PEGAZ POLICKI nr PP-108 -23 - WP-356 Dembek

Transkrypt

PEGAZ POLICKI nr PP-108 -23 - WP-356 Dembek
NR 17 (85)
PEGAZ POLICKI
16 grudnia 2013
St r.1
D
O
D
A
T
E
K
DO
OD
DA
AT
TE
EK
K
LLLIIIT
T
E
R
A
C
K
D
O
TE
ER
RA
AC
CK
KIII D
DO
O
W
O
C
K
C
H
WIIIEEEŚŚŚCCCIII PPO
OLLLIIIC
CK
KIIIC
CH
H
IISSSSN
N 22335533--22997711
N
N
R
3
5
6
NR
R3
35
56
6
PEGAZ POLICKI
N
NRRR 22233 (( 110088 ))
PPO
O
C
E
OLLLIIIC
CE
E
1
1
5
G
R
U
D
N
A
2
0
15
5 G
GR
RU
UD
DN
NIIIA
A2
20
01
1444 RRR...
„Poezja nie może niczego rozwiązać, może jednak pogłębić
poznanie…” – Mieczysław Jastrun
Zaakcentować enigmatyczność…
Wstęp do tomu poezji „re-vers dla e-lizy” Leszka Dembka
Leszek Dembek znany jest w szczecińskim środowisku, nie
tylko literackim, ze swoich poszukiwań definicji poezji, z dociekania znaczeń, z tropienia myśli niecodziennych, w których inni
autorzy, tak jak on, podejmują próby znalezienia odpowiedzi na
pytania – czym jest poezja? Jaka jest jej rola? Jakie są dla niej
współczesne wyzwania?
Bo poeci wciąż będą ostrzyć słowa swoje,/ (…) oni dalej będą
pisać – bo jak światło jest poezja/ które najlepiej będzie widać/
gdy nagle wszystkie wiersze zgasną… – deklaruje w wierszu-piosence Poeta.
W swoim nowym tomie wierszy próbuje Autor Na krawędzi
czasu sformułować owo credo poetyckie, zarówno w formie jak
i w wyrazie artystycznym. Odsłania szeroki horyzont swoich
wątpliwości jak i zadziwień, dogmatów i negacji, polemik i kontestacji, które zamienia w wiersze. Prowadzi czytelnika przez
galerię, ciągle dręczących bohatera lirycznego, postaw moralnych, żołnierskich dylematów, wojennych rykoszetów, historycznych dociekań, ale też przez delikatnie zaznaczone relacje osobiste, aż po najmocniej wyeksponowane – zjawiska społeczne.
Bowiem re-vers dla e-lizy Leszka Dembka to ogląd rzeczywistości tyle współczesnej co uniwersalnej. Komputerowy zapis
codzienności (gdzie można znaleźć pewnik na istnienie Boga:
chciałem sprawdzić czy Bóg jest w necie/ wpisałem B Ó G i nacisnąłem enter/ Jest (…)/ albo „niesamotność w sieci”), wspomaga
Poeta odbiorem krytycznym własnej wrażliwości, zamykającej
się w nie dość wymownym słowie, które bardzo często w swej
gramatycznej czy składniowej formie, twórcy nie wystarcza
Leszek Dembek
Gdy nagle wiersze zgasną (piosenka)
to nic że noc – to nic że zmrok
poezja zawsze głodna jest jak wilk
szuka wciąż tego samego światła
która stale jak nadzieja nam ucieka
to nic że deszcz – to nic że wiatr
poeci znów zbiorą się gdzieś w piwnicach
bezkrwawo znów skrzyżują wiersze swoje
na krótką chwilę i nowy może lepszy wers
to nic że noc – to nic że zmrok
zapadnie często po poetach
oni wciąż będą ostrzyć słowa swoje
by cięciem poematu odnajdywać perły życia
to nic że dzień – to nic że świt
poeci w cieniu – co go nie ma też odnajdą się
wierszem jak chlebem się podzielą
a potem jak skazańców poezja sama ich wybierze
to nic że noc – to nic że zmrok
i słowa znów rozdziobią wrony czasu
oni dalej będą pisać – bo jak światło jest poezja
które najlepiej będzie widać
gdy nagle wszystkie wiersze zgasną…
Widok połoniny Wetlińskiej
(Basi – Leszek)
zobacz ile słońce ma wiary za chmurami
ile w skalnych kwiatach promiennego uśmiechu
ile nadziei w tonącej barwami połoninie
i dla nas wystarczy aby przetrwać smutek
dzieląc się owocami tamtych wspomnień
17-19 sierpnia 2012 r.
