Mikołaj- wierzyć, czy nie wierzyć? Oto jest pytanie?

Transkrypt

Mikołaj- wierzyć, czy nie wierzyć? Oto jest pytanie?
KWARTALNIK DLA RODZICÓW
PRZYGOTOWANY W RAMACH
OGÓLNOPOLSKIEGO PROGRAMU
„BEZPIECZNE PRZEDSZKOLE”
Mikołaj- wierzyć, czy nie wierzyć?
Oto jest pytanie?
„Musisz być grzeczny, bo jeśli nie będziesz, nie dostaniesz
prezentu od Mikołaja”. Albo: „Jak Ty się zachowujesz?
Pamiętaj, że Mikołaj na Ciebie patrzy”. Tego typu słowa,
niczym magiczne zaklęcie, powtarzane są przez rodziców na
całym świecie mniej więcej od początku grudnia. Czasem nawet
wcześniej. Takie przedświąteczne narzędzie wychowawcze, całkiem zresztą skuteczne. Ale czy
dorośli powinni je stosować? Czy podtrzymywanie wiary dziecka w istnienie Świętego Mikołaja
nie jest jakąś formą oszukiwania własnej pociechy?
Legenda o św. Mikołaju jest legendą o dobrym człowieku. O szlachetnym biskupie, który
podarował posag trzem pannom- dzięki temu nie groziło im już staropanieństwo. Warto tę legendę
opowiedzieć dzieciom- kryje się w niej nauka, że jeśli człowiek postępuje słusznie, to zostanie za to
nagrodzony. Tego może nasz malec nauczyć się od współczesnego Świętego. I choć my, dorośli,
niestety dobrze wiemy, że za uczciwość czy dobroć okazaną innym, nie zawsze dostajemy premię
od losu, to jednak proces wychowawczy warto zacząć od prostych praw: jeśli zrobisz dobrze, świat
odpowie ci tym samym!
Ważnym elementem mikołajkowego rytuału jest pisanie listu do Świętego Mikołaja. Dzieci,
przynajmniej na początku, nie są materialistami i potrafią prosić o zdrowie dla chorego członka
rodziny albo o wymarzony prezent dla rodzeństwa. Takie odruchy warto dostrzegać, podkreślać
i chwalić- dobrze, żeby malec wiedział, że jeśli kieruje się dobrym serduszkiem, to jego rodzice są
szczęśliwi. Co jednak, kiedy dziecko w liście prosi o coś zupełnie nierealnego, przekraczającego
możliwości, chociażby finansowe, rodziców? To może być bardzo dobra okazja do nauczenia
dzieci, że nie wszystkie ich zachcianki zostaną spełnione. Bo Mikołaj musi przecież obdarować
dzieci na całym świecie, więc jego kapitał nie jest nieograniczony. Trzeba o tym przypomnieć
niektórym rodzicom- nie warto doprowadzać rodzinnego budżetu do ruiny dla chwili radości
naszego dziecka. Przedszkolak wcale nie potrzebuje konsoli czy najnowszego iphone'a- po latach
nie będzie o nich pamiętał. Większość z nas z dzieciństwa wspomina przede wszystkim wspólne
przygotowania do Świąt, ubieranie choinki, rzadko to, co się pod tą choinką znajdowało. Bo Święta
nie są po to, żeby uczyć dzieci konsumpcjonizmu.
Nagle jednak nasza pociecha zaczyna wątpić w istnienie Świętego, który w wigilijną noc
przynosi prezenty. Zwykle ten moment następuje wraz z końcem przedszkola. Dziecko uważniej
obserwuje świat, a widok trzech Mikołajów spacerujących razem po alejkach supermarketu wcale
nie należy do rzadkości. Że nie wspomnieć o sytuacji, kiedy Święty zjawia się w Wigilię w butach
taty lub z zegarkiem dziadka na ręce. Nie da się uniknąć takich wpadek i nie warto wówczas
przekonywać dziecka, że nie widzi tego, co widzi. Co zatem zrobić? Można przywołać legendę
o Świętym Mikołaju, wytłumaczyć, że jego dobry duch ciągle żyje i że każdy z nas może zostać
takim
Mikołajem-
dla
innych.
