2. Formy modlitwy

Transkrypt

2. Formy modlitwy
2. Formy modlitwy
Modlitwę chrześcijańską możemy ze względu na jej charakter podzielić na ustną oraz myślną,
a tę ostatnią z kolei na rozmyślanie (medytację) i kontemplację. Powyższy podział potwierdza
Katechizm Kościoła Katolickiego wskazując na trzy, wypływające z tradycji chrześcijańskiej,
główne formy życia modlitwy, tzn. na modlitwę ustną, rozmyślanie i
kontemplację.[1] Katechizm jednakże podaje również inne formy modlitwy, biorąc pod uwagę
odniesienie człowieka do Boga: błogosławieństwo i adorację, modlitwę prośby,
wstawienniczą, dziękczynienia oraz uwielbienia. Modlitwę ustną dzieli się na indywidualną
oraz wspólnotową, a kontemplację na zwyczajną (nabytą) i wlaną (mistyczną). Do
kontemplacji zwyczajnej zalicza się modlitwy: afektywną, prostoty i wiary, a do kontemplacji
wlanej skupienie bierne, modlitwę odpocznienia, uśpienia władz, zjednoczenie proste, pełne
(zaręczyny duchowe) oraz przemieniające (małżeństwo duchowe). Przy modlitwie
kontemplacyjnej konieczne jest zaznajomienie się z problematyką tzw. biernych oczyszczeń,
które św. Jan od Krzyża określa jako noc ciemną zmysłów (pierwsza noc) ora z ducha (druga
noc).
Ze względu na treść modlitwy mówi się najczęściej o modlitwie uwielbienia, dziękczynnej,
przebłagalnej oraz błagalnej. Katechizm Kościoła Katolickiego, omawiając modlitwę ze
względu na jej treść, podzielił ją na modlitwę prośby, wstawienniczą, dziękczynienia i
uwielbienia. W naszych zamyśleniach będziemy się trzymali podziału przyjętego przez
Katechizm.
2.1. Modlitwa ustna
Modli się cały człowiek, a nie tylko jego rozum, wola czy serce. Pamiętając, iż prawdziwa
chrześcijańska modlitwa jest świadomym spotkaniem dwóch osób, Boga i człowieka, które
się kochają i nawzajem poszukują, należy jednoznacznie stwierdzić, iż każda prawdziwa
modlitwa dokonuje się w głębi duszy jako akt władz duchowych. Jeżeli taka modlitwa
objawia się również na zewnątrz, w słowie, nazywamy ją wówczas ustną. Angażuje ona
wnętrze człowieka tak jak modlitwa myślna, ale objawia się na zewnątrz. Modlitwa myślna
zawsze będzie bardzo osobistą, indywidualną, modlitwa ustna zaś może być osobista lub
wspólnotowa, czyli liturgiczna.
W modlitwie ustnej to, co dokonuje się w duszy, jest wyrażane w sposób słyszalny. Istotą
takiej modlitwy jest czynność wewnętrzna, którą słowa uzewnętrzniają, pomagają w jej
rozbudzeniu, intensyfikacji, pogłębieniu. Głośne wymawianie modlitwy angażuje całego
człowieka w akcie zwracania się ku Bogu, pomaga bardziej w oddaniu się Jemu. Modlitwa
ustna przyczynia się do rozwoju modlitwy wewnętrznej poprzez rozbudzanie w człowieku
uczucia wiary i miłości względem Boga. Słowa, tak jak i wszelkie gesty (klękanie, aklamacje,
śpiewy itp.), nie są potrzebne Bogu, ale samemu człowiekowi, aby pomóc mu w spotkaniu z
Panem, rozbudzić chęć oddania się Jemu. Jednocześnie modlitwa ustna wyraża wewnętrzną
postawę wobec Boga. Stanowi ona wielką pomoc szczególnie dla początkujących w życiu
modlitwy, gdyż jest po prostu łatwiejsza, jako modlitwa angażująca zmysły. Niekiedy, np.
przy zmęczeniu, znużeniu, sama modlitwa myślna jest niemożliwa do zrealizowania i
wówczas modlitwa ustna stanowi jedyną możliwość świadomego odniesienia się do Boga.
Już samo skoncentrowanie się na wymawianych słowach jest z pewnością dobrą formą
kontaktu z Bogiem. Należy pamiętać, iż formuły modlitewne posiadają wartość formacyjną,
pomagają w rozmowie z Bogiem nie tylko wówczas, kiedy przeszkadza w modlitwie
zmęczenie, ale również wtedy, kiedy człowiek nie potrafi zwracać się do Boga spontanicznie,
swoimi słowami, tak jak mu serce dyktuje. Rzecz jasna, nie chodzi o posługiwanie się
ustalonymi tekstami modlitw w sposób bezmyślny, mechaniczny, gdyż zawsze mają one
prowadzić do świadomego spotkania z Bogiem w atmosferze miłości. Warto nauczyć się na
pamięć różnych modlitw i odmawiać je powoli ze zrozumieniem. Powinny to być różnorakie
modlitwy: do Jezusa Chrystusa, do Matki Bożej, wybranych świętych. Dużą pomoc mogą
stanowić wyuczone teksty pieśni kościelnych, których treść często posiada głęboką
wymowę.[2]
Modlitwa ustna nie polega jednak jedynie na korzystaniu z uprzednio przygotowanych
tekstów. Najbardziej naturalną jest modlitwa spontaniczna, ponieważ najlepiej wyraża
aktualny stan duszy oraz dostosowuje się do danej s ytuacji. Zresztą modlitwa jest
przymierzem, relacją, zatem oznacza spotkanie osobowe: trudno wyobrazić sobie rozmowę
dwóch osób jedynie poprzez wcześniej przygotowane oficjalne zwroty. W modlitwie
potrzebna jest także spontaniczność. W modlitewnym kontakcie z Bogiem zarówno
spontaniczność jak i konkretne formuły mają swoją rolę do spełnienia. Niebezpieczna dla
życia modlitwy jest zupełna spontaniczność (np. zmęczenie uniemożliwiające spontaniczność
może wówczas doprowadzić do zaniechania modlitwy w ogóle), ale także i sztywne
trzymanie się przygotowanych tekstów (grozi ono m. in. rutyną i powierzchownością).
Proporcja między modlitwą spontaniczną i tą z uprzednio przygotowanych tekstów jest już
sprawą indywidualną danego chrześcijanina. Warto jednakże pamiętać, iż decydując się w
danym dniu na modlitwę spontaniczną nie wolno minimalizować jej pod względem
czasowym. Najlepiej w takiej sytuacji z góry określić sobie minimum czasowe dla takiej
modlitwy.[3] Zaleca się także posiadanie swojej ulubionej formuły modlitewnej, która byłaby
codziennie odmawiana i broniła przed nadmierną zmiennością. Zresztą formuły modlitewne
Kościół w swojej odwiecznej mądrości podaje dlatego, iż same w sobie są one dobre i
pożyteczne dla życia duchowego.[4]
Może się jednak zdarzyć, iż trudności z koncentracją są tak wielkie, iż uniemożliwiają nie
tylko modlitwę spontaniczną, ale także modlitwę z przygotowanych tekstów. Należy wtedy
szukać innych rozwiązań. Można np. cały czas przeznaczony na modlitwę poświęcić na
spokojne, modlitewne czytanie Pisma św., albo nawet swoją modlitwę wyrazić w formie
pisemnej. W tym ostatnim przypadku można postąpić dwojako: po pierwsze można swoje
myśli wyrazić w formie listu do Pana Boga (czy Matki Najświętszej), a po drugie można
zapisywać pojawiające się podczas modlitwy myśli tak, jakby Pan Bóg mówił do modlącego
się człowieka (czyli w 1 osobie). Nie oznacza to, iż te myśli są od Pana Boga, niemniej jednak
taka forma modlitwy ustnej (dialogu z Bogiem wyrażanym w formie pisemnej) jest bardzo
pożyteczna: pomaga zmobilizować się podczas zmęczenia czy zniechęcenia, a także pozwala
wrócić po pewnym czasie do napisanych tekstów i w ten sposób lepiej poznać swoją relację z
Bogiem. Rzecz jasna taka pisemna forma modlitwy czy jej inne urozmaicenia (np. śpiewanie
dla Pana) zakładają potrzebę wierności pod względem czasu wcześniej zaplanowanego na
modlitwę (nie wolno tego czasu skracać), a także nie mogą trwać bardzo długo, tzn. są dobre
na pewien okre s (np. 1-2 tygodnie i później przerwa, tj. powrót do tradycyjnych form
modlitwy). Modlitwy trzeba się uczyć, stąd pewne jej formy dobre dla kogoś w danym czasie,
kiedy indziej nie będą dla niego najlepsze.
