Z perspektywy historycznej

Transkrypt

Z perspektywy historycznej
Z perspektywy historycznej
Wojciech Kołodziej
Rok: 2004
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 6
Na tworzenie i utrzymywanie się stereotypów nie bez wpływu pozostaje historia: dawny układ
społeczny, warunki ekonomiczne, prawo i polityka władz mogą pozostawić ślad w powszechnie
podzielanych przekonaniach. Nie inaczej dzieje się ze stereotypami wobec alkoholu.
Ze zjawiskiem obrotu alkoholem na ziemiach polskich
wiąże się problem tzw. propinacji - wyłącznego prawa pana do produkcji i sprzedaży trunków
chłopom zamieszkującym w obrębie jego dóbr oraz obowiązek kupowania przez chłopów
określonych z góry, a zazwyczaj nadmiernych ilości alkoholu w pańskiej karczmie.
W XVI wieku i następnych stuleciach feudalny przymus propinacji rozwinął się w całej pełni. W
wielu dobrach za jedno z cięższych przestępstw uważane było korzystanie z "cudzej
karczmy". Chłop, który z "uszczerbkiem pańskiej intraty" korzystał z usług
karczmy nienależącej do jego pana, otrzymywał porcję plag lub był osadzony w dybach lub
gąsiorze.
Dworskie browary zaczęły zyskiwać większe znaczenie w XVI wieku. Jednocześnie szlachta
zaczęła ograniczać sprzedaż piwa miejskiego. Dworskie piwo i gorzałka były zwykle gorszego
gatunku i dlatego w wielu dobrach utrwalił się zwyczaj zezwalania poddanym na nabywanie
dobrego alkoholu z okazji wesel, chrzcin, pogrzebów lub choroby. Chłopi, którzy nie
przestrzegali tych zasad, podlegali surowym karom cielesnym i pieniężnym. Bywało, że
właściciele dóbr określali ilości napojów alkoholowych, które każdy poddany musiał nabyć w
dworskiej karczmie (tzw. prawo narzutu).
W XIX wieku stopniowo ograniczano i znoszono propinację. Oficjalnie zniesiono ją w zaborze
pruskim w 1845 roku, w Galicji w 1889 roku, w zaborze rosyjskim w 1898 roku. W praktyce na
niektórych terenach propinacja zachowała się do początków XX wieku, zwłaszcza w Galicji.
Zainteresowanie problematyką alkoholową i skutkami alkoholizmu już w XIX wieku
zaowocowało ukazaniem się kilku publikacji lekarskich, z których na pierwszy plan wysuwa się
wydane w 1818 roku w Wilnie "Dzieło o pijaństwie przez Jakóba Szymkiewicza Nauk
Wyzwolonych Filozofii, Medycyny i Chirurgii Doktora, Nadwornego Konsyliarza Jego
Imperatorskiey Mości". Warte przypomnienia jest też dzieło "O pijaństwie i jego
szkodliwych skutkach i o środkach zapobiegania onym" z 1844 roku autorstwa lekarza
Fryderyka B. Hechela, profesora Akademii Medycznej w Krakowie, filantropa i organizatora
działalności trzeźwościowej. Propagował on przeciwstawianie się zjawisku alkoholizmu jako
drogę do "uobywatelniania chłopów jako pełnoprawnych i pełnowartościowych członków
narodu".
W 1836 roku czynnych było w Galicji 4981 gorzelni, produkcja przekroczyła 600 tysięcy
1/5
Z perspektywy historycznej
hektolitrów spirytusu stuprocentowego i wynosiła ponad 50% produkcji w całym państwie
austro-węgierskim. W Królestwie Polskim w 1844 roku czynnych było 2094 gorzelnie, których
produkcja wynosiła 460 tysięcy hektolitrów. Na jednego mieszkańca przypadało zatem 12 litrów
czystego spirytusu rocznie.