Miliony kropel nadziei
tysiące dni, tysiące rozmów, tysiące przemyśleń
tysiące podniebnych marzeń, tysiące zaklęć,
tysiące słów
tysiące zmartwień, tysiące samo postanowień,
tysiące nocy
tysiące nadziei, tysiące telefonów,
tysiące poświęceń
tysiące kilometrów, tysiące powrotów,
tysiące pożegnań
miliony kropel deszczu, tryliony .....
i na metr przed szczytem zatknięty sztandar biało –
niespełniony
(Nr 356)
Str. 1
15 grudnia 2014 r.
PEGAZ POLICKI
Nr 23 (108)
St r.2
(tonąca barwami połonina niech będzie przykładem). W wersach pośpiesznych, powtarzających wielokrotnie myśl umykającą spod ręki… wzmacnianych niekonsekwentnym przecinkiem czy kropką dla dodania mocy nieuchwytnemu olśnieniu
zdania, które w swej materii nie może dorównać wrażeniom…
z lektury, z rozmowy, z przeczucia czy z zapamiętanego obrazu
śpiącej na ławce w parku kobiety… albo innych śpiących (czy
bezdomnych?)… powstają obrazy „niemych krzyków”, przywołanego zresztą Munka… zapiski-wykrzykniki, jak chociażby:
ostatnie uderzenie łopaty/ nie może być kropką nad i// czy:
Triumf Torreadora (szkic Salvadora Dali) i tylko w nim ten wers
– śmierć walecznego byka!
Wiersze Leszka Dembka nie wiodą na manowce wyobraźni,
raczej prowadzą w wyszukane, niełatwe do pokonania labirynty myśli, gdzie konsekwencja i dążenie do precyzji, do uporządkowania zawiłości, do objaśnienia skrótu owych mrocznych
korytarzy, pozwalają poczuć wędrowcowi nie tylko ekscytujący
lęk metafizycznego niepokoju, ale i posmakować satysfakcji odkrywania nowego obrazu, trywialnej z pozoru, rzeczywistości.
Zestaw wierszy otwierający i zamykający tom – z tytułową
niezidentyfikowaną e-lizą to zaproszenie na ulice, do parków,
na skwer z Ujejskim w tle, do alejki z ławeczką przy dorożce zaczarowanej od mistrza Gałczyńskiego, w zaułki Szczecina odkrywającego swoje mroczne tajemnice. Ale nie dajmy się zwieść łatwości odczytu, bo Szczecin może okazać się też miastem „każdym” na Wschodzie i Zachodzie, gdzie bezimienna, bezdomna,
bezrobotna albo tylko zagubiona jakaś e-liza w jakimś e-miejscu
i jakimś bliżej nieokreślonym e-czasie trwa uwikłana w swój
re-vers: nie mów nic elizo/ bądź grzeczna/ jesteś potrzebna/ jak
te supły nitki niteczki/ nie martw się przejdziesz/ poczekaj aż
zgasną wszystkie kwiaty/ to będzie twój nieznany awers//.
Odkrywanie tajemnicy bytu, losu, poezji to nie tylko egzystencje e-lizy czy everymana, to są również poszukiwania bohatera wykreowanego przez Poetę na podobieństwo własnego
alter ego. Za maską lirycznego ja można ukryć zarówno pytania
jak i odpowiedzi, rady jak i wątpliwości. Można też wykrzyczeć
swój protest i niezgodę na bolesne dziś: …i na metr przed
szczytem zatknięty sztandar biało – niespełniony/.