Niekiedy bywa i tak, że warunki zewnętrzne uniemożliwiają normalną rozmowę z Bogiem
(np. na ulicy, w pracy, w przerwach między lekcjami). Wówczas warto do Boga kierować
krótkie wezwania, które potocznie nazywa się aktami strzelistymi (np. „Jezu kocham Ciebie",
„Jezu ufam Tobie" itp.).[5] Nie zastępują one zwykłej modlitwy, ale bardzo pomagają w życiu
duchowym oraz w łączeniu pracy czy nauki z pamięcią o Bogu. Są również formą ustnej
modlitwy, niezmiernie pożytecznej, aczkolwiek bardzo specyficznej.[6] Nowy Testament jest
pełen takich aktów: „Ulecz mnie!", „Zaradź memu niedowiarstwu!", „Synu Dawida, zmiłuj
się nade mną!" itd. Akty strzeliste są łatwe do nauczenia się i same będąc modlitwą mogą
pomóc nie tylko w pamięci o Bogu w różnych życiowych sytuacjach, ale także w
dochodzeniu do głębi modlitwy (oczywiście wtedy, kiedy, tak jak każda modlitwa, są
wymawiane świadomie, a nie bezmyślnie). [7] Człowiek nie powinien zresztą zobowiązywać
się do odmawiania długich modlitw (np. by dotrzymać danego przyrzeczenia), gdyż
przeważnie stają się one ciężarem i prowadzą do zniechęcenia. Takie zobowiązania wydają
się właściwe wówczas, kiedy działają mobilizująco, pomagają w systematycznym zwracaniu
się do Boga, przyczyniają się do przetrzymania bądź przezwyciężenia kryzysu. Ważny jest
tzw. zdrowy rozsądek, a także nieuleganie lenistwu. [8]
Jak ważną jest modlitwa ustna w życiu chrześcijanina przypomina Katechizm Kościoła
Katolickiego. Kiedy uczniowie, dostrzegając modlącego się w ciszy swego serca Jezusa,
poprosili Go, aby nauczył ich modlić się, Chrystus przedstawił im wtedy ustną modlitwę
„Ojcze nasz". Nie poprzestał jedynie na wskazaniach dotyczących wewnętrznego
nastawienia. [9]
2.2. Rozmyślanie (medytacja)
Rozmyślanie jest często przez różnych autorów nazywane medytacją. W zasadzie chodzi o tę
samą formę modlitwy, nieco inne jest jedynie rozłożenie akcentów. Termin „rozmyślanie"
akcentuje rolę umysłu, intelektu, natomiast termin „medytacja" wskazuje na serce, wolę. W
naszych rozważaniach terminy te będą używane zamiennie.
Bóg objawił się w swoim Synu Jezusie Chrystusie. Chrześcijanska medytacja „w samym
swoim rdzeniu może być tylko miłującym, posłusznym przypatrywaniem się temu
Człowiekowi, który jest samowyrażeniem się Boga. Jezus jest wykładnią Boga i skierowanym
do nas pouczeniem. (... ) Chrześcijańskiej medytacji dane jest oglądać postawę i zachowanie
się Ojca nie tylko w Jezusowych słowach, ale w całym Jego zachowaniu i we wszystkich
czynach. "[10]
Jerzy Gogola określa medytację jako refleksję przedłużoną i „w atmosferze miłości nad
prawdami objawionymi i wydarzeniami historii zbawie nia w celu przyswojenia ich sobie w
umyśle, sercu i uwzględnienia w działaniu". [11] Katechizm Kościoła Katolickiego podaje, iż
rozmyślanie polega przede wszystkim na poszukiwaniu, na zrozumieniu pytań „dlaczego" i
„jak" w celu przylgnięcia do tego, o co Bóg prosi, i udzielenia odpowiedzi.
Katechizm jako pomoce dla tej formy modlitwy wymienia Pismo św. , święte obrazy, teksty
liturgiczne, pisma mistrzów duchowych, dzieła z zakresu duchowości, historię oraz piękno
stworzenia.[12] Ks. Walerian Słomka, opisując medytację chrześcijańską, podaje jako jej
przedmiot świat przyrody, własną podmiotowość, powinność moralną, bliźnich, dzieła sztuki,
symbole i obrazy, Boga, Słowo Boże oraz sakramenty święte. [13]
Katechizm zaznacza także, iż rozmyślanie nad tym, co się czyta, ma prowadzić do przyjęcia
treści w odniesieniu do siebie samego, czyli przejścia od myślenia o Bogu i Jego sprawach do
swojego życia, do rozpoznania tego, czego od człowieka oczekuje Bóg, do pobudzenia myśli,
wyobraźni, uczucia, pragnienia, a w konsekwencji do nawrócenia serca i większego
przylgnięcia do Chrystusa.[14] Tak więc medytacja ma pomagać we wzrastaniu w przyjaźni z
Panem, w ożywianiu głębi człowieczeństwa, w mobilizowaniu do pełniejszego
wykorzystywania swoich możliwości oraz otwieraniu się z miłością ku innym. [15]
Podstawowym elementem medytacji jest rozumowanie, czyli dochodzenie do prawdy przy
pomocy rozumu. Nie chodzi jednak o poznawanie prawdy dla samego poznawania, ale ma
ono prowadzić do wewnętrznego spotkania z Bogiem, do odpowiedzi serca. Po części
poznawczej medytacji ma nastąpić spontaniczna odpowiedź uwielbienia, dziękczynienia,
przebłagania czy prośby - jej charakter jest uzależniony od przebiegu medytacji, jej treści i
sytuacji konkretnego człowieka medytującego. Dobrze, jeśli dana medytacja kończy się
choćby drobnym, możliwym do wykonania w najbliższym czasie postanowieniem.
Niekoniecznie musi ono być za każdym razem inne, może być umocnieniem wcześniejszego
postanowienia, np. po spowiedzi św. bądź postanowienia wielkopostnego. W wieczornym
rachunku sumienia należy sprawdzić, czy postanowienie zostało wykonane, a jeżeli nie, to
dlaczego. Warto za niewykonanie z własnej winy postanowienia nałożyć sobie pokutę (np.
pewne umartwienie w jedzeniu, dzienny post od telewizji itp. ) oraz powtarzać je w
następnych medytacjach tak długo, aż zostanie zrealizowane. Rzecz jasna postanowienie nie
stanowi o istocie medytacji, ale jego podejmowanie jest bardzo zalecane dla rozwoju życia
duchowego. [16] Cała medytacja powinna trwać przynajmniej 15 minut.
Medytacja jes t formą modlitwy myślnej i dosięga wewnętrznych pokładów duszy, zatem, aby
była możliwa do zrealizowania i przy tym owocna, wymaga spełnienia pewnych warunków.
Są one takie, jak w przypadku każdej chrześcijańskiej modlitwy: świadomość spotkania,
ożywienie wiary w obecność Boga, stawanie w pokorze (skrucha serca). Skoro rozmyślanie
dotyczy poznawania Bożych spraw, niezbędna jest także modlitwa o światło Ducha Świętego.
Jak w przypadku każdej modlitwy, pomocną staje się praktyka ascezy, umiejętność skupienia,
systematyczność. W medytacji pomocne jest korzystanie ze sprawdzonej metody, dobranie jej
w zależności od swojego temperamentu, posiadanych predyspozycji, nabytych doświadczeń
tej formy modlitwy (np. są osoby bardziej posługujące się intelektem, a są tacy, u których
dominuje serce, uczucie). Istnieje wiele metod rozmyślania, m.in. ignacjańska, karmelitańska,
suplicjańska, salezjańska, liguoriańska, tak jak istnieje wiele rodzajów i stopni tej
modlitwy.[17] Metody są ważne, mogą pomóc, ale w miarę nabierania doświadczenia w
modlitwie medytacyjnej należy być wobec nich coraz bardziej wolnym wewnętrznie, gdyż są
one jedynie środkiem prowadzącym do głębszego spotkania z Bogiem, a nie celem samym w
sobie. W początkowym okresie praktykowania medytacji dobrze jest jednak trzymać się
wiernie poszczególnych jej etapów według przyjętej wcześniej metody, gdyż jest ona
wynikiem doświadczeń ludzi modlitwy, a także pomaga uniknąć spłycenia tej formy
spotykania się z Bogiem. W miarę postępów w medytacji przyjdzie czas na większą swobodę
oraz wypracowanie najlepszej dla siebie formy. Medytacja dąży do uproszczenia w miarę
osiągania postępów w jej praktykowaniu. Umniejsza się w niej rozumowanie, a nabiera
znaczenia intuicja, następuje przechodzenie od aktów coraz intensywniejszej miłości do us
tawicznej postawy miłości. [18]
We współczesnym świecie ważnym problemem dotyczącym medytacji chrześcijańskiej jest
jej relacja do tzw. medytacji wschodnich, w tym do jogistycznych technik medytacyjnych.
Wskazówki pod tym względem są zawarte w wydanym w 1989 roku przez Kongregację ds.
