Biuletyn Informacyjny 2006 1
Transkrypt
Biuletyn Informacyjny 2006 1
Białystok 2006 Dusze Moja, Dusze Moja Wosstani, czto spiszy! ------------------------------------------------------------------------------------- Numer 1 (31) Słowa te pomogą nam uświadomić stan duchowy naszej duszy, nasze upadki i powstania. Słowa kanonu pomogą nam uświadomić ciężar grzechów, które kalają naszego „wewnętrznego człowieka” i będziemy wzywać: „Burza zła okrążyła mnie, miłosierny Panie, ale jak Piotrowi, tak i mnie podaj rękę.” (Troparion 2 pieśni). Bóg Miłosierny podaje nam Swą pomocną dłoń, ofiarowując czas „Wiosny Duchowej”. Wielki Post to życiodajna woda spływająca na suchą glebę naszego wyschłego serca. To czas duchowego odrodzenia, kiedy odrzucamy to co ziemskie, by się wznieść ku niebu. Potrzebne to jest, pośród naszej codzienności, kłopotów i trosk o swój byt. Codziennie swymi negatywnymi postępkami zasmucamy naszego Ojca Niebieskiego, a szatanowi dostarczamy wielu powodów do zadowolenia. "Nastał czas - duchowych zmagań początek, demonów poskromienia, wstrzemięźliwości ze wszystkich sił, anielskiej wspaniałości, ku Bogu śmiałości: przez to Mojżesz rozmawiał ze Stwórcą i usłyszał wieść głosem Niewidzialnego oznajmioną. Panie, uczyń przez to godnymi i nas oddać pokłon Twym mękom , i świętemu zmartwychwstaniu, gdyż miłujesz człowieka." (Jutrznia, środa, stichira na chwalitiech). Nadszedł czas, kiedy przypominamy: Rozważania na Wielki Post Władyki Metropolity Sawy Od czego zacząć mam opłakiwanie czynów nieszczęsnego życia mego? Jakiż początek skardze żałosnej teraz poczynię, Chryste? O Miłosierny, udziel win moich odpuszczenia!” (Troparion 1 Kanonu św. Andrzeja z Krety) Czcigodni Bracia Kapłani i Mnisi, Drodzy Bracia i Siostry! Z woli Bożej rozpoczynamy Wielki Post – Świętą Czterdziesiątnicę nazywaną „Wiosną Duchową”. Uczestniczyć będziemy w nabożeństwach pokutnych, podczas których usłyszymy charakterystyczne słowa Kanonu Pokutnego św. Andrzeja z Krety, wzywające nas do pokuty: "Biada mi, nieszczęsna duszo, dlaczego upodobniłaś się do pierwszej Ewy? Źle popatrzyłaś, okrutnie zostałaś zraniona, dotknęłaś drzewa i zuchwale spożyłaś nierozumny pokarm" (słowa Troparionu 3, 1-szej pieśni) i nasze stałe zawołanie: Zmiłuj się nade mną Boże zmiłuj się. „Chrystus był kuszony, diabeł kusił pokazując kamienie, aby zostały przemienione w chleb, wywiódł Go też na górę, aby zobaczył w jednej chwili wszystkie królestwa świata. Ulęknij się duszo, tego oszustwa, czuwaj i nieustannie módl się do Boga”. (Troparion 9, 9-tej pieśni kanonu). Chrystus, nasz Pan, dał nam przykład, w jaki sposób pomóc naszej duszy. Sam nie mając potrzeby poddał się czterdziestodniowemu postowi dając swoim uczniom obraz wstrzemięźliwości. To On wskazał światu że: „Ale ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę i post.” (Mt 17,21). Post poprzez wstrzemięźliwość wzmacnia nas, uwalnia z małostkowości materialnej i pomaga wejść na drogę pracy duchowej, przywraca trzeźwość ducha, zdejmuje z oczu bielmo. Nie zostawia nas samych, a wskazuje drogę do osiągnięcia postawionego przed nami celu. Post to najdoskonalsze lustro, w którym odbija się nasze wnętrze. Bracia i Siostry! Zobaczmy siebie w tym zwierciadle. Ono pokaże nam, jakimi w rzeczywistości jesteśmy. Chrystus przypomina: „Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom. Albowiem łaknąłem, a nie daliście mi jeść, pragnąłem, a nie daliście mi pić. Byłem przechodniem, a nie przyjęliście mnie, nagim, a nie przyodzialiście mnie, chorym i w więzieniu, a nie odwiedziliście mnie” (Mt. 25, 41-43). Ponadto w okresie Wielkiego Postu wezwani jesteśmy do czynienia dobra, tj. dzieł miłosierdzia. Miłosierdzie to wspomagająca nas moc, by wznieść się ku niebu. Bóg stawia na naszej drodze drugiego człowieka: chorego, smutnego, bezdomnego, biednego, by poprzez naszą pomoc jemu wznieść się do Chrystusa. On dał nam w tym względzie przykład. Nie odwracajmy od niego wzroku, korzystajmy z tego daru pomagającego w uświęceniu. Bracia Kapłani, Czcigodni Mnisi, Bracia i Siostry. „Przyjdźcie, o wierni, czyńmy dzieła Boże w światłości, chodźmy bogobojnie jak gdyby za dnia, wszelkie nieprawości bliźnich odrzućmy, nie pozwalając im stać się zgorszeniem. Porzućmy ciała pożądliwości, dajmy wzrost darom duszy, łaknącym ofiarujmy chleb, i przyjdźmy ku Chrystusowi, w skrusze wołając: „Boże nasz, zmiłuj się nad nami”. (Piątek pierwszego tygodnia, stichira na Hospodi wozzwach). Słowami zaś św. Efrema Syryjczyka wzywajmy do Pana: „Daruj zaś słudze Twemu ducha czystości, pokory, cierpliwości i miłości..” Zachęcam Wszystkich do aktywnego i energicznego wkraczania w Wielki Post 2006 roku. Niech te dni b ędą zbawiennym czasem dla każdego z nas. Wykorzystajmy je ku duchowemu odrodzeniu i oczyszczeniu z grzechów i słabości. Zgodnie z naszą zaś tradycją, w przededniu Wielkiego Postu wybaczmy sobie nawzajem przewinienia, jeden wobec drugiego, aby w spokoju ducha rozpocząć „Wiosnę Duchową”. Jako wasz biskup i metropolita wybaczam wszystkim i prosz ę o wybaczenie moich przewinień. Życzę wszystkim, by „Wiosna Duchowa” wzbogacała nas tak, by radość Zmartwychwstania Naszego Pana była radością pełną. Idźcie do Piuchtic, tam trzy stopnie do Carstwa Niebieskiego ----------------------------------------------------------------Idźcie do Piuchtic, tam trzy stopnie do Carstwa Niebieskiego - mówił batiuszka św. Jan Kronsztadzki, z błagosłowieństwa, którego w XIX wieku, na krańcach zachodniej granicy Rosji był wzniesiony dziwny klasztor. Każdy, kto był w Kuremae ( tak po estońsku nazywa się to miejsce, gdzie stoi ten święty klasztor, w tłumaczeniu na język polski Żurawia Góra) na wieki nie zapomni zadziwiającego uczucia wyjątkowości i łaski tych pól, lasów, cudownych źródełek, które otaczają to miejsce. I nie jest to złudne uczucie – w XVI wieku Przenajświętsza Bogurodzica zjawiła się estońskim pastuchom i zostawiła jako błogosławieństwo Ikonę Swojego Przesławnego Zaśnięcia. Zgodnie z tradycją wczesnym letnim porankiem pastuszkowie zobaczyli na górze Jaśniejącą Dziewicę w święcącej się lazurowej szacie. Kiedy podeszli bliżej widzenie skryło się, kiedy się oddalili, ono ponownie się pojawiło. Jeszcze trzykrotnie Caryca Nieba zjawiła się pokornym Estończykom. A u podnóża góry, gdzie widzieli Ją pastuszkowie, wybiło źródełko. I do dnia dzisiejszego w jego życiodajnych chłodnych wodach ludzie uzyskują uzdrowienie. W XX w., staraniem Piuchtickiego Klasztoru zbudowano nad źródełkiem kaplicę i kąpielisko. Do tej świętości już od stu lat podążają pielgrzymi. O ukazaniu się drugiej Świętości – Ikony Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy – przypomina wielowiekowy dąb przed wejściem na cmentarz monasterski. Pielgrzymi maj ą zwyczaj procesją obchodzić tego żywego „świadka” ukazania się Ikony dotykać dłońmi jego kory i modlić się za swoich bliskich. Sama Ikona Zaśnięcia znajduje się w najpiękniejszej głównej cerkwi klasztoru pod wezwaniem jej starożytnej świątyni. Tu pielgrzymi stają na kolanach przed Starym Obrazem wychwalając Bogurodzicę. Wszystkim z całego serca błogosławię na trudy duchowe Wielkiego Postu 2006 roku. „Zmiłuj się nade mną Boże, Zmiłuj się.” + Sawa, Prawosławny Metropolita Warszawski i całej Polski Główna Cerkiew Monasteru w Piuchticach Ikona św. Andrzeja z Krety Do momentu kiedy Ikona była wniesiona do zbudowanego w 1910 roku soboru, znajdowała się na Górze Bogurodzicy w drewnianej parafialnej cerkwi. Już wtedy przyciągała do siebie tysiące pielgrzymów z okolicznych stron. Całujcie tą Ziemię mówił św. Jan Kronsztadzki – ona została poświęcona obecnością Matki Bożej. Otwarcie monasteru nastąpiło w 1892 roku, i przez dwa dziesięciolecia jego budowy opiekował się siostrami wszechrosyjski batiuszka, o którym pamięć zachowuje się w Piuchticach do dzisiejszego dnia. Wzniesienie potężnego 5-cio kopułowego soboru z czerwono – żółtej cegły związane jest z widzeniem św. Jana. Pewnego razu wracając ze świętego źródełka razem z Ihumienią Barbarą, batiuszka zatrzymał się, klasnął w dłonie i powiedział: Matuszka, proszę spojrzeć, jaki 2 wspaniały Sobór stoi na górze. Antychryst do niego nie podejdzie. I obecnie wzniesiony Sobór, z daleka wygląda jak niebiańskie widzenie. Z ostatniego zakrętu drogi ukazują się zielone kopuły, wznoszące się nad okolicą. Wielkość soboru odpowiada całej architekturze klasztoru, wzniesionej w tradycyjnym stylu staroruskiego budownictwa. Zasadniczy plan wzniesienia klasztoru opracował profesor Petersburskiej Akademii Sztuk M. T. Preobrażeński. Oto stoimy przed Świętymi Wrotami z granitu i cegły oraz drewnianą kaplicą nad nimi. Tradycyjnie gościnne siostry klasztoru już we wrotach witają pielgrzymów. Wykonując wolę św. Jana: Siostry pamiętajcie, że spotykacie gości Samej Carycy Niebieskiej. Tą gościnność odczuwamy w monasterskim hotelu znajdującym się przed wrotami klasztoru, gdzie pielgrzymi maj ą możliwość odpocząć, i w monasterskiej stołówce i w czasie liturgii w świątyni. W soborze Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy, oprócz głównej świętości – Ikony Zaśnięcia Matki Bożej, nie mało jest i innych świętości. Wchodzących w pięknie pachnącą cerkiew – w każdą porę roku przybraną żywymi kwiatami – wita Wielka Ikona Matki Bożej Włodzimierskiej. Namalowana w 1895 na życzenie św. Jana Kronsztadzkiego przez mnicha Porfiriusza ze Świętej Góry Atos. Trzy miesiące ikona pielgrzymowała z Atosu do Piuchtic, niesiona na rękach ze śpiewem molebni i pieśni religijnych. Na prawo od Ikony Matki Bożej Włodzimierskiej znajduje się Ikona Matki Bożej. Pribawlenieje Uma. Do tej Ikony wznoszona jest szczególna modlitwa monasterska: Matko Boża, Rodzicielka, Daruj nam rozum Boży, żebyśmy duchowo rozumieli, Boga sławili, dusze swoje zbawili, I Ciebie W ładczyni Świata, sławili. Piuchticka Ikona Matki Bożej jest ozdobą Piuchtickiego Soboru Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny, a jej historia także jest związana ze św. Janem. W 1884 roku siostry z klasztoru napisały i podarowały szczególnie kochanemu Pasterzowi w dniu Jego Patrona Ikonę, na której przedstawiono widzenie Przenajświętszej Bogurodzicy w Kuremae i powstałe źródełko w tym miejscu. Na dole ikony napisano: Protoprezbiterowi Janowi Iliczowi Sergiewiczowi, praca ikonopisców Żeńskiego Klasztoru Zaśnięcia na Świętej Górze Estlandzkiej 19 października 1894 roku. Ta ikona była ze św. Janem Kronsztadzkim do końca Jego ziemskiej drogi, potem ponownie wróciła do klasztoru skąd pochodziła. Sobór Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy upiększają także inne Ikony Matki Bożej: Kazańskiej, Umiłowanie, Mlekożywicielka, Tichwińska. Ale szczególnym, jak można powiedzieć rajskim widzeniem okazuje się Lico Carycy Niebieskiej we freskach soboru. We wnętrzu głównej kopuły Bogurodzica została przedstawiona jako Władczyni w otoczeniu aniołów, świętych dziewic i klęczącym św. Serafinem. Koloryt