Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
Transkrypt
Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
Szkic drugi: Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji 28 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej Samorząd lekarski do 1989 roku Samorząd lekarski – w Polsce • W 1919 roku zwołano ogólnopolski kongres delegatów towarzystw i stowarzyszeń lekarskich, w jego trakcie podjęto decyzję o utworzeniu Związku Lekarzy Państwa Polskiego oraz przedstawiono ideę utworzenia izb lekarskich, która uzyskała akceptację Ministerstwa Zdrowia Publicznego. • Samorząd lekarski powołano do życia ustawą o izbach lekarskich z 2 grudnia 1921 roku. • Od 1923 roku działały następujące izby: Warszawsko – Białostocka, Krakowska, Lubelska, Lwowska, Łódzka, Poznańsko – Pomorska, Wileńsko – Nowogródzka i NIL w Warszawie. Jan Bączkiewicz, pierwszy prezes NIL, na zakończenie I kadencji izb, około 1925 roku, stworzył Program dla izb lekarskich w Polsce: „Są to organy samorządu zawodowego, mają charakter urzędowy z przymusem należenia i egzekutywą. Dzielą z rządem nadzór nad wykonywaniem praktyki lekarskiej, rozciągają nadzór etyczny nad stanem lekarskim, mają również za zadanie bronić jego interesów materialnych, dążąc do wytworzenia wzajemnych ubezpieczeń, nadto powołane są do współdziałania z rządem i samorządami w sprawach zdrowia publicznego.” Zadania: 1. rejestracja lekarzy służąca uzyskaniu obrazu „pracy społeczno-zawodowej i sił lekarskich w Państwie, ich rozmieszczenia oraz wykazu posad lekarskich”, 2. tępienie „nieuctwa, szalbierstwa, wyzysku”, a także „partactwa lekarskiego”, 3. „Nie może być tolerowana szarlataneria i nieuczciwość lekarska, jak również niezdrowa konkurencja i nieuczciwa reklama. W te dziedziny wkraczać muszą i Zarządy, i Sądy Izb Lekarskich”, 4. konieczność opracowania wspólnego kodeksu wykroczeń lekarskich, 5. konieczność opracowania, wspólnie z samorządami, cennika usług lekarskich (taksy), 6. współpraca ze Związkiem Lekarzy Państwa Polskiego jako partnerem lepiej umocowanym prawnie od izb lekarskich, 7. „Pilnym obowiązkiem Izb, może nawet jednym z najpilniejszych, jest organizacja kas wzajemnego ubezpieczenia”, Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji 8. „Praca – to podstawa bytu lekarza, na największą więc zasługuje uwagę i opiekę ze strony izb. Dziś lekarz, poszukując pracy, po prostu wałęsa się, chodzi od kolegi do kolegi, (…) szuka, traci czas i traci pieniądze, kiedy właściwie pomóc mu w tym powinna (…) Izba Lekarska.” 9. „Izba ma prawo wydawać nakazy i żądać posłuchu. Izba na straży swoich zadań i działań ma postawiony sąd lekarski o charakterze dyscyplinarnym. Sąd, uzbrojony w mocne sankcje – aż do pozbawienia praktyki, a więc aż do wyroku śmierci zawodowej. Izba ma i musi mieć gwarantowany posłuch.” 10.„Izby są powołane do współdziałania z urzędami państwowymi i samorządowymi w sprawach zdrowia publicznego.” źródło: Z. Wiśniewski, Lekarze i izby lekarskie w II Rzeczypospolitej, NIL, Warszawa 2007 r. Samorząd lekarski – na Śląsku • W latach 1923-24 Związek Gospodarzy Lekarzy Polaków i Towarzystwo Lekarzy Polaków na Śląsku podjęły próbę przyłączenia lekarzy Polaków do Izby Poznańsko-Pomorskiej (w tym czasie w województwie śląskim pracowało zaledwie 60 lekarzy Polaków i 200 lekarzy narodowości niemieckiej). • W 1926 roku Komisja Prawnicza zgłosiła wniosek do Sejmu Śląskiego o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w sprawie rozszerzenia ustawy o izbach lekarskich na województwo śląskie. • W 1931 posłowie Sejmu Śląskiego postawili wniosek o powołanie izby lekarskiej na Śląsku w oparciu o niemieckie przepisy lub rozszerzenie ustawy z 2 XII 1921 roku na woj. śląskie. • W 1933 roku Marszałek Sejmu Śląskiego wnioskował do Wojewody Śląskiego o przekazanie woli utworzenia izby lekarskiej władzom centralnym. • 15 marca 1934 roku uchwalono nową ustawę o izbach lekarskich. 26 lipca 1934 roku wydane zostało Rozporządzenie Ministra Opieki Społecznej o ustanowieniu Śląskiej Okręgowej Izby Lekarskiej z siedzibą w Katowicach. Liczba lekarzy mieszkających w 26 polskich miastach w 1935 roku: Warszawa – 2638, Lwów – 953, Kraków – 706, Łódź – 556, Wilno – 432, Poznań – 411, Katowice – 123, Bydgoszcz – 105, Przemyśl – 102, Lublin – 101, Stanisławów– 97, Białystok – 95, Częstochowa – 84, Toruń – 76, Brześć n. Bugiem – 75, Sosnowiec – 73, Grodno – 65, Zakopane – 60, Równe – 59, Bielsko – 56, Tarnów – 53, Grudziądz – 53, Kalisz - 53, Radom – 52, Chorzów – 51, Gdynia – 50. źródło: K. Brożek, Polscy lekarze na Górnym Śląsku i Śląsku Cieszyńskim od końca XIX do połowy XX wieku, Katowice 2009 r. 29 30 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej Aktualnie w Warszawie mieszka 18 402 lekarzy i lekarzy dentystów, a w Katowicach – 3434. W ciągu 80 lat w stolicy liczba lekarzy wzrosła blisko siedmiokrotnie i aż prawie 28 razy w przypadku Katowic. źródło: dane z rejestrów OIL w Warszawie i ŚIL – stan na 20. I. 2015 r. NASZE POCZĄTKI • Śląska Okręgowa Izba Lekarska w Katowicach (lata 1935 - 1951) pierwsze wybory do władz samorządu (maj 1935 r.) odbyły się w lokalu izby w Katowicach, Plac Wolności 8/1. • Krakowska Izba Lekarska (lata 1921-1939) - w jej ramach funkcjonowała Delegatura w Sosnowcu dla Zagłębia Dąbrowskiego. • Okręgowa Izba Lekarsko–Dentystyczna w Poznaniu (lata 1938-1951) do 1939 roku obejmująca woj. śląskie. • Okręgowa Izba Lekarsko–Dentystyczna w Krakowie, do 1939 roku należeli do niej lekarze dentyści z Zagłębia Dąbrowskiego i w latach 1945-1951 lekarze dentyści z woj. śląskiego. ŚLĄSKA IZBA LEKARSKA PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ • Po II wojnie światowej, w związku z powstaniem województwa śląsko – dąbrowskiego, lekarze obydwu regionów znaleźli się w jednej Izbie Lekarskiej Śląsko – Dąbrowskiej (uruchomiono ją 2 lutego 1945). • Likwidacja izb nastąpiła na mocy ustawy z 18 lipca 1950 r. (Dz.U.1950, nr 36, poz.326). • Likwidacja Śląsko-Dąbrowskiej Izby Lekarskiej zakończyła się 31 maja 1951 roku. Jej majątek został przejęty przez Związek Zawodowy Pracowników Służby Zdrowia. WŁADZE ŚLĄSKIEGO SAMORZĄDU LEKARSKIEGO • Pierwsze wybory do Śląskiej Okręgowej Izby Lekarskiej odbyły się 5 maja 1935 roku w Katowicach. Przewodniczącym Zarządu został Ignacy Nowak (1887-1966, lekarz ginekolog z Chorzowa), zastępcą – Maksymilian Wilimowski (1886-1951, lekarz chirurg z Katowic), drugim zastępcą był Jan Kubisz (1885-1948, lekarz chirurg z Cieszyna). • Wraz z wybuchem wojny izba przestała działać. • 2 lutego 1945 roku utworzono Izbę Lekarską Śląsko-Dąbrowską. Komisarycznym przewodniczącym został jej organizator Edward Hanke (18951975, lekarz ogólny z Chorzowa). W czerwcu 1945 roku ukonstytuował się Komisaryczny Zarząd Śląsko – Dąbrowskiej Izby Lekarskiej: przewodni- Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji czący – Kornel Michejda (1887-1960, chirurg pochodzący z Zaolzia), wiceprezesi: Edward Hanke, Kazimierz Golonka (1902-1979, lekarz neurolog i psychiatra z Katowic). • W sierpniu 1945 roku prezesem izby został Kazimierz Golonka (19021979, lekarz neurolog i psychiatra z Katowic). • Zarząd izby mianowany zarządzeniem ministra zdrowia z dnia 8 września 1947 roku ukonstytuował się następująco: przewodniczący Kazimierz Golonka, wiceprzewodniczący: Edward Hanke, Edward Cienciała (18921951, lekarz ogólny z Siemianowic Śląskich). • W 1951 roku izby lekarskie uległy likwidacji. ODRODZENIE SIĘ IZB LEKARSKICH W POLSCE Wizyta Papieża Jana Pawła II w Polsce w 1978 r. i słowa, z jakimi zwrócił się do milionów uczestników koncelebrowanych przez siebie mszy, wywołały szeroki oddźwięk społeczny. Na fali ogólnego poruszenia oraz coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej kraju, w połowie 1980 r. rozpoczęła się seria robotniczych strajków, które w efekcie doprowadziły do podpisania porozumień sierpniowych i powołania do życia ogólnopolskiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Związek stał się wielkim ruchem społeczno – niepodległościowym, który poruszył rzesze Polaków. Odżyły m.in. idee upowszechniania samorządności, zarówno terytorialnej, jak i zawodowej. Stan wojenny, wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 r. i trwający do 1983 r., uniemożliwił realizację tych idei. Jednakże w połowie lat 80. ub. wieku pojawił się sprzyjający klimat dla odrodzenia się samorządu lekarskiego. • I Zjazd Polskiego Towarzystwa Lekarskiego (1985 r.) jednogłośnie podjął uchwałę w sprawie reaktywacji izb. • Okazją do prac nad kształtem przyszłego samorządu stała się dyskusja nad założeniami do projektu ustawy o opiece zdrowotnej i zawodach medycznych. • 17 maja 1989 roku głosami posłów na Sejm IX Kadencji uchwalono ustawę o izbach lekarskich, która weszła w życie z dniem 1 stycznia 1990 roku. • Nowa ustawa o izbach lekarskich została przegłosowana przez Sejm RP po rozpatrzeniu poprawek Senatu 2 grudnia 2009 roku (Dz. U. z 2009, nr 219, poz. 1708). • Nowa ustawa zastąpiła wielokrotnie nowelizowaną ustawę z 1989 roku i zaczęła obowiązywać 1 stycznia 2010 roku. W przypadku, gdy nie podano innych źródeł – opracowanie na podstawie materiałów do książki „70 lat samorządu lekarskiego na Śląsku”, Katowice 2005 r. i opublikowanego w niej rozdziału „Tradycje Śląskiej Izby Lekarskiej do 1951 r.” autorstwa Krzysztofa Brożka. 31 32 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej Śląska Izba Lekarska w ujęciu historycznym Zanim powstała nasza Izba… Lata 80. to czas trudu i wyzwań, także dla całego środowiska medycznego. Lekarze przywołują w pamięci ten okres jako wymagający niecodziennego poświęcenia, ale i napawający optymizmem na lepsze jutro. Danuta Korniak związana ze Śląską Izbą Lekarską od momentu jej odrodzenia, wspomina. Na temat udziału NSZZ „Solidarność” w reaktywowaniu samorządu lekarzy i o śląskich lekarzach „Solidarności” napisali już w monografii wydanej z okazji 70-lecia samorządu lekarskiego na Śląsku – Kol. Elżbieta Seferowicz i Kol. Krzysztof Rajpert. 25 lat temu byłam lekarzem psychiatrą w Szpitalu w Chorzowie, gdzie pracuję do dziś. Na zebraniach przedstawicieli komisji zakładowych zespołów opieki zdrowotnej i komisji zakładowych Śląskiej Akademii Medycznej, odbywających się w siedzibie Regionu Śląsko-Dąbrowskiego „Solidarności”, dyskutowaliśmy, co zrobić, aby ideały „Solidarności” mogły zaistnieć również w powstającym samorządzie lekarskim. Nie mieliśmy doświadczenia samorządowego, niewielu lekarzy pamiętało Izbę, zanim została zlikwidowana. Ogromna wiara i nadzieja, jaka nam wtedy przyświecała, w wielu z nas zasiała niewyobrażalny dziś entuzjazm. Powstało Krajowe Biuro Wyborcze NSZZ „Solidarność” do spraw wyborów izb lekarskich. Miałam zaszczyt być przedstawicielem z naszego Regionu w tym Biurze. Początkowo jeździłam do Warszawy z Kol. Andrzejem Sośnierzem, który wówczas reprezentował kolejową służbę zdrowia. W pierwotnym projekcie miała powstać oddzielna Izba dla lekarzy pracujących w kolejowej służbie zdrowia. Z tego projektu ostatecznie zrezygnowano. Od tego czasu jeździłam do Warszawy sama. Wyjazdy odbywały się w wolne soboty, pociąg jechał w jedną stronę ponad pięć godzin. Zmęczona, ale pełna entuzjazmu przywoziłam do Katowic zdobytą wiedzę i całe torby plakatów oraz ulotek. Koszty podróży i materiałów wyborczych pokrywała „Solidarność”. Na zebraniach w Regionie przekazywałam wszystkie informacje i materiały przedstawi- Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji cielom poszczególnych komisji zakładowych, jeździłam na zebrania komisji do różnych miast naszego województwa, na które byłam zapraszana, a niekiedy wpraszałam się sama, aby dotrzeć do jak największego grona lekarzy. Po 9 listopada 1989 roku, kiedy odbył się I Okręgowy Zjazd Lekarzy w Katowicach, zaczęła się dla nas praca od podstaw. Dostaliśmy siedzibę na ul. Pocztowej, byłam w komisji odbierającej to pomieszczenie. Skrzypiące i kręte schody oraz wiele mankamentów w tamtym czasie nam nie przeszkadzało, bo cieszyliśmy się, że mamy gdzie rozpocząć działania. Tak jak wspomniałam na początku – nie mieliśmy żadnego doświadczenia samorządowego. W tej chwili wydawać się to może proste, jednak do wielu rozwiązań organizacyjnych dochodziliśmy sami, spędzając długie wieczorne godziny w mieszkaniu, niestety nieżyjącej już ówczesnej wiceprezes naszej Izby, Marii Klimowicz. Bardzo staraliśmy się pomagać prezesowi Zygfrydowi Wawrzynkowi. Nie jestem obiektywna w ocenie tego, co się udało, czy spełniły się nasze oczekiwania, ponieważ (przez to zaangażowanie, od pierwszych chwil) mam na pewno zbyt emocjonalny stosunek. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że poznałam wtedy wielu wspaniałych Ludzi. Stanisław Gołba aktywny działacz na rzecz odrodzenia się Śląskiej Izby Lekarskiej, wspomina okres reaktywacji. Uchwalenie przez Sejm Rzeczpospolitej Polskiej ustawy o reaktywowaniu samorządu lekarskiego przyjęto z wielką aprobatą w całym ówczesnym środowisku medycznym. W gronie zaprzyjaźnionych lekarzy zaczęliśmy więc tworzyć zręby komitetu organizacyjnego na terenie naszego województwa. Pełnienie w owym czasie funkcji sekretarza Zarządu Oddziału Polskiego Towarzystwa Lekarskiego w Katowicach znacznie ułatwiło mi nawiązanie kontaktów z przewodniczącymi kół terenowych Polskiego Towarzystwa Lekarskiego i organizowanie pierwszych zebrań wyborczych delegatów na Zjazd Okręgowy reaktywującego się samorządu lekarskiego. Z Warszawy dotarła do nas informacja o konieczności wyłonienia Komitetu Wyborczego oraz utworzenia regionów wyborczych w celu wyłonienia delegatów na I Okręgowy Zjazd Lekarzy województwa katowickiego. W skład utworzonego Komitetu weszli: doktor Maria Klimowicz, doktor Wojciech Matuszewski, doktor Andrzej Sielańczyk oraz ja. Sekretariat Komitetu Wyborczego bardzo sprawnie prowadziła magister Zofia Pleszczyk. Pra- 33 34 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej ca komitetu organizacyjnego przebiegała bardzo dobrze, ponieważ była oparta o struktury Zarządu Katowickiego Oddziału PTL. Ze strony Zarządów Kół Terenowych PTL otrzymaliśmy ogromną pomoc w organizowaniu regionów wyborczych w poszczególnych miastach województwa katowickiego. W czasie przeprowadzania wyborów delegatów spotkaliśmy się z wielką życzliwością i pomocą dyrektorów szpitali i kierowników Klinik Śląskiej Akademii Medycznej. I Okręgowy Zjazd Lekarzy odbył się 9 listopada 1989 roku w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu. Krajowy Zjazd Lekarzy miał miejsce w Warszawie, w dniach 10-12.12.1989 r. Naczelna Rada Lekarska na swym pierwszym posiedzeniu w dniu 18.12.1989 roku wybrała mnie swym wiceprezesem. Andrzej Sośnierz Utworzenie izb lekarskich, ich ukonstytuowanie, zorganizowanie biur i siedzib stworzyło warunki do dokumentowania ich działalności. Izby jednak nie pojawiły się nagle, nie zaistniały jak deus ex machina. Zanim pojawiły się biura, etaty i pieniądze, był czas działania wielu ludzi – entuzjastów, altruistów, społeczników, którzy, szczerze wierząc w sens zapowiadanych przemian, bezinteresownie włączyli się do działania. Inna rzecz czy ich entuzjazm, wiara w lepsze jutro ziściły się w dalszej rzeczywistości. Wtedy jednak wiara w pozytywny cel była wprost niezachwiana. Tak jak to zazwyczaj bywa z tego typu formą działań, mało kto zwracał uwagę na to, aby jakoś udokumentować mijające chwile, upamiętnić prawdziwe zasługi, zapamiętać prawdziwych twórców nowej rzeczywistości. Z biegiem lat – co też, niestety, nie jest zjawiskiem rzadkim – pojawiali się nowi bohaterowie, a prawdziwi kreatorzy zmian stopniowo odchodzili w cień. Postanowiłem spróbować odtworzyć w pamięci ten pierwszy, pionierski okres poprzedzający utworzenie izb lekarskich. Nie było to łatwe. I w mojej pamięci ten okres zasnuty już jest pewną mgiełką. Tym większy jest tego sens i tym pilniejsze jest utrwalenie tego właśnie czasu. Mam nadzieję, że to, co uda mi się wydobyć z pamięci, zostanie uzupełnione lub skorygowane przez biorących udział w opisywanych wydarzeniach czytelników tych wspomnień. A więc do rzeczy. Postulat reaktywowania izb lekarskich w Polsce od wielu lat pojawiał się w dyskusjach o kierunkach zmian systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Izby lekarskie postrzegane były między innymi jako sposób na uwolnienie decyzji Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji kadrowych w ochronie zdrowia spod wpływu władzy politycznej PZPR. Dla mnie osobiście był to wystarczający powód, aby rozpocząć aktywne działanie w celu reaktywowania izb. Inne zalety tej instytucji były dla mnie jednak dość mgliste. Zapowiedzi, że izby lekarskie mają szansę być w Polsce reaktywowane, spowodowały, że chyba wiosną 1989 roku zacząłem interesować się sprawą i szukać kontaktów. W ten sposób znalazłem się w gronie osób związanych ze związkiem zawodowym „Solidarność”. Pierwsze kontakty w tej sprawie nawiązałem z dr Elżbietą Seferowicz, wydaje mi się, że właśnie ona była naszym głównym inspiratorem w tym czasie. W małym gronie osób spotykaliśmy się w jakimś małym pomieszczeniu w Katowicach, w budynku u wylotu ulicy Kościuszki, należącym do ZOZ Katowice. W kilku spotkaniach uczestniczyli Danuta Korniak, Maria Klimowicz, Wojtek Marquardt i jeszcze dwie lekarki, chyba z Zawiercia, ale tego nie jestem pewien. Po uchwaleniu w maju 1989 roku ustawy o izbach lekarskich, z ramienia tego właśnie zespołu, wraz z Danką Korniak zostaliśmy delegowani do komitetu organizacyjnego izb lekarskich, którego pierwsze spotkanie odbyło się w Ministerstwie Zdrowia, 6 lipca 1989 roku. Tam poznaliśmy się wtedy z wieloma osobami, które później przez wiele lat stanowiły twardy trzon nowych izb. Nawiązaliśmy nowe przyjaźnie, nowe znajomości. Wtedy też zorientowałem się, że przesądzone jest utworzenie kolejowej izby lekarskiej, a jako lekarz pracujący w kolejowej służbie zdrowia będę należał do tej właśnie izby. W gronie lekarzy kolejowych od początku kwestionowaliśmy sens jej utworzenia. Od tego momentu, tj. od lipca 1989 roku swoją aktywność dzieliłem pomiędzy grupą założycielską izby kolejowej i grupą założycielską izby śląskiej. Siłą rzeczy zdecydowaną większość czasu pochłaniały mi sprawy związane z izbą kolejową. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy być aktywni przy jej tworzeniu, jednocześnie cały czas zamyślaliśmy, jak doprowadzić do tego, aby zmienić ustawę tak, aby ta izba nie musiała powstać. I ponownie pomocą w tej sprawie służyła Ela Seferowicz. Z tego okresu pamiętam dużą aktywność lekarzy kolejowych, między innymi dr Elżbiety Kwiecień, Juliany Starke-Kronfeld, Andrzeja Wcisły, Ewy Eder. Późną jesienią 1989 r. odbywały się kolejne zjazdy założycielskie izb. Zjazd założycielski izby kolejowej odbył się 6-7 listopada 1989 r. w Muszynie. Zgromadzeni tam lekarze postanowili nie wybierać władz izby okręgowej, ograniczając się do wybrania delegatów na Zjazd Krajowy, w nadziei na to, że lekarze kolejowi zostaną włączeni do izb okręgowych. Z ramienia tego Zjazdu zostałem delegowany do zreferowania naszego wniosku w Sejmowej Komisji Zdrowia, do której drogę utorowała nam nieoceniona Ela Seferowicz. Nasza determinacja i interwencja okazały się skuteczne i Sejm RP uchwalił nowelizację 35 36 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej ustawy w ten sposób, że lekarze kolejowi zostali włączeni do izb okręgowych. Duża aktywność lekarzy kolejowych spowodowała, że we władzach izby okręgowej i naczelnej byliśmy bardzo widoczni, zajmując szereg ważnych funkcji na różnych szczeblach i w różnych organach statutowych. Po likwidacji izby kolejowej z pełną determinacją włączyłem się w działania izby okręgowej, zostałem też wybrany członkiem Naczelnej Rady Lekarskiej. W międzyczasie, kiedy sprawy izby kolejowej absorbowały dużą część mojego czasu, w gronie założycieli izby okręgowej pojawiło się szereg nowych, aktywnych osób. Poza wspomnianymi już: Danką Korniak, Marią Klimowicz i Wojtkiem Marquardtem, w pamięci z tego okresu odcisnęła mi się aktywność Jacka Kozakiewicza, Zygfryda Wawrzynka, Krzysztofa Rajperta. Słuchając wypowiedzi, czytając wspomnienia niektórych osób, można odnieść wrażenie, że powstanie izb lekarskich odbywało się przy powszechnym entuzjazmie i aplauzie. Tak jednak nie było. Byliśmy postrzegani przez część działaczy dotychczasowych organizacji lekarskich jako zagrożenie dla ich pozycji i wpływów. W szczególności taką zdystansowaną postawę zajęło wobec nas Polskie Towarzystwo Lekarskie. Będąc tego świadomymi, staraliśmy się stopniowo poprawiać nasze wzajemne relacje i wciągać osoby spoza naszego ścisłego, najbardziej aktywnego grona do działania wewnątrz struktur izby. Lody powoli były przełamywane, tak, że osoby te znalazły się nawet we władzach już w I kadencji izby okręgowej. Oglądając się wstecz, z perspektywy czasu wyraźnie widać, jak bardzo spontaniczna i autentyczna była działalność izby w tym pierwszym okresie jej funkcjonowania. Z pełną odpowiedzialnością mogę też powiedzieć, że w tym czasie izba była autentycznie wolną, suwerenną organizacją, która miała prawdziwy wpływ na wydarzenia. Ta wolność i autentyczność niepokoiła inne organizacje i instytucje, w tym również środowiska polityczne. Uchwalony przez izby kodeks etyki lekarskiej był głosem prawdziwie wolnego środowiska lekarskiego, a jego ustalenia wzbudziły co najmniej niechęć środowisk lewicowych. W ciągu kolejnych lat widoczny był wysiłek różnych środowisk i organizacji, aby uzyskać większy wpływ na to, co się dzieje w izbach. Niestety, wysiłki te zostały częściowo uwieńczone sukcesem, ale to już inna historia. Zdaję sobie sprawę, że z pewnością w swoich wspomnieniach pominąłem szereg osób i zdarzeń. Warto, aby uczestnicy tego pierwszego czasu spontanicznej działalności przywołali i utrwalili wspomnienie osób i zdarzeń, których śladu nie ma nigdzie indziej, niż tylko w ludzkiej pamięci. Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji Grzegorz Opala Refleksje na 25-lecie odrodzenia śląskiego samorządu lekarskiego Bez przemian prowadzących do odzyskania wolności i możliwości budowy niepodległego państwa nie byłoby odrodzenia samorządu lekarskiego, przywrócenia Izb Lekarskich. Nauka samorządności w duchu solidarności Zarówno w okresie 16 miesięcy aktywnych i dynamicznych działań związanych z zakładaniem niezależnych i samorządnych związków zawodowych, jak i w okresie stanu wojennego i degrengolady lat 80-tych, należy podkreślić aktywny udział lekarzy. Tworzyliśmy niezależne działania na każdym etapie tego okresu. Rok 1989 nie tylko nie kończył tego czasu, ale postawił środowisko przed nowymi wyzwaniami związanymi z powołaniem, organizacją Izb Lekarskich, którym nadano nowy wymiar, odwołujący się do tradycji i wartości. Na każdym etapie zdarzeń lekarze byli świadomi, że bez całościowych zmian funkcjonowania państwa, bez niezależnego głosu obywateli, bez zmian prawa i jego przestrzegania, bez prozdrowotnych działań państwa nie będzie miejsca dla godnego wykonywania zawodu lekarza i służby dla społeczeństwa i chorych. Podkreślam: godnego wykonywania zawodu z koniecznością uwzględnienia problemu niezależności materialnej. Świadomość uwarunkowań skłaniała nas do zaangażowania wychodzącego daleko poza problemy bezpośrednio związane z naszym zawodem. Kiedy powołaliśmy na Śląskiej Akademii Medycznej niezależny samorządny związek zawodowy, który później przyjął nazwę „Solidarność” i zarejestrowaliśmy się w Jastrzębiu, to, niezależnie od intensywnej pracy organizacyjnej na Akademii i w środowisku służby zdrowia, oddelegowaliśmy tam kolejno dr. Jerzego Kurkowskiego, dr Hankę Wojciechowską-Wiejową i Zbigniewa Janosa. Byli potrzebni, by pomóc zorganizować podstawową administrację i pomóc przy nauce zasad prowadzenia zebrań, głosowań tajnych i jawnych, wniosków itp. Dzisiaj wydaje się to niezrozumiałe, ale po czasach dominacji modelu zarządzania i przebiegu zebrań komunistycznej partii potrzebna była informacja i szkolenie. W działaniach uczelnianych, mających znaczenie dla całego śro- 37 38 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej dowiska medycznego w województwie, najważniejszą sprawą stała się zmiana władz. Pierwszym krokiem było odwołanie ówczesnego rektora Jana Jonka, zwanego „Bokassą”. Było to możliwe wyłącznie przy udziale profesorów, członków Senatu i Rad Wydziałów. Znaleźliśmy sojuszników, do których należy zaliczyć przede wszystkim prof. prof. Zygmunta Górkę, Tadeusza Ginkę, Władysława Nasiłowskiego, Stanisława Nowaka, Tadeusza Paliwodę, Stanisława Szyszko, Jerzego Zielińskiego oraz prof. Annę Dyaczyńską-Herman. Na poprzedzających posiedzenie poufnych spotkaniach przygotowaliśmy poparcie większości obecnych, a wniosek o odwołanie postawił prof. Zygmunt Górka. Kiedy odwołanie stało się faktem, następnym krokiem były wybory, pierwsze demokratyczne wybory Rektora przez demokratycznie wybieranych delegatów. Zebranie delegatów odbywało się w sali widowiskowej w Zabrzu. Pełna sala delegatów, długotrwałe procedury, liczne głosy, spory i mimo wszystko sprawne prowadzenie. Kandydatów było dwóch – prof. Zbigniew Herman i prof. Stanisław Szyszko. Nieco więcej głosów uzyskał prof. Zbigniew Herman i został pierwszym demokratycznie wybranym Rektorem. Potem miały miejsce wybory do Senatu, do którego mandaty uzyskali nowi kandydaci cieszący się zaufaniem i poparciem swoich środowisk. Prorektorami zostali profesorowie: Tadeusz Ginko, Zygmunt Górka i Jerzy Zieliński, a dziekanem Wydziału Lekarskiego w Katowicach - prof. Władysław Nasiłowski, prodziekanem Stanisław Nowak. To wydarzenie i dokonane zmiany były śledzone przez całe środowisko i były dobrym sygnałem dla innych, że nastąpił czas zmian i że dokonanie zmian jest możliwe. Coraz więcej ludzi, nawet tych, którym kiedyś w wyniku różnych form presji lub ofert połamano kręgosłupy moralne, prostowało się, opadał też strach. Odwołanie rektora Jonka poparł także ówczesny sekretarz Komitetu Uczelnianego PZPR, prof. Jan Sroczyński. Wrzało również w środowisku studenckim. Był to także czas powołania niezależnej organizacji studenckiej. Niezależne Zrzeszenie Studentów tworzyli na naszej Uczelni: Romuald Cichoń, Krzysztof Gołba, Zenon Halaba (przewodniczący), Irena Kawulok i Wojciech Pluskiewicz. Rosła liczba członków związku. Przygotowywano wybory do Komisji Zakładowej na Uczelni. Członkami uczelnianej organizacji byli wszyscy pracownicy zakładów teoretycznych i szpitali – pracownicy naukowi, lekarze, pielęgniarki, salowe, pracownicy techniczni, administracja. Związek był ponadbranżowy. To wskazywało, że problemy, które mamy do rozwiązania, wychodzą poza partykularne interesy grup zawodowych i musimy widzieć uczelnię jako całość przy uwzględnieniu odrębności realizowanych w poszczególnych sekcjach, pracowników nauki czy służby zdrowia. Jako „Solidarność” ŚlAM staliśmy się w ten sposób jedną z najliczniejszych organizacji związkowych na Śląsku. Teraz trzeba było sprostać nie tylko nowym Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji wyzwaniom merytorycznym, ale przede wszystkim organizacyjnym. Wszystko wykonywaliśmy sami, bez obsługi administracyjnej. To miało ogromne zalety, bo nabywaliśmy umiejętności nieodzowne w pełnieniu funkcji kierowniczych. Na początku grudnia 1980 zakończyliśmy wielostopniowe wybory. Wybrane zostało prezydium KZ. Zostałem wybrany przewodniczącym, dr n. med. Elżbieta Mansfeld wiceprzewodniczącą, dr n. med. Jacek Kozakiewicz sekretarzem i dr n. med. Krzysztof Jarczok skarbnikiem. Rozpoczynamy pierwszą kadencję. Ogrom zadań na Uczelni, w służbie zdrowia, w województwie, w państwie. To wszystko w atmosferze polaryzacji stanowisk, napięć w kraju i na uczelni, ale krok po kroku realizujemy wiele przyjętych założeń programowych. Jurek Kurkowski zostaje wybrany członkiem Zarządu Regionu i przewodniczącym sekcji zdrowia, obaj zostajemy delegatami na I Krajowy Zjazd NSZZ „Solidarność” w Gdańsku (1 mandat na 10 000 członków). Delegatami byli także inni lekarze – Antoni Górka, Krzysztof Rajpert, Krzysztof Rytwiński, Elżbieta Seferowicz oraz pielęgniarka Anna Malich. Mieliśmy świadomość, że teraz musimy zmierzyć się z problemami naprawy Polski. Główny program Związku „Solidarność”, który określił się jako Ruch Społeczny, ostatecznie przyjęty na drugiej turze Zjazdu we wrześniu, to Samorządna Rzeczpospolita. Zjazd pracował w Komisjach. W Komisji Programowej opracowano przyjęty przez Zjazd program ochrony zdrowia, w którym wskazano na potrzebę przywrócenia i utworzenia samorządów lekarskiego, pielęgniarskiego i aptekarskiego. Po Zjeździe w kolejnych miesiącach, zarówno poszerzanie samorządności, jak i niezależności, nasila konflikt z Partią. Postulat wolnych sobót (tak, tak, soboty były pracujące) i żądanie dostępu do telewizji (Rakowski - kto ma telewizję, ten ma władzę) nasilają kampanię przeciw „Solidarności”. Zaczyna brakować żywności (kolejki od 4.00 rano), benzyny (tankowanie nocą po staniu w długich kolejkach). Partia stara się zmęczyć społeczeństwo i zastraszyć (wejdą Sowieci). W tej atmosferze działamy pełną parą. Reformujemy Uczelnię, likwidując Instytuty jako piramidę kontroli i nadzoru nad pracownikami, zmieniamy statut Uczelni, jako członkowie Komisji Koordynacyjnej Akademii Medycznych prowadzimy rozmowy z Ministerstwem Zdrowia w sprawie koniecznych zmian w uczelniach medycznych i szpitalach klinicznych, nadzoru nad procesem rekrutacji i zniesienia punktów preferencyjnych przy przyjęciu na studia, uczestniczymy w pracach nad reformą służby zdrowia i ustawą o szkolnictwie wyższym. Partia coraz bardziej boi się rozwoju działalności merytorycznej i stabilizacji zmian. Nasila prowokacje, licząc na reakcję bardziej radykalnych środowisk. Przybiera na sile konflikt w sprawie ustawy o szkolnictwie wyższym. W grudniu, w niedzielę, trzynastego, zostaje ogłoszony stan wojenny. Wśród internowanych są lekarze i studenci. 39 40 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej Kończy się pierwszy etap przemian, przemian świadomości, pierwszych działań samodzielnych i niezależnych, działań samorządnych i samorządowych. Był to czas intensywnej nauki i pierwszych praktycznych sprawdzianów odpowiedzialnego zarządzania, kierowania zespołami ludzkimi oraz przygotowywania, a następnie realizowania przyjętych programów. Pokazując głównie środowisko związane z Uczelnią, chciałbym mocno podkreślić, że te same zjawiska przemian i zmian w świadomości, kształtowania własnych charakterów i praktyczne nabywanie umiejętności, mają miejsce we wszystkich większych i mniejszych jednostkach służby zdrowia. Oczywiście duże jednostki, jak Repty czy Instytut Onkologii w Gliwicach, podobnie jak ŚlAM, były bardziej widoczne. Nauka godnej postawy lekarza w sytuacji zagrożenia wolności lub represji Zabici, ranni, tysiące internowanych. Dzień po dniu powtarzające się pacyfikacje strajkujących kopalń i hut. Strzelają do górników w Jastrzębiu na „Manifeście”, są ranni. Następnego dnia, 16 grudnia ma miejsce pacyfikacja KWK „Wujek”. Górnicy bronią wolności, solidarności, godności i naszych praw. I tym słychać strzały, ale teraz pluton specjalny strzela, żeby zabić. Jasno na to wskazują strzały w głowę i klatkę piersiową. Na pierwszej linii pomocy na terenie kopalni są lekarze i pielęgniarki. Są zabici i ranni górnicy. Rannych trzeba transportować do wyznaczonych i kontrolowanych przez SB zmilitaryzowanych szpitali MSW i Szpitala Górniczego w Ochojcu. W obu nie ma torakochirurgii i neurochirurgii. W Ochojcu rannych w głowę operuje prof. Andrzej Łępkowski, laryngolog. Wysyłamy na pomoc z CSK neurochirurgów, dr. Piotra Bażowskiego i dr. Jerzego Stasiaka z pielęgniarkami operacyjnymi i narzędziami. Szpital CSK jest w pełni przygotowany do przyjęcia rannych. Dr Marek Rudnicki nadaje przez radiostację „komunikat – rozkaz”, by od tej chwili wszystkich rannych kierować do CSK. Karetki reagują natychmiast. Wielu rannym udaje się uniknąć identyfikacji przez SB. We wszystkich miejscowościach, wszędzie tam, gdzie zaistniała potrzeba, miała miejsce pełna kompetencji i ofiarności pomoc służby zdrowia poszkodowanym w różnym zakresie. Liczba uwięzionych i internowanych, zwolnionych z pracy i poszkodowanych w różny sposób jest ogromna. Z pomocą Kościoła powstają w poszczególnych Diecezjach Biskupie Komitety Pomocy Uwięzionym i Internowanym. Potrzebna jest pomoc charytatywna, prawna i medyczna. W każdym z nich działają sekcje lekarskie. W Katowicach w sekcji lekarskiej, którą kierowałem od początku, działają: śp. Maria Klimowicz, śp. Janusz Makieło, Elżbieta Mans- Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji feld, Andrzej Prajsner, Marek Rudnicki, Barbara Solecka, Maria Stanecka i Michał Tendera. Z komitetem w Katowicach współpracują pracownicy służby zdrowia z innych miast: Anna Knysok, Iwona i Andrzej Świętochowscy, Wojciech Grzywna, Andrzej Jan Wieja. W ramach działania sekcji organizowano pomoc lekarską dla rodzin internowanych i rannych, przygotowywano medyczne uzasadnienia do interwencji i starań o zwolnienie internowanego z powodów zdrowotnych. Organizowano oględziny w każdym przypadku urazów w następstwie pobicia przez milicję. Dla członków sekcji to codzienne lub przypadające kilka razy w tygodniu dyżury w Komitecie. Wśród aresztowanych znajduje się lekarz, Bogusław Choina, skazany na 6 lat więzienia za podjęcie działalności opozycyjnej w stanie wojennym. Internowani są lekarze: Jerzy Kurkowski, Iwona Świętochowska i studenci: Krzysztof Gołba, Piotr Janas i Irena Kubalok. Odrębną formą pomocy były konsultacje internowanych przywożonych do szpitali. W każdym przypadku starano się uzasadnić konieczność hospitalizacji, by choć na pewien czas uwolnić ich od internowania lub stworzyć podstawy do wystąpienia o zwolnienie z więzienia czy obozu internowania. W innych przypadkach hospitalizacje były formą ochrony przed internowaniem lub uwięzieniem, mimo zastraszania przez SB. Zaczyna napływać pomoc lekowa, sprzętowa i materialna z państw zachodnich. Wielu lekarzy różnymi kanałami organizuje pomoc bezpośrednio dla szpitali, większość współpracuje z Komisją Charytatywną Episkopatu i z Caritasem. Także w tym zakresie ofiarnie pracują lekarze, pielęgniarki i farmaceuci. Powstaje apteka leków z darów. To żmudna praca, gdyż część leków jest częściowo zużyta, a nawet przedatowana. Wszędzie praca ma charakter społeczny. Działalność w tym okresie to kolejny etap rozwoju samorządnego i niezależnego działania pracowników służby zdrowia w warunkach ryzyka. To również okres wspaniałych postaw lekarzy wiernych przysiędze Hipokratesa. To hartowanie systemu wartości w trudnym czasie. Zdaliśmy egzamin w tym najtrudniejszym okresie weryfikacji postaw i solidarności z potrzebującymi nie tylko lekarskiej pomocy. Działalność konspiracyjna – kontynuacja obywatelskiej niezależności i wolności W działalności konspiracyjnej uczestniczyło wielu lekarzy i innych pracowników służby zdrowia. Część współorganizowała struktury podziemne dla utrzymania niezależnych form działania i trwałego bojkotu stanu wojennego i junty 41 42 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej wojskowej Jaruzelskiego, w tym głównie konspiracyjne drukarnie i wydawnictwa niezbędne dla funkcjonowania informacji niezależnej od reżimowej propagandy. Starano się ostrożnie organizować łączność pomiędzy poszczególnym grupami, zdając sobie sprawę, że wiele z nich jest inwigilowanych przez SB. W strukturach podziemnych w siedmioosobowej Regionalnej Komisji Koordynacyjnej kierowanej przez Jerzego Buzka było 2 lekarzy – Krzysztof Rajpert i Grzegorz Opala, później Elżbieta Seferowicz. Inni funkcjonowali w swoich zawodowych zespołach, pracując nad oceną aktualnej sytuacji i przygotowując potrzebne reformy, w tym oczywiście także reformę służby zdrowia. Obok struktur działalności podziemnej miały miejsce również i inne formy działalności niezależnej. Rozwijała się kultura niezależna. Powstało Duszpasterstwo Akademickie Pracowników Nauki, które dzięki pracy księży Oskara Thomasa i Stanisława Puchały pozwalało nam wzmacniać się nie tylko duchowo. Przyjęty program wykładów prowadzonych raz w tygodniu przez poszczególnie uczelnie stał się w ciągu tych lat drugim uniwersytetem. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna i niszcząca polityka Jaruzelskiego prowadziły do narastania oporu i stopniowego słabnięcia władzy. Zaczynają się strajki. Strajk w Jastrzębiu medycznie zabezpieczają Krzysztof Gołba, Władysław Kostrzewski, Krzysztof Rajpert, Elżbieta Seferowicz. Czas lat 80-tych wskazywał na konieczność coraz lepszego przygotowania do kolejnego etapu. Nie wszyscy wytrzymali ten wydłużony okres działalności, ale wszyscy już byli lepiej przygotowani do ostatniego etapu, do kontraktowych wyborów 4 czerwca 1989 roku. W ogólnej degrengoladzie lat 80-tych działaliśmy, pomagaliśmy, uczyliśmy się, przygotowywaliśmy reformy, by jak najlepiej zrealizować przygotowany program. Mamy wolność, czas na przystąpienie do egzaminu. Czas reaktywować samorząd lekarski Zmiany zachodzą szybko. Zaczyna legalnie działać „Solidarność”. Przewodniczącym Regionalnej Służby Zdrowia zostaje Krzysztof Rajpert. Na Zjeździe Krajowej Komisji Koordynacyjnej Służby Zdrowia naszymi delegatami są: Michał Czober, śp. Janusz Huzarski, Marek Jasiński, Władysław Kostrzewski, Marek Neuman, Elżbieta Mansfeld, Elżbieta Seferowicz. W wyborach do Sejmu posłanką i następnie wiceprzewodniczącą Sejmowej Komisji Zdrowia została wybrana Elżbieta Seferowicz, która pracowała również w powołanym przez Radę Państwa Komitecie Organizacyjnym Izb Lekarskich. Skończył się czas dojrzewania do samorządności i wolności, rozpoczął się egzamin dyplomowy – powołanie Izby Lekarskiej. Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji W tym czasie jestem w USA i docierają do mnie wieści jedynie w szczątkowej formie. Nie ma jeszcze łączności internetowej. Wracam na jesieni 1991 roku na zorganizowany i częściowo uporządkowany teren. W Katowicach działa Śląska Izba Lekarska po kierunkiem prezesa Zygfryda Wawrzynka. Zygmunt Woźniczka Środowisko lekarskie na Górnym Śląsku Górny Śląsk był przez wieki obszarem pogranicza. Przebiegały tutaj granice państwowe Niemiec, zaboru rosyjskiego i austriackiego oraz ścierały się ich wpływy polityczne i kulturowe. Na obszarze tym toczyła się przede wszystkim ostra rywalizacja polsko-niemiecka na płaszczyźnie politycznej, gospodarczej i kulturalnej. W wyniku celowej polityki niemieckiej hamowano na tym terenie awans społeczny Ślązaków i rozwój miejscowej inteligencji. Ślązak był spychany na gorsze stanowiska – górnika, hutnika, jedyną dopuszczalną dla niego drogą awansu była kariera duchownego. Stąd dużą rolę odgrywała na Górnym Śląsku, przed 1922 rokiem, jak i potem, inteligencja napływowa z innych regionów kraju, a przede wszystkim z Wielkopolski. Wśród nich był i dr Andrzej Mielęcki, który przez 21 lat mieszkał i miał praktykę lekarską w Katowicach. Polscy lekarze byli w tym czasie jednymi z nielicznych przedstawicieli polskiej inteligencji wśród śląskiego ludu robotniczego. Wielu z nich aktywnie angażowało się w działalność społeczną czy kulturalną. Przykładowo wspomniany już dr Mielęcki, który ponadto włączył się aktywnie w działalność niepodległościową przed I Powstaniem Śląskim w 1919 roku oraz po nim. Od 1922 r. Górny Śląsk, w wyniku Powstań Śląskich, plebiscytu, decyzją wielkich mocarstw w Genewie został podzielony między Polskę, Niemcy i Czechosłowację. Na terenach przyznanych Polsce powstało województwo śląskie. Nadano mu statut organiczny, na mocy którego posiadało ono wiele przywilejów przysługujących obszarom autonomicznym – w tym Sejm Śląski, Skarb Śląski, granicę celną, odrębne ustawodawstwo etc. 43 44 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej W okresie międzywojennym na terenie województwa śląskiego lekarze tworzyli ważną i dobrze zorganizowaną grupę opiniotwórczą. Miała ona wpływ na miejscowe społeczeństwo. W tej sytuacji władze polskie starały się ograniczać liczbę lekarzy niemieckich, a zwiększać liczbę polskich. Było to ważnym elementem prowadzonej przez wojewodę, Michała Grażyńskiego polityki polonizacji. Ponadto środowisko lekarskie było ważnym elementem rozwoju kulturalnego regionu. Pod względem rozwoju służby zdrowia i liczby lekarzy województwo śląskie było w czołówce ogólnokrajowej. W roku 1922 było tam 66 zakładów lecznictwa zamkniętego (szpitale, kliniki), w tym 17 szpitali państwowych, w 1938 r. było 55 zakładów lecznictwa zamkniętego i 10 tys. łóżek, co dawało bardzo wysoką przeciętną, tj. 77,1 łóżka na 10 tys. mieszkańców. W tym czasie w Warszawie na tę samą liczbę mieszkańców przypadały 59,4 łóżka, w województwie warszawskim – 20,6; poznańskim – 39,4, a najmniej w woj. wołyńskim, bo zaledwie – 4,9. Pod względem liczby ośrodków lecznictwa zamkniętego województwo śląskie przodowało w kraju obok województwa warszawskiego i poznańskiego. Podobnie pod względem liczby lekarzy (na 10 tys. mieszkańców) nie odbiegało od średniej krajowej. W 1923 r. w województwie pracowało 282 lekarzy, a w roku 1936 już 478. W pierwszych latach istnienia województwa śląskiego większość lekarzy była pochodzenia niemieckiego, ale z biegiem czasu rosła liczba lekarzy polskich. W 1927 r. Polacy stanowili 55% kadry lekarskiej, a w 1934 r. już 71%. Po 1945 roku cały Górny Śląsk znalazł się w graniach Polski. Silna koncentracja przemysłu doprowadziła do rozbudowy szkolnictwa zawodowego kosztem ogólnokształcącego, podejmowano działania na rzecz wydobycia węgla, produkcji, wykonania planu. Utrwalano w ten sposób surowcowo-przetwórczą monokulturę regionu, która wyznaczała kulturze podrzędną rolę. Szkolnictwo, kultura, służba zdrowia pozostały na dalszym planie, podporządkowane potrzebom rozwoju dominującego w tym regionie sektora oraz panującej biurokracji partyjno-gospodarczej. Miejscowa społeczność została w dużej mierze sprowadzona do wymiaru prostej siły roboczej. Procesy te utrwala także migracja na Śląsk rzeszy ludności poszukującej tu pracy. Ludność ta pochodziła najczęściej z małych miasteczek i wsi, a tym samym w większości nie była przystosowana do uczestniczenia w kulturze. Niemniej jednak wraz z rozbudową przemysłu nastąpił tutaj rozwój służby zdrowia. Władze, chcąc utrzymać na wysokim poziomie wydobycie węgla i produkcję przemysłową, zmuszone były dbać o zdrowie ciężko pracujących ludzi. W 1950 roku przy większych kopalniach zaczęły powstawać pierwsze ambulatoria. Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji W 1939 r. Polska posiadała 12 600 lekarzy, w roku 1945 nie doliczono się nawet 6 tysięcy. W 1945 r. w województwie śląsko - dąbrowskim było 773 lekarzy. Także z 55 szpitali z 10 174 łóżkami przejęto po wojnie zaledwie 33 obiekty z 4035 łóżkami. Jednak szybko zaczęto rozbudowywać lecznictwo. W 1952 były w województwie już 63 szpitale (bez Akademii Medycznej i Instytutu Onkologii) mające 13 432 łóżka, natomiast w 1965 r. aż 89 szpitali z 21 322 łóżkami. Liczba lekarzy wzrosła z 773 w 1945 r. do 4373 w roku 1965 i procesy te utrzymały się w latach następnych. Stworzono sieć stacji sanitarno-epidemiologicznych, np. w 1965 r. obejmowała ona Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną, 31 stacji terenowych i 175 lekarzy. W okresie narastającego wyżu demograficznego wiele miejsca poświecono opiece nad młodzieżą, organizując przychodnie szkolne. Roztoczono opiekę nad matką i dzieckiem, np. w 1965 r. istniało już 177 poradni „K” (dla kobiet ciężarnych i ze schorzeniami ginekologicznymi), 186 poradni „D” (dla dzieci zdrowych) i 192 poradnie „D1” (dla dzieci chorych). Walkę z gruźlicą uznano po 1945 r. za jedno z najważniejszych zadań. W 1946 r. uruchomiono Wojewódzką Przychodnię Przeciwgruźliczą jako pierwszą z przychodni wojewódzkich w ogóle. Początkowo w poradni było 28 łóżek, w 1965 r. już 46. Znacząco zwiększyła się także liczba łóżek w oddziałach i szpitalach przeciwgruźliczych z 1041 w 1953 r. do 1947 w 1965 r. Rozbudowano sanatoria, a jednym z symboli tych działań był Śląski Ośrodek Rehabilitacji Dzieci w Rabce, liczący 735 łóżek i zbudowany w 1949 roku za fundusze zebrane ze składek społeczeństwa Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Podjęto walkę z patologiami takimi jak alkoholizm i zaczęto przykładać większą wagę do leczenia chorób psychicznych. Powstały w 1946 r. Instytut Higieny Psychicznej w Katowicach, który został przekształcony w 1950 roku w Wojewódzką Przychodnię Zdrowia Psychicznego. Rozbudowując lecznictwo, dbano również o prestiż zawodu lekarza. Po wojnie ważną rolę w rozbudowie środowiska medycznego na Górnym Śląsku odgrywali lekarze z innych regionów kraju, a w szczególności ze Lwowa. Ci ostatni stanowili 30% środowiska lekarskiego w regionie. Wysiedleni ze swojego rodzimego miasta, kontynuowali tutaj piękną tradycję medycyny lwowskiej, liczącej się w skali kraju, jak i Europy. Silne środowisko lekarskie, trochę wbrew władzy, dbało o rozwój intelektualny regionu. W ten sposób odgrywało ważną rolę w budowaniu środowiska humanistycznego na tym obszarze. Bardzo ważne dla kształtowania środowiska medycznego na Górnym Śląsku było powstanie Akademii Medycznej. Istotny wkład w to przedsięwzięcie mieli 45 46 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej profesorowie ze Lwowa. W maju 1945 roku zawiązał się w Katowicach Obywatelski Komitet Przygotowawczy Uniwersytetu Śląskiego, którego celem było możliwie jak najszybsze uruchomienie tak bardzo potrzebnej dla Śląska uczelni. Wśród członków Komitetu znalazł się rodowity lwowianin, prof. dr Stanisław Laskownicki. Urodził się i wychował we Lwowie, gdzie ukończył studia medyczne na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Potem pracował w Klinice Chirurgicznej Uniwersytetu Jana Kazimierza, którą kierował prof. Ludwik Rydygier, jeden z najwybitniejszych chirurgów w historii polskiej medycyny. W okresie międzywojennym należał do najbardziej znanych polskich urologów. Ostatecznie do powołania uniwersytetu na Górnym Śląsku nie doszło. Ważna była niechęć Krakowa, aby nie mieć pod bokiem konkurenta oraz potrzeba, by zbudować taką placówkę we Wrocławiu. W roku 1946 r. zrodził się pomysł utworzenia na bazie powołanego przed wojną w Katowicach Wyższego Studium Społeczno-Gospodarczego Akademii Społeczno-Lekarskiej z wydziałami ekonomicznym, prawnym i medycznym. W grupie inicjatywnej znaleźli się byli pracownicy Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie: doc. dr Wiktor Bross i prof. dr Zdzisław Steusing. Do powołania tej uczelni również nie doszło, wobec sprzeciwu Ministerstwa Oświaty i wycofania poparcia przez gen. Aleksandra Zawadzkiego, wojewodę śląsko-dąbrowskiego. Ostatecznie jesienią 1948 roku uruchomiono w Zabrzu-Rokitnicy Akademię Lekarską, która w roku 1950 otrzymała nazwę Śląskiej Akademii Medycznej. Udział lwowian w tworzeniu tej uczelni i w jej początkowej działalności był decydujący. Pierwszym dyrektorem administracyjnym Akademii został dr med. Marian Geissler, a zastępcą przewodniczącego Komisji do spraw Planowania Przestrzennego – prof. dr Franciszek Groër. Z biegiem lat Śląska Akademia Medyczna, a obecnie Śląski Uniwersytet Medyczny, stały się jedną z najważniejszych uczelni medycznych w kraju i odegrały w okresie całego półwiecza bardzo ważną rolę w kształtowaniu się środowiska medycznego na Górnym Śląsku. Pozwoliło to na zbudowanie w regionie jednego z najsilniejszych w Polsce środowisk medycznych. Prof. Zbigniew Religa 15 sierpnia 1985 roku w Klinice Kardiochirurgii WOK, przekształconej w następnych latach w Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu, przeprowadził pierwszą operację na sercu. 5 listopada 1985 r. zespół lekarzy pod kierunkiem prof. Religi przeprowadził tam pierwszy w Polsce udany zabieg przeszczepienia serca. Śląskie Centrum Chorób Serca jest dzisiaj symbolem nowoczesności śląskiej medycyny i jednym z symboli nowoczesności regionu. Silną pozycję środowiska medycznego w regionie i kraju buduje lekarski samorząd. Początki Śląskiej Izby Lekarskiej sięgają 1934 roku. Wznowiła Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji działalność po II wojnie światowej, niemniej jednak w 1951 roku, w ramach likwidowania przez władze komunistyczne samorządu lekarskiego, została rozwiązana. W 1989 roku na fali odnowy doszło do jej odrodzenia. 17 maja tegoż roku Sejm przyjął ustawę o izbach lekarskich. Weszła ona w życie w 1990 roku. Od tego czasu przewodniczącymi w Śląskiej Izbie Lekarskiej byli: dr Zygfryd Wawrzynek (1989-1993), dr Wojciech Marquardt (19932001), dr Maciej Hamankiewicz (2001-2009). Obecnie prezesem od 2009 r. jest dr Jacek Kozakiewicz. Śląska Izba Lekarska skupia obecnie ponad szesnaście tysięcy lekarzy i dentystów, w tym ponad dwustu profesorów belwederskich i niewielu mniej doktorów habilitowanych, i jest drugą co do wielkości w kraju. Wieloletnie działanie środowiska medycznego wespół ze środowiskami technicznymi i humanistycznymi pozwoliło na zmianę i unowocześnienie struktury społeczno-zawodowej Górnego Śląska. Region, kojarzony do tej pory z wydobyciem węgla i ciężkim przemysłem, stał się również miejscem, gdzie rozwijała się nauka, a obok górników coraz większą rolę odgrywali ludzie wykształceni i najnowocześniejsze dziedziny nauki i techniki. Doktor Andrzej Mielęcki Na Górnym Śląsku w XIX, jak i w pierwszej połowie XX wieku władze niemieckie prowadziły systematyczną politykę germanizacji. Ważną rolę w tym procesie odgrywała, sprowadzana często z głębi Niemiec, inteligencja. Utrudniano, wręcz uniemożliwiano miejscowym Ślązakom awans społeczny poza niemiecką grupą narodowościową. Aby awansować, należało zdeklarować się jako Niemiec, w przeciwnym wypadku pozostawało się na dole drabiny społecznej, zostając górnikiem czy hutnikiem. Jedyną drogą awansu dla miejscowych była kariera duchownego. Ślązaków traktowano w większości jako ciemny lud roboczy. W tej sytuacji wielką rolę w krzewieniu żywiołu polskiego na Górnym Śląsku odgrywała polska inteligencja napływowa. Najwięcej przybyło jej z terenów Wielkopolski znajdującej się w zaborze pruskim, a więc mającej bliższy kontakt z Górnym Śląskiem. Jednym z przedstawicieli tej napływowej wielkopolskiej inteligencji był dr Andrzej Mielęcki. Tutaj przyszło mu pełnić, obok wyuczonego zawodu lekarza, rolę propagatora polskiej kultury. Mielęcki bardzo dobrze czuł się w tej roli, aktywnie działając w polskich organizacjach społecznych, a potem politycznych i wojskowych. Doktor Andrzej Mielęcki urodził się w 1864 roku w rodzinie ziemiańskiej w majątku Hucisko w powiecie piotrkowskim. Gdy miał rok, jego rodzice – Maria i Tertulian – przenieśli się do Koźminka w powiecie kaliskim, gdzie 47 48 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej zamieszkali w znajdującym się tam dworku. Gimnazjum ukończył w Ostrowie Wielkopolskim. Następnie studiował medycynę w Berlinie i Monachium, natomiast dyplom doktora nauk medycznych uzyskał w 1893 roku w Lipsku. Po studiach przez parę lat pracował w Saksonii i w Zagłębiu Dąbrowskim, a następnie w 1899 roku osiadł w Katowicach, gdzie przez 21 lat utrzymywał się z prywatnej praktyki. Jego specjalnością była ginekologia. W czasie pobytu w Katowicach Mielęcki brał aktywny udział w życiu społecznym i gospodarczym miasta. Propagował tam polską Doktor Andrzej Mielęcki na obrazie Zbigniewa kulturę, co w mieście zdominoBlukacza. Portret znajduje się w Domu Lekarza wanym przez Niemców wymagało charakteru i odwagi. Niemcy nazywali go „wielkim polskim agitatorem”. Mielęcki był założycielem i członkiem wielu polskich towarzystw, w tym: Towarzystwa Lekarzy Polaków na Śląsku, Towarzystwa Szerzenia Elementarzy Polskich na Śląsku, Spółki Budowlanej, Komitetu Wykładów Ludowych im. Adama Mickiewicza. Z ramienia ludności polskiej wszedł w skład Centralnego Komitetu Pomocy dla Dzieci w Katowicach. Komitet przy wsparciu amerykańskich organizacji charytatywnych organizował pomoc dla dzieci po zakończeniu I Powstania Śląskiego. Działalność społeczna Mielęckiego wzbudzała szacunek nawet u Niemców, którzy jako pierwszemu Polakowi nadali mu tytuł „radcy sanitarnego”. Należy podkreślić, że w działalności społecznej i narodowej doktorowi pomagała jego żona Anna z Przybyłów, działaczka Towarzystwa Polek w Katowicach. W 1918 roku, gdy kończyła się I wojna światowa i rozpadała Rzesza Niemiecka, w Poznaniu powstał Polski Sejm Dzielnicowy, do którego m.in. delegatem był Mielęcki. Ponadto w tym czasie wchodził on w skład Powiatowej Rady Ludowej w Katowicach. Doktor był zaangażowany także w polskie działania konspiracyjne. Związany był z Polską Organizacją Wojskową Górnego Śląska, gdzie prowadził Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji kurs sanitarny w ramach przygotowań do I Powstania. Brał udział także w sprowadzaniu broni dla powstańców z Polski. W 1919 roku został aresztowany przez Niemców. W tym samym roku został wybrany radnym do rady miasta Katowic, gdzie został przewodniczącym frakcji polskiej. W 1920 roku był członkiem Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Katowicach. Dotor Mielęcki był osobą publiczną, wyraźnie rozpoznawalnym orędownikiem sprawy polskiej na Górnym Śląsku. Przysparzało mu to wielu zwolenników, jak i wielu wrogów pragnących się go pozbyć. Dramatyczne wydarzenia 17 sierpnia 1920 roku stworzyły ku temu okazję. Co się wówczas wydarzyło? Polska toczyła krwawą wojnę z bolszewikami. Była to walka o być albo nie być nowo powstałego polskiego państwa. W połowie sierpnia bolszewicy podeszli pod Warszawę i byli pewni zwycięstwa. Wielu Niemców, przede wszystkim na Górnym Śląsku, czekało na to z utęsknieniem. Wprawdzie zdławili pierwsze powstanie w 1919 roku, ale nadal w mocy była decyzja, że o przynależności tej ziemi zadecyduje plebiscyt. Zajęcie Polski przez bolszewików rozwiązałoby ten problem na korzyść Niemiec. 17 sierpnia 1920 roku wielu ludziom w Katowicach wydawało się, że właśnie tak będzie. Do miasta napłynęły bowiem plotki, że bolszewicy już pobili pod Warszawą Polaków, a nad stolicą, odtworzonej przed dwoma laty ojczyzny, powiewa czerwona flaga. Wychodzące w Katowicach niemieckie gazety pisały o upadku Warszawy. Doszło do dużych demonstracji, gdzie domagano się opuszczenia miasta przez wojska francuskie. „Warschau gefallen, Polen kaputt” - tak krzyczeli demonstranci na katowickich ulicach. Niemcy czuli się panami sytuacji. Francuski pułkownik Blanchard, który pełnił funkcję powiatowego kontrolera Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej w Katowicach, starał się nie pozwolić, by dochodziło do tych demonstracji. Ściągnął do centrum miasta kompanie piechoty oraz szwadron huzarów. Poinformował też władze niemieckie, że nie wyraża zgody na żadne demonstracje. Niemniej jednak tego dnia w godzinach popołudniowych na rynku Niemcy zorganizowali dużą demonstrację. Wykrzykiwano antypolskie i antyfrancuskie hasła. Podburzony tłum zaatakował siedzibę Komisji Międzysojuszniczej, obrzucając ją kamieniami. Początkowo Blanchard chciał rozpędzić demonstrantów, bijąc ich płazami szabel szarżujących huzarów. Nic to nie dało. W tej sytuacji kazał strzelać z karabinów. Ponadto ktoś rzucił granaty. Zginęło 10 osób i było wielu rannych. Wszystko to działo się w pobliżu budynku na skrzyżowaniu ulicy Dyrekcyjnej i Warszawskiej. 49 50 Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej Obserwując wydarzenia z okien swojego mieszkania na ulicy Warszawskiej, około godziny 14.00 doktor Mielęcki zbiegł na dół, aby opatrywać rannych. Znajdujący się w tłumie tzw. bojówkarze rozpoznali doktora i zaczęli opowiadać, że to z jego okna rzucono granaty. Podburzony tłum dopadł doktora, gdy opatrywał rannego, a potem go bestialsko pobił. Ciężko rannego Mielęckiego próbowali ratować sanitariusze, przenosząc go do konnej karetki i chcąc go zawieźć do znajdującego się niedaleko szpitala elżbietanek. Niemieccy bojówkarze jednak zatrzymali karetkę, wywlekli skatowanego doktora i wrzucili do przepływającej w pobliżu rzeki Rawy. Nikt nie stanął w obronie Mielęckiego. Niektórzy rozpowszechniali też inną wersję wydarzeń, mającą szkalować dobre imię Polaków, w tym i Mielęckiego. Tak więc polityka nie po raz pierwszy wtargnęła do historii. Adwersarze doktora podkreślali, że szkolił on członków Centrali Wychowania Fizycznego w Katowicach, a organizacja ta była tajnym ugrupowaniem terrorystycznym, które dokonywało zamachów. Porucznik Mielęcki miał być odpowiedzialnym za agitację polityczną oraz przerzut broni i tworzenie zakonspirowanych magazynów broni. Wedle tej oczerniającej wersji wydarzenia przebiegały następująco. 17 sierpnia 1920 roku niemiecka socjaldemokracja zorganizowała wiec przed teatrem w Katowicach. Postanowiono zaprotestować przeciwko przemarszowi wojsk francuskich przez teren Górnego Śląska na front polsko-sowiecki. Petycję w tej sprawie chciano złożyć na ręce przedstawicieli Międzynarodowej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej. Na placu obok budynku komisji znajdowała się kompania francuskich strzelców alpejskich. Natomiast w mieście miało nie być oddziałów Grenzuschutzu ani Freikorpsów. W tłum demonstrantów granaty mieli wrzucić członkowie „polskiej bojówki”, zabijając 10 osób. Doszło do paniki. Kilku demonstrantów wtargnęło do mieszkania dr. Mielęckiego na ulicy Warszawskiej znajdującej się w pobliżu teatru. Pobili go i wyciągnęli na ulicę, gdzie „jako polski agitator” został zlinczowany przez rozwścieczony tłum. Doszło do plądrowania sklepów, nie atakowano natomiast budynku Międzynarodowej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej, dlatego znajdujące się tam wojska francuskie nie interweniowały. Wspomniana wersja wydarzeń jest odosobniona. Niemniej jednak być może cała sprawa wymaga dalszych badań? Bezsporna jest natomiast męczeńska śmierć doktora. *** Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji Pogrzeb doktora Andrzeja Mielęckiego odbył się 25 sierpnia w Sosnowcu, następnie jego zwłoki przewieziono i pochowano w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Złotnikach koło rodzinnego Koźminka w Wielkopolsce. Na kamiennym obelisku wyryto napis: „Zginął śmiercią męczeńską za sprawę narodową w Katowicach d. 17 sierpnia 1920 r., przeżywszy lat 54. Śpij spokojnie, duchu jasny, Rycerzu Polski Bez strachu i skazy”. Zamieszki w Katowicach i męczeńska śmierć doktora Mielęckiego doprowadziły do wybuchu w nocy z 19 na 20 sierpnia drugiego, zwycięskiego Powstania śląskiego. 51