Trudne czasy wymagają solidarności

Transkrypt

Trudne czasy wymagają solidarności
29 października – 4 listopada 2012 r.
Wywiad | 5
www.zielonysztandar.com.pl
Rozmowa z Jarosławem Kalinowskim, eurodeputowanym PSL do Parlamentu Europejskiego
Trudne czasy wymagają solidarności
• Europejska Parta Ludowa
zrzesza ugrupowania o różnym rodowodzie, ale przynajmniej część z nich ma takie same korzenie jak PSL.
Jaką rolę odgrywają w swoich krajach?
– Europejska Partia Ludowa,
czyli Chrześcijańska Demokracja, nie przypadkiem ma
w swojej nazwie określenie
chrześcijańska. To czytelny sygnał przywiązania do systemu
wartości, który jest bliski PSL.
Wiąże się to z określonym spojrzeniem na państwo, społeczeństwo, gospodarkę. Dla
wszystkich tych partii ważna
jest pomocniczość i społeczna
gospodarka rynkowa. Jest to
taki zestaw norm, które z jednej strony zapewniają funkcjonowanie wolnego rynku, swobodę inicjatyw niezbędnych
do rozwoju, z drugiej zaś zabezpieczają interesy słabszych
grup w imię solidarności całego społeczeństwa. To nawiązuje do społecznej nauki Kościoła. Mówiąc najkrócej – wolnego rynku tyle, ile można, regulacji tyle, ile potrzeba.
• Czy oprócz PSL jakieś inne
ugrupowanie spośród zrzeszonych w EPL ma chłopski
rodowód?
– Najbliżej nam do austriackiej partii ludowej. Ona też reprezentuje elektorat już zróżnicowany, ale wciąż nawiązuje do tradycji, co więcej stanowisko wiceprzewodniczącego
jest w niej zarezerwowane dla
szefa związku rolników. Podobny charakter ma bawarska
CSU, na którą masowo głosują wyborcy ze wsi i miasteczek
Bawarii. Natomiast w całych
Niemczech znaczącym poparciem elektoratu wiejskiego cieszy się CDU. Wiejskie są również tradycje skandynawskich
partii centrum, o czym przypominają ich symbole – zielona koniczynka. Tu jednak
w kwestiach światopoglądowych dziś bliżej centrowcom
do liberałów.
• O s t at n i o w H i s z p a n i i
do władzy doszła partia ludowa.
– Niech ta nazwa nas nie zmyli, bo inne jest tam pojmowanie
ludowości. Tam chodzi po prostu o lud, także miejski. U nas
kojarzy się ona z wiejskością.
• PSL współrządzi już drugą
kadencję. Jaki jest bilans towarzyszenia silniejszemu partnerowi na scenie politycznej?
– Rok temu ten bilans był sporządzony przez wyborców. Po
raz drugi dostaliśmy mandat
do współrządzenia z obecnym partnerem koalicyjnym.
Trudno o podobny wynik wy-
borów w ostatnich 20 latach.
Oczywiście, nie istnieją związki idealne. Koalicja też takim
nie jest. Przetrwaliśmy pierwszą kadencję, trudną z uwagi
na światowy kryzys, katastrofę smoleńską, powodzie. Sytuacja była taka, że jeden fałszywy krok mógł mieć fatalne
konsekwencje. Ważne, że udało się nam zachować wiarygodność na światowych rynkach
finansowych.
• Minister finansów forsował
wówczas radykalne cięcia budżetowe. Jakie było stanowisko PSL?
– Zwróciliśmy uwagę na OFE.
Dziś można stwierdzić, że gdyby nie wprowadzono zmian,
przekroczone zostałyby konstytucyjne progi ostrożnościo-
P
z Polski. Co można zrobić, by
mieli szansę zostać w kraju?
– Nie ma innej drogi niż silna gospodarka, bo tylko wtedy, gdy się rozwija mogą powstawać miejsca pracy. Ale nie
wszystko zależy od naszych
władz. Niezmierne ważna jest
ocena jej stanu przez instytucje finansowe. Gdy jest dobra,
obligacje państwowe są nisko
oprocentowane. Przy spadku
ratingu rośnie ich oprocentowanie, tym samym zwiększa
się obciążenie dla budżetu, co
oznacza podwyżkę podatków.
A pogorszenie koniunktury gospodarczej najbardziej odczuliby młodzi Polacy. Niedopuszczenie do tego jest priorytetem
dla rządu. Musi wybierać takie
rozwiązana, które nie zahamują gospodarki, lecz ją pobudzą.
ogorszenie koniunktury
gospodarczej najbardziej
odczuliby młodzi Polacy.
Niedopuszczenie do tego
jest priorytetem dla rządu
we zadłużenia i czekałyby nas
automatyczne cięcia wydatków budżetowych. Udało się
wtedy osiągnąć kompromis
z koalicjantem. Nasza skłonność do wypracowania wspólnych rozwiązań zaowocowała
też w negocjacjach ze środowiskiem nauczycielskim dotyczących wcześniejszych emerytur.
