marzec - Chorągiew Dolnośląska ZHP

Transkrypt

marzec - Chorągiew Dolnośląska ZHP
Biuletyn Komendy Chorągwi Dolnośląskiej
ZHP dla Hufców
marzec
2013
1
Zuchy !
Harcerki i harcerze !
Instruktorki i Instruktorzy !
Drodzy Przyjaciele !
Na zbliżające się Święta Wielkanocne,
Życzymy, aby te Święta były okazją do spotkania z
najbliższymi,
czasem budowania prawdziwej wspólnoty
i czasem prawdziwej radości wypływającej z serca.
Niech Zmartwychwstały Chrystus oświeca drogi
codziennego życia, obdarza błogosławieństwem i
pomaga życie czynić szczęśliwym.
Wesołych i ciepłych świąt życzy
Komenda Dolnośląskiej Chorągwi ZHP
2
Rozkazy komendanta chorągwi
Związek Harcerstwa Polskiego
Komendant Chorągwi Dolnośląskiej
im. hm. Stefana Mirowskiego
Wrocław, 12 lutego 2013 r.
Rozkaz L. 3/2013
Wyjątki z rozkazu Naczelnika ZHP L. 1./2013 z dnia 31 stycznia 2013 r.
3. Główna Kwatera ZHP
3.1. Zwolnienia
3.1.4. Zwalniam z funkcji szefowej Zespołu ds. współpracy z harcerstwem polskim za granicą
hm. Katarzynę SOBIESZCZAŃSKĄ – Chorągiew Dolnośląska.
11. Odznaczenia, pochwały i wyróżnienia
11.1. Serdecznie dziękuję i udzielam pochwały za przygotowanie i przeprowadzenie kursów
Nieprzetartego Szlaku I i II stopnia oraz Kursu Kadry Kształcącej „Zyngra 2012”, Druhnom i
Druhom:
…
- hm. Tomaszowi ANTOSIAKOWI - Chorągiew Dolnośląska,
11.2. Serdecznie dziękuję i udzielam pochwały za dbałość i starania, aby Betlejemskie Światło
Pokoju 2012 dotarło do wszystkich instytucji i urzędów w Warszawie, Druhnom i Druhom:
…
- phm. Sławomirowi BERNASIOWI – Chorągiew Dolnośląska.
1. Zarządzenia i informacje
1.2. Informacje
1.2.1. Powołuję Zespół Harcerski „Liminis” z Kamiennej Góry na Zespół Reprezentacyjny
Chorągwi Dolnośląskiej.
2. Hufce
2.1. Rozwiązania i powołania
2.1.1. Z dniem 11 lutego 2013 r. rozwiązuję Hufiec ZHP w Miliczu jednocześnie informuję, że
z dniem rozwiązania wygasają mandaty członków wszystkich władz statutowych hufca a
jednostki i członkowie otrzymują przydział do Hufca ZHP Powiatu Trzebnickiego.
2.1.2. Z dniem 11 lutego 2013 r. powołuję Milicki Związek Drużyn w składzie:
- Szczep Harcerski im. Janusza Korczaka: 9 MDH „Wawer”, 8 MGDH „Albatros”, 23 SDSH
„Meksyk II”, 4 GZ „Wędrowcy”
- Cieszkowski Środowiskowy Szczep: 7 GZ „Orły”, 2 DH „Sokoły”, 22 MDH „Gryf”,
Harcerski Specjalnościowy Klub Wspinaczkowy, Krąg Instruktorski „Źródło”.
2.1.3. Mianuję komendę Milickiego Związku Drużyn w składzie:
- pwd. Hanna Grobelna – komendantka
- pwd. Marcin Broda – członek komendy
- pwd. Jakub Konieczny - członek komendy
- phm. Leszek Półrolniczak – członek komendy.
3. Chorągiew
3.4. Mianowania na funkcje
3.4.1. Powołuję phm. Leszka Półrolniczaka na pełnomocnika ds. likwidacji b. Hufca ZHP
Milicz.
13. Odznaczenia, pochwały, wyróżnienia.
13.1. Odznaczenia.
3
13.1.1. Srebrną Odznakę Przyjaciół Harcerstwa otrzymuje podinsp. Henryk Tonderys z
Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu
13.1.2. Honorową Odznakę Dolnośląskiej Chorągwi ZHP otrzymują:
- pwd. Jędrzej Kowalewski – Hufiec ZHP Świdnica
- hm. Barbara Koza – Hufiec Karkonoski ZHP.
Czuwaj!
(-) hm. Marian Łata
***
Związek Harcerstwa Polskiego
Komendant Chorągwi Dolnośląskiej
im. hm. Stefana Mirowskiego
Wrocław, 28 lutego 2013 r.
Rozkaz L. 4/2013
13. Odznaczenia, pochwały, wyróżnienia.
13.1. Odznaczenia.
13.1.1. Honorową Odznakę Dolnośląskiej Chorągwi ZHP otrzymują:
- Pan Edward Bień – Sekretarz Rady Krajowej Środowiska Żołnierz y Polskich Oddziałów
Samoobrony z Kresów Południowo – Wschodnich, Prezes Stowarzyszenia Kresowian w
Dzierżoniowie
- Pan Janusz Szpot – Wójt Gminy Łagiewniki.
Czuwaj!
(-) hm. Marian Łata
Wyciąg z protokołu z posiedzenia Komendy Chorągwi
odbytego w dniu 11 lutego 2013 r.
W dniu 11 lutego br. odbyło się posiedzenie Komendy Chorągwi, na którym:
1. Spotkano się z kierownikami referatów metodycznych.
2. Przedyskutowano sprawę współpracy w zakresie kształcenia z Chorągwią Wielkopolską,
3. Przyjęto plan pracy chorągwi wraz z harmonogramem oraz plan kształcenia
4. Przyjęto założenia organizacyjno – programowe Wyprawy Polarnej Zuchów.
5. Omówiono najbliższe przedsięwzięcie programowe – DMB.
6. Przyjęto informację na temat Planu operacyjnego Chorągwi Dolnośląskiej.
7. Omówiono sprawę stanów liczebnych hufców i sytuacje hufców niespełniających kryteriów.
8. Omówiono sytuację w Hufcu Milicz po Zjeździe Nadzwyczajnym.
9. Omówiono zamknięcie roku i przygotowania do bilansu Chorągwi ( nierozliczone zaliczki i
rozliczenia w hufcach).
10. Omówiono sytuacje w Hufca Wałbrzych w zakresie rozliczeń finansowych.
11. Omówiono planowane prace modernizacyjne w bazie w Czarnej Górnej.
12. Dyskutowano na temat rozszerzenia współpracy zagranicznej.
4
Uchwały komendy chorągwi
Uchwała nr 1/2013 z dnia 11 lutego 2013 roku
Komendy Chorągwi Dolnośląskiej ZHP
w sprawie przyjęcia planu pracy chorągwi i planu kształcenia
Na podstawie § 60 pkt 2 ppkt 3 Statutu ZHP uchwala co następuje:
1. Przyjmuje się Plan pracy Chorągwi Dolnośląskiej i Plan kształcenia.
2. Plan pracy Chorągwi i Plan kształcenia stanowią załącznik do niniejszej uchwały.
3. Uchwała wchodzi z dniem uchwalenia.
Uchwała nr 2/2013 z dnia 11 lutego 2013 roku
Komendy Chorągwi Dolnośląskiej ZHP
w sprawie rozwiązania Hufca ZHP Milicz
Na podstawie § 33 pkt 5 Statutu ZHP i Uchwały GK ZHP nr 41/2006 z dnia 10.10.2006 roku
w sprawie zasad tworzenia i działania hufca rozdział V, ust. 31, pkt 2 uchwala co następuje:
1. Na wniosek środowiska instruktorskiego wyrażony w formie uchwały Zjazdu
Nadzwyczajnego Hufca ZHP Milicz rozwiązuje się Hufiec ZHP Milicz.
2. W miejsce rozwiązanego Hufca ZHP Milicz powołuje się Milicki Związek Drużyn.
3. Zmienia się przydział służbowy członkom oraz przynależność jednostek
organizacyjnych do Hufca ZHP Powiatu Trzebnickiego.
4. Wszelkie zobowiązania Hufca ZHP w Miliczu zostaną zaspokojone z dotychczasowego
majątku hufca.
5. Niezbędne do funkcjonowania Milickiego Związku Drużyn składniki majątkowe
zostaną wydzielone i przekazane protokolarnie do Hufca ZHP Powiatu Trzebnickiego.
6. Powołuje się phm. Leszka Półrolniczaka na funkcję pełnomocnika do spraw likwidacji
Hufca ZHP Milicz.
7. Uchwała wchodzi z dniem uchwalenia.
Inwentaryzacje sprzętu i środków trwałych złożone w
Komendzie Chorągwi - Wyznaczony termin 15 stycznia 2013 r.
Nie złożyły Hufce:
Legnica, Wałbrzych, Wrocław.
Budżety hufców na 2013 r.
Wyznaczony termin 15 stycznia 2013 r.
Budżety na 2013 r. nie złożyły następujące Hufce:
Bolesławiec, Ziemi Dzierżoniowskiej, Jawor, Karkonoski, Kłodzko, Legnica, Lubań,
Łagiewniki, Oleśnica, Oława, Polkowice, Syców, Środa Śląska ( uspr. ), Świdnica,
Wałbrzych, Wrocław, Złotoryja, Żórawina.
Przyjęcie budżetu przez hufce obowiązuje nadal !
5
Wykonanie uchwały XXXVII Zjazdu ZHP
Następujące Hufce nie wykonały „Uchwały XXXVII Zjazdu Nadzwyczajnego ZHP z dnia
4 grudnia 2011 r. w sprawie przyjęcia i trybu wprowadzenia „Strategii rozwoju ZHP na lata
2012-2017”:
Bolesławiec, Jawor, Karkonoski, Legnica, Lubań, Łagiewniki, Polkowice, Syców,
Środa Śląska ( uspr. ), Wałbrzych, Wrocław, Złotoryja.
Przyjęcie „Planu operacyjnego” przez Hufce obowiązuje nadal !
Polecenia
1. Do dnia 5 marca należy przekazać na konto KCh pochodne od wynagrodzeń za
miesiąc luty.
1. Do dnia 10 marca należy złożyć raport komendanta za miesiąc luty.
2. Do dnia 10 marca należy przekazać pracownicze listy obecności za luty.
3. Do dnia 10 marca należy złożyć sprawozdanie finansowe za luty.
4. Do dnia 10 marca należy przekazać rejestr sprzedaży VAT sporządzony za miesiąc
luty na podstawie wystawionych faktur.
5. Rozliczenia zimowisk w ciągu 14 dni od zakończenia.
6. Do 10 marca należy dostarczy do KCh „Raport Komendanta Hufca” za miesiąc luty.
7. Protokoły z posiedzeń Komend Hufców dostarczać należy na bieżąco.
Uwaga!
Konkurs na Komendanta Bazy w Czarnej
Komenda Chorągwi Dolnośląskiej ogłasza konkurs na Komendanta Bazy Harcerskiej w
Czarnej.
Wymagania:
-minimum stopień podharcmistrza
-uprawnienia kierownika placówek wypoczynku
-prawo jazdy
-doświadczenie w organizacji Harcerskiej Akcji Letniej
Zgłoszenie do 31.03.2013 r. – CV ze szczegółowym opisem wymagań należy wysyłać na adres
e-mail: chorą[email protected]
Proponujemy zatrudnienie na umowę zlecenie od kwietnia 2013 r. do końca września 2013 r.,
istnieje możliwość zatrudnienie stałego na umowę o pracę w zależności od wyników
finansowych Bazy.
6
Przedsięwzięcia programowe
1 marca 2013 r.
- Dzień Myśli Braterskiej Drużyn Nieprzetartego Szlaku
2 marca 2013 r.
- Polarna Wyprawa Zuchów
8 - 10 marca 2013 r.
- Dolnośląska Ofensywa Zuchowa – „Warsztaty kolonijne”
15 - 17 marca 2013 r.
- III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Harcerskiej i Turystycznej
„Bumerang”
15 – 17 marca 2013 r.
- XXVIII Harcerski Rajd „Marzanna 2013”
23 marca 2013 r.
- Festiwal Piosenki „Kotla”.
Kartki z kalendarza
1 marca – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych
8 marca – Międzynarodowy Dzień Kobiet
14 marca – rocznica urodzin hm. Stefana Mirowskiego
15 marca – rocznica śmierci Aleksandra Kamińskiego
20 marca – początek astronomicznej wiosny
24 marca – Niedziela Palmowa
26 marca – rocznica Akcji pod Arsenałem
28-30 marca – Triduum Paschalne
31 marca – Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego - Wielkanoc
Harcerska Akcja Letnia 2013
Opinia prawna dot. odpowiedzialności ZHP za przedmioty wartościowe uczestników
wypoczynku HAL
Zakresem niniejszej opinii prawnej jest odpowiedzialność ZHP jako organizatora obozów
harcerskich ujęta w Karcie Kwalifikacyjnej (umowie) uczestnika wypoczynku HAL,
zawieranej z rodzicami/opiekunami uczestników obozów za przedmioty wartościowe będące
własnością uczestników obozów. Regulacje w tym zakresie jako ogólne warunki uczestnictwa
w imprezach turystycznych zawarte są w art. 385¹ oraz art. 385³ kodeksu cywilnego z
uwzględnieniem klauzul dot. wzorców umowy uznawanych za niedozwolone. ZHP nie
prowadzi usług turystycznych i nie prowadzi działalności opartej na przepisach dotyczących
usług turystycznych, nie mniej jednak w ramach tzw. umów o usługi turystyczne istnieją także
tzw. umowy mieszane - i ZHP zmuszone jest do stosowania zasad wynikających przepisów w
tym zakresie, co oznacza, że ZHP jako organizator również ponosi odpowiedzialność za
wartościowe przedmioty zabrane na obóz przez uczestników tych obozów. Powyższe oznacza,
7
że ZHP jako organizator również ponosi odpowiedzialność za wartościowe przedmioty
zabrane na obóz przez uczestników tych obozów. Jednakże ZHP - jako organizator obozów
może ograniczyć ciężar swojej odpowiedzialności poprzez zawarcie w Karcie Kwalifikacyjnej
stosownej klauzuli oraz poinformować uczestników obozu i ich rodziców/opiekunów, że
przyjmuje na siebie odpowiedzialność tylko za wartościowe przedmioty uprzednio
zdeponowane u Organizatora obozu i przechowywane na okres obozu w „depozycie”.
Wyłączenie lub ograniczenie odpowiedzialności za rzeczy przywiezione na obóz nie mają
skutku prawnego, gdyż roszczenie o naprawienie szkody powstaje z chwilą wyrządzenia
szkody na mieniu uczestnika obozu. Dlatego też wyczerpujące informacje o konieczności
poinformowania organizatora o posiadaniu przedmiotów wartościowych oraz o możliwości
skorzystania zdeponowania ich u organizatora na czas trwania obozu musi być umieszczona
na Karcie Kwalifikacyjnej uczestnika wypoczynku HAL a także podana do wiadomości w
innych informatorach na temat organizacji wypoczynku dla dzieci i młodzieży.
Radca prawny
Monika Sinko
Naliczenie składek członkowskich na rok 2013
HUFIEC
Bierutów
Bolesławiec
Bystrzyca Kł.
Długołęka
Dzierżoniów
Głogów
Jawor
Karkonoski
Kąty Wrocł.
Kłodzko
Legnica
Lubań
Stan
Stan
NS Do
zebrania
ogółem
bez NS
wg
zgłoszenia
W tym do Do KCH Do KCH Do KCH
KCh i GK do 25.03 do 25.06 do 25.09
ZHP
Do KCH
do 25.12
151
151
0
7248,00
4348,80
1087,20
1087,20
1087,20 1087,20
327
327
0
15696,00
9417,60
2354,40
2354,40
2354,40 2354,40
89
89
0
4272,00
2563,20
640,80
640,80
640,80
640,80
119
119
0
5712,00
3427,20
856,80
856,80
856,80
856,80
137
122
15
5856,00
3513,60
878,40
878,40
878,40
878,40
300
300
0
14400,00
8640,00
2160,00
2160,00
2160,00 2160,00
148
138
10
6624,00
3974,40
993,60
993,60
993,60
346
331
15
15888,00
9532,80
2383,20
2383,20
2383,20 2383,20
200
138
62
6624,00
3974,40
993,60
993,60
993,60
993,60
105
105
0
5040,00
3024,00
756,00
756,00
756,00
756,00
312
265
47
12720,00
7632,00
1908,00
1908,00
1908,00 1908,00
214
172
42
8256,00
4953,60
1238,40
1238,40
1238,40 1238,40
8
993,60
Lubin
Łagiewniki
Milicz - MZD
Oleśnica
Oława
Polkowice
Syców
Środa Śl.
Świdnica
Wałbrzych
Wrocław
Złotoryja
Żmigród
Żórawina
KCH
SUMA
300
277
23
13296,00
7977,60
1994,40
1994,40
1994,40 1994,40
146
146
0
7008,00
4204,80
1051,20
1051,20
1051,20 1051,20
107
107
0
5136,00
3081,60
770,40
770,40
770,40
770,40
125
125
0
6000,00
3600,00
900,00
900,00
900,00
900,00
232
220
12
10560,00
6336,00
1584,00
1584,00
1584,00 1584,00
180
180
0
8640,00
5184,00
1296,00
1296,00
1296,00 1296,00
122
122
0
5856,00
3513,60
878,40
878,40
878,40
878,40
103
91
12
4368,00
2620,80
655,20
655,20
655,20
655,20
488
428
60
20544,00
12326,40
3081,60
3081,60
3081,60 3081,60
323
303
20
14544,00
8726,40
2181,60
2181,60
2181,60 2181,60
1147
1111
36
53328,00
31996,80
7999,20
7999,20
7999,20 7999,20
176
153
23
7344,00
4406,40
1101,60
1101,60
1101,60 1101,60
182
168
14
8064,00
4838,40
1209,60
1209,60
1209,60 1209,60
144
144
0
6912,00
4147,20
1036,80
1036,80
1036,80 1036,80
9
9
0
432,00
172,80
43,20
43,20
43,20
6232
5841
391 280368,00 168134,40 42033,60 42033,60 42033,60 42033,60
43,20
KONTO SKŁADKOWE: NORDEA Bank Polska 76 1440 1156 0000 0000 0496 2718
Polskie tradycje związane z okresem Wielkiego Postu i
Wielkanocy
Polskie tradycje związane z okresem Wielkiego Postu i Wielkanocy są tak silnie zespolone z
tradycjami religijnymi, że trudno czasami dostrzec rozgraniczenie między religijnymi
przepisami, a tradycjami polskiego świeckiego życia. Wielki Post przywodzi nam na pamięć
wszystkie tradycje, które wypielęgnowała pobożność naszych przodków. Nigdzie te zwyczaje
nie są tak przeżywane i nigdzie tak nie przemawiają do serc, jak w Polsce. Ten 40-dniowy
okres przygotowania ma spowodować pewne zmiany, pewne poważne przemyślenia.
Niezwykłość Świąt Wielkanocnych, spowodowała, że jest to jedno z najważniejszych
9
uroczystości w całym roku liturgicznym. Obchodzi się je na pamiątkę Zmartwychwstania
Chrystusa. Początkowo celebracje odbywały się w okresie żydowskiego święta Paschy, ale w
roku 325, na synodzie w Nicei, ustalono, że Wielkanoc będzie obchodzona w pierwszą pełnię
księżyca po przesileniu wiosennym – jest więc to święto ruchome.
Środa Popielcowa. W Polsce dzień ten nazywamy także Wstępną Środą (ponieważ jest
pierwszym dniem Wielkiego Postu, poprzedzającego Wielkanoc i „wstępem" do uroczystości
wielkopostnych), albo Popielcem (ponieważ we wszystkich kościołach, podczas nabożeństwa
posypuję się głowy wiernych popiołem z ubiegłorocznych palm wielkanocnych - a nie jak
kiedyś sądzono ze znalezionych na cmentarzu, startych na proch kości ludzkich). Księża sypiąc
popiół na głowy przypominają wszystkim o śmierci, przemijaniu i znikomości rzeczy
ziemskich słowami: Pamiętaj człowieku, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.
Wielkopostny rytuał posypywania głów popiołem został wprowadzony do liturgii Kościoła ok.
IV w. i aż do X w. przeznaczony by wyłącznie dla osób publicznie odprawiających pokutę. Po
ceremonii tej pokutnicy musieli opuścić kościół, a progi świątyń wolno im było przestąpić
dopiero po spowiedzi wielkanocnej w Wielki Czwartek, obchodzony jako dzień odpuszczenia
grzechów i pojednania z Kościołem. Później sypanie popiołu na głowę stało się obrzędem
stosowanym wobec wszystkich wiernych i dotychczas jest znakiem pokuty i żalu za grzechy.
Obrzędy kościelne Środy Popielcowej wyznaczały też nieodwołalnie koniec zabaw zapustnych,
ale jeszcze w początkach XX w. zabawy, psoty i niektóre zwyczaje zapustne (np. kłoda
popielcowa, czy tańce kobiet na wysoki len) trwały jeszcze przez cały niemal dzień. W Środę
Popielcową starannie myto i wyparzano wszystkie naczynia, aby nie pozostał na nich nawet
ślad tłuszczu i mięsnych wywarów, a patelnie i rynki ostentacyjnie wyrzucano przez okno do
sadu, lub wynoszono je na strych. W ten sposób manifestowano gotowość do wielkopostnych
umartwień. W ciepłym miejscu, na przypiecku, gospodynie ustawiały garnki z zaczynem z
mąki żytniej i wody, postny żur, podstawową i najczęściej jadaną potrawę wielkopostną,
śpiewając przy tym różne piosenki o żurze (niekiedy nazywanym także Panem Żurowskim),
np.: „Wstępna Środa następuje Kuchareczka żur gotuje”. Do naszych czasów zachowały się
jedynie kościelne obrzędy Środy Popielcowej. Dotychczas uczestniczą w nich rzesze wiernych.
Wielki Post. Obchody Wielkanocy poprzedza Post zwany Wielkim. Pierwsze wzmianki
źródłowe, o Wielkanocy, które zawdzięczamy Tertulianowi, rzymskiemu pisarzowi
chrześcijańskiemu, żyjącemu w II w., dotyczą liturgii dwudniowego wówczas postu
(poprzedzającego Wielkanoc), obowiązującego w Wielką Środę i Wielki Piątek. O
tygodniowym Poście Wielkanocnym, odprawianym w Galii, ok.190 r., pisał inny autor
wczesnochrześcijański autor - św. Ireneusz. W VII w. Środa Popielcowa wyznaczona została
na pierwszy dzień liturgii Wielkiego Postu, którego czas stale zwiększano. Obecnie Wielki
Post trwa pełne sześć tygodni, a niekiedy nieco dłużej i jak wszystkie chrześcijańskie posty, ma
znaczenie oczyszczające. Zgodnie z nauką Kościoła Post Wielki powinien być czasem
umartwień wzmożonej pobożności. Ma przybliżać wiernym najważniejsze tajemnice wiary i
przygotować ich do godnego uczestnictwa w wielkim święcie Zmartwychwstania Pańskiego.
Przodkowie nasi, a zwłaszcza mieszkańcy wsi, przez wieki całe, bardzo gorliwie wypełniali
zalecenia Kościoła na Wielki Post, zgodnie z przysłowiem, które powiadało, że: Polak woli
człowieka zabić (w innej wersji - rękę stracić) niż złamać post. W wielu domach szczególnie
tych uboższych, mięso, tłuszcze zwierzęce, a nawet cukier, miód i nabiał na całe sześć tygodni
znikały ze stołów. Żywiono się głównie żurem postnym, kartoflami, gotowaną i surową
kwaszoną kapustą, gotowaną brukwią, śliwkami suszonymi, rozgotowanymi na gęstą zupę,
śledziami, chlebem i innymi skromnymi potrawami, które skąpo kraszono olejem lnianym.
Tylko w niedzielę pozwalano sobie na trochę lepsze i obfitsze jadło. Podczas Wielkiego Postu
wiele osób rezygnowało z picia alkoholu i palenia tytoniu. Odkładano - i dla pewności
zamykano na klucz - instrumenty muzyczne. Niedozwolona była muzyka, ustawały śpiewy,
wszelkie zabawy i spotkania, a młodzież i dzieci karcono za głośniejsze śmiechy i krzyki. Na
10
całe sześć tygodni (z małymi tylko przerwami) ustawało życie towarzyskie. Zastępowały je
wspólnie odmawiane modlitwy, czasem - głównie na dworach - wspólna lektura pobożnych
książek. Wszystkim tym rygorom ludzie poddawali się bez protestu i z wielką skwapliwością
oddawali się wielkopostnym praktykom. Tę wielkopostną ciszę, spokój i powagę przerywały
niegdyś, prawie już zapomniane, obchody półpościa. W dniu w którym przypadała połowa
Wielkiego Postu, po ulicach wsi i miast biegali chłopcy, hałasując drewnianymi kołatkami i
terkotkami, waląc z hukiem drewnianymi młotami, inaczej szlagami - co zwało się wybijaniem
półpościa - i rozbijając gliniane garnki i czerepy wypełnione popiołem o drzwi domów, tych
zwłaszcza, w których mieszkały panny na wydaniu. Wykrzykiwali przy tym głośno: półpoście,
półpoście! Nawet bardzo pobożne osoby tolerowały te hałasy i psoty. Oznaczały one bowiem,
że zbliżą się wesoły i suty czas świąteczny i że pora rozpoczynać wielkie, wiosenne porządki
oraz inne przygotowania do świąt Wielkanocnych.
Niedziela Palmowa. W tym dniu obchodzimy uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. W
Polsce ta niedziela była niegdyś nazywana „Kwietną" lub „Wierzbną", ponieważ wierzba
zastępowała w naszym kraju gałązki palmowe. Polskie kościoły wręcz zakwitały wiązkami
wierzbiny, modrzewiu, borowiku. Palmy były święcone w kościele, a następnie obnoszone w
uroczystych procesjach. W niektórych regionach Polski, np. na Kurpiach, wciąż jeszcze
odbywają się konkursy na najpiękniejsze i największe palmy. Jeden z poetów polskich w ten
sposób opisał nastrój Niedzieli Palmowej: Do świątyni gronem wszystkim idą młodzi, idą
starzy. Różdżkę z młodym listkiem idą święcić do ołtarzy. Boga w mękach, Boga w chwale do
swej duszy biorą żywo I na nutę boleściwą wyśpiewują Gorzkie Żale... Istniał także zwyczaj, że
kto pierwszy się obudził w tym dniu, mógł wysmagać palmami pozostałych domowników.
Poświęconą w kościele palemkę umieszczało się w domu, nad drzwiami lub zatkniętą za ramę
świętego obrazu, aby strzegła od ognia i piorunów.
Wielki Tydzień
Wielki Czwartek - W Wielki Czwartek milkną dzwony kościelne, by odezwać się ponownie w
Wielką Sobotę. W katedrach biskupi święcą w tym dniu oleje, potrzebne przy udzielaniu
sakramentu chrztu, bierzmowania i sakramentu chorych. W pozostałych świątyniach
odprawiana jest Msza Wieczerzy Pańskiej. Po liturgii Słowa następuje obrzęd obmycia nóg
dwunastu chłopcom lub dojrzałym mężczyznom. Gest ten symbolizuje czynne włączenie się w
Bożą miłość i odnosi się do przykazania miłości bliźniego. Liturgia Eucharystyczna Wielkiego
Czwartku upamiętnia moment ustanowienia Najświętszego Sakramentu – przeistoczenia chleba
i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Po uroczystej komunii świętej wiernych Najświętszy
Sakrament zostaje przeniesiony do specjalnie przygotowanego tzw. kaplicy adoracji. Obrzęd
ten zapowiada przeżycia, związane bezpośrednio z misterium Męki Pańskiej. Polska tradycja
religijna nazywa tę ceremonię przeniesieniem do ciemnicy, symbolizującej trudny czas
Chrystusowej modlitwy w Ogrójcu, a przede wszystkim zniewagi doznawane podczas
przesłuchania. Gaśnie wieczna lampka, płonąca przez cały rok przy tabernakulum. Już
wcześniej, po odśpiewaniu na początku mszy Wieczerzy Pańskiej hymnu Chwała na wysokości
Bogu, milkną dzwony i dzwonki, a niekiedy również organy. Dzwonki zastępuje się stukotem
drewnianych kołatek. Na znak osamotnienia Chrystusa, opuszczonego przez najbliższych, z
ołtarza zdejmuje się obrusy. Dawniej dziewczęta zaś o zmroku udawały się do najbliższej
bieżącej wody by się w niej wykąpać. Wierzono bowiem, że woda w Wielki Czwartek
nabierała niezwykłej mocy przysparzania dziewczętom gładkości.
Wielki Piątek - Jest dniem upamiętniającym mękę i śmierć Chrystusa na krzyżu, obowiązuje
post ścisły. Centrum liturgii wielkopiątkowej to uroczysta adoracja Krzyża - adoracja Syna
Bożego, który oddał życie za zbawienie wszystkich ludzi. W kościołach katolickich buduje się
Groby Pańskie i odwiedza je. Nie odprawia się w tym dniu mszy św., a jedynie po południu
celebrowane jest nabożeństwo, podczas którego śpiewa się pieśni o krzyżu i tajemnicy
komunii. Czytane są odpowiednie fragmenty Biblii. Na zakończenie nabożeństwa, podczas
11
uroczystej procesji, przenosi się do wcześniej przygotowanego Grobu Pańskiego
eucharystyczne ciało Chrystusa. Niesione jest w osłoniętej welonem monstrancji z
Najświętszym Sakramentem i przechowywane tam aż do niedzieli - zmartwychwstania
Chrystusa. Droga Krzyżowa w tym dniu to specjalne przeżycie. Przez wszystkie jej stacje
towarzyszymy męce Pana. Wreszcie umęczonego Chrystusa składamy do grobu. W Polsce
grób Pański miał zawsze bardzo doniosłą rolę. Ubierany przez miejscowe wspólnoty, często
obok motywów religijnych przekazywał także motywy narodowe i pro-wyzwoleńcze. Przy
grobie stoją często honorowe straże, składające się z młodzieży akademickiej i szkolnej,
harcerzy czy nawet wojska. W województwie rzeszowskim do dziś istnieje tradycja tak
zwanych „turków" pełniących straż, rzekomo na pamiątkę zwycięstwa pod Wiedniem
Polaków-chrześcijan nad Turkami-poganami.
Wielka Sobota - W Wielką Sobotę Kościół przeżywa tajemnicę zstąpienia Chrystusa do
Otchłani. Jest to dzień ciszy i adoracji. W dniu tradycyjnego wyciszenia nie sprawuje się mszy
świętych. Główny ołtarz pozostaje obnażony. Przez cały dzień trwa adoracja Chrystusa
złożonego do grobu. Zgodnie ze starym polskim obyczajem przy symbolicznej mogile
Zbawiciela czuwa warta — ministranci, harcerze, na wsiach niekiedy także strażacy w
galowym umundurowaniu. Wierni przychodzą do świątyń, w których kapłani błogosławią
pokarmy przeznaczone na świąteczny stół, czyli tzw. święcone (święconkę) — kończy się
przecież czas postu. Modlitewna zaduma panuje do późnych godzin popołudniowych. Dopiero
po zachodzie słońca wierni gromadzą się w świątyniach na liturgii Wigilii Paschalnej. Kiedy w
Wielką Sobotę ksiądz poświęcił w kościele ogień i wodę, każdy gospodarz starał się przynieść
do domu choć kilka kropel tej wody i kilka ogarków ognia. Miały chronić przed złem. Należało
rozlać je i rozsypać na polu, co wróżyło uzyskanie dobrych plonów. Dawniej w Polsce, we
wsiach położonych z dala od kościoła, ludność zapraszała kapłana do domu jednego z
gospodarzy, do którego znoszono „święconkę" z całej wsi. Zawartość koszyczka do świecenia
jest odmienna w różnych rejonach kraju. W Wielką Sobotę następuje także święcenie wody,
ognia i paschału. Dwa przeciwne sobie żywioły, ale jakże niezbędne w naszym życiu.
Niedziela Zmartwychwstania - Niedziela Wielkanocna, zwana Wielką Niedzielą, to pierwszy
dzień świąt wielkanocnych. Rozpoczyna ją poranne bicie dzwonów, zapraszające wiernych do
kościoła i ogłaszające radosną wiadomość, że Chrystus zmartwychwstał. Msza ta zwana jest
rezurekcją i rozpoczyna się o 6 rano. Rozpoczyna ją okrzyk "Alleluja". Jest to przyśpiew w
pieśniach wielkanocnych, to okrzyk radości. Pochodzi z języka hebrajskiego, w którym
"halelu-Jah" znaczy dosłownie: „Chwalcie Boga!". W ten dzień można podobno będąc w
górach na Głodówce "złapać Pana Boga za nogi". Chmury tak nisko sięgają gór, na których
siedzi Bóg patrzący na idących na rezurekcję ludzi. Z tą radosną nowiną, że Chrystus
zmartwychwstał, idziemy do domów, by z całą rodziną zasiąść do świątecznego stołu. Wraz z
dźwiękiem dzwonów na wielkanocną mszę, gospodarz szedł do sadu potrząsać drzewkami
owocowymi, żeby dobrze obrodziły. Największe szczęście we wsi miał mieć ten, kto pierwszy
wrócił z rezurekcji do domu. W Wielkanoc po uroczystej mszy zasiadamy do wielkanocnego
śniadania zwanego „święconem". Poprzedza je rytuał dzielenia się poświęconym w Wielką
Sobotę jajkiem. Niegdyś przed śniadaniem jadło się laskę chrzanu, która miała ustrzec od bólu
zębów i brzucha, kataru i kaszlu. Odbywało się to na pamiątkę pojenia ukrzyżowanego
Chrystusa żółcią i octem. Na stołach znajdują się jajka, wędliny, wielkanocne baby i mazurki.
Stoły zdobione są bukietami z bazi i pierwszych wiosennych kwiatów.
Inne zwyczaje
Topienie Judasza. W Wielką Środę rozkrzyczany korowód wiejskiej młodzieży ciągnie po
całej wsi wypchaną słomą kukłę, mającą przedstawiać Judasza. Wiele jest przy tym śmiechu i
śpiewów. Po wywleczeniu kukły poza obręb wsi wrzucano ją do wody i rzucano weń
kamieniami, dopóki nie poszła na dno.
12
Pogrzeb żuru i śledzia. Dawniej w Polsce przestrzegano postu bardzo gorliwie, wyrzekając się
nie tylko mięsa i tłuszczów roślinnych, ale nawet nabiału i cukru. W większości pożywienie
wielkopostne stanowił żur i śledzie. Nic więc dziwnego, że pod koniec Wielkiego Postu,
najczęściej w Wielki Piątek, wszyscy mieli już dosyć tej strawy i urządzali tzw. pogrzeb żuru i
śledzia. Wśród okrzyków radości, ze śpiewem i z zachowaniem staropolskiego ceremoniału,
wynoszono uprzykrzone artykuły z domów, wrzucano do dołu wykopanego poza terenem wsi i
zakopywano, odrzekając się od tej strawy na cały rok. W niektórych regionach, np. w
krakowskim, ludność wiejska zakopywała także garnek z popiołem, będący symbolem
zakończenia czasu smutku i pokuty, a nadejścia czasu radości.
Święconka. W Wielką Sobotę odbywa się uroczyste święcenie pokarmów. Niegdyś księża
jeździli do domów wiernych, aby tam poświęcić wszystko jedzenie, które miało być
spożywane w czasie Niedzieli Zmartwychwstania. Na przełomie XVIII i XIX wieku jednak
zaniechano tego zwyczaju. "Święcone" swymi tradycjami sięga czasów pogańskich, jednak
Kościół uświęcił te tradycje, błogosławiąc byt doczesny, aby w ten sposób podkreślić, że
"wszystko dla nas i dla naszego Zbawiciela". Zawartość koszyczka ze święconką różni się w
zależności od rejonu Polski. W jego skład wchodzi jednak zwykle baranek, zrobiony z kłosów
zbóż, chleba lub cukru. Ma on symbolizować Baranka-Chrystusa i Jego zwycięstwo. Poza tym
każdy chyba koszyczek zawiera kawałek chleba, ponieważ Jezus jest naszym Chlebem Życia,
kiełbasę, sól, a także chrzan doprawiony cukrem, który nam przypomina, że gorzka męka
Chrystusa została osłodzona cudem zmartwychwstania. Nigdzie oczywiście nie mogło
zabraknąć barwnych pisanek, ponieważ jajka są symbolem nowego życia. Warto także
wspomnieć o słodkich wypiekach, gdzie główne miejsce zajmują "baby wielkanocne", a także
różnego rodzaju placki i mazurki. Po powrocie z kościoła należało ze święconką trzykrotnie
obejść dom dookoła, aby w ten sposób odpędzić złe moce. Pisanki - nie wiadomo dokładnie,
skąd wywodzi się zwyczaj malowania jajek. Jedni twierdzą, że św. Magdalena dowiedziawszy
się o zmartwychwstaniu Jezusa pobiegła do domu i zobaczyła, że wszystkie jajka stały się
kolorowe. Inna wersja przypisuje to Matce Bożej, która błagając Piłata o darowanie życia
Synowi, zaniosła jego dzieciom kolorowe jajka w prezencie. Malowanie jajek na Wielkanoc, to
tradycja wciąż żywa i szeroko rozpowszechniona, chociaż dziś już rzadko zdobi się je w tak
kunsztowne i wyszukane wzory, jak dawniej. Barwy pisanek mają swoje symboliczne
znaczenie; tak więc fioletowa i niebieska oznacza żałobę i Wielki Post, czerwona - krew
Chrystusa przelana na krzyżu za nasze grzechy, a zielona, brązowa i żółta - radość ze
zmartwychwstania. Najłatwiej było zawsze pomalować jajka na jeden kolor (tzw. kraszanki).
