Rodzina katolicka - Kultura ciała

Transkrypt

Rodzina katolicka - Kultura ciała
Rodzina katolicka - Kultura ciała - między pogardą a ubóstwieniem
piątek, 03 lipca 2009 14:01
Jednym z elementów współczesnej kultury jest kult ciała. Zalewani jesteśmy reklamami
zapewniającymi, że proponowane specyfiki zagwarantują witalność, młody wygląd i urodę.
Jak przysłowiowe grzyby po deszczu wyrastają coraz to nowe salony urody, kluby fitness czy
ośrodki SPA oferujące kompleksową odnowę biologiczną.
Siłownie, solaria i aquaparki są już codziennością. W tym kontekście chrześcijańska asceza
jawi się według niektórych opinii jako kompletnie zdezaktualizowany relikt przeszłości lub wręcz
dowód na szkodliwość praktykowania wiary. Przy tej okazji chętnie przywołuje się wyrafinowane
sposoby umartwiania czy wręcz wyniszczania ciała, stosowane przed wiekami przez ascetów.
Jednak kard. Paul Josef Cordes, który prezentował tegoroczne orędzie wielkopostne Benedykta
XVI, zwracając uwagę na rozpowszechniające się „nowoczesne świątynie pielęgnacji ciała”, do
których w 2006 r. uczęszczało ok. 8 mln Włochów, wydając na ten cel 15 mld euro, mimo
wszystko zachęcał do odkrycia głębokiego sensu chrześcijańskiego postu. Ale czy jest to
jeszcze możliwe? Czy można mówić o chrześcijańskiej kulturze ciała?
Ascetyczni kulturyści
Dziwnie to dzisiaj brzmi. Jednak warto pamiętać, że asceza (z greckiego) oznacza po prostu
ćwiczenie, trening pozwalający uzyskać jakąś sprawność. W starożytnej Grecji uprawiali ją
atleci i żołnierze po to, by osiągnąć sprawność fizyczną. Mędrcy, by stać się dobrymi ludźmi lub
by osiągnąć zjednoczenie z bóstwem.
Tak czy inaczej, asceza wymagała wysiłku, samozaparcia i wielu wyrzeczeń. W tym sensie
możemy powiedzieć, że gdy ktoś zdobywa się na tego typu wysiłki, jest ascetą. Współcześnie
jednak pojęcie to zostało zawężone do wyrzeczeń podejmowanych z pobudek religijnych,
których celem ma być doskonalenie swojego człowieczeństwa i często wiąże się z
umartwieniem ciała. Czy jednak jest to do pogodzenia z kultem ciała?
1/5
Rodzina katolicka - Kultura ciała - między pogardą a ubóstwieniem
piątek, 03 lipca 2009 14:01
Trzeba przyznać, że w historii chrześcijaństwa stosunek do ciała ewoluował. Nie było to jednak
spowodowane zmienianiem prawd wiary czy ich wypaczaniem, lecz kontekstem kulturowym.
Czytając Ewangelie, nie znajdziemy uzasadnienia ani dla wyniszczania i pogardzania ciałem,
ani dla jego uwielbiania. Jezus leczy chore ciała, karmi je, a zmęczonych uczniów zachęca do
odpoczynku. Jednocześnie jednak zwraca uwagę na konieczność zadbania o czystość i
prawość ludzkiego wnętrza, a w tym pomocna jest między innymi praktyka postu i wyrzeczenia.
Różne traktowanie ciała
Surowe i podejrzliwe traktowanie ciała w pierwszych wiekach i średniowieczu wynikało z
przesycenia kultury tamtych czasów filozofią platońską. Filozofia Platona z jego podziałem na
świat materialny, który jest jedynie cieniem wiecznych i doskonałych idei, wydawała się bardzo
dobrym narzędziem do wyrażania prawd wiary aż do XII w. W filozofii tej ciało człowieka
pojmowane było jako więzienie dla duszy. W konsekwencji nie zasługiwało ono na uwagę,
wręcz przeciwnie, winno być doświadczane, aby wyzwalać ducha.
Chociaż Kościół potępiał skrajnie negatywny stosunek wobec ciała (np. synody w Gangra w 343
r. i w Bradzie w 534 r.), a Ojcowie Kościoła zwracali uwagę na przysługującą ciału godność
obrazu Bożego (np. św. Cyryl Jerozolimski, św. Jan Chryzostom), to jednak dopiero w okresie,
gdy mentalność chrześcijan Zachodu była kształtowana przez myśl Arystotelesa, powszechne
spojrzenie na ciało zaczęło się zmieniać. Ewangelia ciągle pozostawała ta sama, ale kultura, w
której ją odczytywano, nie postrzegała już świata jako cienia prawdziwej, boskiej rzeczywistości.
Intelektualiści zainspirowani pracami św. Tomasza z Akwinu zaczęli patrzeć na świat przez
pryzmat filozofii Arystotelesa, a ta kazała im zwrócić baczniejszą uwagę na świat materialny i w
samych rzeczach szukać ich istoty (substancji). W świetle tej filozofii nowym blaskiem
zajaśniały niezmienne prawdy wiary.
To co Bóg stworzył jest dobre. Człowieka stworzony na obraz i podobieństwo Boga został
nobilitowany, gdy sam Bóg przyjął ludzkie ciało, które jest świątynią Ducha Świętego. Człowiek
powinien zatem troszczyć się o ciało jako dar samego Boga, ale jednoczenie nie powinien
zapominać, że jest ono, podobnie jak cały materialny świat, doczesne i nie stanowi
ostatecznego celu i sensu życia.
