Urodzeni buntownicy

Transkrypt

Urodzeni buntownicy
Urodzeni buntownicy
Ilona Lelito
Rok: 2005
Czasopismo: Niebieska Linia
Numer: 3
W szkole biega po korytarzu i wdaje się w konflikty z kolegami częściej niż rówieśnicy, w domu
skacze po meblach, ciągle coś strąca i tłucze. Wszyscy - nauczyciele, rodzina, sąsiedzi - niemal
każdego dnia skarżą się na jego zachowanie... Taki jest obraz przeciętnego dziecka i nastolatka
z ADHD (Attention Deficit Hyperactivity Disorder - zespół nadpobudliwości psychoruchowej z
zaburzeniami koncentracji uwagi).
Kluczem do radzenia sobie z nadpobudliwością jest zrozumienie jej neurofizjologicznych
przyczyn, pełna akceptacja dziecka oraz właściwe przygotowanie najbliższego otoczenia, by
unikać sytuacji konfliktowych, które potęgują nadpobudliwość.
ADHD to zespół zaburzeń o podłożu neurologicznym. Nieprawidłowa ekspresja genów
powoduje zakłócenia w harmonijnym dojrzewaniu struktur układu nerwowego oraz zmiany w
przekaźnictwie noradrenaliny i dopaminy. Mówiąc językiem zrozumiałym: system pobudzenia u
człowieka dotkniętego zaburzeniem jest rozwinięty prawidłowo, natomiast system hamowania
reakcji na nowe bodźce jest upośledzony, co powoduje niewspółmierne reakcje do sytuacji1.
Ponadto dzieci z ADHD rozwijają się według odmiennego schematu niż ich rówieśnicy - są
zapóźnione w rozwoju emocjonalnym, za to szybciej rozwijają się intelektualnie oraz posiadają
lepszą zdolność myślenia abstrakcyjnego. Dzieci te uważane są za przemądrzałe, agresywne,
krnąbrne i złośliwe. Powszechnie sądzi się, że w związku z ponadprzeciętnym ilorazem
inteligencji doskonale wiedzą, jak się zachować, jednak celowo nie stosują się do ustalonych
reguł i łamią wyznaczane normy. Szkoła i rodzice nie radzą sobie z nimi, wzajemnie obwiniają
się za porażki wychowawcze, jednak zwykle nie zdajemy sobie sprawy z tego, że najczęściej to
my, dorośli, poprzez swoje agresywne czy paraagresywne działania prowokujemy ich
oportunizm. Sami sprawiamy, że nasze dziecko/uczeń jest nerwowe, nadpobudliwe i przekorne.
Argument siły
W dzisiejszych czasach truizmem wydaje się powtarzanie, że nie należy bić dziecka, bo
"przemoc rodzi przemoc", "bo to poniżenie dziecka"... Wszyscy to
wiemy, jednak ciągle tak trudno wielu z nas - rodziców - powstrzymać się od
"wychowawczego klapsa". Tak byliśmy sami wychowywani: surowe, nieugięte
zasady, żołnierska dyscyplina wymuszana widokiem wiszącego w kącie pasa. Może dlatego tak
dużo rodzin daje się wciągnąć w samonakręcającą się spiralę wzajemnej przemocy. Zaczyna
się od jednego klapsa, potem przy najbliższej okazji - to samo, a później już siłą rozpędu kolejne konflikty rozwiązujemy w ten sposób, bo przecież trzeba być konsekwentnym... I
zapominamy, że potomek (a zwłaszcza mały adehadowiec) ma prawo faktycznie już być
1/3
Urodzeni buntownicy
przekorny, bo myśli: "Skoro ty traktujesz mnie w ten sposób, to dlaczego ja mam robić to,
co chcesz?!", a może też przyzwyczaił się już, że mamy/taty słucha się dopiero, gdy
uderzy...
Jeden z ojców powiedział, dlaczego przestał bić dorastającą córkę: pewnego dnia, gdy po raz
kolejny uniósł rękę, uświadomił sobie, że robi to, bo nie wie, jak wygrać spór z dzieckiem. Gdy
nie pomagają argumenty, gdy okazuje się, że dziecko jest od niego mądrzejsze i że on, ojciec,
przegrywa kolejną batalię z małolatą, wtedy kończy się spoliczkowaniem dziewczyny - w ten
sposób wykazuje swoją wyższość i ucina spór. Gdy zdał sobie sprawę, jak niskie pobudki nim
kierują, nigdy więcej nie podniósł ręki na żadne z dzieci.
Upokorzenia i konflikty
Nie można też nie wspomnieć o bagatelizowanej często formie przemocy - werbalnej, a nawet
niewerbalnej. Zdarza się, że rodzice twierdzą, iż nie stosują przemocy wobec potomstwa, bo nie
biją dzieci, ale nie uświadamiają sobie, że zwracając się do malca niegrzecznie czy poniżająco,
spoglądając na niego w podobny sposób czy wykonując określone gesty - krzywdzą je i urażają
w takim samym stopniu, jakby je bili. Niedopuszczalne są nie tylko takie sformułowania, jak
"Ty głupku..., durniu", ale też "Już nie mam do ciebie sił! Czego znowu
chcesz?! Uspokoisz się wreszcie?!". Podobne wypowiedzi niszczą wzajemne relacje w
takim samym stopniu jak przemoc fizyczna i blokują dialog. To samo dotyczy atmosfery
