2. Formy modlitwy
Transkrypt
2. Formy modlitwy
2. Formy modlitwy Modlitwę chrześcijańską możemy ze względu na jej charakter podzielić na ustną oraz myślną, a tę ostatnią z kolei na rozmyślanie (medytację) i kontemplację. Powyższy podział potwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego wskazując na trzy, wypływające z tradycji chrześcijańskiej, główne formy życia modlitwy, tzn. na modlitwę ustną, rozmyślanie i kontemplację.[1] Katechizm jednakże podaje również inne formy modlitwy, biorąc pod uwagę odniesienie człowieka do Boga: błogosławieństwo i adorację, modlitwę prośby, wstawienniczą, dziękczynienia oraz uwielbienia. Modlitwę ustną dzieli się na indywidualną oraz wspólnotową, a kontemplację na zwyczajną (nabytą) i wlaną (mistyczną). Do kontemplacji zwyczajnej zalicza się modlitwy: afektywną, prostoty i wiary, a do kontemplacji wlanej skupienie bierne, modlitwę odpocznienia, uśpienia władz, zjednoczenie proste, pełne (zaręczyny duchowe) oraz przemieniające (małżeństwo duchowe). Przy modlitwie kontemplacyjnej konieczne jest zaznajomienie się z problematyką tzw. biernych oczyszczeń, które św. Jan od Krzyża określa jako noc ciemną zmysłów (pierwsza noc) ora z ducha (druga noc). Ze względu na treść modlitwy mówi się najczęściej o modlitwie uwielbienia, dziękczynnej, przebłagalnej oraz błagalnej. Katechizm Kościoła Katolickiego, omawiając modlitwę ze względu na jej treść, podzielił ją na modlitwę prośby, wstawienniczą, dziękczynienia i uwielbienia. W naszych zamyśleniach będziemy się trzymali podziału przyjętego przez Katechizm. 2.1. Modlitwa ustna Modli się cały człowiek, a nie tylko jego rozum, wola czy serce. Pamiętając, iż prawdziwa chrześcijańska modlitwa jest świadomym spotkaniem dwóch osób, Boga i człowieka, które się kochają i nawzajem poszukują, należy jednoznacznie stwierdzić, iż każda prawdziwa modlitwa dokonuje się w głębi duszy jako akt władz duchowych. Jeżeli taka modlitwa objawia się również na zewnątrz, w słowie, nazywamy ją wówczas ustną. Angażuje ona wnętrze człowieka tak jak modlitwa myślna, ale objawia się na zewnątrz. Modlitwa myślna zawsze będzie bardzo osobistą, indywidualną, modlitwa ustna zaś może być osobista lub wspólnotowa, czyli liturgiczna. W modlitwie ustnej to, co dokonuje się w duszy, jest wyrażane w sposób słyszalny. Istotą takiej modlitwy jest czynność wewnętrzna, którą słowa uzewnętrzniają, pomagają w jej rozbudzeniu, intensyfikacji, pogłębieniu. Głośne wymawianie modlitwy angażuje całego człowieka w akcie zwracania się ku Bogu, pomaga bardziej w oddaniu się Jemu. Modlitwa ustna przyczynia się do rozwoju modlitwy wewnętrznej poprzez rozbudzanie w człowieku uczucia wiary i miłości względem Boga. Słowa, tak jak i wszelkie gesty (klękanie, aklamacje, śpiewy itp.), nie są potrzebne Bogu, ale samemu człowiekowi, aby pomóc mu w spotkaniu z Panem, rozbudzić chęć oddania się Jemu. Jednocześnie modlitwa ustna wyraża wewnętrzną postawę wobec Boga. Stanowi ona wielką pomoc szczególnie dla początkujących w życiu modlitwy, gdyż jest po prostu łatwiejsza, jako modlitwa angażująca zmysły. Niekiedy, np. przy zmęczeniu, znużeniu, sama modlitwa myślna jest niemożliwa do zrealizowania i wówczas modlitwa ustna stanowi jedyną możliwość świadomego odniesienia się do Boga. Już samo skoncentrowanie się na wymawianych słowach jest z pewnością dobrą formą kontaktu z Bogiem. Należy pamiętać, iż formuły modlitewne posiadają wartość formacyjną, pomagają w rozmowie z Bogiem nie tylko wówczas, kiedy przeszkadza w modlitwie zmęczenie, ale również wtedy, kiedy człowiek nie potrafi zwracać się do Boga spontanicznie, swoimi słowami, tak jak mu serce dyktuje. Rzecz jasna, nie chodzi o posługiwanie się ustalonymi tekstami modlitw w sposób bezmyślny, mechaniczny, gdyż zawsze mają one prowadzić do świadomego spotkania z Bogiem w atmosferze miłości. Warto nauczyć się na pamięć różnych modlitw i odmawiać je powoli ze zrozumieniem. Powinny to być różnorakie modlitwy: do Jezusa Chrystusa, do Matki Bożej, wybranych świętych. Dużą pomoc mogą stanowić wyuczone teksty pieśni kościelnych, których treść często posiada głęboką wymowę.[2] Modlitwa ustna nie polega jednak jedynie na korzystaniu z uprzednio przygotowanych tekstów. Najbardziej naturalną jest modlitwa spontaniczna, ponieważ najlepiej wyraża aktualny stan duszy oraz dostosowuje się do danej s ytuacji. Zresztą modlitwa jest przymierzem, relacją, zatem oznacza spotkanie osobowe: trudno wyobrazić sobie rozmowę dwóch osób jedynie poprzez wcześniej przygotowane oficjalne zwroty. W modlitwie potrzebna jest także spontaniczność. W modlitewnym kontakcie z Bogiem zarówno spontaniczność jak i konkretne formuły mają swoją rolę do spełnienia. Niebezpieczna dla życia modlitwy jest zupełna spontaniczność (np. zmęczenie uniemożliwiające spontaniczność może wówczas doprowadzić do zaniechania modlitwy w ogóle), ale także i sztywne trzymanie się przygotowanych tekstów (grozi ono m. in. rutyną i powierzchownością). Proporcja między modlitwą spontaniczną i tą z uprzednio przygotowanych tekstów jest już sprawą indywidualną danego chrześcijanina. Warto jednakże pamiętać, iż decydując się w danym dniu na modlitwę spontaniczną nie wolno minimalizować jej pod względem czasowym. Najlepiej w takiej sytuacji z góry określić sobie minimum czasowe dla takiej modlitwy.[3] Zaleca się także posiadanie swojej ulubionej formuły modlitewnej, która byłaby codziennie odmawiana i broniła przed nadmierną zmiennością. Zresztą formuły modlitewne Kościół w swojej odwiecznej mądrości podaje dlatego, iż same w sobie są one dobre i pożyteczne dla życia duchowego.[4] Może się jednak zdarzyć, iż trudności z koncentracją są tak wielkie, iż uniemożliwiają nie tylko modlitwę spontaniczną, ale także modlitwę z przygotowanych tekstów. Należy wtedy szukać innych rozwiązań. Można np. cały czas przeznaczony na modlitwę poświęcić na spokojne, modlitewne czytanie Pisma św., albo nawet swoją modlitwę wyrazić w formie pisemnej. W tym ostatnim przypadku można postąpić dwojako: po pierwsze można swoje myśli wyrazić w formie listu do Pana Boga (czy Matki Najświętszej), a po drugie można zapisywać pojawiające się podczas modlitwy myśli tak, jakby Pan Bóg mówił do modlącego się człowieka (czyli w 1 osobie). Nie oznacza to, iż te myśli są od Pana Boga, niemniej jednak taka forma modlitwy ustnej (dialogu z Bogiem wyrażanym w formie pisemnej) jest bardzo pożyteczna: pomaga zmobilizować się podczas zmęczenia czy zniechęcenia, a także pozwala wrócić po pewnym czasie do napisanych tekstów i w ten sposób lepiej poznać swoją relację z Bogiem. Rzecz jasna taka pisemna forma modlitwy czy jej inne urozmaicenia (np. śpiewanie dla Pana) zakładają potrzebę wierności pod względem czasu wcześniej zaplanowanego na modlitwę (nie wolno tego czasu skracać), a także nie mogą trwać bardzo długo, tzn. są dobre na pewien okre s (np. 1-2 tygodnie i później przerwa, tj. powrót do tradycyjnych form modlitwy). Modlitwy trzeba się uczyć, stąd pewne jej formy dobre dla kogoś w danym czasie, kiedy indziej nie będą dla niego najlepsze. Niekiedy bywa i tak, że warunki zewnętrzne uniemożliwiają normalną rozmowę z Bogiem (np. na ulicy, w pracy, w przerwach między lekcjami). Wówczas warto do Boga kierować krótkie wezwania, które potocznie nazywa się aktami strzelistymi (np. „Jezu kocham Ciebie", „Jezu ufam Tobie" itp.).[5] Nie zastępują one zwykłej modlitwy, ale bardzo pomagają w życiu duchowym oraz w łączeniu pracy czy nauki z pamięcią o Bogu. Są również formą ustnej modlitwy, niezmiernie pożytecznej, aczkolwiek bardzo specyficznej.