Używano do tego różnych naturalnych barwników, jak na przykład łupinek z cebuli, kwiatów
malwy, kory dębowej lub olszowej. Ornamenty uzyskiwano „pisząc" na nich przed
malowaniem roztopionym woskiem (pisanki), aby farba nie pokryła powoskowanych wzorów.
Dawniej wierzono, że jajka posiadają moc magiczną i chronią przed złymi duchami. Często
zakopywano je w polu, aby zapewnić sobie dobry urodzaj, lub w kurnikach, aby kury dobrze
niosły.
Tłuczenie jaj. W Niedzielę Wielkanocną młodzież na wsiach polskich wyrusza na tradycyjne
„tłuczenie jaj". Każdy z zawodników trzyma w ręku pisankę i stuka się nią ze swoim sąsiadem.
Czyje jajko pęknie najpierw, ten odpada z gry i musi oddać zwycięzcy swoją uszkodzoną
pisankę. Wygrywa ten, komu trafi się jajko o szczególnie twardej skorupce i uzbiera najwięcej
pisanek, którymi potem obdarza dziewczęta.
Śmigus Dyngus. W gwarze ludowej zwany „lanym poniedziałkiem". Początki tego zwyczaju
giną w mrokach czasu. Niektórzy twierdzą, że zwyczaj wzajemnego oblewania się wodą w
Poniedziałek Wielkanocny pochodzi z Jerozolimy, gdzie przeciwnicy chrześcijaństwa mieli
jakoby przy pomocy wody rozpędzać wiernych, zbierających się w celu rozpamiętywania
zmartwychwstania Chrystusa. Inni widzą w tym symbol masowego chrztu, obmycia z grzechu i
odrodzenia do nowego życia. Jakakolwiek przyczyna - zabawy jest przy tym niemało!
13
Polewanie wodą dziewcząt oraz smaganie ich po nogach rózgami (śmigus), czy też wręczanie
sobie nawzajem podarków (dyngus) straciły już dzisiaj wiele na swym pierwotnym
dostojeństwie, lecz są nadal hucznie obchodzone tak na wsiach, jak i w miastach.
Dziwne, ale prawdziwe. Na tydzień przed Niedzielą Palmową gospodynie wiejskie
przestawały piec chleb. Nie wolno było tego robić aż do Wielkiego Tygodnia. Jeżeli
którakolwiek z gospodyń by ten zakaz złamała, mogłaby sprowadzić na całą wieś suszę.
Jedynym sposobem, aby się od tego uchronić, było ukaranie winnej przez wrzucenie jej i jej
garnków do rzeki lub jeziora! Na wsiach uderzano palmami także zwierzęta, np. krowy, aby
były zdrowe i dawały dużo mleka. Był nawet zwyczaj dawania dzieciom do połknięcia
oderwanej od palmy bazi, aby je uchronić od chorób gardeł.
Psikusy - W Poniedziałek Wielkanocny robiono różne dowcipy sąsiadom. Zdarzało się, że
gospodarze znajdowali na dachach stodół i domów brony, pługi i płoty. Zamieniano także
bramy sąsiadom
Z kurkiem po dyngusie - Najbardziej powszechnym i do dziś znanym zwyczajem w całej
Polsce było chodzenie w święta wielkanocne „po wykupie” i „dyngusie” z kurkiem. Kogut w
wierzeniach ludowych zwiastował zmianę pogody, zbliżanie się nowego dnia. Przebierańcy
zwani „kurcorzami” chodzili od chaty do chaty, śpiewając dyngusowe pieśni. Wozili
drewnianego kurka, ustrojonego w pióra i otrzymywali od gospodarzy dary. „Kurcorze” za
otrzymane dary dziękowali okolicznościowymi piosenkami.
(źródło – Internet)
Wspomnienie o hm. Stefanie Mirowskim
(14 marca 1920 r. ) - w rocznicę urodzin
KARD. JÓZEF GLEMP
Kilka razy spotkałem się z druhem hm. Stefanem Mirowskim, przybywał tutaj w
sprawach harcerskich, najczęściej z księdzem Janem Ujmą i omawialiśmy sprawy dotyczące
harcerstwa, Zlotu, ustalaliśmy daty... Wiem, że jemu bardzo zależało na tym, żeby mieć
kontakt z duchownym, a może w jakiś sposób szczególny ze mną. Ja byłem także bardzo
oddany tej idei, żeby młodzież, która wywodzi się jeszcze z wychowania socjalistycznego
umiała wejść w normalne życie, czego druh Stefan Mirowski bardzo pilnował. We wszystkich
jego planach zawsze było ważne, czy będzie kapłan, czy będzie msza św.. Wiem, że on był z
rodziny bardzo przywiązanej do wiary i myślę, że miał trochę trudności pod tym względem w
minionym okresie. On reprezentował harcerstwo solidne, rzetelne, oparte o zasady. Druha
Mirowskiego także mogłem poznać w jego obcowaniu z harcerzami, często wtedy był wtedy
jeszcze druh Pacławski. Podczas takich spotkań ja wygłaszałem przemówienia... i to spotkanie
z młodzieżą, które było wtedy pionierskie, bo otwierało jakiś model życia harcerzy. Właśnie na
Zlocie Wielkim w Zegrzu, gdzie były poszczególne obozy, a myśmy odwiedzali poszczególne
grupy harcerskie. Ale to, co mi utkwiło w pamięci, to nocna wyprawa do lasów, które są pod
Częstochową. Wjechaliśmy w głęboki las jak się rozpoczęła noc, a więc myślę, że to była
23.00, robiliśmy taki marsz według pewnych reguł harcerskich. Druh szedł razem z tymi
młodymi przez pola, przez lasy, była jesień, więc pola były podorane, więc nie szło się lekko,
ja wtedy też jeszcze mogłem maszerować. Przeszliśmy wtedy kilometry, jak skończyliśmy, to
mogła być czwarta nad ranem. Wtedy oni mieli jeszcze jakiś program, ja wróciłem na rano do
Warszawy, a oni zostali w obozie. To mi utkwiło w pamięci, właśnie ten smak harcerstwa,
który kocha przyrodę, idzie polami, lasami, nie lęka się, śpiewa, zwarty, radosny – takie
harcerstwo reprezentował druh Mirowski.
Pamiętam jedno spotkanie w lesie, wiem, że to było na takich belach ociosanych i było
ognisko, a druh Stefan Mirowski wygłaszał gawędę. Potrafił mówić doskonale, lubił gawędy i
taką gawędę opowiedział wychowawczą. Ja także wtrąciłem się i taką moją gawędę
14
powiedziałem, ale druh Mirowski powiedział taką gawędę, która była wychowawcza. I wtedy
druhny Hrabowskiej powiedziałem: „no, gdyby młodzież zapamiętała choć cząstkę tego, co
druh powiedział, to naprawdę byłoby ukierunkowanie ich wychowania”. A on potrafił ładnie
mówić i dlatego był słuchany bardzo chętnie. Nie tylko dla treści, która była bardzo głęboka,
ale także dla pięknej polszczyzny, którą mówił.
S. JANINA CHMIELIŃSKA
Ślub Stefana Mirowskiego odbył się w naszej Kaplicy Sióstr Urszulanek Serca Jezusa
Konającego w Warszawie, przy ulicy Częstej 1. Było to 1 sierpnia 1944 roku, koło godziny
dziesiątej – jedenastej. Gromadka przyjaciół harcerzy była obecna na tym ślubie w trakcie
którego poszła wiadomość, że mają natychmiast zgłaszać się na swoje punkty do Powstania.
Ślub był w naszej Kaplicy ponieważ ksiądz Zieja, kapelan Szarych Szeregów, tutaj mieszkał,
tutaj się ukrywał i był związany przyjaźnią z druhem Stefanem Mirowskim. Ponadto, mając już
przeżycie takie, że kilka miesięcy wcześniej duża grupa młodzieży została w trakcie ślubu,
zaaresztowana na placu Trzech Krzyży, w kościele św. Aleksandra, bo ktoś zdradził, że tam
jest ślub. Dlatego kaplica taka trochę na uboczu była bezpieczniejsza,
Jeszcze były pewne powiązania rodzinne, ponieważ żona Stefana Mirowskiego, Renia,
była bratanicą naszej siostry Tyszkiewicz, która u nas była w klasztorze. Ja osobiście znałam
podczas okupacji, jeszcze przed wojną rodzinę Tyszkiewiczów, a Reńka chodziła z moją
siostrą do szkoły. Ze Stefanem osobiście bardziej się poznałam w okresie powojennym,
solidarnościowym. Stefan przychodził tu często na mszę Triduum Paschalne, tzn. Wielki
Czwartek, Piątek i Sobota, gdzie brał czynny udział czytając czytania liturgiczne.
HM. ANNA ZAWADZKA
W okresie okupacji Stefan miał do czynienia przede wszystkim z moim bratem.
Natomiast myśmy ze sobą współpracowali przez parę lat dopiero po '89 r. Cała ta decyzja i
rozmowa odbywały się w mieszkaniu Jana Rossmana, który niedawno zmarł. Pytanie było
takie – czy Stefan zgodzi się zostać Przewodniczącym Związku – tego nowego, który ma być
już inny. Stefan się zgodził, tylko pod warunkiem, że ja będę z nim współpracować.
Organizacja w momencie, kiedy myśmy ją obejmowali, była nieprawdopodobnie liczna.
Dopiero ją trzeba było powolutku zmniejszyć, bo w okresie PRL-u to była obowiązkowa
organizacja szkolna. Więc trzeba było to inaczej zorganizować, ale to tak było, że każde z nas
robiło co innego – jedno jechało tu a drugie jechało tam. Trzeba było nawiązywać kontakty ze
wszystkimi środowiskami. Ten kto akurat mógł i miał czas, to wsiadał w samochód i jechał.
