marzec - Chorągiew Dolnośląska ZHP
Transkrypt
marzec - Chorągiew Dolnośląska ZHP
Biuletyn Komendy Chorągwi Dolnośląskiej ZHP dla Hufców marzec 2013 1 Zuchy ! Harcerki i harcerze ! Instruktorki i Instruktorzy ! Drodzy Przyjaciele ! Na zbliżające się Święta Wielkanocne, Życzymy, aby te Święta były okazją do spotkania z najbliższymi, czasem budowania prawdziwej wspólnoty i czasem prawdziwej radości wypływającej z serca. Niech Zmartwychwstały Chrystus oświeca drogi codziennego życia, obdarza błogosławieństwem i pomaga życie czynić szczęśliwym. Wesołych i ciepłych świąt życzy Komenda Dolnośląskiej Chorągwi ZHP 2 Rozkazy komendanta chorągwi Związek Harcerstwa Polskiego Komendant Chorągwi Dolnośląskiej im. hm. Stefana Mirowskiego Wrocław, 12 lutego 2013 r. Rozkaz L. 3/2013 Wyjątki z rozkazu Naczelnika ZHP L. 1./2013 z dnia 31 stycznia 2013 r. 3. Główna Kwatera ZHP 3.1. Zwolnienia 3.1.4. Zwalniam z funkcji szefowej Zespołu ds. współpracy z harcerstwem polskim za granicą hm. Katarzynę SOBIESZCZAŃSKĄ – Chorągiew Dolnośląska. 11. Odznaczenia, pochwały i wyróżnienia 11.1. Serdecznie dziękuję i udzielam pochwały za przygotowanie i przeprowadzenie kursów Nieprzetartego Szlaku I i II stopnia oraz Kursu Kadry Kształcącej „Zyngra 2012”, Druhnom i Druhom: … - hm. Tomaszowi ANTOSIAKOWI - Chorągiew Dolnośląska, 11.2. Serdecznie dziękuję i udzielam pochwały za dbałość i starania, aby Betlejemskie Światło Pokoju 2012 dotarło do wszystkich instytucji i urzędów w Warszawie, Druhnom i Druhom: … - phm. Sławomirowi BERNASIOWI – Chorągiew Dolnośląska. 1. Zarządzenia i informacje 1.2. Informacje 1.2.1. Powołuję Zespół Harcerski „Liminis” z Kamiennej Góry na Zespół Reprezentacyjny Chorągwi Dolnośląskiej. 2. Hufce 2.1. Rozwiązania i powołania 2.1.1. Z dniem 11 lutego 2013 r. rozwiązuję Hufiec ZHP w Miliczu jednocześnie informuję, że z dniem rozwiązania wygasają mandaty członków wszystkich władz statutowych hufca a jednostki i członkowie otrzymują przydział do Hufca ZHP Powiatu Trzebnickiego. 2.1.2. Z dniem 11 lutego 2013 r. powołuję Milicki Związek Drużyn w składzie: - Szczep Harcerski im. Janusza Korczaka: 9 MDH „Wawer”, 8 MGDH „Albatros”, 23 SDSH „Meksyk II”, 4 GZ „Wędrowcy” - Cieszkowski Środowiskowy Szczep: 7 GZ „Orły”, 2 DH „Sokoły”, 22 MDH „Gryf”, Harcerski Specjalnościowy Klub Wspinaczkowy, Krąg Instruktorski „Źródło”. 2.1.3. Mianuję komendę Milickiego Związku Drużyn w składzie: - pwd. Hanna Grobelna – komendantka - pwd. Marcin Broda – członek komendy - pwd. Jakub Konieczny - członek komendy - phm. Leszek Półrolniczak – członek komendy. 3. Chorągiew 3.4. Mianowania na funkcje 3.4.1. Powołuję phm. Leszka Półrolniczaka na pełnomocnika ds. likwidacji b. Hufca ZHP Milicz. 13. Odznaczenia, pochwały, wyróżnienia. 13.1. Odznaczenia. 3 13.1.1. Srebrną Odznakę Przyjaciół Harcerstwa otrzymuje podinsp. Henryk Tonderys z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu 13.1.2. Honorową Odznakę Dolnośląskiej Chorągwi ZHP otrzymują: - pwd. Jędrzej Kowalewski – Hufiec ZHP Świdnica - hm. Barbara Koza – Hufiec Karkonoski ZHP. Czuwaj! (-) hm. Marian Łata *** Związek Harcerstwa Polskiego Komendant Chorągwi Dolnośląskiej im. hm. Stefana Mirowskiego Wrocław, 28 lutego 2013 r. Rozkaz L. 4/2013 13. Odznaczenia, pochwały, wyróżnienia. 13.1. Odznaczenia. 