struktura agencji pojedynek carogrodzki fragmenty
Transkrypt
struktura agencji pojedynek carogrodzki fragmenty
JERZY S~t4lk.4 r ł szarżę pod Bałakławą i Eupatorią. Po wojnie Kościelski, znany już jako Sefer pasza, pozostaje warmii tureckiej. Nawiązał liczne znajomości w sferach dworskich Turcji, brał udział w misj,ach dyplolmatycznych i wkrótce stał się nieoficjalnym marszałk iern dworu u boku sułtana. Cieszył się też poparciem Francuzów, a nawet samego Napoleona III oraz jego żony Eugenii, którą opinia publiczna uważała za wielbicielkę hrabiego. W latach sześćdziesiątych Kościelski- utrzymuje jeszcze choć już coraz słabsze - stosunki z Hotelem Lambert, popiera na gruncie tureckim Mariana Langiewicza, byłego dyktatora powstania styczniowego, w zasadzie jednak' odsuwa się od spraw politycznych, zajmując się transakcjami finansowymi i gromadzęniem majątku. W latach sredemdziesiątych udaje się do Egiptu i. zostaje zaufanym kedywa Ismaiła paszy, nie piast~j~c jednak ..zadne~o oficjalnego stanowiska. W roku 1882 przenosI. SIę do ~t~~ll, kup~J~ zamek w Bertholdstein - znany z rycerskich turrnejow. GOSCl w nim wielu Polaków. Kościelski "wśród cudzoziemców otoczył się prawdziwie królewskim przepychem". Umiera 17 marca 1895 roku. W licznych poświęconych mu nekrologach, zamieszczonych w ówczesnej prasie - inspirowanych przez rodzinę zmarłego, głównie przez bratanka, "admirała na Go~le", Józefa ~ościelsk~ego - niepoślednie miejsce zajmowały OpISy bogactw I zabytkow zgromadzonych w Bertholdstein, wśród których poczesn~ mi;j~ce zajmowały honorowe szable, podarow~ne Wł~dysław?WI Kościelskiemu przez cesarzy Napoleona III I Franciszka Jozefa I oraz sułtana tureckiego Abdulazisa i księcia Walii. Część jego kolekcji znalazła się później w zbiorach wawelskich. Dziś nazwisko Kościelski nie kojarzy się z Turcją i dyplomatycznym pojedynkiem księcia Adama Czartoryskiego z carem Mikołajem. Związane natomiast jest z emigracyjną fundacją przyznającą od 1962 roku coroczne nagrody literackie dla młodych pisarzy, tworzących w kraju i na emigracji. _ Trzy lata wcześniej żona Władysława Augusta Kościelskiego, • flA V\<>~onika z Krystyńskich, krewna paszy Sefera przekazała rodzinną fortunę na ten zbożny cel. 'i-. l\. / , I s uż• •iB SIBC D " oma gencja Wschodnia była najważniejszą komórką tajnej dyplomacji księcia Adama Czartoryskiego poza zasięgiem jego bezpośredniego oddziaływania. Na niej też spoczywał główny ciężar zmagań księcia Adama z carem Mikołajem. Zawsze zatrudnionych w niej było kilka osób. Czaykowski w swych wspomnieniach wymienił Wereszczyńskiego-Korczaka jako rządcę, Zwierkowskiego-Lenoira określił jako pierwszego sekretarza, Rawskiego nazwał kanclerzem. Oprócz nich wymienił dragomana Jana Saiha oraz kawasów Agencji: Stefana Szewczenkę-Kozaka z Korsunia, Józefa Zielińskiego - warszawianina, dezertera z Kaukazu i Jana Gutowskiego z Lubelskiego. Być może jeżdżący z misją do Kozaków agent Rawski przez pewien czas pełnił funkcję kanclerza, ale trudno sprecyzować na czym miała ona polegać. Podobnie ze stanowiskiem rządcy Agencji. Natomiast trudno byłoby Czaykowskiemu obejsc się bez sekretarza, ale i ten "etat" nie zawsze był obsadzony. Właściwie stałym pracownikiem poza Czaykowskim był dragoman Saih. Pozostali zmieniali się często. O pełnej obsadzie Agencji nigdy nie można było mówić. Rola Jana Saiha warta jest w tym miejscu podkreślenia, gdyż nie tylko pełnił funkcję tłumacza. W 1849 roku działa na Węgrzech jako agent polityczny. "Winienem przy tej sposobności nadmie121 ~rr.żUl(.TLtk2A /łG nić - pisze z Węgier Wł. Zamoyski do ks. Ada~a - o. sprycie doskonałym a wcale innym, o takcie najprzy:zwOltszym l o pJlności największej naszego dragomana, Jana Saiha. Jego przymioty czynią zaszczyt temu, co go z dziecka nien:al wycho~ał (Czayk~) i wyrobił na bardzo pożytecznego pomocmka w służbie naszej . W podległych Czaykowskiemu agencjach peryferyjnych ob.sa?a była przeważnie jednoosobowa. Franciszek Zach, a poz.mej Lenoir-Zwierkowski obsługiwali agencję belgradzką, pracowmk konsulatu francuskiego w Bukareszcie Jan Ludwik G.radowicz pełnił równ~e~ od 1848 roku funkcję agenta Czaykowsk.iego. Powstałą w Bosm placówkę objął Juliusz Korsak, w Tyrno,wie przez. pewien c~~s przebywał Stanisław Drozdowski, a.w Serbii -:- Fr~nClszek Duc~llnski. Oprócz agentów stałych dz iałal i na tereme panstw.a tureckiego odpowiednio przygotowani do spełnienia konk~etneJ mlsJl. tz~. "agenci ruchomi". Pisałem w p~pr~edni~~ rozdzl~łach o .