fresków lekko niebieski i ró żowy, harmonizujący ze stylem pozostałych trzech części soboru. W soborze Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy o każdej porze, także wtedy gdy nie ma nabożeństw, panuje szczególny spokój i cisza, który pociesza bez słów, dotyka serca, jakby Sama Łagodna Gołębica rozmawia z człowiekiem i po matczynemu uspokaja, żałuje i daje wiarę, nadzieję, że Jej miłość nigdy nas nie zostawi. Pomnikiem miłości w Piuchticach jest jeszcze jedna cerkiew. Żeby trafić do niej należy przejść przez cały klasztor, podziwiać piękno kwietników wokół jednakowych cel mniszek, zatrzymać się przed Obrazem Opiekunki tych miejsc na ścianie cerkwi św. Symeona i Anny, zaczerpnąć wody ze studni, stojącej obok znamienitych piuchtickich polan ułożonych w formie stogów siana (nigdzie więcej takich nie ma, ich ułożenie – to szczególny sekret), przejść dalej obok wielkiego hotelu i muzeum (który można zwiedzać tylko z błagosłowieństwem Matuszki Ihumienii). I na koniec, znaleźć się w klonowej alei, która prowadzi na górkę, gdzie jest cerkiew św. Sergiusza z Radoneża. Ta masztowa, rzeźbiona cerkiew nazywana jest perłą architektury drewnianej. Cerkiew wzniesiono ze środków wdowy Gubernatora Estonii księcia Sergiusza Szachowskiego nad jego grobem. Książę bardzo lubił klasztor, brał udział we wszystkich ważnych wydarzeniach w życiu klasztoru i życzył być pochowanym na Górze Bogurodzicy. Książę zmarł nagle i jego wolę przyszło wykonać jego kochającej żonie. Po dziesięciu latach i sama Elżbieta Szachowska została pochowana obok męża. Do tego momentu żyła w pokucie i modlitwie w klasztorze, budując obok cerkwi grobowca – dom, który teraz został zamieniony w jeszcze jeden monasterski hotel. Pielgrzymi zauważyli, że po modlitwach w cerkwi nad grobem małżeństwa Szachowskich szczęśliwie układa się w życiu rodzinnym. Święta miłość, łącząca małżonków za życia pomaga wielu partnerom odnajdować jeden drugiego. Z góry, od cerkwi św. Sergiusza z Radoneża roztaczają się przepiękne widoki na leśne kompleksy, ciągnące się aż do horyzontu. W dole, pod górą rozłożyła się monasterska pasieka, pośrodku której stoi ul – dokładna pomniejszona kopia soboru. Siostry mówią, że pszczoły odprawiają swoją liturgię w tej małej cerkiewce. Z wosku otrzymanego z monasterskich uli robione są cerkiewne świece, tak że miodowe pracownice rzeczywiście przynoszą swoją ofiarę Bogu. Dalej za pasieką rozciąga się widok na monasterskie warsztaty i gospodarcze zabudowania. Jednak większość z nich znajduje się poza murami klasztoru – budynki dla krów, szklarnie, użytki rolne i ogrody okrążają klasztor z różnych stron. Piuchtice – klasztor pracy, dlatego trzeba przypomnieć pielgrzymom, że do tego klasztoru (na pewno, jak i do każdego) dobrze jest przyjechać nie tylko na wycieczkę i pomodlić się, ale i popracować. Różne „posłuszanija” bywają w klasztorze, i każde przynosi radość. Wydaje się, że robisz to samo, co i w świeckim świecie – myjesz talerze lub podłogę, skrobiesz kartofle lub pielesz grządki, prasujesz obrusy lub czyścisz dróżki z suchych liści lub zimą - ze śniegu, jednak ten zwykły trud nabiera tu zupełnie innego znaczenia. Monasterskie stogi drewna – zapobiegliwie składanego na zimę Tu wszystko robisz nie dla siebie, „a na chwałę Bogu”. Jak kiedyś powiedziała jedna ze starszych mniszek w czasie zbioru poziomek dla innych staruszek. Każdy wasz skłon po jagodę – to pokłon Carycy Niebiańskiej. I jeszcze dodała, że o nikim, kto był w Piuchticach Caryca Niebiańska nie zapomni. Ona jest opiekunką tych miejsc i stąd posyła Swoje służebnice do wszystkich zakątków świata. Już 14 sióstr zakonnych zostało przełożonymi odradzających się klasztorów, klasztorem w Jerozolimie kieruje też siostra z Piuchtic – matuszka Ihumienia Georgia. Przyjeżdżajcie do tej ziemi, po której według tradycji i świadectwu wielu matuszek do tej pory chodzi Caryca Niebieska. Jej święte stopki poświęciły te wszystkie źródełka i góry. Przyjechać do klasztoru można Talińskim pociągiem albo autobusem do przystanku Jychwe, a stamtąd rejsowym autobusem z dworca do wsi Kuramae. Tłumaczenie tekstu wg strony internetowej klasztoru – Katarzyna Sosna 3 Refleksje po przeczytaniu książki „Misterium śmierci” ------------------------------------------------------------------------------------------ Z błogosławieństwa Jego Ekscelencji Abla, prawosławnego Arcybiskupa Lubelskiego i Chełmskiego, w roku 2005 została wydana książka „Misterium śmierci”, autorstwa Nikolasa Vasiliadisa, w przekładzie Andrzeja Bienia i Katarzyny Korszak. Autor „Misterium śmierci” Nikolas Wasilidias jest profesorem Ateńskiego Uniwersytetu oraz członkiem Prawosławnego Bractwa Teologów „Zbawiciel” w Atenach. Jednym z ważniejszych celów działalności tego Bractwa jest publikowanie i rozpowszechnianie Pisma Świętego, komentarzy do Starego i Nowego Testamentu oraz broszur oświatowych dotyczących aktualnych problemów współczesności. Winieta książki Nikolasa Wasiliadisa W książce N. Vasiliadisa „ Misterium śmierci” omawiany jest problem życia ludzkiego i prawosławnej teologii dotyczącej zagadnienia śmierci. W moim przekonaniu warto byłoby szerzej przekazać społeczności prawosławnej treści zawarte w tej książce. Można by znaleźć tam odpowiedzi na wiele spraw interesujących współcześnie naszych braci. Nawiązując do wypowiedzi św. Ojców Cerkwi na te tematy chciałbym podzielić się tutaj swoimi refleksjami dotyczącymi w zasadzie dwóch zagadnień omawianych przez autora „Misterium śmierci”, a mianowicie: - zachowanie się w obliczu śmierci naszych bliskich oraz - troska o zmarłych po śmierci. Nikolas Vasiliadis pisze: „Skoro narodziliśmy się – to musimy umrzeć”. Śmierć jest nieodłącznym naszym współtowarzyszem, wzbogaca życie mądrego, wierzącego człowieka oczekiwaniem na wieczność, oraz poczuciem powinności i odpowiedzialności. Bez odczuwania życia pozagrobowego - czyli wieczności, w głębi naszej duszy nie zrodzi się poczucie długu wobec Boga i odpowiedzialności wobec bliźnich. Bóg jest dawcą życia. Dlatego istnienie śmierci w stworzeniu, z woli Bożej, urzeczywistnia tajemnicę Bożej wszechmądrości. Rozum ludzki nie jest w stanie całkowicie, zgłębić tę tajemnicę, nie może jej pojąć i zrozumieć. Pan, nieosiągalną i niedostępną dla nas mądrością wyznacza nam granice tego życia i przenosi nas w inne - życie wieczne ( „M. ś.” s. 11-12 ). Śmierć naszych bliskich Każda śmierć wywołuje ból i cierpienie, a w nieporównywalnie większym stopniu cierpimy po śmierci bliskiej nam osoby. Ból po utracie ukochanego małżonka, rodziców, dzieci wyraża się w płaczu, we łzach i mękach duchowych. Od czasów Starego Testamentu do dzisiaj trwa zwyczaj pocieszania cierpiących. W Księdze Przysłów doradza się dawać trochę wina ludziom zgorzkniałym, stroskanym, aby w ten sposób złagodzić i zmniejszyć ich cierpienia ( „M. ś.” s.275). Św. Bazyli Wielki mówi: „Należy przejmować się wydarzeniami i smucić się w milczeniu z cierpiącymi. Nieprzyzwoite jednak byłoby wpadać wraz z nimi w przesadę, na przykład lamentować i płakać z cierpiącymi, czy w inny sposób naśladować zamroczonego cierpieniem, albo współzawodniczyć z nim”. ( „M. ś”. s. 275 ). Wiara w Chrystusa nie proponuje nam, aby być niewrażliwym czy pozostawać obojętnym wobec śmierci bliskich. Przecież sam Chrystus zapłakał dowiedziawszy się o śmierci swego przyjaciela Łazarza. Utrata bliskich, rozłąka z nimi, jest „ nieznośna” dla nas, ze względu na przyzwyczajenie. Rozumny, a zwłaszcza wierzący człowiek, powinien panować nad sobą i nadmiernie nie poddawać się boleści, albowiem nadmierna boleść nie przyniesie pożytku ani zmarłemu, ani temu, kto nad nim boleje, ten ostatni zaś ryzykuje, że przyniesie sobie szkodę nie do powetowania („M. ś.” s. 276). Ludzie dalecy od Boga nie omijają żadnej okazji, by ponarzekać i popłakać. W przypadku zaś chrześcijan, nie może być żadnego usprawiedliwienia dla takich zachowań. Ponieważ oni, prócz nadziei na Życie Wieczne, która jest wielkim pocieszeniem, mają też wiele innych podstaw do radości. Oto, co mówi na ten temat błogosławiony Złotousty: „ Czy płaczemy i bolejemy dlatego, że odchodzący od nas był złym człowiekiem? Za to przecież należałoby podziękować Bogu - że śmierć przerwała marsz tego człowieka drogą zła. A czy płaczemy dlatego, że odchodzący był dobrym i cierpliwym człowiekiem? Tym bardziej należy się cieszyć, bo został on wezwany przez Pana, by zło nie znieprawiło jego nastawienia, by fałsz nie zwiódł jego duszy. Poszedł tam, gdzie nie ma już takiego niebezpieczeństwa. Święty ojciec pyta: „Być może płaczesz dlatego, że` człowiek ten był młody? I Za to chwal Tego, Który go wziął, że tak szybko wezwał do lepszego życia. A może dlatego, że zmarły był stary? Za to też dziękczynnie wychwalaj Boga, Który go wziął.” ( „M. ś.” s. 278 ). Za wyżej przedstawionymi rozważaniami Nikolas Vasiliadis opisuje zachowania w żałobie po mężu czy żonie oraz stawia pytanie, czy opłakiwać syna? Przytacza również wypowiedzi Św. Św. Ojców Cerkwi w odniesieniu do tych sytuacji. Chciałbym tu szczególnie podkreślić wypowiedź św. Jana Złotoustego, w której zwraca się on do cierpiącego ojca „Straciłeś syna? Przynieś podziękę, wyśpiewaj chwałę, pokłoń się pobożnie przed Tym, Który wziął z powrotem to, co ci dał. Chwal Tego, Który wybrał i przyjął niezniszczony, stworzony wszak przez Siebie owoc twojego łona; chwal Tego, Który wybrał syna twojego łona; oddaj, tak jak Hiob, pokłon Wszechszczodremu, przynieś podziękę za to, że stałeś się godnym przynieść Panu nieskazitelną ofiarę, ofiarę świętą, dar czysty, nowego Izaaka, podobnie jak to kiedyś uczynił Abraham”. Chrystus wziął, nie sprzeciwiajmy się i nie obrażajmy Boga. ( „M. ś”. s. 293 ). O śmierci niemowląt, która na zawsze w duszach rodziców pozostawia wielki ból i cierpienie N. Vasiliadis pisze: „Widok niedojrzałego, niewinnego niemowlęcia zabranego od piersi matczynej pogrąża rodzinę w bólu, rani duszę ojca i matki. Należy zauważyć, że i Święta nasza 4 Cerkiew, która jak czuła matka pochyla się nad nieszczęściem każdego, posiada specjalne pieśni dla odchodzących niemowląt. W troparionie tego obrzędu, rodzice zwracają się do dziecka słowami: „ O, dziecię moje, któż nie opłacze twojego bolesnego odejścia z tego świata? Jako niemowlę niedojrzałe, porzuciwszy macierzyńskie objęcia jak młody ptaszek odleciałeś do Stwórcy wszystkiego. O, dziecię, któż nie zapłacze, widząc więdnące twoje jasne oblicze, które było wcześniej jako piękna lilia polna). „M.ś”.294-295). Śmierć niemowlęcia wydaje nam się przedwczesna. Ale pogląd taki jest błędny. Św. Bazyli Wielki na ten temat mówi: „ Cóż dziwnego w tym, że śmiertelny umarł. Martwi nas jednak przedwczesność! Ale nie wiadomo, czy nie nastąpiło to we właściwym czasie; nie wiesz przecież, co jest dobre dla duszy, co wybrać ani jak określić czas trwania ludzkiego życia. Rozważ, że Bóg, Który powołał nas do życia i obdarzył duszą, każdej duszy wyznaczył szczególną dla niej drogę w tym życiu i dla każdego określił granice tej drogi. Według niewypowiedzianych praw Swojej arcymądrości, jednemu dał przebywać dłużej w towarzystwie ciała, a drugiemu zalecił, by szybciej uwolnił się z cielesnych więzów”. ( „M.