Nauki Wiary (zamieszczonym w aneksie niniejszego opracowania) „Liście do biskupów
Kościoła Katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej". Ks. Walerian
Słomka do samych praktyk jogistycznych odnosi się pozytywnie, widząc możliwość ich
wykorzystania w przygotowaniu gruntu pod owocne spotykanie się z Bogiem (w znaczeniu
takim, jakie pełnią ascetyczne praktyki w tej dziedzinie). Zauważa jednakże pewne
niebezpieczeństwa, które są związane nie tyle z samym korzystaniem z technik jogistycznych,
ile z utożsamianiem ich z pewnymi koncepcjami filozoficznymi bądź teologicznymi
sprzecznymi z chrześcijańską wizją świata. [19]
Ogólny schemat medytacji (niezależnie od metody) jest następujący (podana po schemacie
propo zycja medytacji przypowieści o siewcy z Ewangelii wg św. Łukasza jest tylko jedną z
wielu możliwych):
- przygotowanie (uświadomienie sobie Bożej obecności, przeproszenie za grzechy, prośba
o łaskę dobrego rozmyślania, postanowienie jak najlepszego przeprowadzenia medytacji,
szczegółowe zaznajomienie się z treścią /tematem/ - to zaznajomienie warto przeprowadzić
już wcześniej, np. wieczorem poprzedniego dnia)
rozwinięcie (rozumowe zgłębianie tematu poprzez refleksję, analizę i wyciąganie
wniosków, /można jako pomoc odtworzyć sobie oczyma wyobraźni dane wydarzenie lub
pewien szczegół/, poruszenie woli i wzbudzenie uczucia miłości względem Boga oraz
postanowienia życia bardziej zgodnego z Jego wolą) - rozważanie jest pierwszym i
podstawowym elementem rozmyślania, a rozbudzenie i okazanie Bogu uczuć miłości
najważniejszą częścią całej modlitwy
- zakończenie (podziękowanie za otrzymane łaski, przeproszenie za zaniedbania,
prośba o pomoc w wypełnieniu uczynionego postanowienia)[20]
Przykładowa medytacja
1.
Przygotowanie (2-3 minuty)
-
znajduję spokojne miejsce, gdzie mogę się wyciszyć
staję w swoim sercu świadomie w Bożej obecności, wyznaję wiarę: „Wierzę w Ciebie
Boże Żywy, w Trójcy Jedyny ..."
uświadamiam sobie swoją grzeszność i małość wobec Boga, który jest Ś więty wzbudzam akt żalu - „Zmiłuj się nade mną Panie. . . "
-
wzbudzam tęsknotę za Jezusem, za spotkaniem z Nim
z Matką Bożą proszę o światło Ducha Świętego na czas mojego spotkania z Jej Synem
(np. odmawiam „Pod Twoją obronę ...")
1.
Modlitewne czytanie Ewangelii Łk 8, 4 -15 (5-6 minut)
czytam tekst pierwszy raz powoli, zdanie po zdaniu, bez głębszego zastanawiania się
(aby go poznać lub przypomnieć sobie)
czytam po raz drugi, zatrzymując się przy niektórych zdaniach lub wyrażeniach, aby
je swoim rozumem zgłębić i sercem „smakować"
1.
Rozmowa z Jezusem Nauczycielem (5-10 minut)
czytam po raz trzeci, dłużej zatrzymując się w tych miejscach, które szczególnie
przyciągają moją uwagę - np. budzą radość, wdzięczność, zdziwienie, zapytanie
w tych miejscach, które bardziej zwróciły moją uwagę zaczynam rozmawiać z Panem
Jezusem tak jak mi serce dyktuje (może to będzie modlitwa uwielbienia, może podziękowania,
może prośby lub przeproszenia - zależy to od mojej sytuacji, nie ma sztywnych reguł)
1 . Konkretn e postanowienie i podziękowanie (2-3 minuty)
Tą rozmowę z Panem Jezusem kończę konkretnym postanowieniem (choćby małym, ale
możliwym do wykonania), które będzie stanowiło owoc mojej modlitwy (może ono także
polegać na wzbudzeniu w sobie mocnego pragnienia dalszego wypełniania dotychczasowych
postanowień, np. uczynionych po spowiedzi św. ) całe spotkanie z Panem w Jego Słowie
kończę trzykrotnie odmówioną modlitwą „Chwała Ojcu ..." albo hymnem „Chwała na
wysokości Bogu. . . "
Myśli mogące służyć pomocą w rozmo wie z Jezusem Chrystusem
„Siewca wyszedł siać ziarno" - Pan stale wychodzi ze swoim słowem, z Dobrą Nowiną o
Bożej miłości, z zaproszeniem do większego szczęścia; Czy dostrzegam Pana wychodzącego
ku mnie ze swoim zaproszeniem, czy patrzę oczyma wiary na spotykające mnie wydarzenia,
czy próbuję stawiać sobie w sercu pytania o Jego wolę, o sens tego, co przeżywam? Ziarno
„padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je" - Czy gleba mojego
serca nie jest przypadkiem twardą, ubitą drogą z powodu stałej, świadomej zgody na grzechy
lekkie? Nawet jeżeli żyję na co dzień w łasce uświęcającej, a w sposób stały zaakceptowałem
drobne grzechy i nie mam zamiaru starać się, aby z nimi zerwać, to nie mogę się dziwić, iż
Boże ziarno nie wydaje we mnie owocu, ale zostaje „wydziobane" przez szatana...
„Padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci" - Czy gleba mojego serca nie jest
płytka? Czy dbam o to, aby była głęboka poprzez użyźnianie jej przez regularną modlitwę,
przez świadome spotykanie się z Jezusem w sakramentach św.? Czy z osobistych spotkań z
Jezusem czerpię siłę tak potrzebną, by nie ulec w chwili próby pokusie?
„Padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je" Czy gleba mojego serca nie jest porośnięta cierniami nieuporządkowanych
przywiązań do rzeczy ziemskich? Czy tak naprawdę moje serce jest wolne dla Pana, czy też
przez nieuporządkowane przywiązania kierowane do mnie Boże wezwania pozostają
bezowocne? Czy czasem zbyt wiele razy w moim życiu duchowym zapał nie kończy się
jedynie na dobrych chęciach? Jeżeli tak, to co czynię, aby to zmienić? - „Padło na ziemię
żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny" - Czy gleba mojego serca jest zawsze żyzna,
wydająca obfite plony? Czy ją pielęgnuję poprzez modlitwę, pamięć o Bożej obecności,
ducha ofiary i wyrzeczenia?
Propozycje konkretnego postanowienia (do wyboru)
1.
W codziennym wieczornym rachunku sumienia przez tydzień będę oceniał mijający
dzień w świetle pytań: „Czy dzisiaj we wszystkim Pan Jezus był u mnie na pierwszym
miejscu? Czy nie byłem do „kogoś" lub „czegoś" przywiązany w sposób
nieuporządkowany? Czy dzisiaj mogłem przynieść obfitszy dobry plon?
2.
Przeanalizuję swoje życiowe nastawienie sprawdzając, czy czasem nie akceptuję na
stałe świadomego drobnego grzechu (z którym się pogodziłem i nie próbuję z nim zerwać).
Jeśli odkryję, że tak, to przemyślę uczciwie sposób zmiany tej sytuacji.
2.3. Kontemplacja
2.3.1. Wprowadzenie ogólne
Chcąc odpowiedzieć na pytanie, czym jest kontemplacja, Katechizm Kościoła Katolickiego
cytuje św. Teresę: „Kontemplacja myślna nie jest, według mnie, niczym innym jak głębokim
związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On
nas kocha".[21] W kontemplacji człowiek szuka Jezusa Przyjacie la, pragnie Boga,
kieruje spojrzenie swojego serca na Niego, a to poszukiwanie i dążenie ku Niemu dokonuje
się w czystej wierze. Dla kontemplacji trzeba znajdować czas z mocnym postanowieniem
trwania na modlitwie niezależnie od wszelkich trudności i oschłości. Zawsze można
kontemplować (niezależnie od warunków zdrowia, uczuciowości czy pracy), chociaż nie
zawsze jest się w stanie rozmyślać. Wybór czasu i długości trwania modlitwy
kontemplacyjnej zależy od decyzji człowieka i jego determinacji. Kontemplację rozpoczyna
się poprzez tzw. „skupienie serca": pobudzenie wiary, poddanie całego siebie Bogu, zrzucenie
wszelkich masek. Kontemplacja jest intensywnym czasem modlitwy bardzo wzmacniającym
człowieka duchowo. Jest także spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa Chrystusa i
połączonym z wyrzeczeniem się swojego „ja" pod wpływem Jego spojrzenia. Pod
spojrzeniem Jezusa człowiek modlący się zaczyna widzieć wiele rzeczy inaczej, zaczyna
także coraz bardziej kochać Pana i chcieć Go naśladować. Staje się bardziej dyspozycyjnym
względem Boga. Kontemplacja jest również słuchaniem Bożego słowa, bezwarunkowym
przylgnięciem do niego. Jest milczącą miłością, rozpala tę miłość, urzeczywistnia
zjednoczenie z modlitwą Jezusa. [22] Z kontemplacją mamy do czynienia wtedy, kiedy lektura
Pisma św. bądź refleksja nad tajemnicami wiary przechodzi od rozumowania do
doświadczenia, podziwu. Taka sytuacja jest dziełem Ducha Świętego, ale też jest czymś
normalnym w życiu duchowym chrześcijanina. Należy przecież pamiętać, iż najważniejszą
rzeczą w modlitwie nie jest coraz intensywniejsze myślenie, ale coraz intensywniejsza
miłość. [23] Kontemplacja jest czynną formą modlitwy, tzn. darem Bożym, ale jej inicjacja
zależy od człowieka. Dochodzi w tej modlitwie do uproszczenia działalności umysłowej
człowieka i jednoczesnego pogłębienia poznania i miłości. [24] W tych rozważaniach chodzi
oczywiście o tzw. kontemplację zwyczajną, w odróżnieniu od kontemplacji wlanej, która jest
bezpośrednim, doświadczalnym i nadprzyrodzonym przeżywaniem Boga. [25]
2.3.2. Kontemplacja zwyczajna
Podstawowe formy kontemplacji zwyczajnej stanowią modlitwy: afektywna, prostoty i wiary.
