Prawda a fakt. - W kontekście dyskusji o Adamie Mickiewiczu.

Transkrypt

Prawda a fakt. - W kontekście dyskusji o Adamie Mickiewiczu.
Niezależny serwis społeczności blogerów
Prawda a fakt. - W kontekście dyskusji o Adamie
Mickiewiczu.
miarka, 02.02.2017 03:02
Błądzimy jednak, kiedy pomylimy fakty z prawdą, czy patrząc szerzej – literę prawa z
prawem sprawiedliwym, czy literalnie rozumianą praworządność ze sprawiedliwością.
Z patrzenia z punktu widzenia litery prawa bierze się wszelka manipulacja, oszustwo,
iluzja i matrix oznaczający sytuację, kiedy każda nasza decyzja oparta na obowiązującej
narracji rzeczywistości przez prawo jest dla nas nie tylko zła, ale i zabójcza.
– Bierze się cała tak dotkliwa dziś antycywilizacja zmierzająca do zniszczenia cywilizacji
zachodniej zwanej też łacińską, a mającej stać na gruncie prawa sprawiedliwego, lecz już
nie stojącej.
Rol? prawdy nie jest chwali?, ani gani? - rol? prawdy jest stwierdza? fakt. Fakt, ?e istnieje lub nie istnieje co?, co
spe?nia okre?lone kryteria logiczne i definicyjne. ?e co? si? stawa?o, jest lub staje si?.
Dopiero pó?niej, na podstawie doprecyzowa? poznawanej prawdy na drodze os?du faktów jest mo?liwym
stwierdza?, co jest dobre, a wi?c i konstruktywne dla ludzkich aktywno?ci i zaniecha?, os?dza? wa?no??,
potrzebno??, intencje i owoce dzia?a? i zaniecha?.
Prawda to nie fakt. Nie wolno ulec tej iluzji i tym stwierdzeniem się zadowolić, a trzeba
rozróżniać prawdę od faktu. Nie wszystkie fakty nas interesują – większość to balast,
szum informacyjny i dezinformacja. Z nich prawdy odczytać nie idzie.
Prawda jest zawsze nad faktem rozumianym jako informacja. Informacja o konkretnej
strona 1 / 7
Niezależny serwis społeczności blogerów
materii dotyczącej interesującego nas stanu rzeczywistości.
Fakt to informacja, materia nieożywiona. Ma wartość istniejącą obiektywnie. Prawda to
już rzeczywistość duchowa. Prawda to tyle co duchowa treść zawarta w tej informacji. O
ile fakt idzie opisać informacją wyrażoną szeregiem bezdusznych cyferek, to prawdą jest
już treść ukryta w w tych cyferkach odnosząca się do naszego życia. Cyferki można mylić,
kasować i odtwarzać jak były. Treść dotycząca życia raz „skasowana” taką pozostaje –
procesy życiowe są nieodwracalne.
To dlatego tak ważne jest to rozróżnienie faktów i prawdy, że informację zawartą w
faktach sfałszować jest łatwo nawet nic nie czując, prawdę mającą ogromny wpływ na
życie ludzi zmienić to może radykalnie.
Granica oddzielająca prawdę od faktów jest dziś jest dziś frontem walki polityków z
jednej strony, a antypolityków z drugiej, ledzi uczciwych z jednej, oszustów, złodziei i
bandytów z drugiej, cywilizacji życia, z cywilizacją śmierci, ludzi, Polaków i katolików z
frankistami, judeopolonistami i syjonistami itd.
Fakty nie mają wartości moralnej – nie są ani prożyciowe, ani antyżyciowe. Dla
normalnych ludzi nie są nawet ani dobre, ani złe, filosemickie, czy antysemickie,
filorosyjskie, czy rusofobiczne.
Dobre lub złe może być dopiero to, co zostanie z nimi zrobione.
