droga krzyowa wdsie 2014

Transkrypt

droga krzyowa wdsie 2014
Rozważania do Drogi Krzyżowej
Tu jest cierpienie.
Ale tu nie chodzi o cierpienie.
Cierpienie nie zbawia.
Ono tylko towarzyszy.
Nie służy temu, aby na nim się skupiać, ale aby je przezwyciężać.
Nie służy temu aby na nim się zatrzymać, ale aby pomimo niego iść naprzód.
Nie jest po to, aby nas osłabiać, ale po to abyśmy dzięki słabości sięgali po moc od Boga.
Tu nie chodzi o cierpienie. Tu chodzi o miłość.
Jezus przeszedł drogę krzyżową po to, aby cierpienie nie miało w naszym życiu ostatniego
słowa. Aby raz na zawsze zwyciężyła miłość.
Nie daj się pokonywać cierpieniu.
Daj się pokonywać miłości.
Stacja I: Jezus na śmierć skazany
Czy znasz to zaskoczenie....
Nawróciłeś się, zasmakowałeś prawdziwej wiary, chcesz wprowadzać w życie Ewangelię,
kochasz, modlisz się, służysz, pracujesz jak najlepiej, cieszysz się, dajesz serce tym
którzy potrzebują.
I nagle okazuje się, że z jakiegoś absurdalnego powodu, odrzucono Cię, wyśmiano,
wyszydzono, przypisuje Ci się winę, której nie masz. Z pozycji autorytetu, siły, władzy.
Czujesz się zdradzony. Czujesz zamęt. Tracisz grunt pod nogami. Zarzuty są tak
absurdalne, że nie znajdujesz na nie odpowiedzi. Nie masz możliwości obrony.
Rozglądasz się za tymi, którym pomagałeś, z którymi spędzałeś czas i widzisz jak boją się
odezwać w Twojej sprawie, aby na miejscu linczu nie stanąć razem z Tobą.
Jesteś sam. Nie możesz zrobić nic, jak tylko przyjąć to co się dzieje.
O co chodzi?
Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak
jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż
bardziej jego domowników tak nazwą. Więc się ich nie bójcie!
Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Cierpisz? Jesteś krzywdzony?: Mówią Ci: "Nieś swój krzyż! "W rzeczywistości nie ma w tej
radzie niczego szlachetnego. Oznacza ona może to samo co "niewiele mnie obchodzisz",
"niczego nie rób, a będzie spokój", lub "cierp a się zbawisz".
Nie...
Bierne zgadzanie się na własną i cudzą krzywdę - nie jest niesieniem krzyża.
Trwanie w problemach - nie jest niesieniem krzyża.
Pozwalanie innym wobec Ciebie na wszystko, bez stawiania granic - nie jest niesieniem
krzyża.
Narzekanie bez działania – nie jest niesieniem krzyża.
Chorowanie bez leczenia - nie jest niesieniem krzyża.
Łatwierność - nie jest niesienim krzyża.
Samotność, gdy postępujesz tak, że inni nie mogą z Tobą wytrzymać - nie jest niesieniem
krzyża.
Cierpienie dla cierpienia, a więc cierpiętnictwo - nie jest niesieniem krzyża.
Jeśli myślisz, że cierpienie zbawia, to się mylisz.
W rzeczywistości bierzesz krzyż gdy rozwiązujesz problemy, stawiasz opór krzywdzie
leczysz się, uczysz siebie i innych odpowiedzialności, nawracasz się każdego dnia
zmeniając swój charakter, pracujesz z radością i pasją, realizujesz marzenia.
Krzyż to walka, aktywność, uczenie się, zmiany.
To boli bardziej niż stanie w miejscu – bo to jest prawdziwy krzyż.
Jeśli krzyż Cię dobija i przygniata w beznadziei, to znaczy, że nosisz jego atrapę.
Prawdziwy krzyż jest lekki i słodki – nie będziesz chciał go zrzucić.
Ból jest tu czymś drugorzędnym, "objawem ubocznym", bo tak naprawdę czujesz jak z
każdym krokiem coraz bardziej tętni w Tobie fascynujące, cudowne życie.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.
Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a
znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje
brzemię lekkie.
