Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Zakupy
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
seeane
Miało być na konkurs, ale już sama nie wiem, czy to jeszcze reportaż. Ech, lubię skakać z
gatunku na gatunek. Miłego czytania.
***
Gdy po kilku dobrych godzinach, spędzonych przed ekranem komputera, moja
własna rodzicielka oświadczyła, że wydziedziczy mnie, jeśli zaraz nie wstanę i nie zrobię
zakupów, o które prosiła mnie od samego rana stwierdziłam, że chyba nadszedł ten
moment, w którym powinnam opuścić moją bezpieczną, ciepłą izbę i stawić czoła
niebezpiecznej rzeczywistości, która czeka na mnie poza murami mego zamczyska.
Pchnięta więc nadzieją na odziedziczenie jakiegoś hektara gdzieś w dalekiej, dalekiej
przyszłości, narzucam na siebie kurtkę, zakładam buty, po czym wychodzę na dwór.
Siódmy listopada, sobota. Według prognoz i wypolerowanych na błysk
prezenterek pogoda miała być piękna – cóż, matka natura, tak samo jak los, przewrotna być
lubi, więc wyszło jak zwykle. Średnio. W skali od jeden do dziesięć – mocne dwa.
Jako iż zamieszkuję niemal dziewicze tereny na obrzeżach tętniącej życiem,
ogromnej metropolii, której głównym punktem życia kulturalnego/towarzyskiego jest
przestrzeń pomiędzy starą, rozpadającą się oborą a wysokim, ostro zakończonym płotem
(popularne miejsce spotkań młodzieży, gdzie owa przyszłość narodu doprowadza się do
stanu nietrzeźwości) oraz, nieczynna już od paru dobrych lat, rzeźnia, do wyboru mam
niezwykle szeroką gamę sławnych na świecie sieci super-hipermarketów: Stonkę oraz
Chwast. Tutaj właśnie pojawia się pierwszy problem – gdzie iść? Do pierwszego sklepu mam
bliżej, jednak siedzenie przed komputerem sprawiło, że zgłodniałam, a całkiem niezłe
drożdżówki serwują w tym drugim. Cholera
Jest źle.
W końcu uznaję, że skieruję się do supermarketu numer dwa. Na liście zakupów
mam jeszcze jakieś coś z apteki, czego na oczy nie widziałam, więc będzie akurat po drodze.
Niestety, pada deszcz, a ja nawet nie wzięłam parasolki. Cóż, trudno. Co mogę zrobić?
Naciągam kaptur, zadzieram kiecę i lecę.
Niestety – już po chwili przekonuję się, że wybranie wyżej wspomnianego sklepu
było złym pomysłem. Dzisiaj pojawiła się tu nowa dostawa świeżutkiego Pasztetu Mistrza
Andrzeja, więc kolejki wydają się ciągnąć w nieskończoność. Wycofuję się szybciutko,
Strona: 1/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
zupełnie tracąc ochotę na drożdżówkę. No nic. Będę musiała wstąpić do mięsnego. Może to
i dobrze, bo mam wrażenie, że pomiędzy stojącymi w rzędzie ludźmi powietrze jest gęste
od jakiejś niewysłowionej złości i zawiści. W końcu czas to pieniądz, a każdy chce kupić
mięso jak najszybciej.
Idę więc dalej. Wstępuję do opustoszałej apteki i w końcu kupuję pierwszą rzecz z
mojej listy. Jestem z siebie dumna. Niestety, moje pozytywne nastawienie do dalszej części
zakupów pryska niczym bańka mydlana, gdy widzę kolejkę w warzywniaku, gdzie też
znajdują się brokuły, których zdobycie jest moją główną misją. No nic. Brokuły są, po prostu
będę musiała poczekać. Widocznie los tak chciał; przede mną stoi bowiem starsza kobieta,
w nieskończoność wybierająca odpowiednio czerwone pomidory i pytająca ekspedientkę o
datę ważności kefirów.
Gdy po kilku minutach opuszczam sklep, jestem wykończona – fizycznie i
psychicznie. Szału dostaję, gdy sprzedawczyni w mięsnym obcesowo obwieszcza, że
kabanosy się skończyły oraz że następnym razem, jeżeli chciałabym takie coś dostać, to
będę musiała rano wstać. Wypadam ze sklepu niczym burza. Koniec tego dobrego, idę do
domu.
Ech. Postanawiam wrócić przez park – spotykam tam kilku stałych bywalców
ławeczki, która jest zupełnie mokra. Czuję na sobie ich spojrzenia. Nie są zresztą jedynymi
osobami, które gapią się na mnie. W końcu wszyscy mają powód.
Mam czerwoną kurtkę. Jaskrawą, puchatą, swą barwą aż bijącą po oczach. Nie
dziwota, że się patrzą. Zaszalałam, a efekt jeszcze bardziej pogłębia fakt, że wszyscy
odziani są w tą nieśmiertelną czerń.
Najbardziej przeraża mnie fakt, iż pośród strug deszczu, wszechobecnego błota
oraz paskudnych zacieków na budynkach taki właśnie ubiór wydaje się pasować idealnie.
W gruncie rzeczy, to jest mi ich żal. Tych stojących w kolejce, tej pani dumającej
nad ceną kefiru oraz nawet tych siedzących na ławeczce. Małych, szarych ludzi, dla których
największym problemem są właśnie takie rzeczy.
Ech. Właściwie to wcale im się nie dziwię. Smutni, gotowi nawet do bójki o karpia,
z perspektywą pracy aż do śmierci lub uschnięcia z głodu, jeżeli uda im się dotrwać do
emerytury – czego więcej od nich oczekiwać? Radości? Głębokich przemyśleń? Może takie
mają.
Nie wiem.
Mama jest niezadowolona z moich zakupów. Mamrocze, marudzi. Buty mam całe
w błocie. To nie moja wina, że mieszkam pomiędzy miedzą numer jeden oraz miedzą numer
dwa. Cóż, trudno.
Mam ochotę kupić sobie jakąś czerwoną czapkę.
Strona: 2/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl