70 lat temu, 25 lipca 1939 roku w Pyrach pod
Transkrypt
70 lat temu, 25 lipca 1939 roku w Pyrach pod
70 lat temu, 25 lipca 1939 roku w Pyrach pod Warszawą polscy kryptolodzy przekazali przedstawicielom radiowywiadów Francji i Wielkiej Brytanii kopię niemieckiej Enigmy. Alfred „Dilli” Knox, czołowy brytyjski kryptoanalityk, długo nie mógł pogodzić się z myślą, że sam był tak bliski rozwiązania tajemnicy Enigmy, niemieckiej maszyny szyfrującej. Poszło „tylko” o porządek liter w bębenku wstępnym. Zakładał, że Niemcy zrobili to w jakiś perfidnie wymyślny sposób i… zrezygnował. Marian Rejewski, polski kryptoanalityk, lepiej znał niemiecką mentalność i wrodzone przywiązanie do porządku i to właśnie jemu przypadła w udziale rola pogromcy Enigmy. Szyfry maszynowe na dużą skalę pojawiły się po zakończeniu I wojny światowej, co wiązało się z burzliwym rozwojem techniki radiowej i coraz powszechniejszym jej zastosowaniem do przekazywania informacji i wydawania rozkazów walczącym wojskom. Nadal jednak istniał problem skutecznego maskowania przekazywanych treści tak, aby uniemożliwić przeciwnikowi ich wykorzystanie. Stosowane dotąd techniki kodowania (słowa) lub szyfrowania (litery) ręcznego okazały się niewystarczające i zawodne, o czym boleśnie przekonała się niemiecka marynarka wojenna podczas niedawno zakończonej wojny. Odpowiedzią na to zapotrzebowanie ze strony wojskowych było skonstruowanie maszyny do mechanicznego szyfrowania. Pomysł takiego urządzenia narodził się w kilku krajach niezależnie od siebie, mniej więcej w tym samym czasie. W Stanach Zjednoczonych opracował je Edward Hugh Hebern, w Holandii Hugo Aleksander Koch, w Niemczech Artur Scherbius, w a Szwecji Boris Caesar Hagelin. Wszystkie one oparte były na wykorzystaniu bębenka, lub wielu bębenków szyfrujących (wirników, rotorów, walców, krążków, kółek, cylindrów) o dosyć skomplikowanej budowie. Wyrazy przebiegające przez wnętrza tych maszyn zamieniały się w absurdalne ciągi liter, jawiły się jako kompletny chaos bez jakichkolwiek odniesień do naturalnego języka. Spreparowany w taki sposób tekst przekazywano następnie kluczem Morse` a przez radiostację do odbiorcy. Tu ponownie odbywał on taką samą drogę tylko w odwrotnym kierunku, wracając do czytelnej postaci. Pierwsza na świecie, bo już w 1926 r., wyposażyła swe jednostki w nowe urządzenia szyfrujące niemiecka marynarka wojenna, która zakupiła patent rodzimego konstruktora, elektryka, inżyniera doktora Artura Scherbiusa. Maszyna nazwana przez wynalazcę Enigmą (grec., rzym.: tajemnica, łamigłówka, zagadka) do złudzenia przypominała swym zewnętrznym wyglądem przenośną maszynę do pisania, połączoną z ręczną łącznicą telefoniczną. Ważąca około 10 kg i umieszczona w prostym, drewnianym pudełku, zasilana była z baterii 4,5 V lub z sieci pokładowej przez niewielki transformator. Wnętrze kryło trzy bębenki szyfrujące na wspólnej osi, tzw. mieszacz, nieruchomy bębenek wstępny i odwracający (reflektor) oraz kilka urządzeń mechanicznych z plątaniną kabli. Bębenek miał kształt krążka hokejowego i był najczęściej wykonany z tworzywa sztucznego. Po jednej stronie umieszczono 26 miedzianych styków stałych, po drugiej - odpowiadających im 26 styków sprężynujących, równomiernie ułożonych na obwodzie, z których każdy odpowiadał jakiejś literze alfabetu. Styki z obu stron łączyły się ze sobą na stałe, w sposób nieregularny, za pomocą izolowanych przewodów, zatopionych fabrycznie w bakelicie, tworząc sieć niewidocznych połączeń. Każdy bębenek był oznakowany rzymskimi cyframi I, II III … z innym układem stałych połączeń wewnętrznych, jednym z 676 możliwych (26x26). To tu kryła się największa tajemnica Enigmy. Krążek obwiedziony był metalową opaską z grzebieniem, na której znajdował się ruchomy pierścień z wygrawerowanymi na obwodzie literami alfabetu. Można go było ustawić względem krążka w wybranej pozycji i zablokować bolcem ze sprężynką płytkową. Przy