13.1.1. Honorową Odznakę Dolnośląskiej Chorągwi ZHP otrzymują: - Pan Edward Bień – Sekretarz Rady Krajowej Środowiska Żołnierz y Polskich Oddziałów Samoobrony z Kresów Południowo – Wschodnich, Prezes Stowarzyszenia Kresowian w Dzierżoniowie - Pan Janusz Szpot – Wójt Gminy Łagiewniki. Czuwaj! (-) hm. Marian Łata Wyciąg z protokołu z posiedzenia Komendy Chorągwi odbytego w dniu 11 lutego 2013 r. W dniu 11 lutego br. odbyło się posiedzenie Komendy Chorągwi, na którym: 1. Spotkano się z kierownikami referatów metodycznych. 2. Przedyskutowano sprawę współpracy w zakresie kształcenia z Chorągwią Wielkopolską, 3. Przyjęto plan pracy chorągwi wraz z harmonogramem oraz plan kształcenia 4. Przyjęto założenia organizacyjno – programowe Wyprawy Polarnej Zuchów. 5. Omówiono najbliższe przedsięwzięcie programowe – DMB. 6. Przyjęto informację na temat Planu operacyjnego Chorągwi Dolnośląskiej. 7. Omówiono sprawę stanów liczebnych hufców i sytuacje hufców niespełniających kryteriów. 8. Omówiono sytuację w Hufcu Milicz po Zjeździe Nadzwyczajnym. 9. Omówiono zamknięcie roku i przygotowania do bilansu Chorągwi ( nierozliczone zaliczki i rozliczenia w hufcach). 10. Omówiono sytuacje w Hufca Wałbrzych w zakresie rozliczeń finansowych. 11. Omówiono planowane prace modernizacyjne w bazie w Czarnej Górnej. 12. Dyskutowano na temat rozszerzenia współpracy zagranicznej. 4 Uchwały komendy chorągwi Uchwała nr 1/2013 z dnia 11 lutego 2013 roku Komendy Chorągwi Dolnośląskiej ZHP w sprawie przyjęcia planu pracy chorągwi i planu kształcenia Na podstawie § 60 pkt 2 ppkt 3 Statutu ZHP uchwala co następuje: 1. Przyjmuje się Plan pracy Chorągwi Dolnośląskiej i Plan kształcenia. 2. Plan pracy Chorągwi i Plan kształcenia stanowią załącznik do niniejszej uchwały. 3. Uchwała wchodzi z dniem uchwalenia. Uchwała nr 2/2013 z dnia 11 lutego 2013 roku Komendy Chorągwi Dolnośląskiej ZHP w sprawie rozwiązania Hufca ZHP Milicz Na podstawie § 33 pkt 5 Statutu ZHP i Uchwały GK ZHP nr 41/2006 z dnia 10.10.2006 roku w sprawie zasad tworzenia i działania hufca rozdział V, ust. 31, pkt 2 uchwala co następuje: 1. Na wniosek środowiska instruktorskiego wyrażony w formie uchwały Zjazdu Nadzwyczajnego Hufca ZHP Milicz rozwiązuje się Hufiec ZHP Milicz. 2. W miejsce rozwiązanego Hufca ZHP Milicz powołuje się Milicki Związek Drużyn. 3. Zmienia się przydział służbowy członkom oraz przynależność jednostek organizacyjnych do Hufca ZHP Powiatu Trzebnickiego. 4. Wszelkie zobowiązania Hufca ZHP w Miliczu zostaną zaspokojone z dotychczasowego majątku hufca. 5. Niezbędne do funkcjonowania Milickiego Związku Drużyn składniki majątkowe zostaną wydzielone i przekazane protokolarnie do Hufca ZHP Powiatu Trzebnickiego. 6. Powołuje się phm. Leszka Półrolniczaka na funkcję pełnomocnika do spraw likwidacji Hufca ZHP Milicz. 7. Uchwała wchodzi z dniem uchwalenia. Inwentaryzacje sprzętu i środków trwałych złożone w Komendzie Chorągwi - Wyznaczony termin 15 stycznia 2013 r. Nie złożyły Hufce: Legnica, Wałbrzych, Wrocław. Budżety hufców na 2013 r. Wyznaczony termin 15 stycznia 2013 r. Budżety na 2013 r. nie złożyły następujące Hufce: Bolesławiec, Ziemi Dzierżoniowskiej, Jawor, Karkonoski, Kłodzko, Legnica, Lubań, Łagiewniki, Oleśnica, Oława, Polkowice, Syców, Środa Śląska ( uspr. ), Świdnica, Wałbrzych, Wrocław, Złotoryja, Żórawina. Przyjęcie budżetu przez hufce obowiązuje nadal ! 