Internet - przyjaciel czy wróg?
Transkrypt
Internet - przyjaciel czy wróg?
Komputer to stałe wyposażenie każdego domu, tak jak lodówka czy pralka. Czy ma wpływ na nasze życie, na życie naszych dzieci? Niewątpliwie tak. Jednak dopóki są małe, to my – dorośli – decydujemy o tym, jak wielki będzie ten wpływ. Życie bez komputera jest już nie do wyobrażenia. Są domy, w których urządzenie to włączone jest niemal całą dobę, szczególnie, jeśli praca któregoś z rodziców wymaga nieustannego kontaktu z innymi, np. sprawdzania poczty. Są domy, w których komputer trzymany jest z dala od codziennego nurtu rodzinnego życia, traktowany jako rozrywka czy narzędzie okazjonalnego zdobywania informacji. Z tymi dwoma postawami wiąże się kwestia rodzicielskiej kontroli. W pierwszym przypadku trudno mówić o sprawowaniu nadzoru nad czasem, który dziecko poświęca na siedzenie przy komputerze, w drugim – komputer staje się dobrem reglamentowanym, pewnego rodzaju owocem zakazanym, który kusi tym bardziej, im mniej jest dostępny. Ważne, by pamiętać, że korzystanie z komputera dostarcza i wiedzy, i rozrywki. To nie tylko narzędzie zabawy, ale i jeden ze sposobów zdobywania informacji, poznawania świata, komunikowania się z innymi. Ważne jednak, aby nasze pociechy od początku obcowania z komputerem nauczyły się korzystać z niego w sposób mądry i przemyślany. Komputer to narzędzie, które odpowiednio kontrolowane, może być pomocne w edukacji i rozwoju dziecka. Gry i programy edukacyjne mogą ułatwić zdobywanie wiedzy. Mogą też ćwiczyć spostrzegawczość, uczyć logicznego myślenia oraz kojarzenia faktów, doskonalić refleks, poprawiać koordynację wzrokowo-ruchową i doskonalić sprawność manualną. Mogą tez wspomóc naukę czytania, pisania, liczenia, języków obcych. Możliwości edukacji z pomocą komputera wydają się nieograniczone. Edukacyjne dziecięce gry komputerowe uczą cierpliwości, szybkiego i trafnego podejmowania decyzji. Rozwijają wyobraźnię przestrzenną i umiejętność planowania strategicznego. Poprzez zabawę sprzyjają nauce. To wszystko nie musi nawet kosztować. W internecie znajdziemy wiele darmowych stron dla najmłodszych z zabawami, grami, kolorowankami i bajkami. Jeśli dziecko przejawia zainteresowanie jakąś dziedziną wiedzy, to właśnie internet będzie pomocny w poszukiwaniu ciekawych informacji. Przy tym wszystkim nie możemy jednak zapominać, że komputer to tylko narzędzie i to tylko od nas zależy, jaki sposób jego wykorzystania przekażemy dziecku. Jeśli będzie pomocą w procesie nauki, wychowania i zabawy – to dobrze. Ale jeśli miałby zastąpić kontakt z rodzicem, wiedzę płynącą z jego doświadczenia czy słowo drukowane – to oczywiście źle. Ta inteligentna maszyna nie może stać się substytutem ciepła rodzinnego. Nie powinna również zastąpić dziecku zabawy z rówieśnikami i stać się podstawową formą spędzania wolnego czasu. Zdaniem specjalistów kontakt z komputerem mogą mieć już przedszkolaki, pod warunkiem, że będzie on ograniczony do kilkunastu minut dziennie i kontrolowany przez rodziców co do udostępnianych treści. Nie ulega bowiem wątpliwości, że za pośrednictwem komputera można mieć dostęp do stron, które dla dzieci są nieodpowiednie. W przypadku starszych dzieci, tych umiejących czytać i pisać oraz mających teoretyczną możliwość komunikowania się poprzez internet z innymi, warto uczulić na dodatkowe zagrożenie wynikające z przypadkowych kontaktów za pośrednictwem