Stacja III: Pierwszy upadek pod krzyżem
Poszło nie po Twojej myśli. Tyle zrobiłeś. Tyle włożyłeś wysiłku. Miałeś tyle planów,
dobrych intencji, sposoby na wszystko. Byłeś gotów zbawiać świat. Nikogo nie
skrzywdziłeś.
A teraz? Nie rozumiesz dlaczego to wszystko zupełnie się rozpadło. Nie zostało nic. Nie
wiesz w jakim kierunku iść, nie masz żadnych pomysłów co zrobić. Z Twojej sytuacji nie
widać wyjścia.
Leżysz samotny i potłuczony.
Boże, dlaczego ja? Czy się pomyliłem?
Przestań pytać w próżnię...
Zwróć się do Chrystusa, On wie jak się podnieść. Zbierz wszystkie siły, przezwycięż ból.
Wstań. Pójdziesz dalej. Czeka Cię zwycięstwo. Chociaż boli, chociaż nie widzisz sensu,
zrób wszystko co możesz, a Bóg zrobi resztę.
Wstań i idź.
Panie, jakże wielu jest tych, którzy mnie trapią,
jak wielu przeciw mnie powstaje!
Wielu jest tych, co mówią o mnie:
Nie ma dla niego zbawienia w Bogu.
A jednak, Panie, Ty, jesteś dla mnie tarczą,
Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz.
Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Ci, którzy mówią, że Cię kochają, nie chcą Twojego cierpienia. Aby Cię przed nim
uchronić, mogą namawiać abyś zrezygnował z Twojej drogi, Twoich pragnień. Albo
pokazują wygodniejszą, bezpieczniejszą ścieżkę, która jednak nie do końca jest zgodna z
misją, którą powierzył Ci Bóg. Jak im pozwolisz, mogą zagłaskać największy entuzjazm.
Albo z pozycji doświadczenia udowodnią Ci, że i tak nie dasz sobie rady.
Wszystko w dobrej wierze, ze szczerej troski o Ciebie.
Ale ktoś kto kocha Cię najbardziej, zrozumie. Nawet gdy spełnienie Twoich pragnień
będzie Cię kosztowało cierpienie - uszanuje to. Nie będzie Cię powstrzymywać. Jak umie
będzie przy Tobie obecny, towarzysząc Ci w radości i bólu, chcąc dodać Ci sił. Jak mądra
Matka.
Matka Jezusa, aby być z Nim, stanęła przy jego drodze. Ale nie na drodze.
Jego Matka, czyli Twoja Matka.
A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu"
Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi
Ludzie boją się cudzego cierpienia, szczególnie gdy przekracza ono pewne granice. Nie
wiedzą jak się zachować. Co powiedzieć kiedy do problemów drugiego człowieka nie da
się już w żaden sposób dopasować uniwersalnych dobrych rad.
Staje w gardle: "wszystko będzie dobrze" – nie ma wątpliwości, że nie będzie.
"Dasz sobie radę" ...nie....przecież widać że nie dasz.
"Jutro będzie lepiej" – to oczywiste, że nic z tego.
Od cudzego cierpienia odsuwa ludzi poczucie bezradności, lęk że mogą wejść w coś, z
czym sami na miejscu cierpiącego nie daliby sobie rady. Że nie uniosą.
I uciekają - zostajesz sam.
Wtedy pozostają Ci, którzy są przymuszeni. Z racji zawodu, swoich obowiązków lub
poczucia powinności muszą być z Tobą, bo takie jest ich zadanie.
Bez względu na to, dlaczego znajdują się przy Tobie w Twoich trudnych chwilach, jest to
dobra pomoc. Ciesz się nimi, ceń ich działania, ich wysiłek, ich pracę. Pamiętaj że oni też
coś czują i mają swoje własne ciężary. Szanuj ich i okazuj wdzięczność – to im pomoże
dobrze nosić Twoje cierpienie.
Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe. Bo kto uważa, że
jest czymś, gdy jest niczym, ten zwodzi samego siebie.
Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi
Prawdziwa miłość jest prosta i cicha. Więcej jest jej w drobnych gestach i codziennych
sytuacjach, niż w wielkich natchnieniach i wspaniałych słowach. Zwykły dotyk dodaje
więcej sił niż wielki traktat o miłości. Gest płynący z serca jest więcej wart niż górnolotne
obietnice. Prosta posługa daje większą ulgę niż wspaniałe deklaracje.
