Wrocław, 22 maja 2014 roku. Prof. zw. dr hab. med. Marian Gabryś I

Transkrypt

Wrocław, 22 maja 2014 roku. Prof. zw. dr hab. med. Marian Gabryś I
Wrocław, 22 maja 2014 roku.
Prof. zw. dr hab. med. Marian Gabryś
I Katedra i Klinika Ginekologii i Położnictwa
Wydziału Lekarskiego
Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu
RECENZJA
Dysertacji doktorskiej mgr Elżbiety Kaweckiej-Janik, pod tytułem: „Analiza porównawcza zmian
charakterystycznych cech noworodków i kobiet rodzących we Wrocławiu w latach 1986-87 i 20052006”.
Pomysł pracy i pytania, na które w swej dysertacji postanowiła uzyskać odpowiedź pani mgr
Elżbieta Kawecka-Janik budzą istotne zainteresowanie ze względu na swą uniwersalność w wielu
aspektach ludzkiej prokreacji. Wpływ czynników epigenetycznych na fenotyp jest faktem. Stąd w
pełni zasadne a zarazem bardzo intersujące jest podjęcie analizy danych, mogących te wpływy
ocenić. Kwestie te były, są i pozostaną jednymi z najistotniejszych zagadnień w perinatologii i
badaniach stanu, czy ewentualnego rozwoju ludzkiego gatunku.
Dysertacja ma układ klasyczny, charakteryzujący prace przyrodnicze, składając się ze wstępu,
który ciekawie wprowadza czytelnika w zagadnienia rozwoju biologicznego człowieka, czynników
wpływających na ten rozwój i badań próbujących ocenić go i sklasyfikować. Kolejnym rozdziałem
pracy są jej założenia i cele sprecyzowane w 5 punktach, których realizacja winna pozwolić na
uzyskanie odpowiedzi na następujące pytania badawcze, cytuję:
„1. Czy noworodki urodzone we Wrocławiu w latach 1986-87 charakteryzują inne cechy
somatyczne, niż noworodki urodzone po 20 latach (2005-2006r.) ?
2. Jakie zmiany nastąpiły w charakterystyce kobiet rodzących na przełomie XX i XXI wieku we
Wrocławiu?
3. Czy w przypadku stwierdzenia zmian w parametrach cech somatycznych noworodków
występuję związek między tymi zmianami a cechami charakteryzującymi kobiety rodzące?
4. Czy parametry cech somatycznych noworodków i cechy kobiet rodzących różnią się w
sposób istotny w zależności od sposobu zakończenia ciąży – fizjologicznie lub cięciem cesarskim?
5. Czy pora roku, w której nastąpił poród (lub poczęcia dziecka) różnicuje płeć noworodka?
Wielu ciekawych faktów podaje wstęp pracy, szczególnie odnoszących się do historii
położnictwa, neonatologii, czy ogólnie rozrodu człowieka. Finlandia to nie tylko Nokia, ale także uznawany współcześnie - podział noworodków na donoszone i niedonoszone, w którym cezurą
czasową jest 37 tydzień ciąży. To zasługa fińskiego badacza Arvo Ylppo; cytowane za recenzowaną
dysertacja doktorską.
Materiał badawczy stanowiła dokumentacja położnicza prokreacji mieszkanek wybranej
populacji kobiet, które rodziły we Wrocławiu, w dwóch okresach czasowych rozdzielonych
dwudziestoletnią przerwą. W trakcie tej przerwy w otaczającym je środowisku– takie założenie czyni
doktorantka – zaszły ważne zmiany społeczne, ekonomiczne i polityczne, zmieniające środowisko
bytowania tej populacji kobiet, których przeszłość rozrodcza stanowiła przedmiot badania. W obu
przedziałach czasowych obserwacje dotyczyły jednego roku i objęły 880 kobiet i noworodków z lat
1986/87 i 1297 kobiet i noworodków z okresu 2005/2006 r.