ś.” str. 296 ). Mądry Salomon, oświecony przez Ducha Nauczyciela, powiada, że Bóg wzywa do Siebie dzieci w tak wczesnym i pogodnym wieku dlatego, że chce ustrzec je przed grzechem. Śmierć niemowlęcia, nienapiętnowanego przez grzech, jest zaiste błogosławiona. Św. Jan Złotousty pisze: „Przecież to tylko dla nas kielich śmierci jest niebezpieczny, dla dzieci jest zbawczy, a to, co we wszystkich budzi przerażenie, jest dla nich upragnione; to, co dla nas jest początkiem kary, która ma nas dosięgnąć, dla nich jest źródłem zbawienia. Z czego, w rzeczy samej, mieliby zdawać rachunek ci, którzy wcale nie popełnili grzechu? Za co mieliby zostać skazani ci, którzy nie wiedzieli ani co to dobro, ani co to zło. O, błogosławiona śmierci szczęśliwych dzieci ! O, śmierci niewinnych ! Jesteś zaiste początkiem Wiecznego Życia, początkiem nieskończonej radości”. ( „M.ś” str.299). Kończąc rozważania o śmierci w ogóle a o śmierci dzieci i niemowląt w szczególności N. Vasiliadis pisze: „ O ile jednak błogosławione jest dziecko, które, będąc niewinne i czyste, odlatuje do naszej wiecznej ojczyzny, to w tym samym stopniu błogosławieni są również rodzice tego niemowlęcia. Toteż św. Jan Złotousty pisze: „Oddałeś niemowlę? Przynieś podziękę Panu, jako, że kiedyś dla ciebie On był niemowlęciem i leżał w żłóbku”. Nie zapominajmy też o tym, że niewinne i radosne dusze niemowląt są najgorętszymi orędownikami za swoich rodziców, przed tronem Króla wszystkich – Chrystusa. ( „M.ś.” str.301). Troska o zmarłego po jego śmierci Nikolas Vasiliadis na ten temat pisze: „Przygotowanie ciała zmarłego do pogrzebu, oznacza nadanie mu należytego wyglądu. Święci, których śmierć była cicha , łagodna i spokojna, dokonywali tych ostatnich przygotowań sami. Święta Makryna przed śmiercią sama zamknęła oczy i usta, pobożnie skrzyżowała ręce na piersi, a jej ciało samoistnie przyjęło należyte położenie, tak iż niczyja pomoc nie była potrzebna”.. („.M.ś.” str. 314). Namaszczanie zmarłego wonnościami i oblekanie go w szaty pogrzebowe - to jeszcze jeden wyraz naszej miłości do odchodzącego bliźniego. Co prawda, z ostatnich posług oddawanych zmarłemu, często przeziera ludzka próżność i skłonność do przechwalania się krewnych zmarłego, zwłaszcza wówczas, jeżeli był on bogatym. Skłonności takie demaskowała Cerkiew, a święci ojcowie ganili surowymi słowami...Św. Jan Złotousty nazywa tę obfitość drogich olejków nie inaczej jak próżnością, a wspaniałe stroje, w jakich chowano zmarłych - znakomitym powodem do ograbiania mogił. Święty mówi, zwracając się do wierzącego: „Także i ty, gdy słyszysz, że Chrystus umarł nagi, przestań bezsensownie wykosztowywać się na pogrzeb. Co w gruncie rzeczy oznaczają te zbędne i bezużyteczne wydatki?. Tym, którzy chowają swego bliskiego przysparza się znacznych kosztów, a zmarłemu nie przynoszą one żadnej korzyści; co więcej, mogą mu przynieść szkodę. Wspaniałe pogrzeby niejednokrotnie były przyczyną okradania grobów, ale próżność - jak wielką swoją władzę ujawnia ona pośród powszechnego płaczu. „Chrystus żądał od nas, byśmy niczego nie posiadali w nadmiarze. Upiększasz swoje ciało tak wspaniale, podczas gdy biedacy cierpią? Wywołuje to tylko ironię i szyderstwa, gdy zmarły, leżąc na łożu, nosi oznaki swojego stanu i bogactwa, gdy jest wspaniale odziany. Nie mówię o tym, by zlikwidować zwyczaje pogrzebowe, ale by ukrócić zbytek i niestosowny przepych, który nie bierze się z żalu i współczucia dla zmarłego, ale z próżności ( „M. ś.” s. 317). Z tego powodu wielu pobożnych ludzi specjalnie nakazywało, by po śmierci nie ubierać ich w wykwintne szaty. Oto św. Efrem Syryjczyk prosił otoczenie, by Jego ciała nie chowano w drogocennej odzieży, lecz by pieniądze przeznaczone na pogrzeb rozdano ubogim. ( tam że). Św. Bazyli Wielki pisze na ten temat: „Jaki pożytek jest ze wspaniałego pomnika, z bogatego pogrzebu i z bezużytecznych wydatków ? To, co pozostaje, powinno się wykorzystać na rzeczy niezbędne do życia” („M. ś.” s. 318 ). Także św. Jan Złotousty zauważa: „Wielu często buduje grobowce wspanialsze od domów. Trudzą się tacy i troszczą, a robią to dla wrogów, albo dla robaków, trwoniąc mienie bez żadnego pożytku. Jeżeli chcesz, człowieku, pozostawić po sobie dobrą pamięć, staraj się być cnotliwym. Nic tak nie czyni imienia człowieka nieśmiertelnym, jak cnota. Co zaś tyczy się ozdabiania grobów, to te pomniki nie dość, że nie czynią cię sławnym, to jeszcze ośmieszają cię, gdy wszyscy otwierają usta przeciw tobie” ( „ M. ś.” s. 319 ). Przedkładając cały szereg wypowiedzi św. św. Ojców Cerkwi w odniesieniu do zachowania się w obliczu śmierci bliskich nam osób raz troski o zmarłych po śmierci, apeluję do świadomości pozostających przy życiu członków ich rodzin, przyjaciół i znajomych, aby głębiej przemyśleć te wypowiedzi. Proponuję jednocześnie przyjąć do serca i realizacji szczególnie te słowa pouczeń głoszonych przez św. św. Ojców, które dotyczą zbyt przesadnych i nie znajdujących uzasadnienia wydatków związanych z organizacją uroczystości pogrzebowych, takich jak stypy, budowa pomników, a potem pielęgnowanie grobów, a także wystawne (często na pokaz) kultywowanie pamięci zmarłych, polegające np. na stawianiu wspaniałych wieńców czy zniczy. Na wielu grobach rodzina i znajomi stawiaj ą dziesiątki przeróżnych wielkości zniczy, składają naręcza kwiatów stosy wieńców - chcąc jakoby w ten sposób wykazać swoją troskę i pamięć o zmarłych, dokonując tego, bardzo często, kosztem pozostałych przy życiu domowników. Z obserwacji własnych mogę stwierdzić, że parafie będące gospodarzami naszych współczesnych cmentarzy, ponoszą (niepotrzebnie) bardzo duże koszty związane m.in. z wywózką dużej ilości odpadków po usuwanych dekoracjach grobów. Św. św. Ojcowie Cerkwi zwracają nam uwagę i często powtarzają, że zmarłym potrzebna jest przede wszystkim nasza szczera modlitwa, a także dobre uczynki spełniane w ich intencji - takie np. jak pomoc będącym w potrzebie naszym braciom (kiedyś to była jałmużna), pomoc w budowie i utrzymaniu naszych cerkwi, monasterów, domów opieki, pomoc uczącej się młodzieży, itp. Zamiast wykosztowywać się na wspaniałe pomniki cmentarne i łożyć na nadmiernie wystawne utrzymanie grobów naszych bliskich - przeznaczmy lepiej te pieniądze na cele społecznie użyteczne. Na podstawie książki Nikolasa Vasiliadisa „ Misterium śmierci” opracował A. Nikitorowicz 5 Rosyjska prawosławna emigracja w międzywojennej Warszawie --------------------------------------------------------------W numerze 3-4/2005 Biuletynu przybliżyliśmy naszym czytelnikom nieco klimat, jaki zapanował w Warszawie, po uzyskaniu w 1918 roku przez Polskę niepodległości. Omówionym tam, tragicznym wypadkom burzenia najwi ększej w Polsce świątyni prawosławnej przyglądali się z bólem nie tylko prawosławni Polacy, ale przede wszystkim liczne już w tym czasie grupy emigrantów z Rosji, którym udało się ujść z życiem z Piekła bolszewizmu, licząc w Warszawie na schronienie i możliwość wyznawania swojej wiary. Historii życia religijnego rosyjskiej emigracji poświęcono wiele prac. We współczesnych opracowaniach spotyka się niezwykle dziwne stwierdzenia, jakoby Prawosławie nie odgrywało skądinąd znaczącej roli w losie rosyjskiej emigracji. W rzeczy samej wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Był kraj, Polska, gdzie rosyjsko-języczna, prawosławna literatura osiągnęła olbrzymi rozwój i wywarła ogromny wpływ na cały prawosławny świat. Rosyjska wspólnota w Warszawie liczyła średnio około 10 tysięcy osób, skupiając w znaczącej części ludzi inteligentnych profesji. Na równi z Wilnem, Warszawa była centrum rosyjskiego, kulturalnego i religijnego życia i głównym centrum licznych organizacji emigrantów rosyjskich w Polsce. Tu rozlokowały się: Związek Połączonych Rosyjskich Organizacji Emigracyjnych w Polsce, Rosyjska Grupa Akademicka, Komitet Rosyjski, Rosyjski Dom, Towarzystwo Pomocy Rosyjskim Emigrantom, Związek Rosyjskich Pisarzy i Publicystów, Związek Rosyjskich Studentów, Rosyjska Agencja Telegraficzna „Russpress”, rosyjskie wydawnictwa, księgarnie, biblioteki, szkoły, redakcje periodyków. W początkowym okresie „pierwsza fala” rosyjskiej emigracji, stanowiła centrum działalności „sawinkowców”, którzy pod hasłem ”Za Ojczyznę za Wolność”, zaczęli latem 1920 roku wydawać gazetę „Wolność”, nazwaną później „Za Wolność”. Ta dewiza jako epitafium ozdabia nagrobek M. P. Arcybaszeva, pochowanego w Warszawie na wolskim cmentarzu prawosławnym. . Rosyjska prawosławna emigracja w Polsce, ściśle współpracowała z miejscową rdzenną prawosławną ludnością. Wiosną 1928r. „Tymczasowy Rosyjski Komitet ds. wyborów w Wilnie” wystosował odezwę, której fragment zacytujemy: „Wzywamy wszystkich Rosjan iść wspólnie z Blokiem Mniejszości Narodowych w Polsce, z Białoruskim Centralnym Zjednoczonym Komitetem Wyborczym Bloku Mniejszości Narodowych, który w osobach swoich przedstawicieli w poprzednim Sejmie i Senacie, niezłomnie bronił praw mniejszości narodowych, tym samym bronił i naszych praw, gdyż wspólne są na Rosjanom i Białorusinom prawa słowiańskich mniejszości związanych wspólnym pochodzeniem, wspólną ojczyzną, oraz wspólną matką Rosyjską Cerkwią Prawosławną, ofiarnie walcząc za wolność i niezależność wszystkich Białorusinów. Poszkodowani w walce za wspólne dobra, oni zostali obdarzeni naszym rosyjskim zaufaniem. Oddajmy ostatecznie nasze głosy w wyborach Białoruskiemu Centralnemu Zjednoczonemu Komitetowi Wyborczemu Bloku Mniejszości Narodowych ! Wszyscy Rosjanie głosujcie na listę nr.18. Wśród kandydatów jest były senator. W. W Bogdanowicz! I nie będzie wśród nas, Rosjan, innej listy. My nic nie obiecujemy, my wzywamy wszystkich Rosjan do spełnienia obywatelskiego obowiązku, w imię wspólnego narodowego wyzwolenia, albowiem taka drogą nasi przedstawiciele będą zdolni wypełnić wyznaczone im obowiązki. Bez żadnych wątpliwości, podobne słowa i poglądy były efektem działalności W. W. Bogdanowicza, zarówno na niwie wewnątrz cerkiewnej, politycznej, jak i literackiej. Jemu, znanemu białoruskiemu prawosławnemu działaczowi, synowi prawosławnego duchownego, absolwentowi Kijowskiej Akademii Teologicznej, udało się połączyć rozliczne narodowe siły na bazie ogólno prawosławnej i ogólno cerkiewnej jedności. Zjednoczyć poglądy i oczekiwania narodu, osnowę której stanowiło w większości miejscowe białoruskie chłopstwo, a mniejszość lecz bardziej wykształconą część etniczni Rosjanie, w znaczącej mierze emigranci, i ci kto uważali się za Rosjan. Nie przypadkowo, twórczość Bogdanowicza była przeważnie adresowana do „mieszkających tu prawosławnych Rosjan, w przekonaniu, iż polubią oni ten