Innym doświadczeniem Autora i czytelnika jest w tym tomie
znalezienie się w świecie powtarzalnym, w którym wszystko
jest podobne, ale i odmienne… bowiem paralelizm występujący
w obfitej ilości wierszy tego tomu jest zamierzony, spełnia
bardzo znacząco swoją literacką funkcję. Leszek Dembek jest
autorem przekornym, lubi zaprzeczać sam sobie i udowadniać
racje innym… Neguje i potwierdza prawdy bolesne i ostateczne… i czyni to przez wielokrotne spiętrzenia słów, fraz, figur
stylistycznych, którymi podkreśla wagę czy moc myśli, opornie
dających się wciągać w przestrzeń wiersza, np.: bez marzeń/
bez nadziei/ bez światła/ bez wiary/ jak rzucony niedopałek
papierosa/ dopalasz się// [w. Ciemność].
I cóż z tych akcentów enigmatyczności wynika?
Co zyskuje wiersz, gdy jego autor powołuje się na gwarantowaną niezależność w licentia poetica? Odpowiedź jak zawsze odnajdujemy w lekturze poezji, czytanie bowiem zawsze
jest swoistym wyzwaniem, próbą sił emocjonalnych oraz intelektualnych… gdyż „Poezja nie może niczego rozwiązać, może
jednak pogłębić poznanie, rozszerzyć jego granice. Jej zadaniem
jest nie liczące się z niczym drążenie rzeczywistości widzialnej
i niewidzialnej, na którą jest skazana” – twierdzi Mieczysław
Jastrun, a jego tropem podąża zapewne Autor i być może odbiorcy tych wierszy.
Dlatego to na Ciebie, Czytelniku, czeka re-vers do wypełnienia i odkrycie awersu e-lizy…
Róża Czerniawska Karcz – prezes ZLP O. w Szczecinie
Str. 2
Bóg w necie
chciałem sprawdzić czy Bóg jest w necie
wpisałem B Ó G i nacisnąłem enter
Jest – to nie wiem dlaczego się tak martwi
powiedziałem że Mu pomogę
Bóg na zdjęciu się do mnie
bez photoshopa
Niesamotność w sieci
jesteś rozpoznawalny, jesteś namierzalny,
jesteś zniszczalny
nie jesteś samotny w przeźroczystej sieci
bilionów bitów
oto kolejne taxi – ciasteczko które lubisz –
Oni to wiedzą…
.....................................................................................................
i znów czekają na ciebie z U(FO) (u)śmiechem
„Triumf torreadora”
(szkic Salvadora Dali)
śmierć walecznego byka
Urywanie
zakopią mnie…
zakopią mnie w ciemnym grobie…
zakopią mnie w ciemnym grobie…
na amen…
ostatnie uderzenie łopaty…
nie może być kropką nad i…
28 sierpnia 2005 r.
Ciemność
bez marzeń
bez nadziei
bez światła
bez wiary
jak rzucony niedopałek papierosa
dopalasz się
Spotkanie z Elizą
widziałem elizę
w beżowej letniej sukni
spała leżąc na ławce w biały dzień
przy zgaszonej latarni
z torebką pod głową
lat około czterdzieści cztery
wokół było nienagannie
kiedy skończyłem wydawanie ostatniej książki
…militarne błędy ..... już jej nie było
odszedłem z nadzieją
że odjechała zaczarowaną dorożką
z placu Mistrza Gałczyńskiego
Szczecin, 21 lipca 2014 r.
(Nr 356)
Nr 23 (108)
PEGAZ POLICKI
15 grudnia 2014 r.
St r.3
Choszczno, dnia 22 października 2014 r.
Kolacja z Elizą
Pragnienie słońca
Gdy nagle wiersze zgasną
Utwór dla mnie odnosi się nie tylko do poezji, ale do wszelkiego rodzaju sztuki, do gonienia za inspiracją, uniesieniem,
natchnieniem… za tą: „chwilą ulotną jak ulotka” jak w piosence
Paktofoniki. Artysta (w tym wypadku poeta) jest głodny tych
uniesień jak ogień drewna. Poeta „łapie chwilę ulotne jak
ulotka” i z nich stara się stworzyć nieuchwytne coś. Polecam ten
kawałek Paktofoniki o łapaniu chwil, tych ulotnych i zarazem
bezpowrotnych. Myślę, że ta piosenka, w pewnym stopniu, oddaje ducha Pana utworu. W dalszej części tekstu padają twierdzenia: to nic… to nic… to nic... oni (poeci) będą tworzyć wciąż.