[6] Nowy Testament jest pełen takich aktów: „Ulecz mnie!", „Zaradź memu niedowiarstwu!", „Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!" itd. Akty strzeliste są łatwe do nauczenia się i same będąc modlitwą mogą pomóc nie tylko w pamięci o Bogu w różnych życiowych sytuacjach, ale także w dochodzeniu do głębi modlitwy (oczywiście wtedy, kiedy, tak jak każda modlitwa, są wymawiane świadomie, a nie bezmyślnie). [7] Człowiek nie powinien zresztą zobowiązywać się do odmawiania długich modlitw (np. by dotrzymać danego przyrzeczenia), gdyż przeważnie stają się one ciężarem i prowadzą do zniechęcenia. Takie zobowiązania wydają się właściwe wówczas, kiedy działają mobilizująco, pomagają w systematycznym zwracaniu się do Boga, przyczyniają się do przetrzymania bądź przezwyciężenia kryzysu. Ważny jest tzw. zdrowy rozsądek, a także nieuleganie lenistwu. [8] Jak ważną jest modlitwa ustna w życiu chrześcijanina przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego. Kiedy uczniowie, dostrzegając modlącego się w ciszy swego serca Jezusa, poprosili Go, aby nauczył ich modlić się, Chrystus przedstawił im wtedy ustną modlitwę „Ojcze nasz". Nie poprzestał jedynie na wskazaniach dotyczących wewnętrznego nastawienia. [9] 2.2. Rozmyślanie (medytacja) Rozmyślanie jest często przez różnych autorów nazywane medytacją. W zasadzie chodzi o tę samą formę modlitwy, nieco inne jest jedynie rozłożenie akcentów. Termin „rozmyślanie" akcentuje rolę umysłu, intelektu, natomiast termin „medytacja" wskazuje na serce, wolę. W naszych rozważaniach terminy te będą używane zamiennie. Bóg objawił się w swoim Synu Jezusie Chrystusie. Chrześcijanska medytacja „w samym swoim rdzeniu może być tylko miłującym, posłusznym przypatrywaniem się temu Człowiekowi, który jest samowyrażeniem się Boga. Jezus jest wykładnią Boga i skierowanym do nas pouczeniem. (... ) Chrześcijańskiej medytacji dane jest oglądać postawę i zachowanie się Ojca nie tylko w Jezusowych słowach, ale w całym Jego zachowaniu i we wszystkich czynach. "[10] Jerzy Gogola określa medytację jako refleksję przedłużoną i „w atmosferze miłości nad prawdami objawionymi i wydarzeniami historii zbawie nia w celu przyswojenia ich sobie w umyśle, sercu i uwzględnienia w działaniu". [11] Katechizm Kościoła Katolickiego podaje, iż rozmyślanie polega przede wszystkim na poszukiwaniu, na zrozumieniu pytań „dlaczego" i „jak" w celu przylgnięcia do tego, o co Bóg prosi, i udzielenia odpowiedzi. Katechizm jako pomoce dla tej formy modlitwy wymienia Pismo św. , święte obrazy, teksty liturgiczne, pisma mistrzów duchowych, dzieła z zakresu duchowości, historię oraz piękno stworzenia.[12] Ks. Walerian Słomka, opisując medytację chrześcijańską, podaje jako jej przedmiot świat przyrody, własną podmiotowość, powinność moralną, bliźnich, dzieła sztuki, symbole i obrazy, Boga, Słowo Boże oraz sakramenty święte. [13] Katechizm zaznacza także, iż rozmyślanie nad tym, co się czyta, ma prowadzić do przyjęcia treści w odniesieniu do siebie samego, czyli przejścia od myślenia o Bogu i Jego sprawach do swojego życia, do rozpoznania tego, czego od człowieka oczekuje Bóg, do pobudzenia myśli, wyobraźni, uczucia, pragnienia, a w konsekwencji do nawrócenia serca i większego przylgnięcia do Chrystusa.[14] Tak więc medytacja ma pomagać we wzrastaniu w przyjaźni z Panem, w ożywianiu głębi człowieczeństwa, w mobilizowaniu do pełniejszego wykorzystywania swoich możliwości oraz otwieraniu się z miłością ku innym. [15] Podstawowym elementem medytacji jest rozumowanie, czyli dochodzenie do prawdy przy pomocy rozumu. Nie chodzi jednak o poznawanie prawdy dla samego poznawania, ale ma ono prowadzić do wewnętrznego spotkania z Bogiem, do odpowiedzi serca. Po części poznawczej medytacji ma nastąpić spontaniczna odpowiedź uwielbienia, dziękczynienia, przebłagania czy prośby - jej charakter jest uzależniony od przebiegu medytacji, jej treści i sytuacji konkretnego człowieka medytującego. Dobrze, jeśli dana medytacja kończy się choćby drobnym, możliwym do wykonania w najbliższym czasie postanowieniem. Niekoniecznie musi ono być za każdym razem inne, może być umocnieniem wcześniejszego postanowienia, np. po spowiedzi św. bądź postanowienia wielkopostnego. W wieczornym rachunku sumienia należy sprawdzić, czy postanowienie zostało wykonane, a jeżeli nie, to dlaczego. Warto za niewykonanie z własnej winy postanowienia nałożyć sobie pokutę (np. pewne umartwienie w jedzeniu, dzienny post od telewizji itp. ) oraz powtarzać je w następnych medytacjach tak długo, aż zostanie zrealizowane. Rzecz jasna postanowienie nie stanowi o istocie medytacji, ale jego podejmowanie jest bardzo zalecane dla rozwoju życia duchowego. [16] Cała medytacja powinna trwać przynajmniej 15 minut. Medytacja jes t formą modlitwy myślnej i dosięga wewnętrznych pokładów duszy, zatem, aby była możliwa do zrealizowania i przy tym owocna, wymaga spełnienia pewnych warunków. Są one takie, jak w przypadku każdej chrześcijańskiej modlitwy: świadomość spotkania, ożywienie wiary w obecność Boga, stawanie w pokorze (skrucha serca). Skoro rozmyślanie dotyczy poznawania Bożych spraw, niezbędna jest także modlitwa o światło Ducha Świętego. Jak w przypadku każdej modlitwy, pomocną staje się praktyka ascezy, umiejętność skupienia, systematyczność. W medytacji pomocne jest korzystanie ze sprawdzonej metody, dobranie jej w zależności od swojego temperamentu, posiadanych predyspozycji, nabytych doświadczeń tej formy modlitwy (np. są osoby bardziej posługujące się intelektem, a są tacy, u których dominuje serce, uczucie). Istnieje wiele metod rozmyślania, m.in. ignacjańska, karmelitańska, suplicjańska, salezjańska, liguoriańska, tak jak istnieje wiele rodzajów i stopni tej modlitwy.[17] Metody są ważne, mogą pomóc, ale w miarę nabierania doświadczenia w modlitwie medytacyjnej należy być wobec nich coraz bardziej wolnym wewnętrznie, gdyż są one jedynie środkiem prowadzącym do głębszego spotkania z Bogiem, a nie celem samym w sobie. W początkowym okresie praktykowania medytacji dobrze jest jednak trzymać się wiernie poszczególnych jej etapów według przyjętej wcześniej metody, gdyż jest ona wynikiem doświadczeń ludzi modlitwy, a także pomaga uniknąć spłycenia tej formy spotykania się z Bogiem. W miarę postępów w medytacji przyjdzie czas na większą swobodę oraz wypracowanie najlepszej dla siebie formy. Medytacja dąży do uproszczenia w miarę osiągania postępów w jej praktykowaniu. Umniejsza się w niej rozumowanie, a nabiera znaczenia intuicja, następuje przechodzenie od aktów coraz intensywniejszej miłości do us tawicznej postawy miłości. [18] We współczesnym świecie ważnym problemem dotyczącym medytacji chrześcijańskiej jest jej relacja do tzw. medytacji wschodnich, w tym do jogistycznych technik medytacyjnych. Wskazówki pod tym względem są zawarte w wydanym w 1989 roku przez Kongregację ds. Nauki Wiary (zamieszczonym w aneksie niniejszego opracowania) „Liście do biskupów Kościoła Katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej". Ks. Walerian Słomka do samych praktyk jogistycznych odnosi się pozytywnie, widząc możliwość ich wykorzystania w przygotowaniu gruntu pod owocne spotykanie się z Bogiem (w znaczeniu takim, jakie pełnią ascetyczne praktyki w tej dziedzinie). Zauważa jednakże pewne niebezpieczeństwa, które są związane nie tyle z samym korzystaniem z technik jogistycznych, ile z utożsamianiem ich z pewnymi koncepcjami filozoficznymi bądź teologicznymi sprzecznymi z chrześcijańską wizją świata. [19] Ogólny schemat medytacji (niezależnie od metody) jest następujący (podana po schemacie propo zycja medytacji przypowieści o siewcy z Ewangelii wg św. Łukasza jest tylko jedną z wielu możliwych): - przygotowanie (uświadomienie sobie Bożej obecności, przeproszenie za