przeczytaj
Transkrypt
przeczytaj
Rozmawiam z Dariuszem Klimczakiem, Członkiem Zarządu Województwa Łódzkiego, szefem krajowych struktur Forum Młodych Ludowców. Członkostwo w Zarządzie Województwa Łódzkiego to praca czy misja? - I jedno i drugie. Trudno takiej pracy nie nazwać misją skoro pracuje się 7 dni w tygodniu a telefonu nigdy się nie wyłącza. Poza tym serce szybciej bije, kiedy widzisz efekty swojej pracy a to chyba najlepszy dowód, tym bardziej, że chodzi o pracę w ochronie zdrowia. Właśnie. Jako Członek Zarządu zajmuje się Pan między innymi służbą zdrowia. Proszę ocenić stan techniczny i organizacyjny placówek zdrowotnych w naszym województwie. - Ciągle się unowocześniamy, wypracowujemy lepsze procedury, zdobywamy certyfikaty, kupujemy nowy sprzęt, dostosowujemy się pod względem fachowym i sanitarnym do wyśrubowanych wymagań UE. Co roku angażujemy potężne miliony w nasze placówki i staramy się aby było widać zainwestowaną każdą złotówkę. Czy uważa Pan, że polskiej służbie zdrowia potrzebne są radykalne zmiany, jeśli tak to jakie? - Może nie radykalne, bo to zbyt wrażliwa materia, ale przede wszystkim potrzebne są zdecydowane i konsekwentne zmiany w ujęciu kilkuletnim, strategicznym. Najbardziej brakuje mi współpracy różnych organów założycielskich, która to mogłaby wyeliminować chociażby niepotrzebne dublowanie niektórych działań. Niestety tego typu narzędzia do prowadzenia realnej polityki regionalnej w zakresie ochrony zdrowia można stworzyć jedynie na szczeblu parlamentarnorządowym. Może się kiedyś doczekamy. A co Pan myśli o prywatyzacji, całkowitej lub częściowej, usług medycznych? - Niepubliczni świadczeniodawcy są bardzo ważnym ogniwem systemu ochrony zdrowia, ale nie oznacza to, że w obecnym procesie oddłużania placówek ochrony zdrowia te publiczne są piątym kołem u wozu. Prawda jest taka, że bez publicznych szpitali nie istniałaby prawdziwa ochrona zdrowia w Polsce a co za tym idzie, wiele prywatnych gabinetów. Dzisiaj brakuje mi czytelnej granicy między publicznym a prywatnym sektorem lecznictwa, przede wszystkim w wymiarze stacjonarnym. Wszystko w rękach ministra i parlamentarzystów, bo kiedy ten problem zostanie rozwiązany to będą i pieniądze na leczenie i nie będzie kolejek do specjalistów. Dlaczego więc, społeczeństwo tak bardzo obawia się negowanej medialnie prywatyzacji? Czy to może brak dostatecznej wiedzy o procesie prywatyzacyjnym i jego skutkach dla pacjentów? -Część społeczeństwa boi się odpłatności za świadczenia zdrowotne i w tym tkwi problem. Mimo, że bardzo wielu Polaków korzysta z prywatnych porad i zabiegów lekarskich, po kraju krąży niezrozumiała fama, że komercjalizacja ochrony zdrowia nie wpłynie pozytywnie na uzdrowienie systemu i będzie jeszcze gorzej. Jest Pan od wielu lat związany z Forum Młodych Ludowców. Proszę opowiedzieć o swojej działalności, jakie były przełomowe momenty w Pana karierze politycznej? -Wszystko zaczęło się w Krakowie, na studiach w 2002 roku. Niedługo potem zacząłem współpracę z posłem Siekierskim, który pokierował mnie na właściwe tory działalności społecznej i politycznej. Wespół z Romkiem Warchołem, Marcinem Horyniem i Władkiem Kosiniakiem-Kamyszem rozbudowywaliśmy FML w Małopolsce i w kraju. To była i jest wspaniała ekipa, dzięki której zawsze miałem wsparcie, bez względu na to czy działałem lokalnie w Krakowie czy na forum krajowym. Zresztą do dzisiaj działamy razem mimo znacznie odmiennych ról. To samo dotyczy europosła Siekierskiego, który jest w moim przekonaniu najwytrwalszym przyjacielem młodzieżówki PSL. Przełomowe momenty? 