61_62_Edytorial - Ethos

Transkrypt

61_62_Edytorial - Ethos
OD REDAKCJI
O PRAWO SOLIDARNE Z KAZDYMI CZT,OWIEKIEM
- w PoLscE,w EUROPIE,
w Swrecm
Trudno o lepszy wyraz respektu dla godnoSciczlowieka w organizacjispoleczedstwai paristwa niz ten, kt6ry zapisanyzostal w slynnym Kodeksie Justyniana: ,,Hominum causaomne ius constitutumest". Trudno zarazemo lepszy
wyraz respektu dla prawa, jako slugi tej wla5nie sprawy: takiej organizacj
spoleczeristwai paristwa, kt6ra respektowalabywrodzon4 godnoS( kaidego
czlowiekajako aksjologicznegoabsolutu,co z kolei znajdujejedynie adekwatny dla siebie w yr az w ustawowym zabezpieczeniuprzysluguj4cych czlowiekowi
- na mocy bycia czlowiekiem - niezbywalnychjego uprawnieri. Godno(i paristwa i autorytet stanowionegoprzezert,prawa majE bowiem swe jedyne ir6dlo
i podstawgw godno6ciczlowieka.
Ta - jak mo2na s4dzii - oczywistadziSdla kaZdegoprawda zostala- niestety - okupiona tragicznymi do(wiadczeniami,ktdrych apogeum. w postac
dwu totalitarnych ideologii: rasy i klasy, a w konsekwencji- ustawowego bezprawia w dziedzinie organizacjispoleczeristwai paristwa, przypadlo na minione
stulecie.
,,Nasz4kwesti4 spolecznqbyl totalitaryzm" powiedzianow Polsceu progu
lat dziewigidziesi4tych. I rzeczywifuie, dla mieszkafca tej czg(,ciEuropy byla
to kwestia o znaczeniupierwszorzgdnym.W odpowiedzi na to wlaSnie doSwiadczenie,opowiadaj4csig za woln4 i demokratyczn4Polsk4,za swoje haslo
powszechnieuznaliSmypowiedzenie:,,Nie ma wolnoScibez solidarno(ci". Solidarno5i zostala w Polsce odkryta jako drugie imig wolnoSci czlowieka i zarazem jako jej ostateczniejedyne zabezpieczenieprzed przemocq totalitaryzmu.
SolidarnoSi - z kim? I w imig czego?
OdpowiedZna te pytania byla w Polsceznanai powszechnieafirmowana co
najmniej od symbolicznejdaty sierpnia 1980roku. Chodzi o solidarno(,(zka2dym bez wyj4tku czlowiekiem, w imig jego osobowej godnoScijako istoty
rozumnie wolnej - w imig tego, kim czlowiekjest, izarazemtego,ze jest
tym, kim jest. Czyi nie to wlaSnieodkryli polscyrobotnicy, gdy zatwaLyli, ze sq
szanowanijako robotnicy - w paristwiemieni4cym sig byi pafstwem robotni-
Od Redakcji
czym-wtedy i tylko wtedy, gdy sq szanowanipo prostu jako ludzie? Tylko tak
pojmowana solidarnoSi zastugujena swoje imig. Jakakolwiek wszak pr6ba
usprawiedliwienia wyj4tku przekreslilaby tu wszystko! Nie jest wigc sprawE
przypadku, a raczejsprawEkonsekwencjiw my6leniu i dzialani\, to, ze dzieje
,,SolidarnoSci"w Polsceznaczones4 najpierw Poslaniemdo ludzi pracy Europy
wschodniej z roku 1980, utrzymanym w duchu: ,,za wolnosi wasz4 i nasz4",
a nastgpnie- w imig: ,,za zyciewaszei nasze" - Uchwal4 o prawnej ochronie
zycia nienarodzonych z 1990roku. W imig tej wlaSnie solidarnoSci rozpoczqto
w Polscebudowg wolnej i demokratyczneiRzeczypospolitej.