Dobrym
pomysłem
jest
wówczas
włączenie
dziecka
w przygotowanie świątecznych podarunków. To może być naprawdę dobra zabawa, bo prezenty
trzeba wybrać, dokonać ich zakupu, zapakować, schować... i dotrzymać tajemnicy aż do Świąt! Ileż
możliwości dla nauczenia się nowych rzeczy. Pamiętajmy- zawsze lepiej, jeśli to rodzice pomagają
dziecku pogodzić się z nieistnieniem Mikołaja, niż gdyby mieli to zrobić, nie zawsze delikatni,
rówieśnicy.
Wkroczenie w erę postmikołajową może wiązać się z tym, że dziecko ma nagle tysiąc
pomysłów na to, komu i jak mogłoby pomóc. Błędem jest tłumienie takiego świątecznego zapału.
Tak dużo uwagi poświęcamy budowaniu w dzieciach pewności siebie, asertywności i rozwijaniu
ich inteligencji, często, niestety, zapominając, że równie ważne jest, aby miały dobre serce. Może
wcale nie jest wykluczone zaproszenie samotnego sąsiada na wigilijną kolację? Albo wycieczka do
schroniska i adoptowanie potrzebującego opieki psiaka?
Czasem ten świąteczny zapał może przejawiać się w dziecięcej chęci obdarowywania ogromnej
ilości osób. Warto wówczas zachęcić malucha, aby przygotował prezenty samodzielnie. Bo to,
co wyszło spod naszej ręki, nawet, jeśli nawet nie jest takie równe ani piękne, jak to ze sklepu, ma
dużo większą wartość- to tak, jakbyśmy pod choinką zostawiali kawałek siebie. A rysunek,
wykonany ręką dziecka, czy zaśpiewana przez nie piosenka, mogą być tym, co sprawi, że Babcia
czy Dziadek znów uwierzą w Świętego Mikołaja...
Opracowano na podstawie artykułu „Po co wierzyć w św. Mikołaja” J. Bielinowicz
ROZWÓJ EMOCJONALNY DZIECKA W
WIEKU PRZEDSZKOLNYM
Emocja to krótkotrwałe zjawisko psychologiczne
i fizjologiczne, stanowiące skuteczny sposób przystosowania
się do zmiennych wymogów środowiska, a odzwierciedlające
stosunek danej jednostki do działających bodźców. Jest to
reakcja człowieka na jego własne zachowania i własną sytuację życiową, a także reakcja na inne
osoby, sytuacje i wydarzenia zewnętrzne, które wpływają na jego los. W różnych okolicznościach
reakcje te wyrażają się poprzez radość, wzruszenie, satysfakcję, poczucie bezpieczeństwa, zaufanie,
pewność siebie, niepokój, wstyd, poczucie winy, gniew, smutek, złość, nienawiść itp. Emocje
wywierają wpływ na zachowanie się człowieka- nieraz mobilizują do działania i ukierunkowują
jego przebieg, ale mogą też dezorganizować postępowanie. Zdrowy emocjonalnie człowiek wyraża
własne emocje w sposób adekwatny do oddziałujących na niego bodźców. Formowanie sfery
emocjonalnej jest więc istotnym elementem wychowania.
Emocje dziecka w wieku przedszkolnym różnią się od emocji człowieka dorosłego.
Do szóstego roku życia przeżycia dziecka są krótkotrwałe, powstają i kończą się nagle- cechuje je
afektywność, impulsywność i labilność. Cechą charakterystyczną jest to, że dziecko nie potrafi
maskować i tłumić swoich przeżyć emocjonalnych, co widać w jego zachowaniu, ruchach, gestach
i słowach. Dziecięce zachowanie naznaczone jest występowaniem silnych, gwałtownych uczuć,
czyli afektów i dopiero pod koniec wieku przedszkolnego, co jest związane z rozwojem mowy,
dzieci potrafią lepiej opanowywać swoje uczucia i przeżywać je bardziej świadomie.
Rozwój emocjonalny dzieci w wieku przedszkolnym, w stosunku do wcześniejszych faz
rozwojowych, cechuje się wzbogaceniem i zróżnicowaniem życia uczuciowego. Związane jest to
zarówno z dojrzewaniem układu nerwowego, jak i z wpływem oddziaływań środowiskowych.
Kształtowanie odporności emocjonalnej oznacza stwarzanie warunków do rozwijania u dzieci
zdolności do kierowania swym zachowaniem tak, aby mogły rozwiązywać do końca zadania
wymagające wysiłku, przy jednoczesnym opanowywaniu napięć. Dodatkowo ważne jest wdrażanie
dzieci do rozumienia komunikatów werbalnych i niewerbalnych drugiej osoby, a także takiego
przekazywania komunikatów, aby druga osoba mogła dokładnie zrozumieć ich przekaz.
