżowa, z niskim pułapem
chmur, a dym ze spalarni snuje się wokół Czajki.
Nim ruszyła spalarnia mieszkańcy skarżyli się też
na ostre, drażniące zapachy z samej oczyszczalni.
XVII Olimpiada Sportowa w Choszczówce
dokończenie na str. 4
Nie pytaj, co może zrobić dla Ciebie gazeta.
Zapytaj się, co Ty możesz zrobić dla gazety.
O sytuacji finansowej gazety NCH czytaj na str 2.
Ogólnie na polanie przy Dzikim Zakątku panowała atmosfera rodzinnego pikniku, a sprzyjała
temu piękna, słoneczna pogoda.
Z konkurencji sportowych najpierw odbył się pokaz judo. Nasze młode judoki pokazywały jak mały
potrafi pokonać dużego. Pani Sandra Kalinowska,
psycholog sportu, opowiedziała zawodnikom i rodzicom czym zajmuję się ta nowa dziedzina psychologii i jakie umiejętności można ćwiczyć z trenerem
nie od ciała a od umysłu. Taki trening przydaje się
nie tylko w sporcie ale i w szkole, i w dalszym życiu
dziecka.
Konkurencje sportowe wzbudzały jak zwykle
emocje. Szkoda tylko, że w tym roku tak nie wielu
rodziców dopingowało swoje pociechy na boisku.
Po zmaganiach sportowych zawodnicy z apetytem
zjedli kanapki fundowane przez sponsorów. Na zakończenie wszystkie dzieci oraz wolontariusze pojawiali się na scenie. Należy podkreślić liczny udział
wolontariuszy, dzięki którym spełniła się idea –
młodzież dzieciom.
Oklaski, medale, okrzyki bojowe – to piękne zakończenie Olimpiady. Oczywiście były też atrakcje
specjalne – losowanie szczęśliwych numerków oraz
licytacja koszulki z podpisami piłkarzy Polonii.
Duże podziękowania dla organizatorów, wolontariuszy i sponsorów. Być może dzięki Wam właśnie w naszej Choszczówce wyrośnie jakiś przyszły
olimpijski talent!
S.K.
Towarzystwo Przyjaciół Warszawy, Oddział Białołęka ogłasza konkurs –
„W poszukiwaniu tajemnic dawnej Białołęki”.
Do końca marca 2013 roku można nadsyłać wspomnienia, fotografie, pamiętniki,
dokumenty itp. Na uczestników czekają nagrody.
Regulamin Konkursu wraz z załącznikami jest udostępniony
na stronie internetowej www.tpwbialoleka.waw.pl.
Anteny Tv/Sat - Alarmy - Kamery - Domofony
- instalacje anten RTV/SAT
- wieszanie telewizorów
- rozwiązywanie problemów instalacyjnych TV
- instalacje zbiorcze
- instalacje dekoderów: N, Polsat, DVB-T, Cyfra+, TNK)
- kamery (podgląd z kamer w telewizorach)
- alarmy
- domofony, wideodomofony
- konsultacja gratis
Dzień Otwarty
Szydłowski Paweł tel. 508583051, 881583051
telewizja-hd.pl mail: [email protected]
NASZA CHOSZCZÓWKA
24 listopada 2012r (sobota)
od 10.30 – 13.30
zapraszamy na
WWW.NCH.PL
Społeczna Szkoła Podstawowa nr 2 STO
i Społeczne Gimnazjum nr 333 STO
ul. Dziatwy 6
STRONA 1
CEGIEŁKA DOBREJ WOLI
Mehoffer
by zapłakał
Na konto Stowarzyszenia Nasza Choszczówka wpłynęło w tym roku ok. 15 tysięcy złotych z jednego
procenta odpisywanego od podatków. Dziękujemy serdecznie wszystkim darczyńcom, tym serdeczniej
że gazeta którą wydajemy znalazła się w trudnej sytuacji finansowej, a tegoroczny procent w całości
został przeznaczony właśnie na jej cel.
Józef Mehoffer pochodził ze spolonizowanej rodziny austriackich urzędników. Był niezwykle utalentowanym artystą. Studiował w Krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, m.in. u Jana Matejki oraz na paryskich
uczelniach. Uprawiał grafikę artystyczną, akwafortę, akwatintę, autolitografię, malarstwo sztalugowe,
portret kredkowy. Oddzielny, znaczący dział twórczości Mehoffera, to grafika użytkowa. Uznawany za mistrza secesyjnej dekoracyjności, tworzył wiele grafik książkowych: projektów okładek, kart tytułowych,
ornamentów, winiet, inicjałów, bordiur, ekslibrisów, zdobników itp. Projektował też afisze, arkusze akcji,
znaki towarowe, banknoty. Stworzył wiele portretów osób, wizerunków postaci z naciskiem na ukazanie
ich strojów (także historycznych), oraz dziewięć cykli tematycznych poświęconych tańcowi.
Gdyby nie to ale...
Nareszcie oddano nam wiadukt i byłby powód do radości, gdyby nie tych parę ALE.
Pierwsze ALE jest takie, że skrócono nam trasę autobusu 133, jedynego z Choszczówki prosto do Tarchomina. Są tam wprawdzie dogodne przesiadki do innych
autobusów, jednak dla wielu ludzi przesiadki stanowią
problem, w dodatku podróż do przychodni na Milenijnej czy do Ratusza staje się dwa razy droższa.
Drugie ALE – mieszkańcy Zawiślańskiej czy okolic
stacji PKP muszą teraz pokonywać długą drogę żeby
dojść do autobusu. Bardzo daje się we znaki brak
przystanku przy zjeździe z wiaduktu na ul. Parcelacyjnej. Pokonujemy tu wielkie odległości, podczas kiedy
ra na odcinku od przejazdu kolejowego do Osiedla
Zielona przez Polskie Linie Kolejowe. Firma ta powinna przejąć działkę tylko w najbliższych granicach
wiaduktu, a przejęła, Bóg raczy wiedzieć po co, całą
ulicę. Skutki są takie, że formalnie właścicielem ulicy Mehoffera na tym odcinku jest w tej chwili kolej.
Nie dzielnica, nie ZDM, ale Polskie Linie Kolejowe.
Wszystkie inwestycje oraz prace konserwacyjne mogą
robić tu tylko oni. Ale wcale się do tego nie kwapią,
bo na takie cele nie ma tam przewidzianych w budzecie żadnych pieniędzy. Przejąć tę ulicę z powrotem
może miasto, ale dopiero po 5 latach od zakończenia
inwestycji czyli gdzieś pod koniec roku 2017.
Trzeba też wiedzieć, że PLK powinna zapłacić
olbrzymie, kilkudziesięciomilionowe odszkodowanie miastu za przejęcie tej ulicy czego nie zrobiła,
a po owych 5 latach miasto powinno oddać te same
pieniądze kolei. Taki stan rzeczy powoduje, że przez
najbliższe 5 lat na tej ulicy nic się nie będzie działo.
Mało tego, jestem ciekaw kto będzie ją odśnieżał,
bo według prawa może to robić tylko właściciel.
Nie wiadomo też kto będzie pokrywał koszty m.in.
oczyszczania oraz koszty opłat za oświetlenia tej
ulicy? Absurd rodzi absurd i są to dalsze kuriozalne
konsekwencje decyzji o przejęciu całej ulicy. Mrożek
albo Bareja – chciałoby się powiedzieć.
W rozmowie z burmistrzami: Piotrem Smoczyńskim i Piotrem Jaworskim dowiedziałem się, że
trwają rozmowy w mieście – jak ten pat rozwiązać.
Póki co my mieszkańcy jeździmy na jezdni –bublu,
niedokończonej inwestycji. Jezdni nierównej, brudnej i niechlujnej. Kontrastuje ona nowoczesnym wiaduktem, pięknie pokrytym asfaltem. Rozmija się też
to z poczuciem elementarnej estetyki. Naszej, a także
z (wyczulonym szczególnie na piękno i harmonię)
patrona tej ulicy- Józefa Mehoffera. Nie wiem czy
byłoby mu do śmiechu gdyby to za życia zobaczył.
Chyba, raczej by zapłakał.
Krzysztof Pelc
na Mehoffera po drugiej stronie Modlińskiej przystanki
są co 200 metrów.
Trzecie ALE to brak przejścia przez tory. Żeby z początku ulicy Zawiślańskiej dostać się do sklepu Polne
Kwiaty po chleb, można skorzystać z niskiego i mokrego
przejścia dla zwierząt, albo wracać kawał drogi do stacji PKP, i tak samo daleko z powrotem.
Czwarte ALE – brak wyjazdu na wiadukt z ulicy
Chlebowej, za to, nie wiadomo po co, tę ulicę utwardza się teraz i poszerza na odcinku od ul. Zielonych
Traw do wiaduktu. Albo taki wyjazd kiedyś zbudują,
to byłoby najlepsze, albo utwardzają ulicę bo z poślizgiem wykonują jakieś stare nieaktualne już projekty.
Obserwując tempo prac i logikę ich planowania skłaniam się, niestety, do tej drugiej możliwości.
whatnot.
Bożena Szczawińska,
mieszkanka Choszczówki
whatnot.pl
Tyle informacji z Wikipedii. Przydadzą się one dla
przypomnienia tej zasłużonej sylwetki. Dla nas mieszkańców Białołęki Józef Mehoffer kojarzy się głównie
z ulicą nazwaną jego imieniem. Nazwa ta datuje się
od 1962 roku. W tym roku mija więc 50-ta rocznica
istnienia ulicy imieniem tego artysty. Od kilku lat nie
mamy jednak do niej szczęścia. Najpierw miała być
zbudowana ulica Mehoffera bis łącząca (przez wiadukt) Choszczówkę z ulicą Modlińską w okolicach
Fortu Piontek. Niestety z braku funduszy wypadła
z Wieloletniego Planu Inwestycyjnego. Powstał jedynie wiadukt (co prawda z rocznym opóźnieniem) oraz
mały fragment tej ulicy będący niejako wizytówką
kryzysu jaki nas nęka od kilku lat. Później pojawiło się
długie oczekiwanie na wyrównanie tej ulicy, bo stan
drogi wołał o pomstę do nieba. To się udało jesienią
tego roku. Ulica została sfrezowana i uporządkowana.
Chwała za to ZDM-owi, Zarządowi Dzielnicy oraz
wielu radnym, którzy w tej sprawie monitowali. Dla
rzetelności informacyjnej dodać trzeba, że w ostatnich
tygodniach została też wyrównana i pokryta cienką
warstwą asfaltu ulica Mehoffera na odcinku od Osiedla Zielona do ulicy Raciborskiej.
Ale od tego miejsca zaczyna się koszmar. Ulica
na tym odcinku pokryta jest 50 – letnią trylinką, która
coraz bardziej zapada się pod ciężarem przejeżdżających tu samochodów osobowych, a także autobusów
133 i 176. Podobnie wygląda sytuacja 100 metrów dalej, bo tuż za pięknie wybudowanym wjazdem na wiadukt (inwestycja PLK) ulica znów pokryta jest nieśmiertelną trylinką, aż do ulicy Piwoniowej. Kierowcy
klną niemiłosiernie, bo nierówności dają się mocno
we znaki. Dla wizerunku władz dzielnicy też nie jest
to powód do chluby. Zabawnie wyglądała sytuacja,
kiedy otwierano wiadukt z pięknie położonym asfaltem, a tuż obok, na tej samej ulicy kilku robotników
wyrównywało grabkami – dołki między trylinkami.
Cały ten zamęt wziął się z absurdalnej decyzji (kto
jest temu winien!?) o przejęciu całej ulicy Mehoffe-
Kryzys do nas zapukał i postanowiliśmy przedstawić swoim Czytelnikom z czego żyjemy.
Każdy numer NCh kosztuje ok. 7400 złotych.
W rozbiciu na pozycje: druk – 4500 zł, przygotowanie techniczne do druku – 1200 zł, prowizja
za zbieranie ogłoszeń – 1200 zł, dystrybucja po domach – 500 zł.
Pozostałe zajęcia przy gazecie wykonujemy społecznie. Za materiały, które ukazują się w gazecie
nigdy nikomu nie płacimy.
Dochód z reklam, niestety mniejszy ostatnio,
to ok. 5000 zł na numer.
7400 – 5000 = 2400 złotych
pod kreskąz każdego numeru.
Ponieważ deficyt nam narastał, musieliśmy ostatnio zaangażować w wydawanie numerów prywatne
pieniądze. Dzięki ofiarodawcom jednego procentu
można było ten dług zwrócić, co nie zmienia faktu,
że wydawanie kolejnych numerów jest zagrożone.
***
Stowarzyszenie Nasza Choszczówka było kiedyś
bardziej zamożne, i mogliśmy fundować szkołom
czy domom dziecka sprzęt grający albo sportowy,
wspieraliśmy podopiecznych pomocy społecznej
itp. Ten czas minął. Coraz trudniej zdobywać ogłoszenia do gazety, a jednocześnie coraz mniejsze jest
zainteresowanie naszej lokalnej społeczności akcjami jakie tu organizujemy. Spowszedniały jakoś sąsiadom wspólnie urządzane gry i zabawy. Garstka
zapaleńców ciągle się uwija, ale w miarę jak okolica
gęstnieje od nowych domów, jak rośnie w siłę, żyje
piękniej i dostatniej, coraz mniej jest ochotników
do udziału we wspólnocie.