Prosta miłość wymaga największej odwagi. Bo jest najbardziej narażona na odrzucenie.
Najbardziej podatna na wyśmianie przez otoczenie. Trudna, bo zawsze czujna, zawsze
aktywna. Nie szukająca własnej chwały.
Dzięki prostocie docierająca do głębi serca.
Najbardziej znienawidzona przez szatana.
...stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej
głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.
.............
...wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął
umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.
Stacja VII: Drugi upadek pod krzyżem
Mówiłeś sobie: "jak już się pozbieram, to wszystko pójdzie dalej gładko". Uniknę stresu,
kolejnych cierpień i rozczarowań. Dobrze wszystko przewidziałeś i zaplanowałeś. Twoje
życie miało wyglądać tak wspaniale. Nie wiesz dlaczego znowu leżysz poobijany,
poraniony, bez wyjścia, bez perspektyw, bez nadziei. Mówisz sobie: "to już koniec, nigdzie
już nie idę, nie wstaję, nic ze mnie nie będzie, chcę umrzeć..."
Zapominałeś że Twoje niepowodzenia, Twoje cierpienia, nie są całym światem? Chciałbyś
gloryfikować swoje nieszczęście jak bóstwo i na zawsze pozostać w miejscu? Jesteś
stworzony do czegoś lepszego niż leżeć przygnieciony cierpieniem. Masz pragnienia.
Masz zadanie. Zbierz wszystkie siły i wstań!
Racz mnie wybawić, o Boże; Panie, pospiesz mi na pomoc!
Niech się zawstydzą i okryją rumieńcem ci, którzy godzą na moje życie.
Niech się cofną okryci wstydem ci, którzy z nieszczęść moich się weselą.
Stacja VIII: Jezus spotyka płaczące niewiasty
"Nie płacz – to wstyd...." Nigdy tak nie mów.
Jest płacz, który pomaga przetrwać najgorsze, podnieść się i pójść dalej. Są łzy
współczucia, gdy z drugim człowiekiem przeżywasz jego smutek. Są łzy bezsilności, gdy
nie jesteś w stanie zrobić nic więcej.
Jest też płacz z powodu tego, że to pasuje do sytuacji, a może tak nawet należy. Płacz
ckliwych uczuć, pustych wzruszeń, które niczego nie wnoszą – jak w kiepskim serialu. Jak
na pogrzebie, na którym troskliwe starsze panie bacznie obserwują kto płacze nad
zmarłym, a kto nie płacze...
Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi
dziećmi!
Jest też płacz nawrócenia i płacz uzdrowienia.
Jest płacz ze szczęścia.
Tak płacz jak najczęściej.
Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem,
przez post i płacz, i lament.
Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty!
Stacja IX: Trzeci upadek pod ciężarem krzyża
Już miało nie być upadków. Cel był tak bliski. Ale znowu wszystko się rozpadło. Jesteś taki
zmęczony. Zabrakło Ci wiary w to, że cokolwiek w Twoim życiu się zmieni. Że będziesz
mieć normalną rodzinę, że przestaniesz być samotny, że dasz radę żyć godnie. Że
przestaną Cię krzywdzić. Że ktokolwiek Cię doceni. Że odpoczniesz od ciągłej walki.
Nie....do końca życia będziesz na polu walki o życie, o szczęście, o wolność. Pora się
przyzwyczaić. Nie będzie spokoju. Nie znajdziesz się nad strumieniem, który zawsze
zaspokoi Twoje pragnienie. Chyba, że ten strumień popłynie z Twojego wnętrza dla innych
ludzi.
Nie jesteś powołany do tego, aby tu leżeć w kałuży krwi.
Z tej pozycji nie zobaczysz, że coś możesz jeszcze zrobić.
Wstań, jesteś powołany do szczęścia, a zwycięstwo już jest bliskie.
Pokonaj zniechęcenie, zmęczenie i ból. Wstań i pozwól się poprowadzić.
Miłuję Cię, Panie, Mocy moja, Panie, ostojo moja i twierdzo, mój wybawicielu,
Boże mój, skało moja, na którą się chronię, tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja
obrono!
Stacja X: Jezus z szat obnażony
Nagość oznacza bezbronność.