Poparł nas ZNP, co dało projektowi głosy lewicy. Pokazaliśmy, jak pozyskiwać poparcie ponad podziałami politycznymi.
• Rząd przeprowadza niepopularne w społeczeństwie
reformy. Powołam się tylko
na najważniejszą – podniesienie wieku emerytalnego.
– Przy wszystkich reformach
reprezentujemy społeczny
punkt widzenia. Pytamy, jakim kosztem odbędzie się tym
razem ratowanie budżetu, co
konkretne uregulowania zmienią w życiu zwykłego człowieka. To łagodzi liberalne podejście PO. Oczywiście, nie możemy za każdym razem, dążąc
do kompromisu i osiągając go
w jakimś punkcie, dystansować się od tak wypracowanych
rozwiązań. Musimy brać za nie
odpowiedzialność, bo taka jest
cena współrządzenia.
• Ogromnym problemem
społecznym jest brak pracy
dla młodych ludzi. Mówi się
wręcz o nich, że są straconym
pokoleniem. Wielu wyjeżdża
• Konsekwencją złej sytuacji
na rynku pracy jest zapaść demograficzna. Brak stabilizacji życiowej sprawia, że młode
Polki nie chcą rodzić dzieci.
– Problemy demograficzne dotykają całą Europę. Nasz rząd
dostrzega wagę tego zagrożenia. Stąd tak dużo się mówi
ostatnio o polityce prorodzinnej. Podjęte zostały już decyzje. Ma być więcej żłobków,
przedszkoli, państwo ma pomagać przy zakupie mieszkań.
Jednak te działania nic nie dadzą, gdy młodzi nie będą mogli znaleźć pracy.
• Znowu więc wracamy do gospodarki. Jakie mogą być
dźwignie jej wzrostu?
– Na pewno jedną z nich są
fundusze unijne z nowego budżetu na lata 2014-2020. Projekt budżetu przewiduje dla
Polski 82 mld euro na politykę spójności, do tego trzeba
dodać 36 mld euro na realizację polityki rolnej. Nawet, jeśli te środki zostaną zmniejszone, to i tak będą znacząco
wyższe niż te, którymi dysponujemy obecnie. Trudne będą
dwa najbliższe lata. Wystąpi
swego rodzaju próżnia. Skończą się dotychczasowe fundusze, a nowe jeszcze nie zostaną uruchomione. Rząd próbuje zasilić ten okres programem Polskie Inwestycje, który
ma wpompować w gospodarkę miliardy złotych. Kolejnym
napędem powinny być inwestycje zagraniczne. By trafiały do Polski, musimy cały czas
poprawiać warunki dla biznesu. To się dzieje, czego efektem
jest lepsza pozycja w rankingu
Doing Business. Nie można zapomnieć też o eksporcie. Dobrze, że poprawia się sytuacja
w Niemczech, gdzie lokujemy
większość towarów.
• Wskazał pan na motory
wzrostu gospodarki, a co jej
najbardziej zagraża?
– Przede wszystkim kryzys.
Niestety, nikt nie jest w stanie
powiedzieć, jak długo będzie
trwał i czym się skończy. Cały
czas chwiejny jest stan światowej gospodarki. Możliwe są różne warianty wydarzeń. Polska gospodarka jest częścią globalnej. Odczuwamy tak
pozytywne jak i negatywne skutki tego, co
się w niej dzieje. Dla
nas szczególnie ważna jest energetyka. Ona głównie
określa konkurencyjność naszej gospodarki. Stąd
tak duże
nadzieje
pokładamy w złoż a c h
g a z u
łupko wego.
Dają
n a m
szansę
S
zczególnie ważna jest energetyka.
Ona głównie określa konkurencyjność
naszej gospodarki. Stąd tak duże nadzieje
pokładamy w złożach gazu łupkowego
na uniezależnienie się od zagranicznych dostaw i na obniżenie cen tego paliwa, co ma
ogromne znaczenie dla przemysłu. Zagrożeniem są podatki węglowe od emisji CO2, które
chce wprowadzić UE. Jeśli to
zrobi, pogorszy się nasza konkurencyjność.
• Europejscy politycy wskazują na dwa sposoby wyjścia
z kryzysu. Jedni każą zaciskać pasa i ciąć wydatki.
Drudzy szansę widzą w pobudzaniu gospodarki. Którą
z tych koncepcji uznaje pan
za lepszą?
– Nie ma pobudzania bez zapewnienia równowagi w finansach publicznych. Problemem
Grecji jest nie tylko zadłużenie, ale i to, że jej gospodarka
nie jest efektywna, a więc jest
mało konkurencyjna. Jeśli kraje unijne nie postawią na innowacyjność i nowe technologie,
zostaną wyparte ze światowego rynku przez Chiny, Indie
czy USA. Muszą tak inwestować, by rozwijać gospodarkę,
a więc tworzyć miejsca pracy.
Tego przede wszystkim oczekuje młode pokolenie Europejczyków.
Teresa Hurkała

Podobne dokumenty