Juz wkr6tce jednak tak powszechnieaplaudowanasolidarnoSizostalawystawiona na powa2n4pr6bg. Oto bowiem na politycznym areopagudemokratycznej Rzeczypospolitej stangla sprawa ochrony zycia czlowieka nienarodzonego.Nasi przedstawicielew parlamenciemieli udzielii odpowiedzi na pytanie,
czy zycienienarodzonych ma by6 objqte ochron4 prawn4 przysluguj4c4 wszystkim ludziom. OdpowiedZ prawodawc6w nie byla jednoznaczna.Nie dla wszystkich parlamentarzyst6w 2ycie czlowieka bylo dobrem, kt6remu nale2na jest
bezwzglgdna ochrona ze strony demokratycznie stanowionego prawa. Sam
fakt,2e chodzi tu o 2ycie czlowieka, nie dla wszystkich okazal sig argumentem
wystarczaj4cym,by vzna1,ie iego 2ycie posiada godnoSi tego, kogo jest ono
zyciem: godnoSi ludzkiej osoby. Ci, kt6rych zycie byloby objqte ochron4 ze
strony prawa, musieliby spelniai pewne dodatkowe kryteria, poza samym faktem bycia czlowiekiem,osob4 ludzk4.
Niekt6rzy wysungli wdwczas- i zdaj4sig to nadal podtrzymywai - postulat
przeglosowaniakompromisowej ustawy w sprawie zycia nienarodzonych.Czy
to nie w6wczas, w kontekScie politycznego sporu wokdl prawnego zabezpieczenia2y cia nienarodzonego powiedziano w Polsce,2e,, kompromis polityczny
staje sig cnot4 i warunkiem nieusuwalnymladu demokratycznego"'? Czy jednak w tym wlasnie przypadku 6w ,,kompromis polityczny" na poczet demokracji nie oznaczalkresu solidarno6ciowej wizji paristwa,wizji tak charakterystycznejdla polskiej drogi do wolnoScijako wolnego wyboru prawdy, i2kaidy
z osobna czlowiek jest tym wlaSnie,kim jest: czlowiekiem, czyli ludzk4 osob4,
r6wn4 w swej godnoSci kaidei innej osobie?
Zwigile i po mistrzowsku wyrazil to poeta Zbigniew Herbert:
zmierzono cz4stki materii
zwaZonociala niebieskie
i tylko w sprawachludzkich
panoszysig karygodne niedbalstwo
brak (cistych danych
t| " . 1l
A, Michnik na IV stronie okladki ksiq2ki Z dziej|w honoru w Polsce,Niezale2na
2.b.
Warszawa19913.
Wydawnicza.
Oficyna
Od Redakcji
a przecrei w tych sprawach
koniecznajest akuratno56
nie wolno sig pomylii
nawet o jednego
jestefmy mimo wszystko
strd2aminaszychbraci
niewiedzao zaginionych
podwa2a realnoSi Swiata
(Pan Cogito o potrzebie Scisloici z tomu Raport z oblg2onegoMiasta)
Ta oto troska o solidarno(,(,z kaLdym, nakazuje konstytucjom demokra.
tycznychparistwcalegoSwiatadeklarowai r6wnoSi ka2degoz osobna czlowie
ka wobec stanowionegoprzez paristwo prawa. W przeciwnym razie trzeba by
bowiem z g6ry trzna(, ie jui w samej konstytucji rezygnuje sig z solidarnoScio
wej wizji pafstwa, zastgpuj4cj4wizj4 utylitarystyczn4.
Tak oto sprawa Nienarodzonegonabrala na politycznym areopagu moc)
diagnostycznej.Stala sig lr6dlem sporu nie tylko o niego, ale r6wniez - w nie
mniejszym stopniu - o nas, o to, kim my jesteSmy,jaki charakter ma w swe
istocie wsp6lnota polityczna, kt6r4 wsp6ltworzymy i zakt6ra,jesteSmywspd
lodpowiedzialni.
Czy Polskajest rzeczywi6cie
domem dla wszystkich,
czy tez niekt6rzy spo3r6djej mieszkaric6w- bgd4cludlmi - zostaliz tego domu
wykluczeni?