Nową sytuację gospodarczą w obrocie spirytusu stworzyło wprowadzenie specjalnego
opodatkowania produkcji wódki, tzw. akcyzy. W efekcie doprowadziło to do upadku mniejszych i
słabszych finansowo gorzelni i ograniczyło możliwość powstawania nowych. W zaborze
pruskim akcyzę wprowadzono w 1819 roku, w Galicji od 1836 roku (w niewielkiej wysokości i
przy zastosowaniu ulg dla małych gorzelni). Natomiast produkcja spirytusu w Królestwie
Polskim nadal rosła. Dopiero w latach 1862-1876 doszło i tam do zmniejszenia liczby gorzelni w
związku z cofnięciem ulg dla małych gorzelni i stałym wzrostem akcyzy w ramach represji
politycznych po powstaniu 1863 roku.
Od końca lat 70. XIX wieku nastąpił wyraźny postęp techniczny w gorzelnictwie. W latach
1862-1913 produkcja jednej gorzelni w Królestwie Polskim wzrosła ponad pięciokrotnie.
Dominujące znaczenie miało nadal gorzelnictwo folwarczne, wiejskie. W zaborach pruskim i
austriackim wytwarzało ono ponad 3/4 ogólnej produkcji spirytusu, a w Królestwie Polskim od
79 do 94%. W celu rozwoju tej gałęzi produkcji utworzono w 1905 roku Krajową Szkołę
Gorzelnictwa i Stację Fermentacyjną w Dublanach. W zaborze pruskim na przełomie wieków
wzrosła liczba gorzelni i produkcja, zahamowanie zaś rozwoju gospodarczego w całym zaborze
nastąpiło dopiero przed wybuchem I wojny światowej. W Galicji spadek liczby gorzelni trwał do
1884 roku, po czym nastąpił stały wzrost. W 1910 roku ogółem na terenie odpowiadającym
późniejszym obszarom II Rzeczypospolitej istniało 2500 gorzelni z produkcją 2600 tysięcy
hektolitrów.
Na początku naszego stulecia odnotowano tendencję spadkową konsumpcji alkoholu:
przeciętne spożycie w 1900 roku wynosiło na głowę 5.2 litra, a w 1901 - 4.7 litra. Niektórzy
jednak wyrażali nieufność do ówczesnych statystyk. Podkreślano, że Polacy wypijali mnóstwo
piwa dobrych marek oraz sporo gatunkowych wódek w zakładach gastronomicznych, a znaczna
ilość alkoholu spożywana była w pokątnych melinach, gdzie kwitła jego sprzedaż przez całą
drugą połowę XIX wieku. W dwudziestoleciu międzywojennym czynnych było 1486 gorzelni z
łączną produkcją 860 tysięcy hektolitrów. Ten spadek zaznaczył się zwłaszcza w byłym zaborze
austriackim (w Galicji), gdzie był aż pięciokrotny, ale i na terenie byłego zaboru pruskiego
wytwarzano około połowy wcześniejszej produkcji. Właśnie w tym zaborze spożycie wódki było
największe - 1.6 litra rocznie w przeliczeniu na 100% alkohol na jednego mieszkańca, najniższe
zaś w Galicji - 0.6 litra. Średnio dla Polski spożycie wynosiło w 1937 roku 1.1 litra na
mieszkańca. Trzeba dodać, że w latach 30. pojawiło się nielegalne gorzelnictwo
("pędzenie bimbru"): od roku 1931 do 1936 ujawniano co rok 3-5 tysiąca
nielegalnych wytwórni wódki.
Jednocześnie w połowie XIX wieku rozwinął się na ziemiach polskich ruch trzeźwościowy
związany z działalnością Kościoła rzymskokatolickiego. W 1844 roku w Piekarach Śląskich
ksiądz A. Ficek i franciszkanin ojciec S. Brzozowski rozpoczęli działania, które w ciągu trzech
lat ogarnęły od 300 do 500 tysięcy mieszkańców Górnego Śląska - uważa się, że
zaangażowała się w ten ruch połowa Polaków mieszkających w tym regionie. W roku 1851
biskup wrocławski wyjednał dekret papieski nadający towarzystwom wstrzemięźliwości status
bractw kościelnych.
