ROCZNICA POŚWIĘCENIA WŁASNEJ ŚWIĄTYNI

Transkrypt

ROCZNICA POŚWIĘCENIA WŁASNEJ ŚWIĄTYNI
ROCZNICA POŚWIĘCENIA WŁASNEJ ŚWIĄTYNI
1Krl 8,22-33.27-30; Ps 84; Ef 2,19-22; Łk 19,1-10
* W ostatnią niedzielę października, w kościołach, których data poświęcenia nie jest
znana, obchodzi się uroczystą rocznicę poświęcenia świątyni. Na ten dzień lekcjonarz
proponuje wybór róŜnych tekstów biblijnych. PoniŜsza homilia jest refleksją dokonaną w
nawiązaniu do wyŜej podanych tekstów Liturgii Słowa.
Rocznica poświęcenia własnego Kościoła to z jednej strony dziękczynienie za
miejsce, w którym Bóg daje siebie człowiekowi, a jednocześnie to dziękczynienie, Ŝe
my sami jesteśmy świątyniami Boga. Staliśmy się nimi w dniu naszego chrztu. Wtedy
to zostaliśmy włączeni w Kościół, który – jak wiemy – zrodził się z Ducha Świętego
w dniu Pięćdziesiątnicy, która jest wydarzeniem stojącym u podstaw Kościoła i do
niej naleŜy zawsze się odwoływać, jeśli się chce wiedzieć, czym jest Kościół i czym
być powinien.
Dzisiaj, kiedy tak często słyszy się powtarzany slogan: „Chrystus tak, a Kościół
nie!”, istnieje pilna konieczność odnowionej i solidnej refleksji nad tajemnicą
Kościoła. Na początku XX wieku przepowiadano, Ŝe będzie on wiekiem Kościoła,
wiekiem, w którym na nowo zostanie odzyskana świadomość jego znaczenia. Z
pewnością urzeczywistniło się to na poziomie teologicznym. W tym czasie ukazały się
niezliczone studia nad naturą Kościoła. Sobór Watykański II uczynił z niej centralny
punkt swej refleksji… Ale czy proporcjonalnie do tego wzrosła teŜ miłość do
Kościoła?
W tym roku, nazywanym Pawłowym – świętując rocznicę poświęcenia
własnego kościoła i dokonując refleksji nad Kościołem – wypada najpierw odwołać
się do nauki św. Pawła o Kościele. Bardzo bogate orędzie o Kościele zawiera list św.
Pawła do Efezjan, którego fragment odczytaliśmy.
Lektura fragmentu listu do Efezjan (Ef 2, 19-22) ukazuje nam kościół w obrazie
budowli i budowania. Nie jest to jakikolwiek budynek, lecz budowla święta ze swej
istoty, świątynia, mieszkanie Boga. Rzeczą znaczącą jest to, Ŝe słowo „kościół”
zawsze przyjmuje jednocześnie dwa znaczenia: materialnego budynku oraz duchowej
rzeczywistości, czyli Ludu BoŜego. Nie tylko List do Efezjan mówi o Kościele za
pomocą obrazu budowania. Św. Paweł pisze o wierzących, iŜ są „uprawną rolą BoŜą i
BoŜą budowlą” (1Kor 3,9), zaś Pierwszy List św. Piotra nazywa ich Ŝywymi
kamieniami, budowanymi „jako duchowa świątynia” (1P 2,5). Ostatnie zdanie
naszego fragmentu: „mieszkanie Boga przez Ducha” przywołuje Pawłową ideę
„świątyni Ducha Świętego”, którą jest kaŜdy wierzący (1Kor 3,16). W hymnie
błogosławieństwa, którym zaczyna się List, wskazuje się na trzech „architektów”,
którzy nakreślili i w swoim czasie urzeczywistnili plan: Ojciec, który ułoŜył plan
przed stworzeniem świata; Jezus Chrystus, który go urzeczywistnił w pełni czasów,
oraz Duch Święty, który wycisnął na nim „swą pieczęć”. Chrystus jest „kamieniem
węgielnym”, który znajduje się w podstawie budowli, bądź teŜ zgodnie z inną
interpretacją - jest „zwornikiem”, który ją zwieńcza. Apostołowie i prorocy są jej
1
fundamentem, jednakŜe nie sami z siebie, lecz w tym sensie, Ŝe przez nich dochodzi
się do jedynego fundamentu, którym jest Chrystus (por. l Kor 3,11).
Jeśli w odniesieniu do Kościoła mówimy o budowaniu, o budowli, wtedy
powstaje pytanie: Czego się wymaga od tego, kto chce uczestniczyć we wznoszeniu
budowli, którą jest Kościół, i kto chce być takŜe jej „Ŝywym kamieniem”? W
Pierwszym Liście do Koryntian św. Paweł posłuŜył się metaforą budowli na
określenie Kościoła właśnie w tym celu, aby odpowiedzieć na to pytanie.
Posłuchajmy:
„My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą BoŜą
i BoŜą budowlą. Według danej mi łaski BoŜej, jako roztropny budowniczy, połoŜyłem
fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech kaŜdy jednak baczy na to, jak