grzechy, prośba o łaskę dobrego rozmyślania, postanowienie jak najlepszego przeprowadzenia medytacji, szczegółowe zaznajomienie się z treścią /tematem/ - to zaznajomienie warto przeprowadzić już wcześniej, np. wieczorem poprzedniego dnia) rozwinięcie (rozumowe zgłębianie tematu poprzez refleksję, analizę i wyciąganie wniosków, /można jako pomoc odtworzyć sobie oczyma wyobraźni dane wydarzenie lub pewien szczegół/, poruszenie woli i wzbudzenie uczucia miłości względem Boga oraz postanowienia życia bardziej zgodnego z Jego wolą) - rozważanie jest pierwszym i podstawowym elementem rozmyślania, a rozbudzenie i okazanie Bogu uczuć miłości najważniejszą częścią całej modlitwy - zakończenie (podziękowanie za otrzymane łaski, przeproszenie za zaniedbania, prośba o pomoc w wypełnieniu uczynionego postanowienia)[20] Przykładowa medytacja 1. Przygotowanie (2-3 minuty) - znajduję spokojne miejsce, gdzie mogę się wyciszyć staję w swoim sercu świadomie w Bożej obecności, wyznaję wiarę: „Wierzę w Ciebie Boże Żywy, w Trójcy Jedyny ..." uświadamiam sobie swoją grzeszność i małość wobec Boga, który jest Ś więty wzbudzam akt żalu - „Zmiłuj się nade mną Panie. . . " - wzbudzam tęsknotę za Jezusem, za spotkaniem z Nim z Matką Bożą proszę o światło Ducha Świętego na czas mojego spotkania z Jej Synem (np. odmawiam „Pod Twoją obronę ...") 1. Modlitewne czytanie Ewangelii Łk 8, 4 -15 (5-6 minut) czytam tekst pierwszy raz powoli, zdanie po zdaniu, bez głębszego zastanawiania się (aby go poznać lub przypomnieć sobie) czytam po raz drugi, zatrzymując się przy niektórych zdaniach lub wyrażeniach, aby je swoim rozumem zgłębić i sercem „smakować" 1. Rozmowa z Jezusem Nauczycielem (5-10 minut) czytam po raz trzeci, dłużej zatrzymując się w tych miejscach, które szczególnie przyciągają moją uwagę - np. budzą radość, wdzięczność, zdziwienie, zapytanie w tych miejscach, które bardziej zwróciły moją uwagę zaczynam rozmawiać z Panem Jezusem tak jak mi serce dyktuje (może to będzie modlitwa uwielbienia, może podziękowania, może prośby lub przeproszenia - zależy to od mojej sytuacji, nie ma sztywnych reguł) 1 . Konkretn e postanowienie i podziękowanie (2-3 minuty) Tą rozmowę z Panem Jezusem kończę konkretnym postanowieniem (choćby małym, ale możliwym do wykonania), które będzie stanowiło owoc mojej modlitwy (może ono także polegać na wzbudzeniu w sobie mocnego pragnienia dalszego wypełniania dotychczasowych postanowień, np. uczynionych po spowiedzi św. ) całe spotkanie z Panem w Jego Słowie kończę trzykrotnie odmówioną modlitwą „Chwała Ojcu ..." albo hymnem „Chwała na wysokości Bogu. . . " Myśli mogące służyć pomocą w rozmo wie z Jezusem Chrystusem „Siewca wyszedł siać ziarno" - Pan stale wychodzi ze swoim słowem, z Dobrą Nowiną o Bożej miłości, z zaproszeniem do większego szczęścia; Czy dostrzegam Pana wychodzącego ku mnie ze swoim zaproszeniem, czy patrzę oczyma wiary na spotykające mnie wydarzenia, czy próbuję stawiać sobie w sercu pytania o Jego wolę, o sens tego, co przeżywam? Ziarno „padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je" - Czy gleba mojego serca nie jest przypadkiem twardą, ubitą drogą z powodu stałej, świadomej zgody na grzechy lekkie? Nawet jeżeli żyję na co dzień w łasce uświęcającej, a w sposób stały zaakceptowałem drobne grzechy i nie mam zamiaru starać się, aby z nimi zerwać, to nie mogę się dziwić, iż Boże ziarno nie wydaje we mnie owocu, ale zostaje „wydziobane" przez szatana... „Padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci" - Czy gleba mojego serca nie jest płytka? Czy dbam o to, aby była głęboka poprzez użyźnianie jej przez regularną modlitwę, przez świadome spotykanie się z Jezusem w sakramentach św.? Czy z osobistych spotkań z Jezusem czerpię siłę tak potrzebną, by nie ulec w chwili próby pokusie? „Padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je" Czy gleba mojego serca nie jest porośnięta cierniami nieuporządkowanych przywiązań do rzeczy ziemskich? Czy tak naprawdę moje serce jest wolne dla Pana, czy też przez nieuporządkowane przywiązania kierowane do mnie Boże wezwania pozostają bezowocne? Czy czasem zbyt wiele razy w moim życiu duchowym zapał nie kończy się jedynie na dobrych chęciach? Jeżeli tak, to co czynię, aby to zmienić? - „Padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny" - Czy gleba mojego serca jest zawsze żyzna, wydająca obfite plony? Czy ją pielęgnuję poprzez modlitwę, pamięć o Bożej obecności, ducha ofiary i wyrzeczenia? Propozycje konkretnego postanowienia (do wyboru) 1. W codziennym wieczornym rachunku sumienia przez tydzień będę oceniał mijający dzień w świetle pytań: „Czy dzisiaj we wszystkim Pan Jezus był u mnie na pierwszym miejscu? Czy nie byłem do „kogoś" lub „czegoś" przywiązany w sposób nieuporządkowany? Czy dzisiaj mogłem przynieść obfitszy dobry plon? 2. Przeanalizuję swoje życiowe nastawienie sprawdzając, czy czasem nie akceptuję na stałe świadomego drobnego grzechu (z którym się pogodziłem i nie próbuję z nim zerwać). Jeśli odkryję, że tak, to przemyślę uczciwie sposób zmiany tej sytuacji. 2.3. Kontemplacja 2.3.1. Wprowadzenie ogólne Chcąc odpowiedzieć na pytanie, czym jest kontemplacja, Katechizm Kościoła Katolickiego cytuje św. Teresę: „Kontemplacja myślna nie jest, według mnie, niczym innym jak głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On nas kocha".[21] W kontemplacji człowiek szuka Jezusa Przyjacie la, pragnie Boga, kieruje spojrzenie swojego serca na Niego, a to poszukiwanie i dążenie ku Niemu dokonuje się w czystej wierze. Dla kontemplacji trzeba znajdować czas z mocnym postanowieniem trwania na modlitwie niezależnie od wszelkich trudności i oschłości. Zawsze można kontemplować (niezależnie od warunków zdrowia, uczuciowości czy pracy), chociaż nie zawsze jest się w stanie rozmyślać. Wybór czasu i długości trwania modlitwy kontemplacyjnej zależy od decyzji człowieka i jego determinacji. Kontemplację rozpoczyna się poprzez tzw. „skupienie serca": pobudzenie wiary, poddanie całego siebie Bogu, zrzucenie wszelkich masek. Kontemplacja jest intensywnym czasem modlitwy bardzo wzmacniającym człowieka duchowo. Jest także spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa Chrystusa i połączonym z wyrzeczeniem się swojego „ja" pod wpływem Jego spojrzenia. Pod spojrzeniem Jezusa człowiek modlący się zaczyna widzieć wiele rzeczy inaczej, zaczyna także coraz bardziej kochać Pana i chcieć Go naśladować. Staje się bardziej dyspozycyjnym względem Boga. Kontemplacja jest również słuchaniem Bożego słowa, bezwarunkowym przylgnięciem do niego. Jest milczącą miłością, rozpala tę miłość, urzeczywistnia zjednoczenie z modlitwą Jezusa. [22] Z kontemplacją mamy do czynienia wtedy, kiedy lektura Pisma św. bądź refleksja nad tajemnicami wiary przechodzi od rozumowania do doświadczenia, podziwu. Taka sytuacja jest dziełem Ducha Świętego, ale też jest czymś normalnym w życiu duchowym chrześcijanina. Należy przecież pamiętać, iż najważniejszą rzeczą w modlitwie nie jest coraz intensywniejsze myślenie, ale coraz intensywniejsza miłość. [23] Kontemplacja jest czynną formą modlitwy, tzn. darem Bożym, ale jej inicjacja zależy od człowieka. Dochodzi w tej modlitwie do uproszczenia działalności umysłowej człowieka i jednoczesnego pogłębienia poznania i miłości. [24] W tych rozważaniach chodzi oczywiście o tzw. kontemplację zwyczajną, w odróżnieniu od kontemplacji wlanej, która jest bezpośrednim, doświadczalnym i nadprzyrodzonym przeżywaniem Boga. [25] 2.3.2. Kontemplacja zwyczajna Podstawowe formy kontemplacji zwyczajnej stanowią modlitwy: afektywna, prostoty i wiary. W modlitwie afektywnej uczucia miłości, czci uwielbienia itp. zajmują o