2/5
Rodzina katolicka - Kultura ciała - między pogardą a ubóstwieniem
piątek, 03 lipca 2009 14:01
Dziś na stosunek do ciała (również wśród chrześcijan) wpływ ma mentalność laicka, wprost
odrzucająca lub przemilczająca sferę duchową w człowieku i postrzegająca sens ludzkiego
życia w zapewnianiu sobie maksimum przyjemności. Ciało staje się celem samym w sobie, bo
to od niego zależy przecież możliwość konsumowania przyjemności.
Gdy staje się to wartością nadrzędną i absolutną, wówczas człowiek zrobi i poświęci wszystko,
by jak najdłużej utrzymać odpowiednią wydajność swego ciała i zapewnić mu odpowiednie
walory estetyczne.
Postrzegając rolę ciała w takiej perspektywie, nie powinny dziwić głosy, że nie warto
utrzymywać przy życiu ciała, które nie dostarcza już przyjemności lub jest wręcz źródłem bólu i
cierpienia. Już to pobieżne przyjrzenie się wpływom kultury na stosunek do ciała, pozwala
zauważyć, że jako chrześcijanie nie stoimy wobec alternatywy: pogardzać czy uwielbiać ciało.
Humanizm chrześcijański
Warto zatem w tym miejscu przypomnieć nauczanie Soboru Watykańskiego II: „Nie wolno
człowiekowi gardzić swoim życiem ciała (…) Niech wolny czas będzie użyty należycie dla
odprężenia duchowego, wzmocnienia zdrowia psychicznego i fizycznego (…) przez ćwiczenia i
pokazy sportowe, które także w społeczeństwie przyczyniają się do utrzymania równowagi
ducha” (GS 14; 61).
Zatem odpoczynek i kultura fizyczna są wręcz obowiązkiem człowieka, ale nie ze względu na
samo ciało, lecz ze względu na to, iż sprzyja to równowadze duchowej. Zgodnie z zasadą: w
zdrowym ciele, zdrowy duch.
Aby mieć pełny obraz tego, jaki winien być stosunek chrześcijanina do ciała, trzeba też
zapoznać się z nauczaniem zawartym w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Mówiąc o
konieczności dbania o zdrowie, Katechizm stwierdza jasno: „Chociaż moralność wzywa do
poszanowania życia fizycznego, nie czyni z niego wartości absolutnej. Sprzeciwia się ona
koncepcji neopogańskiej, która zmierza do popierania kultu ciała, do poświęcania mu
wszystkiego, do bałwochwalczego stosunku do sprawności fizycznej i sukcesu sportowego.
3/5
Rodzina katolicka - Kultura ciała - między pogardą a ubóstwieniem
piątek, 03 lipca 2009 14:01
Z powodu selektywnego wyboru, jakiego dokonuje między silnymi a słabymi, koncepcja ta może
prowadzić do wypaczenia stosunków międzyludzkich” (2289). Zatem samo dbanie o zdrowe i
sprawne ciało jest dobre, jednakże czynienie bożka z urody, sprawności fizycznej i sukcesów
sportowych musimy ocenić jako moralnie złe.
Z takimi sytuacjami mamy do czynienia, gdy ceną za realizowanie tych celów jest na przykład
zaniedbywanie obowiązków rodzinnych lub zawodowych lub w ogóle uchylanie się od nich, nie
mówiąc już o takich wynaturzeniach, jak doprowadzanie do zagrożenia zdrowia lub nawet życia.
Bezkrytyczne hołdowanie kultowi ciała sprawia wówczas, że neopogański bożek ciała zaczyna
domagać się ofiar.
Konkretnymi tego przykładami było traktowanie poczęcia dziecka jako swoistego dopingu dla
sportsmenek (bożek sukcesów sportowych domagał się wówczas ofiary z nienarodzonych, nie
mówiąc o konsekwencjach psychicznych) czy zagłodzenie się na śmierć przez modelki, które
za wszelką cenę starały się sprostać wymaganiom rynku. Na co dzień nie mamy do czynienia z
tak drastycznymi przypadkami, ale bardzo groźne jest praktykowanie swoistego kultu ciała,
który opiera się na wierze jedynie w świat materialny.
Czy to, co z definicji jest doczesne, a więc istnieje „do-czasu”, może stanowić ostateczny sens i
cel życia człowieka? Chrześcijańska kultura ciała każe w nim widzieć dar Boga, o który trzeba
się troszczyć. Jednocześnie nie pozwala zapomnieć, że najwyższą wartością jest zbawienie.
Ciało ma w tym swój udział.
Bóg, który przyjął ludzkie ciało, cierpiał i oddał życie, abyśmy mieli udział w prawdziwym Życiu,
nie tym, które jest tylko do czasu. Tym samym ukazał nam sens naszego cierpienia i umierania
w ciele. Bez odkrywania tego sensu, kult ciała i życie przyjemnością chwili obecnej, pozostaje
krzykiem rozpaczy wobec absurdu życia.
Chrześcijańska nauka o godności osoby ludzkiej chce ukazać jego piękno w kontekście
powołania do świętości, a to nie pozwala redukować człowieka jedynie do wymiaru fizycznego i
estetycznego. W Mądrości Syracha czytamy: „Zdrowie i siła lepsze są niż wszystko złoto, a
mocne ciało niż niezmierny majątek” (30, 15). Ale trzeba też pamiętać, że: „człowiek patrzy na
to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16, 7).
4/5
Rodzina katolicka - Kultura ciała - między pogardą a ubóstwieniem
piątek, 03 lipca 2009 14:01
Ks. Adam Adamski COr
Źródło: Przewodnik Katolicki
Za: Wiara.pl
5/5