Interpretacja wiersza Cz Miłosza
Transkrypt
Interpretacja wiersza Cz Miłosza
Wyższa Szkoła Zawodowa w Sanoku Studia Podyplomowe – filologia polska Interpretacja wiersza Czesława Miłosza Campo di Fiori Opracowała Bernadetta Starego Sanok, grudzień 2002 2 Campo di Fiori W Rzymie na Campo di Fiori Kosze oliwek i cytryn, Bruk opryskany winem I odłamkami kwiatów. Różowe owoce morza Sypią na stoły przekupnie, Naręcza ciemnych winogron Padają na puch brzoskwini. Tu na tym właśnie placu Spalono Giordana Bruna, Kat płomień stosu zażegnął W kole ciekawej gawiedzi. A ledwo płomień przygasł, Znów pełne były tawerny, Kosze oliwek i cytryn Nieśli przekupnie na głowach. Wspominam Campo di Fiori W Warszawie przy karuzeli, W pogodny wieczór wiosenny, Przy dźwiękach skocznej muzyki. Salwy za murem getta Głuszyła skoczna melodia I wzlatywały pary Wysoko w pogodne niebo. Czasem wiatr z domów płonących Przynosił czarne latawce, Łapali ptaki w powietrzu Jadący na karuzeli. Rozwiewał suknie dziewczynom Ten wiatr od domów płonących, Śmiały się tłumy wesołe W czasie pięknej warszawskiej niedzieli. Morał ktoś może wyczyta, Że lud warszawski czy rzymski Handluje, bawi się, kocha Mijając męczeńskie stosy. Inny ktoś morał wyczyta O rzeczy ludzkich mijaniu, 3 O zapominaniu, co rośnie, Nim jeszcze płomień przygasnął. Ja jednak wtedy myślałem O samotności ginących. O tym, że kiedy Giordano Wstępował na rusztowanie, Nie znalazł w ludzkim języku Ani jednego wyrazu, Aby nim ludzkość pożegnać, Tę ludzkość, która zostaje. Już biegli wychylać wino, Sprzedawać białe rozgwiazdy, Kosze oliwek i cytryn Nieśli w wesołym gwarze. I był już od nich odległy, Jakby minęły wieki, A oni chwilę czekali Na jego odlot w pożarze. I ci ginący, samotni, Już zapomniani od świata, Język nasz stał się im obcy Jak język dawnej planety. Aż wszystko będzie legendą I wtedy po wielu latach Na nowym Campo di Fiori Bunt wznieci słowo poety. Warszawa, Wielkanoc 1943 Ocalenie 1945 4 Twórczość poetycka Czesława Miłosza należy do najwybitniejszych osiągnięć literatury polskiej. Jego talent wyraża się przede wszystkim w niezwykle przenikliwej i bogatej refleksji nad człowiekiem i otaczającym go światem. Miłosz – poeta, który zetknął się z okrucieństwem wojennym, porusza w niektórych swoich utworach problem cierpienia i śmierci, degradacji praw moralnych oraz zobojętnienia ludzi na cudzą krzywdę. Doskonałym tego przykładem jest wiersz Campo di Fiori, pochodzący z pierwszego powojennego tomu Ocalenie. Został napisany w Wielkanoc 1943 roku, w czasie dokonywanej likwidacji getta. Traktuje on nie tylko o powstaniu i zagładzie mieszkańców getta, ale przede wszystkim o obojętności ludzkiej i samotności cierpiącego człowieka. Tragedię narodu żydowskiego poeta skojarzył z wyrokiem wykonanym na Giordanie Brunie, którego spalenie na stosie odbyło się na rzymskim, targowym placu Campo di Fiori. Oba te wydarzenia łączy powtarzalność historii, niezmienność ludzkich reakcji wobec nieszczęścia i cierpienia oraz obojętność świadków zbrodni. Współczesny Miłoszowi dramat rozegrał się między 19 kwietnia a 16 maja 1943 roku. Zorganizowane powstanie w getcie (głównie przez Żydowską Organizację Bojową), jako reakcja na przeprowadzaną przez hitlerowców jego likwidację, było heroicznym aktem odwagi, próbą obrony godności ludzkiej, protestem wobec faszystowskiego terroru z góry skazanym na niepowodzenie. Przeważające siły wroga, wyburzanie budynków oraz użycie gazów trujących przeciw obrońcom getta przyśpieszyło klęskę zrywu. Wspomniany w wierszu Giordano Bruno był filozofem, pisarzem i teologiem włoskiego humanizmu głoszącym, iż najwyższą wartością w życiu człowieka jest dążenie do prawdy, dociekanie jej w sposób intelektualny. Głoszeniem teorii Kopernika uderzył w teologiczny fundament Kościoła - Ziemię jako centralny punkt Wszechświata. Jako nieugięty heretyk został uwięziony przez Świętą Inkwizycję i po ośmioletnim pobycie w więzieniu, w 1600 roku skazano go na oczyszczający ogień stosu. Poeta przywołuje te dzieje. Na rzymskim placu targowym, na którym umiera Giordano Bruno, zbiera się przelotnie tłum gapiów, by popatrzeć na widowiskową egzekucję nieznanego im człowieka: „(…) Kat płomień stosu zażegnął W kole ciekawej gawiedzi”. Po chwili „odlotu w pożarze” zapominają o dokonanej na ich oczach tragedii i wracają do codziennych swoich zajęć, by handlować owocami i kwiatami, pić wino i bawić się, a plac znów staje się gwarny i tętniący życiem: „Już biegli wychylać wino, Sprzedawać białe rozgwiazdy, Kosze oliwek i cytryn Nieśli w wesołym gwarze”. Dla „ciekawej gawiedzi” płonący wraz z człowiekiem stos był tylko chwilową atrakcją w życiu pełnym krzątaniny i wszelakich doznań. Nie starali się, a może nie byli 5 w stanie poddać moralnej ocenie i refleksji unaocznionej tragedii człowieka. Był, minął i stos już nie płonie: „A ledwo płomień przygasł, Znów pełne były tawerny, Kosze oliwek i cytryn Nieśli przekupnie na głowach”. „Widowisko śmierci” zakończyło się i każdy powrócił do swych normalnych zajęć, tak jakby nic się nie stało. Jakby na ich oczach nie rozegrała się tragedia. Mamy więc tu do czynienia z prawdziwym spotkaniem dwóch sprzecznych ze sobą momentów egzystencji człowieka: wesołego życia i samotnej śmierci. O dokonanej egzekucji poeta wspomina przechodząc obok niszczonego getta: „Wspominam Campo di Fiori W Warszawie przy karuzeli”. W okupowanej Warszawie strzały w getcie, płomienie i krzyki nie zwracają niczyjej uwagi. Warszawiacy, korzystając z pogodnego niedzielnego wieczoru, budzącej się wiosny, spędzają wolny czas bawiąc się w wesołym miasteczku. Z głośników płynie skoczna muzyka, a na karuzeli wirują zakochane pary. Widać roześmiane twarze, tak jakby nikogo nie obchodziła rozgrywająca się za murem tragedia - samotna śmierć obrońców getta. Tam panuje śmierć, tu tętni życie. Oto, do jakich moralnych paradoksów prowadzi rzeczywistość wojenna: „(…) W Warszawie przy karuzeli, W pogodny wieczór wiosenny, Przy dźwiękach skocznej muzyki. Salwy za murem getta Głuszyła skoczna melodia”. Ten sielski, radosny opis rozrywa umieszczony w jego środku wers: „Salwy za murem getta”, przekształcający sens poetyckiego obrazu. Sytuacja beztroskiej zabawy zostaje przeobrażona w świadectwo ludzkiej bezduszności i niewrażliwości. Poeta przenosi zainteresowanie z wirującej karuzeli na to, co dzieje się za murami żydowskiego getta. Mur oddzielający getto od miasta jest symboliczną granicą pomiędzy dwoma przenikającymi się światami - dotkliwego współistnienia beztroski i cierpienia. Uczucia z pozoru nie mające z sobą nic wspólnego, zostały tu stłoczone na niewielkiej części okupowanej Warszawy: „Czasem wiatr z domów płonących Przynosił czarne latawce, Łapali ptaki w powietrzu Jadący na karuzeli”. Agonia Żydów, uśmiercanie mieszkańców getta przeraża bezsensem popełnionych tam zbrodni - zbrodni przeciwko ludzkości. Jest aktem trudnej do zrozumienia hańby dla ludzi, którzy w imię rasowych uprzedzeń i szowinizmu dopuścili się do eksterminacji całych zbiorowości. Zatrważające jest to, że holocaust nie wzbudza żadnego zainteresowania, a tym bardziej współczucia. „Tę ludzkość, która zostaje” - biernych obserwatorów tej krwawej rozprawy - oddziela mur 6 ogromnej nieczułości na cierpienie i męczeńską śmierć. Jednak podmiot liryczny unika jednoznacznej, krytycznej oceny tych ludzi. Zamiast ich potępić, próbuje zrozumieć i dociec przyczyn takiego postępowania. Zestawiając ze sobą dwa odległe w czasie wydarzenia, Miłosz dostrzega