Poniżej
opisane
zostały charakterystyczne
cechy rozwoju emocjonalnego
dzieci
w poszczególnym wieku.
Dziecko trzyletnie jest towarzyskie, kochające, przyjazne i łatwo ulega sugestiom innych
osób- z łatwością przejmuje cechy charakteru osób dorosłych, z którymi często przebywa. Trzylatki
odczuwają emocje w ekstremalny sposób. Jeśli są zdenerwowane, niekiedy mają ataki gniewu
i okazują go na przykład przez niszczenie przedmiotów. Kiedy są szczęśliwe – głośno się śmieją
i popiskują z zadowolenia. I nawet drobne wydarzenie może spowodować, że będą zanosić się od
śmiechu. Natomiast brak pewności siebie wyrażają poprzez wstyd, nieśmiałość i nerwowość.
Dziecko w wieku trzech lat jest nie tylko impulsywne, skłonne do wyładowywania swych afektów,
ale także zmienne w swych uczuciach i nastrojach. Jego emocje szybko się wytwarzają, ale też
szybko gasną, a raczej przeradzają się w inne, nawet krańcowo odmienne uczucia – niemal w jednej
chwili dziecko potrafi przejść od śmiechu do łez.
Dziecko czteroletnie jest ufne, demonstruje duże poczucie pewności siebie, wykazuje
ciekawość, skuteczność i wytrwałość w działaniu. Czterolatki zaczynają rozumieć, że wyrażanie
silnych emocji może mieć wpływ na innych, ponieważ lepiej rozumieją emocje własne i innych
osób, a przy tym zdobywają umiejętności regulowania ekspresji własnych emocji. Na tym etapie
rozwoju dziecka zaczyna się u niego rozwijać poczucie humoru, charakterystyczne jest wielokrotne
powtarzanie tego samego żartu i śmianie się z niego za każdym razem. Czterolatek może śmiać się
tylko po to, aby inni wybuchnęli śmiechem. Często powtarza brzydkie słowa, powraca do nich
z upodobaniem, rymuje je w różnorodny sposób i zaśmiewa się przy tym, choć zdaje sobie sprawę
z ich niestosowności. W tym wieku dziecko posiada już utrwalone standardy zachowań przyjętych
od najbliższych, dlatego traktowane poważnie potrafi rozwiązywać problemy kierując się
rozsądkiem.
Dziecko pięcioletnie demonstruje pewność siebie, bywa zarozumiałe, lubi się popisywać,
z determinacją dąży do tego by być najlepszym i z wytrwałością ćwiczy nowe umiejętności.
Pojawiają się u niego takie emocje jak: duma, wstyd, poczucie winy, zazdrość czy zakłopotanie.
Staje się to podstawą do kształtowania moralności dziecka. Rozwój dziecka na tym etapie
charakteryzuje się początkami kontroli nad emocjami i nazywaniem ich. Pięciolatki stopniowo
oddzielają uczucia od czynności, co pozwala wyrażać emocje w sposób społecznie akceptowalny.
Mają już przyswojone społeczne standardy sposobów zachowania, dlatego na przykład jeśli czegoś
chcą, to o to poproszą, zamiast, tak jak wcześniej, brać bez pytania. Kształtująca się u pięciolatka
zdolność samokontroli i wzrastająca świadomość, pozwala dziecku bardziej panować nad takimi
zachowaniami jak płacz, gwałtowne wzruszenie, wybuchy gniewu, wypowiadanie się
w nieodpowiednich momentach. Dzieci w tym okresie nabywają też umiejętności, które pozwalają
im manipulować zachowaniami i uczuciami innych przez wyrażanie własnych emocji,
np. przytulenie. Lepiej radzą sobie ze słownym wyrażaniem emocji, co często prowadzi do tak
zwanego „przezywania” kolegów, których nie lubią. W konfliktach z kolegami zaczynają rozumieć
sens przeprosin, ale częściej winą za konflikt obarczają inne dziecko.