buduje. Fundamentu bowiem nikt nie moŜe połoŜyć innego, jak ten, który jest
połoŜony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze
złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak teŜ jawne się
stanie dzieło kaŜdego: odsłoni je dzień Pański; okaŜe się bowiem w ogniu, który je
wypróbuje, jakie jest” (1Kor 3, 9-13).
TakŜe dziś zdarzają się często oszustwa budowlane. Daje się więcej piasku niŜ
cementu do zaprawy murarskiej i wiele budynków po kilku latach zaczyna się
rozpadać... Tym, co decyduje o dobru naszego dzieła, jest nie tyle to, co ktoś robi, ile
intencja, z którą je wykonuje. Czym dusza jest dla ciała, a korzenie dla drzewa, tym
jest intencja w stosunku do naszych czynów. TakŜe my musimy się nauczyć, jak
kaŜdy dobry murarz, uŜywać pionu. Przy jego pomocy moŜna kontrolować, czy dany
mur jest rzeczywiście prosty; czy teŜ są w nim wypukłości lub skrzywienia. Pismo
Święte dostarcza nam wielu takich „pionów”, czy teŜ reguł, którymi moŜemy mierzyć
i poprawiać nasze intencje. Jednym z nich jest na przykład napomnienie, które
Apostoł kieruje do Kolosan: „Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a
nie dla ludzi” (Kol 3, 23), innym zaś jest zalecenie skierowane do Koryntian: „Przeto
czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę BoŜą
czyńcie”.
Wczytując się dalej w treść Listu św. Pawła do Efezjan okazuje się, Ŝe Kościół
jest kontemplowany przez Pawła Apostoła jako oblubienica bardzo kochana przez
swego Pana, o którą Ten bardzo się troszczy, którą Ŝywi, ozdabia, tak by była
zachwycająca. Nie moŜna czytać zdania z Ef 5,25: „Chrystus umiłował Kościół” bez
postawienia sobie pytania: „A ja? czy ja kocham Kościół?”.
Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby był „bez
skazy”, i Kościół byłby bez skazy, gdyby nie miał nas! Kościół miałby o jedną
zmarszczkę mniej, gdybym ja popełnił o jeden grzech mniej.
Znakiem miłości Chrystusa do Kościoła jest to, Ŝe „wydał za niego samego
siebie”. TakŜe w naszym przypadku prawdziwym znakiem tego, Ŝe kochamy Kościół,
będzie wydanie za niego siebie. „Siebie” oznacza nasz czas, siły, modlitwę, ofiarę,
uczucie; poświęcenie mu osobistych ambicji, planów, interesów.
A więc: czym jest dla mnie Kościół? Znane jest stwierdzenie św. Cypriana:
„Nie moŜe mieć Boga za ojca ten, kto nie ma Kościoła za matkę”. A więc: z czym mi
2
się kojarzy na pierwszy rzut oka słowo „Kościół”? Z tym wszystkim, co nam
przekazuje Pismo Święte, czy teŜ jedynie z osobami, urzędami, problemami,
doznanymi krzywdami... Wiemy, co niestety rozumie świat, kiedy słyszy
wypowiadane słowo „Kościół”; rozumie przez nie „Watykan”, albo „hierarchię:
papieŜa, biskupów i kapłanów”! Niewiele brakuje nam, byśmy podzielali to
nieporozumienie, o ile go wręcz nie prowokujemy.
Z Kościołem dzieje się tak, jak z witraŜem w gotyckiej katedrze. Gdy się patrzy
z zewnątrz, z drogi publicznej, witraŜ jest tylko zlepkiem kawałków ciemnego szkła,
powiązanych ze sobą paskami równie ciemnego ołowiu. Ale gdy się wejdzie do
środka katedry i ogląda się ten sam witraŜ pod światło, z wewnątrz, co za gra kolorów,
postaci, znaczeń! Musimy stanąć wewnątrz Kościoła, aby zrozumieć jego tajemnicę.
W środku, nie tylko instytucjonalnie, ale w sercu.
Kończąc nawiąŜe do przeczytanej dzisiaj Ewangelii o sympatycznym,
niskopiennym Zacheuszu… Inaczej będziemy patrzyli na Kościół, jeśli będziemy
przychodzili do niego z pragnieniem zobaczenia Jezusa Chrystusa. Celnik Zacheusz
bardzo pragnął zobaczyć Jezusa, spotkać się z Nim… Nie wystarczy jednak pragnąć,
chcieć, trzeba jeszcze podjąć wysiłek i trud, tak jak to uczynił Zacheusz – wdrapał się
na sykomorę i właśnie tam dostrzegł go Jezus, który potem przyszedł i „zbawienie
stało się udziałem tego domu”.
Znajdźmy i my w naszym Ŝyciu jakąś „sykomorę”, z której łatwiej będzie nam
dostrzec Jezusa i Jego Kościół, a przede wszystkim, na której On nas dostrzeŜe i
zaprosi na ucztę.
3

Podobne dokumenty