2004 – rozpoczęcie pracy u boku Siekierskiego, 2005 – wygrana w wyborach na prezesa krajowego, 2008 – reelekcja, 2009 – wejście do Zarządu Województwa Łódzkiego, które to zmieniło radykalnie system pracy w FML. FML to nie tylko polityka, ale również codzienna praca na rzecz polepszenia przestrzeni życiowej społeczeństwa. Proszę opowiedzieć o sukcesach młodzieżówki PSL na tej właśnie płaszczyźnie. - Największym sukcesem jest każdy głos na PSL, który został oddany dzięki naszej pracy. Formuła pracy dowolna. Przez kilka lat działał Pan na terenie województwa małopolskiego. Jak Pan wspomina tamten okres? - Wspaniałe czasy, szczególnie, że to było na studiach. Gdyby nie Kraków, chyba nigdy tak mocno nie wszedłbym w politykę. Dlatego teraz staram się stworzyć podobną atmosferę w Łódzkim dla młodych adeptów polityki. Jeżeli będzie biło od naszego stowarzyszenia i partii takie samo ciepło i przyjaźń z jakim ja się spotkałem na studiach, jestem przekonany, że zachęci to wiele osób do współpracy. Województwo łódzkie czy małopolskie? Które jest dziś bliższe Pana sercu? - Łódzkie ale do Małopolski mam ogromny sentyment. Urodził się Pan w Rawie Mazowieckiej. Jak się rozwija Pana rodzinny regon? -Na szczęście wszystko idzie w dobrym kierunku. Miliony z UE, które płyną do samorządu robią swoje. Dobrze sobie radzi także Specjalna Strefa Ekonomiczna. Jest Pan fanem piłki nożnej. Której klubowej, polskiej i zagranicznej, drużynie Pan kibicuje? - Nie jestem fanatykiem jednej drużyny, lubię bywać na różnych meczach. Tak samo chętnie bywam na meczach ekstraklasy w Bełchatowie jak i rawskiej okręgówce. Bardzo mnie cieszy awans Lechii Tomaszów do III ligi, bardzo żałuję, że FC Barcelona nie wygrała LM i nie zdobyła mistrzostwa Hiszpanii. W finale Ligi Mistrzów byłem za Bayernem i tak samo kibicowałem awansowi LKS Termalica Bruk-Bet Nieciecza w awansie do ekstraklasy. Sam Pan również grał w kilku drużynach. Ma Pan jakieś sukcesy sportowe w tej dziedzinie? - Największym moim sukcesem jest brak złamań kończyn. A na serio to cieszyły mnie najbardziej bramki zdobywane dla mojego klubu z Wieliczki. Za nami turniej UEFA EURO 2012. Czy Polska przygotowała się dobrze do organizacji tej imprezy? -Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, za nami bardzo pozytywne oceny naszych gości. Przełamaliśmy wiele stereotypów a nasi goście byli pozytywnie zaskoczeni tym, co zobaczyli w Polsce, jak bardzo się zmieniliśmy. A jak wygląda piłka nożna, pod względem sportowym, organizacyjnym, kapitałowym w Łodzi i województwie łódzkim? Pytam osobę odpowiedzialną w zarządzie województwa łódzkiego właśnie za te obszary. - Najważniejsze jest szkolenie, szczególnie najmłodszych piłkarzy. Tutaj widzę bardzo istotne zmiany. Infrastruktura wymaga milionowych nakładów ale postęp jest widoczny, szczególnie na prowincji. Bardzo mnie boli, że w Łodzi nie ma profesjonalnego stadionu. Przyczyny tego stanu rzeczy są złożone i niepolitycznie jest mi wyrażać opinie na ten temat. Jaki będzie kolejny krok w Pana karierze politycznej? - Wszystko zależy od pracy zespołowej w kolejnych wyborach. Dzisiaj zależy mi najbardziej na tym, żeby jak najlepiej wywiązywać się z dotychczas powierzonych obowiązków. Pana ścieżkę polityczną przyrównam do autostrady. Ostatnie kilka lat było bardzo dynamiczne w jej rozwoju. Jakie wskazówki może Pan przekazać młodym ludziom stawiającym pierwsze kroki w polityce? -Pracowitość, bezinteresowność, wytrwałość. Za oknem wakacje w pełni, większość z nas realizuje już plany wakacyjne. Planuje Pan, czy podejmuje decyzję o kierunku wypoczynku, w ostatniej chwili? -Najpierw komponuję ekipę przyjaciół, potem wybieramy kierunek. Najważniejsze jest towarzystwo, nigdy sam nie jeżdżę na wakacje. Zatem, jaki kierunek w tym roku? - Nicea albo któreś miasteczko w Chorwacji. I na koniec, nasze stałe pytanie: jeśli herbata, to jaka? -Owocowa, codziennie inna. Serdecznie dziękuję za rozmowę. To wielka przyjemność spotkać się z Panem Marszałkiem, przy filiżance zielonej herbaty. - Dziękuję bardzo za rozmowę. Rozmawiała Maria Kaczorwoska – Redaktor Naczelny