Dobra lub zła może być dopiero nowina zmieniająca nasz stan świadomości o
rzeczywistości. Nowina zmieniająca w nas relację tego co było i jest, do tego co będzie.
Właśnie to, co jest dodaną do faktu nowiną wyraża jego prawdziwość lub kłamliwość –
pozwala stwierdzić czy to prawda, czy fałsz, a więc i użyteczność lub szkodliwość dla
odbiorców tej nowiny, które wynikną z wykorzystania informacji jaką przekazują
przedstawiane fakty jeżeli na niej będą podjęte decyzje działania lub odpowiednio
zaniechania działania, które by było podjęte bez znajomości tej nowiny.
W rozpoznaniu prawdy chodzi o jakość tej nowiny – zwłaszcza czy jest to nowina dobra,
czy zła – czyli chodzi o złączonego z nią ducha, o to czy niesie nam pocieszenie, czy
strapienie, o jej stronę moralną i cel.
strona 2 / 7
Niezależny serwis społeczności blogerów
Prawda jest to to w rzeczywistości, na czym trzeba się oprzeć, aby nasze wznoszone
konstrukcje mogły być trwałe, aby nawiązywały do ludzkiego dobrego ducha i do
ludzkich, podjętych raz na zawsze decyzji uczuciowych. Prawda to to, co prowadzi nas ku
życiu.
Na odbiór prawdy przez naszą świadomość rzeczywistości wpływ największy ma jej
narracja przez osoby usiłujące zostać naszymi pośrednikami w jej poznaniu.
Typowy jest obraz fałszu naracji, kiedy to ktoś mocno stojący na ziemi dobrze widzi swoimi oczami i wie, gdzie jest, a
popatrzenie na rzeczywistość oczami narratora wprowadza go w błąd (czyli narrator manipuluje nim). Wrogi nam narrator
zwykle odwołuje się do naszego lenistwa, wygodnictwa, złego gospodarowania własnym czasem, pożądliwościami, pychą, czy
innymi grzechami, albo uzależnieniami, idolami, modami, poprawnościami, konformizmami, hedonizmem, czy
konsumpcjonizmem. Tu pojawia się sytuacja, że jego punkt widzenia (a w praktyce to ten punkt widzenia który on chce
żebyśmy uznawali za swój), uznajemy za swój ... i jesteśmy ugotowani.
Warunkiem więc, by komukolwiek wierzyć, czyli uznać że głosi prawdę jest nie tylko patrzenie jego oczami, a więc z jego
punktu widzenia, czyli z jego perspektywy w danym momencie, z perspektywy sugerowanej, abstrakcyjnej, ale i jednoczesna
weryfikacja jego sugestii „z pozycji spoczynku nóg”, z pozycji tego, co wspólne i niezmienne, nie podlegające narracji.
Tu grozi błąd perspektywy, czy dokładniej, to błąd narracji jest zarazem problemem nie tyle mówienia prawdy przez fakty
które odczytujemy, co naszej ich interpretacji.
Warunkiem, który musi poprzedzać wytrwanie we właściwej, trzeźwej perspektywie patrzenia na sprawy które nas dotyczą,
jest nasze trwanie w naszej tożsamości – w naszym niezmiennym poczuciu bycia sobą i u siebie, w świadomości bycia w
trakcie realizacji swoich powołań. To wymaga ciągłej weryfikacji i naszych narzędzi poznawczych, jak i osób na których
musimy polegać i bezpieczeństwa dystansu od osób nam wrogich.
Dokładnie to samo jest z wierzeniem emocjom, naszemu posiadaniu, czy naszymmożliwościom
działania. Tu
wszędzie też grozi zgubienie perspektywy nadrzędnej jaką mamy za sprawą naszych
uczuć, własności czy wolności. Ich trzeba bronić koniecznie.
