Szkice Humanistyczne
Transkrypt
Szkice Humanistyczne
Olsztyńska Szkoła Wyższa im. Józefa Rusieckiego ISSN 1642-6363 Kwartalnik Szkice Humanistyczne tom XI, nr 3 (vol. 25) Wydawnictwo OSW Olsztyn 2011 Recenzenci Helena CIA˛ŻELA, Anna DRABEK, Tomasz DREIKOPEL, Lech NIEŻURAWSKI, Roman SAPEŃKO, Andrzej WAŁKÓWSKI Kolegium Redakcyjne prof. Zbigniew HULL (red. naczelny), dr Ewa KUPCEWICZ (zaste˛pca red. naczelnego), dr Małgorzata KUŚMIERCZYK (sekretarz redakcji), dr Danuta WAJSPRYCH, mgr Elżbieta BUDNIK Rada Programowa Helena CIA˛ŻELA (Warszawa), Józef GÓRNIEWICZ (Olsztyn), Jerzy GROSSMAN (Warszawa), Svietlana KONYUSHENKO (Kaliningrad), Jan KUROWICKI (Jelenia Góra), Józef LIPIEC (Kraków), Walery L. OBUCHOW (Sankt – Petersburg), Andrzej PAWŁUCKI (Gdańsk), Andrzej RADZIEWICZ-WINNICKI (Katowice), Jacek RA˛B (Gliwice), Renate SEEBAUER (Wiedeń), Helen SIMONS (Southampton), Maria SZYSZKOWSKA (Warszawa), Włodzimierz TYBURSKI (Toruń) Projekt okładki Monika Przeździecka Redakcja wydawnicza Ewa Hopfer Streszczenia w je˛zyku angielskim (tłumaczenie i weryfikacja) Katarzyna Cieplińska © Copyright by Olsztyńska Szkoła Wyższa 2011 Adres Redakcji: Olsztyńska Szkoła Wyższa im. Józefa Rusieckiego ul. Bydgoska 33 10-243 Olsztyn tel. (fax) (09) 526-04-00 e-mail: [email protected] Każdy aktualny zeszyt „Szkiców Humanistycznych” w całości, a także streszczenie numerów poprzednich można znaleźć na stronie internetowej OSW (www.osw.olsztyn.pl) w zakładce wydawnictwo SPIS TREŚCI OD REDAKTORA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 ARTYKUŁY Marcin Pełka – Główne mity polskiej myśli społecznej i filozoficznej (The main myths of the Polish social and philosophical idea) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jan Kurowicki – Etyka, polityka i jej demony (Ethics, politics and its demons) . . . . . . . . . Marcin Pełka – Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji (Theological and religious interpretation of the euthanasia problem) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Przemysław Wewiór – Samoponiżanie – bicz na próżność (Self-humiliation – rod for vanity) Justyna Czekajewska – Idea Boga martwego w twórczości filozofów: I. Kanta, F. Nietzsche, M. Bubera (The idea of dead God in writings of philosophers: F. Nietzsche, M. Buber, I. Kant) Norbert Jerzy Pietrykowski – Stanisław Ossowski – co to sa˛ przeżycia estetyczne? (Stanisław Ossowski – what is aesthetic experience?) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Alfred Skorupka – Koncepcje cywilizacji prawosławnej (The theories of the Orthodox civilization) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Witold Marcoń – Teodor Obremba – lekarz, poseł Sejmu Śla˛skiego, samorza˛dowiec (Teodor Obremba – doctor, member of the Silesian Parliament, local authorities official) . . . . . . Przemysław Piotrowski – Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya. Rzecz o patriotycznym indywidualizmie, sztuce kompromisu i wierze me˛żnego pesymizmu (Traditional Toryism according to Arthur Aughey. About patriotic individualism, the art of compromise and power of pessimism) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Andrzej Ga˛siorowski – The activity of the Polish educational units in England between 1939-1945 (Działalność polskich placówek edukacyjnych na terenie Anglii w latach 1939-1945) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Benon Gaziński – Polskie rolnictwo w dobie przemian. Transformacja i integracja europejska (Polish agriculture during the period of changes. Transformation vs. European integration) Paweł Bryła – Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków. Cze˛ść I – terminologia, przyczyny, skutki i uwarunkowania prawne (The impact of the EU accession on the economic emigration of Poles. Part 1 – terminology, causes, effects and legal settings) Jacek Białkowski – Genealogia a DNA (Genealogy and DNA) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 21 33 47 55 65 75 95 101 119 137 159 173 Z WARSZTATÓW BADAWCZYCH Agnieszka Da˛browska – Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka – rekonesans badawczy (Suffering and death in the reflections of modern students – research reconnaissance) Aneta Anna Omelan – Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛” (Contemporary student and the role of “the learner”) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 179 191 4 Spis treści RECENZJE Brak przekuty w pote˛ge˛? Kulturotwórcza rola choroby (Natalia Rososińska-Kozub) . . Doka˛d zmierzasz „homo sapiens” (Mariusz Grabowski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . O myśli czystej zbrukanej biografia˛. By rozumieć wie˛cej (Natalia Rososińska-Kozub) Zakon krzyżacki – historia i współczesność (Emilia Figura-Osełkowska) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 203 208 210 216 LITERATURA POLECANA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 219 OD REDAKTORA Ten zeszyt naszego pisma zdominowany jest przez problematyke˛ filozoficzna˛, bowiem ponad połowa tekstów zamieszczonych w cze˛ści artykułowej SZKICÓW... dotyczy szeroko rozumianej filozofii; pozostałe zaś teksty podejmuja˛ kwestie dotycza˛ce politologii, historii, gospodarki (w kontekście uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej) oraz przydatności wiedzy z zakresu genetyki w badaniach historycznych. Numer otwiera artykuł Marcina Pełki pt. Główne mity polskiej myśli społecznej i filozoficznej, w którym autor, analizuja˛c cztery główne mity polskiej myśli społecznej (mit Polski jako przedmurza chrześcijaństwa, szczególnego umiłowania wolności, dostojnego, <od Sarmatów>, pochodzenia Polaków, a także najdoskonalszego podejścia do kwestii wiary), formułuje teze˛, iż mity te sa˛ i dziś aktualne w świadomości zbiorowej Polaków. Nie mniej interesuja˛ce kwestie dotycza˛ce filozofii polityki podejmuje Jan Kurowicki w eseju Etyka, polityka i jej demony, dowodza˛c, że wartości etyczne pełnia˛ w polityce role˛ instrumentalna˛ i wykorzystywane sa˛ w „konkretnych splotach sytuacyjnych”. Problematyka etyczna jest też przedmiotem rozważań Marcina Pełki dotycza˛cych gora˛co dziś dyskutowanej kwestii eutanazji (Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji) oraz Justyny Czekajewskiej analizuja˛cej problem zła moralnego w kontekście idei śmierci Boga (art. pt. Idea Boga martwego w twórczości filozofów: I. Kanta, F. Nietzche, M. Bubera). Z kolei Przemysław Wewiór w swoich badaniach dotycza˛cych historii filozofii ukazuje znaczenie afektywnego samoponiżania podczas retorycznych przemówień na przykładzie dialogów Platona (art. pt. Samoponiżanie – bicz na próżność). W zupełnie inna˛ problematyke˛ wprowadzaja˛ nas dwa kolejne teksty z zakresu filozofii. W pierwszym z nich, napisanym przez Norberta J. Pietrykowskiego i dotycza˛cym pie˛kna i jego percepcji przez ludzi pt. Stanisław Ossowski – co to sa˛ przeżycia estetyczne, autor analizuje koncepcje˛ estetyki wybitnego polskiego socjologa i wyróżnione przez niego typy przeżyć estetycznych; drugi artykuł, autorstwa Alfreda Skorupki (Koncepcje cywilizacji prawosławnej), stanowi kontynuacje˛ zamieszczonych w kilku poprzednich numerach naszego pisma rozważań tego autora z zakresu teorii cywilizacji. Tym razem przedmiotem jego dociekań jest swoistość prawosławnej cywilizacji w Rosji i jej postrzeganie przez współczesnych filozofów cywilizacji. W dwóch kolejnych tekstach (tym razem już z zakresu politologii) analizowane sa˛ szczegółowe kwestie dotycza˛ce historii politycznej Śla˛ska w okresie mie˛dzywojennym (pisze o tym Witold Marcoń w artykule pt. Teodor Obremba – lekarz, poseł Sejmu Śla˛skiego, samorza˛dowiec) oraz historii brytyjskiej myśli politycznej – artykuł Przemysława Piotrowskiego: Toryzm tradycyjny wg Artura Augheya. 6 Od Redaktora Rzecz o patriotycznym indywidualizmie, sztuce kompromisu i wierze me˛żnego pesymizmu. Również Anglii, a dokładniej mówia˛c, polskich placówek edukacyjnych w Anglii w okresie II wojny światowej, dotyczy napisany po angielsku artykuł Andrzeja Ga˛siorowskiego pt. The activity of the Polish edukational units in England between 1939-1945. Autor omawia i analizuje w nim historie˛ i strukture˛ polskiego systemu edukacyjnego zorganizowanego przez rza˛d emigracyjny i funkcjonuja˛cego w Anglii w czasie wojny. Kolejne dwa artykuły poświe˛cone sa˛ problematyce społeczno-ekonomicznej. W pierwszym z nich Benon Gaziński analizuje transformacje zachodza˛ce w polskim rolnictwie od 1945 r. i ukazuje zmiany jakie sie˛ w nim dokonały po wsta˛pieniu Polski do Unii Europejskiej (Polskie rolnictwo w dobie przemian. Transformacja i integracja europejska), natomiast w drugim, stanowia˛cym pierwsza˛ cze˛ść studium pt. Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków (cze˛ść druga˛ zamieścimy przyszłym roku), jego autor Paweł Bryła analizuje terminologie˛, przyczyny i skutki oraz uwarunkowania prawne zwia˛zane z polska˛ emigracja˛ do krajów „starej Unii”. Cze˛ść artykułowa˛ prezentowanego numeru zamyka artykuł Jacka Białkowskiego pt. Genealogia a DNA. Autor omawia w nim możliwe zastosowania identyfikacji ludzkiego DNA w badaniach genealogicznych, weryfikacji zapisów źródłowych, legend itp. W goszcza˛cym już chyba na stałe w SZKICACH... dziale „Z warsztatów badawczych” zamieszczamy dwa sprawozdania z badań. Dotycza˛ one postaw i sfery życia psychicznego studentów (Agnieszka Da˛browska: Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka – rekonesans badawczy oraz Aneta A. Omelan: Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛”). Jak zwykle zeszyt zamyka dział recenzji oraz przygotowany przez pania˛ Elżbiete˛ Budnik – dyrektor Biblioteki OSW – wykaz zakupionych ostatnio, najciekawszych i godnych uwagi ksia˛żek. Zbigniew Hull OSW Szkice Humanistyczne Tom XI 2011 Nr 3 ARTYKUŁY Marcin Pełka Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu Główne mity polskiej myśli społecznej i filozoficznej W niniejszym artykule omawiać be˛de˛ tak zwane „mity”, którym polska myśl społeczna, a nawet filozofia podlegała przez pewien dość znacza˛cy czas. Można by też nazwać je inaczej. Pasowałoby tu również określenie „osobliwości”, bo sa˛ one faktycznie czymś nietypowym, a może nawet śmiesznym. Można też chyba nazwać je „idiotyzmami”, pod tym jednak warunkiem, że za idiotyzm uznamy tylko pewna˛ naiwność czy bezmyślność, a nie be˛dziemy rozumieć tego poje˛cia jako poje˛cie wulgarne, czy kliniczne. Wybór mitów, jakiego dokonałem, jest oczywiście czysto subiektywny, jednak nie wydaje mi sie˛, by ktoś, kto zna przynajmniej w zarysie polska˛, nie zgadzał sie˛ z moim doborem. Wre˛cz przeciwnie, raczej opisuje˛ osobliwości, które znamy nawet z życia codziennego, choć nie zawsze uświadamiamy sobie ich pochodzenie i zmiany, jakie przechodziły na przestrzeni lat. Zasadniczo wszystkie one biora˛ swój pocza˛tek z dość nietypowego pogla˛du Polaków odnośnie antyku. Chodzi mi tutaj mianowicie o to, iż w wiekach XVI, zwłaszcza XVII, a i później w XVIII nasi przodkowie miast starać sie˛ dotrzeć do tego czym była starożytność, sami ja˛ układali. Chodzi tu wie˛c o „tworzenie”, a nie odtworzenie antyku. Polska jako przedmurze chrześcijaństwa Zacza˛tki tego toposu można odnaleźć w polityce zagranicznej uprawianej jeszcze przez Piastów. Ponoć pierwszeństwo użycia tego mitu przypada Władysławowi Łokietkowi, który w 1323 roku, pisza˛c do papieża Jana XXII, nazwał swój kraj tarcza˛ przeciw Tatarom1. Sama idea antemurale propagowana była za czasów Jagiellonów, dla których tytuł ten wydawał sie˛ zaszczytny, głównie przez to, że 1 M.N. Jakubowski, Cia˛głość historii i historia cia˛głości. Polska filozofia dziejów, UMK, Toruń 2004, s. 24, przyp. 7. 8 Marcin Pełka nadawał nam pewna˛ wyróżniona˛ pozycje˛ w Europie. Jak pisze Tazbir: „Co najmniej od 1450 r. przypominali o tym papieżowi polscy posłowie delegowani do stolicy całego chrześcijaństwa”2. W ten sposób uprawiana polityka odznaczała sie˛, rzecz jasna, duża˛ skutecznościa˛, skoro Ojciec Świe˛ty w 1486 roku na okres lat trzech przeznaczył trzy czwarte odpustów polskich, czeskich i niemieckich na rzecz walki z niewiernymi, prowadzonej przez Kazimierza Jagiellończyka3. Sam pomysł antemurału (bo i takie spolszczenia można spotkać) przeżywał na przemian wzloty i upadki. Zarzucano go na pewien czas, by później po raz kolejny do niego wracać. Wartościowy okazywał sie˛, gdy Krzyżacy przed 1410 rokiem zarzucali nam na arenie mie˛dzynarodowej, że chcemy zniszczyć całe chrześcijaństwo. Gdy trzeba było w jakiś sposób usprawiedliwić nasze kryzysy, które miały wynikać z nieustaja˛cej pracy nad ochrona˛ Zachodniej Europy. Gdy zarzucano tejże Europie, że za pomoc w obronie kultury chrześcijańskiej odpłacono nam brakiem pomocy w trakcie rozbiorów. Gdy w Wersalu postulowano odbudowe˛ silnej Polski jako obrone˛ przed rewolucja˛ rosyjska˛. Czy wreszcie gdy w czasach PRL Kościół chciał wzmocnić swoja˛ pozycje˛. Znamienne jest tutaj, tak jak i dla innych mitów, że swój punkt zwrotny idea przedmurza osia˛gne˛ła w XVII wieku, kiedy to na trwałe wpisała sie˛ w powszechna˛ świadomość naszego narodu. Powiemy sobie jeszcze, iż Polacy zawsze wykazywali sie˛ specyficznym podejściem do religii, jednak w tym miejscu zwróćmy uwage˛ na szkodliwość wynikaja˛ca˛ z tej koncepcji, która na pocza˛tku była jak najbardziej korzystna. Otóż chce˛ tu ukazać kilka destrukcyjnych w skutkach postanowień wynikaja˛cych z antemurału. Pierwszym jest niewa˛tpliwie to, że uwikłaliśmy sie˛ przez wspomniana˛ idee˛ w kilka wojen, których można było unikna˛ć. Dobrym przykładem jest tu zwrócenie sie˛ Wenecji do Zygmunta Augusta w celu uzyskania pomocy przeciw Turkom w 1570 roku4. Zwróćmy też uwage˛ na historycznie ciekawe rezultaty tej postawy. Pamie˛tajmy, że odsiecz wiedeńska (1683) doprowadziła do wzrostu w siłe˛ późniejszego zaborcy. Tak samo rzecz sie˛ ma z Zygmuntem III Waza˛, który jako szanuja˛cy sie˛ katolik najpierw doprowadził do wojen szwedzkich, w trakcie których usamodzielniły sie˛ Prusy, kolejny zaborca, a później zabronił synowi przejścia na prawosławie, co było warunkiem zdobycia tytułu cara rosyjskiego. Polityka kolejnych carów była oczywiście jawnie szkodliwa dla interesów polskich. Nie chce˛ tu, i stanowczo to podkreślam, stawiać tez, które pokazuja˛, jakie to chrześcijaństwo jest dla Polaków szkodliwe, skoro wynikaja˛ z niego same katastrofy. 2 J. Tazbir, Przedmurze czy pomost? [w:] red. A. Ajnenkiel, J. Kuczyński, A. Wohl, Sens polskiej historii, UW, Warszawa 1990, ss. 182-183. 3 Ibidem, s. 183. 4 Ibidem. Główne mity polskiej myśli... 9 Stwierdzenia takie sam uważam za jawna˛ głupote˛, sprzeczna˛ ze zdrowym rozsa˛dkiem, jednak ten sam rozsa˛dek podpowiada, że z czasem idea przedmurza, a później niesienia przykładu innym narodom, miała czysto negatywne skutki polityczne. Warto też zwrócić uwage˛ na fakt, że zaszczytne miano wału obronnego przed zagrożeniami ze strony niewiernych przypadało w udziale nie tylko nam, ale także innym państwom europejskim, takim jak Hiszpania, wspomniana Wenecja, Austria czy We˛gry5. U nas jednak przeszło ono pare˛ zmian. W zależności od okresu zmieniał sie˛ wróg. Musieliśmy bronić Europy kolejno przed Mongołami, Turkami, a później nawet przed Rosja˛, najpierw prawosławna˛, a potem bolszewicka˛. Ten siedemnastowieczny komunał nie został przezwycie˛żony nawet w trakcie rozbiorów. Przybrał tylko nowa˛ forme˛. Stanisław Staszic, pocza˛tkowo przyklaskuja˛c idei antemurale, po upadku Polski uważał, że to właśnie my musimy dokonać w Rosji duchowego przeobrażenia i wzlotu tego kraju, jak niegdyś Grecy w Rzymie6. Sta˛d też wiara w duchowe przeobrażenie i zjednoczenie Europy pod egida˛ poła˛czonych w Cesarstwie Rosyjskim Słowian7. Wydaje sie˛, że dziś, przynajmniej na płaszczyźnie religijnej, koncepcja ta skupia sie˛ bardziej na niesieniu przykładu, niż na obronie przed niebezpieczeństwami Wschodu. W polityce zaś nadal możemy spotkać sie˛ z podejściem, jakoby to właśnie my musimy nieustannie przestrzegać zjednoczona˛ Europe˛ przed Rosja˛. Przypomnijmy chociażby wymuszenie przez polska˛ dyplomacje˛ reakcji UE na to, co działo sie˛ pare˛ lat temu na Ukrainie, a co nazwano pomarańczowa˛ rewolucja˛. Owocuje to jednak stałym napie˛ciem stosunków polsko-rosyjskich. W ostatecznym rozrachunku można jednak doszukać sie˛ pozytywnych skutków poczucia misji narodowej. Jest to idea, która˛ z zaciekawieniem penetruja˛ badacze filozofii dziejów, a nawet historycy. Ostatecznie przecież przynajmniej w paru momentach historii misje˛ te˛ wypełniliśmy. Turków faktycznie pokonaliśmy parokrotnie. Podobnie rzecz sie˛ miała z bolszewizmem, którego pochód na zachód zatrzymała prewencyjna wojna Piłsudskiego. Kto wie, jak wygla˛dałaby historia, gdybyśmy wtedy nie powstrzymali Rosjan w marszu do odznaczaja˛cej sie˛ silnymi ruchami komunistycznymi Republiki Weimarskiej? Szczególne umiłowanie wolności Jesteśmy spadkobiercami antycznych kultur, bo tylko my zrozumieliśmy idee˛ wolności, która przyświecała Grecji i Rzymowi. Kto wie? Może nawet orientujemy sie˛ w tym temacie lepiej od nich? – W ten sposób można streścić postawe˛, która˛ wiek XVII rozbuchał do granic możliwości. 5 6 7 Ibidem, s. 186. Ibidem, s. 193. M.N. Jakubowski, Cia˛głość historii..., ss. 60 i nn. 10 Marcin Pełka Pocza˛tek takiego stanu rzeczy można oczywiście odnaleźć w Polskiej historii. Od czasów swego powstania państwo polskie szczycić sie˛ mogło wysoka˛ kultura˛, tolerancja˛ i nieustaja˛cym zaciekawieniem innymi kulturami. Z niebywałej gościnności słyniemy zreszta˛ po dziś dzień. I tak na przestrzeni lat znajdowało w Polsce schronienie wiele nacji i odłamów religijnych prześladowanych w swych ojczyznach. Zaowocowało to powstaniem państwa o wielu barwach kulturowych, w którym szanowano i uważano za Polaka każdego, kto w Polsce mieszkał8. „W XVI w., mimo przewagi cia˛głej i znacznej elementu rdzennie polskiego ukształtowało sie˛ Wielkie Królestwo pluralistyczne, złożone z różnych nacji, je˛zyków, wyznań, plemion, ksie˛stw, regionów, obrza˛dków, szkół, eksperymentów naprawiania życia zbiorowego”9. Jak widać, klimat życia społecznego był jak najbardziej przyjazny, panowała atmosfera wielkiego domu. Sytuacje˛ te˛ pokpiono wiek później, gdy mit wolności przekroczył wszelkie granice. Klasycznym przykładem jest tu postawa Lubomirskiego, który stwierdził, że państwo prawdziwie wolne objawiło sie˛ w historii tylko trzy razy. Chodzi tu o starożytny Rzym, współczesna˛ mu, lecz wiekowa˛ Wenecje˛, oraz Rzeczpospolita˛10. Postawa ta ła˛czyła sie˛ z powszechnym przekonaniem, iż źle sie˛ dzieje, gdy jeden z trzech stanów: król, senat, czy szlachta, chce odgrywać role˛ dominuja˛ca˛. Uważać trzeba było zwłaszcza na króla. Polacy utożsamiali zawsze władze˛ jednostki z tyrania˛, niebezpieczna˛ dla dobra ogółu11. Jeżeli bowiem na czele państwa stoi król, to tylko od niego zależy, czy obywatelom nie dzieje sie˛ krzywda. Jedynie w społecznościach, gdzie władze˛ sprawuja˛ wszyscy, racje żadnej ze stron nie be˛da˛ pomijane. Brzmi to może troche˛ naiwnie, ale przekładało sie˛ na inne państwa europejskie (nie tylko bowiem u nas jednomyślność była wysoko cenionym szczytem da˛żeń), a także na przekonanie, że szukanie konsensusu jest lepsze niż szukanie dobrego króla, któremu można powierzyć pełnie˛ władzy12. Patologia zaczyna sie˛ jednak, gdy mówimy o sposobach na osłabienie władzy królewskiej. Okazuje sie˛, że lud (a przez poje˛cie lud należy rozumieć tylko i wyła˛cznie: szlachta) musi pilnować, by państwo było biedne. Brak pełnego, regularnie zasilanego skarbca uniemożliwi królowi, jak można by kolokwialnie stwierdzić, „obrastanie w piórka”. Podobny efekt uzyskamy dzie˛ki silnej decent8 C.S. Bartnik, Podstawowe idee społeczno-polityczne w historii Polski, [w:] red. A. Ajnenkiel, J. Kuczyński, A. Wohl, Sens polskiej historii, UW, Warszawa 1990, s. 203. 9 Ibidem. 10 Z. Ogonowski, Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku i tradycje demokracji europejskiej, [w:] idem, Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku i tradycje demokracji europejskiej, PAN ISIF, Warszawa 1992, s. 85. 11 C.S. Bartnik, Podstawowe idee, s. 208. 12 Z. Ogonowski, Nad pismami A. M. Fredry w obronie liberum veto, [w:] idem, Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku i tradycje demokracji europejskiej, PAN ISIF, Warszawa 1992, s. 39. Główne mity polskiej myśli... 11 ralizacji kraju. Ponadto państwo musi być słabo uzbrojone. Gdybyśmy bowiem byli silni militarnie, moglibyśmy prowokować sa˛siadów do ataku. A tego przecież nie chcemy. Zreszta˛ wie˛kszość wojen wynika nie z da˛żenia do praktycznych korzyści, lecz z prywatnych swarów monarchów i ich chorych ambicji. Reprezentatywna jest tutaj opinia Aleksandra Maksymiliana Fredry, która˛ cytuje˛ za Ogonowskim: „Narzekaja˛ niektórzy na brak gotówki w skarbie, lecz nie ja ani nikt świadomy naszych stosunków. A wie˛c: aby majestat nie wpadł w pyche˛ maja˛c gotowe pienia˛dze, aby nie szukał wojny za wojna˛ bez żadnej korzyści i nie wpla˛tał Rzeczypospolitej w niebezpieczeństwo, dlatego niech raczej prosi na sejmie o zacia˛g, pienia˛dze i zaopatrzenie w żywność”13. Nietrudno sie˛ domyśleć, że w sytuacjach kryzysowych, takich jak agresja państw ościennych, wszelka forma obrony przychodzi z niebezpiecznie dużym opóźnieniem. Sta˛d też kolejny idiotyzm, mianowicie przekonanie o niesłabna˛cej skuteczności pospolitego ruszenia, już wtedy mało skutecznego. Jeszcze wie˛ksze zdziwienie może wywołać stwierdzenie cytowanego powyżej Fredry, iż wiek XVII, to wiek wojen polsko-europejskich, z których nie tylko wychodzimy zwycie˛scy, ale też silniejsi. Wypadałoby wreszcie powiedzieć o liberum veto, które musi po tym wszystkim, co sobie właśnie powiedzieliśmy, stać sie˛ czymś dla polskiej polityki oczywistym. Wolne nie pozwalam jest szczytowym osia˛gnie˛ciem megalomanii narodowej. Jest ono, jak wykazywał jeszcze Mickiewicz, najpie˛kniejsza˛ konsekwencja˛ umiłowania wolności14. Kraj taki jak Polska, gdzie mieszkaja˛ ludzie różnych wyznań i nacji, gdzie dba sie˛ o to, aby niczyje interesy nie poniosły uszczerbku, musi posiadać pewne zabezpieczenie przed decyzjami, które be˛da˛ godzić w jednomyślność i zgodność ludu (czytaj: szlachty). Badacze obcej narodowości, tacy jak niemiecki historyk Siegfried Huppe, doszukiwali sie˛ go nawet w innych krajach. Jest to raczej zasada pragermańskich ludów i Słowian. Spotkać ja˛ można także w Zjednoczonych Krajach Niderlandów, gdzie poszczególne miasta mogły wetować postanowienia odnośnie całego państwa. Jednak typowo polska˛ innowacja˛ było – zdaniem Huppego – unieważnienie za pomoca˛ wolnego nie pozwalam nie tylko tej jednej, konkretnej ustawy, ale także wszystkich innych, które zapadły podczas obrad15. Idea liberum veto jest prosta i powszechnie znana. Było ono prawem każdego obraduja˛cego szlachcica, który mógł poprzez wypowiedzenie samej jej nazwy zerwać obrady sejmu. Chodziło tu o uniemożliwienie zaistnienia takiej sytuacji, gdy prawo wprowadzone przez wie˛kszość godziło w interesy mniejszości. 13 14 15 Nad tekstami..., s. 37. Z. Ogonowski, Nad tekstami..., s. 20. Ibidem, ss. 13-15. 12 Marcin Pełka Argumentacja przebiegała naste˛puja˛co. Jeżeli bowiem zdarzy sie˛, że obraduja˛cy sejm czy to pod wpływem czyjejś demagogii, czy własnej nieodpowiedzialności be˛dzie chciał forsować ustawe˛, która nie jest dobra dla wszystkich, wystarczy, by ockna˛ł sie˛ choć jeden sprawiedliwy ma˛ż, który w czas krzyknie liberum veto! Jest to, jak widać, obrona przed głupota˛ wielu, która˛ może zastosować jeden ma˛dry16. Co ciekawe, jawnie ignorowano tutaj taka˛ możliwość, że to raczej jeden głupi, ba˛dź przekupiony przez kogoś zerwie sejm i unieważni wszystkie ustawy zatwierdzone przez zgromadzenie ma˛drych. Wydaje sie˛, że raczej poża˛dana była sytuacja taka, że sejm nic nie uchwali, niż że uchwali coś niebezpiecznego dla wolności wszystkich. Paraliże sejmowe, zwłaszcza w wieku wojen, a z drugiej strony rozwoju naszych sa˛siadów, nie mogły przynieść niczego dobrego. Otóż dookoła Polski powstaja˛ regularne armie, finansowane ze skarbu państwa, oraz rozbudowane systemy biurokratyczne usprawniaja˛ce działanie państw17. I chociaż nie byliśmy jedynym państwem, które miało trudności z reformami i rozwojem gospodarczym, to jednak u nas właśnie problemy te były tragiczne w skutkach. Nie udało nam sie˛, w przeciwieństwie do Rosji i Prus, urosna˛ć do rangi mocarstwa. Zamiast mie˛dzynarodowej współpracy zamkne˛liśmy sie˛ w sobie, świe˛cie przekonani o własnej doskonałości, której każda zmiana może być tylko na gorsze18. Owszem, kataklizm rozbiorów był do uniknie˛cia, jednak nie w sytuacji, gdy reformy zaczynaja˛ sie˛ zbyt późno, panuje megalomania i opinia o dobrobycie, a tymczasem sa˛siedzi zawieraja˛ trwałe sojusze nad naszymi głowami19. Owszem, nie tylko w nas leży wina za zaistniała˛ sytuacje˛. Rozbiory odbiły sie˛ echem w całej Europie, wsze˛dzie okrzyknie˛to je barbarzyńskimi, przeprowadzonymi bez żadnego powodu, a nawet pretekstu prawnego. Pamie˛tać jednak należy, że to właśnie mit umiłowania wolności jest główna˛ przyczyna˛ braku rozwoju, a także upadku Rzeczpospolitej. Spójrzmy jednak jak ustrój Polski był oceniany przez zagranice˛ w wieku XVII. Okazuje sie˛ mianowicie, że wielu badaczy oceniało polski system polityczny bardzo wysoko. Chociaż wytykano nam, że błe˛dnie utożsamiamy szlachte˛ z ludem, to jednak na płaszczyźnie teoretycznej nikt nie miał nam nic do zarzucenia. Nawet wolne nie pozwalam cieszyło sie˛ dużym uznaniem. Niestety, opinie badaczy, którzy odwiedzili nasz kraj, a tym bardziej przygla˛dali sie˛ obradom sejmu, sa˛ już diametralnie różne. Wszyscy oni dziwili sie˛, w jaki sposób ten dziwny kraj nad Wisła˛ jeszcze funkcjonuje20. 16 Tak interpretuje ja˛ Fredro, jest to jednak opinia obiegowa. Zob.: Z. Ogonowski, Nad pismami..., ss. 26 i nn. 17 M.G. Müller, Czy rozbiory uniemożliwiły wejście Polski na droge˛ nowoczesności? [w:] red. A. Ajnenkiel, J. Kuczyński, A. Wohl, Sens polskiej historii, UW, Warszawa 1990, ss. 141 i nn. 18 Z. Ogonowski, Filozofia polityczna..., ss. 98 i n. 19 M.G. Müller, Czy rozbiory..., s. 145. 20 Z. Ogonowski, Filozofia polityczna..., ss. 100-101. Główne mity polskiej myśli... 13 Wspomnieliśmy już, że w czasach późniejszych próbowano bronić tego wadliwego ustroju, choć dzisiaj już raczej nikt tego nie robi. Trudno byłoby chyba jednak przystać na teze˛, że mit wolności upadł i nie spotykamy go już dzisiaj. Jestem raczej skłonny twierdzić, że totalna niewiara Polaków we wszelka˛ władze˛ przynajmniej sie˛ zachowała, jeżeli nie uległa dodatkowemu wzmocnieniu. Szczerze wa˛tpie˛, że po ponad stu latach zaborów, krótkiej próbie budowania demokracji, późniejszej okupacji hitlerowskiej, a potem zwierzchnictwie radzieckim Polacy sa˛ w stanie uwierzyć na dłuższa˛ mete˛ w jaka˛kolwiek władze˛. Bardziej jestem skłonny przystać na opinie˛, że silna niezależność i wolność jednostki jest w nas zbyt mocno zakorzeniona. Sarmatyzm polski i dostojne pochodzenie Polaków Najważniejszym mitem, kluczowym dla wieku siedemnastego jest oczywiście sarmatyzm. To w nim zbiegaja˛ sie˛ wszystkie intelektualne dziwactwa wypracowywane na przestrzeni lat. Tworzy on w ten sposób spójny światopogla˛d, który wyjaśnia dzieje narodu polskiego od czasów antyku, aż po chwile˛ obecna˛. Zacza˛tkowa˛ forme˛ ideologii sarmackiej znaleźć można już w XV wieku, jednak dopiero wiek XVII przyniósł jej wykończona˛ forme˛, która nie zmieniła sie˛ już w wiekach późniejszych. Jest rzecza˛ powszechnie wiadoma˛, że w dawnych czasach, gdy spisywano historie˛ po to tylko, by zachować w kronikach jakieś ważne wydarzenia21, cze˛sto dopisywano do niej całe akapity barwnych fantazji. Każdy człowiek, każde miasto i państwo lubiło szczycić sie˛ swoimi dostojnymi przodkami, a im dalej sie˛gała ich historia, tym wie˛cej było powodów do dumy. Była to tendencja ogólnoeuropejska, by ubarwiać swoja˛ przeszłość, co też kronikarze robili z che˛cia˛, uzupełniaja˛c w ten sposób luki we własnej wiedzy. Czesi swój naród wywiedli spod wierzy Babel, Frankowie spod Troi, zaś Brytyjczycy pochodzili od Brutusa, a Germanie – od Tanausa, władcy Pragermanów i Sarmatów22. Jak widać, w zjawisku tym nie byliśmy odosobnieni, choć opowiastki tego typu wywarły ogromny wpływ na nasza˛ kulture˛. Kto wie, może najwie˛kszy. Kim właściwie byli Sarmaci, tak cze˛sto wspominani w pismach przez starożytnych, to trudno ustalić. Badacze doby XVI wieku rozwia˛zywali ten problem różnie, cze˛sto utożsamiaja˛c ich ze wszystkimi Słowianami lub tylko z Polakami. Uznawano ich 21 Z. Kuderowicz, Filozofia dziejów. Rozwój problemów i stanowisk, Wiedza Powszechna, Warszawa 1973, s. 8. 22 Zob. np.: T. Mańkowski, Genealogia Sarmatyzmu, WN Łuk, Warszawa 1946, czy Z. Ogonowski, Z dziejów megalomanii narodowej, [w:] idem, Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku i tradycje demokracji europejskiej, PAN ISIF, Warszawa 1992. 14 Marcin Pełka też za Scytów, lub Mongołów, adwersarzy Aleksandra i Cezara. Bywali też Medami i Bohami23. Pochodzenie tego szlachetnego rodu jest kwestia˛ drugorze˛dna˛. Wia˛ża˛cy jest natomiast fakt, że mimo swej fantastyczności sarmatyzm trafnie określa nasze miejsce w Europie i jej kulturze. Stoimy bowiem na skraju kontynentu, który rozwija sie˛ pre˛żnie, lekceważa˛c przy tym niebezpieczeństwo wschodnich najeźdźców. Sta˛d też kompatybilność sarmatyzmu z poczuciem dziejowej misji obrony Europy. Choć na pocza˛tku takie fantazje nie były niczym szkodliwym, to jednak z czasem w narodzie polskim zaszła istotna zmiana. „Sarmatyzm i poje˛cia z nim pozostaja˛ce w zwia˛zku, jego kultura, (...) ogarne˛ła w XVI w. wszystkie wykształcone warstwy narodu, stała sie˛ kanonem obowia˛zuja˛cym i norma˛ sa˛dów historycznych zarówno jak i moralnych. Nad zagadnieniami tymi nie dyskutowano, gdyż (...) stały sie˛ cze˛ścia˛ składowa˛ polskiego sposobu myślenia”24. Trudno zatem byłoby mówić o rzetelnym studiowaniu przeszłości i obiektywnym ocenianiu faktów. Brakowało na to miejsca, skoro fantazje zapocza˛tkowane przez kronikarzy, a rozbudowane w światopogla˛d, stały sie˛ obiektywem, przez który postrzegano rzeczywistość. Przedstawiciela ludu polskiego, czyli szlachcica, utożsamiono z Sarmata˛, obrońca˛ religii i wartości moralnych. Takie zestawienie podziałało jak katalizator. Sarmacki sposób myślenia przenikna˛ł wszystkie dziedziny życia społecznego, poczynaja˛c od mody i sposobu bycia, a na wzornictwie zasłon kończa˛c. Szlachcic ziemianin, Sarmata z pochodzenia, czcił złota˛ wolność szlachecka˛, nietykalność we własnej zagrodzie i równość z każdym innym szlachcicem. Popadnie˛cie w samouwielbienie oznaczać musiało zamknie˛cie sie˛ na cudzoziemszczyzne˛, to jest wszelkie nowości płyna˛ce z zagranicy. Nic nam bowiem po ich nowinkach, skoro to my mamy prawo najdoskonalsze, ustrój idealny i wolność najlepiej przestrzegana˛. Stoimy tedy na straży Europy, która i tak nie rozumie cie˛żaru misji spoczywaja˛cej na naszych barkach. Łożymy tedy na kościoły, wspieramy szkoły jezuickie, wie˛c dzieci nie musimy posyłać na uniwersytety za granica˛. Nie wiemy już przez to w ogóle, co sie˛ na świecie dzieje. I tak koło sie˛ zamyka. Osia˛gna˛wszy swój szczyt na przełomie wieku XVII i XVIII sarmatyzm przestał sie˛ rozwijać. Dopiero przed rozbiorami pocze˛to coraz bardziej dostrzegać jego słabe strony. Wtedy też co poniektórzy starali sie˛ zasta˛pić go nowymi, wre˛cz nowoczesnymi postawami, takimi jak postawa Polaka–obywatela, lansowana przez Leszczyńskiego i Konarskiego, a później przez coraz szersze grona intelek23 T. Mańkowski, Genealogia sarmatyzmu, ss. 16 i nn. Ksia˛żka ta nie należy do pozycji najnowszych, jednak ze wzgle˛du na jej zwie˛złość i obfitość faktów śmiało polecam ja˛ Czytelnikowi zainteresowanemu tematem. 24 Ibidem, s. 33. Główne mity polskiej myśli... 15 tualne25. Chodziło tu o rozbudzenie świadomości narodowej, potrzeby czynnego patriotyzmu, który mógłby przełamać stary, skostniały sposób myślenia. Miast uprawiania polityki niskich lotów, postulowano tu prace˛ społeczna˛, zamiast konserwatyzmu – otwarcie sie˛ na rześki powiew idei spoza granic. Walka ta zapewne zakończyłaby sie˛ sukcesem, jednak już nie zda˛żyła. Przeszkodziły w tym rozbiory, które jawnie wykazały, że nasi Sarmaci, wbrew temu, co sami sa˛dzili, nie be˛da˛ w stanie skutecznie zareagować na wołanie ne˛kanej ojczyzny. Mimo upadku ideologii sarmackiej spotkać można było jeszcze w wieku XIX próby usprawiedliwienia jej, a nawet wizje odtworzenia. Henryk Rzewuski nie jest tu odosobnionym przypadkiem26. Przejawy takiego sposobu myślenia można tropić jeszcze w dzisiejszej Polsce. Oczywiście nikt nie be˛dzie dziś, znaja˛c fakty historyczne, bronił tego starego mitu, jednak pewne rysy dla niego charakterystyczne przejawiaja˛ sie˛ w naszej postawie narodowej. Mam tu na myśli to, co nazywam schizofrenia˛ narodowa˛. Z jednej bowiem strony poczuwamy sie˛ do pewnej dumy, wynikaja˛cej z różnych rzeczy. A wymienić tu można kilku wielkich Polaków, pewne wydarzenia historyczne i przełomy, do których niemało sie˛ przyczyniliśmy. Z drugiej zaś strony posiadamy pewne kompleksy, którym nie trzeba wiele, by dały o sobie znać. W parze z nimi idzie przekonanie, że tak naprawde˛ jesteśmy nierozumiani. Ogranicze˛ sie˛ tu do kilku przykładów, które nie powinny nikomu wydać sie˛ kontrowersyjne. Wspomnijmy chociażby o Mickiewiczu, naszym wybitnym poecie. Stale powtarzamy Litwinom, że „on jest nasz”, mimo sławnego Litwo, Ojczyzno moja. Jest w tym troche˛ prawdy. Litwa była tu przywołana jako kraina geograficzna, miejsce urodzenia, zaś wieszcz narodowy zawsze pisał po polsku. Czy jednak Litwini podchodza˛ do sprawy tak zawzie˛cie jak my – szczerze wa˛tpie˛. To raczej my rozdmuchujemy ta˛ sprawe˛. Boli nas zreszta˛ to, że niemieckiego Goethego i rosyjskiego Gogola zna cały świat, a naszego Mickiewicza – tylko my. Inny przykład polskiej schizofrenii, to obchody takich wydarzeń, jak upadek komunizmu. Ileż to już razy uśmiechałem sie˛, ogla˛daja˛c relacje z Berlina, gdy polscy politycy i dziennikarze przysłuchiwali sie˛, czy oby na pewno nasze miejsca be˛da˛ w pierwszych rze˛dach, a zasługi zostana˛ dostatecznie naświetlone. Owszem, słuszne jest, by przypominać, że zacze˛ło sie˛ od gdańskiej stoczni, a nie berlińskiego muru, ale zawsze robimy to w taki sposób, że przypomina to objaw chorobowy. Podobnie rzecz sie˛ ma ze słynna˛ data˛ 1410. Każdy naród ma przynajmniej jedna˛ bitwe˛, która uświetnia jego historie˛. My Grunwaldem szczycimy sie˛ niepomiernie, jednak poza prestiżem i faktycznie pie˛knym zwycie˛stwem, co nam to dało? Ani nie odzyskaliśmy Pomorza Gdańskiego, ani nie pokonaliśmy ostatecznie 25 26 Ibidem, ss. 153 i nn. Ibidem, s. 161. 16 Marcin Pełka Zakonu NMP. A jest przecież wiele innych bitew (patrz: kampania napoleońska, legiony, druga wojna światowa), w których daliśmy popis swej odwagi i me˛stwa, a bitwa grunwaldzka nie prezentuje sie˛ przy nich tak okazale. Najdoskonalsze podejście do problemu wiary Jako ostatni spośród tutaj wymienionych, chce˛ opisać mit Polski jako jedynego kraju właściwie rozumieja˛cego religie˛. Już bowiem od czasów „starożytności” (tzn. powstania państwa polskiego) chrześcijaństwo jest nam bliskie. Wspomnieliśmy, że religia ta przyje˛ła sie˛ u nas szybko i podziałała scalaja˛co na nowo powstałe państwo Mieszka I. Oczywiście proces ten nie podziałał od razu wsze˛dzie. Pomorze Zachodnie, które odła˛czyło sie˛ na powrót w czasach Bolesława Chrobrego, wróciło do pogańskich tradycji. Podobnie stało sie˛ na Mazowszu, gdzie rza˛dy obja˛ł Miecław. Niemniej silny zwia˛zek państwa z Kościołem zaistniał już w tych czasach i trwa po dziś dzień. Owszem, każdy kraj wytwarza własne relacje z uniwersalna˛ religia˛, która˛ przyjmuje, zmienia pewne swoje pogańskie tradycje w tradycje nowej wiary. Powołajmy sie˛ tutaj na przykład Lednicy, gdzie dawniej organizowano noce Kupały (24 czerwca), orgie i pijatyki pogańskie, a gdzie dziś organizuje sie˛ zloty młodzieży chrześcijańskiej, gdyż właśnie tam miało dojść do pierwszego chrztu na terenie Polski. Zaś lokalny kult bóstw zmienił sie˛ w kult lokalnych matek boskich (Matka Boska Cze˛stochowska, Matka Boska Nowogrodzka, Matka Boska Licheńska itd.). Patrza˛c po naszych sa˛siadach – Białorusini po dziś dzień organizuja˛ dziady, świe˛to dawniej pogańskie, które w dzisiejszej formie jest jedzeniem kolacji na cmentarzach, w towarzystwie zmarłych. Niepowtarzalność naszego podejścia może brać sie˛ również sta˛d, że jako naród słowiański przyje˛liśmy chrześcijaństwo z Zachodu, którego to kraje bardzo długo traktowały nas jeszcze jako pogan. Jednak zwia˛zek Gniezna, stolicy polskiego chrześcijaństwa, ze Stolica˛ Piotrowa˛ był już wtedy bardzo silny27. Wytworzył wspólna˛ dla nas wszystkich moralność, a także pewne poczucie misji, które szeroko opisaliśmy, a które to bywało też przedmurzem przed wpływem Wschodu. Problem powstał dopiero w wieku XVI i XVII, kiedy to zacza˛ł sie˛ wytwarzać pewien konserwatyzm religijny i wiara w wybranie przez Boga. Sienkiewicz, który w swych powieściach dostosowywał fakty historyczne do fabuły, mimo wszystko dobrze opisał postawe˛ Jana Kazimierza, który, zamiast przeciwstawić sie˛ Szwedom, modlił sie˛ o pomoc Boga, a później koronował Maryje˛ na Królowa˛ Polski. W twórczości pisarskiej motyw narodu wybranego i umiłowanego przez Boga przybrał najjaskrawsze barwy u Wojciecha Dembołe˛ckiego, który prowadził 27 C.S. Bartnik, Podstawowe idee..., ss. 202-203. Główne mity polskiej myśli... 17 „badania” nad „starożytna˛” przeszłościa˛ Polski. Wykazywał on w swoim Wywodzie, że Adam i Ewa mówili po polsku i tylko u nas je˛zyk ten sie˛ zachował, gdyż nie braliśmy udziału w budowie wieży Babel, że wśród synów Adama obowia˛zywała wolna elekcja, że Polacy (to jest Scytowie, lub inaczej – Sarmaci) przybyli pod wodza˛ Polacha, ścigaja˛cego potomków Chama, czyli późniejszych Niemców. Dembołe˛cki stawiał też teze˛, że ponad cesarzem i innymi władcami powinien stać każdorazowy król Polski, gdyż jest on zawsze naste˛pca˛ Adama, Noego i Jafeta. Stwierdził też, że gdy w końcu ostatecznie pokonamy Turków, to na powrót przeniesiemy tron Polski do Syrii, ska˛d ten pochodzi, i znów be˛dziemy rza˛dzić wszystkimi trzema kontynentami28. Pogla˛dy takie moga˛ nam dziś wydać sie˛ zabawne i faktycznie takimi sa˛. Tylko że mimo dość mocnej krytyki, z jaka˛ Dembołe˛cki spotkał sie˛ po wydaniu swego dzieła, z jednej strony od własnego zakonu franciszkanów, a z drugiej uczonych i intelektualistów, znaleźć można wypływy jego twierdzeń u wielu szanuja˛cych sie˛ myślicieli tego okresu, takich jak Kołła˛taj, a także aprobate˛ króla Władysława IV29. Dembołe˛cki jest co prawda ewenementem, pewnym przykładem megalomanii narodowej, typowej nie tylko dla naszego narodu, ale dość dobrze pokazuje, jak objawiał sie˛ u nas fanatyzm religijny. Nie miał on, rzecz jasna, nic wspólnego z tolerancja˛ religijna˛, która˛ sie˛ tak szczycimy, a która˛ można by śmiało nazwać kolejnym mitem polskiej myśli społecznej. Mit taki wymagałby jednak szerszego opisu, na który tutaj sobie nie pozwalam30. Zastanówmy sie˛ jednak, czy czasem nie napotykamy tu nowych przejawów schizofrenii narodowej. Nie jestem chyba jedyna˛ osoba˛ zdziwiona˛ ambiwalentnym podejściem Polaków do Kościoła. Z jednej bowiem strony przecie˛tny Polak stanowczo stwierdza, że jest wierza˛cy (ok. 95%), zaś z drugiej cze˛sto słychać nazwanie siebie samego wierza˛cym-niepraktykuja˛cym. To zupełnie tak samo, jak nazwać siebie osoba˛ religijna˛, lecz nie uznaja˛ca˛, powiedzmy, dwóch ostatnich przykazań. Nie chce˛ tutaj oczywiście ani wydrwiwać sposobów, w jakich objawia sie˛ wiara Polaków, ani nawoływać do uderzania sie˛ w pierś i rewizji własnych pogla˛dów. Pokazuje˛ tylko, ze zachodzi tu jakaś niedostrzegalna sprzeczność. Bowiem albo przyjmuje sie˛ jaka˛ś wiare˛, albo sie˛ tego nie robi. Natomiast wprowadzanie prywatnych obostrzeń prowadzi już do tego, że każdy z nas zaczyna wierzyć w innego Boga, a przynajmniej w Boga inaczej rozumianego. Inny przykład, stosunkowo nowy, to spór, jaki rozgorzał w odniesieniu do wieszania krzyży we włoskich szkołach. Problem dyskutowano szeroko w naszym 28 Obszerne fragmenty Wywodu można znaleźć w: Z. Ogonowski (wyb. i opr.), Filozofia i myśl społeczna w Polsce XVII wieku, cz. I, [w:] idem, 700 lat myśli polskiej, PWN, Warszawa 1979. 29 Z. Ogonowski, Z dziejów megalomanii narodowej, [w:] idem, Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku i tradycje demokracji europejskiej, PAN ISIF, Warszawa 1992. 30 Czytelnika zainteresowanego tym tematem odsyłam do Ogonowskiego. Zob.: idem, Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku i tradycje demokracji europejskiej, PAN ISIF, Warszawa 1992. 18 Marcin Pełka kraju, powołuja˛c osoby różnych profesji i wyznań, a ja tymczasem zastanawiałem sie˛, co ma wspólnego problem jakiejś (podkreślmy: jednej) szkoły włoskiej do polskiej wiary w Boga. Zakończenie W artykule niniejszym chciałem naszkicować najważniejsze, z mojego punktu widzenia, mity wypracowywane przez nas na przestrzeni dziejów. W nich wszystkich, a także w tych, których tu nie opisałem, odnaleźć można kilka rysów wspólnych. Najważniejszym be˛dzie tok rozwoju. Wszystkie one wynikne˛ły albo z niewłaściwej, a dziś zabawnej, recepcji przeszłości, albo też wynikały z jakiejś nagla˛cej potrzeby, a tworzone były dla jakichś doraźnych korzyści. Każdy mit uległ zniekształceniu w wieku XVII i stawał sie˛ szkodliwy lub wre˛cz niebezpieczny. W tym właśnie wieku zatracały one swoje pragmatyczne znaczenie i zaczynały żyć własnym życiem. Starałem sie˛ również pokazać, o ile mogłem powoływać sie˛ tu na powszechnie znane przykłady, że przynajmniej w szcza˛tkowej lub zmienionej formie trwaja˛ one po dziś dzień. Problem mógłby tutaj stanowić sposób, w jaki powołuje˛ sie˛ na fakty historyczne, które miały służyć potwierdzeniu moich tez. Owszem, historia rozumiana jako zbiór dat i faktów może być różnie interpretowana przez historie˛ rozumiana˛ jako nauke˛ o dziejach. Ta pierwsza ogranicza sie˛ do prezentacji wydarzeń, zaś ta druga, kosztem utraty obiektywności, stara sie˛ ukazać pewne procesy dziejowe. Sta˛d też wprowadzany w innych je˛zykach, a u nas nieznany podział na historie˛ i na dzieje. Jak słusznie zauważa Szczepański: „Nie sa˛dze˛, by historia mogła odkrywać sens dziejów istnieja˛cy obiektywnie, ale może go sobie konstruować zgodnie z wizjami historyków i zgodnie z oczekiwaniami czytelników dzieł historycznych”31. Nauka o dziejach jest wie˛c zawsze zależna od badacza i od czytelnika. Wiele systemów opisuja˛cych dzieje, a wśród nich nawet te najpopularniejsze, moga˛ okazać sie˛ z czasem nie tylko nietrafne, lecz nawet śmieszne. Zwłaszcza w obliczu odkrycia nowych faktów historycznych czy nabierania do nich pewnego dystansu wynikaja˛cego chociażby z upływu czasu. Jeżeli wie˛c interpretowałem historie˛, to zawsze starałem sie˛ to robić w sposób zdroworozsa˛dkowy, roztrza˛saja˛c wszelkie „za” i „przeciw”, choć nie miałem miejsca, by tok rozumowania prezentować w całości. Temat, który tutaj poruszyłem, z pewnościa˛ zasługuje na szersza˛ prezentacje˛ w jakiejś wyczerpuja˛cej go ksia˛żce. Prezentowany przeze mnie zarys miał tylko 31 J. Szczepański, Sens dziejów, sen historii, [w:] red. A. Ajnenkiel, J. Kuczyński, A. Wohl, Sens polskiej historii, A, UW, Warszawa 1990. Główne mity polskiej myśli... 19 służyć uświadomieniu tych kilku mitów, które powinniśmy bliżej poznać. Znać bowiem historie˛, znaczy nie powtarzać błe˛dów, o których ona mówi. I nie chce˛ tutaj powtarzać wytartych sloganów, typu: historia jest nauczycielka˛ życia, czy historie˛ trzeba znać, bo inaczej be˛dzie sie˛ ona powtarzać. Chce˛ raczej zwrócić uwage˛ Czytelnika na to, że warto znać pochodzenie niektórych postaw dla nas typowych, które niekoniecznie sa˛ słuszne, a na pewno bywały już niebezpieczne dla dobra wspólnego. Kończa˛c, chce˛ poddać w wa˛tpliwość teze˛ Fabrizia Ferrazziego. Pisze on w swoim artykule, że główne, jak to nazwaliśmy, mity upadły wraz z murem berlińskim. Że duchowe przeobrażenie Europy, do którego mieliśmy sie˛ przyczynić, nie nadeszło. Zamiast tego kapitalizm wygrał z komunizmem i poszerzył swoje wpływy na terytoria, które były dawniej pod wpływem tego drugiego. Miał to wie˛c być dramat, w którym zagramy główna˛ role˛, zaś wyszło całkiem inaczej. Zostaliśmy tu pominie˛ci, procesy historyczne potoczyły sie˛ innymi torami, a my przekonaliśmy sie˛, jak daleko bła˛dziliśmy32. Be˛de˛ jednak stanowczo twierdził, że jest dokładnie odwrotnie. Włoski badacz odznaczył sie˛ w tekście doskonała˛ znajomościa˛ polskiej myśli społecznej i filozoficznej, jednak zabrakło mu szerszego ogla˛du sprawy. Prawda jest bowiem taka, ze nieraz już cie˛ższe doświadczenia historyczne nie zdołały wymusić na nas przysłowiowego przejrzenia na oczy. Wspomnijmy chociaż na misje˛ przedmurza, która zmieniła sie˛ w misje˛ duchowej odbudowy Rosji, czy przekonanie o wspaniałości sarmatyzmu, którego w wielu jednostkach nie osłabiły nawet rozbiory. Prawda jest bowiem taka, że niedocenianie naszej roli w walce z komunizmem stało sie˛ po prostu kolejnym wekslem niespłaconym przez Zachód. Jest to taki sam weksel jak ten, gdy nikt nam nie pomógł w trakcie rozbiorów, czy w walce z III Rzesza˛. Jak widać, mity te sa˛ bardzo odporne na przecza˛ce im, a stale zachodza˛ce wydarzenia historyczne, które ukazuja˛ ich mylność. Może właśnie dlatego powinniśmy je lepiej poznać. Inaczej faktycznie historia może zacza˛ć sie˛ powtarzać. Główne mity polskiej myśli społecznej i filozoficznej Streszczenie Artykuł niniejszy ma na celu zarysować cztery główne mity polskiej myśli społecznej od czasów ich powstania, aż po dzień dzisiejszy. Sa˛ to kolejno: mit Polski jako przedmurza chrześcijaństwa, 32 F. Ferrazzi, Polska historia ze stuletniej perspektywy, [w:] red. J. Skoczyński, Kołakowski i inni, Kraków 1995, ss. 179-194. 20 Marcin Pełka szczególnego umiłowania wolności, dostojnego pochodzenia Polaków (najcze˛ściej od Sarmatów), a także najdoskonalszego podejścia do kwestii wiary. Chodzi w nim o to, by ukazać pochodzenie tych mitów, a także szkodliwość ich późniejszych, nowszych form. W podsumowaniu wyrażono pogla˛d, iż mity te sa˛ po dziś dzień aktualne w świadomości zbiorowej Polaków. Słowa kluczowe: sarmatyzm, Kościół katolicki, Polska, filozofia, Dembołe˛cki. The main myths of the Polish social and philosophical idea Summary The point of this article is to show the four main myths of Polish social thought since the time of their apperance to the present day. These include: myth of Poland as a bulwark of Christianity, special affection for freedom, dignified ancestry of the Poles (mostly from Sarmatians) and also the best of all approach to the matter of faith. The article tries to show provenance of these myths, as well as the harmfulness of their newer forms. The conclusion of this work sets a point that these myths are present in the common consciousness of Poles up to this day. Key words: Sarmatism, the Catholic Church, Poland, philosophy, Dembołe˛cki. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Jan Kurowicki Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu Etyka, polityka i jej demony Wartości i odczarowani bogowie Do zgodnego z moralnymi wartościami uczestnictwa w polityce, wedle jednych, wystarczy Dekalog i ewangeliczne kazanie na górze; według innych – uczciwość, odpowiedzialność za wspólnote˛ i kierowanie sie˛ wskazaniami sumienia. W obu tych przypadkach wymaga sie˛ zaangażowania i wiary w aksjologiczny sens podejmowanych działań. Etyka i/lub kierunek serca znajduje sie˛ tu przed poznaniem. To bowiem, co poznawczo dla obecności w polityce potrzebne, lub stanowi o trudnościach w realizacji jej wartości, zdaje sie˛ bezpośrednio ujawniać w praktyce. A wyraża sie˛ w konkretnych doświadczeniach i przeżyciach. W „Polityce jako zawodzie i powołaniu” M. Weber wykazał wszakże, że we współczesnej praktyce politycznej wartości i zasady Dekalogu, jak i obecne w owym kazaniu, nie daja˛ sie˛ zoperacjonalizować 1. Pozostaja˛ jeno w sferze wzniosłych deklaracji. W innym zaś miejscu dodaje, że gdy po średniowieczu świat pozbawiony został otuliny religijnego sacrum, na człowieczym firmamencie nie zajaśniały nowe wartości, za którymi w polityce można by poda˛żać. Stało sie˛ coś innego. Nastał pochmurny dzień powszedni, czas prozaiczności2. W nim natomiast: „Odczarowani dawni bogowie przybieraja˛ postać bezosobowych mocy, powstaja˛ z grobów, da˛ża˛ do zapanowania nad naszym życiem i ponownie zaczynaja˛ ze soba˛ odwieczna˛ walke˛. Sprostanie takiej powszedniości stało sie˛ jednak bardzo trudne dla człowieka współczesnego (...). Wszelka pogoń za „przeżyciem” pochodzi z tej słabości. Słabościa˛ jest bowiem, jeśli ktoś nie może spojrzeć w najsurowsze oblicze przeznaczenia epoki, w jakiej żyje”3. Nie wystarcza wie˛c czucie i wiara, etyczne rodzynki w postawie polityka. Bez chłodu rzetelnego poznania, może i syca˛ go one 1 M. Weber, Polityka jako zawód i powołanie, Kraków 1998, s. 100-101. esej tytułowy. Szerzej na ten temat: J. Kurowicki, Prozaiczność jako kategoria polityki, [w:] Metafory polityki t. 2. pod red. B. Kaczmarka, Warszawa 2003. 3 M. Weber, Nauka jako zawód i powołanie, [w:] ibidem, s. 132. 2 22 Jan Kurowicki duchowo; nie zabezpieczaja˛ jednak przed powstałymi z grobu demonami. A te ucieleśniaja˛ sie˛ w polityce i wszystko gmatwaja˛. Co wie˛c czynić należy? Oto pare˛ dobrych dziesia˛tków lat temu L. Kołakowski ogłosił esej „Etyka bez kodeksu”. Wykazywał w nim, że wszelkie kodeksy moralne, także w zastosowaniu do polityki, nie maja˛ sensu. Stanowia˛ bowiem sita, z których zbyt szybko i obficie wycieka woda zbiorowego i jednostkowego życia. Życie to bowiem składa sie˛ z sytuacji moralnie konfliktowych. Nie da sie˛ wie˛c rygorystycznie rozstrzygać jego dylematów wedle ża˛dań kodeksowych norm. Z kolei każdy kodeks zbyt łatwo może stać sie˛ przysłona˛ hipokryzji i faryzejstwa. Nie ma bowiem działania ludzkiego, którego nie dałoby sie˛ uzasadnić jakimś szczytnym ideałem czy moralna˛ zasada˛. Postulował tedy etyke˛ bez kodeksu, czyli postawe˛, w obre˛bie której decyzje aksjologiczne podejmowane sa˛ na podstawie człowieczej intuicji moralnej, przy świadomości jej ryzyka i w cia˛głym poczuciu niepewności4. Wbrew Weberowi wie˛c podtrzymywał wiare˛ w range˛ przeżyć i ujawniaja˛cych sie˛ w nich wartości. Nie bał sie˛ demonów. Kołakowski swój esej pisał w Polsce jeszcze w latach sześćdziesia˛tych ubiegłego wieku. Miał wtedy głównie na uwadze dwa kodeksy: etyki socjalistycznej, czynia˛cej miara˛ polityki i ludzkiej aktywności ideały braterstwa, równości i sprawiedliwości, które na jego oczach wyradzały sie˛ w swe zaprzeczenia. Miał też wszakże na uwadze właśnie Dekalog, zbyt łatwo, jego zdaniem, staja˛cy sie˛ w historii usprawiedliwieniem i sztandarem sprzecznych interesów i fanatyzmów. Autor chciał, by wybory moralne zarówno w życiu jednostkowym, jak i w polityce były samoistnymi aktami ludzkiej wolności. Pragna˛ł też, aby każdemu towarzyszyło brzemie˛ odpowiedzialności i nieustanna troska, wynikaja˛ca z ryzyka decyzji. Obu kodeksom tedy mówił „nie”, chca˛c widzieć postawy otwarte i krytyczne. Sta˛d też w innym swym eseju: „Kapłan i błazen”5 przeciwstawiał – zasklepione w sobie – doktrynerstwo ideologiczne i religijne postaw kapłańskich, roszcza˛cych pretensje do nieomylności, prawdy i słuszności, zawsze w imie˛ aktualnie panuja˛cego układu – postawom przybieraja˛cym właśnie błazeńska˛ postać: wszystko kwestionuja˛cym, lecz nie w imie˛ odmowy odpowiedzialności, lecz z buntu przeciw zaślepieniu czy karnej bezmyślności. Zarówno „Etyka bez kodeksu”, jak i „Kapłan i błazen” stanowiły istotny zaczyn myślowy zwłaszcza dla pokolenia, które w dorosłość wkroczyło pod koniec lat sześćdziesia˛tych. Oba te eseje, choć, jak widze˛ to obecnie, nie dorastały do głe˛bi uje˛ć Webera, zdawały sie˛ zawierać zwie˛zła˛ kwintensencje˛ i ocene˛ tego, co działo sie˛ w świecie XX wieku, zwłaszcza w Polsce podczas i po II wojnie światowej i stanowiły odpowiedź na narosłe dylematy. Byłem esejami tymi zafascynowany, bo właśnie do tego pokolenia należe˛. 4 5 L. Kołakowski, Etyka bez kodeksu, [w:] Kultura i fetysze, Warszawa 1967. L. Kołakowski, Kapłan i błazen, [w:] Pochwała niekonsekwencji t. 2, Warszawa 1989. Etyka, polityka i jej demony 23 Rodziły jednak one kolejne pytania i wa˛tpliwości. Przede wszystkim: czy odpowiedzialność, która sie˛ wspiera tylko na intuicji moralnej nie prowadzi albo do trwania w beztroskim błaznowaniu, albo do zasklepienia w rozterkach bez wyjścia? Jedno i drugie bowiem jest w pełni uprawnione w literaturze i sztuce, w życiu natomiast sprawy sie˛ komplikuja˛. Cóż wie˛c z tym życiem zrobić? Można oczywiście błaznować lub pogra˛żyć sie˛ w rozmyślaniach, gdy sie˛ jest intelektualista˛, co jednak maja˛ czynić zwykli ludzie? Do dziś nie mam odpowiedzi na te pytania, choć przekonał mnie Kołakowski do bezsensowności wszelkich kodeksów i zaszczepił odraze˛ do ich kapłanów. Wiem wprawdzie, że bez odpowiedzi na nie – świat sie˛ nie zawali, że obok nich wyrastaja˛ jeszcze inne pytania, jak niedawno jeszcze krzyże na Krakowskim Przedmieściu pod Pałacem Prezydenckim, ale nie wystarczy żadna moralna policja w polityce i życiu prywatnym, aby przestały mnie gryźć wa˛tpliwości. Uciekam dlatego w przestronny świat fikcji. Ża˛danie zadośćuczynienia Oto w ostatni marcowy poniedziałek 2011 r. powtórzono w TVP 1 świetny spektakl W. Krzystka według sztuki F. Dürrenmatta pt. „Wizyta starszej pani”. Tak wszakże został on skonstruowany, że zaleca sie˛ nie tylko estetycznie, ale stanowić może godny teoretycznej uwagi artystyczny obraz współczesnych relacji mie˛dzy etyka˛ i polityka˛. I to mimo tego, że bezpośrednio jej nie dotyczy. Jego bowiem tematem jest zemsta nadszarpnie˛tej przez za˛b czasu milionerki na mieszkańcach pewnego miasteczka za krzywdy, jakich od nich onegdaj doznała. Żyła oto w nim ona za młodu i tam pozbawiono ja˛ godności za sprawa˛ wiarołomnego kochanka. Wyparł sie˛ on bowiem sprawstwa życia pocze˛tego na jej ciele. Oskarżył o dziwkarstwo i (pośrednio) wepchna˛ł w prostytucje˛. Wprawdzie wycia˛gna˛ł ja˛ z tego fachu i poślubił obrzydliwie bogaty (ormiański) miliarder, który zreszta˛ szcze˛śliwie dla niej rychło umarł i maja˛tek jej zostawił, jednak kolec krzywdy nie pozwolił jej tym sie˛ cieszyć. Użyła wie˛c najpierw swego bogactwa, by miasteczko stało sie˛ uboga˛, pozbawiona˛ perspektyw dziura˛. A kiedy to nasta˛piło – zjawiła sie˛ w nim. Rychło w czas, bo po trzydziestu latach od zajść z młodości. Z jednym zamiarem: by moralnie mieszkańców upokorzyć, a kochanka – ich re˛koma zabić. Temat ten jest na miare˛ powieści dla kucharek czy telewizyjnej telenoweli. Pod piórem autora jednak i dzie˛ki artystycznemu wyczuciu reżysera stał sie˛ on wszakże jedynie osnowa˛ spektaklu. W środku zaś migoca˛ właśnie relacje mie˛dzy etyka˛ i polityka˛, przybieraja˛c kształt społeczny, psychologiczny i egzystencjalny. Oczywiście pojawiaja˛ sie˛ tu nieuchronnie wa˛tki tragiczne i tragikomiczne, lecz, w świetle ironii przenikaja˛cej całość, nie wyciskaja˛ one tylko łez ani też nie 24 Jan Kurowicki śmiesza˛ zbyt cze˛sto. Służa˛ utrzymaniu napie˛cia i nadaja˛ wyrazistość przedstawieniu. Tak zatem na dworzec do miejscowości na miare˛ Lwówka Śla˛skiego czy innej zapyziałej dziury w Kotlinie Jeleniogórskiej przybywa pocia˛giem pośpiesznym bohaterka. Zatrzymuje go bezprawnie, pocia˛gaja˛c za hamulec bezpieczeństwa. Tu czekaja˛ już na nia˛ (bo zapowiedziała swe przybicie) co znaczniejsi obywatele miasteczka z burmistrzem i dawnym kochasiem. Ona zaś tak sowicie opłaca awanturuja˛cego sie˛ o wymuszenie postoju konduktora, że wprawia ich w zdumienie, ale budzi nadzieje na to, co może uczynić dla miejsca swej młodości. Kiedy wie˛c po rozgoszczeniu sie˛ w hotelu przybywa na spotkanie z nimi w urze˛dzie miasta, spływaja˛ na nia˛ komplementy. A gdy deklaruje, że zamierza na potrzeby tej dziury przeznaczyć pół miliarda dolarów, a drugie tyle dać jego mieszkańcom do podziału, wzbudza entuzjazm. Nie trwa on jednak długo, bo zaraz też stawia warunek: za niegdyś doznane krzywdy chce, by uśmiercono jej dawnego kochanka. Na pocza˛tku warunek ten zostaje odrzucony. Przyznano, że dopuścił sie˛ on niegodziwości. Sa˛d uwierzył wtedy fałszywemu świadectwu. Niesłusznie spotkało ja˛ pote˛pienie. Wyrażono ubolewanie z powodu śmierci jej dziecka i upadku w prostytucje˛. Aliści, jak powiedziano, upłyne˛ło już kilka dziesia˛tków lat. Wszystko to sie˛ prawnie przedawniło; moralnie zaś zatarło. Życie poszło swoja˛ droga˛ i czas pokazał, że ani działania mieszkańców, ani bezpośredniego jej krzywdziciela nie biegły tylko droga˛ zła. On zreszta˛ stał sie˛ szacownym obywatelem. Może niebawem obejmie urza˛d burmistrza. Niedopuszczalne jest wie˛c ża˛danie kary niewspółmiernej do czynu. Wskazana jest raczej wielkoduszność. A samo jej życzenie, by wyrok wydało i wykonało miasto, jest nie tyle zadośćuczynieniem, co haniebnym upokarzaniem jego obywateli. Wszyscy wie˛c moga˛ współczuć starszej, bogatej pani za to, co spotkało ja˛ jako młodziutka˛ Klare˛, ale nic wie˛cej. Ona wszakże uznała, że to zbyt mało, bo co dla innych stało sie˛ może przedawnione, dla niej wcia˛ż trwa w kształcie jej losu, którego już nic nie może odwrócić. Ża˛da wie˛c sprawiedliwości i oświadcza, że be˛dzie do skutku na nia˛ czekała. Wraz z (oczywiście) połowa˛ miliarda dla miasta i druga˛ połowa˛ do podziału. Na pocza˛tku wszyscy staja˛ po stronie jej krzywdziciela. Ale czas płynie i sytuacja sie˛ zmienia. Stopniowo, najpierw ukradkiem, potem otwarcie, zaczynaja˛ sie˛ zapożyczać i żyć na kredyt, jakby mieli pewność, że ktoś ich długi pokryje. Kupuja˛ buty, ubrania, lepsze papierosy i alkohol. Proboszcz sprawia nowy dzwon do kościoła. Burmistrz planuje nowy ratusz. Nawet żona sprawcy nieszcze˛ść Klary uposaża sie˛ w drogie futro. Bezrobotny ich syn – w samochód. A córka nie tylko elegancko sie˛ stroi, ale i zapisuje na lekcje angielskiego i francuskiego. I wszyscy zapewniaja˛ go, że tu wcale nie chodzi o jego głowe˛, za która˛ zapłacić ma starsza pani. Biora˛ zaś na kredyt różne atrakcje, bo potrzebuja˛ tego, co na skinienie im daja˛. Z drugiej strony nawet burmistrz nie widziałby niczego dziwnego, gdyby sie˛ Etyka, polityka i jej demony 25 śmiertelnie postrzelił np. podczas czyszczenia myśliwskiej strzelby, która˛ właśnie przyniósł mu w prezencie. Bohater sztuki czuje sie˛ tedy osaczony i zaszczuty. Pocza˛tkowo miota sie˛. Szuka wyjścia, sojuszników. Z czasem jednak sytuacja staje sie˛ dlań tak nieznośna, że z rezygnacja˛ oczekuje śmierci. Nawet zdaje sie˛ rozumieć intencje współmieszkańców. W mie˛dzyczasie pojawiaja˛ sie˛ w miasteczku radiowi i telewizyjni dziennikarze. Zwietrzyli tu bowiem oni dla siebie sensacje˛, która nadaje sie˛ na niejednego newsa. Istotniejsze jednak znaczenie dla sensu spektaklu ma wymiana zdań mie˛dzy miliarderka˛ a dyrektorem miejscowej szkoły – humanista˛. Kiedy oto słyszy ona, że ma wiekopomna˛ możliwość, aby bezinteresownie wydźwigna˛ć miasto ze stanu wegetacji, mówi, że to ona właśnie świadomie im go zafundowała, kupuja˛c je już dawno wraz z zapleczem produkcyjnym, które unieruchomiła. Zmieni to, powiada, gdy zostanie spełnione jej życzenie. A gdy oburzony humanista rzecze, że to niesprawiedliwe, mówi, że sprawiedliwość ustala sie˛ dzisiaj na giełdzie. Ona rozgrywa i wygrywa. Płaci i wymaga. I niepostrzeżenie, wraz z nabywanymi dobrami i otwieraja˛cymi sie˛ możliwościami, jej racje staja˛ sie˛ dla wszystkich oczywiste. W finale spektaklu odbywa sie˛ zebranie mieszkańców. O nikczemnych zbrodniach dawnego kochanka Klary, świe˛tych wartościach, o konieczności sprawiedliwego zadośćuczynienia i karze mówi w patetycznym przemówieniu humanista. Zebrani przyjmuja˛ je z entuzjazmem. Burmistrz natomiast zarza˛dza głosowanie za wyrokiem śmierci. Opowiada sie˛ zanim nawet oskarżony. Wyrok zostaje wykonany zbiorowo, przy zgaszonych światłach, w miare˛ po cichu. Pod nieobecność pań i dziennikarzy, którzy udaja˛ sie˛ na pocze˛stunek. Trupa zabiera starsza pani, a zbiorowość, w imie˛ prawdy i niepodważalnych wartości poda˛ża ku świetlanym perspektywom. Starsza pani jako polityk Jak w kropli rosy odbija sie˛ w pomniejszeniu świat widzialny, tak w tym spektaklu ukazuja˛ sie˛ przesłanki współcześnie dzieja˛cej sie˛ polityki oraz stosunki mie˛dzy nia˛ i wartościami etycznymi. Oczywiście obraz ten jest (bo być musi) uproszczony. Zarówno bowiem wizerunek świata w tej kropli, jak i wizja polityki w dramacie nie ogarnia całości zjawisk, a wybrane momenty. Jest tego wszakże dostatecznie wiele, by zasługiwało na filozoficzna˛ refleksje˛. Tak wie˛c w przedstawieniu bohaterka jawi sie˛ nie jako zwykła, skrzywdzona kobieta, lecz jako polityk, realizuja˛cy misje˛, w której sensowność wierzy. Dysponuje nie tylko racjami moralnymi, lecz prestiżem i bogactwem, pozwalaja˛cym jej uruchamiać tajemne demony: bezosobowe i mroczne siły w człowieku i stosunkach mie˛dzy ludźmi, aby nad nimi panować. Jej zaś działalność rozgrywa sie˛ na kilku planach jednocześnie. 26 Jan Kurowicki Pierwszy realizuje jeszcze przed wizyta˛. Stanowi go cia˛g finansowych decyzji, za których sprawa˛ rujnuje miasto i jego mieszkańców. Kiedy wie˛c zjawia sie˛ na dworcu, uosabia dla nich nadzieje˛ pomyślności i wartości godziwego życia, które moga˛ zaistnieć dzie˛ki niej. To też dochodzi do głosu na pierwszym spotkaniu w urze˛dzie miasta z władzami. Znajduje wyraz w czołobitności i komplementach. Potem – w rozmowie z humanista˛. Sytuacja, do której doprowadziła, otwiera dla niej plan drugi: działań prowadza˛cych do samoupokorzenia sie˛ mieszkańców i pozbawienia życia ich re˛koma dawnego jej kochanka. Kiedy wie˛c oferuje miastu miliard dolarów, ale i formułuje warunek darowizny, wie doskonale, jak zareaguja˛. I że wszystko musi sie˛ potoczyć tak, jak chce ona. Nie dziwi sie˛ jednak, iż w minionych zdarzeniach nie widza˛ oni zła. Myśla˛, że jeśli kogokolwiek wtedy skrzywdzili, to lekkomyślna˛ erotycznie dziewuche˛, a nie arcybogata˛ starsza˛ pania˛, która˛ ła˛czy z nia˛ jeno to, że pochodzi „z tej ziemi”, z ich miasteczka. Jest jednak teraz jego perła˛ w koronie. Przeszłość stanowi drobny, nieznacza˛cy epizod. Powinna wie˛c, jak oni, przejść nad nim do porza˛dku. Gdyby wtedy zajmowała te˛ sama˛, co teraz, pozycje˛, do żadnej tragedii by nie doszło, bo przecie nie chodziłoby o jaka˛kolwiek Klarysie˛, ale o posażna˛, godna˛ poważania Klare˛. Seksualne wie˛c figle z nia˛ kochanka byłyby wste˛pem do chwały ich małżeństwa. Ale rozumie sie˛ , że wolał on wówczas panne˛, która wniesie mu sklep w wianie, niż gołe (nie tylko w krzakach) dziewcze˛. Fałszywie ja˛ oskarżył, to prawda, lecz to wiano pozwoliło mu wyjść „na ludzi”. Kierować sie˛ niezłomnie etycznościa˛ zacnych obywateli. Sa˛ wie˛c oburzeni i zaskoczeni jej ża˛daniem. Dla nich bowiem jest tak, jakby dawno temu krzywdy doznał pewien damski lump, jakaś biedna kobieca wywłoka, a zraniona czuje sie˛ obecna tu królowa. To tylko podczas nabożeństw w kościele ludzie sa˛ sobie równi, lecz życie sie˛ do nich nie sprowadza! W tym prawdziwym sa˛ równi i równiejsi. Oburzaja˛ sie˛ wie˛c na dictum starszej pani i na pocza˛tku moralnie solidaryzuja˛ z oskarżonym. Głośno wyrzekaja˛ sie˛ oferowanego miliarda. A choć o tym w spektaklu bezpośrednio sie˛ nie mówi, bronia˛ w ten sposób statusu swej dotychczasowej normalności i „naturalnego” w niej, hierarchicznego zróżnicowania ludzi. Starsza pani doskonale to rozumie. Wie też, że sie˛ na nic tu nie zda dalsze pogra˛żanie ich w ne˛dzy. Zdaje jednak sobie sprawe˛, że w świecie współczesnym rzeczywiste stosunki panowania można też realizować i w inny sposób: przez wyzwolenie samoprzemocy. Należy tylko posłużyć sie˛ odpowiednimi środkami i spokojnie czekać na zamierzony skutek. W tym konkretnym przypadku wystarczyło nie wycofywać sie˛ z hojnego prezentu dla miasta i jego mieszkańców, mimo że odrzucili warunek jego otrzymania, lecz podtrzymywać oferte˛, by sami zadali gwałt własnej normalności i jej aksjologicznym sankcjom. I to właśnie, niby nic nie robia˛c, uczyniła, otwieraja˛c kolejny plan. A czasu jej nie brakowało. Etyka, polityka i jej demony 27 Postawiła ich oto w takiej sytuacji, w której cokolwiek by uczynili, byłoby złe. Odmawiaja˛c bowiem przyje˛cia pienie˛dzy, skazywaliby siebie na dalsza˛ wegetacje˛ i brak perspektyw. Biora˛c je i spełniaja˛c ża˛danie, byliby zabili człowieka, którego wina zdawała sie˛ im niewspółmierna do kary. Sami zaś by sie˛ splamili współudziałem w zbrodni. Stane˛li wie˛c przed nierzadkim w polityce paradoksem: jak usmażyć jajecznice˛ i nie roztłuc jajka? Gdy jednak mine˛ły pierwsze emocje, coś w nich zacze˛ło sie˛ zmieniać. A źródło zmian stanowił pewien społeczno-egzystencjalny schemat, o którym w spektaklu nawet sie˛ nie wspomina, choć to za jego sprawa˛ doszło do spełnienia życzenia starszej pani. Warto wie˛c mu sie˛ bliżej przyjrzeć. Oto ludzie, gdy rozpatruje sie˛ ich społeczne funkcjonowanie, sa˛ istotami, których aktywność życiowa kieruje sie˛ zarazem do wewna˛trz i na zewna˛trz. Do wewna˛trz – w kierunku osobistej niszy prywatności; na zewna˛trz – w strone˛ wspólnoty. Spoiwem owej niszy jest horyzont troski; wspólnoty – horyzont jej problemów. Pierwszy stanowi takie układy napie˛ć emocjonalnych, myśli i działań, które towarzysza˛ niepokojom o prywatne interesy i stosunki oraz o bezpośrednie warunki jednostkowego trwania. To zaś, co znajduje sie˛ poza nim, nie należy już do spraw pierwszorze˛dnych. Drugi – ogarnia świat wewne˛trznych i zewne˛trznych relacji społecznych wspólnoty, tworza˛cych możliwości powstawania i trwania każdej niszy prywatności. Horyzont problemów bowiem dotyczy głownie czegoś, co zawsze wykracza poza wszelkie nisze prywatności. Istnienie człowiecze tedy jest usytuowane niejako mie˛dzy horyzontami troski i problemów. Troska zamyka ludzi w niszach prywatności. Wspólnota zaś określa to, co w konkretnym czasie i miejscu ekonomicznie, kulturowo i społecznie dzieje sie˛ w tych niszach. Zakresy troski i problemów nie pokrywaja˛ sie˛ jednak ze soba˛, choć sie˛ przecinaja˛ i moga˛ pozostawać ze soba˛ w sprzeczności6. Gdy wie˛c starsza pani oddawała sie˛ wielkopańskim breweriom, niekoniecznie godnym jej statusu i wieku, czekała spokojnie, aż do mieszkańców miasteczka z jej młodości zwolna przyjdzie świadomość, która zniewoli ich swa˛ oczywistościa˛. To w końcu nasta˛piło. Ukazała im ona inna˛, przedtem nieobecna˛ hierarchie˛ etyczna˛. Na jej szczycie znalazło sie˛ dobro wspólne: warunki stworzenia pomyślności obywateli, wyzwolenia ich inicjatyw, przedsie˛biorczości, duchowego rozwoju itp. Oferowane miasteczku pół miliarda dolarów było na to suma˛ aż nadmierna˛. Odmowa jej przyje˛cia byłaby nieodpowiedzialnościa˛ nie tylko wobec żyja˛cych teraz, ale – powiedzmy w duchu etyki zrównoważonego rozwoju – także przyszłych pokoleń. Czemu wie˛c mieli nie ulec życzeniu tej arcybogatej damy? Wszak wymagał tego horyzont problemów! 6 Dokładniej o tym w: J. Kurowicki, Estetyczność środowiska naturalnego, Warszawa 2010, s. 240-244. 28 Jan Kurowicki A z drugiej strony: horyzonty troski mieszkańców wpisywały sie˛ idealnie w to dobro wspólne. To, co oferowała miastu, przecież wia˛zało sie˛ z zabezpieczeniem ich nisz prywatności, oznaczało nowe perspektywy życiowe. Na dodatek starsza pani obiecała pół miliarda dla wszystkich do podziału, co pozwalało wyjść im z biedy natychmiast. Cóż jest wie˛c złego w błogości dostatku? Jeżeli już jakieś zło tu istnieje to – myśleli w skrytości ducha – uosabia je wcia˛ż żywy, jak wyrzut sumienia, dawny jej kochanek. Jego trwanie okazuje sie˛ oto sprzeczne zarówno z dobrem wspólnym wszystkich, jak i żywotnym interesem i dobrem każdej niszy prywatności. W nowej etycznej hierarchii jego dawne zachowanie zaświeciło jak gwiazda zła. Jeszcze ich niedawna, wczorajsza czy przedwczorajsza etyczność, w świetle której jego czyn był tylko niegodnym wyste˛pkiem i każdemu mógł sie˛ przydarzyć, przestaje teraz obowia˛zywać. Jakby jej nigdy nie było. Istnieja˛ tylko wieczne wartości, dobro i zło, białe i czarne oraz bezwarunkowe zakazy i nakazy. A jeżeli tak, to zbiorowość z czystym sumieniem może nie tylko skazać, lecz i wspólnie go zabić. I o to właśnie bohaterce chodziło. Nie musiała sie˛ sama uciekać do stosowania dalszej przemocy ekonomicznej. Obywatele dojrzeli do samoprzemocy. Nie tylko zreszta˛ oni. Także jej ofiara, która zgodziła sie˛ biernie na wyrok i przyje˛ła śmierć z ich ra˛k. Postawić można jednak pytanie: co było dalej w tym miasteczku, już po wyjeździe starszej pani; czy nie zdarzały sie˛ potem podobne lub tej samej miary wyste˛pki, które spotykała identyczna sankcja? Spektakl wprawdzie nie odpowiada na nie, ale jego logika pozwala nam sformułować odpowiedź. Brzmi ona tak: nic podobnego! A niby dlaczego owa sankcja musiałaby sie˛ powtórzyć? Komu by to było potrzebne, jeśli nie ma już bezpośredniego motywu. Wszystko wie˛c wróciło zapewne do normy, czyli dawnej małomiasteczkowej normalności. Zwykłe życie wymaga zwykłości mieszczańskich stosunków. Im zaś jak najbardziej odpowiada ta dawna normalność i nieostrość właściwych jej zasad moralnych. Gdyby natomiast ktoś z władz i obywateli zapytał, czy posta˛pili wtedy słusznie, zadaja˛c jednemu z nich śmierć, pewnie odpowiedzieliby twierdza˛co. I przywołaliby najświe˛tsze wartości, zwłaszcza dobro wspólne i pomyślność każdego jednostkowego horyzontu troski. Jednakże – jednym tchem – dodaliby, że kiedy teraz ktoś posta˛pi jak niegdyś on, nic mu sie˛ nie stanie szczególnego, bo to tym wartościom i dobru nie zagraża w aktualnej powszedniości ich stosunków. Nie zauważa˛ tu żadnej sprzeczności. I be˛dzie tak dopóty, dopóki pewnego dnia nie zapowie wizyty... kolejna starsza pani. Wtedy zaś wiadomo, co musi sie˛ zdarzyć. Etyka, polityka i jej demony 29 Nasze demony Powiada cytowany tu na pocza˛tku M. Weber, że dla człowieka współczesnego sprostanie takiej powszedniości stało sie˛ jednak bardzo trudne. „Odczarowani dawni bogowie – rzecze – przybieraja˛ postać bezosobowych mocy, powstaja˛ z grobów, da˛ża˛ do zapanowania nad naszym życiem i ponownie zaczynaja˛ ze soba˛ odwieczna˛ walke˛”. Natomiast pogoń za „przeżyciem”, czyli emocjonalno-etyczna postawa i oparta na niej działalność polityczna jest ślepa. Stanowi jeno przejaw słabości wobec tych mocy. „Słabościa˛ jest bowiem – jak czytamy – jeśli ktoś nie może spojrzeć w najsurowsze oblicze przeznaczenia epoki, w jakiej żyje”. Nie wystarcza wie˛c czucie, wiara i etyczne rodzynki w postawie oraz w działalności polityka. Może i syca˛ go one duchowo, inspiruja˛, nie zabezpieczaja˛ wszakże przed powstałymi z grobu demonami. W fikcyjnym świecie „Wizyty starszej pani” ujawniły sie˛ niektóre z nich, jako rynek, giełda, władza, przemoc, bogactwo, pozycja społeczna, prestiż itp. Nie w formie bezosobowej, lecz ucieleśnione w skonkretyzowane osoby, siły, czyny, stosunki i powia˛zania. Zależnie od sposobu ich przejawiania sie˛ i relacji pomie˛dzy nimi, naste˛puja˛ te czy inne zdarzenia i manifestuja˛ moralne zasady i wartości. Raz jako absolutne, innym razem jako relatywne. Ich migotanie autor i reżyser spektaklu uje˛li w nawias ironii. My zaś, widzowie, mamy o czym myśleć, bo takie same demony trzymaja˛ i nas na uwie˛zi. Mimo że realny świat społeczny nie daje sie˛ sprowadzić do wymiaru małego miasteczka, a to, co sie˛ w nim wydarza, jest układem złożonych, bezosobowych procesów politycznych i ekonomicznych. Swoista˛ wszak wizyte˛ starszej pani mieliśmy okazje˛ przeżyć po 1989 r. w latach transformacji ustrojowej. Zadłużona, niestabilna gospodarczo i politycznie Polska była jak to miasteczko ze spektaklu. Tym razem jednak nie ona sie˛ pojawiła, lecz jej przedstawiciel: J. Sachs, który za dobicie socjalizmu i neoliberalne reformy ekonomiczne obiecał pomoc finansowa˛, korzystne warunki spłaty zadłużenia i normalność taka˛, jak w Niemczech czy we Francji7. Sprostanie temu uznano za środek realizacji dobra wspólnego. Indywidualne horyzonty troski nasyciła nadzieja. Socjalizm został moralnie zabity, a jego trupa, inaczej niż w sztuce, nikt nigdzie nie wywiózł. Wbito go w ziemie˛. I codziennie od dwudziestu lat, na każdym kroku straszy sie˛ nim nawet dzieci w przedszkolu. Wolny rynek zaś ogłoszono narodowa˛, niemal etyczna˛ świe˛tościa˛. Dzika˛ prywatyzacje˛ – środkiem do powszechnej szcze˛śliwości Choć sprawy nie zakończyły sie˛, jak u Dürrenmatta, artystycznym happy endem: powstały i utrwaliły sie˛ nowe podziały klasowe, zakwitło bezrobocie, całe regiony kraju znalazły sie˛ w gospodarczym i kulturalnym upośledzeniu. Nadzieja z rzadka już gości w wielu niszach 7 J. Ziegler, Nienawiść do Zachodu, Warszawa 2010. 