WlaSnie w kontekScie tego sporu znany filozof napisal: ,,Sformulowana
zostala teza'. <<aborcja- miar4 demokracjb. Teza ta moie byi rozmaicie
rozumiana.MoLnaj4 rozumied w tym sensie,ze demokracja wymaga ciqglych
udoskonalei etyczny ch; doskonal4c demokracj g, zachowujemy j ednak re gull
demokracji i tym samym j4 potwierdzamy. Ale mozna r6wnie2 kwestionowa(
etyczny fundament demokracji i legitymizowai przemoc w celu jej obalenia
gdy wola wigkszoSciustanowi prawo przeciwne prawu natury. Kt6ra interpretacja przewaLa?Trudno powiedzied.Faktem jest jednak, 2e istnieje u nas
op6r przeciwko demokracji, kt6rego ir6dlem jest samo chrze(cijadskie su.
mienie"'.
Nie wiemy - a w ka2dym razie, nic nam o tym nie wiadomo - czy ktoS
sformulowal w Polscetezg:,,aborcja- miar4 demokracji". Wiemy natomiast,2e
to wlaSnieze SrodowiskaInstytutu Jana Pawla II KUL poszla w Polskg teza
ktdra, owszem,brzmi mo2e podobnie,lecz zgola jednak nie tak samo, awrgcz
-'
J. Tisch ner, Droga do europejskiejnowoiytnosci,,,Tygodnik powszechny" nr 6 zg rl
2003,s. 10. Tekst ten zostal pierwotnie opublikowany w: Europa i Ko1ci6l, red. H. Juros, Fundacje
ATK, Warszawa 1997. Redakcja ,,Tygodnika Powszechnego" uznala, ie naleiy przypomniei ter
tekst jako wa2ny glos w debacie ,,przed referendum europejskim, w trakcie kolejnego sporr
o materialnei duchowewarunki integracji" (zob. nota od redakcji ,,TP", s. 1).
10
Od Redakcji
przeciwnie.^Wyrazona zostalaju2 w samym tytule ksi42ki: Nienarodzony miarq
demokracii'.
Tezg tg nadal uwaz amy za jeden z nieusuwalnych moralnopfawnych fundament6w demokracji, czyli ludowladztwa- rzEddwwszystkichw slu2bieka2dego. Temu przecieLslu2y demokratyczneparistwo prawa, z fundamentalnq
dlari zasadqr6wno5ciwszystkichludzi wobec prawa, regulowanEprzez zasadQ
p-eferencyjnej troski o tych, kt6rzy znajdujq sig w sytuacji najwigkszegoupoSledzenia:,,Iustitiaest quae maxime prodest ei qui minime potest" - jak wyrazil
to zwiglle bl, Wincenty Kadlubek.
Temu sluzyte2 zasadatr6jpodzialu wladz na wladzg ustawodawcz4wyrailaj4cqsprawiedliwoSiwobec wszystkichi wobec ka2dego,na wladzg wykonawczq,kt6ra t42 sprawiedliwo(i wciela w praktykg kierowania pafstwem, oraz
nawladzg s4downicz4,kt6ra - pochylaj4c sig nad ka2dym konkretnym przypadkiem - stosujezasadysprawiedliwoSciz uwzglgdnieniemwszelkichokolicznoSci i w duchu afirmacji dla kazdego, kogo dzialanie tejae wLadzydotyczy.
W gruncie rzeczynie chodzi tu o nic innego,jak tylko o to, aby dai wsp6lczesnie adekwatny wyraz Justynianowemu, ponadczasowo prawdziwemu:
..Hominum causa omne ius constitutum est". Dziwi jedynie, 2e naszatroska
o demokracjg mogla zosta( odczytanajako ,,sypaniepiasku" w tryby demokracji, kiedy w niej chodzilo- i moze chodzii wyl4cznie- o demokracji wlaSciwy
fundament. Czyibowiem zgoda na plzemoc w stosunkudo bezbronnychi niewinnych ludzi - usankcjonowanastanowionym prawem - nie jest przekreSleniem samego etycznego fundamentu demokracji: r6wnoSci wszystkich ludzi
wobec prawa? I czyi protest wobec tej przemocy mo2e zostai odczytanyjako
zamachna etyczny fundament demokracji?