Śwldzmskim, Gordonie, Lenoirze, Budzynsklm. Rozne specjalne misje spełniali także Sefeis de Soldenhoff, Rozmowski, Wielogłowski, Horwatt-Jeleński, Gregorewicz, Wolański i wielu innych, którzy "dzielnie i uczciwie służyli sprawie". Przedmiotem działalności Agencji księcia była materia niezwykle delikatnej natury: dyplomacja, sprawy woj~kowe i polityczne. Na agencie głównym spoc~~ała cała o~powle~zlal.nosc z~ funkcjonowanie l efekty działalności stambulskiej placówki. Totez zasady pracy Agencji były ściśle i po wojskowemu przestrzegane. Wszyscy agenci podlegali bezpośrednio Czaykowskiemu. Gdy w maju 1842 roku Karol Królikowski, jako nowy agent dyplomatyczny Hotelu Lambert udawał się do Stambułu, otrzymał od Władzy ogólną instrukcję, w której tylko punkt dotyczący Jego postawy wobec agenta głównego został precyzyjnie o~r~ślony.. ., "Po przybyciu swojem do Stambułu pan K~ollko~skl Zme?le się z p. Czayk. i od niego odbierze o wszystkirn ~.IJ.leJscową,lI~strukcję. Tutaj albowiem książę jedynie polecać. moz.e panu Kr~hkowskiemu najściślejsze stosowanie się do zdania l krokow p. Czayk., będącego na teraz umocowanym całem zaufaniem Księcia co do czynności na Wschodzie. Jeśli okoliczności spowodują odwołanie p. Czayk., stosunek przyjęty dla niego pan Królikowski zachowa dla osoby, która by zastąpić mogła p. Czayk.". Tak więc agent główny w Carogrodzie był, jeśli nie pierwszym po Bogu, to na pewno ~ie,rwszy~ po ~sięciu. A~en~i działali.w kon_.?pi~ - zarowno wsrod emigrantów z Po~s l, Jak. 1 mleJscow'(\I "Iiidności. Tak więc, na przykład Czayka studiował miejscowe oby czaje, Lenoir (Zwierkowski) w Stambule utrzymywał się z l~k II fechtunku i pływania, Zach był nauczycielem języka francuskie Cl, Lynch (Łyszczyński) i Drozd (Drozdowski) pracowali jako le,kar'w, Ahmet (Puławski) był wspólnikiem domu handlowego, zas 11t1 y 122 (Iliński) prawosławnym zakonnikiem, a Baer (Budzyński] alzackim kupcem. Ze swej działalności po lit cznej nie robili ta' emnic .edyme prze o lcja nymi oso lstościaml raju, w którym dzia aJ' rze a a l lm lS y "uwlerzyte mające sięcia Adama, a nierza~ko ~ównież pisma. polecające od dyplomatów francuskich lub ang ielskich. W Turcji na przykład o ich prawdziwej misji wiedziały również czynniki półurzędowe, różne wpływowe osob i krewni sułtana. Z ich utajonego statusu wypływały też metody działania. Najcz ściej uciekano się do wykorzystywania w ł wów i nacisków""iile': forma c, nleraz lC . ". rozd (Doktor Drozdows l rozpoczął kurację rug lego urka, ważnej pozycji, stąd nadzieja nowego wpływu" - donosił agent główny księcia. Konspiracyjny charakter agencji miał na celu przede wszystkim _uniemozhwienie wyKrycla Slg1kl :illL!.owmez ogramczeme ywer-~go dzi'ałan:i:ClSłuzDobcych przeciwrnęclU 'CZar orySKlęmu. W CfzieniiITCu-agenc]lZ'a:fiiii--Zg-kwletilia- f8LfS- roku odnotowano, że w depeszy do beja Ahmeta (Puławskiego) agent główny przestrzega, aby "miał się na ostrożności względem tych co bez pisma wierzytelnego podają się za posłanników księcia". Informuje go, że przybycie prawdziwego emisariusza Hotelu Lambert poprzedzone będzie dwoma wcześniejszymi listami, a rozpozna go po okazanym znaku. Znakiem tym najczęściej był jakiś medalion. Ludzie cara starali się zwalczać swoich przeciwników wszelkimi dostępnymi metodami. Między innymi rozgłaszali wiadomości lub wprost donosili wpływowym Turkom, że agenci Czartoryskiego podburzają Słowian przeciwko Porcie. W związku z tym Czavkowski w instrukcji przypominał. aby zwracać "baczność na wszystkich ludzi, którzy by się snuli między Kozakami. Moskwa nie zaniedba wysłać swoich agentów, a przypisane intrygi i podburzenia złoży na nas. Irzeba tedy za pojawieniem się podobnych wysłańców b~~_ż~_dneg~zgIędl!.~~.r20S1C_ao właaz mleJscowycn' .. _-. Wojskowo-konspuacyjne zasaćly- o owrązywały wszystkich agentów. ~wsze używali fałszywych nazwisk, z reguły nie polskich, aby icTi dZlałalnosCl me łączono z pohtyką kSlęCla. z lS tyc używano konsekwentnie nawet w korespondenci i z księciem. Każd z nich, w zależności od tego, gdzie przeb wał o racowan.x mla inny sposob komuni owama się z gencją Wschodnią. . L'Niżem "Korespondencfę pe ną mamy -zap WTIlo"ńą ==-poki statki chodzą - a zimową porą wynajdziemy inną. Ja odbieram list:L. . ~d adresem p. Glavany przez k~itanów statkowo Słowian nam cliętnych choć o mczym-m:-e--"'W'"ieazącyclI. Na-"N'tż-pi:suję,albo przez konsula francuskiego w Warszawie p. d'Olive za pośrednictwem p. Alleon, albo pod adresem p. Marvopolo, agenta statków w Tulczy. Nawet w czasie zimy zostaje nam droga do Warny, dokąd AL.... 123 0/ ~ żaglowe statki ciągle chodzą". Do przesyłania listów między Agencją Carogrodzką, a podległymi jej ludźmi korzystano także z dyplomatycznej poczty Francji, Serbii, a nawet Austm. ><! Mozg Całej Agencji znaJaował 'się w "ParyZ1:f,'Zlri' w Stambule biło jego serce. Agent główny czytał uważnie wszystkie raporty swoich ludzi, na każdy odpisywał podając swe uwagi i polecenia. Sprawnie zorganizowana była łączność Agencji z Paryżem. Czartoryski przesyłał korespondencję do Czaykowskiego za pośrednictwem statków parowych przypływających regularnie co dziesięć dni do Stambułu. Najczęściej korespondencja docierała do agenta głównego po dwóch tygodniach. Raport nr 19 z dnia 7 lipca 1846 roku Władza odebrała 20 lipca. "Spóźnienia statków, które teraz są zwyczajną rzeczą" - jak żalono się w korespondencji zakłócały często terminowość otrzymywanych przesyłek. Czaykowski korzystając z nadarzającej się okazji przesyłał też do Paryża raporty innymi drogami. Czasem nawet 2-3 razy w tygodniu. Przede wszystkim korzystał z uprzejmości osób budzących zaufanie a udających się do Francji. 