Oddaj moją twarz

Transkrypt

Oddaj moją twarz
Redakcja i korekta
Anna Łozowska
Projekt okładki i płyty
Tadeusz Piotrowski
Zdjęcie
Jan Maziejuk
Wersja dźwiękowa:
Czytają:
Piotr Merecki, Hanna Piotrowska,
Adam Jędrosz, Edyta Lubiak, Jerzy Karnicki
Oprawa muzyczna: Małgorzata Jóźków – cello,
Cezary Sanecki – piano
Realizator nagrania: Paweł Kuflewski
Wydawca
Gazeta Mówiona
Koło PZN w Słupsku
Druk
Biuro Ogłoszeń i Promocji UNIPRESS
76-200 Słupsk, ul. Kołłątaja 9/1
Copyright by Teresa A. Ławecka
Wszelkie prawa zastrzeżone: kopiowanie,
pożyczanie, wykorzystanie do wykonań
publicznych i nagrań RTV bez pisemnego
zezwolenia – zabronione.
Wydanie pierwsze
Nakład: 350 egz.
ISBN 978-83-931943-0-8
Zrealizowano przy pomocy finansowej
Gminy Miejskiej Słupsk
Jasna strona ciemności
Lubię poezję, choć trudno byłoby komukolwiek nazwać mnie jej znawcą. Czuję ją
jednak tak samo, jak oglądane obrazy i albo do
mnie przemawiają, ponieważ zapadają mi w
pamięci, albo przemykają przez nią, jak
rozmazane barwy krajobrazu, umykającego za
szybą pędzącego samochodu...
Impresje, czyjeś odczuwanie rzeczywistości
i postrzeganie świata pozamykane w precyzyjnie skomponowanych słowach mają dla mnie tę
właściwość, że nie analizuję ich pojedynczo,
do bolesnego zrozumienia, ale odbieram jako
całość, wrażenie, radość i ból człowieczego
istnienia.
Tak właśnie odczuwam wiersze Teresy, którą
znam od wielu lat, uśmiechniętą i kipiącą radością życia, zanim jeszcze choroba dotknęła
Ją swą ciemną dłonią... Dzisiaj jestem pełen
podziwu dla niezwykłego optymizmu i ciepła,
jakie z Niej emanują, mimo tego, że - jak
twierdzi - lustro już dawno zabrało Jej twarz...
Ale to nieprawda!
Mimo ciemnych kolorów, jakie Teresa
5
przywołuje większością swoich wierszy to
właśnie w nich jest Jej jasne oblicze, przekroczona granica, ta granica - jak pisał niegdyś
Czesław Miłosz - „za którą się uśmiech łagodny
zaczyna...”. Świat widoczny zastąpiony został
w tych wierszach światem wspominanych
obrazów, gorycz niezrozumiałego losu - nadzieją, obojętność wszechświata - własnym
poświęceniem dla innych.
Gdyby nie cierpienie nie wiedzielibyśmy, jak
smakuje szczęście. Nie potrafilibyśmy współczuć i rozumieć innych. Wiersze Teresy ukazują
tę głęboką prawdę.
Myślę, że odbieram, czuję i współodczuwam
razem z Nią Jej twórczość. Każdy z nas, Czytelników robi to na swój sposób, przefiltrowany
przez własne życie ze wszystkimi jego barwami,
nieuchronnym cierpieniem czy rzadkimi chwilami euforii. Świat staje się jaśniejszy, jeśli
mówimy o tym głośno...
Maciej Kobyliński
Prezydent Słupska
6
Poufny dialog między łupiną a owocem
Co wiemy o intymności? Jak wiele jesteśmy
w stanie powiedzieć o toczącej się w zbiorku
wierszy „Oddaj moją twarz” rozmowie?
Opowieść prywatna snuta jest z dystansu.
Z perspektywy czasu. Wyłania się z otchłani
pamięci, a egzystuje tu i teraz. Historia prywatnej spowiedzi ucieka nam spod wszelkich
prób interpretacji, wymyka się spod różnych
form sprawowania nad nią kontroli, zostaje
zawieszona w czasoprzestrzeni, gdzieś na pograniczu wczoraj i dziś. I coś w tym dziwnym
pejzażu wciąż boli, coś pulsuje i dręczy bohaterkę, coś, co w rezultacie doprowadza do
rozpołowienia. A te utajone rany w postaci
blizn dostrzec można przez pryzmat lekko
zarysowanego kruchego ofelicznego lęku.