Podobnie jest z naszymi ludzkimi wartościami, wśród których te „wyższego rzędu” dają
nam duchową perspektywę na te wartości niższego rzędu, które w konieczności wyboru –
to dlatego ich bronimy z poświęceniem tych niższych jak poświęcenie przez nadstawienie
na cios drugiego policzka: „by dać świadectwo prawdzie”.
strona 3 / 7
Niezależny serwis społeczności blogerów
Prawda nie istnieje bowiem subiektywnie, a obiektywnie, jest więc zawsze tylko jedna. Jak jest prawdą w obliczu Boga, to jest
i prawdą budującą nasze wspólnoty i przy tym nasze cele osobiste jako dobre i ważne dla nas.
Prawda to to, co faktycznie jest - to nie sugerowany jakiś choćby przekonywująco sąd o rzeczywistości, sugerowane
wyobrażenie rzeczywistości, ale prawda to dopiero sama rzeczywistość.
Emocje są osobistymi, ale normalnymi, mówiącymi prawdę, kiedy są poddane kontroli uczuć. Kiedy brakuje uczuć
wystarczająco silnych i trwałych, emocje wyradzają się w nademocjonalizm, odczłowieczają, odcinają od rozumu,
świadomości rzeczywistości, wolnej woli, uczyć, moralności, cywilizacji i kultury, oraz naszego ludzkiego ducha, i głoszą
fałsz prowadząc nas ku samozatraceniu.
Tematyka prawdy i fałszu wiąże się mocno z relacjami emocji i uczuć. Dobrze to można przedstawić
na przykładzie
Adama Mickiewicza.
Mickiewicz widząc swoją chorobę duszy zapisał: „Kocham i cierpię katusze”. Tylko że on
już on nie kochał (o ile w ogóle wcześniej kochał). Bo gdyby kochał, to by czuł miłość,
która ze swojej natury jest mimo bólu, a on czuł cierpienie. On jednak cierpiał. Cierpiał bo
pożądał, i jego pożądanie było nadmiernym, a przez to niezaspokajalnym, nienasycalnym,
już wypranym z uczucia, które z natury skierowane jest ku temu co dobre dla osoby
kochanej, a nie kochającej.
W miłości jest ból, ale nie ma cierpienia, bo ból to informacja zmysłów – cierpienie zaś
jest aktem psychicznym, ludzką emocją, zawsze jakimś aktem woli. Normalny człowiek
na ból reaguje cierpliwością nie cierpieniem. – Kiedy cierpi, jego cierpienie jest emocją
wyrwaną spod naturalnej kontroli przez rozum i uczucie. – Jest już stanem choroby
psychicznej stwarzającej blokadę dla władzy dobrego ducha (zły niestety ma dalej dostęp
do osoby chorej).
Ból to fakt. – Fakt nie jest ani dobry, ani zły.
Stan emocjonalny Mickiewicza wyrażany słowami: „Kocham i cierpię katusze” pozbawiał
go i rozumu, i ducha ludzkiego. Jego „kocham” było tylko zapisem litery tego stanu
emocjonalnego, nie zaś uczuciem duchowym, nakierowanym ku dobru w osobie kochanej,
aby ono wzrastało dla dobra jej samej, wzrastało w dobrym, ich wspólnym duchu.
Mickiewicza bolało to, że jego zaloty do Polki zostały odrzucone. Ból to informacja: Jak
strona 4 / 7
Niezależny serwis społeczności blogerów
boli to ma boleć. - Powinien więc w sobie szukać źródła choroby, a nie powinien
pozwalać rozwijać się cierpieniu.
Nie wiemy, co dokładnie co dokładnie było powodem odtrącenia jego zalotów, ale
narzuca się nieodparta myśl, że to mogła być jego półżydowskość, a więc polskość tylko
nominalna, tylko prawnicza, jeszcze nie duchowa, jeszcze nie realna. Nie można było w
prawdzie powiedzieć, że był Polakiem.
