Byłem karaluchem - Jeszcze tego nie słyszałeś
Transkrypt
Byłem karaluchem - Jeszcze tego nie słyszałeś
Jakub Gaoko • Byłem karaluchem Byłem karaluchem. Biegałem sobie radośnie po drewnianej klepce podłogi w niedużym pokoju, do którego zwabiła mnie wilgotna samotnośd i bezpieczeostwo odosobnienia. Całymi dniami wspinałem się po białych ścianach i goniłem za cienką, czarną siatką ich pęknięd. Wyszukiwałem sobie ciemne szczeliny gdzieś za regałem albo pod biurkiem i przesiadywałem tam całymi nocami, kontemplując smakowite okruchy w podłodze i włosy pod łóżkiem. Mój żywot był spokojny, schematyczny i zupełnie niczym się nie wyróżniający spośród żywotów setek innych karaluchów na świecie. Lubiłem, gdy taki był. W pokoju, gdzie przesiadywałem, mieszkała pewna dziewczyna. Z ludzkiego punktu widzenia pewnie bardzo ładno – ale co tam ja, jakiś karaluch, mogę się znad. Przez wiele miesięcy byliśmy wzajemnie nieświadomi swojej egzystencji w jednym pomieszczeniu: dziewczyna siadała do biurka i coś przy nim pisała w skupieniu, podczas gdy ja obiegałem nogę łóżka, zachwycony okręconym wokół niej włosem. Gdy kładła się spad, ja już buszowałem po drugiej stronie pokoju za regałem. Mijaliśmy się tak miesiącami. Dziewczyna praktycznie nie wychodziła z pokoju, nie miała też żadnych gości, ale jakoś nigdy nie przyszło jej do głowy, że może mieszkad z karaluchem. Aż do pewnego dnia. Postanowiłem odkryd nowe tereny i wlazłem po drewnianej nodze biurka na jego blat. Znajdowała się na nim cała masa fascynujących przedmiotów, o których sposobie działania ja, karaluch, mogłem tylko pomarzyd. Przeglądałem je sobie wesoło, biegając po biurku swoim typowym, szybkim truchtem, aż zdałem sobie sprawę, że ktoś mnie obserwuje. Okazało się, że w międzyczasie dziewczyna dosiadła się do biurka i teraz patrzyła w skupieniu na mnie. Odwróciłem się w jej stronę i odwzajemniłem wzrok – wtedy nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, jakie to będzie miało konsekwencje. Gdy przyjrzałem się wpatrzonej tak we mnie swoimi zamglonymi, rozmarzonymi oczami dziewczynie, zdałem sobie sprawę, że moje życie było dotąd zupełnie bezcelowe. Bezsensowne były moje tułaczki po pokoju, wygrzebywanie okruchów z podłogi też wcale nie zasługiwało na miano sensu mojego życia, a te samotne włosy, walające się tu i tam, zupełnie nie miały tak naprawdę czym zachwycad. To jej włosy były cudowne, gdy tak naturalnie wyrastały z zupełnie nieprzypominającej karalucha głowy. To jej wzrok miał wszelkie predyspozycje, by nadawad sens życiom. To jej zupełnie niezrozumiała dla mnie uroda, którą przeczuwałem jakoś podpancernie, mogła zachwycad. I w ten sposób moje dotychczasowe życie zostało wywrócone do góry nogami. Poddałem się zupełnie dziewczynie, gdy wzięła mnie do ręki i przypatrywała mi się zafascynowana. Chciałem byd miły, więc zaskrzypiałem parę razy czułkami, ale nie wiem, czy w ogóle zwróciła na to uwagę. Położyła mnie na plecach, odbierając tym samym prawo do wpatrywania w nią. Wierzgałem nogami, lecz nijak nie mogłem się odwrócid do należytej pozycji. Po chwili poczułem ostry ból między moimi sześcioma nogami. Dziewczyna rozcięła mi nożem brzuch i wyciągnęła małą, czarną kropkę. Zwyczajny człowiek mógłby spokojnie pomylid ją z jakimś paprochem. Może z pchłą, bo kropka pulsowała rytmicznie i gdyby ją położyd na jakimś podłożu, pewnie by za sprawą tego ruchu delikatnie podskakiwała. To, co trzymała teraz na dłoni dziewczyna, nie było jednak paprochem, ani pchłą. Ta czarna kropka była moim karaluszym sercem. 