Spowiedź z własnych lęków nie odbywa się
jednak przy konfesjonale. Nie jest wymuszona,
nie podlega żadnym zasadom, nie można jej
odmierzyć, nie można jej policzyć jak ziaren
grochu. Bo takich ziarnek, na których spała
dawna księżniczka jest wiele i tylko od czytelnika zależeć będzie, ile z nich dostrzeże, jak
7
dużo posmakuje i czy w tej „opowieści autobiograficznej” rozpozna tę samą osobę. A o kim
jest mowa? O małej dziewczynce ukrytej
w zakątku ciszy, dojrzewającej kobiecie milczącej i czekającej na lepszy czas czy może
dojrzałej i potrafiącej stawić czoła wyzwaniom
losu rywalce życia, która dopiero po stracie
wzroku odnalazła samą siebie? Mowa tu
o każdej z nich razem i osobno. Stąd zakryta
płachtą wielości wizja istoty ludzkiej staje się
dominantą kompozycyjną całego tomiku.
Ławecka gromadzi w tomiku to, co w niej
samej najcenniejsze. Jednym słowem są to wiersze, które piszą się same. Ta niezwykle „ludzka”
poezja kreśli ramy pojedynczego człowieka,
który jednak nie jest aż tak jednoznaczny.
Najodpowiedniejszym określeniem zbioru
wierszy Teresy A. Ławeckiej byłaby niezupełnie
zrealizowana idea rozpołowienia. Stopniowe
„rozłupywanie siebie” i drążenie dojścia do
dojrzałego owocu nie jest zadaniem łatwym.
Stawiająca opór łupina sprawia, że rozdzielenie
tych dwóch instancji staje się niemożliwe.
Pomiędzy częściami odczuwamy magnetyczne
przyciąganie. Mimo to jedna boi się drugiej, tak
8
jak śmierć boi się życia, a życie śmierci. Diagnoza jest prosta do ustalenia. Ziarno cierpi na
ogromną klaustrofobię. Dlatego Ofelia konająca
w łupinie, pragnie wydostać się na światło
dzienne. Skorupa i owoc wydaje mi się najodpowiedniejszym z porównań tu użytych w stosunku do poetyckiej treści rozdziału pierwszego. Dlatego w dalszym ciągu pozwolę sobie
stosować te określenia.
Wciąż mamy skorupę a w niej owoc, wciąż
zadajemy sobie pytanie, czy bohaterce wierszy
kiedyś uda się ją rozbić. Paradoksalnie, uderzenie nie może nastąpić z zewnątrz, ale od
środka. O takim przebiegu rzeczy mówi autorka wierszy w rozdziale drugim. I dochodzi tu
w końcu do rozwiązania, łupina i owoc muszą
stanąć skierowane do siebie twarzą w twarz.
Ofelia, przywoływana wielokrotnie przez
Ławecką jako źródło odniesienia, cierpi na
kompleks braku, na wysublimowaną fragmentaryczność, pokawałkowanie siebie. Te części
można scalić, a w konsekwencji ocalić dostrzegając całość w zwierciadle. I właśnie dlatego
Ławecka podsuwa nam wyjście, lustro, które
może zapoczątkować katastrofę bądź stać się
9
ostatnią deską ratunku. W relacji utożsamienia
siebie z sobą tkwi ocalenie. Sprawa jest jednak
utrudniona. Nowa tożsamość Ofelii nie została
przez nikogo narzucona. Ta nowa identyfikacja
siebie jest priorytetowym zadaniem i jednocześnie wyzwaniem. I oto nasza bohaterka takie
ryzyko podejmuje. Teraz spoglądać mogą na nas
równocześnie te „dwie młode twarze”: ona
i odbicie, które wkrótce przejdą proces integracji.
Podział na bliźniacze, choć obce sobie,
monady jest umowny, dlatego z satysfakcją
ujrzeć możemy jak Ławecka stopniowo przesuwa tę granicę, jak łupina staje się owocem,
a owoc łupiną. Podmiot liryczny uwalnia swoje
spojrzenie zniewolone dotąd w krzywym zwierciadle. I oto na naszych oczach łupina i owoc
stają się jednym, bo obie są częścią tego samego.
Ofelia staje się sobą. 'Ja' w końcu równa się 'ja.'
Ale jak wiele musiało się wydarzyć, aby taki
proces się dokonał, niech uświadomią to sobie
sami czytelnicy.
Anna Łozowska
10
Szaleństwo
Błyszczące oko jeziora
Chciwie patrzyło w dal
Zapraszało czystością spojrzenia
Napotkało równie jasny wzrok
Pochłonęło kobiecą gałązkę ciała
Mała zmarszczka na czole toni
Zmieszane łzy obojętności ofiary
Zachęciły do zadania pytania
Gdzie znajdę ziarno zrozumienia
Rozkwitające blaskiem istnienia
13
Powroty
Z oplecionej bluszczem krzywdy
Spadają owoce prawdy
Środkiem rzeki płynie noc
Ulotna spowiedź popiołów
Szaleństwo wyciąga rękę
Dotykam światła pytań
Bez odpowiedzi
15
Głębia spojrzenia
Zza błyszczącej powierzchni zdjęcia
Zerka wesoło mała dziewczynka
Matczynym gestem przytula braciszka
Białe motyle kokard usiadły na kucykach
Blade liczko zdobne w powagę ust
Nad głową balonik szukający wolności
Biegnący czas odsłonił kolejny wizerunek
Panienka z zawadiackim loczkiem na czole
Kobietka w kapeluszu Harolda Lloyda
Dotykam własnej twarzy i brwi
Chcę poznać tajemnicę czarnych oczu
Czy już wtedy przeczuwały
Co ma się stać
17
Kosmiczna tęsknota
Zapakowana w pudełko świata
Zamknięta w ludzkiej egzystencji
Dotykam linii horyzontu
Ograniczona styczną wzroku
Tkwię w samotni
Ktoś
Sięga po niebo
Miesza je z ziemią
Zostawia na wodzie krąg
Kto
Otworzy wieczko
Wpuści nowy wiatr
Żeby poznać inny czas
19
Klucz do
Spłonęły synapsoidalne styki
Z oczu wypłynęła lodowata struga
W bezuśmiechu zamarły usta
Sopel lodu przebił gorące serce
Zmienił w szary kamień twarz
Na szyi wyszła pulsująca aorta
Nienawiścią ściągnięte powieki
Prawdziwe oblicze zła
Precyzyjny wyrób jubilera pękł
Zadrżały w uśmiechu kąciki ust
Uczucie pewności rozjaśniła twarz
W nowe jutro poniosła myśl
uwolnienia
21
Bez domu
Pod stopami mostu rzeka
Łzy pieką bólem nędzy
Płynie pieśń bez nadziei istnienia
Unoszony w oparach brak zaufania
Rozrasta się wśród nocy
Jesteśmy zniewoleni własną krzywdą
Pozostaje siła przetrwania
Proszące oczy
23
Pod parasolem
Spierzchnięte usta ziemi
Pragną kropli wody
Smutnie wiszące ręce wierzby
Czekają na dotyk wiatru
Samotne szczyty gór
Szukają ocalenia w uścisku chmur
Widzę nieszczęścia niewidząc
Rozrywam strzępki mgły
Jak bez litości osłonić słabych
i siebie
25
Wnętrze przeszłości
Czarny woal otulił ciało
Pociągnął w nieznaną otchłań
Otwieram szeroko oczy
Szukam słonecznych promieni
Drżącą dłonią łapię powietrze
Zły los odebrał gałązkę jabłoni
Zepchnął do niechcianego królestwa
Ograbił z czerwieni rubinów
Wykradł turkusy i szmaragdy
Pomalował na biało niewidzialną
emalią
W jasnym świetle zostawiłam swój cień
Teraz samotnie wędruję drogą niemocy
Wsparta na pamięci obrazów
Dotykam cicho szepczących kolorów
Dziecięcą ciekawością poznaję to
co za nami
27
Burzliwa sjesta
Długi jęzor oceanu
Wylizał miskę plaży
Zgarnął kaszę piasku
Pod okiem słońca zniknął
Pozostały połamane muszelki
Wyplute kawałki żywicy
Splątane owoce głębin
29
Szlachectwo
Rubiny na szarym kamieniu
Głowa w turkusie chmur
Złoto oświetlające twarz
Czarne onyksy
Widzące
Szafirowe odmęty
Dwa diamenty
Spadające
W szmaragd trawy
Srebro wypełniające usta
31
Wołanie
Rozhisteryzowany krzyk
Bolesny cios
W głowę
Serce
Brzuch
Połamane ręce
Zwisają bezradnie
Wywichnięte stopy
Nie pozwalają stać
Zachwiany stan równowagi
Odciska piętno
Tak trudno
Iść dalej
33
Stracony ułamek
Spokój słowa
Ciepło rąk
Pogoda w sercu
Wiatr we włosach
Deszcz na policzkach
Mgła na oczach
Przesłoniła
Koloryt codzienności
35
Pułapka czasu
Idące w tył
Wskazówki zegara
Zamazują mądrość starca
Zniszczone opakowanie
Skrywa kapryśną pamięć
Wymaga opieki dziecka
Zmarszczki i bruzdy
Kreślą historię człowieka
Nie pomagają lekarstwa
Miłość i cierpliwość
Walczą ze znużeniem
W opiece nad starością
37
Odcisk palca
Obracam w dłoni szklaną kulę Ziemi
Połyskuje szafirem łąk i lasów
Zatopionymi turkusami oceanów
Błyszczy złotem piasku pustyni
Szukam krzywej osi obrotu
Wędruję w odwrotnym kierunku
Tylko tak zostaje się w miejscu
W tej jedynej kratce na siatce
geograficznej
39
Taniec słów
Stroisz żarty na fali uczuć
Śmiechem wypełniasz dół smutku
Ciepłą dłonią zbierasz ból
Łzami radości obmywasz kurz trosk
Pokazujesz pełen wartości świat
Odwracasz negatyw na prawą stronę
Opowiedz jeszcze jakiś żart
41
Przyszłość pisana przeszłością
Wycisnąłeś oczy jak cytrynę
Czy zobaczą jeszcze Słońce
Wypaliłeś znak lilii na sercu
Czy będzie mogło pokochać
Połamałeś palce bez linii papilarnych
Czy napiszą kiedyś list miłosny
Przetrąciłeś kręgosłup istnienia
Czy usztywni go biały gips
Przygniotłeś cieniem całe ciało
Czy zrzuci ciężar zła
43
Kryminalne powiązania
Spętani miłością
Wspólne akcje
Fundusze powiernicze
Wzajemne ostrzeżenia
Zlecenie na życie
Narkotyczna ekscytacja
Ostatnie słowo
Domowy areszt
45
Nagroda
W zalanym słońcem pokoju cisza
Za szklanym ekranem akwarium
Obok złota rama oparta o ścianę
Z niej spoglądają dwie młode twarze
Jej włosy otula biały welon
Na ustach tańczy tajemniczy uśmiech
Drobne dłonie trzymają bukiet z kalii
Różany policzek głaszczą spracowane
Palce
Oczy wyblakłe wspomnieniem tęsknią
Laurowy wieniec na głowie
Posrebrzył księżyc swą poświatą
Jesteś jak on wypalony
Chudziutki i blady
Skrzywiony w pałąk
Obierasz najtrudniejszą drogę
Chcesz dotknąć skrzydeł anioła
W innym mieście
W innej sypialni
Obok siebie
Spokojnie zaśniecie
47
Zmiany
Stąpałam po zielonych kobiercach
Zapamiętywałam odcienie przyrody
Widziałam Cię w błękicie nieba
Czekałam na obietnicę dobrego życia
Poznałam cud narodzin
Otrzymałam dar najwznioślejszej miłości
Kiedy po raz pierwszy mnie opuściłeś
Sądziłam, że jesteś na konsultacjach
Szukając rady u Najwyższego
Jednak popełniłeś szczególny grzech
Zamieniłeś biel łabędziego puchu
Na czarne pióra wrony
Przyszedłeś tak bardzo zmieniony
Pociągnąłeś na dno doliny
Gdzie światłem jest czerwień ognia
Obarczyłeś krzyżem cierpienia
Bezwstydnie kusiłeś obietnicą zła
Użyłeś nowej mocy do wyrwania duszy
Mając wiarę w mądrość ślepca
Odrzuciłam nostalgię za widzialnym
życiem
Ciężko pracowałam na swoje
człowieczeństwo
49
Poziom X
Zamknięte cząsteczki molekuł
W akceleratorze ciała
Omijają wskazówki czasu
Wolne i beztroskie
Biegną torem lęków
Przed magnetycznym przyciąganiem
Wibrują ludzką myślą
Szukają schronienia
Zegar chłonie czerń przemijania
51
Nie ludzki świat
Zanurzona w błękicie
Słucham ciszy
Zapatrzona w kąt załamania
Światła
Duszy
Przepływająca ryba
Srebrzystą smugą
Rozjaśniła granat dna
Wnętrze perłopława
Rozbłysło kolorytem barw
Idealna kula
Przepadła w ciemnej otchłani
Nie znajdzie drogi do światła
Nie stanie się łzą ukochanej
Ozdobi włosy wodorostów
Ja nie odpłynę
Ten spokój mnie nie skusi
W bezwarunkowym odruchu
Łyk powietrza
Zmusi do życia
53
Zmienna nastrojów
Przelewane przez lata
Liczę rozsypane łzy
Jedna garść i druga
Połączone tworzą rzekę
Wokół powstała łąka
Rozkwitły barwą kwiaty
Przyszedł czas na pieśń radości
55
Recepta
Poznaj piękno obrazów
Weź w dłonie tomik poezji
Przejdź płynnie przez lustro kartki
Wciągnij w nozdrza aromat słońca
Rozwiąż czerwoną wstążkę miłości
Poprowadź przez płaskowyż
Bez lęku rozsyp pył szczęścia
Cud ocalenia jest w nas
57
Popatrz
Była otoczona barwnym korowodem
rozpalonych głów
Jej złote włosy zmieszały się
z pomarańczem ognia
Bez lęku weszła w mokrą otchłań
Fale poniosły wianek z przebiśniegów
Dźwięk dzwonków głosił
nadzieję odrodzenia
Pozdrawiając wszystkich wokoło
Pofrunęły do domów małe motyle
Pod opiekuńcze skrzydła najbliższych
Po raz kolejny przez okno
Popatrzyłam i
Ujrzałam…
59
Reanimacja
Gubiłam zielone liście włosów
Umyte kwaśnym deszczem
W gęstym obłoku ludzkiej myśli
Szukałam mądrości Matki Ziemi
Palec słońca pokazał kamień
Podniosłam grudę oblepioną błotem
Ścisnęłam ręką paralityka
