struktura agencji pojedynek carogrodzki fragmenty

Transkrypt

struktura agencji pojedynek carogrodzki fragmenty
JERZY S~t4lk.4
r
ł
szarżę pod Bałakławą i Eupatorią. Po wojnie Kościelski, znany już
jako Sefer pasza, pozostaje warmii tureckiej. Nawiązał liczne znajomości w sferach dworskich Turcji, brał udział w misj,ach dyplolmatycznych i wkrótce stał się nieoficjalnym marszałk iern dworu
u boku sułtana. Cieszył się też poparciem Francuzów, a nawet
samego Napoleona III oraz jego żony Eugenii, którą opinia publiczna uważała za wielbicielkę hrabiego.
W latach sześćdziesiątych Kościelski- utrzymuje jeszcze choć już coraz słabsze - stosunki z Hotelem Lambert, popiera
na gruncie tureckim Mariana Langiewicza, byłego dyktatora powstania styczniowego, w zasadzie jednak' odsuwa się od spraw politycznych, zajmując się transakcjami finansowymi i gromadzęniem
majątku. W latach sredemdziesiątych
udaje się do Egiptu i. zostaje
zaufanym kedywa Ismaiła paszy, nie piast~j~c jednak ..zadne~o
oficjalnego stanowiska. W roku 1882 przenosI. SIę do ~t~~ll, kup~J~
zamek w Bertholdstein - znany z rycerskich turrnejow. GOSCl
w nim wielu Polaków. Kościelski "wśród cudzoziemców otoczył
się prawdziwie królewskim
przepychem".
Umiera 17 marca
1895 roku. W licznych poświęconych mu nekrologach, zamieszczonych w ówczesnej prasie - inspirowanych przez rodzinę zmarłego,
głównie przez bratanka, "admirała na Go~le", Józefa ~ościelsk~ego - niepoślednie miejsce zajmowały OpISy bogactw I zabytkow
zgromadzonych w Bertholdstein, wśród których poczesn~ mi;j~ce
zajmowały honorowe szable, podarow~ne Wł~dysław?WI Kościelskiemu przez cesarzy Napoleona III I Franciszka Jozefa I oraz
sułtana tureckiego Abdulazisa i księcia Walii. Część jego kolekcji
znalazła się później
w zbiorach wawelskich.
Dziś nazwisko Kościelski nie kojarzy się z Turcją i dyplomatycznym pojedynkiem księcia Adama Czartoryskiego z carem Mikołajem. Związane natomiast jest z emigracyjną fundacją przyznającą
od 1962 roku coroczne nagrody literackie dla młodych pisarzy, tworzących w kraju i na emigracji.
_
Trzy lata wcześniej żona Władysława Augusta Kościelskiego, •
flA V\<>~onika z Krystyńskich, krewna paszy Sefera przekazała rodzinną
fortunę na ten zbożny cel.
'i-.
l\.
/
,
I
s uż• •iB
SIBC D
"
oma
gencja Wschodnia była najważniejszą komórką tajnej dyplomacji księcia Adama Czartoryskiego poza zasięgiem jego
bezpośredniego oddziaływania. Na niej też spoczywał główny ciężar zmagań księcia Adama z carem Mikołajem. Zawsze zatrudnionych w niej było kilka osób. Czaykowski
w swych wspomnieniach wymienił Wereszczyńskiego-Korczaka jako rządcę, Zwierkowskiego-Lenoira
określił jako
pierwszego sekretarza, Rawskiego nazwał kanclerzem. Oprócz nich
wymienił dragomana Jana Saiha oraz kawasów Agencji: Stefana
Szewczenkę-Kozaka z Korsunia, Józefa Zielińskiego - warszawianina, dezertera z Kaukazu i Jana Gutowskiego z Lubelskiego.
Być może jeżdżący z misją do Kozaków agent Rawski przez pewien
czas pełnił funkcję kanclerza, ale trudno sprecyzować na czym
miała ona polegać. Podobnie ze stanowiskiem rządcy Agencji. Natomiast trudno byłoby Czaykowskiemu obejsc się bez sekretarza,
ale i ten "etat" nie zawsze był obsadzony. Właściwie stałym pracownikiem poza Czaykowskim był dragoman Saih. Pozostali zmieniali się często. O pełnej obsadzie Agencji nigdy nie można było
mówić. Rola Jana Saiha warta jest w tym miejscu podkreślenia, gdyż
nie tylko pełnił funkcję tłumacza. W 1849 roku działa na Węgrzech
jako agent polityczny. "Winienem przy tej sposobności nadmie121
~rr.żUl(.TLtk2A
/łG
nić - pisze z Węgier Wł. Zamoyski do ks. Ada~a - o. sprycie
doskonałym a wcale innym, o takcie najprzy:zwOltszym l o pJlności największej naszego dragomana, Jana Saiha. Jego przymioty
czynią zaszczyt temu, co go z dziecka nien:al wycho~ał (Czayk~)
i wyrobił na bardzo pożytecznego pomocmka w służbie naszej .
W podległych Czaykowskiemu agencjach peryferyjnych ob.sa?a
była przeważnie jednoosobowa. Franciszek Zach, a poz.mej Lenoir-Zwierkowski obsługiwali agencję belgradzką, pracowmk konsulatu
francuskiego w Bukareszcie Jan Ludwik G.radowicz pełnił równ~e~
od 1848 roku funkcję agenta Czaykowsk.iego. Powstałą w Bosm
placówkę objął Juliusz Korsak, w Tyrno,wie przez. pewien c~~s
przebywał Stanisław Drozdowski, a.w Serbii -:- Fr~nClszek Duc~llnski. Oprócz agentów stałych dz iałal i na tereme panstw.a tureckiego
odpowiednio przygotowani do spełnienia konk~etneJ mlsJl. tz~.
"agenci ruchomi". Pisałem w p~pr~edni~~ rozdzl~łach o .Śwldzmskim, Gordonie, Lenoirze, Budzynsklm. Rozne specjalne misje spełniali także Sefeis de Soldenhoff, Rozmowski, Wielogłowski, Horwatt-Jeleński, Gregorewicz, Wolański i wielu innych, którzy "dzielnie i uczciwie służyli sprawie".
Przedmiotem działalności Agencji księcia była materia niezwykle delikatnej natury: dyplomacja, sprawy woj~kowe i polityczne. Na agencie głównym spoc~~ała cała o~powle~zlal.nosc z~
funkcjonowanie l efekty działalności
stambulskiej placówki. Totez
zasady pracy Agencji były ściśle i po wojskowemu przestrzegane.