W zebranym materiale analizie poddano wiek rodzących, kolejność porodów, rodzaj
wykonywanej pracy, rodzaj grupy krwi z obrębu antygenów ABO i Rh. Te dane odniesiono do pory
roku, w której ciąża została rozwiązana i długości jej trwania w dniach. Populacja nowonarodzonych
została podzielona zgodnie z płcią i parametrami antropometrycznymi, uwzględniają podział na
rozwiązania operacyjne i porody drogami natury.
Do analizy statystycznej zebranego, obfitego materiału liczbowego zastosowano adekwatne
narzędzia statystyczne, pozwalające na wiarygodną analizę statystyczną ewentualnych znamiennych
odchyleń od średniej populacyjnej. W badaniach statystycznych wykorzystano w pracy imponującą
liczbę narzędzi matematyczno-statystycznych, co – moim zdaniem - istotnie utwierdza wartość pracy,
jako rzetelnej i dobrze udokumentowanej pracy naukowej, którą można cytować z absolutną
pewnością, co do jej wiarygodności dowodowej.
Precyzyjny opis uzyskanego materiału badawczego został przedstawiony w 10 tabelach i 7
rycinach, dla każdego przedziału czasowego. Wyniki zaś wyliczeń statystycznych w 17 tabelach i na 20
rycinach, które są precyzyjne, przejrzyste i łatwo czytelne. Ten rozdział pracy, zawarty na stronach 45
do 75, oprócz przedstawienia wyników zawiera treściwe, ale nie rozwlekłe ich omówienie, z
porównaniem do danych literaturowych.
Krótkie podsumowanie i syntetycznie przedstawiona dyskusja precyzyjnie kończą prezentację
własnych wyników w odniesieniu do piśmiennictwa światowego, głównie polskiego, co jest
oczywistością, bowiem materiał dotyczył populacji polskiej. Zebrane piśmiennictwo objęło 132
pozycje literaturowe, z których około 16% to pozycje piśmiennictwa zagranicznego a pozostałe w
liczbie 111 to doniesienia polskie. Ponadto cytowane są dwie ustawy, trzykrotnie autorka odwołuje
się do rocznika statystycznego GUS i jednego opracowania tej instytucji, dotyczącego stanu zdrowia
ludności polskiej. Istotna przewaga piśmiennictwa polskiego jest słuszna i zrozumiała, co już
podnosiłem, bowiem autorka rozprawy badała populację polską i potencjalne zmiany w jej obrębie.
W tym miejscu pokuszę się o pewną ogólną uwagę zupełnie nieodnoszącą się do dysertacji
doktorskiej pani mgr Elżbiety Kaweckiej–Janik a jedynie do niebezpieczeństw i meandrów pracy
naukowej. Przedstawię informacyjnie pewien aspekt korzystania z bazy piśmienniczej, o którym
moim zdaniem warto wiedzieć i pamiętać przy kolejnych publikacjach. Jestem zdecydowanym
zwolennikiem korzystania z piśmiennictwa amerykańskiego i zachodnioeuropejskiego oraz wiodących
państw azjatyckich, przy krytycznym spojrzeniu na piśmiennictwo rodzime.
Moja opinia dotycząca tych kwestii wynika z zupełnego niemal braku zainteresowania
kwestiami uczciwości naukowej osób i gremiów odpowiedzialnych za czystość nauki, od których
kontrola tej czystości, przejrzystości i rzetelności zależy. Jeden docent Marek Wroński wiosny nie
czyni, parafrazując znane przysłowie. Daleki jestem od myśli, że zjawiska plagiaryzmu, fałszerstw i
nierzetelności naukowej dotyczą tylko naszego kraju. Jednak jest pewna, dość zasadnicza różnica.
Wykrycie plagiatów prac naukowych wysokich funkcjonariuszy państwowych, czy uczelnianych
skutkuje w tamtym obszarze - na ogół - natychmiastowymi karami z obligatoryjną utratą stanowiska.