Różnorodne aspekty alkoholizmu stanowiące w dużej mierze analizę i syntezę publikacji z
2/5
Z perspektywy historycznej
przełomu XIX i XX wieku opisał Bronisław Duchowicz. Za najpewniejszy środek
przeciwdziałania alkoholizmowi uznał on uświadamianie społeczeństwa, w kwestiach
ekonomicznych stwierdził, że "dochód, jaki państwo czerpie z monopolu spirytusowego,
jest bardzo problematyczny, chwilowy, w zasadzie zaś dochód ten z czasem zmienić się musi
na poważny wydatek, który wielokrotnie przewyższy ów dochód".
Okres I wojny światowej przynosi wyraźny spadek spożycia alkoholu, co tłumaczy się z
pewnością ciężkimi warunkami materialnymi ludności. Po wojnie jednak zaczyna się znowu
powolny wzrost spożycia, widocznie na tyle niepokojący, że prowadzi do uchwalenia 23
kwietnia 1920 roku ustawy o ograniczeniach w spożyciu i sprzedaży napojów alkoholowych,
zwanej "lex Moczydłowska" od nazwiska posłanki na sejm Marii Moczydłowskiej,
działaczki ruchu kobiecego, spółdzielczego i przeciwalkoholowego. Ustawa ta została zresztą w
1931 roku tak znowelizowana, że później praktycznie nie była wiele warta.
W latach międzywojennych spożycie alkoholu w kraju utrzymało się mniej więcej na
jednakowym poziomie: 1.3 - 1.8 litra stuprocentowego alkoholu na głowę mieszkańca rocznie, w
tym około 90% spożywano w postaci stężonej (wódka i spirytus).
Problematyka alkoholizmu w okresie międzywojennym stała się nie tylko sprawą państwową,
lecz również domeną zainteresowań samorządów społecznych i miejskich. Przykładem jest tu
praca Edwarda Rosseta, naczelnika Wydziału Statystycznego Magistratu Miasta Łodzi wydana
w 1927 roku nakładem Sekcji do Walki z Alkoholizmem przy Magistracie Miasta Łodzi. Książka
ta zawiera dane "z różnych stron kraju o szerzącej się klęsce alkoholizmu".
Powstała ona dzięki opracowaniu kwestionariuszy rozesłanych do 58 magistratów miast
polskich. Odnośnie danych z Łodzi ujawniono, że: w soboty i niedziele panoszy się pijaństwo w
domach prywatnych; tajny wyszynk uprawiany jest na wielką skalę - wódka sprzedawana jest w
piwiarniach, a nawet w sklepach; wśród pijaków spotyka się często funkcjonariuszy służby
publicznej, zwłaszcza kolejarzy; pijaństwo sroży się w dni targowe; na terenie IX Komisariatu w
dzielnicy Widzew w okresie od stycznia do maja 1923 roku wyciągnięto 22 pijaków z rynsztoka i
wykryto 14 potajemnych wyszynków; w fabrykach wydawana jest robotnikom wódka; w
ogródkach podmiejskich odbywają się latem pijatyki, publiczność przynosi wódkę ze sobą i pije
w krzakach, upijają się m.in. żołnierze.
Blisko sześcioletnia okupacja kraju przez hitlerowców na pewno w niemałej mierze przyczyniła
się do rozpowszechnienia picia. Wiadomo, że w ramach planowanej eksterminacji narodu
polskiego w czasie II wojny światowej Niemcy prowadzili politykę rozpijania go, tak jak innych
podbitych narodów.
Do stosowanych przez okupanta środków - tyleż perfidnych, co skutecznych - należało
wypłacanie należności za odstawiane przez ludność wiejską kontyngenty żywnościowe
spirytusem bądź wódką. Okupacja przyczyniła się także do rozwinięcia zakonspirowanego
tajnego gorzelnictwa (samogon) nie tylko na wsi, ale i w mieście. Wyraźna była tolerancja dla
przypadków pijaństwa: podobno w czasie łapanek usuwano pijanych, a niekiedy udających
pijanych.