Wszak to w kontekScienauczaniaJana Pawla II zawartegow encyklikach
Centesimusannus,Veritatissplendori Evangeliumvitae,sltsznie zauwazono,ze
Autor przeprowadzil w nich wewngtrzn4 krytykg demokracji celem jej ocalenia. W tym dokladnie kontekSciePapiei m6wi o kulturze Smiercii o zakamuflowanym totalitaryzmie, tym bardziej niebezpiecznym od poprzednich, ze
wlaSniezakamuflowanym.Caly ten proceszostalwnikliwie przedstawionyw ostatniej z wymienionych encYklik:
,,ot6z to wlasnie ma dzis miejsce tak2e na sceniepolityki i paristwa:pierwotne i niezbl'rvalne prawo do zycia staje sig przedmiotem dyskusji lub zostaje
wrgcz zanegowanena mocy glosowaniaparlamentu lub z woli cz7(cispoleczefstwa, choiby nawet liczebnie przewaLai4cej.Jest to zgubny rezultat nieograniprzestajebyi prawem, poniewa2nie
czonegopanowaniarelatywizmu: <prawo>>
. n"O. f. StyczeriSDS, Instytut Jana Pawla II KUL, Biblioteka,,Ethosu", t. 1, Lublin 1991.
Ksi42ka zawieraprzedlo2eniaprzedstawicieli Instytutu w dniach 11 IV i 7 IX 1990r. w SenacieRP
na zaproszenieSenackichKomisji: Inicjatyw i Prac UstawodawczychorazZdrowia i Polityki Spolecznej,atakae zapis dyskusji,kt6ra w dniu 2 II 1991r. odbyla sig w salonachrektorskich KUL
migdzy przedstawicielami Instytutu i zaproszonymi senatorami RP.
Od Redakcji
11
jest ju2 oparte na mocnym fundamencienienaruszalnoScigodnoSciosoby, ale
zostajepodporz4dkowanewoli silniejszego.W ten sposdb demokracja, sprzeniewierzaj4csig wlasnym zasadom,przeradzasigw istociew systemtotalitarny.
Paristwonie jest ju2 "wspflnym domem>>,gdziewszyscymog42yC'zgodnie
z podstawowymi zasadami r6wnoSci, ale przeksztalcasig w paristwo tyrafskie,
uzurpuj4ce sobie prawo do dysponowania |yciem slabszychi bezbronnych,
dzieci jeszczenie narodzonych i starc6w, w imig po2ytku spolecznego, kt6ry
w rzeczywisto1cioznaczajedynie interes jakiej6 grupy" (nr 20).
Byi mo2e nalezy w tym kontekScie skorygowa6 nazbyt optymistyczne, jak
widai, stwierdzeniezpoczqtkulat dziewigidziesi4tych:,,Nasz4kwesti4 spoleczn4 byl totalitaryzm"zastgpuj4cje bardziejrealistycznym:,,N asz4 kw e s t i 4
s p o l ec z n 4 n a d a l j e s t t o t a l i t a r y z m " '
w tym duchu - id4c wszakzetropem naszychpolskich trudnych doswiadcze(t - pragniemy zwr6ci( uwagg na dwa istotne fakty z dziej6w batalii o zycie
nienarodzonego: pierwszy bgd4cy fu6dlem niebezpiecznej konfuzji - co stwarzanamdogodn4 okazjg do przedstawieniapropozycjijej usunigcia- drugi zas,
nie bez zwi4zkt z poprzednim, przelomowo obiecuj4cy.
Oto pierwszy znich. W styczniu 1993 roku, po trwaj4cej w Polsceponad
dwa lata niezwykle burzliwej wymianie argument6w, w czasiesejmowego glosowania nad ostatecznymksztaltem ustawy dotycz4ceiprawnej ochrony zycia
ograniczeniadotychczasowejpermisywnejustadziecka poczEtego,zwolennicy
wy oraz zwolennicy jej dalszej jeszczeliberalizacji zauwazyli - ku swojemu
Jeslijednak
zaskoczeniu!-2e glosuj4tak samo, czyli,2esig ze sob4...zgadzaj4r.r.
przyjrzymy sig bli2ej samej procedurze glosowania, zauwa'ymy, ze konfuzja
glosuj4cych miala charakter nie etyczny dopiero, lecz ju? logiczny.