30 Jan Kurowicki prywatności. Jakby może powiedział Weber: po śmierci bogów żyjemy w kraju złowieszczych czarów bezosobowych demonów. Ale „Wizyta starszej pani” nie tylko Polsce sie˛ przytrafiła. Ot, choćby wojna w Afganistanie: czyż nie jest swoista˛ odmiana˛ zbliżonego spektaklu? Wszak jakiś czas temu wizyte˛ w tym kraju też złożyła pewna starsza pani – USA – by w imie˛ sprawiedliwości domagać sie˛ uśmiercenia Bin Ladena, alkaidy i ruchu talibów, co niecnie ja˛ przed laty skrzywdzili. Wysłali bowiem w świat terrorystów, ne˛kaja˛cych jej ambasady i obywateli, a w 2001 r. rozbili samolotami dwa prestiżowe wieżowce w Nowym Jorku, zabijaja˛c tysia˛ce ludzi. A przecież byli oni jej (zbiorowym) kochasiem, którego współfinansowała, zbroiła i szkoliła, gdy on sie˛ zmagał z inwazyjna˛ armia˛ ZSRR. I gdyby nadal stał na straży jej interesów, mordował wrogów, mógłby sie˛ spokojnie bawić w budowanie islamskiego raju. Nawet w najbardziej okrutnej wersji. Ale nic podobnego. W imie˛ swych ideałów i wartości zagraża ustalonemu ładowi politycznemu w świecie zachodnim i jest sprzeczny z regułami neoliberalnej gospodarki. Kiedy wie˛c arcybogata i zbrojna starsza pani do Afganistanu przybyła, wzbudziła nadzieje˛ na spokój, pomyślność i rozwój u sporej cze˛ści Afgańczyków, tych zwłaszcza, którym ów kochaś dokuczył. Całe jednak społeczeństwo było (i jest) podzielone nie tylko politycznie, ale też na archaiczne wspólnoty plemienne i na zbiorowości o sprzecznych interesach ekonomicznych. Nie pali sie˛ wie˛c do spełnienia jej życzeń. Tym bardziej, że inaczej niż Klara ze spektaklu Krzystka, pani ta nie oddawała sie˛ rozrywkom, czekaja˛c, aż mieszkańcy dojrzeja˛ do poża˛danych przez nia˛ zachowań, lecz, walcza˛c z niegdysiejszym kochasiem, zamiast do ładu doprowadziła do chaosu. Strzelaja˛c zaś do niego z precyzja˛ walca drogowego posłała do raju Mahometa sporo cywilów, dlatego wielu z jeszcze nietrafionych skumało sie˛ z jej wrogami. Ale ona nie uste˛puje. Trwa przy swoim. Być może jednak kiedyś wygra, wymusi samoprzemoc na Afgańczykach. Wszak w utworze Dürrenmatta starsza pani stwierdza, że sprawiedliwość ustala sie˛ na giełdzie. Ta amerykańska mogłaby dodać, że i w sztabie jej pote˛żnej armii. Tymczasem widoki na to, że sie˛ wszystko zakończy jak w powyższym spektaklu, sa˛ raczej mierne. Horyzonty troski poszczególnych Afgańczyków sa˛ wypełnione niepewnościa˛ i nieufnościa˛. Horyzontowi problemów ich państwa natomiast nie przyświeca takie choćby, jak w spektaklu, dobro wspólne. Demony, jak dawni bogowie, zaczarowuja świat. I kwitna˛ w nim wyabsolutnione wartości etyczne oraz zasady tej starszej pani tylko. Ona jednak może na to sobie pozwolić. Ale nie każdy. Kiedy bowiem czytam, że np. w Afryce i Ameryce Łacińskiej pojawiaja˛ sie˛ ideologie, w których w imie˛ sprawiedliwości ża˛da sie˛ materialnego zadośćuczynienia za wielowiekowa˛ eksploatacje˛ kolonialna˛8, nie dziwi nikogo, że zbywa sie˛ je wzruszeniem ramion. 8 Szerzej o tym w: N. Klein, Doktryna szoku, Warszawa 2008, s. 211-215. Etyka, polityka i jej demony 31 Potraktowano by je serio, nie bacza˛c nawet na nieokreśloność tego ża˛dania, gdyby stawiaja˛cy je byli równi Klarze z analizowanego tu spektaklu. Jeżeli bowiem sprawiedliwość ustala sie˛ na giełdzie, to nic tu nie ma do powiedzenia żaden z prezentuja˛cych te˛ ideologie˛ polityków, zbrojnych jeno w uczciwość, odpowiedzialność za wspólnote˛ i umieje˛tność odróżnienia dobra od zła. Czy w tych (i wielu podobnych) kontekstach może rozstrzygna˛ć cokolwiek postawa ze wspomnianej na pocza˛tku tych rozważań „Etyki bez kodeksu”? Raczej nie. Czy można tu zaja˛ć postawe˛ kapłana lub błazna. Nie, bo obie zdaja˛ sie˛ nie na miejscu, choć kapłani różnych religii i błaznowie sa˛ żywotnie zaangażowani w przedstawione tu sprawy. W świecie, w którym nam żyć wypadło, wartości z pozoru bezwiednie usamodzielniaja˛ sie˛, kamienieja˛ w absolut lub rozpływaja˛ w monotonnej, relatywnej, mieszczańskiej powszedniości. Jak bowiem prawie przed stuleciem pisał H. Broch w „Lunatykach”: „człowiek, niegdyś obraz i podobieństwo Boga, zwierciadło wartości świata, którego był nosicielem, już nim nie jest; choćby zachował jeszcze jakieś poczucie dawnego bezpieczeństwa, choćby zadawał sobie pytanie, jaka to nadrze˛dna logika przekre˛ciła mu sens, człowiek wypchnie˛ty w przerażaja˛ca˛ nieskończoność, choćby dreszcz go przechodził, choćby pełny był romantyzmu i sentymentu i te˛sknił za ostoja˛ w wierze, be˛dzie bezradny w trybach usamodzielnionych wartości i nie pozostanie mu nic innego, jak poddać sie˛ pojedynczej wartości, która stała sie˛ jego zawodem, nie pozostaje mu nic innego, jak stać sie˛ funkcja˛ tej wartości – zawodowiec, pożarty przez radykalna˛ logiczność wartości, w której pazury sie˛ dostał”9. Tyle Broch, przerażony tym, że np. logika wojska, jeśli wymagać be˛dzie sytuacja, doprowadzić może do wyte˛pienia narodów, ostrzeliwania cywilów, katedr i szpitali; logika menadżera wieść do wyniszczenia konkurencji; logika malarza – do tworzenia dzieł zrozumiałych tylko dla twórcy; czy wreszcie logika przekre˛tów mieszczańskiego kombinatora, mieszcza˛ca sie˛ w bezwzgle˛dnej konsekwencji hasła „bogaćcie sie˛!”, prowadza˛ca do utrwalania obszarów ne˛dzy i wykluczenia, lub polityka, niewahaja˛cego sie˛ nawet przed dyktatura˛, aby tylko osia˛gna˛ć swe cele. To wszystko stanowi rezultat bezradności w trybach usamodzielnionych wartości, które ujawniły sie˛ z przeraźliwa˛ jasnościa˛ już w drugiej połowie dziewie˛tnastego wieku. Wówczas to, skutkiem złożonych procesów ekonomicznych i kulturowych, człowiek stał sie˛ jednowymiarowy. Okazał sie˛ tworem czegoś wobec niego zewne˛trznego: stosunków społecznych, anonimowych instytucji, ślepej gry rynkowej. Dlatego wsze˛dzie możliwe sa˛ wizyty jakiejś starszej pani. 9 H. Broch, Lunatycy, Wrocław 1997, s. 580-581. 32 Jan Kurowicki Etyka, polityka i jej demony Streszczenie Celem artykułu jest wykazanie, że wartości etyczne nie sa˛ czymś w polityce wnoszonym przez uczestników życia społecznego, lecz stanowia˛ nieautonomiczne momenty w konkretnych splotach sytuacyjnych. Punktem wyjścia rozważań sa˛ weberowskie ustalenia z „Polityki jako zawodu i powołania” oraz z „Nauki jako zawodu”. Odniesieniem dla nich jest sztuka F. Dürrenmatta „Wizyta starszej pani”. Słowa kluczowe: etyka, polityka, konflikt etyczny, poznanie. Ethics, politics and its demons Summary The aim of the article is to prove that ethical values are not the feature of politics introduced by the participants of social life, but they constitute non-autonomic moments in specific situations. The starting point for further considerations are Weber’s conclusions from „Polityka jako zawód i powołanie” [Politics as a job and vocation] and „Nauka jako zawód” [Science as a profession]. The play „Wizyta starszej pani” [An old lady’s visit] is a reference here. Key words: ethics, politics, ethical conflict, knowledge. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Marcin Pełka Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji Wste˛p Każda˛ epoke˛ cechuje jakiś konkretny zestaw problemów filozoficznych, których rozwia˛zanie ma być dla niej wia˛ża˛ce. Myślicieli żyja˛cych w danym okresie pocia˛gało to, aby stawić im czoła. Kwestie takie były wszelakiego rodzaju, a próby ich rozstrzygnie˛cia dawały w różnym stopniu zadowalaja˛ce wyniki, jednak cel zazwyczaj był ten sam. Było nim złagodzenie napie˛ć rodza˛cych sie˛ wokół problemu, a także takie zaaplikowanie przedstawionych rozwia˛zań, by wyznaczały światopogla˛d, w oparciu o który da sie˛ żyć i funkcjonować na co dzień. Wiele z nich okazywało sie˛ po pewnym czasie pseudoproblemami, inne w końcu straciły na znaczeniu, zaś co poniektóre po dziś dzień nie uzyskały ostatecznego rozwia˛zania. Zagadnienia takie, jak aborcja, eutanazja, kara śmierci nie sa˛ w filozofii, a zwłaszcza w etyce, czymś nowym. Dopiero dziś jednak urosły do rangi kwestii najistotniejszych, elektryzuja˛cych opinie˛ publiczna˛ naszej epoki, zajmuja˛cych myślicieli wszelkiej maści i profesji. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Najbardziej wpływowa˛ role˛ odgrywaja˛ tu oczywiście media. Cze˛sto słyszy sie˛ w wiadomościach o kolejnym przypadku uśmiercenia kogoś przez lekarza/rodzine˛/osoby postronne, rzekomo z litości, choć Bóg jeden raczy wiedzieć, jakie motywy zadziałały w danym przypadku. Innym powodem jest podatna na tego typu informacje opinia publiczna. Żyjemy bowiem w czasach, gdy od każdego z nas wymaga sie˛ własnego pogla˛du właściwie na każdy temat. Demokracja wymusza na nas posiadanie pogla˛dów politycznych, inne dziedziny codziennego życia – pogla˛dów religijnych, gustu odnośnie samochodów, kosmetyków, telefonów i na dobra˛ sprawe˛ wszystkiego. Z drugiej zaś strony to właśnie opinia publiczna (cze˛sto nieorientuja˛ca sie˛ w problemie) wymusza pewne regulacje prawne, które doniosłych problemów dotycza˛. 34 Marcin Pełka Wreszcie range˛ danego problemu wskazuja˛ sami lekarze, którzy cze˛sto nie potrafia˛ sobie radzić bez pomocy ekspertów, którymi w dziedzinie ludzkiego życia sa˛ oczywiście bioetycy. Co wie˛cej, zdarzaja˛ sie˛ przypadki, iż lekarz zgodnie z własnym, cze˛sto nierozwinie˛tym poczuciem moralnym podejmuje jaka˛ś decyzje˛, która niekoniecznie musi zostać uznana za etycznie słuszna˛ (innym problemem jest tu odpowiedź na pytanie, kto powinien decydować o tej słuszności). Problem jest zasadny, bowiem lekarze poczuwaja˛ sie˛ zobowia˛zani do „konsultacji” z etykami. Kiedy bowiem wolno im zakończyć życie pacjenta, skoro wia˛że ich przysie˛ga Hipokratesa, jasno mówia˛ca, że „nikomu, nawet na ża˛danie, nie dam śmiercionośnej trucizny ani nikomu nie be˛de˛ jej doradzał”?1 Sprawe˛ dodatkowo komplikuje fakt, iż w kwestiach takich, jak eutanazja po obu stronach barykady okopuja˛ sie˛ cze˛sto ludzie, którzy nie maja˛ nawet podstawowej wiedzy dotycza˛cej danego zagadnienia. Sta˛d też potrzebe˛ pisania artykułów, prac i esejów podobnych temu uważam zawsze za słuszna˛. Nie tylko należy uzmysłowić szerokiemu gronu, na czym polega problematyczność takich zagadnień jak niniejsze. Trzeba jeszcze zwrócić naszemu audytorium uwage˛, iż najgorszym wyjściem z możliwych jest czysto emotywne reagowanie na problem. O niekompetencji polskiego społeczeństwa, zwłaszcza w stawianym tutaj problemie eutanazji, doskonale świadcza˛ wyniki badań z 1999 roku. Gdy zapytano respondentów, czy wolno lekarzowi – na ża˛danie nieuleczalnie chorego lub rodziny – zakończyć życie pacjenta, „za” opowiedziało sie˛ 51% pytanych, a „przeciw” 36%. Gdy zaś zapytano, czy na takiej osobie – na ża˛danie jej samej ba˛dź rodziny – wolno zastosować eutanazje˛, „za” było 30%, a „przeciw” 43%2. Wydawać by sie˛ mogło, iż po upływie dziesie˛ciu lat wiedza opinii publicznej powinna ulec polepszeniu. Osobiście jednak powa˛tpiewam w taka˛ możliwość. Nie wydaje mi sie˛, by ktokolwiek poczynił cokolwiek na rzecz niesienia kaganka oświaty mie˛dzy wypowiadaja˛cych sie˛ na ten temat zwykłych zjadaczy chleba. Określenie eutanazja raczej nigdy nie było określeniem pejoratywnym, jednak jeżeli chodzi o wywoływane przez nie odczucia, wydaje mi sie˛, iż jest dokładnie odwrotnie. W pracy niniejszej be˛de˛ chciał ukazać, jak na to zagadnienie zapatruja˛ sie˛ różne religie. Najwie˛cej miejsca poświe˛ce˛, rzecz jasna, katolicyzmowi. Wydaje mi sie˛, że spośród wszystkich religijnych uje˛ć problemu właśnie to be˛dzie dla polskiego Czytelnika najbardziej znacza˛ce. Nie zabraknie też ukazania podejść innych odłamów chrześcijaństwa, a także pozostałych religii. Problem eutanazji można oczywiście analizować na wielu płaszczyznach (bioetycznej, medycznej, psychologicznej etc.). Mnie chodzi jednak tylko o to, by 1 Ch. Barnard, Godne życie, godna śmierć, wybitny kardiolog o eutanazji i samobójstwie, przeł. J. K. Kelus, Jacek Santorski & CO, Warszawa 1996, s. 120. 2 Wyniki podaje˛ za: M. Szeroczyńska, Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie, TAiWPN Universitatis, Kraków 2004, s. 22. Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji 35 z perspektywy bioetycznej zbadać, co szeroko rozumiana religia ma nam na ten temat do powiedzenia, jak nakazuje nam rozwia˛zywać skomplikowane kwestie. Co należy rozumieć przez poje˛cie eutanazja Na samym wste˛pie powiedzieć trzeba, iż jako takiej ogólnie obowia˛zuja˛cej definicji eutanazji nie ma. Powodów po temu jest kilka. Pierwszy, to wspomniana już historyczność problemu, jego – można by powiedzieć – dojrzewanie, które zmieniało jego znaczenie. Ponadto eutanazja zaze˛bia sie˛ znaczeniowo z innymi poje˛ciami medycznymi, jak aborcja, wspomagane samobójstwo etc. Pamie˛tać też trzeba, że systemy prawne różnych państw różnie ja˛ definiuja˛. Sama nazwa ma rodowód antyczny, grecki. Pochodzi od poła˛czenia trzonu thanatos oznaczaja˛cego śmierć z przedrostkiem eu, który oznacza coś pozytywnego. Sta˛d też tłumaczenia takie, jak dobra śmierć, łagodna śmierć, pomyślna śmierć3. Niemniej wszystkie definicje odnosza˛ sie˛ do eutanazji jako do kierowanego współczuciem zabicia cierpia˛cego i nieuleczalnie chorego pacjenta na jego ża˛danie. Jest to jednak definicja nieprecyzyjna, zaś dalsza precyzacja ukazuje złożoność problemu. Zwróćmy uwage˛, iż słowniki różnych krajów zazwyczaj zgodnie podkreślaja˛, iż eutanazja jest działaniem, lub zaprzestaniem działania lekarskiego, które ma na celu łagodne i bezbolesne zakończenie życia cierpia˛cego i nieuleczalnie chorego pacjenta, który tego sobie życzy4. Sta˛d też pierwszy podział: na eutanazje˛ czynna˛ i bierna˛,5 zwane też aktywna˛ i pasywna˛6. W pierwszym przypadku śmierć pacjenta naste˛puje poprzez przedsie˛wzie˛cie przez lekarza odpowiednich środków. Lekarz – dla przykładu – wstrzykuje choremu środek, po którym ten już sie˛ nie obudzi, lub aplikuje mu taka˛ ilość środków narkotycznych, by osia˛gna˛ć taki sam rezultat. Przypadek drugi polega na zaprzestaniu dalszego leczenia, cze˛sto także na niepodła˛czeniu do aparatury podtrzymuja˛cej życie. Taka eutanazja zwana jest też czasem ortotanazja˛. Inny podział, równie podstawowy w tej materii co poprzedni, to podział na eutanazje˛ dobrowolna˛ i niedobrowolna˛?7 Pierwszy wariant zachodzi wtedy, gdy chory osobiście ża˛da śmierci, w drugim zaś decyzja ta podejmowana jest przez 3 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 22. Ibidem, ss. 37 i nn. 5 Ibidem, s. 38. 6 P. Bortkiewicz, Warstwy problemowe zwia˛zane z projektem badawczym na temat eutanazji, [w:] Eutanazja,..., op. cit., s. 26. Zob. też: J. Such, Problem eutanazji w neonatologii, [w:] Eutanazja..., (red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, ss. 67 i n. 7 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 38, P. Bortkiewicz, Warstwy problemowe zwia˛zane z projektem badawczym na temat eutanazji, [w:] Eutanazja..., op. cit., s. 26. Zob. też: J. Such, Problem eutanazji w neonatologii, [w:] Eutanazja, ... (red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, ss. 67 i n. 4 36 Marcin Pełka kogoś innego. Mówimy tu o przypadkach ludzi w śpia˛czce, ludzi niezdolnych do podejmowania racjonalnych decyzji czy to z powodu demencji starczej, nieodwracalnych urazów psychicznych lub jeszcze innych powodów. Osobna˛ grupe˛ wyróżniona˛ w tym drugim przypadku stanowi eutanazja dokonywana na noworodkach, dla której Kościelniak proponuje˛ nazwe˛ eutanazji okołoporodowej8. Okres okołoporodowy, to okres od 22 tygodnia cia˛ży do 7 dnia po narodzinach9. Eutanazja taka miałaby być dokonywana za zgoda˛ rodziców, opiekunów prawnych oraz lekarza, w przypadku dzieci cierpia˛cych na przykład na bezmózgowie, bezczaszkowie i inne schorzenia, które uniemożliwiaja˛ poprawne funkcjonowanie i godne, jakościowe życie. Jako iż jest to eutanazja w okresie perinatalnym, czyli inicjuja˛cym życie człowieka, wolno nam wprowadzić synonimiczne poje˛cie eutanazji perinatalnej10. Eutanazja okołoporodowa jest szczególnym przykładem aborcji. Podczas gdy aborcje˛ należy rozumieć jako spe˛dzenie płodu niezależne od jego stanu zdrowia, to eutanazja perinatalna jest zawsze usunie˛ciem płodu niezdolnego do przeżycia. Trzeci podział roboczy, który trzeba tu opisać, to podział na eutanazje˛ pośrednia˛ i bezpośrednia˛11. Różnica wynika z motywu działania. Eutanazja bezpośrednia jest działaniem lub zaniechaniem, które bezpośrednio zmierza do uśmiercenia chorego. Eutanazja pośrednia ma na celu przede wszystkim uśmierzenie bólu pacjenta, na przykład gdy podamy mu silne środki, jednak skutkiem podania ich w odpowiedniej dawce jest śmierć. Mie˛dzy tymi rozróżnieniami można wprowadzać różne krzyżowania. Sta˛d też bardziej szczegółowe podziały na eutanazje˛ aktywna˛-dobrowolna˛, aktywna˛-niedobrowolna˛, pasywna˛-dobrowolna˛, pasywna˛-niedobrowolna˛12. Jak widać, krzyżujemy tutaj czynnik wyboru pacjenta z czynnikiem działania lekarskiego. W przypadku pierwszym lekarz czynnie kończy życie pacjenta za jego zgoda˛, w drugim przypadku robi to bez zgody (i wiedzy) pacjenta. W trzecim przypadku lekarz zaprzestaje działań podtrzymuja˛cych życie za zgoda˛ chorego, a w czwartym – bez zasie˛gnie˛cia jego opinii. Wie˛cej, bo aż osiem możliwości otrzymamy, gdy dodamy trzeci czynnik, czyli przeciwieństwo na linii eutanazja pośrednia a bezpośrednia. Na podstawie przedłożonych uprzednio rozróżnień Czytelnik może łatwo sam ustalić, na czym one miałyby polegać. 8 C. Kościelniak, Czy dziecko może chcieć umrzeć?..., [w:] Eutanazja..., (red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, s. 99. 9 Ibidem. 10 P. Bortkiewicz, Warstwy problemowe zwia˛zane z projektem badawczym na temat eutanazji, [w:] Eutanazja..., op. cit., ss. 25 i n. 11 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 38. 12 C. Kościelniak, Czy dziecko może chcieć umrzeć?..., [w:] Eutanazja..., (red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, ss. 93 i n. Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji 37 Niemniej wszystkie definicje i rozróżnienia zwracaja˛ uwage˛, że abyśmy mogli mówić o eutanazji, musza˛ zajść trzy warunki. Pierwszym jest cierpienie chorego13. Zaistnienie tak zwanego stanu terminalnego nie jest konieczne. Możemy mówić o eutanazji w przypadkach osób z demencja˛, osób cierpia˛cych psychicznie, a nawet o eutanazji weterynaryjnej kalekich zwierza˛t. Przykład eutanazji na ludziach w stanie wegetatywnym należy tu rozumieć jako wybranie dla nich lepszego rozwia˛zania, niż nieświadome, cia˛gna˛ce sie˛ latami życie. Drugi warunek, to litość nad chorym14. Może sie˛ to wydać oczywiste, skoro chcemy wykluczyć z rozważań sytuacje, gdy mamy do czynienia, dla przykładu, z lekarzem sadysta˛. Przyczyna postawienia takiego warunku leży jednak gdzie indziej. Nie możemy mówić o eutanazji, gdy dochodzi do uśmiercenia kogokolwiek z przyczyn ekonomicznych, rasowych i innych. Wtedy mamy do czynienia ze zwykłym zabójstwem. Trzeci, równie ważny czynnik, to uprzednie rozważenie wszystkich możliwości zarówno uniknie˛cia eutanazji, jak i jej wykonania15. Na dobra˛ sprawe˛ opisaliśmy wszelkie możliwe działania, których rezultatem jest śmierć pacjenta. Zaprezentowane przez nas podziały wyczerpuja˛ game˛ możliwości. Gwoli dopełnienia tego punktu musimy sobie jeszcze powiedzieć, na czym polega uporczywa terapia i wspomagane samobójstwo. Sa˛ to poje˛cia, bez których nasz wywód byłby niepełny, choć może sie˛ wydawać, że nie sa˛ one tak znacza˛ce dla tego tekstu. Przez poje˛cie uporczywej terapii różni badacze zdaja˛ sie˛ rozumieć to, co można podsumować, jako dalsze próby ratowania czy podtrzymywania życia, które nie tylko nie moga˛ już być skuteczne, ale także moga˛ przyczynić sie˛ do wzrostu cierpienia chorego16. Zatem uporczywa terapia zachodzi zawsze wtedy, gdy lekarz – kierowany własnymi pobudkami lub pod presja˛ osób trzecich, na przykład rodziny – usilnie stara sie˛ ratować pacjenta, dla którego nie ma już żadnej nadziei, nawet na cze˛ściowe wyzdrowienie. Działanie takie jest wie˛c tylko przedłużaniem me˛ki chorego. Uporczywa˛ terapie˛ należy przerywać, aby pozwolić pacjentowi umrzeć bez niepotrzebnego przedłużania agonii17. Innym działaniem lekarskim powoduja˛cym śmierć pacjenta, które jest pokrewne eutanazji, choć jest od niej czymś niezależnym, jest wspomagane samobójstwo. Polega ona na tym, że lekarz świadomie ułatwia choremu popełnienie samobójstwa, lecz nie bierze w nim udziału. „Lekarz przepisuje pacjentowi w stanie terminalnym 13 M. Szeroczyńska, op. cit., ss. 44 i nn. Ibidem, ss. 46 i n. 15 Ibidem, ss. 50 i nn. 16 P. Bortkiewicz, Warstwy problemowe zwia˛zane z projektem badawczym na temat eutanazji, [w:] Eutanazja..., op. cit, ss. 28 i n. 17 Z. N. Brzozy, Śmierć jako bezpośredni lub pośredni skutek działania lekarskiego, [w:] Eutanazja..., op. cit., ss. 143-145. 14 38 Marcin Pełka duża˛ dawka˛ leku, mówia˛c mu, że jeśli zażyje przykładowo 30, a nie 2 tabletki jakiegoś konkretnego leku, to już sie˛ nie obudzi”18. Różne religie o eutanazji Powinniśmy najpierw powiedzieć, że problem eutanazji w każdej religii wpisuje sie˛ w zagadnienie szeroko rozumianego samobójstwa. Eutanazja, jako jedna z jego form, bardzo długo nie była uważana za inna˛ forme˛ śmierci, niż zwykłe targnie˛cie sie˛ na własne życie. Średniowiecze przyniosło całe zaste˛py myślicieli zaciekle przeciwnych samobójstwu. Z wyja˛tkiem Bonawentury, który apelował o wyrozumiałość dla decyzji osób cierpia˛cych w agonii, właściwie wszyscy myśliciele byli nastawieni wrogo do odbierania sobie życia19. A były wśród nich takie osobistości, jak Klemens, Augustyn i Tomasz Akwinita. Ten ostatni był też autorem pewnej zasady, która jest po dziś dzień wia˛ża˛ca dla teologów. Chodzi o zasade˛ podwójnego skutku. „Teoria ta zakłada, iż jakieś działanie może wywołać dwa skutki, ale moralnie liczy sie˛ wyła˛cznie ocena skutku podstawowego”20. Jeżeli zatem nasze działanie może mieć jakieś negatywne konsekwencje dodatkowe, to jest ono dozwolone, gdy powoduje nami główny cel, cel pozytywny. Przykłady takiego działania można mnożyć. Reguła podwójnego skutku zostaje spełniona chociażby wtedy, gdy pobieramy organy od umieraja˛cego noworodka w celu ratowania życia innego noworodka21. Jest tak również, gdy kobiecie w cia˛ży chorej na raka usuwamy macice˛22. Sam autor koncepcji podwójnego skutku podaje jej dobry przykład, który jest zreszta˛ powodem jej powstania. Chodzi tu o zabójstwo w samoobronie23. Możemy je popełnić, bo skutkiem moralnie poża˛danym jest zachowanie własnego życia. Wraz z rozwojem nauki, zwłaszcza medycyny, przedstawiciele Kościoła musieli zaja˛ć sie˛ tym problemem dogłe˛bniej. Dzisiaj, gdy problemem jest nie tylko ustalenie momentu kiedy człowiek staje sie˛ człowiekiem (przy zapłodnieniu jeszcze nim nie jest, a po porodzie jest nim już dawno), ale także momentu jego śmierci (śmierć kliniczna nie jest śmiercia˛ stricte, zaś moment śmierci biologicznej jest uzależniany od śmierci poszczególnych organów), trudno być tak zawzie˛tym 18 A. Jakubowska, Eutanazja – inny wymiar śmierci?, [w:] Eutanazja..., op. cit., s. 86. M. Szeroczyńska, op. cit., ss. 69 i n. 20 Ibidem, s. 53. 21 Z. N. Brzozy, Śmierć jako bezpośredni lub pośredni skutek działań lekarskich, [w:] Eutanazja..., (Red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, s. 141. 22 J. Such, Problem eutanazji w neonatologii, [w:] Eutanazja..., (red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, s. 75. 23 Ibidem. 19 Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji 39 i stanowczym jak Kościół niegdyś. Sta˛d też pewne „furtki” dla eutanazji, jak wspomniana koncepcja Akwinity. Dogmatem wyjściowym jest dla Kościoła założenie o pochodzeniu życiu od Boga. Życie jest darem Bożym, którego nie wolno nam odrzucić, by nie uwłaczać Bogu i nie sie˛gać po władze˛, która sie˛ człowiekowi nie należy24. Sta˛d też potoczne porzekadło, iż Bóg życie daje i Bóg życie zabiera, a tobie, człowiecze, nic do tego. Poszanowanie życia ludzkiego przekładało sie˛ pocza˛tkowo na represyjny zakaz popełniania samobójstw. Samobójcom, aż do roku 1983, odmawiano prawa do pochówku. Sta˛d też chrześcijańskie przekonanie, iż akt eutanazji jest morderstwem, któremu trzeba przeciwdziałać. Koncepcje˛ te˛ zarzucił Kościół stosunkowo niedawno. Wia˛zało sie˛ to ze zmiana˛ zapatrywania na cierpienie ludzkie. Pierwotny, średniowieczny pogla˛d głosza˛cy, że cierpienie jest godne podziwu, zwłaszcza gdy sie˛ człowiek samookalecza i biczuje za grzechy innych, został zaniechany25. Jedynym cierpieniem, na które obecnie godzi sie˛ Kościół, jest cierpienie za wiare˛. We wszystkich innych kwestiach – i jest to rewolucja pod tym wzgle˛dem – człowiek powinien unikać cierpienia. Stanowisko takie zaja˛ł papież Pius XII, który określił cierpienie jako niebe˛da˛ce celem samym w sobie. Cierpienie ma sens tylko ze wzgle˛du na wiare˛. Podobnie myślał Jan Paweł II, gdy nakreślał swój pogla˛d na różnice˛ mie˛dzy eutanazja˛ a tym, co nazwał uporczywa˛ terapia˛26. Można zatem uznać, że Kościół przyzwolił przez to na eutanazje˛ bierna˛. Skoro bowiem nakazuje zaniechanie uporczywej terapii, pozwala tym samym na odejście od łóżka pacjenta w stanie agonalnym. A tym jest bierna eutanazja. Dopuszczenie przez Kościół eutanazji czynnej jest już kwestia˛ sporna˛. Zasada podwójnego skutku może być interpretowana jako takie przyzwolenie. Gdy na przykład jedyna˛ dawka˛ leku uśmierzaja˛ca˛ ból pacjenta w agonii jest dawka śmiertelna, to powinniśmy wspomniana˛ dawke˛ zaaplikować27. Celem głównym, moralnie poża˛danym jest tu uśmierzenie bólu, zaś pobocznym, złym – śmierć pacjenta. Nie wszyscy badacze sa˛ jednak zgodni co do tego, że maksyma Akwinity jest tożsama z dopuszczeniem czynnej eutanazji. Sam jestem jednak skłonny uznać, że Kościół dopuszcza obie formy eutanazji, a przemawia za tym nie tylko wieloznaczność wspomnianej zasady. Powyższe stanowisko było dopuszczane na łamach wielu obowia˛zuja˛cych rozporza˛dzeń Kościoła, a także w publicznych wysta˛pieniach hierarchów. Papież Paweł VI 24 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 71. Ibidem, s. 72. 26 J. Gadzinowski, Neonatologia i etyka, [w:] Eutanazja..., op. cit., s. 23, P. Bortkiewicz, Warstwyproblemowe zwia˛zane z projektem badawczym na temat eutanazji, [w:] Eutanazja..., op. cit., s. 28, P. Bortkiewicz, Teologiczno-moralne kwestie wokół eutanazji perinatalnej, [w:] Eutanazja..., (red.) J.Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, s. 128. 27 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 73. 25 40 Marcin Pełka apelował do lekarzy, by nie popełniali eutanazji bez zgody pacjenta, bo mamy wtedy do czynienia ze zwykłym zabójstwem28. Jest to oczywiste, wyrażone niewprost, przyzwolenie na eutanazje˛ wszelkiego rodzaju. Jak widać Kościół przeszedł długa˛ droge˛ od całkowitego zakazu ingerowania w życie ludzkie, aż po niemal całkowite dozwolenie eutanazji. Było to zreszta˛ konieczne. Nie mógł sobie pozwolić na utrzymywanie starych, skostniałych pogla˛dów w czasach, gdy medycyna rozwine˛ła sie˛ w tak znacza˛cy sposób. Pozwoliła na to także chwiejność koncepcji daru bożego. Bo jak należy rozumieć poje˛cie dar boży? Niby coś, co jest nam darowane, powinno przejść pod nasza˛ całkowita˛ wole˛ (nie jest pożyczka˛ – nie musimy sie˛ z niego rozliczać)29. Jednak w przypadku życia możemy zrobić z nim wszystko, prócz zrzeczenia sie˛ go. Kościół zdaje sie˛ teraz forsować pogla˛d, iż w sytuacjach, gdy dla pacjenta nie ma już ratunku, można mu pomóc w odejściu do świata wiecznego. Należałoby sie˛ jednak zastanowić, czy raczej nadal nie jest to zrzekanie sie˛ daru życia. Gdyby bowiem Bóg nie chciał agonii pacjenta, sam powołałby go do wieczności o wiele szybciej. Okazuje sie˛, iż teraz nie wolno Bogu doświadczać cierpieniem w innej intencji niż wiara. Moc Boga została ograniczona przez Kościół. Ale co z sytuacjami, gdy, powiedzmy, w stanie agonalnym jest osoba duchowna, która powinna dawać przykład godnego umierania? A z drugiej strony, jak określić, czy dane cierpienie nie pochodzi od Boga, co czyni je cierpieniem za wiare˛, jak miało to miejsce w przypadku Hioba? Znany jest bioetyce podział pogla˛dów religijnych na to, co mówi Kościół, co jego przedstawiciele, a także poszczególni wyznawcy. Niemal w każdej kwestii w tych trzech grupach można znaleźć opozycyjne przekonania. Legalizuja˛cy eutanazje˛ Kościół (choć nazywaja˛cy ja˛ zaniechaniem uporczywej terapii, czy spełnieniem zasady podwójnego skutku) ma wśród swoich wyznawców jej skrajnych przeciwników. Ponadto skoro wolno nam tolerować tylko cierpienie wynikaja˛ce z wiary, to jak wytłumaczyć pozostałe rodzaje cierpień, a zwłaszcza cierpienia noworodków, które niczym jeszcze nie zawiniły? Różne sa˛ podejścia do tego problemu. Ksia˛dz Tischner miał szczerze odpowiedzieć, że nie wie, jak go rozwia˛zać30. Ksia˛dz Bortkiewicz dogłe˛bnie analizuje to zagadnienie. Jest ono dla niego istotne tym bardziej, że środowisko lekarskie jest mu nad wyraz bliskie. Widzi on w tym problemie zagadnienie teodycei, zapytanie o to, dlaczego Bóg patrzy na bezmiar zła i krzywd, i nie reaguje. Zasadniczo Jezus nie wnosi do tych zagadnień nic nowego, a Stary Testament podsuwa nam przypowieść o Abrahamie. Abraham odpowiada na rozkaz Boga nie od razu. Nie chce złożyć w ofierze własnego syna, 28 29 30 Ibidem, s. 74. Ibidem, s. 120. J. Gadzinowski, Neonatologia i etyka, [w:] Eutanazja..., op. cit., s. 22. Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji 41 ale z drugiej strony nie walczy z Bogiem. Bóg dał, Bóg wzia˛ł. Jest to próba dla każdego chrześcijanina. Abraham zniósł ja˛ godnie i dzie˛ki temu zachował syna31. Każdy rodzic cierpia˛cy po stracie niewinnego dziecka, a także – mówia˛c ogólnie – każdy z nas cierpia˛cy po stracie kogoś bliskiego, jest wystawiany na próbe˛. Pokorne i cierpliwe jej przyje˛cie jest z teologicznego punktu widzenia tym, czego wymaga od nas Bóg. Jest zgoda˛ na jego działania, jest próba˛ naszych sił i wymaga od nas tego, byśmy poczuwali sie˛ do zwia˛zku z Bogiem. Przyjrzyjmy sie˛ teraz, jak inne religie zapatruja˛ sie˛ na problem eutanazji. Protestanci czasów Lutra pote˛piali samobójców i do roku 1930 odmawiali im prawa do pogrzebu32. Tak samo jednak jak w katolicyzmie doszło do zmiany zapatrywania sie˛ na niektóre kwestie. Protestanci widza˛ w życiu nie dar, lecz pożyczke˛ Boga, która˛ można dysponować według własnego uznania. Ponadto nikt nie ma prawa do moralnej oceny działań konaja˛cego i każdy musi uszanować jego decyzje˛33. Kościół prawosławny podziela chrześcijańska˛ wizje˛ życia jako daru Bożego. Życie ludzkie jest świe˛te, jednak nie oznacza to, iż należy na siłe˛ je podtrzymywać. Śmierć jest ostatnia˛ przeszkoda˛, która musi zostać pokonana, by dusza zjednoczyła sie˛ z Bogiem, zatem lekarz musi zapewnić choremu możliwość spokojnego dopełnienia żywota. Nie wolno mu kosztem cierpienia pacjenta przedłużać jego życia34. Rabini żydowscy wychodza˛ z założenia, iż życie ma wartość absolutna˛ i nie wolno go człowiekowi odbierać w sytuacji innej, niż nakazuje tego Talmud. Niemniej nie zgadzaja˛ sie˛, aby ktokolwiek, zwłaszcza lekarz, podtrzymywał życie ludzkie za wszelka˛ cene˛. W stwierdzeniu tym widać nieche˛ć do uporczywej terapii i zgode˛ na eutanazje˛ bierna˛35. Mahometanie sa˛ zgodni, iż Allach pote˛pia samobójców. Jego wyznawcy musza˛ być silni i wytrzymali. Ciało ludzkie nie jest własnościa˛ człowieka, nie może on nim rozporza˛dzać wedle własnych ustaleń. Śmierć jest wie˛c czymś, co pochodzi od Allacha, a wierni nie moga˛ brać na siebie odpowiedzialności za nia˛. Wyja˛tek stanowia˛ jednak takie sytuacje, gdy – dla przykładu – życie jest podtrzymywane przez aparature˛. Wtedy bowiem nie ma już innego wyjścia, niż przysłowiowe „wycia˛gnie˛cie wtyczki”36. Dla buddystów śmierć nie jest porażka˛, lecz koniecznościa˛, która pojawia sie˛ już od momentu narodzin. Należy sie˛ wie˛c z nia˛ pogodzić i uwolnić od le˛ku przed 31 P. Bortkiewicz, Teologiczno-moralne kwestie wokół eutanazji perinatalnej, [w:] Eutanazja..., (red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, ss. 120-124. 32 M. Szeroczyńska, op. cit., s. 77. 33 Ibidem, ss. 77-79, Ch. Barnard, op. cit., s. 81. 34 M. Szeroczyńska, op. cit., ss. 79 i n. 35 Ibidem, s. 81, Ch. Barnard, op. cit., s. 81. 36 M. Szeroczyńska, op. cit., ss. 81-83, Ch. Barnard, op. cit., s. 82. 42 Marcin Pełka nia˛. Lekarz jest osoba˛, która powinna pomagać lekko i świadomie zakończyć życie. Ważna jest tu opieka nad chorym i wsparcie psychiczne37. Hinduizm zabrania czynności eutanatycznych, gdyż nie traktuje śmierci jako końca życia. Po śmierci życie ulega zmianie. Tak samo nie wolno sztucznie podtrzymywać życia, ani ratować go za wszelka˛ cene˛. Można jednak dokonać samozgładzenia lub samouduszenia. Czynia˛ tak bramini w celu osia˛gnie˛cia nirwany38. Podobny pogla˛d jest zawarty w konfucjanizmie i taoizmie. Życie jest postrzegane jako droga do przebycia, na której trzeba poradzić sobie z wszystkimi przeciwnościami losu. Samobójstwo jest dopuszczalne tylko w jednym przypadku; gdy chodzi o ratowanie honoru39. Wydaje sie˛, iż wszystkie znane religie zawieraja˛ przyzwolenie na eutanazje˛ bierna˛. Jest tak zapewne również w konfucjanizmie i hinduizmie. Nie poczuwam sie˛ oczywiście do roli eksperta w tej dziedzinie, ale wydaje mi sie˛, iż nie można mówić o dalszym przebywaniu drogi, gdy jest sie˛ podła˛czonym do respiratora, ani o możliwości hinduskiej zmiany formy życia, gdy nie pozwala nam na to uporczywa terapia. Zakończenie W niniejszym tekście chciałem pokazać czym, w czysto teoretycznym uje˛ciu, jest eutanazja, a także jak różne religie, a zwłaszcza teologia chrześcijańska, do niej podchodza˛. Nie chciałem tutaj nikogo urazić krytyka˛ Kościoła, chodziło mi raczej o ukazanie, że i on przeszedł kilka istotnych zmian w rozumieniu problemu cierpienia i odebrania sobie życia. Jeżeli zaś Czytelnik zarzuci mi, że pozostałem na płaszczyźnie czystej teorii, nie powołuja˛c sie˛ na żaden konkretny przykład, to odpowiem, że już na samym wste˛pie zaznaczyłem, że należy unikać czysto emotywnych podejść do problemu. Nie rzucałem przykładami, by nie grać na niczyich emocjach, ale raczej ukazać ja˛dro problemu. Wiele bowiem osób, powołuja˛c sie˛ na doktryne˛ Kościoła, wykazuje sie˛ niezrozumieniem tematu i dziwna˛ zatwardziałościa˛, której nasza religia już nie przejawia. Pie˛knie opisuje to ksia˛dz Brzozy. Mówi on, iż czymś złym jest popadać w moralizatorstwo i nie być wrażliwym na chorego. „Kiedy popadamy w moralizatorstwo? Wtedy, gdy nie jesteśmy duchowymi ojcami, lecz tylko mentorami, nauczycielami moralności i se˛dziami sumień, pozbawionymi miłości do człowieka”40. W tych pie˛knych słowach zawiera sie˛ wszystko. Najwie˛kszym złem, jakie 37 Ibidem, ss. 83 i n, ibidem, s. 82. Ibidem, s. 84, ibidem, s. 82. 39 M. Szeroczyńska, op. cit., ss. 84 i n. 40 Z. N. Brzozy, Śmierć jako bezpośredni lub pośredni skutek działań lekarskich, [w:] Eutanazja..., (red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, s. 149. 38 Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji 43 możemy wyrza˛dzić, to strofować umieraja˛cych, czy osa˛dzać matke˛ umieraja˛cego dziecka, która jest w sytuacji, z której każda droga prowadzi do tragedii. Ukazanie pewnej ewolucji pogla˛dów Kościoła (a także „furtek”, jakie pozostawiaja˛ eutanazji różne religie) nie jest wykazaniem jego słabości. Owszem, Kościół, który musi stać na straży wiary i bronić moralności chrześcijańskiej, kreuje sie˛ na kogoś, kto zna wole˛ Boga. Wola ta, jak powszechnie wiadomo, jest wola˛ niezmienna˛, a przekazuje ja˛ papież, gdyż jest pod wpływem ducha świe˛tego, gdy wypowiada sie˛ w kwestiach dla wiary wia˛ża˛cych. Gdy jednak medycyna idzie do przodu, a wraz z nia˛ bioetyka, z która˛ jest nieodwracalnie zwia˛zana, musi dojść do pewnych precyzacji zagadnienia. Kościół nie może tu pozostać oboje˛tny, musi, jak powiedział Brzozy, być duchowym ojcem. Czy zasada podwójnego skutku dopuszcza eutanazje˛ czynna˛, tak jak zaniechanie uporczywej terapii dopuszcza eutanazje˛ bierna˛, to kwestia złożona. Nie chce˛ stawiać tutaj twierdzeń podszytych pełnym przekonaniem. Okazuje sie˛ jednak, że nawet światowej sławy lekarze uważaja˛ takie rozróżnienie eutanazji (czynna i bierna) za czysto techniczne, wre˛cz tylko leksykalne. Barnard pisze, co naste˛puje: „Osobiście nie wydaje mi sie˛, że świadomy akt zaniechania, który ma na celu spowodowanie śmierci lub zgode˛ na nia˛, jest z punktu widzenia moralnego nieodróżnialny od świadomego działania” 41. On sam podkreśla, że dokonywał eutanazji biernej, jednak nigdy nie posuna˛ł sie˛ do eutanazji czynnej. Powód jest raczej oczywisty; jest ona niedozwolona przez prawo42. Jak widać Barnard argumentuje jak wszyscy przeciwnicy i zwolennicy eutanazji, bo wszelkie jej odmiany należy oceniać z tej samej, moralnej płaszczyzny. Z reszta˛ troche˛ trudno sie˛ z nim nie zgodzić, gdyż w praktyce lekarz nie widzi różnicy mie˛dzy wycia˛gnie˛ciem wtyczki (eutanazja bierna)43, a zrobieniem zastrzyku (eutanazja czynna). Gdyby jednak zrównanie obu odmian eutanazji przenieść z płaszczyzny moralnej na płaszczyzne˛ prawna˛, to mogłoby sie˛ okazać, że zaowocowałoby to wieloma nowymi problemami. Powiedzmy sobie jeszcze chociażby o problemie nadużyć w krajach, gdzie oba rodzaje eutanazji sa˛ dozwolone. Inne problemy, oprócz możliwości wykroczeń ze strony lekarskiej, wydaja˛ sie˛ równie niebezpiecznie. Lekarz, dysponuja˛cy prawem do uśmiercania pacjenta, mógłby przestać czuć sie˛ moralnie zobowia˛zanym do czynienia wszelkich wysiłków w celu pomocy podopiecznemu. Nikt nie może również zaświadczyć, iż pełna legalizacja eutanazji nie pocia˛gnie za soba˛ rozwoju wielu niehumanitarnych działań44. 41 Ch. Barnard, op. cit., s. 64. Ibidem, ss. 62, 63, 71. 43 Można sie˛ spierać, czy jest to zawsze eutanazja bierna czy też czynna. Zwolennicy tego drugiego podejścianiech odczytuja˛ to jako „niepodła˛czenie do respiratora”, gdyż sam uważam te działania za moralnie tożsame. 44 Por.: J. Such, Problem eutanazji w neonatologii, [w:] Eutanazja..., (red.) J. Gadzinowski, J. Wiśniewski, WFH, Poznań 2003, s. 69. 42 44 Marcin Pełka Trudno tutaj nie powołać sie˛ na przykład Holandii, gdzie problem eutanazji przestał już dawno mieć cokolwiek wspólnego z litowaniem sie˛ nad chorym. Aby ukazać rozmiar problemu, oddajmy głos liczbom: „Dane statystyczne przytoczone przez Komisje˛ do Zbadania Praktyk Lekarskich w Zakresie Eutanazji wskazuja˛, że dokonano 25 306 przypadków eutanazji rocznie, co stanowi 19,4% ogólnej rocznej liczby zgonów w Holandii. Dramatyzm sytuacji polega na tym, że aż 14 691 przypadków to eutanazja niedobrowolna”45. Choć Holandia na razie jest jedynym krajem, który zalegalizował wszystkie odmiany eutanazji, to nadużycia, a przynajmniej zachowania niezgodne z etyka˛ lekarska˛ można spotkać też gdzie indziej. W USA w stanie Oregon lekarz za zapisanie nieuleczalnie choremu leków powoduja˛cych śmierć otrzymuje 75 dolarów z kompanii ubezpieczeniowej 46. Z jej punktu widzenia jest to oszcze˛dność. Lepiej dać tyle lekarzowi, niż wydać dużo wie˛cej na leczenie chorego. Mechanizm jest ten sam, co w Holandii – oszcze˛dzamy kosztem życia chorych. Dlatego też za słuszne uważać be˛de˛ postulowane przez Kościół dostrzeganie w człowieku człowieka. Gdy bowiem zaczyna brakować tego fundamentalnego czynnika, praktyka lekarska może zmienić sie˛ w zwykły sadyzm, przejawiaja˛cy sie˛ zarówno w wykonywaniu eutanazji, jak i przy odmówieniu prawa do niej. Skoro zreszta˛ mamy przestrzegane i powszechne prawo do samostanowienia, do decydowania o własnym życiu, to naturalnie powinniśmy też mieć prawo do decydowaniu o jego końcu. Dlatego wszystkie państwa dopuszczaja˛ pewna˛ forme˛ eutanazji (co ciekawe, nawet jeżeli nie pozwalaja˛ na „eutanazje˛”, to pozwalaja˛ na „odbieranie życia osobom w stanie terminalnym”), tak samo zreszta˛ jak organizacje mie˛dzynarodowe. Każdy wysokorozwinie˛ty i rozwijaja˛cy sie˛ kraj pozwala na eutanazje˛, gdyż jest ona naturalnym naste˛pstwem gwarantowanej przez niego wolności47. Jest dla mnie jasne, że dopuszczenie biernej eutanazji, a także w niektórych przypadkach czynnej, jest najrozsa˛dniejszym posunie˛ciem prawodawców. Każdy z nas ma prawo do opieki i leczenia, ale także prawo do zrzeczenia sie˛ tego prawa. Wybór ten pozostawia choremu nawet ONZ w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka48. Warto też zwrócić uwage˛, jak Kościół odcina sie˛ nie tylko od wszelkiego moralizatorstwa, ale także od, jak sie˛ zdaje, całkowicie zbe˛dnych polemik natury moralnej. Wielu dyskutantów zabieraja˛cych głos na temat eutanazji szafuje poje˛ciami takimi jak godność, czy jakość życia. Powiedzmy sobie szczerze, nawet my, etycy, mamy duży problem z definicja˛ tych poje˛ć. 45 M. Gałuszka, Potoczna interpretacja śmierci, [w:] M. Gałuszka, K. Szewczyk (red.), Umierać bez le˛ku. Wsta˛p do bioetyki kulturowej, PWN, Warszawa-Łódź, 1996, s. 192. 46 A. Jakubowska, Eutanazja – inny wymiar śmierci?, [w:] Eutanazja..., op. cit., s. 87. 47 P. Bortkiewicz, Teologiczno-moralne kwestie wokół eutanazji perinatalnej, [w:] Eutanazja..., op. cit., s. 131. 48 M. Szczucka, op. cit., s 400. Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji 45 Zdaje sie˛ też, że nawet lekarze ich unikaja˛. Zreszta˛ dzisiejsza medycyna patrzy na śmierć (i problemy z nia˛ zwia˛zane) w specyficzny sposób. Śmierć z perspektywy czysto medycznej jest dziś postrzegana jako choroba. Lekarz nie walczy o zdrowie pacjenta – walczy ze śmiercia˛, która˛ traktuje jak substancjalny byt, jak własnego wroga. Odczuwa porażke˛, gdy pacjent umiera49. Sposobem na radzenie sobie z bólem umierania, który popiera Kościół, a na który warto zwrócić uwage˛, sa˛ hospicja. Działalność ich polega ona na pomocy i opiece nad umieraja˛cym, który umiera poza światem, w ciszy, bólu i samotności. Punktem wyjścia dla działań hospicyjnych jest przeświadczenie, że chory nie boi sie˛ samej śmierci, lecz bólu umierania i pozostawienia samego sobie w tym finalnym momencie życia. Śmierć jest lżejsza, gdy ktoś przy nas czuwa, trzyma nas za re˛ke˛, gdy odchodzimy. Dlatego też coraz cze˛stsza tendencja, żeby nie przenosić chorego z klinik do hospicjów, ale do własnego domu, gdzie zostana˛ mu zapewnione wszystkie niezbe˛dne dla godnego umierania środki, a przede wszystkim – bliskość rodziny50. Na zakończenie pozwole˛ sobie na jeden jedyny przykład. Jest on istotny, gdyż ukazuje błe˛dność podejścia lekarzy do śmierci, a także olbrzymie znaczenie stanów wolicjonalnych pacjenta, które, niestety, cze˛sto sie˛ pomija. Przyje˛ty do szpitala w wieku 78 lat Eli Kahn był umieraja˛cy. Dopraszał sie˛, aby zostawiono go w spokoju, bo chce już tylko godnie umrzeć. Został jednak dokładnie zbadany i w ostatecznym rozrachunku podła˛czony do respiratora. W nocy sam wyła˛czył maszyne˛ i przed ostatecznym zaśnie˛ciem napisał na kartce: „Śmierć nie jest wrogiem, doktorze. Wrogiem jest bezduszność i nieliczenie sie˛ z człowiekiem” 51. Uważam te˛ historie˛ za naprawde˛ pie˛kna˛ i doskonale ukazuja˛ca˛, jak dalece rozwine˛ła sie˛ w naszej kulturze panika przed śmiercia˛ jako choroba˛, z która˛ mało kto wygrywa, a nawet jeśli, to nigdy ostatecznie. Za wartościowy uważam także komentarz Barnarda do tej historii: „Uważam, że pacjent, znajduja˛cy sie˛ w takiej sytuacji, dobrze wie, co jest ludzkie, godne i stosowne”52. Wydaje sie˛, że Kościół chrześcijański, a także inne religie, zrozumiały na czym polega ten fenomen. Zrozumieć stan agonalny może tylko osoba, która sie˛ w nim znajduje, zatem do niej, lub jej pełnomocników, powinna należeć decyzja o przerwaniu życia. Nawet Kościół, który, jak widzieliśmy, przeszedł prawdziwa˛ rewolucje˛ swoich pogla˛dów, rozumie dziś, że żadne odgórne nakazy i zakazy nie moga˛ sie˛ odnieść do jednostkowych, nierozumianych z zewna˛trz sytuacji. Nie postuluje też, 49 50 51 52 K. Szewczyk, Le˛k, nicość i respirator, op. cit., ss. 26, 30 i 31. Ibidem, ss. 39 i n. Zob. też: Ch. Barnard, op. cit., ss. 27 i nn. Cyt. za: Ch. Barnard, op. cit., s. 80. Ibidem. 46 Marcin Pełka jak dawniej, zaniechania zabawy w Boga. Powiedzmy sobie szczerze, już dawno ingerujemy w nasz organizm tak dalece, że żeby zaniechać zabawy w Boga, trzeba by było najpierw zaniechać całej medycyny i ratowania kogokolwiek. Kościół nie tylko dojrzał w człowieku człowieka, ale także wzia˛ł na siebie moralny obowia˛zek stania na jego straży. Szkoda tylko, że wielu krzykaczy, powołuja˛c sie˛ na autorytet Kościoła, nie ma żadnego poje˛cia o tym wszystkim, co sobie tutaj powiedzieliśmy. Teologiczno-religijne uje˛cie problemu eutanazji Streszczenie Artykuł ten ukazuje kilka nowych wniosków dotycza˛cych zagadnienia eutanazji i jej perspektywy teologicznej. W pierwszej cze˛ści zawarte jest teoretyczne wyjaśnienie problemu eutanazji i opis jego złożoności. Punkt drugi odtwarza podejście różnych religii do tego zagadnienia, zwłaszcza ewolucje˛ stanowiska Kościoła chrześcijańskiego. Ukazane jest tutaj, jak Kościół przechodził od całkowitego zakazu eutanazji aż po, jak sie˛ zdaje, całkowite jej dozwolenie. Słowa kluczowe: eutanazja, ortotanazja, bioetyka, Kościół, religia, religie Wschodu. Theological and religious interpretation of the euthanasia problem Summary This article presents a few new conclusions concerning the issue of euthanasia and its theological perspective. The first part contains a theoretical clarification of euthanasia problem and description of its complexity. Part two reconstructs an attitude of different religions to that problem, especially the evolution of the Catholic Church’s attitude. It is also presenting the Church’s way from total ban for euthanasia, to, how it seems to be, total permission for it. Key word: euthanasia, orthoanasia, bioethics, the Church, religion, religions of the East. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Przemysław Wewiór Uniwersytet Wrocławski Samoponiżanie – bicz na próżność Erystyczna funkcja ironii sokratejskiej Odpowiednia autoprezentacja podmiotu retorycznego i wyrażenie szacunku wobec słuchaczy stanowia˛ niezbe˛dne elementy cze˛ści wste˛pnej każdego przemówienia retorycznego. Ta˛ afektowana˛, fałszywa˛ skromnościa˛ i samoponiżaniem retor pozyskiwał przychylność audytorium, dzie˛ki której mógł liczyć, że publika wyda o nim i wygłoszonej przezeń mowie pozytywny sa˛d. O ile znaczenie udawanej skromności w retoryce było nieustannie podkreślane i zawsze stanowiło podstawowy i nieodzowny element nauki retorycznej i dobrego przemówienia1, o tyle wydaje sie˛, że jej waga nie została należycie uwzgle˛dniona w opracowaniach sztuki erystycznej. Stawiamy sobie zatem za zadanie zwie˛zła˛ prezentacje˛ roli, jaka˛ może odegrać w dyskusji samoponiżanie sie˛ przyjmuja˛ce postać sokratejskiej ironii. Klasyczne stanowisko w sprawie metody argumentacji zdaje sie˛ niesłusznie sugerować uprzywilejowana˛ pozycje˛ wiedzy logiczniej jako instrumentu prowadzeniu dyskusji2. O erystyce bowiem możemy rzec to, co i o retoryce, że „jako sztuka perswazji okazuje sie˛ rozcia˛gnie˛ta mie˛dzy dwoma biegunami: szeptem zmie˛kczaja˛cym opór audytorium a krzykiem jawnie gwałca˛cym je˛zyk, logike˛ oraz prawde˛”3. W trackie sporów da˛żenie do poznania prawdy jest czymś przypadkowym4, a jedyna naprawde˛ niezbe˛dna do prowadzenia zaciekłych polemik wiedza dotyczy „przedlogicznej” strony ludzkiej natury. Podobnie konstatuje Arthur Schopenhauer we wste˛pie do „Erystyki, czyli sztuki prowadzenia sporów”. Opowiada sie˛ on przeciw utożsamieniu logiki (samotnego zastanawiania sie˛, przemyś1 Por. K. Obremski, Retoryka dla studentów historii, politologii i dziennikarstwa, Toruń 2004, s. 42. Wzorcowy przykład tego „klasycznego” stanowiska można znaleźć w popularnym akademickim podre˛czniku logiki dla prawników Zygmunta Ziembińskiego. Por. Z. Ziembiński, Logika praktyczna, Warszawa 1974, s. 272. 3 K. Obremski, Retoryka..., s. 15. 4 Por. A. Schopenhauer, Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów, przeł. B. i L. Konarscy, Kraków 1989, s. 41. 2 48 Przemysław Wewiór liwania jakiegoś zagadnienia) oraz dialektyki (czynności rozmawiania), które nasta˛piło w pismach Cycerona i Kwintyliana. Schopenhauer określa interesuja˛ca˛ go dziedzine˛ mianem „dialektyki erystycznej” (eris – spór, kłótnia), podkreślaja˛c zarazem, że nie ma na myśli sokratejskiego dialogu, czyli wspólnego dochodzenia prawdy przez dwa rozumy (dia-logos). Eris jest sytuacja˛, w której da˛żenie do sformułowania prawdziwych twierdzeń zostaje zasta˛pione przekonywaniem o słuszności własnego pogla˛du. Dyskutanci staraja˛ sie˛ sprawić dobre wrażenie, odsuwaja˛c przy tym na odległy plan problem wartości logicznych głoszonych tez. Scharakteryzujmy przyczyne˛ sporów, przywołuja˛c za Schopenhauerem poje˛cie przyrodzonego stanu ludzkiego, który można krótko nazwać mianem „próżności”, aby podkreślić funkcje˛ sokratejskiej ironii (eironeia – udawana skromność, maskowanie sie˛). „Człowiek z natury swojej zawsze chce mieć racje˛”5 konkluduje XIX-wieczny filozof, gdy opisuje prowadza˛ce do sporu zachowania ludzi. Jeśli polemiści posiadaja˛ na dany temat „kontrwersje”, nie da˛ża˛ do ich uzgodnienia, ale każdy z nich jako priorytet uznaje udowodnienie swojej racji. Nawet wówczas, gdy rozmówca jest świadomy słabości swojego pogla˛du, da˛ży do utrzymania pozorów, wrażenia, że to właśnie jego stanowisko, a nie oponenta, jest prawdziwe. Próżność przejawiaja˛ca sie˛ w che˛ci posiadania racji przy wszystkich okazjach, towarzysza˛ca jej słabość własnego rozumu i cze˛sto brak należytego przemyślenia sprawy, zasta˛piony paplanina˛, wre˛cz prowokuje inne osoby do wejścia w spór. Schopenhauer, opisuja˛c sytuacje˛ eris, posługuje sie˛ je˛zykiem przywodza˛cym na myśl stan wojny: szermierka, walka, zwycie˛stwo, ścieranie sie˛, przewaga, przeciwnik etc. Stan wojny – be˛da˛cy konsekwencja˛ natury człowieka, tj. próżności – wymaga od uczestników, aby nieufność ustanowić zasada˛ własnego poste˛powania. „Łatwo powiedzieć – pisze niemiecki filozof – że należy doszukiwać sie˛ tylko prawdy i nie faworyzować własnego twierdzenia; nie można jednak przypuszczać, że tak samo posta˛pi przeciwnik; przeto i nam tego nie wolno”6. Rozsa˛dny i doświadczony człowiek, wchodza˛c w spór, przyjmuje czujna˛, nieżyczliwa˛ postawe˛, która umożliwia mu odparcie niespodziewanego ataku za pomoca˛ błyskotliwego kontrargumentu. Jednakże jeśli potrafimy odwołać do konstytutywnego dla każdego człowieka uczucia próżności, to możemy wówczas uchylić prewencyjne zachowanie interlokutora. Rozbroić przeciwnika z zasady nieufności należy podste˛pem – sokratejska˛ ironia˛. Sokratejska ironia stanowi zbiór je˛zykowych i pozaje˛zykowych technik perswazyjnych przydatnych w sporze erystycznym. Jej celem jest wprawienie przeciwnika w stan zadowolenia przez pobudzenie jego dumy, która wypływa z posiadanych rzekomo kompetencji, słuszności pogla˛dów, pozycji społecznej, cnót etc. Jeżeli „wszelka uciecha duchowa i wszelka radość ma swoje źródło w tym, że człowiek ma takich, z którymi siebie porównuja˛c, może umocnić sie˛ w znakomitym 5 6 Ibidem, s. 24. Ibidem, s. 30 p. Samoponiżanie – bicz na próżność 49 mniemaniu o sobie”7, to gdy jeden z rozmówców sam sie˛ poniży, odmawiaja˛c sobie trafnego sa˛du na temat rzeczy, w ten czas drugi dyskutant, którego próżność została mile połechtana i któremu przydano pewności siebie, be˛dzie skłonny do pochopnego prezentowania własnych pogla˛dów. Ironiczny zabieg polega, ujmuja˛c rzecz najkrócej, na przedstawieniu siebie jako kogoś, kto nie ma zamiaru bronić własnej racji, ale pragnie zostać pouczonym w jakimś temacie, w którym rzekomym autorytetem jest oponent. Ukrywanie swoich intencji i cech ma zatem na celu przekonać przeciwnika, że celem dyskusji nie jest „robienie dobrego wrażenia”, ale sama prawda. Skoro zaś prezentacja swojej racji ma stanowić wytyczna˛ rozmowy, to interlokutor porzuca zasade˛ braku życzliwości i łatwowiernie zakłada – ze zguba˛ dla siebie – dobra˛ wole˛ przeciwnika, która jak sie˛ wydaje, kieruje sie˛ tylko wzgle˛dami prawdy. Zapewne pesymistyczna ocena natury ludzkiej skłaniała Sokratesa do poda˛żania droga˛ afektowanej skromności i samoponiżania. Z pomoca˛ platońskiego dialogu „Gorgiasz” pokażmy, jakie elementy moga˛ składać sie˛ na je˛zykowe i pozaje˛zykowe techniki perswazyjne ironii. Za wyborem „Gorgiasza” jako dialogu modelowego przemawia jego elenktyczny charakter (nie ma w nim miejsca dla Sokratejskiej maieutyki, sztuki położniczej w służbie rodza˛cej sie˛ prawdy) oraz zawarte w nim szczegółowe opisy okoliczności prowadzenia sporu i bogate portrety psychologiczne bohaterów. Przyjrzyjmy sie˛ najpierw sytuacji, w której dojdzie do sporu Sokratesa z Gorgiaszem, Polosem i Kaliklesem, aby wskazać na pozaje˛zykowe elementy ironii. Akcja dialogu przebiega w domu Kaliklesa, w niedługim czasie po przeprowadzeniu retorycznej mowy demonstratywnej Gorgiasza. Tytułowy bohater jest cenionym i znanym w Atenach sofista˛. Na wieść o jego przybyciu, gwoli wysłuchania popisowej przemowy, ścia˛gaja˛ tłumy. Prestiż retora podkreśla purpurowa barwa jego szat – taki strój nosił sie˛ sam król Persji. Gorgiasz jest pewny siebie, ufny we własne kompetencje i zadowolony z pozycji społecznej, która˛ zajmuje, wie˛c u pocza˛tku mowy demonstratywnej tak zwraca sie˛ do zebranego tłumu: „pytajcie o co chcecie, ja na wszystko udziele˛ wam odpowiedzi”. Polos jest najzdolniejszym uczniem Gorgiasza. Młody i pie˛kny. O sztuce retoryki ma jak najlepsze zdanie. W przeciwieństwie do Gorgiasza, który odgrywa przed publicznościa˛ przedstawienie i puszcza w jej strone˛ „oczko”, Polos nie zna dystansu. Chociaż zasłania sie˛ wielokrotnie autorytetem swojego mistrza, to rwie sie˛, by udowodnić swoja˛ wartość, wykazuja˛c przy tym brak szacunku wobec starszych rozmówców i popełniaja˛c liczne nietakty. Zdaje sie˛, że właśnie te cechy charakteru młodego bohatera chciał zasugerować Platon, nadaja˛c mu imie˛, które znaczy tyle, co „źrebie˛”. Niewa˛tpliwie, Polos jest postacia˛ aspiruja˛ca˛ do zdobycia prestiżu społecznego pomimo swojego dość młodego wieku. Wydaje sie˛ być uczulony na punkcie swojej własnej sławy. Natomiast Kalikles należy do elit Aten. Jest bogatym 7 Th. Hobbes, O obywatelu, w: idem, Elementy filozofii, przeł. Cz. Znamierowski, Warszawa 1956, t. II, s. 210. 50 Przemysław Wewiór i szanowanym politykiem-demagogiem, i to właśnie jemu przypada zaszczyt ugoszczenia w swoim domostwie Gorgiasza oraz grona wybitnych Ateńczyków, które pragnie odbyć zakulisowe rozmowy ze słynnym retorem. Chociaż Kalikles odżegnuje sie˛ od filozofii, jest niewa˛tpliwie dobrze z nia˛ obeznany i zainteresowany społeczna˛ nauka˛ sofistów. Jednakże to nie wzgle˛dy natury intelektualnej skłaniaja˛ go do zaproszenia Sokratesa na spotkanie z Gorgiaszem. Kalikles, podobnie jak i jego goście, jest ża˛dny rozrywki, jaka˛ może przynieść spór obu me˛żów. Jego nadzieje zostaja˛ spełnione. Gorgiasz, Polos i Kalikles z pewnościa˛ robia˛ bardzo korzystne wrażenie. Diametralnie inaczej prezentuja˛ sie˛ postacie Sokratesa i Chajrefonta. Ten drugi, be˛da˛c wiernym uczniem Sokratesa, prócz zalet duszy nie posiada zgoła nic, nawet obuwia. Sam zaś Sokrates, chociaż obraca sie˛ wśród elit ateńskich, nie jest nazbyt bogaty, nie dzierży ważnych stanowisk i nie jest wybitnym politykiem, ani urodziwym chłopcem (a wre˛cz przeciwnie – starcem o wygla˛dzie satyra). Cieszy sie˛ natomiast dość kontrowersyjna˛ i wa˛tpliwa˛ sława˛. Sokrates i Chajrefon, gdy konfrontuja˛ sie˛ z elitami, nawet nie staraja˛ sie˛ pokazać z dobrej strony. Przeciwnie, ukrywaja˛ atuty duszy i rozumu, tym samym poniżaja˛ sie˛. Pozaje˛zykowym elementom ironii towarzysza˛ je˛zykowe elementy perswazyjne wzmacniaja˛ce efekt samoponiżania. Sokrates wbrew swoim prawdziwym intencjom formułuje pierwsze pytanie w taki sposób, jakby chciał zostać pouczony przez oponentów. Jeśli natomiast wyczuwa nieufność ze strony rozmówcy, wychwala jego pozycje˛ społeczna˛, zalety intelektualne i moralne, wiek, prezencje˛ oraz inne cechy ciała i charakteru, kontrastuja˛c zarazem superlatywy z własnym, skromnym wizerunkiem. Ten fortel pote˛guje pewność siebie interlokutorów, którzy zarzucaja˛ zasade˛ braku życzliwości. Przytoczmy kilka przykładów. Pocza˛tek dyskusji Sokratesa z Gorgiaszem: „Sokrates: (...) Gorgiaszu, sam nam powiedz, kim trzeba Cie˛ nazywać, jako iż mistrzem jesteś której sztuki? Gorgiasz: Wymowy, Sokratesie. S: Wie˛c mówca˛ należy Cie˛ nazywać? G: I to dobrym Sokratesie, jeśli mnie naprawde˛ chcesz nazywać tym, czym, jak Homer powiada, jestem i tym sie˛ szczyce˛. S: Otóż chce˛. G: To nazywaj (...). S: Na Here˛, Gorgiaszu, podziwiam te odpowiedzi, serio; toż ty odpowiadasz możliwie najkrócej! G: I zdaje mi sie˛, Sokratesie, że wcale nieźle to robie˛. S: Dobrze mówisz; wie˛c prosze˛ cie˛, odpowiedz mi tak i o wymowie; ona jest wiedza˛, o którym z przedmiotów?”8 8 Platon, Gorgiasz, przeł. W. Witwicki, Warszawa 1958, 449 a, 449 d. Samoponiżanie – bicz na próżność 51 Przerwana przez Polosa dyskusja Chajrefonta z Gorgiaszem: „Ch: Rozumiem i zapytam. – Powiedz mi, Gorgiaszu, prawde˛ mówi ten tu, Kalikles, że ty przyrzekasz odpowiedzieć na wszystko, o co cie˛ kto zapyta? G: Prawde˛, Chajrefoncie; toż właśnie przed chwila˛ to samo zapowiedziałem i twierdze˛, że nikt mnie nigdy o nic nowego nie zapytał już od wielu lat. Ch: A, to ty tam z pewnościa˛ łatwo odpowiesz, Gorgiaszu”9. Pocza˛tek polemiki Sokratesa z Polosem: „S: Polosie prześliczny! Tożci umyślnie na to robimy sobie przyjaciół i synów, abyście kiedy sie˛ ktoś z nas starszych pomyli, wy młodsi, przy tym obecni, poprawiali nasze życie i w czynach, i słowach. I teraz też, jeżeli ja i Gorgiasz, popełniamy jakiś bła˛d w rozumowaniu, to ty jesteś przy tym, popraw! Masz prawo. Ja chce˛ z tego na cośmy sie˛ zgodzili, jeżeli Ci sie˛ coś wyda niesłusznie przyznane, cofna˛ć, co tyko zechcesz (...). Tak jak i Gorgiasz; przekonuj i daj sie˛ przekonywać. Powiadasz przecież, że i ty umiesz to samo, co i Gorgiasz. Czy nie? P: Ja, tak. S: Nieprawdaż; i ty każesz sobie zawsze zadawać pytania, jakie tylko kto zechce, bo umiesz odpowiadać? P: Oczywiście!”10 Wste˛p do kontrargumentacji Sokratesa w sporze z Kaliklesem: „S: Ja wiem dobrze, że jeśli Ty sie˛ zgodzisz ze mna˛ na to, w co moja dusza tyko wierzy, to już to be˛dzie sama prawda. Bo myśle˛ sobie, że ktoś kto ma być dobrym probierzem na to, czy jakaś dusza słusznie żyje, czy nie, musi w sobie ła˛czyć trzy przymioty, które ty posiadasz: wiedze˛, życzliwość i otwartość. Ja przecież wielu spotykam takich, którzy mnie nie potrafia˛ wypróbować, bo nie sa˛ ma˛drzy tak jak ty (...). Bo ja, jeśli coś niedobrze robie˛ w moim życiu, to ba˛dź przekonany, że nie umyślnie grzesze˛, tylko z głupoty, tej mojej. Wie˛c ty, jakeś zacza˛ł mnie napominać, tak mnie nie odste˛puj, ale wskaż, co to jest to, czymem sie˛ zajmować powinien i jakim sposobem mógłbym to osia˛gna˛ć”11. Gorgiasz, Kalikles i Polos, słysza˛c te komplementy, staja˛ sie˛ zuchwali, folguja˛ własnej próżności i już niepomni reputacji Sokratesa jako wybitnego dialektyka, 9 10 11 Ibidem, 447 d – 448 a. Ibidem, 461 c-d, 462 a. Ibidem, 486 e, 488 a. 52 Przemysław Wewiór spiesza˛ go pouczyć. Padaja˛ pierwsze odpowiedzi – nie dość jasne, by mogły go zadowolić. Sokrates stawia wie˛c kolejne pytania, na które tamci z niemniejszym zapałem reaguja˛. Wypowiedzi oponentów staja˛ sie˛ coraz bardziej szczegółowe, acz wcia˛ż sa˛ nieprzemyślane. W pośpiechu nie spostrzegaja˛, że Sokrates już wcia˛gna˛ł ich w subtelna˛ gre˛ – teraz prosi, by z szeregu własnych wypowiedzi wyprowadzili liczne konkluzje. Interlokutorzy traca˛ panowanie nad dyskusja˛: nie pamie˛taja˛, co mówili, wie˛c gubia˛ sie˛ we własnych zeznaniach. Sokrates zaś przez cały czas czujnie słuchał i już wyczekuje chwili, gdy be˛dzie mógł wskazać oponentom, że oto potwierdzaja˛ coś, czemu wcześniej przeczyli. Retorzy sami sprowadzaja˛ swoje wypowiedzi do absurdu i wykazuja˛, że były wewne˛trznie sprzeczne. Nieudane próby wyjścia z erystycznej pułapki, które bezlitośnie niweczy Sokrates, pogłe˛biaja˛ w jego przeciwnikach poczucie zagubienia i bezsilności, które tak bardzo kontrastuje z pewnościa˛ siebie, jaka˛ wykazywali na pocza˛tku dyskusji. Jeśli poważani, pełni godności obywatele daja˛ teraz z le˛kiem odpowiedzi Sokratesowi, którego jeszcze przed chwila˛ chcieli instruować, trudza˛ sie˛ przy każdym słowie jak młodzi uczniacy i z nadzieja˛ wypatruja˛ końca rozmowy, to taka nagła przemiana nie może ujść uwadze audytorium. Publika cieszy sie˛ z tego zwrotu akcji – przyszła sie˛ tu bawić, wie˛c swoja˛ sympatia˛ obdarza Sokratesa, „albowiem do śmiechu sa˛ ludzie zawsze skorzy, a śmieja˛cych mamy wówczas po naszej stronie”12. Czymże jest ironia, maska skromności, jeśli nie subtelnym żartem, który przystoi ludziom wielkiego ducha?13 I jaka˛ż to droga˛ łatwiej ośmieszyć powage˛ przeciwnika, jeśli nie błyskotliwym dowcipem?14 Do zwycie˛stwa w sporze erystycznym wiedzie wiele dróg, bowiem żadnego z przeciwników nie krepuja˛ ża˛dania, która stawia przed nimi prawda. Z tej racji afektowana skromność i samoponiżanie nie stanowi, jak w sztuce retorycznej, atutu, który bez wa˛tpienia przeważy szale˛ sukcesu na nasza˛ korzyść – tam, gdzie wolno czynić wszystko, najwie˛ksza˛ cnota˛ jest przebiegłość, która wzbogaca nasz zasób innowacyjnych posunie˛ć, nie zaś wyuczony, powtarzany nawyk. Jednakże natury ludzkiej nie sposób trzymać cia˛gle w karbach. Niech coś odwróci uwage˛ oponenta i już traci nad soba˛ panowanie, a jego skłonności wyzieraja˛ spod – wydawałoby sie˛ szczelnej – maski. Gdy przeciwnik odsłoni własna˛ próżność i nadyma ja˛ poczuciem wyższości, wtenczas staje sie˛ czuły na ukłucie sokratejskiej ironii. Z ta˛ bronia˛ należy sie˛ liczyć, a gdy sprzyjaja˛ ku temu okoliczności – stosować, gdyż pobudza publike˛ do śmiechu. Niech poświadczy to nam Kalikles: „Na Bogów Chajrefoncie; przecież i ja już niejedna˛ rozmowe˛ słyszałem, a nie wiem, czym sie˛ która˛ tak cieszył, jak teraz”15. 12 13 14 15 A. Schopenhauer, Erystyka, s. 72. Por. Arystoteles, Retoryka, ks. III, rozdz. 18, 1419b 1-9 nn. Por. ibidem. Platon, Gorgiasz, s. 36. Samoponiżanie – bicz na próżność 53 Samoponiżanie – bicz na próżność Streszczenie Znaczenie afektowanego samoponiżania podczas retorycznych przemówień jest dobrze znane, jednak nigdy nie było docenione jako środek erystyczny. Jakkolwiek Platońskie dialogi pokazuja˛, że Soktrates stosował ten zabieg w czasie dyskusji, to jego metoda nie doczekała sie˛ opracowania w żadnej rozprawie o sztuce argumentacji. Dlatego celem tego artykułu jest ukazanie sokratycznej ironii jako afektowanego samoponiżania. Słowa kluczowe: erystyka, ironia, Sokrates, afektowane samoponiżanie. Self-humiliation – rod for vanity Summary The significant role of affected self-humiliation in rhetoric speeches is well-known, but it has never been appreciated as means of eristic. Although Platon’s dialogues show that Socrates used this trick during discussions, his method hasn’t been described in any treatise on the art of argumentation. Therefore, the aim of this article is to present Socratic irony as a way of affected self-humiliation. Key words: eristic, irony, Socrates, artificial abase oneself. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Justyna Czekajewska Uniwersztet Mikołaja Kopernika w Toruniu Idea Boga martwego w twórczości filozofów: I. Kanta, F. Nietzsche, M. Bubera F. Nietzsche – Zniesienie etycznego uniwersum F. Nietzsche w 125 fragmencie „Wiedzy radosnej” użył słów: „Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili!”1 Ogłoszenie śmierci Boga miało znaczenie analogiczne do zaprzeczenia istnienia etycznego uniwersum – wartości, która wypiera siłe˛ twórcza˛ i arcyludzka˛ w człowieku, po to by pozostał on jednostka˛ słaba˛ i uległa˛ w świecie stałych reguł. Wyrażonego sa˛du na temat nieistnienia Absolutu nie należy interpretować dosłownie, ale odnieść do całej twórczości filozofa. Zdaniem niemieckiego intelektualisty, istote˛ moralnej postawy człowieka charakteryzuje resentyment moralności, który, pomimo że powstaje z urazu, żalu do życia, niespełnionych oczekiwań, a wie˛c z moralności niewolniczej, sam w sobie zawiera ukryta˛ świadomość obalenia starego porza˛dku czy przezwycie˛żenia poczucia bezsilności zarówno wzgle˛dem Boga, jak i przemian społeczno-politycznych. Wpływ na Nietzscheańskie rozważania dotycza˛ce moralności miały czasy dekadencji i nihilizmu. Ich silne pie˛tno pozostawiło ślad szczególnie w dziele pod tytułem „Poza dobrem i złem”. Odnosza˛c sie˛ zarówno do wymienionej lektury, jak także treści ksia˛żki „Wola mocy”, czytelnik w pełni uchwyci sens wykładni filozofa, którego celem jest ukazanie człowieka – jako jednostki zróżnicowanej – silnej, samodzielnie oceniaja˛cej rzeczywistość, wartościuja˛cej sytuacje problemowe etycznie, ale także słabej i tragicznej, gdyż każdy podejmowany trud w tworzeniu wartości ściśle zwia˛zany jest ze świadomościa˛ zniszczenia wcześniej ustalonych zasad i że ten sam los czeka to, co tworzy on aktualnie. Radość twórczego życia ludzkiego przenika destrukcyjny tragizm, dlatego źródłem mocy 1 F. Nietzsche, Wiedza radosna, Kraków 2003, s. 167. 56 Justyna Czekajewska w człowieku jest wola, której rola polega na demaskowaniu poczucia wyższości poprzez stawianie oporu rozkazom i akceptacji uległości słuchania2. Tak rozumiana wola nie jest jedynie potencja˛, ograniczona˛ przez wewne˛trzne pragnienie, ale przede wszystkim moca˛ nieustaja˛cej te˛sknoty za tym, co niespodziewane, przyszłe i nieoczekiwane. Wola mocy nie ma zatem kresu swojego wyczerpania, a podstawa˛ jej siły jest myśl o nadczłowieku – nowym gatunku ludzkim, opanowanym przez idee wiecznego powrotu rzeczy oraz nieskończonej zdolności przemiany. Przedstawione zagadnienie etycznego uniwersum jest dla mnie wprowadzeniem do rozważań na temat teodycei. Metafora kryzysu istnienia Boga jest wie˛c zarówno próba˛ wyrażenia moralności poprzez odniesienie do relatywistycznej teorii wartości, jak także określeniem, iż współcześnie Bóg jest idea˛ martwa˛. „Nie to nas oddziela, że nie odnajdujemy Boga ani w dziejach, ani w przyrodzie, ani poza przyroda˛ – lecz że tego, co jako Bóg czczone było, nie odczuwamy jako „boskie”, lecz jako politowania godne, jako niedorzeczne, jako szkodliwe, nie tylko jako bła˛d, lecz jako zbrodnie˛ wzgle˛dem życia (...) Zaprzeczamy Boga jako Boga”3. Cytowany wyżej fragment z dzieła pt. „Antychryst”, w pełni oddaje wyobrażenie Nietzschego na temat boskości. Autor rozumie ja˛ jako idee˛ pozbawiona˛ swej ważności i jako poje˛cie nieposiadaja˛ce swojego desygnatu. Dawniej, słowo Bóg wzbudzało wśród wiernych bojaźń i le˛k, dziś utraciło swoja˛ władcza˛ moc. Podporza˛dkowanie boskiej władzy kościołom, meczetom, synagogom – miejscom kultu religijnego sprawia, że Bóg jest przez wiernych czczony jak martwy obiekt, relikt z przeszłości. Zdaniem filozofa owo uśmiercenie Boga przede wszystkim dotyczy Jego woli, która˛ zaste˛puje sie˛ wola˛ duchownych, ponieważ ”być w zgodzie z Bogiem znaczy odta˛d po prostu przestrzegać porza˛dku narzucanego przez religie˛”4. Odwołuja˛c sie˛ do wyżej przedstawionych filozoficznych analiz, można przypuszczać, że dopiero chrześcijańskie rozumienie Boga sprawiedliwego i miłosiernego wprowadziło zame˛t w relacji Bóg-człowiek. Szczególnie ów problem ujawniony został w kontekście rozważań na temat teodycei (próby obrony Boga przed oskarżeniami o sprawstwo zła moralnego i naturalnego), dlatego że osobowe, a także pozytywne rozumienie Transcendencji wyklucza możliwość stworzenia świata bez dobra, a przecież teologicznie pojmuja˛c istote˛ Absolutu, to Jego wola 2 Koncepcja oscylowania woli pomie˛dzy tak i nie została przedstawiona i wyjaśniona przez Hannah Arendt. Pisarka w dziele pt. „Wola” przedstawiaja˛c swoja˛ filozoficzna˛ interpretacje˛, uznała, że wolność woli u Nietzschego nie zostaje sprowadzona do pope˛du, poża˛dania i instynktu, ale paradoksalnie, to drzemia˛ca w niej myśl rozkazu rzadko służy do dominacji nad innymi ludźmi, raczej rozkazuje w sobie czemuś – stawia opór własnemu chceniu. Hannah Arendt, Wola, Warszawa 1996, s. 223-241. 3 M. Żelazny, Nietzsche. Ten wielki wzgardziciel, Toruń 2007, 128 i F. Nietzsche, Antychryst, tłum. z niem. L. Staff, Warszawa, 1907, s. 71. 4 http://miroslaw.zelazny.webpark.pl/smiercbo.htm Idea Boga martwego w twórczości filozofów... 57 jest w pełni wolna, wie˛c nie powinna posiadać żadnych granic, nawet gdy kwestia dotyczy sprawstwa zła. F. Nietzsche, odnosza˛c przemyślenia na temat nieistnienia Boga do teodycei, nadaje jej nowy sens i znaczenie. Tworzy on koncepcje˛, w której zło moralne i jego powstanie można wyjaśnić przez odniesienie do woli, która traci swa˛ wolność, gdy poddaje sie˛ silnym wpływom etycznego uniwersum. Podporza˛dkowanie woli zewne˛trznym nakazom uniemożliwia utożsamienie z własnym ja. Tak rozumiana operacja chcenia nie przezwycie˛ża dwoistości umysłu (dwóch – w – jednym)5, gdyż nie jest nauczona czerpania siły z woli mocy poprzez stosowanie zasady powszechnego wa˛tpienia. Tak wie˛c Nietzscheańska teodycea, jest sposobem wyjaśnienia istnienia zła, ale bez odniesienia do Absolutu. Powyższa interpretacja jest bliska tezom, jakie zamierzam przedstawić w dalszej cze˛ści pracy. Szczególnie odwołuja˛c sie˛ do filozoficznych pogla˛dów wybranych przedstawicieli, takich jak: św. Augustyn, I. Kant, M. Buber, planuje˛ zestawić zagadnienie zła ze złem moralnym. Ponadto interesuje mnie, w jaki sposób relacje mie˛dzyludzkie, zaburzone przez cierpienie, przemoc i le˛k, wywieraja˛ zasadniczy wpływ na relacje człowieka z Absolutem, powoduja˛c albo umocnienie wie˛zi, albo jej rozpad. Zasada dialogiczna – odpowiedź na wezwanie innego u M. Bubera Zerwanie kontaktu człowieka z metarzeczywistościa˛ stało sie˛ tematem rozważań nie tylko dla F. Nietzsche, ale i dla filozofów XX w., takich jak: M. Buber, J. Tischner, F. Rosenzweig. Ich zdaniem wyparcie wiary w istnienie Transcendencji ma bezpośredni zwia˛zek w zerwaniu dialogu zarówno z Bogiem, jak i z drugim człowiekiem. Dostrzegli oni, że coraz cze˛ściej zaste˛pujemy rozmowe˛ monologiem naszych próśb ba˛dź zażaleń. Taki natomiast stan rzeczy zwia˛zany jest z brakiem zaufania, zamknie˛ciem na inność, nieakceptowaniem jej, co paradoksalnie powoduje wytyczenie granic własnego uniwersum, lecz bez obecności Absolutu. Zdaniem żydowskiego filozofa religii Martina Bubera: „z wszystkich słów ludzkich [słowo Bóg] jest najbardziej brzemienne. Żadne inne nie zostało tak skalane, tak poszargane. (...) Pokolenia ludzi przygniotły to słowo brzemieniem pełnego utrapień życia i powaliły je na ziemie˛; leży ono tam w kurzu i dźwiga całe ludzkie brzemie˛. Pokolenia rozdarły to słowo na strze˛py przez rozłamy religijne”6. 5 6 H. Arendt, Wola, Warszawa 1996, s. 227. M. Buber, Zaćmienie Boga, Warszawa 1994, s. 9-10. 58 Justyna Czekajewska Z treści przytoczonego fragmentu można wywnioskować, iż wszelkie nadużycie słowa Bóg prowadzi do jego deformacji. Usprawiedliwianie swoich czynów przyje˛ciem twierdzenia o wypełnianiu woli Boga jest egocentryzmem. Niszcza˛c realność idei Boga, a wraz z tym i cała˛ sfere˛ rzeczywistych, wzajemnych odniesień, wypieramy Jego obecność z dyskursu, co powoduje, że staje sie˛ On jedynie symbolem i archaizmem. Podobnie jak z interpretacja˛ Absolutu również problematyczny jest dla nas sens religijności. Nie rozumiemy jej w sposób prawidłowy. Wprawdzie wyznawanie wiary w istote˛ transcendentna˛ w wie˛kszości różnych religii stanowi fundamentalna˛ podstawe˛, to jednak głównym zadaniem religii nie jest poszukiwanie naukowych wyjaśnień dotycza˛cych poznania Boga. Wszelka instytucjonalność religii – zaste˛powanie Boga Kościołem, jest wrogiem zawartego przymierza mie˛dzy istota˛ transcendentna˛ a osobowa˛. To zadaniem filozofii jest badać istote˛ bytu, nie zaś religii. Nadrze˛dna˛ rola˛ tej drugiej jest poszukiwanie zbawienia7. W tym celu, głównym narze˛dziem religii powinna być wiara, która˛ filozofia dialogu pojmuje jako metode˛ zwia˛zania sie˛ z bytem, Sich – Verbinden, którego istnienia nie można wykazać, udowodnić, a jedynie doświadczyć we wzajemnej relacji8. Umocnienie wiary stanowi wie˛c kryterium spotkania Boga z człowiekiem. Bóg jako ten, który jest Naprzeciw nas, staje sie˛ partnerem dialogu. Poje˛cie Ty wypiera źródłowe Naprzeciw, gdyż starotestamentowe rozumienie Boga, jako Stworzyciela świata, zostaje zasta˛pione nowotestamentowym Odkupicielem. Relacja pomie˛dzy ja i ty u M. Bubera określana jako zasada dialogiczna, oznacza „relacje˛ boskiego i ludzkiego od – siebie ein Von-sich-her”9. Zajmuje ona centralne miejsce w filozofii dialogu, gdyż ukonstytuowanie ja może nasta˛pić tylko i wyła˛cznie, gdy be˛dzie ono w relacji do ty (ludzkiego ba˛dź boskiego). Ich wzajemna współobecność zwia˛zana jest z odpowiedzia˛ na wezwanie. Tylko w ten sposób ja i ty moga˛ odnaleźć sie˛ w przestrzeni dialogicznej, tworza˛c wspólnote˛, która nie jest niczym „pomie˛dzy” zakłócona. Zatem nie jest ona wywołana poża˛daniem, antycypacja˛ czy też che˛cia˛ zemsty. Tutaj tylko te˛sknota, jako uczucie pragnienia bliskości, przycia˛ga zarówno człowieka do innego człowieka ba˛dź człowieka do Boga. W tej wie˛zi nie ma wie˛c niczego z kolektywizmu. Nie jest ona próba˛ przywia˛zania nas do siebie, nie szanuja˛c prawa do wolności. Nie jest wie˛c ani przymusem, ani przesadnym przekonaniem o bezgranicznej władzy jednostki nad ogółem. Wspólnota, to wie˛ź, be˛da˛ca warunkiem wzajemności, oddania oraz objawienia sie˛ Boga, który przychodzi na spotkanie z człowiekiem nie w postaci wiedzy, ale daru obecności. Obecność Boga jest wie˛c źródłem sensu, który nie służy jako klucz, potrzebny do interpretacji bożych nakazów i zakazów, lecz sam w sobie jest czynem. 