W modlitwie afektywnej uczucia miłości, czci uwielbienia itp. zajmują o wiele więcej miejsca
niż rozważania pojęciowe. Nie chodzi tu o sytuację wynikającą jedynie z temperamentu
modlącego się człowieka, ale o przewagę uczucia stanowiącą owoc dojrzałości w modlitwie.
Rozważanie występuje nadal, lecz nie zajmuje już zbyt wiele miejsca, gdyż traci je na rzecz
uczuć miłości, uwielbienia, wdzięczności itp. Modlącemu się człowiekowi zwykle
towarzyszy jedna dominująca idea, ale nie wyklucza ona innych, drugorzędnych. Osobom
znajdującym się na tym etapie modlitwy zaleca się pogłębianie wiary i jej poznawanie, aby
wiedza u nich szła w parze z rozwojem uczuciowości. W modlitwie prostoty[26] intuicja
zastępuje w sposób znaczący rozumowanie, a uczucia tracą na swojej różnorodności. Zanikają
nie tylko uczucia, ale także łatwość posługiwania się rozumowaniem i wyobraźnią. W tej
modlitwie przewija się jeden główny wątek myślo wy lub rodzaj uczucia, który stale powraca
wśród innych, chociaż nie trwa w sposób nieprzerwany. Następuje uproszczenie sfery
poznawczej i uczuciowej. Przy uproszczeniu sfery poznawczej człowiek staje się mniej
zależny od zmysłów i wyobraźni, tzn. nie potrzebuje ich pośrednictwa w poznawaniu Boga,
ale poznaje Go poprzez czystą wiarę i Boże objawienie. Nie potrzebuje także długich,
intelektualnych rozważań, ale poznaje bardziej intuicyjnie i całościowo. Warto pamiętać, iż to
uproszczenie sfery poznawczej jest także owocem pewnej ascezy. Natomiast uproszczenie
sfery uczuciowej powoduje stałość miłowania, człowiek dąży w kierunku milczącej rozmowy
z Bogiem. Jednym z najskuteczniejszych środków podtrzymywania tego rodzaju modlitwy
jest ćwiczenie się w pamięci na obecność Bożą. Modlitwa wiary ^.--{"Komentarz [JH1]:
nazywana bywa często modlitwą obecności, milczenia, gdyż charakteryzuje się brakiem słów,
pojęć, uczuć. Ta forma modlitwy występuje często u osób systematycznie odprawiających
rozmyślanie, kiedy są zmęczone i zagonione tak, iż medytacja staje się dla nich w danym dniu
czymś niemożliwym. Wówczas taki człowiek staje przed Bogiem w milczeniu, aby
podziękować, wyrazić swoją miłość, a wiara staje się dla niego jedynym środkiem nawiązania
kontaktu z Bogiem. Ta modlitwa nie wywodzi się z wielu medytacji, ale z ubóstwa wszelkich
pośredników na modlitwie. [27]
Podsumowując myśli dotyczące kontemplacji, inspirowane nauczaniem zawartym w
Katechizmie Kościoła Katolickiego, należy zwrócić uwagę, iż pojęcie „kontemplacja" jest
dzisiaj często używane w szerszym znaczeniu. Otóż oznacza ono uważne przyglądanie się
obrazom lub rozważną pracę z tekstami (zobacz do aneksu niniejszego opracowania
dotyczącego ignacjańskiej metody kontemplacji ewangelicznej). Tymczasem forma modlitwy
nazywana przez Kościół „kontemplacją" jest drogą łaski, na której człowiek zważa na samego
Boga, a nie na obrazy i myśli. „Człowiek niczego sam nie czyni. Trwa w zapatrzeniu, a moc
Boża pogłębia je, aż osiąga ono podarowaną przez Boga jedność z Nim."[28]
2.3.3. Od medytacji do kontemplacji
Jak to już w niniejszym rozważaniu zostało zauważone, zawsze można wejść w kontemplację,
natomiast nie zawsze można rozmyślać. Niezwykle ważne dla normalnego rozwoju życia
duchowego danego człowieka pozostaje rozpoznanie czasu, kiedy jest się dojrzałym do
przejścia od medytacji do kontemplacji. Nie jest dobre zbyt szybkie przechodzenie do
kontemplacji (może prowadzić do strat duchowych wynikających z przedwczesnego
porzucenia medytacji oraz do wewnętrznego rozleniwienia), ale także zbyt późne, gdyż
pociąga ono za sobą zmuszanie się do medytacji wtedy, kiedy się już nie jest do tego zdolnym.
Św. Jan od Krzyża podaje trzy konkretne znaki, po których można rozpoznać, czy jest się już
dojrzałym do rezygnacji z rozmyślania i przejścia do kontemplacji.[29] Otóż pierwszy z nich
polega na tym, iż człowiek, który regularnie praktykował medytację, czyni to z coraz większą
trudnością, wręcz staje się ona dla niego niemożliwa, łączy się z wielką uciążliwością: „...nie
może już rozmyślać ani posługiwać się wyobraźnią. Nie ma w tym również upodobania, jak
to było poprzednio, lecz raczej znajduje oschłość w tym, co pierwej zasilało i potęgowało
upodobanie". [30] Jedną z podstawowych przyczyn takiego stanu jest napełnienie się treściami
zdobytymi podczas rozmyślania (np. ktoś już wielokrotnie rozważał przypowieść o synu
marnotrawnym i teraz, kiedy chce znów rozważać, to nagle całość treści staje mu przed
oczyma i nic więcej nie może z nich wydobyć; jego uwaga zatrzymuje się na jednym ze
szczegółów, np. , że Ojciec „dojrzał go z daleka" - to mu wystarcza za całą
modlitwę).[31] Drugim znakiem jest brak zamiłowania do rzeczy doczesnych. Jest on bardzo
ważny, gdyż wielkie trudności z medytacją (znak pierwszy) mogą pojawić się także na skutek
zwiększonego przywiązania się do rzeczy stworzonych: „drugim znakiem jest stan, w którym
nie ma żadnej chęci do zajmowania wyobraźni ani zmysłów innymi rzeczami szczegółowymi,
tak zewnętrznymi jak wewnętrznymi. Nie mówię, żeby wyobraźnia nie mogła zwracać się tu i
tam (. . . ), lecz, że dusza nie podoba sobie w umyślnym zajmowaniu się innymi
rzeczami".[32] Chodzi w tym przypadku o wewnętrzne nastawienie, o dobrowolność (rozum i
tak działa: spostrzega, roztrząsa, wyciąga wnioski, podobnie zresztą wyobraźnia - ale to
powoduje zmartwienie, jest wbrew woli i upodobaniu).[33] Jeśli jednak kłopoty z
rozmyślaniem występują stale, mimo braku zamiłowania do rzeczy ziemskich, to pozostaje
trzeci, rozstrzygający znak. Otóż występuje on wtedy, kiedy „dusza podoba sobie jedynie w
trwaniu przy Bogu z miłosną uwagą, w wewnętrznym pokoju, ukojeniu i odpocznieniu, bez
szczegółowych rozważań, oraz bez aktów i ćwiczeń władz: pamięci, umysłu i woli (... ).
Dusza trwa przy Bogu jedynie za pomocą uwagi i ogólnego miłosnego poznania a bez
zastanawiania się nad czymkolwiek". [34] Kiedy te trzy znaki występują jednocześnie, to
można przejść od rozmyślania do kontemplacji. [35] Nie oznacza to jednak wykluczenia na
zawsze rozmyślania. Gdy rozmyślanie staje się znowu możliwe (ktoś znajduje smak w
rozmyślaniu i może rozważać tak, jak kiedyś), to należy do niego wrócić i odwrotnie, kiedy
przy rozmyślaniu na chwilę przyjdzie kontemplacja (wystarczają poszczególne słowa czy
prawdy, pojawia się pokój i ukojenie), to nie potrzeba się wtedy przymuszać do rozważań.
Nawet wtedy, kiedy człowiek będzie często i swobodnie podejmował modlitwę
kontemplacyjną, to i tak niejednokrotnie będzie dla jego życia duchowego wskazane, aby
wrócić do rozmyślania i przez nie pomóc sobie w kontemplacji. Należy pamiętać, iż
pomiędzy rozmyślaniem a kontemplacją nie ma ustalonej granicy, a przejście między nimi
dokonuje się stopniowo i płynnie. Trzeba być otwartym na działanie Ducha Świętego i
pozostać w pełni dyspozycyjnym. [36]
2.3.4. Kontemplacja wlana
Kontemplacja wlana to bezpośrednie, nadprzyrodzone i doświadczalne przeżywanie
Boga. [37] Nie zawiera ona w sobie żadnych nowych pojęć, ale daje nowe, głębsze odczucie
Boga i poznanie Jego doskonałości. Człowiek uświadamia sobie działanie Boga i
doświadczalnie stwierdza, iż ten Bóg jest nieskończenie bardziej doskonały i wyższy od
wszelkich ludzkich pojęć. Odkrywa Boga zupełnie inaczej niż dotychczas i bardzo pragnie w
pełni do Niego należeć. Istnieje wiele różnych stopni modlitw mistycznych.[38] Według św.
