Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)

Transkrypt

Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
Aaron, powiadomiony przez aniołów, wyszedł na spotkanie swego brata, z którym
tak długo był rozłączony. Spotkali się w pobliżu góry Horeb, na bezludnym
pustkowiu. Tam rozmawiali ze sobą, a Mojżesz powiedział Aaronowi „wszystkie
słowa Pana, który go posłał, i opowiedział mu o wszystkich znakach, których mu
polecił dokonać” Wj 4,28. Powędrowali razem do Egiptu, a gdy dotarli do ziemi
Goszen, zaczęli gromadzić starszych Izraela. Aaron powtórzył im wszystko, co Bóg
objawił Mojżeszowi, a następnie ukazano ludowi znaki, które Bóg dał Mojżeszowi. „I
lud uwierzył. A gdy usłyszeli, że Pan ujął się za synami izraelskimi i że dojrzał ich
niedolę, pochylili głowy i oddali pokłon” (w. 31).
Mojżesz miał jeszcze do przekazania poselstwo dla króla. Dwaj bracia weszli do
pałacu faraona jako ambasadorzy Króla królów i powiedzieli w Jego imieniu: „Tak
mówi Pan, Bóg Izraela: Wypuść mój lud, aby obchodzili święto ku mojej czci na
pustyni” Wj 5,1.
„Któż to jest Pan, bym miał słuchać głosu jego i wypuścić Izraela?” — zapytał
monarcha. „Pana nie znam, a Izraela nie wypuszczę” (w. 2).
Odpowiedzieli więc: „Bóg Hebrajczyków objawił się nam; chcemy odbyć trzydniową
wędrówkę na pustynię i złożyć ofiarę Panu, Bogu naszemu, by nas nie dotknął
zarazą lub mieczem” (w. 3).
Wieści o nich i o zainteresowaniu, jakie wzbudzili wśród swego ludu dotarły już
wcześniej do króla. Jego gniew rozgorzał. „Dlaczego ty, Mojżeszu i Aaronie, chcecie
oderwać lud od jego pracy?” — mówił. „Idźcie do waszych robót
pańszczyźnianych!” (w. 4). Królestwo już poniosło straty z powodu pojawienia się
tych obcych. Myśląc o tym, dodał: „Oto teraz, gdy są liczniejsi niż lud kraju, wy
chcecie, żeby świętowali zamiast pracować?” (w. 5).
Izraelici w pewnym stopniu zatracili w niewoli znajomość prawa Bożego i
sprzeniewierzyli się jego przykazaniom. Sabat był generalnie lekceważony, a jego
święcenie pozornie uniemożliwiały żądania nadzorców. Mojżesz wskazał jednak
ludowi, że posłuszeństwo Bogu jest pierwszym warunkiem wyzwolenia, a wysiłki
zmierzające do przywrócenia zachowywania sabatu zostały dostrzeżone przez
gnębicieli.
Król, poruszony do żywego, zaczął podejrzewać Izraelitów o planowanie buntu w
celu uwolnienia się od służenia mu. Ich bezczynność wywołała jego
niezadowolenie, postanowił nie pozostawiać im czasu na niebezpieczne knowania.
Natychmiast zastosował środki mające zacieśnić więzy ich niewoli i złamać ducha
strona 1 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
niezależności. Tego samego dnia wydane zostały rozkazy, które uczyniły ich pracę
jeszcze bardziej okrutną i uciążliwą.
Najpopularniejszym materiałem budowlanym w tym kraju była suszona na słońcu
cegła, budowano z niej ściany najpiękniejszych budowli, które następnie
pokrywano kamieniem. Wytwarzanie cegieł wymagało pracy wielkiej liczby
niewolników. Krótko pocięta słoma była mieszana z gliną, by nadać cegłom większą
wytrzymałość, tak więc wielkie ilości słomy były potrzebne do pracy. Król więc
polecił teraz, aby nie dostarczano słomy, robotnicy musieli ją zbierać sami, chociaż
wymagano od nich wyprodukowania takiej samej ilości cegieł.
Ten rozkaz wywołał wielką rozpacz wśród Izraelitów w całym kraju. Egipscy
nadzorcy wyznaczyli hebrajskich inspektorów, by doglądali pracę ludzi, czyniąc ich
odpowiedzialnymi za pracę wykonywaną przez podległych im robotników. Gdy
żądanie króla zostało wprowadzone w życie, rozszedł się lud po całym kraju, by
zbierać ścierń zamiast słomy, stwierdzili jednak, że nie są w stanie wykonać
wyznaczonej pracy. Hebrajskich nadzorców karano za to okrutną chłostą.
Przypuszczali oni, że za ich ucisk odpowiedzialni są nadzorcy faraona, a nie sam
król, udali się więc do niego ze skargami. Protest został przyjęty przez faraona z
zarzutem: „Leniwi jesteście, leniwi i dlatego mówicie: Pójdziemy i złożymy ofiarę
Panu!” (w. 17). Kazano im wrócić do pracy i oświadczono, że ich obowiązki nie
zostaną zmniejszone. Wracając, spotkali Mojżesza i Aarona i zawołali: „Niech
wejrzy Pan na was i osądzi, żeście nas tak zohydzili u faraona i jego sług.
