Nr 5 / 2008

Transkrypt

Nr 5 / 2008
Tłusty czwartek- dzień wielkiego obżarstwa
Tłusty Czwartek był niegdyś początkiem Tłustego Tygodnia - czasu
wielkiego obżarstwa. Początkowo nasi przodkowie objadali się słoniną,
boczkiem i mięsem, które suto zapijano wódką. Teraz dzień ten kojarzy się
głównie z pączkami. W tym roku Tłusty Czwartek wypada 23 lutego.
Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego
pączka - nie będzie się mu wiodło. Polakom to chyba jednak nie grozi - co roku w
Tłusty Czwartek przeciętny Polak zjada 2,5 pączka na głowę, a wszyscy Polacy w
tym czasie pochłaniają ich prawie 100 mln. Historia pączka sięga czasów rzymskich.
Ostatnie dni karnawału w starożytnym Rzymie były czasem zabawy i obfitego
jedzenia i picia. Wszyscy z lubością spożywali wówczas tłuste potrawy, w
szczególności pączki. W Polsce zwyczaj smażenia tego specjału pojawił się w XIX
wieku. Pierwsze pączki wcale nie przypominały dzisiejszych. Pieczono je z
chlebowego ciasta, nadziewanego słoniną i smażonego na smalcu. Dopiero w XVI
wieku zaczęły pojawiać się słodkie wypieki w postaci racuchów, blin i pampuchów.
Idealny pączek powinien być pulchny, ale lekko zapadnięty w środku - to świadczy o
tym, że ciasto ma dobrą konsystencję. Pączki robi się z drożdży, mąki i jaj. Znawcy
twierdzą, że najlepiej smakują, gdy są jeszcze ciepłe. Ciastka mogą być nadziewane
nie tylko zwykłą marmoladą, ale także likierem, budyniem, serem, a nawet bitą
śmietaną. Dawniej przyrządzając pączki nadziewało się niektóre migdałem lub
orzechem. Wierzono, że kto na nie trafi, będzie miał w życiu szczęście. Pączki
smażone w innych krajach są nieco inne niż polskie. Różnica wynika m.in. z innego
sposobu smażenia w tłuszczu. Smaży się je tylko kilkadziesiąt sekund, dzięki czemu
tłuszcz nie wsiąka do środka. Donaty, bo tak nazywa się ja na Zachodzie, nadziewa
się zwykle owocami, dżemem lub kremem. Przeciętny pączek waży ok. 50 gramów i
ma ok. 200 kalorii. Aby spalić go, należy biegać przez 20 minut, jeździć na rowerze
przez 54 minuty lub spacerować przez 57 minut.
źródło: http://wiadomosci.wp.pl
2
Co w szkole piszczy...
Śpiewać każdy może – czyli „SZKOLNA SZANSA NA SUKCES”
12 grudnia 2007 roku w naszej szkole odbył się konkurs wokalny pt. „Szansa na
sukces”. Uczniowie mieli okazje zaprezentować swoje umiejętności, wybierając jedną z
dziesięciu zaproponowanych piosenek (pisaliśmy o tym we wrześniowym numerze gazetkiprzyp. red.).Utwory były znane, toteż nie było problemów z tekstem, jedynie z tonacją w
niektórych przypadkach było nie w porządku.
Uczestnicy konkursu mieli możliwość przygotować się do występu pod okiem pani
Zofii Karwańskiej, opiekunki szkolnego koła wokalnego. Jednak radość z przygotowań nie
była równa radości z występu, czasem nawet radości z wygranej. Jak wiadomo wygraną
wyśpiewała sobie uczennica klasy I a Justyna Wojtyna, śpiewając piosenkę pt. „Jesteś lekiem
na całe zło”.
Nagrody i dyplomy wręczało jury składające się z „weteranów” sceny szkolnejMarta Limowska, Katarzyna Słoniec i Dominik Wołoszyn
Tydzień później uczestnicy konkursu dostali płyty CD z nagraniem występu – to taka
skromna pamiątka od organizatorów. Płyty wręczał dyrektor szkoły pan mgr inż. Marek
Okarmus w towarzystwie pani Zofii Karwańskiej i pana Adama Kroczka, który do
„Szansy…” przygotował podkłady muzyczne.