wiele więcej miejsca niż rozważania pojęciowe. Nie chodzi tu o sytuację wynikającą jedynie z temperamentu modlącego się człowieka, ale o przewagę uczucia stanowiącą owoc dojrzałości w modlitwie. Rozważanie występuje nadal, lecz nie zajmuje już zbyt wiele miejsca, gdyż traci je na rzecz uczuć miłości, uwielbienia, wdzięczności itp. Modlącemu się człowiekowi zwykle towarzyszy jedna dominująca idea, ale nie wyklucza ona innych, drugorzędnych. Osobom znajdującym się na tym etapie modlitwy zaleca się pogłębianie wiary i jej poznawanie, aby wiedza u nich szła w parze z rozwojem uczuciowości. W modlitwie prostoty[26] intuicja zastępuje w sposób znaczący rozumowanie, a uczucia tracą na swojej różnorodności. Zanikają nie tylko uczucia, ale także łatwość posługiwania się rozumowaniem i wyobraźnią. W tej modlitwie przewija się jeden główny wątek myślo wy lub rodzaj uczucia, który stale powraca wśród innych, chociaż nie trwa w sposób nieprzerwany. Następuje uproszczenie sfery poznawczej i uczuciowej. Przy uproszczeniu sfery poznawczej człowiek staje się mniej zależny od zmysłów i wyobraźni, tzn. nie potrzebuje ich pośrednictwa w poznawaniu Boga, ale poznaje Go poprzez czystą wiarę i Boże objawienie. Nie potrzebuje także długich, intelektualnych rozważań, ale poznaje bardziej intuicyjnie i całościowo. Warto pamiętać, iż to uproszczenie sfery poznawczej jest także owocem pewnej ascezy. Natomiast uproszczenie sfery uczuciowej powoduje stałość miłowania, człowiek dąży w kierunku milczącej rozmowy z Bogiem. Jednym z najskuteczniejszych środków podtrzymywania tego rodzaju modlitwy jest ćwiczenie się w pamięci na obecność Bożą. Modlitwa wiary ^.--{"Komentarz [JH1]: nazywana bywa często modlitwą obecności, milczenia, gdyż charakteryzuje się brakiem słów, pojęć, uczuć. Ta forma modlitwy występuje często u osób systematycznie odprawiających rozmyślanie, kiedy są zmęczone i zagonione tak, iż medytacja staje się dla nich w danym dniu czymś niemożliwym. Wówczas taki człowiek staje przed Bogiem w milczeniu, aby podziękować, wyrazić swoją miłość, a wiara staje się dla niego jedynym środkiem nawiązania kontaktu z Bogiem. Ta modlitwa nie wywodzi się z wielu medytacji, ale z ubóstwa wszelkich pośredników na modlitwie. [27] Podsumowując myśli dotyczące kontemplacji, inspirowane nauczaniem zawartym w Katechizmie Kościoła Katolickiego, należy zwrócić uwagę, iż pojęcie „kontemplacja" jest dzisiaj często używane w szerszym znaczeniu. Otóż oznacza ono uważne przyglądanie się obrazom lub rozważną pracę z tekstami (zobacz do aneksu niniejszego opracowania dotyczącego ignacjańskiej metody kontemplacji ewangelicznej). Tymczasem forma modlitwy nazywana przez Kościół „kontemplacją" jest drogą łaski, na której człowiek zważa na samego Boga, a nie na obrazy i myśli. „Człowiek niczego sam nie czyni. Trwa w zapatrzeniu, a moc Boża pogłębia je, aż osiąga ono podarowaną przez Boga jedność z Nim."[28] 2.3.3. Od medytacji do kontemplacji Jak to już w niniejszym rozważaniu zostało zauważone, zawsze można wejść w kontemplację, natomiast nie zawsze można rozmyślać. Niezwykle ważne dla normalnego rozwoju życia duchowego danego człowieka pozostaje rozpoznanie czasu, kiedy jest się dojrzałym do przejścia od medytacji do kontemplacji. Nie jest dobre zbyt szybkie przechodzenie do kontemplacji (może prowadzić do strat duchowych wynikających z przedwczesnego porzucenia medytacji oraz do wewnętrznego rozleniwienia), ale także zbyt późne, gdyż pociąga ono za sobą zmuszanie się do medytacji wtedy, kiedy się już nie jest do tego zdolnym. Św. Jan od Krzyża podaje trzy konkretne znaki, po których można rozpoznać, czy jest się już dojrzałym do rezygnacji z rozmyślania i przejścia do kontemplacji.[29] Otóż pierwszy z nich polega na tym, iż człowiek, który regularnie praktykował medytację, czyni to z coraz większą trudnością, wręcz staje się ona dla niego niemożliwa, łączy się z wielką uciążliwością: „...nie może już rozmyślać ani posługiwać się wyobraźnią. Nie ma w tym również upodobania, jak to było poprzednio, lecz raczej znajduje oschłość w tym, co pierwej zasilało i potęgowało upodobanie". [30] Jedną z podstawowych przyczyn takiego stanu jest napełnienie się treściami zdobytymi podczas rozmyślania (np. ktoś już wielokrotnie rozważał przypowieść o synu marnotrawnym i teraz, kiedy chce znów rozważać, to nagle całość treści staje mu przed oczyma i nic więcej nie może z nich wydobyć; jego uwaga zatrzymuje się na jednym ze szczegółów, np. , że Ojciec „dojrzał go z daleka" - to mu wystarcza za całą modlitwę).[31] Drugim znakiem jest brak zamiłowania do rzeczy doczesnych. Jest on bardzo ważny, gdyż wielkie trudności z medytacją (znak pierwszy) mogą pojawić się także na skutek zwiększonego przywiązania się do rzeczy stworzonych: „drugim znakiem jest stan, w którym nie ma żadnej chęci do zajmowania wyobraźni ani zmysłów innymi rzeczami szczegółowymi, tak zewnętrznymi jak wewnętrznymi. Nie mówię, żeby wyobraźnia nie mogła zwracać się tu i tam (. . . ), lecz, że dusza nie podoba sobie w umyślnym zajmowaniu się innymi rzeczami".[32] Chodzi w tym przypadku o wewnętrzne nastawienie, o dobrowolność (rozum i tak działa: spostrzega, roztrząsa, wyciąga wnioski, podobnie zresztą wyobraźnia - ale to powoduje zmartwienie, jest wbrew woli i upodobaniu).[33] Jeśli jednak kłopoty z rozmyślaniem występują stale, mimo braku zamiłowania do rzeczy ziemskich, to pozostaje trzeci, rozstrzygający znak. Otóż występuje on wtedy, kiedy „dusza podoba sobie jedynie w trwaniu przy Bogu z miłosną uwagą, w wewnętrznym pokoju, ukojeniu i odpocznieniu, bez szczegółowych rozważań, oraz bez aktów i ćwiczeń władz: pamięci, umysłu i woli (... ). Dusza trwa przy Bogu jedynie za pomocą uwagi i ogólnego miłosnego poznania a bez zastanawiania się nad czymkolwiek". [34] Kiedy te trzy znaki występują jednocześnie, to można przejść od rozmyślania do kontemplacji. [35] Nie oznacza to jednak wykluczenia na zawsze rozmyślania. Gdy rozmyślanie staje się znowu możliwe (ktoś znajduje smak w rozmyślaniu i może rozważać tak, jak kiedyś), to należy do niego wrócić i odwrotnie, kiedy przy rozmyślaniu na chwilę przyjdzie kontemplacja (wystarczają poszczególne słowa czy prawdy, pojawia się pokój i ukojenie), to nie potrzeba się wtedy przymuszać do rozważań. Nawet wtedy, kiedy człowiek będzie często i swobodnie podejmował modlitwę kontemplacyjną, to i tak niejednokrotnie będzie dla jego życia duchowego wskazane, aby wrócić do rozmyślania i przez nie pomóc sobie w kontemplacji. Należy pamiętać, iż pomiędzy rozmyślaniem a kontemplacją nie ma ustalonej granicy, a przejście między nimi dokonuje się stopniowo i płynnie. Trzeba być otwartym na działanie Ducha Świętego i pozostać w pełni dyspozycyjnym. [36] 2.3.4. Kontemplacja wlana Kontemplacja wlana to bezpośrednie, nadprzyrodzone i doświadczalne przeżywanie Boga. [37] Nie zawiera ona w sobie żadnych nowych pojęć, ale daje nowe, głębsze odczucie Boga i poznanie Jego doskonałości. Człowiek uświadamia sobie działanie Boga i doświadczalnie stwierdza, iż ten Bóg jest nieskończenie bardziej doskonały i wyższy od wszelkich ludzkich pojęć. Odkrywa Boga zupełnie inaczej niż dotychczas i bardzo pragnie w pełni do Niego należeć. Istnieje wiele różnych stopni modlitw mistycznych.[38] Według św. Teresy każdą z nich cechuje bierność, tzn., że łaski, które człowiek otrzymuj e, nie zależą od jego wysiłków, ale od Boga.