Włożyliście do ręki ich miecz, aby nas zabili” (w. 21).
Gdy Mojżesz usłyszał te narzekania, był bardzo zmartwiony. Cierpienia ludu
znacznie się wzmogły. W całym kraju słychać było krzyk niedoli starych i młodych,
a wszyscy go zgodnie oskarżali o spowodowanie tej nieszczęsnej zmiany swego
położenia. Z goryczą w duszy przyszedł do Boga, wołając: „Panie! Dlaczego
wyrządziłeś zło temu ludowi? Dlaczego mnie tu posłałeś? Wszak od tej chwili, gdy
poszedłem do faraona, aby mówić w imieniu twoim, gorzej postępuje z tym ludem,
Ty zaś nie wyratowałeś ludu swego” (w. 22.23). Odpowiedź brzmiała: „Teraz
zobaczysz, co uczynię faraonowi, że zmuszony silną ręką wypuści ich i zmuszony
silną ręką wypędzi ich z ziemi swojej” Wj 6,1. Ponownie wskazano mu przymierze,
które Bóg zawarł z przodkami, i zapewniono go, że zostanie ono wypełnione.
W czasie tych wszystkich lat niewoli w Egipcie byli wśród Izraelitów tacy, którzy
trzymali się kultu Jahwe. Ludzie ci cierpieli niezmiernie, gdy widzieli, jak ich dzieci
są codziennie świadkami obrzydliwości pogan, a nawet kłaniają się ich fałszywym
bożkom. W rozpaczy wołali do Pana, prosząc o wybawienie z egipskiego jarzma,
aby mogli zostać uwolnieni od tak zgubnego wpływu bałwochwalstwa. Nie kryli się
ze swą wiarą, ale oświadczali Egipcjanom, że czczą Stwórcę nieba i ziemi, jedynego
prawdziwego, żywego Boga. Wyliczali dowody Jego istnienia i mocy, od stworzenia
aż do dni Jakuba. Egipcjanie mieli w ten sposób okazję zapoznać się z religią
Hebrajczyków, gardząc jednak pouczeniami swoich niewolników starali się zwieść
strona 2 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
czcicieli Boga obietnicami nagrody, a gdy to nie przyniosło efektu, uciekali się do
gróźb i okrucieństwa.
Starszyzna Izraela starała się podtrzymać zanikającą wiarę swych braci
powtarzając obietnice złożone ich ojcom i prorocze słowa Józefa o ich
wyswobodzeniu z Egiptu, jakie wyrzekł przed śmiercią. Niektórzy słuchali i wierzyli.
Inni, patrząc na warunki, w jakich się znajdowali, tracili nadzieję. Gdy Egipcjanie
dowiedzieli się, co się dzieje wśród niewolników, szydzili z ich oczekiwań i
pogardliwie zaprzeczali mocy ich Boga. Wskazywali na sytuację, w jakiej się
znaleźli jako naród niewolników i złośliwie mówili: „Jeśli wasz Bóg jest sprawiedliwy
i miłosierny, i posiada moc przewyższającą moc egipskich bogów, to dlaczego nie
uczyni was wolnym ludem?” Zwracali uwagę na swoje własne położenie. Czcili
bóstwa nazywane przez Izraelitów fałszywymi bogami, a jednak byli bogatym i
silnym narodem. Oświadczali, że dobrobyt zawdzięczają błogosławieństwu swych
bogów, którzy dali im Izraelitów jako sługi i chełpili się z tego, że mają moc uciskać
i niszczyć czcicieli Jahwe. Sam faraon chwalił się tym, że Bóg Hebrajczyków nie
może ich wyrwać z jego ręki.
Takie słowa zniweczyły nadzieję wielu Izraelitów. Wydawało im się, że naprawdę
jest tak, jak przedstawiają to Egipcjanie. Prawdą było, iż znajdowali się w niewoli i
musieli znosić wszystko, co ich okrutni nadzorcy im narzucali. Ich dzieci były
tropione i zabijane, a im samym życie stało się ciężarem. Czcili jednak Boga
niebios. Jeśli Jahwe rzeczywiście jest ponad wszystkimi bogami, to na pewno ich nie
zostawi w niewoli bałwochwalców. Jednak ci, którzy pozostali wierni Bogu,
rozumieli, że stało się tak wskutek odejścia Izraela od Niego — z powodu ich
skłonności do zawierania małżeństw z poganami, co w konsekwencji prowadziło do
bałwochwalstwa — dlatego Pan dopuścił, by stali się niewolnikami. Z całkowitą
pewnością zapewniali swych braci, że wkrótce złamie On jarzmo ciemięzców.
Hebrajczycy spodziewali się, że uzyskają wolność bez jakiejkolwiek szczególnej
próby wiary czy jakiegokolwiek rzeczywistego cierpienia lub trudności. Nie byli
jednak jeszcze gotowi na wyzwolenie. Mieli słabą wiarę w Boga i nie byli chętni
cierpliwie znosić swoich utrapień aż do chwili, gdy On uzna za stosowne działać dla
nich. Wielu wolało raczej pozostać w niewoli niż znosić trudności towarzyszące
wędrówce do obcego kraju, niektórzy do tego stopnia przejęli nawyki Egipcjan, iż
woleli mieszkać w Egipcie. Dlatego Pan nie wyzwolił ich po pierwszym objawieniu
swej mocy wobec faraona. Pokierował wypadkami tak, by jeszcze pełniej się
przejawił tyrański duch egipskiego króla, a także by sam się objawił swemu ludowi.