Dziecko sześcioletnie ponownie przeżywa trudny okres i jest mniej stabilne emocjonalnie
niż w wieku pięciu lat. Silnie przeżywa każdą krytyczną uwagę, często bywa drażliwe. Odczuwa
bardzo silną potrzebę współzawodnictwa oraz wygrania, a żeby zwyciężyć, potrafi posunąć się
nawet do oszukiwania i nie potrafi się do tego przyznać. Sześciolatek nadal wykazuje skłonności
do egocentryzmu, a także przejawia zachowania buntownicze. Kiedy dziecko kończy edukację
przedszkolną rozumie emocje własne i innych osób, potrafi regulować ekspresję własnych emocji,
umie mówić o przeżyciach, potrafi ocenić przyczyny reakcji emocjonalnych oraz przewidzieć
zachowania związane z wyrażanymi przez inne osoby emocjami. Dziecko staje się zdolne
do samokontroli, co przejawia się w powstrzymywaniu od natychmiastowego działania i ujawniania
emocji, planowania, dostosowywania do poleceń, próśb i norm kulturowych. Rozwija się u niego
obraz własnej osoby, w których obok konkretnych sądów opisowych, pojawia się samoocena.
Wiek przedszkolny jest okresem bogacenia się i różnicowania życia uczuciowego, co na
zewnątrz wyraża się na ogół w żywym, spontanicznym i łatwym do zauważenia zachowaniu.
W wieku przedszkolnym dziecko przeżywa szereg emocji, zaczynają też kształtować się uczucia
społeczne, moralne, estetyczne i intelektualne. Emocje, które uzyskały znaczenie dominujące,
oddziałują na osobowość dziecka, a przez nią na jego przystosowanie społeczne. Decydują one, jaki
jest „ogólny nastrój” dziecka. Emocje te zależą głównie od środowiska, w jakim dziecko wzrasta
i wychowuje się, ale dużą rolę do odegrania w tej dziedzinie mają również nauczyciele przedszkola,
na przykład poprzez organizowanie sytuacji i zabaw, w których dziecko będzie uczyło się
samoświadomości, empatii i kontaktów społecznych.
W dużej mierze osiągnięcie sukcesu w kwestii prawidłowego rozwoju emocjonalnego
dziecka zależny jest od właściwej współpracy rodziców z przedszkolem, do którego dziecko
uczęszcza. Z uwagi na fakt, iż w okresie przedszkolnym dziecko styka się z wieloma nowymi
emocjami, jawi się znamienna rola dorosłych w edukacji emocjonalnej dzieci – uczenia nazywania,
rozpoznawania i radzenia sobie z emocjami, czyli wprowadzenie do umiejętności, jaką jest
inteligencja emocjonalna. Najnowsze badania jednoznacznie stwierdzają, że o sukcesie dziecka
w szkole decyduje nie tyle nadzwyczajna umiejętność czytania czy znajomość faktów, ile zbiór
cech emocjonalnych i społecznych umożliwiających zgodne i satysfakcjonujące współżycie
w grupie rówieśniczej.
Opracowano na podstawie książki „Zrozumieć emocje” K. Oatley, J. M. Jenkins
Po prostu DZIECKO
Dzieci są niczym latawce – wypieszczone, przez około dziesięć lat
przygotowywane w domu, kolorowe, po prostu doskonałe. Troszczymy się
o doskonałe wzrastanie dziecka: taniec, dentysta, Pierwsza Komunia, jazda
konna, angielski, nieco wolontariatu– po prostu arcydzieło.
Tak jest u rodziców przeciętnych, którzy względnie trzeźwo patrzą na
życie.
Są
jednak
jeszcze
rodzice,
którzy,
brzydko
mówiąc,
są
zakamuflowani i histeryczni. To rodzice od zaspokajania zachcianek, rowerka rehabilitacyjnego (bo
żeby przypadkiem nie było), usprawiedliwiania każdej nieobecności w szkole, pokoju
wypełnionego zabawkami, telewizora, tableta...
Dziecko- arcydzieło pewnego dnia zaczyna domagać się innych przestrzeni i klimatów.
Rodzice bulwersują się, bo przecież nie brali pod uwagę, iż ten majstersztyk chce oderwać się od
maminej spódnicy. Przecież nawet dwudziesto- trzydziestoletni latawiec ciągle można poprawić.
Przecież nikt nie zajmie się nim (nią) lepiej niż mamusia. Czy aby na pewno?
Generalnie można dziś mówić o trzech rodzajach dzieci:
DZIECI ZDOLNE – uczą się czytać, gdy zaczynają mówić; zanim poznają swój język ojczysty,
władają już co najmniej dwoma obcymi; ich pokoik wypełniony jest elektronicznymi zabawkami…
Te dzieci nigdy do końca nie były dziećmi.
