Zebra nr 4 - www.zs

Transkrypt

Zebra nr 4 - www.zs
Witamy w następnym numerze „Zebry”, w którym przeczytacie m.in.
wywiady z ciekawymi osobami, sprawozdania z imprez szkolnych itp.
Mamy nadzieję, że ten numer gazetki przypadnie Wam do gustu.
Zachęcamy wszystkich do współtworzenia „Zebry”.
Spis treści
Wywiad z Panią Krystyną Kosmahl ......................................................... 2
Ślubowanie .................................................................................................... 6
Warsztaty geograficzne ................................................................................ 7
Święto Niepodległości ................................................................................... 7
Wywiad z Olgą Gąsiorowską ....................................................................... 8
Mam talent
............................................................................................... 10
Nasza twórczość ............................................................................................. 11
1
Wywiad z Panią Krystyną Kosmahl
o przeżyciach z obozów koncentracyjnych
i z czasów II wojny światowej
Pani Krystyna Koshmal była więźniarką obozów Ravensbruck i
Buchenwald. Kiedy trafiła tam, miała zaledwie 12 lat. Przeżyła wielką
tragedię z powodu utraty najbliższej rodziny, jednak teraz dzieli się z nami
swoimi bolesnymi i wciąż żywymi wspomnieniami.
– Jak i kiedy trafiła Pani do obozu koncentracyjnego oraz kiedy Pani z
niego wyszła?
- W 12. dzień powstania warszawskiego Ukraińcy wypędzili nas z domu,
ograbili i pognali na Dworzec Zachodni, gdzie podjechał pociąg towarowy.
Władowano nas do tych wagonów i wywieźli do Niemiec. Wieźli nas około 1012 dni. Nie dawali nam jeść ani pić, raz dali czarną kawę. Oni liczyli się z tym,
że jeśli ludzie przyszli, to mają ze sobą trochę jedzenia. Gdy po 10 dniach
przyjechaliśmy do Buchenwaldu, esesmani wygarnęli wszystkich mężczyzn,
wśród których był mój ojciec i brat Zbyszek. Pociąg pojechał dalej na północny
zachód. Stamtąd zawieźli nas do Ravensbruck, gdzie zarejestrowałyśmy się.
Właśnie wtedy Niemka, która nas rejestrowała, powiedziała mamie, że jest
wolna, ponieważ jej mama była Niemką i ona też nią jest. Moja mama
powiedziała:
- Ale ja jestem Polką.
- Ale pani mama była Niemką, więc pani też nią jest – odpowiedziała jej
kobieta.
- Ale ja jestem Polką.
- Jeśli przyzna się pani do swojego pochodzenia, uratuje pani siebie, córkę i
syna.
- My jesteśmy Polakami.
Weszłyśmy na teren obozu. Od razu kazali nam się rozebrać i iść do łaźni.
Zostawiłyśmy swoje rzeczy w jednym miejscu i za chwilę popchali nas drugim
wyjściem. Nie odzyskałyśmy już naszych ubrań, a do noszenia dostałyśmy
„łachy”, które były okropne, straszne. Dopiero po 2-3 dniach dostałyśmy pasiaki
i chodaki. Nie miałyśmy kalendarza, więc nie potrafię powiedzieć, kiedy
opuściłyśmy obóz, ale był to chyba początek kwietnia 1945 roku.
2
- Jak wytrzymała Pani pobyt w obozie?
– Bardzo boleśnie, mam odmrożone ręce i nogi. Okropnie to przeżyłam. To
było straszne i sama nie wiem, dlaczego nas nie zabito.
- Jak wyglądał dzień w obozie?
– Budziła nas kapo, mówiąc „panie, wstajemy” i zapalając światło. Nie
mogło być opcji, że ktoś z przemęczenia nie wstał, po prostu nie było
takiej możliwości. Po 12 godzinnej pracy były apele, które trwały co
najmniej 2 godziny (jeśli wszystko się zgadzało). Jeśli kogoś brakowało,
to apele trwały nawet 4 godziny.
- Jak odnalazła się Pani w nowej rzeczywistości powojennej?
– Bardzo smutno, bo zostałam tylko z chorą mamą i nikogo więcej z
rodziny, znajomych nie było, wszyscy zginęli. Byłyśmy same, nie
miałyśmy gdzie spać, gdzie mieszkać, bo wszystko zostało spalone. Nasz
dom spalili na naszych oczach.