Wydanie panny z dobrego domu za faktycznego niepolaka byłoby mezaliansem, a więc
postawa zdroworozsądkowa rodziców panny chroniła i ją, i jego, bo doświadczenie uczy,
że takie małżeństwa szczęśliwe nie są. Prawdopodobnie sam Mickiewicz tu swoją pychą
zawinił, bo gdyby tak zaczął od wykazywania swoich zasług dla Polski, wykazując swój
niezłomny patriotyzm (jeśli go miał), to kto wie...
Tak więc jeżeli ktoś uzna, że ból jest zły, a więc to jego uzna za prawdę, ten zbłądzi.
Uśmierzy ból, a nie dotrze do jego przyczyny, której usunięcie przywróciłoby mu zdrowie.
Tak więc nie pozna prawdy o istocie swojej dolegliwości, a nie leczona prawdziwa
choroba może go nawet zabić. U Mickiewicza jego cierpienie zabiło ducha polskości i
mimo swoich korzeni zaczął być nie tylko duchowym Żydem, ale i żydowskim szowinistą.
Zajął sie budową poronionej, iluzorycznej, sprzecznej w sobie ideologii judeopolonii na
trupie Polski. Chciał w tym celu wykorzystać patriotyzm Polaków i całą wmawianą im,
stworzoną przez siebie ideologię polskiego mesjanizmu.
W trakcie dyskusji ujawnił się konflikt grupy dyskutantów, głównie mój z blogerem X.
Ujawniły się i jego poglądy i antychrześcijańskich i antypolskich, aż po zwrot w kierunku
pogaństwa i słowiańszczyzny typowych również i dla poglądów Adama Mickiewicza.
Adama Mickiewicza, który był wielkim kontynuatorem ideologii Jakuba Franka, Żyda,
który w XVIII wieku podjął próbę zbudowania judeopolonii na terenie Polski. Chodziło o
religię pogaństwa i ideologię słowiańszczyzny zupełnie iluzoryczne, bo pozbawione
jakichkolwiek szans na ciągłość duchową- słowiańszczyzny nadającej się jednak na słabą
ideologię szowinistyczną opartą o literę zapisków z badań historyków-antropologów,
strona 5 / 7
Niezależny serwis społeczności blogerów
nadającą się w sumie tylko na podporządkowanie jej ideologii syjonistycznej judeopolonii.
W ostatnich dyskusjach zarzuciłem mu, że chce się grzebać w naszych, Polaków i
katolików ekskrementach. Chodzi właśnie o informacje o naszej przeszłości, czyli fakty
które już spełniły swoją rolę, które nie są dobrą nowiną na której można śmiało budować
przyszłość.
To, co on opowiada to fakty które nie są prawdą. Także to, co z naszej historii jest złe, a
jeszcze nie nakierowane w stronę dobra, co uczciwy dyskutant, dyskutant rozumiejący cel
naszej dyskusji, dyskutant stojący na gruncie jednakowo pojmowanych definicji słów i
tego samego systemu wartości przedstawiałby szukając w tym prawdy, a dyskusja przez to
zmierzałaby do wniosków konstruktywnych - też jest w wykonaniu blogera X kłamstwem.
Jest to kłamstwem, bo on faktom już w chwili prezentacji nadaje znaczenie złej nowiny
dla nas, niezależnie od tego, jakie inne fakty wtedy i później, aż po dziś dzień miały w tym
temacie miejsce.
To manipulacja blogera X faktami dla inicjowania w nas destrukcyjnych, nadmiernych
emocji zabijających w nas rozum i dobrego ducha, a w szczególności nasze wiarę,
nadzieję i miłość niezbędne dla podejmowania skutecznych działań na naszej drodze
rozwiązywania naszych problemów.