Wszyscy agenci podlegali bezpośrednio Czaykowskiemu. Gdy
w maju 1842 roku Karol Królikowski, jako nowy agent dyplomatyczny Hotelu Lambert udawał się do Stambułu, otrzymał od Władzy ogólną instrukcję, w której tylko punkt dotyczący Jego postawy wobec agenta głównego został precyzyjnie o~r~ślony..
.,
"Po przybyciu swojem do Stambułu pan K~ollko~skl Zme?le
się z p. Czayk. i od niego odbierze o wszystkirn ~.IJ.leJscową,lI~strukcję. Tutaj albowiem książę jedynie polecać. moz.e panu Kr~hkowskiemu najściślejsze stosowanie się do zdania l krokow
p. Czayk., będącego na teraz umocowanym całem zaufaniem Księcia
co do czynności na Wschodzie. Jeśli okoliczności spowodują odwołanie p. Czayk., stosunek przyjęty dla niego pan Królikowski zachowa dla osoby, która by zastąpić mogła p. Czayk.".
Tak więc agent główny w Carogrodzie był, jeśli nie pierwszym
po Bogu, to na pewno ~ie,rwszy~ po ~sięciu. A~en~i działali.w kon_.?pi~
- zarowno wsrod emigrantów z Po~s l, Jak. 1 mleJscow'(\I
"Iiidności. Tak więc, na przykład Czayka studiował miejscowe oby
czaje, Lenoir (Zwierkowski) w Stambule utrzymywał się z l~k II
fechtunku i pływania, Zach był nauczycielem języka francuskie Cl,
Lynch (Łyszczyński) i Drozd (Drozdowski) pracowali jako le,kar'w,
Ahmet (Puławski) był wspólnikiem domu handlowego, zas 11t1 y
122
(Iliński)
prawosławnym zakonnikiem, a Baer (Budzyński] alzackim
kupcem. Ze swej działalności po lit cznej nie robili ta' emnic .edyme prze
o lcja nymi oso lstościaml
raju, w którym dzia aJ'
rze
a a l lm lS y "uwlerzyte mające
sięcia Adama, a nierza~ko ~ównież pisma. polecające od dyplomatów francuskich lub
ang ielskich. W Turcji na przykład o ich prawdziwej misji wiedziały również czynniki półurzędowe, różne wpływowe osob
i krewni sułtana.
Z ich utajonego statusu wypływały też metody działania. Najcz ściej uciekano się do wykorzystywania w ł wów i nacisków""iile':
forma
c, nleraz
lC . ".
rozd (Doktor Drozdows l
rozpoczął kurację
rug lego urka, ważnej pozycji, stąd nadzieja
nowego wpływu" - donosił agent główny księcia.
Konspiracyjny charakter agencji miał na celu przede wszystkim
_uniemozhwienie wyKrycla Slg1kl :illL!.owmez ogramczeme ywer-~go
dzi'ałan:i:ClSłuzDobcych przeciwrnęclU
'CZar orySKlęmu.
W CfzieniiITCu-agenc]lZ'a:fiiii--Zg-kwletilia- f8LfS- roku odnotowano,
że w depeszy do beja Ahmeta (Puławskiego) agent główny przestrzega, aby "miał się na ostrożności względem tych co bez pisma
wierzytelnego podają się za posłanników księcia". Informuje go,
że przybycie prawdziwego emisariusza Hotelu Lambert poprzedzone
będzie dwoma wcześniejszymi listami, a rozpozna go po okazanym
znaku. Znakiem tym najczęściej był jakiś medalion.
Ludzie cara starali się zwalczać swoich przeciwników wszelkimi dostępnymi metodami. Między innymi rozgłaszali wiadomości
lub wprost donosili wpływowym Turkom, że agenci Czartoryskiego podburzają Słowian przeciwko Porcie. W związku z tym Czavkowski w instrukcji przypominał. aby zwracać "baczność na wszystkich ludzi, którzy by się snuli między Kozakami. Moskwa nie
zaniedba wysłać swoich agentów, a przypisane intrygi i podburzenia
złoży na nas. Irzeba tedy za pojawieniem się podobnych wysłańców b~~_ż~_dneg~zgIędl!.~~.r20S1C_ao właaz mleJscowycn' .. _-.
Wojskowo-konspuacyjne
zasaćly- o owrązywały wszystkich
agentów. ~wsze używali fałszywych nazwisk, z reguły nie polskich, aby icTi dZlałalnosCl me łączono z pohtyką kSlęCla.
z lS
tyc używano konsekwentnie nawet w korespondenci i z księciem.
Każd z nich, w zależności od tego, gdzie przeb wał o racowan.x mla inny sposob komuni owama się z gencją Wschodnią.
. L'Niżem "Korespondencfę pe ną mamy -zap WTIlo"ńą
==-poki statki
chodzą - a zimową porą wynajdziemy inną. Ja odbieram list:L. .
~d
adresem p. Glavany przez k~itanów statkowo Słowian nam
cliętnych choć o mczym-m:-e--"'W'"ieazącyclI.
Na-"N'tż-pi:suję,albo przez
konsula francuskiego w Warszawie p. d'Olive za pośrednictwem
p. Alleon, albo pod adresem p. Marvopolo, agenta statków w Tulczy. Nawet w czasie zimy zostaje nam droga do Warny, dokąd
AL....
123
0/
~
żaglowe statki ciągle chodzą". Do przesyłania listów między
Agencją Carogrodzką, a podległymi jej ludźmi korzystano także
z dyplomatycznej poczty Francji, Serbii, a nawet Austm.
><!
Mozg Całej Agencji znaJaował 'się w "ParyZ1:f,'Zlri' w Stambule
biło jego serce. Agent główny czytał uważnie wszystkie raporty
swoich ludzi, na każdy odpisywał podając swe uwagi i polecenia.
Sprawnie zorganizowana była łączność Agencji z Paryżem. Czartoryski przesyłał korespondencję do Czaykowskiego za pośrednictwem statków parowych przypływających regularnie co dziesięć
dni do Stambułu. Najczęściej korespondencja docierała do agenta
głównego po dwóch tygodniach. Raport nr 19 z dnia 7 lipca
1846 roku Władza odebrała 20 lipca. "Spóźnienia statków, które
teraz są zwyczajną rzeczą" - jak żalono się w korespondencji zakłócały często terminowość otrzymywanych przesyłek. Czaykowski korzystając z nadarzającej się okazji przesyłał też do Paryża raporty innymi drogami. Czasem nawet 2-3 razy w tygodniu.