Przykra taka refleksja naszła mnie w czasie ostatniej, XVII-ej już Olimpiady Sportowej w Choszczówce. Dzieci – zawodnicy dopisały jak zawsze, wolontariusze
także. Wolontariusze zaangażowani przy każdej Olimpiadzie
– nasza wielka duma, bo jest
to młodzież, którą te Olimpiady
wychowały. Co roku startowali –
od pierwszaka do końca szkoły
podstawowej, a ledwo przeszli
do gimnazjum, potem liceum
i nawet na studia – przychodzą
żeby pomagać przy zabawie
swoim następcom. Jest ich czasem nawet więcej niż potrzeba
do obsłużenia Olimpiady, ale
to nic, są obecni, są razem. –
LUX-???/NaszaChoszczowka135x93-ok:LUX-147/NaszaChoszczowka205x142
•
1. ...and whatnot - i co tam jeszcze, i temu podobne (przy wyliczeniach);
2. półki do ekspozycji drobnych rzeczy; 3.* wyszukane w zakamarkach Londynu,
niepowtarzalne obiekty na sprzedaż (meble retro, akcesoria, prezenty),
dostępne dla wszystkich na whatnot.pl
STRONA 2
6/28/11
5:35 PM
Najbliżej
po zdrowie
• Konsultacje lekarzy specjalistów,
gabinet zabiegowy
• Pracownia diagnostyki obrazowej (RTG, USG)
• Badania diagnostyczne, diagnostyka
endoskopowa
• Stomatologia
whatnot.(pl)* - [fon. łot not]
Kiedy pan Pelc dzwoni żeby się zgłosić, to nawet
nie pytamy po co, tylko przychodzimy – powiedział
mi jeden z młodych sąsiadów.
Dawniej razem z dziećmi przychodziło też
na plac koło „Dzikiego” bardzo wielu dorosłych.
Rodzice czy dziadkowie małych zawodników, ale
nie tylko. Po prostu okoliczni mieszkańcy tłumnie
przychodzili żeby kibicować i wspierać swoją największą lokalną, społeczną imprezę. Ostatnio dorosłych przychodzi mniej. Liczyliśmy, że dopiszą chociaż rodziny małych zawodników, ale wydaje się, że
przyszli głównie opiekunowie maluchów, a starsze
dzieci już nie miały dopingu swoich rodziców.
Nie ukrywamy zresztą, że nie tylko o doping nam
chodziło. Żeby wesprzeć nadwątlone fundusze naszej
lokalnej gazety panie jak zwykle piekły chleb, i ciasta,
robiły smalec, zbieraliśmy losy na loterię, wydrukowaliśmy cegiełki, sprzedawaliśmy koszulki. Po pokryciu kosztów związanych z Olimpiadą, zarobiliśmy
dzięki tym wszystkim zabiegom ok 1 tysiąca złotych,
głównie dzięki temu, że udało się zebrać wyjątkowo
atrakcyjne losy na loterię od firm, które zgodziły się
w ten sposób sponsorować imprezę i od indywidualnych darczyńców – np. koszulki Legii i Polonii z podpisami znanych piłkarzy. Także dzięki sprzedaży ciast
i chleba ze smalcem. Gdyby jednak przyszło więcej
ludzi którzy bardziej aktywnie poparliby wysiłki grona społeczników, moglibyśmy dzisiaj spokojnie planować kolejne numery gazety.
Dołączamy do tego numeru cegiełkę i numer konta Stowarzyszenia Nasza Choszczówka:
21 1240 1082 1111 0000 0381 4756, na który
można wpłacać dowolne kwoty, ażeby wesprzeć
„Naszą Choszczówkę”. To nie muszą być duże
sumy, bardziej chodzi o to, żeby dużo było darczyńców. Niech to będzie coś w rodzaju plebiscytu – chcemy czy nie chcemy, żeby „Nasza Choszczówka” nadal wychodziła.
A. Wróblewska
• Zabiegi innowacyjną metodą HEMORON
(leczenie żylaków odbytu)
• Rehabilitacja, pracownia osteoporozy
• Medycyna pracy
• Laserowe zabiegi chirurgiczne, biopsja
cienkoigłowa
WWW. NCH. PL
Centrum Medyczne LUX MED
ul. Szernera 3 (róg ul. Jagiellońskiej)
• Infolinia ogólnopolska: 22 33 22 888
• Recepcja placówki:
22 676 40 11, 22 676 41 10
www.luxmed.pl
NASZA CHOSZCZÓWKA
P
HISTORIA JEDNEJ POLANKI
Agnieszka Wróblewska
Od pięciu lat rodzina państwa Winiarków zabiega o pozwolenie na budowę domów w Choszczówce,
na gruntach odziedziczonych po swoich przodkach. Sytuacja wydaje się absurdalna – Polska jest dzisiaj
krajem wolnym, gwałcona i grabiona tu przez pół wieku własność prywatna jest teraz prawnie chroniona, budownictwo prywatne popieramy – więc dlaczego administracja rzuca ludziom kłody pod nogi?
Kiedy pięć lat temu architektura dzielnicowa
odmówiła Winiarkom pozwolenia na budowę, odwołali się do Ratusza. Sprawę rozpatrywało Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które racje dzielnicowej architektury poparło i odmowną decyzję
podtrzymało. Kolejne odwołania rodzina składała
w Sądzie Administracyjnym i po kolejnym rozpatrzeniu sprawy, wiosną tego roku, wojewódzki organ tego Sądu rozstrzygnął sprawę wyrokiem salomonowym: – Minęły cztery lata – piszą sędziowie
w wolnym tłumaczeniu na język zrozumiały – stan
faktyczny i prawny mógł ulec zmianie, należy więc
przeprowadzić kolejną analizę czy na spornym obszarze nie dałoby się jednak dopuścić do wnioskowanej zabudowy.
Sprawa wraca więc do Dzielnicy. Zatoczyła
koło i zabawa rozpoczyna się od początku. Architektura tutejsza podtrzymuje swoje stanowisko: – wprawdzie nie ma planu zagospodarowania
przestrzennego dla tych terenów, ale jest Studium
Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania
Przestrzennego sporządzone w stołecznym Biurze
Architektury. Nie posiada ono wprawdzie mocy
prawnej, ale dla architektów lokalnych jest dokumentem wiążącym. A na mapie Studium zaznaczone są ciemno-zielonym kolorem obszary leśne,
które powinny być chronione, czyli wolne od zabudowy. Nie jest ich dużo, jeśli zważyć jak szybko
nasza Dzielnica się zaludnia i jak dużo się tu buduje. Planiści patrzą perspektywicznie – za parę lat,
kiedy na pustych jeszcze dziś polach Białołęki wyrosną kolejne osiedla, ten las będzie skarbem nie
tylko dla okolicznych mieszkańców. To jest piękna
i rzadka w granicach miasta leśna enklawa – stary
drzewostan, pagórkowaty krajobraz, także unikalne
Domów nie ma, ale jest camping
własnością zrobić nie mogą. Zrozumiałe że czują
się pokrzywdzeni i że walczą o swoje. Półwiecze
bezprawia, czy może raczej nieludzkiego prawa jakie tu panowało, zostawiło w Polsce tysiące spraw
z których nie ma dobrego wyjścia. Jeśli obecna,
praworządna władza, zdecyduje że las jest nienaruszalnym dobrem publicznym, właściciele powinni
dostać za swoją własność odszkodowanie albo inne
grunty. Na razie jednak żadnych decyzji się nie podejmuje. Brak jest planu zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów i co za tym idzie nie
ma jasnego poglądu co z tym fantem zrobić.
A tam gdzie prawa nie ma, albo nie jest jednoznaczne, wszystko może się zdarzyć. Architekci
Choszczówka na mapie Studium architektów stołecznych, zielone miejsca mają pozostać niezabudowane.
wydmy piaszczyste. To nie tylko teren na spacery,
grzybobranie, biegi narciarskie, wycieczki rowerowe, jazdę konną, to przede wszystkim rezerwuar
świeżego powietrza.
CO Z TYM FANTEM ROBIĆ?
Przed wojną były tu gospodarstwa rolne. Jeszcze dziś, między dębami i sosnami, kwitną wiosną
ogrodowe kiedyś bzy. W 1945 roku, w czasie walk
o wyzwolenie Warszawy, Choszczówka z przyległościami została niemal kompletnie zniszczona. Front
przeszedł i z kilkuset domów zostało kilkadziesiąt
a i to w opłakanym stanie. Nowa władza, komunistyczna, prawem własności ziemi się nie przejmowała. A że ludzie ze zburzonych domów rozjechali
się po świecie, nikt ich nie szukał żeby spytać czy
można tu posadzić las.
Drzewa wyrosły, a grunty leśne podlegały i nadal
podlegają szczególnej ochronie – nie można ich łatwo sprzedać, nie wolno na nich budować. W księgach wieczystych właściciele ziemi nadal figurują,
ale posadzono na ich ziemi las i niczego ze swoją
NASZA CHOSZCZÓWKA
Można przyjąć, że sześć domów na polance, która
jest zresztą gruntem rolnym, nie zepsuje jeszcze
uroku tych lasów. Rzecz w tym, że wydanie zezwolenia na budowę jednego osiedla, czy nawet jednego
domu, czyli przekroczenie ustalonej granicy, to zielone światło dla innych.
A inni już stoją w kolejce.
NOGA W DRZWI
Rodzina państwa Winiarków nie daje za wygraną i wierzy w zwycięstwo. Sporny teren przy ulicy
Ślepej dawno już zagrodzili i zagospodarowali. Stoją przyczepy campingowe, barakowozy, są huśtawki
dla dzieci itp. Drogę przecina szlaban zakazujący
wjazdu, a nawet wejścia na drogę leśną. Wstawili nogę w drzwi i wierzą że szerokie ich otwarcie
to tylko kwestia czasu.
Pewnie mają rację, ale sprawa wcale nie jest prosta jak drut.
W pobliżu polanki państwa Winiarków, właściciele kilkunastu co najmniej działek wbili słupy
graniczne i czekają. Na razie nie wystąpili jeszcze
do Dzielnicy o warunki zabudowy, tylko wystosowali do miasta prośbę o przygotowanie planu zagospodarowania dla tego terenu. Z planami wiadomo
jak jest. W kolejce czekają setki podań, na razie więc
właściciele nie wejdą tam jeszcze z piłami. Gdyby
jednak państwo Winiarkowie zbudowali swoje małe
osiedle, to korzystając z „prawa dobrego sąsiedztwa” oni też wystąpią o zezwolenie, a Dzielnica nie
będzie miała tytułu żeby odmówić.
Zielona plama lasu naznaczona na mapie Studium,
atakowana jest zresztą nie tylko od ulicy Ślepej.
Na przeciwległym jej krańcu, w narożniku między
ulicami Wałuszewską a Ornecką, właściciel innej,
dużej działki już wystąpił do Dzielnicy z podaniem
o prawo budowy domu i przedsiębiorstwa. W razie
odmowy będzie się zapewne odwoływał a sądy staną przed podobnym dylematem: co bardziej należy
chronić – naturę czy święte prawo własności.
Pan Andrzej Winiarek pamięta, że na tej polanie gdzie dziś urządzili camping rodzinny dziadek
siał żyto. I zresztą pasek ziemi o który teraz walczą
ma status rolny a nie leśny. Dawno mieliby już swoje
domy, ich pech polega na tym, że polana znajduje się na obszarze Krajobrazu Chronionego. Planu
zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów
nie ma, podobnie jak dla 70 proc. powierzchni
Dzielnicy, a tam gdzie planu brak obowiązuje Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego. I zgodnie z tym Studium –
mapka obok – polana państwa Winiarków znajduje
się na obszarze ciemno zielonym, nie przewidzianym do zabudowy. Te placki ciemnej zieleni jakie
widzimy na mapie Studium, zostawili urbaniści
po to żeby coś ocalić przed budowlaną falą jaka
nieuchronnie zalewa miasto. Mają one stanowić
coś w rodzaju rezerwatu przyrody dla obecnych
mieszkańców, a jeszcze bardziej dla potomności
kiedy oazy zieleni będą coraz mniejsze.
Sądy przerzucają się paragrafami, sprawa wędruje ze szczebla na szczebel bo nie jest jednoznaczna.
Należy się spodziewać, że teraz Dzielnica podtrzyma swoje stanowisko, żeby chronić las. Podstawę prawną do wyznaczania obszarów chronionych jest w Polsce ustawa, ale słaba to obrona
przed zakusami inwestorów. Obszary chronionego
krajobrazu zajmują 22 proc. powierzchni kraju
i ciągle się kurczą. Studium wyznaczające kierunki zagospodarowania terenu, opracowane przez
warszawskich architektów, w ogóle nie ma mocy
prawnej. Taką moc mają plany zagospodarowania
przestrzennego, ale te rodzą się w ciężkich bólach.
Dlaczego to się tak wlecze? Powszechnie podejrzewa się urzędników, ale też deweloperów, że są zainteresowani w tym, aby decyzje zapadały w trakcie
negocjacji bo wtedy łatwiej coś „utargować”, a kiedy obowiązuje plan, sprawa jest przesądzona. Tak
to z boku wygląda, i pewnie tak bywa, ale myślę, że
nie doceniamy też siły bezwładu nieudolnej biurokracji i nie mniejszej potęgi – destrukcji powodowanej niekończącymi się protestami. Każdy projekt
planu, nie dość że powstaje długo, musi być potem
trzykrotnie wykładany do wglądu powszechnego.