[39] O dar kontemplacji wlanej można prosić Boga, o ile motywem jest pragnienie szybszego dojścia do Niego. Natomiast nie wolno o nią prosić, jeśli motywem jest chęć doświadczania rzeczy niezwykłych. [40] Skutki kontemplacji wlanej są następujące: większe oświecenie intelektu w sprawach dotyczących wiary, większe pragnienie cnoty, życia zgodnego we wszystkim z wolą Bożą, większe poznanie siebie, swoich braków, swojej nicości, zwiększone odczuwanie potrzeby łaski, coraz większe poczucie pokoju, coraz większe zaufanie do Boga, wielkie pragnienie oddania się Bogu i miłowania Go, większa żarliwość w wypełnianiu swoich obowiązków, sprawniejsze ich wykonywanie, pomoc w pozbyciu się raz na zawsze przywiązania do rzeczy ziemskich, gorące pragnienie coraz większego zjednoczenia z Bogiem, oczyszczenie duszy, z jednej strony cierpienie, a z drugiej, w głębi duszy, słodycz i radość. [41] Przede wszystkim modlitwę kontemplacyjną wlaną można podzielić na zjednoczenie mistyczne niedoskonałe i doskonałe. Niedoskonałe jest wówczas, kiedy człowiek nie jest wolny od roztargnień w pamięci i wyobraźni, a jednocześnie nie jest w pełni bierny wobec Bożego działania. Na tym stopniu zjednoczenia mistycznego wyróżnia się modlitwę tzw. biernego skupienia, która jest nazywana progiem do kontemplacji wlanej, modlitwę odpocznienia (ukojenia) oraz modlitwę uśpienia władz. W modlitwie biernego skupienia rozum bardziej towarzyszy w sposób miłosny Bogu, niż rozważa. Bóg stwarza w duszy człowieka spokojną uwagę, aby ją do Siebie przybliżyć. To Boże działanie nie jest jednak jeszcze aż tak silne, by człowiek głęboko mógł odczuwać Bożą obecność i nie mógł rozważać posługując się pojęciami. Natomiast, gdy Bóg obdarzy człowieka łaską modlitwy odpocznienia, to rozumowe rozważanie stanie się niemożliwe. Wola człowieka w tej modlitwie jest zjednoczona z Bogiem, pociągnięta Jego miłością. Ponieważ odpocznienie dokonuje się w woli, zatem może mu towarzyszyć oschłość i tęsknota (odpocznienie towarzyszy opisanemu przez św. Jana od Krzyża procesowi biernego oczyszczenia zmysłów). Człowiek uświadamia sobie, iż pociąg ku Bogu nie zależy jedynie od niego. Bóg udziela głębokiego pokoju, intelekt poznaje Boga w nowy sposób. Otrzymuje specjalne światło doświadczenia, smaku woli, niejako instynktownie człowiek poznaje Boga lepiej niż przez pojęcia, ma niewyrażalne uczucie Bożej obecności. Rozum i pamięć są jednak wolne, stąd mogą niekiedy przez swoje działanie i dociekania przeszkadzać w odpocznieniu woli. Kiedy modlitwa odpocznienia p ogłębia się, przechodzi w kolejny rodzaj modlitwy, który jest nazywany uśpieniem władz (niekiedy ten rodzaj modlitwy uważa się za pogłębioną część modlitwy odpocznienia). Oprócz woli także intelekt jest zjednoczony z Bogiem, jedynie częściowo pozostaje wolna pamięć i wyobraźnia. Zasadniczo nie przeszkadzają one w skupieniu duszy zjednoczonej z Bogiem, która potrafi wykonywać swoje zwyczajne zajęcia trwając w skupieniu (taki człowiek sprawia często wrażenie, iż jest daleki wewnętrznie od wykonywanych czynności, do których zresztą nie jest w stanie przykładać pełnej uwagi). Ten rodzaj modlitwy jest bardzo bliski kontemplacji w pełni doskonałej, ale różni się od niej tym, iż władze duszy mają jeszcze pewną możliwość własnej inicjatywy (nie są w pełni bierne). [42] S topień zjednoczenia mistycznego doskonały (kontemplacja osiąga na nim s woją pełnię, doskonałość) charakteryzuje się trzema konkretnymi znakami. Otóż można go rozpoznać poprzez doświadczane w sposób bezpośredni poczucie obecności Bożej, pewność i zawieszenie przynajmniej wewnętrznych władz, które zostają całkowicie zaangażowane w Bogu bez jakichkolwiek roztargnień. To mistyczne zjednoczenie doskonałe dzieli się zazwyczaj na proste, ekstatyczne (tzw. duchowe zaręczyny) i przekształcające (tzw. duchowe małżeństwo). Święta Teresa od Jezusa zjednoczenie proste umieszcza w piątym mieszkaniu swojej „Twierdzy wewnętrznej", a ekstatyczne w szóstym mieszkaniu. Niemniej wielu autorów uważa, iż chodzi jedynie o dwa momenty tej samej modlitwy, którą określa się mianem duchowych zaręczyn. [43] Natomiast zjednoczenie przekształcające przypisuje się siódmemu mieszkaniu „Twierdzy wewnętrznej". [44] Modlitwa zjednoczenia prostego jest tym stopniem kontemplacji wlanej, na którym wszystkie wewnętrzne władze duszy są uwięzione lub zaję te w Bogu (w modlitwie odpocznienia była z Bogiem zjednoczona tylko wola, a w tzw. uś pieniu władz wola i intelekt, lecz bez pamięci i wyobraźni). Jedynie częściowo wolne pozostają władze ciała, które zostaną „uwięzione" na następnym etapie, czyli w modlitwie zjednoczenia ekstatycznego. Cechy charakterystyczne modlitwy zjednoczenia prostego są następujące: 1. Brak roztargnień, gdyż wyobraźnia i pamięć są całkowicie zatopione w Bogu (kiedy jednak modlitwa ta cofa się do poziomu modlitwy zwykłego odpocznienia, ro ztargnienia znowu mogą się pojawić; przy zjednoczeniu są one niemożliwe). 2. Absolutna pewność, że dusza była zjednoczona z Bogiem, gdyż szatan nie może sfałszować tej modlitwy (na niższych stopniach modlitwy wątpliwości mogą powrócić). 3. Brak jakiegokolwiek znużenia, nawet wtedy, gdy modlitwa trwa bardzo długo. Z tym stopniem kontemplacji są związane pewne łaski, których nie można otrzymać bez otrzymania daru pełnego zjednoczenia (chociaż same w sobie mogłyby się pojawiać już przy zjednoczeniu niedoskonałym). Najważniejsze z nich to tzw. dotyk mistyczny i rana miłości. Dotyk mistyczny to dar nadprzyrodzony, który sprawia, iż człowiek odnosi wrażenie, że został dotknięty przez Boga. [45] Rana miłości to z kolei bardzo żywe uczucie Bożej obecności, które nagle obejmuje duszę, ale i bardzo szybko znika. Człowiek bardzo żywo poznaje Boga i zostaje porwany miłością ku Niemu, ale to doświadczenie natychmiast ustępuje. Pojawia się po nim, sprawiające niesamowity ból, ostre poczucie nieobecności Boga. Bóg daje odczuć swoją obecność, ale nie daje czasu na cieszenie się nią. Ta rana miłości pojawia się z zaskoczenia (nie można tej łaski przewidzieć), daje z jednej strony słodycz, a z drugiej przejmujący ból, a także pewność (na tym etapie złudzenie jest niemożliwe). Może trwać przez chwilę, ale i dłużej. Może mieć różną intensywność. Może się powtarzać nawet przez wiele lat. Powoduje m.in. radykalniejsze oderwanie serca od stworzeń, uwolnienie od lęku przed cierpieniem, zapomnienie o sobie, dystans (pogardę) dla dóbr ziemskich. Zwiększa pragnienie Boga, tęsknotę za Nim. Modlitwa zjednoczenia ekstatycznego jest rodzajem kontaktu z Bogiem w okresie, w którym występują ekstazy. Najważniejsze w tej modlitwie jest szczególne działanie Boga (to, co określamy mianem kontemplacji wlanej), natomiast zawieszenie normalnej działalności duszy i bolesne zjawiska somatyczne są skutkiem działania kontemplacji (a zatem nie są częścią kontemplacji wlanej ani darem ze strony Boga). Przyczyną ich powstania jest z jednej strony intensywność udzielania się Boga człowiekowi, a z drugiej strony słabość ludzkiego organizmu, który nie może znieść takiej intensywności. Ekstazie towarzyszy w pierwszej chwili wielkie przerażenie, zazwyczaj człowiek nie może się oprzeć silnemu porywowi. Ciało zachowuje tę pozycję, w jakiej ekstaza je zastała. Po zachwyceniu niekiedy trudny jest powrót do normalnych, konkretnych zajęć. Człowiek zachowuje wspomnienie tego, co widział, ale swoich doznań najczęściej nie jest w stanie opowiedzieć. S kutki ekstazy są takie same, jak kontemplacji wlanej. Kiedy człowiek jest już odpowiednio przygotowany, wówczas Bóg podnosi go do całkowitego i stałego ze Sobą zjednoczenia, które określa się przez pewną analogię (zresztą bardzo niedoskonałą, gdyż tej rzeczywistości nie da się adekwatnie objaśnić ludzkimi słowami i porównaniami) jako duchowe małżeństwo. Jest to zjednoczenie przekształcające, „całkowite przekształcenie w Umiłowanego, w którym obydwie strony oddają się sobie nawzajem w zupełne posiadanie, a dzięki pewnemu dopełnieniu miłosnego zjednoczenia, w którym dusza staje się przebóstwiona i staje się Bogiem przez uczestnictwo o tyle, o ile jest to możliwe w tym życiu... Dlatego jest to najwyższy stan, do jakiego można dojść w tym życiu".