Myślę, że nawet uczestnicy konkursu, którzy nie zostali nagrodzeni żadnym z trzech
pierwszych miejsc, miło wspominają przygotowania i występ. Naprawdę, warto było przyjść
choćby popatrzeć.
Karolina Kumka
fot. Laureatki „SZKOLNEJ SZANSY NA SUKCES” od lewej: Ola Blajer (III miejsce), Justyna Wojtyna
(I miejsce) i Karolina Kumka (II miejsce)
3
Refleksje z wycieczki
24 października miałam
okazje uczestniczyć w
wycieczce do Lublina
zorganizowanej przez
koło
teologicznofilozoficzne działające
w
naszej
szkole.
Program
wycieczki
obejmował zwiedzanie
Katolickiego
Uniwersytetu
Lubelskiego,
a
zwłaszcza
Wydziału
Filozofii, jak również
zwiedzanie
niemieckiego
obozu
zagłady
„Majdanek”.
Rozmawiając
z
jednym
z doktorantów, dowiedzieliśmy się, jak wielki wpływ ma myślenie na nasze życie, na to, co
wydarzyło się w historii i co jeszcze może się wydarzyć. Gdy zwiedzaliśmy Majdanek,
wstrząsnął nami obraz, który ujrzeliśmy. Ziemia ta bowiem została boleśnie przeorana
pługiem zbrodni i bluźnierstwa ciągniętym przez prawie cały naród niemiecki sprawnie
sterowany przez Hitlera i jego towarzyszy. Miejsce to było naznaczone cierpieniem i
przesiąknięte łzami. Ludzie byli tam strasznie traktowani. Więźniów deportowanych do
obozu umieszczano w drewnianych barakach, tłocząc jednorazowo po 500 i więcej osób.
Warunki egzystencji więźniów na Majdanku, jak i w innych obozach koncentracyjnych, były
jedną z metod eksterminacji więźniów. Miały one spowodować w jak najkrótszym czasie jak
największą śmiertelność. Na Majdanku warunki te należały do najgorszych. Dotyczyły one
przede wszystkim higieny, a raczej jej braku. Podstawowym dążeniem każdego więźnia była
samoobrona przed utratą sił i wyrobienie psychicznej odporności. Zwiedzając komory gazowe
i krematorium, doświadczyliśmy, jak człowiek dla człowieka może mało znaczyć. Każdy z
nas na pewno zastanawia się, jak do tego mogło dojść? Dlaczego ludzie ludziom potrafili
zgotować taki los? Odpowiedź jest prosta: Skutki zawsze wynikają z przyczyn. Po prostu ktoś
wymyślił i rozpropagował niewłaściwą koncepcję człowieka. Był to Fryderyk Nietzsche,
twórca koncepcji nadczłowieka. To właśnie jego poglądy oddziałały bardzo negatywnie na
XX wiek. Germański myśliciel drugiej połowy XIX stulecia propagował biologizujący
materializm. Odrzucił ideę wolnej woli człowieka. Głosił natomiast „wolę mocy”. Wola mocy
to z jednej strony sprawność i siła fizyczna, z a drugiej także walka z drugim człowiekiem,
dominacja nad słabszym i to bez żadnych ograniczeń i zahamowań. Nadludzi nie obowiązują
żadne prawa moralne. Według niego, nadczłowiek to nowy etap ewolucji człowieka, twórca
swojego losu, zdolny do całkowitej afirmacji życia: wznosi się ponad wszystko to, co
przeciętne, niskie. Jego powstanie jest sprawą woli człowieka, który odwróci się od
rzekomych wartości nadprzyrodzonych i duchowych na rzecz doczesnego, biologicznego
życia. Nietzsche uważał, że według chrześcijańskiej moralności człowiek nie robiący
absolutnie nic ze swoim życiem, unikający grzechu zasługuje na zbawienie, zaś człowiek
twórczy, poszukujący może zostać potępiony za swoją odmienność od ogółu i uznany za
„nienormalnego”. Nietzsche ostrzega, że ten światopogląd jest wieczny i może doprowadzić
lub może już doprowadził do upadku rasy ludzkiej. Według niego wszystkie zakazy etyki