A każde takie wyłożenie to niekończące się dyskusje, protesty i co najmniej rok zwłoki. I wcale nie
znaczy, że zatwierdzony plan dla jakiegoś fragmentu
miasta pozostaje obowiązujący na zawsze. W Warszawie ledwie kilkanaście procent przestrzeni doczekało się planów, w Białołęce jest lepiej – prawie
30 procent, ale znaczna część zrobionego już planu
na Tarchominie wymaga poważnej przeróbki.
Na razie więc sprawa budowy na polance państwa Winiarków będzie się toczyć swoim leniwym,
biurokratycznym torem – po stanowisku Dzielnicy
rodzina odwoła się do Samorządowego Kolegium,
jeśli i tam uznają racje architektów, ponownie trafi
do Sądu Administracyjnego i tam znów prawnicy
będą na czynniki pierwsze rozbierać paragrafy, żeby
ustalać co to znaczy zwarta zabudowa i czym jest
dostęp do drogi publicznej.
Na razie więc prezentujemy na łamach mapkę
sporządzoną przez architektów stołecznych dla naszej okolicy. Zapamiętajmy sobie ten obrazek z plamami ciemnej zieleni, a najlepiej wyciąć i zostawić
dla dzieci. Bo kiedy dorosną ten las będzie już zapewne tylko wspomnieniem.
bronią leśnej enklawy opierając obronę o kruchy argument jakim jest Studium, ekspansja spadkobierców na te grunty jest jednak bardzo silna, wiadomo
– okolica atrakcyjna, duże pieniądze. Póki planu nie
ma, a znając tempo w jakim on powstaje długo nie
będzie, różne harce będą się tu odbywać. Zdarza się,
na przykład, że tereny dotąd kwalifikowane jako leśne nagle otrzymują status rolnych i o zezwolenie
na budowę zaraz robi się tam łatwiej.
Z drugiej strony trudno się dziwić, że życie rozsadza ustalane kiedyś dogmatyczne ramy – można
zrozumieć ochronę przed zagładą zwartego lasu, ale
leśny status mają też liczne kawałki gruntów leżących
między zabudowaniami. Z całą pewnością budownictwo tam wkroczy i tylko biurokratycznej opieszałości można zawdzięczać że ciągle nie wkroczyło.
Sześć domów, które chce budować rodzina państwa Winiarków, ma się znajdować na skraju zwartej zielonej plamy lasu, przy ulicy Ślepej, ale po jej
drugiej stronie, dotąd niezabudowanej. Architekci przyjęli bowiem, zgodnie z mapą sporządzoną
przez Studium, że właśnie ulica Ślepa stanowi nieprzekraczalną granicę dzielącą Choszczówkę z prawem do zabudowy od lasu bez prawa budowania.
WWW.NCH.PL
STRONA 3
Spalarnia w Czajce Ciągłe
hałasuje, a z komina śmierdzi
dokończenie ze str. 1
Społecznego monitoringu spalarni
i innych inwestycji ciągle nie ma
Spalarnia już działa a o społecznym monitoringu
spalin nic nie słychać. Na etapie konsultacji byliśmy
zapewniani, że taki monitoring powstanie wraz
z uruchomieniem spalarni. Miała być możliwość
monitorowania przez mieszkańców Białołęki poziomów toksyczności spalin przez internet i na tablicy
świetlnej ustawionej w jakimś ruchliwym miejscu,
np. na Modlińskiej. Nic o tym nie wiadomo. Będziemy to wyjaśniać w MPWiK i u władz dzielnicy
Białołęka, które miały w imieniu mieszkańców pilnować tej sprawy. Takie otrzymywaliśmy od władz
dzielnicy zapewnienia.
Nie ma też innej zapowiadanej inwestycji towarzyszącej – drogi technologicznej do dowozu osadów ściekowych z innych oczyszczalni do spalarni
w Czajce i wywozu popiołów ze spalarni. Nowa
droga miała powstać między ulicami Modlińską
i Czajki. Na razie jest w tym miejscu błotnista droga przez las. Droga technologiczna jest częścią całej
inwestycji w Czajce i musi jak najszybciej powstać.
Inaczej osady ściekowe do spalenia i popioły powstające w spalarni będą wożone często uczęszczaną ulicą Przylesie tuż pod oknami bloków mieszkal-
mechanika,
klimatyzacja,
wulkanizacja,
diagnostyka elektr.,
tłumiki, akumulatory
nych, obok Selgrosu i Fortu Piontek. Ta inwestycja
też miała być dopilnowana przez zarząd dzielnicy
Białołęka. Będziemy pytali władze dzielnicy dlaczego drogi technicznej ciągle ma.
Są jeszcze inne niedoróbki związane z rozbudową Czajki. Po działaniach firm budowlanych
pozostał zrujnowany stumetrowy odcinek ul. Parcelacyjnej, tuż przed skrzyżowaniem z ulicą Czajki,
która ciągnie się wzdłuż ogrodzenia oczyszczalni.
Sama ulica Czajki została gruntownie odnowiona. Kawałek Parcelacyjnej zostawiono zrujnowany. W tym miejscu doprowadzano wielki kolektor
do Czajki i nawierzchnia została zniszczona przez
ciężki sprzęt budowlany. Ten fragment Parcelacyjnej powinien być gruntownie odnowiony tak jak
ulica Czajki. Tego też powinny dopilnować władze
dzielnicy Białołęka. Przydałby się również przy samym skrzyżowaniu Parcelacyjnej i Czajki rów odwadniający bo skrzyżowanie ciągle tonie w wodzie.
Prowizoryczne łatanie największych dziur na zniszczonym odcinku Parcelacyjnej, które zrobiono pod
koniec października niewiele poprawiło sytuację.
A w tym miejscu jest bardzo duży ruch samochodów po otwarciu wiaduktu na Mehoffera.
D
N A ZIA
BI Ł A M
J U A ŁO Y
Ż 9 ŁĘ
RO CE
K
JĘZYKI OBCE
- profesjonalni lektorzy
- różne poziomy zaawansowania
- egzamin gimnazjalny oraz maturalny
- przygotowanie do certyfikatów
- różne grupy wiekowe (dzieci od 4 lat)
- małe grupy
- miejsce sprzyjające nauce (zieleń, cisza)
tel. 0 506 175 451
0 508 893 815
SKLEP JUBILERSKI
USŁUGI ZEGARMISTRZOWSKIE
„FORT PIONTEK” obok marketu SELGROS
ul. Modlińska 310/312 tel. 022 676 76 09
www.srebroizloto.pl
usługi brukarskie
sprzedaż kostki brukowej
Warszawa, ul. Myśliborska 53
tel. (22) 614 47 07, 604 522 602
e-mail: [email protected]
STRONA 4
16 października już po raz kolejny w tym roku
zmieniono rozkłady pociągów Kolei Mazowieckiej
i SKM. Nowe rozkłady od razu wywołały oburzenie
mieszkańców osiedli skupionych wokół trzech stacji Białołęckich. Dostaliśmy w tej sprawie wiele maili i telefonów. Przede wszystkim prawie całkowicie
skasowano zatrzymywanie się pociągów lotniskowych KM Modlin – Lotnisko Chopina w Płudach.
Po długiej naszej walce o zatrzymywanie się tych
Apelujemy do mieszkańców Białołęki z osiedli
wokół przystanku Choszczówka a także do mieszkańców osiedli przy stacji Płudy i Żerań o przesyłanie na adres mailowy redakcji i stowarzyszenia
Krzysztof Cieślak
ul. Mehoffera 136c
W-wa Choszczówka
Marcin Gulatowski
zamieszanie
z pociągami
KM i SKM
białołęckich stacjach mają też wiele krytycznych
uwag ogólnych o pociągach, szczególnie dotyczących kursowania biało – zielonych pociągów KM.
– Z Kolejami Mazowieckimi są ciągle jakieś problemy. Pociągi spóźniają się, zdarzało się, że wcale nie
przyjeżdżały. Ich rozkłady jazdy są «kosmiczne».
Na okres wakacyjny rozkład rozpisany był na kilkunastu stronach. Ciężko czasem w ogóle połapać się
o co chodzi, bo jeden pociąg nie kursuje w niedziele
i święta w jedne dni, potem kursuje, później znowu
przestaje. A to zatrzymuje się na stacji, a to się nie
zatrzymuje. W te wakacje korzystałem z pociągu,
który na rozkładzie (w określonych dniach) miał
przesunięcie dosłownie kilka minut. Abym się mógł
o tym dowiedzieć KM zmarnowała na to trzy «kolumny». Szkoda tylko, że pociąg ten zazwyczaj spóźniał się około 15 min. Po co więc ta zabawa w minutki? Dodać tu należy również, że rozkład zmienia
się właściwie co miesiąc, co jest mocno kłopotliwe.
– napisał do redakcji pan Tomasz z Choszczówki.
OFERUJEMY:
– wyroby ze złota i srebra
– pierścionki zaręczynowe z brylantami
– prezenty na komunię i chrzest
– skup złota i srebra
– naprawę biżuterii ze złota
– drobne usługi grawerskie
– naprawę zegarków
– wymianę baterii w zegarkach
i pilotach samochodowych
Zapraszamy również do naszego stoiska
w markecie KAUFLAND w Jabłonnie
przy ul. Zegrzyńskiej 7
pociągów na wszystkich stacjach Białołęki, Koleje
Mazowieckie łaskawie udostępniły pociągi lotniskowe tylko w Płudach. W nowym rozkładzie te pociągi zostały skasowane. Poprosiliśmy o interwencję zarząd dzielnicy Białołęka, który uczestniczył
z przedstawicielami stowarzyszenia Nasza Choszczówka w rozmowach w dot. linii lotniskowej KM
w Urzędzie Marszałkowskim Mazowsza. Ze wstępnych informacji wynika, że w grudniu, gdy zostanie ogłoszony kolejny rozkład, pociągi lotniskowe
mają się znów zatrzymywać w Płudach. Po co więc
to całe zamieszanie? Miejmy nadzieję że tak będzie
i że w nowym rozkładzie pociągi lotniskowe KM
będą się zatrzymywały też na stacji Choszczówka
i Żerań, przynajmniej w godzinach szczytu bo nie
jest to żadna linia przyspieszona i przyspiesza tylko
w Białołęce. Zwrócimy się o to jeszcze raz do Urzędu Marszałkowskiego Mazowsza.
Zmieniły się też rozkłady pociągów SKM S3
(przez Centralny i Śródmieście) i SKM S9. Mieszkańcy od razu zwrócili uwagę, że zlikwidowano
najpóźniejszy pociąg z lotniska Chopina do Legionowa, który wyruszał z lotniska o 23:08, a z Centralnego o 23:30. To był niezwykle potrzebny pociąg
do późnych powrotów z centrum Warszawy: z pracy, kina, teatru, koncertu, jakiegoś spotkania, kiedy
zamiera już komunikacja autobusowa. Teraz ostatni
pociąg SKM S3 wyrusza z lotniska o 22:30, a z Centralnego o 23:00. To zbyt wcześnie jak na wielkie
miasto jakim jest Warszawa. W wielkich aglomeracjach europejskich zawsze pociąg podmiejski i metro jest tym środkiem transportu, którym można
wrócić do domu najpóźniej. Warszawskie metro też
nie kończy swojego kursowania o 22:30 czy 23:00,
tylko znacznie później. Pociągi lotniskowe KM, które kursują dłużej na tej samej trasie co SKM S3 nie
zatrzymują się w Białołęce (teraz nawet w Płudach).
Mieszkańcy Białołęki nie mają więc wyboru takiego
jak np. mieszkańcy Legionowa, którzy mają do dyspozycji pełny wachlarz pociągów KM i SKM przez
całą dobę. Napisaliśmy w sprawie najpóźniejszego
pociągu SKM S3 pismo interwencyjne do ZTM.
Mieszkańcy Choszczówki i innych osiedli przy
Nasza Choszczówka: [email protected]
swoich propozycji dotyczących rozkładu jazdy pociągów KM 9 i SKM S9 – kursujących przez Dw.
Gdański na Dw. Zachodni oraz pociągów lotniskowych KM z Modlina i SKM S3 (C, S) kursujących przez Dw. Wschodni, Dw. Centralny, Ochotę,
Służewiec na lotnisko Chopina. Proszę pisać gdzie
są największe dziury w rozkładzie na obu trasach
i w jakich godzinach przydałoby się dodać połączenie lub przesunąć godzinę odjazdu lub przyjazdu
(w szczycie, poza szczytem, z Białołęki i do Białołęki). Największe luki są na linii lotniskowej, gdzie
SKM S3 kursuje rzadko a pociągi tej linii nie są uzupełniane w Białołęce linią lotniskową KM. Ale może
jakieś zmiany potrzebne są też na liniach SKM i KM
do Dw. Zachodniego przez Dw. Gdański. Przekażemy je do ZTM, który odpowiada za pociągi SKM
i do Urzędu Marszałkowskiego Mazowsza, który
odpowiada za pociągi KM. Uwagi prosimy przesyłać do 15 listopada. W ankiecie prosimy podać swoje imię, nazwisko i adres.
Równolegle do naszej ankiety swoje uwagi dot.
obowiązującego rozkładu jazdy można i trzeba
przesyłać bezpośrednio na specjalne adresy mailowe ZTM i Kolei Mazowieckich: [email protected] i [email protected] Żeby uwagi były
wzięte pod uwagę trzeba dopisać swoje nazwisko
i adres Obie instytucje twierdzą, że nie mają uwag
o pociągach od mieszkańców Białołęki.
Na stronie www.mazovia.pl można znaleźć projekt
rozkładu jazdy Kolei Mazowieckich, który ma obowiązywać od grudnia. Trzeba wyświetlić sobie rozkłady dla naszego kierunku Działdowo – Warszawa
– Działdowo. Jeśli są uwagi do tego projektu to trzeba je przesłać mailem na adres: [email protected]
i dopisać nazwisko i adres.
W projekcie widać, że powracają pociągi lotniskowe KM do Płud. Projekt nie przewiduje
w dalszym ciągu zatrzymywania się tych pociągów
w Choszczówce i na Żeraniu. Zgłaszajmy więc koniecznie swoje uwagi!
Krzysztof Cieślak
T o m ie js ce c z ek a n a T wo j ą r ek l a m ę
CENA 160 ZŁ
Dl a stałych rekl amodawców r abat 25%
tel. 601 271 052 lub 506 119 665
WWW.NCH.PL
NASZA CHOSZCZÓWKA
ROZBUDOWA MENTIS OBECNOŚĆ
SPRAWDZA
KOMPUTER
Polsko-Angielska Szkoła Podstawowa Mentis prowadzi swoją placówkę w Choszczówce trzeci rok,
natomiast placówkę przy ul. Słodkiej – już czwarty.
W tym czasie zdobyła uznanie rodziców i uczniów.
Dwujęzyczna edukacja metodą immersji językowej,
wysoki poziom nauczania, profesjonalna kadra,
indywidualne podejście, kameralność oraz ciepła
i życzliwa atmosfera to największe atuty tej szkoły.
Z każdym wrześniem uczniów jest coraz więcej.
W tym roku zostały uruchomione aż dwie klasy
pierwsze. Na przyszły rok w klasach I zostały ostatnie wolne miejsca, zatem jeśli ktoś planuje zapisanie
swojego dziecka, czasu jest niewiele. Aby stworzyć
miejsce dla nowych uczniów oraz podnieść komfort
nauki, dyrekcja i zarząd podjęli decyzję o rozbudowie budynków.
Prace budowlane przy ul. Piwoniowej pełną parą
ruszyły w okresie wakacyjnym. Istniejący budynek
zgodnie z dokumentacją projektową jest rozbudowywany o lewe skrzydło. Prace przebiegają planowo, przejeżdżając obok szkoły można zaobserwować jak z każdym dniem ściany pną się do góry.
W nowo dobudowanej części mieścić się będą
sale lekcyjne oraz sala do ćwiczeń gimnastycznych.
Do końca listopada planowane jest zamknięcie
stanu surowego budynku. Wewnętrzne prace wykończeniowe prowadzone będą przez całą zimę.
Wnętrza zostały zaprojektowane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i odpowiadają wymogom instytucji opiniujących budynek pod kątem
bezpieczeństwa dzieci i młodzieży. Całość zostanie
zaaranżowana w sposób funkcjonalny i wyposażona w atestowane meble oraz pomoce dydaktyczne.
Na II piętrze dobudowanej części będą znajdować się sale lekcyjne dla gimnazjum. Uruchomienie
gimnazjum jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom
wielu rodziców, którzy chcieliby, aby ich dzieci mogły kontynuować edukację dwujęzyczną. Na rok
szkolny 2013/14 do klasy I gimnazjum prowadzona jest otwarta rekrutacja, osoby zainteresowane
powinny do dnia 30 marca 2013 r. złożyć podanie
i wymagane dokumenty. Szczegółowe informacje
można uzyskać w sekretariacie szkoły, a wkrótce
na stronie www.szkola-mentis.edu.pl.
Wraz z oddaniem nowej części budynku przy
ul. Piwoniowej planowane jest również wykonanie
przed obiektem boiska ze sztuczną nawierzchnią.
Zakończenie całej inwestycji przewidziane jest
na czerwiec 2013 r., tak aby z kolejnym rokiem
szkolnym budynek był gotowy do przyjęcia nowych
uczniów.
We wrześniu 2013 r. nowi uczniowie rozpoczną
edukację również w szkole na ul. Słodkiej w powiększonym o jedną kondygnację budynku. Prace
zewnętrzne zostały już tam zakończone i można
obejrzeć jego nową bryłę.
Trzymamy kciuki za zakończenie inwestycji i dalej przyglądamy się postępom prac.
MD
European Language Label 2012
Przedszkole z Choszczówki
laureatem prestiżowej nagrody
W dniu 24 września w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, podczas uroczystej ceremonii XI edycji konkursu
European Language Label, przedszkole „W Stumilowym Lesie”
należące do Grupy KIDZCORNER otrzymało prestiżową nagrodą European Language Label za stosowanie innowacyjnych
rozwiązań w nauczaniu języka angielskiego. Projekt realizowany
w placówkach Kidzcorner pod tytułem „Leśni Detektywi” został
wybrany spośród 64 innych w kategorii „Instytucje” z całej Polski,
zdobywając znak jakości dla nowatorskich inicjatyw w dziedzinie
nauczania i uczenia się języków obcych (http://www.ell.org.pl/aktualnosci_ell).
Certifikat podpisany przez komisarza UE ds. edukacji, kultury,
wielojęzyczności i młodzieży oraz ministra edukacji narodowej
wraz z nadrodą w postaci kryształowej statuetki wręczył pan Mirosław Sielatycki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji
Narodowej. Wydarzenie odbyło się pod patronatem Ministra
Edukacji Narodowej, Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego
i Prezydenta m.st. Warszawy oraz Rektora Uniwersytetu Warszawskiego. Przywołując cytat prof. Komorowskiej z opracowania „Metodyka nauczania języków obcych”,
Anna Grabowska, koordynator konkursu ELL, przypomniała uczestnikom, iż bycie „dobrym nauczycielem
oznacza nie nudzić siebie i innych. Czas spędzony w pracy, dodajmy w szkole, klasie, może i powinien być
czasem spędzonym interesujaco”.
Projekt miał bezpośrednie przełożenie na rozwój umiejętności językowych u dzieci poszerzając ich zasoby leksykalne oraz zwiększając swobodę i spontaniczność w posługiwaniu się językiem angielskim. Ponadto, wbrew
barierom językowym występującym w grupie wielojęzycznej, wszystkie dzieci z dużym entuzjazmem włączyły się
do prac projektowych i w równej mierze przyczyniły się do osiągnięcia wspólnie wytyczonych celów.
Lidia Błońska- Dyrektor ds. Edukacji, Przedszkola Dwujęzyczne Grupy Kidzcorner
Z mgr Bożeną Rutkowską, dyrektorem Gimnazjum im. Polskich Noblistów na ul. Przytulnej rozmawia Agnieszka Wróblewska
– Pierwszy numer w nowym roku szkolnym nie
może się ukazać bez szkoły, a więc co dobrego słychać w naszym gimnazjum?
– Wystartowaliśmy bez większych problemów
organizacyjnych, chociaż mamy tu swoją małą rewolucję – po raz pierwszy w tym roku zastosowana
została w szkole elektroniczna dokumentacja – nie
prowadzimy już papierowych dzienników, wszystko
jest w komputerze.
– Szkoła bez dziennika?! Jak świat światem
lekcje zaczynały się od wyczytywania nazwisk
z dziennika, a kiedy klasa miała coś do ukrycia,
dziennik gdzieś ginął...
– Sprawdzanie obecności jest, tylko że z komputera a nie z dziennika. Wprowadziliśmy elektroniczny system zarządzania szkołą, jest bezpłatny
dostęp do informacji dla rodziców o uczniach,
komputerowy kontakt rodziców z nauczycielami.
Kłopotów z wdrożeniem tego systemu nie było
bo ćwiczyliśmy go już w ub. Roku. Przerabialiśmy
różne sytuacje, głównie nietypowe, np. jak wprowadzić do systemu grupy przedmiotowe łączone
z różnych klas. Baliśmy się, że niektórzy nauczyciele nie zechcą korzystać z tej nowinki, że będą się
bali, tymczasem nie ma u nas takich nauczycieli.
W każdej klasie nauczyciel ma komputer, w każdej
klasie jest dostęp do internetu.
– A jak rodzice to przyjęli?
– Bardzo dobrze. Prawie wszyscy złożyli deklaracje dostępu do kont szkolnych swoich dzieci
w dzienniku elektronicznym i dostali zaproszenia
do logowania. Tym którzy mieli kłopoty techniczne
z logowaniem pomagaliśmy rzecz jasna.
– To znaczy, że wszystkie rodziny mają już komputery z internetem?
– Praktycznie wszyscy mają dostęp do internetu,
na palcach jednej ręki można policzyć rodziców, którzy nie skorzystali z tej formy kontaktu i zostali przy
tradycyjnych, osobistych spotkaniach z nauczycielami. Ale elektronika przecież i tak nie wyklucza osobistych kontaktów nauczycieli z rodziną. Czasem nawet
przeciwnie – informacje przekazane przez komputer
zachęcają do rozmowy z wychowawcą w cztery oczy.
Osobisty kontakt był i pozostaje ogromnie ważny
w procesie wychowawczym. Nie zrezygnowaliśmy
też z zebrań klasowych. Co dwa miesiące, jak dawniej, odbywają się takie spotkania, bo przecież zawsze
jest dużo spraw do obgadania.
– Dzieci nie podejrzewają że dorośli plotkują teraz o nich w internecie poza ich plecami?
– Dzieci mają dostęp do swoich kont i tak samo
jak dorośli z nich korzystają. Nie mamy przed nimi
tajemnic.
– A jakie są postępy w zastosowaniu internetu
do tego co jest w programie nauczania, czy komputer pomaga pogłębiać wiedzę?
– Naturalnie. W ub. roku nasza młoda nauczycielka, pani Natalia Szumska, która uczy
wiedzy o społeczeństwie i historii, założyła dwie
interaktywne strony internetowe: „Przytulny
WOS” i „Przytulna historia”. Na tych stronach
nauczyciel może się komunikować z uczniami
zainteresowanymi tematem. Wymieniają poglądy, dyskutują. Internet coraz szerzej włącza się
w proces nauczania. W swoich klasach na ławkach młodzież nie ma komputerów, są dostępne
tylko w sali informatycznej i tylko w zakresie
informatyki. Ale mają komputery w domu a nie
wydaje mi się, że na lekcjach powinno się już rezygnować z tradycyjnych umiejętności, np. pisania, albo czytanie tekstów drukowanych zastąpić
obcowaniem z komputerem. I tak spory jest procent dzieci z zaległościami w tych podstawowych
umiejętnościach.
– Czy szkoła szykuje się do remontu? O ile pamiętam były takie plany.
– Na razie wszystko jest odroczone, chociaż
Dzielnica zna potrzeby szkoły i jest na remont
przygotowana. Trzeba koniecznie wymienić instalacje, naprawić dach, urządzić bibliotekę multimedialną – wszystko zostało wstrzymane, bo żeby
zrobić to porządnie i kompleksowo należałoby
najpierw odzyskać przestrzeń jaką zajmują trzy
lokale mieszkalne na terenie szkoły ciągle blokowane przez trzy osoby, z których jedna-starsza
i tak tu nie mieszka. Sprawa nie należy do naszych
kompetencji, ale wiem, ze Zarząd Dzielnicy podjął
uchwałę w sprawie zmiany przeznaczenia i użytkowania lokali w budynku szkolnym. Ten akt daje
podstawę do dalszych formalnych działań. Jestem
dobrej myśli.
– Jakimi sukcesami naukowymi Gimnazjum
może się pochwalić?
– Jesień to okres konkursów przedmiotowych,
we wszystkich bierzemy udział. W ub. roku dwóch
naszych uczniów uzyskało tytuł finalisty w konkursach matematycznych Mazowieckiego Kuratora Oświaty. Najwięcej szans mają uczniowie trzeciej, ostatniej klasy, ale angażujemy też zdolnych
uczniów drugich klas, żeby się wprawiali. Nie jestem w stanie wyliczyć wszystkich sukcesów dzieci, bo mamy dużo zdolnych i ambitnych uczniów.
Oczywiście nie wszyscy z 250 gimnazjalistów są
orłami, ale naprawdę duża jest grupa takich którym
bardzo zależy na dobrych wynikach i od pierwszej
klasy inwestują w swój rozwój. Zapisują się do kółek
zainteresowań, których mamy tu mnóstwo.
– Które z nich cieszą się największym powodzeniem?
– Chyba grupy sportowe. Mamy tu wszystkie
dyscypliny sportu na zajęciach pozalekcyjnych –
koszykówka, siatkówka unihokej, tenis stołowy
i ziemny, piłka nożna.
– No i tak doszliśmy do najprzyjemniejszego tematu – nowe boisko.
