2 - 2013/2014 - Szkola Podstawowa Nr 40
Transkrypt
2 - 2013/2014 - Szkola Podstawowa Nr 40
Szkolny nieregularnik dla wszystkich PLUSIK „Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym”. Dzień dobry, Rozpoczęłam dzisiejsze spotkanie od przepięknych słów Jana Pawła II. A to dlatego, że przed nami walentynki, Dzień Zakochanych jak kto woli. I jakikolwiek mielibyśmy stosunek do tegoż dnia, to nie ulega wątpliwości, że jesteśmy wtedy dla siebie bardziej życzliwi i wyrozumiali. I dlatego cieszę się, że walentynki zagościły u nas na dobre. Choć życzliwość, uśmiech, wyrozumiałość powinny być tak naturalne… No dobrze, przejdźmy do rzeczy. Dziś polecam Waszej uwadze piękny wywiadzik, którego udzieliła Pani Magda Bartłomiejczyk. Będą również zdjęcia naszych prymusów, tak jak było to obiecane na Gali Talentów. Opowiadanie Róży. I w ogóle postaramy się nie nudzić. W poprzednim numerze ogłosiłam konkurs na gwiazdkę z papieru, ale niestety, żadna praca do mnie nie wpłynęła. Mam nadzieję, że może ktoś kiedyś jednak skorzysta z tego pomysłu, bo według wzoru można wyczarować cuda. Dziś natomiast znalazłam dla Was serduszko z papieru. Zapraszam już do lektury. Przysłowia o przyjaźni Co dasz dobremu przyjacielowi, nie zginie. Dla przyjaciela nowego nie opuszczaj starego. Kto przyjaciół nie szanuje, ten siebie rujnuje. Nie ten przyjaciel, co cię chwali, ale ten, co ci prawdę mówi. Przyjaciela trudno znaleźć, a prędko stracić można. Przyjacielska posługa nagrody nie potrzebuje. Jak kto ceni przyjaciół, tak go cenią przyjaciele. Kto nie ma przyjaciół, żyje tylko połowicznie. Przyjaźń jest jak struna- nie należy jej zbytnio napinać. Komunikat: Konkurs recytacji poezji o miłości i przyjaźni przeniesiony na 24 lutego Nr 2/2013/2014 Rok szesnasty Chciałam być piosenkarką… nieduży wywiadzik z Panią Magdaleną Bartłomiejczyk wychowawczynią klasy II B O jakim zawodzie myślała Pani, będąc dzieckiem? Najwcześniejsze moje marzenia zawodowe, myślę, że tak jak wielu małych dziewczynek, wiązały się z występami na scenie. Chciałam być piosenkarką. Trenowałam ze skakanką, która służyła za mikrofon, a repertuar to piosenki Połomskiego, Rodowicz itp. Bardzo mnie to pociągało. Gdy poszłam do szkoły, pojawił się pomysł na inny zawód, a mianowicie profesję nauczycielską. No i oczywiście te „dzienniki” w notesach, wystawianie stopni i w ogóle zabawa w szkołę. Tak naprawdę chciałam być nauczycielką w przedszkolu, czyli tzw. przedszkolanką i nawet po ukończeniu szkoły podstawowej uczyłam się do matury w Studium Wychowania Przedszkolnego. Co zadecydowało o tym, że została Pani nauczycielką? Tak naprawdę udało mi się zrealizować dziecięce marzenia, a więc robię to, co lubię. Zawsze otaczałam się wianuszkiem małych dzieci, wymyślałam dla nich zabawy, czytałam książki i tak mi już zostało. Czy pamięta Pani jakieś ciekawe zabawne zdarzenie ze swojej szkoły? Prosimy opowiedzieć. Było to trochę dawno, ale pamiętam sytuację, gdy przyszła do klasy pielęgniarka szkolna, żeby zabrać nas na jakieś badania do gabinetu (wtedy jeszcze w szkolnym gabinecie pracował też lekarz). A był w naszej klasie chłopak, który panicznie bał się lekarskiego fartucha. Gdy przyszła jego kolej na jakieś tam badanie, pani doktor, widząc jego panikę, zaproponowała mu, aby pomyślał o czymś przyjemnym. Wówczas on najgłośniej jak tylko potrafił, zaczął śpiewać piosenkę „Jak się masz, kochanie, jak się masz”. Najpierw się przestraszyliśmy, a potem oczywiście zaczęliśmy się śmiać. Dodam tylko, że była to szkoła podstawowa, chyba klasa piąta. Jakie jest Pani zdanie na temat walentynek? Nie traktuję walentynek