[46] Nie jest łatwo zrozumieć św. Jana od Krzyża, mistyka, który w słowach próbuje ukazać to, co Boże, nadprzyrodzone, niewyrażalne. Można jednak na podstawie różnych opisów dotyczących duchowego małżeństwa stwierdzić, iż obejmuje ono: 1. Całkowite przekształcenie wszystkich władz duszy w taki sposób, że mogą one wyłącznie oddawać się praktykowaniu miłości. 2. Stałe zjednoczenie z Bogiem we wzajemnym oddaniu się (człowiek nigdy nie przestaje odczuwać, że jest w towarzystwie Boga - nawet wtedy, kiedy wykonuje różne zewnętrzne zajęcia). 3. Pełniejsze uczestnictwo w życiu Boga. 4. Głębsze poznanie Bożych atrybutów. 2.3.5. Oczyszczenia bierne Do otrzymania łaski kontemplacji wlanej, czyli bezpośredniego, doświadczalnego i nadprzyrodzonego przeżywania Boga, człowiek nigdy, sam z siebie, nie jest w stanie się przygotować. Choćby czynił wszystko, co tylko może, to i tak nie dojdzie do pełnego oczyszczenia swojej duszy. Potrzebuje Bożej interwencji. Oczyszczające Boże działanie, za św. Janem od Krzyża, określane jest mianem nocy ciemnej zmysłów i nocy ciemnej ducha. Z wielu „niedoskonałości oczyszcza się dusza całkowicie dopiero wówczas, gdy Bóg wprowadza ją w bierne oczyszczenie owej ciemnej nocy (... ). Zanim to jednak nastąpi, powinna dusza ze wszystkich sił starać się oczyszczać siebie i udoskonalać. Tym sposobem zasłuży na to, że Bóg otoczy ją swym staraniem i uleczy ją z tego wszystkiego, z czego sama uleczyć się nie zdoła. Jeśliby bowiem sam Bóg nie przyłożył ręki i nie oczyścił jej w tym ciemnym ogniu, dusza, chociażby nie wiem jak się wysilała, nie mogłaby się czynnie sama oczyścić, ni przysposobić się chociażby w najmniejszej mierze do boskiego zjednoczenia w doskonałości miłości. "[47] Aby człowiek całkowicie przezwyciężył swój egoizm, lenistwo, zmysłowość, szukanie siebie nawet w pobożnych praktykach i aby potrafił wytrwać w miłości, mimo wszelkich przeciwności, konieczna jest jego wewnętrzna odnowa poprzez bolesne oczyszczenia bierne.[48] „Noc zmysłów jest dość częsta i przechodzą przez nią początkujący (. ..). Noc ducha spotyka się bardzo rzadko, przechodzą przez nią dusze już wyćwiczone i wyżej stojące (. . . ). Pierwsza noc, czyli oczyszczenie jest gorzka i straszna dla zmysłów (...). Nie można jednak z nią nawet porównać tej drugiej, będącej o wiele straszniejszą i bardziej przerażającą dla ducha." [49] 2.3.5.1. Noc bierna zmysłów Noc bierna zmysłów umieszczana jest często przed modlitwą odpocznienia (lub podczas jej trwania)[50] i uważana jest za środek niezbędny do wprowadzenia człowieka we właściwą kontemplację.[51] Za jej przyczynę uznaje się kontemplację wlaną (czyli nowy sposób udzielania się Boga człowiekowi) oraz brak przygotowania człowieka do odbierania takiego działania. Warto zauważyć, iż przez zmysły św. Jan od Krzyża rozumie nie tylko zmysły zewnętrzne i wewnętrzne, ale również zmysłowe pożądanie i intelekt działający pojęciowo, a pomagający sobie wyobraźnią.[52] Św. Jan od Krzyża podaje trzy znaki rozpoznawcze nocy ciemnej zmysłów. Muszą one występować równocześnie. „Pierwszym znakiem jest to, że jak dusza nie znajduje upodobania i pociechy w rzeczach Bożych, tak również nie znajduje ich w żadnej z rzeczy stworzonych. (. . . ) Drugim znakiem (. . . ) jest ciągłe zwracanie pamięci ku Bogu, z zatroskaniem i bolesną obawą, gdyż dusza sądzi, że nie służy należycie Bogu, ale się cofa, skoro odczuwa to zniechęcenie w rzeczach Bożych. (...) Trzeci znak, po którym dusza poznaje, że jest to oczyszczenie zmysłów, polega na tym, że chociaż dusza wiele czyni ze swej strony, nie może już rozmyślać ani rozważać przy użyciu wyobraźni jak przedtem".[53] Oprócz tych znaków, występujących jednocześnie, mogą pojawić się inne, dodatkowe. Ze strony szatana mogą to być pokusy przeciwko wierze, nadziei, miłości, a także bluźniercze czy przeciw czystości. Ze strony ludzi mogą pojawić się narzekania, prześladowania, posądzenia, iż ten stan jest wynikiem letniości (oziębłości) w życiu duchowym. Mogą też pojawić się choroby, utrata przyjaciół, dóbr materialnych bądź dobrego imienia. Jeśli temu wszystkiemu towarzyszą podane przez św. Jana od Krzyża trzy znaki, to jest pewne, iż chodzi o noc bierną zmysłów.[54] W takiej sytuacji należy przede wszystkim zdać się w pełni na wolę Bożą, przyjmując ten stan nie jako zło, ale jako środek postępu w życiu duchowym. Należy w modlitwie wytrwać pomimo wszelkich trudności, a nawet nieco przedłużyć czas jej trwania (warto praktykować proste i miłosne spojrzenie na Boga). Wręcz koniecznie powinno się mieć roztropnego i doświadczonego kierownika duchowego i być posłusznym jego wskazaniom. Św. Jan od Krzyża podaje wiele pozytywnych skutków biernego oczyszczenia zmysłów. Otóż daje ono lepsze poznanie siebie, swojej nędzy, małości i bezradności, nabycie głębszej czci i szacunku względem Boga, zrozumienie wzniosłości i majestatu Boga, duchową pokorę, delikatność w miłości bliźniego, uległość i posłuszeństwo przewodnikom duchowym, oczyszczenie z wielu niedoskonałości, wolność ducha, zwycięstwo nad trzema nieprzyjaciółmi duszy oraz pamięć ustawiczną o Bogu wraz z obawą o to, aby nie oddalić się od Niego.[55] Długość biernego oczyszczenia zmysłów jest różna. Zależy ona od stopnia niedoskonałości (większa niedoskonałość potrzebuje większego oczyszczenia), a także od stopnia miłości, na który Bóg chce podnieść człowieka. Niekiedy to oczyszczenie dokonuje się stopniowo, tzn. z przerwami (pojawiają się pociechy). Warto wiedzieć, iż np. u św. Franciszka z Asyżu trwało ono 5 lat, a u św. Teresy z Avila aż 18 lat. Potrzebne jest zdanie się na Boże działanie i zaufanie Jego prowadzeniu. 2.3.5.2. Noc bierna ducha Noc bierna ducha umieszczana jest między zaręczynami a małżeństwem duchowym.[56] Przez jej oczyszc zenia przechodzi stosunkowo niewiele osób.[57] Mają one dopełnić to, co noc zmysłów zaledwie rozpoczęła. Służą wykorzenieniu wszelkich wad i niedoskonałości, aby człowiek mógł otrzymać dar modlitwy zjednoczenia przekształcającego, które bezpośrednio przygotowuje do tzw. wizji uszczęśliwiającej w niebie.[58] Na tym etapie duchowej drogi człowiek ma już za sobą poddanie zmysłów i uczuć rozumowi, jest po nocy biernej zmysłów oraz żyje intensywnie wiarą, nadzieją i miłością. [59] Po przejściu biernej nocy ducha człowiek osiągnie szczyty świętości. Uważa się, iż noc bierna ducha jest absolutnie konieczna w dojściu do tych szczytów, natomiast wcześniejsze etapy dążenia do doskonałości, odpowiadające modlitwie aż po zaręczyny duchowe włącznie, nie wymagają jej konieczności, gdyż Bóg może w inny sposób przeprowadzić potrzebne oczyszczenie. Przyczyna nocy biernej ducha jest taka sama, jak przy biernej nocy zmysłów. Z jednej strony występuje bardzo intensywne działanie Boga (o wiele większe niż przy nocy zmysłów), a z drugiej niedoskonałość człowieka, który Bożego udzielania się w tak wielkim stopniu nie jest w stanie przyjąć. Człowiek w Bożym świetle widzi swoją wielką, duchową nędzę i wiele swoich niedoskonałości. Z drugiej strony zauważa ogrom i wspaniałość Boga. Ten kontrast między nim a Bogiem występuje bardzo jaskrawie. Człowiekowi wydaje się, że nigdy nie dojdzie do zjednoczenia z Bogiem, nie pokona tej przepaści, jaka go od Niego oddziela. Jednocześnie jest już na takim etapie, że nie widzi żadnego sensu życia bez Boga. Ta sytuacja powoduje ogrom cierpienia, gdyż człowiek nie dostrzega jakiejkolwiek możliwości wyjścia z niej. Mówi się, iż wówczas udręka duszy jest podobna do udręk piekielnych (przewyższa czyśćcowe), gdyż człowiek nie ma żadnej nadziei na zakończenie tej próby. Cierpienia są jeszcze pomnażane dodatkowo poprzez obawy, czy ta s ytuacja ogołocenia i ciemności nie jest wynikiem osobistych niewierności i win. Mimo tego wszystkiego człowiek przeżywający noc bierną ducha nosi w sobie ustawiczną pamięć o Bogu, któremu jedynie pragnie służyć.