Powiedz, kto Cię uczył, a powiem Ci, kim jesteś.
Transkrypt
Powiedz, kto Cię uczył, a powiem Ci, kim jesteś.
Ks. mgr Zbigniew Baran Katecheta w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Skrzyszowie Powiedz, kto Cię uczył, a powiem Ci, kim jesteś. Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, na ile Twoje życie jest wyłączną autokreacją samego siebie, własnym przemyślanym wyborem, czy w ogóle Twój wybór jakikolwiek by nie był, jest wolny od wpojonych Ci zasad, podanego przykładu, pewnych niepisanych, a oczywistych dla środowiska reguł, nakazów, tradycji? Na ile Twoje postępowanie, plany życiowe, spostrzeżenia są wynikiem wyłącznie Twojej zasługi, a na ile wypadkową zjawisk otaczającego Cię świata? Głębsza refleksja zapewne skłoni Cię do stwierdzenia, jak wielkie piętno wycisnęła na Tobie rodzina, szkoła, środowisko. Przyznasz zapewne, ile nieprzespanych nocy, ile wyrzeczeń, jak potężne inwestycje – na miarę swoich możliwości – uczynili rodzice, byś wyrastał ponad ich niezrealizowane marzenia, stając się ideałem ich piękna, dobra i mądrości. Wybrali Ci najlepszą szkołę, kierując się twymi możliwościami i zainteresowaniami, wymarzyli nauczycieli i z drżeniem obserwują każde Twoje niepowodzenie, a Twój, choćby najmniejszy sukces, ożywia ich nadwątloną energię i wyzwala czasami już resztki sił. Stanąłeś w murach szkoły, może zalękniony, zdezorientowany, czekając, co przyniesie następny dzień. Twój wychowawca przemówił do Ciebie ciepło, zwyczajnie prowadząc na kolejne zajęcia tak jakoś dobrotliwie, jakby wszystko wiedział o Tobie. Okrzepłeś z czasem stając się pewny siebie, polubiłeś kolegów, zaakceptowałeś wprowadzone reguły, nakazy, stałeś się częścią szkolnej społeczności. Od czasu do czasu wystąpił w Tobie bunt, bo skarcono Cię, zwrócono uwagę, bo chciałeś zmienić odwiecznie uporządkowane reguły gry. Popłynęły z Twoich ust może nawet słowa przykre, obraźliwe, krzywdzące. A Twój wychowawca – nauczyciel cierpliwie czekał, aż zrozumiesz błąd, wiedząc o tym gniewie, spokojnie znosił zniewagi, choć jak każdy człowiek przeżywał i zwyczajnie cierpiał z tego powodu. Tak często wydawało Ci się, że Ty wszystko lepiej wiesz, lepiej rozumiesz, że zbudujesz świat nowych wartości bez kłopotliwej moralności, trudnych reguł, świat pełen szczęścia, bogactwa i piękna. Takie są prawa młodości, zwyczajnie w każdym z nas tkwi ks. mgr Zbigniew Baran Tarnów 2007 r. 1 potężna siła dążenia do czegoś, co przerasta nasze możliwości, wiedze, uczucia. Chcemy być ponadprzeciętnymi, bogatymi, herosami i najlepiej już od zaraz, natychmiast. Konfrontacja z rzeczywistością powoli uczy pokory, stajemy się często tak bezsilni wobec piętrzących się przeszkód, ludzkiej słabości i tzw. przyczyn obiektywnych. Przyglądasz się swoim nauczycielom – wychowawcom, są dla Ciebie zwyczajni, bardzo zagonieni, czasami roztargnieni i nawet pobieżna ocena przemawia w Twym spojrzeniu na ich niekorzyść. Ale nie wiesz, bo niby skąd, co kryje się głębiej w ich wrażliwych duszach, z jakimi borykają się problemami, jak bardzo upokarzano ich dziesiątki lat obniżając ich status społeczny poprzez niewłaściwe wynagrodzenie ich ciężkiej, bardzo ważnej i odpowiedzialnej pracy. Pomimo to ci najbardziej wrażliwi, realizowali swoje powołanie nie bacząc na apanaże i nagrody. Jednak obecnie ten model musi ustąpić wyzwaniom potrzeb współczesnej szkoły. Już nie można być dobrym i biednym nauczycielem. Wiedza stała się w brutalny sposób towarem. Sporo kosztuje jej zdobycie i ciągłe pogłębianie. Trudno, by nauczyciel nie miał komputera, a przecież po kilku latach już zachodzi potrzeba jego wymiany. Brak dostępu do Internetu to również wstydliwy temat, kiedy wychowanek często dopytuje o jego e-maila, by pochwalić się swoimi osiągnięciami w surfowaniu po Internecie, czy przesłać pozdrowienia np. z Hiszpanii. Patrzysz na zmęczoną twarz swojej pani profesor, czy profesora i może gorszysz się, że roztargniony, niewyspany, a nie wiesz jak długi był jej, jego dzień pracy. Kiedy Ty spokojnie grałeś w piłkę lub odrabiałeś lekcje, oni kończyli drugą lub trzecią zmianę, przygotowując się do jutrzejszej pracy z Tobą. Zapytaj swoich nauczycieli, profesorów o wakacje. Wielu pracowało za granicą lub w kraju, by być dobrym nauczycielem, to znaczy za zarobione dodatkowo pieniądze kupić potrzebną literaturę, zmienić lub kupić nowy komputer, słowem, byś Ty na tym również zyskał. Całuję ręce swoich nauczycieli, wychowawców tych z podstawówki i ze szkoły średniej. I chociaż nieraz pokazałem im swoje rogi, wstydząc się tego, często przepraszam Ich w myślach i wysyłam dla Nich najlepsze modlitewne życzenia. Zdarzało się, że też mieli większe lub mniejsze słabości, ale za nie jestem Im jeszcze bardziej wdzięczny, bo byli autentyczni i zwyczajnie, a jako ludzie również mieli prawo do słabości. Pamiętam w podstawówce młode Panie, zaraz po ukończonej szkole, urodziwe, wspaniałe. Kochaliśmy się w Nich jako dorastający chłopcy, a Ich obowiązkowość i solidność, oddanie pracy odwróciły naszą uwagę ze strony fizycznej na duchowe Ich piękno. Były zwyczajne, całkowicie oddane swemu powołaniu. Mógłbym wymieniać długą listę tych wspaniałych, ks. mgr Zbigniew Baran Tarnów 2007 r. 2 lecz pozostawię w pamięci Ich nazwiska i zasługi i z wielkim szacunkiem oraz czcią wspominać będę. Każdy mądry naród docenia rolę swoich nauczycieli, tych historycznych z legendą nadzwyczajności, patriotyzmu i tych współczesnych często anonimowych, a jakże czasami wielkich, często niedocenionych i nie odkrytych. Nie było klimatu szacunku, na jaki faktycznie powinien zasługiwać polski nauczyciel. Często publicznie ganiony, wymawiano Mu mizerną podwyżkę czyniąc z tej farsy przytyk, jak bardzo jest kosztowny w utrzymaniu. A przecież już dzicy i prymitywni Ariowie, podbijając szlachetny naród Drawidyjski o niezwykłej kulturze i duchowości, doceniając ich mądrość uczynili z nich swoich nauczycieli. Zrozumieli, że wiedza i duchowość to ważne przymioty ludzkiego rozwoju. Do swojego dworu Aria, czyli w sanskrycie szlachetnie urodzony, sprowadzał Drawidyjczyka, by ten uczył jego dzieci: bogate, szlachetne i przeznaczone do wyższej kariery zawodowej. Czy Rzymianie podbijając Grecję nie uczynili tego samego? Światły i wykształcony mędrzec grecki był najlepszym nauczycielem butnego i pewnego siebie Rzymianina. Czy historia nadal kołem się toczy i nauczyciel ma kształcić tych „szlachetnie urodzonych” do wyższej kariery zawodowej, a sam ma być tym Drawidyjczykiem, czy Grekiem, inaczej pariasem naszych czasów? Ks. Zbigniew Baran ks. mgr Zbigniew Baran Tarnów 2007 r. 3