Pytanie po co? Co im to daje? Przyzwyczajeni jesteśmy do tego,
że robi się coś po coś. Poeci tworzą bo muszą, bo rozpala i spala
ich wewnętrzne światło, są „skazańcami” poezji. To poezja ich
wybrała, a oni posłuszni jej woli będą pisać wciąż…
Widok połoniny Wetlińskiej
Poemat intryguje i wzbudza w czytelniku ciekawość. Jaką
przygodę przeżył poeta? Cokolwiek to było, żyje i podtrzymuje
go w trudnych chwilach. Czy siła wspomnień wystarczy?
Uderza przeszła a zarazem nie zmieniona w teraźniejszości głębia przeżyć i uczuć autora, jakby zostały uformowane w bezpieczny trwały kokon.
Pragnienie słońca
Paradoks, gra słów, przeciwieństw. Jak można „zmarznąć od pogody życia i wszechświata”. Tego typu uczucia uznawane są jako
ciepłe, a tu proszę, poeta nabija się z czytelnika. Szukając w sobie stanu, który by odzwierciedlał przedstawiony w utworze,
więc byłby to konflikt egzystencjalny: zmarzłem, mam wszystko, a jednak czegoś wewnętrznie mi brakuje, pomimo „pogody ducha” czegoś mi brak… może sensu?
Wielki nienapisany poemat
Wiersz, ujmuje mnie swoją wyrazistością, niemal oczami duszy
ujrzałem dramat Holana. Czasami milczeniem wyraża się więcej
niż milionem słów, takie jest główne przesłanie utworu. Ale ten
niemy krzyk tylko wrażliwe dusze są wstanie dostrzec. Przypomina mi się anegdota o mistrzu który nauczał, a gdy doznał łaski oświecenia zamilkł i przestał nauczać.
Majowi mężczyźni
Autor daje do zrozumienia, że życie jest jak rachunek prawdopodobieństwa, prawdopodobne = nieprawdopodobnemu, ale
czy to ma jakieś znaczenie? Takie pytanie stawiam sobie czytając utwór. Nasuwa mi się też odpowiedź: znaczenia trzeba sobie
przypisywać samemu.
Moja boska ciotka sosnowska
Czytając ten wiersz widzę i czuję tradycję. Starą, piękną, kanciastą, skostniałą i pełną żarliwej wiary. Podmiot liryczny skrycie podziwia i darzy ogromnym szacunkiem bohaterkę utworu.
Bohaterka uosabia dawne ideały, którym była wierna, była to
wiara żarliwa. Dziś już tak nie klękamy, teraz pytamy w imię
czego?, albo za co? jak by upadek na kolana był karą.
Urywanie
„Ostatnie uderzenie łopaty…/ nie może być kropką nad i…”. Ten
fragment ukazuje lęk każdego śmiertelnika, a jeśli zasnę to co
dalej? To nie może być koniec! Każda religia ma swoją przypowieść, ale człowiek, aż do ostatniego „uderzenia łopaty” nie
może być pewien co do prawdziwości którejkolwiek z nich.
Zgubiony magnez
Czytając te dzieło wyobrażam sobie manifestację ducha artysty
(poety), którego umysł jest wszędzie. Myśli jego wraz z wyobraźnią, tworzącą obrazy, rozsiane są po całym wszechświecie. Na
końcu tekstu pada pytanie: „gdzie jest Magnez”? Gdzie jest ten
pierwiastek, który połączy to wszystko w harmonijną całość.