Widząc Jego sprawiedliwość, moc i miłość sami zechcą opuścić Egipt i poświęcą się
służbie dla Niego. Zadanie Mojżesza byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby wielu
Izraelitów nie uległo takiemu zepsuciu, iż nie chcieli opuścić Egiptu.
Pan polecił Mojżeszowi, by jeszcze raz udał się do ludu i powtórzył obietnicę
wyzwolenia z nowym zapewnieniem Bożej łaskawości. Poszedł, tak jak mu kazano,
ale oni nie chcieli go słuchać. Czytamy w Piśmie Świętym: „Lecz oni nie słuchali
Mojżesza z powodu upadku ducha i ciężkiej pracy” (w. 9). Jeszcze raz boskie
strona 3 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
polecenie doszło do Mojżesza: „Idź, powiedz faraonowi, królowi egipskiemu, by
wypuścił synów izraelskich z kraju swego” (w. 11). W swym zniechęceniu Mojżesz
odpowiedział: „Oto synowie izraelscy nie usłuchali mnie, jakże więc usłucha mnie
faraon?” (w. 12). Mojżesz otrzymał więc polecenie, by zabrał ze sobą Aarona i
poszedł do faraona ponownie żądając, „aby pozwolił wyjść synom izraelskim z
ziemi egipskiej” (w. 13).
Powiedziano mu, że monarcha nie ulegnie, dopóki Bóg nie nawiedzi Egiptu swymi
sądami i nie wyprowadzi Izraela wśród wyraźnych przejawów swojej mocy. Przed
zesłaniem każdej z plag Mojżesz miał opisać jej charakter i skutki, aby król mógł się
jej ustrzec, jeśli by tego zechciał. Za każdą zlekceważoną karą miała przyjść
kolejna, bardziej surowa, aż jego dumne serce zostanie upokorzone i uzna Stwórcę
nieba i ziemi jako prawdziwego i żywego Boga. Pan miał dać Egipcjanom okazję, by
przekonali się, jak daremna jest mądrość ich potężnych ludzi, jak słaba moc ich
bogów, kiedy przeciwstawili się rozkazom Jahwe. Miał On ukarać Egipcjan za ich
bałwochwalstwo i uciszyć ich chełpliwość jakoby błogosławieństwa otrzymali od
bezmyślnych bóstw. Bóg miał otoczyć chwałą swoje imię, aby inne narody
usłyszały o Jego mocy i drżały na wieść o Jego potężnych czynach, i aby Jego lud
odwrócił się od bałwochwalstwa i oddawał Mu nie splamioną cześć.
Ponownie Mojżesz i Aaron weszli do wspaniałej sali tronowej króla Egiptu. Tam, w
otoczeniu potężnych kolumn i połyskujących ornamentów, wspaniałych malowideł i
płaskorzeźb
przedstawiających
pogańskich
bogów,
przed
monarchą
najpotężniejszego królestwa owych czasów stało dwóch przedstawicieli narodu
niewolników, powtarzających Boże polecenie uwolnienia Izraelitów. Król zażądał
cudu na dowód tego, iż są posłani przez Boga. Mojżesz i Aaron zostali pouczeni, jak
mają postąpić w wypadku takiego żądania, więc Aaron uniósł teraz laskę i rzucił ją
przed faraonem. Laska zamieniła się w węża. Monarcha posłał po swoich „mędrców
i czarowników” Wj 7,11, a gdy oni przybyli, „każdy z nich rzucił laskę swoją i
zamieniły się w węże. Ale laska Aarona połknęła laski ich” (w. 12.13). Wtedy król,
bardziej zawzięty niż przedtem, oświadczył, że jego czarownicy dorównują mocą
Mojżeszowi i Aaronowi, uznał sługi Pana jako oszustów i czuł się bezpieczny
odrzucając ich żądania. Jednak chociaż wzgardził ich poselstwem, Boża moc
powstrzymała go od uczynienia im krzywdy.
To ręka Boża, a nie ludzki wpływ czy moc, jakie posiadali Mojżesz i Aaron, dokonała
cudów, które ukazali przed faraonem. Te znaki i cuda miały przekonać faraona, że
wielki „Jestem” posłał Mojżesza, i że obowiązkiem króla jest wypuścić Izraelitów,
aby mogli służyć żywemu Bogu. Czarownicy również dokonali znaków i cudów, ale
czynili to nie tylko dzięki swoim umiejętnościom, ale mocą swego boga, szatana,
który pomagał im w podrobieniu dzieła Jahwe.
Czarownicy tak naprawdę nie sprawili, że ich laski stały się wężami, ale dzięki
magii, wspomaganej przez wielkiego zwodziciela, byli w stanie upozorować cud.