popularnych komunikatorów. Wiadomo, że w sieci czyhają na dzieci osoby, które nie koniecznie mają czyste zamiary. Pedofile doskonale potrafią „wyłowić” ofiarę i nawiązać z nią kontakt. A niedojrzała istota jest podatna na manipulację. Tak więc trzeba mówić dzieciom o zagrożeniach, jakie mogą ich spotkać. Zbyt długie siedzenie przed komputerem to także zagrożenie dla zdrowia pociechy. Wady postawy, zmęczenie oczu to jedne z pierwszych objawów zbyt długiego przebywania przed komputerem. Facebook dla kogo? Z najpopularniejszego portalu społecznościowego Facebook mogą korzystać dzieci, które ukończyły 13 lat. A co z młodszymi? Tęskno patrzą na starsze rodzeństwo lub rodziców zamieszczających posty i zdjęcia na Facebooku, marząc o tym, aby wreszcie osiągnąć upragniony wiek i móc stać się częścią facebookowej rodziny. Inni po prostu oszukują, zawyżając swój wiek, aby wreszcie tam być. Regulamin Facebooka nie pozwala wprawdzie na rejestrację osób poniżej 13 roku życia, jednak praktyka pokazuje, że aż 7,5 mln użytkowników portalu nie osiągnęło tego wieku, a 5 mln nie ukończyło nawet 11 lat (dane z połowy 2011 roku). Powodem ustalenia właśnie takiej granicy wieku było amerykańskie prawo, zgodnie z którym strony internetowe nie mogą zbierać danych osobowych młodszych osób, chyba, że wyrażą na to zgodę ich opiekunowie prawni. Zdobywanie takiej zgody wiązałoby się ze zbyt dużymi kosztami, dlatego Facebook postanowił wprowadzić dolną granicę wieku i usuwać profile użytkowników poniżej 13 roku życia (podobno dziennie usuwane jest 20 tys. takich kont). Należy zwrócić uwagę, ile informacji o sobie zamieszczają na portalach społecznościowych same dzieci. Nie zmieniając domyślnych ustawień prywatności, często nieświadomie upubliczniają swoje zdjęcia, adresy, numery telefonów… Niewystarczająca ochrona prywatności dzieci stała się powodem krytyki m.in. Facebooka przez Komisję Europejską w czerwcu tego roku. Z 14 zbadanych przez Komisję portali społecznościowych aż 10 umożliwiało kontakt z dziećmi osobom nienależących do grona ich znajomych. Według Komisji 77% 13-16-latków i 38% dzieci w wieku 9-12 lat, korzystających z Internetu jest zarejestrowane na portalach społecznościowych. Badanie przeprowadzone w tym roku przez EUKidsOnline wykazało, że 56% 11-12-latków i 78% 15-16-latków wiedziało, jak zmienić ustawienia prywatności ich profili online. Neelie Kroes, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej i komisarz europejska ds. agendy cyfrowej, mówi: „Nie chodzi tylko o ochronę nieletnich przed niechcianymi kontaktami, ale także o ochronę ich reputacji. Młodzi ludzie nie do końca rozumieją konsekwencje ujawniania zbyt wielu szczegółów z ich życia osobistego online. Edukacja i opieka rodzicielska są potrzebne, ale muszą się one wiązać z ochroną dopóki dzieci nie będą mogły podejmować decyzji w oparciu o pełną świadomość ich konsekwencji”. Zagadnieniu portali społecznościowych i ich oddziaływaniu na psychikę dzieci swoją uwagę poświęcił Larry D. Rosen, profesor psychologii z Uniwersytetu Kalifornijskiego. "Podczas, gdy nikt nie może zaprzeczyć, że Facebook zmienił oblicze współczesnych interakcji społecznych, szczególnie wśród młodych ludzi, dopiero teraz poznajemy wyniki rzetelnych badań pokazujących jego zarówno pozytywne, jak i negatywne strony." W swojej pracy naukowej profesor uwodnił, że aktywność młodych ludzi na Facebooku wiąże się z wieloma poważnymi