Każdy oddzielnie, bo nie było dostatecznej liczby, żebyśmy mogli w kilkoro to razem
organizować. Współpracowała Wanda Czarnota z nami, jako zastępczyni Naczelnika. Ze
Stefanem czasem żeśmy się zgadzali, a czasem nie. Stefan był niesłychanie pracowity, wkładał
w ten interes bardzo dużo czasu, ja też usiłowałam włożyć tyle czasu, ile tylko mogłam.
Patrząc na to dzisiaj, jedna rzecz wyglądała niezupełnie tak, jak bym chciała – to było
to, że Stefan bardzo blisko współpracował z Naczelnikiem ( Ryszard Pacławski, kandydat na
prezesa telewizji, ale a końcu nim nie został ), a może troszeczkę mniej ze mną. Ale to jest tego
rodzaju historia, że przed wojną było harcerstwo męskie i harcerstwo żeńskie, organizacja
harcerzy i organizacja harcerek, całkowicie samodzielna. Ja byłam przyzwyczajona do tego, że
jestem instruktorką Organizacji Harcerek, w okresie okupacji byłam hufcową Śródmieścia w
Warszawie. A Stefan był w Organizacji Harcerzy, więc było wiele tych momentów, w których
niezupełnie żeśmy się zgadzali.
Jedną rzecz ogólną trzeba powiedzieć – Stefan miał pozytywny stosunek do ludzi.
Mogły być różnice zdań, ale to nie znaczyło, że miały być jakieś kłopoty. Wysypał ktoś
„Kamyka” (już nie chcę mówić nazwiska, to są dawne czasy), przy okazji wysypał też
najbliższą współpracownicę „Kamyka” w „Biuletynie informacyjnym” - Marysię Straszewską.
15
U Marysi w mieszkaniu były najrozmaitsze rzeczy, nazwijmy to w ten sposób. Takie, których
być raczej nie powinno. To był taki wyczyn Stefana dosyć specjalny, bo on tam poszedł, do
tego mieszkania Marysi, i te wszystkie rzeczy wyniósł. To się mogło dla niego oczywiście
dosyć nieprzyjemnie skończyć. Szczęśliwie się udało. Jeżeli ktoś mi zadaje pytanie, jaki Stefan
był, no to jest kawałek odpowiedzi na to pytanie: był odważny.
Z kart historii:
26 marca 1943 r. Akcja pod Arsenałem
GENEZA
W nocy 22/23 III 1943 roku, w kamienicy przy Al. Niepodległości 159, Gestapo
aresztowało Jana Bytnara ps. "Rudy" i jego ojca Stanisława.
"Rudy" był dowódcą hufca "Południe" ("SAD") warszawskich Grup Szturmowych.
Było to już drugie aresztowanie wśród kadry dowódczej GS. Kilka dni wcześniej ujęty został
dowódca hufca Praga - "Heniek" (Henryk Ostrowski). Prawdopodobnie przy "Heńku"
gestapowcy znaleźli notes z prymitywnie zaszyfrowanym adresem "Rudego", który
błyskawicznie odczytali. Aresztowanie "Rudego", nie będące przecież pierwszym ciosem
Gestapo w Szare Szeregi, wywołało niezwykłą reakcję. Przyjaciel, a zarazem zwierzchnik
"Rudego" phm. pchor. "Zośka" (Tadeusz Zawadzki), zastępca dowódcy warszawskich GS i
komendant hufca "Centrum", na wiadomość o aresztowaniu "Rudego", która dotarła do niego
już 23 III rano, zareagował podjęciem decyzji odbicia i zarządzeniem alarmu bojowego w
hufcach "Centrum" i "Południe". Równocześnie z trwającymi przygotowaniami do akcji,
"Zośka" nawiązał kontakt ze swymi przełożonymi: najpierw z zastępującym czasowo dowódcę
GS hm. pchor. "Orszą" (Stanisław Broniewski), komendantem Chorągwi Warszawskiej
Szarych Szeregów - a następnie wraz z nim udał się do Naczelnika Szarych Szeregów hm.
"Nowaka" (Florian Marciniak). Przedstawiona przez "Zośkę" koncepcja obicia "Rudego",
chociaż bez precedensu, szaleńcza i oparta jedynie na przypuszczeniu, że aresztowany zostanie
tego samego dnia przewieziony z siedziby Gestapo w al. Szucha na Pawiak, została przyjęta
przez obu zwierzchników, którzy rozpoczęli starania o nawiązanie kontaktu ze sztabem
Kedywu KG AK, któremu GS-y podlegały. "Nowak" udostępnił "Zośce" swojego
wywiadowcę - "Wesołego" (Zygmunt Kaczyński), który jako akwizytor firmy "Wedel" miał
możliwość dotarcia do gmachu Gestapo. Podstawowym problemem jaki stanął teraz przed
"Zośką" było zsynchronizowanie trzech elementów niezbędnych do przeprowadzenia
planu: uzyskanie wiadomości o "Rudym" z Pawiaka i Szucha, zgoda władz Kedywu na
wykonanie odbicia, zakończenie przygotowań do akcji. Już w południe tego samego dnia
"Zośka" i "Orsza" spotkali się z zastępcą dowódcy Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu KG
AK kpt. "Mietkiem" (Mieczysław Kurkowski). Niestety, "Mietek" wobec nieobecności w
Warszawie dowódcy OD Kedywu mjr. "Lipińskiego" (Jan Kiwerski) oświadczył, że sam nie
może wydać zgody na przeprowadzenie akcji. "Zośka" postanowił jednak nie przerywać
przygotowań. Akcję zaplanowano na godzinę 17:30. Do tego czasu "Zośka" miał uzyskać od
"Mietka" decyzję sztabu Kedywu KG.
MEKSYK I
Uderzenie na policyjną "budę" przewożącą więźniów, postanowiono wykonać u zbiegu
Bielańskiej, Długiej i Nalewek w pobliżu Arsenału. Twórcą planu akcji był "Zośka". Jego
koncepcja zakładała zaatakowanie "budy" na łuku zakrętu, gdy wyjeżdżając z Bielańskiej w
Nalewki musiała ona przecinając Długą pokonać dwa zakręty w kształcie litery "S". Na tym
łuku prędkość samochodu była więc najmniejsza i tu "Zośka" postanowił ustawić pierwszy
element grupy "ATAK" - czteroosobową sekcję "BUTELKI" dowodzoną przez "Anodę" (Jan
Rodowicz). Niepokój, czy uda się zatrzymać więźniarkę, wpłynął nie tylko na ostateczny
16
wybór miejsca, lecz także na plan samego uderzenia. Aż cztery przeszkody zdecydowano
umieścić na drodze policyjnej "budy". Gdyby mimo obrzucenia butelkami zapalającymi "buda"
nadal jechała Nalewkami, następnym elementem "ATAKU" miała być trzyosobowa sekcja
"STEN I" dowodzona przez "Maćka" (Maciej Bittner). Sekcja ta stojąca po tej samej stronie
Nalewek miała za zadanie ostrzelać szoferkę samochodu z pistoletu maszynowego prawie
prostopadle do osi jazdy - tak, aby pociski przeszywając szoferkę na wylot nie grzęzły we
wnętrzu więźniarki i nie raziły więźniów. Kolejną sekcją stojącą w głębi Nalewek była także
trzyosobowa sekcja "STEN II" dowodzona przez "Słonia" (Jerzy Gawin). Sekcja uzbrojona w
jeden pm Sten (cały oddział posiadał jedynie dwa Steny) i broń krótką miała zadanie
bezwzględniejsze: zatrzymać budę za wszelką cenę! Sten miał bić pod kątem 45ş do osi jazdy,
a więc na skos w szybę szoferki, ryzykując już straty, jakie musieliby ponieść więźniowie.
Ostatnią zaporą miała być również trzyosobowa sekcja "GRANATY" dowodzona przez
"Alka" (Aleksy Dawidowski). Jej zadaniem było rozbicie motoru samochodu czterema
posiadanymi granatami. Dodatkowym zadaniem tej sekcji miała być osłona akcji od strony
Nalewki - Getto.
Obok grupy "ATAK" w skład oddziału wchodziła jeszcze druga, trzynastoosobowa grupa
dowodzona przez phm. "Giewonta" (Władysław Cieplak) - "UBEZPIECZENIE". Jej
zadaniem było niedopuszczenie do terenu walki przypadkowych sił wroga. Grupa składała się
z sekcji: "STARE MIASTO" dowodzonej przez "Katodę" (Józef Saski), "GETTO"
dowodzonej przez "Felka" (Feliks Pendelski) i ubezpieczenia wozu, którym miano ewakuować
"Rudego" - "Jurek TK" (Jerzy Pepłowski) i "Gruby" (Andrzej Zawadowski). Od południa
ubezpieczeniem miała zająć się sekcja "SYGNALIZACJA" dowodzona przez "Kubę" (
Konrad Okolski ). Po zasygnalizowaniu zbliżania się więźniarki sekcja ta miała cofnąć się i
stanowić ubezpieczenie "PLAC TEATRALNY". W pierwszej wersji planowano ewakuować
"Rudego" dorożką obstawioną przez "Grubego". GS-y nie posiadały samochodów - jeszcze nie
nauczyły się ich zdobywać. "Jeremi" (Jerzy Zborowski) prowadził negocjacje w sprawie
zakupu jakiejś starej "dekawki", lecz kasa GS była pusta i zakup wozu nastąpił dopiero dzień
przed akcją - 25 III 1943 r. Tak przygotowany zespół 23 III 1943 r. po godzinie 17:00 zajął
stanowiska w pobliżu Arsenału. Tuż przed przyjazdem więziennej "budy" na miejscu przyszłej
akcji zjawił się kpt. "Mietek". Niestety - nie udało mu się nawiązać kontaktu z mjr.