ogrzej mnie miłością swoją
ogrzej mnie
zmarzłem od pogody życia
i wszechświata
(Nr 356)
Wielki nienapisany poemat
najpiękniejszy wiersz o potrzebie nadziei
to poemat którego Holana nie napisał
kiedy od pisania odciął się piórem
gdy córka straciła wzrok
to najpiękniejszy wiersz o potrzebie nadziei
jaki kiedykolwiek dotąd przeczytałem
Majowi mężczyźni w czerni
jeden z nich osiągnie cel a może dwóch
jeden z nich wcześniej zginie a może nikt
ale niektórzy twierdzą inaczej
nie wiadomo również co będzie z kolejną czwórką
i nie wiadomo też czy ktokolwiek za nimi podąża
Moja boska ciotka sosnowska
(Reginie Sosnowskiej)
mówiła że nie potrafi się ładnie modlić
nagrzane drewno owijała stara szmatą
klękała na nim jak na przydrożnym kamieniu
w kuchennej izbie przed drzwiami
nad którymi przybito krzyż
Bóg aż nie mógł uwierzyć
że można aż tak wierzyć w starą miłość
otworzył drzwi i zabrał ją do siebie
na zapiecek niebiański
za oknem po ostrej zimie aż przyszła odwilż
po bólach ciotki
Zgubiony magnez
oczy w trawie
nogi na księżycu
ręce na drzewie
serce w rzece
włosy w stawie
usta w szklance
sumienie w butelce
myśli w kosmosie
rozterki w lesie
duch pod ziemią
gdzie jest Magnez
Lot żurawi
żurawie nie chcą przerwać lotu
lecą uparcie w ścianę ognia
Str. 3
15 grudnia 2014 r.
PEGAZ POLICKI
Nr 23 (108)
St r.4
Patrzenie
Czytam i widzę posąg „Myśliciela” wykonany z brązu przez
A. Rodina, który przedstawia głęboko zamyśloną postać siędzącego człowieka opierającego swoją ciężką głowę (przygwożdżoną wręcz siłą swych rozmyślań) na dłoni. Widzę człowieka
próbującego rozwiązać swoje wewnętrzne rozterki. To filozof,
który rozważa głębie życia, szuka sensu, prowadzi wewnętrzny
spór. Dla kogoś z zewnątrz to zwyczajny człowiek, który patrzył
tylko na zieleń. Ale to tylko zewnętrzny, pozorny obraz. Kto
baczniej przyjrzał się siedzącemu „Myślicielowi” i otworzył
swój umysł tak jak i on to zrobił ten dojrzał tego, którego rozum
sięga dalej niż większości zwykłych zjadaczy chleba.
Chwasty
Mówi się, że chwasty to rośliny niepożądane. W wierszu można
je odnieść do tego co niechciane, a że mają krew to nie różnią
się od innych roślin. Zastanawiam się czy „pięknie można je wykosić” bo są chwastami, czy dlatego, że mają krew? A może
jedno i drugie ? Kto decyduje o tym jaka roślina jest chwastem
i dlaczego? Mit skutecznego ogrodnika dbającego by ogród był
czysty kojarzy mi się z przedwojenną ideologią nazistów.
Bóg w necie
Internet jest Świątynią wiedzy. Tak jak na facebooku tak i w wyszukiwarce google jeśli czegoś nie ma to z założenia należy
przyjąć, że to owe coś po prostu nie istnieje. Poszukiwanie religii poprzez neta jest dość częstą praktyką. Z Bogiem jest tak
samo. Wpisuję hasło Bóg i widzę Boga. Ale czy naprawdę widzę
Boga? Niebywałe widzę Boga; spoglądam w Jego uśmiechające
się cyfrowe imitacje. Może napiszę wiadomość „modlitwę” i poproszę o szybką odpowiedź.
Drzwi awaryjne
Tematem wiersza jest chęć patrzenia ponad zwykłą rzeczywistość w tzw. „nietrzeźwe niebo”. Podmiot jest jak samotna sosna
pnąca się tam gdzie jest… poezja / inny świat. Drzwi awaryjne
są dla niego jak by przepustką do tego świata, ale pojawia się
haczyk: „nieuzasadnione użycie będzie karane”. Podmiot ma
dylemat, w jakich okolicznościach wolno mu otworzyć drzwi?