– Bardzo się sprawdza. Nasi uczniowie mają
dostęp do boiska zawsze, poza godzinami wynajmowanymi, np. dla młodzieżowego klubu sportowego, tzw. Barcelony, czy w soboty, kiedy boisko
jest do dyspozycji mieszkańców Choszczówki,
a w niedziele jest dzień techniczny – dozorcy
porządkują teren. Wszystkich obowiązuje regulamin – nie wolno np. wjeżdżać na boisko na rolkach, na rowerach, dzieci do 13-roku życia muszą
być pod opieką osoby dorosłej, starsza młodzież
wpisuje się do książki. Przez całą dobę pracownik
szkoły pilnuje żeby coś złego się nie działo, ponadto zatrudniona jest firma ochroniarska. Musimy pilnować swojego boiska, żeby jak najdłużej
służyło młodzieży i cały czas było takie ładne.
Wiosną, w okresie Euro, mieliśmy tu treningi
z angielskimi piłkarzami z klubu Chelsea i oni
powiedzieli, że to jedna z lepszych nawierzchni
na jakich grali.
Angielski
Korepetycje z dojazdem do ucznia
tel: 666 192 505
• dodatkowe lekcje • konwersacje
• przygotowanie do egzaminów
• nadrabianie zaległości w szkole
NASZA CHOSZCZÓWKA
WWW.NCH.PL
STRONA 5
XVII Olimpi
w Cho
STRONA 6
WWW.NCH.PL
NASZA CHOSZCZÓWKA
fot. Joanna Mężyńska i Marek Sadecki
iada Sportowa
oszczówce
Nasi sponsorzy:
– Urząd Dzielnicy Białołęka – dotacja
– Business Centre Club – p. Marek Goliszewski, prezes BCC
– Przedszkole Róża Montessori
Fanty na loterię, przedmioty
do Szczęśliwego Numerka oraz nagrody
do Sztafety Rodzinnej przekazali:
– Procter and Gamble – główny fundator fantów do loterii
– Klub Sportowy Sporteum – fundator 3 nagród dla rodzin Biegu
Rodzinnego
– Pani Elżbieta Błazniak – przekazała nam na licytację koszulkę
Legii Warszawa z podpisami piłkarzy
– Jakub Krupa – przekazał nam koszulkę Polonii Warszawa
z podpisami piłkarzy
– Marcin Cieślak (olimpijczyk) przekazał 3 koszulki olimpiskie
na nagrody dla zwycieżców Biegu Rodzinnego
– Ola Popiołek – ułundowała nagrody – książeczki do loterii
Wsparli nas logistycznie i rzeczowo:
– Pani Danuta Lis – „produkcja” smalcu
– „Piekarnia Chleba” – Bożena Ehrenhalt i spółka
– Nauczycielki i właścicielki Szkoły Mentis – produkcja ciast
– Sklep Dla Pociech – zabawki, nagrody do loteri
– Agencja Ochrony Juventus – ochrona imprezy
– Klub Dziki Zakątek – ufundował kiełbaski dla wolontariuszy
i udostępnił nam teren
– Białołęcki Ośrodek Kultury – nieodpłatne wypożyczył nam scenę
– AG Comlex – nieodpłatnie udostępniła nam kontener na śmieci
Szczególne podziękowania dla wszystkich
wolontariuszy XVI Olimpiady Sportowej
w Choszczówce
NASZA CHOSZCZÓWKA
WWW.NCH.PL
STRONA 7
Sprzątanie Świata 2012
Sprzątnęliśmy własny świat
w garażach i piwnicach,
lAs i skwery POzostały zaśmiecone
15 i 16 września po raz trzynasty gazeta Nasza
Choszczówka patronowała akcji Sprzątanie Świata na terenie naszego osiedla. Były do dyspozycji
worki i rękawice, podstawione były w Choszczówce 3 kontenery, była informacja jaki jest cel akcji.
Ze smutkiem należy stwierdzić, że poza nielicznymi
przypadkami, mieszańcy Choszczówki wykorzystali tę akcję jedynie do pozbycia się swoich rupieci
z garaży i piwnic. Społeczna akcja, która miała służyć sprzątnięciu śmieci zalegających w okolicznym
lesie i na zielonych skwerach osiedla zamieniła się
w prywatne porządki w świecie ograniczonym własnym płotem. Prawie nikt z wyrzucających domowe
graty nie połączył tego ze społecznym sprzątnięciem śmieci z otaczających nas terenów zielonych.
Kontenery wypełnione były niepotrzebnymi rzeczami z domów. Las, skwery, niezabudowane działki pozostały zaśmiecone. Społeczna akcja została
w dużym stopniu zmarnowana.
Sprzątanie Świata to akcja, w którą wkładany
jest duży społeczny wysiłek organizacyjny współmieszkańców Choszczówki, naszych sąsiadów. Raz
w roku mamy niepowtarzalną okazję, żeby w łatwy
sposób pozbyć się śmieci z okolicznego lasu i zielonych placów. Są „pod nosem’’ kontenery i punkty
gdzie można wziąć rękawice i worki. Lepszej okazji
być nie może. Wystarczy tylko trochę społecznego
odruchu. W czasie spacerów i uprawiania sportów rekreacyjnych krzywimy się gdy napotykamy
śmieci wyrzucone do lasu. Można nawet usłyszeć
od spacerowiczów: „Kiedy wreszcie oni to sprzątną!
’’. W bardzo dużym stopniu my sami możemy raz
w roku zrobić z tym porządek. Sprawcy wysypisk są
nieznani. Przywożą śmieci ukradkiem, nocą, często
z odległych osiedli. Nadleśnictwu i straży miejskiej
udaje się znaleźć czasem w śmieciach jakiś dowód,
który wskaże zaśmiecającego las ale nie są to częste
przypadki. Czasami Wydział Środowiska w Dzielnicy zawiadomiony przez mieszkańców, organizuje
wywiezienie bardzo dużego wysypiska ale małe wysypiska zostają. A zaśmiecony las zachęca do dalszego śmiecenia.
Zjawisko postrzegania akcji Sprzątania Świata jedynie jako okazji do sprzątnięcia własnego garażu
i piwnicy nasila się z roku na rok. Trzynaście, dziesięć,
osiem lat temu – w pierwszych latach naszego patronatu dla tej pożytecznej akcji, która ma też charakter
edukacyjny, zdecydowana większość mieszkańców
rozumiała to społeczne przedsięwzięcie. Po worki i rękawice przychodziły cale rodziny z dziećmi.
Z lasu znikały dzikie wysypiska i śmieci porozrzucane na niezabudowanych działkach. Może zjawisko
zwiększającej się aspołeczności w Choszczówce wynika z tego, że mieszkańców jest z roku na rok coraz więcej, coraz mniej się znają i coraz mniej patrzą
na osiedle i okoliczną przyrodę jako wspólne dobro.
W Choszczówce zaczynamy mieć zjawisko charakterystyczne dla bloków mieszkalnych. W bloku mieszkania są czyste i zadbane przez lokatorów. Wspólna
klatka schodowa jest bardzo często miejscem najbardziej obskurnym i zaniedbanym.
Jeśli u mieszkańców jest potrzeba pozbycia się własnych domowych rupieci to należy to zgłosić do wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Dzielnicy Białołęka. Na pewno pomocni będą w tej sprawie lokalni
radni dzielnicy. Zostaną wtedy podstawione w uzgodnionych terminach i miejscach specjalne kontenery
na ten cel. Takie akcje wyrzucania niepotrzebnych
rzeczy z domów są przeprowadzane od dawna w osiedlach Białołęki. Wyjątkowa społeczna akcja Sprzątanie
Świata, przeprowadzana raz w roku, we wrześniowy
weekend ma inny cel.
Krzysztof Cieślak
Kontenery zapełniły się rupieciami z domów, śmieci w lesie zostały
Kradzieże prądu na Choszcówce
Faktura ze STOENu jest jak jajko niespodzianka – nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Wiele
razy otrzymywaliśmy zawyżone rachunki z powodu
błędnego odczytu licznika. Otwierając ostatnią fakturę rozliczającą okres od marca do sierpnia kolejny raz
natrafiłem na niespodziankę. Tym razem była to mega
niespodzianka bo faktyczny stan licznika wprawdzie
odpowiadał wartości z faktury, niemiej jednak wskazywał na 3 krotny wzrost zużycia energii (4000 pln
dopłaty) w okresie rozliczeniowym. Wyłamany zamek
w skrzynce szybko odświeżył mi pamięć – na wiosnę,
firma budująca magistralę kanalizacyjną dokonywała
poprawek do inwestycji zakończonej na jesieni 2011
Listy w sprawie autobusu 133
List 1
Do niedawna, pokonując odległość prawie 1000 metrów do pętli, mogłam wsiąść w 133 i dojechać do Tarchomina, na basen, do Urzędu Gminy, na Modlińską, skąd miałam wygodne przesiadki do autobusów,
do przychodni na Millenijnej, do pętli tramwajowej
przy Żeraniu, gdzie mogłam przesiąść się w miarę wygodnie i pojechać dalej. Nawet jeżeli jeździł tylko jeden
wóz na pół godziny. Ja to ja, ale moja teściowa ma prawie 90 lat i korzystała z tej możliwości wielokrotnie,
bo nie zawsze mamy do dyspozycji samochód. Niestety,
mędrzec w ZTM postanowił nas uszczęśliwić i zmienił
trasę. Teraz ze wszystkich tych udogodnień jedyne miejsce, do jakiego jeszcze można dojechać bez przesiadki
jest cmentarz. Czyżby to była delikatna sugestia? Ale
jak o tym napiszę to może i ten punkt trasy zostanie
przez 133 ominięty?
Jak mają się poruszać starzy ludzie, których w naszej „wsi” jest wielu, a których się zmusza do wielokrotnych przesiadek, bardzo niewygodnych. Planując
układ przystanków nikt nie liczy się z pasażerami, tylko z wygodą kierowców. Dlatego moja teściowa, która
chce dojechać do Kauflandu lub Biedronki, po wyjściu
z autobusu za Modlińską musi przejść o lasce prawie
200 metrów z powrotem i przekroczyć pieszo podwójną
jezdnię Modlińskiej? Taka sztuka za jedną zmianą świateł nawet zdrowym łatwo się nie udaje. Dalej autobus
jedzie, nie bójmy się tego słowa, donikąd. A ewentualne
przesiadki są również bardzo niewygodne. Mówię nie
tylko z punktu widzenia ludzi starszych, którzy mają
ograniczone możliwości poruszania się, słaby wzrok,
słaby słuch. Jeszcze nie jestem emerytką, ale też nie jest
mi łatwo podczas podróży wielokrotnie się przesiadać,
szczególnie, że zawsze ma się jakiś bagaż. Tak więc nie-
Dęby do wycinki,
drewNo do…
no właśnie gdzie?
W ostatnim czasie kilka razy byliśmy świadkami
wycinania potężnych dębów przy ulicy Mehoffera.
Drzewa były chore i z każdym dniem usychały. Dlatego pojawiła się specjalistyczna firma, która kroiła
je na grube kawałki i gdzieś wywoziła. Od mieszkańców otrzymaliśmy sygnały, że drzewa są tam
wycinane i prośby o sprawdzenie legalności tych
STRONA 8
WWW.NCH.PL
i z nie znanych mi powodów ponownie kopała bezpośrednio przy moim liczniku. Dodatkowo, do skrzynki
STOENu, do której przylega mój licznik, podpięty był
prowizoryczny licznik energii na potrzeby budowy. Tak
oto, przypuszczalnie, zostałem nieświadomym sponsorem budowy magistrali kanalizacyjnej. To jednak
nie koniec, kilka dni później dowiedziałem się, że ktoś
inny ma podobny problem, ale już innej skali – faktura wyrównująca opiewa bowiem na kwotę 28 000 pln.
Czy mamy zatem wśród mieszkańców nieświadomego
sponsora, np. wiaduktów? Jeśli ktoś z Państwa został
w ostatnim okresie „nieświadomym sponsorem” bardzo
proszę o kontakt w celu wspólnego prowadzenia postępowania wyjaśniającego (GSM: 501 000 870).
Pozdrawiam,
Krzysztof Krupa.
długo pewnie pomiar zapełnienia autobusu wskaże, że
linia jest niedociążona, znaczy że niepotrzebna, znaczy
że trzeba ją zlikwidować.
Dlaczego nikt nie zapyta mieszkańców dokąd chcą
dojechać swoim autobusem?
Anna Stelmach
List 2
Droga Redakcjo, czy jest ktoś w stanie wytłumaczyć
mi powód końcowego przystanku linii133 na Tarchominie? Bo ja nie jestem w stanie znaleźć rozsądnego
wytłumaczenia.
Kiedy chcę dojechać do przychodni, ratusza muszę
łapać (tak to zostało nazwane w NCh) autobus „w tamtą stronę”. W drodze powrotnej przesiadłam się przy
bazarku z myślą,
że złapię 133 i co? Czekam, bo zabrakło mi 2 min.
i już nic nie mogę złapać, by przyśpieszyć powrót
do domu.
Moje pytanie: czy mieszkańcy Choszczówki nie zasługują na taki komfort by dojechać w sposób bezpośredni
w bardzo istotne miejsce? Mogłam tylko z zazdrością
popatrzeć jak na Nowodwory 509 jeździ parami.