Przemiana lasek w żywe węże nie leżała w mocy szatana. Książę zła, choć posiada
całą mądrość i potęgę upadłego anioła, nie ma mocy stworzyć albo dać życie, jest
strona 4 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
to jedynie przywilej Boga. Szatan uczynił jednak wszystko, co mógł, popełnił
oszustwo. W oczach ludzkich laski zamieniły się w węże. Faraon i jego dworzanie
byli o tym przekonani. Wyglądem niczym nie różniły się od węża Mojżesza. Choć
Pan sprawił, że prawdziwy wąż połknął fałszywe, nawet to nie zostało uznane przez
faraona za przejaw mocy Bożej, ale jako rezultat pewnego rodzaju magii większej
niż ta, jaką posłużyli się jego słudzy.
Faraon pragnął usprawiedliwić swoją krnąbrność w opieraniu się Bożym
poleceniom, więc szukał pretekstu, by zlekceważyć cuda, jakich Bóg dokonał przez
Mojżesza. Szatan dał mu to, czego chciał. Przez to, czego dokonali czarownicy,
sprawił, iż Mojżesz i Aaron wydali się ludziom jedynie czarownikami i oszustami, a
poselstwo, które przynieśli, nie można było uważać za poselstwo pochodzące od
wyższej istoty. W ten sposób szatańskie oszustwo osiągnęło cel, rozzuchwaliło
Egipcjan w ich buncie oraz sprawiło, że faraon zatwardził swoje serce i nie dał się
przekonać. Szatan miał także nadzieję, że osłabi wiarę Mojżesza i Aarona w boskie
pochodzenie ich misji, i że ci, którzy są narzędziami w jego ręku, zwyciężą. Nie
chciał, by dzieci Izraela zostały wyswobodzone z niewoli, aby służyć żywemu Bogu.
Książę zła miał jednak jeszcze bardziej przebiegły zamiar w tym, że dokonywał
cudów, posługując się czarownikami. Dobrze wiedział, że Mojżesz, jako ten, który
miał złamać jarzmo niewoli dzieci Izraela, symbolizował Chrystusa, który miał
zniszczyć panowanie grzechu nad rodziną ludzką. Wiedział, że gdy Chrystus się
pojawi, dokonywane będą potężne cuda, aby zaświadczyć światu, że Bóg Go posłał.
Szatan drżał o swoją moc. Podrabiając dzieło Boże dokonane przez Mojżesza miał
nadzieję nie tylko zapobiec wyzwoleniu Izraela, ale także wywrzeć wpływ, który w
przyszłych wiekach zniszczy wiarę w cuda dokonywane przez Chrystusa. Szatan
ciągle usiłuje podrabiać dzieło Chrystusa i umocnić swoją moc i żądania. Prowadzi
ludzi do tego, by tłumaczyli cuda Chrystusa jako wynik ludzkich umiejętności i
mocy. W wielu umysłach niszczy w ten sposób wiarę w Chrystusa jako Syna Bożego
i prowadzi ludzi do odrzucenia łaskawej oferty miłosierdzia w planie odkupienia.
Mojżesz i Aaron otrzymali polecenie, by następnego ranka udali się na brzeg rzeki,
gdzie król miał zwyczaj przebywać. Wylewy Nilu były źródłem pokarmu i bogactwa
całego Egiptu, więc rzekę tę czczono jako bóstwo, a monarcha przybywał
codziennie, by odprawić swoje modły. Tutaj obaj bracia ponownie powtórzyli mu
poselstwo skierowane do niego, a potem wyciągnęli laskę i uderzyli w wodę. Święta
rzeka zamieniła się w krew, ryby zdechły, a rzeka zaczęła cuchnąć. Woda w
domach, w naczyniach, w zbiornikach, także przemieniła się w krew, ale „to samo
uczynili czarami swoimi czarownicy egipscy” i „faraon odwróciwszy się, poszedł do
swego pałacu i nie wziął sobie tego do serca” (w. 22.23). Plaga trwała siedem dni,
ale faraon pozostał niewzruszony.
Ponownie laska została wyciągnięta ponad wodami, a żaby wyszły z rzeki i rozeszły
się po całym kraju. Wchodziły do domów, do sypialni, a nawet do pieców i dzież.
Egipcjanie uważali żaby za święte i nie zabijali ich, ale oślizgła plaga stała się teraz
nieznośna. Żaby tłoczyły się nawet w pałacu faraona, a król nie mógł się doczekać,
strona 5 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
kiedy będą usunięte. Czarownicy pokazali, że są zdolni wyczarować żaby, ale nie
potrafili ich usunąć. Widząc to faraon spokorniał nieco. Posłał po Mojżesza oraz
Aarona i powiedział: „Wstawcie się do Pana, aby oddalił żaby ode mnie i od ludu
mojego; wtedy wypuszczę lud, aby złożyli Panu ofiarę” Wj 8,8. Przypomnieli oni
królowi jego wcześniejszą chełpliwość, a następnie żądali, by wyznaczył czas, kiedy
mają się modlić o usunięcie plagi. Król wyznaczył następny dzień, mając nadzieję,
że żaby wcześniej wyniosą się same, co oszczędzi mu gorzkiego upokorzenia
związanego z podporządkowaniem się Bogu Izraela. Plaga trwała jednak aż do
wyznaczonego czasu. Wtedy żaby w całym Egipcie zdechły, a ich gnijące ciała,
zalegające wszędzie, zatruwały powietrze.