Teresy każdą z nich cechuje bierność, tzn., że łaski, które człowiek otrzymuj e, nie zależą od
jego wysiłków, ale od Boga.[39] O dar kontemplacji wlanej można prosić Boga, o ile
motywem jest pragnienie szybszego dojścia do Niego. Natomiast nie wolno o nią prosić, jeśli
motywem jest chęć doświadczania rzeczy niezwykłych. [40] Skutki kontemplacji wlanej są
następujące: większe oświecenie intelektu w sprawach dotyczących wiary, większe
pragnienie cnoty, życia zgodnego we wszystkim z wolą Bożą, większe poznanie siebie,
swoich braków, swojej nicości, zwiększone odczuwanie potrzeby łaski, coraz większe
poczucie pokoju, coraz większe zaufanie do Boga, wielkie pragnienie oddania się Bogu i
miłowania Go, większa żarliwość w wypełnianiu swoich obowiązków, sprawniejsze ich
wykonywanie, pomoc w pozbyciu się raz na zawsze przywiązania do rzeczy ziemskich,
gorące pragnienie coraz większego zjednoczenia z Bogiem, oczyszczenie duszy, z jednej
strony cierpienie, a z drugiej, w głębi duszy, słodycz i radość. [41]
Przede wszystkim modlitwę kontemplacyjną wlaną można podzielić na zjednoczenie
mistyczne niedoskonałe i doskonałe. Niedoskonałe jest wówczas, kiedy człowiek nie jest
wolny od roztargnień w pamięci i wyobraźni, a jednocześnie nie jest w pełni bierny wobec
Bożego działania. Na tym stopniu zjednoczenia mistycznego wyróżnia się modlitwę tzw.
biernego skupienia, która jest nazywana progiem do kontemplacji wlanej, modlitwę
odpocznienia (ukojenia) oraz modlitwę uśpienia władz. W modlitwie biernego skupienia
rozum bardziej towarzyszy w sposób miłosny Bogu, niż rozważa. Bóg stwarza w duszy
człowieka spokojną uwagę, aby ją do Siebie przybliżyć. To Boże działanie nie jest jednak
jeszcze aż tak silne, by człowiek głęboko mógł odczuwać Bożą obecność i nie mógł rozważać
posługując się pojęciami. Natomiast, gdy Bóg obdarzy człowieka łaską modlitwy
odpocznienia, to rozumowe rozważanie stanie się niemożliwe. Wola człowieka w tej
modlitwie jest zjednoczona z Bogiem, pociągnięta Jego miłością. Ponieważ odpocznienie
dokonuje się w woli, zatem może mu towarzyszyć oschłość i tęsknota (odpocznienie
towarzyszy opisanemu przez św. Jana od Krzyża procesowi biernego oczyszczenia zmysłów).
Człowiek uświadamia sobie, iż pociąg ku Bogu nie zależy jedynie od niego. Bóg udziela
głębokiego pokoju, intelekt poznaje Boga w nowy sposób. Otrzymuje specjalne światło
doświadczenia, smaku woli, niejako instynktownie człowiek poznaje Boga lepiej niż przez
pojęcia, ma niewyrażalne uczucie Bożej obecności. Rozum i pamięć są jednak wolne, stąd
mogą niekiedy przez swoje działanie i dociekania przeszkadzać w odpocznieniu woli. Kiedy
modlitwa odpocznienia p ogłębia się, przechodzi w kolejny rodzaj modlitwy, który jest
nazywany uśpieniem władz (niekiedy ten rodzaj modlitwy uważa się za pogłębioną część
modlitwy odpocznienia). Oprócz woli także intelekt jest zjednoczony z Bogiem, jedynie
częściowo pozostaje wolna pamięć i wyobraźnia. Zasadniczo nie przeszkadzają one w
skupieniu duszy zjednoczonej z Bogiem, która potrafi wykonywać swoje zwyczajne zajęcia
trwając w skupieniu (taki człowiek sprawia często wrażenie, iż jest daleki wewnętrznie od
wykonywanych czynności, do których zresztą nie jest w stanie przykładać pełnej uwagi). Ten
rodzaj modlitwy jest bardzo bliski kontemplacji w pełni doskonałej, ale różni się od niej tym,
iż władze duszy mają jeszcze pewną możliwość własnej inicjatywy (nie są w pełni bierne). [42]
S topień zjednoczenia mistycznego doskonały (kontemplacja osiąga na nim s woją pełnię,
doskonałość) charakteryzuje się trzema konkretnymi znakami. Otóż można go rozpoznać
poprzez doświadczane w sposób bezpośredni poczucie obecności Bożej, pewność i
zawieszenie przynajmniej wewnętrznych władz, które zostają całkowicie zaangażowane w
Bogu bez jakichkolwiek roztargnień. To mistyczne zjednoczenie doskonałe dzieli się
zazwyczaj na proste, ekstatyczne (tzw. duchowe zaręczyny) i przekształcające (tzw. duchowe
małżeństwo). Święta Teresa od Jezusa zjednoczenie proste umieszcza w piątym mieszkaniu
swojej „Twierdzy wewnętrznej", a ekstatyczne w szóstym mieszkaniu. Niemniej wielu
autorów uważa, iż chodzi jedynie o dwa momenty tej samej modlitwy, którą określa się
mianem duchowych zaręczyn. [43] Natomiast zjednoczenie przekształcające przypisuje się
siódmemu mieszkaniu „Twierdzy wewnętrznej". [44]
Modlitwa zjednoczenia prostego jest tym stopniem kontemplacji wlanej, na którym wszystkie
wewnętrzne władze duszy są uwięzione lub zaję te w Bogu (w modlitwie odpocznienia była z
Bogiem zjednoczona tylko wola, a w tzw. uś pieniu władz wola i intelekt, lecz bez pamięci i
wyobraźni). Jedynie częściowo wolne pozostają władze ciała, które zostaną „uwięzione" na
następnym etapie, czyli w modlitwie zjednoczenia ekstatycznego. Cechy charakterystyczne
modlitwy zjednoczenia prostego są następujące:
1.
Brak roztargnień, gdyż wyobraźnia i pamięć są całkowicie zatopione w Bogu (kiedy
jednak modlitwa ta cofa się do poziomu modlitwy zwykłego odpocznienia, ro ztargnienia
znowu mogą się pojawić; przy zjednoczeniu są one niemożliwe).
2.
Absolutna pewność, że dusza była zjednoczona z Bogiem, gdyż szatan nie może
sfałszować tej modlitwy (na niższych stopniach modlitwy wątpliwości mogą powrócić).
3.
Brak jakiegokolwiek znużenia, nawet wtedy, gdy modlitwa trwa bardzo długo.
Z tym stopniem kontemplacji są związane pewne łaski, których nie można otrzymać bez
otrzymania daru pełnego zjednoczenia (chociaż same w sobie mogłyby się pojawiać już przy
zjednoczeniu niedoskonałym). Najważniejsze z nich to tzw. dotyk mistyczny i rana miłości.
Dotyk mistyczny to dar nadprzyrodzony, który sprawia, iż człowiek odnosi wrażenie, że
został dotknięty przez Boga. [45] Rana miłości to z kolei bardzo żywe uczucie Bożej obecności,
które nagle obejmuje duszę, ale i bardzo szybko znika. Człowiek bardzo żywo poznaje Boga i
zostaje porwany miłością ku Niemu, ale to doświadczenie natychmiast ustępuje. Pojawia się
po nim, sprawiające niesamowity ból, ostre poczucie nieobecności Boga. Bóg daje odczuć
swoją obecność, ale nie daje czasu na cieszenie się nią. Ta rana miłości pojawia się z
zaskoczenia (nie można tej łaski przewidzieć), daje z jednej strony słodycz, a z drugiej
przejmujący ból, a także pewność (na tym etapie złudzenie jest niemożliwe). Może trwać
przez chwilę, ale i dłużej. Może mieć różną intensywność. Może się powtarzać nawet przez
wiele lat. Powoduje m.in. radykalniejsze oderwanie serca od stworzeń, uwolnienie od lęku
przed cierpieniem, zapomnienie o sobie, dystans (pogardę) dla dóbr ziemskich. Zwiększa
pragnienie Boga, tęsknotę za Nim.
Modlitwa zjednoczenia ekstatycznego jest rodzajem kontaktu z Bogiem w okresie, w którym
występują ekstazy. Najważniejsze w tej modlitwie jest szczególne działanie Boga (to, co
określamy mianem kontemplacji wlanej), natomiast zawieszenie normalnej działalności duszy
i bolesne zjawiska somatyczne są skutkiem działania kontemplacji (a zatem nie są częścią
kontemplacji wlanej ani darem ze strony Boga). Przyczyną ich powstania jest z jednej strony
intensywność udzielania się Boga człowiekowi, a z drugiej strony słabość ludzkiego
organizmu, który nie może znieść takiej intensywności. Ekstazie towarzyszy w pierwszej
chwili wielkie przerażenie, zazwyczaj człowiek nie może się oprzeć silnemu porywowi. Ciało
zachowuje tę pozycję, w jakiej ekstaza je zastała. Po zachwyceniu niekiedy trudny jest powrót
do normalnych, konkretnych zajęć. Człowiek zachowuje wspomnienie tego, co widział, ale
swoich doznań najczęściej nie jest w stanie opowiedzieć. S kutki ekstazy są takie same, jak
kontemplacji wlanej.
