Urodzeni mordercy

Transkrypt

Urodzeni mordercy
Urodzeni mordercy
Od kwietnia wilki są w Polsce pod pełną ochroną. Ale nie oznacza to zniknięcia wszelkich problemów.
Wciąż bowiem słyszy się o różnych niezbyt przychylnych opiniach na ich temat i sugeruje się wręcz
drastyczne rozwiązania.
Pod koniec czerwca miałem okazję wysłuchać wywiadu Jana Bajorka – dziennikarza regionalnego
Radia FAN z Jasła z panią Renatą Kozdębą z Lutowisk reprezentującą środowisko bieszczadzkich
hodowców owiec. Myślę, że warto poznać bliżej wypowiedzi pani Renaty Kozdęby, tym bardziej, że
jej głos jest reprezentatywny dla wielu osób. Nie jest dobrze, jeśli z ust hodowcy słyszy się: „Jeśli
będzie taka konieczność posuniemy się nawet do tego, że będziemy zagryzione owce faszerować
trucizną i roznosić po lesie”. Obecnie – jak mówi p. Kozdęba – stosowanie petard, włączanie radia na
noc, fladrowanie pastwisk (co uczynił p. Chrapkiewicz rozwieszając 60 kg szmat wokół swojego
ogrodzonego metalową siatką pastwiska) – nie pomaga. Owce mordowane są nadal, a na to nie
możemy sobie pozwolić. Wśród zarzutów, jakie stawiają hodowcy słuszny wydaje się jedynie ten,
który dotyczy tematu odszkodowań za poniesione, udokumentowane straty od wilków w hodowli. Z
radiowej wypowiedzi hodowczyni z Lutowisk wynika, że władza nie interesuje się tym zupełnie,
pomimo zgłaszania do odpowiednich urzędów faktów zagryzień. Przypomnę, że według ostatnich
ustaleń szkody takie wyrównywane mają być z budżetu wojewody. Pomimo tego słusznego
spostrzeżenia zupełnie absurdalne wydają się próby ewentualnego rozwiązania problemów poprzez
trucie wilków. Nie będzie to jednak szczególnie zaskakujące jeśli dowiemy się jaką reputacją wśród
hodowców cieszy się wilk. Cytuję p. Kozdębę: „Wilk nie jest żadnym selekcjonerem, morduje
najpiękniejsze owce – wilk jest urodzonym mordercą. Nie morduje z głodu, nie morduje jednej sztuki,
tylko morduje tyle, ile mu się nawinie pod pysk”. Selekcją w lesie według hodowców zająć powinni
się myśliwi i oni właśnie powinni zająć się również rozwiązaniem problemu wilka (czytaj: prowadzić
regularne odstrzały).
Słowa krytyki padają również w stronę Ministra Ochrony Środowiska za wydanie decyzji o ochronie
wilków. „Śmiem twierdzić – mówi p. Kozdęba – minister nie ma zielonego pojęcia jak prowadzić
gospodarkę łowiecką, (...) zaś w momencie, kiedy wilk zaatakuje człowieka zmieni swoją decyzję”. No
i wreszcie o nas. Oskarża się nas o to, że próbujemy z Bieszczadów i tamtejszych mieszkańców zrobić
„żywy skansen” w imię ochrony dzikiego, że w konsekwencji nie pozwolimy ludziom normalnie żyć i
normalnie pracować. Warto to wiedzieć tym bardziej, że nie do końca jesteśmy tam niemile widziani.
Wciąż bowiem chyba aktualne jest zaproszenie pani Renaty Kozdęby do jej gospodarstwa, aby paść
owce – pani Renata zapewnia całodzienne wyżywienie, nocleg i wynagrodzenia. Może ktoś skorzysta?
Jeszcze tylko zacytuję jej słowa: „Zapraszam, żeby przyjechali i spróbowali tej pracy, żeby stali
bezradni, kiedy wpada wilk w stado i patrzyli jak wilk morduje owce”.
Jak widać sprawa wilków wciąż jest aktualna. Na pewno presja ze strony hodowców i myśliwych by
strzelać wilki nie zniknie, co oznacza, że kampania w ich obronie potrwa jeszcze długo.
Grzegorz Bożek
Krosno
Urodzeni mordercy
1