Z poważaniem mieszkanka Małgosia
Od Redakcji
Dobrym rozwiązaniem byłoby połączenie dwóch
krótkich linii, które kończą swoje trasy dokładnie w tym
samym miejscu na Tarchominie, przy centrum handlowym, czyli linii 152 (ruszającej z pętli w Białołęce
Dworskiej) i 133 (ruszającej z Choszczówki). Niestety
nie ma na to zgody Rady Osiedla Białołęka Dworska.
Może rozwiązaniem byłby dojazd 133 do ratusza
i powrót ul. Milenijną i Ćmielowską, a dalej jak teraz,
Światowida obok bazarku i Mehoffera do Choszczówki.
Spróbujemy zapytać o takie rozwiązanie ZTM.
poczynań. Pozwolenia ze strony dzielnicy w tych
przypadkach były. Wycinka więc była legalna. Pozostało jednak pytanie co dzieje się z tym pociętym
drzewem? Wszak drewno to ma dość dużą wartość
i powinny być jasne procedury: kto i na jakich zasadach staje się jego dysponentem? Zapytaliśmy
o to burmistrza. Okazuje się, że nie ma na to przetargów. Właścicielem drzew jest w tym wypadku
Zarząd Dróg Miejskich i on może nim rozporządzać według własnego uznania. Czy jednak nie powinny być te procedury bardziej precyzyjnie określone? Wycinający dęby panowie, nie chcieli za nic
powiedzieć gdzie to drzewo wywożą. Nie rozjaśniło
nam to w żaden sposób naszych wątpliwości. Przeciwnie, dało raczej trochę do myślenia.
Redakcja
NASZA CHOSZCZÓWKA
Bądź Panem swojego czasu
– o zarządzaniu sobą w czasie
część I
Obecne tempo życia stawia przed nami wiele wymagań. Mamy coraz więcej
udogodnień technicznych – informatycznych, ale paradoksalnie mniej czasu.
Przekraczamy tą cienką granice kiedy ich nadmiar przestaje nam służyć. Gubimy
gdzieś harmonię, towarzyszy nam ciągłe poczucie pośpiechu, chaosu. Mówimy
o tym co lubimy: „kiedyś się za to wezmę”, „Tylko nie teraz, mam tyle na głowie”. I odkładamy nasz rozwój, marzenia na „wieczne nigdy”, cierpimy na tym
my sami i nasze relacje z bliskimi. Wpadamy w pułapkę codziennej rutyny. Każdy dzień jak co dzień – wygląda tak samo. Warto dlatego powiedzieć o filozofii
Kalos Kaghatos. Dla dobrego funkcjonowania zdrowotnego (w sensie fizycznym
i samopoczucia psychicznego) istotna jest równowaga między snem, zdrowym
odżywianiem, sportem, rozwojem duchowym i intelektualny.
Warto każdego wieczoru szykując się do spania –
zadać sobie pytanie – co dziś udało mi się zrobić dla
siebie. Choćby to miał być kwadrans nauki języka
lub spacer. Ktoś kiedyś powiedział, że jakby każdy
poświęcił 15 minut dziennie na realizacje swojego
marzenia, mielibyśmy samych zadowolonych i spełnionych ludzi. To może być naprawdę drobna rzecz,
która jest wykonywana z przyjemności a nie obowiązku.
Popołudnie to czas na zaplanowanie dnia następnego. Wstając już wiemy co nas czeka i za co się
zabrać. Zostawiamy czyste biurko, pozamykane
wszystkie zadania i możemy spokojnie odpocząć.
Przy planowaniu zadań na najbliższy dzień lub tydzień warto skorzystać z matrycy Eisenhowera. Podzielić zadania na cztery kategorie: ważne i pilne,
pilne i nieważne, ważne i niepilne, nieważne i niepilne.
Sprawy ważne i pilne, czyli tzw. „gaszenie pożarów”. Nie powinny one zajmować więcej niż 20
– 25 proc. czasu. Sprawy które koniecznie trzeba
załatwiać natychmiast biorą się najczęściej z faktu
że coś wcześniej zaniedbaliśmy, nie pomyśleliśmy
wcześniej, albo nie odmówiliśmy komuś nie planowanej przysługi, choć nie mieliśmy na nią czasu. Typowy przykład – zbliża się egzamin, a myśmy naukę
zostawiali na ostatnią chwilę.
Sprawy ważne i niepilne. rozwój, inwestowanie
czasu w coś co przyniesie efekty w przyszłości. Systematyczność pozwala uniknąć potem nerwowych
sytuacji pośpiechu. Daje poczucie harmonii. Zadania, które nie muszą być wykonane w konkretnie
określonym czasie, ale są ważne w dłuższej perspektywie, odnoszą się do naszych istotnych celów, marzeń. Powinny zajmować 65% – 80% naszego czasu.
Np. zrobienie prezentów świątecznych wcześniej,
a nie w grudniu (co zabiera więcej nerwów i czasu).
Nauka języka, sport, książki.
Nieważne ale pilne – zadania proste, codzienne
nie niosące poważnych konsekwencji, sprawy terminowe, przysługi dla innych. Powinny zajmować
15% naszego czasu. Często te czynności odrywają
nas od meritum sprawy, którą się zajmujemy. Wyznaczajmy sobie własne granice, delegujmy niektóre zadania na inne osoby. Naprawdę nie musimy
wszystkiego wykonać sami.
I wreszcie nieważne ani niepilne. Pożeracze czasu są i będą, a czasem są potrzebne nawet. Poznaj
je i zdecyduj, które chcesz ograniczyć.
„Jedną z wad pośpiechu jest to, że zabiera tak
dużo czasu.”
G. K. Chesterton
Życzę Wszystkim sukcesów w zarządzaniu czasem i rozwoju osobistym.
mgr psychologii
Sandra Kalinowska
www.topwyszkoleni.pl
SŁONECZNIKI 2012 dla FUNDACJI AVE
Miło nam poinformować, że w konkursie SŁONECZNIKI 2012 na najbardziej rozwojowe inicjatywy dla dzieci, organizowanym przez portal
czasdzieci.pl i miasto Warszawę w kategorii język Fundacja AVE „zgarnęła“ WSZYSTKIE NAGRODY!!! Po pierwsze otrzymaliśmy nagrodę jury
(profesorowie wyższych uczelni i animatorzy kultury), czyli statuetkę
ZŁOTEGO SŁONECZNIKA, po drugie Nagrodę Rodziców, co oznacza,
że na nasz projekt zagłosowało najwięcej osób w plebiscycie internetowym. A wszystko za... VII KONKURS RECYTATORSKI TWÓRCZOŚCI
KS. JANA TWARDOWSKIEGO i III JANOWY TURNIEJ LITERACKI!!!
Cieszymy się tym bardziej, że konkurencja była duża, nominowano wiele
b. znanych i wartościowych inicjatyw!
Odbierając nagrodę podczas gali w Teatrze Capitol, Bartek Włodkowski, szef Fundacji AVE, powiedział: – W stu procentach
nagroda się należy! Ale nie nam, tylko
uczestnikom obydwu konkursów. To, że
w dobie internetu i komunikacji obrazkowej tak ogromna liczba dzieci zajmuje się
poezją, pisze naprawdę świetne prace, rozwija język, czyta – jest dla mnie fenomenem, który przywraca wiarę w słowo i ludzi.
Zwłaszcza, że poziom wierszy, nadsyłanych
na Janowy konkursy jest niezwykle wysoki.
Bardzo dziękujemy Wszystkim, którzy
głosowali na nasz projekt w plebiscycie
internetowym i przesyłali rekomendacje
do nagrody! Wielkie dzięki także dla Biura Edukacji m.st. Warszawy, które od lat
wspiera nasze przedsięwzięcie. Polecamy
też cyfrową wersję tomiku – pokłosie nagro-
dzonego III Janowego Turnieju Literackiego: www.
fundacjaave.nazwa.pl/pliki/TOMIK2012.pdf
Dostrzeżony został także prowadzony od 6 lat
przez Fundację AVE program kajakowej integracji
międzypokoleniowej „Super czad z dziadkiem w kajaku“. W konkursie LIDER ANIMATOR, organizowanym przez firmę Coca-Cola przy udziale
Ministerstwa Sportu i Turystyki i Ministerstwa
Zdrowia, „czadowe kajaki“ znalazły się w grupie
15 najlepszych inicjatyw rekreacyjnych, promujących zdrowie i aktywność ruchową. A że konkurencja była naprawdę duża, świadczy fakt, iż jurorzy
„przebierali“ w ponad 300 projektach, zgłoszonych
przez szkoły, organizacje pozarządowe i samorządy
z całego kraju! Pomysłodawca
projekt, Bartek Włodkowski,
otrzymał 15 tys. złotych
na rozwój przedsięwzięcia,
dzięki czemu do czerwca
przyszłego roku Fundacja AVE zorganizuje 30
spływów mazowieckimi
rzekami dla młodzieży
i seniorów i doposaży klub
kajakowy w sprzęt, niezbędny do realizowania
spływów z udziałem osób
niepełnosprawnych.
Więcej na fundacjaave.
pl i na facebook.com/fundacjaave.
Ekipa Fundacji AVE
To miejsce czeka
na Twoją reklamę
CENA 80 PLN
Dla stałych reklamodawców
rabat 25%
NASZA CHOSZCZÓWKA
WWW.NCH.PL
STRONA 9
Porady pośrednika
Porady ubezpieczeniowe
Jeszcze raz
o wyłączności
Słyszałam ostatnio z ust starszej pani, że
drogo kupić, tanio sprzedać i byle jak wyjść
za mąż to każda potrafi. Parafrazując to powiedzenie można powiedzieć, że nie jest sztuką zamieścić ogłoszenie na portalu internetowym, a następnie sprzedać czy kupić
nieruchomość; sztuką jest dokonać transakcji
na rynku nieruchomości w sposób dla siebie
korzystny. I właśnie ta korzyść i bezpieczeństwo przemawiają za tym, by korzystać z usługi pośrednictwa, a zwłaszcza z umową na zasadzie wyłączności, bo przecież jest i tak, że jeśli
wszyscy zajmują się Państwa nieruchomością,
to tak naprawdę nie zajmuje się nikt.
Dlaczego zatem warto podpisywać umowy
na wyłączność?
Często bywa tak, że sprzedający nieruchomość obawia się, że decydując się na współpracę
z jednym pośrednikiem zamyka drogę do sprzedaży nieruchomości klientom innych pośredników, więc lepiej zawierać umowy otwarte
z dużą liczbą agencji. Prowadzi to do chaosu
informacyjnego: to samo mieszkanie oferowane
jest z innymi cenami, z innym metrażem, raz
jako hipoteczne, raz nie, raz w bloku z płyty,
raz z cegły, od dawna nie aktualizowane. Warto
zastanowić się nad tym, co o takiej propozycji
pomyśli nabywca. Najczęściej jest zdania, że jeśli tyle agencji próbuje sprzedać nieruchomość
bezskutecznie, to pewnie nie jest to taki rarytas,
pewnie ma wady lub zbyt wysoką cenę i trzeba
poczekać na ciekawszą propozycję. Podpisanie
umowy na wyłączność oznacza, że oferta jest
obecna na portalach tylko raz, co podkreśla
jej wyjątkowość, a dostęp do niej mają wszyscy
klienci pośredników skupionych w systemie
MLS, a jest ich już w Warszawie prawie 600.
Może być więc tak, że nieruchomość sprzedaje klient firmy Emmerson, a kupuje klient firmy Akces. MLS to system wymiany ofert nadzorowany przez Warszawskie Stowarzyszenie
Pośredników w Obrocie Nieruchomościami,
które rygorystycznie nadzoruje przestrzeganie regulaminu systemu. Wymagający klienci
popytowi wiedzą, że tu znajdą oferty zawsze
aktualne, sprawdzone, profesjonalnie sfotografowane lub sfilmowane, rzetelnie i wyczerpująco opisane, z właściwie określoną ceną
ofertową. Sprzedający pozostaje w kontakcie
z jednym pośrednikiem, który zna wszystkie
zalety i wady sprzedawanej nieruchomości. Nie
ma konieczności po raz dziesiąty powtarzać te
same informacje kolejnym pośrednikom, tylko
jeden pośrednik koordynuje spotkania, zawsze
skrupulatnie sprawdzając dane potencjalnych
nabywców. Unikamy w ten sposób wizyty klienta z ulicy, którego celem nie zawsze jest zakup
nieruchomości. Pośrednik, który jest uczestnikiem systemu MLS, zawsze ma obowiązkowe ubezpieczenie OC, co dodatkowo podnosi
bezpieczeństwo transakcji. Po finalizacji transakcji nie musimy, czasem przez wiele miesięcy,
a nawet lat, odpowiadać na pytanie, czy oferta
jest aktualna. Dobrym rozwiązaniem jest przekazanie kluczy do sprzedawanej nieruchomości.
i powierzenie pośrednikowi całości spraw związanych ze sprzedażą, od pozyskania kompletu
dokumentów, przez prowadzenie prowadzenie
procesu sprzedaży aż do sfinalizowania transakcji. Decyzję o zawarciu z pośrednikiem umowy
na wyłączność podjęło do tej pory blisko 6000
osób.
Nie planuję, nie obliczam, nie oglądam płatków życia. Przecież wszystko to, co będzie, dawno spisał los... Ciągle piszę, że trzeba się ubezpieczać, trzeba płacić, spotykać się z agentem, czytać ogólne warunki i zastanawiać się nad wyborem ubezpieczyciela.