Natomiast w Polsce od stanowiska kierownika Katedry a przy tzw. „dobrym urodzeniu” [mama, czy
tata prorektorem, dziekanem, burmistrzem itp.] już od stopnia magistra, wchodzi się do kasty
„nietykalnych, którym wolno”. W ten sposób bezwartościowe, nierzetelne prace, z ewidentnymi
błędami, widocznymi już przy jednorazowym przeczytaniu, wchodzą do zasobów wiedzy światowej. A
potem cytowanie tych prac utwierdza je w owych zasobach. Jeszcze raz podkreślam, że nie idealizuję
krajów owego, mitycznego „Zachodu”, bowiem takie zjawiska występuję również tam, jako że natura
ludzka jest niezmienna i skłonna do „dróg na skróty”, chodzi jednak o skalę zjawiska i statystyczne
prawdopodobieństwo zacytowania nierzetelnej pracy. Cytując piśmiennictwo rodzime szanse
trafienia w „czarnego Piotrusia” są - niestety – ciągle istotnie większe. Ujawnienie nierzetelności
naukowej przynosi szkody przede wszystkim ujawniającemu a nie sprawcy przekroczenia norm
etycznych. Mieliśmy okazję obserwować te zjawiska w najbliższym otoczeniu. Warto przy tym
zasygnalizować inny proceder pozwalający na używanie kwestii nieistniejącej nierzetelności
naukowej, jako narzędzia do czynienia krzywd niewinnym ludziom na zasadzie obmowy i
pomówienia. Wiadomym jest ogrom trudności wyjaśnień i usprawiedliwień, tłumaczących, że nie jest
się przysłowiowym wielbłądem. A i potem, często po wygranych procesach sądowych o
zniesławienie, w miejscu publicznym, niby półgłosem, ale wszyscy dobrze to słyszą, tzw. „autorytet”
powiada w sposób doprawdy podły, cytuję,: „nieważne, czy on plagiatował, czy jego splagiatowano,
istotne, że był zamieszany w sprawę plagiatu”. Przy tak pojmowanej etyce i moralności nierzetelne,
bezwartościowe prace są promowane, jako „wiekopomne dzieła” a dobre prace są utrącane na
immunologicznej zasadzie (self – non self), jako ‘nie swoje”. Które są „swoje”, wspomniałem powyżej.
Poruszam te kwestie, bowiem uważam, że odpowiedni dobór literatury przedmiotu uwypukla zalety
pracy i jest immanentnym składnikiem uczciwie budowanej piramidy wiedzy a zagadnienia
nierzetelności naukowej powinny być stale przypominane i podnoszone.
Chciałbym w swej recenzji podnieść wyjątkowy walor recenzowanej pracy, którym jest
istotny aspekt praktyczny danych przytoczonych i przeanalizowanych w dysertacji doktorskiej mgr
Elżbiety Kaweckiej-Janik. We współczesnym położnictwie, w którym istotnie rozszerzone są
wskazania do rozwiązania ciąży cięciem cesarskim, pojmowane, jako profilaktyka ewentualnych
uszkodzeń okołoporodowych dziecka, ważną rolę - o pierwszorzędowej istotności – odgrywa ocena
spodziewanej masy urodzeniowej płodu, która często decyduje o przyjęciu przez rodzącą drogi
naturalnej, jako tej właściwej, lub przeciwnie – w przypadku spodziewanej dużej masy płodu – może
przyczynić się do wspólnego ustalenia z rodzącą drogi operacyjnego zakończenia ciąży. Z drugiej
strony, doświadczony położnik pamięta o zwiększającym się błędzie pomiarowym hipotetycznej masy
płodu, tym większym im ciąża jest bardziej zaawansowana, osiągając swe maximum – niestety – w