Pan mógł sprawić, by w jednej chwili obróciły się w proch, ale nie uczynił tego, by
po ich zniknięciu król oraz jego ludzie nie uznali plagi za wynik oszustwa i czarów
podobnych do tych, których dokonali czarownicy. Żaby zdechły, a ich martwe ciała
zgarniano na kupy. Król i wszyscy Egipcjanie mieli dowód, któremu ich próżna
filozofia nie mogła zaprzeczyć, że ten cud nie został uczyniony przez czarowników,
ale był karą zesłaną przez Boga niebios.
„A faraon, widząc, że nastała ulga, zaciął się w sercu swoim” (w. 15). Na rozkaz
Boży Aaron wyciągnął swą rękę i proch ziemi zamienił się w komary w całej ziemi
egipskiej. Faraon wezwał czarowników, by uczynili to samo, ale nie potrafili. W ten
sposób okazała się wyższość dzieła Bożego nad szatańskim. Sami czarownicy
uznali, że: „W tym jest palec Boży” (w. 19). Król jednak nadal pozostał
niewzruszony.
Wezwania i ostrzeżenia nie odniosły skutku, więc kolejna plaga została zesłana.
Czas jej wystąpienia został przepowiedziany, aby nie można było powiedzieć, że
nastąpiła przypadkiem. Muchy napełniły domy i osiadły na ziemi, „a kraj cierpiał
bardzo z powodu tych much” (w. 24). Muchy były duże i jadowite, a ich ukąszenia
niezmiernie bolesne dla ludzi i zwierząt. Jak zostało zapowiedziane, plaga ta
ominęła ziemię Goszen.
Faraon zaproponował Izraelitom, by złożyli ofiarę w Egipcie, ci jednak odmówili
przyjęcia takich warunków. „Nie godzi się tak uczynić” — odpowiedział Mojżesz —
„(...) jeżeli więc na oczach Egipcjan ofiarować będziemy to, co jest dla nich
obrzydliwością, to czy nas wtedy nie ukamienują?” (w. 26). Zwierzęta, które
Hebrajczycy byli zobowiązani ofiarować, uważane były przez Egipcjan za święte,
cześć, jaką otaczano te stworzenia była tak wielka,
że zabicie jednego z nich, nawet przypadkowe, uchodziło za zbrodnię karaną
śmiercią. Było więc niemożliwe, by Hebrajczycy składali ofiary w Egipcie nie
obrażając swych panów. Mojżesz jeszcze raz zaproponował, że odbędą trzydniową
podróż na pustynię. Monarcha zgodził się i usilnie prosił sługi Boże, by błagali
swego Boga, aby plaga ustała. Obiecali to uczynić, ale ostrzegli, by ich nie zwodził.
Plaga ustała, lecz serce króla zatwardziło się w upartym buncie i nadal nie chciał
ulec.
strona 6 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
Przyszło więc jeszcze straszniejsze uderzenie — pomór bydła Egipcjan
pozostającego na polach. Zarówno święte zwierzęta jak i zwierzęta pociągowe —
krowy, woły i owce, konie, wielbłądy i osły — zostały zniszczone. Wyraźnie zostało
zapowiedziane, że plaga ominie Hebrajczyków, a faraon wysłał posłów do ziemi
Izraelitów, by przekonać się, czy ta zapowiedź Mojżesza była zgodna z prawdą. „Z
bydła Izraelitów nie zginęło nic” Wj 9,6. Król jednak nadal był zawzięty.
Następnie Mojżesz otrzymał polecenie, by wziął popiół z paleniska i rozrzucił go ku
niebu na oczach faraona (w. 8 BG). Ten gest miał głębokie znaczenie. Czterysta lat
wcześniej Bóg ukazał Abrahamowi przyszły ucisk swego ludu, posługując się
symbolem dymiącego pieca i płonącej pochodni. Oświadczył, że nawiedzi swymi
sądami ich ciemiężców i wyprowadzi jeńców z wielkim dobytkiem. W Egipcie Izrael
długo przebywał w piecu ucisku. Ten gest Mojżesza miał ich zapewnić, że Bóg
pamiętał o swym przymierzu i że czas wyzwolenia nadszedł.
Kiedy Mojżesz rzucił popiół w stronę nieba, jego delikatne cząsteczki rozniosły się
po całej ziemi egipskiej, a gdziekolwiek opadły, tam wywoływały „na ludziach i na
bydle wrzody i pryszcze” (w. 10). Kapłani i czarownicy dotąd umacniali faraona w
jego nieustępliwości, ale teraz spadła plaga, która ich także dotknęła. Porażeni
wstrętną i bolesną chorobą, ze swą chełpliwą mocą, czyniącą ich jedynie godnymi
pogardy, nie byli w stanie dłużej walczyć z Bogiem Izraela. Cały naród zobaczył,
jaką głupotą było pokładanie ufności w czarownikach, którzy nie potrafili ochronić
nawet samych siebie.
