MOJE ŻYCIE Z SADDAMEM Wstęp

Transkrypt

MOJE ŻYCIE Z SADDAMEM Wstęp
MOJE ŻYCIE Z SADDAMEM
Wstęp
OD AUTORKI
Jesienią 2002, rok po zamachach terrorystycznych na World Trade Center w Nowym
Jorku i pół roku przed inwazją USA i państw alianckich na Irak, amerykańska
telewizja ABC wyemitowała niezwykły wywiad z Irakijką greckiego pochodzenia,
Parisoulą Lampsos. Przedstawiono ją jako „kochankę Saddama Husajna”.
Była nią. Ale nie tylko. Relacje między krwawym irackim dyktatorem i Parisoulą
Lampsos były bowiem o wiele bardziej skomplikowane i wielowymiarowe niż
wskazywałoby na to słowo „kochanka”. Związek trwał ponad trzydzieści lat, choć
zdarzały się długie okresy, gdy się nie widywali.
Pewnego razu, kiedy jeszcze prowadziłam rozmowy z Parisoulą, obejrzałam
materiał ABC wyemitowany w Bejrucie w czasie, gdy Parisoula nadal się ukrywała.
Uderzyło mnie, że ten mocno pocięty wywiad brzmiał tak, jak gdyby opowiadanie o
życiu w cieniu dyktatora nie było niczym trudnym dla „kochanki Saddama”. Ja często
czułam raczej niepokój, przywołując jej bolesną przeszłość. Im bardziej traumatyczne
były wspomnienia, im więcej bólu sprawiało rozdrapywanie starych ran, tym trudniej
było Parisouli zachować spokój. Potrafiła ni z tego ni z owego zacząć zmywać lub
gwałtownie otworzyć lodówkę, by wyszukać coś do jedzenia, cokolwiek, choćby
konserwowego ogórka. Potrafiła pokruszyć w dłoniach kawałek chleba, palić jednego
papierosa za drugim i płakać, płakać, płakać.
Czasem
zaniepokojona
dzwoniłam
do
wydawcy,
Abbego
Bonniera.
Potrzebowałam wsparcia, nie jestem przecież terapeutką. Wiele razy pytałam
Parisoulę, czy rzeczywiście chce, żeby książka została napisana. Czy naprawdę jest w
stanie opisać wydarzenia i wyjaśnić swoje życie na tyle szczegółowo, bym mogła nie
tylko usłyszeć, ale i zrozumieć jej historię. I czy rzeczywiście chce, bym przekuła jej
życie w opowiadanie.
Przecież to właśnie robię. Biorę prawdziwe życie prawdziwych ludzi i przekuwam
je w opowiadania. Dowiaduję się, ile mogę, z innych źródeł, by móc zadać
odpowiednie pytania, ale przede wszystkim słucham w nieskończoność wybranego
człowieka i jego własnej wersji jego własnego życia. Później, gdy piszę, moją
intencją jest, by opowiadanie było prawdziwe: by tak odbierała je osoba, która mi je
przekazała, by tak brzmiało dla jej bliskich, by oddawało prawdziwy tok zdarzeń. Nie
mam złudzeń, co do tego, że prawda o życiu jest jednoznaczna i wiem dobrze, że
trudno ją uchwycić. Umysł segreguje zdarzenia, niektóre zachowuje, inne odrzuca.
Pamięć nie jest w stanie unieść, zinterpretować, ani tym bardziej wyrazić
wszystkiego, zwłaszcza najbardziej bolesnych szczegółów. Bez względu na to, jak
wiele opiszę w książce, i tak nie opowiem więc wszystkiego, co się wydarzyło, ani
tym bardziej wszystkiego, czego się dowiedziałam.
Często powtarzałam pytanie:
- Dlaczego? Dlaczego tak postąpiłaś?
Jej niezmiennej odpowiedzi towarzyszyło pochmurne spojrzenie, po części
zrezygnowane, po części zawzięte:
- Przecież chciałam żyć.
Parisoula Lampsos długo czekała na to, by jej życie zostało opisane w książce.
Według niej określenie „kochanka Saddama” jest poniżające i upokarzające, dlatego
też zdecydowała się wyjaśnić, jak było naprawdę. Siedziałyśmy w jej kuchni, przy
stole, i rozmawiałyśmy po angielsku. Ojczystymi językami Parisouli są jednak grecki
i arabski, moim – szwedzki. Czasem więc Parisoula źle rozumiała moje pytania,
czasem ja źle rozumiałam jej odpowiedzi, ale nie poddawałyśmy się, dopóki nie udało
nam się uzgodnić, o co chodziło. Próbowałyśmy jak długo się dało. Jeśli problem był
wyjątkowo trudny, Parisoula dzwoniła do swoich krewnych i przyjaciół rozsianych po
świecie tak, że mogłam omówić to z nimi
O niektórych rzeczach nie była w stanie opowiadać, dlatego zdecydowałyśmy się
przeplatać
wątki
trudne
łatwiejszymi,
nie
próbując
utrzymać
porządku
chronologicznego. Im dłużej słuchałam Parisouli, tym bardziej rozumiałam, że w jej
historii cudem jest to, że zarówno ona, jak i troje jej dorosłych dzieci, nadal żyją.
Jeszcze jedna uwaga: w tekście znajdują się objaśnienia zapisane kursywą. Moim
zamysłem było, by ułatwiły one lekturę czytelnikom, którzy nie wiedzą zbyt wiele o
Iraku i Bliskim Wschodzie, ale chciałam również, by osobista historia Parisouli była
osadzona w odpowiednim kontekście historycznym i politycznym.
Właściwie Parisoulę znam jako Marię. Takie imię nadali jej Amerykanie,
używała go również w Szwecji, w okresie, gdy jej prawdziwe dane były chronione.
Dzięki tej książce Parisoula należy do przeszłości. Maria Lampsos jest szwedzką
obywatelką, mieszkającą w Szwecji. Żyje.