okresie okołoporodowym. I właśnie w tym miejscu pojawia się znaczna przydatność wyników i
wniosków, jakie opracowała i postawiła doktorantka. Pamiętając, że ultrasonografia pozwala niemal
od połowy ciąży znać płeć dziecka, pora roku, w jakiej odbywa się poród jest oczywistością, stąd
stwierdzenie, w jakiej porze roku doszło do poczęcia również jest oczywiste, podobnie kolejność
porodów i masę urodzeniową rodzeństwa poprzedzającego rodzące się maleństwo i dodatkowo wiek
rodzącej i rodzaj wykonywanej przez nią pracy pozwalają znakomicie uwiarygodnić wynik pomiarów
ultrasonograficznych. Wystarczy tylko zadać sobie trochę trudu, aby te dane [obecne już w
dokumentacji rodzącej – to ważne], zebrać i zastanowić się nad nimi oraz a raczej przede wszystkim omówić je z rodzącą. Zapewniam, że znacznie powiększy to wiarygodność wartości wyliczonej z
pomiarów usg spodziewanej masy urodzeniowej dziecka. Mam duże doświadczenie w analizowaniu
błędów i pomyłek, do jakich doszło w przypadkach niepomyślnie zakończonych porodów i jestem
przekonany, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że w wielu z nich zabrakło właśnie
takiej analizy, jak opisana powyżej.
W dysertacji zawarta jest imponująca liczba informacji, dobrze przedstawionych w tabelach i
rycinach, o czym już wspominałem, jednak tutaj chciałbym postawić pewną sugestię redakcyjną.
Sądzę, że znakomicie ułatwiłoby korzystanie z tego bogactwa informacji, gdyby w spisie tabel i
wykresów – strony 97 – 99, autorka dysertacji dopisałaby numery stron, na których znajduje się
tabela, czy rycina. To niewątpliwie drobiazg, ale byłby pewnym ułatwieniem dla leniuszków, którym
nie bardzo chce się kartkować kolejne strony.
Wnioski postawione przez doktorantkę w sposób jasny i treściwy uwypuklają jednoznaczne i
wartościowe informacje naukowe uzyskane w wyniku badań. Sześć konkretnych konkluzji pozwala na
lapidarne podsumowanie zmian populacyjnych i wpływu zmienionych warunków środowiskowych na
liczne rodzące w dwóch wrocławskich ośrodkach położniczych w 20 letnim interwale czasowym.
Pracę kończą treściwe a jednocześnie nierozwlekłe, syntetyczne streszczenia – polskie i
angielskie, pozwalające dobrze zaznajomić się z zasadniczymi elementami pracy. Poniżej zamieszczam
odnośniki do paru – zupełnie nieistotnych błędów edytorskich o charakterze literowym, może to
ułatwić ich eliminację. Każdy z autorów wie, że można samemu wielokroć sprawdzać pracę i błędów,
które już raz czy dwa razy pominięto nie widzi się, stąd spojrzenie drugiej, czy trzeciej osoby ułatwia
eliminację pomyłek.
Pozostając w sferze ewentualnych błędów to dysertacja mgr Elżbiety Kaweckiej–Janik jest
przygotowana znakomicie edytorsko, językowo i niemal bezbłędnie, stąd czyta się ją z przyjemnością,
podziwiając mnogość zgromadzonych i przeanalizowanych danych, które są przedstawione w taki
sposób i takim językiem, że nie ma się wrażenia zagubienia w danych statystycznych, lecz spostrzega
się dobrze badane populacje z ich charakterystycznymi cechami demograficznymi.