jako wielkiego święta, ale nie jestem też ich przeciwniczką. Dobrze, że jest jeszcze jeden dzień, w którym można okazać bliskim więcej życzliwości. Jeśli naprawdę kogoś kochamy, lubimy czy darzymy przyjaźnią, to wcale nie musimy tego udowadniać. Walentynki mogą być okazją chociażby do tego, żeby poświęcić bliskim może więcej czasu czy uwagi. A więc jak najbardziej jestem za tym, aby taki dzień w naszej tradycji pozostał. Jak ocenia Pani projekt, aby wszystkie sześciolatki rozpoczynały naukę w szkole? Uważam, że nie jest to zły pomysł, ale decyzję o wysłaniu sześciolatka do szkoły uzależniłabym bardziej od decyzji fachowców: psychologów i pedagogów, a później dopiero rodziców. Chodzi mi o wyeliminowanie decyzji dyktowanych tylko względami praktycznymi, przy zupełnym braku predyspozycji dziecka do rozpoczęcia nauki. Ale rozporządzenie zacznie działać czy tego chcemy, czy nie, więc nie ma co gdybać. Trzeba szukać rozwiązań, które ułatwią nam przestawienie się na pracę z młodszymi dziećmi. Jak wiecie, mam troszeczkę doświadczenia w pracy z „sześciolatkami” w klasie pierwszej i wierzcie mi, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Dobrze jest pozytywnie się do tego zadania nastawić i damy radę, zarówno nauczyciele jak i dzieci. Prosimy opowiedzieć o prowadzonych przez Panią zajęciach teatralnych. Co zyskują uczniowie, którzy na nie uczęszczają? Zajęcia teatralne prowadzę już od kilku lat z małymi przerwami. Zacznę od tego, że bardzo lubię to robić. Może spełniam w ten sposób swoje marzenia o występach z dzieciństwa? Prowadzę kółko teatralne dla klas młodszych. Kilka lat temu kilka razy pokusiłam się o występy naszego teatrzyku poza szkołą, m.in. w Centrum Kultury. Raz jeden zdobyliśmy pierwsze miejsce podczas przeglądu teatrzyków ekologicznych. W pozostałych przypadkach nie udało się odnieść większych sukcesów, ale było nieźle. Zajęcia teatralne nie przez wszystkich traktowane są poważnie. Pamiętam reakcję pewnego taty, którego córka bardzo chciała w nich uczestniczyć powiedział: „Wolałbym, żeby było to kółko matematyczne, a nie jakiś tam teatrzyk”. Na zajęciach teatralnych dzieci wbrew pozorom bardzo dużo zyskują: nabywają pewności siebie, otwierają się na innych, uczą się radzić sobie ze stresem. Ćwiczą też prawidłową wymowę, dykcję, a do tego świetnie się bawią, wchodząc w role, naśladując innych. Cieszę się, gdy potem w klasach IV-VI dalej biorą udział w przedstawieniach czy konkursach recytatorskich. Serce rośnie, gdy osiągają sukcesy w tej dziedzinie. Co jest najtrudniejsze w Pani pracy? Najtrudniejsze są zawsze pierwsze miesiące pracy z nową klasą. Są to małe dzieci i potrzeba naprawdę sporo zabiegów wychowawczych i czasu zanim będą zintegrowanym zespołem. Trudne są też dla mnie sytuacje, gdy uczniowie nie mają żadnej motywacji do nauki, gdy po prostu nie chcą i mimo najróżniejszych zabiegów nic nie mogę z tym zrobić. Zawsze traktuję to jako swoją porażkę. Co daje największą satysfakcję? Wyniki w nauce moich uczniów, to, że są zmotywowani, że są chętni do różnych działań. Ogromną satysfakcję mam wtedy, gdy usłyszę, że dawni uczniowie odnieśli jakiś sukces w życiu skończyli dobre studia, zaczęli dobrą pracę. Miłe są spotkania po latach z byłymi uczniami lub ich rodzicami, od których słyszę, że serdecznie mnie wspominają. Dokończenie na stronie 2. Plusik, szkolny nieregularnik dla wszystkich, nr 2/2013/2014, 14 II 2014 r. DO POCZYTANIA Dokończenie wywiadziku ze strony 1. O co poprosiłaby Pani złotą rybkę? Jeśli miałabym do wykorzystania 3 życzenia, najpierw poprosiłabym, aby moje córki bardzo dobrze zdały maturę, która czeka je w niedalekiej przyszłości. Następnie, aby wszystkie dzieci z mojej obecnej klasy II b nabyły umiejętność płynnego czytania, a trzecie życzenie to zdrowie. Chciałabym, aby złota rybka wyeliminowała z naszego życia wszystkie nieuleczalne, wstrętne choroby, szczególnie te, które dotykają dzieci. Co lubi Pani robić w wolnym czasie? Czytam książki. Nie mam ulubionej kategorii, więc czytam, co mi wpadnie w ręce. Obecnie zafascynowała mnie seria „Gra o tron”. Ale lubię też gotować, szczególnie eksperymentować z nowymi przepisami. Mini ankieta Ulubione danie Ostatnio bardzo lubię jeść wszystko, co zawiera szpinak. Najbardziej pierogi ze szpinakiem lub naleśniki ze szpinakiem dobrze jeśli są one z sosem np. borowikowym. Ulubiony film Lubiłam oglądać „Prawo Agaty”, polski serial, który mam nadzieję pojawi się na ekranie w drugiej serii. Ulubiony zespół/wykonawca muzyczny Sylwia Grzeszczak i jej piosenka „Pożyczony” Kolor Lubię różne odcienie brązu, ale też dobrze czuję się w szarościach i granacie. Walentynki to święto zakochanych, które obchodzone jest 14 lutego. Tego dnia ludzie wysyłają ,,walentynkę’’- wiersz albo wyznanie miłosne, niekiedy obdarzają się upominkami. Walentynki to szczególny dzień, na który warto przygotować coś wyjątkowego, jeśli jest się zakochanym. Według mnie walentynki są radosnym dniem, nawet jeśli nie jest się zakochanym. W tym dniu można bowiem spędzać miło czas z przyjaciółmi oglądając filmy i jeść różne łakocie w nastrojowej walentynkowej atmosferze. Walentynki, to dzień, w którym każdy z nas może dostać dobre, słodkie i miłe upominki. A oto praktyczne rady na miłe spędzenie Walentynek: Jeżeli nikt do Ciebie nie napisze, nie martw się – możesz napisać sam do siebie . I pamiętaj, że aby pokochać innych, należy najpierw pokochać siebie. Zrób swoją walentynkę, taką od serca a nie kupioną i podaruj ją komuś szczególnemu. Udekoruj swój pokój poduszkami w kształcie serce albo coś wytnij. Róża Łukanowska kl. 5b Walentynki Był mroźny poranek, śnieg prószył. Niektórzy już pracowali, inni dopiero się budzili. Dzień zapowiadał się zwyczajnie. - Pośpiesz się - usłyszałam głos mamy, która czekała już na mnie i szepnęła mi do ucha: - Dziś jest szczególny dzień. - Ach, przecież dziś są Walentynki - święto zakochanych, miłości i przyjaźni, którym patronuje święty Walenty. Może nie będzie więc tak zwyczajnie- pomyślałam chwilę - i w biegu wrzuciłam do plecaka mały „skarbczyk”. Przy wejściu do szkoły czekała na mnie moja koleżanka Monika, która powiedziała: - O, jesteś już! Muszę Ci coś koniecznie powiedzieć! Mam dla ciebie misję, która nie może czekać ani chwili dłużej. - O czym ty mówisz? - Musimy przygotować walentynkę dla kogoś wyjątkowego! - Jak to musimy! Kogo masz na myśli? - Dobrze wiesz kogo! - Ale… . Ty naprawdę chcesz mu podarować walentynkę? - Noooo… taaak…., ale….. - Ale co? Ach, nie wiesz, jak masz to zrobić i to jest ta właśnie moja misja, tak? - Tak. W końcu zadzwonił dzwonek na lekcję. Cały czas myślałam nad misją, którą musiałam wykonać. Postanowiłam porozmawiać z Moniką i powiedzieć jej, że nie mogę jej w tym pomóc. Długo myślałam, jak mam jej o tym powiedzieć. Nie chciałam bowiem zranić jej uczuć. Wiedziałam, że Marek jej się podoba. Na przerwie postanowiłam jednak jej o wszystkim powiedzieć. - Posłuchaj Monika, ale ja, no… wiesz… już przygotowałam walentynkę dla Marka - cicho wyszeptałam. - Naprawdę! To wspaniale. Niech otrzyma ją od Ciebie. - Naprawdę, nie masz nic przeciwko temu ? - Jak mogłaś tak pomyśleć. Oczywiście, że nie. Walentynki to przecież święto, które łączy, zaś uczucia powinniśmy okazywać każdego dnia. Jeśli nie zrobię tego dziś, zrobię to innego dnia. Spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili nachyliłam się nad moim plecakiem, wyciągnęłam walentynkę i wsunęłam ją ukradkiem do plecaka Marka. Po jakimś czasie miło było zobaczyć jego uśmiech. Czy dowiedział się od kogo ją otrzymał? A to już inna historia... Róża Łukanowska klasa 5b WALENTYNKI W INNYCH KRAJACH W Stanach Zjednoczonych Walentynki są świętem adresowanym do wszystkich, nie tylko par. Zgodnie ze zwyczajem, mały prezent otrzymują wszyscy: członkowie rodzin ofiarodawców, ich bliscy przyjaciele, a nawet współpracownicy. Najpopularniejszym amerykańskim prezentem jest bombonierka w kształcie serca. Zaskakującym może być fakt, że we Francji Walentynki są świętem narodowym! Świętem obchodzonym hucznie i pachnąco. Zamiast klasycznych kartek z życzeniami do ukochanej osoby wysyła się bukiet kwiatów. Zwyczajem stało się także zaproszenie do teatru. Romantyczną naturę mają także Włosi. W słonecznej Italii 14 lutego króluje czerwień. W Umbrii, a więc miejscu spoczynku Świętego Walentego, Dzień Zakochanych ma swoje specjalne miejsce w kalendarzu. W niedzielę poprzedzającą Walentynki odbywa się Święto Zaręczyn. To właśnie wtedy pary z różnych stron świata przybywają nad grób Świętego Walentego, by ślubować sobie miłość i wierność. Nieco inną atmosferę mają Walentynki w Hiszpanii. Jej mieszkańcy dbają, aby prezenty, którymi obdarowują się ukochane osoby, były przede wszystkim praktyczne. Panie najczęściej otrzymują sprzęt AGD, a Panowie komputery i elektroniczne gadgety. W odległej Japonii przyjęto zwyczaj, w którym to kobiety obdarowują mężczyzn słodkimi upominkami. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych podarunki wręcza się nie tylko ukochanej osobie, ale także członkom rodziny, znajomym i współpracownikom. W Japonii, w związku z dniem Świętego Walentego przyjęły się dwa typy czekoladek: własnoręcznie wykonane, którymi panie obdarowują najbliższych, oraz zagraniczne – przeznaczone dla mniej znanych osób. Panowie mogą odwdzięczyć się swoim paniom w dniu 13 marca, w tzw. Biały Dzień, kiedy to obdarowywane są właśnie kobiety. Walentynki przyjęły się także w Polsce. Największym zainteresowaniem cieszą się kwiaty, słodycze i drobne upominki. Znalezione w sieci http://kobieta.dziennik.pl/walentynki Plusik, szkolny nieregularnik dla wszystkich, nr 2/2013/2014, 14 II 2014 r. PRYMUSI K L A S Y IV K L A S Y V K L A S Y VI Plusik, szkolny nieregularnik dla wszystkich, nr 2/2013/2014, 14 II 2014 r. ROZMAITOŚCI K L A S Y II i III ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ ♥♥♥♥♥ W walentynkowej atmosferze prezentujemy trochę prawdziwe, a trochę zmyślone opowieści ♥♥♥♥♥♥♥♥♥ Kiedyś gdy wszyscy byli wiecznie młodzi, moja prababcia Emilka była mieszkanką Łodzi. -Piękna jak paw, a Józio przyszły jej mąż miał pechowy traf. Poznali się oni w Błoni, gdzie wszystko zaczęło się od podania dłoni. Emilka u szewca pracowała, gdy Józiowi koza buty podskubała. Chłopaczyna boso do szewca zawitał i dziewczynę pokłonem przywitał. Emilka klej właśnie mieszała i cała pąsowa młodzieńcowi rękę podała. Józio jej urodą zachwycony trzymał jej dłoń onieśmielony. Czas płynął, chemia działała, aż ręka od ręki odstać nie chciała. Tak właśnie na zawsze złączeni, zostali naszymi przodkami po kądzieli. Chiara Anania klasa 4c Tak się poznali moja prababcia z pradziadkiem Za siedmioma górami mieszkał najprzystojniejszy mężczyzna na świecie o imieniu Władysław. Niedaleko, bo za siedmioma lasami mieszkała najpiękniejsza kobieta na świecie o imieniu