Rodzina katolicka - Zgniłe owoce wychowania seksualnego

Transkrypt

Rodzina katolicka - Zgniłe owoce wychowania seksualnego
Rodzina katolicka - Zgniłe owoce wychowania seksualnego
czwartek, 18 czerwca 2009 12:56
Długo zastanawiałam się nad tym, czy pisać na ten temat i doszłam do wniosku, że trzeba. W
ubiegłym roku w niemieckich księgarniach ukazała się książka pt. "Deutschlands sexuelle
Tragödie" ("Niemiecka seksualna tragedia") autorstwa pastora Bernda
Siggelkow i Wolfganga Bueschera. Podtytuł brzmi "Gdy dzieci nie uczą się, co to jest
miłość".
Książka jest zbiorem wywiadów na temat rodziny i seksu z 33 uczniami w wieku od kilku do
kilkunastu lat. Autorzy przedstawiają dzieci z rozbitych rodzin, z których wiele nie doświadczyło
w życiu miłości rodziców, a niektóre nie wiedzą nawet, co to znaczy być przytulonym. Dzieci te
nie wiedzą, co to szacunek lub sfera prywatna. Przypadki przedstawione nie dotyczą na
szczęście 100% niemieckich dzieci, ale pokazują dokąd to społeczeństwo zmierza,gdy dzieci
zostawione są same sobie i gdy konfrontuje się je z rzeczami, które są dla nich za trudne
"do przerobienia". Autor książki mówi w wywiadzie telewizyjnym: "Nasz kraj
tego nie przeżyje".
Oto niektóre z szokujących fragmentów publikacji:
"Jedenastoletnia dziewczynka czuje się brzydka, ponieważ nigdy jeszcze nie spała z
chłopakiem."
"Szesnastolatek uprawia seks grupowy ze swoją matką."
"Siedemnastoletnia Jessie chodzi od dawna ze swoją 15 lat starszą matką do klubów aby
poznawać mężczyzn. Jessie mówi, że spała już z 51 mężczyznami, swój pierwszy raz przeżyła
w wieku 12 lat. Jej mama lubi młodych chłopców i czasami sypia z ex-przyjaciółmi swojej córki.
Czasami uprawiają seks grupowy."
"Ośmioletni Wiktor obejrzał pierwszy film porno w towarzystwie mamy w wieku ośmiu lat.
Jego mama uważa, że treść takich filmów jest czymś naturalnym dla człowieka."
1/2
Rodzina katolicka - Zgniłe owoce wychowania seksualnego
czwartek, 18 czerwca 2009 12:56
Autorzy książki uważają, że rozmawianie o seksie już przestało być tabu, ale za to tabu jest
rozmawianie o skutkach rozwiązłości seksualnej, a ja dodam, że i o wstrzemięźliwości
również.W Niemczech powstają ostatnio ośrodki pomocy dzieciom – katolickie i protestanckie.
Autor książki założył w 1995 roku taki ośrodek "Arka" w Berlinie. Dziś jest już kilka
takich ośrodków.
W Polsce mówi się ostatnio o potrzebie edukacji seksualnej dzieci (nawet małych). Niemcy już
dawno konfrontowali swoje dzieci z tą tematyką i wcale nie jest lepiej, jeśli chodzi o moralność i
życie seksualne – jest gorzej. Więcej chorych wenerycznie, więcej ciąż u nastolatek, więcej
samotnych matek, więcej rozwodów, więcej zboczeń. Tutaj jest ogólnie dostępna pornografia,
antykoncepcja i aborcja. Dzieci wiedzą o seksie bardzo dużo (również z pisemek dla
młodzieży), ale nie wiedzą, co to prawdziwa rodzina, miłość, wierność, czekanie na seks. Jedni
ludzie drwią z moralności, rodziny, czystości, wiary, a inni (przeważnie chrześcijanie) zajmują
się później ich zdemoralizowanymi dziećmi i wnukami.
Sama byłam wolontariuszką (jedną z wielu tzw. ciemnych katoliczek i katolików z ciemnogrodu)
przy kilku katolickich ośrodkach zajmujących się dziećmi zostawionymi samymi sobie. Ośrodki
te prowadziły siostry Urszulanki i księża salezjanie. Słyszałam, że do furty sióstr w środku nocy
przybiegały dzieci z domów, w których źle się działo i były zawsze przyjmowane. W Polsce
wiele parafii i klasztorów prowadzi taką działalność, ale niestety ludzi tych się nie pokazuje w
mediach, bo po co pokazywać ciemnogród.
Drwijmy z moralności, a zobaczymy zgniłe owoce na następnych pokoleniach. Uczmy dzieci
szacunku do ludzi, szacunku do seksualności oraz wiary ojców, a będą szczęśliwe. Mąż niech
szanuje żonę, a żona męża. A jeżeli ktoś ma z tym trudności, niech idzie na terapię i modli się.
Będzie lepiej.
kobietaniczegosobie
Źródło: Fronda.pl
2/2