8 września 1841 roku Czaykowski pisze do Władzy: "Zapewne książę zostaniesz zdziwiony odebrawszy ten list z Istambułu - piszę go przez p. de Caceres, Hiszpana, który przyrzekł oddać go w ręce księżnej i dlatego piszę dość śmiało". . Caceres był "margrabią w swoim kraju" i to być może u CzayO ."'I..no..kj.wskiegowywołało dodatkowe zaufanie do jego osoby. Zala~owana, opatrzona pieczęcią przesyłka Agencji do Władzy zawierała zawsze prywatny list Czayki do księcia i jego raport wraz ~ szeregiePl załączników. Raport z reguły był bar~zo obszernym sprawozdaniem omawiającym wszystkie sprawy interesujące Agencję. Raporty miały identyczną budowę. Po informacjach o stanie ostatniej otrzymanej z Paryża przesyłki następowały obszerne wiadomości posegregowane w poszczególne działy. W depeszy nr 5 z dnia 17 lutego 1847 roku było osiem głównych b tematów: Agencja, Porta, Dyplomacja, Kraj, Niż, Kaukaz, Serbia, -6 Osada, a na koniec "annexa". Na. "annexa" składało się przeważnie kilkanaście pism i dokumentow. Były. to pr~ede wszystkim raporty podległych Czaykowsk.lemu ludzi l kopie wysłanych do nich poleceń, kopie innej w,azpel koresI?ondencji. (np. z urzędnikami Porty), wyciągi z dzienmkow Agencji, notatki na temat prżeprowadzonych rozmów. Poza korespondencją służbową i prywatną z księciem, Czaykowski regularr:i~ przez ~iele lat pisał do Ludwika Bystrzonowskiego oraz mniej r~gu.larme do VYładysława Zamoyskiego. Listy te były często uzupełmemem raportow agencyjnych. .Czartor. ski dbał, ab)': a ent łówny Ilłiał pełną kontrolę nad ca so zlałan n s Olm tereme. es l z arzy o SIę, ze toryś z ludzi Czaykowskiego mia okaZję przesłać raport bezpośredni ,--vr""'ri;, 124 do Paryża, Władza przesyłała do Stambułu jego odpis oraz kopię ddpowiedzi, jeśli została przekazar:a. . . ' Czaykowski szybko i sprawme pOWIadamIany ,był o ws.z stkim co dZIało się na tereme Porty l kraJow sąs~dmch, ~a wlad~ . "mości te w~~ raportach przekazywa o~l>aiyza. KOnfrontac)a t ŚCI-raportow carogrodzklc z mnyrm zroałCl.ml wskazuje, ze ludzie księcia zazwyczaj byli dobrze poinformowani. Raporty pisane były przeważnie w języku polsk~m lub francuskim. Czaykowski najczęściej używał języka polskiego. Zwierkowski i Gordon prawie wyłącznie francuskiego, Łyszczyński angi lskiego. Agenci nie będący Polaka~i (np. Zac?) p~sali sw~ raporty wyłącznie po francusku. Załącznik! do raportow pisane w jęz yku tureckim, greckim, chorwackim i innych, przesyłane były do biura księcia wraz z tłumaczeniem francuskim (częściej) lub polskirn. Używanie w korespondencji języków obcych miało. sWQj,e konspiracyjne powody. 28 listopada 1848 r. L. Bystrzonowski w 11scie pisanym tym razem po polsku do księcia napisał: "PISZąCprzez Stambuł przecie odetchnąć mogę pisząc jako ja i moim językiem, jest to nie mała ofiara wyzuwać się z własnego jestestwa" Przeglądając korespondencję zauważyć możnajedną prawidłowość. Prywatne listy do księcia pisane były zazwyczaj pismem s aranniejszym niż raporty, czy listy do osób niżej P?stawionych. r nic w tym dziwnego zważywszy pozycję kSIęCIa l stanowisko jakie zajmował w hierarchii Hotelu Lamber.t. ., . Książę bardzo zwracał uwagę na wszelkie uchybienia słuzbowe swych agentów. Nowemu agentowi głównemu na początku 1851 roku przypomniał, aby prowadził cć! urzędowy dziennik", w, którym codziennie wpisywać miał treści przeprowadzonych rozmow l załatwione sprawy. "Czując niezmierną korzyść z podobnego codzienIH'gOzapisywania rzeczy, znajdując w nim dla nas samych niezmie;~ ną korzyść [...], znajdując w nich dla nas samych wielką łatwosc ul rzymania wątku działań prosiemy Pana Hrabiego, aby chciał ten porządek na nowo w Agencji wprowadzić. Czynność ta powinna byĆ' powierzona sekretarzowi, gdyby samemu agent. głównemu IIIIzyrnać jej zatrudnienia nie pozwoliły. Jednak to ostatnie byłoby poz<}dańsze,bo by utrzymało interesa potrzebujące większej tajeniIIICYw zakryciu". Prowadzono również przez pewien czas (na pew110 w roku 1848) dziennik pism wychodzących. ( 'za ykowskiemu zdarzało się równIeż narazić Władzy. Często byt pouczany, a nawet ostro strofowany, za przekradanie swoich kcnupoLcncji. Na przykład w 1842 roku