Sam bloger X ukazuje się tu jako wirus-trojan, co babra si? w naszych ekskrementach, chce nas
pobrudzi? i zdo?owa?, wp?dzi? w defetyzm, fatalizm (w tym i rozumienie Apokalipsy swoiste dla kaba?y, z bogiem
bezosobowym i dla frankistów, podst?pnych syjonistów, zmierzaj?cych do spaso?ytowania dla swoich celów i
chrze?cija?stwa i polsko?ci celem budowy judeopolonii pod swoj? w?adz?). Ma to w zamiarze wp?dzi? nas
Polaków i katolików w depresj? i autodestrukcj?, w wycofanie si? z ?ycia czystego, szlachetnego i wznios?ego, w
wycofanie si? z naszych mi?o?ci i wolno?ci, odpowiedzialno?ci i suwerennej w?adzy.
D??y do naszego zatracenia naszych zdolno?ci do poprawy (w tym przez odcinanie nas od sakramentów Ko?cio?a
przedstawianego k?amliwie jako „bramy piekielne”). Jego k?amstwa, manipulacje i interpretacje faktów d??? do
os?abienia naszej silnej woli do naprawy z?ych skutków naszych wcze?niejszych grzechów i ogólniej b??dów,
zdolno?ci do regeneracji i nawrócenia ducha ku dobru, ku aktywno?ci w ?yciu ?ycia politycznym, a nawet w ogóle
Mielibyśmy zostać jakimiś żydokatolikami zniewolonymi przez
„judeopolaków”, czyli Żydów władających Polską – możliwe że rozszerzoną na część
Ukrainy dla zniszczenia polskiej spójności narodowej na poczet iluzorycznej słowiańskiej
(choć banderowcy to nie żadni Słowianie tylko syjoniści i szowiniści).
publicznym.
Blogerowi X zarzucam też posługiwanie się półprawdami. Wychodzi z tego kłamstwo szczególnie perfidne, bo w pozorach
prawdy. Jest tu tylko fakt w randze cytatu wyrwanego z kontekstu, lub użytej jako cytat części zdania, które ma w całości
zupełnie inną wymowę jak ta część zdania. Podobnie wchodzą tu w rachubę i fałszywe definicje słów. Np. „judeopolakiem”
wcale nie miałby być Polak-wyznawca judaizmu, a np. Żyd-ateista.
strona 6 / 7
Niezależny serwis społeczności blogerów
Półprawda to szczególnie często używany motyw oszustwa. Zwłaszcza dotyczy „obiecanek-cacanek, a głupiemu radość”.
Może ona stać i na 80 i więcej procentach faktów potwierdzalnych, ale i na jakiejś części złej woli i ukrytych faktów
świadczących o złych zamiarach, aby cała transakcja z oszustem z zapowiadającej się korzystnie okazała się być oszustwem, a
cała jego charakterystyka z pozytywnej zmieniła się w negatywną.
Półprawdą jest wynik każdego „demokratyczne głosowania” nad tematyką prawdy i sprawiedliwości (bezpośrednio na niej
stojącej), oraz nad tematyką innych ludzkich wartości którym sprawiedliwość musi służyć. To są wszystko dziedziny o których
może się wypowiadać tylko naród i warunkach konsensusu po zasadę „liberum weto”, w pełnej wolności, wolnej i dobrej woli
oraz świadomości i stanu wyjściowego, oraz możliwych konsekwencji danej decyzji. Nie ma ani demokracji, ani
odpowiedzialności narodu za decyzje nie podjęte w warunkach znajomości przez niego prawdy, a co mowa w warunkach
uzurpowania sobie suwerenności przez władze państwowe, czy inne polityczne – dziś głównie ekonomiczne.
Zaufanie faktom i pośrednikom między faktami a prawdą zniewala tak ufających, rezygnujących z własnego osądu. „Diabeł
siedzi w szczegółach”. „Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli”.
Ważne linki:
http://www.ultramontes.pl/ricossa_karol_adam_jakub.htm
http://thot.neon24.pl/post/67307,adam-mickiewicz-czego-polakom-nie-wolno-wiedziec
http://wentylator.neon24.pl/post/136652,teraz-polska
http://mediologia.pl.neon24.pl/post/136674,jak-zydzi-tworzyli-polske
strona 7 / 7
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)