7 Ibidem, s. 29. Ibidem. 9 T. Gadacz, Filozofia Boga w XX wieku. Od Lavelle’a do Tischnera, Kraków 2007, 189 i M. Buber, Zaćmienie Boga, Warszawa 1994, s. 66. 8 Idea Boga martwego w twórczości filozofów... 59 „Sens można przyja˛ć, ale nie można go doświadczyć; nie można go doświadczyć, ale można go czynić; i tego chce On od nas”10. Pisza˛c te słowa M. Buber wskazuje na to, że człowiek odkrywa wartość i ważność swojej osoby, czyli sens istnienia, wówczas gdy odpowiada ze wzajemnościa˛ na bycie przyje˛tym i zła˛czonym z tym, którego imienia nie znamy. Odpowiadaja˛c na wezwanie Boga, nie pojmujemy Go, ograniczaja˛c Jego istote˛ do samej transcendencji, ale pojmujemy Go immanentnie, choć On sam owa˛ immanencje˛ przekracza. Można rzec, że jest immanencja˛ w swej transcendencji, czyli „nie substancja˛ zewne˛trzna˛, ale moralnym stosunkiem w nas”11. Od imperatywu kategorycznego Kanta do przekonania Bóg nie jest istota˛ moralna˛ W celu wyjaśnienia użytego zwrotu [Bóg] jest moralnym stosunkiem w nas powróce˛ do filozofii XVIII w., a szczególnie do interpretacji przedstawionej przez I. Kanta. Niemiecki filozof, prowadza˛c rozważania na tematy metafizyczne dostrzegł, że dotychczas filozofia stawiała sobie za cel dowiedzenia istnienia Boga i nieśmiertelnej duszy, aby na tych przekonaniach oprzeć zasady etyczne. Żaden jednak dowód nie był odporny na krytyke˛. Dlatego też Kant zadowolił sie˛ postulowaniem faktów, nie zaś ich dowodzeniem. Na tych założeniach zbudował on system etyczny. Dzieło pt. „Krytyka czystego rozumu”, stanowi fundament Kantowskich przekonań w odniesieniu do poje˛cia Absolutu jako rozumu teoretycznego. „Na poje˛cie Boga, a nawet przekonanie o jego istnieniu można natrafić jedynie w rozumie i tylko z rozumu może ono wynikać, nie możemy go uzyskać ani dzie˛ki natchnieniu, ani dzie˛ki przesłaniu uzyskanemu od dowolnie wielkiego autorytetu”12. Co znaczy, że poje˛cie Boga wynika z rozumu? I. Kant był zdania, iż człowiek, jako osoba rozumna i posiadaja˛ca wolna˛ wole˛ w swoim poste˛powaniu, kieruje sie˛ zasadami, które możemy określić jako zasady rozumu ba˛dź moralności. Praktycyzm powoduje, iż nasze działanie jest przemyślane i logiczne, zaś celowość dostosowana do imperatywu kategorycznego czyli rozumu praktycznego. Racje zaś czystego rozumu nie sa˛ w stanie uporać sie˛ z metafizycznymi problemami, dlatego to rozum praktyczny, który operuje postulatami, ma za zadanie zmierzyć sie˛ z problemem. Założenie istnienia Boga umożliwia wie˛c da˛żenie do moralnej doskonałości oraz osia˛gnie˛cie celu ostatecznego – szcze˛ścia. Ludzki rozum jednak nie dorównuje rozumnej przyczynie świata natury. Kiedy porównujemy celowość ludzkiego poste˛powania z celowościa˛ zewne˛trzna˛, wówczas zdajemy sobie sprawe˛, 10 M. Buber, Ja i Ty. Wybór pism filozoficznych, tłum z niem. J. Doktór, Warszawa 1992, s. 109. M. Buber, Zaćmienie Boga, Warszawa 1994, s. 15. 12 I. Kant, O odkryciu po którym wszelka nowa krytyka czystego rozumu jest zbe˛dna ze wzgle˛du na istnienie wcześniejszej i inne rozprawy filozoficzne, tłum. z niem. Translatorium Filozofii Niemieckiej Instytutu Filozofii UMK, Toruń 2009, s. 25. 11 60 Justyna Czekajewska iż właściwości wszechświata nigdy w pełni nie przenikniemy. Dlatego tak trudno jest nam zrozumieć i uzasadnić ogrom cierpienia, który jest wynikiem przypadku ba˛dź zrza˛dzenia losu. Kiedy zastanawiamy sie˛ nad sensownościa˛ kataklizmów, niesprawiedliwości czy chorób, zazwyczaj nie moga˛c doszukać sie˛ ich logicznego wytłumaczenia, obwiniamy Boga, twierdza˛c: skoro jest wszechmocny i wszechwładny, to w nim spoczywa odpowiedzialność. Zdaniem I. Kanta, sedno omawianego problemu zwia˛zane jest z poje˛ciem zła. Zazwyczaj w tej kwestii potocznie rzecz ujmuja˛c wychodzimy od doświadczenia. To ono uczy nas wartościowania naszego działania oraz rozróżniania czynów, których wybór prowadzi do dobrych ba˛dź złych konsekwencji. Tak wie˛c, kiedy naszemu poste˛powaniu przyświeca zły zamiar, za skutki naszych poste˛powań możemy winić albo siebie, albo inne osoby, które zmusiły nas do dokonania owego czynu, np. zbrodni, okaleczenia, szantażu. Według Królewieckiego filozofa omówiony powyżej rodzaj zła jest złem moralnym w je˛zyku niemieckim nazywany das Böse13. Słowo to określa poje˛cie złej woli, które w działaniu cze˛sto prowadzi do wyrza˛dzania innym przykrości. Z przytoczonej wyżej poje˛ciowej analizy wynika, iż niniejsze znaczenie terminu odnosi sie˛ tylko do ludzkiego poste˛powania. Wykluczone z dyskursu zostaje zło naturalne. Słuszny sa˛d wyda ten, kto stwierdzi, że czynienie zła leży w naturze naszej ułomności. Nikt inny, jak tylko człowiek, sprawia innym cierpienie. Podobnego zdania był także św. Augustyn z Hippony. W dziele: „De libero arbitro” autor wina˛ i odpowiedzialnościa˛ za wyrza˛dzanie zła obcia˛ża wyła˛cznie ludzkość. Obwinianie za to Boga jest niedorzeczne, gdyż winni zadawania bólu i cierpienia jesteśmy my sami. Augustyńska teoria, koncentruja˛c sie˛ na apologetycznych przekonaniach, wynika z apologii Boga – Stwórcy. Zaskakuja˛ce jest, że teoria ta skłoniła św. Augustyna do przyje˛cia koncepcji autonomii ludzkiej wolności, niezależnej od ingerencji Boga. Powyższe przekonanie przez współczesnych teologów jest krytykowane. Uczeni nie sa˛ zdania, że człowiek ponosi całkowita˛ odpowiedzialność za istnieja˛ce w świecie zło. Sa˛d ten jest sprzeczny z podstawowymi tezami teologicznej doktryny wolności14, według której wolność człowieka nie jest autonomiczna, lecz teonomiczna, co oznacza, że przez Boga jest ona umożliwiona. Akceptacja tego sa˛du stoi w sprzeczności z próba˛ teodycei. W jaki wie˛c sposób można liczyć sie˛ z teza˛ istnienia wszechmocnego i sprawiedliwego Boga, który nie ponosi odpowiedzialności za istnienie zła? Czy można to wytłumaczyć? Problem zła metafizycznego zwia˛zany jest z nieuzasadnionym porównaniem człowieka, jako istoty skończonej, z Bogiem. Myśliciele, którzy sie˛ nad tym zastanawiali, jak chociażby B. Pascal, W. James, I. Kant, nie twierdzili, że Bóg 13 I. Kant, O odkryciu po którym wszelka nowa krytyka czystego rozumu jest zbe˛dna ze wzgle˛du na istnienie wcześniejszej i inne rozprawy filozoficzne, tłum. z niem. Translatorium Filozofii Niemieckiej Instytutu Filozofii UMK, Toruń 2009, s. 27. 14 J. B. Metz, Teologia wobec cierpienia, tłum. z niem. J. Zychowicz, Kraków 2008, s. 19. Idea Boga martwego w twórczości filozofów... 61 istnieje, ale poszukiwali „egzystencjalnych” powodów, dla których lepiej jest wierzyć w istnienie Boga15. Nie powinniśmy jednak zamartwiać sie˛ i cierpieć z powodu ograniczenia i niedoskonałości ludzkiej natury. Obraz człowieka w porównaniu do Boga wprawdzie jest skończony, ale poje˛cie skończoności nie jest zwia˛zane z brakiem dobra. „Człowiek, choć jest istota˛ ograniczona˛, zajmuje swoje miejsce w uporza˛dkowanej przyrodzie, a jego skończoność jest właśnie warunkiem jego możliwego, ludzkiego, a co za tym idzie również skończonego szcze˛ścia”16. Człowiek zyskuje zatem na swej wartości przez swoje poste˛powanie. Niedorzecznościa˛ byłoby obcia˛żać odpowiedzialnościa˛ Boga za skutki ludzkich czynów. Gdybyśmy tak poste˛powali, oznaczałoby to, że Bogu przypisujemy właściwości moralne, czynia˛c z niego istote˛ sprawiedliwa˛ ba˛dź niesprawiedliwa˛. Tak zaś nie jest. Najłatwiej be˛dzie to nam poja˛ć na biblijnym przykładzie cierpienia Hioba. Hiob – cierpienie niewinnego Odwołuja˛c sie˛ do Starego Testamentu, Bóg wybiera swojego wiernego sługe˛ Hioba, który jest wzorem wierności, sprawiedliwości i posłuszeństwa, aby naste˛pnie doświadczyć go ogromem cierpienia. Na wybranego sługe˛ spada brzemie˛ ludzkiego życia, lecz pomimo utrapień losu pozostaje on wierny Bogu. „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wróce˛. Dał Pan i zabrał Pan. Niech ˛ bedzie imie˛ Pańskie błogosławione! (Hi 1,21-22)”. Hiob, wypowiadaja˛c wyżej przytoczone słowa, nie przypisuje Bogu nieprawości ani nie dopuszcza do swych myśli przekonania o opuszczeniu go przez Stworzyciela. Pozostaje nadal prawy i wierny mu. Dopiero w chwili, gdy ból zaczyna stanowić nieodła˛czny element jego egzystencji w wyniku jeszcze wie˛kszych utrapień, tj.: śmierć najbliższych, choroba, opuszczenie przez przyjaciół oraz utrata maja˛tku, zaczyna wewna˛trz swego sumienia toczyć bój. „Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona, nie wyszedłem z wne˛trzności, by skonać? Po cóż mnie przyje˛ły kolana, a piersi podały mi pokarm? Nie żyłbym jak płód poroniony, jak dziecie˛ co światła nie znało (Hi 3, 11-16)”. Bogobojny me˛żczyzna przepełniony gorycza˛ niesprawiedliwości i bólu zaczyna szukać przyczyn nieszcze˛ścia, jakie go spotkało. Kiedy nie może otrzymać logicznej odpowiedzi, poszukuje kontaktu z Bogiem w modlitwie. W tonie pełnym rozpaczliwego krzyku, szuka sprzymierzeńca, który zrozumie jego wewne˛trzne rozdarcie, a nawet je wytłumaczy. Ma nadzieje˛, że odpowiedzi dostarczy mu sprawiedliwy Bóg, który nie pozwoliłby na cierpienie niewinnego. 15 R. Speamann, Odwieczna pogłoska. Pytanie o Boga i złudzenie nowożytności, Kraków 2009, s. 34-25. 16 B. Baczko, Hiob, mój przyjaciel. Obietnice szcze˛ścia i nieuchronność zła, Warszawa 2001, s. 35. 62 Justyna Czekajewska Hiob, czuja˛c sie˛ opuszczonym, zachowuje sie˛ podobnie jak Chrystus, który w chwili me˛czeńskiej śmierci wypowiada ostatnie słowa: „Boże, mój Boże czemuś mnie opuścił”. Słowa te sa˛ czymś wie˛cej niż tylko aktem żalu i skargi. Wypowiadaja˛cy je, chce stworzyć przestrzeń wie˛zi, w której dochodzi do bliskości Boga z człowiekiem. W momencie, w którym wezwanie zostaje wysłuchane, naste˛puje pogodzenie sie˛ cierpia˛cego z sytuacja˛. Od chwili zawierzenia, u wierza˛cego pojawia sie˛ ufność w Boża˛ łaske˛. Przeświadczenie, że On go nie opuści i że pozostanie z nim do ostatnich chwil jego życia. W takiej sytuacji rodza˛ce sie˛ uczucie wewne˛trznego spokoju, harmonii sa˛ oznakami odszukanego sensu, nie zaś zrozumieniem woli Absolutu. W chwili najwie˛kszej boleści zarówno Hiob, jak i Chrystus uświadamiaja˛ sobie, iż ma˛drościa˛ ludzka˛ nie można przenikna˛ć transcendencji. Bóg pozostaje niepoje˛tym. Podobnego zdania był także K. Rahner. Twierdził on, że „niepoje˛tość i niewymowność Boga przynależa˛ na sposób oczywisty do atrybutów Boga”17. Nie sposób wie˛c zrozumieć i określić boskiego misterium, gdyż „niezbadane sa˛ Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi (Rz. 11,33)”. Niepoje˛tość Boga ma przyczyne˛ swego istnienia w jego nieograniczonej wolności. Sta˛d pierwotne rozumienie niepoje˛tości wzie˛ło swój pocza˛tek. Przedstawiciele teologii negatywnej, np. św. Augustyn, jak również św. Grzegorz z Nyssy czy św. Grzegorz z Nazjanzu (Ojcowie Kapadoccy), uważali: skoro Bóg ma wole˛ nieskończona˛, to akt Jego stworzenia (człowiek) nie może przewyższać Stworzyciela. Wolność Boża wyznacza dobra˛ wole˛, która powstaje na skutek braku ograniczenia złem. Przeciwieństwo zaś stanowi wola człowieka, która w swej skończoności nie jest doskonała. Oznacza to, iż może dopuszczać sie˛ aktów zła, jeśli w działaniu zabraknie przekonania moralnie poprawnego. Stwórca zatem uwzgle˛dnia istnienie grzechu i zła, gdyż jest to warunkiem realizacji ostatecznego celu – wspólnoty Boga z człowiekiem. W ten sposób pojmowane zło nie ma znaczenia ontologicznej nicości, która pozostawia bez odpowiedzi bezmiar cierpienia. Bóg nie pragnie zła i nieszcze˛ścia dla nich samych, co znaczy, że zarówno zło, jak i nieszcze˛ście nie sa˛ przedmiotem Bożego upodobania. Sa˛ one tolerowane, jeśli spełniaja˛ wyższe cele – duchowe wartości. Podobnie cierpienia swe interpretuje Hiob. Gdy zaczyna pojmować ich sens, domyśla sie˛, że nieszcze˛śnie, które go spotkało, nie jest wynikiem popełnionych grzechów, a wie˛c nie pochodzi ono od Boga. Hiob rozumie, iż doświadczenie to nie jest łatwe, gdyż nie należy doznawanego zła utożsamiać ze złem samym w sobie. Nie jest wie˛c ono kara˛ za nieokazanie Bogu posłuszeństwa – po prostu w życiu doczesnym jest ono nieuchronne. Tak wie˛c zło nie musi mieć metafizycznej przyczyny, by mogło istnieć, raczej jest ono wpisane w egzystencje˛ człowieka, po to byśmy świadomie i odpowiedzialnie podejmowali decyzje. 17 E. Piotrowski i T. We˛cławski, Praeceptores. Teologia i teologowie je˛zyka niemieckiego, Poznań 2007, s. 293. Idea Boga martwego w twórczości filozofów... 63 Zakończenie Przedstawiony we wste˛pie sens wykładni F. Nietzschego jest przykładem nie tyle ateistycznej wizji istnienia człowieka w świecie bez Transcendencji, co uzmysłowieniem, iż współcześnie, wykorzystuja˛c poje˛cie Boga, cze˛sto czynimy z niego własny użytek, który nie ma zwia˛zku z etycznym poste˛powaniem czy z refleksja˛ moralna˛. Wszelka indoktrynacja zrywa wie˛ź Boga z człowiekiem (ale także z drugim człowiekiem, czego konsekwencja˛ jest wyrzeczenie sie˛ własnego człowieczeństwa) dlatego, że nasza˛ wolna˛ wole˛ poddajemy zewne˛trznym nakazom, co do których nie mamy pewności, czy ich moc pochodzi od Boga. Wyróżnieni w pracy filozofowie, pomimo że wywodza˛ sie˛ z różnych okresów historii filozofii i sa˛ przedstawicielami odmiennych koncepcji teoretycznych, maja˛ wspólna˛ ceche˛. W myśl zasady ipsum esse per Se subsistens18, wnioskuja˛ o braku uniformizacji intelektu boskiego z ludzkim. Bóg jest samoistnym aktem, który nie podlega zasadom naocznym: czasowości i przestrzeni, a zatem nie jest istnieniem, które powstawałoby i gine˛ło, tak jak byt organiczny. Gdyby nim był, wówczas nie różniłby sie˛ niczym od bytu ludzkiego. Byłby jednym bytem spośród wielu. Boga wie˛c możemy określać tylko apofatycznie, co oznacza, iż nie jest on definiowalny, ograniczony, lecz rozumiany jako realny wymiar nieskończoności. I. Kant, rozważaja˛c dylemat możliwości poznania boskiej natury, żywił podobne przekonania. Z filozoficznego punktu widzenia ludzki rozum nie jest w stanie dosie˛gna˛ć granic czystego, teoretycznego rozumu. Człowiek, be˛da˛c bezpośrednio zwia˛zany z przestrzenia˛ i czasem, nie może dowieść niczego, co leży poza horyzontem naocznego doświadczenia. Zdaniem Królewieckiego filozofa już sama kwestia istnienia czy też nieistnienia Boga jest nie do rozwia˛zania. Jeśli chcemy dociekać istnienia metaempirycznej, boskiej rzeczywistości, to powinniśmy rozważania kontynuować na drodze etyki praktycznej. Na tym też gruncie osadzona zostaje moc wiary, która˛ pojmuje sie˛ nie jako irracjonalne uczucie, ba˛dź racjonalny dowód, lecz rozumne zaufanie oparte na dialogicznej zasadzie M. Bubera. Siła ludzkiej wiary opieraja˛ca sie˛ na bożym zawierzeniu powinna skłaniać do rozumowego poste˛powania zgodnego z etycznymi postulatami, tak by źródłem naszego działania była bezwarunkowa miłość do bliźniego, która nie jest niczym zapośredniczona, np. odwzajemnieniem otrzymanego dobra. Nie jest wie˛c nakazem prawa, lecz wewne˛trznym przekonaniem wzywaja˛cym do odpowiedzialności. Z rozważań wynika, iż powołaniem śmiertelnych nie jest dociekanie przyczyn istnienia zła w Bogu. Obwinianie istoty transcendentnej za stworzenie cierpienia i śmierci nie jest właściwa˛ interpretacja˛. Jak mawiał Spinoza: „celem życia każdego z nas jest uczynienie dobrym tego kawałka duchowej substancji, który właśnie jemu 18 Tłum. samoistnieja˛ce istnienie. L.J. Elders, Filozofia Boga, tłum.: M. Kiliszek, T. Kuczyński, Warszawa 1992. 64 Justyna Czekajewska został powierzony”19. Tak wie˛c dobro umiejscowione zostaje w indywidualnym, ludzkim myśleniu moralnym. Nikt inny, jak tylko człowiek, odpowiedzialny jest za realizacje˛ zarówno złych, jak i dobrych zamiarów. Idea Boga martwego w twórczości filozofów: I. Kanta, F. Nietzsche, M. Bubera Streszczenie F. Nietzsche kiedy oznajmił Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili! miał na celu uświadomienie nam utracenia zdolności odczuwania obecności Boga w świecie. Od czasu, kiedy Nowy Testament wprowadził poje˛cie Boga miłosiernego, Nietzsche twierdził, że Absolut nie wzbudza już trwogi i swa˛ miłościa˛ wobec świata niszczy możliwość istnienia piekła – jako kary za grzechy. W ten sposób człowiek wypiera istnienie Boga, który traci ważność w jego życiu. Rozpoczyna sie˛ proces degeneracji wie˛zi bosko-ludzkich. Jednak gdy Boga nie ma, nie można Go obwiniać za obecność istnieja˛cego w świecie zła. Cała odpowiedzialność spoczywa na człowieku. W artykule przedstawiono filozoficzno-teologiczna˛ polemike˛ na temat teodycei. Porównanie różnych stanowisk ma na celu wyjaśnienie problemu istnienia zła, który może zostać rozstrzygnie˛ty jedynie na gruncie etyki praktycznej. Słowa kluczowe: Bóg, etyczne uniwersum, imperatyw kategoryczny, resentyment moralności teodycea, teoria dialogu, zło moralne. The idea of dead God in writings of philosophers: F. Nietzsche, M. Buber, I. Kant Summary When F. Nietzsche announced: God died! God is not alive! We killed him! he aimed at making us aware that we lost the ability to feel his presence in the world. Since the time that the New Testament introduced the notion of Merciful God, Nietzsche claims that the Absolute does not frighten us anymore and owing to his love for people he rejects the possibility of the existence of hell as a punishment for our sins. In this way people somehow deny the existence of God, thus decreasing his importance in our life. This fact implies the degeneration of God – man relation. However, when there is no God, he cannot be blamed for evil existing in the world. Then, it is the man who holds the responsibility. In this work I would like to present philosophical and theological considerations about theodicy. Different views included here aim at making the reader aware that the problem of evil, in my opinion, can be resolved only on the basis of practical ethics. Key words: categorical imperative, universe of ethic, God, moral wrong, morality of ressentiment, theodicy, theory of dialogue. 19 I. Kant, O odkryciu po którym wszelka nowa krytyka czystego rozumu jest zbe˛dna ze wzgle˛du na istnienie wcześniejszej i inne rozprawy filozoficzne, tłum. z niem. Translatorium Filozofii Niemieckiej Instytutu Filozofii UMK, Toruń 2009, s. 29. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Norbert Jerzy Pietrykowski Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu Stanisław Ossowski – co to sa˛ przeżycia estetyczne? Wste˛p Przeżycie estetyczne jest cze˛ścia˛ ogólnie znacza˛cego przeżycia. Przeżycie z psychologicznego punktu widzenia jest to doznawanie przez człowieka wrażeń w zetknie˛ciu sie˛ ze światem zewne˛trznym. W moim określeniu „przeżycie” akcent znaczeniowy pada na doświadczenie wewne˛trzne, treściowo znacza˛ce, a odczuwane jako wzbogacenie własnej osobowości. Przeżycie w filozofii, najlepsze w uje˛ciu fenomenologicznym, to treść lub zawartość świadomości. W przeżyciu takim naste˛puje utożsamienie sie˛ umysłu z własnymi odczuciamii emocjami, co pozwala w pewnym stopniu przezwycie˛żyć charakterystyczny dla aktów poznania dualizm podmiotu i przedmiotu. Na gruncie estetyki, przeżycie estetyczne to szczególnego rodzaju świadomościowe doznawanie, określane także jako estetyczne odczucie, obcowanie czy doświadczenie. Zwia˛zane jest ono z poznaniem wartości estetycznej i przynosza˛ce zazwyczaj satysfakcje˛ poznawcza˛ wzbogacona˛ przez przedmiot estetyczny. Przeżycia estetyczne zależne sa˛ w swoim przebiegu od czynników zmiennych, od warunków percepcji, od nastawienia i właściwości odbiorcy, od typu dzieła sztuki, od panuja˛cych w danym czasie konwencji artystycznych, mody, przyzwyczajeń czy poziomu kultury. Estetyka Stanisława Ossowskiego. Analiza źródłowa. Metody badawcze Stanisław Ossowski urodził sie˛ 22 maja 1897 roku w Lipnie k. Włocławka. Ojciec jego był lekarzem powiatowym, a matka, z domu Pyrowicz, pochodziła z rodziny prawniczej. Duża˛ role˛ w wychowaniu Stanisława Ossowskiego odegrał dziadek ze strony matki, prawnik z wykształcenia i dziennikarz z zawodu – S. Pyrowicz, który tłumaczył na polski „Eseje” R. Bacona. 66 Norbert Jerzy Pietrykowski Po ukończeniu gimnazjum we Włocławku Ossowski podja˛ł studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego. Przerwał studia w 1918 roku i zacia˛gna˛ł sie˛ do wojska, gdzie walczył na froncie ukraińskim. Z lektury jego dzienników prowadzonych codziennie, choć niesystematycznie, wynika, że stawał sie˛ reprezentantem lewicy niepodległościowej i jako patriota zaangażowany był w różne problemy kraju. W czasie studiów na Uniwersytecie Warszawskim jego nauczycielami akademickimi byli czołowi przedstawiciele szkoły lwowsko-warszawskiej: I. Łukasiewicz i T. Kotarbiński, promotor jego pracy doktorskiej obronionej w 1925 roku pt.: „Analiza poje˛cia znaku”. W Warszawie zaprzyjaźnił sie˛ Stanisław Ossowski ze studentka˛ filozofii, Maria˛ Niedźwiedzka˛, z która˛ ożenił sie˛ w 1921 roku. O małżeństwie Ossowskiego można powiedzieć jako o zwia˛zku partnerskim ludzi o wyraźnych cechach osobowościowych, daja˛cym sobie autonomie˛ i możliwość realizacji swych życiowych celów. W latach 1923-1933 Ossowski uczył je˛zyka polskiego i literatury oraz propedeutyki filozofii w różnych gimanazjach i liceach warszawskich, a także w Szkole Nauk Politycznych i Państwowym Pedagogium. W tym też okresie podja˛ł prace˛ nad teoretycznymi podstawami estetyki, a powodem tego była jego artystyczna wrażliwość. Miał też Ossowski muzyczne zamiłowania oraz fascynował sie˛ literatura˛, zwłaszcza polskich romantyków. Długoletnie prace w dziedzinie estetyki zaowocowały opublikowaniem w 1933 roku studium „U podstaw estetyki”, które było polemika˛ z metafizyczna˛ koncepcja pie˛kna i sztuki. W swym studium rozwijał też własna˛ psychosocjologiczna˛ teorie˛ wartości estetycznych, tworzył projekt naukowych i empirycznych badań w tej dziedzinie, co było podstawa˛ habilitacji. W latach 1933-1935 przebywał w Londynie, gdzie był uczestnikiem seminarium etnologicznego prowadzonego przez B. Malinowskiego. W 1936 roku Stanisław Ossowski został adiunktem w Katedrze Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, kierowanej przez teoretyka kultury J.S. Bystronia. Wykładał także w Państwowym Instytucie Pedagogicznym Zwia˛zku Nauczycielstwa Polskiego oraz w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. W tym okresie jego zainteresowania ewoluowały w kierunku zgadnień socjologicznych i politologicznych. Wpływ na to miało m.in. rozczarowanie II Rzeczpospolita˛, która jego zdaniem nie realizowała demokratycznych ideałów lewicy niepodległościowej. Niepokoiły go poste˛py faszyzmu i ruchów nacjonalistycznych. Z analizy tych zagadnień wyrosła po cze˛ści opublikowana tuż przed wybuchem II wojny światowej „Wie˛ź społeczna i dziedzictwo krwi” poświe˛cona socjologicznej analizie rasizmu i mitów etnicznych. Stanowiła ona celna˛ i wcia˛ż aktualna˛ polemike˛ z kierunkami rasowo-antropologicznymi w naukach społecznych. W 1939 roku, we wrześniu Ossowski jako podporucznik i dowódca plutonu wzia˛ł udział w walkach z hitlerowskim najeźdźca˛, a po kapitulacji Polski jesienia˛ Stanisław Ossowski – co to sa˛ przeżycia estetyczne? 67 1939 roku zagrożony aresztowaniem udał sie˛ do Lwowa, gdzie pracował w Ossolineum do 1941 roku. Później, w okupowanej Warszawie od jesieni 1941 roku do późnej jesieni roku 1944 zajmował sie˛ tajnym nauczaniem w ramach podziemnego Uniwersytetu Warszawskiego. Uczestniczył też w działalności Rady Pomocy Żydom, kryptonim „Żegota”, i w pracach Tajnej Pracowni Architektonicznej i Urbanistycznej. Pomimo niesprzyjaja˛cych warunków Stanisław Ossowski intensywnie pracował naukowo. Podczas II wojny światowej napisał prace˛ „Z zagadnień psychologii społecznej”, która wydana została dopiero w 1967 roku. Podobno też w czasie II wojny światowej powstał zarys teorii narodu – nieszcze˛ściem re˛kopis ksia˛żki spłona˛ł prawie w całości podczas Powstania Warszawskiego w 1944 roku. Po 1945 roku Stanisław Ossowski zwia˛zał sie˛ tworzonym wtedy Uniwersytetem Łódzkim, gdzie został kierownikiem Katedry Teorii Kultury (19451947). Pełnił też obowia˛zki dziekana Wydziału Humanistycznego. W pierwszych latach po wojnie prowadził badania nad zagadnieniami etnicznymi na Opolszczyźnie oraz Warmii i Mazurach. Od roku 1948 pracował na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie aż do śmierci był kierownikiem Katedry Socjologii, z przerwa˛ w latach 1951-1956, kiedy to z przyczyn politycznych za nonkonformizm i krytyke˛ oficjalnego stanu marksizmu i leninizmu odsunie˛ty został od nauczania akademickiego, a współtworzone przez niego instytucje zlikwidowano, m.in. Katedre˛ Socjologii na UW. W końcu 1956 roku powrócił na Uniwersytet Warszawski i odegrał wielka˛ role˛ w odbudowie instytucji i studiów socjologicznych. W latach 1956-1960 był kierownikiem Zakładu Teorii Kultury i Przemian Społecznych Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk (PAN). W latach 1959-1962 Stanisław Ossowski był wiceprezesem Towarzystwa Socjologicznego. W tym też okresie opublikował dwie najgłośniejsze prace: „Struktura klasowa w społecznej świadomości” wydana w 1957 roku, która powstała w okresie stalinowskim oraz „O osobliwościach nauk społecznych” wydana 1962 roku, be˛da˛ca głośna˛ po cze˛ści polemika˛ ze współczesna˛ socjologia˛ empiryczna˛ inspirowana˛ przez neopozytywistyczna˛ filozofie˛ nauki. Zmarł w Warszawie 7 listopada 1963 roku. Zgodnie ze sposobami uprawiania filozofii przez przedstawicieli szkoły lwowsko-warszawskiej i jej tendencjami do prowadzenia ostrożnych analiz poje˛ciowych prowadził studia estetyczne Stanisław Ossowski. Najważniejsza˛ jego praca˛ z dziedziny estetyki jest „U podstaw estetyki” (1933), która stała sie˛ podstawa˛ do nadania mu tytułu docenta. „U podstaw estetyki” była kontynuacja˛ jego wcześniejszych studiów, a zwłaszcza jego pracy doktorskiej „Analiza poje˛cia znaku”. W swoich pracach estetycznych Ossowski korzysta z wypracowanych kategorii poje˛cia „utworu semantycznego”. Przez utwory semantyczne rozumiał Ossowski takie przedmioty materialne, które wypełniaja˛ funkcje oznaczenia wyobrażenia lub 68 Norbert Jerzy Pietrykowski znaczenia. Każda z tych funkcji, uważał Ossowski, przysługiwać może przedmiotowi jedynie ze wzgle˛du na czyja˛ś intencje˛1. W gruncie rzeczy utwór semantyczny był dla Ossowskiego synonimem znaku i jego dwóch typów: obrazu i symbolu2. Ossowski rozumiał to tak, że jeśli przedmiot jest utworem semantycznym (znakiem), to jest nim zawsze dla kogoś. Uważał także, że utwory semantyczne przenosza˛ myśli posługuja˛cego sie˛ nim człowieka na jakiś inny przedmiot. Obrazem zaś nazywa taki rodzaj znaku, który jest przyporza˛dkowany desygnatowi ze wzgle˛du na fizyczne podobieństwo. Desygnatem tutaj jest oznaczenie lub wskazanie przedmiotu. Znakiem jest tutaj wszelki przedmiot, który stanowi środek w poznawaniu czegoś innego. Natomiast symbol, to utwór semantyczny maja˛cy charakter konwencjonalny z powodu przyporza˛dkowania wskazanemu przedmiotowi wyła˛cznie ze wzgle˛du na czyja˛ś intencje˛, przy czym jego fizyczne cechy sa˛ oboje˛tne. Kategorie semantyczne, czyli badanie słów, znaków, symboli, obrazów służyły Ossowskiemu do analizy przeżyć estetycznych i wartości estetycznych. Stanisław Ossowski w swej praktyce estetycznej odróżniał sztuki odtwarzaja˛ce rzeczywistość, takie jak: malarstwo realistyczne, powieść, rzeźba, i te były głównym przedmiotem jego zainteresowania, od asemantycznych, tzn. takich, których funkcja˛ jest przedstawianie świata współczesne: malarstwo abstrakcyjne oraz, z pewnymi zastrzeżeniami, muzyka i architektura. W przypadku sztuk odtwarzaja˛cych rzeczywistość przedmiot oceny estetycznej nie musi być głównym przedmiotem doznań estetycznych. Ossowski był zdania, że w przypadku dzieł sztuki możliwe sa˛ zasadniczo dwa typy ich rozumienia, semantyczny i asemantyczny. Z interpretacja˛ semantyczna˛ mamy do czynienia wtedy, gdy to, co postrzegamy, nie jest przedmiotem naszego przedstawienia, lecz reprezentantem jakiegoś innego zjawiska lub zespołu zjawisk czy też pewnej sytuacji. Dzieje sie˛ to wobec przedmiotów, które dla nas coś znacza˛ lub wyobrażaja˛, np. sceny batalistyczne, kształty posa˛gu. Interpretacja asemantyczna nie wyprowadza nas poza granice przedmiotu postrzeganego. Dzieje sie˛ to, gdy mamy do czynienia z estetyczna˛ percepcja˛ przyrody i pewnymi odmianami sztuk nieprzedstawiaja˛cych, np. w operze, gdy widz nie zachwyca sie˛ akcja˛, a jedynie śpiewem, czyli głosem śpiewaka. Można powiedzieć, że estetyka Ossowskiego miała programowo semantyczny charakter, gdyż poje˛cia semantyczne pozwalały mu wypracować różne użyteczne analityczne kategorie interpretacyjne i kwalifikacyjne. Szczególnie ważna˛ cecha jego refleksji estetycznej był empiryczny charakter odróżniaja˛cy ja˛ głównie od dominuja˛cej wówczas metafizycznej spekulatywnej refleksji na temat sztuki. W dziele „U podstaw estetyki” Ossowski deklarował 1 2 S. Ossowski, Analiza poje˛cia znaku. 1936. w: O nauce Dzieła, t. IV, s. 39-61. Ibidem, s. 30. Stanisław Ossowski – co to sa˛ przeżycia estetyczne? 69 gotowość jej uprawiania bez przyjmowania założeń dotycza˛cych istoty pie˛kna, wartości i przeżyć estetycznych sztuki i jej funkcji. O słuszności przyje˛tej metody badawczej upewniała Stanisława Ossowskiego wiedza socjologiczna i znajomość dziejów sztuki. Sztuka, pisał Ossowski, bywa źródłem natchnienia i regeneracji. Niejednokrotnie pote˛guje nasza˛ pojemność odbiorcza˛ i rozwija wyobraźnie˛ socjologiczna˛3. Ossowski uważał, że to, co nazywamy przeżyciami estetycznymi, jest raczej zbiorcza˛ nazwa˛ doznań, cze˛stokroć różnia˛cych sie˛ bardzo mie˛dzy soba˛. Znajdziemy wśród nich proste przyjemności natury zmysłowej. Sa˛ też wśród nich przeżycia, kiedy ma sie˛ wrażenie przenikania w sfere˛ spraw ważniejszych niż sprawy życia codziennego. Doznań takich dostarcza niekiedy symboliczna sztuka albo kontemplacja dzikiej przyrody. Tak wie˛c przeżycia estetyczne wg Ossowskiego sa˛ nader zróżnicowane, ponieważ odpowiadaja˛ one rozmaitym, niekiedy wprost przeciwstawnym wzajemnie potrzebom i sa˛ uwarunkowane przez rozmaite dyspozycje. W rzeczywistości konkluzje Ossowskiego wynikaja˛ce z analiz były bardzo destrukcyjne dla tradycyjnej, metafizycznej estetyki. Z wielu powodów ma ona zdaniem Ossowskiego nieempiryczny charakter i nie jest w stanie zbadać różnorodności przedmiotów i przeżyć estetycznych. Należy wie˛c, uważał Ossowski, podzielić estetyke˛ na dwa działy: psychologie˛, zajmuja˛ca˛ sie˛ głównie recepcja˛ dzieł sztuki, i socjologie˛, badaja˛ca˛ ludzkie czynności i wytwory zwia˛zane z twórczościa˛, funkcjami dzieł sztuki. Mimo krytyki niektórych propozycji, estetyka Ossowskiego stała sie˛ ważnym punktem odniesienia dla polskich teoretyków estetyki. Przeżycia estetyczne w estetyce Stanisława Ossowskiego Stanisław Ossowski nie odnosił sie˛ do zagadnienia przeżycia estetycznego wprost, ale używał tego poje˛cia dla określenia wartości estetycznej. Jak wie˛kszość estetyków polskich okresu dwudziestolecia mie˛dzywojennego Ossowski nie pokusił sie˛ o wypracowanie definicji przeżycia estetycznego. Aby przypomnieć o przeżyciu estetycznym odnosi sie˛ pośrednio a to do pie˛kna, a to do doznań, a to do koncentracji lub kontemplacji. Tak pisał, gdy miał odpowiedzieć na pytanie, jakie cechy ła˛cza˛ pie˛knego konia, pie˛kna˛ sonate˛ i pie˛kny dramat – ze wzgle˛du na wielości form pie˛kna, poje˛cie ogólnej wartości estetycznej daje sie˛ zbadać tylko jako zdolność wywoływania estetycznych przeżyć, a nie ze wzgle˛du na ła˛cza˛ce te obiekty wspólne cechy. Prowadziło to Ossowskiego w strone˛ analiz psychologicznych. 3 S. Ossowski, O wychowawczych potencjałach twórczości artystycznej. 1939. Wybór pism, s. 290. 70 Norbert Jerzy Pietrykowski Pytał wie˛c, czy doznania nazywane przeżyciami estetycznymi stanowia˛ wzgle˛dnie jednolity rodzaj, czy sa˛ one charakterystyczne wyła˛cznie dla naszych reakcji wzgle˛dem przedmiotów ocenianych pod ka˛tem estetyki. Odpowiedzi, jakich udzielał on na te pytania, były negatywne. Ossowski uważał, że zjawisko zwane przeżyciem estetycznym jest zbiorcza˛ nazwa˛ doznań, ale różnia˛cych sie˛ mie˛dzy soba˛. Sa˛ wśród nich rozmaite proste przyjemności i sfera spraw ważniejszych. Wia˛że sie˛ z tym, pisał Ossowski, nierzadko przyjemność innego spojrzenia na otaczaja˛ca˛ rzeczywistość i odkrywanie czegoś ciekawego w różnych zjawiskach. Kiedy indziej kontemplacje˛ estetyczna˛ zawdzie˛czamy zupełnej bierności naszego intelektu, pogra˛żaja˛c sie˛ w stan pewnego rodzaju odurzenia, np. słuchaja˛c muzyki ludowej czy egzotycznej. Bywa też tak, że współczesny wiersz, obraz lub rzeźba itp. stanowia˛ rodzaj zagadki, której rozwia˛zanie dawać może radość przeżywania czegoś pie˛knego czy ciekawego. Toteż przeżycia estetyczne według Ossowskiego sa˛ nader zróżnicowane, ponieważ odpowiadaja˛ one niekiedy wprost przeciwstawnym wzajemnie potrzebom i sa˛ uwarunkowane przez bardzo różne dyspozycje. Musimy stwierdzić, pisał Ossowski, że różnorodność przeżyć estetycznych jest bodaj nie mniejsza niż różnorodność przedmiotów tych przeżyć4. Zdaniem Ossowskiego te wszystkie bardzo różnorodne przypadki doznań określanych mianem przeżyć estetycznych ła˛czy jednak postawa nazywana przez niego „życiem chwila˛”. Cechuje ja˛ brak nastawienia przyszłościowego, albo też wyrażana jest dominacja nastawienia aktualnościowego. Ossowski nawia˛zał tutaj bezpośrednio do koncepcji bezinteresowności rozwijanej w pracach I. Kanta. Typy przeżyć estetycznych w uje˛ciu Stanisława Ossowskiego Zdaniem Stanisława Ossowskiego spotykaliśmy sie˛ z przeżyciami, w których źródłem zadowolenia było pobudzenie intelektu widza czy słuchacza do jakichś czynności porza˛dkuja˛cych, np. wsłuchanie sie˛ w skomplikowany układ dźwie˛ków czy uruchamianie złożonej z różnych elementów maszyny czy innego organizmu. Kiedy indziej przeciwnie, kontemplacje˛ estetyczna˛ uzyskujemy przez oderwanie sie˛ od natłoku myśli i spraw codziennych. Zderzaja˛ sie˛ przeżycia polegaja˛ce na wczuwaniu sie˛ w cudza˛ psychike˛, przez co osia˛ga sie˛ jak gdyby multiplikacje˛ własnej egzystencji. Cze˛sto źródłem zadowolenia może być wczuwanie sie˛ w przedmioty martwe. Pewne rodzaje przeżyć estetycznych zaspokajaja˛ potrzeby silnych wstrza˛sów emocjonalnych, przy równoczesnym zwie˛kszaniu naszych zdolności odbiorczych. Inne zaś czynia˛ zadość potrzebie doskonałości poprzez obcowanie z przedmiotami uważanymi z pewnych punktów widzenia za doskonałe. 4 S. Ossowski, U podstaw estetyki. Dzieła, t. I, s. 258. Stanisław Ossowski – co to sa˛ przeżycia estetyczne? 71 Należy stwierdzić, pisze Ossowski, że różnorodność przeżyć estetycznych jest bodaj nie mniejsza niż różnorodność przedmiotów tych przeżyć. Zależy ona nie tylko od przedmiotów ocen estetycznych i indywidualnych dyspozycji psychicznych, ale również od środowiska społecznego i sytuacji społecznej. Środowisko, twierdzi Ossowski, kształtuje nasza˛ wrażliwość w różny sposób. Może ono narzucać także obowia˛zek reagowania emocjonalnego na pewne działa i wtedy trudno zdać sobie sprawe˛, gdzie mamy do czynienia ze stanami szczerymi, a gdzie tylko z konformistycznym zachowaniem sie˛ wobec uznawanych w pewnych kre˛gach wartości. Z analizy Stanisława Ossowskiego wynikaja˛ naste˛puja˛ce, opisane poniżej typy przeżyć estetycznych. A. Przeżycia estetyczne na pograniczu estetyki. Poszczególne typy przeżyć uważanych za przeżycia estetyczne zdaniem Stanisława Ossowskiego wydaja˛ sie˛ znacznie bliższe pewnym rodzajom stanów psychicznych, które sie˛ na ogół umieszcza poza sfera˛ estetyki, niż innym typom estetycznych wzruszeń. Przyjemnych wrażeń smakowych, dotykowych, termicznych nie uważamy potocznie za przeżycia estetyczne, nie zastanawiaja˛c sie˛, dlaczego nie możemy ich zaliczyć do tej samej kategorii co przyjemne wrażenia optyczne, słuchowe, we˛chowe, którym sie˛ zwykle kwalifikacji estetycznej nie odmawia. Widowisko teatralne nieraz daje widzom wzruszenia zupełnie analogiczne do tych, jakich doznajemy na meczu sportowym, jeżeli dość silnie przejmuja˛ sie˛ sportem lub losem współzawodników. Dalej, podaje Ossowski, jeszcze trudniej przeprowadzić choćby mglista˛ granice˛ pomie˛dzy pewnym typem przeżyć estetycznych a przeżyciami intelektualnymi, niezaliczanymi już do sfery estetycznej, np. lektura interesuja˛cych dzieł naukowych, albo pomie˛dzy innym typem estetycznych przeżyć a sfera˛ stanów religijnych. Kłopotliwym zadaniem sa˛ też próby wyodre˛bnienia przeżyć estetycznych od wrażeń o charakterze erotycznym. Jako cechy wyróżniaja˛ce wymienia sie˛ niekiedy wyraźne podłoże fizjologiczne i osobisty charakter przeżyć seksualnych. W uniesieniach miłosnych pote˛guje sie˛ cze˛sto ogólna wrażliwość estetyczna, a przy wyrażaniu wzruszeń erotycznych bywaja˛ stosowane te same słowa, z którymi mamy do czynienia przy charakteryzowaniu estetycznego stosunku do muzyki, poezji, sztuk plastycznych czy przyrody, pie˛kno, urok, zachwyt. B. Poje˛cie postawy estetycznej. Podczas charakteryzowania rozmaitych stanów bardzo cze˛sto mówi sie˛ o postawie estetycznej. Ossowski pisze, że właśnie postawa estetyczna ma wyróżniać wszystkie te przeżycia estetyczne bez wzgle˛du na ich przedmiot i bez wzgle˛du na rodzaj zabarwienia uczuciowego. Z tym, że wyrażenie „postawa estetyczna” bywa różnie pojmowane, może być to postawa wzgle˛dem przedmiotów postrzeganych lub wyobrażanych, a może być to postawa wzgle˛dem samych przeżyć. 72 Norbert Jerzy Pietrykowski Ossowski twierdzi w tym przypadku, że wyraz postawa zmienia znaczenie, postawa jako stosunek i postawa jako gotowość. W pierwszym przypadku autor mówi tak, że jeśli wyrażenie „przyja˛ć postawe˛ estetyczna˛” nie znaczy ani przygotować sie˛ w odpowiedni sposób, ani „zaja˛ć pewien stosunek wzgle˛dem własnych aktualnych przeżyć”, to pozostaje nam traktować „postawe˛ estetyczna˛” jako równoważnik wyrażenia – stosunek estetyczny do przedmiotów. To jest tylko inny sposób wyrażania sie˛ wobec tego, czy czynnikiem, który scharakteryzował wszystkie przeżycia estetyczne, nie moga˛ być jakieś obiektywne cechy przedmiotów przeżyć. W przypadku postawy jako gotowości postawa estetyczna oznacza chwilowa˛ dyspozycje˛ do przyjmowania w pewien szczególny sposób przedstawień postrzegawczych lub pochodnych. Inaczej mówia˛c, byłaby to gotowość do przeżyć estetycznych5. C. Życie chwila˛. Ossowski podaje tak, że przeżycia estetyczne daja˛ sie˛ pod różnymi wzgle˛dami traktować ła˛cznie z tzw. przeżyciami ludycznymi, czy wtedy, gdy jest mowa o wzbogacaniu życia fikcja˛, czy też gdy zabawy traktuje sie˛ jako odpoczynek umysłu od normalnego toku zaje˛ć. Dalej Ossowski mówi, że przede wszystkim jak we wszelkich zabawach i we wszelkiej kontemplacji estetycznej zasługuje na uwage˛ pewien doniosły czynnik wspólny, który może jest właśnie źródłem poczucia bezinteresowności, jakie sie˛ z tymi stanami ła˛czy i w tych wszystkich wypadkach żyjemy chwila˛. Wie˛ksza cze˛ść naszego życia świadomego upływa w ten sposób, że chwila bieża˛ca jest podporza˛dkowana przyszłości. Dzieje sie˛ tak nie tylko wtedy, gdy przeprowadzamy jakieś daleko sie˛gaja˛ce zamiary, ale również wtedy, gdy spełniamy swe codzienne obowia˛zki i gdy planujemy przyszłe działanie, gdy przewidujemy czy oczekujemy czegoś, gdy sie˛ le˛kamy, gdy martwimy sie˛ lub cieszymy tym co ma nasta˛pić. Autor sa˛dzi, że poje˛cie „życie chwila˛” łatwo trafia do naszych intuicji i uważa, że nie może być nieporozumień, gdy zgodzimy sie˛ nazywać „życiem chwila˛” te wszystkie okresy w toku naszej świadomości, które charakteryzuje wyraźny brak nastawienia na aktualność. Wśród stanów, które zaliczamy do życia chwila˛ w najczystszej postaci znajduja˛ sie˛ przeżycia, gdzie z cała˛ świadomościa˛ zmierzamy do jakiegoś przyszłego momentu i gdzie myśl o tym przyszłym momencie w znacznej mierze warunkuje intensywność tych przeżyć. D. Życie chwila˛ a kontemplacja estetyczna. Stanisław Ossowski uważa, że życie chwila˛ to kategoria bardzo szeroka. Przede wszystkim obejmuje ona zarówno przeżycia o charakterze czynnym, jak 5 S. Ossowski, Wybór pism estetycznych, 2004, s. 70. Stanisław Ossowski – co to sa˛ przeżycia estetyczne? 73 i przeżycia o charakterze kontemplacyjnym. To właśnie rozróżnienie zdaje sie˛ nas zbliżać do adekwatnej charakterystyki przeżyć estetycznych. Kontemplacyjne życie chwila˛ stanowi wg Ossowskiego bardzo doniosła˛ ceche˛ przeżyć estetycznych, a zakres jego rozcia˛ga sie˛ na wszelkie typy przeżyć. Uważa także, że kontemplacyjne radowanie sie˛ aktualnościa˛ traktuje sie˛ za kategorie˛ nadrze˛dna˛ w stosunku do przeżyć estetycznych. Twierdzi też, że jest to istotnie najbliższa kategoria nadrze˛dna dla wszystkich typów przeżyć. Przy tym wszystkim uznaje on, że nie uda nam sie˛ znaleźć jakiejś specjalnej cechy, która wyodre˛bniłaby wszystkie przeżycia estetyczne od tych kontemplacyjnych stanów życia chwila˛, którym nie chciano dawać miana przeżyć estetycznych. Stanisław Ossowski – co to sa˛ przeżycia estetyczne? Streszczenie Artykuł prezentuje przeżycia estetyczne w trzech różnych aspektach: psychologicznym, filozoficznym i estetycznym. Tekst przedstawia pogla˛dy Stanisława Ossowskiego na przeżycia estetyczne; artykuł zawiera też omówienie jego metod badawczych i źródeł twórczej inspiracji. Trzecia cze˛ść tekstu prezentuje zjawisko przeżyć estetycznych opartych na osobistych myślach Stanisława Ossowskiego, które jednak nie doprowadziły do określenia definicji tego problemu. Ponadto, ukazane sa˛ typy przeżyć estetycznych według Stanisława Ossowskiego, ze szczególnym uwzgle˛dnieniem doświadczeń życiowych i kontemplacyjnych życia w obecnej chwili. Słowa kluczowe: Stanisław Ossowski, estetyzm, socjologia, sztuka, kontemplacja. Stanisław Ossowski – what is aesthetic experience? Summary At the beginning, the article presents aesthetic experience in three different aspects: psychological, philosophical and aesthetic. In the next part of the article, professor Stanislaw Ossowski’s views on aesthetic experiences are discussed in detail; the article also analyses his means of research and the sources of his creative inspiration. The third part of the article presents the phenomenon of the aesthetic experience based on personal thoughts of Stanislaw Ossowski, which in the end did not lead to a final definition of this notion. Further on, the types of aesthetic experiences according to Stanislaw Ossowski are shown, with the emphasis on the experiences of living in the present moment and contemplative living in the present moment. Key words: Stanislaw Ossowski, aesthetics, sociology, art, contemplation, aesthetic attitude. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Alfred Skorupka Politechnika Śla˛ska Koncepcje cywilizacji prawosławnej Nawet jeśli nie interesujemy sie˛ specjalnie polityka˛, łatwo dostrzec, że w serwisach informacyjnych – gdy mowa o Rosji – wyróżnić możemy dwie tendencje w postrzeganiu i wartościowaniu cywilizacji prawosławnej. Pierwsza z nich, nazwijmy ja˛ postawa˛ zachodnioeuropejska˛, sprowadza sie˛ do traktowania Rosji jako niezwykle ważnego partnera gospodarczego i politycznego, z którym należy utrzymywać zadowalaja˛ce kontakty dyplomatyczne; druga zaś z tych postaw, nazwijmy ja˛ postawa˛ środkowoeuropejska˛, polega na traktowaniu Rosji jako wielkiego, nieprzewidywalnego sa˛siada, który stanowi zagrożenie dla szeroko rozumianego bezpieczeństwa, a szczególnie dla niepodległości – mniejszych państw. Oczywiście te dwie tendencje sa˛ sporymi uogólnieniami i tym bardziej nie można ich jednoznacznie przypisywać do polityków konkretnej cze˛ści Europy – Zachodniej lub Środkowej. Wiadomo jednak z historii, że państwa, które geograficznie nie sa˛siaduja˛ z Rosja˛ (a dawniej z imperium carów czy Zwia˛zkiem Radzieckim), takie jak Wielka Brytania, Francja czy Włochy, właściwie nigdy nie czuły sie˛ bezpośrednio zagrożone inwazja˛ np. Armii Czerwonej; z tych wzgle˛dów szukały głównie w Rosji sojusznika podczas prowadzenia różnych wojen. Zupełnie inna sytuacja była przez wieki w Polsce czy na Litwie, czyli w państwach, które swego czasu same dokonywały ekspansji na terenach dzisiejszej Białorusi, Ukrainy, a nawet Rosji, podczas gdy później zostały anektowane lub podbite przez wojska carskie. W artykule tym wszakże nie be˛dziemy podejmować analiz politologicznych, lecz naszym celem jest jedynie ukazanie podstawowych, historiozoficznych koncepcji cywilizacji prawosławnej – z punktu widzenia świata zachodniego. Co istotne, wydaje sie˛ – i te˛ hipoteze˛ be˛dziemy starali sie˛ właśnie uzasadnić – że powstałe w historiozofii wizje cywilizacji prawosławnej można, z grubsza rzecz biora˛c, uszeregować wedle tych dwu, scharakteryzowanych już powyżej tendencji postrzegania Rosji. Mianowicie, postawe˛ zachodnioeuropejska˛ rozumienia cywilizacji prawosławnej reprezentowałby Oswald Spengler i Arnold Toynbee, natomiast 76 Alfred Skorupka postawe˛ środkowoeuropejska˛ – Feliks Koneczny i Richard Pipes. Stanowisko pośrednie mie˛dzy tymi dwoma skrajnymi pogla˛dami zdaje sie˛ zajmować Samuel Huntington. Autor „Zderzenia cywilizacji” – jako Amerykanin i politolog – doskonale wie, jakie zagrożenie dla niepodległości niedużych państw stanowił ZSRR, jednak – jako twórca paradygmatu cywilizacyjnego w naukach politycznych – w swych rozważaniach stara sie˛ też znaleźć godne miejsce dla cywilizacji prawosławnej na mapie współczesnego świata. Wydaje sie˛, że zaproponowany sposób przedstawiania świata prawosławnego sprawi, że cywilizacja ta, jak również nasze własne le˛ki, obawy, nadzieje a nawet perspektywy lepszej współpracy z tym wielkim sa˛siadem Unii Europejskiej – stana˛ sie˛ przede wszystkim dla nas samych bardziej zrozumiałe. Pseudomorfoza rosyjska Historiozofia Oswalda Spenglera (1880-1936) ma charakter poetycki; sam jej twórca powiadał, że kultury – niczym rośliny i zwierze˛ta – należa˛ do żywej natury (lebendige Natur) Goethego, nie zaś do martwej natury Newtona1. „Wczuwanie sie˛, ogla˛danie, porównywanie, bezpośrednia pewność wewne˛trzna, ściśle zmysłowa imaginacja – oto środki, za pomoca˛ których zbliżał sie˛ do tajemnicy poruszaja˛cych sie˛ zjawisk. Otóż sa˛ to środki badań historycznych jako takich – i nie ma żadnych innych2” Pomimo tego, że Spengler3 nie był pierwszym historiozofem w dziejach myśli ludzkiej, uważał, że jego filozofia jest przełomowa. Twierdził, że dokonuje wre˛cz „przewrotu kopernikańskiego”; za „ptolemejski system historii” uważał przekonanie, że Europa – Zachód stanowi centrum całego historycznego „dziania sie˛”, podczas gdy inne kultury sa˛ wobec nas podrze˛dne4. 1 Zob. O. Spengler, Zmierzch Zachodu. Zarys morfologii historii uniwersalnej. Skrót dokonany przez Helmuta Wernera. Tłum. J. Marze˛cki. Wydaw. KR, Warszawa 2001, s. 41. 2 Ibidem, s. 44. 3 Zob. A. Kołakowski, Spengler, Wiedza Powszechna, Warszawa 1981, s. 57-59: Wedle Spenglera, sens i treść światu przemijaja˛cych form – nadaje zjawisko wielkich kultur. Kultury zaś to organizmy, żywe ciała odre˛bnych dusz, realizacje ich możliwości. Jako żyja˛ce organizmy maja˛ one swe narodziny, rozkwit i zgon, zawarte w przedziale czasowym licza˛cym przecie˛tnie tysia˛c lat. Kultury stanowia˛ organizmy niepozostaja˛ce ze soba˛ w żadnym zwia˛zku, wzajemnie nieprzenikliwe – można ustalać mie˛dzy nimi jedynie stosunki homologiczności czy jednoczesności. Spengler określił także dusze˛ kultury zachodnioeuropejskiej, która˛ nazwał faustyczna˛; za wyrazy tej duszy uważał m. in. właśnie osobowość Fausta – wiecznie nienasyconego, nieukojonego i niespokojnie ku czemuś da˛ża˛cego, dalej – poje˛cie przestrzeni jako nieskończenie głe˛bokiej, bezgranicznej rozcia˛głości, także samoświadomość, imperatyw moralny, czy nawet los króla Leara. 4 O. Spengler, Zmierzch..., s. 36-37. Koncepcje cywilizacji prawosławnej 77 Za prasymbol5 rosyjskiej kultury uznawał równine˛; podczas gdy faustyczny człowiek przejawia namie˛tność ekspansji na wszystkie strony w nieskończona˛ przestrzeń, w Rosji jednostka – wyzbywa sie˛ „ja”, aż bezosobowe „to” w człowieku stanie sie˛ właśnie jednym z nieskończona˛ równina˛. „Mistyczna rosyjska miłość – to miłość równiny, miłość do podległych temu samemu uciskowi braci, i to na całej ziemi, zawsze na całej ziemi; miłość do biednych, udre˛czonych zwierza˛t, które po niej we˛druja˛, do roślin, nigdy zaś do ptaków, obłoków i gwiazd. (...) Duch (Geist), esprit, spirit, ma charakter wertykalny, rosyjski duch ma charakter horyzontalny”6. Rosyjski okres „merowiński” zaczyna sie˛ wraz ze zrzuceniem jarzma tatarskiego przez Iwana III (1480 rok), a poprzez ostatnich Rurykowiczów i pierwszych Romanowów prowadzi aż do Piotra Wielkiego (lata 1689-1725). Odpowiadać to ma dokładnie czasom Chlodwiga (lata 481-511) aż do bitwy pod Testry (687 rok), w wyniku której panowanie faktycznie przejmuja˛ Karolingowie. Po tym moskiewskim okresie wielkich rodów bojarskich i patriarchów – kiedy to toczyła sie˛ cia˛gła walka stronnictwa starorosyjskiego ze zwolennikami kultury zachodniej – naste˛puje wraz z założeniem Petersburga (1703 rok) zjawisko pseudomorfozy7, które gwałtem wtłacza pierwotna˛ dusze˛ rosyjska˛ w obce formy późnego baroku, potem oświecenia. Zdaniem Spenglera – pomimo procesów westernizacji – instynkt rosyjskiego ludu nader słusznie i dogłe˛bnie rozgranicza z widoczna˛ u Tołstoja, Aksakowa i Dostojewskiego wrogościa˛ „Europe˛” od „Mateczki Rosji”. Chociaż carowie moskiewscy i elity kraju wzorowały sie˛ na Zachodniej Europie – głe˛boko we wszystkich prawosławnych duszach tkwiła spontaniczna orientacja na świe˛te Południe, na Bizancjum i Jerozolime˛. Rosjanie, znajduja˛cy sie˛ w okresie przedkulturowym, według koncepcji autora „Zmierzchu...”, rozumieli siebie i świat jedynie poprzez religie˛. Dlatego nowe miasta – jak Petersburg, inspirowane przepychem Londynu i Paryża – były nienaturalne i fałszywe. Carska˛ Rosje˛ zamieszkiwało przecież tylko „pierwotne” chłopstwo i „panowie”, tak jak w państwie Franków, a mieszczaństwo w ogóle nie istniało8. Wedle niemieckiego historiozofa – Tołstoj reprezentuje miniona˛, Dostojewski zaś – przyszła˛ Rosje˛. Tołstoj, mistrz zachodniej powieści – jest bowiem całym 5 Prasymbol – to jak gdyby logos duszy kultury, najbardziej bezpośrednie przyświadczenie tego, co metafizyczne. Dla duszy zachodniej prasymbolem jest przestrzeń, dla antycznej – ciało, a dla arabskiej – jaskinia. 6 O. Spengler, Zmierzch..., s. 306. 7 Z pseudomorfoza˛ mamy do czynienia wówczas, gdy obca, stara kultura cia˛ży na danym kraju tak silnie, że młoda, miejscowa kultura nie może dojść do pełnej świadomości. Za przykład pseudomorfozy – obok Rosji – niemiecki historiozof podawał także kulture˛ magiczna˛ (zwia˛zana˛ głównie z Arabami), której rozwój hamowała przez wiele wieków kultura antyczna. 8 O. Spengler, Zmierzch..., s. 35-36 i s. 303-304. 78 Alfred Skorupka sercem zwia˛zany z Europa˛, a chociaż kieruje przeciw niej swa˛ nienawiść, jednak nie potrafi uwolnić sie˛ od wpływów Zachodu. Z tego powodu właśnie nienawidzi również samego siebie i dlatego staje sie˛ ojcem bolszewizmu. Tołstoj ma stać w jednym rze˛dzie z Marksem, Ibsenem i Zola˛. Zupełnie co innego można powiedzieć o Dostojewskim, który zdaje sie˛ stać w jednym rze˛dzie z apostołami wczesnego chrześcijaństwa9. Autor „Braci Karamazow” nie interesuje sie˛ specjalnie ulepszaniem świata, znacznie bardziej pochłania go problematyka religijna; gdyby napisał żywot Chrystusa – a zawsze chciał go napisać – stałby sie˛ prawdziwa˛ Ewangelia˛. Dostojewski jest wie˛c jakby świe˛tym, podczas gdy Tołstoj tylko rewolucjonista˛; zderzaja˛ sie˛ tu ze soba˛ wyraźnie pocza˛tek i koniec w procesie formowania sie˛ kultury. Bolszewizm, zdaniem Spenglera, nie jest bowiem przeciwieństwem petrynizmu, lecz jego ostateczna˛ konsekwencja˛, skrajna˛ degradacja˛ metafizyczności do sfery socjalności, przeto tylko nowa˛ forma˛ pseudmorfozy. Chrześcijaństwo Tołstoja było w zasadzie nieporozumieniem; autor „Anny Kareniny” mówił o Chrystusie, lecz miał na myśli Marksa. Naste˛pne tysia˛clecie dziejów Rosji be˛dzie wszakże należało do chrześcijaństwa Dostojewskiego. Jakkolwiek historiozofia Spenglera jest poetycka, a wiele jej tez spornych i zbyt śmiałych, tym niemniej, trzeba przyznać, że również sporo intuicji niemieckiego myśliciela znajduje potwierdzenie w innych, omawianych dalej koncepcjach cywilizacji prawosławnej. Należy do nich z pewnościa˛ przekonanie o nieudanej próbie westernizacji carskiej Rosji, a także rozumienie bolszewizmu (a dalej komunizmu) jako uwarunkowanej kulturowo, rosyjskiej metody cywilizacyjnego doganiania świata zachodniego. Komunizm jako substytut westernizacji i chrześcijaństwa Arnold J. Toynbee (1889-1975) zdefiniował cywilizacje jako „najmniejsze jednostki studiowania historii”, gdyż schodzenie ku mniejszym od cywilizacji obiektom studiów historycznych uniemożliwia właściwe zrozumienie procesów dziejowych. Sformułował koncepcje˛ „wyzwań i odpowiedzi” jako wartościowe narze˛dzie badania sił nape˛dowych, powoduja˛cych przemiany cywilizacyjne. Wykazywał też, że niezwykłe osia˛gnie˛cia cywilizacji zachodniej w ostatnich stuleciach pozwalaja˛ traktować ja˛ jako cywilizacje˛ obecnie globalna˛, maja˛ca˛ przesłanie i perspektywy odmienne od pozostałych cywilizacji. Nauka Jezusa – wedle niego – przedstawia nam najgłe˛bsze rozumienie losu ludzkiego. Jedynie przez odniesienie do Boga potrafimy właściwie zrozumieć samych siebie i świat w którym żyjemy10. 9 Ibidem, s. 304-306. A. Toynbee, Studium historii. Skrót dokonany przez D.C. Sommervella. Tłum. J. Marze˛cki. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2000, s. 720. 10 Koncepcje cywilizacji prawosławnej 79 Społeczność chrześcijaństwa prawosławnego jest bliźniacza˛ odrośla˛ – wraz z nasza˛ zachodnia˛ społecznościa˛ – helleńskiej społeczności. Maja˛c pierwotna˛ siedzibe˛ w bizantyńskiej Anatolii, kre˛powana w dużej mierze przez konkurencyjna˛ ekspansje˛ społeczności islamskiej, zapewniła sobie w końcu rozlegle nabytki ku północy i wschodowi na przestrzeniach Rosji i Syberii, oskrzydliła świat islamski i wdarła sie˛ na Daleki Wschód. Zróżnicowanie zachodniego i prawosławnego świata chrześcijańskiego w formie dwu odre˛bnych społeczności wynikło z rozpadu ich wspólnego embriona, Kościoła katolickiego, na dwa ciała: Kościół rzymskokatolicki oraz Kościół prawosławny. Schizma ta dojrzewała przez ponad trzy stulecia, poczynaja˛c od kontrowersji ikonoklastycznej w VIII w. i kończa˛c na ostatecznym zerwaniu w sprawach teologii w 1054 r. Tymczasem Kościoły szybko różnicuja˛cych sie˛ społeczności przybrały wyraźnie kontrastowy charakter polityczny; Kościół katolicki na Zachodzie ulegał centralizacji pod niezależna˛ władza˛ średniowiecznego papiestwa, natomiast Kościół prawosławny stał sie˛ uległa˛ przybudówka˛ bizantyńskiego państwa11. Rozłam mie˛dzy dwiema cywilizacjami chrześcijańskimi pogłe˛bił sie˛ do tego stopnia, że w XV wieku chrześcijanie prawosławni opowiedzieli sie˛ za polityczna˛ uległościa˛ wobec Turków, przedkładaja˛c to nad uznanie kościelnego zwierzchnictwa zachodniego papieża chrześcijańskiego12. Najważniejszym jednak z darów przekazanych średniowiecznemu Zachodowi przez wschodni świat prawosławny – była polityczna instytucja absolutystycznego państwa autorytarnego, ucieleśniona w Cesarstwie Bizantyńskim. Stamta˛d właśnie ma wywodzić sie˛ idea zachodniego absolutyzmu, którego „totalitarne” manifestacje wysta˛piły w XX wieku13. Utworzenie rosyjskiego prawosławnego państwa uniwersalnego14 nasta˛piło w ósmej dekadzie XV w. przez wcielenie do Wielkiego Ksie˛stwa Moskiewskiego – Republiki Nowogrodzkiej i zbiegło sie˛ w ten sposób praktycznie z pocza˛tkiem „nowożytnego” rozdziału historii Zachodu. Na wyzwanie westernizacji Rosjanie udzielili trzech odmiennych odpowiedzi15. Jedna˛ z nich była totalitarna „zelocka” reakcja, której typowymi przedstawicielami stali sie˛ członkowie fanatycznej sekty „starowierców”. Druga˛ odpowiedzia˛ był bezkompromisowy „herodianizm”, którego genialnym wyrazicielem stał sie˛ Piotr Wielki. Taktyka Piotrowa polegała na przeobrażeniu imperium rosyjskiego z prawosławnego państwa uniwersalnego 11 Ibidem, s. 31-32. Ibidem, s. 639. Wie˛cej na temat relacji mie˛dzy średniowiecznym Zachodem a greckim chrześcijaństwem prawosławnym, Zob. ibidem, s. 638-643. 13 Ibidem, s. 643. 14 Państwo uniwersalne (np. Cesarstwo Rzymskie) powstaje w okresie dezintegracji danej cywilizacji i ma za zadanie powstrzymać rozkład społeczności, czego jednak nie potrafi dokonać. Państwa uniwersalne daja˛ jedynie „złudzenie nieśmiertelności”, a poza tym wytwarzaja˛ wiele użytecznych instytucji, wspólnych dla dużego obszaru: usprawniaja˛ komunikacje˛, ujednolicaja˛ je˛zyk, pismo, prawo, itp. 15 Por. A. Toynbee, Studium..., s. 605-606. 12 80 Alfred Skorupka w jedno z parafialnych państw nowożytnego świata zachodniego. Chociaż taktyka ta była stosowana z pozornym sukcesem przez ponad dwieście lat, nigdy nie spotkała sie˛ z pełnym poparciem ludu rosyjskiego. Piotrowa polityka westernizacji okazała sie˛ nie tylko nierosyjska, ale i nieskuteczna; w tych okolicznościach długo tłumione przeświadczenie o wyja˛tkowości rosyjskiego przeznaczenia przejawiło sie˛ na nowo w rewolucji komunistycznej. Komunizm Rosji był próba˛ pogodzenia tego nieodpartego poczucia rosyjskiego przeznaczenia z nieuchronna˛ koniecznościa˛ sprostania nowożytnej zachodniej dzielności technologicznej. To przyswojenie sobie nowożytnej zachodniej ideologii – choćby nawet ideologii sprzecznej z rozpowszechnionym zachodnim liberalizmem – było paradoksalnym sposobem potwierdzenia, na przekór nowożytnemu Zachodowi, roszczeń Rosji do statusu dziedzica jedynego w swym rodzaju dziedzictwa16. Bolszewizm, zdaniem Toynbee’ego, stanowił skuteczne wyzwanie zewne˛trzne pod adresem naszej społeczności, przed jakim Zachód nie stał już dawno, od czasu nieudanego oble˛żenia Wiednia przez Osmanów. Jednak, nawet ewentualny triumf komunizmu nad kapitalizmem nie oznaczałby triumfu obcej kultury, komunizm bowiem – w przeciwieństwie do islamu – sam sie˛ wywodzi z zachodniego źródła, be˛da˛c krytyka˛ i reakcja˛ na zachodni kapitalizm, który zwalcza. W Zwia˛zku Radzieckim marksizm przeistoczył sie˛ w emocjonalny i intelektualny substytut prawosławnego chrześcijaństwa, z Marksem jako swym Mojżeszem, Leninem jako swym Mesjaszem oraz ich dziełami zebranymi jako świe˛tymi ksie˛gami tego nowego ateistycznego Kościoła wojuja˛cego. Z drugiej jednak strony – stalinowska pie˛ciolatka była próba˛ mechanizacji rolnictwa, jak również przemysłu i transportu, maja˛ca˛ na celu przemiane˛ narodu wieśniaków w naród mechaników, po prostu transformacje˛ Rosji w nowa˛ Ameryke˛. Innymi słowy, była to współczesna próba westernizacji, tak radykalna i bezwzgle˛dna, że usuwa w cień dzieło Piotra Wielkiego17. Rosjanie dali przykład, za którym poszli już w niespełna 31 lat potem Chińczycy i za którym mogłyby pójść z czasem inne narody. Marksowska świecka ewangelia komunizmu dała Rosji psychologiczny urok, jakiego nagi carat nie był w stanie wywierać. Sta˛d też Zwia˛zek Radziecki mógł rozporza˛dzać w Chinach – jak i gdzie indziej – pote˛żna˛ „pia˛ta˛ kolumna˛”18. Reżim Kiereńskiego poniósł fiasko, ponieważ obarczało go zadanie niewykonalne: tworzenia rza˛du parlamentarnego bez obecności solidnej, kompetentnej i doświadczonej klasy średniej, do której mogliby sie˛ odwołać. Tytułem kontrastu Leninowi sie˛ powiodło, ponieważ przysta˛pił do tworzenia czegoś, co mogło sprostać aktualnej sytuacji. Jego wszech16 17 18 Ibidem, s. 606. Ibidem, s. 188-189. Zob. też: ibidem, s. 447. Ibidem, s. 631. Koncepcje cywilizacji prawosławnej 81 zwia˛zkowa partia komunistyczna nie była wprawdzie niczym absolutnie bezprecedensowym; jej antycypacja˛ w irańskiej historii była niewolnicza gwardia osmańskiego padyszacha czy bractwo safawidzkich Kyzyłbasz. W różnych islamskich i hinduskich bractwach można już łatwo rozpoznać etos rosyjskiej partii komunistycznej19. Angielski uczony podaje jeszcze, że w roku 1952 wie˛kszość nierosyjskich narodów prawosławnych znajdowała sie˛ faktycznie pod wojskowa˛ i polityczna˛ kontrola˛ Rosji, za wyja˛tkiem Grecji i Jugosławii. W państwach pod zwierzchnictwem rosyjskim uwidoczniło sie˛ jednak, że nawet pośrednie sprawowanie władzy przez Rosjan było nienawistne dla wszystkich poza garstka˛ komunistów, rza˛dza˛cych tymi krajami jako agenci Moskwy. Chociaż to antyrosyjskie nastawienie w nierosyjskich krajach prawosławnych mogłoby wydawać sie˛ na pierwszy rzut oka zaskakuja˛ce, dlaczego panslawizm i panortodoksja okazały sie˛ tak nieprzydatne dla Rosji w jej spotkaniu z tymi narodami, którym udzieliła przecież tak skutecznej pomocy w ich walkach o wywikłanie sie˛ z sideł osmańskich. Odpowiedź jest taka, że osmańscy chrześcijanie prawosławni ulegli czarom Zachodu i jeśli Rosja ich w ogóle pocia˛gała, działo sie˛ tak jedynie dlatego, że była pionierem dzieła westernizacji, o która˛ i oni usilnie zabiegali 20. Wizja cywilizacji turańskiej Feliks Koneczny (1862-1949) – polski historiozof21, za najwyższa˛ ze wszystkich cywilizacji uznawał cywilizacje˛ łacińska˛ (tj. zachodnia˛), a wśród jej najważniejszych cech wymieniał chrześcijaństwo oraz nauke˛ i działalność Kościoła katolickiego. Z tego punktu widzenia oceniał inne cywilizacje i pisał o zagrożeniu świata zachodniego mieszankami cywilizacyjnymi: wzorcami życia i wartościami, które pochodza˛ z cywilizacji bizantyńskiej, żydowskiej, turańskiej, a nawet chińskiej22. Poje˛cie cywilizacji zostało wie˛c tutaj oderwane od przywia˛zania do prze19 Ibidem, s. 633. Ibidem, s. 610. 21 Koneczny stworzył nauke˛ o cywilizacji, która wychodza˛c od danych historycznych, dochodziła do abstrakcyjnych zasad ogólnych. Był zwolennikiem metody indukcyjnej, uznawał jednak głe˛boka˛ różnice˛ mie˛dzy siłami materialnymi i fizycznymi, a duchowymi i moralnymi. Nauka o cywilizacji Konecznego wychodziła wie˛c od jednostkowych faktów, zaś celem jej były abstrakcyjne zasady ogólne – tzw. prawa dziejowe. Przy czym trzeba podkreślić, że prawa te sa˛ imperatywami moralnymi, prawami docelowymi i normatywnymi – a nie koniecznościami biologicznymi. Zob. J. Skoczyński, Idee historiozoficzne Feliksa Konecznego, Wydaw. Uniwersyteu Jagiellońskiego, Kraków 1991, s. 29-30; F. Koneczny, O ład w historii. Z dodatkami o twórczości i wpływie Konecznego, Wydaw. „Nortom”, Wrocław 2004, s. 16-18; A. Hilckman, O Feliksie Konecznym, [w:] F. Koneczny, O ład..., s. 52. 22 Zob. F. Koneczny, O wielości cywilizacyj. Skład główny: Gebethner i Wolff, Kraków 1935. Reprint I wydania, Wydaw. WAM, Ksie˛ża Jezuici, Kraków 1996, s. 310 i s. 315. 20 82 Alfred Skorupka strzeni; dla Konecznego cywilizacje sa˛ raczej czymś jak „fluidy” duchowe, które bujaja˛ nad przestrzeniami. Sa˛ „zamknie˛te” tylko logicznie, w tym sensie, iż pozostaja˛ współmierne, nie można bezkarnie wprowadzać do nich elementów przeciwnych z innych cywilizacji23. „Sa˛ one raczej czymś w rodzaju tchnienia w atmosferze, czymś ponadterytorialnym, faluja˛cym, co stara sie˛ rozszerzać, jak wszystko to, co jest duchem24”. Polski badacz uważał, że każda cywilizacja składa sie˛ z mozaiki różnorodnych elementów, wyrastaja˛cych historycznie na bardzo różnych podłożach: geograficznym, stanowym, politycznym czy wyznaniowym25. Każda składa sie˛ też z szeregu kultur, np. polskiej, niemieckiej czy włoskiej. „Cywilizacja to najwie˛kszy zakresowo odłam ludzkości, o którego wspólnocie decyduje metoda życia zbiorowego, swym zasie˛giem kodyfikuja˛ca wszelkie przejawy życia ludzkiego, tworza˛c tym samym autonomiczna˛, samowystarczalna˛ i nie podlegaja˛ca˛ wpływom innych cywilizacji całość. Każda z wielu historycznie wytworzonych cywilizacji jest suma˛ odmian zwanych kulturami, które w płaszczyźnie zjawiskowej tworza˛ wielokształtność postaci macierzystej cywilizacji26”. A wie˛c cywilizacja – to suma wszystkiego, co pewnemu odłamowi ludzkości jest wspólne, a zarazem suma tego wszystkiego, czym taki odłam różni sie˛ od innych27. W zwia˛zku z tymi głównymi pogla˛dami, obraz religii niechrześcijańskich u Konecznego jest dość uproszczony i sprowadza sie˛ do ich krytyki z punktu widzenia katolicyzmu. Prawosławie omawia w swej najważniejszej ksia˛żce w podrozdziale „Chrześcijaństwo oryentalne” ła˛cznie z monofizytami, nestorianami, itp. wyznaniami; pisze: „Stoi też prawosławie cywilizacyjnie blisko chrześcijaństwa azyatyckiego, a czyż kultura Rusi nie pozostaje w ścisłym zwia˛zku historycznym z cywilizacyami mongolska˛ i turańska˛ wogóle? Moskwa przeje˛ła poje˛cia państwowe od Mongołów, od Tatarów administracye˛, od kazańskich obyczaj warstwy wyższych (tieremy itp.). Budownictwo cerkiewne wywodzi sie˛ z Oryentu azyatyckiego28”. Zdaniem Konecznego – wsze˛dzie na Wschodzie pierwiastek moralny podporza˛dkowany jest sile materialnej (tak było nawet w Bizancjum). Kategorycznie stwierdza, że choć prawosławie jest teologicznie bardzo bliskie katolicyzmowi, tym niemniej, cywilizacyjnie mie˛dzy Kościołem a Cerkwia˛ pozostaja˛ ogromne różnice. 23 A. Hilckman, O Feliksie..., s. 104. Ibidem, s. 56. 25 L. Gawor, O wielości cywilizacji. Filozofia społeczna Feliksa Konecznego, Wydaw. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2002, s. 51. 26 Ibidem, s. 50. 27 F. Koneczny, O wielości..., s. 154. 28 Ibidem, s. 262. 24 Koncepcje cywilizacji prawosławnej 83 Cywilizacje˛ bizantyńska˛ natomiast uważa za twór kompromisowy pomie˛dzy Rzymem, Grecja˛ a Orientem azjatyckim, przy czym szczególnie zaważyć w niej miały wpływy syryjskie. Państwo bizantyńskie oparło sie˛ nie na społeczeństwie, lecz na biurokracji29. Cywilizacja ta – wraz ze swoim ideałem państwa uniwersalnego – miała rozprzestrzenić sie˛ na Europe˛ Zachodnia˛; za jej przejaw uważa szczególnie państwo pruskie za rza˛dów Bismarcka, także imperium osmańskie, ustrój Austro-We˛gier, a nawet cały protestantyzm30. Cecha˛ charakterystyczna˛ tej cywilizacji jest brak rozdziału mie˛dzy władza˛ królewska˛, państwowa˛ a religijna˛, (tzw. cezaropapizm). Bizantynizm miał triumfować w Europie szczególnie w czasach nowożytnych, a załamał sie˛ gwałtownie dopiero po I wojnie światowej. Było to spowodowane przeje˛ciem władzy: przez Hitlera w Niemczech, przez komunistów w Rosji i przez Ataturka w Turcji31. Oryginalna koncepcja polskiego historiozofa dotyczyła cywilizacji turańskiej, do której zaliczał Mongołów, Mandżurów, ludy tureckie i ugrofińskie, a w dalszej kolejności – Rosjan32. W turańskiej cywilizacji zawsze władca stanowił jedyne źródła prawa w państwie; życie publiczne jest tutaj wre˛cz bezetyczne33. Ludy turańskie stanowia˛ głównie koczownicy, wojownicy, pogra˛żeni w nieustannych walkach plemiennych, gdyż rabunek jest u nich racja˛ życia i utrzymania. Wszystkie kultury tej cywilizacji można streścić w jednym wyrazie: „obóz”, ponieważ u ludów tych każdy jest czyimś wojownikiem, a zrzeszenia społeczne trzymaja˛ sie˛ praw wojennych nawet w czasie pokoju34. W historiozofii Konecznego – sens poje˛cia „cywilizacja” nabrał wie˛c wyja˛tkowej treści, a przede wszystkim jest on mocno kontrowersyjny. Razić może wielu cia˛głe dopatrywanie sie˛ w różnych wydarzeniach i przemianach społeczno-politycznych wpływów określonych cywilizacji. Np. socjalizm i komunizm zostaja˛ określone jako doktryny cywilizacji żydowskiej, ustrój zaś państwa sowieckiego ma być turańsko-żydowski35. Weźmy inny przykład – zrównywanie Prus Bismarcka z Cesarstwem Bizantyjskim. Co najwyżej, jak sie˛ zdaje, wolno nam mówić o pewnych analogiach mie˛dzy oboma państwami, gdyż pojawiły sie˛ one przecież w zupełnie różnych epokach, złożyły sie˛ nań odmienne narody, religie czy tradycje gospodarcze. Gdyby rzeczywiście przyja˛ć twierdzenie Konecznego, że bizantynizm przez wiele wieków triumfował w Europie, należałoby uznać także, że to właśnie ta 29 Ibidem, s. 293. Zob. F. Koneczny, Cywilizacja bizantyńska, Wydaw. „Antyk” Marek Dybowski, Komorów 1996; m.in. s. 17, s. 171 i s. 310. 31 Ibidem, s. 392. 32 O przejawach turańszczyzny w Rosji, Zob. F. Koneczny, Dzieje Rosji, tom III: Schyłek Iwana III 1492-1505, Wydaw. „Antyk” Marek Dybowski, Komorów 2003, s. 210-231. 33 F. Koneczny, O wielości..., s. 296. 34 F. Koneczny, Cywilizacja bizantyńska..., s. 173. 35 Ibidem, s. 393. 30 84 Alfred Skorupka wschodnia cywilizacja zbudowała pote˛ge˛ Zachodu – nie zaś łacińska, która zwykle była jakby przygaszona. Aby zrozumieć, jaka logika kieruje wywodami Konecznego, trzeba przyja˛ć, jak sa˛dzimy, że wedle tego myśliciela – cywilizacja łacińska jest w zasadzie ideałem, który jednak (poza krótkimi okresami w poszczególnych krajach) nigdy nie został zrealizowany, ponieważ także w Europie dominowały zawsze inne, niższe cywilizacje. W swoich obszernych dziełach autor „O wielości...” skupia sie˛ przede wszystkim na przedstawieniu defektów różnych tradycji, systemów politycznych i w ogóle – państw z punktu widzenia nauki Kościoła katolickiego stanowia˛cej kwintesencje˛ cywilizacji łacińskiej. Wła˛czaja˛c Rosje˛ do cywilizacji turańskiej, Koneczny twierdzi, że jest to najniższa ze wszystkich cywilizacji. W ten sposób, niesprawiedliwie, zrównuje cywilizacje˛ prawosławna˛ niemal z barbarzyństwem. Nawet, jeśli wierzymy, że katolicyzm jest najwznioślejsza˛ religia˛, a cechy cywilizacji Zachodu sa˛ najwyższym dokonaniem ludzkiego ducha, trzeba także umieć ponadto docenić wyste˛powanie, wcale nierzadko, wspaniałych dokonań kultury duchowej i materialnej w innych społecznościach. Tego brakuje nam właśnie u polskiego myśliciela; chociaż napisał trzy tomy „Dziejów Rosji” – próżno w nich szukać uznania nawet dla Tołstoja i Dostojewskiego. Nie chcemy bynajmniej kwestionować ogromnej erudycji Konecznego, jego talentu pisarskiego i żmudnej pracy, jaka˛ włożył w napisanie swych licznych ksia˛żek; twórczość tego uczonego zajmuje bowiem ważne miejsce w polskiej nauce, a także budzi zainteresowanie i szacunek na świecie. Tym niemniej, wizja, szczególnie właśnie cywilizacji prawosławnej u autora O wielości... – w zestawieniu z pozostałymi omówionymi tutaj koncepcjami – zdaje sie˛ być najmniej obiektywna. Prywatna własność a przemiany społeczno-gospodarcze Richard Pipes jest wprawdzie amerykańskim sowietologiem i specjalista˛ od historii Rosji, jednak urodził sie˛ w roku 1923 w Cieszynie w żydowskiej rodzinie, jako syn legionisty Piłsudskiego. I być może właśnie polskie pochodzenie spowodowało, że jego wizja Rosji jest zbieżna z pogla˛dami Konecznego. Auror „Rosji carów”36 jest oczywiście daleki od antyrosyjskich fobii autora „O wielości cywlizacyj”, tym niemniej, z jego ksia˛żek wyłania sie˛ obraz Rosji – jako kraju przede wszystkim pod wieloma wzgle˛dami opóźnionego wobec Zachodu. Najoryginalniejsza˛ jednak idea˛ Pipesa pośród omawianych tutaj koncepcji cywilizacji prawosławnej sa˛, jak sie˛ zdaje, rozważania, które zawarł w ksia˛żce „Własność a wolność”. 