wysłał do Serbii ~genta l.ud w i ka Zwierkowskiego, bez uzgodnienia z Paryżem zakresu jego d'1,\ ,d" lności. Książę ostro zareagował. "Proszę więc i wymagam, .dly' natychmiast cofnął wyraźnie tą część instrukcji Zwierk-mu, w kI(')I(' i go upoważniasz do działania. Zna idziesz do tego łatwe 125 powody. Niech pierwej pokaże co umie i jak się prowadzi. Wszak tak miał06yc w Serbu, mlał na Clelne l na· dalsze roZkazy czekać". Również agent główny strofował swoich ludzi najczęściej za nieregularne przesyłanie raportów. Książę pamiętał też o .nagrodach dla swoich wiernych sług. Tenże Zwierkowski rok później, gdy książę przekonał się co do jego zdolności, otrzymał coś, co dziś można by określić dyplomem uznania. Sam "namiestnik sprawy polskiej" pisał mu: "Za ścisłe i przykładne dopełnianie odbieranych instrukcji, za dowody gorliwości, która się chwilowemi niesnaskami nie dała zbić z toru winienem W. Panu wyrazić moje prawdziwe zadowolenie i podziękowanie. Z przyjemnością dopełniam z mej strony tego obowiązku. Da Bóg, że służba W. Pana i jego usiłowania wydadzą dla naszej Ojczyzny i dla Serbii może ważniejsze jeszcze korzyści niż te, z których mamy już prawo się cieszyć. Nie przestawaj jak dotąd a nawet (bo nauczony wprawą i doświadczeniem) coraz lepiej na swem miejscu i dla sprawy krajowej czynić i wierz moim stałym chęciom i prawdziwemu dla niego szacunkowi. A. Czartoryski". Ponieważ Agencja działała w konspiracji pociągało to za sobą różne konsekwencje .. Ludziom Czaykowskie o nie wolno b ło korespondować między __ sobą bez .pośre nictwa agenta [łównego. ZasaUaral5yrary~gorystyCzme prze:'strzegana, a -wszelkie odstępstwa były piętnowane zarówno przez Władzę jak i agenta głównego. W wielu raportach ze Stambułujak i depeszach księcia, nazwiska polityków i ważnych osób, nazwy miejscowości i krajów oraz nazwa Agencji Wschodniej były zastępowane ustalonymi wcześniej symbolami. Raport Agencji Wschodniej z 24 kwietnia 1850 roku opatrzony numerem 17 Centrala w Paryżu poprawiła czerwonym atramentem na 16 - widocznie agent pomylił numerację - ma następującą formę: "Depeszę władzy pod NW 9 i 10 do dnia 7 kwietnia z annexami i 3 dziennikami w zwyczajnym porządku odebrałem, pakiety nietknięte jak zawsze. Przybycie (2, 6+32) nie może być policzonem za pomyślny wypadek dla nas. Jak sam (3+26) powiada siła i wszem mocność (3, 12+24) zanadto silne wywarły na nim wrażenie, a już mniemam, że pozobowiązywał się (313+22) wbrew przeciwnym postanowieniom (2, 4+52)". Zarówno Agencja Wschodnia jak i Władza posiadały odpowiednie klucze używanych symboli w których kryptonim 6+32 oznaczał imię tureckiego dyplomaty Fuada, 3+26 pracownika francuskiego konsulatu Cora, 313+32 ministra spraw zagranicznych Rosji Nesselrodego, a cyfry 12+84 Rosję, zaś 4+52 Dywan 126 (t). I LI recką pl zl'cinkiem Radę Państwa) natomiast cyferka w nawiasie przed oznaczała przypadek gramatyczny. Czas~mi ." JedneJ depeszy stosowano kilka różnych symboli dld określenia Jednej osoby. Najczęściej zmieniano kryptonim S'.I !nt'go agenta gł6~nego: W zachowanych dokumentach spotykaf t m SIQ z następUjącymI kryptommami Czayki: (MCD) (XIII) (1-1), (93+29), (IV), (IX), (VII), (Aa), (AGH+), (-:-), (.. ), (,).' Ale czy S<I to wszystkie? .. ?.-;ay!<-o~ski .wysył~ł i otrzymywał ogromną ilość pism, musiał w I~C znac wiele mdeksow znakow w celu utajenia nazw i nazwisk .. Nd . pewno. me musiał uczyć się ich na pamięć. W innej sytuacji byli agenci wyrus~ający na jednorazową, choć trwającą czasami kdk.a . Imeslęc~ mls~ę . ..2~r..~mywali oni mniejszy zestaw nazw ~ ndz"Y~. Udający SIę bezposredmo zParyża na BaJ any yszczyńsk '. otrzymał klucz ~ak opracowany, ze jedno imię oznaczało trzy pOJęCia." Np. Eugemus znaczyło Polskę, opuszczenie ostatniej lil o rk.i "s oz.naczał? Warszawę, a jej podwojenie Polaków. . Nazwy l na~:-VIska w urzędowej korespondencji ukrywano także pJZ~ pornocy roznoro~nych s~yfrów. Każdy agent Hotelu Lambert udaJący. SIę .z samodzielną misją ?trzymywał własny szyfr i sposohy utrudniania zrozumlema tresci w razie przechwycenia pism pl zez mep?wołane osoby. Bardzo łatwy szyfr do zapamiętania otrzy1l1dł WO]CI~ch ChrzanowskL Wykorzystano w nim fakt, iż w jego fl(~ZWISku me. powtarza SIę. zadna litera. Graficzny klucz przekazalIt go mu szytru przedstawIa SIę następująco: ,- 1 2 3 1 2 3 1 2 3 c h r z a n o w s k i b d e f g j m p q t u x l Y ~:5 !iter alfabetu wpis~no w 9 pól ut:-V0rzonych po przecięciu się (ztcre.ch prostyc~. Kazde pole w tej sytuacji miało inny układ oRramcza]ących Je odcm.kow. Każ~ej literze odpowiadała cyfra oc! 1_ do. 3 oraz znak graficzny okreslający jej położenie. Zapisans szyfrem Chrzanowskiego słowo Polska miało nastęPlilć:l~ą postać: '2l LL CI l..J 1] ~. Szyfrow opr~cowan'ych na podobnej zasadzie używano także w korespondencja-n między Agencją Wschodnią a Władzą. Po1I1~'WdZ były one stosu~kowo proste urozmaicano je różnymi alfaIII 1.'".111.' znakami .gr~flczn!,ml. .Według jedneg? ze stosowanych ysl( mow dla wyrazema każdej Iiter y istniało 6 rożnych możliwości. 