DZIECI ROZPUSZCZONE – rzadko się uśmiechają, często kłócą, wszyscy dookoła dbają o to, aby
je zadowolić, chcą mieć wszystko, teraz, natychmiast i już.
PO PROSTU DZIECI – wspaniałe, pyzate, przybrudzone, bawią się tym, co znajdą w domu
(pokrywka+klamerka+łyżka= extra zabawa), do wszystkich się uśmiechają i gonią kota na płot.
Te dzieci mają rodziców, którzy wychowują je pogrożeniem palcem, ponoszeniem konsekwencji
swoich czynów oraz nietolerowaniem kaprysów.
Które z tych dzieci w dorosłym życiu będzie miało ochotę na papierosy, narkotyki i alkohol?
Dzieci zdolne – bo przecież są dorosłe i wiedzą co robią, w każdej chwili mogą zacząć i skończyć,
bo przecież nie potrzebują niczyich rad. Dzieci rozpuszczone – bo przecież mogę wszystkiego
spróbować i nikt nie będzie mi mówił co mam robić.
Po prostu dzieci nie będą potrzebowały tego wszystkiego, bo przecież życie samo w sobie
jest extra i nie potrzebuje ubarwień. Będą wolały mleczna czekoladę i colę prosto z lodówki.
Niech i tak będzie…
W następnym numerze zastanowimy się jak wychować przykładowy model dziecka
rozpuszczonego. Co robić, aby nasz latawiec nie odfrunął za daleko, a jeśli by chciał, to jaką linkę
przyczepić do niego aby ciągle mieć go w swoim zasięgu…
opracowano na podstawie książki „Jak zepsuć dziecko w dziesięciu ruchach?” A. Mazzi
Moda na odblaskijestem widoczny, jestem bezpieczny!
Mylimy się myśląc, że widzieć i być widocznym oznacza
to samo. Sądzimy, że jeżeli my widzimy nadjeżdżający
z przeciwka samochód lub jego światła, to i kierujący
pojazdem nas widzi. Ale to nieprawda!
Kiedy kierowcy trudno jest dostrzec pieszego? Zawsze,
gdy pieszy zlewa się z otoczeniem. Jest prawie niewidoczny w ciemnościach, gdy porusza się
po nieoświetlonej drodze, przy której są zarośla, na dodatek w ciemnym ubraniu i bez elementów
odblaskowych. Kierowcy słabo go widzą także w dzień przy zmniejszonej przejrzystości powietrza
np. podczas opadów deszczu, śniegu, gdy jest mgła lub robi się tzw. „szarówka”.
Po ciemku, na nieoświetlonej drodze, kierowcy samochodów widzą przede wszystkim silne
światła pojazdów jadących z przeciwka i białe linie wymalowane na jezdni. Tonące w mroku
sylwetki pieszych i rowerzystów dostrzegają w ostatniej chwili, zazwyczaj z odległości 20-30 m.
Jeśli jednak pieszy wyposażony jest w element odblaskowy, odbijający światła samochodu,
kierowca spostrzeże go już z odległości 130-150 metrów, czyli ok. 5 razy wcześniej! To może
uratować pieszemu życie.
•
Pamiętajmy, że jesienią i zimą widoczność bardzo się pogarsza.
•
Powinniśmy zawsze nosić elementy odblaskowe na wierzchniej odzieży.
•
Elementy odblaskowe są tak dobrze widoczne, ponieważ odbijają światła. Tak więc
prawidłowo noszone odblaski powinny być umieszczone w takim miejscu, aby znalazły
się w polu działania świateł samochodowych i były zauważalne dla kierujących
nadjeżdżających z obu kierunków z tylu i z przodu.
Nośmy elementy odblaskowe niezależnie od tego, którą częścią drogi się poruszamy –
chodnikiem, poboczem czy jezdnią. Pamiętajmy, że ich noszenie jest naszym obowiązkiem zgodnie
z przepisami o ruchu drogowym. Od 31 sierpnia 2014 roku każdy pieszy poruszający się
po zmierzchu poza obszarem zabudowanym ma obowiązek nosić elementy odblaskowe:
Art. 4a.Pieszy, poruszający się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym jest
obowiązany używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników
ruchu, chyba że porusza się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku.
Dzięki obowiązującym przepisom możemy modnie błyszczeć, ponieważ w sprzedaży do
wyboru jest wiele odblaskowych gadżetów. Kamizelki, zawieszki, naklejki, opaski !