36 R. Pipes, Rosja carów. Tłum. W. Jeżewski, Wydaw. „Magnum”, Warszawa 2006. Koncepcje cywilizacji prawosławnej 85 Pipes twierdzi, że kluczem do wyłonienia sie˛ idei wolności i demokracji – jest posiadanie przez ludzi własności. Przyczyna˛ narodzenia sie˛ idei wolności ma być poczucie niezależności ekonomicznej oraz świadomość własnej wartości – co po raz pierwszy miało miejsce przede wszystkim u starożytnych Greków, a dalej – w średniowiecznej wspólnocie miejskiej, gdzie handel i manufaktura przyczyniły sie˛ do powstania pote˛żnej klasy posiadaja˛cej. Procesy te przez setki i tysia˛ce lat nie miały żadnego odpowiednika na Bliskim Wschodzie. Niemożliwe jest nawet odnalezienie odpowiednika słowa „wolność” (gr. eleutheria lub łac. libertas) w jakimkolwiek je˛zyku Bliskiego Wschodu, co wie˛cej, także w żadnym je˛zyku Dalekiego Wschodu; dlatego pierwsze tłumaczenia tego słowa na je˛zyk japoński, chiński czy arabski – stawiaja˛ je na równi z rozwia˛złościa˛, libertynizmem i anarchia˛37. Historia Rosji dowodzi z kolei, że prywatna własność jest czynnikiem niezbe˛dnym, chociaż niewystarczaja˛cym dla zbudowania wolności. W cia˛gu ostatniego półtora wieku swego istnienia system carski skrupulatnie przestrzegał praw własności, pocza˛tkowo w odniesieniu do ziemi, później – do kapitału. Dlatego właśnie wywodza˛cy sie˛ w niejednym przypadku z najwybitniejszych arystokratycznych rodzin dekabryści, którzy w roku 1825 zbuntowali sie˛ przeciw carowi, otrzymali wyroki śmierci lub zesłania, ale ich posiadłości pozostały nietknie˛te w kształcie sprzed stu lat38. Tymczasem – uznaja˛c prawa własności swych poddanych – carski rza˛d w wieku XIX i na pocza˛tku XX nie wykazywał wie˛kszego szacunku dla ich swobód obywatelskich, a już zupełnie – dla ich swobód politycznych. Aż do wyzwolenia, w roku 1861, pańszczyźniani chłopi byli dobytkiem ruchomym, który ich panowie mogli smagać knutem, zsyłać na syberyjska˛ katorge˛ albo wcielać dożywotnio do wojska. Inni, w tym również szlachta, mogli być aresztowani i pozbawieni wolności (z pogwałceniem Karty szlacheckiej z 1785 r.) za domniemane przeste˛pstwa polityczne, a odbywało to sie˛ zgodnie z procedura˛ administracyjna˛. Społeczeństwo nie mogło przełożyć swego gospodarczego rozkwitu na zapewnienie osobistej wolności, ponieważ wszystkie polityczne i gospodarcze szczeble okupowała autokracja. Polityczna wolność i swobody obywatelskie pojawiły sie˛ w Rosji dopiero w latach 1905-1906 nie jako naturalna konsekwencja wzrostu siły narodu, ale jako desperacka próba ze strony monarchii zapobieżenia zagrażaja˛cej jej rewolucji. Dziesie˛ć lat później, z chwila˛ jej wybuchu, wszystkie osia˛gnie˛cia i prawa, jednocześnie z wolnościa˛, natychmiast sie˛ ulotniły, ponieważ ich fundamenty były nad wyraz płytkie. 37 Zob. R. Pipes, Własność a wolność. Tłum. L. Niedzielski. Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, Warszawa 2000, s. 182-186. 38 Ibidem, s. 310. 86 Alfred Skorupka „Doświadczenie Rosji wskazuje, że wolności nie można zadekretować; ona musi narastać stopniowo, w ścisłym zwia˛zku z własnościa˛ i prawem. Jeśli bowiem zachłanność jest cecha˛ naturalna˛, to szacunek do własności i wolności innych osób – już nie. Powinien on być wpajany tak długo, aż zapuści wystarczaja˛co głe˛bokie korzenie w ludzkiej świadomości, by sie˛ uodpornić na wszelkie zakusy zniszczenia go”39. Pipes pisze, że Rosjanie (podobnie jak inne narody) wcale nie byli jakoś genetycznie predestynowani do takiego a nie innego ustroju gospodarczego, a jako uzasadnienie tej tezy podaje słabo znany przykład Nowogrodu40 i pobliskiego Pskowa, które szcze˛śliwie unikne˛ły zniszczenia przez Mongołów i przez długi czas zdołały zachować i rozwina˛ć instytucje samorza˛dowe, których działalność ci ostatni zniszczyli w środkowej Rosji. Nowogród stał sie˛ bardzo ważnym ośrodkiem handlowym, który współpracował z Liga˛ Hanzeatycka˛. Dominuja˛ca˛ instytucja˛ polityczna˛ w Nowogrodzie pozostawały „wiece”, które w innych cze˛ściach Rosji zanikne˛ły; rola ksia˛ża˛t sprowadzała sie˛ zaś tutaj głównie do dowodzenia siłami zbrojnymi. Niektórzy historycy twierdza˛ wprost, że Nowogród był w zasadzie republika˛ demokratyczna˛ w pełnym tego słowa znaczeniu – jedyna˛, w całej historii Rosji, aż do 1990 r. Miasto-państwo zostało jednak podbite przez Iwana III w roku 1494, co wia˛zało sie˛ oczywiście z zupełna˛ zmiana˛ jego charakteru gospodarczo-politycznego. Rosjanie z pewnościa˛ przyswoili sobie mongolskie polityczne postawy: ponieważ służa˛c jako mongolscy agenci, przyzwyczaili sie˛ do traktowania swego ludu jak zwycie˛żonych, pozbawionych jakichkolwiek praw poddanych. Mentalność taka nie znikne˛ła wraz z mongolskim panowaniem41. Powszechnie używanym określeniem oznaczaja˛cym własność była wotczina (lub otczina), synonim łacińskiego patrimonium, czyli dziedzicznie po ojcu; słowem tym określali wszystko, co zostało nabyte poprzez dziedziczenie, ła˛cznie z władza˛ polityczna˛. W ten sposób rosyjscy ksia˛że˛ta mówili o swoich ksie˛stwach jako o wotczinach, a ich wasale w ten sam sposób nazywali swoje posiadłości42. Toteż, system rza˛dów w dawnej Rosji Pipes określa jako „patrymonialy”, rozumieja˛c przez to poła˛czenie władzy najwyższej i posiadania. W Rosji ewolucja własności ziemi przebiegała w kierunku dokładnie odwrotnym, niż działo sie˛ to w pozostałych krajach Europy. W czasie gdy Europa Zachodnia znała głównie warunkowe posiadanie ziemi w postaci lenna, w Rosji istniała tylko własność dziedziczna. Do chwili, kiedy posiadanie warunkowe w Europie Zachodniej przerodziło sie˛ we własność bezpośrednia˛, w Rosji dobra dziedziczne ewoluowały w lenna królewskie, a ich dawni dzierżyciele stali sie˛ 39 40 41 42 Ibidem, s. 311. Zob. ibidem, s. 255-259. Ibidem, s. 252. Ibidem, s. 253. Koncepcje cywilizacji prawosławnej 87 wasalami władcy. Czynnik ten najlepiej wyjaśnia w historii Rosji odchylenia jej politycznej i gospodarczej ewolucji od rozwoju reszty Europy, oznaczało to bowiem, że w epoce rosyjskiego absolutyzmu własność nie stanowiła żadnej przeszkody dla władzy królewskiej43. Ponadto, podczas gdy pod koniec średniowiecza chłopi pańszczyźniani stali sie˛ na Zachodzie ludźmi wolnymi, w Rosji wolni przeszli w stan poddaństwa. Zdaniem Pipesa, Piotr Wielki nie tylko pozostawił nienaruszona˛ dawna˛ rzeczywistość rosyjska˛, ale nawet – utrwalaja˛c ja˛ – jeszcze bardziej oddalił Rosje˛ od Europy Zachodniej. Pod wieloma wzgle˛dami panowanie tego monarchy zapisało sie˛ jako szczyt carskiego patrymonializmu 44. Po rewolucji bolszewickiej nastały, szczególnie w pierwszych latach władzy radzieckiej, idealistyczno-utopijne „eksperymenty” ekonomiczne, o których amerykański uczony pisze naste˛puja˛co: „Była to katastrofa nie maja˛ca precedensu w dotychczasowych dziejach świata; żaden rza˛d nigdy nie odegrał tak niszcza˛cej roli w sferze życia i mienia własnego narodu – jest to fakt po dziś dzień z trudnościa˛ uświadamiany sobie przez świat zewne˛trzny”45. Dzieje łagrów radzieckich opisał w swym monumentalnym i przejmuja˛cym dziele „Archipelagu GUŁag” Aleksander Sołżenicyn (1918-2008), laureat literackiej Nagrody Nobla, który jest chyba najwie˛kszym autorytetem intelektualnym i moralnym dla Rosjan w XX wieku. Zasadnicza˛ przyczyna˛ upadku Zwia˛zku Radzieckiego w roku 1991 – wydarzenia zreszta˛ w dziejach świata również wyja˛tkowego, kiedy to w warunkach pokojowych, w cia˛gu kilku tygodni rozpadło sie˛ imperium – była chwieja˛ca sie˛ gospodarka, a konkretnie, decyduja˛ca˛ role˛ odegrał tutaj, jak można domniemywać, brak własności prywatnej46. Nowe przywództwo Rosji zacze˛ło prywatyzować gospodarke˛ w szybkim tempie, do tego stopnia, że w połowie lat dziewie˛ćdziesia˛tych od dwóch trzecich do trzech czwartych rosyjskiego produktu globalnego brutto pochodziło już z sektora prywatnego. Podobnie jak wiele innych wydarzeń w Rosji, również i to było bezprecedensowe w swej skali. A zatem najzuchwalsza w dziejach próba zniesienia prywatnej własności zakończyła sie˛ kle˛ska˛47. 43 Ibidem, s. 270-271. Ibidem, s. 279. 45 Ibidem, s. 319-320. 46 Ibidem, s. 322. 47 Ibidem, s. 323-324. Zob. też: ibidem, s. 414-431: Pipes zastanawia sie˛ na końcowych stronach swej ksia˛żki, czy prawo do własności nie jest ważniejsze od prawa wyborczego. Ponieważ tylko prawo własności stwarza pewna˛ autonomiczna˛ strefe˛, której, za obopólna˛ zgoda˛, ani państwo ani społeczeństwo nie moga˛ naruszyć; dzie˛ki temu wytyczeniu granicy mie˛dzy „publicznym” a „prywatnym” czyni z posiadaja˛cego kogoś w rodzaju współwładcy. Osłabienie prawa własności takimi instrumentami, jak dystrybucja bogactwa w ramach opieki społecznej, podkopuje wolność w najbardziej rozwinie˛tych demokracjach. Wolność z natury jest sprzeczna z równościa˛, dlatego narzucanie równości niszczy wolność, a nawet sama˛ równość. 44 88 Alfred Skorupka Spory o rosyjska˛ tożsamość Huntington48 stworzył teorie˛ politologiczna˛, w której założył, że w każdej cywilizacji istnieje państwo-ośrodek główny (core states) danej społeczności i państwa członkowskie (member states) – uznaja˛ce zwykle przewodnictwo tego najważniejszego oraz wyznaja˛ce podobna˛ religie˛ i wartości49. Ośrodkiem cywilizacji prawosławnej jest Rosja. Aż siedem z ośmiu wymienionych przez Huntingtona cech cywilizacji zachodniej – religia, je˛zyk, rozdział Kościoła od państwa, rza˛dy prawa, pluralizm społeczny, ciała przedstawicielskie, indywidualizm – były Rosji prawie całkiem obce. Jedyna˛ cecha˛ ewentualnie wspólna˛ jest dziedzictwo klasycznej starożytności, które do Rosji dotarło jednak przez Bizancjum, a wie˛c w nieco innej postaci niż ta, która˛ Zachód przeja˛ł bezpośrednio z Rzymu. Na charakter cywilizacji prawosławnej złożyły sie˛ rdzenne elementy Rusi Kijowskiej i Wielkiego Ksie˛stwa Moskiewskiego, silne wpływy bizantyjskie, długi okres panowania tatarskiego oraz ograniczony kontakt z renesansem, reformacja˛, oświeceniem i innymi zjawiskami tak istotnymi dla Zachodu. W ten sposób ukształtowało sie˛ społeczeństwo i kultura o niewielu cechach podobnych do społeczeństwa i kultury zachodniej Europy50. Modernizuja˛c i westernizuja˛c swój kraj, Piotr I utrwalił jednak zarazem jego azjatyckie cechy. Doprowadził do perfekcji despotyzm i wyeliminował wszelkie przesłanki społecznego lub politycznego pluralizmu. Chociaż rosyjska szlachta nigdy nie była silna, Piotr I jeszcze bardziej ograniczył jej wpływ, m. in. rozbudowuja˛c system nadawania szlachectwa. Wolność chłopów pańszczyźnianych została jeszcze bardziej ograniczona, przywia˛zano ich do ziemi i do pana. Cerkiew prawosławna, która zawsze pozostawała pod kontrola˛ państwa, została zreorganizowana i podporza˛dkowana synodowi mianowanemu bezpośrednio przez cara. Wprowadzaja˛c takie zmiany Piotr Wielki stworzył podwaliny pod tak typowy dla Rosji ścisły zwia˛zek mie˛dzy modernizacja˛ z jednej strony i despotyzmem z drugiej. 48 Po upadku komunizmu stracił znaczenie podział na świat pierwszy, drugi i trzeci. Amerykański politolog dowodzi wie˛c, że polityke˛ światowa˛ zdominowały teraz zderzenia mie˛dzy cywilizacjami. Ani ideologie, ani gospodarka nie sa˛ już źródłami konfliktów mie˛dzynarodowych. Staja˛ sie˛ nimi różnice kulturowe, wywodza˛ce sie˛ w znacznej mierze z podziałów religijnych i przesa˛dzaja˛ce o tożsamości narodów. Dlatego główna teza ksia˛żki Huntingtona brzmi: kultura i tożsamość kulturowa, be˛da˛ca w szerokim poje˛ciu tożsamościa˛ cywilizacji, kształtuja˛ wzorce spójności, dezintegracji i konfliktu w świecie, jaki nastał po zimnej wojnie. Osia˛ polityki światowej jest obecnie interakcja mie˛dzy pote˛ga˛ i kultura˛ Zachodu a pote˛ga˛ i kultura˛ pozostałych cywilizacji. Świat, jaki sie˛ wyłonił po upadku komunizmu, jest wie˛c światem siedmiu lub ośmiu wielkich cywilizacji; sa˛ to cywilizacje: zachodnia, latynoamerykańska, prawosławna, afrykańska, islamska, hinduistyczna, buddyjska, chińska i japońska. Zob. S. Huntington, Zderzenie cywilizacji. Tłum. H. Jankowska, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, Warszawa 2003, s. 15-51. 49 Ibidem, s. 218-220. 50 Ibidem, s. 227. Koncepcje cywilizacji prawosławnej 89 Ida˛c za jego przykładem Lenin, Stalin, oraz w mniejszym stopniu Katarzyna II i Aleksander II, także usiłowali na różne sposoby unowocześnić i zwesternizować Rosje˛, umacniaja˛c jednocześnie autokratyczna˛ władze˛51. Rewolucja bolszewicka zapocza˛tkowała faze˛ w stosunkach Rosji z Zachodem, bardzo odmienna˛ od poprzednich, nacechowana˛ ambiwalencja˛. W imieniu ideologii be˛da˛cej wytworem Zachodu stworzyła system polityczno-ekonomiczny, który na Zachodzie nie mógłby zaistnieć. Komunizm głosił, że Rosja różni sie˛ od Zachodu i jest mu zasadniczo przeciwna, ponieważ wyprzedza go na drodze poste˛pu. Obje˛ła przywództwo rewolucji proletariackiej, która rozprzestrzeni sie˛ na cały świat. Nie jest wie˛c ucieleśnieniem zacofanej azjatyckiej przeszłości, lecz poste˛powej radzieckiej przyszłości. Jednakże Marks i Engels byli Niemcami, a wie˛kszość najwybitniejszych głosicieli ich pogla˛dów z końca XIX i pocza˛tku XX wieku wywodziła sie˛ z Europy Zachodniej. Toteż, przyswajaja˛c sobie ideologie˛ zachodniej proweniencji (w tym również ateizm oraz wykorzenianie rodzimego prawosławia) i robia˛c z niej użytek przeciw Zachodowi, Rosjanie w pewnym sensie zbliżyli sie˛ do niego i zwia˛zali z nim bardziej niż kiedykolwiek w swojej historii52. Za czasów sowieckich walka mie˛dzy słowianofilami i okcydentalistami została zawieszona: Sołżenicyn i Sacharow razem wyste˛powali przeciw komunistycznej syntezie. Wraz z jej upadkiem rozgorzała na nowo dyskusja na temat prawdziwej tożsamości Rosji. Po jednej stronie znaleźli sie˛ okcydentaliści, „kosmopolici”, „atlantyści”, po drugiej – rozmaicie określani spadkobiercy słowianofilów – „nacjonaliści”, „Euroazjatyści” czy dzierżawniki (zwolennicy silnej władzy państwowej)53. Społeczeństwo Rosji jest tak samo podzielone jak elity. Przeprowadzone w 1992 r. badania na próbie 2069 Rosjan z cze˛ści europejskiej wykazały, że 40% respondentów było „otwartych na Zachód”, 36% – „zamknie˛tych”, 24% stanowili zaś „niezdecydowani”. Podczas wyborów prezydenckich w czerwcu 1996 r. rosyjskie społeczeństwo znów okazało sie˛ podzielone: mniej wie˛cej 43% opowiedziało sie˛ za popieranym przez Zachód Jelcynem i innymi zwolennikami reform, a 52% za nacjonalistami i komunistami54. Huntington stwierdza wie˛c: „Jeśli chodzi o podstawowa˛ kwestie˛ tożsamości kraju, Rosja w latach dziewie˛ćdziesia˛tych pozostawała na rozdrożu, przy czym podział na okcydentalistów i słowianofilów stanowił „nieodła˛czna˛ ceche˛ charakteru narodowego”55. Spadkobierca˛ carskiego, a naste˛pnie komunistycznego imperium jest blok cywilizacyjny podobny pod wieloma wzgle˛dami do europejskiego Zachodu. Państwo-ośrodek, Rosja (odpowiednik Francji i Niemiec) utrzymuje ścisłe wie˛zi 51 52 53 54 55 Ibidem, Ibidem, Ibidem, Ibidem, Ibidem. s. s. s. s. 228-229. 230-231. 232. 234. 90 Alfred Skorupka z otaczaja˛cym je kre˛giem wewne˛trznym, na który składaja˛ sie˛ dwie republiki z przewaga˛ ludności słowiańskiej wyznania prawosławnego (Białoruś i Mołdawia), a także Kazachstan z 40% ludności rosyjskiej i Armenia, tradycyjnie bliska sojuszniczka Rosji. W połowie lat dziewie˛ćdziesia˛tych wszystkie te kraje miały prorosyjskie rza˛dy, które doszły na ogół do władzy w wyniku wyborów. Bliskie, lecz luźniejsze stosunki ła˛cza˛ Rosje˛ z Gruzja˛ i Ukraina˛, krajami również prawosławnymi, jednak o mocnym poczuciu tożsamości narodowej. Na prawosławnych Bałkanach Rosja utrzymuje bliskie stosunki z Bułgaria˛, Grecja˛, Serbia˛ i Cyprem, troche˛ mniej ścisłe z Rumunia˛. Muzułmańskie republiki byłego Zwia˛zku Radzieckiego nadal sa˛ w dużym stopniu zależne od Rosji. O ile wie˛c Zwia˛zek Radziecki był supermocarstwem o interesach globalnych, o tyle Rosja to wielkie mocarstwo, które ma swoje interesy regionalne i cywilizacyjne56. Dla Rosji jednak najważniejsza˛ z byłych republik radzieckich i to z wielu powodów – jest Ukraina. Na przestrzeni dziejów nieraz bywała niepodległym państwem, ale przez wie˛kszość epoki nowożytnej stanowiła cze˛ść organizmu politycznego rza˛dzonego przez Moskwe˛ . Ukraina jest jednak krajem rozszczepionym, o dwóch odre˛bnych kulturach. Cywilizacyjny uskok, linia podziału mie˛dzy Zachodem a prawosławiem, przebiega przez sam jej środek, i tak było od wieków. Znaczna cze˛ść ludności zachodniej Ukrainy to wyznawcy Kościoła unickiego, który zachował obrza˛dek prawosławny, lecz uznaje zwierzchnictwo papieża. Mieszkańcy zachodniej Ukrainy zawsze mówili po ukraińsku i przejawiali silne tendencje nacjonalistyczne. Ludność wschodniej Ukrainy jest tymczasem w przeważaja˛cej mierze prawosławna, a znaczna jej cze˛ ść mówi po rosyjsku. Różnice mie˛dzy wschodnia˛ i zachodnia˛ Ukraina˛ przejawiaja˛ sie˛ w postawach mieszkańców tych cze˛ści kraju. Na przykład pod koniec roku 1992 jedna trzecia Rosjan na zachodniej Ukrainie stwierdziła, że ucierpieli od przejawów antyrosyjskiej wrogości, podczas gdy w Kijowie wypowiedzi takich było tylko 10%57. Relacje mie˛dzy Ukraina˛ a Rosja˛ moga˛ sie˛ wie˛c układać różnorodnie. Huntington uznaje za możliwy naste˛puja˛cy rozwój wypadków, (choć pisał te słowa jeszcze przed wybuchem „Pomarańczowej Rewolucji”): „(...) Ukraina pozostanie zjednoczona, rozszczepiona kulturowo, niepodległa i be˛dzie ściśle współpracować z Rosja˛. Gdy zostana˛ rozwia˛zane przejściowe kwestie dotycza˛ce broni atomowej i sił zbrojnych, pojawia˛ sie˛ na porza˛dku dziennym najpoważniejsze, długofalowe problemy o charakterze ekonomicznym. Wspólnota kulturowa i bliskie zwia˛zki osobowe ułatwia˛ ich rozwia˛zanie. Jak podkreślił John Morrison, relacja mie˛dzy Rosja˛ a Ukraina˛ jest dla wschodniej 56 Ibidem, s. 272-273. O perspektywach relacji mie˛dzy cywilizacja˛ prawosławna˛ a innymi cywilizacjami, zob. też: ibidem, s. 417-421. 57 Ibidem, s. 276-277. Koncepcje cywilizacji prawosławnej 91 Europy tym samym, co dla zachodniej relacja mie˛dzy Francja˛ a Niemcami. Ta druga stanowi ośrodek Unii Europejskiej, ta pierwsza ma podstawowe znaczenie dla jedności świata prawosławnego”58. Zakończenie Przeprowadzone analizy wydaja˛ sie˛ potwierdzać nasza˛ hipoteze˛, że, generalnie rzecz ujmuja˛c, historiozoficzne koncepcje cywilizacji prawosławnej możemy pogrupować wedle tzw. postawy zachodnioeuropejskiej i postawy środkowoeuropejskiej – w postrzeganiu i wartościowaniu Rosji. Pierwsza z nich, przypomnijmy, wyraża sie˛ w da˛żeniach polityków do zacieśniania współpracy i różnorodnego partnerstwa mie˛dzy państwami Unii Europejskiej a Rosja˛; druga zaś z tych postaw sprowadza sie˛ głównie do izolowania Rosji i dopatrywaniu sie˛ w tym kraju zagrożenia dla ładu mie˛dzynarodowego. Żadna z obydwóch europejskich postaw wobec cywilizacji prawosławnej zdaje sie˛ nie być pozbawiona pewnych racji. Ponieważ z jednej strony kontakty gospodarcze z tak zasobnym w surowce energetyczne państwem, posiadaja˛cym również duży rynek konsumencki przynieść moga˛ obopólne, ogromne korzyści. Z drugiej jednak strony mniejsze państwa maja˛ podstawy do obaw, że silna gospodarczo i militarnie Rosja zechce je sobie w jakimś stopniu podporza˛dkować. Wada˛ jednak tendencji postrzegania Rosji, która˛ określiliśmy jako środkowoeuropejska˛, jest niemalże niedostrzeganie cywilizacji prawosławnej59 lub też zrównywanie jej z kultura˛ średniowiecznych Mongołów. Tymczasem Rosja, jako państwo i cywilizacja, stanowi na podległych jej obszarach zapore˛ po prostu dla barbarzyństwa. O tym zagrożeniu pisał Huntington60; zaabsorbowani codziennymi informacjami z mediów o pogłe˛bianiu współpracy lub o jej zrywaniu mie˛dzy poszczególnymi państwami, a nawet cywilizacjami, cze˛sto już nawet nie rozumiemy niebezpieczeństw znacznie poważniejszych. Mianowicie, na całym świecie, pod powierzchnia˛ oficjalnych kontaktów politycznych, mamy miliony wykluczonych, którzy żyja˛ w biedzie, niesprawiedliwości i przemocy. Dla tych milionów sfrustrowanych ludzi, nieprzejawiaja˛cych specjalnego zainteresowania edukacja˛, nauka˛ 58 Ibidem, s. 280. W artykule tym skoncentrowaliśmy sie˛ na omówieniu Rosji, traktuja˛c troche˛ „po macoszemu” pozostałe kraje prawosławne (Grecje˛, Serbie˛, Bułgarie˛, Rumunie˛, itp.). Wie˛kszość z tych krajów należy już do Unii Europejskiej i sa˛ zależne, na różnych płaszczyznach i w różnych proporcjach, zarówno od państw Zachodu, jak i od Rosji. Europejskie kraje prawosławne nie odgrywaja˛ jednak zbyt znacza˛cej, samodzielnej roli w światowym ładzie cywilizacyjnym. „Sercem” cywilizacji prawosławnej pozostaje Rosja i właśnie od jej kondycji zależy przyszłość i perspektywy tej społeczności. Grecja, Serbia czy Bułgaria – sa˛ podobnie jak Rosja (i jeszcze długo pozostana˛) – rozszczepione mie˛dzy fascynacja˛ Zachodem a wiernościa˛ własnej tradycji kulturowej. 60 S. Huntington, Zderzenie..., s. 568-569. 59 92 Alfred Skorupka ani religia˛, ośrodkiem identyfikacji staje sie˛ środowisko przeste˛pcze i organizacje terrorystyczne. Huntington pisze, że Nowy Wiek Ciemnoty ogarnia ludzkość, naste˛puje zderzenie cywilizacji z barbarzyństwem – co możemy sobie uświadomić jedynie od czasu do czasu, gdy ujawniane sa˛ różne spektakularne akcje policji i wojska. Dlatego słaba Rosja, jak każde słabe państwo, łatwo stanie sie˛ pożywka˛ czy też wyle˛garnia˛ przeste˛pców, stanowia˛c poważne źródło destabilizacji dla swoich sa˛siadów (jak np. Somalia i Afganistan). Jeśli chodzi o ocene˛ postawy zachodnioeuropejskiej i postawy środkowoeuropejskiej wobec Rosji, trzeba też powiedzieć, że obie postawy spowodowane sa˛ charakterem polityki prowadzonej przez każde wielkie mocarstwo. Nie tylko Rosja, lecz także USA czy Chiny maja˛ swoje określone interesy i niepisane strefy wpływów. Dlatego bezpośredni sa˛siedzi wielkich mocarstw nierzadko postrzegaja˛ te państwa jako zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa narodowego, szukaja˛c cze˛sto dla siebie przeciwwagi w dalekich, egzotycznych sojuszach militarnych. Lecz oczywiście, ze wzgle˛du na siłe˛ gospodarki czy potencjał ludzki, każde regionalne mocarstwo pozostaje również ważnym partnerem dla innych, dużych gospodarek na tym globalnym, powia˛zanym ze soba˛ licznymi zależnościami rynku światowym. Rozpad ZSRR był dla wielu jego obywateli trauma˛; naocznym dowodem słabości własnego państwa i niewydolności jego gospodarki w porównaniu ze światem zachodnim, kapitalistycznym, a szczególnie z „odwiecznym rywalem” – Stanami Zjednoczonymi. Jednak Rosjanie pod rza˛dami Władimira Putina, jak pisza˛ liczni komentatorzy, odzyskali dawna˛ dume˛ narodowa˛: „Dopóki Rosja była słaba, dopóty musiała przyjmować narzucone jej przez Zachód reguły gry, przełykaja˛c kolejne porażki i upokorzenia. Dziś Rosja czuje sie˛ silna. Putin przeja˛ł państwo w bardzo złym stanie, a gospodarke˛ zrujnowana˛. (...) Kremlem rza˛dzili zwalczaja˛cy sie˛ oligarchowie, a w terenie prezydenci republik i gubernatorzy obwodów byli władcami nieomal udzielnych ksie˛stw. Putin zadziwiaja˛co łatwo poradził sobie z tymi problemami. Od pocza˛tku zyskał wysokie poparcie społeczne, a także przyzwolenie przeważaja˛cej cze˛ści elit zainteresowanych stabilizacja˛. (...) Po latach 90., kiedy wskutek grabieżczych prywatyzacji rosyjska˛ gospodarka˛ zawładne˛li oligarchowie, za Putina prym przeje˛ło państwo. Zreszta˛ da˛żenie do wzmocnienia kontroli państwa nad zasobami energetycznymi jest tendencja˛ światowa˛. Na instytucjach państwowych Kreml wymusił posłuszeństwo, na mediach dyspozycyjność, od biznesu wyegzekwował lojalność”61. „Rosyjska dusza”, jeśli można tak powiedzieć, jest jednak wcia˛ż pełna kontrastów. Rozległy obszar państwa implikuje ponadto liczne problemy, które niełatwo przychodzi rozwia˛zywać; Chiny moga˛ być dla Rosjan zarówno sojusznikiem, jak i zagrożeniem. Różnorodnie też układaja˛ sie˛ relacje mie˛dzy Rosja˛ 61 Z. Raczyński, Rosja wstaje z kolan, [w:] „Polityka” nr 37 z dn. 13.09.2008, s. 46. Koncepcje cywilizacji prawosławnej 93 a krajami islamskimi; wyste˛puja˛ tutaj wszystkie możliwe opcje: rywalizacja, konflikty, silne zależności i współpraca. Jeśli nawet niektórzy filozofowie akcentuja˛ te cechy Rosji, które ich zdaniem powoduja˛, że kraj ten również dzisiaj poważnie odstaje od standardów, np. demokracji liberalnej, nie powinniśmy wszakże zapominać o tym (co wynika ściśle z teorii Huntingtona), że istnienie silnej Rosji – jako państwa i cywilizacji – leży w interesie ładu i bezpieczeństwa mie˛dzynarodowego. W słabym państwie bowiem zawsze dochodzi od głosu przemoc, anarchia i rodza˛ sie˛ struktury mafijne, które później niełatwo można wykorzenić. Rosja, jak sie˛ zdaje, pozostanie takim samym państwem, jakim była przez wieki, takim, jakim jest każde światowe czy regionalne mocarstwo. Dlatego w wypowiedziach polityków europejskich zapewne wcia˛ż be˛dzie przeplatać sie˛ ze soba˛ postawa zachodnioeuropejska z postawa˛ środkowoeuropejska˛. Należy jednak oczywiście życzyć sobie, aby Rosja pozostawała przede wszystkim krajem stabilnym i przewidywalnym, który poprzez swoja˛ polityke˛ wnosi jak najwie˛cej pokoju, bezpieczeństwa i ładu w relacje mie˛dzynarodowe. Alternatywa˛ natomiast dla tego układu współpracy mie˛dzy wielkimi cywilizacjami świata może stać sie˛ niestety nawet wojna powszechna, atomowa, która sprowadzi na znaczna˛ cze˛ść ludzkości zagłade˛ i nieodwracalne zniszczenia planety; ten scenariusz również zostaje omówiony przez Huntingtona62. Trzeba jednak ufać, że heroizm, który pozwalał człowiekowi przez tysia˛ce lat podnosić cywilizacyjny poziom życia, spowoduje również podje˛cie przez niego działań, które nie tylko uchronia˛ świat przed upadkiem, lecz także zapewnia˛ mu po prostu prawdziwie humanistyczny rozwój w kolejnych wiekach. Koncepcje cywilizacji prawosławnej Streszczenie Autor artykułu pisze, że można wyróżnić dwie postawy w postrzeganiu i wartościowaniu Rosji. Pierwsza z nich, postawa zachodnioeuropejska – sprowadza sie˛ do traktowania Rosji jako niezwykle ważnego partnera gospodarczego i politycznego, z którym należy utrzymywać zadowalaja˛ce kontakty dyplomatyczne; druga zaś, postawa środkowoeuropejska, polega na traktowaniu Rosji jako wielkiego, nieprzewidywalnego sa˛siada, który stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa, a szczególnie dla niepodległości mniejszych państw. Zdaniem autora, powstałe w historiozofii koncepcje cywilizacji prawosławnej – można, z grubsza rzecz biora˛c, uszeregować wedle tych dwu, europejskich tendencji postrzegania Rosji. Mianowicie, postawe˛ zachodnioeuropejska˛ rozumienia cywilizacji prawosławnej reprezentowałby Oswald Spengler i Arnold Toynbee, natomiast postawe˛ środkowoeuropejska˛ – Feliks Koneczny i Richard Pipes. Stanowisko pośrednie mie˛dzy tymi dwoma skrajnymi pogla˛dami zdaje sie˛ zajmować Samuel Huntington. Słowa kluczowe: Rosja, prawosławie, cywilizacja, Feliks Koneczny, Oswald Spengler, Arnold Toynbee, Richard Piper, Samuel Huntington. 62 S. Huntington, Zderzenie..., s. 552-560. 94 Alfred Skorupka The theories of the Orthodox civilization Summary The author of this article writes about two attitudes in perceiving and judging Russia. First of them, the Western-European attitude comes down to treating Russia as an extremely important, political and economic partner, with whom satisfactory diplomatic contacts should be kept. The second, the Central-European attitude comes down to treating Russia as a big, unpredictable neighbour that is a threat to the security and especially to the independence of smaller countries. In the opinion of the author, the historiosophic theories of the Orthodox civilization can be generally categorized into the two European tendencies in perceiving Russia. Namely, the Western-European attitude in understanding of the Orthodox civilization is represented by Oswald Spengler and Arnold Toynbee, whereas the Central-European attitude by Feliks Koneczny and Richard Pipes. The standpoint of Samuel Huntington seems to be in the middle of the two extreme views. Key words: Russia, the Orthodox Church, civilization, Feliks Koneczny, Richard Pipes, Oswald Spengler, Arnold Toynbee, Samuel Huntington. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Witold Marcoń Akademia im. Jana Długosza w Cze˛stochowie Teodor Obremba – lekarz, poseł Sejmu Śla˛skiego, samorza˛dowiec Niewa˛tpliwie dr Teodor Obremba należał do zasłużonych ludzi Śla˛ska. Informacje na jego temat można znaleźć w opracowaniach dotycza˛cych historii Śla˛ska1. O roli T. Obremby jako lekarza na Górnym Śla˛sku pisał w dwóch pracach Krzysztof Brożek2. Ponadto wiele cennych informacji o nim można znaleźć w dwóch opracowaniach Wandy Musialik3. Warto nadmienić, że pisano o nim w śla˛skiej prasie4. Można odszukać jego biogramy w słownikach biograficznych5. Teodor Obremba urodził sie˛ 24 lipca 1890 r. w Pogórzu koło Prudnika w rodzinie Teodora małorolnego chłopa i Franciszki z Lubczyków. Posługiwał sie˛ pseudonimem Witek. Matka była pochodzenia chorwackiego i nie znała je˛zyka niemieckiego. Ojciec był represjonowany za polska˛ postawe˛ przez władze niemiecki. Młody Teodor wyrastał w patriotycznej atmosferze. Edukacje˛ elementarna˛ pobierał w miejscu zamieszkania. Naste˛pnie kontynuował nauke˛ w gimnazjum w Gliwicach. Od 1908 r. udzielał sie˛ w zakonspirowanym kółku Towarzystwa Tomasza Zana. Była to tajna młodzieżowa polska organizacja. W lipcu 1911 r. wzia˛ł udział w kursie wakacyjnym zorganizowanym w Krakowie przez Uniwersytet Jagielloń1 M. Orzechowski, Wojciech Korfanty. Biografia polityczna, Wrocław 1975; H. Rechowicz, Sejm Śla˛ski 1922-1939, wyd. 2, Katowice 1971. 2 K. Brożek, Polscy lekarze na Górnym Śla˛sku i Śla˛sku Cieszyńskim od końca XIX do połowy XX wieku, Katowice 2009; idem, Polska służba medyczna w powstaniach śla˛skich i plebiscycie 1918-1922, Katowice 1973. 3 W. Musialik, Górnośla˛zacy w parlamentach II Rzeczypospolitej (1919-1939), Opole 2004; idem, W kre˛gu polityki i władz. Polskie środowiska przywódcze górnośla˛skiego obszaru plebiscytowego z lat 1921-1939, Opole 1999. 4 M. Gorywoda, Zasłużeni ludzie Śla˛ska. Dr Teodor Obremba, „Tygodnik Katolików WTK” nr 44 z 1967 r; „Polonia” 1930 nr 1919 z 8.II, s. 7, 1931 nr 2365 z 8.V, s. 4. 5 K. Brożek, Obremba Teodor (1890-1951), [w:] Śla˛ski słownik biograficzny, red. J. Kautyka, W. Zieliński, t. 3, Katowice 1981, s. 243-245; A. Gajewski, Obremba Teodor (1890-1951), [w:] Słownik biograficzny katolicyzmu społecznego w Polskce, red. Ryszard Bender, t. 2, K-P Lublin 1994, s. 159; W. Kaczorowski, Obremba Teodor (1890-1951), [w:] Encyklopedia powstań śla˛skich, Opole 1982, s. 345. 96 Witold Marcoń ski. We wrześniu tego roku uczestniczył w zjeździe delegatów kółek samokształceniowych. W wyniku zdekonspirowania go przez pruska˛ policje˛ za udział w polskich organizacjach na dwa miesia˛ce przed matura˛ 11 listopada 1911 r. relegowano go z gliwickiego gimnazjum. W konsekwencji interwencji Wojciecha Korfantego zezwolono mu ukończyć szkołe˛ poza Górnym Śla˛skiem. Przydzielono go do gimnazjum w Wittstocku w Branderburgii, gdzie zdał mature˛ w 1912 r. Naste˛pnie studiował na uniwersytecie we Wrocławiu teologie˛ i filozofie˛. Z powodu szykan za działalność propolska˛ ze strony niemieckich władz kościelnych przeniósł sie˛ na studia medyczne – Wydział Lekarski, które ukończył 25 kwietnia 1920 r. Podczas studiów pracował w polskich organizacjach konspiracyjnych6. Był prezesem Zwia˛zku Akademickiego Górnośla˛zaków i ostatnim prezesem Grupy Narodowej „Zet” we Wrocławiu. Po rozwia˛zaniu jej pod koniec 1918 r. wezwał członków do pracy na rzecz niepodległości Polski. W okresie pierwszej wojny światowej jako obywatel państwa niemieckiego walczył na froncie francuskim. Po uzyskaniu dyplomu lekarskiego W. Korfanty mianował go w 1920 r. komisarzem plebiscytowym na powiat prudnicki7. T. Obre˛ba od 10 lutego 1921 r. musiał jednak uchodzić z powiatu prudnickiego z powodu groża˛cego mu aresztowania ze strony Niemców i prób zamachów na jego życie. Praca polskiego komisarza plebiscytowego była niezwykle trudna z uwagi na zdecydowana˛ przewage˛ liczebna˛ Niemców. W lutym 1921 r. przeszedł do dyspozycji szefa sanitarnego Dowództwa Obrony Plebiscytu (DOP) dr. Alfreda Kolszewskiego i działał tam pod pseudonimem Witek. Przygotował zabezpieczenia sanitarne na dzień głosowania plebiscytowego 20 marca 1921 r. Brał udział w trzech powstaniach śla˛skich (1919, 1920, 1921). W kwietniu 1921 r. ukończył wraz z grupa˛ kilkunastu lekarzy śla˛skich kurs w Poznaniu dla lekarzy powiatowych. W trzecim powstaniu śla˛skim w 1921 r. był lekarzem batalionowym w podgrupie „Bogdan” Grupy „Północ”8. Po zakończeniu trzeciego powstania został naczelnym lekarzem w Górnośla˛skim Szpitalu Polskiego Czerwonego Krzyża w Mysłowicach, w którym przebywali powstańcy śla˛scy (były Główny Szpital Wojsk Powstańczych). Nie moga˛c powrócić w rodzinne strony po podziale Górnego Śla˛ska osiadł w 1922 r. w Mysłowicach jako lekarz kolejowy i Ogólno-Miejscowej Kasy Chorych. W latach 1926-1939 kierował Szpitalem Gminnym dla Chorych na Gruźlice˛ w Brzezince i Przychodnia˛ Przeciwgruźlicza˛ Ośrodka Zdrowia w Mysłowicach. Był także lekarzem zaufania przy Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Okresowo pracował jako lekarz w Generalnym Towarzystwie Emigracyjnym w Mysłowicach (centrala w Paryżu), werbuja˛cym polskich 6 F. Szymiczek, Stowarzyszenia akademickie polskiej młodzieży górnośla˛skiej we Wrocławiu 1863-1918, Wrocław – Warszawa – Kraków 1963. 7 W. Karuga, Organizacja Polskiego Komisariatu Plebiscytowego dla Górnego Śla˛ska, Opole 1966, s. 26-27. 8 Dr Kujawski (Bratek), Służba sanitarna w III powstaniu, O wolność Śla˛ska. W dziesie˛ciolecie III powstania, Katowice 1931, s. 54-55 Teodor Obremba – lekarz, poseł... 97 robotników do Belgii i Francji. W 1931 r. uczestniczył w Mie˛dzynarodowym Kongresie Medycyny Wypadkowej i Chorób Zawodowych w Genewie. Należał do Towarzystwa Lekarzy Polaków na Śla˛sku, Zwia˛zku Gospodarczego Izby Lekarskiej. W latach 1925-1930 T. Obremba pełnił funkcje˛ przewodnicza˛cego Sekcji Lekarzy Kolejowych, Zwia˛zku Gospodarczego Lekarzy Polaków na Śla˛sku. Ponadto należał do Odwoławczego Sa˛du Koleżeńskiego tego zwia˛zku. W Śla˛skiej Izbie Lekarskiej był me˛żem zaufania na powiat katowicki i w Ogólno-Miejscowej Kasie Chorych w Mysłowicach. Od 1923 r. był żonaty z Irena˛ Rejewska˛ pochodza˛ca˛ z Raciborza. Miał troje dzieci: syna Stefana i córki: Marie˛ i Gabriele˛. T. Obremba w okresie mie˛dzywojennym działał politycznie i zwia˛zany był z chrześcijańska˛ demokracja˛. Był członkiem Rady Wojewódzkiej chadecji w województwie śla˛skim i bliskim współpracownikiem Wojciecha Korfantego. Także wchodził w skład Rady Naczelnej Narodowego Zwia˛zku Powstańców i byłych Żołnierzy. Grupował on zwolenników chrześcijańskiej demokracji w województwie śla˛skim i przeciwników śla˛skiej sanacji. Przez okres dwudziestolecia mieszkał wraz z rodzina˛ w Mysłowicach i tam udzielał sie˛ politycznie. Należał do władz miejskich, pocza˛tkowo jako radny miejski, a później, od 1926 r. do wybuchu drugiej wojny światowej piastował godność przewodnicza˛cego Rady Miejskiej w Mysłowicach9. T. Obremba odegrał istotna˛ role˛ jako samorza˛dowiec w życiu politycznym Mysłowic w okresie mie˛dzywojennym. 11 maja 1930 roku kandydował w wyborach drugiego Sejmu Śla˛skiego w okre˛gu wyborczym nr 2 z siedziba˛ w Katowicach z listy chadecji. Uzyskał mandat posła, ponieważ W. Korfanty zajmował pierwsze miejsce na liście wyborczej, lecz złożył rezygnacje˛ z mandatu nr 2. W zwia˛zku z tym mandat ten otrzymał naste˛pny kandydat z listy – lekarz T. Obremba10. Podstawa˛ prawna˛ ustroju województwa śla˛skiego jako odre˛bnej jednostki autonomicznej i samorza˛dowej była ustawa konstytucyjna z 15 lipca 1920 r. zawieraja˛ca statut organiczny województwa śla˛skiego11. Organem szeroko zakreślonej autonomii był Sejm Śla˛ski Wojewódzki. T. Obremba akceptował autonomie˛, która˛ otrzymało województwo śla˛skie na mocy ustawy konstytucyjnej Sejmu Ustawodawczego. Były to wyja˛tkowe w państwie polskim prawa samorza˛dowe. Uważał, że najważniejsza˛ sprawa˛ Sejmu Śla˛skiego powinno być uchylenie ustawy o ustroju wewne˛trznym województwa śla˛skiego (konstytucja śla˛ska) jako uzupełnienie statutu organicznego. Ten akt prawny miał dać podwaline˛ prawna˛ śla˛skiej autonomii. Jednak regionalny parlament drugiej kadencji z tego zadania nie wywia˛zał sie˛. T. Obremba uznawał polityczna˛ strone˛ autonomii za dobra˛ lekcje˛ demokracji 9 W. Pochmara, Z dziejów Mysłowic, Katowice 1968, s. 125; D. Sieradzka, Miasta województwa śla˛skiego i ich reprezentacje samorza˛dowe 1922-1939, Kraków 1996, s. 137, 188-189. 10 J. Pabisz, Wyniki wyborów parlamentarnych (do Senatu i Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej oraz Sejmu Śla˛skiego) na terenie województwa śla˛skiego w latach 1919-1939, „Studia i materiały z dziejów Śla˛ska” 1966, t. 7, Wrocław 1966, s. 429. 11 Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej 1920, nr 73, poz. 497. 98 Witold Marcoń lokalnej oraz modelowa˛ propozycje˛ rozwia˛zań ustrojowych. Dzie˛ki funkcjonowaniu autonomii śla˛skiej według niego starczało na rozwój kultury, nauki i oświaty, budownictwa i gospodarki. Uznawał socjologiczne podstawy autonomii śla˛skiej za niezbe˛dne ze wzgle˛du na gospodarcze znaczenie regionu, jego swoista˛ strukture˛ społeczna˛ i odre˛bność rozwia˛zań prawnych. Drugi Sejm Śla˛ski odbył zaledwie 10 posiedzeń plenarnych. Pierwsze odbyło sie˛ 27 maja 1930 r., a ostatnie 17 września 1930 r. T. Obremba uczestniczył w 9 posiedzeniach plenarnych lokalnego parlamentu drugiej kadencji. Nieobecny był na 3 posiedzeniu 6 czerwca 1930 r.12 Wchodził w skład komisji pracy i opieki społecznej autonomicznego parlamentu. Dwukrotnie przemawiał z trybuny sejmowej. Na 5 posiedzeniu II Sejmu Śla˛skiego 17 czerwca 1930 r. poruszał sprawe˛ reorganizacji urze˛dów skarbowych czterech miast śla˛skich: Bielska, Katowic, Królewskiej Huty (obecnie Chorzów), Rybnika13. Na 8 posiedzeniu tego parlamentu dnia 10 września 1930 r. złożył oświadczenie w imieniu klubów opozycyjnych: chadecji, Narodowej Partii Robotniczej i Polskiej Partii Socjalistycznej w kwestii odezwy posłów śla˛skiej sanacji, która ukazała sie˛ na łamach „Polski Zachodniej” 3 lipca 1930 r.14 T. Obremba uznał odezwe˛ posłów śla˛skiej sanacji za oszczerstwo wzgle˛dem opozycji. Do wybuchu drugiej wojny światowej pracował w Mysłowicach. W wyniku agresji niemieckiej na Polske˛ 1 września 1939 roku został aresztowany i przewieziony do obozu w Sośnicy. Po dwóch tygodniach na skutek interwencji niemieckiej izby lekarskiej uwolniono go. W kwietniu 1940 r. w trakcie aresztowań inteligencji uciekł przed gestapo do Generalnej Gubernii do Krakowa, ska˛d przedostał sie˛ do Warszawy. Od 15 stycznia 1941 r. został lekarzem kolejowym w Mińsku Mazowieckim. Współpracował z ruchem oporu jako lekarz. W jego mieszkaniu prowadzono tajne nauczanie. Wrócił na Górny Śla˛sk do Katowic 4 marca 1945 r. i podja˛ł prace˛ lekarza rejonowego w Dyrekcji Okre˛gowej Kolei Państwowych w Katowicach i lekarza domowego w Ubezpieczalni Społecznej również w Katowicach. Społecznie angażował sie˛ w Zwia˛zku Zawodowym Lekarzy Województwa Śla˛sko-Da˛browskiego działaja˛cym od 1946 r. jako Sekcja Lekarzy Okre˛gu Śla˛skiego Zwia˛zku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia, w której był członkiem Komisji Rewizyjnej. Należał do Izby Lekarskiej Śla˛skoDa˛browskiej. Należał do Zwia˛zku Zawodowego Kolejarzy. Zmarł 9 maja 1951 r. w Katowicach w wieku sześćdziesie˛ciu lat. Został pochowany na miejscowym cmentarzu przy ulicy Francuskiej. Niewa˛tpliwie dr Teodor Obremba należał do wybitnych działaczy polskich na Górnym Śla˛sku w okresie walk i przynależność Górnego Śla˛ska do Polski w czasie powstań śla˛skich. 12 Sprawozdanie stenograficzne z 3 posiedzenia plenarnego drugiego Sejmu Śla˛skiego z dnia 6 czerwca 1930 r., szpalta 3. 13 Sprawozdanie stenograficzne z 5 posiedzenia plenarnego drugiego Sejmu Śla˛skiego z dnia 17 czerwca 1930 r., szpalta 35. 14 Sprawozdanie stenograficzne z 8 posiedzenia plenarnego drugiego Sejmu Śla˛skiego z dnia 10 września 1930 r., szpalta 10; „Polska Zachodnia” nr 170 z 3.VII.1930 r., s. 1. Teodor Obremba – lekarz, poseł... 99 Teodor Obremba – lekarz, poseł Sejmu Śla˛skiego, samorza˛dowiec Streszczenie Teodor Obremba żył w latach 1890-1951. Z wykształcenia był lekarzem. Był działaczem narodowym i członkiem tajnych organizacji młodzieżowych. Brał udział w trzech powstaniach śla˛skich w latach 1919, 1920 i 1921. Był członkiem władz miejskich z Mysłowic. Działał w śla˛skiej chadecji. Piastował godność posła drugiego Sejmu Śla˛skiego. Słowa kluczowe: lekarz, poseł, autonomia śla˛ska, chrześcijańska demokracja. Teodor Obremba – doctor, member of the Silesian Parliament, local authorities official Summary Teodor Obremba lived from 1890 to 1951. He trained as a doctor. He was a national activist and a member of the secret youth organisations. He participated in the three Silesian uprisings in the years 1919, 1920, 1921. He was a member of the municipality authorities from Mysłowice. Ombremba worked for the Silesian Christian Democrats. He was a member of the Second Silesian Parliament. Key words: doctor, Member of Parliament, Silesian autonomy, Christian Democracy. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Przemysław Piotrowski Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya. Rzecz o patriotycznym indywidualizmie, sztuce kompromisu i wierze me˛żnego pesymizmu Wste˛p Po przegranych przez torysów wyborach parlamentarnych w 2005 r., B. Pilbeam wyraził opinie˛ iż konserwatystom pozostaje ponury wybór: moga˛ próbować walczyć z dominuja˛cymi trendami, rzucaja˛c w ten sposób swa˛ Partie˛ na pastwe˛ zapomnienia, moga˛ też zaangażować sie˛ w sprawe˛ „modernizacji”. Realizuja˛c ten drugi wariant, przestana˛ być jednak wyrazista˛ alternatywa˛ polityczna˛ dla lewicy, podobnie jak nie przekonaja˛ nikogo do szczerości swej nowej orientacji. Po co bowiem głosować na Partie˛ Konserwatywna˛ uciekaja˛ca˛ sie˛ do retoryki walki z wykluczaniem czy hasła sprawiedliwości społecznej, jeśli Nowi Laburzyści posługuja˛ sie˛ nimi od wielu już lat i w sposób bardziej wiarygodny. Kluczowe wie˛c – jak twierdził – nie jest pytanie „Czym jest konserwatyzm”, lecz „Po co sa˛ konserwatyści”1. Różnica pomie˛dzy „czym” oraz „po co” nie wydaje sie˛ tu jedynie jałowa˛ figura˛ retoryczna˛. Kryje istotny sens. Lord Salisbury powiedział kiedyś o brytyjskiej Partii Konserwatywnej, iż jest ona jak policjant, tzn. nie byłaby potrzebna, gdyby nie istnieli przeste˛pcy. Innymi słowy – najbardziej oczywista˛ racja˛ bytu stronnictwa torysów jest egzystencja ich politycznych przeciwników oraz ich ideologicznych projektów, zagrażaja˛cych temu, co cenne w istnieja˛cym porza˛dku społecznym. Sens partii jest wie˛c zasadniczo reaktywny i defensywny: bronić ładu przed destrukcja˛. Ida˛c tropem rozumowania Pilbeama, można by rzec, iż owszem, policjant jest dłużnikiem przeste˛pców, ponieważ także dzie˛ki nim może czuć sie˛ potrzebny. Nie jest to jednak powód do tego, by miał sie˛ za to rewanżować, pomagaja˛c im szukać usprawiedliwienia dla ich kryminalnych czynów. 1 B. Pilbeam, Social morality, [w:] K. Hickson, The Political Thought of the Conservative Party since 1945, Basingstoke: Palgrave Macmillan, 2005, s. 176. 102 Przemysław Piotrowski Prezentowane tu stanowisko A. Augheya jest próba˛ odpowiedzi na pytanie: Po co sa˛ konserwatyści? Pytania w szczególny sposób aktualnego po 1997 r., który zainicjował okres bezprecedensowej słabości politycznej torysów. Można utrzymywać, iż raczej pytanie to było aktualne do wyborów parlamentarnych z maja 2010 r., gdyby przyniosło naprawde˛ satysfakcjonuja˛ca˛ dla Partii Konserwatywnej zmiane˛ preferencji wyborczych. Nic takiego jednak sie˛ nie stało. Kwestia ta nie straciła wie˛c wiele ze swej wagi2. Aughey podejmuje też problematyke˛ tego, „czym jest” brytyjski konserwatyzm. Nie angażuje sie˛ jednak w – rytualny nieomal dla tego rodzaju refleksji na przestrzeni wielu ostatnich lat – spór o thatcheryzm; o to, czy był, czy też nie był zdrada˛ tradycji torysowskiej. Próbuje sie˛ raczej zmierzyć z zagadnieniem konserwatywnej tożsamości ideowej w perspektywie dłuższej historycznie (sie˛gaja˛cej od Lorda Salisbury czy nawet Beniamina Disraelego, aż po czasy współczesne) oraz głe˛bszej filozoficznie (ujmuja˛c zagadnienie nie tylko w wymiarze orientacji politycznej ale również moralnej czy duchowej kondycji człowieka). Torysowski los i pragnienie. Rehabilitacja postawy zachowawczej Uniwersalna˛ prawde˛ torysów dostrzegł Aughey w pewnym oświadczeniu Ulsterskich Unionistów, które pojawiło sie˛ w maju 1912 r. w samym apogeum kryzysu spowodowanego walka˛ Irlandczyków o autonomie˛ Irlandii: „Nasze stanowisko sprowadza sie˛ do zwyczajnego pragnienia, by zostawiono nas w spokoju; niestety odka˛d Szatan wpełzł do Ogrodu Edenu, dobrych ludzi w spokoju sie˛ nie zostawia”. Torysi – innymi słowy – cenia˛ sobie wolność. Jednocześnie posiadaja˛ głe˛bokie poczucie tego, czym jest dobre życie. Wiedza˛ też, iż może być ono czaruja˛co opisane przez konserwatywna˛ literature˛, czego przykładem choćby dzieło Michaela Oakeshotta. Chca˛ wie˛c, by pozostawiono ich w spokoju, by mogli cieszyć sie˛ swoboda˛ wyboru swego powołania lub też zwyczajnych zaje˛ć – jak to uja˛ł Lord Hailsham – oddawaniu sie˛ religii, albo polowaniu na lisy3. 2 Arthur Aughey – profesor politologii w Instytucie Badań Społecznych i Politycznych Uniwersytetu w Ulster – jest autorem znacza˛cych w brytyjskiej debacie politycznej, historycznej i ideologicznej, publikacji: (razem z Filipem Nortonem) Conservatives and Conservatism, London 1981; (razem z Greta˛ Jones oraz Williamem Riches) Conservative Political Tradition in Britain and the United States, London 1991; Nationalism, Devolution and the Challenge to the United Kingdom State, London, 2001; Politics of Northern Ireland: Beyond the Belfast Agreement, London 2005; The Politics of Englisheness, Manchester 2007. Omawiaja˛c stanowisko Augheya koncentruje˛ sie˛ głównie na kontekście, jaki dla niego stanowi brytyjska debata polityczna i historyczna, sporadycznie jedynie uwzgle˛dniaja˛c inne – niebrytyjskie – odniesienia. 3 A. Aughey, Traditional Toryism, [w:] K. Hickson, (ed.), The Political Thought..., op. cit., s. 7-8. Przywołany tu, przez Aughey’a, Michael Oakeshott identyfikuje postawe˛ konserwatywna˛ z preferencja˛ tego, co doste˛pne, co istnieje teraz, nie zaś tego, co było lub co być może. (...) „Nie ma tu mowy Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya... 103 Przesłanka˛ tradycyjnego toryzmu jest marzenie o pojednaniu porza˛dku i wolności, prawowitości i siły, sprawiedliwości i dyscypliny. Jednak doświadczenie brutalnie odbiega od ideału. Jak to już przed stuleciem zauważyli Ulsterscy Unioniści – odka˛d szatan wpełzł do Ogrodu Edenu dobrym ludziom nie daje sie˛ spokoju. I taki też jest los tradycyjnych torysów. Według określenia Oakeshotta – zamieszkuja˛ oni dwa światy: zaczarowany i odczarowany; przebywanie zaś w tym pierwszym nigdy nie be˛dzie bezpieczne. W najnowszej historii istotnym źródłem zagrożenia – podkreśla Aughey – jest nowoczesne państwo, które ma zdolność pozbawienia dobrych ludzi ich własności, oszcze˛dności oraz teraz nawet polowania na lisy. Konserwatyści skazani sa˛ wie˛c na polityke˛. I na tym polega ich dramat, ponieważ – jak wyraził to Lord Hailsham – uważaja˛ ja˛ za aktywność pośledniego rodzaju, wiedza˛c, iż ich prawdziwe życie znajduje sie˛ gdzie indziej. Gdy konserwatysta wdał sie˛ w polityke˛, to – zdaniem Scrutona – umieścił sie˛ tym samym poza istotnym porza˛dkiem rzeczy i dopomógł wszczepić światu zwa˛tpienie. Jedyna˛ – w jego przekonaniu – ucieczka˛ dla konserwatysty walcza˛cego o wyraz jest milczenie. Niestety cisza – zauważa Aughey – podobnie jak bycie pozostawionym w spokoju nie jest już opcja˛4. Oba aspekty kondycji konserwatywnej – tej zaczarowanej i odczarowanej – miał trafnie uchwycić Lord Salisbury, kiedy u szczytu swego politycznego o czynieniu przedmiotem kultu z tego, co przeszłe i minione. Ceni sie˛ tu to, co teraźniejsze (...) dlatego, że dobrze znane. (...) Być tu konserwatywnym oznacza przedkładać to, co swojskie nad nieznane, wypróbowane nad niewypróbowane, fakt nad tajemnice˛, to co rzeczywiste nad to, co możliwe”. Konserwatywny zaś styl rza˛dzenia przeciwstawia Oakeshott polityce rozumianej jako „skok ku chwale, gdzie rza˛dzenie pojmuje sie˛ jako nieustanne zabieganie o zasoby ludzkiej energii, w celu przeje˛cia i zwrócenia ich w jednym kierunku”. Styl konserwatywny sprowadza sie˛ jego zdaniem do pewnych ograniczonych działań polegaja˛cych na dostarczaniu i ochronie ogólnych zasad poste˛powania „umożliwiaja˛cych ludziom (...) zajmowanie sie˛ tym rodzajem działalności, jaki sami wybrali.” M. Oakeshott, O postawie konserwatywnej, [w:] idem, Wieża Babel i inne eseje, przeł. A. Lipszyc, Ł. Sommer, M. Szczubiałka, Warszawa 1999, s. 191-192, 207-208, 210. 4 A. Aughey, op. cit., s. 7-8. Mentor Augheya, M. Oakeshott krytyke˛ nadmiernych roszczeń polityki, a zarazem pochwałe˛ pozapolitycznych sfer życia wyraża w sposób naste˛puja˛cy: „To co działalność polityczna może osia˛gna˛ć, jest cze˛sto wartościowe, nie sa˛dze˛ jednak, by kiedykolwiek mogło stać sie˛ czymś najwartościowszym w zbiorowym życiu społeczeństwa. (...) Zadaniem systemu politycznego jest ochrona (...). Nie stanowi on racji sam dla siebie; jego cel i znaczenie leża˛ poza nim, w społecznej całości, do której przynależy, całości już określonej przez prawo, obyczaj i tradycje˛, z których żadne nie jest produktem działalności politycznej. (...) Działalność polityczna sama pocia˛ga za soba˛ degeneracje˛ świadomości, przed która˛ należy społeczeństwo nieustannie ratować. (...) Nieczuły na wszelkie subtelniejsze dystynkcje sposób myślenia, emocjonalne i intelektualne nawyki, które utraciły autentyczność na skutek rutyny i braku refleksji, pozorne wie˛zi lojalności, złudne cele, fałszywe hierarchie wartości – wszystko to cechuje działalność polityczna˛. (...) Duchowa nieczułość zwia˛zana z działalnościa˛ polityczna˛ należy do jej charakteru i wynika z natury tego, co można dzie˛ki niej osia˛gna˛ć.” M. Oakeshott, Roszczenia polityki, w: idem, Wieża Babel i inne eseje, op. cit., s. 141-142, 144. 104 Przemysław Piotrowski sukcesu w 1897 r. przestrzegał przed pokusa˛ uznania – w każdej podobnej sytuacji – „pieśni pochwalnej za odpowiednie zadośćuczynienie kalkulacji”. Zaczarowany, entuzjastyczny ideał oraz skalkulowana, odczarowana polityka sa˛ wie˛c dwiema stronami konserwatywnego losu, a relacja pomie˛dzy nimi nigdy nie be˛dzie łatwa i prosta5. Nieredukowalne napie˛cie pomie˛dzy pragnieniem wolności a doświadczeniem przykrych wymogów polityki albo – pomie˛dzy światem zaczarowanym i odczarowanym nie wyczerpuje charakterystyki torysowskiego losu. Aughey uwyraźnia jeszcze jedna˛ dwoistość konserwatyzmu. Jedna bowiem jego strona posiada ton elegijny. Odwołuje sie˛ (co dobrze miał rozumieć Beniamin Disraeli) do inteligentnych, wrażliwych i młodych ludzi. Opiera sie˛ na przekonaniu, iż radość życia zakłada stan rozpaczy i zwa˛tpienia. Jednak drugie oblicze toryzmu ma wojowniczy, bojowy charakter. Jak to powiedział kiedyś A.J.P. Taylor o Salisburym: Walczył o zwycie˛stwo, chociaż spodziewał sie˛ kle˛ski. Oczekiwanie długoterminowej katastrofy nie wyklucza krótko- czy średnioterminowych zwycie˛stw. Uparty opór wobec zmian może skutecznie wyczerpać siły przeciwnika, a w konsekwencji opóźnić, a może nawet znieche˛cić go do szturmu na oble˛żona˛ twierdze˛. Co wie˛cej, nie jest do końca jasne, co stanowi kle˛ske˛, a co zwycie˛stwo dla torysów, ponieważ wartościa˛ dla nich może być już sama walka. Dla nostalgicznego toryzmu samo wdanie sie˛ w polityke˛ jest już dowodem kle˛ski, dla optymistycznego – pozostaje wcia˛ż wiele do ugrania6. Polityka – przypomina Aughey – polega na rozważaniu wykluczaja˛cych sie˛ wariantów. Jest skłonna działać na rzecz promowania zmiany albo stawiania jej oporu. Fatalizm – zwłaszcza jeśli jest konsekwentny – zakłada, iż jakakolwiek sytuacja posiada tylko jedno wyjście. Stoi tym samym w zasadniczej sprzeczności z przypisywana˛ torysom mentalnościa˛ upartego oporu. Mimo to, coś istotnego – zdaniem Augheya – je ła˛czy: pesymistyczne przekonanie, iż świat schodzi na psy. Jeśli istotnie jest tak jak twierdzi Aughey, to konserwatyzm stanowi osobliwa˛ mieszanke˛ pesymistycznego przekonania o nieuchronnie destrukcyjnym charakterze czekaja˛cej nas przyszłości z optymizmem walecznego stawiania jej oporu7. Oczywiście – przyznaje Aughey – konserwatywny upór sprzeciwu wobec zmian może przybrać postać bardzo trywialna˛, dostarczaja˛c jedynie wymówki dla zwykłej politycznej indolencji. Zwia˛zana z nim mentalność – co najmniej od czasów zjadliwych uwag J.S. Milla kosztem Partii Konserwatywnej – nie bez racji cieszy sie˛ reputacja˛ niereformowalnej ignorancji. Jednak nie należy – podkreśla Aughey – tej mentalności odmawiać inteligencji. Torysi cze˛sto przypisywali światu 5 6 7 A. Aughey, op. cit., s. 8. Ibidem, s. 8-9. Ibidem, s. 9. Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya... 105 dekadencje˛ i upadek, a jednak przetrwali, jak ich partia. Co szczególnie ważne – konserwatywny opór jest istotnym źródłem duchowej siły, ponieważ „trwanie w czymś, co jawi sie˛ jako wrogi świat, jest źródłem poczucia godności”8. Torysowska sztuka kompromisu Jednak ów „surowy i nieugie˛ty toryzm” z uporem gotowy stawiać opór zmianom nigdy całkowicie – podkreśla Aughey – nie zdominowały Partii Konserwatywnej. Ma˛drość bowiem podpowiadała, by unikać konfrontacji oraz niepotrzebnych podziałów społecznych oraz takich projektów, które sprawiały wrażenie nieuchronnie daremnych. Innymi słowy: heroicznemu pesymizmowi postawy zachowawczej torysów towarzyszyła – jak cień nieodła˛czna – sztuka kompromisu z tym, co nowe lub nieprzyjazne. Owo wygrywanie najlepszej z niesionych przez los możliwości – nazywane czasami konserwatywnym realizmem nie jest gra˛ w politycznego pokera, lecz tarota. Wymaga ona zdolności interpretacji, rozumienia i przepowiadania, dzie˛ki czemu los może stać sie˛ bardziej podatny na działanie woli, i stać sie˛ przez to mniej fatalnym. Zadaniem konserwatywnego przywództwa jest tu ośmielić zarówno partie˛, jak i kraj do akceptacji ich sposobu czytania kart. Po roku 1997 – na przykład – konserwatyści kilkakrotnie przegrali parlamentarne wybory. Utarła sie˛ opinia, iż dzieje sie˛ to z powodu utraty przez nich kontaktu ze społeczeństwem. Tak wie˛c istotnym problemem dla ich liderów stało sie˛ pytanie: kim sa˛ torysowscy ludzie? Aughey twierdzi, iż właściwa odpowiedź nie była kwestia˛ socjologicznych badań preferencji wyborczych, lecz wyobraźni i zdolności pojmowania; (przypisywanej Disraelemu) umieje˛tności dostrzeżenia „anioła w bloku marmuru”9. Polityczny tarot jest sztuka˛ rozumienia, przepowiadania i przekonywania. Ta gra, to sztuka możliwego, dialog pomie˛dzy fatalizmem i możliwościa˛. Historycy ujmuja˛ go w kategoriach tzw. paradoksu Lampeduzy, zaczerpnie˛tego z powieści Giuseppe di Lampeduzy „Lampart”, opisuja˛cej proces dopasowywania sie˛ sycylijskiego ksie˛cia Saliny do warunków nowego, piemonckiego reżimu. Ów paradoks miał postać naste˛puja˛ca˛: Jeśli chcesz, by rzeczy pozostały takie same (po staremu) – musza˛ sie˛ zmienić. Celem ksie˛cia było przetrwanie i każdy środek łagodza˛cy, który umożliwiał zachowanie starego choćby o sto lat, był dla jego obrońców jak wieczność. Ksia˛że˛ odniósł sukces, dzie˛ki sztuce zapisywania w testamencie żywotnej przeszłości dla przyszłości, w której miało nie być dla niej miejsca. Sztuce kierowanego upadku10. 8 Ibidem, s. 10. J.S. Mill użył w stosunku do Partii Konserwatywnej określenia „głupia partia” (stupid party). 9 Ibidem, 9-10, 11, 14. 10 Ibidem, s. 11. Można powiedzieć, iż wiara w ma˛drość i siłe˛ sztuki kompromisu jest równie albo prawie tak stara, jak brytyjski konserwatyzm. Torysi za Edmundem Burke’m powtarzaja˛, iż państwo 106 Przemysław Piotrowski Jednak torysowska sztuka kompromisu – w opinii tradycjonalistycznych krytyków jej zbyt gorliwych adeptów – ma i wielekroć miała również swoja˛ cene˛. Niejednokrotnie zbyt wysoka˛. Lord Coleraine – na przykład – uważał, iż problemem Konserwatystów nie był nadmiar ich reakcyjności, lecz raczej skłonność do poda˛żania droga˛ zmian, a tym samym pozbywania sie˛ możliwości wnoszenia swego własnego wkładu w życie narodu. Wszystko – twierdził – co w XX w. Partia miała do zaoferowania, to przeformułowanie aktualnych mód . Towarzyszyło temu – jak zauważył T.E. Utley – przekonanie torysów, iż przyszłość należy do ich oponentów. Zadanie konserwatystów w tej sytuacji sprowadzało sie˛ do roli akuszerki historii; roli adeptów sztuki „wyrafinowanej le˛kliwości” czy „kontrolowanej kapitulacji”. Ironia tej polityki – w ostatecznym jej bilansie – polegała na tym, iż Konserwatywna Partia stała sie˛ w ten sposób czynnikiem poste˛pów liberalizmu oraz socjalizmu. Wzbudzało to – co najmniej od czasów Disraelego – skarge˛ konserwatystów na polityke˛ swej partii: ludzie torysów ale polityka wigów (Tory men and Whig measures)11. pozbawione środków zmian, nie posiada też środków konserwuja˛cych. A. Taylor twierdzi, iż ideologiczna elastyczność, zdolność do zmiany i rozwoju, czyli adaptacji do nowych warunków, jest zwyczajowo traktowana jako zasadnicze źródło siły i umieje˛tności zdobywania władzy przez torysów. Sztuka ta – jego zdaniem – polega na ma˛drości traktowania świata takim, jaki on jest, nie zaś jakim być powinien, czy był kiedyś. Jej istota nie sprowadza sie˛ jednak do wa˛skiego pragmatyzmu. Nie jest czymś technicznym z natury. Ma charakter bardziej radykalny, niż np. taktyczne zmiany polityki wyborczej. Jest zjawiskiem głe˛boko politycznym. Choćby z tego wzgle˛du, iż przynosi ze soba˛ wyzwanie zmiany definicji tego, czym jest konserwatyzm. I to takiej zmiany, która nie może oznaczać zerwania z dotychczasowa˛ tożsamościa˛. Po II wojnie światowej torysi – zdaniem Taylora – przeprowadzili dwie udane adaptacje. Pierwsza dotyczy polityki wzrostu interwencjonizm lat 50. i 60. Druga, to dzieło rza˛dów Thatcher (133). Po 1997 r. – twierdzi – partia po omacku szuka kolejnej udanej adaptacji. Torysowska sztuka kompromisu – jak zauważa P. Norton – owocuje nie tylko umieje˛tnościa˛ zdobywania, ale i zachowania władzy. Pozwala też skutecznie bronić istnieja˛cego porza˛dku konstytucyjnego. Dobra˛ tego ilustracja˛ była zainicjowana przez rza˛d H. Macmillana ustawa z 1958 r. znosza˛ca dziedziczny charakter członkostwa w Izbie Lordów. Zmiana ta pozwoliła ożywić Izbe˛ Lordów i uchroniła ja˛ przed reputacja˛ sennej izby. Co istotne jednak – spotkała sie˛ z opozycja˛ laburzystów. Ci bowiem wiedzieli, iż jeśli ta wzgle˛dnie umiarkowana reforma sie˛ powiedzie, to może udaremnić ża˛dania reform bardziej radykalnych (95). To co u sympatyków Partii Konserwatywnej – A. Taylora oraz P. Nortona – jest źródłem satysfakcji, u autorów reprezentuja˛cych konkurencyjne stanowisko ideowe budzi czasem przerażenie. R. Eccleshall przytacza wypowiedź Goldwina Smitha z 1878 r., który prawie rozpacza z powodu potwornego wyzwania, jakim jest rywalizacja z konserwatywnym gigantem. Siła konserwatyzmu – twierdzi tamten – jest po prostu olbrzymia: odwołuje sie˛ on wprost do ziemiańskiej arystokracji oraz do obaw świata biznesu i społecznej słabości kapitalistów, którzy weszli w głe˛boki sojusz z arystokracja˛. Arystokracja ze swej strony, szukaja˛c politycznego poparcia, nauczyła sie˛ rezygnować ze swej społecznej ekskluzywności. W komentarzu do wyznania Smitha, R. Eccleshall w roku 1984, a wie˛c tuż po drugim z kolei zwycie˛stwie wyborczym Thatcher, retorycznie pyta: „Czyż wyborczy rywale konserwatyzmu nie mogliby [powyższej jeremiady Smitha – P.P.] uznać za w pełni odpowiadaja˛ce dzisiejszej politycznej scenie?” Zob. A.Taylor, Economic Statecraft, [w:] K. Hickson, op. cit., s. 133, P. Norton, The Constitution, w: K. Hickson, op. cit., s. 95, R. Eccleshall, Conservatism, [w:] idem (ed.), Political Ideologies. An Introduction, London 1984, s. 95-96. 11 A. Aughey, op. cit., s., 11, 12. Wielu autorów brytyjskich dokładnie w ten sposób rozumie i pote˛pia polityke˛ M. Thatcher. Tzn. jako zdrade˛ konserwatyzmu na rzecz liberalizmu (Zob. R. Scruton, Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya... 107 Aughey nie podziela jednak – co najmniej w cze˛ści – opinii sceptyków i krytyków torysowskiej sztuki kompromisu. Zaprzecza, by ów kompromis przyniósł zdrade˛ swej własnej tożsamości i wiary, czyli wyrodził sie˛ w kompromitacje˛. Owszem – przyznaje – wielu powojennych teoretyków i historyków dokonało reinterpretacji konserwatywnej przeszłości tak, by ja˛ dostosować do poważnych korekt celów politycznych, jakie miały miejsce w połowie XX stulecia, i które właśnie wzbudzały nieche˛ć wielu tradycjonalistów w partii, ale jednocześnie zaznacza, iż owa reinterpretacja zachowała wiele z ważnych konserwatywnych wartości. Dzie˛ki temu pojednawczość torysów nie pozbawiła ich zdolności do stawiania oporu tym zmianom, które uznawali za niedopuszczalne. To owa praktyczna ma˛drość, czyli umieje˛tność uste˛pstw, a zarazem własnej transformacji pozwoliła niejednokrotnie torysom skutecznie wracać do politycznej i gry i odnosić w niej sukcesy, jak to miało miejsce choćby w przypadku Thatcher. Wzie˛cie sobie przez konserwatystów do serca nauki płyna˛cej z paradoksu Lampeduzy, przyniosło Co znaczy konserwatyzm, tł. Tomasz Bieron, Poznan 2002, s. 7-9, 22-24, 28-35., I Gilmour, M. Garnett, Whatever Happened to the Tories. The Conservative Party Since 1945, London 1997, s. VII-VIII, 20-22, 272-386, E. H. H. Green, Ideologies of Conservatism, Oxford 2002, s. 287-290, K. O’Hara, After Blair. Conservatism beyond Thatcher, Thriplow: Icon, 2005, s. 1-3, 83-85, 91-93, 332-333, R. Barker, Political Ideas in Modern Britain, London and New York, 1997, s. 223-227). Oskarżenie powojennej polityki wzrostu interwencjonizmu oraz rozbudowy państwa opiekuńczego, która˛ Partia Konserwatywna – z inspiracji m.in. R.A. Butlera oraz H. Macmillana – realizowała w latach 50. i 60., o zdrade˛ konserwatyzmu na rzecz socjalizmu, należało do kluczowych tez Nowej Prawicy, która stanowiła jedna˛ z głównych inspiracji polityki M. Thatcher. Z analogiczna˛ krytyka˛ zdrady konserwatyzmu spotykały sie˛ również najbardziej spektakularne przedsie˛wzie˛cia elastycznych i pragmatycznych zwrotów Partii Konserwatywnej w XIX w. Na przykład polityka torysowskiego lidera Roberta Peela została przez niektórych autorów uznana za przykład zdrady konserwatyzmu na rzecz liberalizmu (zob. F.J.C. Hearnshaw, Conservatsim in England. An Analitical, Historical and Political Survey, New York 1967. s. 195-211, 219-220, R. Kirk, The Conservative Mind, South, South Bend, Indiana: Gateway Ed., s. 232-243). Uchodza˛cy zaś za reprezentanta tradycjonalistycznego nurtu brytyjskiego konserwatyzmu N. O’Sullivan odnosi sie˛ krytycznie do demokratycznej reformy wyborczej Beniamina Disraelego z 1867 r. Sugeruje on, iż powodowany tyleż pragmatyzmem, co populizmem torysowski lider w istocie zdradził, lub – co najmniej – zachował sie˛ niefrasobliwie wobec tego dziedzictwa brytyjskiego konserwatyzmu, które polegało na wierności wobec tzw. mieszanej konstytucji, czyli ustroju mieszanego, w którym obok demokratycznych istniały efektywne, a nie jedynie symboliczne, składniki arystokratyczne oraz na wierności rza˛dom parlamentarnym (zob. N. O’Sulivan, Conservatism, op. cit., s. 101-102). Lord Coleraine, a zwłaszcza T.E. Utley cieszyli sie˛ po II wojnie światowej opinia˛ wpływowych analityków reprezentuja˛cych stanowisko tradycyjnego toryzmu. Zob. M. Garnett, K. Hickson, Conservativive thinkers. The key contributors to the political thought of the modern Conservative Party, Manchester University Press, 2009, s. 105-120. Również konserwatywna sztuka kompromisu w najnowszym wydaniu, tzn. po roku 1997, spotyka sie˛ z zarzutami zdrady własnej tożsamości ideowej. Za przykład służy tu krytyka postawy Partii w przedmiocie moralności i obyczajów, ze strony B. Pilbeama, którego zdaniem rozmine˛ła sie˛ ona w sposób zasadniczy ze swa˛ etyczna˛ retoryka˛ oraz oczekiwaniami torysowskich moralistów (Pilbeam te˛ krytyke˛ odnosi też do okresu sprzed 1997, pocza˛tki tej zdrady umieszczaja˛c już w końcu lat 50.), stawiaja˛c w ten sposób pod znakiem zapytania celowość własnej egzystencji (zob. B. Pilbeam, Social morality, op. cit., s. 158-177.) 108 Przemysław Piotrowski im jeszcze jedna˛ dywidende˛: możliwość kształtowania opozycji. Jej adeptami bowiem sa˛ również brytyjscy liberałowie i laburzyści. Paradoks ów w ich lewicowej wersji ma zaś postać naste˛puja˛ca˛: jeśli chcesz zmienić stan rzeczy, wiele musisz zostawić po staremu. Aughey nie przeczy, iż tradycjonalistyczni krytycy torysowskiej sztuki kompromisu maja˛ podstawy twierdzić, iż Partia Konserwatywna niejednokrotnie sprzyjała sukcesowi projektów pierwotnie popieranych przez laburzystów. Musza˛ jednak przyznać – twierdzi – iż dzie˛ki niej torysi zdołali z Partii Pracy „wyssać wiele socjalistycznej krwi”. Dzie˛ki temu cze˛sto – przygla˛daja˛c sie˛ przedsie˛wzie˛ciom brytyjskiej lewicy – mogli sobie winszować: ludzie wigów, lecz polityka torysów (Whig men and Tory measures). To właśnie w tym duchu A.J.P. Taylor napisał w 1950 r. – czyli w momencie przechodzenia Partii Konserwatywnej na zbliżona˛ do opcji laburzystów pozycje˛ tzw. polityki powojennego konsensusu, tzn. akceptacji szeroko zakrojonego interwencjonizmu oraz państwa opiekuńczego – iż „wszyscy jesteśmy obecnie torysami”. W 1998 r. – czyli ćwierć wieku po tym jak Partia Konserwatywna pod przywództwem M. Thatcher zerwała z ta˛ polityka˛ i przeszła na pozycje leseferystyczne – Lord Blake zauważył, iż nie dałoby sie˛ tego powiedzieć o współczesnych brytyjskich politykach. Niezależnie jednak od tego – dodał – to i tak be˛dzie prawda˛12. 12 A. Aughey, op. cit., s. 12-13. Poza Augheyem wielu autorów daje wyraz swej wierze w dodatni bilans konserwatywnej sztuki kompromisu. Bez mała klasycznym przykładem powojennego stanowiska w tej kwestii jest Quintin Hogg (Lord Hailsham), który w 1948 r. – ła˛cza˛c ze soba˛ zagadnienie konserwatywnego pragmatyzmu z konserwatywna˛ pryncypialnościa˛ – tłumaczył elastyczność i zmienność polityki torysów zmieniaja˛cymi sie˛ kontekstami polemicznymi. W XIX w. dominuja˛ca˛ filozofia˛ lewicy – twierdził – był liberalizm, który głosił herezje˛ aspołecznego indywidualizmu. W XX zaś wieku dominuja˛ca˛ filozofia˛ lewicy jest socjalizm głosza˛cy heretycki kult Państwa. Chociaż konserwatyści wcześniej byli obrońcami silnej władzy centralnej w imie˛ obrony porza˛dku, to jednak dziś bronia˛ wolności przed zbyt pote˛żna˛ władza˛ rza˛du w re˛kach socjalistów. Nie widza˛ nic sprzecznego w obronie władzy w opozycji do liberałów oraz wolności w opozycji do socjalistów. Zmienili front, by odeprzeć nowe niebezpieczeństwo, ale nie zmienili gruntu, którego bronia˛, grunt jest ten sam, tyle że atakowany z innego kierunku. Bilans tej polityki elastycznego lawirowania, a zarazem pryncypialnego stawiania oporu tendencjom niepoża˛danym, nie pozostawia wa˛tpliwości: kompromis nie wyrodził sie˛ w kompromitacje˛, cia˛głość tożsamości została zachowana (zob. Q. Hogg, The Conservative Case, Penguin Books, Harmondsworth 1948, s. 52-53; 62-63). Przekonaniem, iż w ogólnym rozrachunku tożsamość ideowa – maja˛cych upodobanie w polityce pragmatycznej elastyczności – torysów została zachowana, cechuje sie˛ również stanowisko R. Blake’a, czy E. H. H. Greena (zob. idem, The Conservative Party from Peel to Thatcher, London 1985, s. 359-360, E. H. H. Green, op. cit., s. 280-284), Nie sposób też pomina˛ć tego, iż cze˛sto ci sami autorzy, którzy daja˛ wyraz swemu przekonaniu o zdradzie tożsamości w odniesieniu do jednych przedsie˛wzie˛ć ideowej transformacji torysów, wobec innych takich posunie˛ć sa˛ przeświadczeni o zachowaniu przez nich konserwatywnej ortodoksji. Na przykład ten sam N. Barry, który pote˛pia polityke˛ powojennego interwencjonizmu, be˛dzie chwalił odważne zwroty polityczne Peela czy Thatcher za ich wierność torysowskiej tradycji. F. J. C. Hearnshaw, który o zdrade˛ oskarżył manewr Peela, za dochowanie wierności depozytowi konserwatywnej wiary chwali Disraelego, który też dokonał kontrowersyjnych – z punktu widzenia zasad tej wiary – reform wyborczych (zob. F. J. C. Hearnshaw, op. cit., s. 214-215, N. Barry, New Right, w: K. Hickson, op. cit., s. 30-31). Przedstawione tu Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya... 109 Torysowski patriotyzm Istotnym powodem, dla którego – zdaniem Augheya – brytyjska lewica okazała sie˛ podatna na nauki płyna˛ce z przykładu politycznej praktyki torysów, było to, iż konserwatyzm i tradycjonalizm był i jest cecha˛ brytyjskiej kultury politycznej jako takiej. Owo zaś jej konserwatywne oblicze zostało w istotnej mierze akceptowane przez lewice˛, która torysowskie mity cze˛sto traktuje jak polityczna˛ prawde˛. Akceptacja obu wykładni (konserwatywnej i progresywistycznej) paradoksu Lampeduzy przez torysów i socjalistów tłumaczy też odmienność relacji lewicy i prawicy brytyjskiej, tak różnych w XX w. od doświadczeń kontynentalnych: pojednawcza inteligencja polityki torysowskiej oznacza po prostu, iż w wyniku przekazania władzy, czyli politycznej zmiany warty, nikt nie zostanie zlinczowany (przynajmniej w WB – zjadliwie podkreśla Aughey – jeśli nie w Irlandii ). Innymi słowy – zaleta˛ kultury brytyjskiej jest jej wyja˛tkowa zdolność od instytucjonalnej integracji, czego wyrazem bardziej – niż na kontynencie – cywilizowany pluralizm polityczny13. Torysowski patriotyzm cechuje sie˛ przekonaniem o wyja˛tkowym charakterze brytyjskiego doświadczenia politycznego. Jest wyznaniem wiary w to, iż historia jego narodu zademonstrowała nader „przekonuja˛co sposób, w jaki człowiek winien zorganizować swa˛ egzystencje˛ na ziemi” oraz w to, iż jego kraj został szczególnie pobłogosławiony w akcie boskiej kreacji. Wiara ta znalazła dobitny wyraz u M. Oakeshotta, który twierdził, iż „brytyjska wolność gwarantowana prawem reprezentuje najbardziej efektywna˛ i cywilizowana˛ metode˛ społecznej integracji, na jaka˛ kiedykolwiek zdobyła sie˛ ludzkość. Istnieje tendencja, by – jak Utley – identyfikować owa˛ wyja˛tkowość z dziedzictwem angielskim. Zdaniem bowiem Utleya nie istnieje autentyczny konserwatysta Szkot, Irlandczyk czy Walijczyk. Jednak – podkreśla Aughey – przywódcy polityczni (jak choćby Thatcher) odrzucili te˛ tendencje˛ na rzecz patriotyzmu ogólnobrytyjskiego. Angielskość i brytyjskość zostały pojednane w toryzmie dzie˛ki wyobraźni, która rozszerzyła na cała˛ Wielka˛ Brytanie˛ błogosławieństwa ładu konstytucyjnego. Robia˛c pewien ukłon w strone˛ racji Utleya, Aughey przyznaje: sukces społecznej i wielonarodowej integracji w dużej mierze oparty był na stabilnej tożsamości jaka˛ Anglia dała Wielkiej Brytanii. Zaraz jednak zaznacza, iż tym, co znalazło sie˛ u podstaw tej integracji, jest nie tylko „angielskość Brytanii” ale również „brytyjskość Anglii”14. zróżnicowanie stanowisk wynika m.in. z faktu obecności w tradycji torysowskiej dwóch konkurencyjnych nurtów: libertariańskiego i paternalistycznego (zob. W.H. Greenleaf, The Character of Modern British Conservatism, [w:] Benewick R., Berki R.N., Parekh B. (ed.), Knowledge and Belief in Politics: the Problem of Ideology, London 1973, s. 173-212 oraz idem, Ideological heritage, 1988.) 13 A. Aughey, op. cit., s. 12-13. 14 Ibidem, s. 18-20. 110 Przemysław Piotrowski Wywód Augheya sprowadza sie˛ wie˛c do przekonania, iż dziedzictwo torysowskiej sztuki kompromisu oraz integracyjnej siły konserwatywnej kultury angielskiej skutkuje dwojakim dobrodziejstwem. Jego zasługa˛ jest bowiem nie tylko integralność brytyjskiej sceny politycznej, czyli cywilizowany charakter pluralizmu Brytyjczyków, ale również państwowa integralność Wielkiej Brytanii. Aughey dotyka również kwestii skłonności torysowskiego patriotyzmu do zaściankowości, która może sie˛ manifestować tyleż poprzez nacjonalistyczna˛ pyche˛ co postawe˛ antyintelektualizmu. Innymi słowy – porusza sprawe˛ jego podatności na historyczna˛ i filozoficzna˛ uniwersalizacje˛. Inaczej mówia˛c – podejmuje sie˛ próby odpowiedzi na pytanie, czy torysowska tradycja, a zwłaszcza jej główny nurt, traktuje brytyjskie dziedzictwo polityczne i kulturowe jak ezoteryczny idiom, czy raczej jak wartość, która˛ da sie˛ wyrazić w uniwersalizuja˛cym, ponadnarodowym je˛zyku cnót i natury ludzkiej. Przypomnijmy: zdaniem Augheya, szczególna˛ cecha˛ torysowskiego patriotyzmu jest wiara w wyja˛tkowy charakter brytyjskiego doświadczenia politycznego. Obcy intelektualiści – przytacza tu E. Voegelina – traktuja˛ to jako przejaw brytyjskiej parafiańszczyzny, do której odnosza˛ sie˛ ze wzgarda˛. Na pytanie, czy wiara ta zasługiwała na wzgarde˛, Aughey nie odpowiada wprost. Wyraża jedynie przekonanie, iż na ogół miała ona „niewinny” charakter, ale – dodaje zaraz – iż posiada ona również – jak to określa – swe „brudne i rasistowskie aspekty”15. Owa niepokoja˛ca cecha toryzmu – przerysowana przez Augheya wskutek użycia przez niego dosadnego zwrotu (z je˛zyka liberalnej poprawności politycznej) o charakterze inwektywy – manifestuje sie˛ w torysowskiej preferencji (wyrażanej już choćby przez Disraelego) rza˛dów parlamentarnych nad logika˛ oraz intelektualistami, „którzy winni wiedzieć, iż polityczna stabilność jest ważniejsza niż filozoficzne podniecenie”. Za jej prominentnego reprezentanta Aughey uważa Angusa Maude, który mawiał iż „najlepsza i najtrwalsza cze˛ść toryzmu nie jest wyartykułowana, reszta zaś – to komunał bez znaczenia” oraz Scrutona, kiedy ów twierdził, że konserwatyście walcza˛cemu o wyraz zalecane jest milczenie16. 15 Ibidem, s. 19-20. Ibidem, s. 8, 19-20. R. Scruton istotnie twierdzi, iż konserwatyzm jest idea˛ nie w pełni „wyrażalna˛”. Powodem tego, przekonanie o komplikacji świata ludzkiego przerastaja˛cej możliwości teorii, a ponadto to, iż preferencje konserwatysty wsparte sa˛ głównie nie na argumentach, lecz na zażyłości i przywia˛zaniu. Konserwatyzm dostarcza odpowiedzi na pytania, dlaczego należy być konserwatysta˛ w W. Brytanii; nie daje natomiast odpowiedzi, dlaczego należy być konserwatysta˛ w ogóle. Jego domena˛ jest raczej partykularna tradycja narodowa, niż uniwersalne idee, R. Scruton, op. cit., s. 17-20. W najnowszej brytyjskiej tradycji intelektualnej romantyczny partykularyzm znalazł swego apologete˛ w osobie I. Berlina (trzeba zaznaczyć, że zwia˛zanego nie z torysami, lecz z intelektualna˛ lewica˛), który tak wyjaśniał jego fundamentalna˛ prawde˛: „To właśnie odre˛bność, nie zaś podobieństwa, jest tym co decyduje o pełni aktu poznawczego, opisu historycznego, opisu osobowości – rzeczy, osoby lub kultury. Vico i Herder (...) raz na zawsze nauczyli nas, że być Grekiem w czasach Homera, czy osiemnastowiecznym Niemcem to tyle, co przynależeć do jedynego w swoim rodzaju społeczeństwa”. 16 Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya... 111 Nawet jeśli jednak torysowski patriotyzm istotnie posiadał czy wcia˛ż posiada owe „brudne i rasistowskie aspekty”, to mimo to – twierdzi Aughey – jego „wyrafinowani rzecznicy” na ogół potrafili unikna˛ć podobnych pułapek: „podzielaja˛c przekonanie o unikatowości brytyjskiej tradycji konstytucyjnej”, odnosili sie˛ oni zarazem z sympatia˛ do „szerokiego dziedzictwa filozoficznego”. Wśród owej intelektualnej arystokracji „wyrafinowanych rzeczników”, szczególne miejsce wydaje sie˛ – w jego przekonaniu – zajmować M. Oakeshott. To dzie˛ki temu – by tak rzec – historycznemu i filozoficznemu zarazem wyrafinowaniu, Aughey może w duchu tradycji torysowskiego patriotyzmu utrzymywać, iż wyja˛tkowość brytyjskiego doświadczenia politycznego leży „nie tylko w jego niepowtarzalności, czy odmienności lecz również jego niezrównanej wartości, czy cnocie”. Innymi słowy – owa właściwa nobliwej tradycji intelektualnej toryzmu harmonijna równowaga pomie˛dzy tym, co nazwiemy „romantyczna˛” empatia˛ dla partykularnego i niepowtarzalnego zjawiska historycznego, oraz tym, co można określić uniwersalistyczna˛ postawa˛ poznawcza˛ klasycznego racjonalizmu, wydaje sie˛ być – jak sugeruje Aughey – jednym z tych osia˛gnie˛ć konserwatywnej tradycji brytyjskiej, bez których trudno byłoby wyobrazić sobie torysowska˛ czy angielska˛ sztuke˛ jednania sprzeczności społecznych albo kulturowych w wyższej politycznej całości jednego państwa17. Torysowska filozofia społeczeństwa i człowieka Istnieja˛ce nierówności społeczne oraz zwia˛zane z nimi różnice obyczajowe sa˛ przejawem bogactwa różnorodności ładu, dobrem, które należy chronić już tylko ze wzgle˛du na wartość ich istnienia. Powinność ich zachowania wynika również sta˛d, iż stanowia˛ one źródło ochrony tej wolności, której broni konserwatyzm, czyli wolności zdefiniowanej przez pragnienie „dobrych ludzi, by zostawiono ich w spokoju, bo oni wiedza˛, czym jest dobre życie”. Owa torysowska wolność zagrożona jest bowiem przez radykałów, którzy nie chca˛ dobrych ludzi pozostawić w spokoju, tyranizuja˛c ich dekretami poprawności politycznej oraz próbuja˛c narzucić im kult tego wzorca wolności, której ucieleśnieniem jest wyemancypowaUniwersalizuja˛ce i obiektywizuja˛ce poznanie klasycznego racjonalizmu jest zawodne tam, gdzie „obiekt wymaga trwaja˛cej całe życie wnikliwej, pełnej poświe˛cenia obserwacji oraz sympatii i intuicji” (zob. I. Berlin, Zmysł rzeczywistości, przeł. M. Filipczuk, Poznań 1996, s. 44, 46. 17 A. Aughey, op. cit., s. 18-20. R. Scruton przedstawia dylemat pomie˛dzy konserwatywna˛ afirmacja˛ zastanego, tradycyjnego ładu oraz krytyczna˛ postawa˛ filozoficzna˛ w sposób naste˛puja˛cy. Konserwatywna afirmacja – dodajmy – bezrefleksyjna, zastanego ładu stoi w sprzeczności z filozoficzna˛ postawa˛ poszukiwania prawdy, która rodzi zwa˛tpienie w mity spajaja˛ce społeczeństwo. Jednak konserwatysta nie może postawy filozoficznej po prostu odrzucić na rzecz mitologicznej niewinności, ponieważ powrót do niej nie jest możliwy, podobnie jak ponowne zaczarowanie świata na racjonalnej, filozoficznej podstawie. Dlatego jest skazany na milczenie (zob. R. Scruton, dz. cyt., s. 262-264). 112 Przemysław Piotrowski ny wielkomiejski intelektualista. Torysowskie przesłanie antyegalitarnego indywidualizmu – przyznaje Aughey – nie zawsze przekłada sie˛ na poparcie dla partii płyna˛ce ze strony brytyjskich warstw nieuprzywilejowanych, ale pomimo to w istotnej mierze do nich trafia. Jest to możliwe, ponieważ owe niżej usytuowane w społecznej hierarchii grupy cechuja˛ sie˛ pewnym – paradoksalnym jak na epoke˛ demokratyczna˛ – „snobizmem” na ów konserwatywny indywidualizm, który swego oparcia upatruje w zachowaniu nierówności i różnic obyczajowych18. Istotnym elementem konserwatywnego wzorca moralnego jest – w przekonaniu Augheya – poje˛cie charakteru. Pod postacia˛ idei cnót wiktoriańskich stanowiło ono istotny składnik doktryny Thatcher, która jak wiktorianie wierzyła, iż jego słabość prowadzi do kultury zależności oraz patologii roszczeniowych postaw beneficjentów państwa opiekuńczego. Stało sie˛ ono jednak pośmiewiskiem wyemancypowanych miejskich intelektualistów, twierdza˛cych, iż towarzysza˛ca mu wizja społeczna oznacza powrót do brutalnej moralności domu poprawczego. Analogiczna˛ pryncypialność wzorca torysowskiego człowieczeństwa reprezentował M. Oakeshott. Twierdził, iż podstawa˛ współczesnych podziałów politycznych jest przeciwieństwo dwóch typów ludzkich: tzw. niedoszłej jednostki zorientowanej na mnożenie państwowej kurateli oraz jednostki rzeczywistej, cechuja˛cej sie˛ niezależnościa˛ i odpowiedzialnościa˛ za własny los. S. Letwin określiła te˛ druga˛ postawe˛ konserwatywnym indywidualizmem. Ów indywidualizm – jej zdaniem – nie jest być może ekscytuja˛cy, lecz kultywowanie właściwej mu cichej niezależności nie powinno być źródłem zawstydzenia. Według C. Moora człowiek charakteru kultywuja˛cy konserwatywny indywidualizm „chce, by go zostawiono w spokoju”, ma własny dom i oszcze˛dności oraz utrzymuje sie˛ z pensji, gardzi kulturowym i edukacyjnym nihilizmem Laburzystów, na stanowiskach państwowych chciałby widzieć rzeczywista˛ a nie pozorna˛ elite˛, wyste˛puje masowo we „wcia˛ż rozrastaja˛cej sie˛ średniej i wyższej klasie pracuja˛cej”. Niedoszła zaś jednostka, to – jego zdaniem 18 A. Aughey, op. cit., s. 14-15. Aughey nawia˛zuje tu do stanowiska R. Scrutona oraz M. Cowlinga. Pierwszy z nich dobitnie wyraził determinacje˛ torysowskiego antyegalitaryzmu, kiedy, bronia˛c tezy o konieczności istnienia w nowoczesnym, masowym społeczeństwie instytucji państwa opiekuńczego, zaznaczył jednocześnie, iż jego celem nie jest jednak egalitarna krucjata przeciw nierównościom maja˛tkowym, lecz zache˛ta do ich akceptacji. Scruton wyraził również przekonanie, iż proces różnicowania klasowego nie musi być doświadczany jako niesprawiedliwy. Co istotne: jest to proces, który ma te˛ wartość, iż generuje autorytet władzy. Po to, by ludzie zdolni byli zaakceptować autorytet władzy uprawnionej do narzucania im zakazów, lepiej by zastali świat już odpowiednio oznakowany symbolami autorytetu (zob. R. Scruton, op. cit., s. 246, 250-252). Jak widać nierówność społeczna może – z punktu widzenia torysów – stanowić wartość nie tylko ze wzgle˛du na to, iż pełni ona role˛ opoki wolności, lecz również dlatego, iż jest traktowana jako istotne źródło legitymizacji władzy państwowej. W dwoistości tej znajduje odbicie różnica pomie˛dzy libertariańskim i paternalistycznym nurtem tradycji konserwatyzmu brytyjskiego. Pryncypialny antyegalitaryzm torysów zdaniem wielu autorów jest jedna˛ z najbardziej charakterystycznych cech ich doktryny (zob. R. Eccleshall, op. cit., s. 90-93 oraz K. Hickson, Inequality, [w:] idem, op. cit., s. 178-196). Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya... 113 – „egoistyczny i hedonistyczny poganin”, którego jedyna˛ umieje˛tnościa˛ jest „dostawanie za darmo od państwa”19. Tradycyjny toryzm po Thatcher Torysowski patriotyzm manifestuje sie˛ w dumie z historycznego dziedzictwa Brytyjczyków, ale i w trwodze o jego przyszłość. Szczególnie znacza˛cym (w najnowszych dziejach tradycji konserwatywnej) przypadkiem takiej właśnie dumy podszytej jednak melancholia˛ był – zdaniem Augheya – Ennoch Powel. Z jednej strony efektownie potrafił bronić wiary w brytyjska˛ tożsamość, mimo upadku Imperium, z drugiej – udało mu sie˛, jak nikomu innemu, w przekonuja˛cy sposób wyartykułować obawy o jej zdolność przetrwania w razie upadku politycznego i kulturowego dziedzictwa torysów. To co u Powella było jeszcze antycypacja˛, u Scrutona ma już postać relacji z istnieja˛cego stanu rzeczy, ponurej inwentaryzacji przyczyn i objawów narodowej dekadencji. Anglia odczarowana – przekonuje nas, za Scrutonem, Aughey – to ludzie, którzy przestali w niej odnajdywać swa˛ tożsamość. Ów zanik wiary w Anglie˛ jest zwia˛zany z osłabieniem idei silnego charakteru. Ludzie zaś, którzy odrzucili wartości kształtuja˛ce ich charaktery, moga˛ już istnieć jedynie jako tłum. Odrzucenie angielskości, które u laburzystów przybiera postać „oikofobii”, idzie w parze z ich uległościa˛ wobec ekspansji struktur UE. Wszystko to razem skutkuje utrata˛ podmiotowości obywatelskiej i wyborczej20. Odpowiedzialni za odczarowanie Anglii sa˛ – zdaniem Augheya – nowi laburzyści, którzy nie potrafia˛ niczego innego, jak kontestacji thatcherowskiego potwierdzenia kluczowych elementów torysowskiego patriotyzmu: wyja˛tkowości parlamentarnej suwerenności i brytyjskiej odre˛bności w Europie. Gabinet Blaire’a był prawdopodobnie najbardziej antybrytyjski, a z pewności najbardziej antyangielski w historii. Poprzez decentralizacje˛ władzy do Szkocji, Walii i Irlandii Północnej oraz realizacje˛ „podste˛pnej polityki europejskiego regionalizmu”, okazał sie˛ niebezpiecznym „wandalem konstytucji”. W imie˛ doraźnych politycznych korzyści, poprzez akceptacje˛ europejskich rozwia˛zań prawnych podważył legitymacje˛ brytyjskich instytucji demokratycznych 21. Niestety, jeszcze bardziej – zdaniem Augheya – zdradliwa odpowiedź na problem zaniku wiary w Anglie˛ (odrzucenia angielskości) znajduje sie˛ nie na zewna˛trz, lecz wewna˛trz Partii Konserwatywnej. Wprawdzie liderzy konserwatystów głosza˛, iż ich głównym zadaniem jest zrozumiała dla brytyjskiego społeczeńst19 20 21 A. Aughey, op. cit., s. 16-18. Ibidem, s. 21-22. Ibidem, s. 22-23. 114 Przemysław Piotrowski wa obrona przedstawicielskiego rza˛du. Mimo to nie należy sie˛ spodziewać z ich strony silniejszego oporu przeciw dalszej integracji; i nie jest to kwestia ich rozmyślnej zdrady, ile konsekwencja politycznej słabości. Innymi słowy wśród konserwatywnych elit utrwala sie˛ przekonanie, iż kontynuacja polityki integracyjnej jest jedynie kolejnym przykładem zastosowania sprawdzonej wielekroć zasady: ludzie torysów ale polityka wigów (Tory men and Whig mesures). W powyższym – jak zauważa Aughey – przypadku praktyczny torysowski realizm wia˛że sie˛ ze „znanym fatalizmem, który spodziewa sie˛ zdrady i przegranej”, czyli daje wyraz przekonaniu, że proces integracji europejskiej cechuje sie˛ nieuchronnościa˛, która wyrasta ponad zdolność jego kontroli. Jednak wbrew takiej postawie obecnych konserwatywnych elit, tradycyjni torysi nie oczekiwaliby ani też nie zaakceptowaliby tego, iż ich własna partia winna ułatwiać te˛ wcia˛ż poste˛puja˛ca˛ integracje˛. „Byłby to zbyt podły los. Lepiej już – nawet jeśli oczekuje sie˛ przegranej – walczyć o zwycie˛stwo”22. Konserwatyści moga˛ sobie winszować, iż potop kolejnego historycznego zwrotu zostawił ich w spokoju (let them alone). Protekcjonalizm, z jakim idee zachowawcze były traktowane przez ideologie nowoczesności, stał sie˛ bowiem w naszej postmodernistycznej epoce anachroniczny. Konserwatyzm cieszy sie˛ dziś mirem nawet na lewicy: Anthony Giddens powiada, iż dziś wszyscy winniśmy być konserwatystami. Jest w tym pewna ironia historii, ale i źródło zmartwień dla torysowskich fatalistów, iż owa zregenerowana pewnymi składnikami konserwatyzmu lewica może zdominować brytyjski wiek XXI. Tego samego konserwatyzmu, który dał torysom dominacje˛ w Wielkiej Brytanii w XX w. oraz uchronił ja˛ przed XX-wiecznym ekstremizmem. Taki przynajmniej wydaje sie˛ cel Blaira, i póki co wydaje sie˛ pozostawać on w jego zasie˛gu23. Lewica identyfikuje sie˛ z konserwatyzmem, ale czyni to jedynie powierzchownie i instrumentalnie: jest on bowiem dla niej jedynie środkiem regeneracji własnej socjaldemokratycznej czy radykalnej tożsamości. Istotna różnica pozostaje w mocy: laburzyści nie żywia˛ pragnienia, by pozostawiono ich w spokoju. Pragnienie to pozostaje wie˛c wcia˛ż kluczem do rozumienia toryzmu oraz sposobu artykulacji ich inteligentnej odpowiedzi na wyzwania rzucane przez ich przeciwników. Owa odpowiedź powinna identyfikować sie˛ z charakterem współczesnego indywidualizmu oraz umieścić go w kontekście umiarkowanego, acz pewnego siebie patriotyzmu24. 22 23 24 Ibidem, s. 22-23. Ibidem, s. 23-24. Ibidem, s. 24. Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya... 115 Zakończenie Tradycyjny toryzm – jakim go przedstawia Aughey – jest nie tylko orientacja˛ polityczna˛, lecz także sposobem życia. Definiuje go dramatyczne doświadczenie zamieszkiwania w dwóch światach – zaczarowanym i odczarowanym – ale również wyzwanie zharmonizowania tej podwójnej egzystencji, znalezienia równowagi pomie˛dzy pie˛knem ideału i brutalna˛ rzeczywistościa˛, pesymizmem i odwaga˛, nieuste˛pliwościa˛, a postawa˛ pojednawcza˛, wreszcie – pomie˛dzy rozumem i uczuciem oraz rozumem i wiara˛. Torysowska wiara znajduje tu swój wyraz w cnocie me˛żnego pesymizmu, czyli waleczności stawiania oporu niepoża˛danym zmianom, mimo poczucia nieuchronności ostatecznej porażki. Rozum manifestuje sie˛ zaś w torysowskiej sztuce kompromisu. Wiara go potrzebuje po to, by nie wyrodziła sie˛ w zła˛ wiare˛ nieelastycznego (nieżyczliwy krytyk powie: te˛pego) oporu. Aughey odnosi sie˛ do tej sztuki z przekonaniem, widza˛c w niej jedno z najważniejszych źródeł dojrzałości brytyjskiej kultury politycznej, o której tym samym można powiedzieć, iż jest dziełem konserwatywnego rozumu. Jego entuzjazm nie jest jednak jednoznaczny: apologeta torysowskiej sztuki kompromisu żywi wobec niej daleko ida˛ce obawy. Niekonsekwencja ta posiada wszakże swa˛ logike˛. Afirmacja dotyczy bowiem faktów dokonanych. Dezaprobata natomiast odnosi sie˛ do przyszłości. W tym drugim przypadku Aughey nie podkreśla korzyści wynikaja˛cych z polityki uste˛pstw, lecz przestrzega przed zbyt daleko ida˛ca˛, rutynowa˛ ufnościa˛ w praktyczna˛ ma˛drość konserwatywnego rozumu: bez heroizmu konserwatywnej wiary wydaje sie˛ on być dziś czymś niewiele wie˛cej, niż pusta˛ forma˛ wyrafinowanej kapitulacji, zdolna˛ co najwyżej kamuflować kompromitacje˛ pod pozorem realistycznego kompromisu; jakkolwiek mocno by nie kultywować pragmatycznej elastyczności i bronić jej przed dogmatykami sprzeciwu wobec wszelkich zmian, to i tak nie sposób wyrzec sie˛ wartości torysowskiej cnoty me˛żnego pesymizmu. Rozum, czyli sztuka kompromisu, zawodzi dziś torysów – zauważa Aughey – podwójnie. Raz dlatego, że nie towarzyszy mu już determinacja stawiania oporu niepoża˛danym zmianom. Dwa zaś dlatego, że – inaczej niż to było przez wie˛ksza˛ cze˛ść XX w. – sprzyja dziś raczej lewicy niż konserwatystom. Nie jest to jednak powód do upadania na duchu. Krzepia˛ce może tu być zwłaszcza dziedzictwo Lorda Salisbury. Nie tylko sta˛d, że dał wiarygodne świadectwo me˛żnego pesymizmu. Również dlatego, iż pozostawił torysom aktualne wcia˛ż kryterium racji istnienia ich partii. Dzie˛ki niemu moga˛ sobie winszować, iż wiedza˛, po co jest konserwatyzm. Policjant jest wszak potrzebny, skoro istnieja˛ przeste˛pcy, którym brak respektu dla brytyjskiego dziedzictwa politycznego oraz dla torysowskiego pragnienia bycia zostawionym w spokoju. 116 Przemysław Piotrowski Wiara torysowska tym bardziej nie wydaje sie˛ być skazana na uwia˛d, że ma swój wiarygodny przedmiot: patriotyczny, a zarazem apolityczny indywidualizm. Skoro laburzyści nie żywia˛ pragnienia, by pozostawiono ich w spokoju, to ich idea wolności jest nieprzekonuja˛ca. Jeśli ponadto uwzgle˛dnić wyste˛powanie wśród niższych warstw społecznych swoistego snobizmu na nierówność, to można jeszcze dodać: indywidualizm lewicy wcale nie musi być atrakcyjny dla nieuprzywilejowanych. To prawda, że ów snobizm na nierówność wśród ubogich może wydawać sie˛ postacia˛ masochistycznej perwersji, zważywszy na to, iż cechuje on właśnie te grupy społeczne, które nie korzystaja˛ z przywilejów wynikaja˛cych z istnieja˛cych nierówności. W świetle jednak tezy Augheya o zasadniczo konserwatywnym charakterze brytyjskiej kultury politycznej, ów daleko ida˛cy sceptycyzm wyspiarskiego ludu do egalitarystycznej obietnicy radykałów zyskuje na wiarygodności: warstwy nieuprzywilejowane, niższe nie kontestuja˛ istnieja˛cych na Wyspach różnic i nierówności, bo widza˛ w nich źródło ochrony tej wolności, która jest im bliska, bo sa˛ przekonani raczej do indywidualizmu torysów, niż liberałów czy laburzystów. Innymi słowy – nie sa˛ entuzjastami zrównywania, bo nie dali sie˛ moralnie skorumpować przez indywidualizm bezwarunkowych uprawnień; nie dali sie˛ zdeprawować roszczeniowej postawie ża˛dania nagrody bez zasługi. Nie jest to wie˛c lud, który – jak to określił Ortega Y’Gasett – zhardział, takiej właśnie nagrody ża˛daja˛c. Torysowski indywidualizm – zdaniem Augheya – źródłowo znajduje swój wyraz w pochwale apolityczności; w pryncypialnym braku entuzjazmu dla polityki. Można by oczywiście owa˛ nieche˛ć skwitować komentarzem: oto stan ducha starej, zme˛czonej i skazanej na nieuchronny upadek elity. Można ja˛ jednak też interpretować tak, jak M. Oakeshott, to znaczy jako postulat uwzgle˛dnienia tego, iż „działalność polityczna sama pocia˛ga za soba˛ degeneracje˛ świadomości, przed która˛ należy społeczeństwo nieustannie ratować. Jeśli ktoś ża˛da od poety, artysty i filozofa, by dostarczyli programu, bodźca lub inspiracji dla jakichś politycznych czy społecznych działań, każe im tym samym zdradzić swe powołanie. (...) Ich zadaniem nie jest proponowanie politycznego lekarstwa na polityczne bola˛czki, lecz raczej dostarczanie rzeczywistego leku na bardziej podstawowe dolegliwości”25. Aughey nie wydaje sie˛ być zwolennikiem opinii przedstawicieli nowej prawicy, według której specyfika brytyjskiego konserwatyzmu leży w jego dość bliskiej zażyłości z liberalizmem. Nie znajdziemy jednak w jego wypowiedzi również antyliberalnych egzorcyzmów, ponieważ jest ona sformułowana raczej w (bliskim M. Oakheshottowi) je˛zyku libertariańskiego, niż paternalistycznego (którym posługuje sie˛ R. Scruton) nurtu tradycji torysowskiej. Nie mniej jednak dystans wobec 25 M. Oakeshott, Roszczenia polityki, op. cit., s. 144. Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya... 117 liberalizmu ma tu swoje miejsce. Można by go porównać z tym, jaki znajdziemy u N. O’Sullivana, którego zdaniem brytyjskim konserwatystom przychodziło nie raz płacić wysoka˛ cene˛ – w postaci doktrynalnej niekonsekwencji – za ich sukcesy w wypracowywaniu kompromisu z nowym społeczeństwem powstałym w wyniku rewolucji francuskiej oraz przemysłowej. Jednak sposób, w jaki udało sie˛ to torysom osia˛gna˛ć, zachował – podkreśla O’Sullivan – swój konserwatywny charakter. W przeciwieństwie do podobnych prób francuskich i niemieckich, w których dokonało sie˛ to kosztem rozmycia różnicy pomie˛dzy konserwatyzmem i liberalizmem 26. Toryzm tradycyjny wg Arthura Augheya. Rzecz o patriotycznym indywidualizmie, sztuce kompromisu i wierze me˛żnego pesymizmu Streszczenie W centrum przedstawionych tu rozważań Augheya znajduje sie˛ raczej duch toryzmu niż meandry torysowskiej polityki. W swych poszukiwaniach sensu toryzmu u progu XXI w. Aughey wykazuje determinacje˛ definiowania go w kategoriach indywidualizmu, który nie wyraża sie˛ poprzez (charakterystyczny dla liberałów) prymat je˛zyka uprawnień, lecz konserwatywna˛ afirmacje˛ społecznej nierówności, surowości moralnego perfekcjonizmu, a także pochwale apolityczności (w duchu Cecila, Hailshama czy Oakeshotta), której jednocześnie towarzyszy głe˛boki patriotyzm, manifestuja˛cy sie˛ w przekonaniu o wyja˛tkowości brytyjskiego dziedzictwa politycznego i kulturowego. Kluczowy wa˛tek dywagacji Augheya identyfikuje˛ nie tylko jako tradycyjne torysowskie poszukiwania równowagi pomie˛dzy pryncypialnościa˛ i pragmatyzmem, ale również równowagi pomie˛dzy roszczeniami wiary i rozumu: odwołuja˛c sie˛ bowiem do Lorda Salisbury Aughey twierdzi, iż czarnowidztwo zachowawców wcale nie musi skutkować defetyzmem, przeciwnie – może być źródłem natchnienia dla odważnego stawiania oporu niepoża˛danym zmianom. Słowa kluczowe: toryzm, indywidualizm, patriotyzm, angielskość, brytyjskość, pesymizm, wiara, odwaga. Traditional Toryism according to Arthur Aughey. About patriotic individualism, the art of compromise and power of pessimism Summary The subject of the presented considerations of a British professor, Arthur Aughey, concerns rather the spirit of Toryism than meanders of the Tory policy. In his research of the sense of Toryism at the beginning of XXI century, Aughey shows the determination to define Toryism in categories of individualism, which does not express itself in (characteristic for liberals) the primacy of language of rights, but in the conservative affirmation of the social inequality and the severity of moral 26 N. O’Sullivan, Conservatism, London 1976, s. 82-83. 118 Przemysław Piotrowski perfectionism, and also in the eulogy of non-political way of life (according to the spirit of Cecil, Hailsham or Oakeshott), which simultaneously accompanies the deep patriotism, expressing himself in the conviction about the exceptionality of the British political and cultural heritage. I identify the main subject of Aughey’s considerations not only as traditional Tory research of the equilibrium among dogmatism and pragmatism, but also the equilibrium among pretensions of faith and reason: appealing to the Lord Salisbury, Aughey claims that pessimism of conservatists is not always the cause of defeatism, on the contrary – it can be the source of the inspiration for brave resistance to undesirable changes. Key words: Toryism, individualism, patriotism, Englishness, Britishness, pessimism, faith, courage. OSW Szkice Humanistyczne Tom XI 2011 Nr 3 Andrzej Ga˛siorowski Olsztyńska Szkoła Wyższa im. Józefa Rusieckiego The activity of the Polish educational units in England between 1939-1945 Poland, defeated in World War II, was going through an unprecedented economic and social crisis. Under threat was not only its existence, but also its very survival. Consequently, a significant part of Polish society was forced to emigrate for fear of their safety. In their new places of settlement, they were in need of employment, as well as healthcare and education for the young generation. The concept of maintaining the continuity of Polish education in exile was conceived immediately after the downfall of the statehood in September 1939. It was originated by the Poles who found themselves in exile. Initially, the issues concerning education were handled by the Ministry of Welfare and the Fund of National Culture (Ministerstwo Opieki Społecznej oraz Funduszu Kultury Narodowej). On the arrival of the Polish government in Great Britain, the aforementioned questions were separated out of the department’s responsibilities and granted an independent status realised within the Office’s activity. In consequence, on 15 August 1940 a special office was set up to deal with all the issues connected with Polish education. It was headed by Gen. Jozef Haller at the rank of minister. Originally, the Council of Ministers established its name as the Office of Minister Gen. Józef Haller (Urza˛d Ministra Gen. Broni Józefa Hallera). However, upon the General’s own initiative, the facility was customarily named the Office of National Education (ONE) (Urza˛d Wychowania Narodowego – UWN). The range of activities of that establishment, which on behalf of Gen. Haller was managed on a day-to-day basis by Dr Marian Jedlicki, was defined by special statutes. The statutes also stipulated the main aims of the Office, including: 1. The principles of the structure of the Polish system of education in Great Britain and other centres of Polish emigration; 2. The range of custody of Polish children attending English schools; 3. The forms of teacher development; 4. Supplementary schooling for Polish soldiers; 5. Studies concerning the educational systems in Scotland and Great Britain; 6. Cooperation with schools and English educational organisations; 7. Cooperation with other cultural-and-educational centres of the allied countries; 120 Andrzej Ga˛siorowski 8. Development of the publishing activity for the needs of Polish education; 9. Contacts with Poland; 10. The activities connected with designing the programmes and plans for school development in Poland after the end of the war1. Primarily, the structure and range of the influence of the Office was considerably limited, as it was based on the formerly created Department of Education (Wydział Szkolnictwa) and Section of Vocational Schools (Referat Szkół Zawodowych), managed by Franciszek Lenczowski. In 1943 the Youth Section (Referat Młodzieżowy) started its activities and the International Cooperation Section (Referat Współpracy Mie˛dzynarodowej), which contributed to the increase in the institution’s independence and influence. The main task of the Department of Education was to supervise all the schools in exile or those under the jurisdiction of the British army. As a result, by the beginning of 1941 the management of the ONE had been made superior to: Grammar and Secondary School [‘gimnazjum’ and ‘liceum’] in Stockholm (24 students); Grammar and Secondary School in Nicosia (200 students); Primary School, Grammar and Secondary School in Grenoble (200 students); Grammar and Secondary School in Tel-Aviv; Secondary School in Oberburg (167 interned Polish soldiers)2. A substantial assistance in the efforts for the development of education was provided by the Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland. With its help, a list of educational establishments operating in various Polish community centres was made, followed by entering into cooperation with them. It also enabled a better coordination of the activities and possibility of support as well as financial aid. Those changes resulted in the need of the further enhancements to the Gen. Haller’s Office. Such an attempt was made on 1 May 1941, when on the basis of the Decree of the President of the Republic of Poland, the facility directed by Jozef Haller was converted into the Office of Education and School Affairs [Urza˛d Oświaty i Spraw Szkolnych]. The objectives were adjusted and they concerned: 1. The custody of teaching and education of the Polish youth in exile. 2. The development of Polish primary and secondary education. 3. Keeping the record of Polish teachers in exile and supporting them. 4. Cooperation with the command of the Polish Army in the process of supplementary schooling for soldiers; 5. Supporting educational publications; 6. The assistance towards clandestine education in Poland; 7. Establishing the Department of Culture and Education for Poland3. 1 B. Grudzińska (a manuscript), Polskie szkolnictwo powszechne i srednie w Wielkiej Brytanii w latach 1940-1945, Olsztyn 1996, p. 24; the Archive of the Polish Institute and Gen. W. Sikorski Museum in London (hereinafter referred to as APIL), ref. A. 19. 1/7, p. 1; The Records of the Ministry of Religious Denominations and Public Enlightment, hereinafter referred to as the MRDPE; M. Kwiatkowski, Rzqd i Rada Narodowa w swietle faktow i dokumentow od wrzesnia 1939 do lutego 1942, Londyn 1942, p. 237. 2 APIL, MRDPE, ref. A. 19. 1/7, p. 1. The report on the activity of the Office of Education and School Affairs for the period of 15 August – 15 March 1941. 3 The Decree of the President of the Republic of Poland of 1 May 1941, item 5. About establishing The activity of the Polish educational... 121 The organisational structure of the new office was very simple as it consisted of the General Department and Department of Education. The powers of the General Department, which was directed by Prof. Tadeusz Sulimirski, covered all the organisational, administrative and economic issues. Among others tasks, the following can be mentioned: maintaining contacts with Polish primary and secondary schools in exile, keeping records of Polish schools and teachers, supporting Polish school initiatives worldwide, publishing prints, books and textbooks or keeping the Office’s archive. The School Department was directed by Dr Franciszek Lenczowski. The Department dealt with teaching and educational issues in Polish schools, supplementary schooling for soldiers, developing new textbooks (the committee of experts), as well as curricula4. The most convenient and favourable area for the development of Polish education turned out to be Scotland. It was also there that the most Polish educational facilities were established. It was likely that for those reasons the Department of Education was transferred to Perth, Scotland. Nonetheless, that decision did not solve all the problems, especially when it came to providing education for children from the former USSR, who appeared in the territories of the Middle and Far East in 1942. Those issues were even discussed at a special meeting in August 1942, chaired by Gen. J. Haller. It was then that the decision on transferring the Department of Education from Perth to London was taken. It was believed that the new location would be more convenient with respect to facing the new challenges resulting from the necessity to take in care Polish schools arising outside Great Britain5. The new situation also required making some organisational and personnel changes. They were implemented in the entire Office of Education and School Affairs. On the minister’s initiative, the General Department, which was still directed by Prof. Sulimirski, was scheduled to cover: the Secretariat of the Office, the Budgetary, Publishing and Administrative Sections and the Section of Vocational Schools with the three subsections: Trade Education, Technical-and-Crafts Education and Agricultural Education6. Furthermore, the Office included: the Section of Education in Great Britain (Referat Szkolnictwa w Wielkiej Brytanii), the Section of Education outside Great Britain (Referat Szkolnictwa poza Wielka˛ Brytania˛), the Section of Studies and National Activities for Secondary Education the Office of Education and School Affairs. Journal of Laws of the Republic of Poland, London 1941, no. 3 of 14 May 1941; C. Wycech, Z dziejow tajnej dzialalnosci kulturalno-oswiatowej. Departament Oswiaty i Kultury. Przeglajd Historyczno-Oswiatowy 1962. 4 APIL, MRDPE, ref. A. 19. 1/9. The report on the activity of the Office as mentioned above, p. 2. B. 5 Grudzinska as mentioned above, p. 27; F. Lenczowski, Szkolnictwo polskie na obczyznie w czasie drugiej wojny swiatowej in Nasza Przyszłość Vol. XXVII, Krakow 1967, p. 238. 6 APIL, MRDPE, ref. A. 19.11/52, no pagination; The ordinance of Minister J. Haller of 25 August 1942. 122 Andrzej Ga˛siorowski (Referat Studiów i Prac Krajowych Szkolnictwa Średniego), as well as the Section of Studies and National Activities for Primary Education (Referat Studiów i Prac Krajowych Szkolnictwa Powszechnego). According to the ordinance of Gen. J. Haller of 23 January 1943, the positions of the heads of the four sections were taken by: Tadeusz Janicki, Dr Ignacy Wiwniewski, Dr Stanislaw Seliga and Dr Jan Konopnicki. However, the activity and powers of those establishments with respect to education were significantly limited due to the warfare. The greatest difficulty resulted from a large spread of Polish communities, which hindered not only an accurate course of the process, but also its supervision. Further organisational and system adjustments were necessary, connected with the personnel changes, as well as the powers of the offices operating in exile. In order to take them in a permanent custody, together with the Ministry of Foreign Affairs, a project of creating the Representations of the Offices of Education and School Affairs (Delegatury Urze˛dów Oświaty i Spraw Szkolnych) at diplomatic posts was put forward in April 1943. They were expected to cover the following territories: 1. Iran with the cover range for India and the Delegate’s seat at the Legation of the Republic of Poland in Teheran; 2. Palestine with the cover range for Egypt and the Delegate’s seat at the General Consulate of the Republic of Poland in Jerusalem; 3. Central and East Africa (Kenya, Niasa, Rhodesia, Tanganyika, Uganda) with the cover range for the South-African Union and the Delegate’s seat at the General Consulate of the Republic of Poland in Nairobi; 4. Mexico with the Delegate’s seat at the Legation of the Republic of Poland in Mexico City7. The changes also referred to the position of Minister of the Office of Education and School Affairs, which was held by Gen. J. Haller. The decision was issued by President Wladyslaw Raczkiewicz on 14 July 1943. Rev. Zygmunt Kaczyński, who was appointed to that post on 20 July 1943, took a portfolio of the Secretary of State at the established Ministry of Religious Denominations and Public Enlightment (MRDPE) [Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego – MWRiOP]8. At the same time, upon Prof. Stanislaw Kot’s motion, the position of MRDPE Secretary General was entrusted with Adam Ske˛pski. In the autumn, on the basis of the resolution of the Council of Ministers of 24 September 1943, another reorganisation of the structure of the Ministry was made. It was planned to function in form of six departments: 1. General Department; 2. Department of Secondary Schools (Franciszek Lenczowski); 3. Department of Vocational Education (Władyslaw Je˛dral); 4. Department of Science and Higher Schools (Marian Ksia˛żkiewicz); 5. Fund of National Culture (Jan Hulewicz); 6. Department of Religious Denominations (Paweł Skwierczyński); 7. Legal Section (Tadeusz Bugajski)9. 7 8 9 Ibidem. The Ordinance of Minister J. Haller of 16 April 1943. Journal of Laws of the Republic of Poland, London 1943, no 7 of 31 July 1943, part II, p. 54-55. APIL, MRDPE, ref. A. 19.11/65 Newsletter no. 1, October 1943, p. 2. The activity of the Polish educational... 123 Each of the aforementioned departments performed particular tasks connected with the functioning of the Polish educational system. However, a special role fell to the staff of the General Department, who not only ran the Ministry’s Chancellery, but also dealt with the issues of educating the youth, extracurricular education, international cooperation, library management and publishing textbooks. Additionally, two new sections were set up. The Research Section (Referat Studiów) which dealt with the analysis of the British educational system and possibility of taking a practical advantage of its experiences. The British patterns were also expected to be taken into account with respect to the school reform prepared for liberated Poland. At the same time, the Youth Section handled the issues of young Poles attending British schools and other establishments operating in Africa and Asia. Attempts were made to maintain contacts among the youth, establish youth organisations (scouting) and prepare them for taking on jobs after the war. All the accessible documents and prints were collected, all the establishments were provided with books and magazines. Scientific literature in foreign languages was gathered with a view of libraries and higher schools in Poland. The Department of Vocational Education covered technical, trade, economic, agricultural and forestry schools. Its responsibilities also included the studies and research on the structure of the British technical education system, designing curricula, publishing textbooks and arranging technical courses10. The duties of the Department of Science and Higher Schools covered supervising the Fund of National Culture, organising higher education in exile, having custody of the culture and art, as well as preparing the base to resume higher education in Poland after the war. Thanks to the efforts of the Department’s staff members, 72 representatives of Polish culture and science staying in Great Britain in 1944 were receiving grants. With the support of British authorities Polish books and magazines were published, such as: Nowa Polska, Ekonomista Polski or Polish Science and Learning. With that respect, the situation was the most favourable in Great Britain with an efficient network of Polish schools. Independently of that, as early as at the beginning of 1943, a decision was made on extending the influence of the MRDPE towards the territories outside Great Britain. At the same time, a particular attention was turned to Poland where all the manifestations of educational activities were fought by the occupier and required external support, which was beyond the powers of the Polish government in London. However, it had its own post in the territory of Poland, which operated under the name of Department of Education and Culture and was directed by Czesław Wycech. Some improvement was heralded by the changes of 16 April 1944, when the Council of Ministers of the Republic of Poland resolved the new statutes for the MRDPE concerning the activities connected with 10 Ibidem, The Statutes of the Ministry of Religious Denominations and Public Enlightment, London 1943; Newsletter No. 1, MRDPE, London 1 October 1943, p. 8-11. 124 Andrzej Ga˛siorowski the extraordinary circumstances arising from the consequences of the warfare. The activity was also expected to be rationalised through setting up a new Section of Education covering the territories outside Great Britain. The management of the new establishment was entrusted with Dr Ignacy Wieniewski11. At the same time, the controversies within the Polish government, particularly between Gen. Józef Haller and Stanislaw Mikołajczyk, led to a lot of difficulty and disagreement. Finally, Gen. Haller did not become a member of the Mikołajczyk’s government. Another changes occurred after the resignation of the Mikołajczyk’s Cabinet and forming on 29 November a new government of the Republic of Poland, under the leadership of Tomasz Arciszewski. In the new government, the position of Minister of Religious Denominations and Public Enlightment was offered to Prof. Władysław Folkierski who held this function until 5 July 1945. At the same time, the Department of Budget and Accounting was set up along with the Department of Publishing, as well as the following sections: Personnel, Non-School Education, External Contacts and Physical Education12. As soon as the war finished and the Provisional Government of National Unity was formed on 28 June 1945, the legal status of Polish government institutions in the West was subject to change. The Ministry of Religious Denominations and Public Enlightment in London also terminated its activity on 5 July 1945. The divisions of the Ministry were taken over by the Interim Treasury Committee for Polish Questions (ITC). The task of that institution was to liquidate the administration of the Polish government in London. Within the ITC, the issues concerning education were under the direction of Prof. Tadeusz Sulimirski13. The structure of Polish education in Great Britain, like the most Polish educational initiatives in exile, was based of the Education Act of 11 March 1932. Polish schools in England, taking advantage of the local experiences with respect to education at the primary level, accepted the programme of six-class school constituting the grounds for further education. The curriculum framework was based on the following school subjects: Arithmetic with Geometry, Geography, History, Polish, Natural Sciences, Religious Education, Arts, Musical Education, Physical Educations and Domestic Science. It seems that teaching English was introduced too late, as the course started in the fifth class. After the completion of primary school, all students transferred to a four-year grammar school (gimnaz11 APIL, MRDPE, ref. A. 19. II/3, no pagination; The Resolution of the Council of Ministers of the Republic of Poland. London 16 April 1944. 12 Journal of Laws of the Republic of Poland, London 1944, no. 14 of 15 December 1944, part II, p. 128; Newsletter of the Ministry of Religious Denominations and Public Enlightment, London (February) 1945, p. 3. 13 APIL, MRDPE, ref. A. 19. 111/29, p. 6-7. Tadeusz Sulimirski’s letter of 11 August 1945; M. Goławski,Szkolnictwo polskie na obczyznie (1939-1969) in Kongres wspolczesnej nauki i kultury polskiej na obczyznie.Londyn 1970. Volume I, p. 365. The activity of the Polish educational... 125 jum), whose curriculum corresponded with the pre-war one; the only change concerned replacing formerly popular French and German with English14. Like in pre-war Poland, the students who completed a four-year grammar school and passed a minor matriculation examination (‘mała matura’) could continue their education in a two-year secondary school [liceum], which was crowned with a major matriculation examination (‘duża matura’). Secondary schools for girls followed a humanistic syllabus whereas boys; establishments realised humanistic, and mathematical-and-physical programme. The completion of secondary school enabled students to enter higher education. With reference to educational tasks, the curriculum also emulated the pre-war traditions and was based on the national-andreligious concept. In order to follow that objective, besides the classes taught within a lesson framework, frequent church ceremonies, celebrations of public holidays, anniversaries and various cultural and sports events were organised. The main responsibility for the realisation of the teaching-and-educational curriculum was entrusted with teaching staff. On the British Isles, most of the qualified teachers were mobilised reservists recruited from the army. At the beginning of 1941, their number amounted to: 70 secondary school teachers and 158 primary school teachers. However, at the same time, there were a mere 9 primary school teachers and 39 secondary school teachers employed on a full-time basis15. A significant event for Polish emigration was the Teacher’s Convention, which was organised on 6 March 1941 in the Scottish town of Perth and held about 200 educators. The situation of Polish education in exile was discussed and the guidelines for supplementary schooling in British schools were set up; the Association of Polish Teachers in Great Britain16 was also established. Moreover, a number of important decisions concerning the teacher’s development were made; Launch of the research on the British and Scottish education systems was recommended. The persons who had undertaken the research could apply for scholarships. Out of the group who responded to the challenge, the most distinguished individual was Dr Jan Konopnicki, who carried out a thorough research, crowned with a number of studies and publications. Furthermore, the courses for raising teaching qualifications were also organised. The first such course was 14 APIL, MRDPE, ref. A. 19/1/10. The organisational structure for Polish primary schools below the Ministry of Religious Denominations and Public Enlightment in Great Britain for the school year of 1941/42; The general grammar school curriculum. London 1943. 15 ANRW, the Embassy of the Republic of Poland in London, ref. 9, p. 46,50. The budget estimate for 1943. 16 The following persons were included in the Board: Dr Franciszek Lenczowski (Chairman); Wilhelm Nowicki (1st Deputy Chairman); Jadwiga Swie˛cicka (2nd Deputy Chairman); Michal Stopa (Secretary); Stanislaw Stabrawa (Treasurer); Dr M. Pawlowski (Publishing House Manager); organisation of higher studies: Prof. Zygmunt Kukulski (Manager), Dr Stanislaw Drelichowski, Apolonia La˛ska, Dr Stanislaw Sasin. (See Zjazdnauczycieli szkol srednich i powszechnych. Dziennik Polski 1941, no. 199 of 4 March, p. 4 and no. 224 of 2 April, p. 4). 126 Andrzej Ga˛siorowski arranged in November 1941 in Edinburgh for 40 teachers who were still in military service. The syllabus included a lot of information concerning the systems of education in Scotland and England. During the following years, several similar courses were held, where the language of instruction was English. In 1943, the experiences achieved through those activities enabled making efforts, which aimed at launching full-time teaching studies. The venture was initiated on 1 October 1943 along with the establishment of Teaching College in Edinburgh. The facility was responsible to the Faculty of Humanities at the University of Edinburgh (Faculty of Arts, Department of Psychology and Education). The language of instruction was Polish and English. Polish students attended regular university lectures in psychology and pedagogy, which were delivered in English. In the academic year of 1944/45 all the courses, except for History of Pedagogy, were taught in English. The head of the Polish Teaching College was Dr Jan Konopnicki17. His colleagues were: Dr Franciszek Bartkowiak, mgr (M.A.) Franciszek Lachowicz, mgr Ramuald Niewiakowski and mgr Wacław Szomka. The lowest level of education, based on primary (key stage) schools and designed for pupils up to the age of fourteen, caused the greatest organisational problems. It mainly resulted from the fact that there were few Polish children at that age, and what is more, they were spread all over Great Britain. Gathering them in one school was practically impossible, therefore that postulate was hardly realised. For that reason, the Office of Minister Gen. Jozef Haller, which was established at the beginning of the 1940s, recommended that children of Polish e’migre’s should be directed to English schools18. It was the opportunity to get acquainted with the new environment and acquire a good command of English, which significantly enabled adapting to the new situation. Simultaneously, efforts were made to provide individual teaching of a mother tongue, which was realised in family circles or small study groups19. The only genuinely Polish school was established in Douglas, Scotland upon Olga Małkowska’s initiative. The facility, transferred in 1941 to Castlemains, was known as Andrzej Małkowski Primary School (Szkoła Powszechna im. Andrzeja Małkowskiego)20 and it also ran a kindergarten connected with the 1st form for the 17 Prof. Jan Konopnicki (1905-1980); studies at the Jagiellonian University in Cracow. He stayed in Great Britain in the years 1939-1946; back in Poland in 1946; he held there a lot of functions including the position of Rector {Vice-Chancellor) of the Academy of Physical Education in Wroclaw and university professor in Cracow. He is the author of many publications concerning education and the book titled Eksperymeritalne szkolnictwo w Anglii i Szkocji (1964). 18 J. Draus, R. Terlecki, Polskie szkofy wyzsze i instytucje naukowe na emigracji 1939-1945. Wroclaw 1984, p. 34; APIL. MRDPE, ref. A. 19. 11/20, p. 1. The report on the first year of studies in Edinburgh. 19 APIL, MRDPE, ref. A. 19. 1/7, p. 3. The report on the activity of the Office of Education and School Affairs for the 15 August – 15 March 1941 period. 20 Andrzej Malkowski (1888-1919) – a co-organiser of Polish scouting (harcerstwo). In the years 1916-1917, he organised Polish scouting in the USA. He translated and adapted to the Polish conditions The activity of the Polish educational... 127 youngest pupils. The several existing school forms did not have too many children. In the school year of 1940/41 17 pupils were enrolled whereas the next year that number increased to a mere 35 students. The following years characterised by a continuous regression and decrease in numbers: up to 28, 24 and 29 pupils in the year 1943/44. Besides O. Malkowska, the school employed a few other teachers: T. Boisso, M. Ćmielewska, H. Homzaczek, Rev. Pyszkowski (he commuted from Edinburgh), B. Wernikówna and J. Zielonkówna. Initially, the school had a status of a private establishment and contended with numerous financial problems. Mainly for those reasons, O. Malkowski put forward a proposal to nationalise the school. The Office of Education and School Affairs consented to the request and on 1 January 1943 granted it the status of a state school21. In the autumn 1944, the number of employed teachers was reduced to three persons, which resulted in liquidation of the kindergarten. An exceptionally important role was played by the school’s hall of residence, which accommodated the students whose parents came from other towns. In the last period, the custody of the hall of residence was taken over by the Polish Red Cross. The school paid a lot of attention to extracurricular activities which included various interest circles. The most popular were a dancing formation, Scouting troop and Cub Scouts team22. Another form of teaching a mother tongue to Polish children attending English schools constituted the so-called Study Groups for Primary Schools {Komplety szkol powszechnych), which had been arising since 1941 and provided courses in Polish, history, geography of Poland, music, arts and religious education. They were held twice a week for three hours. Children commuted from the neighbouring towns so that they could went back home after classes. The courses were adapted to the organisation of the school year in British establishments and did not clash with their educational cycle. The study groups covered pupils from the 2nd – 4th form (8 – 10-year olds). On the other hand, the curriculum for reading and writing designed for the 1st formers (children at the age of 7) was scheduled to be realised at home by parents or guardians. The centre for managing that system of education was located in Edinburgh; it was also there that final examinations and graduation ceremonies were held23. However, the range of those centres was limited. In the first half of 1941, two facilities were established, one in Perth under the management of Olga Biernacka and another one in Peebles, under the direction of Joanna Jurgas. Totally, the textbook by R. Baden-Powell titled.: Scouting jako system wychowania młodzieży (9). He also edited the scouting magazine titled Skaut. 21 ANRW, the Embassy of the Republic of Poland in London, ref. 9, p. 4, 46. The record file of the Polish authorities-in-exile; Otwarciepolskiej szkofypowszechnej. Dziennik Zolnierz a 1943, no. 22 of 28 January, p. 3. 22 Newsletter of the Ministry of Religious Denominations and Public Enlightment. London 1945, p. 18-19. 23 See Dziennik Polski (London): 1941, no. 331 of 8 August, p. 4; 1942, no. 626 of 23 July, p. 4; 1942, no. 660 of 3 September , p. 4. 128 Andrzej Ga˛siorowski all the study groups provided education for 49 learners (20 boys and 29 girls). In the second half of 1941, as a result of the dislocation of Polish military units, the number of study groups increased to ten and covered 54 children (26 boys and 28 girls). It also affected the growth in the teaching staff, which consisted of: Olga Biernacka, Joanna Jurgas, Irena Hawell, Irena Paczkowska, Teofil Skobiński and Danuta Talma. The following years characterised by a systematic decrease in the number of study groups. In 1943, six courses were attended by a mere 36 learners whereas two courses in 1944 covered only 28 pupils and the number was still falling. In the last years that form of education was directed by Apolonia La˛ska24. Independently of the efforts concerning education of children at the school age, in the territory of Great Britain there were also a lot of adults of the Polish origin who lacked primary education. They were usually soldiers of the Polish army, for whom schooling activities were organised on the premises of their military units. In the school year of 1941/42, such classes were introduced at the 1st Polish Corps, with reference to the curriculum of the 6th and 7th form of primary school. The learners, who attended and completed the classes, could take an examination before the board of the Office of Education and receive certificates of primary education. The popularity, gained by that form of education, was reflected by the fact that at the beginning of 1942 there were over 800 soldiers attending the study groups. In the following year, that number increased to 1854 learners who attended 40 study groups, of 150 teaching hours each. The number of prospective learners increased in 1943, after the Polish units from the Middle East had arrived in England. The similar educational activities were also performed at the Polish Air Forces in Great Britain. In 1944, there were about 550 pilots and soldiers of ground forces who studied there25. Secondary education was a chance for the people who had already completed primary school or achieved primary education in England. The candidates included the learners who had not completed grammar or secondary school in Poland due to the warfare. That activity was initialised in Great Britain in 1940 as soon as the Polish school – Cyprian Norwid Secondary and Grammar School (Liceum i Gimnazjum im. Cypriana Norwida) had transferred from France to London. The official launch of the school and hall of residence took place on 3 September 1940. At the same time, the establishment was conferred the name of Julisz Slowacki State Boys’ Grammar and Secondary School (Państwowe Gimnazjum i Liceum Me˛skie im. Juliusza Słowackiego). The seat of the school was housed in the building of the London University in Ealing. After it had been bombed in 1941, it 24 APIL, MRDPE, ref. A. 19. 1/17, p. 1. The statistics of Polish education in England as for 21 January 1943; Ibidem, ref. A. 19. 1/10, p. 1. The general report on primary schools study groups for children attending English schools for the period from March until the end of December 1941. 25 ANRW, the Embassy of the Republic of Poland in London, ref. 9, p. 52-54. The record file of the Polish authorities-in-exile (1939-1946); Dziennik Polski (London) 1942, no. 526 of 26 March, p. 1-3. The activity of the Polish educational... 129 was transferred to the rented palace at Dunalastair House, Scotland. Initially, the school taught only English whereas in the school year of 1940/41 it introduced a humanistic and mathematical-and-physical syllabus to the four 3rd and 4th forms of grammar school and the 1st and 2nd form of secondary school. The school curriculum was based on the contents valid in Poland before 1939. The only subjects excluded were Arts, Domestic Science and Physical Education. During the first school year, 83 learners, including including 22 soldiers took up their education there. In June 1941, the first 37 students took their matriculation examinations26. In the second school year of 1941/42, the number of learners increased to 119, which was largely due to the admission of 73 soldiers, whereas in the following year there were already 142 grammar school students. Thanks to the support from the British school authorities, the Polish establishment was provided with good conditions for working and studying. Qualified teaching staff were employed, which enabled a high level of teaching for all the school subjects27. The school development and a continuous increase in the interest in secondary education caused that in July 1942 a decision was made on transferring the school to Glasgow, where they expected to find better teaching conditions. The school was placed in the premises of the congregation of the Sisters of the Good Shepherd. Since then, the number of learners had remained steady at the approximate level of 140 students. Due to the warfare, the syllabus was shortened or realised in the form of an extramural system, which made studying easier and enabled a faster completion of secondary education. Cultural life flourished, including a Scouting troop, school government and Red Cross circle; trips and sports competitions were organised; a school newsletter entitled “Słowo i Czyn” was also published. The Juliusz Słowacki State Boys’ Grammar and Secondary School existed in Glasgow until the end of the war and played an important educational role in the environment of Polish emigration in England. Another similarly important school establishment was the Maria Skłodowska-Curie State Girls’ Grammar and Secondary School (Państwowe Gimnazjum i Liceum Żeńskie im. Marii Skłodowskiej-Curie), which was launched on 1 March 1941 at Scone Palace near Perth, Scotland. The first headmistress was Aleksandra Maluska, and then the position was held by Dr 26 A. Dobrowolski, Z dziejow liceum. Jednodniowka maturzystow Liceum Panstwowego w Dunalastair House. Dunalastair House 1942, p. 27; F. Lenczowski, Polskie szkoty w Wielkiej Brytanii w czasie drugiej wojny swiatowej. Tygodnik Powszechny 1976, no. 21 of 23 May, p. 5. 27 The teaching staff comprised of: Marian Wleklihski, Boleslaw Kaprocki, Wiktor Dymitr (succeeding Headmasters); Denis Erlam (Head of the hall of residence); Bronislaw Hager (Hygiene); Eugeniusz Jarra (Polish); Rudolf Mahr (English and German); Rev. Henryk Misiak (Religious Education, Philosophy); David Mithell (English); Zofia Niedzwiedzka (Secretary); Pawel Nowacki (Mathematics, Physics); Stefan Ryzewski (Geography, Biology); Stanislaw Seliga (Latin); Boleslaw Szuberlak (French); Jozef Wlodarczyk (History); Ludwik Zelazko (Administrative Director). See A. Dobrowolski as mentioned above, p. 46. 130 Andrzej Ga˛siorowski Mieczysław Pawłowski and Zofia Niedźwiedzka28. In December 1941, 12 seniors took the first matriculation examination. The Examination Board was chaired by Dr Franciszek Lenczowski. The Polish school shared its seat with the English establishment, which was not conducive to educational work. Therefore, in 1942, when the Polish Boys’ Grammar and Secondary School had been transferred from Dunalastair House to Glasgow, they grabbed the opportunity and accommodated themselves there to operate at that location until 1948. After transferring the school, the number of students initially decreased from 52 to 46, whereas in the next years there was the opposite trend and more and more candidates were coming. As the time went by, their number was quite big and ranged between 67 and 82 learners. However, the activity of civilian secondary schools had not satisfied the needs of the mobilised individuals. The solution to the problem was found thanks to the organised military matriculation courses, which were arising on the premises of military units. The action, launched in 1941, met with a great interest, proven by 416 applications to secondary school and 237 to grammar school. Moreover, during the survey announced in the military units, 255 candidates voiced a desire to take extramural matriculation examinations, including 118 candidates who wished to take the examinations covering a four-year grammar school curriculum. Such broad interest in education among soldiers caused that on 15 February 1941 an independent Teaching Board for Military Matriculation Courses (Rada Pedagogiczna Wojskowych Kursow Maturalnych) was formed. Its main objective was to deal with managing the whole venture. The following persons were appointed Board members: Capt. Dr J. Giergielewicz (Chairman); Lieut. W. Dymitr; Sgt. A. Kupczak; Corp. M. Czubak; Lance Corp. J. Kuras. The classes took place in the evenings and due to the teaching staff shortage, their level was not too high. The initial group of 26 candidates from the 2nd Battalion, under the guidance Dr Jan Konopnicki, took their matriculation examination in the autumn 1941. It was held at the Dunalastair House Secondary School, but only 17 students were awarded certificates29. The success of the educational action among the soldiers of the 2nd Battalion encouraged other military units as well. The military courses, which had been formerly spread all over the country, were concentrated at the bigger units, better-equipped and those with better-qualified teaching staff. Finally, at the turning of 1941/42, five such courses were launched. The course at the 1st Brigade of Riflemen, stationed in St. Andrews, was recognised as the most distinguished one. 28 The remaining part of the teaching staff included: Roman Bakun; Irena Gerska; Helena Grzymirska; Maria Litawska; Franciszek Lorenc; Alicja Makowska; Rozalia Niedzwiedz; Ignacy Wieniewski; Wlodzimierz Stachnik; Jadwiga Wyszogrodzka, Maria Zelechowska (see APIL, MRDPE, ref. A. 19. 1/9, p. 5. 29 The report on the activity of the Office of Minister Gen. J. Hallerfor the period from 15 August 1940 to 15 March 1941). Ibidem, p. 19. p. 6. The activity of the Polish educational... 131 That establishment had a spacious building with hall of residence and three well-equipped classrooms. It also used the premises of the local English school, which was conducive to entering into closer relationships with the local community. At first, the classes were attended by 65 learners including 11 students of a humanistic secondary school, 32 persons following a mathematical-and-physical syllabus and 22 learners of a four-class grammar school. 2nd Lieut. Feliks Sobota had been managing the whole venture since the very beginning30. Other courses for soldiers are also worth mentioning but they were smaller in numbers and operated in the worse premises conditions. For example, it could be referred to the 10th Brigade of Armoured Cavalry, which constituted a separate platoon included in the educational activities of secondary education level. Two learning groups (at the secondary school and grammar school level) were established, which totalled more than 60 students. But yet, the biggest difficulty was the shortage of teaching staff, whose functions had to be often performed by the Teaching Board’s members, not always sufficiently prepared for carrying out those duties. The similar situation was in the 16th Brigade of Tanks, where the classes took place unsystematically, in the afternoon or evening hours (18 hours a week). The group, under the guidance of 2nd Class Warrant Officer Wieczorek, totalled a mere 25 soldiers, out of which 12 learners attended a secondary course and 13 students participated in a grammar course. The corresponding numbers of learners were also recorded in the study groups organised at the Regiment of Heavy Artillery and Anti-Aircraft Artillery. In 1941, the courses for Polish soldiers in England were attended by the total of more than 200 learners. However, the work was accompanied by quite a lot of difficulty, particularly of the organisational nature and it did not proceed satisfactorily at all the military units. It primarily refers the task forces located in various parts of Great Britain, for example the air forces, who practically succeeded in gathering only one bigger group of learners in Blackpool. Dr Boleslaw Kaprocki, detached to the Inspectorate of the Polish Air Forces, wielded a general supervision over all the courses within the air forces. The first course, organised in September 1941 in Blackpool, covered 44 soldiers (32 in a secondary school group and 12 in a grammar school group). Some time later, with the assistance of the Office of Education and School Affairs, a few other, but yet less numerous matriculation courses were established, covering the secondary school curriculum, out of which there should be commended the Lidholm course with 42 learners and Hemswell course with 26 students. Where running regular courses was not possible, the Teaching Board’s members undertook individual work, based on independent student’s work, followed by a possibility to take examination on an extramural basis31. 30 T. Radzik, Polskie szkolnictwo w Wielkiej Brytanii w latach drugiej wojny swiatowej. Lublin 1986, p. 112. 31 APIL, MRDPE, ref. A. 19. 1/9, 1941. The report on the activity of the Office ofe Minister Gen. J. Hallerfor the period from 15 August 1940 to 15 March as mentioned above, p. 19-21. 132 Andrzej Ga˛siorowski The difficulty, which was continuously encountered due to the warfare, caused that as early as in 1943 the number of the secondary and grammar courses participants decreased significantly. It was also a result of the shortage of new candidates, as those who were interested in education had already completed it and there were no prospective students to replace them. Those courses appeared to be the only chance to supplement education interrupted by the warfare and the opportunity of further learning. Searching for the best and most accessible methods for closing the gaps in education of the Poles staying in Great Britain, one cannot pass over the correspondence learning method. It was the initiative of the Polish educational activists in England, who attempted to make the Polish emigres learning easier. The facility, which dealt with that form of education, was set up in the spring 1941 in Glasgow under the direction of Dr Jan Da˛browski. The first students of the Centre, in the number of 32 persons, were the young Poles attending English schools. Those, who took up their education, experienced the greatest difficulty due to the shortage of relevant textbooks and teaching aids. However, the Centre’s management made efforts in order to provide all the course participants with basic materials so that they could complete the entire curriculum within two years. It required a great deal of eagerness, as the shortened timetable referred to a regular four-year tutorial programme. The basis for passing particular subjects constituted written consignments delivered by post, which were assessed by: Dr Franciszek Bartkowiak (Polish language), Dr Jan Da˛browski (History), Rev. Nikodem Me˛dlewski (Religious Education) and Dr Apoloniusz Zarycha (Geography)32. The interest in that form of study, which regardless of a place of residence, enabled the students to easily supplement the owned education, also drawn attention of the Polish authorities-in-exile. It showed results in 1942, when the Centre obtained an increased subsidy and equipment for making matrices and copying teaching materials. It enabled including other subjects into the curriculum, which improved education and constituted the grounds for the participation in matriculation examinations ensuring a full secondary level education. At that time, 9 teachers were working at the Centre and 14 staff members were employed part-time. The efficiency of the Centre’s activity could be confirmed by the number of 1500 learners who studied there. However, that number was decreasing gradually to stabilise during the following years at the approximate level of 300 students. After completing a two-year grammar or secondary school course (under a humanistic or mathematical-and-physical syllabus), the graduates were awarded relevant certificates of the school completion. The examination took place before a special, state examination board and gave all the entitlements resulting from the completion of general secondary school education33. 32 F. Lenczowski, Szkolnictwo polskie na obczyznie w czasie drugiej wojny swiatowej. Nasza przyszlosc, Volume XXVII, Krakow 1967, p. 252. The activity of the Polish educational... 133 Additionally, it is worth mentioning the Jan Zamoyski Hall of Residence (Bursa im. Jana Zamoyskiego), which was established in Edinburgh in 1942 upon the initiative of the Office of Education and School Affairs, the British Council as well as the Polish Research Centre. It was designed for boys at the age of 9 – 15, who attended Scottish schools and at that opportunity could extend their knowledge of native subjects. The seniors, who had finished Scottish school, could take the examination supplementing the curriculum of Polish secondary schools and that way obtain a certificate of the completion of grammar or secondary school. The Hall of Residence was managed by Denis Erlam, an English language teacher, the former head of the hall of residence of the J. Słowacki State Boys’ Grammar and Secondary School34. Independently of the general secondary education curriculum, efforts were made to raise professional qualifications. Among Polish emigres, there was a numerous group of those who were specifically interested in acquiring a useful job or technical education. It was an opportunity for the youth, who could raise their skills before the call-up age. The first facility of that type was established on 1 September 1940 in Glasgow. It was the Stanisław Staszic School Centre (Ośrodek Szkolny im. Stanisława Staszica). There was also set up a hall of residence at the Centre, which enabled providing education even for the youth coming from the most remote areas. The part of them also attended Scottish schools, mainly Holyrood Secondary School, and the elder ones worked at local factories and workshops. In the afternoons there were held classes in native subjects (Polish, History, Geography, Religious Education). There was also an increase in the number of students, which at the end of 1942 rose from 40 to more than 200. There were predominant the candidates who originated from the army. The Centre was managed by Tadeusz Jawor, whereas the positions of hall of residence house masters were held by Tadeusz Bossaga and Adam Szczawiński. The facility was under continuous development to reach the number of 5 house masters and 15 staff members in 1943. The stay at the Centre was free of charge and those less wealthy received pocket money in the amount of 10 shillings a week. Close contacts with the local Scottish community were also maintained. The Scots willingly invited the Centre’s charges to their homes on non-school days. Thanks to the friendliness of the local people, the students could adapt more easily to the new situation, in which they found themselves after they had left their homeland35. The Centre’s boarding system enabled arranging leisure time for its charges, who were engaged in cultural activities, national and also Polish-Scottish celeb33 ANRW, the Embassy of the Republic of Poland in London, ref. 9, p. 26. The records of the Polish authorities-in -exile, London 1939-1946; Newsletter of the MRDPE, London 1945, p. 26. 34 Ibidem. 35 APIL, MRDPE, ref. A. 19. 1/17, p. 1-3. The statistics of Polish education as for 25 January 1943; Ibidem, ref. A. 19. 1/9. 