"Lipińskim", który przebywał poza Warszawą. "Zośka" wiedząc, że za kilka minut z
Bielańskiej nadjedzie więźniarka z "Rudym" nakazał zwinięcie akcji. Chłopcy odchodzą. Na
skrzyżowaniu Długiej i Bielańskiej pozostają tylko "Zośka", "Giewont" i "Orsza". Po kilku
minutach obok nich przejeżdża policyjna "buda". "Zośka" bezsilnie zaciska dłoń na
pistolecie... "Mam pełne przeświadczenie, że byłem świadkiem najwyższego misterium pojęcia
17
karności..." - tak po latach relacjonował te chwile "Orsza". Następnego dnia również nie doszło
do uderzenia - ciągle nie było mjr. "Lipińskiego". Jednak cały oddział nie przerywał
przygotowań do akcji. W tym czasie na Szucha "Rudy" przechodził bestialskie tortury.
Gestapowcy wiedzieli kogo mają. Śpieszyli się. Za wszelką cenę chcieli wydobyć z Bytnara
informacje o jego kolegach, o Szarych Szeregach. Swoim milczeniem doprowadzał ich do
wściekłości. Bili go do chwil, w których tracił przytomność. Cucono go wodą i bicie
rozpoczynano od nowa. Buciorami zmiażdżono mu na kamiennej podłodze dłonie, na głowie
złamano gruby, drewniany kij! Już z pierwszego przesłuchania na Pawiak wywieziono go na
noszach. Po drugim przesłuchaniu nie mógł rozpoznać go ojciec - również trzymany na
Pawiaku. "Zośka" jakimś szóstym zmysłem wyczuwał, że jego przyjaciel ginie. Wiedział, że
trzeba go wyrwać z gestapowskich rąk. Ucieczką przed dręczącymi go myślami była ogromna
praca jaką wykonał przygotowując akcję.
MEKSYK II – uderzenie
26 III 1943r. pomimo, że nadal nie było formalnej zgody z Kedywu, cały zespół o godz. 17:00
ponownie zajął stanowiska na skrzyżowaniu Długiej i Bielańskiej. Mjr "Lipiński" tego dnia
miał powrócić do Warszawy. "Jeremi" na Długą przyjechał "dekawką" zastępując "Grubego"
siedzącego przy pierwszym wystawieniu w dorożce. W tym samym czasie, na odległym pl.
Trzech Krzyży przed Instytutem Głuchoniemych i Ociemniałych, Naczelnik Szarych Szeregów
"Nowak" spotkał się z mjr. "Lipińskim". Nie było już czasu na dyskutowanie o szansach i
celowości akcji. Chodziło o sekundy. Decyzja zapadła podczas łączenia się telefonicznego w
pobliskiej aptece. Argumentem "Nowaka" było zapewne spojrzenie i mocny uścisk dłoni.
Odpowiedzią "Lipińskiego" był jeden wyraz: "Trzaskać!". Po chwili wiadomość telefonicznie
dotarła do czekającego na Bielańskiej "Zośki". Zostały już tylko minuty. Kolejny zaszyfrowany
telefon informował, że w transporcie, który właśnie wyruszył z dziedzińca Gestapo jest "Rudy"
- to z dyżurki Gestapo dzwonił "Wesoły". Umówionym znakiem "Zośka" - dowódca grupy
"ATAK" - dał swoim ludziom sygnał pełnej gotowości. Oddajmy głos dowódcy akcji "Orszy":
„G 17:20 i 17:30”
Dwukrotnie przejeżdża przez nasz plac motocykl Schutzpolizei z trzema policjantami w
hełmach i rkm. Pełniący na samym placu służbę policjant ["granatowy"] zajmuje punkt "I".
szkic dołączony do poakcyjnego raportu "Orszy
"
G. 17:30
Sygnał gwizdkiem. Sygnał powtarza mój przyboczny ["Giewont"]. D-ca ataku podbiega do
policjanta "I", wzywa go do oddania broni. Policjant cofa się na jezdnię i dobywa broni. D-ca
ataku strzela doń. Po dwu strzałach policjant ranny pada. D-cy ataku zacinają się oba
pistolety i nie może wykończyć policjanta. W tym czasie auto zdezorientowane strzałami
wchodzi w pozycję "II". Jednocześnie d-ca sekcji granaty likwiduje idącego Nalewkami w
towarzystwie kobiety oficera SS "III". Gdy auto weszło w pozycję "II", sekcja butelki rzuca
18
butelki w szybę szoferki, wybiegłszy na jezdnię. Szoferka staje w płomieniach, auto powoli
przejeżdża w pozycję "IV". Z szoferki wypada płonący Niemiec "V", drugi wypadł na jezdnię
"VI". Sekcja butelki oddaje strzały do tyłu wozu. Wóz toczy się dalej. Siedzący z tyłu
gestapowcy dobywają broń i zaczynają strzelać. Wóz stacza się w pozycję "VII". Siedzący z tyłu
gestapowiec "VIII" zostaje zabity przez jednego z sekcji butelki. Drugi ostrzeliwuje się bardzo
mocno. Jeden z sekcji butelki stwierdził po akcji przestrzelenie oraz wgniecenie od kuli portfelu
na piersi, a trzecia kula drasnęła go wszyję). Cały atak grupuje się w rejonie "IX".
Przebiegającego przez jezdnię członka sekcji Sten I Tadzia II (inny ps. "Buzdygana") rani w
brzuch i nogę leżący na ziemi policjant. Tadzio II pada na miejscu "X". Sten oddaje serię do
Niemca "V", który mimo płonącego munduru sięga po broń. Niemiec zostaje zabity. Następuje
ostra wymiana strzałów grupy ataku z pozycji "IX" z siedzącym z tyłu wozu gestapowcem (wóz
stacza się do pozycji "XI") oraz z żandarmami z getta "XII". W tym czasie plac pustoszeje
zupełnie. Przemyka się na rowerze żołnierz niemiecki oraz zdobytą bronią przejeżdża wojskowe
osobowe auto niemieckie, nie ingerując zupełnie w akcję. Tłumy pierzchają, proszą mnie o
wskazówki, co mają robić. Spycham je w boczną ulicę. Wymiana strzałów trwa. Auto bardzo
powoli toczy się w kierunku getta. Atak nie może oderwać się od filarów (rejon "IX"). Za
jednym z filarów kryje się granatowy przodownik, który zostaje raniony przez jednego z ataku
"XIII". Granatowy policjant "I" leżąc strzela w moją stronę. Dobiega ktoś z ubezpieczenia Stare Miasto i powtórnie rani. Grupuję wszystkie ubezpieczenia w moim rejonie "XIV".
Jesteśmy podzieleni na dwie grupy w rejonach "IX" i "XIV".
G. 17:35
Auto zatrzymuje się w pozycji "XV". Atak odrywa się od filarów, poprzez ruiny wśród strzałów
dochodzi do auta. Gestapowiec ostatni, ranny, wyskakuje i ucieka za auto. Wybiegają
więźniowie w kierunku "XVI". Jednocześnie wsadzamy do naszego auta Tadzia II oraz
zatrzymujemy w rejonie "XIV" drugie auto cywilne, terroryzując załogę. Atak cofa się, unosząc
Rudego oraz ciągnąc ranną kobietę spośród więźniów. Kobietę ładujemy do zdobytego auta.
Rudy zostaje załadowany do naszego auta w miejscu "XVII". Przy szoferze siada d-ca ataku i
odjeżdża w kierunku Stare Miasto. Za nim auto z ranną kobietą. Gwizdek ściąga wszystkich w
rejon "XIV" i "XVII". Polecam odbiegać w kierunku "XVIII". Powtórnym głośnym gwizdkiem
ściągam resztę. Odchodzę w ostatniej grupie. Na końcu biegnie przyboczny. Ulica zupełnie
pusta. Za nami nie ma już nikogo. Nagle przed nami padają strzały. To z bramy Arbeitsamtu
XIX kilku Niemców ostrzeliwuje nas. Zostaje ranny d-ca sekcji granaty - Glizda [inny ps.
"Alka"]. "XX", Anoda zabija Niemca mierzącego powtórnie do Glizdy. Glizda z pozycji leżącej
rzuca granat do bramy i kończy opór. Ludzie cofają się ponownie na mnie. Każę im biec w dym
od granatu. Zatrzymujemy trzecie auto, wsadzamy Glizdę, siada nasz człowiek i odjeżdża,
biegniemy dalej. Chowamy broń.
G 17:45
Dobiegamy do rogu Miodowej, trafiamy na panikę, dwu granatowych odwraca się do nas
plecami. Nasze trzecie auto mija opancerzona ciężarówka wojskowa, staje w poprzek ulicy i
dwóch wybiegających z niej żołnierzy kieruje się do naszego auta. Ranny Glizda otwiera drzwi
samochodu i rzuca granat. Dwaj Niemcy, prawdopodobnie ranni, zostają na ulicy, a
ciężarówka ucieka. Skręcam ludzi w Miodową. Każę się rozproszyć na dwie strony ulicy i
dopytywać się: "co się tam stało?" Oddział wsiąka w tłum. Zestawienie: w akcji brało udział
1+25 ludzi. Straty własne: jeden aresztowany, dwu ciężko rannych, którzy później zmarli w
szpitalu. Straty nieprzyjaciela: 6 zabitych, w tym jeden cywil, rannych jeden z załogi auta i dwu
w bramie Arbeitsamtu, prawdopodobnie również dwu żołnierzy z załogi ciężarówki, poza tym
zostało rannych dwu granatowych. Uwolniono dwu ludzi własnych oraz 23 więźniów
politycznych, w tym 6 kobiet. Z tego należy uważać za straconych powtórnie aresztowanego
mężczyznę i ranioną kobietę. Zniszczono jedną ciężarówkę nieprzyjaciela, zdobyto dwa auta, z
tego jedno potem porzucono, oraz zdobyto dwa waltery".