określonej literze znajdowało się z boku nacięcie, które powodowało obrót sąsiedniego bębenka, jak w samochodowym liczniku kilometrów. Klawiatura w układzie zwykłej maszyny do pisania Q, W , E ,R, T, … zawierała 26 liter alfabetu niemieckiego bez tzw. umlautów: ä, ö, ü i znaków diaktrytycznych. Uderzenie operatora w klawisze odpowiadające literom tekstu dyrektywy zarządzenia raportu czy rozkazu powodowało skokowy obrót prawego bębenka o 1/26 i jednoczesne zwarcie styków, którymi płynął prąd przez labirynt wewnętrznych połączeń w bębenkach oraz centralce, powodując zapalanie się żarówki na pulpicie z literami. Drugi operator zapisywał je i tak powstawał szyfrogram. Przed rozpoczęciem szyfrowania lub deszyfrowania, operator musiał przygotować maszynę do pracy. W tym celu wybierał z tabeli miesięcznej klucz na dany dzień, który składał się z pięciu oddzielnych nastaw. Jedną z nich było np. umieszczenie na osi trzech bębenków w różnej kolejności, co tworzyło 6 zestawień i 17.576 kombinacji ( 26x26x26). To właśnie system bębenków, stałych i zapasowych (do ośmiu), w powiązaniu z centralką tworzył wyjątkowo skomplikowany i bezpieczny szyfr. Dzięki nim Enigma mogła generować nieskończenie wielką, wręcz astronomiczną, liczbę możliwych kombinacji. Nawet w przypadku dostania się jej w ręce wroga, stawała się praktycznie bezużyteczna, ponieważ czas potrzebny na odszukanie tego jednego, właściwego ustawienia, gwarantującego odczytanie depeszy liczył się w miliardach lat. Z chwilą wybuchu wojny, Niemcy wierzyli, że dysponują dobrze zorganizowanym i sprawdzonym kryptosystemem, zapewniającym bezpieczeństwo komunikacji radiowej w siłach zbrojnych, partii nazistowskiej, policji, wywiadzie, a także w kilku ministerstwach, włącznie z koleją i pocztą. Z Enigmy korzystały wszystkie niemieckie dowództwa, od Kwatery Głównej Hitlera, poprzez rodzaje sił zbrojnych, okręgi wojskowe, armie, korpusy, dywizje, aż po samodzielne pułki. Znajdowała się ona na każdym okręcie, lotnisku i w porcie wojennym. Podczas całej wojny, wg różnych źródeł, wykonano od 90 do 150 tys. egzemplarzy tej maszyny, która pracowała w przeszło 200 sieciach radiowych. Posługiwali się nią również Włosi, Hiszpanie i Szwajcarzy, a pod koniec wojny także Japończycy. Wzorowały się na niej: brytyjska „ Typex”, polska „Lacida”( LCD), amerykańska SIGABA. Enigma była niezawodna i działała sprawnie, zarówno podczas rosyjskiej zimy jak i libijskiego lata, w jadącym wozie dowodzenia i zanurzonym okręcie podwodnym. Już od 1926 r. polskie stacje nasłuchowe w Starogardzie Gd., Poznaniu, Krakowie – Krzesławicach i centralna w Warszawie przechwytują pierwsze niemieckie radiodepesze, które polski wywiad identyfikuje jako utajnione przy pomocy maszyny szyfrującej. Próby złamania ich przez etatowych pracowników Biura Szyfrów, zaproszonych specjalistów, a nawet jasnowidza, spełzają na niczym. W tej sytuacji kierownictwo Biura postanawia, zamiast jak dotychczas lingwistów i szachistów, zaangażować profesjonalnych matematyków. W styczniu 1929 r. na Uniwersytecie Poznańskim zostaje zorganizowany kurs dla studentów matematyki, biegle władających językiem niemieckim. Po wielostopniowej selekcji, trzej wyróżniający się adepci: Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zegalski zostają z dniem 1 września 1932 r. zatrudnieni w Warszawie jako pracownicy Biura Szyfrów Sztabu Głównego WP. Po miesiącu, najstarszy z nich, Rejewski, w tajemnicy przed kolegami, w oddzielnym pomieszczeniu, po godzinach pracy przystępuje do samotnej walki z niewidzialnym przeciwnikiem. Najpierw otrzymuje przechwycone teksty niemieckich depesz oraz wyliczenia i notatki, sporządzone przez jego bezradnych poprzedników. Potem, na początku grudnia, trafia do niego egzemplarz handlowy Enigmy, mniej skomplikowany i bez łącznicy wtyczkowej, zakupiony przez polski wywiad. Niezwykle pomocne okazały się materiały dostarczone przez