- Jaki był stosunek władz komunistycznych po wojnie do dawnych
więźniów?
– Ich to nie obchodziło.
- Co powiedziałaby Pani o osobach, które mówią o „polskich obozach
koncentracyjnych”?
– Tacy ludzie nie znają historii, przecież nie było polskich obozów. Były
obozy na terenie Polski, ale jak Polacy mogliby zakładać obozy? To nie
był Auschwitz tylko Oświęcim. Auschwitz to jest po niemiecku, po
polsku Oświęcim. Powinno się mówić Oświęcim, przecież jesteśmy
Polakami.
- Jak wpływa na psychikę świadomość, że w każdej chwili można zostać
zabitym?
– My się do tego przyzwyczaiłyśmy. Za jedną Rosjankę, która uciekła z
obozu, rozstrzeliwano 50 Polek. Niemcy nie zabijali Rosjanek, chociaż
powinni pójść do baraku, skąd uciekły Rosjanki. Niemcy przychodzili do
polskich bloków i zabijali Polki. Dwa razy uciekły Rosjanki i oni dwa
razy przychodzili do naszego baraku i zabili 100 Polek. Ustawiałyśmy się
w dwuszeregu i szedł Niemiec z batem i odliczał do dziesięciu. Zabierał
te kobiety, szli za zakręt pod taką ścianę i słyszałyśmy tylko dźwięk
karabinów maszynowych i wiedziałyśmy, że ich już nie ma . Zawsze, jak
jeden Niemiec odliczał, ustawiałyśmy się razem z mamą, żebyśmy w
razie, gdyby nas zabili, to razem. Zawsze każdej z nas wydawało się, że
jest tą dziesiątą.
3
- Czy była jakaś różnica traktowania więźniów przez strażników polskich i
niemieckich?
- Polscy strażnicy to byli tylko kapo, ale wszystko zależało od tego, na jakiego
człowieka się trafiło. Niektóre były okropne, biły strasznie po twarzach,
krzyczały. Ale niektóre były takie, że krzyczały, były groźne, bo musiały, lecz
były bardzo opiekuńcze.
- Czy spotkała Pani po wojnie jakiegoś dawnego strażnika obozu
koncentracyjnego?
– Nie. Oni wszyscy pouciekali.
- Czy byłaby Pani w stanie wybaczyć te okrucieństwa tym wszystkim
Niemcom?
– Nie myślę o tym. To jest za trudno ich tak strasznie nienawidzić. Dla mnie
Niemiec właściwie nie istnieje.
- Co Pani czuła, opuszczając obóz?
– Opuszczając obóz, wiedziałyśmy, że znów będą nas pędzić. Znowu
niewiadoma, czy za zakrętem nas nie rozstrzelają. Ale jak nas pędzili
nocą, doznałam dziwnego uczucia. Pędzą nas lasem, ciemno, my idziemy,
a w pewnym momencie zobaczyłam nie lasy, a domy, wszędzie jasne
domy. W każdy z domów paliło się światło w kuchni, Kobiety w kuchni
kręciły się, coś tam robiły. To było tak naturalne. Widziałam też dzieci w
tych domach i w pewnej chwili potknęłam się, i zobaczyłam, że jestem w
lesie. Nie było żadnych domów, to była fatamorgana. A raz miałam tak, że
widziałam, jak na końcu drogi stoi wielki chłop, ale wielki z takim dużym
młotem. Co chwilę walił tym młotem w ziemię. O Boże on nas zabije –
myślałam. Ale czego one nie krzyczą, przecież on nas zabije. Za chwilę
mama mnie wzięła za rękę i powiedziała „dziecko, nie śpij”. Patrzę przed
siebie i nie widzę chłopa. Znowu mi się wydawało.
- Czy spotkała się Pani z sytuacją, że strażnicy mieli wątpliwości co do tego,
co robią?
– Nie, w ogóle. Oni byli nieomylni. Musieli być pijani, bo trzeźwy człowiek
to czegoś takiego by Ne zrobił.
- Czy obawia się Pani możliwości powrotu obozów koncentracyjnych?