19
Tyle raport "Orszy". Jego meldunek napisany kilka dni po akcji i oparty o świeże
relacje wszystkich uczestników zawiera jednak kilka błędów, które dopiero po wojnie sam
"Orsza" zweryfikował. W wyniku akcji uwolniono 21, a nie jak stwierdza raport 25 osób
(poznano nazwiska 19 osób). Ten sam błąd występuje również na tablicy pamiątkowej
wmurowanej po wojnie w ścianę Arsenału. Wśród uwolnionych znalazł się także "Heniek" hufcowy Hufca Praga. Błędna jest także liczebność grupy podana przez dowódcę akcji. Nie
uwzględnił on dwóch ludzi, którzy dołączyli do oddziału tuż przed samą akcją. Byli to "Bolec"
(Tadeusz Hojko) i "Kopeć" (Stanisław Jastrzębski). To właśnie butelka rzucona przez "Bolca"
jako jedyna trafiła w szoferkę zapalając siedzących w niej SS-manów. Już w czasie odwrotu
grupy ul. Długą, "Kopeć" kilkoma strzałami powalił SA-mana, który mierzył z broni do
"Anody" - tej sekwencji w raporcie "Orszy" nie ma. Faktyczne straty niemieckie poniesione w
akcji różnią się od tych podanych w raporcie. Wśród zabitych byli dwaj gestapowcy z eskorty
samochodu: SS-Rottenführer Emil Hamm i SS-Rottenführer Schwarzmann; dwu następnych
(uznanych za zabitych) w rzeczywistości odniosło ciężkie rany: SS-Unterscharführer Alfred
Habicht i szofer (N.N). Do tych dwu zabitych dołączyć należy oficera SS zastrzelonego na
Nalewkach przez "Alka" oraz cywila zastrzelonego przez "Anodę" na Długiej. Liczba rannych
po stronie niemieckiej wynosi 9 funkcjonariuszy - choć i to nigdy nie zostało w 100%
potwierdzone. Straty po stronie polskiej to: zmarli w wyniku ran "Alek" i "Buzdygan" oraz
"Hubert" (Hubert Lenk), zatrzymany jeszcze w czasie trwania strzelaniny przez właściciela
pobliskiej restauracji. Volksdeutsch Ernst Sommer tuż po przybyciu na miejsce akcji
zaalarmowanej ekipy Gestapo oddał "Huberta" w ich ręce. 7 V 1943 r. "Hubert", po ciężkim
śledztwie został rozstrzelany w ruinach getta.
30 III 1943 (w dniu śmierci "Alka") zmarł "Rudy"...
Listę polskich strat zamyka jedna z więźniarek zabita w trakcie strzelaniny. Była to
Helena Siemieńska - ciotka "Zośki". Inna więźniarka - raniona w nogę Maria Schiffers sama
oddała się w ręce Gestapo. Po krótkim pobycie w szpitalu, gdzie otoczono ją wyjątkowo
troskliwą opieką, nagle została rozstrzelana jako... agentka Intelligence Service. Tyle suchych
faktów. A jak po latach opisał moment uwolnienia więźniów "Orsza"? Jeszcze raz oddajmy mu
głos... "Niezapomniany widok - ta biegnąca na skos przez jezdnię gromadka uwolnionych. Fala
radości ogarnia członków oddziału. Cały czas nastawieni byli na uwolnienie "Rudego". Tylko
jego. O innych, przy tej okazji uwolnionych - trzeba się przyznać - nie myśleli dotąd. Teraz ten
widok uwolnionych to jakby wielka niespodzianka, wielki prezent od nareszcie łaskawego
losu... Gromadka uwolnionych biegnie po zupełnie pustej ulicy. Dopiero w tej chwili można
spostrzec, jak bardzo zmieniła się sceneria. Wokół jest pusto. (...) Jeszcze trwa chwila
szczęścia, jakie sprawił widok gromadki uwolnionych, a już słychać radosne, podniecone głosy
- Jest "Rudy"! Jest! - Dekawka wstecznym biegiem podjeżdża do więźniarki. Koledzy
ramionami podpierają "Rudego". W jego szeroko otwartych, dużych, niebieskich oczach jakby
cień uśmiechu. Lecz wygląda strasznie (...) Szybko, szybko. Obok kierowcy - "Jeremiego" siada "Zośka". Dekawka rusza, później dopiero słychać trzaśnięcie zamykanych drzwiczek.
"Zośka" natychmiast zmienia magazynki w pistoletach"
PO AKCJI
Konsekwencją akcji pod Arsenałem były kolejne uderzenia warszawskich GS-ów. Tym razem
celem ataku byli gestapowcy przesłuchujący "Heńka" i "Rudego".
- 6 V 1943r. zespół pod dowództwem "Zośki" przeprowadził akcję SCHULTZ - był to zamach
na SS-Oberscharführera Herberta Schultza, funkcjonariusza Gestapo, który w pokoju 228 przy
al. Szucha przesłuchiwał "Rudego". Planowano obezwładnienie gestapowca i przewiezienie go
do Lasów Kabackich w celu wydobycia z niego informacji na temat wiedzy Gestapo o Szarych
Szeregach, Schultz właśnie tym pionem polskiej konspiracji się zajmował. Jednak ten plan się
nie powiódł; zaatakowany przez "Maćka", Schultz rzucił się do ucieczki w kierunku swojego
domu. Padł dopiero po dziewiątym trafieniu przed swoją bramą przy ul. Mokotowskiej 3.
20
- 22 V 1943r. wykonano kolejne uderzenie: LANGE. Tym razem kule dosięgły kolejnego
oprawcę "Rudego"- również funkcjonariusza z pokoju 228. SS-Rottenführer Ewald Lange
cieszył się życiem dwa tygodnie dłużej niż Schultz. Padł na rogu pl. Trzech Krzyży i Wiejskiej
zastrzelony przez "Dzika" - Jerzego Zapadko. W tym samym czasie "Miki-Sem", kierowca
wozu, którym miał nastąpić odskok zastrzelił interweniującego SS-mana. Akcja odbyła się bez
strat własnych.
- 18 VII 1943r. na stacji w Józefowie pod Otwockiem żołnierze oddziału "OSJAN" Kedywu
KG zastrzelili Ernsta Sommera - volksdeutscha, który doprowadził do zatrzymania w czasie
akcji pod Arsenałem "Huberta". To było ostatnie wystąpienie związane z uderzeniem na ul.
Długiej.
(źródło: Internet )
21
Kalendarium – „Z Nowej...”
4 lutego 2013 r. – spotkanie hm. Mariana Łaty i hm. Pauliny Lew z Komendantem Chorągwi
Wielkopolskiej oraz komendantką Szkoły Wodzów w sprawie współpracy w kształceniu kadry
instruktorskiej.
6-7 lutego 2013 r. – wizyta hm. Mariana Łaty i przedstawiciela KRCh w Czarnej Górnej i
Krakowie. Wizyta dotyczyła planów inwestycyjnych w Bazie Obozowej w Czarnej Górnej.
11 lutego 2013 r. – posiedzenie Komendy Chorągwi.
13 lutego 2013 r. – spotkanie hm. Mariana Łaty i hm. Krzysztofa Kołodziejczyka z P. Ewą
Nowak z Firmy Unilever w sprawie realizacji na terenie Chorągwi podpisanego przez GK ZHP
i firmę Unilever porozumienia o współpracy.
14 lutego 2013 r. – spotkanie hm. Mariana Łaty z Panem Januszem Perdutą rzecznikiem
Wojewody Dolnośląskiego w sprawie realizacji porozumienie o współpracy dotyczącej
kampanii informacyjnej o cyfryzacji telewizji naziemnej podpisanego przez ZGP i MAiC
16 lutego 2013 r. – w Sali Rycerskiej Klubu 4 RBL we Wrocławiu odbyła się zbiórka
komendantów hufców
- w Sali Kinowej Klubu 4 RBL we Wrocławiu odbyła się uroczystość z
okazji DMB na którą zaproszono przedstawicieli władz wojewódzkich członków DRPH,
seniorów harcerstwa oraz komendantów hufców..
22 lutego 2013 r. – wywiadu dla Polskiego Radia udzielił hm. Krzysztof Kołodziejczyk.
Mówił o historii Dnia Myśli Braterskiej, współczesności Dolnośląskiego Harcerstwa oraz
pracy gromad zuchowych.
23 lutego 2013 r. – w Katedrze Polowej WP odbyła się msza św. w intencji bł. ks. phm.
Stefana Wincentego Frelichowskiego – Patrona Harcerstwa Polskiego. W koncelebrze, której
przewodniczył bp Józef Guzek , Biskup Polowy WP, delegat KEP ds. duszpasterstwa harcerzy
uczestniczył Kapelan Chorągwi Dolnośląskiej ks. Pwd. Rafał Kasprzak.
27 lutego 2013 r. – spotkanie ze Skarbnikiem Miasta Wrocławia na temat wsparcia
finansowego działalności programowej Chorągwi
- posiedzenie ChKSI
28 lutego 2013 r. – spotkanie hm. Mariana Łaty z Burmistrzem Jawora na temat działalności
Hufca Jawor.
22

Podobne dokumenty