[60] Od uczniów św. Jana od Krzyża pochodzą znaki wskazujące na wejście w bierną noc ducha. Są one następujące: „nie można sobie wyrzucać dobrowolnych grzechów i niedoskonałości aktualnie popełnianych; powstrzymywanie się całkowicie od dobrowolnych grzechów z równoczesnym intuicyjnym poznaniem swej nędzy, któremu towarzyszy gorące pragnienie doskonałości; przy tym trwa w nieustannej kontemplacji Boga i płonie ogniem miłości" (ten ostatni znak nie jest łatwy do uchwycenia, gdyż miłość na pierwszym etapie tej drogi wyraża się w intensywnym szukaniu Boga połączonym z udręczeniem spowodowanym przekonaniem, iż się Go zgubiło).[61] Podczas przeżywania nocy biernej ducha należy wyrobić w sobie męstwo, cierpliwość, wytrwałość i ufność. Potrzebne jest bezgraniczne zaufanie Bogu. Niezbędne wydaje się również dobre kierownictwo duchowe, aby nie zboczyć z tej Bożej drogi oczyszczeń. [62] 2.4. Tradycyjny podział modlitwy Kiedy człowiek spotyka się z drugim człowiekiem może w różny sposób prowadzić z nim dialog. Często jest tak, iż prosi go o coś dla siebie lub dla innych (np. prosi o przebaczenie jakiejś winy). Niejednokrotnie dziękuje drugiej osobie za pomoc czy okazywaną życzliwość, ale bywa również i tak, że zachwyca się tą osobą np. podziwia jej mądrość, sposób działania czy wspaniały wygląd. Skoro zaś modlitwa jest rozmową, dialogiem człowieka z Bogiem, to, podobnie jak w relacjach międzyludzkich, pojawiają się w niej prośby za siebie i innych (w tym prośby o przebaczenie), dziękczynienie oraz uwielbienie. Stąd też Katechizm Kościoła Katolickiego wyróżnia modlitwę prośby, dziękczynienia i uwielbienia. Tą pierwszą, dotyczącą próśb zanoszonych za innych, określa jako modlitwę wstawienniczą, poświęcając jej osobną refleksję. 2.4.1. Modlitwa prośby i wstawiennicza Katechizm Kościoła Katolickiego na samym wstępie zauważa, iż w Nowym Testamencie błaganie jest ujmowane w słowach o różnym znaczeniu: prosić, żalić się, wzywać, natarczywie wołać, krzyczeć czy nawet „walczyć w modlitwie".[63] Za najbardziej zwyczajną formę błagania Katechizm uznaje prośbę, ze względu na jej spontaniczność. Modlitwa prośby jest wyrazem świadomości związku człowieka z Bogiem, uznaniem, iż człowiek nie jest panem swojego losu, ani nie jest sam dla siebie celem. Jest też znakiem powrotu do Boga, od którego człowiek, jako istota grzeszna, odwraca się. Pierwszą intencją modlitwy prośby jest zatem prośba o przebaczenie. Można powiedzieć, iż poprzedza ona właściwą, czystą modlitwę. Tak jest na początku liturgii eucharystycznej, ale tak powinno być również na początku każdej modlitwy, zarówno wspólnotowej, jak i osobistej. [64] Uświadomienie sobie własnej grzeszności, stawanie przed Bogiem w pokorze serca oraz przeproszenie Go za grzechy i niedoskonałości, jest bardzo ważne. Stanowi niejako przygotowanie gruntu pod dobrą, owocną modlitwę. Zatem prośba o przebaczenie, chociaż sama w sobie jest już modlitwą prośby, pełni przede wszystkim rolę służebną wobec innych próśb i form modlitwy. Prośba chrześcijańska ma dotyczyć na pierwszym miejscu spraw związanych z Królestwem Bożym. Istnieje więc pewna hierarchia próśb, którą można ustalić na podstawie modlitwy „Ojcze nasz". Najważniejsze są sprawy związane z Bogiem, Jego Królestwem, tym, co jest niezbędne dla przyjęcia Królestwa i współdziałania w Jego przyjściu. Taka zresztą była modlitwa Kościoła czasów apostolskich (por. Dz 13, 3). Także św. Paweł zatroskany o rozwój Bożego Królestwa bardzo często modlił się za wszystkie Kościoły (por. Flp 1, 9-11; Kol 1, 36). Przedmiotem prośby może jednak stać się każda potrzeba. Boga można prosić prawie o wszystko, tzn. nie wolno modlić się jedynie o zło, o Bożą pomoc w grzechu, gdyż wówczas taka modlitwa byłaby bluźniercza, a więc grzeszna sama w sobie. Chrześcijanin zatem może i powinien modlić się o wszystko, co jest dobre, pamiętając przede wszystkim o sprawach dotyczących Królestwa Bożego i zbawienia. [65] S pecyficzną odmianą modlitwy prośby jest modlitwa dziękczynienia za bliźniego, ale to zagadnienie zostało omówione w refleksji dotyczącej modlitwy dziękczynnej. Modlitwa wstawiennicza polega na „wstawianiu się" za „kimś" lub o „coś" dla „kogoś". Jest ona zatem prośbą skierowaną do Boga w konkretnej intencji, ale osoba modląca się nie prosi Boga o coś dla siebie, lecz dla innych. Modlitwa wstawiennicza bywa często kojarzona z modlitwą prośby zanoszoną do Boga nie indywidualnie, ale przez większą liczbę osób. Niemniej należy pamiętać, że indywidualna modlitwa prośby „za innych" jest także modlitwą wstawienniczą. [66] Katechizm przypomina, iż wstawiennictwo jest modlitwą prośby, która jest bardzo podobna do modlitwy Jezusa Chrystusa, jedynej Osoby wstawiającej się u Ojca za wszystkich ludzi.[67] Jest także wyrazem komunii świętych i czymś naturalnym dla serca wpatrzonego w miłość Boga większą od wszelkiej ludzkiej słabości.[68] Katechizm podkreśla, iż chrześcijańskie wstawiennictwo nie ma granic, tzn. ogarnia wszystkich, także nieprzyjaciół.[69] Wspólnotowe wstawianie się do Boga za innymi (np. podczas spotkań różnego rodzaju grup modlitewnych) jest tym cenniejsze, iż często dokonuje się z większą wiarą i wewnętrznym zaangażowaniem, niż podczas indywidualnej modlitwy prośby. [70] 2.4.2. Modlitwa dziękczynienia i uwielbienia Omawiając modlitwę dziękczynną Katechizm przypomina słowa św. Pawła: „W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was" (1 Tes 5, 18).[71] Dziękczynienie jest więc charakterystyczną cechą modlitwy Kościoła. Św. Paweł bardzo często swoje listy rozpoczynał i kończył dziękczynieniem. Tak jak w modlitwie prośby, każda sytuacja czy potrzeba może stać się przedmiotem dziękczynienia. Człowiek, który zwraca się do Boga z dziękczynieniem, staje w prawdzie. Uznaje, iż wszelkie dobro pochodzi od Boga, a jednocześnie, dziękując za nie, otwiera szerzej swoje serce na Boże działanie. Dzieje się tak dlatego, gdyż nie koncentruje się egoistycznie na sobie samym, ale swoją uwagę kieruje na Boga: myśli o Nim, tęskni za Nim, wyraża Mu swoją wdzięczność. Rzecz jasna modlitwa dziękczynna nic nie dodaje Bogu, który sam w sobie jest w pełni Święty i nie potrzebuje ludzkich podziękowań, nie ulega wszakże wątpliwości, że stanowi ona wielkie dobro dla osoby modlącej się. [72] Stąd też płyną biblijne zachęty i przykłady dotyczące modlitwy dziękczynienia (por. Kol 4,2). Osobne zagadnienie stanowi dziękowanie Bogu za rzeczy trudne i niezrozumiałe. Takie dziękowanie również posiada swój głęboki sens. Może być podejmowane nawet wbrew swojemu sercu, jako decyzja woli i rozumu oświeconego wiarą, będąca wyrazem zaufania do Bożej Opatrzności. Można i warto dziękować nawet wtedy, kiedy w sercu nie czuje się wdzięczności (np. za niezdany egzamin). Takie dziękowanie nie jest obłudne, ale jest znakiem ufności względem Boga, który kocha oraz może i chce wyprowadzić dobro z s ytuacji, która dla człowieka jest trudna. Dziękowanie za krzyże i wszelkie trudności jest nie tylko znakiem zawierzenia, ale także otwiera człowieka na Bożą miłość i pomaga mu łagodniej przeżywać to, co jest dla niego ciężarem. Można nawet dziękować Bogu za swój grzech, ale nie dlatego, że się go popełniło, aby dać wyraz wiary w to, że Bóg nie opuszcza grzesznika, przebacza mu i ma moc nawet z upadku