Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji

Transkrypt

Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
Szkic drugi:
Śląska Izba Lekarska
w historii i tradycji
28
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
Samorząd lekarski do 1989 roku
Samorząd lekarski – w Polsce
• W 1919 roku zwołano ogólnopolski kongres delegatów towarzystw
i stowarzyszeń lekarskich, w jego trakcie podjęto decyzję o utworzeniu
Związku Lekarzy Państwa Polskiego oraz przedstawiono ideę utworzenia izb lekarskich, która uzyskała akceptację Ministerstwa Zdrowia Publicznego.
• Samorząd lekarski powołano do życia ustawą o izbach lekarskich
z 2 grudnia 1921 roku.
• Od 1923 roku działały następujące izby: Warszawsko – Białostocka, Krakowska, Lubelska, Lwowska, Łódzka, Poznańsko – Pomorska, Wileńsko
– Nowogródzka i NIL w Warszawie.
Jan Bączkiewicz, pierwszy prezes NIL, na zakończenie I kadencji izb, około
1925 roku, stworzył Program dla izb lekarskich w Polsce:
„Są to organy samorządu zawodowego, mają charakter urzędowy z przymusem należenia i egzekutywą. Dzielą z rządem nadzór nad wykonywaniem
praktyki lekarskiej, rozciągają nadzór etyczny nad stanem lekarskim, mają
również za zadanie bronić jego interesów materialnych, dążąc do wytworzenia wzajemnych ubezpieczeń, nadto powołane są do współdziałania z rządem i samorządami w sprawach zdrowia publicznego.”
Zadania:
1. rejestracja lekarzy służąca uzyskaniu obrazu „pracy społeczno-zawodowej i sił lekarskich w Państwie, ich rozmieszczenia oraz wykazu posad
lekarskich”,
2. tępienie „nieuctwa, szalbierstwa, wyzysku”, a także „partactwa lekarskiego”,
3. „Nie może być tolerowana szarlataneria i nieuczciwość lekarska, jak
również niezdrowa konkurencja i nieuczciwa reklama. W te dziedziny
wkraczać muszą i Zarządy, i Sądy Izb Lekarskich”,
4. konieczność opracowania wspólnego kodeksu wykroczeń lekarskich,
5. konieczność opracowania, wspólnie z samorządami, cennika usług lekarskich (taksy),
6. współpraca ze Związkiem Lekarzy Państwa Polskiego jako partnerem
lepiej umocowanym prawnie od izb lekarskich,
7. „Pilnym obowiązkiem Izb, może nawet jednym z najpilniejszych, jest
organizacja kas wzajemnego ubezpieczenia”,
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
8. „Praca – to podstawa bytu lekarza, na największą więc zasługuje uwagę i opiekę ze strony izb. Dziś lekarz, poszukując pracy, po prostu wałęsa się, chodzi od kolegi do kolegi, (…) szuka, traci czas i traci pieniądze,
kiedy właściwie pomóc mu w tym powinna (…) Izba Lekarska.”
9. „Izba ma prawo wydawać nakazy i żądać posłuchu. Izba na straży swoich zadań i działań ma postawiony sąd lekarski o charakterze dyscyplinarnym. Sąd, uzbrojony w mocne sankcje – aż do pozbawienia praktyki, a więc aż do wyroku śmierci zawodowej. Izba ma i musi mieć gwarantowany posłuch.”
10.„Izby są powołane do współdziałania z urzędami państwowymi i samorządowymi w sprawach zdrowia publicznego.”
źródło: Z. Wiśniewski, Lekarze i izby lekarskie
w II Rzeczypospolitej, NIL, Warszawa 2007 r.
Samorząd lekarski – na Śląsku
• W latach 1923-24 Związek Gospodarzy Lekarzy Polaków i Towarzystwo Lekarzy Polaków na Śląsku podjęły próbę przyłączenia lekarzy Polaków do
Izby Poznańsko-Pomorskiej (w tym czasie w województwie śląskim pracowało zaledwie 60 lekarzy Polaków i 200 lekarzy narodowości niemieckiej).
• W 1926 roku Komisja Prawnicza zgłosiła wniosek do Sejmu Śląskiego
o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w sprawie rozszerzenia ustawy
o izbach lekarskich na województwo śląskie.
• W 1931 posłowie Sejmu Śląskiego postawili wniosek o powołanie izby lekarskiej na Śląsku w oparciu o niemieckie przepisy lub rozszerzenie ustawy
z 2 XII 1921 roku na woj. śląskie.
• W 1933 roku Marszałek Sejmu Śląskiego wnioskował do Wojewody Śląskiego o przekazanie woli utworzenia izby lekarskiej władzom centralnym.
• 15 marca 1934 roku uchwalono nową ustawę o izbach lekarskich. 26
lipca 1934 roku wydane zostało Rozporządzenie Ministra Opieki Społecznej o ustanowieniu Śląskiej Okręgowej Izby Lekarskiej z siedzibą
w Katowicach.
Liczba lekarzy mieszkających w 26 polskich miastach w 1935 roku:
Warszawa – 2638, Lwów – 953, Kraków – 706, Łódź – 556, Wilno – 432, Poznań
– 411, Katowice – 123, Bydgoszcz – 105, Przemyśl – 102, Lublin – 101, Stanisławów– 97, Białystok – 95, Częstochowa – 84, Toruń – 76, Brześć n. Bugiem – 75,
Sosnowiec – 73, Grodno – 65, Zakopane – 60, Równe – 59, Bielsko – 56, Tarnów – 53, Grudziądz – 53, Kalisz - 53, Radom – 52, Chorzów – 51, Gdynia – 50.
źródło: K. Brożek, Polscy lekarze na Górnym Śląsku i Śląsku Cieszyńskim
od końca XIX do połowy XX wieku, Katowice 2009 r.
29
30
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
Aktualnie w Warszawie mieszka 18 402 lekarzy i lekarzy dentystów, a w Katowicach – 3434. W ciągu 80 lat w stolicy liczba lekarzy wzrosła blisko siedmiokrotnie i aż prawie 28 razy w przypadku Katowic.
źródło: dane z rejestrów OIL w Warszawie i ŚIL – stan na 20. I. 2015 r.
NASZE POCZĄTKI
• Śląska Okręgowa Izba Lekarska w Katowicach (lata 1935 - 1951) pierwsze
wybory do władz samorządu (maj 1935 r.) odbyły się w lokalu izby w Katowicach, Plac Wolności 8/1.
• Krakowska Izba Lekarska (lata 1921-1939) - w jej ramach funkcjonowała
Delegatura w Sosnowcu dla Zagłębia Dąbrowskiego.
• Okręgowa Izba Lekarsko–Dentystyczna w Poznaniu (lata 1938-1951) do
1939 roku obejmująca woj. śląskie.
• Okręgowa Izba Lekarsko–Dentystyczna w Krakowie, do 1939 roku należeli
do niej lekarze dentyści z Zagłębia Dąbrowskiego i w latach 1945-1951
lekarze dentyści z woj. śląskiego.
ŚLĄSKA IZBA LEKARSKA PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ
• Po II wojnie światowej, w związku z powstaniem województwa śląsko –
dąbrowskiego, lekarze obydwu regionów znaleźli się w jednej Izbie Lekarskiej Śląsko – Dąbrowskiej (uruchomiono ją 2 lutego 1945).
• Likwidacja izb nastąpiła na mocy ustawy z 18 lipca 1950 r. (Dz.U.1950, nr
36, poz.326).
• Likwidacja Śląsko-Dąbrowskiej Izby Lekarskiej zakończyła się 31 maja 1951
roku. Jej majątek został przejęty przez Związek Zawodowy Pracowników
Służby Zdrowia.
WŁADZE ŚLĄSKIEGO SAMORZĄDU LEKARSKIEGO
• Pierwsze wybory do Śląskiej Okręgowej Izby Lekarskiej odbyły się 5 maja
1935 roku w Katowicach. Przewodniczącym Zarządu został Ignacy Nowak (1887-1966, lekarz ginekolog z Chorzowa), zastępcą – Maksymilian
Wilimowski (1886-1951, lekarz chirurg z Katowic), drugim zastępcą był
Jan Kubisz (1885-1948, lekarz chirurg z Cieszyna).
• Wraz z wybuchem wojny izba przestała działać.
• 2 lutego 1945 roku utworzono Izbę Lekarską Śląsko-Dąbrowską. Komisarycznym przewodniczącym został jej organizator Edward Hanke (18951975, lekarz ogólny z Chorzowa). W czerwcu 1945 roku ukonstytuował
się Komisaryczny Zarząd Śląsko – Dąbrowskiej Izby Lekarskiej: przewodni-
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
czący – Kornel Michejda (1887-1960, chirurg pochodzący z Zaolzia), wiceprezesi: Edward Hanke, Kazimierz Golonka (1902-1979, lekarz neurolog
i psychiatra z Katowic).
• W sierpniu 1945 roku prezesem izby został Kazimierz Golonka (19021979, lekarz neurolog i psychiatra z Katowic).
• Zarząd izby mianowany zarządzeniem ministra zdrowia z dnia 8 września
1947 roku ukonstytuował się następująco: przewodniczący Kazimierz
Golonka, wiceprzewodniczący: Edward Hanke, Edward Cienciała (18921951, lekarz ogólny z Siemianowic Śląskich).
• W 1951 roku izby lekarskie uległy likwidacji.
ODRODZENIE SIĘ IZB LEKARSKICH W POLSCE
Wizyta Papieża Jana Pawła II w Polsce w 1978 r. i słowa, z jakimi zwrócił się do
milionów uczestników koncelebrowanych przez siebie mszy, wywołały szeroki
oddźwięk społeczny. Na fali ogólnego poruszenia oraz coraz trudniejszej sytuacji
gospodarczej kraju, w połowie 1980 r. rozpoczęła się seria robotniczych strajków, które w efekcie doprowadziły do podpisania porozumień sierpniowych
i powołania do życia ogólnopolskiego Niezależnego Samorządnego Związku
Zawodowego „Solidarność”. Związek stał się wielkim ruchem społeczno – niepodległościowym, który poruszył rzesze Polaków. Odżyły m.in. idee upowszechniania samorządności, zarówno terytorialnej, jak i zawodowej. Stan wojenny,
wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 r. i trwający do 1983 r., uniemożliwił
realizację tych idei. Jednakże w połowie lat 80. ub. wieku pojawił się sprzyjający
klimat dla odrodzenia się samorządu lekarskiego.
• I Zjazd Polskiego Towarzystwa Lekarskiego (1985 r.) jednogłośnie podjął
uchwałę w sprawie reaktywacji izb.
• Okazją do prac nad kształtem przyszłego samorządu stała się dyskusja nad
założeniami do projektu ustawy o opiece zdrowotnej i zawodach medycznych.
• 17 maja 1989 roku głosami posłów na Sejm IX Kadencji uchwalono ustawę
o izbach lekarskich, która weszła w życie z dniem 1 stycznia 1990 roku.
• Nowa ustawa o izbach lekarskich została przegłosowana przez Sejm RP po
rozpatrzeniu poprawek Senatu 2 grudnia 2009 roku (Dz. U. z 2009, nr 219,
poz. 1708).
• Nowa ustawa zastąpiła wielokrotnie nowelizowaną ustawę z 1989 roku
i zaczęła obowiązywać 1 stycznia 2010 roku.
W przypadku, gdy nie podano innych źródeł – opracowanie na podstawie materiałów do
książki „70 lat samorządu lekarskiego na Śląsku”, Katowice 2005 r. i opublikowanego w niej
rozdziału „Tradycje Śląskiej Izby Lekarskiej do 1951 r.” autorstwa Krzysztofa Brożka.
31
32
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
Śląska Izba Lekarska w ujęciu historycznym
Zanim powstała nasza Izba…
Lata 80. to czas trudu i wyzwań, także dla całego środowiska medycznego.
Lekarze przywołują w pamięci ten okres jako wymagający niecodziennego
poświęcenia, ale i napawający optymizmem na lepsze jutro.
Danuta Korniak
związana ze Śląską Izbą Lekarską
od momentu jej odrodzenia, wspomina.
Na temat udziału NSZZ „Solidarność” w reaktywowaniu
samorządu lekarzy i o śląskich lekarzach „Solidarności”
napisali już w monografii wydanej z okazji 70-lecia samorządu lekarskiego na Śląsku – Kol. Elżbieta Seferowicz
i Kol. Krzysztof Rajpert.
25 lat temu byłam lekarzem psychiatrą w Szpitalu w Chorzowie, gdzie
pracuję do dziś. Na zebraniach przedstawicieli komisji zakładowych zespołów opieki zdrowotnej i komisji zakładowych Śląskiej Akademii Medycznej,
odbywających się w siedzibie Regionu Śląsko-Dąbrowskiego „Solidarności”,
dyskutowaliśmy, co zrobić, aby ideały „Solidarności” mogły zaistnieć również
w powstającym samorządzie lekarskim. Nie mieliśmy doświadczenia samorządowego, niewielu lekarzy pamiętało Izbę, zanim została zlikwidowana.
Ogromna wiara i nadzieja, jaka nam wtedy przyświecała, w wielu z nas zasiała
niewyobrażalny dziś entuzjazm.
Powstało Krajowe Biuro Wyborcze NSZZ „Solidarność” do spraw wyborów
izb lekarskich. Miałam zaszczyt być przedstawicielem z naszego Regionu w tym
Biurze. Początkowo jeździłam do Warszawy z Kol. Andrzejem Sośnierzem, który wówczas reprezentował kolejową służbę zdrowia. W pierwotnym projekcie miała powstać oddzielna Izba dla lekarzy pracujących w kolejowej służbie
zdrowia. Z tego projektu ostatecznie zrezygnowano. Od tego czasu jeździłam
do Warszawy sama. Wyjazdy odbywały się w wolne soboty, pociąg jechał
w jedną stronę ponad pięć godzin. Zmęczona, ale pełna entuzjazmu przywoziłam do Katowic zdobytą wiedzę i całe torby plakatów oraz ulotek.
Koszty podróży i materiałów wyborczych pokrywała „Solidarność”. Na zebraniach w Regionie przekazywałam wszystkie informacje i materiały przedstawi-
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
cielom poszczególnych komisji zakładowych, jeździłam na zebrania komisji do
różnych miast naszego województwa, na które byłam zapraszana, a niekiedy
wpraszałam się sama, aby dotrzeć do jak największego grona lekarzy.
Po 9 listopada 1989 roku, kiedy odbył się I Okręgowy Zjazd Lekarzy w Katowicach, zaczęła się dla nas praca od podstaw. Dostaliśmy siedzibę na ul.
Pocztowej, byłam w komisji odbierającej to pomieszczenie. Skrzypiące i kręte
schody oraz wiele mankamentów w tamtym czasie nam nie przeszkadzało,
bo cieszyliśmy się, że mamy gdzie rozpocząć działania.
Tak jak wspomniałam na początku – nie mieliśmy żadnego doświadczenia
samorządowego. W tej chwili wydawać się to może proste, jednak do wielu
rozwiązań organizacyjnych dochodziliśmy sami, spędzając długie wieczorne
godziny w mieszkaniu, niestety nieżyjącej już ówczesnej wiceprezes naszej
Izby, Marii Klimowicz. Bardzo staraliśmy się pomagać prezesowi Zygfrydowi
Wawrzynkowi. Nie jestem obiektywna w ocenie tego, co się udało, czy spełniły się nasze oczekiwania, ponieważ (przez to zaangażowanie, od pierwszych
chwil) mam na pewno zbyt emocjonalny stosunek. Mogę z całą pewnością
powiedzieć, że poznałam wtedy wielu wspaniałych Ludzi.
Stanisław Gołba
aktywny działacz na rzecz odrodzenia się Śląskiej Izby
Lekarskiej, wspomina okres reaktywacji.
Uchwalenie przez Sejm Rzeczpospolitej Polskiej ustawy
o reaktywowaniu samorządu lekarskiego przyjęto z wielką aprobatą w całym ówczesnym środowisku medycznym.
W gronie zaprzyjaźnionych lekarzy zaczęliśmy więc tworzyć zręby komitetu organizacyjnego na terenie naszego
województwa. Pełnienie w owym czasie funkcji sekretarza Zarządu Oddziału
Polskiego Towarzystwa Lekarskiego w Katowicach znacznie ułatwiło mi nawiązanie kontaktów z przewodniczącymi kół terenowych Polskiego Towarzystwa Lekarskiego i organizowanie pierwszych zebrań wyborczych delegatów
na Zjazd Okręgowy reaktywującego się samorządu lekarskiego.
Z Warszawy dotarła do nas informacja o konieczności wyłonienia Komitetu
Wyborczego oraz utworzenia regionów wyborczych w celu wyłonienia delegatów na I Okręgowy Zjazd Lekarzy województwa katowickiego.
W skład utworzonego Komitetu weszli: doktor Maria Klimowicz, doktor
Wojciech Matuszewski, doktor Andrzej Sielańczyk oraz ja. Sekretariat Komitetu Wyborczego bardzo sprawnie prowadziła magister Zofia Pleszczyk. Pra-
33
34
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
ca komitetu organizacyjnego przebiegała bardzo dobrze, ponieważ była oparta o struktury Zarządu Katowickiego Oddziału PTL. Ze strony Zarządów Kół
Terenowych PTL otrzymaliśmy ogromną pomoc w organizowaniu regionów
wyborczych w poszczególnych miastach województwa katowickiego. W czasie przeprowadzania wyborów delegatów spotkaliśmy się z wielką życzliwością i pomocą dyrektorów szpitali i kierowników Klinik Śląskiej Akademii Medycznej. I Okręgowy Zjazd Lekarzy odbył się 9 listopada 1989 roku w Domu
Muzyki i Tańca w Zabrzu. Krajowy Zjazd Lekarzy miał miejsce w Warszawie,
w dniach 10-12.12.1989 r. Naczelna Rada Lekarska na swym pierwszym posiedzeniu w dniu 18.12.1989 roku wybrała mnie swym wiceprezesem.
Andrzej Sośnierz
Utworzenie izb lekarskich, ich ukonstytuowanie, zorganizowanie biur i siedzib stworzyło warunki do dokumentowania ich działalności. Izby jednak nie pojawiły się nagle,
nie zaistniały jak deus ex machina. Zanim pojawiły się biura, etaty i pieniądze, był czas działania wielu ludzi – entuzjastów, altruistów, społeczników, którzy, szczerze wierząc
w sens zapowiadanych przemian, bezinteresownie włączyli się do działania. Inna rzecz czy ich entuzjazm, wiara
w lepsze jutro ziściły się w dalszej rzeczywistości. Wtedy
jednak wiara w pozytywny cel była wprost niezachwiana.
Tak jak to zazwyczaj bywa z tego typu formą działań, mało kto zwracał uwagę na to, aby jakoś udokumentować mijające chwile, upamiętnić prawdziwe
zasługi, zapamiętać prawdziwych twórców nowej rzeczywistości. Z biegiem
lat – co też, niestety, nie jest zjawiskiem rzadkim – pojawiali się nowi bohaterowie, a prawdziwi kreatorzy zmian stopniowo odchodzili w cień.
Postanowiłem spróbować odtworzyć w pamięci ten pierwszy, pionierski okres
poprzedzający utworzenie izb lekarskich. Nie było to łatwe. I w mojej pamięci ten okres zasnuty już jest pewną mgiełką. Tym większy jest tego sens i tym
pilniejsze jest utrwalenie tego właśnie czasu. Mam nadzieję, że to, co uda mi
się wydobyć z pamięci, zostanie uzupełnione lub skorygowane przez biorących
udział w opisywanych wydarzeniach czytelników tych wspomnień.
A więc do rzeczy.
Postulat reaktywowania izb lekarskich w Polsce od wielu lat pojawiał się
w dyskusjach o kierunkach zmian systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Izby
lekarskie postrzegane były między innymi jako sposób na uwolnienie decyzji
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
kadrowych w ochronie zdrowia spod wpływu władzy politycznej PZPR. Dla mnie
osobiście był to wystarczający powód, aby rozpocząć aktywne działanie w celu
reaktywowania izb. Inne zalety tej instytucji były dla mnie jednak dość mgliste.
Zapowiedzi, że izby lekarskie mają szansę być w Polsce reaktywowane,
spowodowały, że chyba wiosną 1989 roku zacząłem interesować się sprawą
i szukać kontaktów. W ten sposób znalazłem się w gronie osób związanych
ze związkiem zawodowym „Solidarność”. Pierwsze kontakty w tej sprawie
nawiązałem z dr Elżbietą Seferowicz, wydaje mi się, że właśnie ona była naszym
głównym inspiratorem w tym czasie. W małym gronie osób spotykaliśmy się
w jakimś małym pomieszczeniu w Katowicach, w budynku u wylotu ulicy
Kościuszki, należącym do ZOZ Katowice. W kilku spotkaniach uczestniczyli
Danuta Korniak, Maria Klimowicz, Wojtek Marquardt i jeszcze dwie lekarki,
chyba z Zawiercia, ale tego nie jestem pewien.
Po uchwaleniu w maju 1989 roku ustawy o izbach lekarskich, z ramienia
tego właśnie zespołu, wraz z Danką Korniak zostaliśmy delegowani do
komitetu organizacyjnego izb lekarskich, którego pierwsze spotkanie odbyło
się w Ministerstwie Zdrowia, 6 lipca 1989 roku. Tam poznaliśmy się wtedy
z wieloma osobami, które później przez wiele lat stanowiły twardy trzon
nowych izb. Nawiązaliśmy nowe przyjaźnie, nowe znajomości. Wtedy też
zorientowałem się, że przesądzone jest utworzenie kolejowej izby lekarskiej,
a jako lekarz pracujący w kolejowej służbie zdrowia będę należał do tej właśnie
izby. W gronie lekarzy kolejowych od początku kwestionowaliśmy sens jej
utworzenia. Od tego momentu, tj. od lipca 1989 roku swoją aktywność dzieliłem
pomiędzy grupą założycielską izby kolejowej i grupą założycielską izby śląskiej.
Siłą rzeczy zdecydowaną większość czasu pochłaniały mi sprawy związane
z izbą kolejową. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy być aktywni przy jej
tworzeniu, jednocześnie cały czas zamyślaliśmy, jak doprowadzić do tego, aby
zmienić ustawę tak, aby ta izba nie musiała powstać. I ponownie pomocą w tej
sprawie służyła Ela Seferowicz. Z tego okresu pamiętam dużą aktywność lekarzy
kolejowych, między innymi dr Elżbiety Kwiecień, Juliany Starke-Kronfeld,
Andrzeja Wcisły, Ewy Eder.
Późną jesienią 1989 r. odbywały się kolejne zjazdy założycielskie izb. Zjazd
założycielski izby kolejowej odbył się 6-7 listopada 1989 r. w Muszynie.
Zgromadzeni tam lekarze postanowili nie wybierać władz izby okręgowej,
ograniczając się do wybrania delegatów na Zjazd Krajowy, w nadziei na to, że
lekarze kolejowi zostaną włączeni do izb okręgowych. Z ramienia tego Zjazdu
zostałem delegowany do zreferowania naszego wniosku w Sejmowej Komisji
Zdrowia, do której drogę utorowała nam nieoceniona Ela Seferowicz. Nasza
determinacja i interwencja okazały się skuteczne i Sejm RP uchwalił nowelizację
35
36
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
ustawy w ten sposób, że lekarze kolejowi zostali włączeni do izb okręgowych.
Duża aktywność lekarzy kolejowych spowodowała, że we władzach izby okręgowej i naczelnej byliśmy bardzo widoczni, zajmując szereg ważnych funkcji na
różnych szczeblach i w różnych organach statutowych.
Po likwidacji izby kolejowej z pełną determinacją włączyłem się w działania
izby okręgowej, zostałem też wybrany członkiem Naczelnej Rady Lekarskiej.
W międzyczasie, kiedy sprawy izby kolejowej absorbowały dużą część mojego
czasu, w gronie założycieli izby okręgowej pojawiło się szereg nowych,
aktywnych osób. Poza wspomnianymi już: Danką Korniak, Marią Klimowicz
i Wojtkiem Marquardtem, w pamięci z tego okresu odcisnęła mi się aktywność
Jacka Kozakiewicza, Zygfryda Wawrzynka, Krzysztofa Rajperta.
Słuchając wypowiedzi, czytając wspomnienia niektórych osób, można odnieść wrażenie, że powstanie izb lekarskich odbywało się przy powszechnym
entuzjazmie i aplauzie. Tak jednak nie było. Byliśmy postrzegani przez część
działaczy dotychczasowych organizacji lekarskich jako zagrożenie dla ich
pozycji i wpływów. W szczególności taką zdystansowaną postawę zajęło wobec
nas Polskie Towarzystwo Lekarskie. Będąc tego świadomymi, staraliśmy się
stopniowo poprawiać nasze wzajemne relacje i wciągać osoby spoza naszego
ścisłego, najbardziej aktywnego grona do działania wewnątrz struktur izby. Lody
powoli były przełamywane, tak, że osoby te znalazły się nawet we władzach już
w I kadencji izby okręgowej.
Oglądając się wstecz, z perspektywy czasu wyraźnie widać, jak bardzo
spontaniczna i autentyczna była działalność izby w tym pierwszym okresie jej
funkcjonowania. Z pełną odpowiedzialnością mogę też powiedzieć, że w tym
czasie izba była autentycznie wolną, suwerenną organizacją, która miała
prawdziwy wpływ na wydarzenia. Ta wolność i autentyczność niepokoiła inne
organizacje i instytucje, w tym również środowiska polityczne. Uchwalony
przez izby kodeks etyki lekarskiej był głosem prawdziwie wolnego środowiska
lekarskiego, a jego ustalenia wzbudziły co najmniej niechęć środowisk
lewicowych. W ciągu kolejnych lat widoczny był wysiłek różnych środowisk
i organizacji, aby uzyskać większy wpływ na to, co się dzieje w izbach. Niestety,
wysiłki te zostały częściowo uwieńczone sukcesem, ale to już inna historia.
Zdaję sobie sprawę, że z pewnością w swoich wspomnieniach pominąłem
szereg osób i zdarzeń. Warto, aby uczestnicy tego pierwszego czasu
spontanicznej działalności przywołali i utrwalili wspomnienie osób i zdarzeń,
których śladu nie ma nigdzie indziej, niż tylko w ludzkiej pamięci.
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
Grzegorz Opala
Refleksje na 25-lecie odrodzenia śląskiego samorządu
lekarskiego
Bez przemian prowadzących do odzyskania wolności
i możliwości budowy niepodległego państwa nie byłoby odrodzenia samorządu lekarskiego, przywrócenia
Izb Lekarskich.
Nauka samorządności w duchu solidarności
Zarówno w okresie 16 miesięcy aktywnych i dynamicznych działań związanych z zakładaniem niezależnych i samorządnych związków zawodowych, jak i w okresie stanu
wojennego i degrengolady lat 80-tych, należy podkreślić aktywny udział lekarzy. Tworzyliśmy niezależne działania na każdym etapie tego okresu. Rok
1989 nie tylko nie kończył tego czasu, ale postawił środowisko przed nowymi
wyzwaniami związanymi z powołaniem, organizacją Izb Lekarskich, którym
nadano nowy wymiar, odwołujący się do tradycji i wartości.
Na każdym etapie zdarzeń lekarze byli świadomi, że bez całościowych zmian
funkcjonowania państwa, bez niezależnego głosu obywateli, bez zmian prawa i jego przestrzegania, bez prozdrowotnych działań państwa nie będzie
miejsca dla godnego wykonywania zawodu lekarza i służby dla społeczeństwa i chorych. Podkreślam: godnego wykonywania zawodu z koniecznością
uwzględnienia problemu niezależności materialnej. Świadomość uwarunkowań skłaniała nas do zaangażowania wychodzącego daleko poza problemy
bezpośrednio związane z naszym zawodem.
Kiedy powołaliśmy na Śląskiej Akademii Medycznej niezależny samorządny
związek zawodowy, który później przyjął nazwę „Solidarność” i zarejestrowaliśmy się w Jastrzębiu, to, niezależnie od intensywnej pracy organizacyjnej na
Akademii i w środowisku służby zdrowia, oddelegowaliśmy tam kolejno dr. Jerzego Kurkowskiego, dr Hankę Wojciechowską-Wiejową i Zbigniewa Janosa.
Byli potrzebni, by pomóc zorganizować podstawową administrację i pomóc
przy nauce zasad prowadzenia zebrań, głosowań tajnych i jawnych, wniosków
itp. Dzisiaj wydaje się to niezrozumiałe, ale po czasach dominacji modelu zarządzania i przebiegu zebrań komunistycznej partii potrzebna była informacja
i szkolenie. W działaniach uczelnianych, mających znaczenie dla całego śro-
37
38
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
dowiska medycznego w województwie, najważniejszą sprawą stała się zmiana władz. Pierwszym krokiem było odwołanie ówczesnego rektora Jana Jonka, zwanego „Bokassą”. Było to możliwe wyłącznie przy udziale profesorów,
członków Senatu i Rad Wydziałów. Znaleźliśmy sojuszników, do których należy
zaliczyć przede wszystkim prof. prof. Zygmunta Górkę, Tadeusza Ginkę, Władysława Nasiłowskiego, Stanisława Nowaka, Tadeusza Paliwodę, Stanisława
Szyszko, Jerzego Zielińskiego oraz prof. Annę Dyaczyńską-Herman. Na poprzedzających posiedzenie poufnych spotkaniach przygotowaliśmy poparcie
większości obecnych, a wniosek o odwołanie postawił prof. Zygmunt Górka.
Kiedy odwołanie stało się faktem, następnym krokiem były wybory, pierwsze
demokratyczne wybory Rektora przez demokratycznie wybieranych delegatów. Zebranie delegatów odbywało się w sali widowiskowej w Zabrzu. Pełna
sala delegatów, długotrwałe procedury, liczne głosy, spory i mimo wszystko
sprawne prowadzenie. Kandydatów było dwóch – prof. Zbigniew Herman
i prof. Stanisław Szyszko. Nieco więcej głosów uzyskał prof. Zbigniew Herman
i został pierwszym demokratycznie wybranym Rektorem. Potem miały miejsce
wybory do Senatu, do którego mandaty uzyskali nowi kandydaci cieszący się
zaufaniem i poparciem swoich środowisk. Prorektorami zostali profesorowie:
Tadeusz Ginko, Zygmunt Górka i Jerzy Zieliński, a dziekanem Wydziału Lekarskiego w Katowicach - prof. Władysław Nasiłowski, prodziekanem Stanisław
Nowak. To wydarzenie i dokonane zmiany były śledzone przez całe środowisko i były dobrym sygnałem dla innych, że nastąpił czas zmian i że dokonanie
zmian jest możliwe. Coraz więcej ludzi, nawet tych, którym kiedyś w wyniku
różnych form presji lub ofert połamano kręgosłupy moralne, prostowało się,
opadał też strach. Odwołanie rektora Jonka poparł także ówczesny sekretarz
Komitetu Uczelnianego PZPR, prof. Jan Sroczyński.
Wrzało również w środowisku studenckim. Był to także czas powołania niezależnej organizacji studenckiej. Niezależne Zrzeszenie Studentów tworzyli na
naszej Uczelni: Romuald Cichoń, Krzysztof Gołba, Zenon Halaba (przewodniczący), Irena Kawulok i Wojciech Pluskiewicz. Rosła liczba członków związku.
Przygotowywano wybory do Komisji Zakładowej na Uczelni. Członkami uczelnianej organizacji byli wszyscy pracownicy zakładów teoretycznych i szpitali –
pracownicy naukowi, lekarze, pielęgniarki, salowe, pracownicy techniczni, administracja. Związek był ponadbranżowy. To wskazywało, że problemy, które
mamy do rozwiązania, wychodzą poza partykularne interesy grup zawodowych
i musimy widzieć uczelnię jako całość przy uwzględnieniu odrębności realizowanych w poszczególnych sekcjach, pracowników nauki czy służby zdrowia.
Jako „Solidarność” ŚlAM staliśmy się w ten sposób jedną z najliczniejszych
organizacji związkowych na Śląsku. Teraz trzeba było sprostać nie tylko nowym
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
wyzwaniom merytorycznym, ale przede wszystkim organizacyjnym. Wszystko
wykonywaliśmy sami, bez obsługi administracyjnej. To miało ogromne zalety,
bo nabywaliśmy umiejętności nieodzowne w pełnieniu funkcji kierowniczych.
Na początku grudnia 1980 zakończyliśmy wielostopniowe wybory. Wybrane
zostało prezydium KZ. Zostałem wybrany przewodniczącym, dr n. med. Elżbieta Mansfeld wiceprzewodniczącą, dr n. med. Jacek Kozakiewicz sekretarzem
i dr n. med. Krzysztof Jarczok skarbnikiem.
Rozpoczynamy pierwszą kadencję. Ogrom zadań na Uczelni, w służbie zdrowia, w województwie, w państwie. To wszystko w atmosferze polaryzacji stanowisk, napięć w kraju i na uczelni, ale krok po kroku realizujemy wiele przyjętych
założeń programowych. Jurek Kurkowski zostaje wybrany członkiem Zarządu
Regionu i przewodniczącym sekcji zdrowia, obaj zostajemy delegatami na I Krajowy Zjazd NSZZ „Solidarność” w Gdańsku (1 mandat na 10 000 członków).
Delegatami byli także inni lekarze – Antoni Górka, Krzysztof Rajpert, Krzysztof
Rytwiński, Elżbieta Seferowicz oraz pielęgniarka Anna Malich.
Mieliśmy świadomość, że teraz musimy zmierzyć się z problemami naprawy Polski. Główny program Związku „Solidarność”, który określił się jako Ruch
Społeczny, ostatecznie przyjęty na drugiej turze Zjazdu we wrześniu, to Samorządna Rzeczpospolita. Zjazd pracował w Komisjach. W Komisji Programowej
opracowano przyjęty przez Zjazd program ochrony zdrowia, w którym wskazano na potrzebę przywrócenia i utworzenia samorządów lekarskiego, pielęgniarskiego i aptekarskiego. Po Zjeździe w kolejnych miesiącach, zarówno poszerzanie samorządności, jak i niezależności, nasila konflikt z Partią. Postulat
wolnych sobót (tak, tak, soboty były pracujące) i żądanie dostępu do telewizji
(Rakowski - kto ma telewizję, ten ma władzę) nasilają kampanię przeciw „Solidarności”. Zaczyna brakować żywności (kolejki od 4.00 rano), benzyny (tankowanie nocą po staniu w długich kolejkach). Partia stara się zmęczyć społeczeństwo i zastraszyć (wejdą Sowieci). W tej atmosferze działamy pełną parą.
Reformujemy Uczelnię, likwidując Instytuty jako piramidę kontroli i nadzoru
nad pracownikami, zmieniamy statut Uczelni, jako członkowie Komisji Koordynacyjnej Akademii Medycznych prowadzimy rozmowy z Ministerstwem
Zdrowia w sprawie koniecznych zmian w uczelniach medycznych i szpitalach
klinicznych, nadzoru nad procesem rekrutacji i zniesienia punktów preferencyjnych przy przyjęciu na studia, uczestniczymy w pracach nad reformą służby
zdrowia i ustawą o szkolnictwie wyższym. Partia coraz bardziej boi się rozwoju działalności merytorycznej i stabilizacji zmian. Nasila prowokacje, licząc na
reakcję bardziej radykalnych środowisk. Przybiera na sile konflikt w sprawie
ustawy o szkolnictwie wyższym. W grudniu, w niedzielę, trzynastego, zostaje
ogłoszony stan wojenny. Wśród internowanych są lekarze i studenci.
39
40
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
Kończy się pierwszy etap przemian, przemian świadomości, pierwszych
działań samodzielnych i niezależnych, działań samorządnych i samorządowych. Był to czas intensywnej nauki i pierwszych praktycznych sprawdzianów
odpowiedzialnego zarządzania, kierowania zespołami ludzkimi oraz przygotowywania, a następnie realizowania przyjętych programów.
Pokazując głównie środowisko związane z Uczelnią, chciałbym mocno podkreślić, że te same zjawiska przemian i zmian w świadomości, kształtowania
własnych charakterów i praktyczne nabywanie umiejętności, mają miejsce
we wszystkich większych i mniejszych jednostkach służby zdrowia. Oczywiście duże jednostki, jak Repty czy Instytut Onkologii w Gliwicach, podobnie
jak ŚlAM, były bardziej widoczne.
Nauka godnej postawy lekarza w sytuacji zagrożenia wolności
lub represji
Zabici, ranni, tysiące internowanych. Dzień po dniu powtarzające się pacyfikacje strajkujących kopalń i hut. Strzelają do górników w Jastrzębiu na „Manifeście”, są ranni. Następnego dnia, 16 grudnia ma miejsce pacyfikacja KWK
„Wujek”. Górnicy bronią wolności, solidarności, godności i naszych praw.
I tym słychać strzały, ale teraz pluton specjalny strzela, żeby zabić. Jasno na
to wskazują strzały w głowę i klatkę piersiową. Na pierwszej linii pomocy na
terenie kopalni są lekarze i pielęgniarki. Są zabici i ranni górnicy. Rannych
trzeba transportować do wyznaczonych i kontrolowanych przez SB zmilitaryzowanych szpitali MSW i Szpitala Górniczego w Ochojcu. W obu nie ma
torakochirurgii i neurochirurgii. W Ochojcu rannych w głowę operuje prof.
Andrzej Łępkowski, laryngolog. Wysyłamy na pomoc z CSK neurochirurgów,
dr. Piotra Bażowskiego i dr. Jerzego Stasiaka z pielęgniarkami operacyjnymi
i narzędziami. Szpital CSK jest w pełni przygotowany do przyjęcia rannych.
Dr Marek Rudnicki nadaje przez radiostację „komunikat – rozkaz”, by od tej
chwili wszystkich rannych kierować do CSK. Karetki reagują natychmiast.
Wielu rannym udaje się uniknąć identyfikacji przez SB.
We wszystkich miejscowościach, wszędzie tam, gdzie zaistniała potrzeba,
miała miejsce pełna kompetencji i ofiarności pomoc służby zdrowia poszkodowanym w różnym zakresie.
Liczba uwięzionych i internowanych, zwolnionych z pracy i poszkodowanych
w różny sposób jest ogromna. Z pomocą Kościoła powstają w poszczególnych
Diecezjach Biskupie Komitety Pomocy Uwięzionym i Internowanym. Potrzebna jest pomoc charytatywna, prawna i medyczna. W każdym z nich działają sekcje lekarskie. W Katowicach w sekcji lekarskiej, którą kierowałem od
początku, działają: śp. Maria Klimowicz, śp. Janusz Makieło, Elżbieta Mans-
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
feld, Andrzej Prajsner, Marek Rudnicki, Barbara Solecka, Maria Stanecka
i Michał Tendera. Z komitetem w Katowicach współpracują pracownicy służby zdrowia z innych miast: Anna Knysok, Iwona i Andrzej Świętochowscy,
Wojciech Grzywna, Andrzej Jan Wieja. W ramach działania sekcji organizowano pomoc lekarską dla rodzin internowanych i rannych, przygotowywano
medyczne uzasadnienia do interwencji i starań o zwolnienie internowanego
z powodów zdrowotnych. Organizowano oględziny w każdym przypadku urazów w następstwie pobicia przez milicję. Dla członków sekcji to codzienne
lub przypadające kilka razy w tygodniu dyżury w Komitecie. Wśród aresztowanych znajduje się lekarz, Bogusław Choina, skazany na 6 lat więzienia za
podjęcie działalności opozycyjnej w stanie wojennym.
Internowani są lekarze: Jerzy Kurkowski, Iwona Świętochowska i studenci:
Krzysztof Gołba, Piotr Janas i Irena Kubalok. Odrębną formą pomocy były
konsultacje internowanych przywożonych do szpitali. W każdym przypadku starano się uzasadnić konieczność hospitalizacji, by choć na pewien czas
uwolnić ich od internowania lub stworzyć podstawy do wystąpienia o zwolnienie z więzienia czy obozu internowania. W innych przypadkach hospitalizacje były formą ochrony przed internowaniem lub uwięzieniem, mimo zastraszania przez SB.
Zaczyna napływać pomoc lekowa, sprzętowa i materialna z państw zachodnich. Wielu lekarzy różnymi kanałami organizuje pomoc bezpośrednio dla
szpitali, większość współpracuje z Komisją Charytatywną Episkopatu i z Caritasem. Także w tym zakresie ofiarnie pracują lekarze, pielęgniarki i farmaceuci. Powstaje apteka leków z darów. To żmudna praca, gdyż część leków
jest częściowo zużyta, a nawet przedatowana. Wszędzie praca ma charakter
społeczny.
Działalność w tym okresie to kolejny etap rozwoju samorządnego i niezależnego działania pracowników służby zdrowia w warunkach ryzyka. To również
okres wspaniałych postaw lekarzy wiernych przysiędze Hipokratesa. To hartowanie systemu wartości w trudnym czasie. Zdaliśmy egzamin w tym najtrudniejszym okresie weryfikacji postaw i solidarności z potrzebującymi nie
tylko lekarskiej pomocy.
Działalność konspiracyjna – kontynuacja obywatelskiej niezależności
i wolności
W działalności konspiracyjnej uczestniczyło wielu lekarzy i innych pracowników służby zdrowia. Część współorganizowała struktury podziemne dla utrzymania niezależnych form działania i trwałego bojkotu stanu wojennego i junty
41
42
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
wojskowej Jaruzelskiego, w tym głównie konspiracyjne drukarnie i wydawnictwa niezbędne dla funkcjonowania informacji niezależnej od reżimowej propagandy. Starano się ostrożnie organizować łączność pomiędzy poszczególnym
grupami, zdając sobie sprawę, że wiele z nich jest inwigilowanych przez SB.
W strukturach podziemnych w siedmioosobowej Regionalnej Komisji Koordynacyjnej kierowanej przez Jerzego Buzka było 2 lekarzy – Krzysztof Rajpert
i Grzegorz Opala, później Elżbieta Seferowicz. Inni funkcjonowali w swoich zawodowych zespołach, pracując nad oceną aktualnej sytuacji i przygotowując
potrzebne reformy, w tym oczywiście także reformę służby zdrowia.
Obok struktur działalności podziemnej miały miejsce również i inne formy
działalności niezależnej. Rozwijała się kultura niezależna. Powstało Duszpasterstwo Akademickie Pracowników Nauki, które dzięki pracy księży Oskara Thomasa i Stanisława Puchały pozwalało nam wzmacniać się nie tylko
duchowo. Przyjęty program wykładów prowadzonych raz w tygodniu przez
poszczególnie uczelnie stał się w ciągu tych lat drugim uniwersytetem.
Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna i niszcząca polityka Jaruzelskiego
prowadziły do narastania oporu i stopniowego słabnięcia władzy. Zaczynają
się strajki. Strajk w Jastrzębiu medycznie zabezpieczają Krzysztof Gołba, Władysław Kostrzewski, Krzysztof Rajpert, Elżbieta Seferowicz.
Czas lat 80-tych wskazywał na konieczność coraz lepszego przygotowania
do kolejnego etapu. Nie wszyscy wytrzymali ten wydłużony okres działalności, ale wszyscy już byli lepiej przygotowani do ostatniego etapu, do kontraktowych wyborów 4 czerwca 1989 roku.
W ogólnej degrengoladzie lat 80-tych działaliśmy, pomagaliśmy, uczyliśmy
się, przygotowywaliśmy reformy, by jak najlepiej zrealizować przygotowany
program.
Mamy wolność, czas na przystąpienie do egzaminu.
Czas reaktywować samorząd lekarski
Zmiany zachodzą szybko. Zaczyna legalnie działać „Solidarność”.
Przewodniczącym Regionalnej Służby Zdrowia zostaje Krzysztof Rajpert. Na
Zjeździe Krajowej Komisji Koordynacyjnej Służby Zdrowia naszymi delegatami
są: Michał Czober, śp. Janusz Huzarski, Marek Jasiński, Władysław Kostrzewski, Marek Neuman, Elżbieta Mansfeld, Elżbieta Seferowicz. W wyborach do
Sejmu posłanką i następnie wiceprzewodniczącą Sejmowej Komisji Zdrowia
została wybrana Elżbieta Seferowicz, która pracowała również w powołanym
przez Radę Państwa Komitecie Organizacyjnym Izb Lekarskich.
Skończył się czas dojrzewania do samorządności i wolności, rozpoczął się
egzamin dyplomowy – powołanie Izby Lekarskiej.
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
W tym czasie jestem w USA i docierają do mnie wieści jedynie w szczątkowej formie. Nie ma jeszcze łączności internetowej. Wracam na jesieni 1991
roku na zorganizowany i częściowo uporządkowany teren. W Katowicach
działa Śląska Izba Lekarska po kierunkiem prezesa Zygfryda Wawrzynka.
Zygmunt Woźniczka
Środowisko lekarskie na Górnym Śląsku
Górny Śląsk był przez wieki obszarem pogranicza. Przebiegały tutaj granice państwowe Niemiec, zaboru rosyjskiego i austriackiego oraz ścierały się ich wpływy polityczne i kulturowe. Na obszarze tym toczyła się przede
wszystkim ostra rywalizacja polsko-niemiecka na płaszczyźnie politycznej, gospodarczej i kulturalnej. W wyniku
celowej polityki niemieckiej hamowano na tym terenie
awans społeczny Ślązaków i rozwój miejscowej inteligencji. Ślązak był spychany na gorsze stanowiska – górnika, hutnika, jedyną
dopuszczalną dla niego drogą awansu była kariera duchownego.
Stąd dużą rolę odgrywała na Górnym Śląsku, przed 1922 rokiem, jak i potem, inteligencja napływowa z innych regionów kraju, a przede wszystkim
z Wielkopolski. Wśród nich był i dr Andrzej Mielęcki, który przez 21 lat
mieszkał i miał praktykę lekarską w Katowicach. Polscy lekarze byli w tym
czasie jednymi z nielicznych przedstawicieli polskiej inteligencji wśród śląskiego ludu robotniczego. Wielu z nich aktywnie angażowało się w działalność społeczną czy kulturalną. Przykładowo wspomniany już dr Mielęcki,
który ponadto włączył się aktywnie w działalność niepodległościową przed
I Powstaniem Śląskim w 1919 roku oraz po nim.
Od 1922 r. Górny Śląsk, w wyniku Powstań Śląskich, plebiscytu, decyzją
wielkich mocarstw w Genewie został podzielony między Polskę, Niemcy
i Czechosłowację.
Na terenach przyznanych Polsce powstało województwo śląskie. Nadano
mu statut organiczny, na mocy którego posiadało ono wiele przywilejów
przysługujących obszarom autonomicznym – w tym Sejm Śląski, Skarb Śląski, granicę celną, odrębne ustawodawstwo etc.
43
44
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
W okresie międzywojennym na terenie województwa śląskiego lekarze
tworzyli ważną i dobrze zorganizowaną grupę opiniotwórczą. Miała ona
wpływ na miejscowe społeczeństwo. W tej sytuacji władze polskie starały
się ograniczać liczbę lekarzy niemieckich, a zwiększać liczbę polskich. Było
to ważnym elementem prowadzonej przez wojewodę, Michała Grażyńskiego polityki polonizacji. Ponadto środowisko lekarskie było ważnym elementem rozwoju kulturalnego regionu.
Pod względem rozwoju służby zdrowia i liczby lekarzy województwo
śląskie było w czołówce ogólnokrajowej. W roku 1922 było tam 66 zakładów lecznictwa zamkniętego (szpitale, kliniki), w tym 17 szpitali państwowych, w 1938 r. było 55 zakładów lecznictwa zamkniętego i 10 tys. łóżek,
co dawało bardzo wysoką przeciętną, tj. 77,1 łóżka na 10 tys. mieszkańców.
W tym czasie w Warszawie na tę samą liczbę mieszkańców przypadały 59,4
łóżka, w województwie warszawskim – 20,6; poznańskim – 39,4, a najmniej
w woj. wołyńskim, bo zaledwie – 4,9.
Pod względem liczby ośrodków lecznictwa zamkniętego województwo
śląskie przodowało w kraju obok województwa warszawskiego i poznańskiego. Podobnie pod względem liczby lekarzy (na 10 tys. mieszkańców) nie
odbiegało od średniej krajowej. W 1923 r. w województwie pracowało 282
lekarzy, a w roku 1936 już 478. W pierwszych latach istnienia województwa
śląskiego większość lekarzy była pochodzenia niemieckiego, ale z biegiem
czasu rosła liczba lekarzy polskich. W 1927 r. Polacy stanowili 55% kadry
lekarskiej, a w 1934 r. już 71%.
Po 1945 roku cały Górny Śląsk znalazł się w graniach Polski. Silna koncentracja przemysłu doprowadziła do rozbudowy szkolnictwa zawodowego
kosztem ogólnokształcącego, podejmowano działania na rzecz wydobycia
węgla, produkcji, wykonania planu. Utrwalano w ten sposób surowcowo-przetwórczą monokulturę regionu, która wyznaczała kulturze podrzędną
rolę. Szkolnictwo, kultura, służba zdrowia pozostały na dalszym planie, podporządkowane potrzebom rozwoju dominującego w tym regionie sektora
oraz panującej biurokracji partyjno-gospodarczej.
Miejscowa społeczność została w dużej mierze sprowadzona do wymiaru prostej siły roboczej. Procesy te utrwala także migracja na Śląsk rzeszy ludności poszukującej tu pracy. Ludność ta pochodziła najczęściej z małych miasteczek i wsi,
a tym samym w większości nie była przystosowana do uczestniczenia w kulturze.
Niemniej jednak wraz z rozbudową przemysłu nastąpił tutaj rozwój służby zdrowia. Władze, chcąc utrzymać na wysokim poziomie wydobycie węgla i produkcję
przemysłową, zmuszone były dbać o zdrowie ciężko pracujących ludzi. W 1950
roku przy większych kopalniach zaczęły powstawać pierwsze ambulatoria.
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
W 1939 r. Polska posiadała 12 600 lekarzy, w roku 1945 nie doliczono się
nawet 6 tysięcy. W 1945 r. w województwie śląsko - dąbrowskim było 773
lekarzy. Także z 55 szpitali z 10 174 łóżkami przejęto po wojnie zaledwie 33
obiekty z 4035 łóżkami. Jednak szybko zaczęto rozbudowywać lecznictwo.
W 1952 były w województwie już 63 szpitale (bez Akademii Medycznej i Instytutu Onkologii) mające 13 432 łóżka, natomiast w 1965 r. aż 89 szpitali
z 21 322 łóżkami. Liczba lekarzy wzrosła z 773 w 1945 r. do 4373 w roku
1965 i procesy te utrzymały się w latach następnych.
Stworzono sieć stacji sanitarno-epidemiologicznych, np. w 1965 r. obejmowała ona Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną, 31 stacji terenowych i 175 lekarzy.
W okresie narastającego wyżu demograficznego wiele miejsca poświecono opiece nad młodzieżą, organizując przychodnie szkolne. Roztoczono
opiekę nad matką i dzieckiem, np. w 1965 r. istniało już 177 poradni „K” (dla
kobiet ciężarnych i ze schorzeniami ginekologicznymi), 186 poradni „D” (dla
dzieci zdrowych) i 192 poradnie „D1” (dla dzieci chorych).
Walkę z gruźlicą uznano po 1945 r. za jedno z najważniejszych zadań.
W 1946 r. uruchomiono Wojewódzką Przychodnię Przeciwgruźliczą jako
pierwszą z przychodni wojewódzkich w ogóle. Początkowo w poradni było
28 łóżek, w 1965 r. już 46. Znacząco zwiększyła się także liczba łóżek w oddziałach i szpitalach przeciwgruźliczych z 1041 w 1953 r. do 1947 w 1965 r.
Rozbudowano sanatoria, a jednym z symboli tych działań był Śląski Ośrodek Rehabilitacji Dzieci w Rabce, liczący 735 łóżek i zbudowany w 1949 roku
za fundusze zebrane ze składek społeczeństwa Górnego Śląska i Zagłębia
Dąbrowskiego. Podjęto walkę z patologiami takimi jak alkoholizm i zaczęto przykładać większą wagę do leczenia chorób psychicznych. Powstały
w 1946 r. Instytut Higieny Psychicznej w Katowicach, który został przekształcony w 1950 roku w Wojewódzką Przychodnię Zdrowia Psychicznego.
Rozbudowując lecznictwo, dbano również o prestiż zawodu lekarza. Po
wojnie ważną rolę w rozbudowie środowiska medycznego na Górnym Śląsku odgrywali lekarze z innych regionów kraju, a w szczególności ze Lwowa.
Ci ostatni stanowili 30% środowiska lekarskiego w regionie. Wysiedleni ze
swojego rodzimego miasta, kontynuowali tutaj piękną tradycję medycyny
lwowskiej, liczącej się w skali kraju, jak i Europy. Silne środowisko lekarskie,
trochę wbrew władzy, dbało o rozwój intelektualny regionu. W ten sposób
odgrywało ważną rolę w budowaniu środowiska humanistycznego na tym
obszarze.
Bardzo ważne dla kształtowania środowiska medycznego na Górnym Śląsku
było powstanie Akademii Medycznej. Istotny wkład w to przedsięwzięcie mieli
45
46
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
profesorowie ze Lwowa. W maju 1945 roku zawiązał się w Katowicach Obywatelski Komitet Przygotowawczy Uniwersytetu Śląskiego, którego celem było
możliwie jak najszybsze uruchomienie tak bardzo potrzebnej dla Śląska uczelni.
Wśród członków Komitetu znalazł się rodowity lwowianin, prof. dr Stanisław
Laskownicki. Urodził się i wychował we Lwowie, gdzie ukończył studia medyczne na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Potem pracował w Klinice Chirurgicznej
Uniwersytetu Jana Kazimierza, którą kierował prof. Ludwik Rydygier, jeden
z najwybitniejszych chirurgów w historii polskiej medycyny. W okresie międzywojennym należał do najbardziej znanych polskich urologów.
Ostatecznie do powołania uniwersytetu na Górnym Śląsku nie doszło. Ważna była niechęć Krakowa, aby nie mieć pod bokiem konkurenta oraz potrzeba, by zbudować taką placówkę we Wrocławiu. W roku 1946 r. zrodził się pomysł utworzenia na bazie powołanego przed wojną w Katowicach Wyższego
Studium Społeczno-Gospodarczego Akademii Społeczno-Lekarskiej z wydziałami ekonomicznym, prawnym i medycznym. W grupie inicjatywnej znaleźli
się byli pracownicy Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie: doc. dr Wiktor
Bross i prof. dr Zdzisław Steusing. Do powołania tej uczelni również nie doszło, wobec sprzeciwu Ministerstwa Oświaty i wycofania poparcia przez gen.
Aleksandra Zawadzkiego, wojewodę śląsko-dąbrowskiego. Ostatecznie jesienią 1948 roku uruchomiono w Zabrzu-Rokitnicy Akademię Lekarską, która
w roku 1950 otrzymała nazwę Śląskiej Akademii Medycznej.
Udział lwowian w tworzeniu tej uczelni i w jej początkowej działalności był
decydujący. Pierwszym dyrektorem administracyjnym Akademii został dr
med. Marian Geissler, a zastępcą przewodniczącego Komisji do spraw Planowania Przestrzennego – prof. dr Franciszek Groër.
Z biegiem lat Śląska Akademia Medyczna, a obecnie Śląski Uniwersytet
Medyczny, stały się jedną z najważniejszych uczelni medycznych w kraju
i odegrały w okresie całego półwiecza bardzo ważną rolę w kształtowaniu
się środowiska medycznego na Górnym Śląsku. Pozwoliło to na zbudowanie
w regionie jednego z najsilniejszych w Polsce środowisk medycznych.
Prof. Zbigniew Religa 15 sierpnia 1985 roku w Klinice Kardiochirurgii
WOK, przekształconej w następnych latach w Śląskie Centrum Chorób Serca
w Zabrzu, przeprowadził pierwszą operację na sercu. 5 listopada 1985 r. zespół lekarzy pod kierunkiem prof. Religi przeprowadził tam pierwszy w Polsce udany zabieg przeszczepienia serca. Śląskie Centrum Chorób Serca jest
dzisiaj symbolem nowoczesności śląskiej medycyny i jednym z symboli nowoczesności regionu.
Silną pozycję środowiska medycznego w regionie i kraju buduje lekarski
samorząd. Początki Śląskiej Izby Lekarskiej sięgają 1934 roku. Wznowiła
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
działalność po II wojnie światowej, niemniej jednak w 1951 roku, w ramach
likwidowania przez władze komunistyczne samorządu lekarskiego, została
rozwiązana. W 1989 roku na fali odnowy doszło do jej odrodzenia. 17 maja
tegoż roku Sejm przyjął ustawę o izbach lekarskich. Weszła ona w życie
w 1990 roku. Od tego czasu przewodniczącymi w Śląskiej Izbie Lekarskiej
byli: dr Zygfryd Wawrzynek (1989-1993), dr Wojciech Marquardt (19932001), dr Maciej Hamankiewicz (2001-2009). Obecnie prezesem od 2009 r.
jest dr Jacek Kozakiewicz.
Śląska Izba Lekarska skupia obecnie ponad szesnaście tysięcy lekarzy
i dentystów, w tym ponad dwustu profesorów belwederskich i niewielu
mniej doktorów habilitowanych, i jest drugą co do wielkości w kraju.
Wieloletnie działanie środowiska medycznego wespół ze środowiskami
technicznymi i humanistycznymi pozwoliło na zmianę i unowocześnienie
struktury społeczno-zawodowej Górnego Śląska. Region, kojarzony do tej
pory z wydobyciem węgla i ciężkim przemysłem, stał się również miejscem,
gdzie rozwijała się nauka, a obok górników coraz większą rolę odgrywali
ludzie wykształceni i najnowocześniejsze dziedziny nauki i techniki.
Doktor Andrzej Mielęcki
Na Górnym Śląsku w XIX, jak i w pierwszej połowie XX wieku władze
niemieckie prowadziły systematyczną politykę germanizacji. Ważną rolę
w tym procesie odgrywała, sprowadzana często z głębi Niemiec, inteligencja. Utrudniano, wręcz uniemożliwiano miejscowym Ślązakom awans
społeczny poza niemiecką grupą narodowościową. Aby awansować, należało zdeklarować się jako Niemiec, w przeciwnym wypadku pozostawało się
na dole drabiny społecznej, zostając górnikiem czy hutnikiem. Jedyną drogą
awansu dla miejscowych była kariera duchownego. Ślązaków traktowano
w większości jako ciemny lud roboczy. W tej sytuacji wielką rolę w krzewieniu żywiołu polskiego na Górnym Śląsku odgrywała polska inteligencja
napływowa. Najwięcej przybyło jej z terenów Wielkopolski znajdującej się
w zaborze pruskim, a więc mającej bliższy kontakt z Górnym Śląskiem.
Jednym z przedstawicieli tej napływowej wielkopolskiej inteligencji był
dr Andrzej Mielęcki. Tutaj przyszło mu pełnić, obok wyuczonego zawodu
lekarza, rolę propagatora polskiej kultury. Mielęcki bardzo dobrze czuł się
w tej roli, aktywnie działając w polskich organizacjach społecznych, a potem politycznych i wojskowych.
Doktor Andrzej Mielęcki urodził się w 1864 roku w rodzinie ziemiańskiej
w majątku Hucisko w powiecie piotrkowskim. Gdy miał rok, jego rodzice
– Maria i Tertulian – przenieśli się do Koźminka w powiecie kaliskim, gdzie
47
48
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
zamieszkali w znajdującym się
tam dworku. Gimnazjum ukończył w Ostrowie Wielkopolskim.
Następnie studiował medycynę
w Berlinie i Monachium, natomiast dyplom doktora nauk
medycznych uzyskał w 1893
roku w Lipsku. Po studiach
przez parę lat pracował w Saksonii i w Zagłębiu Dąbrowskim,
a następnie w 1899 roku osiadł
w Katowicach, gdzie przez 21
lat utrzymywał się z prywatnej praktyki. Jego specjalnością była ginekologia. W czasie
pobytu w Katowicach Mielęcki brał aktywny udział w życiu
społecznym i gospodarczym
miasta. Propagował tam polską
Doktor Andrzej Mielęcki na obrazie Zbigniewa
kulturę, co w mieście zdominoBlukacza. Portret znajduje się w Domu Lekarza
wanym przez Niemców wymagało charakteru i odwagi. Niemcy nazywali go „wielkim polskim agitatorem”.
Mielęcki był założycielem i członkiem wielu polskich towarzystw, w tym:
Towarzystwa Lekarzy Polaków na Śląsku, Towarzystwa Szerzenia Elementarzy Polskich na Śląsku, Spółki Budowlanej, Komitetu Wykładów Ludowych
im. Adama Mickiewicza. Z ramienia ludności polskiej wszedł w skład Centralnego Komitetu Pomocy dla Dzieci w Katowicach. Komitet przy wsparciu
amerykańskich organizacji charytatywnych organizował pomoc dla dzieci
po zakończeniu I Powstania Śląskiego. Działalność społeczna Mielęckiego
wzbudzała szacunek nawet u Niemców, którzy jako pierwszemu Polakowi
nadali mu tytuł „radcy sanitarnego”. Należy podkreślić, że w działalności
społecznej i narodowej doktorowi pomagała jego żona Anna z Przybyłów,
działaczka Towarzystwa Polek w Katowicach.
W 1918 roku, gdy kończyła się I wojna światowa i rozpadała Rzesza Niemiecka, w Poznaniu powstał Polski Sejm Dzielnicowy, do którego m.in. delegatem był Mielęcki. Ponadto w tym czasie wchodził on w skład Powiatowej Rady Ludowej w Katowicach.
Doktor był zaangażowany także w polskie działania konspiracyjne. Związany był z Polską Organizacją Wojskową Górnego Śląska, gdzie prowadził
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
kurs sanitarny w ramach przygotowań do I Powstania. Brał udział także
w sprowadzaniu broni dla powstańców z Polski. W 1919 roku został aresztowany przez Niemców. W tym samym roku został wybrany radnym do rady
miasta Katowic, gdzie został przewodniczącym frakcji polskiej. W 1920 roku
był członkiem Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Katowicach.
Dotor Mielęcki był osobą publiczną, wyraźnie rozpoznawalnym orędownikiem sprawy polskiej na Górnym Śląsku. Przysparzało mu to wielu zwolenników, jak i wielu wrogów pragnących się go pozbyć. Dramatyczne wydarzenia 17 sierpnia 1920 roku stworzyły ku temu okazję.
Co się wówczas wydarzyło?
Polska toczyła krwawą wojnę z bolszewikami. Była to walka o być albo nie
być nowo powstałego polskiego państwa. W połowie sierpnia bolszewicy
podeszli pod Warszawę i byli pewni zwycięstwa. Wielu Niemców, przede
wszystkim na Górnym Śląsku, czekało na to z utęsknieniem. Wprawdzie
zdławili pierwsze powstanie w 1919 roku, ale nadal w mocy była decyzja, że
o przynależności tej ziemi zadecyduje plebiscyt. Zajęcie Polski przez bolszewików rozwiązałoby ten problem na korzyść Niemiec. 17 sierpnia 1920 roku
wielu ludziom w Katowicach wydawało się, że właśnie tak będzie. Do miasta napłynęły bowiem plotki, że bolszewicy już pobili pod Warszawą Polaków, a nad stolicą, odtworzonej przed dwoma laty ojczyzny, powiewa czerwona flaga. Wychodzące w Katowicach niemieckie gazety pisały o upadku
Warszawy. Doszło do dużych demonstracji, gdzie domagano się opuszczenia miasta przez wojska francuskie. „Warschau gefallen, Polen kaputt” - tak
krzyczeli demonstranci na katowickich ulicach.
Niemcy czuli się panami sytuacji. Francuski pułkownik Blanchard, który
pełnił funkcję powiatowego kontrolera Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej w Katowicach, starał się nie pozwolić, by dochodziło do
tych demonstracji. Ściągnął do centrum miasta kompanie piechoty oraz
szwadron huzarów. Poinformował też władze niemieckie, że nie wyraża
zgody na żadne demonstracje. Niemniej jednak tego dnia w godzinach popołudniowych na rynku Niemcy zorganizowali dużą demonstrację. Wykrzykiwano antypolskie i antyfrancuskie hasła. Podburzony tłum zaatakował
siedzibę Komisji Międzysojuszniczej, obrzucając ją kamieniami. Początkowo
Blanchard chciał rozpędzić demonstrantów, bijąc ich płazami szabel szarżujących huzarów. Nic to nie dało. W tej sytuacji kazał strzelać z karabinów.
Ponadto ktoś rzucił granaty. Zginęło 10 osób i było wielu rannych. Wszystko
to działo się w pobliżu budynku na skrzyżowaniu ulicy Dyrekcyjnej i Warszawskiej.
49
50
Szkice do portretu Śląskiej Izby Lekarskiej
Obserwując wydarzenia z okien swojego mieszkania na ulicy Warszawskiej, około godziny 14.00 doktor Mielęcki zbiegł na dół, aby opatrywać
rannych. Znajdujący się w tłumie tzw. bojówkarze rozpoznali doktora i zaczęli opowiadać, że to z jego okna rzucono granaty. Podburzony tłum dopadł doktora, gdy opatrywał rannego, a potem go bestialsko pobił. Ciężko
rannego Mielęckiego próbowali ratować sanitariusze, przenosząc go do
konnej karetki i chcąc go zawieźć do znajdującego się niedaleko szpitala
elżbietanek. Niemieccy bojówkarze jednak zatrzymali karetkę, wywlekli
skatowanego doktora i wrzucili do przepływającej w pobliżu rzeki Rawy.
Nikt nie stanął w obronie Mielęckiego.
Niektórzy rozpowszechniali też inną wersję wydarzeń, mającą szkalować dobre imię Polaków, w tym i Mielęckiego. Tak więc polityka nie po raz
pierwszy wtargnęła do historii. Adwersarze doktora podkreślali, że szkolił
on członków Centrali Wychowania Fizycznego w Katowicach, a organizacja
ta była tajnym ugrupowaniem terrorystycznym, które dokonywało zamachów. Porucznik Mielęcki miał być odpowiedzialnym za agitację polityczną
oraz przerzut broni i tworzenie zakonspirowanych magazynów broni. Wedle tej oczerniającej wersji wydarzenia przebiegały następująco.
17 sierpnia 1920 roku niemiecka socjaldemokracja zorganizowała wiec
przed teatrem w Katowicach. Postanowiono zaprotestować przeciwko
przemarszowi wojsk francuskich przez teren Górnego Śląska na front polsko-sowiecki. Petycję w tej sprawie chciano złożyć na ręce przedstawicieli
Międzynarodowej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej. Na placu obok
budynku komisji znajdowała się kompania francuskich strzelców alpejskich.
Natomiast w mieście miało nie być oddziałów Grenzuschutzu ani Freikorpsów. W tłum demonstrantów granaty mieli wrzucić członkowie „polskiej
bojówki”, zabijając 10 osób. Doszło do paniki. Kilku demonstrantów wtargnęło do mieszkania dr. Mielęckiego na ulicy Warszawskiej znajdującej się
w pobliżu teatru. Pobili go i wyciągnęli na ulicę, gdzie „jako polski agitator” został zlinczowany przez rozwścieczony tłum. Doszło do plądrowania
sklepów, nie atakowano natomiast budynku Międzynarodowej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej, dlatego znajdujące się tam wojska francuskie nie
interweniowały.
Wspomniana wersja wydarzeń jest odosobniona. Niemniej jednak być
może cała sprawa wymaga dalszych badań? Bezsporna jest natomiast męczeńska śmierć doktora.
***
Szkic 2 – Śląska Izba Lekarska w historii i tradycji
Pogrzeb doktora Andrzeja Mielęckiego odbył się 25 sierpnia w Sosnowcu,
następnie jego zwłoki przewieziono i pochowano w rodzinnym grobowcu
na cmentarzu w Złotnikach koło rodzinnego Koźminka w Wielkopolsce.
Na kamiennym obelisku wyryto napis:
„Zginął śmiercią męczeńską
za sprawę narodową
w Katowicach d. 17 sierpnia 1920 r.,
przeżywszy lat 54.
Śpij spokojnie, duchu jasny,
Rycerzu Polski
Bez strachu i skazy”.
Zamieszki w Katowicach i męczeńska śmierć doktora Mielęckiego doprowadziły do wybuchu w nocy z 19 na 20 sierpnia drugiego, zwycięskiego
Powstania śląskiego.
51

Podobne dokumenty