Politykę rozpijania najbardziej wprost wyraził SS Jurgen Stroop w rozmowie z Kazimierzem
Moczarskim: "Dlaczego Ukraińcom nie dać wódki, jeżeli jej tak pożądają [...]. Jeżeli
wódka, mocna wódka, byłaby tania i wszędzie do nabycia, to Ukraińcy byliby wam wdzięczni
[...]. Należałoby otworzyć specjalne sklepy monopolowe, gdzie sprzedawano by o każdej porze i
po niskiej cenie mocne alkohole, ale tylko za dostarczaną makulaturę książkową i
3/5
Z perspektywy historycznej
gazetową".
Polskie Państwo Podziemne podejmowało kroki zmierzające do przeciwdziałania polityce
okupanta. Armia Krajowa przeprowadziła wiele akcji rozbijania gorzelni, niszczenia bimbrowni
itp. Znamienny w tym względzie jest rozkaz dowódcy Okręgu Warszawskiego AK, generała
Chruściela (Montera), w którym "zakazał wszelkiego użycia alkoholu przy pełnieniu funkcji
organizacyjnych lub urzędowych. Osoba używająca alkoholu podczas służby powinna być
zawieszona w pełnieniu funkcji, a w razie stwierdzenia stanu pijaństwa ma być usunięta z
piastowanego stanowiska na stałe".
Czasy powojenne z typową dla nich "wędrówką ludu" - przemieszczeniem
ogromnych mas ludzkich na tereny odzyskane, a później migracją ludności wiejskiej do miast w
miarę odbudowy i pośpiesznej industrializacji - przyczyniły się też niewątpliwie do
rozprzestrzenienia się pijaństwa. Urbanizacja Polski lat powojennych, nienadążająca za
uprzemysłowieniem, sprawiała, że masy młodych ludzi, oderwanych od środowiska wiejskiego,
z którego opinią jeszcze się liczyły, osamotnionych, stłoczonych nieraz ponad wszelką miarę w
prowizorycznych barakach ówczesnych hoteli robotniczych, a zarabiających nieźle i
nieposiadających wyrobionych potrzeb kulturalnych - w gromadnym piciu alkoholu znajdowały
jedyną rozrywkę.
Zapewne niemałą rolę w kształtowaniu alkoholowych obyczajów odegrały błędne założenia
polityki społecznej w początkach istnienia państwa o nowym ustroju. Automatycznie zakładano,
że znikną przesłanki do powstawania takich zjawisk społecznej patologii, jak: prostytucja,
pijaństwo, przestępczość itp. Okazało się jednak, że nie da się tego łatwo i szybko zmienić.
Napływ ludności wiejskiej do dużych miast spowodował przenikanie się wiejskich i miejskich
wzorów picia, które jeszcze niedawno różniły się znacznie. Wieś piła rzadziej, w ściśle
określonych sytuacjach, wiele specyficznych dla wsi okazji wiązało się z rytmem produkcji
rolnej. Pito prawie wyłącznie w kręgu sąsiadów, kuzynów, rodziny. Podawano duże ilości
alkoholu, a nietrzeźwość i nawet ciężkie upicie w takich sytuacjach nie budziły dezaprobaty
społecznej. W mieście w związku z innym rytmem pracy - wymagającym większej regularności i
punktualności - pito z większą częstotliwością, przy czym jednorazowo spożywano mniejsze
ilości alkoholu. Miasto dawało też więcej okazji do picia. Picie w dzień wypłaty jest obyczajem
miejskim, chociaż może też być kontynuacją chłopskiego opijania sprzedaży produktów rolnych
czy inwentarza. Spotkania towarzyskie z kolegami z pracy czy odwiedziny rodziny jako typowo
miejskie sytuacje alkoholowe na wsi występowały zdecydowanie rzadziej lub nie występowały
wcale.