127 . dnym liście stosowano kilka możliwości jakie system Z regu ły w Je . ten daw~!. .. . h depesz była całkowicie zaszyfroTresc szczególnie waznyc yfrem literowym także systemu U· w tym celu poza sz t ł wana. zywano. . . S stem ten opracowany zos a zakodowanych słow JęZYkf POI~kI:~O~rt;grafiCZny (bez tytułu, miejw drukowanyw ktorym s órvrrr k az..demu słowu scaoparciu i roku owydania), . odpowiadał symbol literowy. I tak przykład z pierwszej strony. z + a - abdykacja. z + b - abdykowac z + c - abecadło z +d- abluracja i tak dalej. .. d znakiem literowym oznaczała przypaCyfra w nawiasie prze . Znak ( mn) znaczył "bundek, a krzyżyk po znaku bhCZtbęm~koog~:,Cyfr/pod znakiem okreik " (3 y mn+) un owm . ł towm ,a '. "ł (1 _ teraźniejszy, 2 _ przesz y, ślającym czasownik ozna~~~~ c~:s miotnika _ rodzaj (1 _ żeński, 3 - przyszły), a.w przyp p y) Z kolei cyfry u góry nad cza2 - nijaki, męskiego m~ C?zn~czano ie o rodzaj (1 _ współczesny, sownikiem oznaczały In:Ietsł?kw ~)] ~ad przymiotnikami stopień 2 - uprzedni, 3 - ~rzy~mo m ow c znak (w + hh) _ wyrażał sło(1 - wyższy,: 2 w n';;~TzszY?,~!jl~;Z~'" Szyfrów i symbol.i uż~ał wo "dobry , ( l h listach do pracownikow bmra Czaykowski w swych prywatny:c o sz fry jak i klucze symboli księcia, np. do. woromKc~a'd zargo~~em g)ównym został Kościelski. były często zmieniane. ie y a . . lecenia: Władza przesłała mu n.astępu)ące pOf skł~dały się z dwóch słow"Dotąd używane I!uę?zy na~~~Yi;Jon i miejsc Ja więc klucze ników drukowanych I prsanyc Pierwsz . w używaniu symboli) - nareszc~e do alfabetu [~~:r1rugie zaśYpo trzyletniej pokazał się wca~e. D:IedogodnYFżało więc je zmienić. Przeto na zassłużbie mogą byc lUZ znane, n~ e ł rz niniejszym z polestąpienie. ty~h sposobó:w. pis~~a [;~e;Ya a:::rarioJ;cie cyfry liczbowe Cla cema KSI.ę ~egomoscI nOk' które zastąpią razem i słownik do polskIeg? I aIlfdbOtfratn~~~e~e~~~e znaki imion własnych i miejdrukowany a e, u i + scowości". k wvnik 'e w korespondencji używano też Z licznych notate wynu a, z. .isane można było odczytać atramentu sympatycznego. LISty n~m p ze s irytusem lub rumem. dopiero po zwilżeniu. ro~tworem J~du lecer!:.e że użycie takiego Wspomniany Łyszczyn.skI o!rz~mał .po t'. _ My dear Sir!" atramTear:~~r;;yUpSiO~~~J~I~~~a~z~la7;~:~i:~~~t~i~~j nat~rYk'.Często ) '" t Od klimatu ja I agenci. ważniejsze są pozory .n~zrzecz~Is el~:~y bardzo dużo. Duże znadyplomatyczni potrafili stworzyc za 128 ('Z('I1I('111 idła opmia, jaką potrafili sobie zdobyć wśród urzędników OSIfl,tr'lSk ich i dyplomatycznych przedstawicieli obcych państw. Ag '11ja dbała o polityczną reputację nie tylko swoich agentów, dlp Ic'ż wszystkich znajdujących się nad Bosforem Polaków. Niep<'wlly 'h dyskredytowano wszelkimi, nie zawsze uczciwymi, metode mi. Na przykład, kiedy w czerwcu 1845 roku złożył w Stambule wizylG wielki książę Konstanty, niedoszły towarzysz Śniadeckiej w j('1 wyprawie po zwłoki Korsakowa, kapitan Olszewski, został przc'z Turków zaangażowany do przygotowania koni dla wysoko posltlwion go gościa. "Wskutek tego nieodstępny jest jako sługa przy k sięciu na wszelkich jego przechadzkach. P. Czayka uważając, że Iz<,d lu rocki mógłby te oznaki jakiegoś służalstwa p. Olszewskiego wziąć za uniżoność charakteru Polaków, dał adnotację p. Robersowi dld zclkomunikowania Mehmedowi Alemu, że tytuł p. Olszewskiego, kdl)flll1a wojsk polskich jest fałszywym, że pochodzenie jego niePl'wnym i że stosunki jego z ambasadą rosyjską obudziły już od ddwna. podejrzenie, że jest używany do szpiegowania Polaków Z/ldjdujących się w KORstantynopOlu. Adnotację podobną p. Drozdowski zakomunikował Eminowi Effendiemu z dodaniem, że tylko podobnego prowadzenia się Polacy zdolni są zapominać o krzywddCh [dokonanych przez) cara czy rządzących w Polsce i zniżać SI(.' do podobnego służalstwa". Agencja oczywiście powyższą wizytę również "obsługiwała". ('zdyka, aby nie drażnić swoją obecnością Rosjan, na wszelki wy",,<I<'k wyjechał do Adampola ale wysłał do Buiuk Dere jednego /.1' swych ludzi (Ohmianowicza) "dla obserwowania osób udająr yrh się do w. księcia i uprosił p. Simę, ażeby jako gorliwy II dobro Porty uczynił to samo. P. Sima przyrzekł nie tylko sam wyjechać, ale wziąć z sobą znajomego Greka, który nie znając J!''-!