Chcę podkreślić, jako jedną z wielu wartościowych danych opracowanych przez doktorantkę
jest analiza stanu antropometrycznego noworodków urodzonych fizjologicznie versus noworodki z
rozwiązań cięciem cesarskim, w kontekście znacznego wzrostu odsetka cięć cesarskich w latach
2005/2006. Dane doktorantki odnoszące się do tych zagadnień i ich umiejętna analiza stanowią
wiarygodną podstawę do rzetelnej dyskusji nad przyczynami lawinowego wzrostu liczby cięć
cesarskich. Wówczas ta dyskusja będzie miała prawdziwie naukowy charakter a nie obraz rytualnego
narzekania, – „bo za naszych czasów …..itd.”. W pełni popieram wniosek doktorantki,
podsumowujący tę część pracy, w którym pisze ona, cytuję: „..wzrost liczby cięć cesarskich nie wynika
ze wzrostu wartości parametrów urodzeniowych noworodków, a jest raczej konsekwencja
liberalizacji wskazań do wykonywania cięć cesarskich”.
Drobne błędy literowe w tekście, które zauważyłem to: strona 12, wiersz 8 od dołu strony winno być 90 centyl w miejsce 90 centyli, Gynecologists (strona 12, wiersz 4 od dołu). Strona 16,
trzeci wiersz od dołu - raczej kilkudziesięcioprocentowy a nie kilkusetprocentowy. Strona 46, wiersz
15 od dołu – mieć.
W rozdziale „Piśmiennictwo”: - pozycja 3 - Bartel a nie Bartek. Strona 87 pozycja 8 i 9 Gworys a nie Gworyś, ponadto w pracy nr 9, w miejsce Gworys B., - na ostatnim miejscu
współautorów - winna być Poradnik E. Strona 88, pozycja 5 od dołu, winno być outcome w miejsce
outcoke. Strona 89 pozycja 9 od góry winno być - in utero, na tej samej stronie, pozycja 6 – indeks
Kessnera a nie Kesslera. Strona 91 - Liebermann niewytłuszczony, oraz ostatni wiersz na tej stronie –
puberty a nie Huberty. Strona 92 pozycja 7 - maturation w miejsce matura ton, pozycja 5 od dołu –
changes a nie chan ges., oraz Bydgoszcz a nie Bydgoszczr Strona 94, pozycja 5 od dołu – at a nie AT
oraz pozycja druga od dołu Tendency i genetical a nie gentical.
Pracę oceniam bardzo wysoko przede wszystkim za jej wartość naukową, wnoszącą istotne
informacje do zasobów wiedzy dotyczącej ludzkiej prokreacji, ze szczególnym uwzględnieniem
poznawczym lokalnego środowiska, w tak ważnych dla społeczeństwa „małych ojczyznach”, za którą
Wrocław i otaczający go region z pewnością uznać należy. Wszelkie walory tej pracy utwierdzają
mnie w przekonaniu o zaszczycie, jaki mnie spotkał ze strony Rady Wydziału Nauk o Zdrowiu
Uniwersytetu Medycznego im Piastów Śląskich we Wrocławiu, która wybrała mnie na recenzenta tej
pracy. Czytając tę pracę utwierdziłem się także w tym, o czym już wiedziałem od lat, bowiem mam
zaszczyt znać panią mgr Elżbietę Kawecką-Janik od czasów wspólnej pracy w znakomitej szkole Szkole Położnych we Wrocławiu, a mianowicie, że miałem i mam wielki przywilej współpracy z
doskonałym nauczycielem i naukowcem, jakim niewątpliwie jest Pani mgr Kawecka-Janik.
Reasumując, przedstawiona do recenzji praca doktorska mgr Elżbiety Kaweckiej-Janik;
„Analiza porównawcza zmian charakterystycznych cech noworodków i kobiet rodzących we
Wrocławiu w latach 1986-87 i 2005-2006” spełnia wszelkie kryteria ustawowe, jak i zwyczajowe a
dotyczące sfery dobrych obyczajów w nauce, abym mógł złożyć wniosek do Wysokiej Rady Wydziału
Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego im Piastów Śląskich we Wrocławiu o dopuszczenie tej
dysertacji do dalszych etapów przewodu Doktorskiego.
prof. dr hab. Marian Gabryś