francuski wywiad: zdjęcie wojskowej Enigmy, instrukcja jej obsługi wraz z nieaktualnymi tabelami kluczy z września i października 1932 r. Jest to rezultat współpracy, której gorącym rzecznikiem okazał się kpt. Gustave Bertrand, szef francuskiego radiowywiadu. W drugiej połowie grudnia 1939 r. Rejewski przystępuje do ataku kryptologicznego, w czym niezwykle pomocna okazuje się matematyczna teoria permutacji. Dzięki jej równaniom, udaje się odtworzyć wewnętrzne okablowanie bębenków, a następnie stworzyć matematyczny model całej maszyny. Zdolni inżynierowie i matematycy Wytwórni Radiotechnicznej „ AVA” mogą przystąpić do sporządzania kopii Enigmy. Był to największy w dziejach indywidualny sukces kryptologiczny, ale jeszcze nie wystarczający wobec stopnia skomplikowania szyfru. Teraz pomocni okazali się dwaj pozostali matematycy, którzy – wtajemniczeni – przystąpili do opracowania skutecznej procedury bieżącego czytania szyfrogramów. „Metoda zegara” Różyckiego, „ rusztu”, ANX, „płachty” Zegalskiego, a potem urządzenia wspomagające jak cyklometr, czy „bomby” pozwalają nadążać za udoskonaleniami, wprowadzanymi z teutońską skrupulatnością przez Niemców. Zwłaszcza te ostatnie, bomby kryptologiczne, przeszły do historii i śmiało można je określić mianem archetypu komputera. Był to pionierski model agregatu wielkości współczesnej pralki automatycznej, rodzaj wyspecjalizowanej maszyny do przyspieszenia procesu odtwarzania kluczy dziennych Enigmy. Dzięki tej oryginalnej rodzimej myśli technicznej, Polacy wprowadzili światową kryptologię w erę automatyzacji. Pod koniec 1938 r., po kolejnych modyfikacjach maszyny, dekryptaż staje się coraz trudniejszy, głównie z braku wystarczającej ilości bomb, płacht oraz pracowników. Ten brak środków na kontynuowanie dalszych prac nad Enigmą zmusił Biuro Szyfrów, za przyzwoleniem szefa Sztabu Głównego, do szukania pomocy u sojuszników. I tak w dniach 24 – 26 lipca 1939 r., siedemdziesiąt lat temu, doszło do historycznego spotkania przedstawicieli trzech służb radiowywiadu w Warszawie. Ze strony francuskiej przybyli mjr Gustave Betrand i kpt. Henri Braquenie, a z W. Brytanii: kmdr Alistair Denniston, Alfred D. Knox i prawdopodobnie kmdr Humprey Sandwith. . Najważniejszym punktem spotkania była wizyta złożona 25 lipca w Pyrach pod Warszawą, gdzie w Lasach Kabackich mieściła się tajna siedziba Biura Szyfrów. Goście mają okazję poznać wyniki siedmioletnich zmagań polskich matematyków i konstruktorów. Zdumieni dowiadują się, że gospodarze mają również zamiar przekazać im po jednym egzemplarzu kopii Enigmy wraz z opisem i częściami zamiennymi, plany konstrukcyjne i diagramy bomby oraz komplet płacht Zygalskiego. Zaskoczeni Brytyjczycy, którzy szybko docenili wagę tego wydarzenia, pójdą później w Bletchley Park ścieżką wytyczoną przez Polaków, konstruując kolejne the bombs, a potem protokomputer Colossus. A niepocieszony „ Dilli” Knox daje upust swoim frustracjom na blankiecie firmowym hotelu „ Bristol”, gdzie nocowała delegacja brytyjska. Na spotkaniu w Pyrach wspaniałomyślnie przekazaliśmy Brytyjczykom i Francuzom najcenniejsze, narodowe źródło informacji i to bez żadnych zobowiązań, a nawet – jak okazało się po latach – bez jakiegokolwiek pokwitowania. Trudno znaleźć w historii podobny przykład sojuszniczej lojalności i hojności. Choć sama decyzja o przekazaniu nie budzi już dziś wątpliwości, o tyle jej ocena jak najbardziej. Wydaje się , że miała ona przede wszystkim charakter polityczny niż wojskowy, a gen. Stachiewicz, szef Sztabu Głównego chyba nie do końca przewidział jej znaczenie i skutki. Alianci otrzymali od Polaków skuteczny oręż do walki i dlatego wojna w Europie zakończyła się w maju 1945 r. Stało się to także możliwe dzięki wysiłkowi intelektualnemu pracowników polskiego wywiadu. I to był największy wkład Polaków w rozgromienie państw Osi. Notę sporządził: Jerzy Lelwic kustosz Pomorskiego Muzeum Wojskowego