PORA UMIERAĆ. Jerzy Płażewski

Transkrypt

PORA UMIERAĆ. Jerzy Płażewski
PORA UMIERAĆ
Jerzy Płażewski
„Kino” 2007, nr 10
Do W. Sz. Pani
Danuty Szafarskiej
w miejscu
Droga Pani Danuto,
Dawno nie zdarzyło mi się tak wzruszyć na filmie polskim, jak ostatnio na „Pora
umierać" Doroty Kędzierzawskiej. Pozwoli Pani, że podzielę się wrażeniami po obejrzeniu
filmu, który jest prawdziwym Pani benefisem. Ja wiem, że słowo benefis wyszło z obiegu, że
jest może pojęciem przestarzałym. Ale właśnie Pani kreacja zbudowana jest na wielu
pojęciach przestarzałych, inaczej odbieranych przez widzów kilkudziesięcio- a inaczej przez
kilkunastoletnich.
Tytuł filmu jest tylko z lekka zawoalowaną zachętą do wspomnień, do spojrzenia
wstecz. Spoglądam i widzę siebie, siedzącego w nabitej sali warszawskiego kina Polonia na
prapremierze pierwszego po wojnie filmu polskiego „Zakazane piosenki”. Już nie tak wielu
jest wśród żywych uczestników tamtego pokazu. Ale u ludzi oklaskujących wówczas to
nieświetne przecież dzieło zrodziło się, a potem ugruntowało przeświadczenie, że symbolem
odradzającej Polskiej kinematografii jest Danuta Szaflarska.
Zaczynała Pani swą karierę aktorską, gdy ja zaczynałem uprawiać zawód filmowego
krytyka. Nazbieraliśmy przez lata doświadczeń. Nie chcę powiedzieć bynajmniej, że
jesteśmy mądrzejsi od następnych pokoleń, ale z pewnością mamy więcej przemyśleń,
więcej punktów odniesienia. Wyobrażam sobie, że kiedy dostała Pani scenariusz „Pora
umierać”, pióra samej reżyserki, skusiła Panią do przyjęcia roli możliwość podsumowań,
możliwość przeciwstawienia życiowych doświadczeń niektórym modnym trendom,
zachwalanym pochopnie.
Reżyser Kędzierzawska doskonale zobrazowała czas przeszły dokonany. Wybrała
drewnianą stuletnią willę w charakterystycznym stylu falenicko-otwockim. Umieściła we
wnętrzu stary zegar, stare radio, telefon, w którym wykręca się numer, wkładając palec do
okrągłego otworu z cyfrą. Oglądamy to w dobie, w której wszechwładna reklama szantażuje
nas wciąż nowocześniejszymi obiektami techniki czwartej czy piątej generacji – a dotyczy to
nie tylko przedmiotów, bo także naszych sposobów na życie. Warto więc czasem zastanowić
się, które ze stwarzanych nam warunków zwiększają nasze szanse na szczęście, a które
nie.
Starości chętnie przypisuje się konserwatyzm stawiając przy tym zwykle znak ujemny,
nieprawdaż? Zwłaszcza, gdy ktoś uporczywie podkreśla niezmienność przekonań lub
krytycyzm wobec modnych propozycji. W filmie Doroty Kędzierzawskiej zagrała Pani kobietę
konserwatywną nie z myślowego lenistwa, tylko ze świadomości, że żadna nowość nie jest
wartością samą w sobie, póki się nie stwierdzi, że jest – lepsza. Aniela w Pani wykonaniu nie
ma nic ze starczej bierności, potrafi podejmować zdecydowane decyzje, gdy coś uzna za
właściwe. Od takiej sceny zaczyna się film: gdy bohaterka słowem Cambronne’a ruga
bezceremonialną doktorkę, chamsko lekceważącą starość (dobrym pomysłem jest
parokrotne umieszczenie na ścieżce dźwiękowej zadowolonego auto-komentarza: Dobrze jej
powiedziałam).
Myślowej sprawności Anieli nie przeczy świetna scena, kiedy wchodząc do
sąsiedniego pokoju, zatrzymuje się i drapiąc w głowę pyta: Po co ja tu przyszłam ? Kłopotów
z pamięcią nie należy mieszać z kłopotami z hierarchią zasad. Przekonuje Pani, Pani
Danuto, zarówno wtedy, gdy broni Pani decyzji od dawna przemyślanych (sprzedać willę? na
rozbiórkę? nigdy!), jak i wtedy, gdy trzeba natychmiast zareagować na nowe sytuacje (gdy
wychodzi na jaw zdrada syna, lub trzeba zdecydować o losie pamiątkowego pierścionka).