5 Wykonanie uchwały XXXVII Zjazdu ZHP Następujące Hufce nie wykonały „Uchwały XXXVII Zjazdu Nadzwyczajnego ZHP z dnia 4 grudnia 2011 r. w sprawie przyjęcia i trybu wprowadzenia „Strategii rozwoju ZHP na lata 2012-2017”: Bolesławiec, Jawor, Karkonoski, Legnica, Lubań, Łagiewniki, Polkowice, Syców, Środa Śląska ( uspr. ), Wałbrzych, Wrocław, Złotoryja. Przyjęcie „Planu operacyjnego” przez Hufce obowiązuje nadal ! Polecenia 1. Do dnia 5 marca należy przekazać na konto KCh pochodne od wynagrodzeń za miesiąc luty. 1. Do dnia 10 marca należy złożyć raport komendanta za miesiąc luty. 2. Do dnia 10 marca należy przekazać pracownicze listy obecności za luty. 3. Do dnia 10 marca należy złożyć sprawozdanie finansowe za luty. 4. Do dnia 10 marca należy przekazać rejestr sprzedaży VAT sporządzony za miesiąc luty na podstawie wystawionych faktur. 5. Rozliczenia zimowisk w ciągu 14 dni od zakończenia. 6. Do 10 marca należy dostarczy do KCh „Raport Komendanta Hufca” za miesiąc luty. 7. Protokoły z posiedzeń Komend Hufców dostarczać należy na bieżąco. Uwaga! Konkurs na Komendanta Bazy w Czarnej Komenda Chorągwi Dolnośląskiej ogłasza konkurs na Komendanta Bazy Harcerskiej w Czarnej. Wymagania: -minimum stopień podharcmistrza -uprawnienia kierownika placówek wypoczynku -prawo jazdy -doświadczenie w organizacji Harcerskiej Akcji Letniej Zgłoszenie do 31.03.2013 r. – CV ze szczegółowym opisem wymagań należy wysyłać na adres e-mail: chorą[email protected] Proponujemy zatrudnienie na umowę zlecenie od kwietnia 2013 r. do końca września 2013 r., istnieje możliwość zatrudnienie stałego na umowę o pracę w zależności od wyników finansowych Bazy. 6 Przedsięwzięcia programowe 1 marca 2013 r. - Dzień Myśli Braterskiej Drużyn Nieprzetartego Szlaku 2 marca 2013 r. - Polarna Wyprawa Zuchów 8 - 10 marca 2013 r. - Dolnośląska Ofensywa Zuchowa – „Warsztaty kolonijne” 15 - 17 marca 2013 r. - III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Harcerskiej i Turystycznej „Bumerang” 15 – 17 marca 2013 r. - XXVIII Harcerski Rajd „Marzanna 2013” 23 marca 2013 r. - Festiwal Piosenki „Kotla”. Kartki z kalendarza 1 marca – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych 8 marca – Międzynarodowy Dzień Kobiet 14 marca – rocznica urodzin hm. Stefana Mirowskiego 15 marca – rocznica śmierci Aleksandra Kamińskiego 20 marca – początek astronomicznej wiosny 24 marca – Niedziela Palmowa 26 marca – rocznica Akcji pod Arsenałem 28-30 marca – Triduum Paschalne 31 marca – Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego - Wielkanoc Harcerska Akcja Letnia 2013 Opinia prawna dot. odpowiedzialności ZHP za przedmioty wartościowe uczestników wypoczynku HAL Zakresem niniejszej opinii prawnej jest odpowiedzialność ZHP jako organizatora obozów harcerskich ujęta w Karcie Kwalifikacyjnej (umowie) uczestnika wypoczynku HAL, zawieranej z rodzicami/opiekunami uczestników obozów za przedmioty wartościowe będące własnością uczestników obozów. Regulacje w tym zakresie jako ogólne warunki uczestnictwa w imprezach turystycznych zawarte są w art. 385¹ oraz art. 385³ kodeksu cywilnego z uwzględnieniem klauzul dot. wzorców umowy uznawanych za niedozwolone. ZHP nie prowadzi usług turystycznych i nie prowadzi działalności opartej na przepisach dotyczących usług turystycznych, nie mniej jednak w ramach tzw. umów o usługi turystyczne istnieją także tzw. umowy mieszane - i ZHP