Bezpośrednio po wojnie nie pisano i nie mówiono o pijaństwie i alkoholizmie z paru, jak się
wydaje, przyczyn. Przede wszystkim ośrodki decyzyjne skreśliły problem z rejestru patologii,
uważając, że alkoholizm stanowi relikt czasów minionych. Wierzono, że zmiana porządku
społecznego spowoduje automatyczne podcięcie korzeni zła i wraz z nastaniem "ustroju
sprawiedliwości społecznej" znikną wszystkie, pozostałe w spadku po przeszłości,
negatywne zjawiska społeczne. A ponieważ sprawy odbudowy kraju z ruin pochłaniały niemal
cały wysiłek i uwagę społeczeństwa - mimo ujemnych zjawisk, jakie przyniosła ze sobą wojna
(bimbrownictwo, utrwalenie niekorzystnych wzorów picia) - nie było masowego pijaństwa.
Z czasem, gdy problem zaczął narastać, władze uznały, że ujawnienie stanu rzeczy może
wpłynąć na pogorszenie wizerunku socjalistycznego państwa w świecie. Ograniczono więc do
minimum sprawozdawczość GUS, nie ujawniano raportów o patologii społecznej,
przygotowanych między innymi już w latach 70. w Komitecie Badań i Prognoz "Polska
4/5
Z perspektywy historycznej
2000" przy prezydium PAN czy raportu o problemach alkoholizmu, opracowanego przez
zespół ekspertów Stałej Komisji Rady Ministrów do Walki z Alkoholizmem. Ostrzejsze uwagi i
śmielsze propozycje nie były dopuszczane na łamy czasopism centralnych, a te opublikowane
na łamach prasy przedstawiano w postaci okrojonej i złagodzonej. Głosy krytyczne traktowano
nieufnie i podejrzewano o "krytykanctwo", "nieprawomyślność" czy
"antyrządowość".
Przemilczano też i ukrywano przed ogółem obywateli to, jak olbrzymie dochody czerpie
państwo z wytwarzania i sprzedaży napojów alkoholowych, i że produkcja spirytusu jest jedną z
najbardziej rentownych gałęzi przemysłu. Największy dochód z monopolu spirytusowego miał
miejsce w 1946 roku - 53% wpływów do budżetu, podczas gdy na przykład w 1976 roku
odsetek ten stanowił około l4%, a w 1994 roku - 12%. W 1995 roku dochody państwa z tego
tytułu wyniosły netto 2.5 miliarda złotych - tyle samo, ile z tytułu podatków. Warto zauważyć, że
również dochody niektórych organizacji, fundusze celowe, budżety rad narodowych były
faktycznie uzależnione od wpływów z dopłat do cen detalicznych za alkohol.
W latach 80. zaczęły ukazywać się publikacje, które zwracały uwagę na obyczaje, style i
motywy spożywania alkoholu. Przyglądając się obyczajom związanym z piciem w Polsce,
dostrzeżono, że znaczna część społeczeństwa postępuje zgodnie ze sloganami: "Załatw
sprawy przez bufet", "Wyrażaj swoją wdzięczność za przysługę pełną butelką",
"Alkohol uważaj za podstawę dobrych stosunków z innymi ludźmi". Zasady takie
obowiązywały w całym okresie istnienia Polski Ludowej. Alkohol stał się - obok złotówki i waluty
krajów zachodnich - trzecim środkiem płatniczym w Polsce. Szczególnie jaskrawe było to
zjawisko w okresie reglamentacji alkoholu, czyli w tzw. okresie kartkowym.
Reasumując - społeczne uwarunkowania używania i nadużywania napojów alkoholowych są
niesłychanie złożone. Na zjawisko masowego alkoholizowania się polskiego społeczeństwa w
miastach i wsiach składają się w równej mierze elementy historyczne, sięgające co najmniej
średniowiecza, jak też wymienione tu czynniki naszej najnowszej historii.
5/5