Ciągle przypominam o wariantach, składkach, zakresie itp. Piszę o tym a jednocześnie zdaje sobie
sprawę, że ciężko czasem wyobrazić sobie jak wyglądałoby nasze życie codzienne gdyby ubezpieczeń
nie było.
Pomyślmy wiec najprościej! Wyjeżdżam swoim
nowym samochodem na ul. Modlińską i powoduję wypadek, w którym ginie jedna osoba a druga
staje się inwalidą. Dodatkowo rozbite są trzy samochody w tym TIR przewożący towar wartości
200 000,- zł
Jaka wtedy będzie sytuacja. Otóż z własnej kieszeni wypłacę rodzinie ofiary odszkodowanie zasądzone przez sąd za spowodowanie śmierci, do tego
dożywotnia renta dla osoby żyjącej lecz niepełnosprawnej i jeszcze pokrycie kosztów zniszczonego
transportu wraz z kosztami naprawy samochodów,
akcji ratunkowej, leczenia ….. Moje życie stałoby się
koszmarem, wszystkie moje dochody natychmiast
przejmowaliby poszkodowani ale nie znaczy, że im
byłoby prościej. Wręcz przeciwnie. Osoby poszkodowane, bez samochodów, pozbawieni możliwości
pracy a nawet sprawnego życia co miesiąc czekaliby
na moją wypłatę, która ułatwi im życie. Jednorazowo nie dostaną nic. Nie dostaną na naprawę samochodu, na leczenie, na życie.
A co z wychowawcami naszych dzieci? Jak wyegzekwujemy od Pani na koloniach odszkodowanie
za niedopilnowanie dziecka i narażenie go na utratę
zdrowia? Czy taką osobę będzie stać na zapłacenie
odszkodowania?
A jeśli w szpitalu lekarz popełni błąd? Czy jesteśmy w stanie sami wyegzekwować odszkodowanie
od takiej instytucji?
A jeśli sąsiad zaleje nam mieszkanie? Jak zmusimy go aby oddał nam pieniądze za malowanie
i zniszczone sprzęty?
W naszym interesie jest zawarcie ubezpieczenia
szytego na miarę! Specjalnie dla nas, dopasowanego do naszego trybu życia! W naszym interesie
jest również współpraca z osobami i instytucjami,
które dbają o posiadanie właściwych, dla nich przygotowanych ubezpieczeń. Nie narzekajmy na cenę.
To cena za spokojny sen naszej rodziny.
Pozdrawiam jesiennie
Justyna Gładyś
Nina Kuczyńska
Błąd naprawiony
USŁUGI
I INSTALACJE
HYDRAULICZNE
tel. 500 465 161
Podczas XVII Olimpiady Sportowej w Choszczówce nie ustrzegliśmy się od błędów. Jednym z nich
było pominięce przy dekoracji pucharami Marcina Paklepa, rocznik 2005. Marcin zajął w swojej kategorii
wiekowej II miejsce z bardzo dobrym wynikiem, ale nie stanął na podium ponieważ przeoczono jego
nazwisko. Puchar został wręczony kilka dni po olimpiadzie w szkole, gdzie chodzi Marcin, na zajęciach
lekcyjnych w obecności nauczyciela i całej klasy. My przepraszamy za pomyłke i mamy nadzieję, że ten nasz
błąd Marcin nam wybaczy.
Organizatorzy
T o m ie js ce c z ek a n a T wo j ą r ek l a m ę
CENA 160 ZŁ
Dl a stałych rekl amodawców r abat 25%
tel. 601 271 052 lub 506 119 665
STRONA 10
WWW.NCH.PL
NASZA CHOSZCZÓWKA
KOBIECY BIZNES W CHOSZCZÓWCE
Myślę, że warto w „Naszej Choszczówce” prowadzić kącik informacji o małych lokalnych biznesach. Zwłaszcza tych prowadzonych przez kobiety. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że kobiety
są w Polsce bardzo aktywne zawodowo i że z wielkim powodzeniem prowadzą własne firmy. Znamy
wielkie damy polskiego biznesu – Irena Eris, Henryka Bochniarz, ale przecież poza nimi są tysiące
przedsiębiorczych kobiet, nieznanych, ale z sukcesem prowadzących własne małe firmy. Także na terenie Choszczówki. Proponuję, żeby opowiedziały nam na tych łamach o swoich doświadczeniach, o tym
jak wyglądała ich droga do sukcesu, jakie miały porażki i dlaczego. I o tym jak pogodzić absorbującą
pracę we własnej firmie z życiem osobistym.
Na początek przedstawię własną drogę do biznesu.
Po 1989 roku zaczęłam pracować w koncernach,
które wtedy wkroczyły na nasz rynek. Zajmowałam
się marketingiem, współtworzyłam marki do dziś
na polskim rynku obecne (np. proszek do prania
Bryza). Koncern jest znakomitym miejscem pracy,
można się wiele nauczyć, ale po kolejnych awansach człowiek zadaje sobie pytanie – i co dalej? Tak
ma trwać do emerytury? Ja nie miałam wątpliwości,
że trzeba się z tego wyrwać, zresztą zawsze chciałam
mieć własną firmę.
Szukałam pomysłu na własny biznes i inspiracją
stała się moja rodzina. Kiedy jeździliśmy po Polsce w czasie wakacji, jedliśmy różne pyszne rzeczy,
a w Warszawie nie można było ich kupić. A musiałam kupować zdrową żywność, bo mój syn, alergik,
wymagał specjalnej diety. I tak zrodził się pomysł
na markę „Spiżarnia – Tradycyjne Przysmaki”.
Moja firma oferuje tradycyjne polskie smaki,
produkty wytwarzane na podstawie dawnych przepisów przekazywanych w rodzinach z pokolenia
na pokolenie. Starannie dobrane składniki i perfekcja mistrzów kuchni sprawia, że wyroby „Spiżarni” przywracają dawny smak potraw. Zaczynałam
od niewielkiego asortymentu, z czasem go poszerzaliśmy- obok klasycznych konfitur pojawiały się
konfitury z dodatkami, obok czystego miodu miody
z orzechami lub migdałami, poza tym syropy, soki,
dodatki do mięs itp.
Pomysł chwycił. W jubileuszowej dziesiątej edycji
konkursu organizowanego przez firmę Avon Polska
otrzymałam tytuł Kobiety Przedsiębiorczej. Dziś
nasze „spiżarniane” wyroby można kupować w delikatesach i sklepach specjalistycznych na terenie
całego kraju. W internecie – spizarnia.net.pl.
Jakie doświadczenia zebrałam w czasie prowadzenia swojej firmy?
Po pierwsze – przy wyborze branży warto się kierować sercem – bo trzeba lubić co się robi i trzeba
w to wierzyć. I rozumem – bo trzeba dokładnie liczyć czy można na tym zarobić pieniądze.
Po drugie – jedna z większych trudności, to dobór współpracowników. Zrobiłam tu kilka błędów
za które zapłaciłam i pieniędzmi i straconym
czasem. Nie warto żałować czasu na rekrutację,
bo wielką stratą jest zatrudnianie pracownika z którego nie ma potem pożytku.
Po trzecie – Oddzielić pracę od życia rodzinnego.
Własna firma bardzo absorbuje, łatwo się w niej zatracić. Dlatego trzeba narzucić sobie godziny pracy,
przestrzegać ich, ale zarazem wyznaczyć czas na odpoczynek i sport i też konsekwentnie tego pilnować.
Na stres psychiczny nie ma niczego lepszego niż
wysiłek fizyczny.
Po czwarte – kobiecość traktować jak narzędzie
obronne. Czasem warto zagrać „słodką idiotkę”,
kiedy indziej trzeba się przeistoczyć w „kobietę –
czołg”.
Klub Kulturalnego Podróżnika
MADERA
W dniu 24 października 2012 r. w Klubie Sporteum odbyło się kolejne spotkanie Klubu Kulturalnego Podróżnika, prowadzone przez Agnieszkę,
Longina i Karolinę Szyszkowskich, którzy tym razem opowiedzieli nam o swoich wakacyjnych wojażach, tradycyjnie z Biurem Podróży Itaka.
Wysokie szczyty wulkanów, strome wąwozy,
połacie prastarych lasów wawrzynowych, doliny
rzeczne, tarasowe zbocza porośnięte bujną roślinnością oraz bananowcami, niebotyczne urwiska
i bogactwo tęczowych barw kwiatostanów to tylko
niektóre z form krajobrazu oferowanego przez niewielką, bo zaledwie 741 km2 wyspę portugalskiego
regionu zamorskiego.
Madera położona na oceanie Atlantyckim około
800 km od wybrzeży Afryki i 1000 km na południowy zachód od Lizbony, jest największą wyspą Regionu Autonomicznego Madery, do którego należą
również Porto Santo. Słynie z łagodnego klimatu
podzwrotnikowego.
Niedostatek piaszczystych plaż poprzez dominującą nieprzerwalnie skalistą linię brzegową traci
na znaczeniu wobec bogatego krajobrazu, którego
atutem jest zróżnicowanie terenu, bogactwo kwia-
tów endemicznych oraz przecinające wyspę wzdłuż
i w szerz levady.
Swoją wakacyjną podróż „Szychy” rozpoczęli
od pełnego uroku, przepięknego południowego
wybrzeża u stóp stolicy Funchal, którą zamieszkuje ponad połowę mieszkańców wyspy. Korzystając tam z aktywnego wypoczynku wśród parków,
ogrodów, zabytków oraz pełnej oferty nadmorskich kurortów, oddali się walorom czarującej
krainy. Odwiedzili wzgórze Monte z sanktuarium
Matki Boskiej, Ogród Tropikalny z roślinnością
reliktową i endemiczną, wioskę rybacką Camare
do Lobos ulubione miejsce Winstona Churchilla,
wioskę Bibeire Brava oraz wioskę Camache słynącą z wikliniarstwa. Przebyli tarasy panoramiczne
Eire do Serrado z widokiem na górskie przepaście,
klify północnego wybrzeża oraz tundrę maderyjską. Zwiedzali jaskinie i multimedialne Centrum
Wulkaniczne w Sao Vincente, naturalne baseny
lawowe w Porto Moniz zwane Seszelami i hodowlę pstrąga tęczowego w Ribeiro Frio największej
na świecie dolinie porośniętej prastarym lasem
laurowym, wioskę Santana oraz podziwiali klifowy
krajobraz półwyspu Św. Wawrzyńca z widokiem
na sąsiednie wyspy i pas startowy lotniska wspartego na 180 kolumnach.
Fantastyczne przeżycia z niezapomnianymi wrażeniami zapewne pozwoliły zasmakować w niecodziennych doznaniach z prawdziwą naturą. Serdecznie
polecamy osobą chcącym odpocząć od hałaśliwych
kurortów turystycznych i męczących wysokich temperatur.
Beata Martynowska
Fletniowa – nie dla niepełnosprawnych
Pani Bożena Kozak mieszka od 10 lat przy ulicy Fletniowej. Od ponad trzydziestu lat choruje na stwardnienie rozsiane i porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Nie może zrozumieć dlaczego chodniki
na Fletniowej są nieprzystosowane do osób niepełnosprawnych. W kilku miejscach pojawiają się raz na jedne raz po drugiej stronie ulicy, często są nierówne, mają wysokie uskoki. Uniemożliwia jej to w dużym stopniu swobodne poruszanie się na wózku w tych okolicach. Pani Bożena chciałaby sama pojechać do wielu
miejsc użyteczności publicznej, jednak wózek nie potrafi sforsować tylu przeszkód.
Zwracamy się do burmistrza o zainteresowanie się tą sprawą i podjęcie stosownych działań, aby ułatwiać
życie wielu osobom niepełnosprawnym, nie tylko pani Bożenie. Dużo się ostatnio mówi o problemach tych
ludzi. Chodzi o to, aby ich problemy realnie rozwiązywać, a nie tylko o nich mówić.
Redakcja
Gdzie ten zdrowy polski rozum?
Wiele rzeczy wydaje się oczywiste na zdrowy rozum, ale widać urzędnicze rozumy nadają na innej częstotliwości, bo ciągle natykamy się na zjawiska niepojęte dla przeciętnego obywatela. Ostatnio np. przyjechałam
metrem do Młocin i planowałam na dalszą drogę wziąć taksówkę. Telefonu akurat przy sobie nie miałam, ale
do głowy mi nie przyszło, że na wielkiej końcowej stacji metra w mieście stołecznym nie ma postoju taksówek!
Czy ktoś by to wymyślił? No ktoś jednak wymyślił.
Pytam taksówkarza czemu to tak. – Bo dla miasta taksówkarz jest tylko do tego żeby go doić – odpowiedział
filozoficznie. I jeszcze dodał – nie tylko że postoju nie ma, ale nawet na chwilę nie wolno nam przystanąć
żeby zabrać czy wysadzić pasażera. I faktycznie, na wszystkich skrzyżowaniach stoją groźnie znaki zakazu
zatrzymywania. Niech mi jakiś urzędnik wytłumaczy jakimi drogami wędrowało jego rozumowanie kiedy
wymyślał taką bzdurę.
Karolina Baranowska
Od Redakcji
Obiecujemy to wyjaśnić i odpowiedzieć w następnym numerze NCh.