Kiedy człowiek jest już odpowiednio przygotowany, wówczas Bóg podnosi go do
całkowitego i stałego ze Sobą zjednoczenia, które określa się przez pewną analogię (zresztą
bardzo niedoskonałą, gdyż tej rzeczywistości nie da się adekwatnie objaśnić ludzkimi
słowami i porównaniami) jako duchowe małżeństwo. Jest to zjednoczenie przekształcające,
„całkowite przekształcenie w Umiłowanego, w którym obydwie strony oddają się sobie
nawzajem w zupełne posiadanie, a dzięki pewnemu dopełnieniu miłosnego zjednoczenia, w
którym dusza staje się przebóstwiona i staje się Bogiem przez uczestnictwo o tyle, o ile jest to
możliwe w tym życiu... Dlatego jest to najwyższy stan, do jakiego można dojść w tym
życiu".[46] Nie jest łatwo zrozumieć św. Jana od Krzyża, mistyka, który w słowach próbuje
ukazać to, co Boże, nadprzyrodzone, niewyrażalne. Można jednak na podstawie różnych
opisów dotyczących duchowego małżeństwa stwierdzić, iż obejmuje ono:
1.
Całkowite przekształcenie wszystkich władz duszy w taki sposób, że mogą one
wyłącznie oddawać się praktykowaniu miłości.
2.
Stałe zjednoczenie z Bogiem we wzajemnym oddaniu się (człowiek nigdy nie
przestaje odczuwać, że jest w towarzystwie Boga - nawet wtedy, kiedy wykonuje różne
zewnętrzne zajęcia).
3.
Pełniejsze uczestnictwo w życiu Boga.
4.
Głębsze poznanie Bożych atrybutów.
2.3.5. Oczyszczenia bierne
Do otrzymania łaski kontemplacji wlanej, czyli bezpośredniego, doświadczalnego i
nadprzyrodzonego przeżywania Boga, człowiek nigdy, sam z siebie, nie jest w stanie się
przygotować. Choćby czynił wszystko, co tylko może, to i tak nie dojdzie do pełnego
oczyszczenia swojej duszy. Potrzebuje Bożej interwencji. Oczyszczające Boże działanie, za
św. Janem od Krzyża, określane jest mianem nocy ciemnej zmysłów i nocy ciemnej ducha. Z
wielu „niedoskonałości oczyszcza się dusza całkowicie dopiero wówczas, gdy Bóg
wprowadza ją w bierne oczyszczenie owej ciemnej nocy (... ). Zanim to jednak nastąpi,
powinna dusza ze wszystkich sił starać się oczyszczać siebie i udoskonalać. Tym sposobem
zasłuży na to, że Bóg otoczy ją swym staraniem i uleczy ją z tego wszystkiego, z czego sama
uleczyć się nie zdoła. Jeśliby bowiem sam Bóg nie przyłożył ręki i nie oczyścił jej w tym
ciemnym ogniu, dusza, chociażby nie wiem jak się wysilała, nie mogłaby się czynnie sama
oczyścić, ni przysposobić się chociażby w najmniejszej mierze do boskiego zjednoczenia w
doskonałości miłości. "[47] Aby człowiek całkowicie przezwyciężył swój egoizm, lenistwo,
zmysłowość, szukanie siebie nawet w pobożnych praktykach i aby potrafił wytrwać w miłości,
mimo wszelkich przeciwności, konieczna jest jego wewnętrzna odnowa poprzez bolesne
oczyszczenia bierne.[48] „Noc zmysłów jest dość częsta i przechodzą przez nią początkujący
(. ..). Noc ducha spotyka się bardzo rzadko, przechodzą przez nią dusze już wyćwiczone i
wyżej stojące (. . . ). Pierwsza noc, czyli oczyszczenie jest gorzka i straszna dla zmysłów (...).
Nie można jednak z nią nawet porównać tej drugiej, będącej o wiele straszniejszą i bardziej
przerażającą dla ducha." [49]
2.3.5.1. Noc bierna zmysłów
Noc bierna zmysłów umieszczana jest często przed modlitwą odpocznienia (lub podczas jej
trwania)[50] i uważana jest za środek niezbędny do wprowadzenia człowieka we właściwą
kontemplację.[51] Za jej przyczynę uznaje się kontemplację wlaną (czyli nowy sposób
udzielania się Boga człowiekowi) oraz brak przygotowania człowieka do odbierania takiego
działania. Warto zauważyć, iż przez zmysły św. Jan od Krzyża rozumie nie tylko zmysły
zewnętrzne i wewnętrzne, ale również zmysłowe pożądanie i intelekt działający pojęciowo, a
pomagający sobie wyobraźnią.[52] Św. Jan od Krzyża podaje trzy znaki rozpoznawcze nocy
ciemnej zmysłów. Muszą one występować równocześnie. „Pierwszym znakiem jest to, że jak
dusza nie znajduje upodobania i pociechy w rzeczach Bożych, tak również nie znajduje ich w
żadnej z rzeczy stworzonych. (. . . ) Drugim znakiem (. . . ) jest ciągłe zwracanie pamięci ku
Bogu, z zatroskaniem i bolesną obawą, gdyż dusza sądzi, że nie służy należycie Bogu, ale się
cofa, skoro odczuwa to zniechęcenie w rzeczach Bożych. (...) Trzeci znak, po którym dusza
poznaje, że jest to oczyszczenie zmysłów, polega na tym, że chociaż dusza wiele czyni ze
swej strony, nie może już rozmyślać ani rozważać przy użyciu wyobraźni jak
przedtem".[53] Oprócz tych znaków, występujących jednocześnie, mogą pojawić się inne,
dodatkowe. Ze strony szatana mogą to być pokusy przeciwko wierze, nadziei, miłości, a także
bluźniercze czy przeciw czystości. Ze strony ludzi mogą pojawić się narzekania,
prześladowania, posądzenia, iż ten stan jest wynikiem letniości (oziębłości) w życiu
duchowym. Mogą też pojawić się choroby, utrata przyjaciół, dóbr materialnych bądź dobrego
imienia. Jeśli temu wszystkiemu towarzyszą podane przez św. Jana od Krzyża trzy znaki, to
jest pewne, iż chodzi o noc bierną zmysłów.[54] W takiej sytuacji należy przede wszystkim
zdać się w pełni na wolę Bożą, przyjmując ten stan nie jako zło, ale jako środek postępu w
życiu duchowym. Należy w modlitwie wytrwać pomimo wszelkich trudności, a nawet nieco
przedłużyć czas jej trwania (warto praktykować proste i miłosne spojrzenie na Boga). Wręcz
koniecznie powinno się mieć roztropnego i doświadczonego kierownika duchowego i być
posłusznym jego wskazaniom. Św. Jan od Krzyża podaje wiele pozytywnych skutków
biernego oczyszczenia zmysłów. Otóż daje ono lepsze poznanie siebie, swojej nędzy, małości
i bezradności, nabycie głębszej czci i szacunku względem Boga, zrozumienie wzniosłości i
majestatu Boga, duchową pokorę, delikatność w miłości bliźniego, uległość i posłuszeństwo
przewodnikom duchowym, oczyszczenie z wielu niedoskonałości, wolność ducha,
zwycięstwo nad trzema nieprzyjaciółmi duszy oraz pamięć ustawiczną o Bogu wraz z obawą
o to, aby nie oddalić się od Niego.[55] Długość biernego oczyszczenia zmysłów jest różna.
Zależy ona od stopnia niedoskonałości (większa niedoskonałość potrzebuje większego
oczyszczenia), a także od stopnia miłości, na który Bóg chce podnieść człowieka. Niekiedy to
oczyszczenie dokonuje się stopniowo, tzn. z przerwami (pojawiają się pociechy). Warto
wiedzieć, iż np. u św. Franciszka z Asyżu trwało ono 5 lat, a u św. Teresy z Avila aż 18 lat.
Potrzebne jest zdanie się na Boże działanie i zaufanie Jego prowadzeniu.
2.3.5.2. Noc bierna ducha
Noc bierna ducha umieszczana jest między zaręczynami a małżeństwem duchowym.[56] Przez
jej oczyszc zenia przechodzi stosunkowo niewiele osób.[57] Mają one dopełnić to, co noc
zmysłów zaledwie rozpoczęła. Służą wykorzenieniu wszelkich wad i niedoskonałości, aby
człowiek mógł otrzymać dar modlitwy zjednoczenia przekształcającego, które bezpośrednio
przygotowuje do tzw. wizji uszczęśliwiającej w niebie.[58] Na tym etapie duchowej drogi
człowiek ma już za sobą poddanie zmysłów i uczuć rozumowi, jest po nocy biernej zmysłów
oraz żyje intensywnie wiarą, nadzieją i miłością. [59] Po przejściu biernej nocy ducha człowiek
osiągnie szczyty świętości. Uważa się, iż noc bierna ducha jest absolutnie konieczna w
dojściu do tych szczytów, natomiast wcześniejsze etapy dążenia do doskonałości,
odpowiadające modlitwie aż po zaręczyny duchowe włącznie, nie wymagają jej konieczności,
gdyż Bóg może w inny sposób przeprowadzić potrzebne oczyszczenie.
Przyczyna nocy biernej ducha jest taka sama, jak przy biernej nocy zmysłów. Z jednej strony
występuje bardzo intensywne działanie Boga (o wiele większe niż przy nocy zmysłów), a z
drugiej niedoskonałość człowieka, który Bożego udzielania się w tak wielkim stopniu nie jest
w stanie przyjąć. Człowiek w Bożym świetle widzi swoją wielką, duchową nędzę i wiele
swoich niedoskonałości. Z drugiej strony zauważa ogrom i wspaniałość Boga. Ten kontrast
między nim a Bogiem występuje bardzo jaskrawie. Człowiekowi wydaje się, że nigdy nie
dojdzie do zjednoczenia z Bogiem, nie pokona tej przepaści, jaka go od Niego oddziela.
Jednocześnie jest już na takim etapie, że nie widzi żadnego sensu życia bez Boga. Ta sytuacja
powoduje ogrom cierpienia, gdyż człowiek nie dostrzega jakiejkolwiek możliwości wyjścia z
niej. Mówi się, iż wówczas udręka duszy jest podobna do udręk piekielnych (przewyższa
czyśćcowe), gdyż człowiek nie ma żadnej nadziei na zakończenie tej próby. Cierpienia są
jeszcze pomnażane dodatkowo poprzez obawy, czy ta s ytuacja ogołocenia i ciemności nie
jest wynikiem osobistych niewierności i win. Mimo tego wszystkiego człowiek przeżywający
noc bierną ducha nosi w sobie ustawiczną pamięć o Bogu, któremu jedynie pragnie służyć.[60]
Od uczniów św. Jana od Krzyża pochodzą znaki wskazujące na wejście w bierną noc ducha.
Są one następujące: „nie można sobie wyrzucać dobrowolnych grzechów i niedoskonałości
aktualnie popełnianych; powstrzymywanie się całkowicie od dobrowolnych grzechów z
równoczesnym intuicyjnym poznaniem swej nędzy, któremu towarzyszy gorące pragnienie
doskonałości; przy tym trwa w nieustannej kontemplacji Boga i płonie ogniem miłości" (ten
ostatni znak nie jest łatwy do uchwycenia, gdyż miłość na pierwszym etapie tej drogi wyraża
się w intensywnym szukaniu Boga
połączonym z udręczeniem spowodowanym przekonaniem, iż się Go zgubiło).[61]
Podczas przeżywania nocy biernej ducha należy wyrobić w sobie męstwo, cierpliwość,
wytrwałość i ufność. Potrzebne jest bezgraniczne zaufanie Bogu. Niezbędne wydaje się
również dobre kierownictwo duchowe, aby nie zboczyć z tej Bożej drogi oczyszczeń. [62]
2.4. Tradycyjny podział modlitwy
Kiedy człowiek spotyka się z drugim człowiekiem może w różny sposób prowadzić z nim
dialog. Często jest tak, iż prosi go o coś dla siebie lub dla innych (np. prosi o przebaczenie
jakiejś winy). Niejednokrotnie dziękuje drugiej osobie za pomoc czy okazywaną życzliwość,
ale bywa również i tak, że zachwyca się tą osobą np. podziwia jej mądrość, sposób działania
czy wspaniały wygląd. Skoro zaś modlitwa jest rozmową, dialogiem człowieka z Bogiem, to,
podobnie jak w relacjach międzyludzkich, pojawiają się w niej prośby za siebie i innych (w
tym prośby o przebaczenie), dziękczynienie oraz uwielbienie. Stąd też Katechizm Kościoła
Katolickiego wyróżnia modlitwę prośby, dziękczynienia i uwielbienia. Tą pierwszą,
dotyczącą próśb zanoszonych za innych, określa jako modlitwę wstawienniczą, poświęcając
jej osobną refleksję.
2.4.1. Modlitwa prośby i wstawiennicza
Katechizm Kościoła Katolickiego na samym wstępie zauważa, iż w Nowym Testamencie
błaganie jest ujmowane w słowach o różnym znaczeniu: prosić, żalić się, wzywać,
natarczywie wołać, krzyczeć czy nawet „walczyć w modlitwie".[63] Za najbardziej zwyczajną
formę błagania Katechizm uznaje prośbę, ze względu na jej spontaniczność. Modlitwa prośby
jest wyrazem świadomości związku człowieka z Bogiem, uznaniem, iż człowiek nie jest
panem swojego losu, ani nie jest sam dla siebie celem. Jest też znakiem powrotu do Boga, od
którego człowiek, jako istota grzeszna, odwraca się. Pierwszą intencją modlitwy prośby jest
zatem prośba o przebaczenie. Można powiedzieć, iż poprzedza ona właściwą, czystą
modlitwę. Tak jest na początku liturgii eucharystycznej, ale tak powinno być również na
początku każdej modlitwy, zarówno wspólnotowej, jak i osobistej. [64] Uświadomienie sobie
własnej grzeszności, stawanie przed Bogiem w pokorze serca oraz przeproszenie Go za
grzechy i niedoskonałości, jest bardzo ważne. Stanowi niejako przygotowanie gruntu pod
dobrą, owocną modlitwę. Zatem prośba o przebaczenie, chociaż sama w sobie jest już
modlitwą prośby, pełni przede wszystkim rolę służebną wobec innych próśb i form modlitwy.
Prośba chrześcijańska ma dotyczyć na pierwszym miejscu spraw związanych z Królestwem
Bożym. Istnieje więc pewna hierarchia próśb, którą można ustalić na podstawie modlitwy
„Ojcze nasz". Najważniejsze są sprawy związane z Bogiem, Jego Królestwem, tym, co jest
niezbędne dla przyjęcia Królestwa i współdziałania w Jego przyjściu. Taka zresztą była
modlitwa Kościoła czasów apostolskich (por. Dz 13, 3). Także św. Paweł zatroskany o rozwój
Bożego Królestwa bardzo często modlił się za wszystkie Kościoły (por. Flp 1, 9-11; Kol 1, 36). Przedmiotem prośby może jednak stać się każda potrzeba. Boga można prosić prawie o
wszystko, tzn. nie wolno modlić się jedynie o zło, o Bożą pomoc w grzechu, gdyż wówczas
taka modlitwa byłaby bluźniercza, a więc grzeszna sama w sobie. Chrześcijanin zatem może i
powinien modlić się o wszystko, co jest dobre, pamiętając przede wszystkim o sprawach
dotyczących Królestwa Bożego i zbawienia. [65]
S pecyficzną odmianą modlitwy prośby jest modlitwa dziękczynienia za bliźniego, ale to
zagadnienie zostało omówione w refleksji dotyczącej modlitwy dziękczynnej.
Modlitwa wstawiennicza polega na „wstawianiu się" za „kimś" lub o „coś" dla „kogoś". Jest
ona zatem prośbą skierowaną do Boga w konkretnej intencji, ale osoba modląca się nie prosi
Boga o coś dla siebie, lecz dla innych. Modlitwa wstawiennicza bywa często kojarzona z
modlitwą prośby zanoszoną do Boga nie indywidualnie, ale przez większą liczbę osób.
Niemniej należy pamiętać, że indywidualna modlitwa prośby „za innych" jest także modlitwą
wstawienniczą. [66] Katechizm przypomina, iż wstawiennictwo jest modlitwą prośby, która
jest bardzo podobna do modlitwy Jezusa Chrystusa, jedynej Osoby wstawiającej się u Ojca za
wszystkich ludzi.[67] Jest także wyrazem komunii świętych i czymś naturalnym dla serca
wpatrzonego w miłość Boga większą od wszelkiej ludzkiej słabości.[68] Katechizm podkreśla,
iż chrześcijańskie wstawiennictwo nie ma granic, tzn. ogarnia wszystkich, także
nieprzyjaciół.[69] Wspólnotowe wstawianie się do Boga za innymi (np. podczas spotkań
różnego rodzaju grup modlitewnych) jest tym cenniejsze, iż często dokonuje się z większą
wiarą i wewnętrznym zaangażowaniem, niż podczas indywidualnej modlitwy prośby. [70]
2.4.2. Modlitwa dziękczynienia i uwielbienia
Omawiając modlitwę dziękczynną Katechizm przypomina słowa św. Pawła: „W każdym
położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was" (1
Tes 5, 18).[71] Dziękczynienie jest więc charakterystyczną cechą modlitwy Kościoła. Św.
Paweł bardzo często swoje listy rozpoczynał i kończył dziękczynieniem. Tak jak w modlitwie
prośby, każda sytuacja czy potrzeba może stać się przedmiotem dziękczynienia. Człowiek,
który zwraca się do Boga z dziękczynieniem, staje w prawdzie. Uznaje, iż wszelkie dobro
pochodzi od Boga, a jednocześnie, dziękując za nie, otwiera szerzej swoje serce na Boże
działanie. Dzieje się tak dlatego, gdyż nie koncentruje się egoistycznie na sobie samym, ale
swoją uwagę kieruje na Boga: myśli o Nim, tęskni za Nim, wyraża Mu swoją wdzięczność.
Rzecz jasna modlitwa dziękczynna nic nie dodaje Bogu, który sam w sobie jest w pełni
Święty i nie potrzebuje ludzkich podziękowań, nie ulega wszakże wątpliwości, że stanowi
ona wielkie dobro dla osoby modlącej się. [72] Stąd też płyną biblijne zachęty i przykłady
dotyczące modlitwy dziękczynienia (por. Kol 4,2).
Osobne zagadnienie stanowi dziękowanie Bogu za rzeczy trudne i niezrozumiałe. Takie
dziękowanie również posiada swój głęboki sens. Może być podejmowane nawet wbrew
swojemu sercu, jako decyzja woli i rozumu oświeconego wiarą, będąca wyrazem zaufania do
Bożej Opatrzności. Można i warto dziękować nawet wtedy, kiedy w sercu nie czuje się
wdzięczności (np. za niezdany egzamin). Takie dziękowanie nie jest obłudne, ale jest znakiem
ufności względem Boga, który kocha oraz może i chce wyprowadzić dobro z s ytuacji, która
dla człowieka jest trudna. Dziękowanie za krzyże i wszelkie trudności jest nie tylko znakiem
zawierzenia, ale także otwiera człowieka na Bożą miłość i pomaga mu łagodniej przeżywać to,
co jest dla niego ciężarem. Można nawet dziękować Bogu za swój grzech, ale nie dlatego, że
się go popełniło, aby dać wyraz wiary w to, że Bóg nie opuszcza grzesznika, przebacza mu i
ma moc nawet z upadku wyprowadzić zbawcze dobro (np. nauczyć pokory). [73]
Modlitwa dziękczynna może być również specyficzną formą modlitwy prośby za bliźniego i
jednocześnie za samego siebie. Taka sytuacja ma miejsce wówczas, kiedy człowiek dziękuje
Bogu za bliźniego, za Bożą miłość względem niego. Modli się w ten sposób za owego
bliźniego i wprowadza Boga w swoje myślenie o nim. Patrzy na bliźniego " oczyma" Pana
Boga, tzn. od dobrej, pozytywnej strony. Pomaga w ten sposób sobie np. w przezwyciężeniu
urazy względem niego, uczuć zazdrości itp. , gdyż otwiera szerzej swoje serce na Bożą miłość
ku temu bliźniemu. Dziękczynienie Bogu za drugiego człowieka, którego trudno jest przyjąć
takim, jakim on jest, jest formą pomocy jednocześnie jemu i sobie.
Uwielbienie jest taką formą modlitwy, w której człowiek bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest
Bogiem, wysławiając Go dla Niego samego. W tej modlitwie oddaje się Bogu chwałę nie ze
względu na to, co On czyni, ale dlatego, że jest i że jest właśnie taki, a nie inny. [74] Przy
dziękczynieniu dziękuje się Bogu za Jego konkretne dary i działanie, natomiast uwielbia się
Boga w Nim samym, tzn. w Jego przymiotach, wspaniałości, mądrości Jego działania, czyli w
tym, jakim jest.[75] Tak jak dziękczynienie, również uwielbienie nie jest potrzebne Panu Bogu,
ale człowiekowi. Kiedy ktoś zachwyca się Bogiem (np. Jego miłością) albo Bożym
działaniem, jest wtedy całkowicie skoncentrowany na Nim, zapominając o sobie (tak jak
podczas modlitwy dziękczynienia, ale jeszcze nawet w większym stopniu). Otwiera się przez
to pełniej na Bożą łaskę. Zresztą nikt tak jak Bóg nie jest godzien uwielbienia. Pierwsi
chrześcijanie bardzo często uwielbiali Boga (np. Dz 1 3, 48). Św. Paweł zachęcał do takiej
formy modlitwy: „Napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i
hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach" (Ef 5,
18b -19; por. Kol 3, 16).[76]
[1]
Por. KKK, nr 2721.
[2]
Por. F. Jalics, Uczymy się modlić, Kraków 2000, s. 10-20.
[3]
Por. J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 88-89; A. Marchetti, Zarys teologii życia
duchowego, cz. II, Kraków 1996, s. 66-70.
[4]
Por. Jean van den Eynde, Żyć..., dz. cyt., s. 60-61.
[5]
Por. J. Hadryś, Elementarz..., dz. cyt., s. 30-31.
[6]
Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 69-70.
[7]
Por. A. Lapple,Powróćmy..., dz. cyt., s. 158-160.
[8]
Por. F. Jalics, Uczymy się... , dz. cyt., s. 19.
[9]
Por. KKK, nr 2701.
[10]
Hans urs von Balthasar, Medytacja chrześcijańska, Poznań 1998, s. 9.
[11]
J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 93; por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz.
cyt., s. 140-142; J. Woroniecki, Pełnia modlitwy, Poznań 1982, s. 126-136; J. Hadryś,
Elementarz..., dz. cyt., s. 35-36.
[12]
Por. KKK, nr 2705.
[13]
Por. W. Słomka, Medytuję więc jestem, Łódź 1992, s. 45-108.
[14]
Por. KKK, nr 2706-2708.
[15]
Por. W. Słomka, Medytuję... , dz. cyt., s. 40-41.
[16]
Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 166-167.
[17]
Por. J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 89-105; A. Marchetti, Zarys teologii
życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 70-89; patrz Aneks zamieszczony na końcu niniejszej
książki.
[18]
Por. J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 96.
[19]
Por. W. Słomka, Medytuję... , dz. cyt., s. 22-29.
[20]
Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 74-77.
[21]
Św. Teresa od Jezusa, Libro de la vida, 8, cyt. za KKK, nr 2709.
[22]
Por. KKK, nr 2709-2724.
[23]
Por. J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 100; J. Hadryś, Elementarz..., dz. cyt., s.
36.
[24]
Por. tamże, s. 98-99.
[25]
Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 178.
[26]
Szkoła karmelitańska tę modlitwę określa mianem kontemplacji nabytej.
[27]
Por. J. Gogola , Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 99-104.
[28]
F. Jalics, Uczymy się modlić, dz. cyt., s. 127-128.
[29]
Święty podaje je dwukrotnie (zasadniczo są one ze sobą zgodne, ale i różnią się): w
Drodze na Górę Karmel oraz w Nocy ciemnej; por. W. Stinissen, Droga modlitwy
wewnętrznej, Kraków 1996, s. 44.
[30]
Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, II 13, 2, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła,
Kraków 1986, s. 213.
[31]
Por. D. Wider, Walka modlitwy. Studium z teologii modlitwy, w: Formacja zakonna - 4,
red. J. Gogola, Kraków 1998, s. 107-108.
[32]
Św. Jan od Krzyża, Droga... , dz. cyt., II 13, 3, s. 214.
[33]
Por. D. Wider, Walka modlitwy... , dz. cyt., s. 108.
[34]
Św. Jan od Krzyża, Droga... , dz. cyt., II 13, 4, s. 214.
[35]
Por. W. Stinissen, Droga modlitwy... , dz. cyt., s. 35-62.
[36]
Por. J. Woroniecki, Pełnia modlitwy, Poznań 1982, s. 139-145.
[37]
Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 178.
[38]
Cała część rozważań dotyczących kontemplacji wlanej i jej stopni została oparta przede
wszystkim na rozważaniach o. J. Gogoli zawartych w Teologii życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 122129.
[39]
Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 179 oraz J. Gogola,
Teologia życia... , cz.
3, dz. cyt., s. 122-123.
[40]
Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 185.
[41]
Por. tamże, s. 181 -184 oraz J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 130.
[42]
Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 197-198 oraz J.
Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 125.
[43]
Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 202.
[44]
J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 141.
[45]
Por. św. Jana od Krzyża, Droga..., dz. cyt., II, 32, 3-4, s. 298-299.
[46]
Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa, 22,3, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 630631.
[47]
Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 3,3, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 411.
[48]
J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 133.
[49]
Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 8, 1-2, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 421.
[50]
Por. J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 124.
[51]
Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 226-227.
[52]
Por. J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 134.
[53]
Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 9, 2.3.8., w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 423424 i 426.
[54]
Por. J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 136.
[55]
Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 12 i 13, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 432441; por. tamże, s.
1.
[56]
Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 238.
[57]
Por. J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 139.
[58]
Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 238.
[59]
Por. D. Wider, Walka modlitwy..., dz. cyt., s. 111.
[60]
Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 236-237.
[61]
D. Wider, Walka modlitwy... , dz. cyt., s. 111.
[62]
Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 237.
[63]
Por. KKK nr 2629.
[64]
Por. KKK nr 2630-2631.
[65]
Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 130-133 oraz J. Hadryś, Elementarz..., dz.
cyt., s. 26-27.
[66]
Por. J. Hadryś, Elementarz... , dz. cyt., s. 27-28.
[67]
Por. KKK nr 2634.
[68]
Por. KKK nr 2635.
[69]
Por. KKK nr 2636.
[70]
Por. J. Woroniecki, Pełnia..., dz. cyt., s. 60-70.
[71]
Por. KKK nr 2638.
[72]
S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 128-129.
[73]
Por. J. Hadryś, Elementarz... , dz. cyt., s. 29.
[74]
Por. KKK nr 2639.
[75]
Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 125-128 oraz J. Hadryś, Elementarz..., dz.
cyt., s. 30.
[76]
Por. KKK nr 2640-2641.