wyraźne podobieństwo sytuacji wyrażone przede wszystkim w niewinności obu ofiar, w ich samotnej i męczeńskiej śmierci oraz w obojętności „tłumów” wobec rozgrywającej się tragedii. Paralelę tych wydarzeń poeta sumuje wielowątkowym morałem - refleksją - nad historyczną obojętnością tłumu, niezależną od epoki i szerokości geograficznej. Lud Warszawy czy Rzymu, w XVI czy XX wieku jednakowo bawi się, kocha, handluje i ze spokojem patrzy na płonące stosy oraz ginących w męczarniach. Ludzie nie chcą, albo nie potrafią, dostrzec właściwego wymiaru cierpienia innych. Dopiero z perspektywy wielu lat można przekonać się o historycznej wadze wydarzeń, na które współcześni nie zwrócili większej uwagi: „Morał ktoś może wyczyta, Że lud warszawski czy rzymski Handluje, bawi się, kocha Mijając męczeńskie stosy. Inny ktoś morał wyczyta O rzeczy ludzkich mijaniu, O zapominaniu, co rośnie, Nim jeszcze płomień przygasnął”. Z innego punktu widzenia obojętność zmienia swój moralny wymiar. Można ją traktować jako zjawisko powszechnie przynależne psychologii tłumu - „ciekawej gawiedzi”, który nie reaguje na krzywdy i cierpienie tylko dlatego, aby się „nie wychylać” lub nie narażać. Oczywiście nie może to być usprawiedliwienie kogokolwiek lub czegokolwiek. Miłosz ukazuje, że grzech ten jest na trwałe zakorzeniony w naturze ludzkiej i cywilizacji. Prawdopodobnie wynika on z niemożności zrozumienia przez żywych tego, co dzieje się z umierającymi. Pozostają oni samotni w swoim cierpieniu i konaniu, a ludzkość szybko zapomina o dokonanych tragediach. Jedynie podmiot liryczny snuje refleksje: ”Ja jednak wtedy myślałem O samotności ginących. O tym, że kiedy Giordano Wstępował na rusztowanie, Nie znalazł w ludzkim języku Ani jednego wyrazu, Aby nim ludzkość pożegnać”. Ta wstrząsająca interpretacja śmierci wyznacza kolejny wątek myślowy. Uwaga podmiotu lirycznego przesuwa się z biernych, bezmyślnych obserwatorów na ofiary tragedii. Ludzie umierający nie mogą znaleźć porozumienia ze światem, który zostaje: „I ci ginący, samotni, Już zapomniani od świata, Język nasz stał się im obcy 7 Jak język dawnej planety. Aż wszystko będzie legendą”. Poetycki mur zapomnienia oddziela żywych od umarłych i jest barierą, której ludzka myśl i język nie mogą przekroczyć oraz znaleźć właściwego sposobu porozumienia się. Jego brak przesądza o drastycznym podziale na tych, którzy doświadczają życia („wiedzą i mają”) i tych, którzy doświadczają śmierci („nie wiedzą i nie mają”). Nasuwa się tutaj znana maksyma Seneki - „Życie jest darem od nielicznych dla wielu, od tych, którzy wiedzą i mają, dla tych, którzy nie wiedzą i nie mają”- a życie można przyrównać do bezcennego daru dla istnienia cywilizowanej ludzkości. W ten sposób utwór Miłosza nawołuje do podjęcia heroicznego wysiłku zrozumienia drugiego człowieka - w każdym momencie jego egzystencji. Ostatnie wersy wiersza wskazują na rolę poezji i poety. To właśnie ich zadaniem jest rozumieć i widzieć więcej oraz pokazywać tą prawdę innym ludziom. Może więc w języku poezji jest szansa na odnalezienie porozumienia niemożliwego dotychczas i rozwiązanie tego egzystencjalnego dramatu. Przed ostatecznym pogrążeniem ofiar w morzu niepamięci może uratować poeta, który dostrzega, widzi i notuje, przypomina i stoi na straży legend, ożywia przeszłość i historię, uświadamia tragedię, wznieca bunt i nawołuje do przeciwstawiania się złu: „(…) I wtedy po wielu latach Na nowym Campo di Fiori Bunt wznieci słowo poety”. W świecie wyzutym z wszelkich wartości nie można żyć. Wobec upadku moralności, zdewaluowania się dotychczasowych prawd, obojętności na ludzkie cierpienie, poecie przypada szczególna rola. Musi on dostrzegać więcej niż tłum, zauważać nieszczęścia drugiego człowieka, budzić