To miejsce czeka
na Twoją reklamę
CENA 80 PLN
Dla stałych reklamodawców
rabat 25%
NASZA CHOSZCZÓWKA
WWW.NCH.PL
STRONA 11
KULINARIA
JESIENNA KOLACJA
Portret
nazywam sie anonim i jestem internautom,
znam sie na bardzo wielu dziedzinach zycia i dlatego gdzie tylko moge, a moge prawie wszedzie
wyrazam swoje zdanie, najczesciej jest to zdanie negatywne, bo prawie wszystko mi sie w naszym kraju nie podoba, a najbardziej nie podoba
mi sie, ze nie ma wolnosci slowa, bo jak gdzie
cos napisze, to od razu jestem dyskryminowany
negatywnymi wpisami, ze jestem oszolom, albo
idiota, albo inne takie inwektywy musze o sobie
czytac, nie lubie tego bardzo i zeby tamten jeden
z drugim debil nie myslal, ze moze mnie bezkarnie obrazac odpowiadam co o nim mysle i chociaż wolności słowa nie ma to i tak wale prosto
z mostu, jak mnie ktos bardzo zdenerwuje, a staram sie nie uzywac brzydkich wyrazow, bo jestem
kulturalny, to wchodze sobie na pudelka, albo
innego kozaczka i daje wycisk komus znamu,
bo to mi bardzo poprawia samozadowolenie, jak
sobie pomysle jak sie wcieka taka doda, albo inna
janda, jak czyta co o nich napisalem, a zawsze pisze to co mysle, czyli prawde, to mam taki ubaw,
ze od razu chce mi sie zyc, z zycia niestety nie jestem zadowolony, bo nie mam pieniedzy i wolnosci slowa, o ktorej juz wspomnialem, nie mam tez
pracy, bo jest bezrobocie i dlatego w polsce jest
tak zle, ja juz pracy nie szukam, bo za malo placom, matka sie drze, ze tylko przy kompie siedze
zamiast sie wykompac, albo z kompanem jakims
na piwo isc do pubu, ale mi sie nie chce i nie mam
za co, jak jestem glodny to sobie pizze zamowie,
albo frytki z keczupem i hamburgera co podobno jest przyczynom mojej nadwagi, ale mi to nie
przeszkadza, bo i tak się w lustrach nie oglądam
tak jak te dody, czy inne jandy, na sztuce tez znam
się bardzo dobrze i bardzo mnie wnerwiajom rozni znawcy co sie w necie wymondrzajom, a gowno wiedzom, bo dla mnie taki film kac wawa był
bardzo dobry, bo smieszny i bardzo mi się podobal, szczególnie borys szyc, którego aktorstwo jest
po prostu wybitne, a reszta aktorow mu zazdrosci
i tyle, bardzo bym go chciał zobaczyć na zywo
i pogadać, bo to rowny chlop i trochę podobny do mnie, bo jak sobie sciagnolem jeden film
o wojnie polsko ruskiej, z ktorom się zgadzam,
bo jest, to jakbym sam siebie oglondal na tym
filmie, z mojej strony chce powiedzieć, ze wszyscy klamiom i oszukujom, bo wiadomo z netu,
ze zamach 11 wrzesnia zydzi już dawno zaplanowali, a co za tym idzie zamach w smolensku
rowniez, nie interesuje sie politykom, ale swoje
zdanie mam i zawsze bede odwaznie, bo odwage
tez mam, mimo ze nie ma wolnosci słowa, walil
cala prawde prosto w oczy zeby ci co rzondzom,
albo ich popierajom wiedzieli, ze w tym kraju
som ludzie madrzy, inteligentni i nikt im choc
wolnosci slowa nie ma, prawdy mowic nie zabroni, bo prawda zawsze na jaw wyjdzie, a jak kto
myśli ze sie ukryje, to niech sobie do netu zajrzy,
bo tam wszystko o sobie znajdzie i całej prawdy
o sobie sie dowie, o mnie nikt nie pisze, bo jestem
anonim i tylko dlatego ze nie ma wolności słowa sie ukrywam, ale jak sie ujawnie kiedys, to się
wszyscy dowiedzom jakom jestem wartosciom
dla tego kraju choc teraz nikt jeszcze tego nie wie,
nie jest tak ze niczego nie lubie i wszystko jest
do dupy, lubie piwo, bo polskie piwo jest bardzo
dobre tylko drogie podobnie jak benzyna, czyli
ropa, która jest coraz drozsza i dlatego piwo które sie przywozi autami jest coraz drozsze, dlatego
chce i zadam zeby ropa, albo benzyna były tansze,
bo matka mowi, ze z tej głodowej emerytury nie
stac nas ani na piwo, ani na internet z czego wynika oczywisty wniosek, ze w polsce robi sie wszystko zeby ograniczyc wolnosc slowa, ktorego nie
ma, mam tylko nadzieje, ze jak ktoś przeczyta ten
moj manifest, to sie obudzi i powstanie tak jak
ja powstaje tutaj na tej stronie żeby zaistnieć choć
wiem, ze i tak nikt tego nie opublikuje, bo nie
ma wolności słowa, a nawet jak ktos sie odwazy,
to i tak bedzie klamal, bo wszystko to klamstwo,
manipulacja i ludzka, czyli moja krzywda, bo jestem bardzo nieszcześliwy, a jedynym szczęściem
sa dla mnie przecinki, które sobie stawiam gdzie
chce i to jest moja jedyna wolnosc słowa, choc
to nie slowo a przecinek tylko, bo wolnosci słowa
nie ma…i nigdy nie bedzie!
WY C HOWANIE P SA
Jak co roku z niecierpliwością oczekuję na najpiękniejszą moim zdaniem porę roku – złotą polską
jesień. Czyż może być coś bardziej urokliwego niż feria barw w tym okresie? Złoto, rudy, brąz, czerwień.
Paleta barw nie do odtworzenia przez człowieka.
Cieszmy się widokiem, który trwa tylko chwilę, kilka
tygodni, a potem szaro, smutno, nostalgicznie. Wraz
z nadejściem pierwszych przymrozków liście opadną, tak jakby przyroda chciała nas nakłonić do refleksji o przemijaniu. Jednak zapomnijmy na razie
o przymrozkach i wykorzystujmy ten jesienny czas
obfitości natury zbierając jej dary. Łączmy przyjemne z pożytecznym. Spacer po lesie to nie tylko zdrowy sposób na spędzenie wolnego czasu, dotlenienie
organizmu, nabranie kondycji. To także sposób
na zapełnienie domowej spiżarni. Ileż to możliwości
powstaje gdy przyniesiemy kosz pełen wspaniałych
okazów grzybów. Już widzę słoje z marynowanymi
lub duszonymi grzybami, sznury wiszących, aromatycznych kapeluszy. Wieczorem po grzybobraniu
przygotujmy sobie wspaniałą kolację. Grzyby myjemy, czyścimy, rzucamy na tłuszcz. Smażymy około
20 minut, dodajemy śmietanę 30% i dużo suszonego oregano. Dusimy, aż będą miękkie, dodajemy sól
i świeżo zmielony pieprz. Tak przyrządzone grzyby
możemy podawać właściwie do wszystkiego: do pieczonych lub grillowanych mięs, ryb, bagietki i makaronu. Osobiście proponuję Państwu łososia lub
pstrąga i właśnie na sosnowego pstrąga chciałabym
podać przepis.
SOSNOWY PSTRĄG
– pstrąga czyścimy, myjemy
– przyprawiamy solą morską, rozmarynem, ścieramy skórkę z cytryny, dodajemy dużo świeżego
kopru
– smażymy na klarowanym maśle z dwóch stron
–
usmażone ryby zawijamy w folię aluminiową,
a do środka wkładamy po gałązce sosny
– wkładamy do piekarnika na około 15 minut
– podajemy na stół.
Zaręczam, efekt po otwarciu niesamowity.
Do kolacji polecam grzane wino, a nie straszne
nam będą późnojesienne szarugi i słota.
Życzę smacznego,
Małgorzata Lachowicz
Dania na miejscu i na wynos
ul. Wałuszewska 24A lok. u3, 03-005 Warszawa
tel. 531 157 557, 22 300 27 40 e-mail: [email protected]
T o m ie js ce c z ek a n a T wo j ą r ek l a m ę
CENA 240 ZŁ
Dl a stałych rekl amodawców r abat 25%
tel. 601 271 052 lub 506 119 665
Cześć pierwsza
Aby wyszkolić i wychować psa na dobrego towarzysza i przyjaciela trzeba zrozumieć jego psychikę
i instynktowne (głównie stadne) zachowania. Ale
także, a właściwie przede wszystkim, znaleźć sposób na wyegzekwowanie swojej woli w taki sposób,
aby był dla psa zrozumiały.
Psychikę psa łatwej zrozumieć, kiedy uświadomimy sobie że jego dzicy przodkowie żyli gromadnie, w stadzie, czyli w sforze. I pies do dzisiaj
jest zwierzęciem stadnym. Bardzo dobrze to widać
na przykładzie wiejskich psów tworzących, stale lub
okresowo, sforę psów np. w danej wiosce. Jak łatwo
zauważyć w takiej sforze jest bardzo wyraźnie zaznaczona hierarchia stadna I biada śmiałkowi, który
odważy się sprzeciwić przywódcy stada.
Jedną z najważniejszych cech charakteru psa
to instynkt sfory. Obok instynktu samozachowawczego jest to niewątpliwie główny motor napędowy
w zachowaniach psa. Pies udomowiony, pozbawiony naturalnych towarzyszy, stwarza sobie sforę
zastępczą, np. ludzko- zwierzęcą rodzinę, w której
członkami jego sfory są domownicy i zwierzęta
domowe. Na czele sfory psiej stoi zawsze pies przewodnik, któremu wszystkie inne psy są podporządkowane. Ponadto panuje ustalona hierarchia ważności: młode muszą ustępować starszym, słabsze
silniejszym, a mniej bystre, mniej inteligentne tym
inteligentniejszym. Często się zdarza, że przywódcą
sfory nie jest pies najsilniejszy, ale najbardziej inteligentny. Takie sytuacje można zaobserwować zresztą
także wśród innych zwierząt stadnych. Znam stado
koni, gdzie przywódcą stada była bardzo inteligentna, ale niewielka klacz rasy konik polski, a osobnikiem jej podporządkowanym klacz rasy shire (jest
to największa rasa koni na świecie).
Podobnie i pies przy rodzinie ludzkiej podporządkowuje się panującej w niej hierarchii i bardzo
szybko rozpoznaje kto w tej rodzinie ma stanowi-
STRONA 12
sko wyższe w hierarchii, a kto niższe. Wychowawca powinien wykorzystać ten psi instynkt, aby mu
narzucić swoją własną wolę i stać się dla niego
przewodnikiem stada. Przy większej ilości domowników bardzo wyraźnie widać, że psy wybierają
sobie przewodnika stada i odpowiednio,, ustawiają
się” w hierarchii stadnej. Szczególnie mocno widać
to u psów ras obronnych, dominujących (niesłusznie zwanych agresywnymi, bo pies dobrze ułożony,
nigdy nie jest agresywny).
Celem wychowawcy powinno być jak najbliższe
zżycie się z psem i stworzenie relacji wzajemnej
przyjaźni i zaufania. Pies powinien czuć się pełnoprawnym członkiem sfory czyli rodziny, bezwzględnie jednak podporządkowanym swemu panu. Piszę
o tym tak dużo i ciągle powracam do tego tematu,
ponieważ ciągle obserwuje w praktyce lekarsko-weterynaryjnej, że wielu właścicieli nie panuje nad
swoimi psami i dosłownie się ich boi. Problem dotyczy zarówno właścicieli psów dużych jak małych,
i rasowych i nierasowych. Każda sytuacja, w której
właściciel boi się swojego psa (a więc de facto jest
podporządkowany swojemu psu) stwarza ryzyko
pogryzienia i doprowadza do wielu innych i kłopotliwych sytuacji – zarówno dla psa jak i dla jego właściciela. Dlatego też warto udać się z psem na szkolenie, aby tam pod okiem menera (tzn. człowieka
zajmującego się profesjonalnie układaniem psów)
podporządkować sobie psa. Wiek psa nie ma tu dużego znaczenia. Oczywiście łatwiej jest podporządkować sobie szczenię, ale na dobre wychowanie nigdy nie jest za późno.
O tym jak szkolić, układać, a przede wszystkim
wychowywać własnego psa w następnych numerach,, NCh”
Lek. wet. Agata Tarasek
NASZA CHOSZCZÓWKA
Wydawca: Stowarzyszenie Nasza Choszczówka, ul. Łuczywo 18, 03–071 Warszawa.
Adres redakcji: ul. Łuczywo18, 03–071 Warszawa tel. 0601–271–052, 0506–119–665
e–mail: nasza. choszczowka@wp. pl
Redaguje zespół: Krzysztof Cieślak z–ca red. naczelnego, Krzyszkof Pelc, Agnieszka Wróblewska
Redakcja nie zwraca tekstów nie zamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania i skracania
Projekt i skład: Marcin Boguś, e–mail: m.bogus@nch. pl
Nakład: 5000 szt.
Druk: EBE Sp. jawna, Warszawa, Instalatorów 5, tel. (022) 868–29–58
WWW.NCH.PL
NASZA CHOSZCZÓWKA

Podobne dokumenty