Czujemy, że są to uzasadnione, racjonalne decyzje, a nie chwile rozdrażnienia starszej pani.
Bezsprzeczną wartością filmu jest wygranie milczenia, często mówiącego więcej niż dialog.
Dwie milczące sceny robią szczególne wrażenie: Pani oczy, patrzące na tańczące walca
dzieci i Pani oczy, bardzo długo eksponowane po krótkim osadzeniu syna: Nie przyjeżdżaj!.
Właśnie różnica w charakterze tych dwóch spojrzeń wydaje mi się zasadniczym tematem
filmu.
Staram się, Pani Danuto, rozwiązać zagadkę: jak to Panie zrobiły, że film, nie
grzeszący nadmiarem zdarzeń, tak po prostu – wzrusza. Oczywiście pewien typ emocji
wznieca sam upływ czasu. Siła tej emocji zależy od wieku widza. Słabsza jest u młodzieży,
dla której liczy się teraźniejszość i przyszłość, a przeszłość tylko minimalnie. Natomiast u
nestorów, zmierzających do kresu drogi, rzeczy dawno przeżyte nabierają patosu. Ułatwia to
optymistyczna funkcja pamięci, ujawniona choćby w odezwaniu się do wiernej suczki, że
dawniej zimy były zimniejsze, a pieski mądrzejsze. Skonfrontowanie dwóch warstw
czasowych, przeszłej i obecnej, może być dokonywane obrazem albo słowem. Uważa się
zwykle, że operowanie obrazem jest bardziej filmowe, więc skuteczniejsze. W „Pora
umierać” mamy dwa lub trzy cofnięcia w czasie, kiedy widzimy Anielę za narzeczeńskich
czasów, lekko nieostrą, w białej sukience. To skutkuje, ale nie jest niespodzianką – każda
staruszka była kiedyś dziewczęciem. O dziwo, silniej wzruszył mnie zabieg dialogowy,
miękko wypowiedziana przez Panią kwestia, gdy Aniela, zgromiwszy syna za nielojalność,
wspomina, jaki był kiedyś malutki: A jak się słodko przytulał! W zestawieniu z masywną,
niepoetycką sylwetką pana Globisza chwyta to za gardło.
Dziękuję Pani za sumę przeżyć, które – jak w finałowym travellingu ku niebu,
brawurowo zaaranżowanym przez autora zdjęć Arthura Reinharta – prowadzą nas, widzów,
daleko poza przyziemne horyzonty. Tak hojnie częstuje nas ostatnio ową przyziemnością
rodzime kino. A przecież warto, przynajmniej raz, zadać sobie pytanie o przeżytą przeszłość.
Jak pisał kiedyś Jan Rostworowski: Kilka razy pięknie zaśpiewał ptak, kilka razy pięknie
uśmiechnęła mi się kobieta, I przeszło życie.
Jerzy Płażewski
SCENARIUSZ I REŻYSERIA DOROTA KĘDZIERZAWSKA.
ZDJĘCIA ARTHUR REINHART.
MUZYKA WŁODEK PAWLIK.
TRESER KATARZYNA MIKUŃSKA.
WYKONAWCY DANUTA SZAFIARSKA (ANIELA), KRZYSZTOF GLOBISZ (SYN ANIEU),
PATRYCJA SZEWCZYK (WNUCZKA ANIELI), KAMIL BITAU (DOSTOJEWSKI), ROBERT
TOMASZEWSKI (NATRĘT), AGNIESZKA PODSIADLIK (DZIEWCZYNA), PIOTR
ZIARKIEWICZ (TRĘBACZ), MAŁGORZATA ROŻNIATOWSKA (PANI DOKTOR), WITOLD
K. [KACZANOWSKI] (NOTARIUSZ), WIT KACZANOWSKI JR (WITUŚ), JOANNA
SZARKOWSKA (ANIELA W MŁODOŚCI), WERONIKA KARWOWSKA (SĄSIADKA), KAI
SCHOENHAIS (SĄSIAD), TOKAJ (PIES FILA).
PRODUKCJA TANDEM TAREN TO, KID FILM ARTHUR REINHART, TVP, POLSKI
INSTYTUT SZTUKI FILMOWEJ (WSPÓŁFINANSOWANIE).
POLSKA 2007.
DYSTRYBUCJA BEST FILM.
CZAS 110 MIN