kraj, jego język, jak i narodowe odmienności”. Życie Rosjan w międzywojennej Polsce było bardzo przesycone i różnorodne, czasami burzliwe, ale o tym obecnie mało wiemy. Niedawna przeszłość ”rosyjskiej Warszawy” i „rosyjskiej Polski”, o której w dzisiejszej Rosji wiadomo tak mało, jako że ostatnie opracowania z tamtego okresu, licznych rosyjskich literatów zostały prawie całkowicie zapomniane. Nie mówią nam nic nazwiska przedstawicieli rosyjskiej ludności emigracyjnej w polskim Sejmie i Senacie: senatora M. M. Kasperowicza, posła N. S. Sierebriannikowa i innych z kręgu D. W. Filozofowa, A. A. Kondratiewa, M. P. Arcybaszewa, pamięci których przyjaciele poświęcili zbiór utworów literackich. Obecnie jest już zapomniana twórczość tych pisarzy emigracyjnych. Jeszcze mniej wiemy o urodzonym w Irkucku literacie, Georgiu Sorgoninie, którego setną rocznicę urodzin obchodzono w 2004 r. Dużo później, prawie w 15 lat po zakończeniu II wojny Światowej, napisze on te przenikliwe słowa o losie całej rosyjskiej emigracji i swoim własnym: „Emigracja rosyjska już dawno przekroczyła swoje czterdziestolecie. Przez te długie lata zniedołężniało pokolenie ojców, zestarzały się dzieci, zmężniały wnuki, także ja. Również u mnie emigracyjne kwestie straciły wszelki polityczny sens. Obecnie problem emigracji tkwi nie w polityce, to nie jest kwestia politycznych poglądów, a kwestia rosyjskiej świadomości narodowej i rosyjskiego sumienia, to pytanie: jak żyć i po co żyć?” Tym tragicznym pytaniem było nasycone codzienne życie na emigracji. To osobisty dramat setek i tysięcy nic nie znaczących ludzi, który przypomina o sobie na każdym kroku i jest dostrzegany za każdym węgłem. Oto kobieta w podeszłym wieku ogląda w kinie sowiecki film o życiu na Ukrainie. Na ekranie nie widać żadnego smutku. To obraz Ukrainy: dziewczęta śpiewają wesołe piosenki, i nagle w ciemnościach rozlega się rozdzierający duszę kobiecy szloch. Albo inny obraz: stary emigrant, były carski oficer, resztką sił dotarł do teatru, aby zobaczyć koncert zespołu „Bierozka”. Tych rosyjskich piosenek i tańców nie wytrzymało stare rozdarte serce. Człowiek zmarł nagle, na krześle podczas spektaklu. A ileż potoków łez wylano nad stronicami książek, nad kartami gazet lub przy motywach tęsknych lub wesołych rosyjskich pieśni! W rosyjskiej naturze jest jakieś osobliwe przywiązanie do Ojczyzny, wewnętrzna łączność z rodzimą ziemią, której przerwać nie można bez tragicznego duchowego rozpadu. Jeżeli nawet rosyjskie środowisko wyróżniało politycznych emigrantów: Kurbskiego, Bakunina, Hercena, Ogariewa, jeśli Glinka, Turgieniew, Repin, Szalapin, Rachmaninow, Kuprin i Bunin byli zmuszeni żyć na obczyźnie, to wszyscy oni przeżywali tragedię swojej wolnej lub mimowolnej (przymusowej) tułaczki. Poznać nową Rosję, chodzić noga za nogą, chronić swoją rosyjską duszę i być prawdziwym Rosjaninem – to nie tylko własna sprawa każdego. To wysiłek licznych. Należy pamiętać o tych, pełnych oddania Rosji, emigrantach , W tym i tylko w tym zamyka się sens zachowania rosyjskiej kultury na obczyźnie.” Juryj Łabyncew , Łarisa Szczawinskaja, na podstawie www. Pravoslavie.ru Tłumaczenie z rosyjskiego Joanna Sołowianowicz 6 Prześladowania religijne prawosławnych w II RP ------------------------------------------------------------------------------------------ Wspominanie obrazu prześladowań naszych braci, prawosławnych mieszkańców Polski w nieodległej wszak historii II Rzeczypospolitej, nie ma bynajmniej na celu wywoływania duchów przeszłości, nie chcemy także aby służyło nowym podziałom w naszym kraju. Naszym obowiązkiem wobec potomnych jest jednak świadczenie prawdy historycznej, nawet jeśli jest ona bardzo gorzka i może niewygodna w czasach, w których obecnie żyjemy. Przytaczamy poniżej obszerne fragmenty pracy naukowej doktora Pawła Boreckiego, asystenta w Katedrze Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego. Akcja burzenia prawosławnych cerkwi na południowym Podlasiu i Chełmszczyźnie wiosną i latem 1938 roku stanowi jedną z najciemniejszych kart w dziejach II Rzeczypospolitej, pomimo tego jest wciąż praktycznie nieznaną opinii publicznej. Ta bezprawna praktyka nie była wydarzeniem incydentalnym. Wyrastała w filozofii polityki wyznaniowej okresu międzywojennego, ściśle powiązanej z polityką narodowościową. Stanowiła konsekwencję konfesyjnego charakteru państwa polskiego w latach 1918-1939 oraz stereotypów prowadzących do utożsamienia religii z narodowością. Znalazła przy tym podatny grunt w konfrontacyjnej postawie Kościoła rzymsko-katolickiego wobec Prawosławia. I. "Dziedzictwo Hurki i Sołtana" Odrodzona w 1918r. Rzeczpospolita Polska była państwem wielonarodowościowym i wielowyznaniowym, w którym zróżnicowanie konfesyjne w znacznym stopniu odpowiadało podziałom narodowościowym. Prawosławie stało się drugim co do wielkości wyznaniem w kraju. W 1921r. Kościół prawosławny skupiał 3,8 miliona wiernych, w tym 1,5 mln Ukraińców, 900 tys. Białorusinów i ok. 700 tys. tzw. tutejszych. Składał się z 5 diecezji i ok. 1500 parafii (w 1935r. - 1304 parafie i ok. 1800 duchownych), położonych głównie na terenie byłego zaboru rosyjskiego. Ponadto istniało 11 monastyrów męskich i 5 żeńskich, spośród nich najważniejszy był monastyr w Poczajowie. W sumie było 180 zakonników i zakonnic. Absolutną większość prawosławni tworzyli na terenie województw: poleskiego - 875.800 (77,4% ludności), wołyńskiego - 1.455.900 (69,8%) i nowogródzkiego 542.300 (51,3%). W województwie lubelskim zamieszkiwało 210.400 osób tego wyznania, czyli 8,5% populacji. Ale na Chełmszczyźnie było aż 144,3 tys. prawosławnych. W samym powiecie hrubieszowskim ten odsetek wynosił 78%. Władze odrodzonego państwa polskiego u progu jego istnienia postrzegały Kościół prawosławny jako pozostałość struktur Cesarstwa Rosyjskiego, którą należało przezwyciężyć, a w najlepszym razie ograniczyć. Kiedy mowa o Cerkwi - pisał w owym czasie Wiktor Piotrowicz - niejeden zapewne człowiek uchodzący za kwiat inteligencji, wyrzuca jednym tchem jak że znaną formułę, że Cerkiew prawosławna jest rozsadnikiem rosyjskości, ostoją dawnej carskiej reakcji. Potwierdzał to szczególnie dekret z 16 grudnia 1918r. w przedmiocie przymusowego zarządu państwowego. Na mocy tego aktu przejęto w zarząd państwowy, niejako na równi z majątkiem ordynacji książąt warszawskich hrabiów Paskiewiczów Erewańskich, także majątek pocerkiewny oraz stanowiący uposażenie duchowieństwa prawosławnego. Sformułowano zatem czytelną aluzję traktowania przez władze państwowe Kościoła prawosławnego na równi z innymi reliktami instytucji zaborczych. Pomimo dość liberalnych przepisów wyznaniowych Konstytucji marcowej, państwo polskie w istocie w relacjach z Kościołem prawosławnym "weszło w buty" rosyjskiego zaborcy. Głęboko ingerowało w życie wewnętrzne Cerkwi. Uważano to za rzecz oczywistą, nawet jeśli owa ingerencja nie miała podstaw prawnych. Taką optykę odzwierciedlał zwłaszcza wydany dopiero 18 listopada 1938r. dekret Prezydenta RP o stosunku Państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Był on najbardziej rygorystyczny i restrykcyjny spośród wszystkich wydanych w okresie międzywojennym przepisów o stosunku państwa do kościołów i związków wyznaniowych. Władze państwowe mogły w szczególności żądać odwołania ze wszystkich stanowisk duchownych i zakonnych a także świeckich pracowników Kancelarii Metropolity i konsystorzy diecezjalnych. Nawet wizytacja parafii przez biskupa wymagała powiadomienia wojewody. Swą represyjnością wspomniana regulacja przewyższała osławiony dekret Rady Państwa z 10 lutego 1953r. o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych. Politykę wyznaniową II Rzeczypospolitej cechowała zatem generalnie nieufność wobec prawosławia, jego hierarchii i kleru. II. Rewindykacje W okresie międzywojennym w Polsce miały miejsce trzy fale "rewindykacji" prawosławnych świątyń. Pierwsza, w latach 1918-1924, była niejako najbardziej "naturalna", stanowiła częściowo reakcję Polaków na dziesięciolecia ucisku narodowościowego ze strony prawosławnej carskiej Rosji. Katolicy zajmowali cerkwie na podstawie decyzji władz centralnych lub lokalnych, a często z własnej inicjatywy, za zezwoleniem hierarchii Kościoła RzymskoKatolickiego. Do 1924r., według ustaleń prof. Mirosławy Papierzyńskiej-Turek, Kościół Katolicki rewindykował w 70% żywiołowo, bez zgody władz, 175 świątyń pounickich i 140 połacińskich, z 640 cerkwi pounickich i 240 połacińskich czynnych w 1914r. Symbolem tego okresu była rozbiórka, po ponad czteroletnich publicznych dyskusjach, Soboru Aleksandra Newskiego w Warszawie na Placu Saskim, w roku 1923. Druga fala rewindykacji - w drodze postępowania sądowego została zapoczątkowana, gdy w sierpniu 1929r. episkopat rzymskokatolicki złożył 755 pozwów do sądów okręgowych w Polsce wschodniej i północno-wschodniej o zwrot 202 obiektów połacińskich oraz 553 pounickich. Roszczenia dotyczyły około połowy posiadanych jeszcze przez prawosławie świątyń i klasztorów. W szczególności domagano się wydania soborów katedralnych w Krzemieńcu, Łucku, Pińsku, klasztorów a nawet Ławry Poczajowskiej, czy klasztoru w Jabłecznej. Sąd Najwyższy w wyroku z 23 stycznia 1934r. uznał jednak drogę sądową za niewłaściwą. Władze obawiały się zapewne rozruchów na tle religijnym oraz skandalu międzynarodowego w związku z nagłośnieniem opisywanej akcji przez środowiska ukraińskie za granicą. W 1929r. aktualny stał się problem burzenia cerkwi na terenie Lubelszczyzny. Tamtejszy wojewoda Antoni Remiszewski, po ustaleniu prowizorycznej sieci parafii, planował zburzenie 97 "zbędnych" świątyń. Zdołano zniszczyć jedynie 23 ze względu na narastające protesty miejscowej ludności. Pomimo tego, jak podaje Małgorzata WiniarczykKossakowska, w latach 1918-1933 Kościół prawosławny stracił ok. 500 cerkwi, w tym 346 na Chełmszczyźnie i Podlasiu. Z tej liczby wyświęcono na kościoły katolickie 137 świątyń, 104 zamknięto a 91 zostało zniszczonych. Ostatnia fala "rewindykacji" prawosławnych świątyń i dusz została zapoczątkowana w 1936r. 7 III. "Dzieci na semaforach i zwrotnicach" W drugiej połowie lat trzydziestych polityka państwa wobec Prawosławia uległa, w związku z polityką narodowościową, wyraźnemu zaostrzeniu. Wówczas jedną z głównych instytucji państwowych zaangażowanych w kształtowanie polityki narodowościowej stało się wojsko. Drogą do asymilacji mniejszości narodowych i etnicznych miało być spolszczenie życia religijnego poszczególnych wyznań. Wówczas w znacznym stopniu martwą literą prawa stały się przepisy konstytucji kwietniowej z 1935 r. głoszące, że: wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne. Ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień. Na odprawie dowódców Okręgów Korpusów 2.7.1936 r. Minister Spraw Wojskowych stwierdził, że państwo polskie musi dążyć do: poddania wyznawców poszczególnych wyznań pod asymilacyjny wpływ kultury polskiej [...] a tam gdzie to jest możliwe [...] proces spolszczenia się na terenie życia religijnokościelnego otoczyć wyraźną i zdecydowaną opieką. Za najlepszą gwarancję polonizacji ówczesne władze uznały przyjęcie katolicyzmu w obrządku łacińskim. W szczególności żywioł polski miał opanować tereny między Wieprzem a Bugiem. Najbardziej spektakularnym i brutalnym momentem akcji polonizacyjno-rewindykacyjnej stało się burzenie cerkwi latem 1938r. Sobór Podwyższenia św. Krzyża Pańskiego, zburzony w latach 1922 – 1924 Państwo Polskie podjęło wówczas otwartą walkę z prawosławiem. Co prawda Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w 1937r. rozważało wyburzenie cerkwi na Lubelszczyźnie, nie wykazało wszakże większej operatywności w tej dziedzinie. Akcję, pod kierownictwem wojska, zaczęto przygotowywać już wiosną 1938r. Od połowy marca przystąpiono do zamykania cerkwi. Likwidowano oficjalnie istniejące parafie. Usuwano tzw. duchownych nieetatowych, zabraniano tworzenia stowarzyszeń prawosławnych. Prasa prorządowa pisała o "zagrożeniu ukraińskim" na Chełmszczyźnie. Kościół prawosławny był oskarżany o działalność rusyfikacyjną i ukrainizacyjną. Od wiosny 1938r. rozpoczęto akcję zastraszania prawosławnej ludności ukraińskiej. Coraz częstsze były szykany ze strony administracji. Wywierano szantaż uzależniając dokonanie czynności administracyjnych od przejścia na katolicyzm. Organizowano oficjalne uroczystości przejścia prawosławnych na katolicyzm z udziałem woj. administracji państwowej. Wobec sprzeciwiających się stosowano groźby i represje. Proceder burzenia prawosławnych obiektów sakralnych rozpoczął się w maju 1938r. i zakończył bynajmniej nie w wyniku protestów, lecz osiągnięciem założonych celów 16 lipca 1938r. Oficjalna argumentacja dla niszczenia cerkwi na Lubelszczyźnie była następująca: w wielu miejscowościach, w których nie ma prawosławnych, znajdują się niepotrzebne, niszczejące cerkwie, pobudowane w celach rusyfikacyjnych w okresie rozbiorowym; należy je zburzyć, by nie przypominały czasów niewoli. Faktycznie u podstaw tej decyzji - jak uważa Małgorzata Papierzyńska -Turek leżała, podobnie jak w latach 1929-1930, walka z ruchem ukraińskim. Według danych Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie zburzono w 1938r. 127 świątyń, w tym 91 cerkwi, 10 kaplic, 26 domów modlitw. Jedną cerkiew pozostawiono w stanie ruiny. Cztery cerkwie i cztery kaplice przekazano dla Kościoła katolickiego. Na Lubelszczyźnie w użytkowaniu Kościoła Prawosławnego pozostało zaledwie 49 cerkwi parafialnych i 5 filialnych oraz jeden klasztor. Omawiana akcja była przy tym aktem bezmyślnego wandalizmu. Burzono zabytki kultury materialnej - najstarsze na terenie ówczesnego Państwa Polskiego pomniki architektury cerkiewnej. Zniszczono świątynie: w Białej Podlaskiej - z 1582r., w Zamościu - z 1589r., w Kołnyce - z 1578r., czy wzniesione przed rokiem 1596 cerkwie w Chełmie, w Jarosławcu i Modrynie. Zrujnowana cerkiew w Szczebrzeszynie pochodziła z roku 1184. Zburzono 20 cerkwi wzniesionych już po zakończeniu I wojny światowej. Czasem zagłada spotykała obiekty sakralne, które na mocy decyzji Komisji Mieszanej z 1937r. zostały przeznaczone na świątynie parafialne. Nie liczono się przy tym całkowicie z potrzebami religijnymi ludności. Spośród zburzonych czynnych cerkwi tylko pięć znajdowało się w parafiach, które liczyły poniżej tysiąca wiernych, czyli poniżej oficjalnego minimum uprawniającego do utworzenia parafii. Akcja burzenia cerkwi była dokładnie zaplanowana przynajmniej na szczeblu administracji województwa lubelskiego. Opinia, prezentowana przez ówczesnego naczelnika wydziału narodowościowego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Henryka Suchenek - Sucheckiego, że działania te jakoby inspirowała agentura Abwery, ulokowana w Sztabie Generalnym WP, jest być może wygodna dla strony polskiej, lecz nie znajduje potwierdzenia w źródłach historycznych. Akcję nadzorował utworzony już 11.12.1936r. Komitet Koordynacyjny Dowództwa Okr ęgu Korpusu II w Lublinie. Żołnierze wojska polskiego na ruinach soboru lubelskiego 8 Na jego czele stał gen. Mieczysław Smorawiński, a jego organem wykonawczym był sztab Samodzielnego Referatu Bezpieczeństwa Wojennego DOK II pod kierownictwem ppłk Z. Krogulskiego. Kierownikiem akcji na Chełmszczyznę został dowódca 3 Dywizji Piechoty Legionów gen. Brunon Olbrycht, którego w maju 1938 r. zastąpił na tym stanowisku płk Marian Turkowski. W pracach Komitetu Koordynacyjnego wzięli udział przedstawiciele ponad 20 polskich organizacji społecznych województw: lubelskiego i wołyńskiego, ponadto przedstawiciele władz administracyjnych i profesorowie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W owe przedsięwzięcie zaangażowany był także ówczesny wojewoda lubelski Jerzy A. de Tramencourt. O akcji wiedzia ły i przynajmniej milcząco - na nią przyzwalały najwyższe władze II Rzeczypospolitej: Prezes Rady Ministrów, Felicjan S ławojSkładkowski oraz Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, marszałek Edward Rydz-Śmigły. 6.7.1938r. zwierzchnik Kościoła Prawosławnego w Polsce, metropolita Dionizy, wysłał bowiem do nich dramatyczny telegram, prosząc bezskutecznie o wstrzymanie akcji niszczenia świątyń. Tego samego dnia poseł ukraiński, dr Stefan Baran, po raz pierwszy zabrał głos na forum Sejmu w sprawie niszczenia cerkwi. Tezę, że najwyższe władze państwowe wiedziały i akceptowały ową przestępczą akcję, potwierdza także fakt, iż w całym kraju cenzura starała się nie dopuścić do publikowania informacji i krytycznych opinii na temat burzenia prawosławnych świątyń. Zarządzenia niszczenia cerkwi wydawały powiatowe komitety koordynacyjne. Samą rozbiórkę organizowały zarządy gminne na polecenie starostów, którzy blisko współpracowali z komitetami koordynacyjnymi. Wykonywały ją oddziały straży pożarnej, wojskowe oddziały saperów, wynajęci robotnicy a nawet więźniowie. Rozbiórki odbywały się pod osłoną wojska i policji. Zdarzały się przypadki bezczeszczenia świątyń i cmentarzy. Czasami, przed wyburzeniem, nie kontaktowano się z prawosławnymi duchownymi i przy rozbiórce niszczono całe wyposażenie świątyń, jednocześnie je profanując. Zarazem w stosunku do ludności, nawet biernie w rozpaczy obserwującej akty wandalizmu wobec miejsc dla niej świętych, stosowano przemoc: bito pałkami, kolbami karabinów, szczuto psami. W kilkunastu przypadkach doszło do czynnych wystąpień wiernych w obronie cerkwi. Wówczas, jak pisał Władysław Pobóg-Malinowski, ludność niepolską broniącą dostępu do świątyń, rozpędzano kolbami, bez śmiertelnych wypadków, ale ze strugami krwi. Akcja niszczenia cerkwi na południowym Podlasiu i Chełmszczyźnie w 1938r. była całkowicie bezprawna. Pozostawała w ewidentnej sprzeczności z przepisami konstytucji, gwarantującymi obywatelom m.in. wolność sumienia i wyznania, prawo do publicznego wyznawania wiary, czy zakazującymi dyskryminacji ze względu na religię. Ową bezprawność potwierdziło zwłaszcza orzeczenie Sądu Okręgowego w Zamościu w sprawie chłopów z Chmielek (powiat biłgorajski). Chłopi zostali uniewinnieni od zarzutu sprzeciwu wobec zarządzeń władz, a w uzasadnieniu wyroku sędzia Stanisław Markowski stwierdził, że: zamknięcie i zburzenie prawosławnej cerkwi nie miało ani prawnych, ani formalnych podstaw i dlatego nie mogło być sprzeciwu prawnym zarządzeniom władz. Prezes Prokuratorii Generalnej, prof. Stanis ław Bukowiecki, w imieniu skarbu państwa gotów był uznać ewentualne roszczenia majątkowe Kościoła Prawosławnego z tytułu zniszczenia jego obiektów sakralnych. Perspektywa wypłaty przez państwo wielomilionowych odszkodowań była jednym z głównych powodów uregulowania, w latach 1938-1939 statusu prawnego Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Tragiczne wydarzenia w Lubelskiem w 1938r. nie oznaczały jednak zmiany kierunku polityki państwa na tym terenie. 23.2.1939r. podczas konferencji narodowościowej w lubelskim Urzędzie Wojewódzkim wytyczono nowe kierunki polityki narodowościowej na Podlasiu i na Chełmszczyźnie. W programie tym stwierdzono konieczność jak najdalej idącego powiększenia, zwłaszcza w powiatach nadbużańskich, polskiego stanu posiadania i wyklarowania oblicza tamtejszej ludności. Chłop nadbużański, czy kolonista niemiecki musi zdecydowanie odpowiedzieć na pytanie silnej władzy państwowej i zjednoczone społeczeństwa polskiego, że jest Polakiem wyznania rzymsko-katolickiego, albo wrogiem państwowości polskiej, narzędziem polityki państw ościennych. Z wrogiem należy już walczyć, nie czekać wojny, a deklarującego się do narodu polskiego oderwać od wszystkiego, co obce polskości. Realizację przyjętych założeń planowano poprzez program osadniczowysiedleńczy, eliminację osób narodowości niepolskiej z głównych dziedzin życia publicznego i ekonomicznego. W przyjętych założeniach jednoznacznie określono stosunek do Kościoła Prawosławnego i jego perspektywy na tym terenie stwierdzając, iż: eksterminacja prawosławia przez katolicyzm, związany integralnie z narodowością polską, byłaby najbardziej pożądana z punktu widzenia polskiej racji stanu. Ocenę polityki ówczesnych decydentów obrazowo wyraził St. Cat-Mackiewicz w skonfiskowanym przez cenzurę artykule pt. "Dzieci na semaforach i zwrotnicach" w wileńskim "Słowie" z 31.7.1938r.: "Widziałem dzieci, które na szynach kolejowych ustawiały piramidkę z kamieni - pisał Cat. - Czy to były bardzo złe, bardzo zepsute dzieci? Nie - były to po prostu dzieci. Aż strach pomyśleć, co by mogły one poczynić, gdyby się dostały do semaforów, do zwrotnic, jaką spowodowałyby katastrofę. Otóż takie burzenie świątyń prawosławnych to polityka dzieci, które dostały się do semaforów i zwrotnic”. IV. "Kamienie wołać będą" Na łonie społeczeństwa polskiego przeciwko zagładzie prawosławnych obiektów sakralnych wystąpiły środowiska lewicowe, zwłaszcza związany z Polską Partią Socjalistyczną "Głos Ludu", ale także konserwatyści, skupieni wokół wileńskiego "Słowa". Episkopat Rzymskokatolicki oficjalnie nie oponował przeciwko niszczeniu chrześcijańskich świątyń w Lubelskiem. Brak jest dowodów, że hierarchia łacińska podjęła jakiekolwiek praktyczne próby przeciwdziałania tej akcji. Jedynie metropolita unicki Andriej Szeptycki w liście z 20.7.1938r., ogłoszonym 22.8.1938r. i skonfiskowanym przez władze, ujął się za prawosławnymi. Wstrząsające wypadki ostatnich miesięcy na Chełmszczyźnie - pisał Władyka - zmuszają mnie publicznie stanąć w obronie prześladowanych braci niezjednoczonych chrześcijan prawosławnych Wołynia, Chełmszczyzny, Podlasia i Polesia oraz wezwać was do modlitwy za nich i do czynów pokuty, aby wybłagać z nieba miłosierdzie pańskie. Prasa prorządowa - "Goniec Warszawski", czy umiarkowany "ICK" - potępiała list metropolity Szeptyckiego, sugerowała a nawet pisała wprost, że akcja burzenia cerkwi przeprowadzana została za wiedzą Kościoła Katolickiego. Zarazem