Smutna starość - II Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej

Transkrypt

Smutna starość - II Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej
Reportaż literacki
Paulina Żyłak
II Liceum Ogólnokształcące
im. M. Konopnickiej w Zamościu
ul. Partyzantów 68
22-400 Zamość
,,Smutna starość”
Minęło już pięć lat od kiedy pani Stanisława mieszka u swojej córki
Barbary. Dziś już jednak nie ta sama co przed laty. Co prawda spokojna,
o ciepłym spojrzeniu łagodnych oczu, ale niestety nie mówi. Nie chce,
a może już nie potrafi. Jest trochę jak dziecko - pampersy, posiłki
z łyżeczki. Gdyby nie wydarzenia sprzed lat, kto wie, jak wyglądałoby teraz
jej życie .
Stanisława to matka czworga dzieci. Zawsze silna, pracowita
i uśmiechnięta. Członkini Koła Żywego Różańca. Co roku przewodniczyła
majówkom i czerwcówkom odprawianym w wiosce.
,, Bez Stasi nic się we wsi nie odbywało.” – komentują sąsiadki.
W wieku 58 lat została wdową. Chętnie bawiła wnuki i przyjmowała
gości. Nigdy nikomu nie odmówiła pomocy. Mieszkała wraz ze swoim synem
Józefem, synową i wnukami w dwupiętrowym domu, będącym częścią dużego
gospodarstwa. Miała tam własną kuchnię, spiżarkę i pokój na piętrze. W każdą
niedzielę uczęszczali całą rodziną na Mszę Świętą. Lata mijały, syn wybudował
drugi, duży dom na sąsiedniej działce, do którego przeniósł się z rodziną. Pani
Stanisława została sama w czterech ścianach. Miała tylko małą suczkę Lusię.
Starzały się razem, lecz samotność była strasznie uciążliwa i przejmująca.
Często przychodziła do swojej sąsiadki porozmawiać, ogrzać się trochę, gdyż
opalanie wielkiego dla samotnej lokatorki domu było trudne i kosztowne.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego syn - z którym mieszkała tyle lat - nie
interesuje się jej losem. Raz w tygodniu odwiedzali ją córka Barbara i syn
Mieczysław, lecz ona była coraz starsza i wymagała ciągłej opieki. Nieraz
prosiła syna, by mogła posiedzieć w jego nowym domu w cieple,
w towarzystwie. Jednak synowa nie zachęcała jej mówiąc:
,, - Nie, nie. Mama ma swój dom zaraz pójdę i rozpalę”.
Pani Stasia nie tyle potrzebowała ciepła, co chciała być bliżej swojej
rodziny, ale ta skutecznie zbywała staruszkę.
Depresja
Dni, tygodnie, miesiące mijały, a Stanisława cichła, nie wychodziła
z domu, coraz częściej się zapominała. Nie wiedziała co robi, nie brała na czas
leków. Codzienne czynności sprawiały jej ogromną trudność, podupadała
na siłach, nie poznawała sąsiadów, znajomych, rodziny. Po wielu samotnie
spędzonych miesiącach Józef zabrała matkę do nowego domu. Kobiecie jednak
choroba mocno dała się we znaki. Przynoszone do pokoju posiłki pozostawały
nietknięte. Synowa wynosiła zimne obiady z pokoju staruszki.
Zabierz mnie…
Po kilku miesiąca Józef zadzwonił do siostry Barbary mówiąc: ,,Przyjeżdżaj!”.
Gdy tylko ta przekroczyła próg domu, brat z wyrzutem stwierdził: ,, Nie mam
czasu zajmować się matką, pracuję, Moja też nie będzie siedzieć z teściową ,
bo to dla niej obca osoba!”. Barbara nie mogła uwierzyć słowom brata. Milcząc
minęła go i poszła do pokoju mamy. Siedziała na tapczanie i powtarzała jedno
zdanie ,, Zabierzesz mnie stąd? Ale zabierzesz mnie stąd?” Ukradkiem
wycierając łzy, pośpiesznie spakowała kilka ubrań, zabrała matkę i opuściły
dom Józefa.
Ostoja
Dziś Stanisława ma 85 lat. Choroby nie dało się zatrzymać. Kobieta nie mówi,
nie chodzi. Czasami jednak uśmiecha się ciepło, gdy zobaczy kogoś znajomego
w drzwiach pokoju. Mieszka z Barbarą. Pozostałe dzieci odwiedzają matkę,
zdarza się nawet, że raz na dwa miesiące. Pozostała jej tylko córka i zięć, którzy
mimo wielu obowiązków poświęcają czas pani Stasi kąpią, karmią, podpierają
poduszkami podczas posiłków. Gdy Barbara powraca do przeszłości zawsze
ogarnia ją wielki smutek, a do oczu napływają łzy. Z Józefem nie ma dobrego
kontaktu, widują się sporadycznie. Wiadomo, że dom, który został po matce
przekazał swojemu synowi.
Moralny dylemat
Starsi, chorzy ludzie bardzo często stanowią problemem. Dzieci zastanawiają się
nad umieszczeniem rodzica w domu opieki, zabraniu do swojego domu czy też
pozostawieniu samemu sobie. W 2008 roku w ankietach CBOS zapytano ,, Czy
umieściłby Pan/ umieściłaby Pani niedołężnych rodziców w domu opieki?
Tylko 11% ankietowanych odpowiedziało ,,Tak”, natomiast ponad 50% ,,Nie”.
Więc czy historia pani Stasi to przypadek. Oddając rodzica do domu opieki
naraża się człowiek – zwłaszcza ten mieszkający w małej wiejskiej społeczności
- na plotki i potępienie ze strony sąsiadów. Jednak czy pozostawiając ich
samych w domach oddajemy im w ten sposób przysługę? A może chcemy mieć
czyste sumienie? Czy we współczesnym świecie realizacja jednego z przykazań
Dekalogu ,, Czcij ojca swego i matkę swoją” przejawia się w pozostawieniu ich
samych, cierpiących i nieszczęśliwych z dala od najbliższej rodziny?