wyprowadzić zbawcze dobro (np. nauczyć pokory). [73] Modlitwa dziękczynna może być również specyficzną formą modlitwy prośby za bliźniego i jednocześnie za samego siebie. Taka sytuacja ma miejsce wówczas, kiedy człowiek dziękuje Bogu za bliźniego, za Bożą miłość względem niego. Modli się w ten sposób za owego bliźniego i wprowadza Boga w swoje myślenie o nim. Patrzy na bliźniego " oczyma" Pana Boga, tzn. od dobrej, pozytywnej strony. Pomaga w ten sposób sobie np. w przezwyciężeniu urazy względem niego, uczuć zazdrości itp. , gdyż otwiera szerzej swoje serce na Bożą miłość ku temu bliźniemu. Dziękczynienie Bogu za drugiego człowieka, którego trudno jest przyjąć takim, jakim on jest, jest formą pomocy jednocześnie jemu i sobie. Uwielbienie jest taką formą modlitwy, w której człowiek bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest Bogiem, wysławiając Go dla Niego samego. W tej modlitwie oddaje się Bogu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, ale dlatego, że jest i że jest właśnie taki, a nie inny. [74] Przy dziękczynieniu dziękuje się Bogu za Jego konkretne dary i działanie, natomiast uwielbia się Boga w Nim samym, tzn. w Jego przymiotach, wspaniałości, mądrości Jego działania, czyli w tym, jakim jest.[75] Tak jak dziękczynienie, również uwielbienie nie jest potrzebne Panu Bogu, ale człowiekowi. Kiedy ktoś zachwyca się Bogiem (np. Jego miłością) albo Bożym działaniem, jest wtedy całkowicie skoncentrowany na Nim, zapominając o sobie (tak jak podczas modlitwy dziękczynienia, ale jeszcze nawet w większym stopniu). Otwiera się przez to pełniej na Bożą łaskę. Zresztą nikt tak jak Bóg nie jest godzien uwielbienia. Pierwsi chrześcijanie bardzo często uwielbiali Boga (np. Dz 1 3, 48). Św. Paweł zachęcał do takiej formy modlitwy: „Napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach" (Ef 5, 18b -19; por. Kol 3, 16).[76] [1] Por. KKK, nr 2721. [2] Por. F. Jalics, Uczymy się modlić, Kraków 2000, s. 10-20. [3] Por. J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 88-89; A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, Kraków 1996, s. 66-70. [4] Por. Jean van den Eynde, Żyć..., dz. cyt., s. 60-61. [5] Por. J. Hadryś, Elementarz..., dz. cyt., s. 30-31. [6] Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 69-70. [7] Por. A. Lapple,Powróćmy..., dz. cyt., s. 158-160. [8] Por. F. Jalics, Uczymy się... , dz. cyt., s. 19. [9] Por. KKK, nr 2701. [10] Hans urs von Balthasar, Medytacja chrześcijańska, Poznań 1998, s. 9. [11] J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 93; por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 140-142; J. Woroniecki, Pełnia modlitwy, Poznań 1982, s. 126-136; J. Hadryś, Elementarz..., dz. cyt., s. 35-36. [12] Por. KKK, nr 2705. [13] Por. W. Słomka, Medytuję więc jestem, Łódź 1992, s. 45-108. [14] Por. KKK, nr 2706-2708. [15] Por. W. Słomka, Medytuję... , dz. cyt., s. 40-41. [16] Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 166-167. [17] Por. J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 89-105; A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 70-89; patrz Aneks zamieszczony na końcu niniejszej książki. [18] Por. J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 96. [19] Por. W. Słomka, Medytuję... , dz. cyt., s. 22-29. [20] Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 74-77. [21] Św. Teresa od Jezusa, Libro de la vida, 8, cyt. za KKK, nr 2709. [22] Por. KKK, nr 2709-2724. [23] Por. J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 100; J. Hadryś, Elementarz..., dz. cyt., s. 36. [24] Por. tamże, s. 98-99. [25] Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 178. [26] Szkoła karmelitańska tę modlitwę określa mianem kontemplacji nabytej. [27] Por. J. Gogola , Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 99-104. [28] F. Jalics, Uczymy się modlić, dz. cyt., s. 127-128. [29] Święty podaje je dwukrotnie (zasadniczo są one ze sobą zgodne, ale i różnią się): w Drodze na Górę Karmel oraz w Nocy ciemnej; por. W. Stinissen, Droga modlitwy wewnętrznej, Kraków 1996, s. 44. [30] Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, II 13, 2, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, Kraków 1986, s. 213. [31] Por. D. Wider, Walka modlitwy. Studium z teologii modlitwy, w: Formacja zakonna - 4, red. J. Gogola, Kraków 1998, s. 107-108. [32] Św. Jan od Krzyża, Droga... , dz. cyt., II 13, 3, s. 214. [33] Por. D. Wider, Walka modlitwy... , dz. cyt., s. 108. [34] Św. Jan od Krzyża, Droga... , dz. cyt., II 13, 4, s. 214. [35] Por. W. Stinissen, Droga modlitwy... , dz. cyt., s. 35-62. [36] Por. J. Woroniecki, Pełnia modlitwy, Poznań 1982, s. 139-145. [37] Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 178. [38] Cała część rozważań dotyczących kontemplacji wlanej i jej stopni została oparta przede wszystkim na rozważaniach o. J. Gogoli zawartych w Teologii życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 122129. [39] Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 179 oraz J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 122-123. [40] Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 185. [41] Por. tamże, s. 181 -184 oraz J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 130. [42] Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 197-198 oraz J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 125. [43] Por. A. Marchetti, Zarys teologii życia duchowego, cz. II, dz. cyt., s. 202. [44] J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 141. [45] Por. św. Jana od Krzyża, Droga..., dz. cyt., II, 32, 3-4, s. 298-299. [46] Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa, 22,3, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 630631. [47] Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 3,3, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 411. [48] J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 133. [49] Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 8, 1-2, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 421. [50] Por. J. Gogola, Teologia życia..., cz. 3, dz. cyt., s. 124. [51] Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 226-227. [52] Por. J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 134. [53] Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 9, 2.3.8., w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 423424 i 426. [54] Por. J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 136. [55] Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 12 i 13, w: św. Jan od Krzyża, Dzieła, dz. cyt., s. 432441; por. tamże, s. 1. [56] Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 238. [57] Por. J. Gogola, Teologia życia... , cz. 3, dz. cyt., s. 139. [58] Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 238. [59] Por. D. Wider, Walka modlitwy..., dz. cyt., s. 111. [60] Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 236-237. [61] D. Wider, Walka modlitwy... , dz. cyt., s. 111. [62] Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 237. [63] Por. KKK nr 2629. [64] Por. KKK nr 2630-2631. [65] Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 130-133 oraz J. Hadryś, Elementarz..., dz. cyt., s. 26-27. [66] Por. J. Hadryś, Elementarz... , dz. cyt., s. 27-28. [67] Por. KKK nr 2634. [68] Por. KKK nr 2635. [69] Por. KKK nr 2636. [70] Por. J. Woroniecki, Pełnia..., dz. cyt., s. 60-70. [71] Por. KKK nr 2638. [72] S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 128-129. [73] Por. J. Hadryś, Elementarz... , dz. cyt., s. 29. [74] Por. KKK nr 2639. [75] Por. S. Urbański, Teologia modlitwy, dz. cyt., s. 125-128 oraz J. Hadryś, Elementarz..., dz. cyt., s. 30. [76] Por. KKK nr 2640-2641.