zagrożeniami dla ich rozwoju. Nastolatki, które często korzystają z Facebooka wykazują większą tendencję do zachowań i postaw narcystycznych niż ich rówieśnicy, którzy stronią od portali społecznościowych. Natomiast we wczesnej dorosłości, intensywna aktywność na Facebooku może doprowadzić do poważniejszych zaburzeń takich, jak zachowania antyspołeczne, mania czy skłonność do agresji. Badania udowodniły również, że codzienne nadużywanie mediów i technologii ma negatywny wpływ na zdrowie dzieci i nastolatków czyniąc je bardziej podatnymi na gniew, depresję oraz inne zaburzenia psychiczne. Ponadto Facebook może rozpraszać dziecko, powodować problemy z koncentracją, które staną się przyczyną trudności z nauką. Badania udowodniły, że uczniowie i studenci, którzy sprawdzają swój profil na Facebooku przynajmniej co 15 minut, mają znacznie gorsze oceny niż ich rówieśnicy. RODZICE! PAMIĘTAJCIE - Internet nie zapomina. Polski Facebook ruszył sześć lat temu. Liczba użytkowników systematycznie rosła - teraz korzysta z niego ponad 15 milionów polskich internautów. Nie wiadomo dokładnie ilu z nich to rodzice. Ale musi być ich sporo sądząc po liczbie zdjęć dzieci umieszczanych na facebookowych profilach. Pal licho, jeśli dzieje się to okazjonalnie i naprawdę z jakiegoś niebanalnego powodu. “Pierwsza wygrana w turnieju piłkarskim. Pękamy z dumy” - piszą rodzice i wrzucają zdjęcie drużyny z pucharem. Na pewno mogą liczyć na mnóstwo lajków i fajne komentarze znajomych (czyli: “gratki”, “super”, “rewelacja”). Albo - “Kasia już chodzi! Zrobiła dwa kroczki”. Dla rodziców i bliższych znajomych znakomita okazja do wciśnięcia “Lubię to”. Gorzej, jeśli z facebookowego profilu wynika, że ambicją rodziców jest poinformowanie o wszystkich, łącznie z fizjologicznymi, czynnościach dziecka. Systematycznie i bez wytchnienia wrzucane są fotografie dziecka. Tuż po urodzeniu, w samochodzie ze szpitala, pierwsze chwile w domu, drugie chwile w domu… Później - pierwsza kupka, czterdziesta kąpiel (oczywiście dziecko na golasa), bal przebierańców, siku w nocniku, urocza czkawka, itp. Oczywiście nie wszystkie zdjęcia są potencjalnie kompromitujące w przyszłości. Ale w ich masie z pewnością nieświadomi niebezpieczeństwa rodzice umieszczają cykającą “bombę reputacyjną”. Bo już od starszych klas podstawówki można być pewnym, że koledzy i koleżanki bardzo dokładnie prześledzą wszystkie dostępne wpisy na temat swoich szkolnych towarzyszy. Internet nie zapomina. Po wrzuceniu zdjęcia na facebooka rodzice praktycznie tracą nad nim kontrolę. Powielane, kopiowane i udostępniane może znaleźć się na tysiącach serwerów - nie ma mowy o trwałym i skutecznym usunięciu. Pokolenie “ofejsbukowanych” dorasta i warto o tym pamiętać wybierając zdjęcia do publikacji. Zagrożeń płynących z publikacji zdjęć dzieci jest znacznie więcej, a niektóre są dużo niebezpieczniejsze, niż tylko ryzyko (chwilowej) utraty reputacji przez dziecko. Do najroźniejszych należy z pewnością pedofilia. Zdjęcia (pół)nagich dzieci są wyszukiwane przez pedofili na facebooku, później kopiowane, dystrybuowane, a także często przerabiane w ohydny sposób. Dzięki profilowym informacjom łatwo też nieznajomej osobie zdobyć u dziecka zaufanie. Imiona rodziców, dziadków i babć, adres zamieszkania, miejsce ostatnich wakacji - wszystkie te informacje są czesto (za często) dostępne dla osób, które mogą mieć wobec dzieci jak najgorsze zamiary.