panującej w rodzinie. Jeśli panuje między nami oziębłość i nie liczymy się nawzajem ze swoimi
uczuciami, efekty wychowawcze będą zapewne równie kiepskie.
Wszystko, co można powiedzieć o przemocy w rodzinie, w dwójnasób dotyczy rodzin, w których
jest dziecko nadpobudliwe. Po pierwsze dlatego, że z racji cech ADHD dzieci te częściej
popadają w tarapaty (niechcący niszczą różne przedmioty, wpadają na przechodniów na ulicy
itp.), a to z kolei sprawia, że jest więcej okazji do awantur w domu. Po drugie dlatego, że dzieci
z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej to urodzeni buntownicy. Mają bardziej niż
rówieśnicy rozwinięte poczucie niesprawiedliwości, nie umieją przejść do porządku dziennego
nad faktem, że ktoś narusza ich godność osobistą. Ponadto nie są w stanie zauważyć, że
czasem może o coś nie warto kruszyć kopii. Dzieciom "normalnym" zdarza się
przemilczeć słowo wypowiedziane "nie w porę" przez kogoś z najbliższych czy inne
niestosowne zachowanie, młody nadpobudliwiec tak się nie zachowa. On wybuchnie za każdym
razem i drobne nieporozumienie przerodzi się w konflikt. Mając poczucie głębokiej
niesprawiedliwości, jaka go spotyka (faktycznej czy też urojonej), będzie walczył o swoje racje
bez względu na wszystko. Jest to efekt wspomnianego zapóźnienia w rozwoju emocjonalnym.
Wszystko to skutkuje tym, że w rodzinach dzieci nadpobudliwych częściej niż w innych
dochodzi do spięć na linii rodzic-dziecko i pomiędzy samymi rodzicami. Tylko odpowiednio
wczesne przygotowanie rodziców może zapobiec nawarstwianiu się wzajemnych żali i
rozczarowań oraz nakręcaniu spirali wzajemnej niechęci. Rodzic taki musi odpowiednio
wcześnie wiedzieć, jak w porę zdusić spór w zarodku, by nie prowokować sytuacji konfliktowych
oraz, że będzie musiał być dwa razy spokojniejszym i cierpliwszym opiekunem niż inni rodzice.
W przeciwnym razie malec z ADHD wypunktuje mu każdy błąd i niedociągnięcie.
Trzeba też zauważyć, że niewłaściwym traktowaniem dziecka w rodzinie można wywołać u
2/3
Urodzeni buntownicy
niego objawy nadpobudliwości. Bite, zaniedbywane, czy też poniżane w inny sposób, staje się
nerwowe i drażliwe. Ma trudności z opanowywaniem emocji i właściwym reagowaniem na
bodźce. Jest to problem nie tylko rodzin nazywanych patologicznymi, lecz także tzw. dobrych
domów.
Szczęśliwe znaczy grzeczne
Co więc robić, gdy zapętlimy się w pułapce wzajemnej przemocy? Przede wszystkim nie liczmy
na to, że sami sobie poradzimy - dotąd działaliśmy instynktownie i skutki są niezadowalające.
Jeśli nie chcemy jednak zwrócić się do specjalisty, zacznijmy szukać odpowiedniej literatury.
Świetną pozycją na ten temat jest książka "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak
słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" Adele Faber i Elaine Mazlish. Już sam tytuł
sygnalizuje najważniejszy problem w kontaktach rodziców z potomstwem. Po lekturze
zrozumiemy, jak na świat patrzą nasze pociechy, co dotąd robiliśmy źle oraz - co najważniejsze
- jak można próbować naprawiać wzajemne relacje.
Na pewno musimy nastawić się na długotrwałą pracę nad sobą i rodziną. Im starsze dziecko,
tym więcej frustracji targa nami i dzieckiem i tym trudniej jest naprawić wspólne stosunki, jednak
jest to możliwe i autorki dowodzą tego w swej publikacji. Na początek trzeba będzie zacisnąć
zęby i ustępować w sporach ze zbuntowanym młodzieńcem, bo tylko my wiemy, jaką mamy
strategię i cel. Z czasem, gdy dzieciak zauważy, że w sytuacjach konfliktowych my ustępujemy,
będzie nas naśladował. Pamiętajmy, że dzieci wychowuje się dając dobry przykład - jeśli
mówimy im coś innego, niż sami robimy, one i tak będą postępować tak jak my.
We wspomnianej książce autorki zauważają także wiele rzeczy, na które w codziennej gonitwie
nie zwracamy uwagi, np., że "Tylko dziecko szczęśliwe, spełnione i zadowolone jest
grzeczne".2
Więcej o problemie ADHD na stronie www.adhd.org.pl
1. T. Wolańczyk i in., Dziecko z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD). Objawy i
sposoby pomocy. Broszura wydana przez Centrum Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej.
2. A. Faber, E. Mazlish, Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas
mówiły, Media Rodzina of Poznań, 1998.
3/3

Podobne dokumenty