Nie ma większej nagości niż poranione i obolałe ciało wystawione na widok publiczny.
Można człowiekowi zabrać prywatność, intymność, wstyd, godność. Można sponiewierać
ciało kobiety, mężczyzny, dziecka.
Ale czy można w człowieku sponiewierać wszystko? Odebrać mu całą intymność?
Nie.
Jest w nim takie miejsce, taka głębia, do której może mieć wstęp tylko Bóg. To miejsce
najgłębszej intymności i największej bliskości z Nim. Nikt inny tam wejść nie może i nie
wejdzie.
To z tego miejsca rozpoczyna się każde uzdrowienie ran zadanych godności ciała
ludzkiego.
Mężczyźnie, kobiecie, dziecku... nie można zabrać wszystkiego, poniżyć do samej głębi.
Bóg jest większy.
Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja,
bo od Niego pochodzi moja nadzieja.
On jedynie skałą i zbawieniem moim,
On jest twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
Stacja XI: Jezus do krzyża przybity
Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zo stanie precz
wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony przyciągnę wszystkich do siebie.
Daj się przyciągnąć do Niego. Przyjdź i mocno przytul się do Jego krzyża. Tu jest
najbezpieczniej. Tu nigdy nie będziesz sam. Tu traci moc Twój najgroźniejszy
prześladowca. Tu wreszcie dotrze do Ciebie prawda, że Twoja własna moc jest ulotna,
pozorna, a Ty sam nie możesz zrobić zupełnie nic. Ale tu znajdziesz siły do wszystkiego i
sposób na wszystko. Tutaj przekonasz się czym jest prawdziwa wierność. Tutaj dowiesz
się jak bardzo jesteś cenny. Tutaj nauczysz się naprawdę kochać. Tutaj nauczysz się czym
jest prawdziwa walka – o serce, bliskość, oddech.
Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie
Oto wyryłem cię na obu dłoniach...
Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu
Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła
tam kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!
Pragnę....
Żebyś codziennie otwierał serce i słuchał jak Samarytanka, Piotr, Jan, Nikodem, Zacheusz.
Żebyś chciał żyć dzięki Moim słowom. Żebyś żył dzięki Mojej śmierci na krzyżu. Żeby
Twoje życie było coraz pełniejsze, żeby było Moim życiem. Żebyś był silny i już nigdy nie
musiał się bać.
Daję Ci wszystko, do ostatniego oddechu.
Pragnę abyś to przyjął.
Pragnę być z Tobą.
Pragnę, aby moja męka i śmierć wydały w Tobie owoce. Żebyś był szczęśliwy. Żebyś
zmartwychwstał.
Pragnę tak bardzo, że poszedłem przed Tobą abyś znał drogę.
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem...
Stacja XIII: Jezus z krzyża zdjęty
Pozwól sobie an to aby czasem nie mieć sił. Nie dać sobie rady bez pomocy. Daj się zdjąć
z krzyża zamiast ciągle z niego schodzić. Daj wziąć się na ręce:
gdy jesteś wyczerpany,
gdy brak Ci nadziei,
gdy jesteś zniewolony,
gdy jesteś chory,
gdy grzeszysz.
Pozwól innym aby i oni mogli Cię kochać.
Przestań się szarpać. Pozwól Bogu przytulić Cię jak małe dziecko. Zobacz jak z
wyrozumiałością uśmiecha się nad ruinami Twoich wielkich postanowień, planów i
projektów. Nad Twoim przekonaniem, że wszystko umiesz zrobić sam, że wszystko wiesz
najlepiej...
Przestań się szarpać. Pozwól Bogu działać – nie przeszkadzaj, bo popsujesz.
Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki.
Stacja XIV: Jezus do grobu złożony
Czy to już koniec? Nie, to tylko przystanek. Chwila ciszy przed eksplozją
zmatwychwstania. Za chwilę w niepamięć pójdzie ból drogi krzyżowej. Nieaktualna stanie
się żałoba. Zamiast łez smutku pojawią się łzy radości.
Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię,
już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy
teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a
radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać.
Ten grób będzie potrzebny na krótko, aby za chwilę opustoszeć na zawsze. Tak jak kiedyś
pusty zostanie Twój grób.
Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie.
Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?