1 www.cth.boo.pl - Teraz będziesz na zawsze mój. – powiedziała, po czym połknęła kropkę i popiła stojącą na biurku w niedużej szklance wodą. Nie mogłem wiedzied, że serca karaluchów są dla ludzi niestrawne. Serce jest przecież sercem i powinno przejawiad takie same właściwości niezależnie od tego, czy należy do człowieka, czy jakieś ohydnego insekta. Moje serce spoczęło jednak na dnie żołądka dziewczyny i spokojnie opierało się działaniu wszelkich enzymów trawiennych. Biło dalej wewnątrz jej układu pokarmowego i już nigdy miało się z niego nie wydostad. Od tamtego zdarzenia nasze relacje uległy drastycznej zmianie. Nie byliśmy już dwoma autonomicznymi żyjątkami, które egzystują w jednym pokoju, nie wiedząc nawet o swoim istnieniu. Nie wiem, czy to ten jej rozmarzony wzrok mnie tak zahipnotyzował i omotał, czy może fakt, że zjadła moje serce połączył nas jakimś mrocznym, nierozerwalnym paktem, ale stałem się jej niewolnikiem. Mój karaluszy żywot zamienił się w obowiązek służenia jej na każdym kroku i spełniania każdej zachcianki. Chociaż czasami było miło, leżeliśmy sobie po prostu na jej łóżku (czasem w ten sposób, że ona na nim, a ja pod nim, w swojej dawnej kolekcji kurzów, okruchów i włosów, co przypominało mi stare czasy) i czułem wtedy tak intensywnie jej cudowny zapach. Czasem biegałem po biurku, gdy ona pisała coś przy nim albo rysowała. Raz chyba narysowała mnie – przynajmniej tak sądzę po czułkach. Któregoś razu położyła mnie przed sobą na biurku i wpatrywała się tymi swoimi omamiającymi oczami. Zbliżała do mnie swoją twarz, a później powoli oddalała. Następnie znów zbliżała. Chyba starała się mnie zrozumied – ja mogłem w odpowiedzi tylko połaskotad ją po nosie, gdy zbliżyła się naprawdę blisko. W koocu sięgnęła do szuflady i wyjęła znajome mi już narzędzie zadawania bólu: ten sam nóż, którym wycięła mi serce. Tym razem jednak posłużył jej do czynu o wiele gorszego. Zanim w ogóle się zorientowałem, co właśnie się dzieje, odcięła mi głowę jednym pociągnięciem ostrza. Zabawne, bo dalej wszystko widziałem i słyszałem – po prostu straciłem kontakt z resztą ciała i nie mogłem się ruszyd. Dziewczyna wzięła tę moją głowę delikatnie między palce i ponownie zaczęła mi się wpatrywad. Po chwili zastanowienia sięgnęła do szuflady po nożyczki i przycięła mi czułki, tuż przy skórze. Następnie zbliżyła swoje usta do otworu, którym wcześniej głowa łączyła się z resztą mnie, i nadmuchała. Dmuchała z całych sił, aż na jej biurku spoczęła niewiele mniejsza od ludzkiej, okrągła głowa karalucha. Mogłem tylko się przypatrywad gwałtownie zmieniającym się w moim polu widzenia wydarzeniom, gdy zaczęła kozłowad nadmuchaną częścią mnie po podłodze, a potem odbijad od ściany do ściany. W gruncie rzeczy dziewczyna była jednak dobra i wcale nie chciała zrobid mi krzywdy. Gdy w koocu powietrze zeszło z mojej głowy i wróciła do karaluszych rozmiarów, dziewczyna z chirurgiczną precyzją przykleiła mi ją z powrotem do reszty ciała i nawet wbiła dwa druty w miejsce uciętych wcześniej czułków. Za sprawą takich sytuacji nasza znajomośd pogłębiała się i chod nie zawsze się rozumieliśmy, zdarzały się nieporozumienia i jedno zadawało czasem drugiemu ból, stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Nie było więc żadnym zaskoczeniem, gdy pewnego dnia zapragnęliśmy połączyd się w jednośd. To był akurat jeden z tych dni, kiedy leżeliśmy od rana do wieczora blisko siebie i wpatrywaliśmy bez słów. Obserwowałem bacznie ruchy tej błękitnej mgławicy w oczach dziewczyny, aż nagle zdałem sobie sprawę, że tam w środku znajduje się zupełnie inny świat. Był tak odmienny od tego, co obserwowałem na co dzieo w szarym, klaustrofobicznym pokoju: w oczach dziewczyny wszystko było takie żywe i pełne kolorów. Obrazy zdawały się tętnid wspaniałymi zapachami, a okolica wydawała się ciepła i sympatyczna. Błyskawicznie zapragnąłem znaleźd się w tamtym świecie i już nigdy go nie 2 www.cth.boo.pl opuszczad. Wskoczyłem więc niespodziewanie do prawego oka dziewczyny i bardzo szybko utopiłem wewnątrz. Odrodziłem się następnego dnia jako mały, brązowy pieprzyk na lewym obojczyku dziewczyny. Od tej pory wiedliśmy nierozerwalny, spokojny i niczym niezmącony wspólny żywot, a moje serce wciąż gdzieś biło na dnie jej zgrabnego żołądka. 3 www.cth.boo.pl