burzenia cerkwi bronił wydawany przez pallotynów "Przegląd Katolicki". Z drugiej strony prasa katolicka post factum dementowała jednak jakikolwiek udział episkopatu katolickiego w całej sprawie. Oficjalnie Katolicka Agencja Prasowa w komunikacie z 30.9.1938 r. twierdzi ła, że Episkopat zaprzecza, iż akcja niszczenia cerkwi była ustalona między Rządem a Episkopatem Polski i Nuncjuszem. Nie zmienia to jednak faktu, że Kościół Katolicki okazał się "beneficjentem" wydarzeń z 1938 roku. 9 Akcja z 1938r. spowodowała negatywne reakcje międzynarodowe. Oburzenie i protest wyraził sobór rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej na emigracji, zebrany w Sremskich Karłowicach. Zwierzchnik Kościoła prawosławnego w Bułgarii odesłał nawet polskie odznaczenia. Drogą dyplomatyczną protestowały państwa tradycyjnie prawosławne. Zaktywizowała się emigracja rosyjska i ukraińska w Europie Zachodniej oraz w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, organizując masowe wiece protestacyjne, a także kształtując negatywny obraz Polski w tamtejszej prasie. Nieprzychylną Polsce atmosferę wykorzystywała także propaganda niemiecka. Świadczą o tym liczne publikacje ukazujące się wówczas w Wolnym Mieście Gdańsku. Historia Płockiego Soboru Prawosławnego ------------------------------------------------------------------------------------------ V. Blask łun Wydarzenia z 1938 roku pogłębiły animozje między Polakami i Ukraińcami. Wpisały się ciąg wzajemnych krzywd sięgający jeszcze epoki Wazów. Zarazem skonsolidowały mniejszość ukraińską w Polsce pomimo różnic wyznaniowych. Rachunek za politykę elit rządzących okresu międzywojennego, generalnie niezdolnych do wykroczenia poza pojmowanie Rzeczypospolitej jako państwa katolickiego w swej masie narodu polskiego, przyszło zapłacić Polakom - mieszkańcom ziem wschodnich - w czasie II wojny światowej. Tadeusz Chrzanowski po czterdziestu trzech latach od tamtych wydarzeń wspominał: I z tamtego czasu też zachowałem taką kliszę: ojca purpurowego na twarzy i krzyczącego, choć nie wolno było mu się denerwować, bo miał ciężką chorobę serca, ale wtedy to właśnie krzyczał, krzyczał na rząd, na Sławoja i na Mościckiego i nawet na Rydza, chociaż mnie uczono w szkole, że oni są mądrzy i dobrzy, więc przerażony słuchałem, jak przepowiadał, że nas kiedyś Rusini wyrżną, bez cienia litości, że nam tego nigdy nie wybaczą; [...] Baby wiejskie zbiegły się w swych sutych spódnicach i chustach i jak kokosze starały się sobą osłonić i tymi chustami, owe drewniane świątyńki, piękne, choć biedniutkie, ale wówczas przyjeżdżała straż pożarna i rozpędzała je strumieniami wody. [...] Sikawki "fajermanów" przyczyniły się do rozniecenia tysięcy owych "czerwonych kurów", które rozświetlały ostatnie noce spędzone przeze mnie w rodzinnym domu [w 1943r.- P. B.]. Nie ma wybaczenia tego aktu wandalizmu i prześladowania religijnego - przyznał na emigracji w 1956r. Jędrzej Giertych. Naród polski przyjmuje ze wstydem, że musi wziąć na siebie odpowiedzialność za ten wstrętny czyn w taki sam sposób w jaki naród niemiecki musi wziąć na siebie odpowiedzialność za czyny Hitlera, a naród hiszpański za spalenie kościołów katolickich przez komunistów hiszpańskich. Państwo Polskie przeszło jednak do porządku dziennego nad krzywdą, którą wyrządzili w sposób świadomy i zaplanowany jego funkcjonariusze, organy i służby Kościołowi o ponad tysiącletniej tradycji na ziemiach polskich oraz jego wiernym. Wydarzenia z roku 1938 nosiły tymczasem znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Żaden przedstawiciel Rzeczypospolitej Polskiej nie przeprosił dotychczas za bezprawne burzenie ortodoksyjnych świątyń w okresie międzywojennym oraz represje wobec obywateli polskich wyznania prawosławnego. Autor tekstu: Paweł Borecki, Doktor, asystent w Katedrze Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalność naukowa: prawo wyznaniowe. Autor artykułów i książek z zakresu prawa wyznaniowego. Oryginał artykułu został przedrukowany ze strony www.racjonalista.pl Sobór Przemienienia Pańskiego w 1916 roku (ze zbioru A. Sosny) Płock, 2005 rok. Przemierzam z wolna alejki Placu Obrońców Warszawy (dawny Plac Floriański). To także miejsce spacerów z mego dzieciństwa. To tutaj, wśród okazałych stuletnich drzew kasztanowych rodzice po raz pierwszy opowiedzieli mi o tragicznej dla prawos ławnych mieszkańców Płocka historii tego placu. Płock, 1865 rok. Plac Floriański od strony ul. Warszawskiej. Tu właśnie odbyła się uroczystość położenia kamienia węgielnego, a w dwa lata później ukończono budowę dużej świątyni prawosławnej, której wyświęcenia, pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, dokonał Arcybiskup Warszawski i Modliński (Nowogeorgijewski), Joannicjusz. Projektantami świątyni byli: Bronisław Brodzic-Żochowski i architekt Józef Górski. Świątynia zaplanowana początkowo na 400 wiernych, wkrótce okazała się za mała. W tych czasach liczba prawosławnych mieszkańców Płocka przekroczyła 1100 osób. Podjęto decyzję o rozbudowie, która zakończyła się ostatecznie w 1895 roku i wówczas sobór przyjął wygląd, jaki prezentuje pokazana wyżej fotografia. Płock, 1915 rok. Po ewakuacji części prawosławnych mieszkańców rozpoczyna się tragiczny okres dla świątyni. Zostaje odebrana prawosławnym. Początkowo, po przejęciu przez Wojsko, postanowiono zamienić sobór na kościół garnizonowy. Świadek wydarzeń z tamtych czasów, Maria Macieszyna, tak opisała te tragiczne chwile: „w Cerkwi zebrał się cały płocki lud prawosławny (około 500 osób), troje duchowych z rozwianymi włosami wydawali polecenia. Rzemieślnicy rozbierali pięknie rzeźbione ołtarze. Niektórzy spośród zebranych płakali. Burzenie ołtarzy, zgnębienie duchownych w mocno powycieranych sutannach, załamane ręce i pełne boleści postacie parafian, robiły okropne wrażenie..”. Ostatecznie w 1919 roku sobór zostaje zamieniony na kościół garnizonowy. Płock, 1928 rok. Magistrat Miasta Płocka, na wniosek ówczesnego prezydenta, Stefana Zbrożyny, wydał zgodę na przystąpienie do „prac remontowych”, które miały polegać na zdjęciu wież i usunięciu krzyży prawosławnych. Robotnicy ochoczo przystąpili do „remontu”. Po zrzuceniu krzyży i rozebraniu wież dokonano zburzenia ścian, potem usunięto nawet fundamenty. W dniu 19 grudnia 1929 roku Dziennik Płocki doniósł o zakończeniu prac porządkowych, a dziennikarz skrupulatnie zanotował, że w fundamentach znaleziono puszkę z aktem erekcyjnym i pięć złotych monet. Opracował Andrzej Łapko, z wykorzystaniem źródeł Dariusza Anchipiuka na stronie www.cerkiew.pl 10 Nowe struktury terenowe Bractwa Nowe struktury terenowe Bractwa -------------------------------------------------------------------------------- Białostockie Koło Terenowe Warszawskie Koło Terenowe W dniu 23 grudnia 2005r. zostało powołane do życia Białostockie Koło Terenowe Bractwa św. św. Cyryla i Metodego. Utworzenie w/w Koła było wynikiem realizacji Uchwały Walnego Zebrania Delegatów Bractwa, z dnia 15 października 2005r. Nowa terenowa struktura Bractwa na terenie miasta i okolic Białegostoku powinna zaktywizować środowisko inteligencji prawosławnej wokół najważniejszych zadań statutowych Bractwa. W zebraniu Założycielskim Koła, które miało miejsce w Centrum Kultury Prawosławnej wzięło udział 33 delegatów z różnych parafii prawosławnych miasta Białegostoku, w tym nowo wybrany Zarząd Główny Bractwa, z przewodniczącym, prof. Andrzejem Łapko. Zebranie rozpoczęło się od wspólnej modlitwy, którą poprowadził dotychczasowy opiekun duchowy Bractwa, proboszcz parafii p.w. Proroka Eliasza, ojciec Mikołaj Borowik. Zebrani podjęli uchwałę o powołaniu Białostockiego Koła Terenowego Bractwa. W tajnym głosowaniu wybrano trzyosobowy Zarząd Koła oraz Komisję Rewizyjną, w następującym składzie: W dniu 9 lutego 2006r. miało miejsce Zebranie Założycielskie Warszawskiego Koła Terenowego Bractwa. W zebraniu zorganizowanym w świetlicy parafialnej Warszawskiego Soboru św. Marii Magdaleny na Pradze wzięli udział dostojni goście na czele z Jego Eminencją, Wielce Błogosławionym Sawą, Metropolitą Warszawskim i całej Polski, proboszczem Soboru św. Marii Magdaleny, ks. Anatolem Szydłowskim i wikariuszem ks. Jerzym Kulikiem. Z ramienia Zarządu Głównego w zebraniu wziął udział przewodniczący ZG, prof. Andrzej Łapko i członek Białostockiego Koła Terenowego, prof. Jan Piwnik. Na wstępie Zebrania głos zabrał Metropolita Sawa, który przybliżył zebranym ponad piętnastoletnią historię istnienia Bractwa i zdefiniował aktualne cele działania naszej organizacji apelując o aktywne włączenie się inteligencji warszawskiej w realizacji zadań statutowych Bractwa. Jednocześnie przedstawił opiekuna duchowego Koła, w osobie ks. Jerzego Kulika. Zebrani członkowie założyciele jednogłośnie podjęli decyzję o powołaniu do życia Warszawskiego Koła Terenowego Bractwa. W tajnym głosowaniu wybrano trzyosobowy Zarząd Koła oraz Komisję Rewizyjną, w następującym składzie: Zarząd Koła Terenowego w Białymstoku: Aleksy Mularczyk – Przewodniczący Zarządu Mikołaj Nazaruk – Vice przewodniczący Zarządu Andrzej Plewa – Skarbnik Zarządu. Komisja Rewizyjna Koła w Białymstoku: Mikołaj Kuryło - Przewodniczący Wiera Greczan – Vice przewodnicząca Piotr Kruk - Członek. Jego Eminencja Sawa, Metropolita Warszawski i Całej Polski oraz Jego Ekscelencja Jakub, Biskup Białostocki i Gdański błogosławili nowo wybrane władze Koła terenowego. Władyka Jakub powierzył obowiązki opiekuna duchownego Białostockiego Koła Terenowego naszego Bractwa mnichowi Ławry Supraskiej, ks. hieromnichowi Pafnucemu. Koło Białostockie podjęło aktywną pracę w środowisku Białostockiej inteligencji prawosławnej, organizując spotkania w siedzibie Zarządu Głównego Bractwa. Ostatnie tego rodzaju spotkanie miało miejsce w dniu 17 marca 2006r. Zarząd Koła w Warszawie: Bazyli Piwnik – Przewodniczący Zarządu Koła Roman Romaniuk – Vice przewodniczący Wiktoria Sokurenko – Skarbnik Zarządu. Komisja Rewizyjna Koła w Warszawie: Borys Kierdaszuk - Przewodniczący Olga Florczak – Vice przewodnicząca. Powołane do życia Koło Warszawskie jest już trzecim Kołem Terenowym Bractwa, działającym na terenie Diecezji Warszawsko-Bielskiej. Obecnie, zaledwie w miesiąc po zorganizowaniu, Koło Warszawskie włączyło się bardzo aktywnie w nurt działalności statutowej Bractwa, organizując już kilka spotkań, które w odbiły się szerokim echem w środowisku prawosławnej Warszawy. Z. Posiedzenie Zebrania Założycielskiego Koła Terenowego Bractwa w Białymstoku Członkowie Założyciele Koła Terenowego Bractwa w Warszawie 11 Z życia Kół Terenowych Bractwa Z życia Kół Terenowych Bractwa Siemiatyckie Koło Terenowe Hajnowskie Koło Terenowe W dniu 1 stycznia 2006r., w świetlicy parafii pod wezwaniem św. św. Apostołów Piotra i Pawła odbyło się zebranie sprawozdawczo - wyborcze Koła Terenowego naszego Bractwa w Siemiatyczach. W zebraniu, które poprzedziła liturgia święta uczestniczyli: proboszcz w/w parafii, ojciec Andrzej Jakimiuk, opiekun duchowy Koła, ojciec Rościsław Białomyzy, a także przedstawiciele Zarządu Głównego Bractwa w składzie: przewodniczący Z. G. - prof. Andrzej Łapko i skarbnik Z. G. Aleksander Sołowjanowicz. Zebranie rozpoczęło się wspólną modlitwą. Następnie krótką informację o działalności i aktualnych problemach Koła w Siemiatyczach przedstawił dotychczasowy przewodniczący, brat Mikołaj Mantur., a także proboszcz parafii św. św. Apostołów Piotra i Pawła, ojciec Andrzej Jakimiuk. Przewodniczący Z.G. prof. A. Łapko nakreślił najważniejsze zadania, jakie stoją przed Kołem terenowym w Siemiatyczach, w 2006 roku, a konkretnie wspieranie akcji pozyskiwania środków finansowych na opłacenie kosztów wykonania projektu oczyszczalni ścieków na św. Górze Grabarce. Zebranie wyraziło absolutorium ustępującemu Zarządowi i wybrało nowy Zarząd i Komisję Rewizyjną Koła, w następującym składzie: W dniu 19 lutego 2006r. miało miejsce zebranie Hajnowskiego Koła Terenowego Bractwa Prawosławnego św. św. Cyryla i Metodego. W zebraniu zorganizowanym w świetlicy parafialnej cerkwi św. Trójcy wzięli udział członkowie, sympatycy bractwa oraz ks. Sławomir Chwojko. Z ramienia Zarządu Głównego Bractwa w zebraniu wziął udział przewodniczący prof. Andrzej Łapko, sekretarz Aleksander Sosna i członkowie Białostockiego Koła Terenowego, prof. Jan Piwnik i Mikołaj Nazaruk. Na wstępie zebrania przewodnicząca Koła Terenowego Bractwa Nela Szczuka przedstawiła informacje o działalności koła za ubiegły rok i planie działania na 2006 rok. Należy w tym miejscu wymienić efekty działania Koła Hajnowskiego: - przekazanie darowizn dla klasztorów w Supraślu, Ujkowicach oraz parafii w Gryficach i Zapa łowie, - organizacja wigilii dla samotnych z hajnowskich parafii prawosławnych, - współorganizacja Hajnowskich Spotkań z kolędą prawosławną, -organizacja spotkań choinkowych - przekazanie paczek żywnościowych dla osób w trudnej sytuacji materialnej, - organizacja półkolonii dla dzieci z rodzin patologicznych i znajdujących się w trudnej sytuacji, - wsparcie materialne pobytu m łodzieży z Liceum Humanistycznego z Mińska na Białorusi, - zakup pomocy dydaktycznych do nauczania religii dla szkół w Hajnówce, - organizowanie pielgrzymek, - organizacja Dnia Służby Zdrowia i Dnia Nauczyciela. W dyskusji jaka wywiązała się po wystąpieniu zebrani przedstawili propozycje innych działań, które mogą być ujęte w planie bieżącej działalności. Następnie przewodniczący Zarządu Głównego Bractwa prof. Andrzej Łapko, poinformował o pełnym poparciu i pomocy ze strony Zarządu Głównego dla Koła Hajnowskiego. W formie prezentacji multimedialnej zapoznał zebranych z działalnością Zarządu Głównego Bractwa w 2005 r. Zebranie zakończyła prezentacja slajdów z pielgrzymki do Klasztoru na Wyspach Sołowieckich w Rosji, o której opowiedział prof. Andrzej Łapko. Zarząd Koła Terenowego Bractwa w Siemiatyczach: Ewa Gajewicz – Przewodnicząca, Adam Moiczek – Vice przewodniczący Władysław Leoniuk – Skarbnik Komisja rewizyjna Koła w Siemiatyczach: Walentyna Łuczko – przewodnicząca, Wiera Sidorczuk – vice-przewodnicząca. Olga Jakimiuk - członek. Jego Eminencja, Metropolita Sawa, listem nades łanym na adres Zarządu Głównego, błogosławił nowo wybrane władze Koła Terenowego Bractwa w Siemiatyczach. Zarząd Koła aktywnie włączył się w realizację zadań statutowych Bractwa. Na dzień 26 marca zaplanowano zorganizowanie szerokiego Zebrania Dotychczasowychi potencjalnych członków Bractwa, z udziałem przedstawicieli Zarządu Głównego. Serwis internetowy Bractwa Nasza strona internetowa jest włączona do portalu www.cerkiew.pl. Adres strony internetowej to: www.cerkiew.pl/bractwocim/ Zebranie wyborcze Koła Terenowego w Siemiatyczach – 01.01.2006 r. Uczestnicy zebrania Koła Terenowego Bractwa w Hajnówce 12 Działalność Zarządu Głównego Działalność Zarządu Głównego Akcja pozyskiwania 1% odpisów od podatku z przeznaczeniem na wsparcie św. Góry Grabarki Trwa akcja pomocy przy wypełnianiu formularzy podatkowych Zarząd Główny Bractwa św. św. Cyryla i Metodego, działając z błogosławieństwem Jego Eminencji Sawy, Metropolity Warszawskiego i Całej Polski, włączył się w starania Hierarchii Naszej Cerkwi o uzyskanie funduszy na rozbudowę infrastruktury na Św. Górze Grabarce, tak bliskiej sercu każdego prawosławnego mieszkańca Polski. Odpiszmy 1% od podatkuMożemy wspomóc klasztor na św. Górze Grabarce W chwili obecnej najpilniejszym zadaniem w zakresie infrastruktury św. Góry Grabarki jest budowa oczyszczalni, o czym pisaliśmy w numerze 3-4/2005. W tej sprawie Bractwo św. św. Cyryla i Metodego, jako jedna z dwu prawosławnych Organizacji Pożytku Publicznego zwraca się raz jeszcze do Was, drodzy Bracia i Siostry, o przekazywanie w roku 2006 darowizn lub 1% odpisów z przeznaczeniem na sfinansowanie ww. kosztów dokumentacji projektowej. Jeśli, tak jak w roku 2005, zechcecie dokonać tych odpisów na nasze konto bankowe, uzyskamy w ten sposób niezbędną kwotę do wykonania w/w dokumentacji, co z kolei umożliwi złożenie wniosku o sfinansowanie tej inwestycji. -------------------------------------------------------------------------------Zarząd Główny Bractwa kontynuuje akcję profesjonalnej pomocy, przy wypełnieniu formularzy typu PIT za rok podatkowy 2005. W dwu pierwszych miesiącach 2006 roku przez pokój siedziby Bractwa przewinęło się już około 100 interesantów zainteresowanych taką pomocą, wskutek czego zwiększyliśmy liczbę osób udzielających konsultacji. Umożliwi to nawet szybsze uzyskanie pomocy w tym zakresie. Skorzystanie z pomocy Bractwa jest nadal możliwe 00 00 w każdy czwartek, w godzinach od 17 - 19 , w Centrum Kultury Prawosławnej w Białymstoku przy ul. św. Mikołaja 5. Zapraszamy do skorzystania z Naszej pomocy ! Wypełnienie PIT-u jest bezpłatne, należy przynieść tylko ze sobą niezbędne dokumenty, takie jak kopie faktur do odpisów za remont, dowody wpłat z tytułu darowizn, a także nie zapomnieć o numerach osobistych typu NIP, PESEL, itd. Przekazanie ikony NMP ufundowanej przez Bractwo do Centrum Kultury Prawosławnej w Białymstoku -------------------------------------------------------------------------------W dniu 23 stycznia 2006 roku miało miejsce uroczyste przekazanie, na ręce Ordynariusz Diecezji Białostocko Gdańskiej, Władyki Jakuba, wielkoformatowej ikony Bugorodzicy nazywanej „Kaspierowska”, którą Zarząd Główny Bractwa ufundował na potrzeby Centrum Kultury Prawosławnej w Białymstoku. Zdaniem Zarządu Głównego Akcja pozyskiwania 1% odpisów przebiega bardzo pomyślnie. Na dzień 15 marca stan naszego konta powiększył się już o kwotę około 11.000 zł. Jest to jednak ciągle za mało, aby pokryć bieżące potrzeby związane z planami rozbudowy infrastruktury wokół świętej Góry Grabarki. Dlatego zwracamy się do Was, drodzy Bracia i Siostry, którzy jeszcze nie wybraliście Organizacji Pożytku Publicznego, w celu dokonania odpisu 1% od podatku dochodowego za rok 2005. Prosimy wybierzcie naszą organizację! Wasze odpisy przybliżają realność wykonania zadań przygotowawczych (projekt), co pozwoli uzyskać duże środki z Funduszy Ochrony Środowiska. Wewnątrz Biuletynu nr 1/2006 zamieszczamy wkładkę z przekazem i opisem podstawowych zasad dotyczących dokonywania 1% odpisów od podatku i darowizn. Szczegółowe sprawozdanie z Akcji 1% odpisów od podatku przedstawimy w numerze 2-2006 naszego Biuletynu. Natomiast w dniu 24 maja 2006 roku, w dniu święta naszych patronów, św. św. Cyryla i Metodego, zostanie zorganizowany Molebien w intencji wszystkich ofiarodawców, podczas którego zostaną odczytane imiona podawane na blankietach wpłaty. Ikona ta (moment przekazania widoczny wyżej na fotografii), została napisana przez Siostry z Klasztoru św. Marii i Marty w Dojlidach, zamieni ła istniejącą do niedawna w głównej sali konferencyjnej Centrum, tkaninę z wizerunkiem kopii tej bardzo czczonej ikony. Na odwrocie przekazanej ikony, umieszczona została informacyjna tabliczka: Ikona ufundowana przez Stowarzyszenie Bractwo Prawosławne św. św. Cyryla i Metodego z przeznaczeniem do Centrum Kultury Prawosławnej w Białymstoku, przekazana w dniu 23 stycznia 2006 roku na ręce Jego Ekscelencji Biskupa Jakuba, Ordynariusza Diecezji Białostocko Gdańskiej 13 Spotkanie po latach w Szczecinie ----------------------------------------------------------------------------------------------- W końcu października 2005 r., nasz wnuk Paweł z żoną Marzeną zaproponowali mi i mojej żonie wycieczkę do Szczecina, miasta z którego wyjechaliśmy przed 53 - laty. Wycieczka ta przypomniała nam lata naszej młodości. Tam, od jesieni 1945 roku, pracowałem i studiowałem. Tam urodziły się nasze dzieci (syn i córka). Tam, w 1946r. uczestniczyliśmy w organizowaniu i tworzeniu parafii prawosławnej p. w. Św. Mikołaja, której byliśmy członkami do wyjazdu ze Szczecina, w 1952 roku. W tym bowiem roku, po ukończeniu Wyższej Szkoły Inżynierskiej, otrzymałem nakaz pracy w Białegostoku. Odwiedziliśmy z żoną prawie wszystkie miejsca, gdzie bywaliśmy sami, a potem z wspólnie z naszymi dziećmi, gdzie spotykaliśmy się z przyjaciółmi, czy znajomymi. Przypomnieliśmy sobie Szczecińskie Wały Chrobrego, Zamek Piastowski, odbudowaną „Starówkę”, dzielnice Pogodno, Niebuszewo, Jasne Błonia, Jezioro Głębokie, Lasek Arkoński. Odwiedziliśmy także Jezioro Szmaragdowe (w znajdującym się tam Zajeździe mieliśmy zakwaterowanie – była to miła niespodzianka, przygotowana przez naszych wnuków). Odwiedziliśmy również gmach Politechniki Szczecińskiej oraz byliśmy w domu przy ulicy B. Krzywoustego, gdzie mieszkaliśmy prawie siedem lat. Oczywiście, przez ponad pół wieku, jakie upłynęło od naszego pobytu w centrum Szczecina, nastąpiły bardzo duże zmiany. Kino „Pionier” przy Alei Wojska Polskiego było kiedyś niewielkie i tanie, obecnie ma zmieniony całkowicie wystrój wnętrza - pozostała jedynie nazwa. Nie ma w śródmieściu zburzonych budynków, nie ma pustostanów. Jest natomiast wiele nowych bloków, bądź odbudowanych obiektów użyteczności publicznej lub olbrzymich lokali handlowych, czy gastronomicznych. Przypominaliśmy sobie cerkiew na ulicy Bogusława, gdzie przed laty w Noc Paschalną procesja odbywała się wewnątrz stosunkowo niewielkiego pomieszczenia. Porównywaliśmy to wnętrze do wielkości obecnej cerkwi przy ulicy Wawrzyniaka 7, której rozmiary i wystrój wnętrza są dziś porównania bardziej okazałe i odpowiadające wymaganiom stawianym „prawdziwym” cerkwiom (może za wyjątkiem kierunku usytuowania ołtarza i braku możliwości procesji wokół cerkwi. Oprócz wystroju wnętrza cerkwi na ul. Wawrzyniaka na szczególne wyróżnienie zasługuje sam przebieg nabożeństw. Mieliśmy zaszczyt i przyjemność uczestniczyć w sobotę wieczorem na „Wsienocznom bdienii”, a w niedziel ę - na św. Liturgii sprawowanej przez ojca Pawła Stefanowskiego (obecnego proboszcza tutejszej parafii), z udziałem niewielkiego, lecz doskonałego chóru cerkiewnego pod