Powieki zatrzepotały nad pustką
Ujrzałam w poprzeczne prążki
wzór mięśnia
Spojrzałam czernią wilczej jagody
Stuoczną kulą dmuchawca
Różanym trzepotem płatków
Ułożyłam w białej klatce
Przeźroczystym mlekiem siary
Zaleczyłam magią dłoni
61
Usłyszałam metaliczną muzykę
Złotą monetę wyplułam z ust
Odkupiłam weselny marsz
Komediantów przywiodła talia
Wesołym tańcem nadziei
Laserem śmiechu wypaliła
oczy śmierci
Żeby nie mogła zobaczyć
Jasnego błękitu żył
Szkarłatnej tętnicy nić
Własny port
W rozedrgane światło lata
Wybiegam z kajuty pokoju
Na pokład balkonu
Bezpiecznie oparta o burtę
Wyciągam rozgrzane upałem ręce
Zanurzam w chłodnej kropelce
Ziewająca ziemia otworzyła usta
Trawa poprawia muskulaturę zieleni
Tęcza mieni się kolorami kredek
Złota tarcza odpiera atak chmur
Wiatr hula we włosach gaju
Wyglądam przez oko bulaju
Ten statek ma piorunochron
Jest bezpiecznie zakotwiczony
Z ludzkiej siły są nasze domy
63
Zapach śmierci
W kryształowym pałacu wazonu
Zamieszkała różowa lilia
Rozsypała zapach zmysłów
Goździkowe białe damy
Otoczyły umierającą królową
Z promieni słońca uwiły wianek
Brutalnie ścięte piękno
W cieplarnianych warunkach salonu
Zakończyło razem żywot
Odeszło w czas zapomnienia
Może tylko ja je wspomnę
Przepełniona odwiecznym pytaniem
Czy warto
Dla kilku chwil poklasku
Umierać
65
Dekoracje istnienia
Trwa premiera sztuki
Opadła czarna kurtyna
Odgrodziła widza od życia
Zgasły kolorowe jupitery
Umarła narodzona
Wewnątrz własnego oka
Rozkwitły niewidzialne fiołki
Na srebrzystym poletku księżyca
Gejzer otulony czerwienią lawy
Niespokojnie pływające
atomy pamięci
Czekam na błysk najjaśniejszej
gwiazdy
67
Haftowane złotem
Mrok ciszy
Jeden stół
Dwa krzesła
Ruch umarł
Jedna misa
Dwie łyżki
Łuk prawdy
Jedna myśl
Dwa słowa
Stukot łez
Otwórz drzwi
Idzie światło
69
Zobaczyć nadzieję
Ciasna przestrzeń
Lustro i ściana
Czas egzystencji
Wąska szpara
Włos słońca
Radość istnienia
71
Rozkaz umysłu
W blasku słońca
Utonęłam pod taflą lustra
Dotykam gładkiej powierzchni
Odbicie weszło w inny czas
W ciemnościach i chłodzie
Szukam własnej drogi
Wspieram na dłoniach twarz
Przez kratę palców
Wypływa gorąca łza
Spadając śpiewa
– Jesteś tu i teraz
Musisz wstać
75
Sztuczny sen
Smutek
Okręcił ciasno ciało
Zniewolił kończyny
Przywiązał kamień
Do nóg topielca
Rzucił
W głębię otchłani
Przesłonił czernią oczy
Zamknął usta dłonią
Dławiącą krzyk rzeczywistości
Podano maseczkę
Czysty tlen
Słyszę wołanie
– obudź się
77
Spojrzenie w teraźniejszość
Zdobna w złoto i srebro
Na ścianie wisi rama
Zaglądam do jej wnętrza
W czerń wbijam dłoń
Ciało rozdziera krzyk
– Oddaj moją twarz
79
Cena
Głaszczę nagi brzuch Buddy
Wypowiadam życzenie
Zmieniona w Bursztynowego
Niedźwiedzia
Obiecuję więcej szczęścia
Słoneczne ciepło wieków
Przenika różdżkę palca
81
Węzeł czasu
Migocące serce świecy
Czerń trwogi na ścianach
Ból topniejącego wosku
Nadaje kształt wróżbie
W ludzkich dłoniach
Rozbłyśnie nowym światłem
83
Klucze wiary
Wesoła nuta
Wpadła do komory serca
Rozśpiewała czerwone krwinki
Mocne brzmienie
Popłynęło rzeką naczyń
Uderzyło w szare komórki
Smyczek ręki
Poszarpał włosy harfy
Wskazał drogę ku pięknu
Czysta gra
Budzi pragnienie
Eliminuje problemy
Naucz mnie
Czytać partyturę życia
85
Znak
Zburzono miasto
Pozostało miejsce
Wycięto las
Pozostały sprzęty
Zwiędły kwiaty
Pozostał zapach
Spopielały kości
Pozostała pamięć
Zgasło słońce
Pozostał uścisk
Ciała i duszy
87
Listopadowe spotkanie
Biała koszula
Elegancki kapelusz
Bukiet chryzantem
Mglista postać
Płonące świece
Kryształowe łzy
Jesienne liście
Świerkowe igły
Krwawiące serce
Jak długo jeszcze
89
Osamotnienie
Łza złamała promień słońca
Roztrzaskana o szary chodnik
Zrosiła nieruchomy cień
Ożywiony odszedł w przestrzeń
91
Pęknięta struna
Zadrżały struny gitary
Uwięziły serca słuchaczy