Zbiorcze bowiem - czyli kolektywne - glosowanie nad ustawq, kt6ra zawiera w sobie wigcej przeciwstawnychstanowisk,nie moze - iuz z racji czysto
logicznychl - ujawnid faktycznych stanowisk glosuj4cychw poszczegdlnych
przypadkach objgtych tu zbiorczym glosowaniem.Ta oto logicznie wadliwa
procedura prowadzi do tego, ze co najmniej niekt6rzy sposr6d glosuj4cych
zostaj4skazani albo na rezygnacjgz glosowania,albo na glosowaniew duchu
proporcjonalizmu: na zgodg na wyjgcie spod ochrony prawnej Zycia jednych
w celu objgciatak42 ochron42yciainnych.Taka procedura glosowaniaokazuje
sig zatem najewidentniej I o gi czni e b t g d n a, uwlaczaj4cwrgcz glosuj4cym
jako istotom rozumnym! NaleZy tu bowiem zastosowaiprocedurg odrgbnego
glosowaniadotycz4cegokazdej zwyt62nionych kategorii nienarodzonych,czyli glosowaniedystrybutywne, czyni4ctym samymzupelnie zbgdnym,co wigcej,
logicznie - jak r6wnieL etycznie- niedopuszczalnym zbiotcze, czyli kolektywne, nad nimi glosowanie.
Wskazany powy2ej problem dotyczy nie tylko Polski. Swiadczyo tym migdzynarodowa dyskusja wSr6d etyk6w i prawnikdw. W niniejszym numerze
,,Ethosu" przedstawiamywyb6r glos6w, kt6re po ogloszeniuencykliki Evan-
t2
Od Redakcii
gelium vitaepadly w tej debacie,wrazz wprowadzeniemdo nich oraz pr6b4 ich
uporz4dkowania podjgt4przez ks. Piotra Slgczkg.Do prezentacji tej dyskusji
dolEczamyglos etykdw z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.Ks. Andrzej
Szostek wskazuje na brak mo2liwoSciprzy obecnej procedurze legislacyjnej
jasnego, jednoznacznegowyrazenia przez parlamentarzystg opcji za ochron4
?yciakaidego nienarodzonego,s. Barbara Chyrowicz i ks. TadeuszStyczeirzaS
wskazuj4 na koniecznoS(a zarazem mo2liwoSi dokonania zmian w tej procedurze,tak aby wszyscy,kt6rych zyciejest przedmiotem ustawy byli traktowani
nie w spos6b kolektywny , lecz - jako osoby ludzkie - wlaSnie dystrybutywny.
Oto jednak drugi przypadek z najnowszychdziejdw batalii o solidarnoSi
z najslabszymina polskim areopagu politycznym. W roku 1996 polski parlament uchwalil ustawg legalizuj4c4zabijanie dzieci poczgtych w lonie ich matek
z tak zwanych wskazaf spolecznych. Ustawa zostala podpisana przez Prezydenta RzeczypospolitejPolskiej. Kiedy wydawalo sig,2e moina ju2 tylko czekai na urzgdowe wejScieustawy w |ycie, grupa senatordw, kt6rej przewodzila
6wczesnamarszalekSenatu RP, prof. Alicja Grze6kowiak, zaskarLylaustawg
do Trybunalu Konstytucyjnego. Pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla
Trybunat orzekl,2e zaskariona ustawa jest sprzecznaz konstytucyjn4 zasad4
prawnej ochrony 2ycia kaLdego czlowieka w obrgbie jurysdykcjiRzeczypospolitej Polskiej,
CzyL owa batalia grupy polskich senator6w, ztrie(tczona orzeczeniemTrybunalu Konstytucyjnego,nie stanowi wielce obiecuj4cegowylomu w tak zwanej logice ,,rdwni pochylej", po kt6rej staczaj4 sig dzi6 w przepaS1kultury
SmierciparistwademokratyczneEuropy i Swiata?CzyLten precedensnie wskazuje drogi, na kt5r4 Sladem Polski powinny niemtlocznie wkroczyi Europa
i caly Swiat, o ile maj4 pozosta1 ,,ojczyznqludzi", domem dla wszystkich ich
mieszkaric6w?
Dwa przytoczone powyzej fakty stanowi4 naszym zdaniem dobry punkt
wyjScia do przypomnienia w niniejszym numerze ,,Ethosu" podstaw kultury
logicznej jako niezbgdnych tym wszystkim, kt6rych powolaniem jest, aby
w imieniu dobra wsp6lnegowszystkich,czyli w trosce o dobro kaidego, stanowili w paristwieprawo. Respektowaniezasadlogiki to wszak konieczny warunek, aby prawo stanowionew obrgbie wsp6lczesnychparistwdemokratycznych
czynrlo zado(( przywolanej na wstgpie Justynianowej definicji wszelkiego prawego prawa: ,,Hominum causaomne ius constitutum est".
Do wymienionych dw6ch fakt6w dodajemy jeszczejeden: w (wietle encykllki Evangelium vitae, w kt5rej Jan Pawel II ukazal sprawg nienaruszalnoSci
ka2degoludzkiego |ycianie tylkojako kryterium autentycznoSciwiary chrzelcijariskiej,ale po prostu jako nieusuwalnyfundament wszelkiegohumanizmu,
nie mo2emy nie formulowai apelu do dzisiejszychprawnik6w i polityk6w,
zwlaszczazaS do ustawodawc6w, o wypracowanie procedur legislaryjnych,
umo2liwiaj qcych kazdemu parlamenLarzy1cie,zdecydowanemu obroricy 2ycia
Od Redakcii
1
nicnarodzonych, jasne, jednoznaczneopowiedzenie sig za prawn4 ochroni
2r'cia ka2dego czlowieka, bez potrzeby czynienia jakichkolwiek koncesji ni
rzecz .demokratycznego kompromisu" w miejscu,w kt6rym kompromis jes
nie tylko etycznie,ale ju2 logicznie nie do przyjgcia.Ten oto postulat spelni
rvszakka2dy,kto w ka2dym drugim sposr6dludzi po prostu ,,ujrzalczlowieka"
Czyi takiej wlaSnie postawy nie odnajdujemy w czlowieku, ktdrym jes
Norberto Bobbio, profesor prawa uniwersytetuw Turynie, deklaruj4cysigjak<
czlowiek niewierz4cy? Pragniemy tu przytoczyC,jego slowa wypowiedzian
publicznie na progu referendum w sprawie aborcji we woszech: ,,chcialbyn
zapytac, jaka| to niespodziankamoze kryi sig w fakcie, 2e laicki humanist
traktuje nakaz "nie zabijaj" jako powszechnieobowi4zujqcyw sensieabsolut
nym, jako imperatyw kategoryczny.Zdumiewa mnie, 2e niewierz4cychc4 po
zostawii wierz4cymprzylvilej i honor potwierdzaniatego, i2 nie wolno zabijaia
Sprawa,kt6r4 poruszamy w niniejszym numerze ,,Ethosu" - jako sprawz
troski o prawodawstwo solidarne z ka|dym czlowiekiem - nabiera bezprece
densowejaktualno5ciw momencie,kiedy Polska,jako jedno z dziesigciupari
stw Europy Srodkowowschodniej,stanglana progu wl4czeniasig w strukturl
Unii Europejskiej. Trudno mvlaszczanam Polakom nie odczytai faktu rozsze
rzenia Unii jako konsekwencji solidarnosciowejrewolucji zapoczEtkowan
wlasniew Polsce,rewolucji, kt6ra bez jednego wystrzalu obalila mur przemoc)
w Berlinie, dziel4cy ojczyzng Niemc6w, a wraz z ni4 cal4 Europg, na dwie
wrogie sobie czgsci. Dodajmy jednak zaraz: konsekwencji solidarno(ciowe
rewolucji, ale nie zstieficzenia az do korica jej dziela! Wszak na ostatecznie
zwie(tczajqcyj4 akt wci4i jeszcze czekaj4 ci wszyscy bez wyj4tku, absolutnie
bezbronni,niezdolni do agresjiNienarodzeni.Do ich obrony wzywamy wszyst
kich obywateli Polski, Europy i swiata, ApelujEc do wszystkich ludzi dobre
woli calegoglobu, solidaryzujemysig z glosem laickiego humanisty,profesore
prawa uniwersytetuw Turynie: Przerwijmy totaln4 wojng, jak4 paristwa nazy
waj4ce same siebie demokratycznymi wypowiedziaty ludziom najslabszyr
spoSr6dnas wszystkich- Nienarodzonyms.