() politycznych opinii powieTzać mu będzie krążące wieści po1I1I(~dzyGrekami". Koszty podróży Ohmianowicza wyniosły osiemdziesiąt piastrów. I )Zf(~ki swej zapobiegliwości Czaykowski był bardzo dobrze poIlIlormowany na temat pobytu Konstantego i donosił księciu nawc'l o drobnych, ale znaczących incydentach. I tak podczas pOL w II d n ia kaik wielkiego wezyra zaczepił o łódź wielkiego księcia, lu k, ż oderwał mu orła carskiego. Jeden z Rosjan "zdaje się II"'U ITIiarkowanie groził Turkom, bo główny przewoźnik w. wezyra ZII('Z"ł go okładać wiosłem", Finał tej niecodziennej histor~i .był II IfllGpujący: Rosjanin ranny w szpitalu. Turek zesłany na ciężkie i oboty do jednej z baz marynarkI. ". ł ziałalność Czaykowskiego i jego następco~ me og~an.Iczała Ił: I yIko do prób wywierania wpływu na przebieg ko~flIktow ~a P(" yl ir iach i granicznych terenach Po~ty, Czartoryski starał SIę It'lwni ż, w pewnym stopniu, wpływac na polItykę wewnętrzną II • ('III 0U' odzki pojedynek 129 Turcji. Poprzez Czaykowskiego - w miarę możliwości.i~gerowa~ nawet w sprawach obsadzania wpływowych stanowisk l funkcji w państwie tureckim. Czaykowski wykorzystywał swoje kontakty osobiste w zaprzyjaźnionych ambasadach, aby osiągnąć zamierzony cel. Gdy na miejsce Mehmeda Ali ministrem floty wojennej (kapudanem) wybrany został nieprzyjazny Polakom prorosyjski Halil, ambasador francuski "p. Bourqueney idąc za radą Czaykowskiego napisał surowe zdanie do Porty o tej nominacjf". Agencja Wschodnia za pośrednictwem prasy starała się również kształtować opinię publiczną. Czaykowski, jako człowiek piszący, utrzymywał kontakty z różnymi dziennikami i starał się ~e wykorzystać dla sprawy polskiej. W połowie 1848 roku ukazuje SIę regularnie, jeden lub dwa razy w tygodniu wydawany przez C.zay- . kowskiego i jego współpracownika Soldenhofa (Sefelsa) - Biuletyn Agencji Wschodniej. Omawiano w nim najważniejsze wydarzenia polityczne z punktu widzenia interesów Polski. Biuletyn ten przesyłany był podległym Czaykowskiemu placówkom, niektórym dygnitarzom tureckim, politykom serbskim i dziennikarzom francuskim. Książę był głównym twórcą polityki zagranicznej Hotelu Lambert i pod jego bezpośrednim nadzorem znajdowały się wszystkie agencje. Depesze do agenta głównego w Stambule w imieniu księcia podpisywało kilku czołowych działaczy Hotelu. Na przeglądanych przeze mnie instrukcjach znajdowałem podpisy Janusza Woronicza, Władysława Zamoyskiego, Wincentego Budzyńskiego (brata Michała), Ludwika Zwierkowskiego (po roku .18~?). ks. Władysława Czartoryskiego, a nawet samego "naczelmka . Na podstawie zachowanej korespondencji ~ożna z .całą s~a~ nowczością stwierdzić, iż stosunek starego kSIęCIa do działalności Czayki i jego następców przekraczał zwykłe S~uż?owe.ramy .. ~rzede wszystkim książę pisał dużo prywatnych listów niezależnie od depesz wysyłanych przez jego biuro. Kiedy Czayka udał się w dość ryzykowną podróż (bez "teskiere") na Niż, książę a~tentyc~nie si~ niepokoił. "Kochany P. Czayka. Dwa słowa tylko pISZę. Juz trzeci statek przychodzi i nie przynosi mi listów. Mam w Bo~u n<;tdzieję, że wrócisz cały i co dzień o to wnoszę modły, aby CIę Bog prowadził, ochronił i błogosławił wszelkim dobrym naszym usiłowaniom". Nie tylko ludzki i przyjacielski stosunek arystokraty do swoich ludzi skłonił go do napisania tych słów. Wynikały one także ze świadomości, że na wykonawcach jego woli spoczywał główny ciężar walki. Główny ciężar dyplomatycznego pojedynku z carem Mikołajem. łłajwiQllszy sprzymiBrzsnisc capa ajwiększym sprzymierzeńcem cara w jego pojedynku z księCIem Adamem były problemy finansowe z jakimi Hotel Lambert ~ieustannie się borykał. W pierwszym raporcie agenta głownego z Carogrodu znalazło się stwierdzenie: ". ..tylko trzeba pieniędzy a można wiele zrobić". Fun. dus~e, a raczej ich brak, od pierwszych chwil pobytu C. zaykowsklego w Stambule były jego zmorą. Polityka zawsze wymaga środków. To nie tylko żołd dla agentów, konieczność zakupu broni, koni, czy. od,powiednich ubrań dla udających się w dalekle prowincje ermsarruszy. To także konieczność datków prezentów, czy zwyczajnego przekupstwa przy załatwianiu wiel~ spraw. Bakszysz w Porcie był czymś tak pospolitym jak chleb. Z przesłanego Władzy sprawozdania wynika, że utrzymanie I\g ncji w pierwszej połowie 1850 roku pochłonęło 26.385 piastrów. "/.d miesiąc styczeń np. sprawozdanie to uwzględniło następujące povycje: "żołd agenta głównego żołd służącego Agencji ulrzymanie konia n jem domu xpensa domowe, światło, II' 1000 piastrów 193 opał 150 250 250 131 opłaty pocztowe, bakszysze tłumaczenia expedycji do seraskieru expensa kancelarii, papier, lak, kaiki do rozmaitych miejsc pan Michałowski 710 piastrów 540 " 460 425 3978 oraz dopisany na każdym rachunku po zsumowaniu wszystkich pozycji - .