Marianna. Władysław był kowalem, który potrafił z metalu stworzyć najpiękniejsze rzeczy. Pewnego dnia Marianna wybrała się na przejażdżkę konną. Nagle jej koń zaczął kuleć. Biedna Marianna nie wiedziała co robić. Na szczęście niedaleko był Władysław, który właśnie wypróbowywał skonstruowaną przez siebie maszynę automatyczną do podkuwania koni. Zaproponował Mariannie pomoc. Powiedział, żeby odpoczęła na trawie i urządziła piknik. Władysław w tym czasie podkuł wszystkie kopyta nowymi podkówkami. Były to niezwykłe podkowy, ponieważ były na kółkach. Mariannie spodobała się ta maszyna. Zaprosiła Władysława na piknik. Od tej pory byli nierozłączni. Założyli zakład, w którym podkuwali konie nową maszyną. Ludziom bardzo spodobał się ten pomysł koni, które wyglądały, jakby jeździły jakby na wrotkach. Każdy chciał mieć taki nowoczesny pojazd. Zakład przynosił więc duże zyski. Za wspólnie zarobione pieniądze zbudowali sobie nowy, wielki i piękny dom. Wokół domu urządzili wielki ogród, w którym rosły różne przepiękne i pachnące kwiatki oraz krzewy. Doczekali się swoich dzieci, które kontynuowały tradycje rodzinne. Tak oto zaczęła się historia naszej rodziny. Igor Pasko, kl. IV C Miłość Basi i Janusza Dawno temu, kiedy mój dziadek Janusz studiował medycynę, na zajęciach z histologii, gdy badał preparat pod mikroskopem, nagle kolega popchnął go do przodu. Dziadek uderzył twarzą w mikroskop i wybił sobie lewą górną dwójkę. Dziadek udał się do dentysty, a tam miała go leczyć młoda studentka stomatologii. Chciał się wycofać, ale było już za późno-już siedział na fotelu. Urocza studentka wstawiła mu mostek. Dziadek był uszczęśliwiony i zakochany. Potem liczył na to, że spotka jeszcze Basię, ale nie spotkał. Kilka miesięcy później studentka Basia-moja babcia Basia, podczas zjeżdżania na nartach, złamała nogę. Pojechała do szpitala, a tam nogę miał jej składać znajomy już student Janusz. Po udanej operacji i rekonwalescencji dziadek zaprosił Basię na kawę i tak rozpoczęła się ich znajomość. Miłość babci Basi i dziadka Janusza trwa do dziś i nadal pomagają sobie wzajemnie w problemach dentystyczno-ortopedycznych. Kamil Ruminski, kl. IV C Prababcia i pradziadek Moja piękna prababcia chodziła po domu w kapciach. Gdy spojrzała na pradziadka przypomniała się jej historia bardzo rzadka. Czy pamiętasz mój miły, jak się losy naszej miłości rodziły? Tak, pamiętam, dzieweczko, tamten gród i tamto miasteczko. A obok grodu zameczek, który dostał mi się jako spadeczek. Były tam wielkie bramy zdobione złotem i zachlapane błotem. Były tam też pajęczyny duże i wieża, która tonęła w chmurze. Plątał się tam kot bury, który miał buty ze skóry. Na głowie miał kapelusik z piórkiem, a w łapie kanapkę z ogórkiem. Łypnął na mnie zielonym okiem i rzekł: Chodź za mną szybkim krokiem. Tam na wieży siedzi panna uwięziona według mnie idealna żona. Kocur bury poprowadził mnie wprost na mury, krętymi schodami pomiędzy pajęczynami. Kiedy otworzyłem okute drzwi a za nimi byłaś ty. Wiedziałem już od tej chwili, że będziemy razem żyli. Widzisz jak o życiu decyduje przypadeczek, Spadeczek, zameczek i koteczek. Taki o to miał początek naszej rodziny rodowy wątek! Wojtek Rzemieniak, kl. IV C Bardzo ciekawe pomysły, a wśród nich pudełeczko serduszko. Zajrzyj tu: http://lubietworzyc.blogspot.com /2013/02/pudeko-serce.html Plusik. Szkolny nieregularnik dla wszystkich. Redaguje zespół. Opieka – Jolanta Makuch. Nasz adres: Szkoła Podstawowa nr 40, ul. Róży Wiatrów 9, 20-468 Lublin, e-mail: [email protected] Do zobaczenia… Plusik, szkolny nieregularnik dla wszystkich, nr 2/2013/2014, 14 II 2014 r.