kierownictwem Pana Adama Kondraciuka. Pamiętaliśmy o tym, że 16 kwietnia 2004r. odbyła się w Szczecinie uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego pod nowobudowaną cerkiew pod wezwaniem Św. Mikołaja, która jest obecnie wznoszona przy ul. Starzyńskiego (niedaleko Wałów Chrobrego - prawie w samym centrum Szczecina). W uroczystości „zakładki” kamienia węgielnego przewodniczył Jego Eminencja Sawa, Metropolita Warszawski i Całej Polski, w asyście hierarchów Cerkwi, licznego grona duchowieństwa, przy udziale zaproszonych gości i dużej ilości wiernych. Była tam także obecna m.in. grupa prawosławnych pielgrzymów z Białegostoku. Dzięki uprzejmości Matuszki ojca Pawła, mieliśmy możliwość zwiedzić budowę nowej cerkwi i podziwiać jej układ wewnętrzny, konstrukcję oraz stopień zaawansowania robót budowlanych. W okresie minionego roku, do chwili obecnej rzeczywiście zrobiono bardzo dużo. Jesteśmy pełni podziwu dla zaangażowania się społeczności prawosławnej Szczecina, a szczególnie Proboszcza ojca Pawła w realizację trudnego, a przede wszystkim kosztownego dzieła budowy nowej cerkwi, chyba pierwszej budującej się od fundamentów na tak zwanych Ziemiach Zachodnich. Autorem projektu budowanej cerkwi jest znany architekt ze Szczecina, Pan Marek Gnaś. Życzymy ks. Proboszczowi oraz wszystkim członkom parafii w Szczecinie wytrwałości i wiary w pomyślną realizację podjętego zadania. Pamiętajmy, że naszym braciom żyjącym w diasporze i często w wielkim rozproszeniu jest znacznie trudniej podjąć się budowy cerkwi, niż np. prawosławnym mieszkańcom Podlasia. W przypadku Szczecina, bez przesady można powiedzieć, że budowa nowej Cerkwi jest wydarzeniem na miarę „cudu”,, zaistnienie którego możemy zobaczyć na własne oczy, jak stosunkowo niewielka grupa prawosławnych, ludzi Wielkiej Wiary, podjęła trud budowy „prawdziwego” Domu Bożego dla siebie i dla przyszłych pokoleń. Budowa nowej cerkwi w Szczecinie raduje i cieszy nas również i umacnia w wierze. Niech Dobry Bóg dopomoże w jak najszybszym, pomyślnym zakończeniu budowy cerkwi w Szczecinie na chwałę Bożą. W tym miejscu chciałbym zaapelować do ludzi dobrej woli, prosząc w imieniu społeczności prawosławnej Szczecina o wsparcie finansowe budowy cerkwi. Oto numer konta: Parafia Prawosławna św. Mikołaja PKO BP II Oddział w Szczecinie 25 1020 4795 00009502 0008 1380 z dopiskiem : „Na budowę cerkwi” Drodzy Bracia, pomóżmy w budowie Domu Bożego! Oprócz opisanych wyżej wrażeń i przeżyć spotkała nas w Szczecinie jeszcze jedna przyjemność, a mianowicie: poznaliśmy przezacnych, miłych i sympatycznych przyjaciół naszego wnuka. Oni sprawili, że mogliśmy być wszędzie tam gdzie chcieliśmy, pokazali nam najcenniejsze, warte zobaczenia obiekty. Za ich opiekę i bezinteresowną pomoc, tą drogą składamy serdeczne słowa podziękowania. Bóg zapłać! Wyjechaliśmy bardzo szczęśliwi i zadowoleni, zauroczeni odbudowanym i rozbudowanym Szczecinem i ludźmi, z którymi dane nam było się spotkać i przebywać w ich towarzystwie. Za wycieczkę do Szczecina i mile spędzony tam czas, dziękujemy naszym kochanym i drogim wnukom. Makieta nowo budowanej Cerkwi w Szczecinie Makieta nowo budującej się Cerkwi w Szczecinie Szczęśliwi i zadowoleni z wyprawy do Szczecinamałżeństwo Nikitorowiczów 14 8 marca, współczesne święto kobiet, jak do tego święta odnosi się Cerkiew ------------------------------------------------------------------------------------Oddawanie czci kobietom w dniu 8 marca rozpoczęto w starożytnym Rzymie. W pierwszym tygodniu marca obchodzono Matronalia, święto związane z początkiem nowego roku, macierzyństwem i płodnością Tego dnia matrony zamężne kobiety wolnego urodzenia - były obdarowywane przez swoich mężczyzn i były оtaczane szacunkiem i troską. Prócz tego, 8 marca nawet niewolnice były zwalniane ze swoich codziennych obowiązków. Ubrane w ładne stroje, z wonnymi w wiankami na głowach, rzymianki przychodziły do świątyni bogini ogniska domowego - Westy. Historię świętowania międzynarodowego dnia kobiet przyjęto łączyć z imieniem niemieckiej rewolucjonistki Klary Zetkin. Ona to, w 1910r., podczas II Międzynarodowej Konferencji Kobiet-Socjalistek w Kopenhadze, proklamowa ła ideę corocznego obchodzenia 8 marca jako dzień narodzin żeńskiego proletariatu. Wybór Zetkin właśnie 8-go marca jako daty świętowania w nowej formie Międzynarodowego Dnia Kobiet wywołuje różnorodne interpretacje. W rzeczy samej, to dzień „kobiety wyzwolonej”, a później dzień” kobiety rewolucjonistki”. Zgodnie z powszechnie znaną wersją, Dzień Kobiet nawiązuje do wydarzeń 1857 roku, gdy w dniu 8 marca robotnice nowojorskich fabryk tekstylnych urządziły przemarsz ulicami miasta. Manifestantki żądały 10 godzinnego dnia pracy, oświetlonych i suchych pomieszczeń pracy, zrównania płac z mężczyznami. Kobiety w tym czasie pracowały po 16 godzin dziennie zarabiając grosze. Mężczyźni w efekcie swoich wystąpień zdołali wywalczyć 10 godzinny dzień pracy. W licznych przedsiębiorstwach w USA powstały organizacje związków zawodowych. W ten historyczny dzień 8 marca w licznych dzielnicach Nowego Jorku setki kobiet wyszły by demonstrować-żądając m.in. prawa wyborczego. Jednakże szereg historyków podaję inną- religijną przyczynę-powstania tego święta, zgodnie z którą zamiarem Klary Zetkin było powiązanie żeńskiego socjalistycznego ruchu z historią jej narodu - narodu żydowskiego. А mianowicie z tą kartą historii, która opowiada o Esterze, żonie perskiego władcy Kserksesa. Estera jako królowa, wykorzystując nieograniczony wpływ swojej urody na Kserksesa, ocaliła swój naród żydowski, przed zagładą. Otrzymawszy od króla (nie mającego pojęcia o jej pochodzeniu) obietnicę, że on zlikwiduje wszystkich wrogów które będą nastawały na naród żydowski Estera tym zapobiegła planowanym „żydowskim pogromom”. Estera obróciła królewski rozkaz przeciwko samym Persom, żądających zagłady Żydów. Zginęło ponad 75 tysięcy wrogów narodu żydowskiego. W imię tego, dzień 13 Аdara (nazwa żydowskiego miesiąca przypadającego na przełom lutego i marca) był świętowany jako święto Purym tj. „święto losów„. Było to święto radosne i świętowano je również 14 i 15 Adara. Data świętowania Purym w żydowskim kalendarzu religijnym jest ruchoma, tak jak w prawosławnym data świętowania Paschy. Jednakże, dzień świętowania Purym, przypadający w 1910 roku na 8 marca, utrwalił się jako zwyczaj i termin stały po dzień dzisiejszy. ----------------------------------------------------------------------------------------------- Biuletyn Informacyjny – Kwartalnik Wydawca: Zarząd Główny Bractwa Prawosławnego św. św. Cyryla i Metodego w Białymstoku Redagują: A. Łapko, A. Sosna, A. Sołowianowicz, A. Nikitorowicz, J. Matwiejuk. Skład komputerowy: A. Łapko W Rosji pierwszy raz Międzynarodowy Dzień Kobiet obchodzono w 1913 roku, w Petersburgu. W petycji do mera miasta było podane o organizowaniu „naukowego poranka na temat problematyki kobiet». Władze dały zgodę. 2 marca 1913 roku w budynku Kałasznikowskiej giełdy zbożowej na ul. Połtawskiej zebrało się półtora tysiąca ludzi. Zaproszenie na naukową prelekcję obejmowało następujące tematy: prawo głosu dla kobiet; państwowe zabezpieczenia macierzyństwa; o drożyźnie życia. W następnych latach w wielu państwach Europy 8 marca lub koło tego dnia kobiety organizowały marsze pacyfistyczne przeciw wojnie. W Polsce święto kobiet zostało zauważone dopiero po drugiej wojnie światowej. W dniu tym, w okresie PRL, kobietom w zakładach pracy składano życzenia i wręczano prezenty (rajstopy, mydło, kawę) – i – pojedynczego tulipana. W świadomości społecznej Polaków po dziś dzień panuje dość powszechne przekonanie, że obchodzony 8 marca Międzynarodowy Dzień Kobiet został wymyślony przez komunistów. W rzeczywistości jak wykazano wyżej początki międzynarodowego dnia kobiet, choć wywodzące się z szeroko pojętych tradycji lewicowych, nie miały z komunizmem nic wspólnego. Stopniowo Międzynarodowy Dzień Kobiet tracił w kraju swoje polityczne zabarwienie. W 1977 roku Organizacja Narodów zjednoczonychя ogłosiła 8 marca Międzynarodowym dniem Kobiet. Słowo „walka w nazwie święta znikła, а 8 marca stało się świętem kobiet, wiosny i miłości. Centralne obchody Międzynarodowego Dnia Kobiet zostały w Polsce zlikwidowane w 1993r., zaś to definitywnie zniosła je... kobieta - Premier Hanna Suchocka. Po rozpadzie Związku Radzieckiego dzień 8 marca pozostał w wykazie świąt państwowych w Federacji Rosyjskiej i w krajach WSN: Azerbejdżanie, Gruzji, Kazachstanie Kirgizji, Mołdawii, Tadżykistanie oraz Białorusi i Ukrainie. Pozdrawiając nasze miłe Panie w dniu 8 marca z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet liczni mężczyźni nawet nie podejrzewają, iż tym samym faktycznie błogosławią swoje żony na występki Herodiady, a swoje córki wprowadzają ma drogę Salome. Albowiem następnego dnia, 9 marca, Cerkiew prawosławna czci pamięć, największego wśród urodzonych przez kobietę świętego proroka Jana Chrzciciela (Priedtieczy), zamordowanego na rozkaz Heroda za napiętnowanie jego niekanonicznego i rozwiązłego związku z żoną swego brata Filipa,Herodiadą. Zarówno 8 jak 9 marca w większości przypadków wypadają w okresie Wielkiego Postu i z tego względu powinno się zachować umiar i powstrzymanie się od wszelkich uciech, a skupić się na modlitwie i medytacji. Oto co mówi znany rosyjski teolog, o. diakon Andriej Kurajew: „Przyczyna mojej niechęci do dnia Kobiet 8 marca jest bardzo prozaiczna. Będąc człowiekiem wierzącym i przy tym prawosławnym ja znam inne święto prawosławnej Kobiety „Dzień niewiast niosących myrro”- świętowany zawsze w trzecią niedzielę po Zmartwychwstaniu. Mówię te słowa nie dlatego, że mój stosunek do Klary Zetkin stał się nagle negatywny ale dlatego, aby i w naszym prawosławnym domu było swoje święto.” Na podstawie: www.Pravoslavie.ru - Newsprom.ru z 08 / 03 / 04 Opracowała - Joanna Sołowianowicz ------------------------------------------------------------------------------------------ Adres Redakcji: 15-420 - Białystok, ul. Św. Mikołaja 5, p.1. e,mail: [email protected] Druk: Drukarnia Monasteru Supraskiego, 16-030 Supraśl, ul. Klasztorna 1 15 Aleksandrów Kujawski - cerkiew św. Aleksandra Newskiego W roku 1875 rząd wydzielił na nią z budżetu 35 tys. rubli. Cerkiew wzniesiono według projektu synodalnego architekta 2 Trusowa na placu o powierzchni 2800 m obok dworca kolejowego. Wyświęcono ją 8 września 1877 roku. Murowaną z cegły świątynię zwieńczał ośmioboczny bęben z kopułą nad częścią ołtarzową i dwukondygnacyjna dzwonnica. Projekt z niewielkimi zmianami powtórzono w Grajewie, Mławie, Granicy i Słupcy. Dwudziestego trzeciego sierpnia 1879 roku świątynię odwiedzi car Aleksander II, który udawał się na spotkanie z cesarzem Wilhelmem. Po odzyskaniu niepodległości w latach dwudziestych usunięto z cerkwi kopułę i dzwonnicę, następnie ją rozebrano. W latach siedemdziesiątych na pustym placu stanął pawilon handlowy. 16