134 Andrzej Ga˛siorowski rations’ artistic performances, social gatherings, English language courses, driving lessons, manual work courses, handicrafts classes were organised; a football and basketball team were set up; trips and table tennis competitions were organised. It also turned out that a lot of candidates in the group of the Polish youth had decided to acquire a job of tradesman. Unfortunately, they came form different parts of Great Britain, which significantly restricted the realisation of those postulates. In that situation, the only possible alternative was a correspondence course. The project arose in the autumn 1941, when the Office of Education in agreement with the Commander-in-Chiefs Headquarters decided to launch the Correspondence Trade Course in Glasgow. It was designed mainly for soldiers in service. Lieut. Witold Bobiński was appointed Manager of the Centre and those who were of assistance included: 2nd Lieut. M. Wizla and 2nd Lieut. J. Zielinski. After a one-year activity, they even succeeded in arranging a similar course, which already conformed to the standards of trade secondary school36. The project, initially thought as a small centre, expanded into a genuine centre of correspondence learning in England. A lot of attractive professional specialities were launched, among which the most popular were: a trade course, short-hand course, three-year trade school, merchant grammar school and trade secondary school. A multi-stage system of education allowed maintaining a smooth flow of the educational process, which one could begin after primary school and complete at the secondary school level. It was a specifically favourable system for soldiers, who could reconcile the military service with a desire to raise their professional qualifications. Also, the number of learners was increasing, from the initial several dozens up to 210 students at the beginning of 1943. The curriculum was based on the Polish and English experiences before 1939 and among other things it covered: trade arithmetic, economic geography, accountancy, science of trade, principles of correspondence, shorthand, typing as well as general secondary education subjects: Polish, physics and chemistry, histor was made to launch a three-year merchant grammar school. Thus, a three-year trade school was also granted a status of a regular school, enabling its students to take final examinations on a regular or correspondence basis. However, the best reputation and respect among the prospective tradesmen was held by the Henryk Braun State Trade Secondary School (Państwowe Liceum Handlowe im. Henryka Brauna). The launch preparations began as early as in the spring 1942. Taking into account the fact that up to then Glasgow had been the main centre of Polish general secondary education, the initiative was raised to extend the tutorial programme and supplement it with a vocational facility. Officially, the school opened on 4 September 1942, and Henryk Braun, the pioneer of trade education in Poland, was appointed its patron. Three parallel first forms 36 The report on the activity of the Office of Minister Gen. J. Haller as mentioned above, p. 3-7. The activity of the Polish educational... 135 were established, which totalled 79 students’ however, in the following years that number decreased considerably. The school had a nature of a higher-level facility and was designed for graduates from schools of general secondary education and trade schools with a grammar-school status. Showing solicitude for maintaining high standards of education, entrance examinations were introduced. The requirements differed depending on the type of the completed grammar school. At the same time, the curriculum was entirely based on the principles of the Education Act of 1932. However, the syllabus was shortened to one year, divided into four three-month terms supplemented with trade training. The school graduates were granted the full rights compatible with those of general secondary education, with the opportunity to choose trade and economic studies, as well as hold the positions of civil servants of lower rank37. The tuition was free of charge and the learners, who came from outside Glasgow, could be provided with accommodation in the hall of residence and bursary. Independently of the operating trade secondary school, on 10 April 1944 a decision was made to establish the State Merchant Grammar School (Państwowe Gimnazjum Kupieckie) at the same location. It was expected to prepare employees for trade enterprises and candidates for further secondary education. The teaching and support staff were the same for both facilities, which were managed by mgr Ignacy Zieliński. The syllabus was shortened to two years and a school year comprised of four six-month terms, supplemented with a 300-hour practical training. The graduates were awarded certificates guaranteeing the same rights as certificates of general grammar education. The development of Polish education in Glasgow caused that the city became a genuinely educational centre. It affected significantly the whole of the issues referring to Polish emigration and its position among local communities, who treated those efforts with an extraordinary openness and understanding. The activity of the Polish educational units in England between 1939-1945 Summary During the war and Nazi occupation, many Polish citizens immigrated to other countries, where they took an active part in military operations, or, as in the case of those in Great Britain, participated in the work of the government-in-exile in London. The substantial Polish community in England also 37 APIL, MRDPE, ref. A. 19. 1/21, p. 1-3. The Ordinance of Minister Gen. J. Haller of 11 October 1941. See The curriculum for three classes of trade school. Glasgow 1945; APIL, MRDPE, ref. A. 19. 11/52, no pagination; The Ordinance of the Minister of Religious Denominations and Public Enlightment no. 122/44 of 10 October 1944; Ibidem, ref. A.19.11/47, p. 1 in Polish trade education abroad in 1944. 136 Andrzej Ga˛siorowski organised an officient education system for school youth and adults. A well-organised system of educational units was created on the primary, secondary and vocational levels, thanks to which it was possible to complete one’s education and learn a profession. As the candidates were on various levels and had various possibilities, the teaching activities were conducted in schools, as well as full-time, evening and distance courses. A particular emphasis was placed on the education of soldiers, many of whom lacked even primary education. The entire scope of educational operations was coordinated by a special body under the government of General Władysław Sikorski. Key words: war, emigration, the system of supplementary education, curricular and extracurricular education. Działalność polskich placówek edukacyjnych na terenie Anglii w latach 1939-1945 Streszczenie W okresie wojny i okupacji niemieckiej wielu obywateli polskich emigrowało do innych krajów, a tam, jak to miało miejsce w Wielkiej Brytanii, brali czynny udział w siłach zbrojnych lub pracach kierowanych przez rza˛d emigracyjny w Londynie. Liczna społeczność polska w Anglii zorganizowała także sprawny system edukacyjny, obejmuja˛cy dorosłych oraz młodzież w wieku szkolnym i pozaszkolnym. W tym celu stworzono dobrze zorganizowany system placówek szkolnych na poziomie podstawowym, średnim i zawodowym. Umożliwiły one uzupełnienie wykształcenia lub zdobycie zawodu. W zależności od poziomu i możliwości kandydatów zaje˛cia dydaktyczne odbywały sie˛ w szkołach, na kursach stacjonarnych, wieczorowych i korespondencyjnych. Szczególna˛ troske˛ przykładano do kształcenia żołnierzy, wśród których wielu nie posiadało nawet wykształcenia podstawowego. Całościa˛ prac oświatowych kierował specjalny urza˛d, utworzony przy rza˛dzie Generała Władysława Sikorskiego. Słowa kluczowe: wojna, emigracja, system dokształcania, edukacja szkolna i pozaszkolna. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Benon Gaziński Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie Polskie rolnictwo w dobie przemian. Transformacja i integracja europejska Niniejszy artykuł jest próba˛ spojrzenia na problematyke˛ współzależności pomie˛dzy transformacja˛ systemowa˛ a integracja˛ europejska˛ z perspektywy rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich w Polsce. Kwestie te sa˛ uje˛te w trzech cze˛ściach. W pierwszej zaje˛to sie˛ integracja˛, jako zjawiskiem gospodarczo-społecznym oraz scharakteryzowano transformacje˛ systemu gospodarczo-politycznego w Polsce. W cze˛ści drugiej zaje˛to sie˛ doświadczeniem polskiego rolnictwa w warunkach systemu gospodarki centralnie planowanej oraz transformacji systemowej, a w cze˛ści końcowej – wpływem integracji europejskiej na rolnictwo w okresie ostatnich lat kilkunastu oraz niektórymi trendami rozwojowymi, obserwowanymi obecnie. Procesy integracyjne a transformacja systemowa Integracja: definicja i uwarunkowania Słowo „integracja” wywodzi sie˛ z łaciny (integratio). Oznacza zespalanie sie˛ cze˛ści w funkcjonalna˛ całość. W rozumieniu istoty integracji pomocne jest odwołanie sie˛ do systemu. Starożytni Grecy sens tego poje˛cia ujmowali bardzo zwie˛źle – całość jest czymś wie˛cej, niż prosta˛ suma˛ cze˛ści składowych. Owo „coś wie˛cej” stanowi nowa˛ jakość. Jest to korzyść, ujawniaja˛ca sie˛ w wyniku powia˛zania elementów składowych w organiczna˛ całość, w której staja˛ sie˛ one współzależne od siebie. W przypadku samochodu, jest to zdolność samoistnego poruszania sie˛1. Złożoność systemu dobrze ilustruje biologia – bywa ona pomocna w wyjaśnieniu i innych jego właściwości. Warto zauważyć, że pomie˛dzy organizmami należa˛cymi do różnych gatunków wyste˛puje cze˛sto zjawisko zwane synergia˛ – nie 1 B. Gaziński, Procesy integracyjne, [w:] Podstawowe kategorie polityki, red. S. Opara, D. Radziszweska-Szczepaniak, A. Żukowski, Olsztyn 2005, ss. 198-200. 138 Benon Gaziński żyja˛ one w izolacji „obok siebie”, lecz współdziałaja˛ w pełniejszym wykorzystaniu niszy ekologicznej, w której bytuja˛. Kolejnymi cechami żywego organizmu jest zdolność adaptacji, czyli dostosowania sie˛ do zmiennych warunków otoczenia oraz homeostaza, czyli posiadanie mechanizmów obronnych, chronia˛cych jego tożsamość przed przypadkowymi bodźcami z otoczenia. Adaptacja ujawnia sie˛, gdy zmiany naste˛puja˛ powoli, ale zachodza˛ w tym samym kierunku. Homeostaza – jeśli sa˛ one krótkotrwałe, działaja˛ chaotycznie i z duża˛ siła˛2. W teorii polityki integracja określa stan i stopień zespolenia danej grupy społecznej, jak też całego społeczeństwa, które mimo składania sie˛ z różnych grup społeczno-zawodowych, klas i warstw społecznych, jak też zróżnicowania religii, zapatrywań politycznych, stosunków etnicznych, funkcjonuje i jest postrzegane jako całość. Integracja dotyczy również wie˛zi mie˛dzynarodowych i mie˛dzypaństwowych. Przykładem osia˛gnie˛cia przez społeczeństwo polskie wysokiego poziomu integracji może być zjawisko „Solidarności” na pocza˛tku lat 80. Było ono wtedy również przykładem integracji politycznej. W stosunkach mie˛dzynarodowych integracja przejawia sie˛ m.in. poprzez powstawanie organizacji i instytucji mie˛dzynarodowych, takich jak system ONZ, NATO i inne struktury obronne, czy OBWE. Ważna˛ przesłanka˛, a cze˛sto warunkiem wste˛pnym integracji politycznej jest integracja gospodarcza. Integracja gospodarcza jest procesem dynamicznych zmian w gospodarce, wioda˛cych ku powstawaniu nowych struktur (organizmów gospodarczych), scalanych siecia˛ wzajemnych powia˛zań, w toku tego procesu zaistniałych. Oponenci zdaja˛ sie˛ bagatelizować wymierne korzyści przynoszone przez integracje˛ współpracuja˛cym stronom. Odnoszone sa˛ one również wtedy, gdy partnerzy wykazuja˛ różny poziom rozwoju i zamożności. Zauważył to m.in. D. Ricardo w XIX w., formułuja˛c teorie˛ kosztów komparatywnych, należa˛ca˛ do kanonów ekonomii klasycznej. Stwierdza sie˛ w niej, że wymiana mie˛dzynarodowa przynosi partnerom wymierne korzyści – każdy z krajów specjalizuje sie˛ bowiem w tym, co wytwarza wzgle˛dnie lepiej, a sprowadza z zagranicy te wyroby, które wytwarza u siebie mniej efektywnie3. Zależnie od uwarunkowań politycznych, ekonomicznych i kulturowych oraz zróżnicowania poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego, jak również wcześniejszych doświadczeń partnerów, integracja przyjmuje różnorodne formy instytucjonalno-prawne. 2 C.R.W. Spedding, The study of Agricultural Systems, [w:] The Biology of Agricultural Systems, NY, San Francisco 1979, ss. 4-16. 3 A. Czarczyńska, K. Śledziowska, Teoria integracji europejskiej, Warszawa 2003. Polskie rolnictwo w dobie przemian... 139 Integracja nie zawsze bywa dobrowolna (chociaż współcześnie jest to model dominuja˛cy) – bywa, że zostaje wymuszona z zewna˛trz. Dzieje powszechne znaja˛ przykłady podbojów militarnych, w których zwycie˛zcy zostali zasymilowani przez zwycie˛żonych. Wyróżnić zatem można – zależnie od charakteru powia˛zań pomie˛dzy państwami – trzy podstawowe typy integracji: – integracja politycznie nierównoprawna, gdy jedni partnerzy sa˛ podporza˛dkowani innym (dawniej: RWPG, zależność kolonialna); – integracja umowna suwerennych państw (np. EFTA, CEFTA, NAFTA); – integracja umowna państw dobrowolnie ograniczaja˛cych suwerenność na rzecz instytucji ponadnarodowych reprezentuja˛cych je (Unia Europejska). Zakwalifikowanie Unii do trzeciej z wymienionych kategorii zwia˛zane jest z polityczna˛ wizja˛ zjednoczonej Europy, wypracowana˛ przez – uznanych za jej twórców – Jean Monneta i Roberta Schumana. Określa też specyfike˛ wspólnotowego ładu instytucjonalnego i prawnego w porównaniu do państwa czy typowej organizacji mie˛dzynarodowej. Zależnie od zaawansowania integracji gospodarczej wyodre˛bnia sie˛ jej różne jej formy: – strefa wolnego handlu oznacza porozumienie o zniesieniu we wzajemnym handlu ceł i innych ograniczeń o działaniu zbliżonym do ceł, takich jak kontyngenty czy opłaty wyrównawcze. Partnerzy zachowuja˛ swobode˛ w prowadzeniu polityki handlowej z krajami spoza strefy; – unia celna stanowi zazwyczaj naste˛pny etap integracji – dochodzi do niej, gdy partnerzy tworza˛cy strefe˛ wolnego handlu przyjmuja˛ jednolita˛ polityke˛ handlowa˛ wobec krajów spoza tego obszaru (wspólna˛ taryfe˛ celna˛ i inne regulacje); – unia gospodarcza stanowi wynik ewolucji unii celnej, której rozwój wymaga ujednolicania ba˛dź uzgadniania wielu szczegółowych rozwia˛zań z zakresu prawa, podatków, a także finansów publicznych, spraw socjalnych i innych. Do wykonywania tych zadań powoływane sa˛ coraz liczniejsze wspólne instytucje4. Rozróżnienie pomie˛dzy strefa˛ wolnego handlu a unia˛ celna˛ nie stanowi bynajmniej odległej od codziennej praktyki teorii, lecz znajduje dobitne potwierdzenie w dziejach Wspólnot Europejskich, tych wcześniejszych i mniej w czasie odległych. Jeszcze w latach 50., gdy negocjowano przyszłe traktaty rzymskie, uczestniczyło w nich siedem państw. Poza „szóstka˛” założycieli Europejskiej Wspólnoty We˛gla i Stali (powstałej kilka lat wcześniej, na mocy Traktatu Paryskiego, który wszedł w życie w roku 1952) była wśród nich również Wielka Brytania. Kraj ten jednak wycofał sie˛ z negocjacji, gdy Henry Spaak, b. premier belgijski, przewod4 Z. Wysokińska, J. Witkowska, Integracja europejska. Rozwój rynków, Warszawa 1999. 140 Benon Gaziński nicza˛cy rokowaniom, zaża˛dał od delegacji krajowych pełnomocnictw rza˛dów, że akceptuja˛, jako cel integracji gospodarczej, osia˛gnie˛cie etapu unii celnej. Podobnym przykładem jest Norwegia, kraj powia˛zany z państwami dzisiejszej Unii Europejskiej porozumieniem o Europejskim Obszarze Gospodarczym (o charakterze strefy wolnego handlu), gdzie w narodowych referendach dwukrotnie odrzucono członkostwo: raz w okresie poprzedzaja˛cym pierwsze rozszerzenie (1973), kiedy to członkami Wspólnot zostały Wielka Brytania, Dania i Irlandia, i ponownie przed rozszerzeniem roku 1995, kiedy to status członkowski uzyskały Finlandia, Szwecja i Austria. Unia Europejska znajduje sie˛ obecnie na etapie zaawansowanej unii gospodarczej. Na mocy rozwia˛zań przyje˛tych w Jednolitym Akcie Europejskim wykształcił sie˛ jednolity rynek wewne˛trzny odznaczaja˛cy sie˛ czterema swobodami przepływu: towarów (usunie˛cie barier pozacelnych), kapitału, usług i osób. Dopełnieniem procesów kształtowania sie˛ wewne˛trznego rynku europejskiego był program wspólnotowej waluty, zakreślony w Traktacie o Unii Europejskiej, a zrealizowany (trzeci etap tzw. unii gospodarczej i walutowej) wprowadzeniem euro (w 1999 – w formie bezgotówkowej, w 2002 r. euro zasta˛piło waluty narodowe w 12 państwach, które przysta˛piły wtedy do „eurolandu”)5. Z powodu narzuconego po II wojnie światowej systemu gospodarczego i politycznego Polska przez pierwsze dziesie˛ciolecia w tych procesach, obejmuja˛cych demokratyczne narody europejskie, uczestniczyć nie mogła. Dobitnym potwierdzeniem tego jest brak jakichkolwiek dwustronnych umów pomie˛dzy Polska˛ Rzeczypospolita˛ Ludowa˛ a Wspólnotami Europejskimi (wzajemne relacje regulowane były prawem mie˛dzynarodowym oraz jednostronnymi dyrektywami EWG o zasadach handlu i współpracy gospodarczej z państwami o gospodarce centralnie planowanej). Pierwsze porozumienie podpisane zostało dopiero we wrześniu 1989 r., już w okresie rza˛dów pierwszego po wojnie niekomunistycznego premiera w Europie Środkowej i Wschodniej, Tadeusza Mazowieckiego, i zapocza˛tkowało nie tylko przełom w relacjach z demokratyczna˛ Europa˛, ale również pokojowy proces odrzucenia całego systemu politycznego i gospodarczego. Transformacja Słowo „transformacja” wywodzi sie˛ z łaciny (transformatio). Oznacza przekształcenie i jest używane w różnych kontekstach znaczeniowych. W ostatnich 20 latach szeroko rozpowszechnione jest posługiwanie sie˛ terminem transformacja 5 B. Gaziński, Unia Europejska nie tylko dla pocza˛tkuja˛cych, Olsztyn 2002. Polskie rolnictwo w dobie przemian... 141 systemowa. Oznacza ona przekształcenia zachodza˛ce w krajach, które przysta˛piły do radykalnych reform odejścia od systemu realnego socjalizmu i budowy struktur demokratycznego państwa o gospodarce rynkowej Zakres transformacji jest ewenementem – przemiany takie, obejmuja˛ce zarówno ustrój politycznym jak i gospodarke˛, nie dokonywały sie˛ jeszcze nigdy. Wskazać można przykłady transformacji systemów politycznych krajów rza˛dzonych w sposób autokratyczny: faszystowskich Niemiec i Włoch, czy rza˛dzonych przez reżimy wojskowe Grecji i Hiszpanii. W krajach tych pozostały jednak podstawy gospodarki rynkowej – zmianom politycznym towarzyszyły wprawdzie reformy gospodarcze, ale nie zmieniały one podstaw systemu gospodarczego. Zatrzymajmy sie˛ bliżej nad istota˛ podje˛tej w Polsce i w innych krajach transformacji systemowej, w tym jej kontekstem historycznym. Warto zauważyć, że pierwsza transformacja systemu politycznego w naszym kraju rozpocze˛ła sie˛ w roku 1918 – oznaczała integracje˛ w jeden organizm niepodległego państwa polskiego ziem należa˛cych wcześniej do trzech państw zaborczych. Jego rozwój – zaledwie po niewiele wie˛cej niż 20 latach – przerwała wojna. W latach 1944-1949 narzucona została Polsce transformacja, która obje˛ła: a) system polityczny: – demokracja parlamentarna okresu mie˛dzywojennego zamieniona została przez system państwa totalitarnego, który sam sie˛ określał, jako dyktatura proletariatu; b) system gospodarczy: – regulacja rynkowa usta˛piła miejsca gospodarce centralnie planowanej, – własność prywatna, dominuja˛ca w gospodarce, wyparta została przez własność uspołeczniona˛. W roku 1989 zatem – jak łatwo zauważyć – podje˛ta została transformacja o przeciwstawnym kierunku w porównaniu do tej z lat czterdziestych: a) system polityczny: – zastane państwo totalitarne poddane zostało przebudowie z wytworzeniem systemu demokracji parlamentarnej; b) system gospodarczy: – gospodarka centralnie planowana usta˛piła miejsca regulacji rynkowej, – dominuja˛ca w gospodarce własność uspołeczniona została zamieniona przez własność prywatna˛. Od września roku 1939, kiedy to przerwany został rozwój pokojowy państwa polskiego, do września 1989 r., gdy rza˛d Tadeusza Mazowieckiego rozpocza˛ł program transformacji systemowej, upłyne˛ło 50 lat i kilkanaście dni. Przez całe pół wieku nasz kraj rozwijał sie˛ według zasad innego, nieefektywnego systemu społeczno-gospodarczego. Tkwi w tym źródło zapóźnień w rozwoju gospodarki – potwierdzeniem tego sa˛ dane statystyczne. Szacuje sie˛, że w roku 1938 dochód narodowy był w Polsce ponad dwukrotnie wie˛kszy niż w Grecji. Po 45 latach 142 Benon Gaziński realnego socjalizmu wskaźnik ten – na korzyść Grecji – uległ odwróceniu. Relacje w odniesieniu do innych państw europejskich kształtowały sie˛ podobnie. Dokonany przez Polske˛ w 1989 r. strategiczny wybór zamiany niewydolnego systemu realnego socjalizmu przez efektywniejszy system gospodarki rynkowej nie oznaczał jednak – jak oczekiwano – natychmiastowego zwie˛kszenia tempa rozwoju gospodarczego. Zaobserwowany spadek PKB/osobe˛ w pierwszych latach transformacji oznaczał koszty przebudowy systemu. Według statystyk – w porównaniu do roku poprzedniego – PKB/osobe˛ zmniejszył sie˛ w 1990 r. o 8%, a w roku naste˛pnym – o kolejne 7%. Nasta˛piło pogorszenie sie˛ stopy życiowej znacza˛cej cze˛ści ludności kraju. W istocie jednak statystyka dawała obraz w nadmiernie czarnych barwach, przyczyniaja˛c sie˛ do szybkiego narastania rozczarowania i frustracji w społeczeństwie6. Złożyło sie˛ na to kilka przyczyn: – w statystykach nie ujmowano „szarej strefy”, której przykład stanowił bujnie sie˛ wtedy rozwijaja˛cy handel uliczny. W szacunkach we˛gierskich tamtych lat jej udział w gospodarce był porównywalny do – odnotowywanego w tym kraju – spadku PKB; – nowy system gospodarczy wymusił zaprzestanie produkcji „bubli”, nieprzydatnych, ale... zwie˛kszaja˛cych statystyki dochodu narodowego (np. w dobie powszechnych już, sprowadzanych z zagranicy, kieszonkowych kalkulatorów przemysł krajowy produkował cia˛gle mechaniczne urza˛dzenia licza˛ce tzw. „kre˛ciołki”); – zmniejszyła sie˛ skala marnotrawstwa. Jeśli w spółdzielczych „blokowiskach” ciepło uchodziło przez nieszczelne okna i nieocieplane ściany, to – dzie˛ki górnictwu i ciepłownictwu – wzrastał dochód narodowy!; – niedokładności w szacunkach samych danych statystycznych. Uspołecznione przedsie˛biorstwo miało bowiem silna˛ motywacje˛ do wykazywania „na papierze” wyższych wyników, niż w rzeczywistości (premie za przekroczenie zadań planowych). Tymczasem przedsie˛biorstwo prywatne spodziewać sie˛ mogło jednej nagrody za doskonałe wyniki – wyższych podatków! Stan „na papierze” cze˛sto mijał sie˛ również z faktycznym, z tym, że było to zaniżenie wartości. Kosztów transformacji nie płacili wszyscy i nie były one równomiernie rozłożone. Nie każdy zatem odczuwał korzyści czy mógł partycypować w możliwościach stwarzanych przez nowy ustrój. W szczególności – paradoks zachodza˛cych przeobrażeń – do beneficjentów nowego systemu należał dawny establishment polityczny, który łatwo wyzbył sie˛ ideologii – wyznawanej cze˛sto tylko deklaratywnie – i nadal przewodził, tym razem w tworzeniu podstaw kapitalizmu. Walnie w tym pomogło „uwłaszczenie nomenklatury” (czyli zawłasz6 Kwestie recesji transformacyjnej podejmuje („mit, czy rzeczywistość”) w trzecim rozdziale swej ksia˛żki D. Rosati, Polska droga do rynku, Warszawa 1998, ss. 99-134. Polskie rolnictwo w dobie przemian... 143 czanie przez elity partyjno-państwowe maja˛tku narodowego) jeszcze przed formalnym upadkiem realnego socjalizmu, jak też późniejsza polityka „grubej kreski”. Do tych, którzy cze˛stokroć uważali sie˛ za przegranych, należeli natomiast pracownicy dużych zakładów przemysłowych, dawniej be˛da˛cych ostoja˛ „Solidarności”, a w nowych warunkach doświadczaja˛cy bezrobocia i upadku swych przedsie˛biorstw... Na pogarszanie sie˛ nastrojów wpływał też efekt demonstracji ze strony bogaca˛cych sie˛ beneficjentów przemian, nadmiar oczekiwań i zapominanie o mizerii życia w warunkach realnego socjalizmu. Krótkotrwały dobrobyt „życia na kredyt” czasów Gierka przesłaniał pamie˛ć o pustych półkach sklepowych lat osiemdziesia˛tych7. Znaczył sie˛ brak rozumienia dokonuja˛cej sie˛ transformacji w kategoriach wyboru systemowego. Nie zdawano sobie sprawy z iluzoryczności oczekiwań, że da sie˛ zachować to, co przyjmowano za dobra˛ strone˛ w starym systemie: stabilność zatrudnienia, brak bezrobocia (przynajmniej otwartego – wyste˛powało w formie ukrytej) czy świadczenia udzielane bezpłatnie ba˛dź po zaniżonych cenach (znajdowało to wyraz w je˛zyku potocznym: „co daja˛” w sklepie, czy „otrzymać” mieszkanie), a zarazem unikna˛ć „złych” stron nowego: bezrobocia, wie˛kszego ryzyka działalności gospodarczej, czy „drapieżności” kapitalizmu tak właściwego zwłaszcza dla pierwszego okresu. Tymczasem wybór dotyczył całości systemu, jego „dobrych” cech, jak i złych. „Solidarnościowy” zryw pozbawiał dotychczasowa˛ władze˛ społecznego mandatu do jej dalszego sprawowania – otwarcie wyrażano ża˛danie zmian w kierunku pełnej demokratyzacji kraju. W sferze ekonomicznej postulaty nie były tak radykalne – zadość oczekiwaniom zdaje sie˛ wyrażać ówczesne hasło: „socjalizm tak, wypaczenia nie”. Socjalizm, jako system gospodarczy, nie pojawił sie˛ jako naste˛pstwo mylnego suwerennego wyboru – został on narzucony. Decyzji o definitywnym od niego odejściu, słusznej i niemaja˛cej alternatywy, nie podje˛to w wyniku referendum czy z poprzedzeniem społecznych konsultacji, wyjaśniaja˛cych istote˛ przeobrażeń, czy uwarunkowań nowego systemu polityczno-gospodarczego. Doszły do tego jeszcze nieuchronne błe˛dy, zjawiska korupcji, liczne przykłady nieudolności, złe rozwia˛zania prawne i niewydolności w pracy wielu urze˛dów, w tym wymiaru sprawiedliwości. Wszystko to przyczyniało sie˛ do nasilania frustracji i osłabienia poczucia ła˛czności z własnym państwem. Tłumaczy to rychłe odzyskanie wpływów przez ugrupowania postkomunistyczne. W Polsce miało to miejsce w 1993 r., lecz podobnie stało sie˛ i w wie˛kszości innych krajów regionu. Te i inne mankamenty nie moga˛ przesłaniać historycznego wymiaru dzieła przemian ustroju politycznego – powstania demokratycznego państwa: 7 J. Beksiak i in., Polska gospodarka w XX wieku, Warszawa 1999. 144 Benon Gaziński – zapewniono swobode˛ zrzeszania sie˛ i prowadzenia działalności politycznej; – wprowadzone zostały wolne wybory; – zmieniony został system prawa, w tym Konstytucja; – powstały nowe instytucje, w tym: urze˛du Prezydenta i Senatu, Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Stanu i Naczelny Sa˛d Administracyjny; – zacze˛to przestrzegać, wcześniej istnieja˛cych tylko na papierze, podstawowych praw człowieka i obywatela. Transformacja systemu gospodarczego spowodowała zaistnienie gospodarki rynkowej: – „re˛czne” sterowanie planu centralnego usta˛piło miejsca regulacji przez prawa rynku; – zmienił sie˛ system finansowy (wymienialność złotówki, niezależność banków); – dominuja˛cym sektorem gospodarki (stosunki własnościowe, udział w tworzeniu PKB i zatrudnieniu) stał sie˛ sektor prywatny; – do potrzeb zreformowanej gospodarki dostosowany został system instytucjonalno-prawny. Aby zilustrować skale˛ przeobrażeń, podajmy przykłady dotycza˛ce ostatniego z powyższych punktów. W gospodarce socjalistycznej nie istniało prawo o podejmowaniu działalności gospodarczej – przydatny w nowych warunkach okazał sie˛ mie˛dzywojenny „Kodeks handlowy”! Brak było ustawowego uregulowania upadania przedsie˛biorstw – socjalizm po prostu nie dopuszczał wysta˛pienia takiej ewentualności. Nie istniały również podstawy prawne powoływania fundacji (ustawe˛ taka˛ przyje˛to pod naciskiem inicjatorów kościelnej fundacji na rzecz polskiego rolnictwa w połowie lat 80.). Skutkiem transformacji systemowej jest nie tylko gruntowna przebudowa państwa, ale zmiana geopolitycznego usytuowania Polski na mapie świata: – zamiast trzech, kraj nasz ma siedem nowych państw-sa˛siadów; – Polska spełniła kryteria i została przyje˛ta do takich instytucji mie˛dzynarodowych, jak: Mie˛dzynarodowy Fundusz Walutowy, OECD, czy Rada Europy; – strategiczne znaczenie dla przyszłości kraju ma członkostwo w NATO i Unii Europejskiej. Charakter transformacji systemowej i zwia˛zane z nia˛ problemy sa˛ we wszystkich krajach zbliżone. Pod wzgle˛dem formalnym, przynajmniej według tzw. kryteriów kopenhaskich przyje˛tych w Unii Europejskiej, jest ona zakończona w dziesie˛ciu nowych państwach członkowskich, Chorwacji i Macedonii (spełnianie tzw. kryteriów kopenhaskich). Sporo do zrobienia jest nadal w Albanii i innych państwach bałkańskich. Złożona sytuacja ma też miejsce we Wspólnocie Niepodległych Państw8. 8 Globalizacja, integracja, transformacja. Główne problemy globalizacji, integracji europejskiej Polskie rolnictwo w dobie przemian... 145 Polska wybrała droge˛ „terapii szokowej” reform gospodarczych i stanowi modelowy przykład sukcesu. Z jednym wyja˛tkiem – należymy do nielicznych państw postsocjalistycznych, które nie uporały sie˛ z problemem reprywatyzacji, brak ustawy określaja˛cej rekompensate˛ za nacjonalizacje˛ maja˛tku prywatnego, dokonana˛ z naruszeniem ówczesnego prawa. Mniej szcze˛śliwie przebiegała transformacja systemu politycznego. Polska, która zapocza˛tkowała transformacje˛ w całym regionie, później spełniła kryteria państwa demokratycznego niż np. We˛gry, które wcześniej przyje˛to do Rady Europy. Rolnictwo podczas dziesie˛cioleci minionego systemu i transformacji systemowej Jedna˛ z istotnych cech systemu socjalistycznego była dominacja polityki nad gospodarka˛. Sta˛d też poszczególne okresy polityczne i gospodarcze sa˛ zbieżne. System gospodarki socjalistycznej – mimo że jego zdolności adaptacyjne nie okazały sie˛ dostateczne, aby przetrwał – wykazał sie˛ wolnym przystosowaniem do uwarunkowań gospodarczych oraz zmieniaja˛cych sie˛ czynników politycznych. Od roku 1944 (pocza˛tek narzucania nowego systemu) po rok 1989 (zapocza˛tkowano odejście od socjalizmu) wyróżnić można kilka okresów o wyraźnie wyodre˛bnionych cechach. Wdrażanie nowego systemu (1944 – grudzień 1948) W okresie trwaja˛cej jeszcze wojny uznanie mie˛dzynarodowe miał rza˛d na uchodźstwie – w Londynie. „Zalegalizowanie” struktur władzy komunistycznej odbywało sie˛ etapami: od przejściowego uznania opozycji w życiu publicznym (lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, Stanisław Mikołajczyk, przybył z Londynu i w nowym rza˛dzie został wicepremierem), po stopniowe wyeliminowanie niezależnych ugrupowań politycznych (znamiennym wydarzeniem jest ucieczka Mikołajczyka z Polski w roku 1947), aż po wytworzenie sie˛ monolitu władzy – kongres zjednoczeniowy w grudniu 1948 r., podczas którego z poła˛czenia Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiej Partii Robotniczej utworzono Polska˛ Zjednoczona˛ Partie˛ Robotnicza˛. W polityce gospodarczej punktami we˛złowymi tego okresu, walki o przeje˛cie pełni władzy, były dekrety: o nacjonalizacji przemysłu, o reformie rolnej (1944), „bitwa o handel” (batalia z 1947 r. o wyeliminowanie sektora prywatnego oraz transformacji politycznej Europy Środkowej i Wschodniej, red. R. Backer, J. Marszałek-Kawa, J. Modrzyńska, Toruń 2003. 146 Benon Gaziński z handlu, usług i drobnej wytwórczości) oraz przyje˛cie podczas kongresu zjednoczeniowego kursu na przyspieszona˛ realizacje˛ oraz forsowna˛ kolektywizacje˛ rolnictwa. Kwestia reformy rolnej nurtowała polskie społeczeństwo już w okresie II Rzeczypospolitej, była też obecna w programach Polskiego Stronnictwa Ludowego. Cel reformy był jednakże w znacznej mierze polityczny – wzmocnienie partii komunistycznej na wsi, a ponadto było to posunie˛cie doraźne. Reformie rolnej podlegały gospodarstwa i maja˛tki ziemskie – w zależności od położenia na ziemiach „starych”, ba˛dź „nowych” (określanych, jako odzyskane) – o powierzchni przekraczaja˛cej 50 ba˛dź 100 hektarów. „Nadziały” ziemi były niewielkie, cze˛sto na jednym gospodarstwie poniemieckim lokowano dwie rodziny – jednym ze skutków reformy rolnej, obcia˛żaja˛cych wieś na dziesie˛ciolecia, było rozdrobnienie struktury agrarnej9. Przyspieszona industrializacja i forsowana kolektywizacja (grudzień 1948 – październik 1956 roku) W programie gospodarczym planu 6-letniego, jedynego o takiej perspektywie czasowej (wcześniejszy plan, odbudowy powojennej, obejmował trzy lata, a wszystkie naste˛pne były pie˛ciolatkami), przyje˛ta została zmieniona strategia gospodarcza, be˛da˛ca odwzorowaniem radzieckich rozwia˛zań przełomu lat 20. i 30. – rozbudowy przemysłu oraz kolektywizacji rolnictwa. Zgodnie z marksowska˛, dwudzielna˛ koncepcja˛ gospodarki rozróżniaja˛cej dział wytwarzania środków produkcji od wytwarzaja˛cego środki konsumpcji, nacisk położony został na rozwój przemysłu cie˛żkiego. Zwia˛zek kursu na szybka˛ industrializacje˛ z kolektywizacja˛ rolnictwa nie był przypadkowy – rolnictwo traktowano jako swego rodzaju „pompe˛ ssa˛ca˛”10 dostarczaja˛ca˛ na potrzeby przemysłu żywności oraz siły roboczej. Co wie˛cej, zgodnie z doktryna˛ ideologiczna˛, ulegano iluzji, że rolnictwem można sterować za pomoca˛ planu centralnego. Samo istnienie gospodarki chłopskiej, tysie˛cy wzgle˛dnie niezależnych podmiotów gospodarczych, było nie do pogodzenia z logika˛ systemu i da˛żeniem do poddania wszelkich form życia społecznego, politycznego i gospodarczego kontroli jednego ośrodka decyzyjnego, partii komunistycznej. Kolektywizacja rolnictwa była prowadzona najbardziej brutalnymi metodami w pocza˛tkowym okresie, poprzedzaja˛cym śmierć Stalina (1953). Na wieś docierały brygady propagandowe, a chłopów poddawano różnego rodzaju naciskom. W ra9 W. Góra, Reforma rolna PKWN, Warszawa 1969. Określenia takiego używa S. Swianiewicz, Forced Labour and Economic Development. An Enquiry to Experiences of Soviet Industrialization, Oxford 1965. 10 Polskie rolnictwo w dobie przemian... 147 mach systemu dostaw obowia˛zkowych obowia˛zywały ceny z trudem pokrywaja˛ce koszty produkcji. Niewywia˛zanie sie˛ z narzuconych kontyngentów dostaw nierzadko kończyło sie˛ pobytem w wie˛zieniu. W szczególnie trudnej sytuacji znajdowali sie˛ właściciele wie˛kszych gospodarstw („kułacy”), obcia˛żenie progresywnie rosna˛cymi, nadmiernymi podatkami. Pocza˛wszy od roku 1954, kiedy to dokonano korekt nierealistycznych zadań planu 6-letniego oraz zacze˛ły sie˛ oznaki „odwilży” politycznej, nacisk kolektywizacyjny zelżał. Przejściowa „odwilż” i stagnacja okresu Gomułki (1956-1970) Bunt robotniczy w Poznaniu, krwawo stłumiony przez milicje˛ i wojsko, nie przeszedł bez echa – w październiku 1956 r., na fali narastaja˛cego ża˛dania przemian – do władzy doszedł Władysław Gomułka, odsunie˛ty od władzy przywódca Polskiej Partii Robotniczej. Politycznej „odwilży” towarzyszyły dyskusje o reformach gospodarczych (zarzucone kilka lat później). W rolnictwie rozwia˛zała sie˛ wie˛kszość – tworzonych pod przymusem – spółdzielni produkcyjnych. Nie oznacza to jednak, że Władysław Gomułka akceptował istnienie prywatnego rolnictwa. Przeświadczony o wyższości sektora uspołecznionego (gospodarstwa państwowe, spółdzielnie produkcyjne, a później – już w okresie gierkowskim – zespołowe gospodarstwa kółek rolniczych) nad własnościa˛ prywatna˛ uważał tylko, że potrzebna jest dłuższa perspektywa czasowa, aby proces ten sie˛ dokonał. W Polsce nie było zatem – jak w innych krajach socjalistycznych – drugiej fali kolektywizacji rolnictwa w latach 60. Prowadzonej nie tak drastycznie, jak wcześniej, niemniej bardzo skutecznie – we wszystkich państwach bloku radzieckiego sektor prywatny w rolnictwie skurczył sie˛ do niewielkich działek przydomowych11. To, że w Polsce przetrwała w tym okresie gospodarka chłopska, ła˛czyć można z dwoma jeszcze czynnikami: silna˛ pozycja˛ kościoła katolickiego, który pomimo utrudnień i wrogości władz nie uległ rozbiciu, jak również skutecznościa˛ chłopskiego oporu (umacnianego przez fakt, że rolnictwo uspołecznione traktowane było jako obcy twór, narzucony ze „Wschodu”). Znalazło to swój wyraz w określaniu, niezbyt zreszta˛ poprawnym, spółdzielni produkcyjnych „kołchozami” (w istocie bowiem spółdzielnie to „sowchozy” – przez kołchozy w ZSRR rozumiano gospodarstwa państwowe). 11 A. Jezierski, C. Leszczyńska, Historia gospodarcza Polski, Warszawa 1997. 148 Benon Gaziński Okres gierkowski – kredyty i otwarcie na Zachód (1970-1980) Edward Gierek doszedł do władzy w wyniku politycznych naste˛pstw krwawo stłumionych rozruchów robotniczych na Wybrzeżu w grudniu 1970 r., kiedy to Władysław Gomułka z uwagi „na stan zdrowia” usta˛pił ze stanowiska I Sekretarza PZPR. Z wykształcenia inżynier-górnik, maja˛cy za soba˛ lata pracy w kopalniach belgijskich, nadał polityce inny styl od swego poprzednika. Przez wiele też lat cieszył sie˛ dużym autorytetem wśród polityków Europy Zachodniej. Pocza˛tkowe lata rza˛dów Gierka, to próba wprowadzenia reform gospodarczych. Podje˛to spory wysiłek modernizacyjny i inwestycyjny, co było możliwe dzie˛ki zacia˛ganiu – łatwo oferowanych – kredytów zachodnich, tak ze źródeł publicznych, jak i prywatnych. Przyje˛to strategie˛ „samospłaty” kredytów, czyli założenie, że kredyty zacia˛gnie˛te na poczet inwestycji zostana˛ spłacone po ich uruchomieniu. Duże oczekiwania ła˛czono z koncepcja˛ „wielkich organizacji gospodarczych”. Spektakularnym rozwia˛zaniem było wprowadzenie prawa umożliwiaja˛cego obywatelom zakładanie w bankach kont w walutach wymienialnych (dodajmy dodatkowo, korzystniej oprocentowanych niż konta złotówkowe)... Relatywnie łatwiej, niż kiedykolwiek po wojnie, było wyjeżdżać za granice˛, także do krajów kapitalistycznych. Po kilku latach okazało sie˛ jednak, że strategia gospodarcza Gierka zawiodła – system gospodarczy i polityczny wymagał bowiem bardziej zasadniczych reform, także politycznych. W odniesieniu do rolnictwa polityka ekipy gierkowskiej nie była wolna od sprzeczności. W pierwszych latach nowych rza˛dów podje˛to kilka zdecydowanych i potrzebnych dla prywatnego rolnictwa kroków. Wprowadzony został system emerytalny dla indywidualnych rolników. Zatrudnieni w gospodarstwie rolnym uzyskiwali doste˛p do świadczeń służby zdrowia na tych samych zasadach, co ogół społeczeństwa. Ponadto zlikwidowany został anachroniczny system dostaw obowia˛zkowych. Poprawiły sie˛ zwłaszcza w pierwszej połowie dekady lat 70. relacje ekonomiczne. Na wsi – takie były odczucia – zaczynało sie˛ żyć lepiej. Nie oznaczało to jednak akceptacji istnienia sektora prywatnego w rolnictwie jako trwałego elementu gospodarki. W połowie lat 70. na XV Plenarnym Zebraniu Komitetu Centralnego PZPR przyje˛to dokumenty programowe stwierdzaja˛ce wyraźnie, że docelowym modelem jest rolnictwo uspołecznione. Nie były to tylko założenia pozostaja˛ce na papierze. Rolnicy indywidualni byli dyskryminowani w doste˛pie do środków produkcji. Nakłady inwestycyjne w sektorze uspołecznionym były, w przeliczeniu na hektar, nawet do 10 razy wyższe, niż w gospodarstwach chłopskich, mimo iż efektywność ekonomiczna tych pierwszych kształtowała sie˛ na poziomie ok. 70% uzyskiwanej w rolnictwie indywidualnym12. 12 J. Kaliński, Z Landau, Gospodarka Polski w XX wieku, Warszawa 1999. Polskie rolnictwo w dobie przemian... 149 Innym istotnym przejawem ukrytej kolektywizacji była polityka kierowania zasobów ziemi, przejmowanej przez państwo (m.in. w zamian za renty i emerytury), do sektora uspołecznionego. Powstawały wtedy – be˛da˛ce nowa˛ forma˛ o najgorszych wynikach ekonomicznych w całym rolnictwie – zespołowe gospodarstwa rolne – kółka rolnicze. Okres powstania „Solidarności” i agonii systemu (1980-1989) Nasilaja˛ce sie˛ pod koniec lat 70. trudności gospodarcze zmuszały władze do doraźnego ratowania sytuacji poprzez zacia˛ganie kolejnych kredytów. Z ich uzyskaniem ła˛czyły sie˛ niekiedy wymogi dokonania uste˛pstw politycznych. Szczególnie po strajkach robotniczych w Ursusie i Radomiu w roku 1976, dynamicznie zacze˛ła sie˛ rozwijać opozycja polityczna, działaja˛ca coraz bardziej w sposób półjawny. Coraz wie˛kszy zasie˛g zacze˛ły uzyskiwać wydawnictwa tzw. drugiego obiegu. Czynniki te w znacznej mierze przyczyniły sie˛ do „wydarzeń sierpniowych” – długotrwałych, koordynowanych strajków, podczas których sformułowano „21 postulatów”, zakończonych porozumieniem, na mocy których powstał pierwszy niezależny bezpośrednio od władzy zwia˛zek zawodowy – „Solidarność”. Eksperyment „solidarnościowej wiosny” przerwał stan wojenny w grudniu 1981 r. Władza odzyskała zagrożone pozycje, ale nie zdołała – mimo enigmatycznie podejmowanych prób reform, podzielonych nawet na dwa etapu – zapanować nad gospodarka˛. W opinii krytyków stawała sie˛ ona coraz bardziej „masa˛ upadłościowa˛”. Agonia systemu gospodarki socjalistycznej w Polsce przypadała na okres obje˛cia władzy przez Michała Gorbaczowa – po raz pierwszy Zwia˛zek Radziecki przestał być przeszkoda˛ we wprowadzeniu bardziej fundamentalnych przemian. Rolnictwo tamtej dekady w pewnej mierze dzieliło niedostatki całej gospodarki. Polska stanowi jedyny przykład w tej cze˛ści świata kraju, gdzie przez kilkanaście lat obowia˛zywał system kartkowego racjonowania żywności. W systemie prawnym nasta˛piła istotna zmiana, do której jednak – nauczani doświadczeniami całych dziesie˛cioleci rozmijania sie˛ prawa i rzeczywistości – rolnicy nie przywia˛zywali szczególnej roli. Nasta˛piło ustawowe zagwarantowanie trwałości gospodarki chłopskiej w obre˛bie gospodarki socjalistycznej 13. Tym razem nie była to już tylko czcza deklaracja. Okres kolektywizacji, jawnej czy ukrytej, odszedł już do historii. Nadcia˛gały wydarzenia, w wyniku których diametralnie zmieniła sie˛ mapa gospodarcza i polityczna Europy. 13 A. Jezierska, C. Leszczyńska, Dzieje gospodarcze Polski w zarysie do 1989 roku, Warszawa 1994. 150 Benon Gaziński Demokratyczne przemiany „wiosny ludów” (1989 -) Demokratyczny przełom roku 1989 nie ma wyraźnej daty przyjmowanej, jako pocza˛tek nowego systemu. Wyste˛powała bowiem sekwencja zdarzeń, które złożyły sie˛ na proces odejścia od systemu „realnego socjalizmu” na rzecz budowy struktur demokratycznego państwa o gospodarce rynkowej: a) porozumienie kończa˛ce fale˛ strajków w 1988 r. doprowadziło do obrad „okra˛głego stołu” z cze˛ścia˛ środowisk opozycji demokratycznej; b) negocjacje „okra˛głego stołu” zakończyły sie˛ kompromisem przewiduja˛cym m.in. reaktywowanie „Solidarności” oraz przeprowadzenie cze˛ściowo demokratycznych wyborów parlamentarnych; c) wybory 4 czerwca 1989 r. przyniosły rza˛dza˛cym druzgoca˛ca˛ kle˛ske˛ – wszystkie mandaty w Senacie (wolne wybory) przypadły opozycji (senator H. Stokłosa wygrał, jako kandydat niezależny), przedstawiciele opozycji (głośne zdje˛cie z Wałe˛sa˛) zdobyli też wszystkie reglamentowane mandaty w Sejmie; d) we wrześniu 1989 r. – jako wynik czerwcowych wyborów – ukonstytuował sie˛ rza˛d T. Mazowieckiego, który został pierwszym powojennym niekomunistycznym premierem w tej cze˛ści Europy; e) nowy rza˛d przyja˛ł program reform oznaczaja˛cych przejście do gospodarki rynkowej. Głównym architektem „szokowego”, krytykowanego niejednokrotnie po dziś dzień pakietu reform był Leszek Balcerowicz. Za symboliczny pocza˛tek narodzin nowego demokratycznego państwa można przyja˛ć date˛ 1 stycznia 1990 roku, kiedy to: a) została zmieniona nazwa państwa z Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej na Rzeczypospolita˛ Polska˛, a na głowe˛ orła w herbie państwowym powróciła korona – znak odzyskanej suwerenności; b) wszedł w życie „pakiet” istotnych reform, wśród których szczególnie przełomowa˛ było wprowadzenie wymienialności złotówki. Przeobrażenia systemu gospodarczego i politycznego oddziaływały na rolnictwo w różnorodny sposób. Wprowadzenie cen regulowanych przez rynek doprowadziło do zapełnienia sie˛ żywnościa˛ półek sklepowych – pustych w latach 80. W okresie zaledwie kilku miesie˛cy rynek żywnościowy przeszedł od stanu chronicznego niedoboru14, właściwego dla całych dekad mijaja˛cego systemu, do stanu równowagi, a nawet nadwyżek (odta˛d rolnik musiał sobie uzmysłowić, jak istotna jest sprzedaż!). Z podje˛ciem transformacji systemowej ła˛czyła sie˛ potrzeba dokonania wielu zmian instytucjonalnych w otoczeniu rolnictwa – jako pierwsza powstała Agencja Rynku Rolnego, a w później Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa (prze14 Klasyczne określenie, które w tytule swej ksia˛żki wprowadził we˛gierski krytyk socjalizmu, Janoš Kornai „The economy of shortages”. Polskie rolnictwo w dobie przemian... 151 kształcona naste˛pnie w Agencje Nieruchomości Ziemskich) oraz Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Znacza˛co zmieniła sie˛ organizacja rynku rolnego. W okresie realnego socjalizmu duże znaczenie w skupie artykułów rolnych, w zaopatrzeniu rolnictwa w środki produkcji, obrocie artykułami rolnymi oraz w niektórych sektorach przetwórstwa żywności odgrywały formy spółdzielcze (Gminne Spółdzielnie „Samopomoc Chłopska”, czy Okre˛gowe Spółdzielnie Mleczarskie i Spółdzielnie Kółek Rolniczych). W nowych warunkach gospodarczych spółdzielczość została zakwalifikowana, jako forma własności prywatnej. Wieś polska ma tradycje spółdzielczości sie˛gaja˛ce wieku XIX, okresu zaborów. Kilkadziesia˛t lat systemu gospodarki planowej, podczas których możliwości istnienia oddolnych organizacji były bardzo niewielkie, zaistniała swego rodzaju „luka pokoleniowa”. Rolnicy prowadza˛cy gospodarstwa na przełomie lat 80. i 90. nie pamie˛tali już spółdzielczości okresu mie˛dzywojennego. Te formy, które znali, traktowali z nieufnościa˛, jako narzucane ogólnie przez władze. Sta˛d też podejmowanie próby reaktywacji ruchu spółdzielczego na wsi przynosiły jedynie połowiczne rezultaty. W puste miejsce, zaistniałe po upadku dotychczasowych struktur skupu i zaopatrzenia rolnictwa, wkraczał kapitał prywatny. Zacze˛ły powstawać giełdy, rynek hurtowy, a także rozwijaja˛ca sie˛ dynamicznie sieć supermarketów. Negatywna˛ tego konsekwencja˛ stały sie˛ niekorzystne relacje pomie˛dzy cena˛ płacona˛ rolnikowi w sklepie a cena˛ gotowego produktu na półkach sklepowych. Zajmuja˛ce stosunkowo niewielki obszar, państwowe gospodarstwa rolne w pierwszych latach transformacji były pozostawione same sobie, szczególnie dotkliwie doświadczaja˛c skutków hiperinflacji, w tym bardzo wysokiego oprocentowania kredytów. Naste˛pował żywiołowo proces ich upadłości, co na terenach dużej koncentracji tej formy własności ziemi (w cze˛ści województw w północnej i zachodniej cze˛ści kraju zajmowały one ponad połowe˛ użytków rolnych) doprowadziło do wielu negatywnych zjawisk gospodarczych i społecznych, w tym szczególnie do strukturalnego bezrobocia na obszarach wiejskich, którego skutki nie zostały dotychczas przezwycie˛żone 15. Istotne znaczenie dla rozwoju wsi i rolnictwa miała reforma samorza˛dowa z powstaniem gmin, jako samodzielnych podmiotów gospodarczych, be˛da˛cych – z mocy ustawy – właścicielem mienia komunalnego, formy własności nieznanej w okresie realnego socjalizmu. Przywrócona została możliwość oddolnych inicjatyw społeczności lokalnych. Zacze˛ły powstawać organizacje pozarza˛dowe, stowarzyszania na rzecz rozwoju lokalnego, fundacje i inne formy działalności publicznej. Wieś polska zacze˛ła coraz bardziej dynamicznie wła˛czać sie˛ w proces zmian poste˛puja˛cych w całym kraju. 15 E. Otoliński, Procesy i formy przemian własnościowych w rolnictwie państwowym w Polsce, [w:] Gospodarka Polski na przełomie wieków, red. Z. Dach, Kraków 2002, ss. 244-262. 152 Benon Gaziński Integracja europejska i kierunki zmian Charakterystyczna˛ cecha˛ polskiego rolnictwa w okresie dziesie˛cioleci poprzedniego systemu była dominacja sektora prywatnego – z krajów postsocjalistycznych pod tym wzgle˛dem wyróżniały sie˛ tylko Polska i Słowenia. Jeśli porównamy strukture˛ agrarna˛ Polski i We˛gier w przededniu transformacji systemowej, to uzyskujemy „odwrócona˛” piramide˛ własności ziemi. W Polsce ok. 80% ziemi rolniczej było w re˛kach prywatnych, do gospodarstw państwowych należało ok. 15%, a reszta, niespełna 5%, znajdowała sie˛ w użytkowaniu rolniczych spółdzielni produkcyjnych. Na We˛grzech natomiast ok. 80% gruntów rolnych zajmowały spółdzielnie produkcyjne, ok. 15% – gospodarstwa państwowe, a sektor prywatny zajmował zaledwie ok. 5% (głównie działki przydomowe). Sta˛d Polska była w relatywnie znacznie lepszej sytuacji, niż inne państwa regionu – przekształcenia własnościowe w rolnictwie dotyczyły bowiem jedynie cze˛ści a nie wie˛kszości obszaru użytków rolnych. Potrzebny był natomiast wielki wysiłek modernizacyjny, gdyż rolnictwo uste˛powało technologicznie standardom europejskim. Wiele też pozostawało do zrobienia w przetwórstwie żywności. Pocza˛tek lat 90. to okres najwie˛kszego otwarcia w handlu zagranicznym. Liberalizacja handlu żywnościa˛ spowodowała napływ szerokiego strumienia produktów z zagranicy, nieznanych wcześniej na polskim rynku, takich jak napoje w butelkach plastikowych (przez pewien czas sprowadzano nawet wode˛ mineralna˛ z Belgii!), plasterkowana we˛dlina, sery i inne artykuły mleczarskie. Przemysł krajowy podja˛ł wyzwanie zagranicznej konkurencji. Produkty z importu, ich opakowania, sposób przerobu, a przede wszystkim reakcje konsumentów stanowiły – doste˛pny w wolny sposób, bez konieczności badania rynku – materiał do zastanowienia sie˛ i ewentualnego naśladownictwa16. Modernizacje˛ zakładów przetwórczych i gospodarstw rolnych przyspieszały też nowe normy jakościowe. Od pocza˛tku lat 90. jednym z obowia˛zków Pełnomocnika ds. Integracji Europejskiej i Pomocy Zagranicznej Urze˛du Rady Ministrów (w 1996 r. przekształcony w Urza˛d Komitetu Integracji Europejskiej) było monitorowanie nowego prawa pod wzgle˛dem jego zgodności ze wspólnotowym acquis communautaire. Kolejnym czynnikiem był napływ kapitału zagranicznego. I tak w okresie kilkunastu lat, jeszcze przed formalnym przysta˛pieniem Polski do Unii Europejskiej, gruntowne zmiany obje˛ły całe gałe˛zie przetwórstwa spożywczego – browarnictwo, mleczarstwo, przemysł mie˛sny, by wymienić tylko najbardziej znacza˛ce przykłady. Jednym ze skutków upadku socjalizmu była gruntowna zmiana struktury handlu zagranicznego Polski, co dotyczyło również obrotu żywnościa˛. Miejsce 16 J. Siekierski, Liberalizacja handlu polskimi artykułami rolno-spożywczymi w procesie integracji gospodarczej, [w:] Gospodarka Polski na przełomie wieków, red. Z. Dach, Kraków 2002, ss. 263-277. Polskie rolnictwo w dobie przemian... 153 rozwia˛zanego RWPG zaje˛ły kraje Wspólnot Europejskich, a ZSRR – głównego partnera handlowego Polski Ludowej – Niemcy, podobnie zreszta˛ jak było to jeszcze przed druga˛ wojna˛ światowa˛ (z ta˛ istotna˛ różnica˛, że z powodu agresywnej polityki niemieckiej były to państwa sobie wrogie, a w obecnym okresie – pokojowo nastawieni i współpracuja˛cy z soba˛ sa˛siedzi, coraz bardziej przezwycie˛żaja˛cy dawne urazy). Handel Polski ze Wspólnotami Europejskimi regulowały postanowienia Układu Europejskiego (jak potocznie określano Traktat ustanawiaja˛cy Stowarzyszenie pomie˛dzy Rzeczypospolita˛ Polska˛ a Wspólnotami Europejskimi). Podpisany (wraz z We˛grami i ówczesna˛ Czechosłowacja˛) 16 grudnia 1991 r., wszedł w życie wiosna˛ 1994 r. Cze˛ść handlowa Traktatu, Interim Agreement, zacze˛ła obowia˛zywać już w roku 1992. Przewidywała ona osia˛gnie˛cie w okresie 10 lat we wzajemnych relacjach handlowych strefy wolnego handlu, z tym że nie dotyczyło to artykułów rolnych. Istotnym postanowieniem była też zasada asymetryczności wzajemnych uste˛pstw w liberalizacji handlu – ich tempo miało być szybsze ze strony Wspólnot Europejskich, niż ze strony Polski. Paradoks tego, że – wbrew spodziewanym skutkom traktatu stowarzyszeniowego – przez wiele kolejnych lat saldo obrotów żywnościa˛ było dla Polski ujemne znajduje wytłumaczenie w splocie kilku czynników. Do najistotniejszych należała ochrona wspólnotowych granic przed importem żywności z krajów trzecich (pobieranie wysokich opłat wyrównawczych, później – na mocy porozumienia końcowego GATT – przeliczanych na cło, zakazy importu i kontyngenty importowe), stosowanie subsydiów eksportowych. Te ostatnie np. wyparły Polske˛ z rynku rejonu kaliningradzkiego Federacji Rosyjskiej, gdzie na pocza˛tku lat 90. dynamicznie wzrastał eksport polskiej żywności. Nic dziwnego zatem, że w tamtych latach, poprzedzaja˛cych wejście Polski do Unii Europejskiej, rolnicy do perspektywy członkostwa podchodzili z nieufnościa˛ i obawami. Ich codzienne doświadczenie bowiem wskazywało, że Unia Europejska to swego rodzaju „zły sa˛siad”, praktykuja˛cy dumping (bo tak już przed wojna˛ nazywano nieuczciwe praktyki w handlu zagranicznym). Potwierdzeniem tego jest dość spektakularny przykład We˛gier, które, w okresie rokowań handlowych rundy urugwajskiej GATT, mimo oficjalnie już przyznanego statusu kandydata, przysta˛piły do tzw. grupy Cairns, czyli – pod wodza˛ Stanów Zjednoczonych – grały w drużynie przeciwko Wspólnotom Europejskim. Definitywny kres tej sprzeczności interesów położyło członkostwo – Polska z kraju „trzeciego” stała sie˛ bowiem członkiem Unii, znalazła sie˛ wewna˛trz tworzonego przez nia˛ obszaru. Dodatni bilans handlu żywnościa˛ poprzedził formalne uzyskanie członkostwa – Polska szybko zapewniła sobie pozycje˛ najwie˛kszego netto eksportera żywności, wyprzedzaja˛c (z uwagi na swój potencjał) We˛gry. 154 Benon Gaziński Na upadek realnego socjalizmu i zapocza˛tkowanie głe˛bokich przemian Wspólnoty Europejskiej zareagowały szybko. Już w 1989 r. podje˛to decyzje˛ o powołaniu programu pomocowego PHARE (Poland Hungary Assistance for Restructuring their Economies), który szybko rozszerzał sie˛ na kolejne kraje regionu, ła˛cznie obejmuja˛c kilkanaście państw. Pomyślany jako program pomocy doraźnej, w końcowym okresie swojego istnienia stał sie˛ pierwszym programem przedakcesyjnym. Rolnictwo, co prawda, z zasobów budżetowych PHARE korzystało w dość niewielkim stopniu, ale w 1999 r. powołano dwa program przedakcesyjne, SAPARD i ISPA, z których pierwszy dotyczył wyła˛cznie rolnictwa i miał być swego rodzaju „treningiem” przed obje˛ciem państw kandyduja˛cych znacznie szerszym wachlarzem programów i środków budżetowych, doste˛pnych z chwila˛ członkostwa17. Negocjacje akcesyjne trwały ponad cztery i pół roku, gdyż rozpocze˛ły sie˛ 31 marca 1998 r., a zakończyły 13 grudnia 2002. Z ponad 30 tzw. obszarów negocjacyjnych, do jednych z najtrudniejszych należało rolnictwo. Sprawy trudne znajdowały rozstrzygnie˛cie dopiero w fazie końcowej – dotyczyło to też rolnictwa. Do kompromisu było najtrudniej dojść w dwóch kwestiach: uzyskania doste˛pu do dopłat bezpośrednich dla polskich rolników, a dla obcokrajowców – doste˛pu do zakupu ziemi (rza˛d Jerzego Buzka ustawił wyjściowa˛ „poprzeczke˛” bardzo wysoko, na 18 lat). W dokumencie „Agenda 2000”, ogłoszonym przez Komisje˛ Europejska˛ w lipcu 1997 r., a przyje˛tym na „szczycie” w Berlinie w roku 1999, zaje˛to stanowisko, że nowe państwa członkowskie, aż do końca nowego okresu budżetowego (2013), nie be˛da˛ miały w ogóle doste˛pu do dopłat bezpośrednich. Argumentowano, że istota˛ systemu dopłat bezpośrednich jest rekompensata dochodów traconych przez rolników w wyniku obniżania cen interwencyjnych (reforma Common Agricultural Policy). W państwach kandyduja˛cych ceny te znajdowały sie˛ poniżej cen wspólnotowych, sta˛d też rolnicy nowych państw skorzystaja˛ z wyższych cen i nie widziano powodu dodatkowego wsparcia dopłatami bezpośrednimi. Stanowisko takie było nie do przyje˛cia dla polskich negocjatorów (tak jak dla ich kolegów z innych państw kandyduja˛cych). Argumentowali oni, że brak dopłat bezpośrednich jest oczywista˛ dyskryminacja˛ – w przeliczeniu na np. 1 ha użytków rolnych uzyskaliby bowiem znacznie mniejsze świadczenia, niż ich koledzy ze „starej” Unii. Co wie˛cej – to rolnik polski a nie np. duński ponieść musiał i nadal ponosi znacza˛cy wysiłek modernizacyjny, aby sprostać wymogom jednolitego rynku europejskiego. Ostatecznie spór zakończył sie˛ kompromisem – ustalono, że poziom dopłat bezpośrednich dla polskich rolników be˛dzie systematycznie wzrastał, osia˛gaja˛c poziom 100% w roku 2013, ostatnim kolejnego okresu budżetowego. 17 Obszary wiejskie w Polsce a integracja z Unia˛ Europejska˛, red. Cz. Sobków, Toruń 2002. Polskie rolnictwo w dobie przemian... 155 Członkostwo w Unii Europejskiej oznaczało uzyskanie nie tylko doste˛pu do dopłat bezpośrednich, ale szeregu innych programów wsparcia rolnictwa, takich jak: renty strukturalne (dla rolników w wieku przedemerytalnym, którzy przekaża˛ gospodarstwa naste˛pcom unowocześniaja˛cym swe gospodarstwa), wsparcie młodych rolników, zakup maszyn i modernizacja budynków, zalesianie gruntów, rolnictwo ekologiczne, rozwój agroturystyki oraz zatrudnienia poza gospodarstwem i inne. Dodać jeszcze należy, że – zgodnie ze zmieniaja˛cymi sie˛ koncepcjami i reformami wspólnej polityki rolnej (rozwój tzw. drugiego filaru) – coraz wie˛cej środków przeznaczanych jest na rozwój obszarów wiejskich. Pierwsze lata członkostwa (2004-2006) stanowiły swego rodzaju „okres przejściowy”, tym bardziej, że członkostwo przypadło na niepełna˛ druga˛ połowe˛ okresu budżetowego 2000-2006. W wypracowaniu kolejnego siedmioletniego okresu, obejmuja˛cego lata 2007-2013 uczestniczyła już na pełnych prawach państwa członkowskiego Polska (znany gest satysfakcji premiera Kazimierza Marcinkiewicza, okazuja˛cego zadowolenie z podpisanych przez przywódców europejskich uzgodnień: „yes, yes, yes!”). Zakończenie Bezprecedensowe powie˛kszenie Unii Europejskiej z 15 do, najpierw 25, a naste˛pnie (przysta˛pienie Bułgarii i Rumunii) do 27 państw członkowskich (czyli wzrost liczebny o 75%) oznacza nowa˛ epoke˛ w historii europejskiej, przezwycie˛żenia podziałów utrzymuja˛cych sie˛ przez powojenne półwiecze. Zatrudnienie w rolnictwie po przyje˛ciu grupy nowych państw członkowskich uległo wie˛cej niż podwojeniu. Relacja: liczebność rolników do liczebności konsumentów w „EU-15” w porównaniu do „EU-12” wynosi ok. 1:4 (na utrzymanie tej samej liczby konsumentów w państwach „nowej” Unii potrzeba czterokrotnie wie˛cej zatrudnionych w rolnictwie). Przysta˛pienie do Unii stało sie˛, szczególnie w pierwszych latach, silnym impulsem rozwojowym, zważywszy na wsparcie rolnictwa ze strony wspólnotowego budżetu (poziom subsydiów w okresie przedczłonkowskim kształtował sie˛ na znacznie niższym poziomie, niż w państwach Unii). Środki pozyskiwane na rzecz rolnictwa z budżetu unijnego sa˛ w ostatnich latach podobnego rze˛du, co nakłady z budżetu państwa18. Jak można było oczekiwać „impuls akcesyjny” po kilku latach zacza˛ł sie˛ wyczerpywać. Różnice w poziomie cen zacze˛ły sie˛ wyrównywać. Co wie˛cej, stopniowe wycofywanie sie˛ Unii z bezpośredniej interwencji na rynku zwie˛ksza 18 B. Gaziński, Polskie rolnictwo w Unii Europejskiej i niektóre doświadczenia pierwszego roku członkostwa, „Biuletyn Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin”, 242, 2006, ss. 3-14. 156 Benon Gaziński narażenie rolników na ryzyko zwia˛zane z wahaniami cen. Ceny te coraz cze˛ściej kształtuja˛ sie˛ poniżej oczekiwań rolników. Pozytywna˛ strona˛ jest fakt, że rolnik uzyskiwać be˛dzie stopniowo coraz wie˛ksza˛ swobode˛ podejmowania decyzji produkcyjnych. Do zmieniaja˛cych sie˛ warunków gospodarowania wskutek stopniowych reform wspólnej polityki rolnej polscy rolnicy sa˛ raczej dobrze przygotowani – zahartowani dziesie˛cioleciami nieche˛tnej im polityki agrarnej socjalistycznego państwa, a naste˛pnie latami transformacji systemowej przed członkostwem w Unii Europejskiej, żyja˛c w warunkach znacznie bliższych zasadom gospodarki rynkowej, niż rolnicy „starej” Unii. Warto jeszcze zwrócić uwage˛ na kilka trendów obserwowanych w ostatnich latach19: – integracja europejska wpłyne˛ła na strukture˛ źródeł dochodów gospodarstw, w rolniczych gospodarstwach domowych dochody z rolnictwa przestały stanowić najwie˛ksza˛ pozycje˛!; – na obszarach wiejskich wie˛cej niż połowa gospodarstw domowych, nieco wie˛cej niż 50%, stanowia˛ gospodarstwa pozarolnicze; – odwieczna „pie˛ta achillesowa” wsi, parytet obchodów rolniczych poprawił sie˛ w porównaniu do okresu przedakcesyjnego z 65% (2003 rok) do 83% (2006 rok); – po raz pierwszy ujawniło sie˛ nowe zjawisko – dodatni bilans migracji pomie˛dzy obszarami wiejskimi a miastami; – w okresie członkostwa zaistniała zmiana nastawień rolników wzgle˛dem członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Przed akcesja˛ należeli oni do najbardziej sceptycznie nastawionej cze˛ści społeczeństwa, a obecnie poparcie to kształtuje sie˛ na poziomie nawet wyższym, niż średnia dla całego społeczeństwa; – pilna˛ kwestia˛, wymagaja˛ca˛ rozwia˛zania, jest – odkładana przez kolejne ekipy rza˛dza˛ce – reforma systemu ubezpieczeń dla rolników (KRUS). Problemy rozwoju wsi i rolnictwa – przynajmniej w najbliższych latach nowej perspektywy budżetowej na lata 2014-2020 – be˛da˛ rozwia˛zywane nadal na poziomie wspólnotowym (w dalszej perspektywie czasowej trudno o prognozy – cze˛ść krytyków postuluje bowiem odejście w ogóle od wspólnej polityki rolnej i jej „renacjonalizacje˛”). Dyskusja na ten temat dopiero sie˛ rozpoczyna – wezwał do niej w kwietniu 2010 r. Dacian Ciolon, komisarz rolny wywodza˛cy sie˛ z Rumunii. Za kształt przyszłego budżetu odpowiadać be˛dzie natomiast w znacznej mierze Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetu z Polski. Wskazuje to na znaczenie, jakie dla przyszłości Unii Europejskiej maja˛ nowe państwa członkowskie. 19 Marta Zielińska, M. Nodzykowski, Rolnictwo i rybołówstwo, [w:] 5 lat Polski w Unii Europejskiej, red. M. Kałużyńska, K. Smyk, J. Wiśniewski, Warszawa 2009, ss. 73-103. Polskie rolnictwo w dobie przemian... 157 Przypomnijmy, że proces rozszerzania nie został zakończony – najbliżej członkostwa jest Chorwacja, a status kandydata nie tak dawno uzyskała Macedonia. Licza˛ca ok. 500 mln obywateli Unia Europejska musi znaleźć swe miejsce na zmieniaja˛cej sie˛ mapie politycznej i gospodarczej współczesnego świata, w którym do rangi światowych pote˛g gospodarczych pretenduja˛ kolejno Chiny (1,2 mld ludności) i Indie (1,1 mld ludności) – Unia Europejska w tym rankingu zajmuje miejsce trzecie, dość znacza˛co wyprzedzaja˛c Stany Zjednoczone. Wspólnoty Europejskie okresu ich formowania w latach 50., licza˛c sześć tylko państw, nigdy nie mogły aspirować do roli konkurentów Stanów Zjednoczonych. Dzisiaj jednak, gdy liczy 27 państw członkowskich, nie jest bezzasadne pytanie: „Czy nie jest tylko kwestia˛ czasu, aby Europa wyszła z cienia Stanów Zjednoczonych?”. O tym, jaka˛ odpowiedź na to pytanie udziela˛ przyszłe wydarzenia, zależeć be˛dzie od różnorodnych czynników. Jednym z nich be˛dzie stan gospodarki oraz „europejskiego modelu” rolnictwa, który cia˛gle jeszcze sie˛ kształtuje, a także wkład, jaki w dalszych przemianach Unii wniosa˛ nowe państwa członkowskie, w tym Polska, jako najwie˛ksze z nich. Polskie rolnictwo w dobie przemian. Transformacja i integracja europejska Streszczenie W artykule scharakteryzowano poje˛cie i uwarunkowania procesów integracyjnych, a naste˛pnie transformacji w odniesieniu do systemu politycznego i gospodarczego. Zwrócono uwage˛, że transformacja – podje˛ta w 1989 r. w Polsce – jest odwróceniem dokonanej w pierwszych latach powojennych. Omówiono niektóre uwarunkowania i skutki radykalnego programu reform ustrojowych. W kolejnej cze˛ści artykułu przedstawiono rozwój rolnictwa w systemie gospodarki socjalistycznej w kolejnych podokresach polityczno-gospodarczych – analiza ta pozwala wytłumaczyć odre˛bność Polski, w której – w odróżnieniu od pozostałych krajów bloku RWPG – rolnictwo indywidualne utrzymało dominuja˛ca˛ pozycje˛. Ostatnia cze˛ść artykułu poświe˛cona jest zmianom w rolnictwie w warunkach powrotu do sytemu gospodarki rynkowej oraz integracji europejskiej. Zwrócono w niej również uwage˛ na niektóre trendy lat ostatnich, takie jak spadek udziału rolnictwa w dochodach rodzin rolniczych, czy – odnotowany po raz pierwszy – dodatni bilans migracji ludności. Słowa kluczowe: rolnictwo polskie, transformacja, integracja. Polish agriculture during the period of changes. Transformation vs. European integration Summary The term and conditions of integration processes, as well as the transformation of both political and economic systems are characterized in this article. It is pointed out that the transformation – undertaken 158 Benon Gaziński in Poland in 1989 – constitutes a reversal of that one imposed during the first years after the war. Some conditions and impacts of radical reform-package are considered. The following part of the article is focused on the development of agriculture within a system of Centrally Planned Economy during different political and economic sub-periods. Such an analysis can explain Poland’s peculiarities – in contrast to all COMECON countries – peasant farming gained dominant position. The final part of the article deals with the changes in agriculture in conditions of recovered market economy and European integration. Some recent trends of last years are considered: declining share of agriculture in agricultural households or – recorded for the first time – positive balance of migration. Key words: Polish agriculture, transformation, integration. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Paweł Bryła Uniwersytet Łódzki Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków. Cze˛ść I – terminologia, przyczyny, skutki i uwarunkowania prawne Wste˛p Przysta˛pienie Polski do Unii Europejskiej oznacza zapewnienie funkcjonowania na terytorium całej Wspólnoty naste˛puja˛cych swobód przepływu: towarów, usług, kapitału i osób. Te cztery swobody przepływu stanowia˛ fundament Jednolitego Rynku Europejskiego i jedno z najistotniejszych osia˛gnie˛ć procesów integracji europejskiej. Wła˛czenie Polski w ten obszar swobodnego przepływu towarów, usług i czynników produkcji przynosi znaczne korzyści zarówno naszemu krajowi, jak i pozostałym krajom członkowskim. Sa˛ one może mniej zauważalne od bilansu transferu przepływów pienie˛żnych z budżetu Unii Europejskiej, jednak ich znaczenie jest podstawowe dla rozwoju gospodarczego i społecznego. Zgodnie z ustaleniami wynikaja˛cymi z negocjacji przedakcesyjnych zagwarantowano szereg zabezpieczeń przed zbyt radykalnymi zmianami otoczenia prawnego, które niesie liberalizacja przepływu czynników produkcji. W zwia˛zku z tym wprowadzono okresy przejściowe np. na zakup ziemi rolnej w Polsce czy w doste˛pie do rynków pracy „starej Unii”. Jednakże maja˛ one charakter ograniczony w czasie bez możliwości przedłużenia poza granice wyznaczone przez traktat akcesyjny z 2003 r. Dlatego też procesy liberalizacji przepływu pracowników sa˛ nieodwracalne i w przypadku Polski od 1 maja 2011 r. mamy już do czynienia z całkowicie otwartym rynkiem pracy UE. W niniejszym opracowaniu podje˛te zostana˛ rozważania na temat natury i konsekwencji migracji zarobkowych. Wskazane zostana˛ teoretyczne podstawy analizy zarówno przyczyn, jak i skutków przepływu pracowników z perspektywy kraju pochodzenia i kraju przyjmuja˛cego. Szczególny nacisk zostanie położony na problematyke˛ emigracji zarobkowej Polaków w okresie po przysta˛pieniu naszego 160 Paweł Bryła kraju do UE. Ukazane zostana˛ także prognozy dotycza˛ce wpływu pełnego otwarcia niemieckiego rynku pracy na mobilność polskich pracowników. Uwagi terminologiczne Według definicji ONZ mie˛dzynarodowa migracja ludności to zjawisko doty˛ce cza osób przenosza˛cych sie˛ za granice˛ na okres nie krótszy niż rok. Współczesna mobilność pracowników, w szczególności zwia˛zana z zasada˛ swobodnego przepływu osób, obowia˛zuja˛ca˛ w UE, ma bardzo zróżnicowany charakter i cze˛sto trudno ja˛ uja˛ć w klasyczne definicje migracji. Podobny problem wysta˛pił zreszta˛ już w okresie transformacji systemowej w Polsce w latach 90. XX w. z tym, że odnosił sie˛ do imigrantów przybywaja˛cych ze wschodu. Dla określenia tego fenomenu krótkotrwałych, cze˛sto jednorazowych przyjazdów maja˛cych charakter zarobkowy, użyto terminu „migracja niepełna”. Mimo że przyczynia sie˛ ona do wytworzenia znacznej cze˛ści dochodów gospodarstwa domowego, to nie respektuje reguł administracyjnych dotycza˛cych cudzoziemców, sta˛d nie jest uje˛ta w oficjalnych statystykach. M. Okólski1 szacował skale˛ tego zjawiska w Polsce na 3-5 mln osób rocznie w połowie lat 90., przy czym najliczniejsza˛ grupe˛ tego typu imigrantów stanowili Ukraińcy. Trudnili sie˛ oni handlem lub wykonywali nierejestrowane prace najemne. Problem ten dotyczy także polskich emigrantów, lecz przysta˛pienie Polski do UE wraz ze stopniowym wprowadzaniem zasady swobodnego (i legalnego) przepływu osób przyczyniło sie˛ do jego ograniczenia. Instytucje UE posługuja˛ sie˛ raczej terminem „mobilność geograficzna”, z tym że odnosi sie˛ ona zarówno do przepływów mie˛dzy regionami tego samego kraju członkowskiego, jak i do migracji mie˛dzy krajami członkowskimi. Termin „migracja” jest synonimem, lecz jego użycie jest cze˛stsze w analizach stricte demograficznych i w odniesieniu do przepływów mie˛dzy UE a krajami trzecimi. Mobilność geograficzna może przybrać kilka form. Może być zwia˛zana z poszukiwaniem pracy, podejmowaniem zatrudnienia, utrata˛ pracy, przeprowadzka˛ bliżej miejsca pracy, ale także może dotyczyć studiowania poza miejscem zamieszkania, wyjazdów z powodów rodzinnych, mieszkaniowych lub wynikaja˛cych z przejścia na emeryture˛. Odmiana˛ mobilności geograficznej jest także dojeżdżanie do pracy (commuting), choć nie wia˛że sie˛ ze zmiana˛ miejsca zamieszkania. Mobilność geograficzna może, ale nie musi, wia˛zać sie˛ ze zmiana˛ miejsca pracy (job mobility), ba˛dź zawodu (occupational mobility)2 (Komisja Europejska 2006, s. 208). 1 M. Okólski, Imigranci. Przyczyny napływu, cechy demograficzno-społeczne, funkcjonowanie w społeczeństwie polskim, „Prace Migracyjne” 1998, nr 17, s. 19. 2 Komisja Europejska, Employment in Europe 2006, Luxembourg: Office for the Official Publications of the European Communities 2006, s. 208. Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków... 161 Przyczyny migracji Współczesne procesy migracyjne w Europie najcze˛ściej sa˛ zdeterminowane czynnikami ekonomicznymi. Podstawowym motywem jest da˛żenie migranta do poprawy własnej sytuacji materialnej, uznanej za niezadowalaja˛ca˛ w porównaniu z wyobrażeniami o możliwości jej poprawy w przypadku wyjazdu za granice˛. Decyzja o wyjeździe jest zatem motywowana che˛cia˛ uzyskania wyższego dochodu (tzw. migracja zarobkowa, we˛drówka za chlebem), co jest zwia˛zane ze zróżnicowaniem poszczególnych krajów pod wzgle˛dem ich poziomu rozwoju gospodarczego. Dodatkowa˛ przyczyna˛ o charakterze ekonomicznym jest niedopasowanie strukturalne popytu i podaży na rynku pracy w kraju pochodzenia, np. pod wzgle˛dem kwalifikacji. Wśród migracji mie˛dzynarodowych o charakterze zarobkowym możemy wyróżnić: 1) tzw. mały ruch przygraniczny – migracje wahadłowe, charakteryzuja˛ce sie˛ powtarzaja˛cymi sie˛ przejazdami mie˛dzy miejscem zamieszkania a miejscem pracy, znajduja˛cymi sie˛ w strefie przygranicznej sa˛siaduja˛cych krajów; 2) sezonowa˛ migracje˛ pracownicza˛; 3) czasowe wyjazdy w celach zarobkowych na czas nieokreślony; 4) wyjazdy na stałe, które cze˛sto sa˛ podyktowane nie tylko wzgle˛dami ekonomicznymi. Czasem migracja wynika z decyzji o oddelegowaniu pracownika do zagranicznego oddziału danej firmy. W dorobku teoretycznym dotycza˛cym przyczyn migracji dominuja˛ca˛ role˛ odgrywaja˛ czynniki ekonomiczne. Zgodnie z teoria˛ migracji E. Ravensteina i J. Hicka strumienie migracyjne zależa˛ od różnic w dochodach realnych mie˛dzy określonymi krajami lub regionami. Według M. Tornado należy wzia˛ć pod uwage˛ nie tyle różnice w dochodach realnych, co w potencjale ekonomicznym obydwu krajów, który można wyrazić poprzez iloczyn dochodów realnych i wielkości zatrudnienia. Inne podejście do tej problematyki zaprezentował L. Sjaastad, który opowiedział sie˛ za zastosowaniem do analizy przepływów migracyjnych metod typowych dla badania decyzji inwestycyjnych. W tym uje˛ciu migracja jest swego rodzaju decyzja˛ inwestycyjna˛, przed podje˛ciem której porównywane sa˛ jej spodziewane korzyści i koszty (pienie˛żne i niepienie˛żne) 3. Emigracja osób wysoko wykwalifikowanych z krajów rozwijaja˛cych sie˛ odzwierciedla ogólna˛ prawidłowość (sformułowana˛ w 1964 r. przez G. Beckera) wyrażaja˛ca˛ ich da˛żenie do maksymalizacji zwrotu nakładów inwestycyjnych we własny kapitał ludzki. Analizuja˛c przyczyny migracji, musimy pamie˛tać zarówno o czynnikach przycia˛gaja˛cych imigrantów do kraju docelowego (pull factors), jak i czynnikach wypychaja˛cych emigrantów z kraju pochodzenia (push factors), (tab. 1). Zauważmy, że decyzja o migracji jest nie tylko wynikiem rzeczywistego działania obydwu typów czynników, lecz przede wszystkim jest wynikiem subiektywnej percepcji 3 E. Mirecka, Mie˛dzynarodowe przepływy czynników produkcji, [w:] Mie˛dzynarodowe stosunki gospodarcze, Red. J. Rymarczyk, Warszawa, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne 2006, s. 150. 