Przede wszystkim korzystał z uprzejmości osób budzących zaufanie
a udających się do Francji. 8 września 1841 roku Czaykowski pisze
do Władzy: "Zapewne książę zostaniesz zdziwiony odebrawszy ten
list z Istambułu - piszę go przez p. de Caceres, Hiszpana, który
przyrzekł oddać go w ręce księżnej i dlatego piszę dość śmiało".
.
Caceres był "margrabią w swoim kraju" i to być może u CzayO ."'I..no..kj.wskiegowywołało dodatkowe zaufanie do jego osoby.
Zala~owana, opatrzona pieczęcią przesyłka Agencji do Władzy zawierała zawsze prywatny list Czayki do księcia i jego
raport wraz ~ szeregiePl załączników. Raport z reguły był bar~zo obszernym sprawozdaniem omawiającym wszystkie sprawy
interesujące Agencję. Raporty miały identyczną budowę. Po informacjach o stanie ostatniej otrzymanej z Paryża przesyłki następowały obszerne wiadomości posegregowane w poszczególne działy.
W depeszy nr 5 z dnia 17 lutego 1847 roku było osiem głównych
b tematów: Agencja, Porta, Dyplomacja, Kraj, Niż, Kaukaz, Serbia,
-6 Osada, a na koniec "annexa".
Na. "annexa" składało się przeważnie kilkanaście pism i dokumentow. Były. to pr~ede wszystkim raporty podległych Czaykowsk.lemu ludzi l kopie wysłanych do nich poleceń, kopie innej
w,azpel koresI?ondencji. (np. z urzędnikami Porty), wyciągi z dzienmkow Agencji, notatki na temat prżeprowadzonych rozmów. Poza
korespondencją służbową i prywatną z księciem, Czaykowski regularr:i~ przez ~iele lat pisał do Ludwika Bystrzonowskiego oraz
mniej r~gu.larme do VYładysława Zamoyskiego. Listy te były często
uzupełmemem raportow agencyjnych.
.Czartor. ski dbał, ab)': a ent łówny Ilłiał pełną kontrolę nad
ca so
zlałan n s Olm tereme.
es l z arzy o SIę, ze toryś
z ludzi Czaykowskiego mia okaZję przesłać raport bezpośredni
,--vr""'ri;,
124
do Paryża, Władza przesyłała do Stambułu jego odpis oraz kopię
ddpowiedzi, jeśli została przekazar:a.
.
.
'
Czaykowski szybko i sprawme pOWIadamIany ,był o ws.z stkim co dZIało się na tereme Porty l kraJow sąs~dmch, ~a wlad~
. "mości te w~~
raportach przekazywa
o~l>aiyza. KOnfrontac)a
t ŚCI-raportow carogrodzklc
z mnyrm zroałCl.ml wskazuje, ze
ludzie księcia zazwyczaj byli dobrze poinformowani.
Raporty pisane były przeważnie w języku polsk~m lub francuskim. Czaykowski najczęściej używał języka polskiego. Zwierkowski i Gordon prawie wyłącznie francuskiego, Łyszczyński angi lskiego. Agenci nie będący Polaka~i (np. Zac?) p~sali sw~ raporty wyłącznie po francusku. Załącznik! do raportow pisane w jęz yku tureckim, greckim, chorwackim i innych, przesyłane były do
biura księcia wraz z tłumaczeniem francuskim (częściej) lub polskirn. Używanie w korespondencji języków obcych miało. sWQj,e
konspiracyjne powody. 28 listopada 1848 r. L. Bystrzonowski w 11scie pisanym tym razem po polsku do księcia napisał: "PISZąCprzez
Stambuł przecie odetchnąć mogę pisząc jako ja i moim językiem,
jest to nie mała ofiara wyzuwać się z własnego jestestwa"
Przeglądając korespondencję zauważyć możnajedną prawidłowość. Prywatne listy do księcia pisane były zazwyczaj pismem
s aranniejszym niż raporty, czy listy do osób niżej P?stawionych.
r nic w tym dziwnego zważywszy pozycję kSIęCIa l stanowisko
jakie zajmował w hierarchii Hotelu Lamber.t.
.,
.
Książę bardzo zwracał uwagę na wszelkie uchybienia słuzbowe
swych agentów. Nowemu agentowi głównemu na początku 1851 roku przypomniał, aby prowadził cć! urzędowy dziennik", w, którym
codziennie wpisywać miał treści przeprowadzonych rozmow l załatwione sprawy. "Czując niezmierną korzyść z podobnego codzienIH'gOzapisywania rzeczy, znajdując w nim dla nas samych niezmie;~
ną korzyść [...], znajdując w nich dla nas samych wielką łatwosc
ul rzymania wątku działań prosiemy Pana Hrabiego, aby chciał ten
porządek na nowo w Agencji wprowadzić. Czynność ta powinna
byĆ' powierzona sekretarzowi, gdyby samemu agent. głównemu
IIIIzyrnać jej zatrudnienia nie pozwoliły. Jednak to ostatnie byłoby
poz<}dańsze,bo by utrzymało interesa potrzebujące większej tajeniIIICYw zakryciu". Prowadzono również przez pewien czas (na pew110
w roku 1848) dziennik pism wychodzących.
( 'za ykowskiemu zdarzało się równIeż narazić Władzy. Często
byt pouczany, a nawet ostro strofowany, za przekradanie
swoich
kcnupoLcncji.
Na przykład w 1842 roku wysłał do Serbii ~genta
l.ud w i ka Zwierkowskiego, bez uzgodnienia z Paryżem zakresu jego
d'1,\ ,d" lności. Książę ostro zareagował. "Proszę więc i wymagam,
.dly' natychmiast cofnął wyraźnie tą część instrukcji Zwierk-mu,
w kI(')I(' i go upoważniasz do działania. Zna idziesz do tego łatwe
125
powody. Niech pierwej pokaże co umie i jak się prowadzi. Wszak
tak miał06yc
w Serbu, mlał na Clelne l na· dalsze roZkazy czekać". Również agent główny
strofował
swoich ludzi najczęściej
za nieregularne
przesyłanie
raportów.
Książę pamiętał
też o .nagrodach
dla swoich wiernych
sług.
Tenże Zwierkowski
rok później, gdy książę przekonał
się co do
jego zdolności,
otrzymał
coś, co dziś można by określić
dyplomem uznania.
Sam "namiestnik
sprawy polskiej"
pisał mu: "Za
ścisłe i przykładne
dopełnianie
odbieranych
instrukcji,
za dowody
gorliwości,
która się chwilowemi
niesnaskami
nie dała zbić z toru
winienem W. Panu wyrazić moje prawdziwe
zadowolenie
i podziękowanie. Z przyjemnością
dopełniam z mej strony tego obowiązku.
Da Bóg, że służba W. Pana i jego usiłowania
wydadzą dla naszej
Ojczyzny
i dla Serbii może ważniejsze
jeszcze korzyści
niż te,
z których mamy już prawo się cieszyć.
Nie przestawaj
jak dotąd a nawet (bo nauczony wprawą i doświadczeniem)
coraz lepiej na swem miejscu i dla sprawy krajowej czynić i wierz moim stałym chęciom i prawdziwemu
dla niego
szacunkowi.
A. Czartoryski".
Ponieważ Agencja
działała w konspiracji pociągało
to za sobą różne konsekwencje
.. Ludziom Czaykowskie
o nie wolno b ło korespondować
między __
sobą bez .pośre nictwa agenta [łównego.
ZasaUaral5yrary~gorystyCzme
prze:'strzegana,
a -wszelkie
odstępstwa
były piętnowane
zarówno przez
Władzę jak i agenta głównego.
W wielu raportach
ze Stambułujak
i depeszach
księcia, nazwiska polityków
i ważnych
osób, nazwy miejscowości
i krajów
oraz nazwa
Agencji
Wschodniej
były zastępowane
ustalonymi
wcześniej symbolami.
Raport
Agencji
Wschodniej
z 24 kwietnia
1850 roku opatrzony numerem
17 Centrala w Paryżu poprawiła
czerwonym
atramentem na 16 - widocznie
agent pomylił numerację
- ma następującą
formę: "Depeszę władzy pod NW 9 i 10 do dnia 7 kwietnia z annexami
i 3 dziennikami
w zwyczajnym
porządku
odebrałem, pakiety nietknięte
jak zawsze.
Przybycie
(2, 6+32)
nie może być policzonem
za pomyślny
wypadek
dla nas. Jak sam (3+26) powiada siła i wszem mocność
(3, 12+24) zanadto silne wywarły
na nim wrażenie,
a już mniemam, że pozobowiązywał
się (313+22) wbrew przeciwnym
postanowieniom
(2, 4+52)".
Zarówno
Agencja
Wschodnia
jak i Władza posiadały
odpowiednie
klucze używanych
symboli w których
kryptonim
6+32
oznaczał imię tureckiego
dyplomaty
Fuada, 3+26 pracownika
francuskiego
konsulatu
Cora, 313+32
ministra
spraw zagranicznych Rosji Nesselrodego,
a cyfry 12+84 Rosję, zaś 4+52 Dywan
126
(t).
I LI recką
pl zl'cinkiem
Radę Państwa)
natomiast
cyferka
w nawiasie
przed
oznaczała przypadek
gramatyczny.
Czas~mi ." JedneJ depeszy stosowano
kilka różnych symboli
dld określenia
Jednej
osoby.
Najczęściej
zmieniano
kryptonim
S'.I !nt'go
agenta gł6~nego:
W zachowanych
dokumentach
spotykaf t m SIQ z następUjącymI
kryptommami
Czayki:
(MCD)
(XIII)
(1-1), (93+29), (IV), (IX), (VII), (Aa), (AGH+),
(-:-), (.. ), (,).' Ale czy
S<I to wszystkie?
.. ?.-;ay!<-o~ski .wysył~ł
i otrzymywał
ogromną
ilość pism, musiał
w I~C znac wiele mdeksow znakow w celu utajenia nazw i nazwisk ..
Nd . pewno. me musiał uczyć się ich na pamięć. W innej sytuacji
byli agenci wyrus~ający
na jednorazową,
choć trwającą
czasami
kdk.a . Imeslęc~
mls~ę . ..2~r..~mywali
oni mniejszy
zestaw
nazw
~ ndz"Y~. Udający SIę bezposredmo
zParyża
na BaJ any
yszczyńsk '. otrzymał klucz ~ak opracowany,
ze jedno imię oznaczało trzy
pOJęCia." Np. Eugemus
znaczyło
Polskę, opuszczenie
ostatniej
lil o rk.i "s
oz.naczał? Warszawę,
a jej podwojenie
Polaków.
. Nazwy l na~:-VIska w urzędowej korespondencji
ukrywano także
pJZ~ pornocy
roznoro~nych
s~yfrów. Każdy agent Hotelu Lambert
udaJący. SIę .z samodzielną
misją ?trzymywał
własny szyfr i sposohy utrudniania
zrozumlema
tresci w razie przechwycenia
pism
pl zez mep?wołane
osoby. Bardzo łatwy szyfr do zapamiętania
otrzy1l1dł WO]CI~ch ChrzanowskL
Wykorzystano
w nim fakt, iż w jego
fl(~ZWISku me. powtarza
SIę. zadna litera. Graficzny klucz przekazalIt go mu szytru przedstawIa
SIę następująco:
,-
1
2
3
1
2
3
1
2
3
c
h
r
z
a
n
o
w
s
k
i
b
d
e
f
g
j
m
p
q
t
u
x
l
Y
~:5
!iter alfabetu wpis~no w 9 pól ut:-V0rzonych po przecięciu
się
(ztcre.ch prostyc~.
Kazde pole w tej sytuacji
miało inny układ
oRramcza]ących
Je odcm.kow.
Każ~ej literze odpowiadała
cyfra
oc! 1_ do. 3 oraz znak graficzny okreslający
jej położenie.
Zapisans
szyfrem Chrzanowskiego
słowo Polska miało nastęPlilć:l~ą postać:
'2l LL CI l..J 1] ~.
Szyfrow opr~cowan'ych
na podobnej
zasadzie używano
także
w korespondencja-n
między Agencją
Wschodnią
a Władzą.
Po1I1~'WdZ
były one stosu~kowo
proste urozmaicano
je różnymi alfaIII 1.'".111.'
znakami .gr~flczn!,ml. .Według jedneg?
ze stosowanych
ysl( mow dla wyrazema
każdej Iiter y istniało 6 rożnych możliwości.
127
. dnym liście stosowano kilka możliwości
jakie system
Z regu ły w Je
.
ten daw~!.
..
.
h depesz była całkowicie zaszyfroTresc szczególnie
waznyc
yfrem literowym także systemu
U·
w tym celu poza sz
t ł
wana. zywano.
.
.
S stem ten opracowany zos a
zakodowanych słow JęZYkf POI~kI:~O~rt;grafiCZny (bez tytułu, miejw
drukowanyw ktorym
s órvrrr k az..demu słowu
scaoparciu
i roku owydania),
. odpowiadał symbol
literowy. I tak przykład z pierwszej strony.
z + a - abdykacja.
z + b - abdykowac
z + c - abecadło
z
+d-
abluracja
i tak dalej.
..
d znakiem literowym oznaczała przypaCyfra w nawiasie prze .
Znak ( mn) znaczył "bundek, a krzyżyk po znaku bhCZtbęm~koog~:,Cyfr/pod
znakiem okreik "
(3 y mn+)
un owm
.
ł
towm
,a
'.
"ł
(1 _ teraźniejszy, 2 _ przesz y,
ślającym czasownik ozna~~~~ c~:s miotnika _ rodzaj (1 _ żeński,
3 - przyszły), a.w przyp
p y) Z kolei cyfry u góry nad cza2 - nijaki, męskiego m~ C?zn~czano ie o rodzaj (1 _ współczesny,
sownikiem oznaczały In:Ietsł?kw ~)] ~ad przymiotnikami
stopień
2 - uprzedni, 3 - ~rzy~mo m ow
c znak (w + hh) _ wyrażał sło(1 - wyższy,: 2 w n';;~TzszY?,~!jl~;Z~'"
Szyfrów i symbol.i uż~ał
wo "dobry , (
l
h listach do pracownikow bmra
Czaykowski
w swych prywatny:c
o sz fry jak i klucze symboli
księcia, np. do. woromKc~a'd zargo~~em g)ównym został Kościelski.
były często zmieniane.
ie y a
.
.
lecenia:
Władza przesłała mu n.astępu)ące pOf skł~dały się z dwóch słow"Dotąd używane I!uę?zy na~~~Yi;Jon i miejsc Ja więc klucze
ników drukowanych I prsanyc
Pierwsz . w używaniu
symboli) - nareszc~e do alfabetu [~~:r1rugie zaśYpo trzyletniej
pokazał się wca~e. D:IedogodnYFżało więc je zmienić. Przeto na zassłużbie mogą byc lUZ znane, n~ e
ł
rz niniejszym z polestąpienie. ty~h sposobó:w. pis~~a [;~e;Ya a:::rarioJ;cie cyfry liczbowe
Cla
cema KSI.ę ~egomoscI nOk'
które zastąpią razem i słownik
do
polskIeg? I aIlfdbOtfratn~~~e~e~~~e
znaki imion własnych i miejdrukowany
a e, u
i
+
scowości".
k wvnik
'e w korespondencji używano też
Z licznych notate
wynu a, z.
.isane można było odczytać
atramentu sympatycznego. LISty n~m p ze s irytusem lub rumem.
dopiero po zwilżeniu. ro~tworem J~du lecer!:.e że użycie takiego
Wspomniany Łyszczyn.skI o!rz~mał .po
t'.
_ My dear Sir!"
atramTear:~~r;;yUpSiO~~~J~I~~~a~z~la7;~:~i:~~~t~i~~j nat~rYk'.Często
)
'"
t
Od klimatu ja I agenci.
ważniejsze są pozory .n~zrzecz~Is el~:~y bardzo dużo. Duże znadyplomatyczni potrafili stworzyc za
128
('Z('I1I('111
idła opmia, jaką potrafili sobie zdobyć wśród urzędników
OSIfl,tr'lSk
ich i dyplomatycznych przedstawicieli obcych państw.
Ag '11ja dbała o polityczną reputację nie tylko swoich agentów,
dlp Ic'ż wszystkich znajdujących się nad Bosforem Polaków. Niep<'wlly 'h dyskredytowano wszelkimi, nie zawsze uczciwymi, metode mi. Na przykład, kiedy w czerwcu 1845 roku złożył w Stambule
wizylG wielki książę Konstanty, niedoszły towarzysz Śniadeckiej
w j('1 wyprawie po zwłoki Korsakowa, kapitan Olszewski, został
przc'z Turków zaangażowany do przygotowania koni dla wysoko posltlwion go gościa. "Wskutek tego nieodstępny jest jako sługa przy
k sięciu
na wszelkich jego przechadzkach. P. Czayka uważając, że
Iz<,d lu rocki mógłby te oznaki jakiegoś służalstwa p. Olszewskiego
wziąć za uniżoność charakteru Polaków, dał adnotację p. Robersowi
dld zclkomunikowania Mehmedowi Alemu, że tytuł p. Olszewskiego,
kdl)flll1a wojsk polskich jest fałszywym, że pochodzenie jego niePl'wnym i że stosunki jego z ambasadą rosyjską obudziły już od
ddwna. podejrzenie, że jest używany do szpiegowania Polaków
Z/ldjdujących się w KORstantynopOlu. Adnotację podobną p. Drozdowski zakomunikował Eminowi Effendiemu z dodaniem, że tylko
podobnego prowadzenia się Polacy zdolni są zapominać o krzywddCh [dokonanych
przez) cara czy rządzących w Polsce i zniżać
SI(.' do podobnego służalstwa".
Agencja oczywiście powyższą wizytę również "obsługiwała".
('zdyka, aby nie drażnić swoją obecnością Rosjan, na wszelki wy",,<I<'k wyjechał do Adampola ale wysłał do Buiuk Dere jednego
/.1' swych
ludzi (Ohmianowicza) "dla obserwowania osób udająr yrh się do w. księcia
i uprosił p. Simę, ażeby jako gorliwy
II dobro
Porty uczynił to samo. P. Sima przyrzekł nie tylko sam
wyjechać, ale wziąć z sobą znajomego Greka, który nie znając
J!''-!() politycznych
opinii powieTzać mu będzie krążące wieści po1I1I(~dzyGrekami".
Koszty podróży Ohmianowicza wyniosły osiemdziesiąt piastrów.
I )Zf(~ki swej zapobiegliwości
Czaykowski był bardzo dobrze poIlIlormowany na temat pobytu Konstantego i donosił księciu nawc'l o drobnych, ale znaczących incydentach. I tak podczas pOL
w II d n ia kaik wielkiego wezyra zaczepił o łódź wielkiego księcia,
lu k, ż
oderwał mu orła carskiego. Jeden z Rosjan "zdaje się
II"'U ITIiarkowanie groził Turkom, bo główny przewoźnik w. wezyra
ZII('Z"ł go okładać wiosłem", Finał tej niecodziennej histor~i .był
II IfllGpujący: Rosjanin ranny w szpitalu. Turek zesłany na ciężkie
i oboty
do jednej z baz marynarkI.
".
ł ziałalność Czaykowskiego
i jego następco~ me og~an.Iczała
Ił: I yIko do prób wywierania
wpływu na przebieg ko~flIktow ~a
P(" yl ir iach i granicznych terenach Po~ty, Czartoryski
starał SIę
It'lwni ż, w pewnym stopniu, wpływac na polItykę wewnętrzną
II
•
('III
0U' odzki
pojedynek
129
Turcji. Poprzez Czaykowskiego
- w miarę możliwości.i~gerowa~
nawet w sprawach
obsadzania
wpływowych
stanowisk
l funkcji
w państwie tureckim. Czaykowski
wykorzystywał
swoje kontakty
osobiste w zaprzyjaźnionych
ambasadach, aby osiągnąć zamierzony
cel. Gdy na miejsce Mehmeda Ali ministrem floty wojennej (kapudanem) wybrany
został nieprzyjazny
Polakom prorosyjski
Halil,
ambasador
francuski "p. Bourqueney
idąc za radą Czaykowskiego
napisał surowe zdanie do Porty o tej nominacjf".
Agencja Wschodnia
za pośrednictwem
prasy starała się również kształtować
opinię publiczną. Czaykowski,
jako człowiek piszący, utrzymywał
kontakty
z różnymi dziennikami
i starał się ~e
wykorzystać
dla sprawy polskiej. W połowie 1848 roku ukazuje SIę
regularnie,
jeden lub dwa razy w tygodniu wydawany przez C.zay- .
kowskiego
i jego współpracownika
Soldenhofa
(Sefelsa) - Biuletyn Agencji Wschodniej.
Omawiano w nim najważniejsze
wydarzenia polityczne z punktu widzenia interesów Polski. Biuletyn ten
przesyłany
był podległym Czaykowskiemu
placówkom,
niektórym
dygnitarzom
tureckim,
politykom
serbskim i dziennikarzom
francuskim.
Książę był głównym twórcą polityki zagranicznej
Hotelu Lambert i pod jego bezpośrednim
nadzorem znajdowały
się wszystkie
agencje. Depesze do agenta głównego w Stambule w imieniu księcia podpisywało
kilku czołowych działaczy Hotelu. Na przeglądanych przeze mnie instrukcjach
znajdowałem
podpisy Janusza Woronicza, Władysława
Zamoyskiego,
Wincentego
Budzyńskiego
(brata Michała), Ludwika Zwierkowskiego
(po roku .18~?). ks. Władysława Czartoryskiego,
a nawet samego "naczelmka
.
Na podstawie
zachowanej
korespondencji
~ożna z .całą s~a~
nowczością
stwierdzić, iż stosunek starego kSIęCIa do działalności
Czayki i jego następców przekraczał zwykłe S~uż?owe.ramy .. ~rzede
wszystkim
książę pisał dużo prywatnych
listów niezależnie
od
depesz wysyłanych przez jego biuro. Kiedy Czayka udał się w dość
ryzykowną
podróż (bez "teskiere")
na Niż, książę a~tentyc~nie
si~
niepokoił.
"Kochany P. Czayka. Dwa słowa tylko pISZę. Juz trzeci
statek przychodzi i nie przynosi mi listów. Mam w Bo~u n<;tdzieję,
że wrócisz cały i co dzień o to wnoszę modły, aby CIę Bog prowadził, ochronił i błogosławił
wszelkim dobrym naszym usiłowaniom".
Nie tylko ludzki i przyjacielski
stosunek arystokraty
do swoich
ludzi skłonił go do napisania
tych słów. Wynikały
one także ze
świadomości,
że na wykonawcach
jego woli spoczywał
główny
ciężar walki. Główny ciężar dyplomatycznego
pojedynku
z carem
Mikołajem.
łłajwiQllszy
sprzymiBrzsnisc
capa
ajwiększym sprzymierzeńcem
cara w jego pojedynku z księCIem Adamem
były problemy
finansowe
z jakimi Hotel
Lambert ~ieustannie
się borykał.
W pierwszym
raporcie
agenta głownego
z Carogrodu
znalazło się stwierdzenie:
". ..tylko trzeba pieniędzy
a można wiele zrobić".
Fun.
dus~e, a raczej ich brak, od pierwszych
chwil pobytu
C. zaykowsklego
w Stambule
były jego zmorą. Polityka
zawsze
wymaga środków.
To nie tylko żołd dla agentów,
konieczność
zakupu broni, koni, czy. od,powiednich
ubrań dla udających
się
w dalekle prowincje
ermsarruszy.
To także konieczność
datków
prezentów,
czy zwyczajnego
przekupstwa
przy załatwianiu
wiel~
spraw. Bakszysz w Porcie był czymś tak pospolitym
jak chleb.
Z przesłanego
Władzy sprawozdania
wynika, że utrzymanie
I\g ncji w pierwszej połowie 1850 roku pochłonęło
26.385 piastrów.
"/.d miesiąc styczeń np. sprawozdanie
to uwzględniło
następujące
povycje:
"żołd agenta głównego
żołd służącego Agencji
ulrzymanie
konia
n jem domu
xpensa domowe, światło,
II'
1000 piastrów
193
opał
150
250
250
131
opłaty pocztowe, bakszysze
tłumaczenia expedycji do seraskieru
expensa kancelarii, papier, lak,
kaiki do rozmaitych miejsc
pan Michałowski
710 piastrów
540
"
460
425
3978
oraz dopisany na każdym rachunku po
zsumowaniu wszystkich pozycji
- .żołd p. Korsaka
531 piastrów
razem
4509
Tak zwany publiczny fundusz księcia, z którego była finansowana działalność polityczna Hotelu Lambert, składał się z darow.izn
szeregu osób, różnych instytucji oraz zainteresowanych
rządowo
Spora część tego funduszu pochodziła także z prywatnej kasy
księcia. Darowizny osób prywatnych są najdobitniejszym wyrazem
poparcia dla polityki Czartoryskiego. Najczęściej pocho~~iły one od
bogatej szlachty i patriotycznie nastawionej arystokracji. I tak na
przykład, wiadomo, że w lutym 1848 roku poeta-magnat Zygmunt
Krasiński przekazał na działalność Agencji Wschodniej pię~set
franków. Można przypuszczać, że. nie była to jedyna darowizna
wieszcza.
Jednak datki osób prywatnych nie mogły zapewnić funduszy na
działalność całej rozbudowanej struktury służb tajnej dyplomacji
księcia. Bez pomocy finansowej zaprzyjaźnionych
rządów Hotel
Lambert musiałby ograniczyć znacznie swoją działalność.
Jednym z najpotężniejszych sprzymierzeńców Czartoryskiego
była Anglia, której najbardziej zależało na .~zmocnieniu Porty.
jako przeszkody dla Rosji w d~odze. ,d~ In~ll. Na. podstawie zachowanych wzmianek można stwierdzić, ze dziatalnośc Hotelu Lambert w latach 1846-1847 możliwa była głównie dzięki pomocy
Anglii. Oczywiście Londyn wspierał księcia również wcześniej,
i naj prawdopodobniej także później.
Zdawali sobie z tego sprawę ludzie Czartoryskiego. W 1846 roku Czayka pisał do Władzy: "zdaje mi się, że zobowiązanie się
Kieranduka i wyprawa p. Gordona powinny być dobremi motywami do żądania od Anglików - przyjaciół sprawy czerkieskiej,
nowych funduszów, pokazując im rachunek z dawnych".
Mimo posiadania tak potężnego sojusznika, nad służbami specjalnymi Czartoryskiego
nieraz wisiały bardzo groźne chmury:
Toteż znad Bosforu często płynęły alarmujące sygnały podobne
do tego wynotowanego
przeze mnie z depeszy o podwójnym
numerze 28-29 z dnia 6 października 1846 roku: "Agencja me
132
Olrzymała tą razą ani depeszy, ani dzienników, ani żadnych listów
z Pur yża, Agent znajduje się więc bez pieniędzy i bez wiadomości
w IJirdze nieprzyj emnym i trudnym położeniu".
Z pozycji Paryża sprawa przedstawiała
się jeszcze gorzej.
19 maja pisał książę do swego najbliższego współpracownika,
Wł. Zamoyskiego: "Jesteśmy ogołoceni ze wszystkich środków ...
U Malletów pozostaje tylko 4000 fr. To na jeden kwartał do
Slambułu. Cóż potem? Czy zamykać agencję Stambułu, Belgradu,
Niżu i Kaukazu? Wystaw sobie jaki byłby skutek! ...ale skądże
wziąć pieniądze?"
Aby ratować Agencję, Zamoyski udaje się w lipcu 1847 roku
do Stambułu. Celem jego pobytu było zdobycie od Porty funduszy.
() swych krokach ~amoyski szczegółowo informuje księcia:
"Ali napisał na koniec do mnie, zaprasza jąc do siebie na
jutro rano. Przy niepospolitym zaufaniu, jakie posiada Czaykowski,
może potrafię w Alego wpoić korzyści zaprowadzenia szerokiej
ajencji polskiej po całej Turcji europejskiej. Przekładając pożyczki
ajencji takiej, bynajmniej nie dopuszcza, aby mogła byt wprost
płacona przez Turcję. To by niszczyło stanowisko i niepodległość
na własną odpowiedzialność, ale potrzeba, by nam tj. naczelnikowi
naszemu dostarczone były środki działania. Tak samo w stosunku
z krajem. A czynię tę uwagę z powodu danej nadziei, że Galicjanie zbiorą się na utrzymanie ajencji w Mołdawii. Skądkolwiek pochodzi fundusz, powinien- iść do Władzy i pod jej rozporządzenie.
Jeślibyśmy tu nie otrzymali funduszu na wielką skalę, tak na
Kaukaz jak na ajencję, byłoby zaiste bardzo żle".
Trzy dni później już optymistyczny akcent:
.•
"Rozmowa z Alim była taką, jakiej sobie życzyłem. Niechaj
lo doniesienie zaniesie drogiemu Wujowi choć chwilową ulgę
w udręczeniu trawiącem duszę, które w listach jego ostatnich się malu]c. Przyjął mnie serdecznie, a razem z względami. Wychodził
11:1. do przedpokoju
na przyjęcie i pożegnanie, co tu i na jego
Hldnowisku wiele znaczy. Nastąpił krótki przegląd stanu prowincji
słowiańskich. Tu naj mocniej przyznawał przysługi nasze. [...j
Doprowadziwszy go więc do ponownego przyznania ważnych
pi zysług. jakie im czynimy, oświadczyłem wprost, iż możność
d.ils7. go świadczenia zagrożona jest brakiem funduszy. Skreśliłem
w krótkości obraz środków za pomocą których mogliśmy do tej
pory, przy natężeniu sił i niepospolitym poświęceniu ajentów, prowudvić
tę czynność. Oświadczyłem zaś, że źródła tych środków
rhwljowo
się zamknęły. Nie taiłem boleści, pod jaką z tego po
1"I.(:ś(' i powodu
upadniemy. Przedkładałem, że, gdyby nie znalazł
It lu ndusz, musieli byśmy ten rodzaj czynności zaniechać zupełnie.
I )o(kll m, że jednak mogą brak ten zastąpić, że forma ich rządu,
łu nk k ntroli nad wydatkami, ułatwia rzecz, że i u nas dochody
j•
133
są sekretem zamkniętym między mną a księciem dla niewydania
źródeł krajowych, skąd płyną. Ali słuchał i potakiwał. Okazywał
współczucie, gdym malował nasze' z tego powodu cierpienia. Mówił, że to żądanie słuszne, a z ich strony powinność, obiecał natychmiast mówić z Reszydem, pytał o ilość potrzebną".
Mimo optymistycznych obietnic Alego usiłowania Zamoyskiego
dały skromne efekty. Agencja Wschodnia otrzymała na swoją
działalność dwadzieścia pięć tysięcy piastrów. Czaykowski miał
fundusze na wydatki do końca roku. Groźba likwidacji placówki ze
względów finansowych została odsunięta.
Perypetie tego typu zarówno Czaykowski jak i Czartoryski
przeżywali niemalże co rok. 17 stycznia 1849 roku Władza donosiła Czayce:
Budżet przez Agenta Głównego podany wyniósłby na rok,
frank'ów 36 tysięcy. Jakkolwiek Książę Jegomość uważa potrzebę
wskazanych wydatków przez Agenta Głównego, nie może jednak zaakordować żadnej sumy przez wzgląd na niedostatek funduszów
publicznych" .
Sporo funduszy pochłaniał Adampol. Los wsi nieraz z powyższych powodów był zagrożony. Piszę o tym szerzej w swej książce o Adampolu.
Problemy finansowe okazały się jednak zbyt słabym sojusznikiem cara Mikołaja L Dzięki pomocy przyjaciół Polski, księciu
Adamowi udawało się je przemóc. Przez cały okres kilkudziesięcioletniej działalności dysponował -on w miarę odpowiednimi środkami
na prowadzenie swej wyczerpującej i kosztownej walki.
agsD a
,rs orsm
o wyjeździe hrabiego Kościelskiego, Agencja Wschodnia
nOI?inalnie 'przestała istnieć. P?został jednak materialny
twor Czayk i - Adampol, w ktorym mieszkało kilkunastu
osadników. Dalej aktualne były cele polityki księcia i jego
wal~a z carem Mikołajem. Nie mógł on wycofać się całko, wlc~e z ca~ogrod~k~ego odcinka dyplomatycznych bojów.
, <,>srodkIem dz iałalności !"fotelu Lambert po likwidacji Agencji
PIl~,()Sldł
WIęC Adampol. Głownym reprezentantem księcia, nazywun y m tym razem dyrektorem kolonii polskiej Adampol, mianoWillly
,został Antonii Wieruski. Na adampolskim cmentarzu znaj!lilij' :~IG dobrze utrzymany jego nagrobek. Czytelny napis informuje:
SWIĘTEJ PAMIĘCI ANTONI WIERUSKI URODZONY
W I~()KU 1804 UMARŁ 10 CZERWCA 1868 R. - ODBYŁ
I MPJ\NIE W R. 1830 W STOPNIU PORUCZNIKA _ W R. 1848
,TOPNIU KAPITANA - W R. 1853 W STOPNIU PODPUŁI I )WNIKA - W KOZAKACH TURECKICH W 1863 __ OZDOliiI lNY ORDEREM SUŁTANA MEDZYKA W STOPNIU PUŁKOWI~II 1\
BIEG ZYCIA BOHATERSKI NADER CNOTLIWY _
I ( INI H . TRAGICZNY DLA PRZYJACIOŁ SRODZE DOTKLIWY.
Nlow i l m~żna dodać ?O tego epitafium. Po bogatym życiu
1Iltllllllwym
w ki lka kampanii wojennych, dziesiątki bitew i zasług
135
,. -,
Opracowanie
Wit
.
-- ....- ~..-
....
-
.
.
graficzne
"w dziejach ludzkich godnym zastanowienia
potomności
pozostanie
ówczesny obraz Polaków, którzy przez
czas zagłady swojej Ojczyzny, każdy
na miej scu gdzie go los postawił, czy
nad Sekwaną, czy nad Newą, podług
możności i położenia, nigdy nie przestawali tego czynić, co rozumieli prowadzącem do dobra Ojczyzny i o so"
bie wzajem nie wiedząc, a z wielu
miar przeciwnie
działając, przecież
w czuciach zgodni i w dążeniu do jednego celu zmierzali".
Siemaszkiewicz
Redaktor
Jadwiga
Dqbek
Redak tor techniczny
Maria
Wyrwa
Korekta
Wanda
Gondek
Reprodukcje
nr 16, 17 Wojciech Smolak
nr 29 Ryszard Kubiczek
nr 26a, 31, 32, 33, 49 LiJianna Kozłowska-Pytel
nr 40 Jerzy S. Łqtka
nr 36, 38 Orhan Soysal
pozostałe Jacek Wcisło
©
Copyright
"
Adam
Jerzy
Czartoryski
by Jerzy S. Łątka. Kraków 1985 r.
ISBN 83-03-00897-8
WSZYSTKIM
ginącym w mrokach dziejów
agentom Sprawy Polskiej
g
Krajowa Ag
. W
Wydanie L Nakład: 49 650+35;n~J:
ydawnicza w Krakowie 1985 r.
Druk i oprawa: Rzeszowskie Zakła g . Ark. wyd. 14,5, ark. druk. 16
Zam. 123/84 L-llj2820
dy Graficzne - Rzeszów ul. Marchlewskiego
19.
)
..........,.."",........,...
. ..
_
..
~
SB
~
tomańska Porta XIX wieku. Haremy, paszowie, groźne
epidemie, czyhające nar drogach niebezpieczeństwa, a przede wszystkim ścierające się wpływy obcych agentów korzystających ze słabości sułtańskiej władzy. W tej scenerii
od 1841 roku działała w Stambule Misja Polska księcia
Adama Jerzego Czartoryskiego, nazywana najczęściej Agencją Wschodnią w Carogrodzie, lub krótko Agencją Carogrodzką.
Za jej pośrednictwem stary książę, emigrant wyzuty ze swych
ogromnych dóbr i skazany zaocznie na karę śmierci. prowadzi nierówną walkę z władcą najpotężniejszego mocarstwa, "ża1\darmem
Europy", carem Mikołajem 1. Przy pomocy tajnej dyplomacji
loczy się swoisty pojedynek garstki owładniętych przepowiedniami
Wernyhory polskich uchodźców, z wielokrotnie liczniejszymi służbami rosyjskiego cara. Ta walka, której stawką jest często życie
agentów, toczy się nie tylko w Stambule, ale też na Bałkanach,
na terenie dzisiejszej Rumunii, w górach Kaukazu oraz wśród Kozaków mieszkających zarówno w granicach Porty jak i Rosji.
W pojedynku carogrodzkim brała udział cała plejada osobliwych i niezwykle barwnych emigracyjnych postaci. Otwiera ją
agent główny księcia, jeden z bardziej znanych i lubianych w XIX
wieku pisarzy historycznych, a zarazem najbardziej chyba kontro7

Podobne dokumenty