Jedzenie na... przeziębienie
Okres
nasilonych
przeziębień
i
zachorowań,
niestety,
w pełnym rozkwicie. Czy to, co jedzą nasze kichające
i kaszlające dzieci ma znaczenie dla procesu zdrowienia?
Czy jedzenie może być lekarstwem?
Faktem jest, że dzieci przeziębione, trawione gorączką często
nie mają apetytu. Organizm w tym czasie koncentruje się na
walce z intruzem i jedzenie to ostatnia rzecz, która zaprząta jego uwagę. Nie należy zmuszać
chorych dzieci do jedzenia, zwłaszcza ciężkostrawnych potraw. Podawane porcje powinny być
także mniejsze.
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja, jeśli chodzi o płyny. W trakcie choroby dziecka nie
można zapomnieć o wypijaniu ich dużej ilości! Szczególnie polecane są kompoty bez cukru,
delikatne w smaku i gotowane na świeżych owocach sezonowych. Należy również pamiętać o tym,
że rozgrzewające przyprawy w herbatkach typu: suszony imbir, cynamon czy czosnek
nie współgrają dobrze z wysoką gorączką malucha.
Jakie w takim razie składniki wspierają proces dochodzenia dziecka do zdrowia? Jednym
z nich jest niewątpliwie DYNIA. Zawiera ona ogromną ilość kartenoidów (prekursorów
witaminy A), a także kwas foliowy i dużo wody. Jest lekkostrawna, ma mało tłuszczu i białka,
więc nie obciąża układu pokarmowego. Jest również delikatna w smaku, a jej konsystencja nie
podrażnia chorego gardła naszej pociech. Polecane są również pestki dyni, bogate w cynk, magnez
i witaminę E. Inne pomarańczowe warzywo, wspomagające walkę z chorobą to MARCHEWKA,
której spożywanie łagodzi kaszel, a także pomaga walczyć z biegunką.
Już nasze babcie stosowały CEBULĘ i CZOSNEK jako antidotum na choroby. Cebula zawiera
dużo witaminy C, łagodzi nieżyt nosa, działa napotnie, a gotowana sprzyja leczeniu kaszlu.
Czosnek zaś to dwie ważne z punktu widzenia nieżytów substancje: allicyna, zabójcza dla
drobnoustrojów chorobotwórczych i inulina, regenerująca florę bakteryjną jelit.
Dobrze jeść również... nasze pospolite ZIEMNIAKI- cenne źródło witamin z grupy B, witaminy C,
potasu i sodu. Dwa ostatnie składniki mają korzystny wpływ na równowagę elektrolitów,
szczególnie podczas gorączki. Po ziemniaki warto sięgać także podczas biegunki, a ugotowane
i rozgniecione pomagają na uporczywy kaszel w postaci rozgrzewającego kompresu.
Zdrowienie przyśpiesza również jedzenie RYŻU- bogatego w witaminy z grupy B, działającego
kojąco na żołądek i oczyszczającego organizm z toksyn oraz KASZY JAGLANEJ o delikatnym
smaku, lekkostrawnej i bezglutenowej, zawierającej wysokowartościowe białko. Działa ona
osuszająco w leczeniu silnego kataru, pomocna jest również przy biegunce.
W czasie choroby warto sięgać także po PRZYPRAWY, takie jak: kurkuma, imbir świeży
i suszony, cynamon, kardamon, goździki, czosnek świeży, anyż czy kozieradka oraz ZIOŁA:
tymianek, szałwia, mięta oraz rozmaryn.
BARDZO PROSTA ZUPA MARCHEWKOWA- NA ZDROWIE!
Składniki:
•
4 duże marchewki;
•
litr bulionu warzywnego;
•
cebula;
•
2 ząbki czosnku;
•
margaryna do smażenia;
•
łyżeczka curry;
•
sól, pieprz;
Marchewki obrać, pokroić na kawałki, gotować w bulionie do miękkości.
W międzyczasie na rozgrzanej margarynie zeszklić pokrojoną w piórka cebulę oraz posiekany
czosnek. Dodać curry i jeszcze chwilę razem podsmażyć.
Przełożyć zawartość patelni do ugotowanej marchewki, doprawić do smaku.
Przestudzić, a następnie zmiksować na gładki krem.
Podawać np z tostami.
Smacznego!

Podobne dokumenty