162 Paweł Bryła Tabela 1 Klasyfikacja przyczyn migracji Czynniki Ekonomiczne Społeczno-polityczne Demograficzne Prawne Historyczne Ekologiczne Wypychaja˛ce Przycia˛gaja˛ce niskie wynagrodzenia, wysoki poziom bezrobocia, brak możliwości zatrudnienia lub awansu w swoim zawodzie, zła sytuacja mieszkaniowa, słabe zaopatrzenie w towary konsumpcyjne, niskie lub ujemne tempo wzrostu gospodarczego, hiperinflacja, korupcja wysokie płace, niska stopa bezrobocia, wolne miejsca pracy w danym zawodzie, łatwość awansu, inwestycje, korzystne rozwia˛zania podatkowe i socjalne w ramach tzw. państwa dobrobytu (welfare state), duża siła nabywcza waluty kraju docelowego w kraju pochodzenia, skuteczny system pośrednictwa pracy, rozwinie˛ta infrastruktura wojna domowa, konflikty zbrojne, łamanie praw człowieka, system autorytarny, niepoża˛dane zmiany ustrojowe, dyskryminacja m.in. ze wzgle˛du na narodowość znajomość je˛zyka, życzliwy stosunek społeczeństwa i struktur władzy do cudzoziemców i mniejszości etnicznych, zdolności absorpcyjne cudzych kultur, pozytywne doświadczenia i kontakty zwia˛zane z poprzednimi pobytami np. w ramach wymiany studenckiej, prac wakacyjnych wysoki przyrost naturalny, przeludnienie wsi, nadwyżka młodych ludzi w wieku produkcyjnym, nadwyżka liczby me˛żczyzn nad kobietami niski lub ujemny przyrost naturalny powoduja˛cy niedostateczna˛ podaż własnej siły roboczej, starzenie sie˛ populacji liberalne regulacje paszportowe, łatwość transferu i wymiany dewiz, koordynacja systemów zabezpieczenia społecznego brak wiz, liberalne przepisy imigracyjne, w tym dot. ła˛czenia rodzin, łatwość uzyskania statusu uchodźcy, azylu politycznego i pozwolenia na prace˛, ochrona przed różnymi formami dyskryminacji, uznawanie zdobytych kwalifikacji zawodowych prześladowania, utrata maja˛tku istnienie skupisk narodowościowych oraz ich instytucji kulturalnych, oświatowych i religijnych degradacja terenów, zanieczyszczenie czyste powietrze, brak hałasu, atrakśrodowiska, wyczerpanie zasobów na- cyjny krajobraz, przyjazny plan zagosturalnych podarowania przestrzennego, bogactwo zasobów naturalnych Źródło: opr. wł. na podst.: J. Auleytner, K. Gła˛bicka, Polskie kwestie socjalne na przełomie wieków, Warszawa 2001, s. 137; wprowadzono istotne zmiany. tych czynników przez migranta. Bierze on także pod uwage˛ koszty migracji, które obejmuja˛ m.in. koszty podróży, zmiany miejsca zamieszkania, utrate˛ dochodów w okresie przejściowym, ale również koszty psychologiczne, zwia˛zane z długotrwała˛ rozła˛ka˛ z rodzina˛ i przyjaciółmi i z koniecznościa˛ dostosowania sie˛ do Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków... 163 nowych zasad funkcjonowania. Przeszkoda˛ może być także nieuznawanie wykształcenia i kwalifikacji zawodowych migranta w kraju przyjmuja˛cym. Czynniki push i pull moga˛ być analizowane na poziomie makro (ogólnym) i mikro (jednostki). Przykład takiej analizy w odniesieniu do Polaków emigruja˛cych do Irlandii zaprezentowano w tabela 2. Można wreszcie wyróżnić czynniki wywołuja˛ce zamiar migracji oraz czynniki operacyjne, które konkretyzuja˛ decyzje˛ o migracji. Decyzja o emigracji jest na tyle skomplikowanym zjawiskiem, że nie może być zredukowana do racjonalnej kalkulacji kosztów i korzyści. Jest podejmowana w warunkach ograniczoności informacji i przypadkowości zdarzeń. Tabela 2 Klasyfikacja czynników determinuja˛cych polska˛ emigracje˛ do Irlandii Czynniki Makro Mikro Wypychaja˛ce Przycia˛gaja˛ce bezrobocie w Polsce, brak perspektyw zatrudnienia dla absolwentów uczelni wyższych, gospodarka oparta na niskich wynagrodzeniach, korupcja elit politycznych, trudna sytuacja ekonomiczna i społeczna Irlandia jako kraj angloje˛zyczny, gospodarka oparta na wysokich płacach, dobre warunki życia i pracy, wzrost gospodarczy, niedobory na irlandzkim rynku pracy potrzeby finansowe rodziny, brak perspektyw rozwoju osobistego i zawodowego, poszukiwanie nowej orientacji w życiu (absolwenci, młode małżeństwa, śmierć członka rodziny), trudne relacje w miejscu pracy poprawa znajomości je˛zyka angielskiego, zarabianie wie˛kszych pienie˛dzy, wykorzystywanie lepszego sprze˛tu, lepsze warunki w pracy (przerwy na lunch, mniej formalności, wie˛ksza elastyczność), doła˛czenie do członka rodziny, zdobycie doświadczenia, które dobrze wygla˛da w CV, wysyłanie cze˛ści dochodów do Polski, wcześniejsze powia˛zania z Irlandia˛ (stypendia, praca wakacyjna) Źródło: opr. wł. na podst.: I. Grabowska, Changes in the international mobility of labour: job migration of Polish nationals to Ireland, “Irish Journal of Sociology” 2005, nr 1, s. 39. W badaniu pt. Special Eurobarometer survey on geographical and labour market mobility z września 2005 r. wśród obywateli nowych krajów członkowskich UE 34% respondentów wskazało na perspektywe˛ osia˛gnie˛cia wyższych dochodów jako stymulante˛ decyzji o wyjeździe do pracy do innego kraju członkowskiego. 31% wymieniło lepsze warunki pracy jako czynnik motywuja˛cy do emigracji. Wśród obywateli „starej Unii” te czynniki o charakterze ekonomicznym miały stosunkowo mniejsze znaczenie (odpowiednio 18% i 19%). Akcentowali oni raczej takie elementy, jak: lepszy klimat, przygoda odkrywania nowego otoczenia, nauka je˛zyka i spotkanie nowych przyjaciół. Najwie˛ksza˛ przeszkoda˛ mobilności geograficznej w opinii ankietowanych obywateli UE jest społeczny koszt przeprowadzki, 164 Paweł Bryła w szczególności utrata bezpośredniego kontaktu z rodzina˛ i przyjaciółmi. Dla ponad 1/4 badanych problemem zwia˛zanym z emigracja˛ jest brak wsparcia ze strony najbliższych w wychowywaniu dzieci lub w opiece nad osobami starszymi. Konieczność nauki je˛zyka uplasowała sie˛ na trzecim miejscu wśród destymulant. Na kolejnej pozycji znalazła sie˛ obawa przed pogorszeniem sie˛ warunków zamieszkania. W odpowiedziach na pytanie o główne trudności spodziewane w zwia˛zku z wyjazdem do innego kraju członkowskiego respondenci koncentrowali sie˛ na braku umieje˛tności je˛zykowych (60%, choć tylko 20% stwierdziło, że nieznajomość je˛zyka znieche˛ci ich do wyjazdu), trudnościach ze znalezieniem pracy, przystosowaniem sie˛ do innej kultury i znalezieniem odpowiedniego miejsca zamieszkania. Niewiele osób wymieniało brak doste˛pu do zabezpieczenia społecznego czy kłopoty z uznawaniem praw emerytalnych jako bariere˛ mobilności. Podobnie mniej niż 1/10 obawiała sie˛ kłopotów z uznawaniem dyplomów i kwalifikacji. Wyniki tego badania maja˛ szereg implikacji dla działalności instytucji europejskich. Pokazuja˛, jak wiele już udało sie˛ osia˛gna˛ć w dziedzinie pokonywania barier administracyjnych i prawnych. Jednak nawet całkowite usunie˛cie tego typu barier jest niewystarczaja˛ce. Należy również zaja˛ć sie˛ przeszkodami o charakterze społecznym, kulturowym, edukacyjnym i infrastrukturalnym4. Cecha˛ charakterystyczna˛ współczesnych przepływów migracyjnych jest rosna˛cy udział pracowników wyspecjalizowanych i posiadaja˛cych wysokie kompetencje zawodowe. Najbardziej innowacyjne branże przemysłu i usług wymagaja˛ elastycznych dostosowań i mobilności ze strony odpowiednio przygotowanych zawodowo i kulturowo pracowników. O mie˛dzynarodowych przepływach kapitału ludzkiego w coraz wie˛kszym stopniu decyduje mechanizm rynkowy. Mobilność geograficzna˛ specjalistów wzmagaja˛ procesy globalizacji i integracji regionalnej. Poza tym istotne znaczenie ma zmiana modelu wytwórczości, przejawiaja˛ca sie˛ w wewna˛trzgałe˛ziowym i „wewna˛trzproduktowym” mie˛dzynarodowym podziale pracy. Zakłada on rosna˛ca˛ liczbe˛ powia˛zań mie˛dzy rozproszonymi przestrzennie podmiotami gospodarczymi oraz ekspansje˛ korporacji ponadnarodowych5. Mobilność terytorialna osób z wysokimi kwalifikacjami staje sie˛ nie tylko nieodła˛cznym elementem ich kariery zawodowej, ale zapewnia także wzrost konkurencyjności gospodarek. OECD6 wyróżniła sześć głównych czynników skłaniaja˛cych osoby wysoko wykwalifikowane do migracji: 1) wyższe płace (czynnik uniwersalny) i wie˛ksze możliwości realizowania kariery zawodowej; 2) specyficznie ukierunkowana polityka imigracyjna krajów docelowych; 3) che˛ć podniesienia poziomu wykształcenia, prowadzenia badań naukowych lub doskonalenia umieje˛tności je˛zykowych; 4 Komisja Europejska..., op. cit., s. 234-236. P. Kaczmarczyk, M. Okólski, Migracje specjalistów wysokiej klasy w kontekście członkowstwa Polski w Unii Europejskiej, Urza˛d Komitetu Integracji Europejskiej, Warszawa 2005. 6 OECD, International Mobility of the Highly Skilled, Paris 2002. 5 Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków... 165 4) korzystne warunki instytucjonalne i finansowe dla naukowców; 5) korzystny klimat dla innowacji i przedsie˛biorczości; 6) rozwój i wzrost zasie˛gu terytorialnego korporacji transnarodowych. Typowy model zapotrzebowania na siłe˛ robocza˛ z zagranicy zakłada – z jednej strony – przycia˛ganie pracowników o najwyższych kwalifikacjach, z drugiej zaś – sie˛ganie po pracowników plasuja˛cych sie˛ na najniższym poziomie hierarchii zawodowej. Ci pierwsi wnosza˛ najwyższa˛ wartość dodana˛, a drudzy podejmuja˛ prace, których unika miejscowa siła robocza7. W uje˛ciu historycznym stosunkowo wysokie wskaźniki migracji obserwowano w Europie w okresie po II wojnie światowej do wczesnych lat 60, co było zwia˛zane z powrotami przesiedleńców wojennych, migracja˛ powrotna˛ z byłych kolonii, które uzyskiwały niepodległość i z napływem siły roboczej z terytoriów zamorskich. W połowie lat 50. pojawił sie˛ wzorzec migracji z Południa na Północ, obejmuja˛c najpierw Włochów, a naste˛pnie Hiszpanów, Portugalczyków, Greków, Turków, Jugosłowian, Tunezyjczyków i Marokańczyków. Relatywnie ubogie, peryferyjne regiony Europy Południowej (oraz Irlandia) stały sie˛ źródłem emigrantów, których przyjmowały regiony metropolitalne Europy Zachodniej. Wewna˛trzeuropejskie ruchy ludnościowe osia˛gne˛ły szczyt w okolicach 1973 r. W wyniku szoku naftowego i naste˛puja˛cego po nim kryzysu gospodarczego miało miejsce znaczne spowolnienie procesów migracyjnych w Europie Zachodniej. Czynnikami sprzyjaja˛cymi ograniczeniu przepływów migracyjnych od lat 70. były także: lepsze wyniki ekonomiczne biedniejszych krajów członkowskich i spadek różnic w poziomie dochodów i zatrudnienia mie˛dzy poszczególnymi regionami (procesy konwergencji). Bezwzgle˛dna liczba pracowników zatrudnionych w innym kraju członkowskim UE spadła o 1/3 w okresie od 1973 do 1984 r. Ponadto coraz wie˛ksza˛ role˛ zacze˛ły odgrywać czynniki niezwia˛zane z poszukiwaniem pracy, jak np. da˛żenie do lepszej jakości życia (środowisko naturalne, koszty utrzymania itd.). Te pozazawodowe motywy migracji odwracaja˛ tradycyjne kierunki przepływów w Europie Zachodniej – ze wsi do miast i z Południa na Północ8. Zgodnie z wnioskami zawartymi w raporcie przygotowanym na zlecenie Komisji Europejskiej9, do najważniejszych czynników determinuja˛cych przepływy migracyjne w rozszerzonej Unii Europejskiej należały naste˛puja˛ce zjawiska. Po pierwsze, różnica w płacach nominalnych mie˛dzy UE-15 a nowymi krajami członkowskimi pozostaje znacza˛ca i przypomina dysproporcje, jakie istniały w latach 60. XX w. mie˛dzy ówczesna˛ EWG a krajami Europy Południowej (Grecja, Portugalia i Hiszpania). Po drugie, te ogromne różnice w poziomach dochodów zmniejszaja˛ sie˛ w wyniku procesów konwergencji, które zostały przyspieszone 7 P. Kaczmarczyk, M. Okólski, op. cit., s. 41. Komisja Europejska..., op. cit., s. 210. 9 H. Brücker et al., Labour mobility within the EU in the context of enlargement and the functioning of the transitional arrangements, European Integration Consortium, Nuremberg 2009, s. 19. 8 166 Paweł Bryła w wyniku rozszerzenia UE. Po trzecie, naste˛puje konwergencja stóp bezrobocia w nowych i starych krajach członkowskich. Po czwarte, wyposażenie w kapitał ludzki jest lepsze, a nierówności w zarobkach sa˛ mniejsze w nowych krajach członkowskich UE w porównaniu z innymi krajami pochodzenia imigrantów o podobnym poziomie dochodu narodowego. Po pia˛te, koszty transportu znacza˛co spadły w ostatnich latach i w mniejszym stopniu zależa˛ od odległości dzie˛ki pojawieniu sie˛ tanich przewoźników lotniczych. Autorzy cytowanego raportu konkluduja˛, iż zache˛ty ekonomiczne do emigracji sa˛ istotne w nowych krajach członkowskich w porównaniu z poprzednimi rozszerzeniami UE, ale wykazuja˛ tendencje˛ maleja˛ca˛ w czasie. Bliskość geograficzna odgrywa mniej istotna˛ role˛ podczas podejmowania decyzji o emigracji zarobkowej w porównaniu z takimi czynnikami, jak: wynagrodzenia, wolne miejsca pracy, je˛zyk i inne udogodnienia. Dlatego też regionalne wzorce migracji sa˛ obecnie mniej stabilne niż w przeszłości. Na wzmożone przepływy migracyjne z krajów Europy Środkowej i Wschodniej wpływ miały dwa zasadnicze czynniki: z jednej strony obywatele tych państw uzyskali łatwiejszy doste˛p do legalnego zatrudnienia w krajach Europy Zachodniej (otoczenie prawno-instytucjonalne). Z drugiej zaś zaistniały sprzyjaja˛ce migracjom warunki zwia˛zane z podaża˛ pracy w nowych krajach członkowskich i popytem na prace˛ w krajach „starej” Unii (czynniki społeczno-ekonomiczne). Skutki migracji Mie˛dzynarodowa migracja siły roboczej wywołuje zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Moga˛ one być analizowane przynajmniej na trzech poziomach: dla kraju pochodzenia, dla kraju przyjmuja˛cego i dla samych uczestników tego procesu. Korzyści i straty kraju przyjmuja˛cego sa˛ w znacznej cze˛ści odwrotnościa˛ pozytywnych i negatywnych skutków dla kraju pochodzenia (tab. 3). Wśród korzyści dla kraju pochodzenia można wymienić m.in. zmniejszenie bezrobocia, wzrost płac i pojawienie sie˛ transferów pienie˛żnych od osób pracuja˛cych za granica˛ dla ich rodzin (remittances). Wynosza˛ one w skali świata ok. 100 mld $ rocznie, a w takich krajach, jak: Haiti, Liban, Nikaragua i Tonga, stanowia˛ ponad 1/5 dochodu narodowego10. W średniej i długiej perspektywie czasowej istotniejsze wydaja˛ sie˛ takie korzyści, jak: możliwość transferu know-how zdobytego przez emigrantów, szansa na przeniesienie pewnych pozytywnych wzorców zachowań w biznesie i otoczeniu instytucjonalnym oraz inwestycje emigrantów powracaja˛cych do kraju. Do negatywnych skutków emigracji dla kraju pochodzenia zaliczamy przede wszystkim uszczuplenie kapitału ludzkiego, szczególnie dotkliwe ze wzgle˛du na profil emigrantów. Sa˛ to z reguły najbardziej 10 T. Pugel, International Economics, McGraw-Hill, New York 2007, s. 344. Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków... 167 Tabela 3 Klasyfikacja skutków migracji Kraj Skutki pozytywne Skutki negatywne zmniejszenie bezrobocia, wzrost płac, transfer cze˛ści zarobków, podniesienie stopy życiowej rodzin migrantów, poprawa bilansu płatniczego dzie˛ki transferom i inwestycjom emigrantów, reemigranci moga˛ przywieźć know-how i kapitał, likPochodzenia widacja negatywnych stereotypów, upowszechnienie wiedzy, rozwój kultury, poprawa znajomości je˛zyków obcych, nawia˛zanie kontaktów biznesowych, szansa na przeniesienie pozytywnych wzorców zachowań w pracy i rozwia˛zań instytucjonalnych wzrost kosztów wynagrodzeń dla firm, zmniejszenie mobilności terytorialnej wewna˛trz kraju, utrata gotowości do podejmowania pracy w trudnych warunkach, brak zwrotu z inwestycji publicznych w edukacje˛ emigrantów, nasilenie sie˛ procesu starzenia sie˛ społeczeństwa, zmniejszenie wpływów podatkowych, wzrost kosztów zabezpieczenia społecznego i opieki zdrowotnej, utrata wysoko wykwalifikowanego personelu (tzw. drenaż mózgów), rozpad wie˛zi rodzinnych zwie˛kszenie potencjału siły roboczej, przyspieszenie wzrostu gospodarczego, zwie˛kszenie wpływów podatkowych, Przyjmuja˛cy wzrost dyscypliny pracy, napływ taniego kapitału ludzkiego, doste˛p do unikalnych kwalifikacji, zapełnienie nieatrakcyjnych miejsc pracy, wzrost konkurencyjności mie˛dzynarodowej spadek poziomu płac (skutek negatywny dla pracowników, ale pozytywny dla przedsie˛biorstw), trudności z otrzymaniem pracy, wzrost wymagań ze strony pracodawcy, koszty asymilacji imigrantów i ich rodzin (np. kursy nauki je˛zyka), wzrost napie˛ć społecznych, przeste˛pczości, akty ksenofobii, zamieszki na tle etnicznym Źródło: opr. wł. na podst.: I. Rogowska-Mikiel, Mie˛dzynarodowe przepływy siły roboczej, [w:] Egzemplifikacja mie˛dzynarodowych stosunków gospodarczych, red. P. Bożyk, Wyższa Szkoła Handlu i Prawa, Warszawa 2004, s. 106; wprowadzono istotne zmiany. przedsie˛biorcze jednostki, posiadaja˛ce wysokie kwalifikacje i/lub wykształcenie, zatem najcenniejsze dla rozwoju gospodarczego. Ponadto emigranci sa˛ zazwyczaj młodymi ludźmi, którzy zda˛żyli już odebrać wykształcenie w kraju pochodzenia i mogliby generować znacza˛co wie˛cej przychodów do budżetu państwa niż z niego czerpać w formie np. emerytur czy usług zdrowotnych. Nie odprowadzaja˛c podatków w kraju pochodzenia, emigranci nie biora˛ udziału w finansowaniu dóbr publicznych, jak np. wymiar sprawiedliwości czy obrona narodowa, których poziom pozostaje ten sam, zatem relatywnie wzrasta ich koszt dla tych, którzy pozostali w kraju pochodzenia. W pewnych krajach szczególnie niekorzystne skutki wywołuje zjawisko emigracji najlepiej wykształconych obywateli, zw. drenażem mózgów (brain drain). Najbardziej drastycznym przykładem sa˛ takie kraje rozwijaja˛ce, jak: Gujana, Haiti, Mauritius oraz Trynidad i Tobago, gdzie wyemigrowała ponad połowa absolwentów wyższych uczelni11. Wiele instytucji edukacyjnych w krajach rozwijaja˛cych sie˛ dysponuje odpowiednia˛ liczba˛ słuchaczy tylko 11 Ibidem, s. 344. 168 Paweł Bryła dlatego, że oferuje absolwentom relatywnie wysoko płatna˛ prace˛ w krajach zamożniejszych. Znanym przykładem sa˛ Filipiny, które wysyłaja˛ za granice˛ najwie˛cej piele˛gniarek. Mimo że słabiej poznane, nie bez znaczenia pozostaja˛ negatywne skutki psychologiczne i społeczne emigracji, tak dla samych uczestników, jak i ich rodzin. Kraj docelowy odnosi liczne korzyści z napływu imigrantów. Po pierwsze, przyczyniaja˛ sie˛ oni do poprawy koniunktury i przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Cechuja˛ sie˛ wyższa˛ mobilnościa˛ i adaptacyjnościa˛ od ludności miejscowej, przyczyniaja˛c sie˛ do redukcji dysproporcji regionalnych i gałe˛ziowych w zatrudnieniu. Cze˛ściej zapełniaja˛ istnieja˛ce luki na rynku pracy niż konkuruja˛ z miejscowymi pracownikami. Wzbogacaja˛ oferte˛ rynkowa˛ o unikatowe kwalifikacje, zdobyte w dodatku dzie˛ki wydatkom publicznym poniesionym w innym państwie. Przywoża˛ ze soba˛ wiedze˛ i umieje˛tności, które maja˛ wartość ekonomiczna˛, naukowa˛ lub artystyczna˛. Udoste˛pnienie i rozpowszechnienie tej wiedzy w kraju przyjmuja˛cym można traktować jako pozytywny efekt zewne˛trzny. Pewne grupy zawodowe (zwłaszcza o niskich kwalifikacjach) moga˛ jednak być pokrzywdzone w wyniku nasilonej konkurencji ze strony imigrantów. Nadmiernie intensywny napływ imigrantów może czasem prowadzić do napie˛ć o charakterze społeczno-kulturowym. Imigracja, podobnie jak inne formy wzrostu liczby ludności, niesie ze soba˛ także tzw. koszty zatłoczenia (congestion costs), które wynikaja˛ z dodatkowego hałasu, konfliktów i przeste˛pczości. Dla gospodarki światowej jako całości swobodny przepływ siły roboczej wpływa pozytywnie na wielkość produkcji i efektywność gospodarowania. Swoboda przepływu osób zwie˛ksza efektywność rynku pracy, ułatwiaja˛c zaspokojenie popytu na prace˛ przez podaż pracy. Mobilność pracowników wynika zarówno z ich da˛żenia do poprawy własnej sytuacji ekonomicznej, jak i z poszukiwań odpowiednich pracowników przez przedsie˛biorstwa. Wzrost mobilności siły roboczej (zarówno w sensie zawodowym, jak i geograficznym) przyczynia sie˛ do wzrostu konkurencyjności danego obszaru. W Unii Europejskiej mobilność pracowników postrzegana jest jako konieczne uzupełnienie Unii Gospodarczo-Walutowej. Uregulowania prawne Członkostwo Polski w UE oznacza otwarcie rynków pracy krajów członkowskich dla obywateli polskich. W wyniku obje˛cia naszego kraju acquis communautaire stopniowo znika potrzeba ubiegania sie˛ o pozwolenie na prace˛ w krajach „starej” Unii. Polska została obje˛ta okresem przejściowym opartym na modelu 2+3+2. Zgodnie z wynikami negocjacji akcesyjnych kraje członkowskie mogły otworzyć swoje rynki pracy dla Polaków już od pierwszego dnia członkostwa. Po 2 latach stosowania uregulowań przejściowych kraje członkowskie mogły Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków... 169 przedłużyć ich obowia˛zywanie po uprzednim powiadomieniu Komisji Europejskiej. Po 5 latach od momentu akcesji dany kraj członkowski mógł utrzymać ograniczenia przez kolejne 2 lata, jeśli wykazał istnienie odpowiednich przesłanek swojej decyzji w postaci poważnych zakłóceń na swoim rynku pracy lub nieuchronnego ryzyka wysta˛pienia takich zaburzeń. Zatem najpóźniej po 7 latach od momentu wejścia Polski do UE (1 maja 2011 r.) obywatele polscy uzyskali pełne prawo do swobodnego podejmowania pracy na terytorium całej Unii Europejskiej. W ramach negocjacji akcesyjnych Niemcy i Austria zarezerwowały sobie prawo do utrzymywania maksymalnie przez 7 lat ograniczeń dotycza˛cych świadczenia usług w wybranych branżach (budownictwo i prace porza˛dkowe w obydwu krajach, usługi opiekuńcze i ochroniarskie w Austrii). Zasada swobodnego przepływu osób oznacza oprócz możliwości podejmowania zatrudnienia na równych warunkach także pomoc w poszukiwaniu pracy (m.in. za pośrednictwem sieci EURES, w której gromadzone sa˛ informacje o wolnych miejscach pracy w całej Unii), wzajemne uznawanie kwalifikacji zawodowych, koordynacje˛ systemów zabezpieczenia społecznego i szereg gwarancji socjalnych, w tym możliwość pobierania zasiłków dla bezrobotnych (do 3 miesie˛cy), a także przyznanie praw zwia˛zanych z obywatelstwem UE (możliwość swobodnego poruszania sie˛ i przebywania na terytorium UE, prawo do głosowania oraz kandydowania w wyborach do władz lokalnych (samorza˛dowych) oraz do Parlamentu Europejskiego w dowolnym kraju członkowskim be˛da˛cym miejscem zamieszkania, prawo do opieki dyplomatycznej i konsularnej przez wszystkie kraje członkowskie, możliwość składania petycji do Parlamentu Europejskiego, prawo wnoszenia skarg do Rzecznika Praw Europejskich (Ombudsman) Unii Europejskiej, prawo kierowania pism do instytucji wspólnotowych oraz prawo doste˛pu do dokumentów wydanych przez te instytucje). Należy podkreślić, że już od momentu członkostwa weszła w życie swoboda podejmowania pracy w nowych krajach członkowskich12. Implementacja zasady swobodnego przepływu osób dla obywateli Polski i pozostałych nowych krajów członkowskich z Europy Środkowo-Wschodniej przebiegała stopniowo. Od 1 maja 2009 r. jedynie Austria i Niemcy utrzymywały wobec obywateli polskich ograniczenia doste˛pu do rynku pracy, a wobec przedsie˛biorstw polskich – delegowania pracowników do tych państw w ramach świadczenia usług. W pozostałych państwach członkowskich UE obywatele polscy mogli korzystać ze swobodnego doste˛pu do zatrudnienia (w szczególności nie musza˛ mieć zezwoleń na prace˛). W Polsce obywatele wszystkich państw członkowskich UE korzystaja˛ ze swobodnego doste˛pu do zatrudnienia. 12 J. Wiśniewski, Swobodny przepływ osób, [w:] Członkostwo Polski w Unii Europejskiej – na jakich zasadach?, Red. M. Kisielewska, Urza˛d Komitetu Integracji Europejskiej, Warszawa 2003, s. 16-26. 170 Paweł Bryła Oczekiwane skutki otwarcia niemieckiego rynku pracy W zwia˛zku z wygaśnie˛ciem rozwia˛zań przejściowych z dniem 30 kwietnia 2011 r. wie˛kszość ekspertów niemieckich spodziewa sie˛ zwie˛kszonego napływu pracowników polskich do RFN. W skrajnym przypadku mówi sie˛ nawet o 1 mln osób w latach 2011-2014. Z kolei według wste˛pnego rozeznania przeprowadzonego przez niemiecka˛ regionalna˛ kase˛ chorych AOK można liczyć sie˛ z przyjazdem do RFN w tym okresie ok. 400-500 tysie˛cy polskich obywateli. Zakłada sie˛, że znaczna˛ cze˛ść migrantów stanowić be˛da˛ osoby niewykwalifikowane, pozostaja˛ce bez pracy w Polsce, a dodatkowo zache˛cone wyższymi wynagrodzeniami w Niemczech. Zdaniem Ambasady RP w Berlinie realistyczna wielkość napływu pracowników z Polski do RFN w najbliższych latach wyniesie ła˛cznie 300-400 tys. osób, przy czym najwie˛ksze nasilenie wyjazdów przypadnie na pierwsze miesia˛ce po otwarciu rynku pracy. Skala tego napływu be˛dzie również uzależniona od aktualnej sytuacji na niemieckim rynku pracy, w kontekście stopy bezrobocia oraz ilości nieobsadzonych etatów13. Według M. Duszczyka i P. Kaczmarczyka 14 skutki dla polskiego rynku pracy be˛da˛ niewielkie – mówimy o możliwym odpływie 100-300 tys. osób. Tymczasem doświadczenia lat 2004-2007 wskazuja˛, że nawet o wiele wie˛ksza skala migracji nie wpłyne˛ła w istotny sposób na procesy polskiego rynku pracy – wpływ na poziom bezrobocia okazał sie˛ niewielki, znikomy był również wpływ na poziom stawek płac. Efekty – zarówno pozytywne, jak i negatywne – moga˛ sie˛ jednak ujawniać na poziomie regionalnym i lokalnym. Badania sprzed decyzji o pełnym otwarciu niemieckiego rynku pracy dla Polaków pokazały, iż – pomijaja˛c specyficzna˛ grupe˛, jaka˛ sa˛ migranci sezonowi (ze wzgle˛du na krótki czas nieobecności w kraju nie sa˛ ujmowani ani w danych polskich, ani w niemieckich, dotycza˛cych migracji długookresowych) – z danych BAEL wynika, że migranci do Niemiec wyróżniaja˛ sie˛ specyficznymi cechami: 1) pochodza˛ przede wszystkim z tych regionów, w których istnieja˛ silne sieci powia˛zań migracyjnych – sa˛ to głównie regiony przygraniczne, zwłaszcza Opolszczyzna; 2) sa˛ przecie˛tnie gorzej wykształceni (wyraźna dominacja osób z wykształceniem zawodowym) i starsi niż inni migranci (zwłaszcza ci w Wielkiej Brytanii); 3) znajduja˛ zatrudnienie przede wszystkim w sektorach prac prostych (budownictwo, rolnictwo, usługi domowe); 4) Niemcy sa˛ popularnym krajem dla wybranych grup specjalistów (np. lekarze), ale skala tej formy migracji nigdy nie miała charakteru masowego (w roku 2010 było to około 25 tys. osób). 13 Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, Informacja w sprawie zatrudnienia obywateli polskich w państwach Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Szwajcarii oraz obywateli państw EOG w Polsce, Warszawa 2010, s. 23. 14 M. Duszczyk, P. Kaczmarczyk, Potencjalne skutki otwarcia niemieckiego rynku pracy dla mobilności Polaków, Zespół Doradców Strategicznych Prezesa Rady Ministrów, Warszawa 2011. Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków... 171 Zdaniem T. Kalinowskiego15 z polskiego punktu widzenia liberalizacja doste˛pu do niemieckiego rynku pracy jest ważna z kilku powodów: 1) umożliwia znalezienie pracy osobom, które nie mogły jej znaleźć na polskim rynku pracy, 2) niektórym specjalistom umożliwi uzyskanie korzystniejszych warunków płacy i rozwoju zawodowego, 3) dla wielu pracowników praca w Niemczech oznaczać może zdobycie dodatkowych kompetencji. Dodatkowa˛ korzyścia˛ może być transfer oszcze˛dności do kraju w celu nabycia dóbr lub otwarcia własnej działalności gospodarczej. Natomiast niekorzystna˛ konsekwencja˛ może być „drenaż mózgów” z niektórych obszarów Polski. Zakończenie Należy zwrócić uwage˛ na zróżnicowanie przepływów migracyjnych, szczególnie pod wzgle˛dem ich trwałości. Coraz cze˛ściej mamy do czynienia z krótkotrwała˛ mobilnościa˛ pracowników, co rodzi szereg wyzwań o charakterze definicyjnym i cze˛sto wymyka sie˛ tradycyjnym podejściom analizy przyczyn i skutków migracji, zawartym w literaturze przedmiotu. Motywacja potencjalnych migrantów ma złożony charakter i nie ogranicza sie˛ tylko do czynników ekonomicznych, czego dowiodły m.in. badania polskich emigrantów w Irlandii. Jednym z podstawowych narze˛dzi analizy decyzji dotycza˛cych migracji jest identyfikacja czynników wypychaja˛cych z kraju pochodzenia (push) i przycia˛gaja˛cych do kraju docelowego (pull). Zauważmy, że decyzja o migracji jest nie tylko wynikiem rzeczywistego działania obydwu typów czynników, lecz przede wszystkim efektem subiektywnej percepcji tych czynników przez migranta. Decyzja o emigracji jest na tyle skomplikowanym zjawiskiem, że nie może być zredukowana do racjonalnej kalkulacji kosztów i korzyści, ani do prostej analogii do procesu inwestycyjnego. Jest podejmowana w warunkach ograniczoności informacji i przypadkowości zdarzeń, co jednak nie oznacza, że powinniśmy rezygnować z prób racjonalnego wytłumaczenia tego typu decyzji. Mie˛dzynarodowa migracja siły roboczej wywołuje zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Moga˛ one być analizowane przynajmniej z trzech punktów widzenia: dla kraju pochodzenia, dla kraju przyjmuja˛cego i dla samych uczestników tego procesu, czyli emigrantów i ich rodzin. Z perspektywy całej gospodarki europejskiej swobodny przepływ siły roboczej jest niewa˛tpliwie zjawiskiem korzystnym, mimo że może wywoływać negatywne skutki dla poszczególnych osób czy przedsie˛biorstw, a nawet całych branż w danym kraju członkowskim. Może być impulsem dla modernizacji systemów zabezpieczenia społecznego i innych dziedzin polityki na poziomie krajowym 15 T. Kalinowski, Niemiecki rynek pracy – skutki ewentualnego otwarcia dla Polski, Instytut Badań nad Gospodarka˛ Rynkowa˛, Warszawa 2011. 172 Paweł Bryła (np. zasady finansowania edukacji lekarzy z budżetu państwa), szczególnie w kontekście starzenia sie˛ społeczeństw w krajach rozwinie˛tych gospodarczo, w tym w całej UE. Wpływ akcesji do Unii Europejskiej na emigracje˛ zarobkowa˛ Polaków. Cze˛ść I – terminologia, przyczyny, skutki i uwarunkowania prawne Streszczenie W artykule zostały podje˛te rozważania na temat uwarunkowań i specyfiki zjawiska emigracji zarobkowej z nowych krajów członkowskich do „starej Unii” ze szczególnym uwzgle˛dnieniem obywateli polskich. Na pocza˛tku znajduje sie˛ odniesienie do problemów definicyjnych i terminologicznych. Naste˛pnie omówione zostały klasyfikacje przyczyn i skutków migracji. W dalszej cze˛ści zostały ukazane polityczno-prawne uwarunkowania implementacji zasady swobodnego przepływu osób w stosunku do nowych krajów członkowskich i przewidywane skutki pełnego otwarcia niemieckiego rynku pracy. Słowa kluczowe: emigracja zarobkowa, UE, Polska. The impact of the EU accession on the economic emigration of Poles. Part 1 – terminology, causes, effects and legal settings Summary The paper presents an overview of the conditions and specific features of the phenomenon of economic emigration from the New Member States to the “Old EU”, focusing on Polish citizens. The paper departs from a discussion of terminological issues. Then, classifications of causes and effects of migration will be evoked. This part of the paper will be concluded with political and legal settings of the implementation of the principle allowing free movement of people between the New Member States and the expected consequences of the full liberalization of the German labour market. Key words: economic emigration, EU, Poland. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Jacek Białkowski Olsztyńska Szkoła Wyższa im. Józefa Rusieckiego Genealogia a DNA Historia, jako nauka badaja˛ca przeszłości człowieka oraz jego czyny, od chwili, kiedy pozostawił pisemne świadectwa swojej działalności, wchodzi z natury rzeczy w styczność ze wszystkimi naukami, które zajmuja˛ sie˛ człowiekiem oraz środowiskiem, w którym on działa i egzystuje. W zależności od stopnia, w jakim różne dyscypliny nauki moga˛ być historii pomocne, dzielimy je na1: nauki posiłkuja˛ce historie˛, do których możemy zaliczyć wszystkie samoistne gałe˛zie nauk, z których metod i wyników badań historyk korzysta oraz nauki pomocnicze historii, to te, które służa˛ historykowi i sa˛ dla niego niezbe˛dne podczas samej pracy badawczej oraz poznaniu i krytyce źródła historycznego. O przypisaniu danej nauki do jednej z grup decyduja˛ wzgle˛dy praktyczne, tj. przydatność w warsztacie historyka. Głównym zadaniem nauk pomocniczych historii jest ustalanie wartości informacji zawartych w źródle pod ka˛tem ich wiarygodności dla dalszego ich wykorzystania w procesie badania historycznego, w którym źródło traktowane jest, również, jako fakt historyczny. Dla tego tak wielka˛ wage˛ przywia˛zuje sie˛ do integrowania nauk pokrewnych historii, nauk umożliwiaja˛cych badanie nie zawsze doste˛pnych dla poznania historycznego marginesów i styków, niedaja˛cych sie˛ w pełni eksplorować przy wykorzystaniu konwencjonalnych metod badawczych, stosowanych przez historyka2. Tradycyjnie za nauki pomocnicze historii zwykło sie˛ uważać paleografie˛, dyplomatyke˛, sfragistyke˛, chronologie˛, numizmatyke˛, heraldyke˛ i genealogie˛. Ostatnio, z różnym powodzeniem zaczyna sie˛ zaliczać geografie˛ historyczna˛, nauke˛ o archiwach i prasoznawstwo, ale to nie wyczerpuje potrzeb szybko poszerzaja˛cej sie˛ specjalizacji badań. Historycy zainteresowani sa˛ chociażby papirologia˛, neografia˛, aktoznawstwem, kryptografia˛, nie wspominaja˛c już o nowych technikach komunikacji i gromadzenia informacji w formie elektronicznej3. 1 2 3 W. Semkowicz, Encyklopedia nauk pomocniczych historii, Kraków 1999, s. 9. Ibidem. Ibidem, s. 10. 174 Jacek Białkowski Genealogia jest nauka˛ o stosunkach człowieka wzgle˛dem innych ludzi opartego na pochodzeniu i pokrewieństwie4. Zadaniem jej, jako nauki pomocniczej historii, jest badanie i wykrywanie stosunków pokrewieństwa mie˛dzy jednostkami w czasach, gdy te stosunki odgrywały niezwykle ważna role˛5. Tylko poprzez badania genealogiczne jesteśmy w stanie zapoznać sie˛ z tak ciekawymi aspektami życia jednostek w grupie, jak awanse i degradacje społeczne rodzin śledzone w cia˛gu kilku pokoleń6. Genealogia również zajmuje sie˛ badaniem stosunków pochodzenia i pokrewieństwa wśród tych warstw społecznych, które w historii odegrały wioda˛ca˛ role˛ i prowadzi do zgłe˛bienia zwia˛zków opartych na wspólności krwi. Dlatego genealogia, służa˛c historii, zajmuje sie˛ głównie stosunkami rodowymi i genealogicznymi warstwy panuja˛cej i z tego punktu widzenia jest nauka˛ pomocnicza˛ historii7. Genealogia nie ogranicza sie˛ do badania rodów szlacheckich, ale również bada stosunki pokrewieństwa wśród innych warstw społecznych8. W kontekście powyższego chciałbym napisać o nowym osia˛gnie˛ciu dynamicznie rozwijaja˛cej sie˛ nauki, a moga˛cym przyczynić sie˛ do zweryfikowania wiarygodności wielu zapisów źródłowych, jak i legend. Obecnie, do naszej dyspozycji, jest wspaniałe narze˛dzie, które jak w przypadku daktyloskopii pozwala na identyfikacje˛ osób, ale jest o tyle pote˛żniejsze, że nie ogranicza sie˛ tylko do danej osoby, ponieważ pozwala zagłe˛bić sie˛ w jej biologiczna˛ historie˛ setki tysie˛cy lat wstecz. Mam tu na myśli badania DNA, czyli kwasu deoksyrybonukleinowego (ang. Deoxyribonucleic acid), który pełni role˛ nośnika informacji genetycznej w organizmach żywych. W badaniu przodków współczesnych ludzi, naukowcy koncentruja˛ sie˛ na „haplogroups”, tj. klasyfikacji wszystkich ludzi z dawnych rodów w oparciu o unikatowy model genetyczny zwany „SNP” (ang. single nucleotide polymorphism). SNP to małe zmiany w DNA, które pojawiaja˛ sie˛ z przyczyn naturalnych. SNP pojawia sie˛ raz i zostanie przekazane do wszystkich kolejnych pokoleń. Ludzie, którzy pochodza˛ z tej samej starożytnej rodziny, maja˛ ten sam wzór SNP. Korzystaja˛c z SNP, naukowcy sa˛ w stanie określić haplogroups wszystkich ludzi żyja˛cych dziś i umiejscowić ich na jednym drzewie filogenetycznym ludzkości, które pokazuje, w jaki sposób wszyscy ludzie sa˛ ze soba˛ powia˛zani oraz że ich wspólne korzenie umiejscowione sa˛ ok. 150 tysie˛cy lat temu w Afryce. Do chwili obecnej nauka wyodre˛bniła dziesia˛tki haplogroups, z których każda reprezentuje znaczna˛ cze˛ść drzewa filogenetycznego człowieka. Poprzez badanie SNP ludzi z całego świata naukowcy odkrywaja˛ kolejne SNP i drzewo filogenetyczne staje sie˛ coraz bardziej szczegółowe. Haplogrupy sa˛ nazywane przy użyciu dużych liter z alfabetu (np. A, B, C. itd.). Każda haplogrupa może dzielić sie˛ dalej na subclades. 4 5 6 7 8 Ibidem, s. 11. Ibidem, s. 188. W. Dworzaczek, Genealogia, Warszawa 1959, s. 11. W. Semkowicz, op. cit., s. 188. Ibidem. Genealogia a DNA 175 Subclades nazywane sa˛ za pomoca˛ cyfr i małych liter po pierwszej literze określaja˛cej haplogrupe˛ (tj. R1b1b2a2b1a jest subclade z haplogrupy R). Rys. 1. Drzewo filogenetyczne człowieka W celu ustalenia, do jakiej haplogrupy należymy wystarczy poruszać sie˛ zgodnie z drogowskazami w postaci zidentyfikowanych, u nas, SNP. Gruba˛ (czarna˛) linia˛ zaznaczyłem „droge˛”, która wiodła do wydzielenia haplogrupy R (M42→M168→M89→ M9→M45→M207). Graficzne opracowanie autora na podstawie wiadomości zawartych w portalu jednej z najwie˛kszych baz danych DNA: www.genebase.com (2011.01.10) Co w praktyce daje nam wiedza o haplogrupie interesuja˛cej nas jednostki ludzkiej. Otóż możemy stwierdzić, jaka była droga we˛drówki przodków danej osoby cofaja˛c sie˛ w czasie nawet o 100 tysie˛cy lat. Poniższa rycina obrazuje 176 Jacek Białkowski we˛drówke˛ przodków człowieka, którego możemy przyporza˛dkować do haplogrupy R (w tym przypadku autora tej pracy R1a1). Rys. 2. Wedrówka przodków człowieka Źródło: www.familytreedna.com (2011.01.10) Uzbrojeni w taka˛ wiedze˛ moglibyśmy zweryfikować przekazy o pochodzeniu geograficznym rodów, np. gdyby okazało sie˛, że obecnie żyja˛cy me˛scy potomkowie rodu, którego protoplasta˛ był Sa˛d piecze˛tuja˛cy sie˛ godłem rogu jeleniego i zamieszkuja˛cy średniowieczna˛ Małopolske˛, sa˛ haplogrupy C, to wówczas mielibyśmy podstawe˛ do polemiki z pogla˛dem Franciszka Piekosińskiego, który Sa˛da, kasztelana sandomierskiego, uważał za członka prastarego rodu polskiego9, gdyż haplogrupa C wskazuje na pochodzenie z Azji zachodniej, południowej i południowo-wschodniej lub od Aborygenów z Australii ba˛dź od pierwotnej ludność wysp Polinezji. Wyodre˛bniamy 2 rodzaje DNA zawieraja˛ce informacje o haplogrupach naszych bezpośrednich przodków. Sa˛ to haplogrupa Y-DNA i haplogrupa mtDNA gdzie Y-DNA określa pochodzenie ojca i jest dziedziczone wyła˛cznie po linii me˛skiej, tj. z ojca na syna, a mtDNA określa pochodzenie matki i jest dziedziczone w linii żeńskiej. Poniższe zestawienie obrazuje obecnie doste˛pne, do wykonania, badania me˛skich i żeńskich haplogrup oraz obowia˛zuja˛ce nazewnictwo. 9 F. Piekosiński, Heraldyka polska wieków średnich, Kraków 1899, s. 26 i 245. 177 Genealogia a DNA Tabela 1 Y-DNA Haplogrupa mtDNA Haplogrupa Rodzaj DNA Y-DNA mtDNA Nazwa drzewa drzewo haplogrupy Y-DNA drzewo haplogrupy mtDNA Założyciel drzewa haplogrupy me˛ski przodek zwany „Adamem damski przodek zwany „Ewa˛ chromosomów Y”, który żył ponad mitochondrialna˛”, który żył ponad 100.000 lat temu w Afryce – 100.000 lat temu w Afryce – jest ojcem wszystkich ludzi jest matka˛ wszystkich ludzi żyja˛cych dzisiaj żyja˛cych dzisiaj Nazewnictwa haplogrupy wielkie litery od A do T (np. Y-DNA haplogrupy R). wielkie litery od A do Z (np. mtDNA haplogrupy H) Nazewnictwa Subclade małych liter i cyfr (np. Y-DNA subclade R1b1b2a1a). małych liter i cyfr (np. mtDNA subclade H2a) Prześledzenie linii linii ojca (ojciec, dziadek pradziadek...) linii matki (matka, babka prababka...) Kogo możemy sprawdzić? wyła˛cznie me˛żczyzn. Tylko me˛żczyźni maja˛ Y-DNA wie˛c tylko me˛żczyźni moga˛ być testowani. Kobiety, które chca˛ określić haplogrupe˛ ojca, powinny w tym celu poprosić me˛skiego członka swojej rodziny np. brata zarówno me˛żczyźni i kobiety Jak przewidzieć haplogrupy test Y-STR test mtDNA HVR-1 test mtDNA HVR-2 Jak potwierdzić haplogrupy Y-DNA test SNP kre˛gosłup mtDNA test SNP kre˛gosłupa (w powia˛zaniu z badaniem HVR-1 i HVR-2) lub mtDNA sekwencjonowanie pełnego badania Źródło: http://www.dnahaplogroups.org (2011.01.10). Badania DNA otwieraja˛ nam droge˛ do jeszcze jednej możliwości weryfikacji zapisów i przekazów historycznych. W naszym przypadku szczególnie interesuja˛ca jest możliwość ustalenia przynależności biologicznej poszczególnych osób do danej rodziny. Gdyby pobrano materiał genetyczny np. z grobowca znajduja˛cego sie˛ w miśnieńskim klasztorze w Alt-Zelle, a należa˛cego do żyja˛cego w XIII wieku Ulryka von Biberstein10, moglibyśmy ostatecznie rozstrzygna˛ć kwestie˛ istnienia lub braku pokrewieństwa pomie˛dzy rodami piecze˛tuja˛cymi sie˛ godłem jeleniego rogu zamieszkuja˛cymi średniowieczny Śla˛sk i Małopolske˛ pod warunkiem, że udałoby sie˛ dotrzeć do ich współcześnie żyja˛cych potomków w linii me˛skiej. Co wie˛cej, 10 T. Jurek, Bibersteinowie i średniowieczne we˛drówki niemieckich rycerzy na Śla˛sk, [w:] Bibersteinowie w dziejach pogranicza śla˛sko-łużyckiego, Zielona Góra 2006, s. 23. 178 Jacek Białkowski bylibyśmy w stanie np. stwierdzić czy obecnie podaja˛cy sie˛ za potomków Ulryka von Biberstein sa˛ nimi faktycznie, a nie tylko uzurpuja˛ sobie do tego prawo. Jak wykazałem powyżej badania DNA otwieraja˛ przed nami nowa˛ przestrzeń badawcza˛ i z każdym rokiem sa˛ w stanie odpowiedzieć na coraz wie˛cej nurtuja˛cych nas pytań. W chwili, gdy koszty tych badań osia˛gna˛ pułap akceptowalny dla warsztatu historyka, be˛da˛ w stanie doprowadzić nas do wyjaśnienia wielu zagadek nurtuja˛cych od wieków kolejne pokolenia genealogów. Genealogia a DNA Streszczenie Dynamicznie rozwijaja˛ca sie˛ nauka przekazała w re˛ce historyków wspaniałe narze˛dzie pozwalaja˛ce zagłe˛bić sie˛ w biologiczna˛ historie˛ jednostki ludzkiej i prześledzić we˛drówke˛ jego przodków na przestrzeni dziesia˛tków tysie˛cy lat. Informacje˛ te˛ każdy człowiek ma zakodowana˛ w DNA, czyli w kwasie deoksyrybonukleinowego. DNA pełni role˛ nośnika informacji genetycznej. W badaniu przodków współczesnych ludzi naukowcy koncentruja˛ sie˛ na „haplogroups”, tj. klasyfikacji wszystkich ludzi z dawnych rodów w oparciu o unikatowy model genetyczny zwany single nucleotide polymorphism (SNP). SNP to małe zmiany w DNA, które pojawiaja˛ sie˛ z przyczyn naturalnych i zostaja˛ przekazane do wszystkich kolejnych pokoleń, co powoduje, że ludzie pochodza˛cy z tej samej starożytnej rodziny maja˛ ten sam wzór SNP. Badania DNA otwieraja˛ przed nami nowa˛ przestrzeń badawcza˛ i z każdym rokiem sa˛ w stanie odpowiedzieć na coraz wie˛cej pytań nurtuja˛cych wiele pokoleń historyków i genealogów, co wie˛cej, w przyszłości moga˛ doprowadzić do zweryfikowania wiarygodności wielu legend i zapisów źródłowych. Słowa kluczowe: genealogia, haplogrupa, Y-DNA, mtDNA, SNP. Genealogy and DNA Summary Dynamically developing science has given hystorians an amazing tool, which allows for studies of biological history of a human being and track their ancestors’ migrations over thousands of years. Such information is coded in everyone’s DNA, that is, in the Deoxyribonucleic acid. DNA is a genetic data medium. In the research on the ancestors of modern humans, the scientists focus on “haplogroups” which mean classification of all people from ancient clans based on a unique genetic model called single nucleotide polymorphism (SNP). SNP are minor changes in DNA which result from natural reasons and are transferred to the next generations. In consequence, people coming from the same ancient family have an identical SNP model. The DNA research opens a new scientific area and every single year they enable us to trace more and more answers to the questions pervading many generations of historians and genealogists. Moreover, in the future they may lead to the verification of the credibility of many legends and historical records. Key words: genealogy, haplogroup, Y-DNA, mtDNA, SNP. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Z WARSZTATÓW BADAWCZYCH Agnieszka Da˛browska Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie „Sens ludzkiego życia leży w zachowaniu otwartego serca na sprawy ludzkie, również w rozczarowaniu, samotności, chorobie, śmierci”. Z. M. Raudire Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka – rekonesans badawczy Wste˛p Przestrzeń egzystencjalna˛ człowieka tworza˛ różnorodne trudności i doświadczenia, wobec których może on przyjmować różne postawy. Z jednej strony bowiem człowiek może je podejmować i zmagać sie˛ z nimi, nie maja˛c jednak pewności co do zwycie˛stwa. Z drugiej natomiast może z różnych wzgle˛dów je pomijać i odrzucać tymczasowo lub ostatecznie. „Niejednokrotnie owe problemy – jak zauważa U. Ostrowska – w swej wymowie [sa˛ – dop. A.D.] zjawiskami wielkiej wagi, czasem [zawieraja˛ – dop. A.D.] nawet wymiar zgoła dramatyczny/tragiczny”1. Bezsprzecznie do grupy tej przynależa˛ cierpienie i śmierć. Towarzysza˛ one ludzkości od niepamie˛tnych już czasów, od pocza˛tków istnienia człowieka na Ziemi. Dlatego też wydawać by sie˛ mogło, iż owe fenomeny z wie˛ksza˛ lub mniejsza˛ cze˛stotliwościa˛ doświadczaja˛ce człowieka, nie „powinny stanowić niczego niezwykłego”2. Niemniej jednak trudno jest sie˛ pogodzić z myśla˛ o tym, co nieuniknione i ostateczne. Szczególnie cie˛żka jest akceptacja choroby terminalnej, a wraz z nia˛ cierpienia i śmierci (choć ta ostatnia nie zawsze ma/musi mieć miejsce), jeśli dotyka bliskie nam osoby lub nas samych. Jeszcze bardziej traumatyczne sa˛ owe wydarzenia, jeśli odnosza˛ sie˛ do dzieci i młodych osób. 1 U. Ostrowska, Studenci wobec godności. Mie˛dzy nieodzownościa˛ a kontestacja˛, Kraków 2004, s. 197. 2 M. Machinek, Śmierć w dyspozycji człowieka. Teologia moralna wobec problemów etycznych u kresu życia ludzkiego, Olsztyn 2001, s. 7. 180 Agnieszka Da˛browska Doświadczenie cierpienia i śmierci jawi sie˛ jako indywidualny, intymny fakt egzystencjalny. Jako przeżycie osobiste, prywatne, przeżywane przez konkretna˛ jednostke˛ na swój własny, niepowtarzalny, wewne˛trzny sposób. Każdy bowiem jest niepowtarzalna˛ osobowościa˛, tworza˛ca˛ swoja˛ droge˛ życiowa˛, swoja˛ biografie˛. Wydawać by sie˛ mogło, iż osoby młode wchodza˛ce w dorosłe życie, pełne planów i zapału na przyszłość, rzadko odczuwaja˛ potrzebe˛ głe˛bszej zadumy nad ta˛ mniej przyjemna˛ strona˛ ludzkiej egzystencji. Jednak, jak wykazały przeprowadzone przeze mnie badania wśród studentów pedagogiki, podejmowanie owych kwestii jawi sie˛ jako nieodzowne i nie jest zupełnie odsuwane poza margines rozmyślań współczesnego żaka. Ukazuje wszakże złożoność i wieloaspektowość zarówno wewne˛trznego świata podmiotu jak i podejmowania „(...) prób świadomej refleksji dotycza˛cej tego, co doświadcza”3. W konsekwencji również podejścia/rozumienia/odnoszenia sie˛ przez jednostke˛ do otaczaja˛cej ja˛ rzeczywistości i zachodza˛cych w niej zmian – pojawiania sie˛ nowych, ważkich zagadnień. Kwestii, choć ze swej natury niejednoznacznych, to niemniej jednak istotnych, a tym samym godnych rozważenia. Rekonesans badawczy Treści zawarte w niniejszym artykule sa˛ efektem prowadzonych badań zwia˛zanych z zagadnieniem eutanazji. Jakkolwiek przewodnim motywem dociekań badawczych była kwestia dobrej śmierci, to w jej kontekście należało również zgłe˛bić istotne treści zwia˛zane ze śmiercia˛ i cierpieniem. Potrzeba zgłe˛bienia owych fenomenów wynikała przede wszystkim z faktu, iż stanowia˛ one immanentna˛ cze˛ść egzystencji ludzkiej. Uczestnikami przeprowadzonych badań byli studenci Wydziału Pedagogiki i Wychowania Artystycznego, a naste˛pnie po zmianie nazwy, Wydziału Nauk Społecznych i Sztuki4 Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Należy również zaznaczyć, iż byli to studenci różnych specjalności i różnych lat (praca socjalna, edukacja administracyjno-menedżerska, animacja społeczno-kulturalna, pedagogika opiekuńcza, wczesna edukacja zintegrowana). Praca badawcza została usytuowana w obszarze metodologii jakościowej. Zastosowanie badań jakościowych pozwoliło nie tylko na wejrzenie w gła˛b podje˛tej problematyki, poprzez zrozumienie wielu faktów, poznania ciekawych historii i doświadczeń życiowych uczestników badań, nawia˛zania z nimi relacji opartych na życzliwości i zrozumieniu. Przede wszystkim ten rodzaj badań umożliwił spoj3 4 s. 10. U. Ostrowska, Studenci..., s. 197. Akty Prawne Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie nr 3 (15) lipiec-wrzesień 2004, Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka... 181 rzenie na szereg istotnych kwestii natury egzystencjalnej z innej, nowej perspektywy, niejednokrotnie bardziej dojrzałej i świadomej. W procesie badawczym została przyje˛ta czteroetapowa procedura procesu epistemologiczno-eksploracyjnego. Badaniami w pierwszym etapie (wypowiedzi pisemne) zostało obje˛tych 100 studentów (wybranych losowo). W drugim etapie badań (pogłe˛bione wywiady indywidualne) uczestniczyły 22 osoby (wybrane celowo). Zaś w trzecim (dyskusja grupowa) udział wzie˛ło 66 studentów (wybranych losowo). Etap czwarty obejmował własna˛ prace˛ z uzyskanymi materiałami. Rys. 1. Etapy realizowanego poste˛powania badawczego – uje˛cie graficzne Źródło: Koncepcja własna na podstawie: U. Ostrowska, Studenci wobec godności. Mie˛dzy nieodzownościa˛ a kontestacja˛, Kraków 2004, s. 95. Graficzne uje˛cie przyje˛tej procedury badań, ukazane na powyższym rysunku, przedstawia strategie przyje˛tego poste˛powania badawczego. Wielkość i położenie poszczególnych elementów rysunku nie jest przypadkowe. Pierwsza cze˛ść, najmniejsza (etap I), jest symbolem rozpocze˛cia eksploracji. To element obrazuja˛cy wprowadzenie do dalszych sekwencji badań. Drugie, co do wielkości ogniwo (etap II), pokrywaja˛ce element pierwszy, wskazuje na fakt dokonania selekcji i wybór jedynie tych prac (wypowiedzi pisemnych), które ze wzgle˛dów merytorycznych 182 Agnieszka Da˛browska nadawały sie˛ do dalszej analizy. Sta˛d też de facto tylko ta cze˛ść, która została poddana dalszym procedurom badawczym, jest na rysunku w sposób symboliczny obejmowana przez element drugi. Podobnie rzecz sie˛ miała z trzecia˛ sekwencja˛ badań (etap III). W jej obszarze głe˛bszej eksploracji poddane zostały jedynie niektóre treści uzyskane w trakcie wywiadów indywidualnych, jak i wypowiedzi pisemnych. Element czwarty (etap IV) symbolizuje własna˛, twórcza˛, pełna˛ dogłe˛bnych rozważań i refleksji prace˛ z materiałami badawczymi. Trzeba zaznaczyć, że poszczególne etapy można traktować w kategorii odre˛bności, bowiem już wste˛pna analiza pozwoliła na wysnucie pewnych wniosków. Poza tym też każdy etap stanowi przygotowanie kolejnego, co jednak, daje spójny obraz podje˛tego procesu poznawczo-badawczego. Każda z cze˛ści posiada swój głe˛bszy sens, bowiem „wzajemnie sie˛ [one – dop. A.D.] warunkuja˛, uzupełniaja˛ (...) do tego stopnia nawet, że zdaje sie˛, iż wyeliminowanie którejś z nich z całokształtu procedury badawczej mogłoby w sposób raża˛cy doprowadzić do podważenia/uszczuplenia/aberacji, nie wykluczaja˛c nawet przekreślenia osia˛gnie˛tych w badaniach cza˛stkowych rezultatów”5. Z rozważań żaka Niejednokrotnie w dyskusji o cierpieniu i śmierci pojawiaja˛ sie˛ stwierdzenia odnosza˛ce sie˛ do ich uniwersalnego i jednocześnie ponadczasowego charakteru. Jakkolwiek sa˛ to banalne określenia, tym niemniej bardzo prawdziwe. Spogla˛daja˛c wie˛c na owe fenomeny z takiej perspektywy, widzimy potrzebe˛ szerszego i głe˛bszego eksplorowania treści ich dotycza˛cych. Jak bowiem podkreśla A. Zych, literatura pedagogiczna „w znacznej mierze przemilcza trudne, a zarazem jakże ludzkie kwestie bólu, cierpienia, choroby, umierania i śmierci”6. W ślad za tym stwierdzeniem, posiłkuja˛c sie˛ słowami T. Fra˛ckowiaka, trzeba w sposób zdecydowany dodać, iż „rzadko kto zaprzecza temu, że nie tylko życie, ale również śmierć [i cierpienie – dop. A.D.] to społeczne [oraz edukacyjne – dop. A.D.] zadanie”7. W tym też kontekście przedstawione w niniejszym tekście refleksje studentów uzupełniaja˛ treści natury tanatologicznej, usytuowane w obszarze nauk o wychowaniu. Poszerzaja˛ horyzont problemowy wychowania i edukowania ku śmierci. Z przeprowadzonych badań wynika, że jakkolwiek zgłe˛bianie treści z natury swej przykrych i bolesnych, a tym samym też cze˛stokroć pomijanych w dysputach, z punktu widzenia studentów było przedsie˛wzie˛ciem słusznym. Pomimo wielokrot5 U. Ostrowska, Studenci..., s. 89. A. Zych, Człowiek wobec starości. Szkice z gerontologii społecznej, Katowice 1999, s. 115. 7 T. Fra˛ckowiak, Krzyż, śmierć i nadzieja – duchowy wymiar refleksji pedagogicznej, [w:] Obszary zainteresowań pedagogów społecznych. Ksie˛ga poświe˛cona pamie˛ci Wiesława Andrzeja Ciczkowskiego, Olsztyn 2000, s. 247. 6 Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka... 183 nego podkreślania swego młodego wieku i z faktu tego płyna˛cych deklaracji, że cóż takiego w zwia˛zku z tym można powiedzieć o cierpieniu i śmierci, niestrudzenie zgłe˛biali owe fenomeny. Nie be˛dzie to chyba przesada˛, jeśli stwierdze˛, iż zmierzali do odbudowania ska˛dina˛d nadwa˛tlonej/umniejszonej ich wartości oraz nadania przynależnego im miejsca pośród bogactwa universum antroposferycznego8. Pe˛d cywilizacyjny wszakże przyczynił sie˛ w znacznej mierze do mentalnej izolacji, usunie˛cia poza nawias możliwości doświadczania tych jakże podstawowych elementów ludzkiej egzystencji. „Tymczasem wiadomo – jak pisze U. Ostrowska – że człowiek funkcjonuje w świecie jako jednostka doświadczaja˛ca, nie rejestruja˛c wszystkiego w pamie˛ci. [podkr. źródłowe]. Tylko bowiem niektóre ze zjawisk doświadczanych, w zależności wszakże od swej mocy, cie˛żaru, znaczenia w kontekście historii życia indywiduum, przesa˛dzaja˛ o ich retoryce oraz interpretacji, a także o ich naste˛pstwach, pozostawiaja˛c bardziej lub mniej trwałe ślady w pamie˛ci”9. Sta˛d też studenci w swych refleksjach podkreślali, że konieczność podzielenia sie˛ swymi doświadczeniami i przeżyciami wymagała od nich cze˛stokroć powrotu do dawno już pozamykanych rozdziałów życia. Byli i tacy, którzy w wyraźny sposób zaznaczali swój zapał twórczy wobec omawianych kwestii, który towarzyszył im nieodmiennie przez cały proces poste˛powania badawczego. Inni jeszcze zwracali uwage˛ na to, że ich zaangażowanie wzrastało w miare˛ przeprowadzanych wywiadów. Niezależnie jednak od tego, z jaka˛ motywacja˛ przyste˛powali oni do uczestnictwa w badaniach, przyznać trzeba, iż mimo wszystko w efekcie finalnym dało to wspaniałe rezultaty w postaci zgromadzonych materiałów ukazuja˛cych rozległy horyzont myśli i emocji. Umożliwiło tym samym zagłe˛bienie sie˛ w wewne˛trzny/intymny świat przeżyć10 poszczególnych osób, które stały sie˛ podmiotem mojego przedsie˛wzie˛cia badawczego. Jakkolwiek uczestnicy badań podkreślali, że dla nich cierpienie, a tym bardziej sama śmierć, stanowi coś trudnego do zrozumienia i zaakceptowania, to jednak maja˛ świadomość, iż owe fenomeny sa˛ na stałe wpisane w nature˛ ludzka˛. Dlatego też niejednokrotnie orzekali, iż przejście przez życie bez choćby pośredniego zetknie˛cia sie˛ z nimi, doświadczenia ich, jest niemożliwe. Na co dzień wszak, głównie za pośrednictwem mediów człowiek ma możność przeżywania wydarzeń dokonuja˛cych sie˛ na arenie świata współczesnego oraz obserwacji ludzi biora˛cych w nich udział. Co prawda obrazy i informacje docieraja˛ce zza tej drugiej strony szklanego ekranu (telewizora, komputera) tudzież radia, napawaja˛ zdumieniem/zaskoczeniem cze˛sto z ogromna˛ domieszka˛ strachu, to jednak wszystko to dzieje sie˛ jakoby gdzieś daleko/obok, nie dotyka nas w sposób bezpośredni. Również gdy doświadczamy z perspektywy zewne˛trznej – perspektywy obser8 Zob. U. Ostrowska, Studenci..., s. 10. U. Ostrowska, Doświadczanie wartości edukacyjnych w szkole wyższej, Bydgoszcz 1998, s. 65. 10 Zob. K. Ablewicz, Hermeneutyka i fenomenologia w badaniach pedagogicznych, [w:] Orientacje w metodologii badań pedagogicznych, pod red. S. Palki, Kraków 1998, s. 26-41. 9 184 Agnieszka Da˛browska watora11 – cierpienia i śmierci innego/drugiego człowieka (szczególnie jeśli brak jest bliskich z nim relacji/wie˛zi), zupełnie odmienny jest ich odbiór. Jak pisze H. Gasiul, owa „perspektywa zewne˛trzna stanowi próbe˛ racjonalizacji (czyli poszukiwania wzgle˛dnie logicznie wygla˛daja˛cych uzasadnień), wynikaja˛ca˛ z che˛ci uwolnienia sie˛ od le˛ku i napie˛cia, jaka˛ tworza˛ sama świadomość podlegania cierpieniom – bólowi, umieraniu – śmierci”12. Niemniej jednak perspektywa obserwatora jawi sie˛ jako konieczna i niezbe˛dna z tej prostej przyczyny, iż „jest nabywaniem świadomości cierpienia i śmierci”13. Diametralnie innego wymiaru nabiera perspektywa bezpośredniego doświadczania cierpienia i śmierci. Pisza˛c bezpośredniego, mam na uwadze zarówno własne/moje cierpienie, jak i cierpienie oraz śmierć osób bardzo bliskich. Raz jeszcze powołam sie˛ tutaj na H. Gasiula, który ten stan określa mianem spojrzenia od wewna˛trz, a wie˛c z pozycji siebie samego, jako doznaja˛cego owych zjawisk. „Patrza˛c z tej perspektywy istotne sa˛ stany emocjonalne zwia˛zane z cierpieniem i przeżywany sens cierpienia i śmierci”14. Bezsprzecznie znalezienie sie˛ w sytuacji zagrożenia życia przyczynia sie˛ do dokonywania przewartościowań w dotychczasowej egzystencji, nadawania sensu oraz znaczenia doznawanym cierpieniom czy też nadchodza˛cej śmierci. Na owe aspekty w nurcie swych refleksji cze˛sto zwracali uwage˛ studenci. Szczególnie wyraźnie akcentowały to te osoby, którym życie nie szcze˛dziło traumatycznych doświadczeń. Owo poszukiwanie sensu w obliczu cierpienia i śmierci odbywa sie˛ na różne sposoby, różnymi drogami. Sta˛d też respondenci w swych rozważaniach podkreślali ogromne znaczenie wiary, która w momentach przełomowych dawała im nadzieje˛, oparcie i poczucie bezpieczeństwa. Pozwalała na to, by być silnym i dzielnie stawiać czoła wszelkim przeciwnościom. „Z pewnościa˛ [cierpieniu – dop. A.D.] i śmierci osoby prawdziwie wierza˛cej towarzyszy znacznie mniej le˛ku, niż człowiekowi rozumieja˛cemu rzeczywistość przez pryzmat życia na ziemi. Ale i chrześcijanin potrzebuje wsparcia i pomocy”15. Inni natomiast poprzez fakt doświadczenia choroby terminalnej, której koniec stanowił wielka˛ niewiadoma˛, wyrażali przekonanie, iż ich cierpienia moga˛ posłużyć jako dowód na to, że zawsze jest szansa i nigdy nie wolno sie˛ poddawać w swojej walce o życie. W tym też fakcie upatrywali sens tego, co ich spotkało. Wśród uczestników badań były także osoby, które los doświadczył koniecznościa˛ ostatecznego rozstania z bliskimi. Całe dotychczasowe życie ulega nagłemu i bolesnemu załamaniu, jest to wre˛cz niespodziewana katastrofa. W takim przypadku śmierć bliskiej i ukochanej osoby postrzegana jest jako „definitywne utracenie 11 Zob. H. Gasiul, Cierpienie i śmierć w świadomości człowieka, [w:] „Zdrowie Psychiczne” nr 1-2, 1994, s. 137. 12 Ibidem, s. 136. 13 Ibidem, s. 137. 14 Ibidem, s. 142. 15 Umieraja˛cy chrześcijanin, [w:] „Na temat” nr 3, 1999, s. 26. Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka... 185 sensu własnego istnienia, ze wzgle˛du na maksymalnie posunie˛ta˛ identyfikacje˛ emocjonalna˛ z druga˛ osoba˛. Cierpienie (...) obserwatora śmierci jest nieporównywalnie wie˛ksze od cierpienia samego umieraja˛cego, bo ten drugi może stracić życie w mgnieniu oka, niekiedy poza własna˛ świadomościa˛”16. Tak traumatyczne doświadczenia pozostawiaja˛ bolesne rany na długie lata, a być może i na całe już życie. Niejednokrotnie okres żałoby, traktowanej jako pożegnanie, trwa bardzo długo, ale mimo wszystko nigdy do końca nie można pogodzić sie˛ z taka˛ strata˛17. Studenci, jakkolwiek postrzegali cierpienie jako fenomen, który może doświadczyć każdego, niezależnie od jego wieku, to już sama˛ śmierć uznawali za ostatni etap egzystencji ziemskiej i tym samym zamykaja˛cy życie ludzkie, szczególnie w okresie starości. Sta˛d też swoja˛ własna˛ śmierć traktowali jako coś bardzo odległego w czasie, a tym samym wre˛cz abstrakcyjnego. W istocie jesień życia to ostatni krok na drodze ku śmierci. Wtedy też człowiek dokonuje całościowego bilansu strat i zysków własnego życia. Stopniowo przygotowuje sie˛ na nadejście śmierci. Bardzo cze˛sto starsi ludzie, niejako chyba podświadomie czuja˛c jej bliskość, załatwiaja˛ wszystkie ważne sprawy i wydaja˛ dyspozycje, co do ewentualnego poste˛powania w razie ich odejścia. Oczywiście w rozważaniach o/nad śmiercia˛ nie mogło zabrakna˛ć motywu le˛ku, tak bardzo znamionuja˛cego podejście człowieka współczesnego do tego fenomenu. Wśród bogactwa treści wypowiedzi udzielanych w tym nurcie rozważań, respondenci podkreślali wieloaspektowość strachu natury tanatologicznej. Generalizuja˛c uznać należy, iż na ów le˛k spogla˛dali z naste˛puja˛cych perspektyw: tajemniczości jako istotnego atrybutu śmierci, młodego wieku, konieczności pozostawienia całego dotychczasowego życia, rozła˛ki z bliskimi, własnej kondycji zdrowotnej czy też rodzaju śmierci, jaki miałby stać sie˛ ich udziałem. Jakkolwiek zupełna redukcja le˛ku przed śmiercia˛ nigdy nie be˛dzie możliwa, niemniej jednak istotne jest, by to ostateczne rozstanie ze światem doczesnym uczynić „bardziej ludzkim”18, a tym samym ułatwić jego pełna˛ akceptacje˛. Natomiast w kontekście rozważań odnosza˛cych sie˛ do fenomenu cierpienia, studenci podejmowali próby zdefiniowania go. Ukazywali swoje własne, nasycone osobistym doświadczeniem rozumienie tego poje˛cia. Cze˛stokroć poddawali rozwadze istotne pytania natury egzystencjalnej oraz wskazywali na wielowymiarowość życia ludzkiego i z niego płyna˛cych źródeł cierpienia gatunku homo sapiens. Uczestnicy podje˛tego przedsie˛wzie˛cia badawczego w owym rozległym spectrum problemowym, zwrócili także uwage˛ na wartości, jakie wypływaja˛ z faktu bliskiego współuczestniczenia w chorobie i cierpieniu drugiego człowieka. W opi16 W. Mackiewicz, O śmierci i umieraniu (jesienia˛), [w:] „Edukacja Filozoficzna” vol. 39, 2005, s. 103-104. 17 Zob. Ci, którzy pozostali. Utrata, smutek, żałoba, [w:] „Na temat” nr 3, 1999, s, 36-38. 18 J.E. Karney, Pedagogiczne aspekty kresu życia człowieka, [w:] „Kwartalnik Pedagogiczny” 1999, nr 2, s. 96. 186 Agnieszka Da˛browska nii studentów takie kontakty, to cenna szkoła życia dla osób zdrowych. To niejednokrotnie sposób na to, by dokonać reorganizacji we własnej egzystencji. Ponadto to doskonały sprawdzian własnej wrażliwości i wytrwałości oraz czas na zrozumienie odmienności (spowodowanej choroba˛, bólem), a tym samym próba jej pełnej akceptacji. „A w końcu, opieka nad umieraja˛cymi jest zawsze jakimś rodzajem przygotowania do swojej własnej śmierci. Po pewnym czasie stwierdzamy, że nie ma sie˛ czego bać, że właśnie umieranie sprawia, iż stajemy sie˛ pełnym, zakończonym, kompletnym człowiekiem, że nasze życie zostaje przeżyte aż do końca”19. W tym też miejscu trzeba podkreślić, iż owo bycie przy cierpia˛cym/umieraja˛cym, to bez wa˛tpienia wyzwanie i swego rodzaju umieje˛tność i sztuka. Sta˛d też warto pamie˛tać, że: „Umieje˛tność właściwego towarzyszenia zdobywa sie˛ nie tylko przy łóżku umieraja˛cego człowieka, ale pozyskuje sie˛ również dzie˛ki głe˛bokiej refleksji [podkr. A.D.], na bazie uświadomienia sobie, jak mocna, stanowcza i rzeczywiście obecna jest śmierć – z która˛ każdy z nas be˛dzie musiał stana˛ć twarza˛ w twarz”20. Prócz owych aspektów – pozwole˛ sobie określić je jako czysto duchowe, dotykaja˛ one bowiem najgłe˛biej położonych strun ludzkiej duszy – istotna konsekwencja wynikaja˛ca z możliwości tudzież konieczności towarzyszenia w chorobie jest taka, iż człowiek uświadamia sobie, jak drogocenna˛ wartość stanowi zdrowie. Jak wszak orzekł poeta J. Kochanowski: „Szlachetne zdrowie, nikt sie˛ nie dowie, jako smakujesz, aż sie˛ zepsujesz”. Resumuja˛c powyższe rozważania należy stwierdzić, iż z tak zakrojonej perspektywy wyłania sie˛ rozległy horyzont wychowania i edukowania ku śmierci, który zmierzać winien ku dojrzałej akceptacji tego, co nieuchronne w ludzkiej egzystencji. Warto w tym miejscu odwołać sie˛ do słów J. Binnebesela, który tak oto powiada: „Coraz wyraźniej rysuje sie˛ potrzeba powstania nowej dziedziny wiedzy o psychopedagogicznej pomocy ludziom umieraja˛cym [oraz osobom im towarzysza˛cym – dop. A.D.] Jako pedagog widze˛ potrzebe˛, by pedagogika zaje˛ła poczesne miejsce w nurcie nauk eutanatologicznych. Eutanatopedagogika, wydaje mi sie˛, że tak by można było nazwać te˛ nauke˛, byłaby integralna˛ cze˛ścia˛ [nauk o wychowaniu – dop. A.D.], czerpia˛c z [nich – dop. A.D.] wiele, lecz także wzbogacaja˛c [je – dop. A.D.] Należy jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, czym by mogła być eutanatopedagogika. Nazwa wskazywałaby, że jest to wychowanie do dobrego umierania. Można powiedzieć, że na pewno nie mogłaby ona przyja˛ć formy techniki umierania, jak sugeruja˛ to niektórzy. (...) Eutanatopedagogika winna pomóc w przyje˛ciu postawy akceptowania nieuchronności śmierci. Tak rozumiana eutanatopedagogika dawałaby choremu, i nie tylko, szanse˛ na obniżenie le˛ku przed śmiercia˛, byłaby ona również nauka˛ moralna˛”21. 19 Odchodzenie ludzi nam powierzonych, [w:] „Na temat” nr 3, 1999, s, 39. Moja śmierć. Twoja śmierć, [w:] „Na temat” nr 3, 1999, s, 7. 21 J. Binnebesel, Śmierć jako konsekwencja życia. Czyli słów kilka o eutanatopedagogice, [w:] „Roczniki Pedagogiki Specjalnej” t. 7/1997, s. 38. 20 Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka... 187 Zakończenie Refleksje współczesnego żaka dotycza˛ce cierpienia i śmierci, pozwalaja˛ na wykreowanie koncepcji człowieka refleksyjnego – homo meditationes, co, jak sa˛dze˛, może stanowić kolejny z wielości wymiarów, w których on egzystuje i koegzystuje. „Człowiek – pisze Cz. Banach – jawi sie˛ [wszakże – dop. A.D.] jako istota, która zawsze znajduje sie˛ w określonej sytuacji i moga˛ca wpływać na swój własny los, może przekraczać granice swoich dokonań i możliwości oraz wznosić sie˛ ponad porażki i kle˛ski”22, cierpienia i le˛ki egzystencjalne. W tym też kontekście uzasadnione staje sie˛ podje˛cie trudu wypracowania przez współczesnego człowieka refleksyjnego reagowania na świat, odbierania bodźców z niego płyna˛cych, refleksyjnego odnoszenia sie˛ do wszelkich zdarzeń. Umieje˛tność refleksyjnego (filozoficznego) nastawienia wobec otaczaja˛cej człowieka rzeczywistości, życiowych rozterek, dylematów i wyborów, jak zaznacza H. Romanowska-Łakomy, powołuja˛c sie˛ na M. Bubera, „(...) daje moc, dzie˛ki której człowiek uruchamia swoja˛ siłe˛ życiowa˛ (...) refleksyjne odbieranie wydarzeń jest dużo bogatszym sposobem istnienia. Refleksyjność daje o wiele wie˛ksze szanse rozwoju (...) Jeżeli mierzyć ja˛ miara˛ pozaczasowa˛ i pozamaterialna˛, to zauważymy, że nie zubaża przeżywania, a bogaci je głe˛bszym rozumieniem i przez to zapobiega zachowaniom mało znacza˛cym i powierzchownym, zapobiega bylejakości. Prowadzi do zachowań skutecznych i pogłe˛bionych rozumieniem istoty zjawiska. Buduje głe˛bokie przeżywanie sensu i lepsze rozumienie swego działania, wspiera je ma˛drościa˛”23. Specyfika czasów współczesnych – czasów niepewności, cze˛sto nawet bezradności, zagubienia egzystencji – neguje potrzebe˛ zgłe˛biania, realizowania siebie, rozwoju refleksyjnej natury istoty ludzkiej, zapominaja˛c przy tym, że na tej drodze człowiek dochodzi do poszukiwania sensu własnego życia i umacniania wrażliwości humanistycznej24. Owa˛ humanistyczna˛ wrażliwość traktować należy jako ważny atrybut homo meditationes. Wszakże ma ona niebagatelne znaczenie wsze˛dzie tam, gdzie na pierwszy plan wysuwaja˛ sie˛ sprawy ludzi, „gdzie wymagana jest emocjonalna oddźwie˛kliwość, empatia, rozumienie”25. Niewa˛tpliwie retoryka wypowiedzi uczestników badań wyraźnie została nasycona duża˛ ilościa˛ refleksyjnej wrażliwości humanistycznej, ukazała rozległy horyzont myśli ludzkiej. Pokazała, że mimo wielości zarzutów kierowanych w strone˛ człowieka doby współczesnej, sa˛ jednak ludzie – młodzi ludzie – którzy odważnie stawiaja˛ czoła wszelkim przeciwnościom, zmagaja˛ sie˛ ze swoimi wa˛tpliwościami i ułomnościami. Nie boja˛ 22 Cz. Banach, Człowiek we współczesnej refleksji humanistycznej, [w:] Encyklopedia pedagogiczna. Tom 1. Pod red. T. Pilcha, Warszawa 2003, s. 591. 23 H. Romanowska-Łakomy, Droga do człowieczeństwa. Usłysz wewne˛trzny nakaz bycia człowiekiem, Kraków 2001, s. 25. 24 Ibidem, s. 57-76. 25 I. Wojnar, Humanistyczne intencje edukacji, Warszawa 2000, s. 33. 188 Agnieszka Da˛browska sie˛ stawiać pytań egzystencjalnych i poszukiwać na nie odpowiedzi, maja˛ swoje zdanie i potrafia˛ go bronić, a dokonywane przez nich wybory sa˛ mocno ugruntowane w wyznawanych pogla˛dach i przekonaniach. Żyja˛c w rzeczywistości faktów, zdarzeń, sukcesów, a wie˛c kategorii czysto pragmatycznych, staraja˛ sie˛ tworzyć własna˛, humanistyczna˛ strategie˛ życia, która poszukuje sensu, spełnienia, hołdowaniu wartościom podstawowym (prawda, dobro, pie˛kno, miłość, odpowiedzialność), dobru człowieka, poprawie wzajemnych relacji mie˛dzyludzkich26. Zaś samo poje˛cie strategii/sztuki życia według I. Wojnar, odnosi sie˛ do kwestii osobistych wyborów, rozgrywaja˛cych sie˛ „w intymnej sferze przeżyć każdego człowieka”27. Można zatem rzec, iż sztuka/strategia życia homo meditationes opiera sie˛ na zasadzie być, a nie mieć. Jak powiada A. Cudowska, ludzie refleksyjni w życiu „cenia˛ wierność ideałom i realizacje˛ określonych wartości. (...) Sa˛ też w znacznym stopniu zorientowani na innych, gotowi do bycia z innymi, współpracy i pomocy w razie potrzeby. (...) Sa˛ też bardziej (...) wrażliwi na problemy społeczne [i moralne – dop. A.D.]. Sa˛ też w znacznej mierze zorientowani na relacje interpersonalne, przepływ myśli i wymiane˛ doświadczeń”28. Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka – rekonesans badawczy Streszczenie Cierpienie i śmierć to fenomeny dotykaja˛ce ludzi, niezależnie od płci, wieku czy miejsca zamieszkania. Choć stanowia˛ one immanentna˛ cze˛ść ludzkiej egzystencji, rzecza˛ naturalna˛ jest pomijanie ich w codziennych rozmowach. Nie mniej jednak odsuwaja˛c je poza margines rozważań, człowiek mimo wszystko nie jest w stanie ustrzec sie˛ przed tym co nieuchronne. Skoro wie˛c ucieczka nie jest możliwa, to może warto podja˛ć trud zgłe˛bienia treści ze swej natury przykrych i bolesnych? Przed takim właśnie zadaniem stane˛li studenci, którzy byli uczestnikami przeprowadzonych badań, dotycza˛cych kwestii cierpienia i śmierci. Przedsie˛wzie˛cie to okazało sie˛ słuszne. Pokazało bowiem, że współczesny student to człowiek o bogatym wne˛trzu i refleksyjnie nastawiony wobec otaczaja˛cej go rzeczywistości. Słowa kluczowe: cierpienie, śmierć, studenci, rzeczywistość. 26 Ibidem, s. 33-34. Ibidem, s. 45-46. 28 A. Cudowska, Kształtowanie twórczych orientacji życiowych w procesie edukacji, Białystok 2004, s. 236. 27 Cierpienie i śmierć w refleksji współczesnego żaka... 189 Suffering and death in the reflections of modern students – research reconnaissance Summary Suffering and death are phenomena affecting people regardless of gender, age or place of residence. Although they are inherent part of human existence, it is natural to skip them in everyday conversations. Nevertheless, relegating them to the margin considerations, the man is still unable to avoid the inevitable. So if escape is not possible, the effort to explore the nature of the unpleasant and painful seems worthy. Students who participated in my tests concerning the issues of suffering and death faced such a task. The event has proved to be correct. Shown that the modern student is a man with a rich interior and reflexively oriented towards the surrounding reality. Key words: suffering, death, students, reality. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 Aneta Anna Omelan Olsztyńska Szkoła Wyższa im. Józefa Rusieckiego Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛” Słowo student pochodzi od łacińskiego „studere” co oznacza starać sie˛, przykładać sie˛ do czegoś. Internetowa Wolna Encyklopedia „Wikipedia” definiuje studenta jako „ucznia szkoły wyższej”, zaś sami studenci uważaja˛, że: „Być studentem, to być przyje˛tym na uczelnie˛ wyższa˛, posiadać indeks, legitymacje˛ studencka˛, uczestniczyć w zaje˛ciach. [...] Typowy student to młoda, przebojowa osoba, maja˛ca swój styl [...] wykorzystuja˛ca sto procent swojej energii i możliwości”. Na „polu” nauki próbe˛ dokładniejszego zdefiniowania poje˛cia „student” podja˛ł wybitny polski socjolog Florian Znaniecki, według którego student, to przede wszystkim istota ludzka, która stała sie˛ „uczestnikiem kompleksu kulturowego”1 jakim jest uczelnia wyższa. Do ważnych i poża˛danych cech studenta, ocenianych w trakcie weryfikacji, Znaniecki zaliczył: – cechy „umysłowe” rozumiane w ten sposób, że kandydat do roli studenta uzyskał określone minimum istotnej wiedzy w pewnych przedmiotach; – posiadanie stosunkowo dużej inteligencji rozumianej jako zdolność umysłu do rozumienia i rozwia˛zywania problemów; – cechy fizyczne, do których zaliczyć należy odpowiedni wiek oraz stan zdrowia umożliwiaja˛cy pełne uczestnictwo w zaje˛ciach. Od studenta oczekuje sie˛ w pierwszym rze˛dzie, że be˛dzie sie˛ on stale rozwijał, że be˛dzie zwie˛kszał zakres osobistej wiedzy. Można wie˛c przyja˛ć, że podstawowa˛ rola˛ studenta podczas lat spe˛dzonych na uczelni jest rola „ucza˛cego sie˛”2. Jest to jedyna rola, która w pełni warunkuje pozostanie na uczelni. Wypełnianie roli „ucza˛cego sie˛” jest wspomagane na mocy współpracy z nauczycielami kieruja˛cymi poczynaniami edukacyjnymi studenta i kontroluja˛cymi jego poste˛py na tym polu. Znaniecki słusznie zauważa, że „(...) podstawowa rola studenta jest niezwykle uprzywilejowana. Student stanowi przedmiot zorganizowanych i stałych (...) 1 2 F. Znaniecki, Społeczna rola studenta, Poznań 1997, s. 49. Ibidem, s. 53. 192 Aneta Anna Omelan działań ze strony kre˛gu, którego członkowie wyspecjalizowali sie˛ w tym rodzaju służby społecznej”3. Czy jednak współczesny student w pełni korzysta z tej uprzywilejowanej pozycji, by wypełniać zadania przynależne jego podstawowej roli, roli „ucza˛cego sie˛”? Cel badań, problemy badawcze Celem przeprowadzonych badań było sprawdzenie, w jaki sposób współcześni studenci wypełniaja˛ wymogi roli „ucza˛cego sie˛”, jaka jest jakość edukacyjnych ról i zadań wynikaja˛cych z akademickiego kształcenia. W pracy postawiono naste˛puja˛ce pytania badawcze: 1. Ile czasu studenci poświe˛caja˛ wypełnianiu roli „ucza˛cego sie˛” (nauka, przygotowanie do zaje˛ć), a ile na inne, pozaakademickie zaje˛cia? 2. Jaki jest stosunek studentów do zaje˛ć wynikaja˛cych z planu studiów? 3. Jaki wynik edukacyjny (mierzony średnia˛ ocena˛ studiów) osia˛ga przecie˛tny student? W badaniu posłużono sie˛ metoda˛ sondażu diagnostycznego. Do uzyskania interesuja˛cych danych wykorzystano technike˛ ankiety. Jako narze˛dzie badawcze posłużył kwestionariusz ankiety, składaja˛cy sie˛ z trzech cze˛ści: „student jako uczestnik wykładów”, „student jako uczestnik ćwiczeń” oraz „samoedukacja studenta”. Wyniki badań W badaniu uczestniczyło 197 studentów studiów stacjonarnych z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Olsztyńskiej Szkoły Wyższej im. J. Rusieckiego, Uniwersytetu Warszawskiego oraz Politechniki Gdańskiej. Do badania wytypowano studentów II, III, IV i V roku. Pominie˛cie studentów pierwszego roku podyktowane było celem pracy, którym było uzyskanie informacji na temat wypełniania roli „ucza˛cego sie˛” i jego wyniku edukacyjnego. W przypadku studentów pierwszego roku pozyskanie danych o ich osia˛gnie˛ciach akademickich byłoby utrudnione ze wzgle˛du na krótki okres edukacji w uczelni wyższej. Badani studenci, to w wie˛kszości kobiety (69,0%)4. Ze wzgle˛du na miejsce pochodzenia grupa podzieliła sie˛ raczej równomiernie – taka sama liczba badanych 3 Ibidem, s. 69. Badania Głównego Urze˛du Statystycznego pokazuja˛, że w roku akademickim 2007/2008 w polskich uczelniach studiowało wie˛cej kobiet (56,4%) niż me˛żczyzn i taki też jest rozkład badanych w analizowanej grupie studentów. 4 193 Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛” (po 26,9%) wychowała sie˛ w dużych miastach i wsiach. Tylko niewielu mniej studentów (26,4%) pochodzi z miasteczek, w których liczba mieszkańców nie przekracza 20 tysie˛cy, a 19,3% z miast posiadaja˛cych 20-100 tys. obywateli; jedna osoba zamieszkuje w osiedlu byłego PGR. Ponad połowa studentów (52,3%) określa swoja˛ sytuacje˛ materialna˛ jako dobra˛, a 6,1% jako bardzo dobra˛. 39,1% badanych studentów ma przecie˛tne możliwości finansowe, a 2,5% – złe. Jak wspomniano wcześniej, od studenta oczekuje sie˛ w pierwszym rze˛dzie, że be˛dzie sie˛ on stale rozwijał i zwie˛kszał zakres osobistej wiedzy. Można wie˛c przyja˛ć, że podstawowa˛ (kluczowa˛) rola˛ studenta podczas lat spe˛dzonych w uczelni jest rola „ucza˛cego sie˛”. Wymogi tej roli, to przede wszystkim czynne uczestnictwo w zaje˛ciach wynikaja˛cych z programu kształcenia oraz samoedukacja, dlatego badanych studentów zapytano o motywy uczestnictwa w wykładach, ćwiczeniach, a także o samodzielna˛ prace˛ i przygotowanie do zaje˛ć. Wykład, to „metoda nauczania polegaja˛ca na ustnym przekazywaniu ucza˛cym sie˛ odpowiednio uporza˛dkowanych wiadomości”5. Jest to jednostka dydaktyczna stosowana przede wszystkim w wyższych uczelniach. Aktywne uczestniczenie w wykładzie wymaga dużego wysiłku i dojrzałości umysłowej młodzieży. Wynika to z faktu, że dla wykładu charakterystyczne sa˛ elementy systematyczności i logicznej konsekwencji „apeluja˛ce” przede wszystkim do intelektu, a zatem wymagaja˛ce od słuchaczy skupionej uwagi i rozwinie˛tego myślenia hipotetyczno-dedukcyjnego6. Biora˛c pod uwage˛ selekcje˛, jakiej podlegaja˛ kandydaci na studentów, osoby, które dostana˛ sie˛ w ich szeregi, nie powinny mieć problemów z rozumieniem i przyswojeniem wiedzy przekazywanej w trakcie wykładów, a przede wszystkim powinny w wykładach czynnie uczestniczyć. Tabela 1 Ocena własnego uczestnictwa w wykładach (%) Pytania Czy che˛tnie korzystasz z takiej metody nauczania jak wykład Klasy N=197 tak 13,2 raczej tak 38,1 trudno powiedzieć 15,2 raczej nie 23,4 nie 10,1 Źródło: badania własne. Niewiele ponad połowa studentów (w sumie 51,3%) che˛tnie lub raczej che˛tnie korzysta z wykładów; pozostali nie sa˛ zwolennikami tej formy zaje˛ć i nieche˛tnie 5 6 Encyklopedia popularna PWN, Warszawa 1992, s. 963. W. Okoń, Wprowadzenie do dydaktyki ogólnej, Warszawa 2003, s. 257. 194 Aneta Anna Omelan w nich uczestnicza˛. Można przypuszczać, że tam gdzie wykłady sa˛ nieobowia˛zkowe osoby „nielubia˛ce” tej formy zaje˛ć, po prostu w nich nie uczestnicza˛, a tam gdzie wymaga sie˛ frekwencji – sa˛ biernymi uczestnikami. W obu przypadkach student nie korzysta z wiedzy i doświadczenia prowadza˛cych, świadomie z niej rezygnuja˛c. Tabela 2 Motywy uczestnictwa w wykładach (%) Pytania Co motywuje Cie˛ do uczestnictwa w wykładach Klasy N=197 obowia˛zkowość 35,0 zdobycie wiedzy 10,1 ciekawość wykładowcy 14,2 osobowość wykładowcy 9,2 ciekawie prowadzone zaje˛cia 31,5 Źródło: badania własne. Najliczniejsza grupa badanych uczestniczy w wykładach ze wzgle˛du na ich obowia˛zkowość, 31,5% ze wzgle˛du na ciekawy sposób prowadzenia zaje˛ć. Jedynie 10,1% studentów uczestniczy w wykładach, by zdobyć wiedze˛. O poważnym podejściu do nauki i potrzebie wzbogacania własnej wiedzy świadczy nie tylko regularne i zaangażowane uczestnictwo w wykładach be˛da˛cych cze˛ścia˛ programu kształcenia, lecz również korzystanie z zaje˛ć nieobowia˛zkowych, z których studenci nie sa˛ rozliczani. Tabela 3 Uczestnictwo w wykładach nieobowia˛zkowych organizowanych przez uczelnie˛ (%) Pytania Czy uczestniczysz w wykładach nieobowia˛zkowych organizowanych przez uczelnie˛ Klasy N=197 tak 13,7 raczej tak 12,2 trudno powiedzieć 5,1 raczej nie 33,5 nie 35,5 Źródło: badania własne. 25,9% badanych studentów uczestniczy w nieobowia˛zkowych wykładach, co można interpretować jako przejaw głe˛bszego zainteresowania przedmiotem studiów i che˛cia˛ poszerzania wiedzy. Jest to zachowanie doskonale wpisuja˛ce sie˛ w role˛ studenta, moga˛ce świadczyć o sporej z nia˛ identyfikacji. Jednak pozostali, 195 Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛” stanowia˛cy zdecydowana˛ wie˛kszość, nie korzystaja˛ z takiej możliwości, oferowanej im przez uczelnie˛. Podsumowaniem dla roli wykładów w kształceniu akademickim wydawało sie˛ uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy studenci analizuja˛ treść wykładów, przygotowuja˛c sie˛ do zaje˛ć, co wydaje sie˛ być sprawa˛ oczywista˛. Tabela 4 Wykorzystanie treści wykładów w czasie przygotowania do kolejnych zaje˛ć (%) Pytania Czy analizujesz treści wykładów przygotowuja˛c sie˛ do zaje˛ć Klasy N=197 tak 18,3 raczej tak 23,4 trudno powiedzieć 13,2 raczej nie 24,4 nie 20,7 Źródło: badania własne. Badania wykazały, że wie˛kszość studentów nie sie˛ga po notatki z wykładów, by przygotować sie˛ do zaje˛ć, a zatem można stwierdzić, że badani nie korzystaja˛ z wiedzy przekazywanej im na wykładach. W przeciwieństwie do wykładów jednostka dydaktyczna nazywana w uczelniach „ćwiczeniami” jest obowia˛zkowa dla wszystkich studentów. Wynika to z faktu, że „metody ćwiczebne maja˛ na celu usprawnienie (...) do udziału w realnych zadaniach wytwórczych”7, a do tego potrzebne jest osobiste i czynne zaangażowanie studenta. Niewa˛tpliwa˛ zaleta˛ ćwiczeń jest danie studentowi możliwości wykazania sie˛ własna˛ wiedza˛ i praktycznymi umieje˛tnościami, co powinno zache˛cać do uczestnictwa w ćwiczeniach. Wyniki badań pokazały jednak, że w badanej populacji studentów frekwencja na zaje˛ciach wynika z zupełnie innych pobudek. Tabela 5 Motywy uczestnictwa w ćwiczeniach (%) Pytania Motywacje udziału w ćwiczeniach Klasy N=197 frekwencja obowia˛zkowa do zaliczenia przedmiotu 58,4 możliwość ugruntowania i poszerzenia wiedzy 17,3 aktywne uczestnictwo w zaje˛ciach, pogla˛dy, sa˛dy 8,1 możliwość praktycznego poznania nowych zagadnień 16,2 Źródło: badania własne. 7 W. Okoń, Wprowadzenie do dydaktyki ogólnej, Warszawa 2003, s. 271. 196 Aneta Anna Omelan Zdecydowana wie˛kszość studentów uczestniczy w ćwiczeniach, ponieważ sa˛ one obowia˛zkowe. Nie musi to jednak oznaczać braku zaangażowania w to, co sie˛ dzieje na zaje˛ciach. Zatem być może głównym motywem frekwencji na zaje˛ciach ćwiczeniowych jest sprawdzana lista obecności, ale ten „główny motyw” nie musi przeszkadzać w zaangażowaniu sie˛ w omawiany temat i z cała˛ pewnościa˛ jest to z korzyścia˛ dla studenta. Dla 16,2% osób kluczowe znaczenie dla uczestnictwa w ćwiczeniach ma możliwość praktycznego poznania pewnych zagadnień, a dla 17,3% – poszerzenia wiedzy, co świadczy o ich zaangażowaniu w proces edukacyjny i role˛ „ucza˛cego sie˛”. Tylko niewielki procent studentów (8,1%) motywuje sie˛ do uczestnictwa w ćwiczeniach możliwościa˛ przedstawienia prowadza˛cemu i innym studentom własnych opinii na omawiany temat, czy wykazania sie˛ posiadana˛ wiedza˛. Żeby na ćwiczeniach wymieniać pogla˛dy, dyskutować na zadany temat, wyrażać opinie, trzeba sie˛ wcześniej do tego solidnie przygotować, a jak wykazało badanie, zdecydowana wie˛kszość respondentów nie przygotowuje sie˛ sumiennie do zaje˛ć, co ilustruje poniższa tablica. Tabela 6 Realność przygotowania do ćwiczeń Pytania Jak cze˛sto sumiennie przygotowujesz sie˛ do ćwiczeń Klasy N=197 zawsze 4,1 raczej zawsze 24,9 trudno powiedzieć 23,8 raczej rzadko 27,9 rzadko 17,3 nie przygotowuje˛ sie˛ 2,0 Źródło: badania własne. Biora˛c pod uwage˛, że prawie wszyscy badani studiuja˛ w systemie dziennym, należy przyja˛ć, że na co dzień powinni mieć czas na sumienne przygotowanie sie˛ do ćwiczeń. Zapewne plan zaje˛ć na uczelni uwzgle˛dnia te potrzeby, ale na podstawie uzyskanych wyników należy sa˛dzić, że czas na samodzielne zgłe˛bianie wiedzy przeznaczany jest na inne zaje˛cia, ponieważ jedynie 29% badanych zawsze lub prawie zawsze przygotowuje sie˛ do zaje˛ć. O tym, że badani studenci nie należa˛ do najpilniejszych, świadcza˛ odpowiedzi na kolejne pytanie dotycza˛ce czasu poświe˛canego zazwyczaj na nauke˛. 197 Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛” Tabela 7 Czas poświe˛cany zazwyczaj na nauke˛ Pytania Czas poświe˛cany na nauke˛, przygotowanie do zaje˛ć Klasy N=197 ucze˛ sie˛ codziennie 17,8 wtedy, kiedy musze˛ 69,0 dopiero przed sesja˛ 13,2 Źródło: badania własne. 69,0% studentów uczy sie˛ tylko wtedy kiedy jest to konieczne, co oznacza, że nie poszukuja˛ wiedzy i nie poszerzaja˛ wiadomości z własnej woli, lecz dopiero wówczas, gdy nieodwołalnie oczekuja˛ tego nauczyciele. 13,2% czas na nauke˛ znajduje jedynie przed sesja˛ egzaminacyjna˛. Jest to zatem grupa osób, która nie uczy sie˛ przez cały semestr. Natomiast studenci, którzy ucza˛ sie˛ każdego dnia stanowia˛ w badanej grupie jedynie 17,8%. Zatem, co studenci robia˛ w czasie wolnym, skoro nie przeznaczaja˛ go na studiowanie, nauke˛? Odpowiedzi na to pytanie zawieraja˛ zamieszczone poniżej dwie tabele. Tabela 8 Sposoby spe˛dzania czasu wolnego przez badanych Pytania Najcze˛stszy sposób spe˛dzania czasu wolnego od obowia˛zków codziennych Klasy N=197 brak czasu wolnego 6,6 ogla˛danie telewizji 19,8 korzystanie z komputera 20,3 uprawianie sportu/rekreacja 12,7 spotkania ze znajomymi 32,0 wyjazd na wycieczki 1,5 czytanie ksia˛żek 3,5 nauka, dokształcanie 3,6 Źródło: badania własne. Jak pokazuja˛ wyniki badań, jedynie 3,6% badanych czas wolny poświe˛ca na nauke˛. Pozostali studenci przede wszystkim spotykaja˛ sie˛ ze znajomymi (32,0%), korzystaja˛ z komputera (20,3%) lub ogla˛daja˛ telewizje˛ (19,8%). 12,7% respondentów uprawia sport, a 6,6% badanych uznało, że nie maja˛ wolnego czasu. 198 Aneta Anna Omelan Tabela 9 Czas spe˛dzany przed ekranem komputera Pytania Czas spe˛dzony dziennie przed komputerem Klasy N=197 powyżej 2 godzin 52,8 do 2 godzin 47,2 Źródło: badania własne. Badania wykazały, że wszyscy studenci każdego dnia korzystaja˛ z komputera, przy czym ponad połowa z nich spe˛dza przed monitorem wie˛cej niż dwie godziny. Kolejna tabela prezentuje wynik edukacyjny studentów, wyrażony średnia˛ ocena˛ studiów. Tabela 10 Dotychczasowa średnia ocen uzyskanych na studiach Pytania Dotychczasowa średnia ocena studiów Klasy N=197 3,0 – 3,4 15,2 3,5 – 3,9 40,1 4,0 – 4,4 35,0 4,5 < 9,7 Źródło: badania własne. Wie˛kszość studentów biora˛cych udział w badaniu uzyskuje średnia˛ ocen poniżej 4,0 (w sumie 55,3 %); 35,0% procent respondentów ma średnia˛ w granicach 4,0 – 4,4. Najlepsi studenci, ze średnia˛ powyżej 4,5 w omawianej grupie stanowia˛ jedynie 9,7%. Wnioski Celem badań było uzyskanie informacji na temat wypełniania przez studentów roli „ucza˛cego sie˛”. Na podstawie otrzymanych wyników można stwierdzić, że jakość edukacyjnych ról wie˛kszości badanych jest na przecie˛tnym (czy nawet niskim) poziomie i że studenci raczej bez wie˛kszego entuzjazmu wypełniaja˛ wymogi roli „ucza˛cego sie˛” wynikaja˛ce z programu studiów. Świadczy o tym m.in. to, że połowa respondentów nieche˛tnie korzysta z wykładów, a prawie jedna trzecia z nich uczestniczy w wykładach tylko ze wzgle˛du na ich obowia˛zkowość. Podobny stosunek badani maja˛ do ćwiczeń – ponad połowa studentów do udziału w ćwicze- Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛” 199 niach motywuje sie˛ każdorazowo sprawdzana˛ lista˛ obecności. Poza tym osoby zawsze lub prawie zawsze przygotowuja˛ce sie˛ do zaje˛ć pozostaja˛ w tej grupie w zdecydowanej mniejszości (29%). Badani studenci nie wykazuja˛ również wie˛kszego zainteresowania dodatkowymi możliwościami poszerzania wiedzy, które proponuje im uczelnia – tylko jedna czwarta respondentów uczestniczy w nieobowia˛zkowych wykładach, a 9,7% w dodatkowych ćwiczeniach. Studenci wie˛cej czasu poświe˛caja˛ na zaje˛cia pozaakademickie niż na nauke˛ i przygotowanie sie˛ do zaje˛ć. Z uzyskanych od studentów informacji wynika, że wie˛kszość z nich na co dzień nie uczy sie˛ i raczej rzadko przygotowuje sie˛ do zaje˛ć. Można przypuszczać, że ma to zwia˛zek z przyje˛tym na wielu uczelniach sposobem rozliczania studentów ze zdobytej wiedzy – naste˛puje to zazwyczaj dopiero w czasie sesji egzaminacyjnej, co zapewne sprawia, że wielu żaków odkłada nauke˛ do tego właśnie momentu. Taki system nie skłania do regularnej pracy, skoro brak przygotowania do zaje˛ć w cia˛gu trwania semestru zazwyczaj nie niesie za soba˛ żadnych przykrych konsekwencji dla studenta. Można by zatem przyja˛ć, że studenci czas wolny wykorzystuja˛ na inne, pożyteczne i rozwijaja˛ce zaje˛cia, zwia˛zane np. z szeroko rozumiana˛ kultura˛ studencka˛. Niestety, badania wykazały, że omawiana grupa jest bardzo mało aktywna w tym zakresie – jedynie 8,6% studentów należy i czynnie działa w różnych organizacjach studenckich. Czasu wolnego wie˛kszości badanych nie ogranicza również praca, ponieważ jedynie 27,9% z nich poza studiowaniem pracuje. Na podstawie uzyskanych danych można przyja˛ć, że badani studenci czas, który mogliby przeznaczyć na szeroko rozumiane studiowanie, poświe˛caja˛ głównie na zaje˛cia, które można uznać za bezproduktywne i nie daja˛ce wymiernych korzyści (w tym edukacyjnych). Przede wszystkim spotykaja˛ sie˛ ze znajomymi, spe˛dzaja˛ czas przed komputerem lub ogla˛daja˛ telewizje˛; sa˛ mało aktywni ruchowo8, raczej nie czytaja˛ ksia˛żek ani prasy9. Poza tym w czasie wolnym 93,9% respondentów spożywa alkohol, z czego 52,8% 1-3 razy w tygodniu, a 8,1% cze˛ściej niż 4 razy w tygodniu, co niewa˛tpliwie pomniejsza ich gotowość akademicka˛. Takie podejście do nauki, rozumienie studiowania jako dobrej zabawy najprawdopodobniej przekłada sie˛ na wynik edukacyjny studentów, który można uznać za przecie˛tny. Ponad połowa z nich uzyskuje średnia˛ poniżej 4,0. Dobrzy studenci (średnia w granicach 4,0-4,4) stanowia˛ w omawianej grupie 35,0%, a bardzo dobrzy (średnia ocen powyżej 4,5) 9,7%. Zatem wie˛kszość badanych osia˛ga średnie lub słabe wyniki w nauce. Uzyskany wynik nie jest w zasadzie zaskoczeniem – zazwyczaj wybitne i bardzo dobre jednostki znajduja˛ sie˛ w mniejszości. Niemniej należy pamie˛tać, że społeczna rola studenta jest rola˛ osia˛gana˛, a nie przypisywana˛. Żeby zostać studentem należy przejść weryfikacje˛ i nie każdy 8 9 Jedynie 12,7% badanych zadeklarowało, że w czasie wolnym uprawiaja˛ sport/rekreacje˛. Czytanie ksia˛żek w czasie wolnym zadeklarował 3,5% badanych studentów. 200 Aneta Anna Omelan jest w stanie sprostać wymaganiom stawianym kandydatom do tej roli. Zatem od jednostek, które stały sie˛ jednak uczestnikami kompleksu kulturowego, jakim jest uczelnia, podejmuja˛cym sie˛ nowej roli świadomie i z własnej woli można wymagać, że be˛da˛ osia˛gały lepszy wynik edukacyjny, że jakość ich roli edukacyjnej be˛dzie zdecydowanie wyższa. Podsumowuja˛c – rola „ucza˛cego sie˛” powinna być dla studenta rola˛ kluczowa˛, najważniejsza˛, której powinien poświe˛cać najwie˛cej uwagi, jednak nie ma przecież społecznego oczekiwania, że student poświe˛ci sie˛ jedynie nauce. „Uczestniczenie w kulturze uczelni wyższej”, to również podejmowanie ról, na które ma wpływ przede wszystkim wspólnota studencka10. „Wachlarz” możliwych ról pozaprogramowych jest bardzo szeroki i różnorodny. I w tym przypadku student sam decyduje, jakiej roli sie˛ podejmie – czy be˛dzie ona uzupełnieniem poczynań edukacyjnych, czy też może be˛dzie z nimi w konflikcie. Wyniki badań wykazały, że studenci z analizowanej grupy rzadko wybieraja˛ role pozaprogramowe, które stanowia˛ uzupełnienie ich akademickich działań, co może rzutować na prawidłowe i pełne wypełnianie przez nich roli „ucza˛cego sie˛” . Być może uczelnie wyższe, a także organizacje studenckie (które w wielu przypadkach maja˛ przecież wieloletnie tradycje i duże osia˛gnie˛cia) powinny zintensyfikować swoje działania, by zache˛cić studentów do lepszego wypełniania ich kluczowej roli i liczniejszego korzystania z szeroko rozumianej kultury studenckiej, z pożytkiem dla siebie i dla uczelni. Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛” Streszczenie Społeczna rola studenta jest rola˛ poża˛dana˛, a osia˛ga sie˛ ja˛ w wyniku weryfikacji kandydatów na studentów. Nie jest wie˛c doste˛pna dla każdego. Dlatego od osób, które sprostaja˛ wymaganiom stawianym kandydatom na studentów oczekuje sie˛, że kiedy już osia˛gna˛ status studenta, be˛da˛ wypełniać wymogi przypisywane tej roli. Przede wszystkim od studenta wymaga sie˛ poszerzania wiedzy poprzez uczestnictwo w zaje˛ciach wynikaja˛cych z programu kształcenia oraz samoedukacje˛. W artykule, opieraja˛c sie˛ na wynikach badań własnych, omówiono, w jaki sposób współcześni studenci wypełniaja˛ obowia˛zki wynikaja˛ce z roli studenta. Słowa kluczowe: student, rola studenta, wykład, samoedukacja. 10 F. Znaniecki, Społeczna rola studenta, s. 53. Współczesny student a rola „ucza˛cego sie˛” 201 Contemporary student and the role of “the learner” Summary Social role of a student is required and can be achieved in the process of verification of candidates. Thus, the role is not available for everybody. Therefore, the candidates who undergo the verification and obtain the status of a student are expected to act according to the requirements of the role. Above all, the students should acquire knowledge through participation in activities included into the program of studies and individual studies. The article is devoted to the problem of how contemporary students fulfill the requirements of studies. The presented material is based on own research. Key words: student, student’s role, lecture, self-studying. OSW Szkice Humanistyczne 2011 Tom XI Nr 3 RECENZJE Brak przekuty w pote˛ge˛? Kulturotwórcza rola choroby Constantin Noica, Sześć chorób ducha współczesnego, przeł. Ireneusz Kania, Oficyna Literacka, Kraków 1997. Constantin Noica, czytelnikowi zaznajomionemu z Dziennikiem z Pǎltinişu autorstwa jego ucznia, Gabriela Liiceanu, znany jest jako główny bohater tegoż dzieła, duchowy mistrz kultury rumuńskiej, który wcielał model greckiej paidei oraz ideał homo romanus. On sam jednak popełnił wiele prac, które ła˛cznie stanowia˛ o dorobku licza˛cym około dziesie˛ciu tysie˛cy stron. Polskiemu czytelnikowi jednakże doste˛pna jest zaledwie mała ich cza˛stka, bowiem jedynego przekładu na je˛zyk polski doczekała sie˛ ksia˛żka Sześć chorób ducha współczesnego, a translacji tej podja˛ł sie˛ znany z licznych przekładów autorów rumuńskoje˛zycznych (choć nie jest to jedyny je˛zyk, z którego przekładał na polski) Ireneusz Kania. Ksia˛żka ukazała sie˛ na polskim rynku w 1997 roku nakładem wydawnictwa Oficyna Literacka i niestety nie ma żadnego jej wznowienia, w zwia˛zku z czym pojawiaja˛ sie˛ trudności z jej doste˛pnościa˛. Dzieło Noici, z pewnościa˛ z powodu niewielkiego rozpowszechnienia, nie jest wie˛c tak znane, jak zapiski w postaci dziennika, które popełnił jego wspomniany już uczeń. Nie jest, sta˛d, szeroko dyskutowane w kre˛gu filozofii Zachodu, pozostało zdecydowanie w zaciszu kultury bałkańskiej. Pozostaje wie˛c, nie tyle je „odkurzyć”, co po prostu odkryć. Winno sie˛ z filozofia˛ Noici zapoznać, a to dlatego, że na podstawie jednego jego dzieła, które potraktować można jako pewna˛ próbke˛ materiału intelektualnego, człowiek kulturalny w znaczeniu sensu largo ma okazje˛ obcować z kultura˛ właśnie w jej innym wydaniu. Oto staje w obliczu ksia˛żki, która pokazuje, że choć jej autor prezentuje bardzo rumuńskie, a zwia˛zku z tym moga˛ce sie˛ narazić na zarzut hermetyczności, spojrzenie na filozofie˛ w jej fundamentalnej wersji, tj. ontologie˛, to nie jest to perspektywa nam tak odległa, przeciwnie, okazuje sie˛ mieć charakter uniwersalny, a zatem każdy może sie˛ w niej rozpoznać. Autor, a jednocześnie bohater jednego z rozdziałów swoje tytułowe dzieło poświe˛ca ułomnościom, na jakie narażony jest byt, a dokładnie jego najwyższy poziom – poziom ducha. Noica bowiem w ramach swojej tzw. słabej ontologii1 1 Poje˛cie „słaba ontologia” nie jest wytworem słownym Noici, pojawiło sie˛ ono w koncepcji Gianni Vattimo. Jednakże używanie go w stosunku do teorii bytu rumuńskiego myśliciela jest uprawnione, jako 204 Recenzje wyróżnia trzy warstwy ontologiczne: oto mamy ciało, dusze˛ oraz ducha. Jednakże ontologia jako fundament filozofii (w jego przekonaniu) nie powinna sie˛ zajmować niczym innym aniżeli duchem właśnie, sta˛d też prezentowana tu lektura rości sobie pretensje do miana traktuja˛cej na temat ontologii, jako że jej tytuł wyraźnie wskazuje, iż czytelnik be˛dzie miał do czynienia z diagnoza˛ chorób, jakie dotykaja˛ ducha współczesnego, a zatem bytu. We wste˛pie do swego dzieła rumuński filozof stroni od zabiegów wyjaśniaja˛cych jego rozumienie ducha, a także chorób, które moga˛ sie˛ mu przytrafić. Jedyne wyjaśnienie, jakie autor czyni, dotyczy podziału chorób na somatyczne, psychiczne oraz duchowe z krótka˛, ale stanowcza˛ uwaga˛, że o ile te dwie pierwsze winno sie˛ diagnozować po to, by naste˛pnie poddać je procesowi leczenia, to inaczej jest z chorobami ducha, których diagnoza tylko po to jest wymagana, by człowiek jako istota swym stanem ducha zainteresowana mogła je poznać, by naste˛pnie móc sie˛ w nich rozpoznać i zrozumieć swoje przeznaczenie. Choroby ducha, dodaje Noica, stanowia˛ wre˛cz fundament konstytucji człowieka. Autor, co zastanawiaja˛ce, nie podaje jednak nigdzie żadnej definicji choroby, co wie˛cej poje˛cia tejże używa zamiennie z takimi określeniami, jak: „schorzenie”, „ułomność”, „niedoskonałość”, „niedostatek” oraz „niezdolność”. To „nigdzie” nie wyczerpuje sie˛ w ramach omawianego wste˛pu, nie znajdziemy tych definicji w całej ksia˛żce, w której każdy rozdział poświe˛cony jest osobnej chorobie. W swych słowach wste˛pnych mamy jedynie krótki przegla˛d chorób ducha, tj. ich wyliczenie i skrótowe przedstawienie ich cech charakterystycznych oraz przykładów. Schorzenia ontyczne, o których traktuje recenzowane przeze mnie dzieło, zostały przez jego autora pogrupowane. Najpierw dokonuje opisu chorób wynikaja˛cych z niedostatku tudzież braku, a sa˛ to (odpowiednio w porza˛dku chronologicznym): katholitis, todetitis oraz horetitis, by naste˛pnie przejść do tych, które zasadzaja˛ sie˛ albo na odmowie (w przypadku człowieka), albo na niezdolności (w przypadku rzeczy) przyje˛cia pewnych stanów, a sa˛ to: ahorecja, atodecja i akatholia. Należy przy tym dopełnić to pogrupowanie o trzy czynniki, które różnicuja˛ wyliczone choroby, sa˛ nimi: to, co ogólne; to, co jednostkowe oraz określniki, czyli tzw. triada ontologiczna. Czynniki te oraz odpowiednio brak/niedostatek lub odmowa/niezdolność powoduja˛, iż chorób jest stała i określona liczba, tytułowe sześć. Noica stanowczo wyklucza możliwość, by było ich wie˛cej, nie pojawiaja˛ sie˛ również w ich obre˛bie żadne mutacje, wyste˛puja˛ jedynie różne ich odmiany. Nazwy tych chorób, jakże przecież mało znane współczesnemu czytelnikowi i raczej niezdiagnozowane u nikogo do tej pory w trakcie wizyty lekarskiej, biora˛ swój źródłosłów z je˛zyka greckiego. Ogólność, jednostkowość i określniki stanowia˛ że w jego rozumieniu byt jest zmienny, niepełny, raczej bliższe mu stawanie sie˛ aniżeli trwanie, dotykaja˛ go różne choroby i nie ma atrybutu doskonałości. Jego słabość czyni teorie˛, która o nim traktuje równie słaba˛ nie w znaczeniu jej nieścisłości, słabość ontologii zasadza sie˛ tu na słabości jej przedmiotu, tj. bytu. Recenzje 205 właśnie treść tych nazw, bowiem katholou to z greckiego „to, co ogólne”, tode ti – „tego czegoś” (rozumiane jako coś jednostkowego) oraz horos - „zdeterminowanie”, „określenie”. Jak już wspomniałam, za przypadek kliniczny jednej z chorób – ahorecji, autor wzia˛ł siebie samego, uznawszy sie˛ za odpowiedni przykład istoty ludzkiej, która przyje˛ła postawe˛ rezygnacji z przyje˛cia określników. Noica, sam siebie określaja˛c pacjentem, pomija lata swojego dzieciństwa, diagnoze˛ rozpoczynaja˛c od lat młodości (około osiemnastego roku życia), gdy zachwycił sie˛ Kantem, pozostaja˛c już do końca swych dni pod urokiem filozofii spekulatywnej. Nabrał wówczas dojrzałości, która˛ komentuje, iż była pusta treścia˛ a bogata forma˛. Już wówczas zacza˛ł popadać w przesade˛ polegaja˛ca˛ na wycofywaniu sie˛ z życia społecznego, kulturalnego, na postawie nieposiadania, niezdobywania, nieulegania. Była, jak to nazywa, „przesada in minus”. Jednocześnie poprzez to wycofanie nie pozostał bierny, jego aktywność bowiem polegała na tzw. transferze działania, tj. aktywizowaniu innych ludzi do działań na rzecz rozwoju kultury rozumianej przede wszystkim jako totalność ogarniaja˛ca˛ wszystkie sfery ludzkiego bytu oraz jako pewna˛ droge˛ zbawcza˛. Dowiadujemy sie˛ o jego, wbrew postawie wycofania, działalności intelektualno-wychowawczej w miejscowości Paltiniv z przywołanej już pozycji jego ucznia, Gabriela Liiceanu – Dziennik z Paltinivu. Pajdeja jako model w kulturze humanistycznej. Sam Noica nazywał to „sekretarzowaniem”, dalej zaś wyraźnie stwierdził, że już w wieku 25 lat całkowicie wycofał sie˛ z życia zaangażowanego. Wyznanie to znamienne jest zwłaszcza w kontekście (podobnie jak w przypadku jego bardziej znanych rumuńskich kompanów) jego niejasnej biografii, tj. pewnych nieścisłości oraz niepotwierdzonych faktów co do akcesu do Legionu Zeli Codreanu i jego z nim sympatyzowania. Autor, mówia˛c o ahorecji, wymienia jej dwie zasadnicze cechy, mianowicie: asceze˛ i ekstaze˛, dodaja˛c, że on jako na nia˛ cierpia˛cy posiadał obie, bowiem przy jednoczesnym odsunie˛ciu na boczny tor życia, przy licznych nieprzyjemnościach, których doświadczał, jak chociażby wie˛zienie, tortury, zesłania, potrafił afirmować życie, radować sie˛ z każdej chwili, ekscytować jego przejawami, np. kunsztem i pie˛knem muzyki Bacha. Ahorecja, zdaniem autora, to choroba starzeja˛cego sie˛, dojrzałego już człowieka, którym nie kieruja˛ niskie pope˛dy, który nie szuka zaszczytów, któremu odległy już jest młodzieńczy zapał, ale nie jest to jednoznaczne ze zgorzkniałościa˛ cynika. Ahoretyk to osoba rozmyślnie wycofana i rezygnuja˛ca, to ktoś, kto tzw. swoje już przeżył. Czy należałoby zatem nazywać ów stan choroba˛, a nie jedynie naturalnym biegiem rzeczy, okresem spokoju staruszka? Noica, choć mówi, że schorzenie to jakoby przypomina okres starzenia sie˛, może dotykać człowieka już w latach jego młodości, czego przykładem jest on sam. Atodecja oraz akatholia to choroby wynikaja˛ce z odmowy z przyje˛cia tudzież niezdolności do przyje˛cia odpowiednio: tego, co jednostkowe oraz tego, co ogólne. Atodecja w skali indywidualnej oznacza zajmowanie sie˛ ogólnościa˛, posunie˛te aż do edukowania prawd, w skali zaś historycznej to unicestwienie interesów jedno- 206 Recenzje stkowych na rzecz dobrobytu wspólnoty czy państwa. Autor upatruje w ramach tego schorzenia szczególnego miejsca kultury, która przyja˛wszy za cel pewna˛ ogólność, wyjałowiła sie˛ z sensów jednostkowych, doprowadzaja˛c tym samym do odczucia nicości. Akatholia z kolei to choroba objawiaja˛ca sie˛ niezdolnościa˛ lub rezygnacja˛ z przyje˛cia tego, co ogólne. Diagnozuje ja˛ Noica u pacjenta zwanego „nasza˛ epoka˛”, przekonuja˛c, że znamienne dla współczesności da˛żenie do uszczegółowienia, dokładności, specjalizacji niechybnie zmierza do zatracenia powszechności, prawdy, fundamentu, na którym można by sie˛ oprzeć. Rumuński filozof podaje szereg przykładów objawiania sie˛ owych schorzeń, powołuja˛c sie˛ na te z filozofii, literatury, a nawet postaci historyczne. Analiza atodecji i akatholii jest li tylko ich diagnoza˛, podobnie jak w przypadku ahorecji, bez żadnych wskazań co do ich leczenia. Zabieg ten, warto zauważyć – celowy, wywołuje wrażenie, iż autor nie ustosunkowuje sie˛ do tych ułomności negatywnie, przeciwnie – zdaje sie˛ przez brak wskazówek wskazywać właśnie na wypływaja˛ce z nich korzyści intelektualne i duchowe. Choroby zasadzaja˛ce sie˛ na niedostatku tudzież braku, czyli katholitis, todetitis oraz horetitis podobnie jak wyżej wymienione opieraja˛ sie˛ na tzw. triadzie ontologicznej. Człowiek choruja˛cy na katholitis to po prostu ktoś, komu brakuje sensu ogólnego i tym samym poszukuje siebie w tym co jednostkowe, a także w różnych określeniach bytu. Todetitis natomiast objawia sie˛ czymś zgoła przeciwnym – oto istota ludzka cierpi na niedostatek sensu jednostkowego, zatraca sie˛ w jakichś ideałach, w ogólności. Horetitis zaś znamionuje tego, u kogo mamy do czynienia z rozregulowaniem określników polegaja˛cym albo na ich spie˛trzeniu, albo zaniku. Noica przyporza˛dkowuje te trzy choroby odpowiednio do sfery uczuć – katholitis, poznania i inteligencji – todetitis oraz woli – horetitis. Jednakże znowu nie stara sie˛ o żadna˛ recepte˛, by ich unikna˛ć lub je wyleczyć. Opisy Noicowskich schorzeń sa˛ z jednej strony suchymi diagnozami bez żadnych wskazań, z drugiej zaś stanowia˛ bogaty stylistycznie obraz ułomności bytu, co ponownie pote˛guje wrażenie ich pozytywności i drzemia˛cej w nich siły twórczej. Sześć chorób ducha współczesnego nie została sfinalizowana celna˛ puenta˛ czy jakimkolwiek podsumowaniem, być może wbrew nadziei, a może nawet wbrew przyzwyczajeniu czytelnika. Brak resume wywołuje poczucie pewnego niedosytu, niedokończenia i trudno ocenić, na ile był to zabieg w sposób zamierzony zastosowany przez Noice˛. To, co jednakże bez wa˛tpienia można jasno stwierdzić, to odmowa autora w stosunku do jakichkolwiek interpretacji, nie pojawia sie˛ tu także kontekst aksjologiczny. Noica stroni od wartościowania postaw, jedynie diagnozuje znamiona choroby, opisuje je i wskazuje odpowiednie do schorzenia przypadki kliniczne. Nie podaje jednakże definicji choroby, a dodatkowo wprowadza inne pobliskie jej terminy, używaja˛c ich zamiennie. Takie nieścisłości terminologiczne oraz brak objaśnień nie stanowi zachowania typowego dla filozofa, tym bardziej myśliciela ścisłego zajmuja˛cego sie˛ logika˛. Trudno oprzeć sie˛ wrażeniu, że Noica dokonał tych zaniechań świadomie i celowo, bo i też trudno byłoby sie˛ pogodzić Recenzje 207 z myśla˛, że logik dopuszcza sie˛ tak niesfornego bałaganu semantycznego. Ponadto pozostaje kwestia sensu Noicowskiego projektu. Pytanie, jakie nasuwa sie˛ po przeczytaniu omawianej ksia˛żki dotyczy potrzeby przeprowadzenia takiej diagnozy w sytuacji, gdy programowo zastrzega sie˛ zastosowania procesu leczenia. Rumuński myśliciel już na pocza˛tku swego dzieła zaznacza, że powodowane jest to uświadomieniem istoty ludzkiej co do braków, niedostatków w jej duchowości. Jednakże ponownie powraca znak zapytania, co do sensu takiej świadomości, która przecież nie ma nic z fenomenologicznego uje˛cia i niesie ze soba˛ pewien bagaż aksjologiczny. Noica, wydaje sie˛, odpowiada na to nie wprost poprzez sugestie˛, że choroby ontyczne nie powinny być leczone, co z kolei oznacza, iż drzemie w nich duży potencjał i odpowiednio wykorzystane ułomności moga˛ zostać przekute w moc twórcza˛, moga˛ stać sie˛ budulcem intelektualnym Kultury2. Nieustannie zagadkowe pozostaje wprowadzenie poje˛cia „choroba”, poje˛cia, które, sugeruja˛c sie˛ tytułem, jest kluczowe i jednocześnie niewyjaśnione. Skoro choroba utożsamiana jest przez Noice˛ z brakiem, niedostatkiem, niezdolnościa˛, łatwo domniemywać, że rumuński filozof poczynił ciche założenie o istnieniu jakiejś pełni bytu, która nosi przymioty doskonałości. Czy doskonałość jednakże może być czynnikiem nape˛dzaja˛cym rozwój kultury? Czytelnik winien odpowiedzieć sobie sam, a po przeczytaniu ksia˛żki Noici, choć może odczuwać wrażenie pewnego rodzaju niedopowiedzenia, to najpewniej zostanie pobudzony do intelektualnego askesis. Dzieło Noici, choć zapowiada sie˛, że be˛dzie dotyczyć ontologii, jest na wskroś przesia˛knie˛te myśla˛ o kulturze, a autor doskonale sprawdza sie˛ jako jej obserwator i diagnosta. Nasze niedomagania, wymknie˛cia sie˛ pełni okazuja˛ sie˛ być kulturotwórcze, a zatem ludzkie. Konstytuuja˛ nas nasze braki, czy zatem faktycznie kultura to zamierzony projekt? A może to zwyczajnie wypadkowa ludzkich ułomności? A w zwia˛zku z tym, czy człowiek choruje na niedoskonałość, czy raczej na da˛żenie do doskonałości? Dzieło Noici to rezerwuar sensów i płaszczyzn interpretacji. Autor wykazuje sie˛ w nim znakomita˛ erudycja˛, znajomościa˛ obcych kultur, sprawdza sie˛ także jako diagnosta, a nawet, rzec by można, analityk rynku kulturowego. Czytaja˛c zaś jego ksia˛żke˛ trudno oprzeć sie˛ wcieleniu w role˛ śledczego, który tropi znaczenia, wyjaśnia niewyjaśnione, szuka brakuja˛cego, wchodzi w gre˛ tworzenia kultury poprzez intelektualne doświadczenie. Niewykluczone, że żadne z opisanych przeze mnie wrażeń nie odpowiada temu, co przysłowiowo autor miał na myśli. Podobnie bardzo możliwe jest, iż każde kolejne przeczytanie ksia˛żki be˛dzie jej nowym odczytaniem. Nie przekreśla to jednak pewnej mojej osobistej intuicji, iż brak czy niedostatek może być pozytywna˛ siła˛ sprawcza˛ i zdaje sie˛, to mie˛dzy innymi Noica nam przekazuje. Natalia Rososińska-Kozub 2 Słowo „Kultura” zostało napisane celowo duża˛ litera˛ w celu odróżnienia jej od kultury masowej. Zapis ten poczyniłam za autorem, którego opisy kultury obficie pojawiaja˛ sie˛ w zapiskach Liiceanu. 208 Recenzje Doka˛d zmierzasz „homo sapiens”? Piotr Mazur, Koncepcja człowieka w New Age, Wydawnictwo Drukarnia Liber Duo s.c., Lublin 2009. Jan Paweł II podczas homilii – 17 września 1987 r. – w Montterey (USA) wypowiedział znamienne słowa: „(...) Istnieje dzisiaj pokusa, by zbudować świat dla nas samych, zapominaja˛c o Bogu, Jego planie i Jego kochaja˛cej Opatrzności. Jednakże wcześniej czy później dojdziemy do etapu, na którym zrozumiemy, że zapomnienie o Bogu i pozostawanie oboje˛tnym na śmierć Boga oznacza przyspieszenie śmierci człowieka i całej cywilizacji”. Słowa wyrażone – przed trzynastu laty – przez Naste˛pce˛ Św. Piotra sa˛ aktualne po dzień dzisiejszy. W myśli tej wyraża sie˛ nie tylko troska Papieża-Polaka o człowieka i jego „ukorzenienie w Bogu” (poprzez wartości chrześcijańskie), ale także jest stanowcza˛ negacja˛ odnosza˛ca˛ sie˛ do propagowania przez ludzi procesu dehumanizacji. W uje˛ciu Jana Pawła II człowiek musi dotykać wielu aspektów ludzkiego życia. Wia˛że sie˛ to nie tylko ze sfera˛ materialna˛, ale w szczególności religijna˛. W zwia˛zku z tym zasadniczym zadaniem dla człowieka w XXI wieku powinno być da˛żenie do rozszerzania cywilizacji miłości i propagowania humanizmu chrześcijańskiego. Wiara w przepowiednie astrologiczne istniała już od zarania dziejów. Pierwsze jej fundamenty nakreślili kapłani starożytni. Wówczas stały sie˛ one zasadniczym elementem pogańskich praktyk religijnych. Kresem dla propagowania kultu pogaństwa okazało sie˛ Objawienie Boga Jahwe ludowi wybranemu, a punktem kulminacyjnym dla zaprzestania kultywowania pogaństwa okazał sie˛ Dekalog. Już w pierwszym przykazaniu widnieje zapis: Nie be˛dziesz miał bogów cudzych przede mna˛. Przytoczone słowa wywołały gwałtowna˛ rewolucje˛ wśród ludu. Wynikało to z tego, że łamały one dotychczasowy stereotyp religijny. Oznaczało to kategoryczne odejście od składania czci innym bóstwom. We współczesnym świecie odpowiednikiem dla wcześniejszych bóstw stały sie˛ horoskopy i wróżby. Po dzień dzisiejszy w obre˛bie chrześcijaństwa nie brakuje takich osób, które nie potrafia˛ zaufać Bogu. Niejednokrotnie szukaja˛ one gotowej odpowiedzi na pewne egzystencjalne pytania w zabobonach. Według katechizmu Kościoła katolickiego zabobony to pewnego rodzaju praktyki wynaturzone z pewnym przerostem religijności. Wynikaja˛ one najcze˛ściej z niewiary i niewiedzy ludzi. Można wnioskować, że takie podejście nie tylko zamyka człowieka na działanie łaski bożej, ale także w pewnym sensie ogranicza jego wolność. Najbardziej znanym zabobonem okazuje sie˛ astrologia (z je˛zyka grec. aster – gwiazda, logos – słowo). To pseudonauka, która oparta jest na przekonaniu o wpływie zjawisk niebieskich na egzystencje˛ ludzka˛, a także ściśle wia˛że sie˛ z wróżbiarstwem. Mimo rozkwitu chrześcijaństwa astrologia nigdy nie opuściła Recenzje 209 Europy. Jej rozkwit ożywił sie˛ dopiero w czasie wypraw krzyżowych oraz w epoce renesansu. W okresie oświecenia zainteresowanie astrologia˛ spadło, a naste˛pnie ożywiło sie˛ dopiero w XX wieku. Magia i wróżbiarstwo wzbudzaja˛ zainteresowanie nie tylko u ateistów, ale także wierza˛cych i praktykuja˛cych katolików. Dla wielu z nich ucze˛szczanie do wróżki oraz niedzielne wizyty w kościele nie stoja˛ w żadnej sprzeczności z nauka˛ kościoła. Dotychczas na rynku polskim pojawiło sie˛ wiele czasopism i ksia˛żek propaguja˛cych astrologie˛ i okultyzm. Ponadto w wielu sklepach masowo pojawiaja˛ sie˛ amulety, taroty i wahadełka. W zwia˛zku z tym warto zadać sobie pytanie: Czy publikacje i przedmioty lansuja˛ce astrologie˛ i wróżbiarstwo maja˛ ścisły zwia˛zek z New Age? Odpowiedź nie jest skomplikowana. Powyższe rekwizyty maja˛ zwia˛zek z tym ruchem światopogla˛dowym, a tym samym odradzaja˛ zaniedbany kult pogaństwa. Cieszy mnie fakt, że oprócz publikacji lansuja˛cych New Age pojawiaja˛ sie˛ także czasopisma i ksia˛żki przestrzegaja˛ce zarówno ludzi młodych, jak i dorosłych przed tym ruchem. Jedna˛ z takich publikacji opracował w ostatnim czasie – wybitny znawca teologii i dydaktyki – Ks. Profesor Piotr Mazur. Jego opracowanie – Koncepcja człowieka w New Age – składa sie˛ z trzech rozdziałów: Neognoza, życie i historia według New Age i Soteriologia New Age. Autor w pierwszym rozdziale odniósł sie˛ nie tylko do scharakteryzowania poje˛cia gnozy i ukazania nowego kierunku filozoficzno-mistycznego (gnostycyzmu), ale także zobrazowania historycznej postaci gnozy. Ponadto w opracowaniu nie pominie˛to czynników zasadniczo powia˛zanych z tym ruchem światopogla˛dowym. P. Mazur w kolejnym rozdziale odniósł sie˛ do kwestii ujmowania człowieczeństwa w aspekcie biblijnym, filozoficznym (Friedrich Nietsche), mistycznym (Św. Franciszek z Asyżu, Św. Jan od Krzyża, Św. Teresa z Avila), haseł i idei głoszonych przez te˛ organizacje˛ oraz praktyk stosowanych przez New Age (seanse spirytualistyczne). Natomiast w trzecim rozdziale autor szczegółowo zaprezentował trzy wioda˛ce idee charakteryzuja˛ce ten ruch światopogla˛dowy (transformacje˛ świadomościowa˛, samozbawienie i relatywizm wartości). W uje˛ciu autora stanowia˛ one sedno tej koncepcji. Ks. prof. Piotr Mazur – w swoim opracowaniu – w szczególności zauważa, że New Age: – nie jest religia˛, lecz ruchem światopogla˛dowym; – to labilna, me˛tna i niespójna konstrukcja (tzw. toksyczna duchowość); – nie ma Boga (jest tylko człowiek „ery pokoju”); – propaguj teze˛ o braterstwie; – podważa wartości tradycyjnego humanizmu; – odrzuca wszystkie koncepcje religijne; – proponuje komercjalizacyjny rozwój człowiekowi. 210 Recenzje Publikacja – Koncepcja człowieka w New Age – ks. profesora P. Mazura to opracowanie, które należy bez wahania przeczytać. Autor szczegółowo przeanalizował w nim koncepcje˛ tego ruchu w szerszym kontekście filozoficznym, teologicznym i pedagogicznym. Należy podzie˛kować ks. Profesorowi P. Mazurowi za opublikowane opracowanie. Należy podkreślić, że autor ukazuje w nim nie tylko zróżnicowane interpretacje terminologiczne oraz koncepcje odnosza˛ce sie˛ do tego ruchu światopogla˛dowego, ale przede wszystkim skłania czytelników do pewnych rozważań na temat ochrony młodych ludzi przed omawiana˛ organizacja˛. Zaleta˛ niniejszego opracowania jest bogaty je˛zyk oraz jego poprawność stylistyczna. Należy nadmienić, że prezentowana˛ publikacje˛ czyta sie˛ płynnie, a myśli w niej wyrażone sa˛ jasno sprecyzowane przez autora. Publikacja – „Koncepcja człowieka w New Age” jest w szczególności adresowana do studentów kierunków filozoficznych, teologicznych i pedagogicznych. Mariusz Grabowski O myśli czystej zbrukanej biografia˛. By rozumieć wie˛cej Alexandra Laignel-Lavastine, Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze, przeł. Ireneusz Kania, TAiWPN UNIVERSITAS, Kraków 2010. W roku 2002 we Francji nakładem wydawnictwa Presses Universitaires de France ukazała sie˛ ksia˛żka Alexandry Laignel-Lavastine, laureatki prestiżowej europejskiej nagrody w dziedzinie eseistyki imienia Charles’a Veillona? ksia˛żka nosza˛ca tytuł Cioran, Eliade, Ionesco: Toubli du fascisme. Trois intellectuels roumains dans la tourmente du siecle, co w polskim przekładzie brzmi: Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze. Praca ta, bardzo obszerna i wnosza˛ca wiele nieznanych dota˛d treści dotycza˛cych tytułowych rumuńskich umysłowości przez długi czas, bo aż osiem lat od jej wydania, nie była znana polskiemu czytelnikowi. Dopiero bowiem w 2010 roku doczekaliśmy sie˛ jej polskiego przekładu, którego podja˛ł sie˛ znakomity polski intelektualista i tłumacz wielu je˛zyków, w tym francuskiego i rumuńskiego, z którym to polski czytelnik miał okazje˛ już sie˛ zetkna˛ć sie˛gaja˛c po chociażby translacje dzieł Emila Ciorana, Ireneusz Kania. Ksia˛żka Alexandry Laignel-Lavastine została wydana w Polsce nakładem Towarzystwa Autorów i Wydawców Prac Naukowych, co zrealizowano ze środków Ministra Kultury Recenzje 211 i Dziedzictwa Narodowego. Jej tłumacz, wspomniany już Ireneusz Kania, w swojej notce otwieraja˛cej dzieło francuskiej pisarki zaznaczył, iż powołuja˛c sie˛ na adresy bibliograficzne, operował polskimi przekładami, skoro te sa˛ doste˛pne (warto zaznaczyć, że ich doste˛pność jest przede wszystkim jego zasługa˛) i z powodu przekonania, iż polski czytelnik jest w stanie na potrzebe˛ lektury przyswoić sobie rumuńskie znaki diakrytyczne, postanowił nie rezygnować z nich celem uniknie˛cia gwałtu na tymże je˛zyku. Autorka recenzowanego przeze mnie dzieła, co jest godne uwagi, to francuska eseistka, dziennikarka, a zarazem postać zwia˛zana z nauka˛, zajmuja˛ca sie˛ Europa˛ Wschodnia˛ z jej uwarunkowaniami historycznymi, które to nie pozostawały bez wpływu na myśl filozoficzna˛, jaka tam sie˛ zrodziła. Alexandra Laignel-Lavastine ukończyła studia najpierw z zakresu filozofii, a naste˛pnie uzupełniła je wiedza˛ historyczna˛. We Francji znana jest jako jedna z najlepszych specjalistów historii intelektualnej Europy centralnej i orientalnej. W wieku dwudziestu lat zacze˛ła pisać do poczytnej we Francji „La Nouvelle Alternative”, która stanowiła głos w obronie praw człowieka oraz wolności demokratycznych Europy Wschodu. Ma na swoim koncie także reportaże dotycza˛ce sytuacji politycznej ówczesnej Czechosłowacji oraz Rumunii, pracowała na Bałkanach jako korespondentka, pozostaja˛c w stałym kontakcie z fundacjami na rzecz obrony praw człowieka i wolności obywatelskich. Alexandra Laignel-Lavastine miała okazje˛ śledzić rozwój wielu ważnych wydarzeń historycznych, była świadkiem przemian ustrojowych, a całe to doświadczenie wykorzystała w interpretacji dzieł wielkich umysłowości uwikłanych w tytułowa˛ dziejowa˛ zawieruche˛. W swych pracach starała sie˛ uchwycić fundamenty narodzin wielu idei, pokazuja˛c tym samym, że żadna myśl nie może być interpretowana tak, jakby była mia˛ższem odsa˛czonym od mało wartościowej płynnej reszty. Zadawała pytanie z gruntu polityczne, które przecinało czyja˛ś biografie˛, pokazuja˛c tym samym, że żadna idea nie jest idea˛ czysta˛, a w zwia˛zku z tym niesie ze soba˛ brzemie˛ moralnej odpowiedzialności. Prace, które figuruja˛ na jej koncie, dotycza˛ przede wszystkim ustroju faszyzmu i komunizmu, wschodnioeuropejskiej historii intelektualnej, rozliczenia z polityczna˛ przeszłościa˛, pojawiaja˛ sie˛ w nich takie postaci, jak: Constantin Noica, Czesław Miłosz, Jan Patočka, Gabriel Liiceanu, Emil Cioran, Mircea Eliade, Eugène Ionesco. Ksia˛żka, o której tu traktuje˛, poświe˛cona trzem już wymienionym rumuńskim myślicielom, to dzieło, które dotyczy zapominania tego, co przeszłe, a poprzez to te˛ przeszłość właśnie ma za zadanie „wywlec” z cienia niczym zakurzony mebel, by myśli, która w tej przeszłości miała swoja˛ chwile˛ realizacji, dać pełny wymiar sensu i uczynić ja˛ zrozumiała˛ w całym kontekście biografii jej twórcy. „Jeśli wiek XX był stuleciem intelektualistów, to Emil Cioran, Mircea Eliade i Eugène Ionesco byli w nim pasażerami z pewnościa˛ emblematycznymi, zarówno w sensie geograficznym – ich droga wiodła ze Wschodu na Zachód – jak i politycznie: od faszyzmu do komunizmu”1 – pisze autorka już w zakończeniu swej 212 Recenzje pracy. Jej wybór postaci, o których postanowiła potraktować, nie jest li zabiegiem czysto przypadkowym, przeciwnie – jego mocne umotywowanie zasadza sie˛ przede wszystkim na głe˛bokim uwikłaniu ich historii w historii ich ojczystego kraju, panuja˛cego ustroju, przemian politycznych oraz na zaangażowaniu w ruchy, które zdecydowanie perspektywa czasu pozwala nam określić jako niechlubne i moralnie złe. Cioran, Eliade i Ionesco, których obecnie uznaje sie˛ za klasyków kultury europejskiej drugiej połowy XX wieku, to postaci wzajemnie sie˛ znaja˛ce, wyrosłe w tym samym środowisku, pochodza˛ce z Bałkanów. Różnica wieku, jaka ich dzieliła, to zaledwie dwa lata, ich drogi wiodły z zacisza Karpat ku elitarności Paryża, w każdym przypadku były wyboiste, ale zakończone sukcesem na skale˛ europejska˛. Bo oto znamy ich dzisiaj jako trzech wielkich Rumunów, których twórczość wypłyne˛ła na salony naszego kontynentu i zachwyciła, zachwytem tym przykrywaja˛c to, co miało miejsce, zanim nasta˛pił splendor i sława. Autorka recenzowanego dzieła podejmuje próbe˛ powrotu do tzw. planu rumuńskiego, tj. okresu w życiu tych trzech postaci, który został nie tyle zepchnie˛ty, co całkowicie wyparty i zatarty, by nie rzucić cienia na to, co zostało wypracowane i osia˛gnie˛te. Poprzez te˛ właśnie próbe˛ stara sie˛ pokazać droge˛, która doprowadziła do finalnego rezultatu, droge˛, która spowodowała, że dziś oceniamy ich twórczość jako gotowy już produkt, nie znaja˛c sytuacji zakulisowej, która to nieznajomość zrozumienia tegoż produktu zdecydowanie zubaża, a nawet wypacza. Wyraźnie widać w przesłankach do napisania tej monografii potrzebe˛ uje˛cia holistycznego, odejścia od fragmentu i próbe˛ oceny przez pryzmat całości. Głe˛boko wierza˛c, że biografie Eliadego, Ciorana i Ionesco nie stanowia˛ elementu marginalnego w ich twórczej aktywności, autorka postanawia zmierzyć sie˛ z nimi, przywołuja˛c najdrobniejsze ich szczegóły, operuja˛c materiałami korespondencji prywatnej, dokumentacja˛ doste˛pna˛ jedynie w Rumunii i w ich ojczystym je˛zyku, powołuja˛c sie˛ na artykuły, oświadczenia popełnione w latach 20. i 30., tj. z okresu bukareszteńskiego, które nie sa˛ szeroko znane, bez translacji na inne je˛zyki. Alexandra Laignel-Lavastine sie˛ga w głe˛boka˛ przeszłość rumuńskich pisarzy i robi to w sposób niebywale dokładny i konsekwentny, z precyzja˛ i dociekliwościa˛ godna˛ śledczego, buduje tym samym historie˛ dwupoziomowa˛, wprowadzaja˛c czytelnika na przemian w świat myśli i świat wydarzeń, mieszaja˛c te wa˛tki tak, by mogły dać pełen obraz, ła˛cza˛c rumuńska˛ przeszłość z francuska˛ teraźniejszościa˛. Sama o tym pisze naste˛puja˛co: „Ta integracja przeszłości rumuńskiej z francuska˛ teraźniejszościa˛ nie tylko prowadzi do odrzucenia, jako myla˛cego, paradygmatu »grzechu młodości«; w sensie ogólniejszym skłania mnie do opowiedzenia sie˛ za uprawianiem historii dwupoziomowej albo też dwustopniowej. Sta˛d też dwa ukierunkowania tej ksia˛żki: najpierw podróż tam, do okresu rumuńskiego, naste˛pnie podróż z powrotem przez 1 Alexandra Laignel-Lavastine, Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze, przeł. I. Kania, TAiWPN UNIYERSITAS, Kraków 2010. Recenzje 213 dzieje złożonych relacji, jakie z własna˛ przeszłościa˛ nasza trójka be˛dzie utrzymywać w cia˛gu dziesie˛cioleci po 1945 r.”2. Monografia Alexandry Laignel-Lavastine podzielona jest na dziesie˛ć rozdziałów traktuja˛cych odpowiednio o Cioranie, Eliadem i Ionesco, ale nie w sposób wykluczaja˛cy, tj. żaden rozdział nie jest w całości poświe˛cony jednemu intelektualiście, żaden nie stanowi osobnej historii, losy trzech Rumunów wzajemnie sie˛ przecież przenikały, sta˛d też autorka nie dokonała na nich okrutnego i nieuprawnionego cie˛cia. Znajdziemy w ksia˛żce rozdziały, które w wie˛kszej swej cze˛ści poświecone sa˛ każdemu z nich, ale i też takie, w których autorka rysuje tło społeczne, polityczne i historyczne, aby dopełnić opowieść i nie popełnić zamachu na czas i środowisko danej biografii, podobnie jak popełnia sie˛ bła˛d zaniechania elementów biograficznych w analizie idei. Narracja˛ zabiera czytelnika w podróż do czasów, w których młodzi Rumuni kształtowali swoje osobowości, oto mamy okazje˛ poznać ich dzieciństwo, powinowactwa rodzinne, młodość, literackie inspiracje, wreszcie intelektualny klimat Bukaresztu, w którym wzrastali. Dowiadujemy sie˛ wielu informacji na temat tzw. Młodej Generacji, ruchu skupiaja˛cego młodych zbuntowanych rumuńskich intelektualistów, ruchu, który został założony w 1927 roku, a którego duchowym liderem wybrano Eliadego. Zostajemy też wprowadzeni w proces powstawania (co ważne – również w 1927 r.) i okres działalności Żelaznej Gwardii, czyli skrajnie prawicowej organizacji o pełnej nazwie: Legion Michała Archanioła, któremu z kolei przewodził Corneliu Zela Codreanu. Zaznajamia też autorka czytelnika z wielkimi umysłami Rumunii, które w swoim ojczystym kraju cieszyły sie˛ wielka˛ estyma˛, nigdy jednak nie wypłyne˛ły na salony europejskie, jak np. Constantina Noice˛, duchowego opiekuna kultury czy Nae Ionesco, wielkiego mistrza i charyzmatycznego politycznego przywódce˛. Alexandra Laignel-Lavastine przywołuje w swym dziele polityczna˛ i społeczna˛ atmosfere˛ Bukaresztu, by dostarczyć pełni obrazowi kształtowania sie˛ pogla˛dów antysemickich u tytułowych dwóch bohaterów: Ciorana i Eliadego oraz wskazać powody nienawiści Ionesco do ideologii anihiluja˛cej naród żydowski. Ważne jest, by podkreślić, że cały ten proces rodzenia sie˛ skrajnych pogla˛dów naszej trójki nie jest jedynym zabiegiem, na którym autorka skupiła swa˛ uwage˛, bo równolegle z tym jesteśmy widzami niebywałej sztuki kamuflażu tytułowych postaci, tj. różnych sposobów wypierania, przemilczania, eufemistycznej modyfikacji, zasłaniania sie˛ paradygmatem „grzechu młodości”. Czytelnik zagłe˛biaja˛c sie˛ w stronice lektury staje sie˛ widzem przedstawienia prawdy oraz przedstawienia mitu, mitu, który narósł także z pomoca˛ pewnej fotografii. Autorka bowiem powołuje sie˛ we wste˛pie swej pracy na pewne zdje˛cie, które sama również odczytuje jako zre˛czna˛ mistyfikacje˛, a zdje˛cie to zostało zrobione w 1977 roku na placu Fürstenberg w Paryżu przez Louisa Moniera, przedstawia natomiast tytułowa˛ 2 Ibidem, s. 15. 214 Recenzje trójke˛ podczas jakiejś rozmowy, wymieniaja˛ca˛ serdeczne acz porozumiewawcze uśmiechy. Poda˛żaja˛c tropem tejże fotografii wycia˛ga fakty biograficzne trzech rumuńskich myślicieli, by ustalić niepodważalna˛ wersje˛ kształtowania sie˛, trwania i ewentualnej kontynuacji ich wzajemnych relacji w odniesieniu do zaangażowania w faszystowskie ugrupowanie Żelaznej Gwardii w przypadku Eliadego i Ciorana oraz żydowskiego pochodzenia Ionesco skutkuja˛cego wzrastaja˛cym niepokojem, utrata˛ zaufania aż wreszcie nienawiścia˛ do dawnych kompanów. Alexandra Laignel-Lavastine z zacie˛ciem właściwym naturze dziennikarskiej odsłania biografie˛ trzech wielkich Rumunów, nie obawiaja˛c sie˛ żadnych konsekwencji, wie˛cej – robi to z niezbitym przekonaniem o słuszności swego projektu, nie stawiaja˛c sie˛ jednakże w roli se˛dziego. Nie można zdecydowanie zarzucić jej obsesyjnej skłonności do wydania konkretnej, bo negatywnej oceny, nie widać w sposobie jej pisania potrzeby osa˛du. Można zadać całkiem zasadne pytanie o cel monografii podejmuja˛cej taka˛ tematyke˛ i tak opasłej. Niepodobna by sa˛dzić, że powstała tylko w odpowiedzi na typowa˛ ludzka˛ ciekawość czytania biografii, nie sposób też przychylić sie˛ ewentualności niespełnienia autorki na płaszczyźnie prawodawstwa, a raczej egzekucji. Cel tej ksia˛żki jest zgoła odmienny – zrzuca ona zasłone˛ milczenia, jaka narosła (przede wszystkim wysiłkiem samych zainteresowanych) wokół politycznej przeszłości Ciorana i Eliadego, a w zwia˛zku z tym i ich relacji z Ionesco, odczarowuje biografie˛ i bynajmniej, a na pewno nie głównie po to, by odebrać wielkości myśli poprzez ujawnienie faktów z życia, ale by pokazać, w jaki sposób te idee zostały ukształtowane, jakie fundamenty możemy pod nimi odnaleźć, co je nape˛dzało do rozwoju i dlaczego rozwój ten przebiegał w takim właśnie kierunku. Autorka recenzowanego dzieła porusza tym samym bardzo istotna˛ sprawe˛, otóż unaocznia problem odnoszenia sie˛ jedynie do idei, a przecież żadna idea nie pozostaje czysta˛, nie istnieje bowiem myśl czysta faluja˛ca w idealnym świecie w całkowitym oderwaniu od swego twórcy i jego historii. Podkreśla tym samym potrzebe˛ uje˛cia holistycznego, bowiem proces zrozumienia nie może przebiegać w sposób właściwy wówczas, gdy mamy do czynienia z niepełnym materiałem, gdy sa˛ w nim luki. Francuska eseistka, śmiało jestem skłonna powiedzieć, odwraca sposób myślenia o filozofii i o myślicielu. Dzie˛ki swojej pracy pokazuje, że filozof to zwykły człowiek, który nie jest oderwany od codzienności, a który zanurza sie˛ w niej jak każdy z nas i trudno by mu przypisywać cechy nadludzkie. Żadna jego myśl bowiem nie powstaje w sposób niezależny od środowiska, w którym żyje, stanu zdrowia, sytuacji społeczno-politycznej, relacji z innymi ludźmi. Żadna myśl nie jest czysta i choć stanowić może abstrakcje˛, to źródło swe zawsze czerpie w procesie myślenia konkretnej istoty ludzkiej. Odwrócenie sposobu postrzegania filozofii i jej twórców wydaje sie˛ mieć niemałe znaczenie, bo czyni te˛ dyscypline˛ bardziej doste˛pna˛ i wiarygodna˛, tj. pokazuje, że np. ksia˛żka Eliadego o sferze sacrum i profanum nie jest li czystym wydumaniem powstałym z luksusu nudy, ale ma swe korzenie w konkretnych Recenzje 215 warunkach, które przyczyniły sie˛ w pośredni tudzież bezpośredni sposób do narodzenia sie˛ jakiejś idei. Cioran, Eliade i Ionesco jawia˛ sie˛ w monografii francuskiej pisarki jako zwykli ludzie, którzy maja˛ na swoich życiowych kontach różne wydarzenia, mniej i bardziej chlubne, którzy maja˛ swym dorobkiem powody do dumy, ale i znajda˛ sie˛ takie decyzje oraz momenty ich życia, których winni sie˛ wstydzić. Monografia ta jest wie˛c nie tylko odsłonie˛ciem zacieranych śladów, ale stanowi również istotne dopełnienie innych niepełnych biografii, w których np. dowiadujemy sie˛ o Cioranie, iż był szalenie skromnym człowiekiem, nie śmiał nawet odbierać prestiżowych nagród za swa˛ literacka˛ twórczość, gardził sława˛ i zaszczytami. Czytelnik zaznajomiony z tym faktem, zdaje sie˛ przychyli sie˛ do takiego wizerunku Rumuna i takim go zapamie˛ta, jeśli natomiast sie˛gnie po lekture˛ o podtytule O zapominaniu faszyzmu, wnet zrozumie powody tej skromności i pogardy dla materialnych gratyfikacji. Ksia˛żka Alexandry Laignel-Lavastine wreszcie oprócz swej historyczno-interpretacyjnej narracji porusza bardzo ważne zagadnienie etyczne, mianowicie zadaje, choć nie wprost, pytanie o odpowiedzialność, jaka˛ winien ponosić intelektualista oraz jej granice. Nie znajdziemy tu jednakże moralnych rozliczeń z działań naszych tytułowych bohaterów, a jedynie zagajenie, że taki problem jest relewantny zwłaszcza w duchu tego, że nieustannie rozliczamy sie˛ z przeszłościa˛, co też w dużym stopniu świadczy o tym, że trudno jest nam sie˛ z nia˛ pogodzić, przestać sie˛ jej wstydzić, a próbować zrozumieć i zachować w sposób godny w zbiorowej pamie˛ci. Zgodnie z Taubesowskim mottem autorka nie osa˛dza, bo i nie ma żadnego wyboru, by przytoczyć jej słowa: „Niemniej przełamanie milczenia o politycznym zaangażowaniu Emila Ciorana i Mircei Eliadego oznaczało zmierzenie sie˛ z najwyższa˛ trudnościa˛: chodziło o to, by na pochopna˛ wiktymizacje˛ (brak poczucia współodpowiedzialności za zło) nie odpowiadać tak samo pochopnym obwinianiem. (...) W pewnym sensie aktualny badacz nie ma już tego przywileju; wzbronione mu jest Taubesowe nieosa˛dzanie, lecz tak samo wydawanie osa˛du, skoro urodził sie˛ potem. Chyba że podejmie sie˛ roli prokuratora. Sta˛d jego szczególnie delikatna sytuacja”3. W zakończeniu swej monografii dokonuje autorozliczenia z wyjściowych celów tej ksia˛żki i jej ostatecznego obrazu, podkreślaja˛c, że nie było jej zamiarem skrajne uje˛cie podejmowanego zagadnienia, że pragne˛ła unikna˛ć odchyleń czy to w strone˛ totalizacji niechlubnych faktów biograficznych, czy też ich marginalizacji. Z całym uznaniem dla jej samokontroli należy przyznać, że dzieło, które nam oferuje, jest przede wszystkim pozycja˛ historyczna˛, choć nie stronia˛ca˛ od zabiegów interpretacyjnych, to stawiaja˛ca˛ na fakty i naukowość. Autorka pozostawia czytelnikowi kwestie˛ oceny, ale co ważniejsze, przedkłada mu bogaty materiał biograficzny (niejednokrotnie powoduja˛cy doznanie nadmiaru informacji), który pozwala dzieła tytułowej trójki widzieć inaczej, pełniej, rozu3 Ibidem, s. 413. 216 Recenzje mieć je odczytuja˛c właśnie w kontekście ich zanurzenia w zwyczajnym życiu. Uzmysławia tym samym, że żadna myśl nie jest niezależna od jej twórcy, to czytelnik, który nie posiada pełnej wiedzy biograficznej, czyni ja˛ niezależna˛, nadaja˛c jej własny bieg w procesie swojej interpretacji. Alexandra Laignel-Lavastine poczyniła ogromny wysiłek intelektualny, który wart jest tego, by sie˛ z nim zapoznać bez wzgle˛du na to, czy potencjalny czytelnik to osoba absolutnie niezaznajomiona z twórczościa˛ Ciorana, Eliadego i Ionesco czy też z pasja˛ oddaja˛ca sie˛ ich lekturom. Nie jest to dzieło, które, by posłużyć sie˛ kolokwializmem, „łatwo, lekko i przyjemnie” sie˛ czyta, to ksia˛żka, która choć nie ma takiego postulatu, pełni role˛ propedeutyczna˛ oraz edukacyjna˛, wymaga od czytelnika całkowitego intelektualnego poświe˛cenia. Czytelnik nieznaja˛cy twórczości rumuńskich myślicieli, z pewnościa˛ po tej lekturze be˛dzie do niej zache˛cony, ten zaś, kto oswojony jest z ideami Ciorana, Eliadego i Ionesco, zrozumie wie˛cej. Monografia francuskiej autorki sie˛ga po idee, by zanurzyć je w codzienności, czystość myśli bruka biografia˛ jej twórcy, a tym samym myśl czyni ludzka˛ i człowiekowi pozwala ja˛ zrozumieć. Natalia Rososińska-Kozub Zakon krzyżacki – historia i współczesność Zakon krzyżacki w historii, ideologii i działaniu – symbole dziejowe, red. Jan Gancewski, Olsztyn 2010. Rok 2010 jest szczególnym rokiem jubileuszowym. 15 lipca 2010 roku obchodziliśmy sześćsetlecie bitwy pod Grunwaldem. Z tej okazji na rynku ksie˛garskim pojawiło sie˛ wiele wydawnictw upamie˛tniaja˛cych i promuja˛cych te˛ okra˛gła˛ rocznice˛ w mediach. Wie˛kszość z nich nastawiona jest na wiedze˛ czysto popularna˛, jednak jedna˛ z ciekawszych ksia˛żek o zakonie krzyżackim, jego tradycjach i czasach współczesnych, promuja˛cych przede wszystkim wiedze˛ naukowa˛, jest cykl referatów zaprezentowanych na polsko-niemieckiej konferencji naukowej, która odbyła sie˛ 2 lipca 2010 r. na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Data premiery ksia˛żki została ustalona nieprzypadkowo na 2 lipca 2010 r., akurat w dniu konferencji. Dodatkowo podkreśla to jej wyja˛tkowość. Nie jest to zbiór pokonferencyjny, lecz wydany jeszcze przed tym wydarzeniem, co akcentowało wielu gości zaproszonych na konferencje˛. „Zakon krzyżacki w historii, ideologii i działaniu – symbole dziejowe” jest to seria ośmiu wykładów o tematyce krzyżackiej napisanych przez naukowców i duchownych poprzedzonych wste˛pem prof. Norberta Kasparka, Dziekana Wy- Recenzje 217 działu Humanistycznego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Oprócz redaktora wydania dr Jana Gancewskiego z UWM w Olsztynie, pozostałymi autorami tekstów sa˛: Wielki Mistrz Krzyżacki Zakonu Szpitalnego Najświe˛tszej Marii Panny – biskup dr Bruno Platter z Wiednia, prof. dr Udo Arnold z Uniwersytetu w Bonn, Kierownik Centralnego Archiwum Zakonu Krzyżackiego w Wiedniu Frank Bayard oraz historycy z UWM w Olsztynie – ks. prof. dr hab. Alojzy Szorc, dr Kazimierz Gra˛żawski, dr Izabela Lewandowska i dr hab. Dariusz Radziwiłłowicz. Teksty zostały ułożone chronologicznie, aby poprowadzić czytelników mniej i bardziej zainteresowanych i wtajemniczonych w historie˛ zakonu krzyżackiego na ziemiach polskich, jego powia˛zania z Warmia˛ i Mazurami oraz tradycje˛ grunwaldzka˛, która wytworzyła sie˛ w państwie polskim, urastaja˛c w chwilach uciemie˛żenia narodu polskiego do rangi mitu grunwaldzkiego. Wielki Mistrz Krzyżacki Bruno Platter zdaje sobie sprawe˛ z tego, że powszechna wiedza o zakonie jest powierzchowna i oparta raczej na fikcji literackiej stworzonej przez Henryka Sienkiewicza, a naste˛pnie zekranizowanej przez Aleksandra Forda. Wiele osób sa˛dzi, że zakon został zlikwidowany wraz z sekularyzacja˛ państwa pruskiego przez polskiego króla, ale niewielu wie, że zakon istnieje i działa do dziś. Biskup Platter opisał rozwój i aktywność zakonu na przestrzeni wieków. Przedstawił również jego obecne reguły i działalność: duszpasterska˛, kulturalna˛, pedagogiczna˛ i socjalno-charytatywna˛ obejmuja˛ca˛ szczególna˛ opieka˛ potrzebuja˛cych – uzależnionych, chorych, starych i umieraja˛cych. Z kolei ksia˛dz prof. Alojzy Szorc w bardzo przyste˛pny sposób i w skróconej formie przybliżył wspólna˛ bogata˛ historie˛ diecezji warmińskiej i zakonu krzyżackiego od XIII do XVI wieku. Bitwa pod Grunwaldem jest z historii powszechnie znana, ale nie wszyscy jednak wiedza˛, iż nie było to jednorazowe starcie pote˛gi polsko-litewskiej i krzyżackiej, a istotna cze˛ść tzw. „Wielkiej Wojny” z lat 1409-1411. O pierwszej fazie tej wojny, a dokładniej o zaje˛ciu ziemi dobrzyńskiej przez zakon w 1409 roku napisał dr Kazimierz Gra˛żawski. Redaktor zbioru dr Jan Gancewski omówił „wybrane aspekty gospodarcze z dziejów zakonu krzyżackiego w XV stuleciu”. Ten interesuja˛cy artykuł wprowadza czytelnika w zrozumienie funkcjonowania i prowadzenia tego zakonu w średniowieczu. Niejako rozwinie˛ciem tematu gospodarczego jest wykład kolejny, Kierownika Centralnego Archiwum Zakonu Krzyżackiego w Wiedniu – Franka Bayarda, o 150-letnim okresie przemian i reform zapocza˛tkowanych w XIX wieku niemiecko-francuskimi zmaganiami w wojnach koalicyjnych. Tutaj można sie˛ dowiedzieć wie˛cej o jednym z ich postanowień, którym było rozwia˛zanie Zakonu Krzyżackiego i sekularyzacja jego maja˛tku. Innym istotnym tematem poruszonym w publikacji przez prof. Udo Arnolda jest wykorzystanie zakonu w ideologii politycznej w XIX i XX wieku. Ciekawe okazało sie˛ to, jak dwa kraje – Polska i Niemcy – przez wiele lat postrzegały zakon jako cze˛ść 218 Recenzje wspólnej historii. Jak kreowano wizerunek krzyżaka? Polska zawsze była nastawiona nienawistnie do krzyżaka – wroga, przeciw któremu trzeba sie˛ jednoczyć i walczyć. Negatywnie nacechowany portret na ciemnym tle, nie nastrajał pozytywnie. Niemcy jednak zupełnie inaczej odbierali i traktowali braci zakonnych naznaczonych krzyżem, jako zakonników, którzy oddawali społeczno-charytatywna˛ posługe˛ w szpitalach i domach opieki. Przez Niemców krzyżacy zawsze byli przedstawiani na jasnym tle, budza˛cym ufność i pozytywne skojarzenia. Dr hab. Dariusz Radziwiłowicz opisał wykorzystanie tradycji grunwaldzkiej przez polskie ugrupowania polityczne w walce o granice niepodległej Rzeczypospolitej w latach 1918-1920, przedstawiaja˛c symbol germańskiego, krzyżackiego, wspólnego wroga. Tradycja ta służyła jako pokrzepienie i zagrzewanie do walki o polskość. Na końcu ksia˛żki niejako w zwieńczeniu, albo też podsumowaniu stanu dzisiejszego znalazł sie˛ tekst dr Izabeli Lewandowskiej o zamkach państwa krzyżackiego w północno-wschodniej Polsce po II wojnie światowej (1945-2005). Dr Lewandowska naświetliła sytuacje˛, w jakiej znajduje sie˛ dziś wiele budowli pozostałych po świetności państwa krzyżackiego na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Podzieliła je na te, po których zostały jedynie dokumenty i opowieści, na te w ruinie czekaja˛ce na nowego właściciela oraz te, które przeżywaja˛ obecnie swoje odrodzenie zaadaptowane na cele turystyczne, na przykład zamek – hotel w Rynie, kulturalne, jak zamek – Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, a nawet sakralne – jedno ze skrzydeł zamku biskupiego w Reszlu przeznaczone na cele kościelne. Każdy z referatów napisany został w dwóch je˛zykach – polskim i niemieckim. Jest to wie˛c publikacja, która powinna wzbudzić zainteresowanie nie tylko wśród polskich, ale i niemieckich czytelników. A dodatkowych entuzjastów zyska sobie zapewne również dzie˛ki szerokiemu zakresowi czasowemu i tematycznemu, którego dotyczy. Jest to pozycja, która˛ zwolennicy epoki średniowiecza, a szczególnie tematyki zakonnej powinni doła˛czyć do swojej biblioteczki. Ksia˛żka ta zawiera efekty żmudnej pracy historyków bazuja˛cych na oryginalnych źródłach, które zostały przedstawione w przyste˛pny sposób znajduja˛cy odbiorców nie tylko wśród wa˛skiej grupy naukowców. Wiele cennych, interesuja˛cych informacji dotycza˛cych tematyki krzyżackiej z kilku epok zmieszczono w jednym tomie. Szczególnie w tym jubileuszowym roku, w natłoku kolorowych albumów i przewodników grunwaldzkich, warto wyszukać te˛ wartościowa˛ publikacje˛. Emilia Figura-Osełkowska OSW 2011 Szkice Humanistyczne Tom XI Nr 3 LITERATURA POLECANA – wybór z adnotacjami zawartościowymi Nauki medyczne, kosmetologia Baek Ji, Pie˛kne paznokcie. Piele˛gnacja, ozdabianie, leczenie, KDC, Warszawa 2010, 168 s. Bender Sabine, Piele˛gnacja ciała, Wydaw. MedPharm Polska 2011, 294 s. Donelson Ronald, Natychmiastowa eliminacja „bólu krzyża”. Wiarygodna droga do oszcze˛dności i wielu wyleczeń, Olsztyńska Szkoła Wyższa im. Józefa Rusieckiego, Olsztyn 2011, 298 s. Hamzel Farsin [et. al.], Neurorehabilitacja oparta na dowodach naukowych, Wydaw. MedPharm Polska, Wrocław 2011, 166 s. Pop Teresa, Obodyński Kazimierz (red.), Fascynacje rehabilitacja˛. Ksie˛ga Jubileuszowa dedykowana Profesorowi Andrzejowi Kwolkowi, Wydaw. Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2010, 580 s. Patologie społeczne, resocjalizacja Bartkowicz Zdzisław, We˛gliński Andrzej, Lewicka Agnieszka (red.), Powinności i kompetencje w wychowaniu osób niedostosowanych społecznie, Wydaw. UMCS, Lublin 2010, 357 s. Cierpiałkowska Lidia, Ziarko Michał, Psychologia uzależnień – alkoholizm, Wydaw. Akademickie i profesjonalne, Warszawa 2010, 488 s. Czerwińska-Jakimiuk Ewa, Przeste˛pczość młodocianych. Interpretacja zjawiska w świetle ogólnej teorii napie˛cia Roberta Agnew, Wydaw. Nauk. Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2011, 235 s. Grabowic Anna, Samoocena dzieci krzywdzonych w rodzinie, Wydaw. UMCS, Lublin 2011, 192 s. Kałdon Barbara, Kurlak Irena (red.), Współczesne zagrożenia psychospołecznego funkcjonowania człowieka, Stow. „Nauka Edukacja Rozwój”, Ostrowiec Świe˛tokrzyski 2010, 160 s. Kozaczuk Franciszek (red.), Zachowania przeste˛pcze. Przyczyny i zapobieganie, Wydaw. Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2010, 587 s. Maciaszczyk Paweł, Agresywność a asertywność młodocianych sprawców przeste˛pstw, Wydaw. Państ. Wyż. Szk. Zawodowej im. S. Tarnowskiego, Tarnobrzeg 2010, 210 s. Ogińska-Bulik Nina, Uzależnienie od czynności. Mit czy rzeczywistość?, Difin, Warszawa 2010, 216 s. 220 Literatura polecana Przybyliński Sławomir (red.) Przekraczanie kre˛gu zagubionego człowieczeństwa na resocjalizacyjnej niwie, Impuls, Kraków 2010, 220 s. Przybyliński Sławomir (red.), Niebanalny wymiar resocjalizacji penitencjarnej, Wydaw. Eduk. Akapit, Toruń 2010, 170 s. Sołtysik Teresa, Latoś Agnieszka (red.), Działalność profilaktyczna i resocjalizacyjna w środowisku otwartym, instytucjach wychowawczych, poprawczych oraz karnych, Wydaw. Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 2010, 178 s. Szymański Andrzej, Niedostosowanie społeczne dzieci i młodzieży. Wybrane problemy, WSP TWP, Warszawa 2010, 326 s. Utrat-Milecki Jarosław, Kara. Teoria i kultura penalna: perspektywa integralno kulturowa, Wydaw. Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010, 289 s. Welzer Harald, Sprawcy. Dlaczego zwykli ludzie dokonuja˛ masowych mordów, Wydaw. Nauk. Scholar, Warszawa 2010, 321 s. Wojdyło Kamila, Pracoholizm. Perspektywa poznawcza, Difin, Warszawa 2010, 134 s. Wojnarska Anna (red.), Diagnostyka resocjalizacyjna. Wybrane zagadnienia. Wydaw. UMCS, Lublin 2010, 161 s. Kultura fizyczna, wychowanie fizyczne, sport Godlewska Iwona, Jurgielewicz-Urniaż Marzena, Lekkoatletyka w szkole. Przewodnik do ćwiczeń, Wydaw. Olsztyńskiej Szkoły Wyższej im. Józefa Rusieckiego, Olsztyn 2011, 104 s. Kuba Lidia, Paruzel-Dyja Marzena, Fitness. Nowoczesne formy gimnastyki. Podstawy teoretyczne, Wydaw. Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki, Katowice 2010, 205 s. Łazowski Marcin (red.), Zbiór wybranych środków treningowych. Kursokonferencja metodyczno-szkoleniowa organizowana przez Zachodniopomorski Zwia˛zek Piłki Nożnej w dniach 22-23 stycznia 2011 r., Zachodniopomorski Zwia˛zek Piłki Nożnej, Szczecin 2011, 76 s. Pasłowski Rafał, Przygotowanie młodzieży akademickiej do uczestnictwa w kulturze fizycznej, Wydaw. Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Kochanowskiego, Kielce 2010, 129 s. Sawicki Waldemar, Ustawa o sporcie z komentarzem, Wydaw. Polskiej Federacji Sportu Młodzieżowego, Warszawa 2010, 177 s. Nauki pedagogiczne Adamek Irena, Grochowalska Magdalena, Żmijewska Ewa, Relacje i konteksty (w) edukacji elementarnej, Wydaw. Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2010, 381 s. Mandrzejewska-Smól Iwona, Edukacyjno-zawodowe wybory młodzieży gimnazjalnej, Wydaw. Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 2010, 291 s. Literatura polecana 221 Surina Irina (red.), Przestrzeń edukacyjna wobec wyzwań i oczekiwań społecznych. Oficyna Wydaw. Impuls, Kraków 2010, 387 s. Śliwerski Bogusław (red.), Pedagogika, T. 4: Subdyscypliny i dziedziny wiedzy o edukacji, Gdańskie Wydawnictwo Pedagogiczne, Gdańsk 2010, 515 s. Krause Amadeusz, Materna Katarzyna, Rzeźnicka-Kruppa Jolanta (red.), Życie z niepełnosprawnościa˛ – wyzwania edukacyjne, rehabilitacyjne i normalizacyjne, Fundacja Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk, 2010, 237 s. Chrostowska Bożena, Kantowicz Ewa, Kurkowski Cezary (red.), Pedagogika społeczna wobec problemów współczesnej młodzieży. Polska pedagogika społeczna na pocza˛tku XXI wieku, Wydaw. Edukacyjne „Akapit”, Toruń 2010, 322 s. Elżbieta Budnik Olsztyńska Szkoła Wyższa im. Józefa Rusieckiego