Serce faraona było jednak coraz bardziej zatwardziałe. Pan polecił więc przekazać
mu takie oto słowa: „Tym razem ześlę wszystkie plagi moje na ciebie i na sługi
twoje, i na lud twój, abyś wiedział, że na ma równego mi na całej ziemi. (...)
Dlatego zachowałem cię przy życiu, by ci pokazać swoją siłę i by rozgłaszano imię
moje po całej ziemi” (w. 14.16). Nie znaczy to, że tylko w tym celu Bóg powołał go
do istnienia, ale Jego opatrzność tak pokierowała wydarzeniami, aby osadzić go na
tronie właśnie wtedy, gdy nadszedł wyznaczony czas wyswobodzenia Izraela. Mimo
że ten pyszny tyran wskutek swych zbrodni utracił łaskę Bożą, jego życie zostało
zachowane, aby przez jego upór Pan mógł objawić swoje cuda w ziemi egipskiej.
Bieg wydarzeń jest Bożym zrządzeniem. Mógł osadzić na tronie bardziej
miłosiernego króla, który nie odważyłby się sprzeciwić imponującym przejawom
mocy Bożej. W takim przypadku jednak zamiar Pański nie spełniłby się. Jego lud
musiał doświadczyć miażdżącego okrucieństwa Egipcjan, aby nie został zwiedziony
co do upodlającego wpływu bałwochwalstwa. W swym postępowaniu wobec
faraona Pan ukazał, jak nienawidzi bałwochwalstwa i jak stanowczo jest
zdecydowany na to, by ukarać okrucieństwo i ucisk.
Bóg powiedział o faraonie: „Znieczulę serce jego, tak że nie wypuści ludu” Wj 4,21.
To nie jakaś nadprzyrodzona moc zatwardziła serca króla. Bóg dał faraonowi
najdobitniejszy dowód boskiej mocy, ale monarcha uparcie odmawiał przyjęcia
światła. Każdy przejaw nieskończonej mocy odrzucony przez niego jeszcze bardziej
utwierdzał go w buncie. Nasiona buntu, które zasiał, gdy odrzucił pierwszy cud,
strona 7 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
przyniosły swe żniwo. Gdy stopniowo nabierał odwagi w postępowaniu według
własnego uznania, w coraz większym stopniu utwierdzając się w uporze, jego serce
stawało się coraz bardziej zatwardziałe, aż musiał ujrzeć zimne, martwe twarze
pierworodnych.
Bóg, udzielając ostrzeżeń i przestróg oraz ganiąc grzech, przemawia do ludzi za
pośrednictwem swoich sług. Daje każdemu możliwość naprawienia swych błędów,
zanim zostaną one utrwalone w charakterze, ale jeśli ktoś nie chce się zmienić,
boska moc nie przeciwdziała tendencji do jego własnego działania. Takiemu
człowiekowi coraz łatwiej jest postępować w ten sam sposób. Zatwardza swe serce
na wpływ Ducha Świętego. Dalsze odrzucanie światła sprawia, że nawet znacznie
silniejszy wpływ nie wywrze na nim trwałego wrażenia.
Ten, kto raz uległ pokusie, łatwiej ulegnie jej następnym razem. Każde ponowne
popełnienie grzechu zmniejsza siłę oporu, zaślepia oczy i przytępia sumienie.
Każde wysiane ziarno pobłażliwości przyniesie owoc. Bóg nie uczyni cudu, by
zapobiec żniwu. „Co człowiek sieje, to i żąć będzie” Ga 6,7. Kto objawia
zatwardziałość w swej niewierze, obojętność wobec Bożej prawdy, zbiera tylko
żniwo tego, co sam zasiał. W ten sposób tłumy ludzi słuchają ze stoicką
obojętnością prawd, które niegdyś poruszały ich dusze. Siali lekceważenie i opór
wobec prawdy, i takie jest żniwo, które zbierają.
Ci, którzy uciszają obciążone winą sumienie, myśląc, że mogą zmienić złe
postępowanie, jeśli tylko zechcą, i że mogą igrać z łaską, a jednocześnie zachować
wrażliwość na nią, obierają takie postępowanie ku swojej zgubie. Sądzą, że po tym,
jak całkowicie stanęli po stronie wielkiego buntownika, w momencie największej
potrzeby, gdy niebezpieczeństwo zagrozi im poważnie, zmienią przywódcę, ale nie
tak łatwo to uczynić. Doświadczenie, wykształcenie, wychowanie do życia w
pobłażaniu grzechowi tak dogłębnie ukształtowało charakter, że nie mogą przyjąć
podobieństwa Jezusa. Gdyby żadne światło nie oświeciło ich ścieżki, sprawa
przedstawiałaby się inaczej. Bóg mógłby wkroczyć ze swoją łaską i dać im okazję
przyjęcia miłosiernej oferty, ale jeśli światło przez długi czas było odrzucane i
pogardzane, w końcu zostanie odebrane.