'
Un'intervistadi Giulio Nascimbienia Norberto Bobbio,,,Corriere della Sera" z 8 V 1981
Tlum. fragm. - C.R.,T.S.
s w tym kontekscie
z uwag4 i nadziej1odnotowujemy niedawny glos kogoi, kto tu, nad wisl4
przyznaie sig do laickiego humanizmu. Swdj esej poSwigconyanalizie totalitaryzmu w my6li Han.
nah Arendt koriczy on przenikliwq konkluzjq i jednoslownym,ale nader wymownym wyznaniem
masowego.Dobrze wiemy, jak latwo bezsilne,oglupione
,,Dobrze znamy pulapki spoleczefistwa
zdezorganizowanei odczlowieczone masy stajq sig podatne na glos nowych zwiastun6w totalitar.
nego barbarzyristwa.A przecieLwci42 budujemy naszemale polis, wyspy wolnosci i prawdy, ktdre
oSmielamy sig w tym miejscu przypomniei slowa Sokratesa,kogos, kto
jednej osobie,
zapisalsig w pamigci Europy i swiatajako ojciec logiki i etyki w
a iarazem jako mgdrzec na politycznym areopagu staro2ytnej demokracji atefskiej:
jest ofiara zbrodni od swego oprawcy'
Szczgsliwsza
Do chrze6cijan za(,- z racii samozrozumiatych kierujemy te oto dobrze
zflanenam slowa JezusaChrYstusa:
uczy,,wszystko,co uczynilisciejednemu ztychbraci moich najmniejszych,
(Mt
25,40)!.
niliScieMnie"
z.s.,c. R.
Lublin,10VI2003 r.
- wierzymy w to uparcie - kiedys stan4 sig archipelagiemwolnosci.wierzymy, 2e odwa2namysl
za tq niciq,
Hannah Arendt, projektantki ducha polis,jest jak nii Ariadny w labiryncie.Podq2aj4c
totalitarnego mlnotaura.
zwycigLymy
lil ileipnia 1945r. amerykariskapisarka Mary McCarthy,rozwaiajqc problem Raskolnikowa
swojej
ze zbrodni i kary,pytalaw lisciedo Hannah Arendt: .Dlaczego nie mialabym zamordowai
babki, skoro tego chcg?Daj mi jeden dobry pow6d>'
muszg
Arendt odpowiedziala: .Filozoficzna odpowiedl bytaby odpowiedziq Sokratesa:skoro
uwolni6,kt6rej
sig
w
stanie
nie
b9d9
nigdy
jedyn4
kt6rej
jestem
od
osob4,
skoro
2y6zsamymsot4,
w towarzystwie
towarzystwo muszgznosi6 do k;fic;2ycia, nie chca stai sig morderc4. Nie chca 2yi
mordercy>>.
2002'
wtasnie!" (A. Michnik, Niezgoda na uklon, ,,GazetaWyborcza", nr 285 z7-8XII
s.17).
ludzi
czy wolno nam to zdecydowane ,,nie" dla zamachu na iycie kogokolwiek spoSr6d
jako ,,cnocie i warunku niekompromisie
o
deklaracji
jako
wczeSniejszej
odwolanie
potraktowai
usuwalnymladu demokratycznego"?

Podobne dokumenty