żołd p. Korsaka 531 piastrów razem 4509 Tak zwany publiczny fundusz księcia, z którego była finansowana działalność polityczna Hotelu Lambert, składał się z darow.izn szeregu osób, różnych instytucji oraz zainteresowanych rządowo Spora część tego funduszu pochodziła także z prywatnej kasy księcia. Darowizny osób prywatnych są najdobitniejszym wyrazem poparcia dla polityki Czartoryskiego. Najczęściej pocho~~iły one od bogatej szlachty i patriotycznie nastawionej arystokracji. I tak na przykład, wiadomo, że w lutym 1848 roku poeta-magnat Zygmunt Krasiński przekazał na działalność Agencji Wschodniej pię~set franków. Można przypuszczać, że. nie była to jedyna darowizna wieszcza. Jednak datki osób prywatnych nie mogły zapewnić funduszy na działalność całej rozbudowanej struktury służb tajnej dyplomacji księcia. Bez pomocy finansowej zaprzyjaźnionych rządów Hotel Lambert musiałby ograniczyć znacznie swoją działalność. Jednym z najpotężniejszych sprzymierzeńców Czartoryskiego była Anglia, której najbardziej zależało na .~zmocnieniu Porty. jako przeszkody dla Rosji w d~odze. ,d~ In~ll. Na. podstawie zachowanych wzmianek można stwierdzić, ze dziatalnośc Hotelu Lambert w latach 1846-1847 możliwa była głównie dzięki pomocy Anglii. Oczywiście Londyn wspierał księcia również wcześniej, i naj prawdopodobniej także później. Zdawali sobie z tego sprawę ludzie Czartoryskiego. W 1846 roku Czayka pisał do Władzy: "zdaje mi się, że zobowiązanie się Kieranduka i wyprawa p. Gordona powinny być dobremi motywami do żądania od Anglików - przyjaciół sprawy czerkieskiej, nowych funduszów, pokazując im rachunek z dawnych". Mimo posiadania tak potężnego sojusznika, nad służbami specjalnymi Czartoryskiego nieraz wisiały bardzo groźne chmury: Toteż znad Bosforu często płynęły alarmujące sygnały podobne do tego wynotowanego przeze mnie z depeszy o podwójnym numerze 28-29 z dnia 6 października 1846 roku: "Agencja me 132 Olrzymała tą razą ani depeszy, ani dzienników, ani żadnych listów z Pur yża, Agent znajduje się więc bez pieniędzy i bez wiadomości w IJirdze nieprzyj emnym i trudnym położeniu". Z pozycji Paryża sprawa przedstawiała się jeszcze gorzej. 19 maja pisał książę do swego najbliższego współpracownika, Wł. Zamoyskiego: "Jesteśmy ogołoceni ze wszystkich środków ... U Malletów pozostaje tylko 4000 fr. To na jeden kwartał do Slambułu. Cóż potem? Czy zamykać agencję Stambułu, Belgradu, Niżu i Kaukazu? Wystaw sobie jaki byłby skutek! ...ale skądże wziąć pieniądze?" Aby ratować Agencję, Zamoyski udaje się w lipcu 1847 roku do Stambułu. Celem jego pobytu było zdobycie od Porty funduszy. () swych krokach ~amoyski szczegółowo informuje księcia: "Ali napisał na koniec do mnie, zaprasza jąc do siebie na jutro rano. Przy niepospolitym zaufaniu, jakie posiada Czaykowski, może potrafię w Alego wpoić korzyści zaprowadzenia szerokiej ajencji polskiej po całej Turcji europejskiej. Przekładając pożyczki ajencji takiej, bynajmniej nie dopuszcza, aby mogła byt wprost płacona przez Turcję. To by niszczyło stanowisko i niepodległość na własną odpowiedzialność, ale potrzeba, by nam tj. naczelnikowi naszemu dostarczone były środki działania. Tak samo w stosunku z krajem. A czynię tę uwagę z powodu danej nadziei, że Galicjanie zbiorą się na utrzymanie ajencji w Mołdawii. Skądkolwiek pochodzi fundusz, powinien- iść do Władzy i pod jej rozporządzenie. Jeślibyśmy tu nie otrzymali funduszu na wielką skalę, tak na Kaukaz jak na ajencję, byłoby zaiste bardzo żle". Trzy dni później już optymistyczny akcent: .• "Rozmowa z Alim była taką, jakiej sobie życzyłem. Niechaj lo doniesienie zaniesie drogiemu Wujowi choć chwilową ulgę w udręczeniu trawiącem duszę, które w listach jego ostatnich się malu]c. Przyjął mnie serdecznie, a razem z względami. Wychodził 11:1. do przedpokoju na przyjęcie i pożegnanie, co tu i na jego Hldnowisku wiele znaczy. Nastąpił krótki przegląd stanu prowincji słowiańskich. Tu naj mocniej przyznawał przysługi nasze. [...j Doprowadziwszy go więc do ponownego przyznania ważnych pi zysług. jakie im czynimy, oświadczyłem wprost, iż możność d.ils7. go świadczenia zagrożona jest brakiem funduszy. Skreśliłem w krótkości obraz środków za pomocą których mogliśmy do tej pory, przy natężeniu sił i niepospolitym poświęceniu ajentów, prowudvić tę czynność. Oświadczyłem zaś, że źródła tych środków rhwljowo się zamknęły. Nie taiłem boleści, pod jaką z tego po 1"I.