Faraonowi zagrażała teraz plaga gradu. Ostrzeżono go: „Każ więc teraz schronić
bydło swoje i wszystko, co masz na polu; gdyż każdy człowiek i każde zwierzę,
które znajdzie się na polu i nie zostanie spędzone do domu, zginie, gdy spadnie na
nie grad” Wj 9,19. Deszcz i grad były niezwykłym zjawiskiem w Egipcie, a takiej
burzy, jaka została zapowiedziana, nikt nie był świadkiem. Wieść rozeszła się
szybko, a wszyscy, którzy uwierzyli słowu Pana, spędzili swe bydło, natomiast ci,
którzy wzgardzili ostrzeżeniem, pozostawili je na polu. W ten sposób w surowej
karze przejawiło się Boże miłosierdzie, lud został poddany próbie i okazało się, jak
wielu nauczyło się bać Boga wskutek objawienia się Jego mocy.
Burza nadeszła tak, jak zostało to przepowiedziane — grom i grad, zmieszane z
ogniem, „bardzo groźny; czegoś podobnego nie było w całej ziemi egipskiej, odkąd
strona 8 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
była zamieszkana. Grad zabił w całej ziemi egipskiej wszystko, co było na polu,
zarówno ludzi, jak i bydło; grad zniszczył też całą roślinność i połamał wszystkie
drzewa na polu” (w. 24.25). Ruina i spustoszenie znaczyły drogę anioła zniszczenia.
Tylko ziemia Goszen została oszczędzona. Było pokazane Egipcjanom, że żywy Bóg
panuje nad ziemią i żywioły są posłuszne Jego głosowi, a bezpieczeństwo można
znaleźć jedynie w posłuszeństwie Jemu.
Cały Egipt drżał po tym strasznym wylaniu boskiego sądu. Faraon śpiesznie posłał
po obydwóch braci i zawołał: „Tym razem zgrzeszyłem; Pan jest sprawiedliwy, a ja i
lud mój jesteśmy grzeszni. Wstawcie się do Pana, bo dosyć już było grzmotów
Bożych i gradu. Wypuszczę was, nie pozostaniecie tu dłużej” (w. 27.28). Odpowiedź
brzmiała: „Gdy tylko wyjdę z miasta, wyciągnę swe dłonie do Pana. Wtedy ustaną
grzmoty i gradu już nie będzie, abyś poznał, że ziemia należy do Pana. Lecz co do
ciebie i sług twoich, wiem, że jeszcze nie boicie się Pana, Boga” (w. 29.30).
Mojżesz wiedział, że walka jeszcze się nie skończyła. Wyznania i obietnice faraona
nie były efektem radykalnej zmiany jego umysłu czy serca, ale raczej zostały
wymuszone na nim pod wpływem przerażenia i udręki. Mojżesz obiecał jednak
spełnić jego prośbę, aby nie dać mu żadnego pretekstu do trwania w uporze.
Prorok wyszedł, nie bacząc na szalejącą burzę, a faraon i jego świta byli świadkami
mocy Jahwe, który zachował swego posłańca. Gdy Mojżesz wyszedł za miasto,
„wyciągnął dłonie swe do Pana; i ustały grzmoty i grad, a deszcz nie padał na
ziemię” (w. 33). Jednak gdy tylko król otrząsnął się ze swego strachu, jego serce
wróciło do poprzedniej przewrotności.
Wtedy Pan powiedział do Mojżesza: „Idź do faraona, gdyż to Ja sam przywiodłem
do zatwardziałości serce jego i serce sług jego, aby czynić moje znaki wśród nich i
abyś ty opowiadał dzieciom swoim i wnukom swoim, jak obszedłem się z
Egipcjanami, i jakie znaki czyniłem wśród nich, byście poznali, żem Ja Pan” Wj
1,1.2. Pan objawił swą moc, by wzmocnić wiarę Izraela w Niego jako jedynego
prawdziwego i żywego Boga. Dał nieodparty dowód, iż czynił różnicę między nimi a
Egipcjanami, i sprawić, aby wszystkie narody poznały, że Hebrajczycy, którymi
pogardzali, i których uciskali, byli pod opieką Boga niebios.
Mojżesz ostrzegł monarchę, że jeśli nadal będzie się sprzeciwiał, zesłana zostanie
plaga szarańczy, która pokryje cały kraj i pożre wszelką roślinność, jaka ocalała.
Szarańcza napełni domy, a nawet sam pałac, będzie to taka klęska — powiedział —
jakiej „nie widzieli ojcowie twoi i ojcowie ojców twoich, odkąd żyją na ziemi aż do
dnia dzisiejszego” (w. 6).
Doradcy faraona osłupieli. Naród poniósł ogromną stratę w wyniku pomoru bydła.
Wiele osób zginęło od gradu. Lasy były powalone, a zbiory zniszczone. Szybko
tracili wszystko, co zyskali dzięki pracy Hebrajczyków. Całej ziemi zagrażał głód.
Książęta oraz dworzanie naciskali na króla i gniewnie żądali: „Jak długo będzie nam
ten człowiek przynosił nieszczęście? Wypuść tych ludzi, aby służyli Panu, Bogu
swemu. Czy jeszcze nie rozumiesz, że Egipt ginie?” (w. 7).
strona 9 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
Mojżesz i Aaron ponownie zostali wezwani, a monarcha powiedział do nich: „Idźcie,
służcie Panu, Bogu waszemu. Lecz którzy to mają iść?” (w. 8).