sumienia ludzi, nawoływać ich do opamiętania się, aby przypominać o świecie wartości i przywracać równowagę. Musi stać się ich przewodnikiem w tym świecie. Poezja to nie tylko zapisywanie faktów, ale ukazanie głębokiego, ludzkiego wymiaru historii. Poezja powinna przeciwstawiać się złu, ukazywać prawdy moralne, tępić obojętność i uczyć tolerancji, aby nie powstawały nowe tragedie - nowe Campo di Fiori. Wiersz ten napisany został rytmicznym ośmiozgłoskowcem i można potraktować go jako regularny tonik. Dostojny, poważny rytm nadaje wypowiedzi nastrój „bohaterski”, a przy tym zmusza czytelnika do refleksji na temat ciągłości ludzkiego doświadczenia widzianego z perspektywy historii. Formą wypowiedzi jest tu monolog podmiotu lirycznego, który przedstawia dwa obrazy rozgrywające się w różnych planach czasowych: 1. Rzymski plac targowy Campo di Fiori - na którym dokonano spalenia na stosie inkwizycyjnym Giordana Bruna, 2. Warszawskie wesołe miasteczko - plac obok muru płonącego getta. Podstawowym tropem poetyckim użytym przez Miłosza jest epitet. Bogate, malarsko potraktowane obrazy skomponowane zostały na zasadzie paraleli (zestawieniu ze sobą podobnych elementów, np. obrazów poetyckich): plac rzymski plac warszawski, płonący na stosie Brumo - płonący w getcie Żydzi, ogień ogarniający stos - ogień płonących domów, odgłosy targujących się przekupniów - odgłosy 8 skocznej muzyki i bawiących się ludzi, tłum rzymski - tłum warszawski. Za pomocą tak uporządkowanych obrazów poeta dowodzi, że tragedia umierającego człowieka jest zawsze taka sama, niezależnie od tego, czy śmierć dotyka jednostki czy zbiorowości. Umierający mieszkańcy getta nie odczuwają przecież ulgi z powodu wspólnoty swego losu, a obojętność świadków ostatecznie przekreśla więź łączącą ich ze światem żywych. „Samotność ginących” dotyczy każdego, kto stał się ofiarą - być może samotność ofiar hitlerowskiego terroru jest jeszcze dotkliwsza, gdyż pozostają nierozpoznane i anonimowe, nie mają szans nie tylko na pomoc i współczucie, ale nawet na ludzką pamięć. Skojarzone ze sobą sceny spuentowane zostały przez poetę pasmem wielowymiarowych refleksji: 1. Obojętności i swoistego znieczulenia, wynikającego z egoizmu człowieka oraz kwestia współodpowiedzialności świadków za zbrodnie dokonane bez ich udziału, 2. Łatwości zapominania, a w konsekwencji zatracanie wrażliwości, zdolności współczucia i stale powtarzającej się okrutnej lekcji historii, 3. Przemijania i tracenia z upływem czasu ważności i aktualności nawet najtragiczniejszych wydarzeń, 4. Samotności człowieka w obliczu cierpienia i śmierci. Obojętność, cynizm, egoizm - stawiają „lud warszawski czy rzymski” w jednym rzędzie z katami dokonującymi egzekucji. Zasadniczym problemem wiersza jest brak możliwości porozumienia, które mogłoby przekazać ciężar doświadczenia i przywrócić zerwaną więź pomiędzy cierpiącymi a obojętnymi świadkami cierpienia. Ostatnie wersy stanowią jednak ucieczkę przed pesymizmem. Poeta bowiem bierze na siebie zobowiązanie do ocalenia pamięci zbiorowej i przywrócenia łączności pomiędzy zerwanymi ogniwami dziejów. Wiersz ten stanowi sprzeciw nie tylko wobec obojętności na cierpienie drugiego człowieka, ale - pośrednio - wobec zbrodni, która swym ogromem i zasięgiem tak przytłacza ludzką psychikę, iż potrafi ową obojętność wywołać. Warto jeszcze wspomnieć, że doczekał się on swojej realizacji muzycznej i jest śpiewany przez Przemysława Gintrowskiego. Bibliografia Chrząstowska B., Poezje Czesława Miłosza, Warszawa 1982. Michalski W., Dylematy moralne współczesnego poety. Rzecz o Czesławie Miłoszu, Lublin 1983. Nowacka I., Poezje Czesława Miłosza, Lublin 1999. Vincenz S., Poznawanie Miłosza, Kraków 1985. Zawada A., Miłosz, Wrocław 1996.