4
chrześcijańskiej są sposobami zrównania słabych i miernych z utalentowanymi i
mocniejszymi duchem, stawianymi w gorszej sytuacji. Zdaniem Nietzschego, miłość
nieprzyjaciół jest podłym i obłudnym szantażem, którego próbują tchórze wobec
mocniejszych od siebie. Niniejsze idee przejął narodowy socjalizm niemieckiej III Rzeszy,
uzupełniając jeszcze teorią o wyższości jednych ras nad innymi. Dla Hitlera rasę nadludzi
stanowiła rasa aryjska, germańska. W taki to sposób myślenie jednego człowieka i poglądy
głoszone kilkadziesiąt lat wcześniej wpłynęły na losy milionów ludzi. Aby zapobiec
podobnym sytuacjom, jakie miały miejsce w Majdanku, trzeba odkrywać i głosić właściwą
wizję człowieka. Zwiedzając KUL, odwiedziliśmy salę, gdzie wykłady z etyki głosił Karol
Wojtyła, który wiele miejsca w swoim filozofowaniu poświęcił odkrywaniu prawdy o
człowieku, a punktem wyjściowym w Jego koncepcji człowieka była zawsze Osoba Boga,
który stał się człowiekiem. Karol Wojtyła również głosił afirmację życia ludzkiego, które
jednak znacznie przekracza wymiary ziemskiego bytowania. Dla Niego człowiek to ktoś
naprawdę wielki, ale inaczej niż w pojęciu Fryderyka Nietzsche. Wartością człowieka między
innymi jest zdolność do miłości okazywanej słabszym i nieprzyjaciołom, bo wielkość to nie
dominacja, lecz służba. Warto więc zastanowić się nad tym, jak myślę o innych i o sobie, bo
taki będę miał stosunek do nich i do siebie samego.
Katarzyna Maśkiewicz
Inni o nas
W ramach Światowego Dnia Środków Masowego Przekazu obchodzonego24 stycznia
Biblioteka Wojewódzka w Przemyślu Filia w Jarosławiu ogłosiła |”Konkursie na
Najciekawszą Gazetkę Szkolną”. Nasza gazetka „Bez Nazwy” zajęła drugie miejsce w
kategorii szkół ponadgimnazjalnych. Ponadto jury przyznało indywidualne wyróżnienie
(jedyne w całym konkursie!) dla Małgorzaty Szymańskiej i Tomira Mazura za wywiad pt.
„Warszawa to taka trochę większa pipidówka” przeprowadzony z Andrzejem Stasiukiem
współczesnym pisarzem i eseistą (wywiad ukazał się w grudniowym numerze- przyp. red.).
Wszystkim współtworzącym naszą gazetkę serdecznie gratulujemy!!!
Karolina Kumka
Bernadeta Krawczyk
Co w szkole piszczy...



4 grudnia 2007r. Samorząd Uczniowski zorganizował szkolną „Loterię Mikołajkową”.
Uczniowie i nauczyciele przynieśli książki, płyty, zabawki, biżuterię i inne drobiazgi,
które potem rozlosowano (za symboliczne 2 zł.) wśród wszystkich chętnych. Zebrano
250 zł, które przekazano na pomoc świąteczną dla potrzebujących uczniów.
W dniach 04-10.12.07. w ramach ogólnopolskiej akcji charytatywnej „Pomóż
Dzieciom Przetrwać Zimę” samorząd zorganizował również zbiórkę odzieży, obuwia,
zabawek, książek, żywności itd. Zebrane dary przekazał do ośrodka MOPS w
Jarosławiu.
W dniach 10-11.12.07.samorząd włączył się do zbiórki pieniędzy w ramach VI
Mikołajkowego Koncertu Charytatywnego na rzecz dzieci ze świetlic
środowiskowych działających przy trzech jarosławskich parafiach.
5
Naszym zdaniem
SZKOLNY MUNDUREK – ŚWIETNY POMYSŁ CZY ZWYCZAJNA GŁUPOTA?
O tym wdzianku przez pewien czas było głośno. Strój przykrywający to, co u innych
jest lepsze, u innych gorsze, zwyczajny szkolny mundurek noszony z dumą przez naszych
rodziców. Wtedy to było coś w rodzaju fartuszka z przypiętą tarczą, dzisiaj to ma być raczej
granatowa rewia mody.
Mundurek szkolny powinien być taki sam dla wszystkich uczniów, a tymczasem
uczniowie sami musieli znaleźć sobie odpowiedni strój. To bezsens, bo takie urozmaicenie
uczniowskiego życia powinno być do nabycia w placówce edukacyjnej. Wtedy można by
powiedzieć, że strój jest jednolity. A przecież powinien być, czyż nie?
Od pierwszego października w naszej szkole uczniowie mają obowiązek nosić
mundurek i tarczę. Młodsi może i noszą, a starsi… mało jest takich osób. I jeśli mam być
szczera, to jeszcze nie zetknęłam się z jakimś specjalnym egzekwowaniem szkolnego stroju
ze strony nauczycieli.
Naprawdę nie mam pojęcia, czemu ma służyć mundurek. Uczniowie przecież i tak nie
będą lepsi. I dodam jeszcze, iż sama nawet nie czuję się dumna z tego, że „powinnam” nosić
mundurek. Bo po co? Gdyby był identyczny dla wszystkich, to może, ale jeśli mam wolną
rękę, jeżeli chodzi o wybór stroju, byleby był granatowy lub czarny (!), to już raczej wolę
odpuścić sobie ten „mundurek”.
Co innego tarcza. Póki co, nie noszę, bo jeszcze nie dostałam ujemnych punktów za
brak tarczy, ale gdyby tylko nauczyciele (wszyscy, nie tylko wychowawca) przynajmniej w
większości zaczęli wymagać plakietki, na pewno przypięłabym ją przed lekcją. A tymczasem
nawet na zajęciach z dyrektorem szkoły można nie obawiać się braku tarczy. Według mnie to
bardzo nie w porządku. Nie chodzi tu o to, aby dyrektor zwracał wychowawcy uwagę na brak
mundurka i tarczy u wychowanków, ale żeby zwrócił uwagę UCZNIOM! To taka mała
różnica, jednakże myślę, iż w szkole jest ona bardzo ważna. W końcu obowiązki dyrektora
nie ograniczają się tylko do kontaktów z personelem (czytaj – wychowawcami), ale, na litość
boska, sięgają w bardzo dużej mierze do kontaktów z uczniami.
Chciałabym na moment wrócić jeszcze do… trochę nie do końca zrealizowanej
„granatowej rewii mody”. To bardzo proste – rewia, bo w zasadzie każdy, jeśli ma (!), to
posiada inny ten mundurek. Uważam, że wprowadzenie mundurka powinno być próbą
zakrycia tego swoistego pokazu, a nie tylko jego, nazwijmy to, częściowym ukryciem.
Sposób na to jest bardzo prosty: albo nosimy TAKI SAM mundurek, albo nie nosimy
go wcale. A jeśli już mamy nosić, to niech nauczyciele zechcą zwrócić uwagę na jego brak.
Nauczyciele, a nie tylko wychowawcy.
Uczniowie nie są ślepi. Zauważą wiele rzeczy, bardzo dużo docenią. Trzeba tylko
docenić uczniów. To niewiele, ale może pomóc, jeśli chodzi o szkolny mundurek.
Karolina Kumka
6
Wydarzenie muzyczne
Europa da się lubić?
Muzycznie tak. I Konkurs Piosenki Europejskiej – pod tym hasłem kryje się
pierwsza edycja festiwalu europejskiej piosenki, którego pomysłodawcą była nasza szkoła. W
Klubie Kotłownia na początku stycznia kandydaci do nagrody głównej startowali z różnych
szkół licealnych z Jarosławia i ZSOiZ A. Mickiewicza w Radymnie.
Pretendentów do tytułu najlepszego wykonawcy oceniało surowe jury w składzie: mgr
Maria Kot (j. angielski), mgr Joanna Kogut (j. francuski) oraz dr Jacek Ścibor (muzyka,
wokal). I miejsce otrzymała Bernadeta Pusiarska (ZSDGiL im. A. Witkowskiego, J-w)
utworem „Fix me” z repertuaru Velvet, nad którego aranżacją czuwała p. Renata TomakaPasternak, II miejsce Ex aequo Gabriela Kruk (I LO im. M. Kopernika, J-w) za „Yesterday”
zespołu The Beatels pod opieką p. Anetty Makarskiej oraz Kinga Zalot (III LO im. K.
Czartoryskich) piosenką „The Show must go on” kultowego Queen – opracowanie p. Adam
Kroczek.
Konferansjerem i współorganizatorem imprezy była p. Zofia Karwańska, która
umiejętnie zagrzewała do boju piosenkarzy i rozbawiła publiczność. Atrakcją konkursu było
muzyczno –kabaretowe show Lokomąłszyn z ZSDGiL im. A. Witkowskiego w Jarosławiu;
niestety, bisów nie było, bo jak powiedział członek grupy Michał Mach: „Za bisy nam nie
płacą”. No cóż, cenią się. Cenne było również doświadczenie, jakie zyskali zwycięzcy i
uczestnicy oraz szansa na kolejny sukces szkoły Czartoryskich - p. Karwańska powiedziała,
że liczy na kolejne edycje konkursu. Śpiewać każdy może, więc do usłyszenia za rok!
Tomir Mazur
fot. „Nasza” laureatka Kinga Zalot- zdobywczyni II miejsca
7
Nasze prace
Myśli bezimienne
Kiedy zasypiam zamyka mi
Oczy kryształowymi łzami
Krzyczy milcząc rani mnie
Codzienności słowami
Bezlitośnie każe patrzeć
Na roztańczone tłumy
Wierząc, że choć w jedno
Serce wleje trochę zadumy
Jest tak blisko spójrz…
Stoi tuż obok Ciebie
Chce Cię odwiedzić na ziemi
Byś doznał radości w niebie
Ty je odtrącasz
Czyżbyś się bał?
Masz żal do losu, że
Złe karty Ci dał
W tej grze o życie
A mnie ono gładzi
Każdego dnia po twarzy
Karmi rzeczywistością
Nie pyta co mi się marzy
Ale ja uśmiecham się
Do niego na dobranoc
Chcę pamiętać, że życie
Nie jest wiekiem
A ono nieustannie mi szepcze
„Bądź człowiekiem”…
Łezka
8
Ogłoszenie zupełnie bezpłatne
Ogłoszenie!!!
Jesteś nieśmiały,
wstydzisz się wyznać miłość swojej
sympatii,
nie wiesz, jak to zrobić?
Zrób to za naszym pośrednictwem!!!
Treść życzeń lub wyznania napisz na
kartce i złóż w skrzynce kontaktowej gazetki,
która znajduje się w szkolnej bibliotece. Twoja
sympatia przeczyta je w walentynkowym
numerze ,,Bez Nazwy”.
Redakcja
PS. Redakcja zastrzega sobie możliwość niedrukowania treści obraźliwych
i wulgarnych. Termin składania życzeń i wyznań upływa 08.02.08.
9
Styczeń
Jego imię pochodzi od wyrazu „stykać”. Styka się przecież, czyli łączy, stary rok z Nowym
Rokiem. Jest przeważnie lodowaty, a z mrozu lubi rzeźbić przepiękne białe kwiaty.
Kiedy w styczniu deszcz leje, robi złe nadzieje.
Styczeń mrozi – lipiec skwarem grozi.
Bój się w styczniu wiosny, bo marzec zazdrosny.
Stopka redakcyjna
Opieka- p. Renata Kmieć, zespół redakcyjny: Katarzyna Głuch, Magdalena Głuch, Justyna Koniuszy, Monika Kopeć, Bernadeta
Krawczyk, Karolina Kumka, Barbara Łoś, Katarzyna Maśkiewicz, Tomir Mazur, Anna Napora, Małgorzata Pajda, Małgorzata
Szymańska, Artur Uberman,
Bez nazwy gazetka szkolna uczniów III Liceum Ogólnokształcącego w Zespole Szkół Ogólnokształcących im. Książąt Czartoryskich
w Jarosławiu, ul. Kraszewskiego 39, 37-500 Jarosław, tel. 0166215419
Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adjustacji tekstów oraz niedrukowania artykułów anonimowych lub wulgarnych. Nie bierzemy
odpowiedzialności za treści zawarte w reklamach i ogłoszeniach.
10