(:ś(' i powodu upadniemy. Przedkładałem, że, gdyby nie znalazł It lu ndusz, musieli byśmy ten rodzaj czynności zaniechać zupełnie. I )o(kll m, że jednak mogą brak ten zastąpić, że forma ich rządu, łu nk k ntroli nad wydatkami, ułatwia rzecz, że i u nas dochody j• 133 są sekretem zamkniętym między mną a księciem dla niewydania źródeł krajowych, skąd płyną. Ali słuchał i potakiwał. Okazywał współczucie, gdym malował nasze' z tego powodu cierpienia. Mówił, że to żądanie słuszne, a z ich strony powinność, obiecał natychmiast mówić z Reszydem, pytał o ilość potrzebną". Mimo optymistycznych obietnic Alego usiłowania Zamoyskiego dały skromne efekty. Agencja Wschodnia otrzymała na swoją działalność dwadzieścia pięć tysięcy piastrów. Czaykowski miał fundusze na wydatki do końca roku. Groźba likwidacji placówki ze względów finansowych została odsunięta. Perypetie tego typu zarówno Czaykowski jak i Czartoryski przeżywali niemalże co rok. 17 stycznia 1849 roku Władza donosiła Czayce: Budżet przez Agenta Głównego podany wyniósłby na rok, frank'ów 36 tysięcy. Jakkolwiek Książę Jegomość uważa potrzebę wskazanych wydatków przez Agenta Głównego, nie może jednak zaakordować żadnej sumy przez wzgląd na niedostatek funduszów publicznych" . Sporo funduszy pochłaniał Adampol. Los wsi nieraz z powyższych powodów był zagrożony. Piszę o tym szerzej w swej książce o Adampolu. Problemy finansowe okazały się jednak zbyt słabym sojusznikiem cara Mikołaja L Dzięki pomocy przyjaciół Polski, księciu Adamowi udawało się je przemóc. Przez cały okres kilkudziesięcioletniej działalności dysponował -on w miarę odpowiednimi środkami na prowadzenie swej wyczerpującej i kosztownej walki. agsD a ,rs orsm o wyjeździe hrabiego Kościelskiego, Agencja Wschodnia nOI?inalnie 'przestała istnieć. P?został jednak materialny twor Czayk i - Adampol, w ktorym mieszkało kilkunastu osadników. Dalej aktualne były cele polityki księcia i jego wal~a z carem Mikołajem. Nie mógł on wycofać się całko, wlc~e z ca~ogrod~k~ego odcinka dyplomatycznych bojów. , <,>srodkIem dz iałalności !"fotelu Lambert po likwidacji Agencji PIl~,()Sldł WIęC Adampol. Głownym reprezentantem księcia, nazywun y m tym razem dyrektorem kolonii polskiej Adampol, mianoWillly ,został Antonii Wieruski. Na adampolskim cmentarzu znaj!lilij' :~IG dobrze utrzymany jego nagrobek. Czytelny napis informuje: SWIĘTEJ PAMIĘCI ANTONI WIERUSKI URODZONY W I~()KU 1804 UMARŁ 10 CZERWCA 1868 R. - ODBYŁ I MPJ\NIE W R. 1830 W STOPNIU PORUCZNIKA _ W R. 1848 ,TOPNIU KAPITANA - W R. 1853 W STOPNIU PODPUŁI I )WNIKA - W KOZAKACH TURECKICH W 1863 __ OZDOliiI lNY ORDEREM SUŁTANA MEDZYKA W STOPNIU PUŁKOWI~II 1\ BIEG ZYCIA BOHATERSKI NADER CNOTLIWY _ I ( INI H . TRAGICZNY DLA PRZYJACIOŁ SRODZE DOTKLIWY. Nlow i l m~żna dodać ?O tego epitafium. Po bogatym życiu 1Iltllllllwym w ki lka kampanii wojennych, dziesiątki bitew i zasług 135 ,. -, Opracowanie Wit . -- ....- ~..- .... - . . graficzne "w dziejach ludzkich godnym zastanowienia potomności pozostanie ówczesny obraz Polaków, którzy przez czas zagłady swojej Ojczyzny, każdy na miej scu gdzie go los postawił, czy nad Sekwaną, czy nad Newą, podług możności i położenia, nigdy nie przestawali tego czynić, co rozumieli prowadzącem do dobra Ojczyzny i o so" bie wzajem nie wiedząc, a z wielu miar przeciwnie działając, przecież w czuciach zgodni i w dążeniu do jednego celu zmierzali". Siemaszkiewicz Redaktor Jadwiga Dqbek Redak tor techniczny Maria Wyrwa Korekta Wanda Gondek Reprodukcje nr 16, 17 Wojciech Smolak nr 29 Ryszard Kubiczek nr 26a, 31, 32, 33, 49 LiJianna Kozłowska-Pytel nr 40 Jerzy S. Łqtka nr 36, 38 Orhan Soysal pozostałe Jacek Wcisło © Copyright " Adam Jerzy Czartoryski by Jerzy S. Łątka. Kraków 1985 r. ISBN 83-03-00897-8 WSZYSTKIM ginącym w mrokach dziejów agentom Sprawy Polskiej g Krajowa Ag . W Wydanie L Nakład: 49 650+35;n~J: ydawnicza w Krakowie 1985 r. Druk i oprawa: Rzeszowskie Zakła g . Ark. wyd. 14,5, ark. druk. 16 Zam. 123/84 L-llj2820 dy Graficzne - Rzeszów ul. Marchlewskiego 19. ) ..........,.."",........,... . .. _ .. ~ SB ~ tomańska Porta XIX wieku. Haremy, paszowie, groźne epidemie, czyhające nar drogach niebezpieczeństwa, a przede wszystkim ścierające się wpływy obcych agentów korzystających ze słabości sułtańskiej władzy. W tej scenerii od 1841 roku działała w Stambule Misja Polska księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, nazywana najczęściej Agencją Wschodnią w Carogrodzie, lub krótko Agencją Carogrodzką. Za jej pośrednictwem stary książę, emigrant wyzuty ze swych ogromnych dóbr i skazany zaocznie na karę śmierci. prowadzi nierówną walkę z władcą najpotężniejszego mocarstwa, "ża1\darmem Europy", carem Mikołajem 1. Przy pomocy tajnej dyplomacji loczy się swoisty pojedynek garstki owładniętych przepowiedniami Wernyhory polskich uchodźców, z wielokrotnie liczniejszymi służbami rosyjskiego cara. Ta walka, której stawką jest często życie agentów, toczy się nie tylko w Stambule, ale też na Bałkanach, na terenie dzisiejszej Rumunii, w górach Kaukazu oraz wśród Kozaków mieszkających zarówno w granicach Porty jak i Rosji. W pojedynku carogrodzkim brała udział cała plejada osobliwych i niezwykle barwnych emigracyjnych postaci. Otwiera ją agent główny księcia, jeden z bardziej znanych i lubianych w XIX wieku pisarzy historycznych, a zarazem najbardziej chyba kontro7