Odpowiedź brzmiała: „Pójdziemy z naszą młodzieżą i z naszymi starcami;
pójdziemy z naszymi synami i naszymi córkami, z naszymi trzodami i naszym
bydłem, gdyż mamy obchodzić święto Pana” (w. 9).
Gniew ogarnął króla. „Pan niech będzie z wami, jeżeli ja kiedykolwiek wypuszczę
was i dzieci wasze. Patrzcie, jak złe macie zamiary. Nie tak! Idźcie wy, mężczyźni i
służcie Panu, skoro tak tego żądacie! I wypędzono ich od faraona” (w. 10.11).
Faraon usiłował wyniszczyć Izraelitów ciężką pracą, ale teraz udawał, że jest
głęboko zainteresowany ich dobrem i czule troszczy się o ich dzieci. Jego
prawdziwym zamysłem było jednak zatrzymanie kobiet i dzieci jako zabezpieczenie
powrotu mężczyzn.
Mojżesz wyciągnął więc swą laskę nad krajem, po czym powiał wschodni wiatr i
przyniósł szarańczę. „I szarańcza (...) osiadła w bardzo wielkiej ilości na całym
obszarze Egiptu. Nie było przedtem takiej ilości szarańczy ani już nie będzie” (w.
14). Pokryła niebo tak, że w kraju pociemniało, i pożarła wszelką zieleń, jaka
jeszcze pozostała. Faraon natychmiast posłał po proroków i powiedział:
„Zgrzeszyłem przeciwko Panu, Bogu waszemu, i przeciwko wam. Przeto
przebaczcie mi jeszcze tym razem mój grzech i wstawcie się do Pana, Boga
waszego, by przynajmniej tę zagładę oddalił ode mnie” (w. 17). Uczynili tak, a silny
zachodni wiatr odpędził szarańczę w stronę Morza Czerwonego. Król jednak nadal
trwał w swym nieustępliwym postanowieniu.
Lud Egiptu był na skraju rozpaczy. Plagi, które dotąd na niego spadły, zdały się mu
prawie nie do zniesienia, a ludzie byli napełnieni lękiem o przyszłość. Naród czcił
faraona jako reprezentanta swego boga, ale wielu było teraz przeświadczonych, że
faraon sam przeciwstawia się Temu, który wszystkie siły przyrody uczynił sługami
swej woli. Hebrajscy niewolnicy, tak cudownie wyróżnieni, zaczynali ufać, że
zostaną wyzwoleni. Ich nadzorcy nie odważyli się uciskać ich tak jak dotychczas.
Cały Egipt opanowała tajemnicza trwoga, że ten zniewolony naród powstanie i
pomści swe krzywdy. Wszędzie ludzie pytali wstrzymując oddech: „Co się jeszcze
wydarzy?”.
Nagle ciemność ogarnęła kraj, tak gęsta i czarna, iż wydawało się, że „można jej
dotknąć”. Ludzie nie tylko zostali pozbawieni światła, ale powietrze było tak
duszne, że trudno było oddychać. „Przez trzy dni nie widział jeden drugiego i nikt
nie mógł wstać z miejsca swojego; ale wszyscy synowie izraelscy mieli światło w
siedzibach swoich” (w. 23). Egipcjanie czcili słońce i księżyc; w tej tajemniczej
ciemności zarówno ludzie, jak i ich bogowie, zostali porażeni mocą, która ujęła się
za niewolnikami5. Jednak chociaż było to straszne, plaga ta była dowodem Bożego
miłosierdzia. Bóg nie chciał niszczyć. Dał ludziom czas na zastanowienie się i
skruchę, zanim zesłał na nich ostatnią i najstraszniejszą z plag.
strona 10 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Plagi egipskie (Wj rozdz. 5-10)
Trwoga zmusiła faraona do dalszych ustępstw. Pod koniec trzeciego dnia ciemności
wezwał Mojżesza i zezwolił na wyjście ludzi, pod warunkiem, że zostawią stada i
trzody. „Nie pozostanie nawet kopyto” — odparł rezolutny Hebrajczyk. — „Nie
wiemy, co ofiarować Panu, dopóki tam nie przyjdziemy” (w. 26). Król przestał
panować nad swoim gniewem. „Idź precz ode mnie!” — krzyczał — „A strzeż się!
Nie zjawiaj się już przed moim obliczem, bo jeśli raz jeszcze zjawisz się przed moim
obliczem, zginiesz” (w. 28).
Mojżesz odparł: „Dobrze powiedziałeś; już nigdy nie zjawię się przed twoim
obliczem” (w. 29).
„Ów mąż, Mojżesz, był bardzo poważany w ziemi egipskiej, zarówno u dworzan
faraona jak i u ludu” Wj 11,3. Egipcjanie patrzyli na Mojżesza z trwogą. Król nie
odważył się go skrzywdzić, gdyż ludzie uważali go za jedynego człowieka, który ma
moc powstrzymać plagi. Pragnęli, by pozwolono Izraelitom opuścić Egipt. Tylko król
i kapłani do końca sprzeciwiali się żądaniom Mojżesza.
strona 11 / 11
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty