Zabudowy „Chaty na niezbyt równym gruncie, nie dość
Transkrypt
Zabudowy „Chaty na niezbyt równym gruncie, nie dość
Zabudowy „Chaty na niezbyt równym gruncie, nie dość symmetrycznie poustawiane. Przy nich stodułki, chlewiki i inne gospodarskie zabudowania lub kletki, zasłaniające nieraz drogę i ulicę. Ocieniają je często grubsze lub okolone płotkiem chruścianym małe sadki ze śliw.(…)1 Ludność pracowita i dosyć zamożna, mieszka w chatach zwykle drewnianych ze słomianą strzechą, której sam grzbiet czyli wierzch nazywa się Kalenicą; jest to poszywka ze słomy na dachu w miejscu gdzie się łączą krokwie, stanowiąc jakoby okap przypłaszczony. Bardzo już rzadko ujrzeć tu chaty kurne czyli dymne (bez komina) z zasuwanym otworem u pułapu i strzechy.(…)2 W Chacie główna izba tak wygląda: Zaraz przy drzwiach na prawo, duży komin z bratem swoim piecem, otoczonym od izby ławeczką (zwykłem zimowem posiedzeniem prządek i lubiących rozgadki babulek); pobielone wapnem z zalepionemi gliną szparami, wyglądają chędogo, niby w świeżo obleczonych koszulach połatanych ręką skrzętnej gospodyni. Na lewo szafa z półkami, pełna garnków, mis i łyżek, w towarzystwie cebra na wodę, kilku szaflików, konewek, a wszystko śmiejące się czystością. Po pod oknem prosta ława, miejsce spoczynku odwiedzających sąsiadów, a za nią łóżko gospodarza z wysoko ułożonem posłaniem, nad ktorem kilkanaście obrazów ze świętemi Pańskiemi (fabryki Częstochowskiej) wisi rozlepionych na ścianie. Pod drugiem oknem stół sosnowy na czerwono (lubryką) malowany; obok niego jako dowód zamożności mieszczą się czasem dwa stołki. W drugim końcu izby łóżko córki lub córek gospodarza, z obrazkami na ścianie po większej części szkłem opatrzonemi, pomiędzy któremi przebijają się szeregi wąsatych żołnierzy z pałaszami do góry 1 2 O. Kolberg, „Sandomierskie …”, PWM, Wrocław, 1976, s. 244, (zachowano pisownię oryginalną). O. Kolberg, „Sandomierskie …”, PWM, Wrocław, 1976, s. 17, (zachowano pisownię oryginalną). i nogą do marszu podniesionemi, jakoby na dowód że właścicielka nie zawsze modlitwą myśli ma zajęte. Przy obu łóżkach ławki dębowe i takiż kufer z zamkiem na klucz zamykanym, a miejsce podłogi zastępuje z gliny uklepana posadzka. Pies i kot niedostępnym zwykle takiego mieszkania towarzyszem, a nad dachem buja czasami stadko gołębi. W dzień świąteczny po izbie czysto umiecionej, posypują w kawałki pocięty wis (tatarak), którego długie kity wespół z kwiatami i zielem umajają także okna, drzwi, obrazy. Pod tym samym dachem, z drugiej strony sieni, jest izba mniejsza z warstatem tkackim i małą spiżarką z faskami, beczkami pełnemi mąki i kaszy, na które ze ścian opuszczają się pozawieszane kiełbasy, sadła i połcie słoniny. Niekiedy mieszczą się tu i stare rupiecie gospodarskie, żelastwo i t.d. Do jednego boku małej pierwiastkowo chałupy, zamożniejszy przybudowywa komorę, która przedłużając front budynku, główne wejście dawniej w samym środku zamieszczone, zostawia na boku, niszcząc symmetryję. Niekiedy na dwóch słupkach okrągło wyciosanych, wznosi się mały daszek, wlepiony w dach chałupy, który osłaniając drzwi do sieni prowadzące, stanowi mały ganeczek z dworków szlachty naśladowany i wraz z komorą pobity gontem, odbija od innych uboższych dachów i strzech, skromnie poczerniałą już słomą poszytych. Budynek taki często w miarę rosnącej potrzeby lub pomnażania się mienia, bywa odnawiany, przeistaczany, powiększany. W każdej niemal wsi bywa karczma, poddaszem zwykle tylko i większemi czasem rozmiarami, różniąca się od innych chat. W karczmie wprost drzwi wychodzących do sieni lub sionki, jest ogrodzenie za sztachetkami czy kratami drewnianemi (jakoby bufet); tam przy ścianie na stole, stoi baryłka lub dwie gorzałki z mosiężnym do nalewania kurkiem, a na półkach ściennych ustawione rzędy kwaterek półkwaterek i lejków (blaszanych), kieliszków, szklanek (z zielonego szkła). (…)”3 Przygotowała: Marta Korzynek 3 O. Kolberg, „Sandomierskie …”, PWM, Wrocław, 1976, s. 244-245, (zachowano pisownię oryginalną).