Delikatny sopran obudził duszę
Uszył poduszkę dla głów
Ukojeni zasłuchaniem
Rozkołysani odpłynęli
Złe nuty
Okrutne słowa
Przebudzenie
93
Pisane nocą
Mieszkający w poduszce sen
Odcisnął na policzku ślad
Nie uległ chłodnym kroplom wody
Nie zniknął
Rozkwitł różanym blaskiem poranka
Przypominał o sennych marzeniach
W codziennej wędrówce obowiązków
W gonitwie z czasem
Wiatr wymazał niedokończoną kreskę
Słońce wyrównało koloryt skóry
Noc maluje nowe obrazy
Na mojej i twojej twarzy
95
Akt ślubu
Osmalone brzegi
Kartki jeszcze białe
Rozmazany atrament
Obok siebie
Dwa nazwiska
Napisane drżącą ręką
Odeszły już dawno
Zostały na wieczność
Sobie zapisane
97
Wątpliwości
Jedno ciało
Dwie istoty
Jedno życie
Dwa światy
To ja
Czy ona
Łzy radości
Jedności
99
Łza słońca
Na zewnątrz zapadła ciemność
Zniszczyła perspektywę przestrzeni
Ucichły kroki zegara
Wola życia przetrwała
Wewnątrz mnie rozbłysło światło
Zatańczył pyłek kurzu
Wygładził kąty pokoju
Dzieci wróciły do domu
Gładka powierzchnia lustra
Wybrzuszona obrazem
Ukazała odwróconą twarz
Gdzie jestem w nim ja
Spokojny oddech łagodzi trzepot
serca
Uwalnia wspomnienia
Mam swoją prawdę
Ułudę widzenia
101
Koło nadziei
Zapach czasu
Szary kurz
Poderwany wiatrem
Szybuje ku gwiazdom
Zapłakały gorzko chmury
Spłukały lotny pył
Wysuszone słońcem
Rozpoczyna wędrówkę
Kolejnych pokoleń
103
Pamiętnik
Czas zamalował obrazy
Tęsknota otuliła pamięć
Wspominam
Dom z czarnych bali
Pokryty słomianą czupryną
W środku
Trzeszczące deski powały
Za krzywą stodołą sadek
Wąska ścieżka wiedzie
Do wierzbowego cienia
Sześcian pustaka zaprasza
Poszarzała betonem trawa
Zarżał mechaniczny koń
Smog otulił podwórko
Pilnowane oczami siatki
Uleciałam z duszą żelazka
Nie spotkałam bociana
Nie wyrwano jednak wszystkiego
Stoisz na straży babuleńko
Niańczysz praprawnuki
Opowiadasz historię wsi
O latach niezapomnianych chwil
105
Pieśń wieczności
Nuty pachnące ciepłem dotyku
Lekko opadły deszczem gwiazd
Rozświetliły radością ludzką twarz
Wyrwały z gardeł treść słów
Pokrywając patyną czasu przestrzeń
Zamkniętą w czerwień gotyckich
łuków
Trwają dla potomnych
107
Drugie życie
Zgasło światło w oczach
Rozbłysło w pokojach serca
Poznaję swój nowy dom
Dotykam skóry ścian
Smakuję zapach kuchni
Słucham szeptu podłogi
Znajduję znajomą przestrzeń
Czas ruszyć w drogę
Znaleźć perły szczęścia
109
Trzy stawki
Słony pot zmęczenia
Zrasza suchy oddech
Skleja kostium skóry
Mądrość pijana łaknieniem
Połyka mokry tlen
Uzupełnia bukłak ciała
111
Dwuogniskowa materii
Fala oczyszczenia obmywa stopy
Dotyka kolan i twarzy
Zatopiony szczyt sięga dna
Wciągnięta w krainę optyki
Zmieniam ogniskową widzenia
Dzielę świat na pół
113
Apetyt
Morska poduszka fali
Delikatne opadanie ciszy
Przytulam głębię snu
Dwie bile pereł
Obudziły rzeczywistość
115
Zatrzymane wspomnienia
Weszłam w krąg słonecznego światła
Rozproszona bielą drgających atomów
Nadal żyłam ziemskim istnieniem
Uleciałam autostradą umysłu
Poruszona słowem stałości istnienia
Znalazłam szare cienie przeszłości
Mogłam wejść w jasną przyszłość
117
Puste miejsce
Chcesz zajrzeć w moje oczy
Widzisz własne odbicie
W czarnych szkłach upragniony
blask
Skryty za powierzchnią tarcz
Na włosach usiadł motyl
Rozsypał złoty pył
W aureoli szczęścia
Wyszeptałam
– Podaruję Ci swój dotyk
119
Ciało duszy
Obmowa
Rozdwojone języki
Błoto
Zdejmuję zło
Szklane oko
Czysta łza
Oczyszczenie
Chłonę dobro
Jutro spotkam…
121
Kolejna era
Spokojny spacer
Planety na niebie
Mądra rozmowa
Ludzie i przyroda
Nieśmiały dotyk
Wiatr i woda
Rozkołysane myśli
Sejsmiczne drżenie
Umęczona ziemia
Rodzi i zabiera
123
Motywacja
Zanurzona w ciemności
Płynę pod prąd
Łapię oddech słońca
Dotykam kamienistego dna
Słyszę stuk białej laski
Podążam za jej rozkazem
Szukam świetlanej nadziei
Wychodzę na bezpieczny brzeg
Spokojnie wracam do domu
W ramionach trzymam cel życia
Czuję blask oczu dziecka
Mała dłoń przeprowadziła w nowy
świat
125
Koncentryczna irytacja
Kreowana kontrastem
Kontrowersyjna królowa
Ekscentryczna konserwatystka
Regularna krytyka
Kardiologiczna kropla
Skrót kurtuazji
Perfekcja retoryki
Kryterium konstrukcji kobiety
127
Instynkt
Białą kredę lica róży
Zmył kaprys inkwizytora
Ołowiane krople słońca
Spadły na wątłe ramiona
Kornie ugięte kolana
Poznały obietnicę modlitwy
Targowisko rozsądku
Wyprostowało krzyż
Przebiło kolcem czerń
Uwolniło blask spojrzenia
Uwięzionego w krzywym
zwierciadle
129
Pazur indywidualności
To nie akryl
ani żel
To moje własne
prywatne
To złudzenie
fantazja
To wielki ból
rozczarowanie
To zewnętrzna forma
klucz do wnętrza
To wolna myśl
działania
Pozwól zaistnieć
tajemnicy przesłania
131
Moja…
Wiecznie zielone igły zwiędły
Postawione pod murem z cegły
Promieniom słońca uległy
Grot strzały przebija serce
Ołowiana kula przewierca mózg
Światło lasera przecina brzuch
Stoi tak niewzruszona
Moja cała
Niepokonana
W świetlisty obłok zaklęta
Jest przecież
Święta
133
Wyciszenie
Magiczna modlitwa
Płynie nad ziemskim pyłem
Połączona płatkami kwiatów
Kruszy skały
Zmartwychwstała wiara
Dała siłę niewidzialnym
Obudziła moc nawrócenia
Zesłała łaskę potrzebującym ciałom
135
Świetlne obudzenie
Zgasła tarcza czasu
Zasnęłam zmęczona tęsknotą
Unoszona w kuli szczęścia
Łapałam śnieżne płatki
Spoglądałam przez dymną soczewkę
Wypatrując obrazów lata
Czekam na jasny poranek
137
Odnaleziona
W blasku słońca
Łapałam dmuchawca szczęścia
Biegłam ku przeznaczeniu
Zamknięta w piwnicznych
ciemnościach
Delikatność zamieniłam w siłę
Odkryłam oddech okna
Znalazłam drzwi do szczęścia
Teraz chodzę dostojnie
Krokiem doświadczenia
139
Wyznanie
Czymże jest dla mnie pisanie
Skrzydłem anioła zamienionym
w papier
Smutkiem oczu malującym
czerń liter
Ręką duszy pokrytej bliznami
Zakładką życia z siwych włosów
141
Odkurzony czas
Delikatną dłonią pamięci
Rozchylam fałdy wspomnień
Rozwiązuję kokardę myśli
Otwieram szkatułę uczuć
Eksponuję jaskrawość dobra
Największe skarby
Trzymam na strychu głowy
143
Realny dom nierzeczywisty
Znowu jestem w swoim pokoju
Wiśniowe biurko i biblioteczka
Jasno paląca się lampa
Szeregi ukochanych książek
Słomianka ze zdjęciami
Chińskie pióro z zielonym
atramentem
Znowu unoszą mnie małe stopy
Długie włosy spadają na oczy
Bezbłędnie znajduję drogę
w ciemności
Wyprzedzają mnie małe rączki
Odnajduję to zawsze bezpieczne
miejsce
Wskakuję pod ciepłą pierzynę
Znowu budzę się oblana zimnym
potem
Srebrny księżyc zagląda ciekawie
przez szybę
Chłodna noc wchodzi przez uchylone
okno
Czuję pustkę i smutek
W poduszce szukam pocieszenia
Cicho skrzypneły otwierane drzwi
145
Znowu stanęłaś w nich
Uśmiechnęłaś się ciepło
Przegoniłaś
strachy z dzieciństwa
Mogę spokojnie spać
Jakbyś nadal była
Dlatego…
Instrument organiczny
Szybę zalał wodospad słonecznych
promieni
Do oka wpadł strzęp światła
Wywołał uśmiech na ustach
Rozwiązał zagadkę mego serca
Babie lato zatańczyło z włosami
Srebrem ozdobiło dojrzały owoc
Skryty wśród liści na najwyższej
gałęzi
Czeka na największego śmiałka
Morską falą pochylone źdźbła trawy
Układają melodię dobrych dni
Płynąc na szarych skrzydłach ku
niebu
Łapię tęczę istnienia
147
Serce z wosku
Szklany paciorek łzy
Jeden, drugi, trzeci
Powiesiłam na zielonej gałązce
Liczę nieznośnie długie dni
Jeden, dwa, trzy
Na najpiękniejszą z chwil
Spadają złote gwiazdy
Jedna, druga, trzecia
Marzenia wplatam w nie
Słyszę dzwonek u drzwi
Jeden, dwa, trzy
Czy mi się to śni
149
Dno oka
Nie widzę
Oddechu
Szeptów
Dotyku
Jestem
W domu
Na ulicy
W pracy
Szukam
Światła
Lustra
Odbicia
Widzę
Siebie
151
Spis treści
Słowo wstępne
Jasna strona ciemności ....................................
5
Wstęp
Poufny dialog między łupiną, a owocem .........
7
Rozdział pierwszy
Ofelia umiera ................................................... 11
Szaleństwo .......................................................
Powroty ...........................................................
Głębia spojrzenia .............................................
Kosmiczna tęsknota ........................................
Klucz do ..........................................................
Bez domu ........................................................
Pod parasolem .................................................
Wnętrze przeszłości .........................................
Burzliwa sjesta ................................................
Szlachectwo .....................................................
Wołanie ............................................................
Stracony ułamek ..............................................
Pułapka czasu ..................................................
Odcisk palca ....................................................
Taniec słów ......................................................
Przyszłość pisana przeszłością ........................
Kryminalne powiązania ...................................
Nagroda ...........................................................
Zmiany .............................................................
Poziom X .........................................................
13
15
17
19
21
23
25
27
29
31
33
35
37
39
41
43
45
47
49
51
Nie ludzki świat ...............................................
Zmienna nastrojów ...........................................
Recepta ............................................................
Popatrz .............................................................
Reanimacja ......................................................
Własny port .....................................................
Zapach śmierci ................................................
Dekoracje istnienia ..........................................
Haftowane złotem ............................................
Zobaczyć nadzieję ...........................................
53
55
57
59
61
63
65
67
69
71
Rozdział drugi
Lustro to ja ....................................................... 73
Rozkaz umysłu ................................................ 75
Sztuczny sen .................................................... 77
Spojrzenie w teraźniejszość ............................. 79
Cena ................................................................. 81
Węzeł czasu ..................................................... 83
Klucze wiary .................................................... 85
Znak ................................................................. 87
Listopadowe spotkanie .................................... 89
Osamotnienie ................................................... 91
Pęknięta struna ................................................. 93
Pisane nocą ...................................................... 95
Akt ślubu .......................................................... 97
Wątpliwości ..................................................... 99
Łza słońca ........................................................ 101
Koło nadziei ..................................................... 103
Pamiętnik ......................................................... 105
Pieśń wieczności .............................................. 107
Drugie życie ..................................................... 109
Trzy stawki ...................................................... 111
Dwuogniskowa materii .................................... 113
Apetyt .............................................................. 115
Zatrzymane wspomnienia ................................ 117
Puste miejsce ................................................... 119
Ciało duszy ....................................................... 121
Kolejna era ....................................................... 123
Motywacja ....................................................... 125
Koncentryczna irytacja .................................... 127
Instynkt ............................................................ 129
Pazur indywidualności ..................................... 131
Moja ................................................................. 133
Wyciszenie ....................................................... 135
Świetlne obudzenie .......................................... 137
Odnaleziona ..................................................... 139
Wyznanie ......................................................... 141
Odkurzony czas ............................................... 143
Realny dom nierzeczywisty ............................. 145
Instrument organiczny ..................................... 147
Serce z wosku .................................................. 149
Dno oka ........................................................... 151
Teresa Alina Ławecka
(z domu Smolińska,
ur. 1958 r.) pochodzi
z Trzcianki w Wielkopolsce. Niewidoma
poetka i dziennikarka
działająca na rzecz środowiska osób niepełnosprawnych. Swoje wiersze i artykuły publikuje
na łamach "Powiatu
Słupskiego", "Wsi Tworzącej" oraz "Gazety
Mówionej". Otrzymała wiele nagród i wyróżnień m.in.:
Nagrodę III stopnia Prezydenta Miasta Słupska, główną
Nagrodę Prezydenta Miasta Słupska w VI Konkursie
Literackim "Zobacz mój świat", statuetkę "Lucjusz"
Okręgu Pomorskiego Polskiego Związku Niewidomych.
Mieszka i tworzy w Słupsku. Jest szczęśliwą mamą dwóch
synów.
Mecenat:
ISBN 978-83-931943-0-8

Podobne dokumenty