– Nie przewiduję tego, nie chcę wojny, ale nie wiem, co ludzie jeszcze
wymyślą. Lepiej zginąć, niż to przeżywać. Naprawdę.
- Czy gdyby miała Pani wybierać, to wybrałaby Pani walkę na froncie czy
pobyt w obozie?
– Walkę na froncie. Absolutnie.
4
- Czym dla pani jest patriotyzm?
– Jestem wychowana w wielkim patriotyzmie, to już u nas było tradycją
rodzinną. Wszyscy byli wielkimi patriotami, prawie wszyscy zginęli w
walce o Ojczyznę, jedni w powstaniu listopadowym, inni w powstaniu
styczniowym. Moja mama mówiła, że gdyby zdradziła Polskę, nie
spojrzałaby nikomu w oczy. Nie potrafiłaby.
- Czy zgodziłaby się Pani kiedykolwiek na współpracę z Niemcami, gdyby to
zaproponowali?
– Nie ma w ogóle o czym mówić. Nigdy nie zdradziłabym Polski, swoich
wartości.
- Czy byłaby Pani w stanie oddać życie za kogoś znajomego w obozie?
– Za mamę to od razu, nie zastanawiałabym się nawet chwili. Myśmy
zupełnie innymi kategoriami myślały. Jedna za drugą byłyśmy gotowe
oddać życie. Nie wahałbym się oddać życie za mamę.
- Jaki największy przykład bestialstwa widziała Pani w obozie?
– Największym przeżyciem dla mnie było spalenie bloku męskiego. Za
drutami był duży, drewniany blok męski. Tam spędzili mężczyzn,
więźniów, ubili ich tam, ile weszło, na sztywno i pozabijali deskami drzwi
i okna. Potem polali to benzyną i podpalili. W pewnym momencie
usłyszałam głos mężczyzn. Najgorsze, że wydawało mi się, że słyszałam
krzyk swojego taty. To było okropne. Potem dowiedziałam się, że na
szczęście tam mojego taty nie było.
- Jak wyglądał i na czym polegał „marsz śmierci”?
– Polegał na tym, że pędzili nas szosami, ale nie głównymi, tylko
bocznymi. Kazali nam iść i dopiero po kilku godzinach zatrzymywaliśmy
się na jakąś godzinę, żeby odpocząć, a potem dalej nas pędzili. Miałam
wtedy te zjawy, to było w nocy. W nocy nas pędzili. Jak ktoś upadł, to od
razu go rozstrzeliwali. Niemcy nie mogli przepuścić okazji, żeby kogoś
zabić, zastrzelić. Dlatego tak bałam się o mamę, że ją mi zabiją. Z obozu
na marsz śmierci wyszło 1000 kobiet, a doszło tylko 86, wśród których
byłam ja z moją mamą i pięcioma kobietami, z którymi wracałyśmy
pieszo do Polski.
Wywiad przeprowadziły Joanna Stasiorczyk i Natalia Pankowska
5
Ślubowanie klas pierwszych
Dnia 13 października 2015 roku odbyło się ślubowanie uczniów klas
pierwszych Szkoły Podstawowej im. Armii Krajowej oraz Gimnazjum im.
Anieli Janusz ps. Jagoda w Zespole Szkół w Starych Załubicach.
Pierwszym punktem uroczystości była prezentacja umiejętności
wokalnych i recytatorskich ''młodszych'' pierwszaków w części artystycznej, do
której przygotowywały się od września pod kierunkiem swoich wychowawców.
Występy dzieci bacznie obserwowali ich dumni rodzice, całe grono
pedagogiczne i uczniowie innych klas.
Po części artystycznej, w tej niezwykle podniosłej atmosferze, przed
pocztem sztandarowym pierwszoklasiści ślubowali być dobrymi uczniami i
Polakami, którzy swym zachowaniem i nauką będą sprawiać radość rodzicom i
nauczycielom. Po złożeniu ślubowania pan dyrektor Edward Biernacki dokonał
symbolicznego pasowania, dotykając ołówkiem ramion pierwszoklasistów. Na
zakończenie, występujące dzieci otrzymały dyplomy, a także ''rogi obfitości''
wypełnione po brzegi słodyczami.
Następnie, swoje ''pięć minut'' miała pierwsza klasa gimnazjum, która po
swym występie, tak jak poprzednicy, wypowiedziała słowa przysięgi.
Po zakończeniu uroczystości, świeżo zaprzysiężeni uczniowie mieli czas na
zrobienie pamiątkowych zdjęć - grupowych bądź indywidualnych.
Natalia Bylak
6
Warsztaty geograficzne
21 października 2015 roku klasa druga wraz z klasą pierwszą gimnazjum
miały okazję uczestniczyć w czterogodzinnych warsztatach geograficznych,
które realizowane były przez Starostwo Powiatowe w Wołominie oraz
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie.
Warsztaty poruszały tematy, takie jak klimat Polski, jego zmiana na
przestrzeni lat, a także wpływ rozwoju przemysłu na jego zmianę.
Wszystkie szkoły leżące w powiecie wołomińskim mały za zadanie, by
spisywać pogodę panującą na danym terenie przez dziesięć kolejnych dni
roboczych, używając specjalnie przeznaczonej do tego stacji meteorologicznej.
Uczniowie podczas trwania tych zajęć również zastanawiali się, jakie
działania mogą wpłynąć na rzecz ochrony klimatu.
Mam nadzieję, że te warsztaty uświadomią młodzieży, jak wielki wpływ
ma działalność człowieka na otaczające środowisko.
Natalia Bylak
We wtorek, 10 listopada, na trzeciej godzinie lekcyjnej cała społeczność
szkolna zebrała się w sali gimnastycznej, aby uczestniczyć w uroczystym apelu
z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości. Akademię rozpoczął pan
dyrektor, który wprowadził poczty sztandarowe, a następnie w kilku słowach
przybliżył cel spotkania, po czym wspólnie odśpiewaliśmy Mazurka
Dąbrowskiego. Na szczególne uznanie zasługuje występ Julii Wolskiej, która
pięknie zaśpiewała pieśń inaugurującą akademię Żeby Polska była Polską.
Dzięki występowi uczniów nawet najmłodsze dzieci mogły dowiedzieć się o
drodze Polaków do niepodległości.
7
Obóz jest podstawową rzeczą w prowadzeniu drużyny.
Ale obóz musi być pełen pracowitości, a nie szkołą
bezcelowego leniuchowania...”
Lord Robert Baden-Powell
Wywiad z Olgą Gąsiorowską, drużynową, przeprowadziła Natalia
Pankowska.
- Jaką rolę w Twoim życiu pełni harcerstwo?
- Harcerstwo zawsze będzie miało w moim życiu ważne miejsce, ponieważ
właśnie tam przeżyłam najlepsze chwile, poznałam wartościowych ludzi oraz
poznałam smak przygody. Poświęcam mu mnóstwo czasu , choć wiedziałam, że
powinnam zająć się czymś innym. Trzeba wiedzieć, że jak się już odda tej
przygodzie, to nie można przestać .
- Jak czujesz się, pełniąc funkcję drużynowej?
- Jestem szczęśliwa, że powierzono mi tak ważną funkcję i że ludzie doceniają
moją pracę. Czasami jednak funkcja ta jest bardzo ciężka do pełnienia i zabiera
ona mnóstwo prywatnego czasu.
- Jak długo działasz w harcerstwie?
- Do drużyny należę 8 lat.
- Jakie masz sprawności?
- Tych sprawności jest tak dużo, że w sumie już nawet nie pamiętam, ile ich jest.
- Na ilu obozach harcerskich byłaś?
- Byłam na 8 obozach stacjonarnych i na jednym wędrownym.
- Od kiedy jesteś drużynową?
- Jestem drużynową od grudnia 2013 roku.
- Co najbardziej podoba Ci się w harcerstwie?
- Możliwość rozwoju i zdobywania umiejętności przydatnych w życiu oraz
wyrobienie charakteru.
- Jaki masz stopień?
- Mam stopień wędrowniczki.
- Czy podoba Ci się funkcja drużynowej?
- Funkcja drużynowej jest bardzo odpowiedzialna i męcząca, co czasami mnie
8
przeraża, jednak cieszę się, że dostałam szansę prowadzenia drużyny i że mogę
się wykazać.
- Jaka była Twoja droga harcerska?
- Dołączyłam do drużyny "Gaudium" z ZHP w czwartej klasie podstawówki. Już
na moim pierwszym obozie zostałam obrana zastępową. Po roku nasza drużyna
przeszła do ZHR-u ,tworząc szczep o tej samej nazwie, w którego skład
wchodziła żeńska drużyna "Coor Tum" i męska "Templum". Przez następne dwa
lata pełniłam funkcję zastępowej, zaś w I klasie gimnazjum powierzono mi
funkcję przybocznej, co było dość szczególne ze względu na mój młody wiek.
Funkcję drużynowej objęłam po 4 latach bycia przyboczną.
- Ile miałaś lat jak dołączyłaś do drużyny?
- Miałam 11 lat.
- Czy należałaś kiedyś do gromady zuchowej?
- Nigdy jakoś mnie to nie pociągało, więc nie należałam do zuchów.
- Ile harcerek liczy Drużyna "Coor Tum"?
- Cały czas jest to płynne, ale koło 32.
- Kiedy powstała 62 WDH - ek "Coor Tum"?
- "Coor Tum" powstało w 2008 roku, kiedy nasza była drużyna koedukacyjna
przeszła do ZHR-u.
- Kto jest patronką drużyny?
Drużyna nie posiada jeszcze patronki, ale w niedalekiej przyszłości stanie się nią
Emilia Plater.
- Jaką rolę Twoim zdaniem w społeczeństwie pełnią harcerze?
- Harcerze w szczególności pełnią funkcję reprezentatywną. Powinni swoją
postawą pokazywać dobre wzorce i "zarażać" swoje środowisko duchem
przygody.
- Co oznacza nazwa drużyny?
- "Coor Tum" to po łacinie "Serce Twoje". Nazwa ta nawiązuje do wskazówki
dotyczącej ukrytego skarbu Templariuszy - "Gdzie serce twoje tam skarb twój".
Według legend w Polsce znajdywało się miejsce o podobnej nazwie, w którym
prawdopodobnie schowano skarb.
- Czy masz jakiś stopień instruktorski?
- Tak, jestem przewodniczką.
9
Mam talent!
Dnia
13.11.2015r.,
czyli
w
piątek,
odbyła
się
druga
edycja
wewnątrzszkolnego konkursu pod nazwą „Mam Talent”. Między sobą
rywalizowali uczniowie z klas 0-6. Około godziny 9.00 w sali gimnastycznej
zebrało się mnóstwo osób, wszyscy byli ciekawi, co zaprezentują uczestnicy
konkursu i z niecierpliwością czekali na ich występy. Uczniowie prezentowali
dosyć szeroki wachlarz umiejętności, na scenie pojawiały się osoby recytujące,
śpiewające, tańczące oraz grające na instrumentach. Wszystko odbyło się w
bardzo
przyjemnej
atmosferze,
występującym
uczestnikom
wtórowała
energiczna publiczność, widzowie dopingowali i krzyczeli! Możemy się
pochwalić, iż liczba uczestników w tegorocznej edycji „Mam Talent” była
większa niż rok temu.
Do zobaczenia za rok!
Jakub Kurek, Eryk Karolewski
10
Kącik poetycki :)
Człowiek
Płynę pomiędzy wielkimi wyspami
Mijam je obojętnie
Wielkie Wyspy Ludzi Rozpaczających
Nie słyszę szlochu
Nie widzę łez
Nie reaguję
Jestem żeglarzem bez serca
Żeglarzem jestem bez duszy
A człowiek bezduszny i bezsercny nie istnieje
Znikam powoli z powodu obojętności
Nie ma mnie
Julia Król
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
(***)
Czas, niczym woda, przelewa mi się przez palce.
Usta zachłannie próbują upić jeszcze łyk.
Życie, niczym łańcuszek na mojej szyi, jest blisko mnie.
A oczy, drżącym wzorkiem proszą,
by przynajmniej one, jako dwa koraliki ,mogły ubarwić życie.
A przecież jest jeszcze ktoś, kogo serce bije błagalnie,
abym połączyła je ze swoim sercem, zawiązała na supeł.
Kto to jest? Jaki jest? Kim jest? Gdzie jest?
Nie wiem, nie wiem, nie wiem...
A słowa odbijają się od ścianek serca.
Echo odpowiada: kocham, kocham, kocham...
Julia Król
11

Podobne dokumenty