Pomiędzy frontem a domem. Rodzina wobec wojny 1914-1918

Transkrypt

Pomiędzy frontem a domem. Rodzina wobec wojny 1914-1918
Godło: Migotka
Pomiędzy frontem a domem
Rodzina wobec wojny 1914–1918
Lata 1914–1918 to nie tylko daty wyznaczające trwanie I wojny światowej, która
w tym roku szczególnie jest przypominana z racji przypadającej setnej rocznicy jej wybuchu.
Był to także okres wielkiej próby dla rodziny, która znalazła się innej niż dotychczas sytuacji,
będącej nie tylko wynikiem rozstrzygnięć podejmowanych w gabinetach politycznych lub na
polach bitewnych1, ale także decyzji podejmowanych w małych społecznościach, czy też
w kręgu konkretnej rodziny. Wojna określana przez wielu historyków jako Wielka,
w końcowym efekcie przyniosła Polsce długo oczekiwaną i wytęsknioną niepodległość.
Często zapominamy, że walka o każdy następny dzień, niemo zakładająca zwycięstwo,
toczyła się równolegle na wojennym froncie i w domowym zaciszu.
Wojenny czas był wielkim wyzwaniem dla rodziny, której krucha stabilność
ekonomiczna oraz elementarne poczucie bezpieczeństwa zostało mocno zachwiane. Rodzina
była i jest najważniejszą częścią życia społecznego, to ona kształtuje nasz charakter i
zachowanie, wychowuje, wspiera w trudnych chwilach, dlatego też warto dłużej zatrzymać
się i zastanowić, jaką postawę przyjmowała wobec wojennej rzeczywistości.
Wojna to sprawa mężczyzn, którzy zostawiają swoich najbliższych i wyruszają
w bliżej nieokreślonym kierunku w imię słusznej sprawy i z nadzieją, że wrócą wkrótce do
tych, których kochają. Rola mężczyzny na wojnie jest oczywista, to on ma opuścić dom i z
bronią w ręku walczyć o wolność. Czas wojny był szczególnym okresem dla kobiet, które
wówczas przeszyły swoistą metamorfozę. Musiały nie tylko – jak to czyniły do tej pory –
opiekować się domem, ale czuły się zobowiązane przejąć czynności dotychczas wykonywane
przez mężczyzn, którzy, wypełniając patriotyczny obowiązek, wyruszyli na front. Często
zdarzało się, że kobiety decydowały się iść do pracy, aby utrzymać swoją rodzinę.
Wykonywały wówczas typowo męskie prace, np. prowadziły tramwaje. Kiedy mężczyzn nie
było w domach same musiały zapewnić bezpieczeństwo swoim najbliższym. Niejednokrotnie
także, gdy wymagała tego sytuacja rodziny, musiały w relacjach ze swoimi dziećmi wchodzić
w rolę ojców, co wymagało od nich zdecydowanej postawy oraz umiejętności zajmowania
1
Zob. A. Chwalba, Pierwsza wojna światowa i wskrzeszenie Rzeczypospolitej Polskiej, [w:] tegoż, Historia
Polski. 1795–1918, Kraków 2001, s. 568–594, T. Schramm, Wygrać Polskę 1914–1918, Warszawa 1989.
1
konkretnego stanowiska. Kobiety – żony i matki zostały poddane trudnej próbie, której nie
było tak łatwo sprostać z powodu tęsknoty za mężem, braku pieniędzy oraz oparcia, również
wśród najbliższych, którzy pozostali. W wyniku tych przeżyć stały się samodzielne oraz
silniejsze i dlatego zaczęły domagać się swoich praw, głównie w kwestii równouprawnienia,
które pozwoliłoby im łatwiej odnaleźć się w nowej sytuacji. Wojna rozdzieliła kochające się
rodziny, które od tej pory znalazły się w różnych miejscach niezależnie od swojej woli,
musiały dostosować się do warunków tam panujących i pogodzić z brakiem obecności
bliskich. Członkowie rodzin często nie mieli ze sobą kontaktu, a jeżeli już taki istniał, to był
on bardzo ograniczony i niezwykle rzadki. Nie inaczej było także w przypadku mojej rodziny,
którą również dotknęła wojenna zawierucha.
Z opowiadań mojej babci Adolfy dowiedziałam się, że mój pradziadek i jego rodzina
przeżyli dużo złych chwil podczas I wojny światowej. W tym burzliwym okresie dla Polski
nawet młodzi chłopcy wstępowali do armii, tak jak uczynił mój pradziadek Jan. Było dla
niego oczywiste, że powinien walczyć za ojczyznę. Zgłosił się on dobrowolnie do wojska
mając 17 lat, co dla współczesnych młodych ludzi może wydać się rzeczą dziwną i
niezrozumiałą. Podobnie uczynili jego koledzy, zapewne, jak możemy sądzić, ku rozpaczy
swoich matek. Było przed nimi całe życie, ale uznali, że najważniejsze dla nich jest dobro
ojczyzny i chcą jej bronić. Rodzina pradziadka rozdzieliła się, Jan i jego ojciec poszli do
wojska zostawiając w domu matkę z córkami. Ta sytuacja była dla obydwu mężczyzn
niezwykle trudna. Ojciec i syn, krocząc po wojennych ścieżkach, nosili w swoich sercach
pamięć o pozostawionych w domu kobietach, których twarze przypominali sobie wpatrując
się w zabrane ze sobą ich zdjęcia. Często tym chwilom wspomnień towarzyszyła modlitwa o
rychłe spotkanie. Mama Jana i jego siostry – jak wspominała babcia Adolfa – bardzo się o
nich bały. Mimo że mieli ze sobą kontakt, był on bardzo sporadyczny – często przez wiele
tygodni musiały czekać na wieści od nich. Z dnia na dzień żyły w strachu, że już więcej mogą
nie zobaczyć swoich bliskich. Z nadzieją oczekiwały informacji od nich, z rozanieleniem
wczytywały się w słowa, które do nich kierowali, że są zdrowi, bezpieczni i żeby się o nich
nie martwiły, bo wkrótce wrócą, co też się stało.
W tamtych czasach rodziny ciągle musiały się pilnować, wspierać i „trzymać język za
zębami”, często bowiem w domach albo w okolicy przebywali szpiedzy. Tak również było w
domu mojego pradziadka. Ta sytuacja zobowiązywała domowników do wielkiej
odpowiedzialności zarówno za czyny, jak i za wypowiadane słowa. Jedna nieprzemyślana
wypowiedź mogła ściągnąć na rodzinę wielkie kłopoty. Często po stodołach czy piwnicach
2
spotykali się Polacy i rozmawiali otwarcie o tym, co się dzieje na wojnie, przekazywali sobie
informacje, których jawnie nie można było powiedzieć. Rodziny często bywały zastraszane,
że jeżeli będą kryć to, „co jest niezgodne z prawem”, to będą mieć różne nieprzyjemności
między innymi aresztowanie. W czasie wojny rodzina mojego pradziadka miała najpierw
masarnię, później wyszynk z wódką i piwem. Masarnię musieli zamknąć z powodu rewizji,
którą musieli przejść pewnego dnia. Osoby, które robiły rewizję zabrały wszystko, zarówno
narzędzia, które służyły do oporządzania mięsa jak i samo mięso. Zdarzenie to sprawiało, że
rodzina znalazła się w trudnej sytuacji. Rodzina jednak, co z dumą opowiadała babcia Adolfa,
była bardzo zorganizowana i zgrana, więc szybko podniosła się z tego „upadku”. Tata Jana
wziął sprawy w swoje ręce i wymyślił, że mogą przecież prowadzić wyszynk, co też, jak się
później okazało, było opłacalna działalnością.
Babcia Adolfa opowiadała mi, a tym samym przekazując dalej wojenne historie swojej
rodziny, podkreślała, że dużej próbie zostały poddane matki, których czasami jedyni synowie
zostali wysłani na front. Mówiono o tym także w ich domu, bo przecież dalecy krewni czy
sąsiedzi również byli na wojnie. Kobiety te żyły w ciągłym strachu i niepewności, czy ich
najbliżsi wrócą do domu czy też zginą w trakcie jakiejś bitwy. Oczekiwały z niecierpliwością
na jakąkolwiek wiadomość o losie swoich dzieci, z ulgą przyjmowały informacje o tym, że
wciąż żyją i mają się dobrze. Codziennie przesiadywały przy oknach wypatrując swoich
mężów, synów czy też wnuków. Największy ból matkom sprawiała wiadomość o śmierci ich
ukochanych synów, z którymi od dłuższego czasu nie miały kontaktu i nie mogły się z nimi
nawet po raz ostatni pożegnać. Często zdarzały się sytuacje, kiedy kobieta traciła na wojnie
zarówno swojego męża jak i syna, co było dla nie bardzo traumatycznym przeżyciem, gdyż w
jednym momencie zostawała bez dwóch najbliższych jej sercu osób. Kobiety, dotychczas
silne i żyjące nadzieją na spotkanie z najbliższymi, nie mogły się z tym pogodzić i nie widząc
sensu dalszego życia, często wpadały w depresję.
Wojenna zawierucha nie pozostała także bez wpływu na mężczyzn. Przez kilka lat nie
wiedzieli swoich żon i dzieci, a także nie mieli z nimi stałego kontaktu, co nie pozostało bez
wpływu na ich psychikę. Żyli w ciągłej niepewności, co do tego jak radzi sobie ich rodzina w
tak trudnej sytuacji, czy mają środki finansowe do życia, czy nie brakuje im żywności, a także
czy nie stracili dachu nad głową. Mężczyźni, jeżeli było to możliwe pisali listy do
najbliższych, ale też często prowadzili pamiętniki, na kartach których nie tylko relacjonowali
co się działo na froncie, ale przede wszystkim wyrażali tęsknotę za swoimi domami i
rodzinami. Jedynie noszone przy sobie i pilnie strzeżone zdjęcia najbliższych przypominały
3
im, że mają dla kogo walczyć i że ktoś na nich czeka. Ta świadomość w trudnych momentach
zawahania i zwątpienia dodawała im otuchy i wiary we własne możliwości.
Pisząc o rodzinie nie sposób pominąć tutaj dzieci, których Wielka Wojna pozbawiła
możliwości wychowania się w pełniej, kochającej się rodzinie. Wraz w wyjazdem ojca na
front stawały się półsierotami. Czasami chłopcy stawiali się bardziej niesforni, ponieważ
brakowało im ojcowskiej ręki, a matki mimo swoich usilnych starań, nie zawsze były w stanie
zastąpić miłość i wychowanie ojcowskie. Nastoletni chłopcy i dziewczęta, zamiast uczyć się
w szkole, musieli pomagać matce w gospodarstwie a niekiedy iść do pracy by zarobić na
utrzymanie nie tylko swoje, ale i rodziny, co czasami wypływało niekorzystnie na ich rozwój
emocjonalny i duchowy. Młodzi mężczyźni zostali pozbawiani męskiego wzorca i często
dokonywali błędnych decyzji, co nie pozostawało bez konsekwencji w ich dorosłym życiu.
Dzieci nie miały możliwości uzyskiwania wsparcia i porady ze strony ojców, którzy byli
najważniejszymi osobami w rodzinie i do niech należały najważniejsze decyzje.
Wojna 1914–1918, jak każda inna, spowodowała rewolucyjne zmiany w rodzinie.
Kobiety zajęły w niej pozycję przypisaną do tej pory mężczyznom. To one wzięły na swoje
braki utrzymanie domu, wychowanie dzieci oraz decyzje związane z życiem rodziny.
Zajmowały miejsca mężczyzn i to dodawało im wiary we własne możliwości. Rodzina, jako
najważniejsza grupa społeczna, została poddana ciężkiej próbie. Dotychczasowe wartości, na
których się opierała, zeszły na drugi plan na rzecz walki o przeżycie kolejnego wojennego
dnia. Najważniejsze dla niej stało się przetrwanie tych ciężkich chwil oraz nadzieja na
ponowne zobaczenie tych członków rodzin, których wojenne losy rzuciły daleko od domu.
Patrząc z perspektywy lat mam wrażenie, że – chociaż często mocno okaleczona – wyszła z
tej wojennej próby zwycięsko.
Źródła:
1. Opowieść ustna Adolfy Ogorzałek.
2. A. Chwalba, Pierwsza wojna światowa i wskrzeszenie Rzeczypospolitej Polskiej, [w:]
tegoż, Historia Polski. 1795–1918, Kraków 2001, s. 568–594.
3. T. Schramm, Wygrać Polskę 1914–1918, Warszawa 1989.
4