pobierz
Transkrypt
pobierz
Zofia Łapniewska Genderowy budżet Polityka zmierzająca do wyrównania szans między kobietami i mężczyznami jest tematem ostatnio bardzo popularnym. Wiele dyskusji wywołał ranking Światowego Forum Gospodarczego z Davos przedstawiający dystans ekonomiczny dzielący kobiety od mężczyzn. W zestawieniu Polska uplasowała się na 19 miejscu. Szykując się do prasowania, włączyłam sobie TVP2, aby obejrzeć Plus Minus, a tu zaproszeni do studia trzej panowie wypowiadają się na temat dyskryminacji. Naturalnie zamiast rzeczowej dyskusji – rozpływają się nad uzyskanym rezultatem (badanie było przeprowadzane w 60-ciu krajach). Przecież to oznacza, że w zasadzie kobiety w Polsce są już w tak świetnej sytuacji, że te drobne różnice w zarobkach (średnia różnica między wynagrodzeniem kobiet i mężczyzn w Polsce to 18,3%) oraz częste i coraz bardziej medialne przypadki dyskryminacji w miejscu pracy, mogą zostać przemilczane i odsunięte w zapomnienie. Szybko panowie przeszli do dużo bardziej ekscytującej debaty na temat uwolnienia waluty Chińskiej. O co właściwie chodzi feministkom? Prawa ekonomiczne kobiet nie są i prawdopodobnie długo jeszcze nie będą równe prawom mężczyzn. Nie chodzi tu tylko o płace, lecz także o dostrzeżenie potrzeb kobiet w społeczeństwie i efektywne odpowiadanie na nie. A do tego potrzebna jest odpowiednia polityka, w której płeć znalazłaby się w głównym nurcie (tzw. gender mainstreaming). W tym zakresie deklaratywność rządowych reprezentantów jest dość wysoka, ostatnio został nawet wydany przewodnik „Guide on Gender Mainstreaming” – międzynarodowa publikacja, w której tworzeniu podobno Polska brała udział. Pełnomocniczka zaś dysponuje funduszami w wysokości 1 400 000 Euro na realizowanie programów czy projektów równościowych. Stojąc przed obliczem tak wymownych faktów oddychamy z ulgą, wierząc że nierówności są znikome, a już z pewnością te niewielkie dysproporcje zostaną wkrótce wymiecione raz na zawsze przez desygnowane do tego służby. Czy równość jest możliwa? Okazuje się, że problem jest o wiele bardziej złożony. Kobiety stanowią większość naszego społeczeństwa. W statystykach GUS – na każde 107 kobiet przypada w Polsce średnio 100 mężczyzn (Rozwój i zmiany w strukturze ludności w latach 1950-2003). Mówimy więc o prawach większości. Lecz w parlamencie nie zasiada 51,7% kobiet. Już w maju 2000 roku rząd Tanzanii stwierdził: „Kobiety stanowią ponad połowę społeczeństwa Tanzanii, jednakże tylko niewielki odsetek podejmuje ważne decyzje dotyczące budżetu. Jedynie 3 spośród 30 osób w Finansowym i Ekonomicznym Komitecie Parlamentu to kobiety i jedynie 45 spośród 275 członków Parlamentu. Nie jest niespodzianką, że przy tak niskiej reprezentacji kobiet tworzących budżet nie odpowiada on efektywnie na potrzeby kobiet.” Równość jest możliwa, pod warunkiem, że każdy sektor, każdy departament, każda jednostka społeczno – gospodarcza będzie na tę równość wrażliwa. Porozmawiajmy o pieniądzach, czyli Gender Budget Mówi się, że ekonomia jest neutralna, oparta na matematyce nie może dyskryminować czy faworyzować żadnej grupy interesów. Nie jest to prawdą, mieszkańcy mieszkańcom nierówni, a ekonomia może być po prostu ślepa na ich zróżnicowane potrzeby. Mechanizm działa bardzo prosto: my – jako społeczeństwo – czy społeczności lokalne – wybieramy naszych przedstawicieli, którzy w naszym imieniu podejmują różne – dotyczące nas – decyzje. Bardzo często są to decyzje ekonomiczne – wpływające bezpośrednio na nasze życie (np. podatek VAT na produkty, akcyzy i inne podatki, regulacje rynku etc.). Przedstawiciele (rząd narodowy, albo samorząd terytorialny) realizują cele i konkretną politykę. Cele, zarówno częściowe jak i strategiczne, jak i polityka, powinny odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Na realizację wyznaczonych celów przeznaczane są konkretne fundusze. A fundusze to nic innego, jak budżet i plany finansowe na dany okres czasu. W idealnej sytuacji każdy mógłby zajrzeć do budżetu i od razu wywnioskować, czy sprawa, która jest dla niej / niego bardzo istotna – jest równie ważna dla przedstawicieli tej społeczności, a przynajmniej czy nakład na nią jest wystarczający do zrealizowana danego celu. Bardzo istotny jest fakt, iż potrzeby kobiet różnią się od potrzeb mężczyzn. Tym samym dochodzimy do określenia „gender budget”, czyli budżetu wrażliwego na potrzeby płci. Gender Budget to tak skonstruowany budżet, który odpowiada zarówno na potrzeby kobiet, jak i mężczyzn, w którym zasoby są odpowiednio w stosunku do tych potrzeb rozłożone. Polska kobiet byłaby lepsza? Takie pytanie zadał prof. Marii Janion Zdzisław Pietrasik w wywiadzie Polityki. A odpowiedź brzmiała: „Niektóre feministki tak uważają. Ja nie mam pewności, ale warto by może spróbować?”. Kobiety i mężczyźni postrzegają świat inaczej. Mamy różne priorytety, w wir innego życia się rzucamy, i poświęcamy odmiennym działaniom. Dlatego rozpoznanie potrzeb tych dwóch odrębnych grup społecznych jest bardzo ważne. W Szkocji w 1995 roku, gdy po raz pierwszy powstawał narodowy budżet Szkocji, rząd od razu przegłosował uchwałę wprowadzającą gender budget. Stwierdzono, że aby społeczeństwo było zdrowe, a w szczególności kobiety, większe nakłady muszą być przeznaczane na sport kobiet. I zwiększono nakłady na piłkę nożną i golfa. Zapomniano o drobnym szczególe: tylko niewielki odsetek kobiet gra w piłkę nożną, a jeszcze mniejszy w golfa. Lecz nie zawsze jest tak, że potrzeby obu grup są widocznie zróżnicowane. W San Francisco przeprowadzono badania, pytając kobiet, co należałoby usprawnić w pierwszej kolejności w mieście. Zażądały one zwiększenia nakładów na środki bezpieczeństwa, a chodziło głownie o lepsze oświetlenie ulic. Wymiar płci jest tu obecny. Tak jak jest paralelny do wszystkich celów ekonomicznych: wzrostu gospodarki, produktywności a także ogólnej makroekonomii: oszczędności i inwestycji (w Gdańsku w 2004 roku co trzeci samochód został zarejestrowany na kobietę), eksportu i importu (kobiety dokonują 95% wszystkich zakupów na świecie) a także zasobów pracy. W przypadku rynku pracy – pojawia się drugie podejście do Gender Budget – możemy również przeprowadzić analizę kosztów, jakie powstają w przypadku np. nie zatrudnienia kobiety (zasiłki, pomoc socjalna etc.). Takie podejście jest możliwe w wielu dziedzinach – np. w przypadku przemocy domowej: brak prawa i brak funduszy na realizację celów zapobiegających przemocy – niosą za sobą koszty interwencji i późniejszej pomocy ofiarom. Dlatego należy unikać tzw. fałszywej ekonomii i np. obcinania kosztów w niektórych sektorach. Był taki przypadek, że w jednym z krajów afrykańskich obniżono czas rekonwalescencji chorych w szpitalach. Taka osoba trafiała do domu i ktoś musiał się nią opiekować. Najczęściej – z uwagi na niższy poziom dochodów – była to kobieta. Kobieta ta rezygnowała z pracy lub brała urlop. Okazało się, że skala zjawiska była tak duża, że w konsekwencji traciła na tym cała gospodarka. Jak możemy działać na rzecz wyrównania szans? Najważniejszą rzeczą jest budowanie świadomości. Różnym przedstawicielom rządowym czy pracownikom urzędów, ministerstw, reprezentantom władzy możemy zadawać następujące pytania: czy planowany i realizowany wpływ, jaki ich działanie wywiera na społeczeństwo, promuje równość płci? Jak mają się do równości płci założone przez nich cele? Czy wyniki (porównanie planowanych i dostarczonych usług oraz ich wykorzystania, np. liczba pacjentów korzystających z usług służby zdrowia, biznesu korzystającego z programów, wzrost przychodów czy podatków) są sprawiedliwie dystrybuowane między kobiety i mężczyzn i są adekwatne do założeń równościowych? Czy usługi dla ludności są tak zaprojektowane, by być odpowiednimi dla kobiet i mężczyzn i czy w rezultacie spełniają założenia równościowe? Ostatecznie – czy wkład pieniężny jest wystarczający, by osiągnąć równość płci? Jak ma wyglądać ten gender budget? Niestety nie są prowadzone żadne badania jakościowe potrzeb. Dodatkowo - statystyki bardzo rzadko uwzględniają płeć. Jedyny sposób, w jaki można „uwrażliwić” budżety to podjęcie uchwały przez rząd (czy też rady poszczególnych miast) dotyczącej obligatoryjnego wprowadzenia takich analiz. W Berlinie, przez pierwsze dwa lata od podjęcia przez parlament uchwały wprowadzenia gender budget, prowadzi się adekwatne programy i projekty pilotażowe. Wszystkie ministerstwa są zobowiązane do zbierania danych z podziałem na płeć i ich interpretacji, następnie projektowania kolejnego budżetu uwzględniając otrzymane dane, oraz preferencje i potrzeby kobiet i mężczyzn. Każda pozycja budżetowa musi być opisana i o ile to możliwe - wrażliwa na płeć. Obecnie konstruowany jest budżet na lata 2006/07 (budżet Berlina jest sporządzany co dwa lata). Minister Finansów nie spodziewa się rewolucji. Jeśli w pierwszym okresie sprawozdawczym, choć 10% uzyskanych danych będzie posegregowanych, to cele polityczne będą mogły być przedefiniowane, tak by efektywnie odpowiadać na potrzeby społeczeństwa. Z kolei budżet będzie skonstruowany tak, by cele mogły być realizowane. W Polsce pierwszym krokiem byłoby stworzenie budżetów zadaniowych, aby potencjalny obywatel mógł przeczytać, na jakie cele są wydatkowane publiczne pieniądze (obecnie obowiązuje sprawozdawczość liniowa). Wtedy prowadząc badania jakościowe potrzeb kobiet i mężczyzn, jak i zbierając dane statystyczne z podziałem na płeć (np. z jakich usług korzystają głównie kobiety, a z jakich głównie mężczyźni, w jakich dziedzinach są bardziej aktywne/ aktywni) – taka sprawozdawczość powinna być również obowiązkowa – można by cokolwiek powiedzieć na temat tego, na co faktycznie powinny być przekazywane pieniądze. Ich ilość zmienia się nieznacznie – lecz mogą one być różnie re-dystybuowane. Dzięki uzyskanym danym mogłyby powstać różne wskaźniki tj. balans płci w wykorzystaniu pomocy dla biznesu, balans płci w uczestniczeniu w szkoleniach prowadzonych publicznie, balans płci w ciałach decyzyjnych utylizacji zasobów etc. Wtedy być może kobiety – wiedząc tak naprawdę jak wygląda podział zasobów publicznych – aktywniej angażowałyby się w politykę równościową i przestały marginalizować swoją rolę w społeczeństwie. I tu przypominając hasło Manify 2004 gorąco zachęcam do podejmowania przez kobiety wszelkich aktywności na polu społeczno-polityczno-gospodarczym: „Dziewczyny potrzebne są czyny”! Artykuł ukazał się w piśmie ZADRA Nr 2 (23) 2005