JESZCZE SŁÓW KILKA O RAJDZIE POLSKA
Transkrypt
JESZCZE SŁÓW KILKA O RAJDZIE POLSKA
JESZCZE SŁÓW KILKA O RAJDZIE POLSKA-LITWA 2014 Hej, hej, ja również zostałam poproszona o napisanie relacji z Rajdu na Litwę. Obawiam się, że po artykule Andrzeja słynącego z krasomówstwa, nie potrafię znaleźć lepszych słów by oddać fenomen minionej przygody. Pragnę tylko dodać kilka wątków, które najbardziej utkwiły w mej pamięci. Jak każda wyprawa samolotowa tak i ten Rajd miał wiele niespodzianek, a największa niewątpliwie spotkała Zygmunta „Zyga” Kuczyńskiego. Otóż został on hojnie obdarowany przez Naszego naczelnego wodza Marka Tyburę, przez dwie urocze „autopilotki”. No i rad nie rad w takim składzie musiał pokonywać przestworza Polski i Litwy. Niepowtarzalna załoga SKL’a Już od startu w Warszawie słoneczko na zewnątrz, a na radiu… naszych żartów, komentarzy i radości z nich płynących nie da się opisać. Trudno się było spodziewać innej atmosfery, skoro lecieliśmy w tak znakomitym gronie. Po przekroczeniu granicy miałam zaszczyt prowadzić korespondencję w imieniu całego Rajdu, w języku litewskim. Akcent, słownictwo i wymiana zdań z wieżą dla wielu była wielką zagadką, jednak wyrażam nadzieję, że sprawiła wiele radości i zaciekawienia. Na lotnisku EYRD bardzo mile i gościnie powitali nas Teresa z Tadeuszem. Ich uśmiechnięte twarze, życzliwe gesty oraz poczęstunek wybornym trunkiem sprawiły, że każdy od razu poczuł się tutaj jak u siebie. Podsumowując, lot był piękny, ale w samych Rudiszkach emocji też nam nie zabrakło. Część z nas postanowiła w saunie i kubłach zrelaksować się w pełni, oczekując dalszych przygód na litewskiej ziemi. Pod „skrzydłami” Tadeusza – Tadasa, na lotnisku w Rudiszkach Drugiego dnia polecieliśmy na północ, aby pokonać odcinek Rudziszki – Birże. Lecąc nad Trokami uczestnicy Rajdu nie oparli się pokusie dokonać tradycyjnego „nalotu” na malowniczy zamek mieszczący się na wyspie jeziora Galwe. Zamek w Trokach (przy nim hasło „zabieram dupę w troki” nabiera innego znaczenia ) Pałac Tyszkiewicza w Walce Trockiej Birże słyną z pięknych równin, jezior i rzek oraz z złóż dolomitu i gipsu. Natura tutaj często płata figle. Warstwy dolomitu i gipsu wymyte przez wodę powodują osunięcie, zapadnięcie ziemi, czyli tzw. kratery. Największy krater ma średnicę 10 metrów i głębokość 12 metrów oraz nazywa się Jaskinia Krowy. W obawie przed figlami tamtejszej ziemi nasze samolociki „leciutko” oderwały się w kierunku Uteny. W Utene za sprawą miejscowego pilota dwie wybranki losu mogły podziwiać jeziora i lasy litewskie z bardzo bliska. Podobno w tym czasie rajdowicze którzy zostali na lotnisku przy stole, mieli nie złą zagadkę, „Co będzie dalej?” Lot Moranem i przeganianie komarów nad jeziorem (rodem z Radom Air Show in Utena ) Rajdowa flota na lotnisku w Utene Na lotnisku w Utene mogliśmy również obejrzeć modelarski pokaz, udowadniający nam, że nawet nieduży model śmigłowca może wykonywać loty odwrócone jak i inne dziwne, przeczące aerodynamice lotu powietrzne ewolucje. Ostatniego poranka, musieliśmy już opuścić drewniane domki nad brzegami jezior uteńskich. Szybko wsiedliśmy do samolotów, gdyż czekał nas powrót do Rudiszek. Na trawersie Trok ostatnie spojrzenie w stronę zarysowującej się w oddali sylwetki miasta Wilno. Pogoda była nieco gorsza niż w poprzednie dni, jednak bez trudu można było dojrzeć wieżę telewizyjna w Wilnie oraz brzegi rzeki Wilii. W Rudiszkach pożegnanie z świetnymi gospodarzami i start do Warszawy. Gotowi do startu Chwila odpoczynku przed powrotem Dla wielu Rajd był okazją spotkania starych przyjaciół oraz poznania nowych miejsc, dla innych, wśród nich również dla mnie, okazją do odwiedzenia rodzinnych stron. Pochodzę z Wilna, licencję PPL(A) zrobiłam w Dęblinie, w aeroklubie „Orląt”, przygodę z lataniem w Aeroklubie Warszawskim zaczęłam od niedawna. Taki układ spraw po raz kolejny dowodzi, że niebo nie ma granic, a pilot na każdym lotnisku może poczuć się jak w domu, gdyż wszystkich nas łączy miłość do latania. Gorące podziękowania organizatorom Rajdu. Viso gero ir iki pasimatymo ! Sabina Stankevič