Z poważaniem:
Kucharski Paweł
Patrzenie
siedział z nagim torsem na kamieniu
był odwrócony
patrzył tylko na zieleń
Chwast
słyszałem że chwasty mają krew
że pięknie można je wykosić
do ostatniej szyi
Drzwi awaryjne
(U)twór dla elizy
jestem „drzewem zielonym drzewem
wysokim jak samotna sosna”
chcę patrzeć tylko w nietrzeźwe niebo
w dole mechanizm
„wypchnięcie płatów drzwiowych na zewnątrz
nieuzasadnione użycie będzie karane”
Obraz z Munka
przed mostem zastanawiał się
widział przeraźliwy krzyk kobiety
a jednak nie zawrócił
krzyk był prawdziwy niesłyszalny
mógł ocalić w sercu jedno oko
Leszek Dembek – Urodzony w 1957 roku w Reczu (woj. zachodniopomorskie). Poeta; były oficer Wojska Polskiego; politolog,
bibliotekarz, animator życia literackiego. Związany z wojskowym ruchem literackim, przewodniczący Wojskowego Koła Literackiego
„In Aeternum’’ przy Klubie 12 Dywizji Zmechanizowanej w Szczecinie. Od 1997 r. należy do ZLP Oddział w Szczecinie.
Autor tomików poetyckich: Z dumą białych werbli (Bydgoszcz 1992), Za żelazną skórą jabłka (Szczecin 1997), Na krawędzi czasu
(Warszawa 2001), re-vers dla e-lizy (Szczecin 2014). Swoje utwory publikował na łamach: „Nike”, „Własnym głosem”, „Okolicach”,
„Myśli Polskiej”, „Kuriera Szczecińskiego” „eleWatora” oraz innych czasopism, również w poetyckich almanachach, m.in.: Jestem
(Bydgoszcz 1985), Gdzieś w nas (Warszawa 1988), Uśmiech losu (Bydgoszcz 1992), Ikebana wiersza (Warszawa 1996) oraz
Przestrzeń pod stopami (Warszawa 2001), W blasku świec (Police 2014).
Współautor scenariuszy przedstawień poetyckich pt: „…niech światło w nocy nie zgaśnie…” (Klub „XIII Muz”, Szczecin 1995),
„…może pierwszy deszcz nie stopi już…” prezentacja dorobku grupy poetyckiej „In Aeternum” (Zamek Książąt Pomorskich
w Szczecinie 1995), „Miasto, które znam” (przedstawienie plenerowe, Recz 2008), „…bez pocałunku…” (Koszalin „Domek Kata”,
Koszalin 2008), „Święty” (Korytowo 2012). Autor piosenek literackich oraz szkiców (rozważań) o poezji w Miesięczniku
Pedagogicznym „Dialogi” (2013) i w „Refleksjach” (2013).
Wiersze prezentował w Programie I Polskiego Radia, w radiu AS oraz w Programie II TVP. Współorganizator przedstawień
poetyckich oraz Korytowskich Nocy Poetów. Inicjator wieczorów „Akademii Literatury” w Klubie 12 DZ w Szczecinie oraz
pomysłodawca i współorganizator cyklicznych spotkań pn. „Laboratorium Poezji” w szczecińskim oddziale ZLP [oprac. R. Czerniawska-Karcz].
Bibliografia:
Leszek Dembek re-vers dla e-lizy. / red. R. Czerniawska-Karcz – Szczecin, Wydawnictwo Hogben, 2014, s.11, 19, 20-24, 27, 29, 30, 32,
42, 44, 45, 49, 56, 67, 78, 79, ISBN 978-83-63868-23-9. Wydano nakładem ZLP O. w Szczecinie.
Pegaz Pol ic ki nr 23 (108) : d odatek liter ack i do Wieś ci P olic ki ch nr 356.
Redaktor naczelny : Adam Wiktor Siedlecki, kontakt : [email protected]
Wydawca : Andrzej Marek, ul. Łucznicza 12a/3, 71-472 Szczecin ; www.wiescipolickie.pl
Współpraca : Róża Czerniawska-Karcz, Leszek Dembek, Paweł Kucharski.
Grafika : Z. Jahnz. Korekta : A. Siedlecka. Skład komputerowy, łamanie : A. W. Siedlecki.
Regionalne Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne w Policach i Związek Literatów Polskich Oddział w Szczecinie.
Str. 4
(Nr 356)