zmuszone jest do stosowania zasad wynikających przepisów w tym zakresie, co oznacza, że ZHP jako organizator również ponosi odpowiedzialność za wartościowe przedmioty zabrane na obóz przez uczestników tych obozów. Powyższe oznacza, 7 że ZHP jako organizator również ponosi odpowiedzialność za wartościowe przedmioty zabrane na obóz przez uczestników tych obozów. Jednakże ZHP - jako organizator obozów może ograniczyć ciężar swojej odpowiedzialności poprzez zawarcie w Karcie Kwalifikacyjnej stosownej klauzuli oraz poinformować uczestników obozu i ich rodziców/opiekunów, że przyjmuje na siebie odpowiedzialność tylko za wartościowe przedmioty uprzednio zdeponowane u Organizatora obozu i przechowywane na okres obozu w „depozycie”. Wyłączenie lub ograniczenie odpowiedzialności za rzeczy przywiezione na obóz nie mają skutku prawnego, gdyż roszczenie o naprawienie szkody powstaje z chwilą wyrządzenia szkody na mieniu uczestnika obozu. Dlatego też wyczerpujące informacje o konieczności poinformowania organizatora o posiadaniu przedmiotów wartościowych oraz o możliwości skorzystania zdeponowania ich u organizatora na czas trwania obozu musi być umieszczona na Karcie Kwalifikacyjnej uczestnika wypoczynku HAL a także podana do wiadomości w innych informatorach na temat organizacji wypoczynku dla dzieci i młodzieży. Radca prawny Monika Sinko Naliczenie składek członkowskich na rok 2013 HUFIEC Bierutów Bolesławiec Bystrzyca Kł. Długołęka Dzierżoniów Głogów Jawor Karkonoski Kąty Wrocł. Kłodzko Legnica Lubań Stan Stan NS Do zebrania ogółem bez NS wg zgłoszenia W tym do Do KCH Do KCH Do KCH KCh i GK do 25.03 do 25.06 do 25.09 ZHP Do KCH do 25.12 151 151 0 7248,00 4348,80 1087,20 1087,20 1087,20 1087,20 327 327 0 15696,00 9417,60 2354,40 2354,40 2354,40 2354,40 89 89 0 4272,00 2563,20 640,80 640,80 640,80 640,80 119 119 0 5712,00 3427,20 856,80 856,80 856,80 856,80 137 122 15 5856,00 3513,60 878,40 878,40 878,40 878,40 300 300 0 14400,00 8640,00 2160,00 2160,00 2160,00 2160,00 148 138 10 6624,00 3974,40 993,60 993,60 993,60 346 331 15 15888,00 9532,80 2383,20 2383,20 2383,20 2383,20 200 138 62 6624,00 3974,40 993,60 993,60 993,60 993,60 105 105 0 5040,00 3024,00 756,00 756,00 756,00 756,00 312 265 47 12720,00 7632,00 1908,00 1908,00 1908,00 1908,00 214 172 42 8256,00 4953,60 1238,40 1238,40 1238,40 1238,40 8 993,60 Lubin Łagiewniki Milicz - MZD Oleśnica Oława Polkowice Syców Środa Śl. Świdnica Wałbrzych Wrocław Złotoryja Żmigród Żórawina KCH SUMA 300 277 23 13296,00 7977,60 1994,40 1994,40 1994,40 1994,40 146 146 0 7008,00 4204,80 1051,20 1051,20 1051,20 1051,20 107 107 0 5136,00 3081,60 770,40 770,40 770,40 770,40 125 125 0 6000,00 3600,00 900,00 900,00 900,00 900,00 232 220 12 10560,00 6336,00 1584,00 1584,00 1584,00 1584,00 180 180 0 8640,00 5184,00 1296,00 1296,00 1296,00 1296,00 122 122 0 5856,00 3513,60 878,40 878,40 878,40 878,40 103 91 12 4368,00 2620,80 655,20 655,20 655,20 655,20 488 428 60 20544,00 12326,40 3081,60 3081,60 3081,60 3081,60 323 303 20 14544,00 8726,40 2181,60 2181,60 2181,60 2181,60 1147 1111 36 53328,00 31996,80 7999,20 7999,20 7999,20 7999,20 176 153 23 7344,00 4406,40 1101,60 1101,60 1101,60 1101,60 182 168 14 8064,00 4838,40 1209,60 1209,60 1209,60 1209,60 144 144 0 6912,00 4147,20 1036,80 1036,80 1036,80 1036,80 9 9 0 432,00 172,80 43,20 43,20 43,20 6232 5841 391 280368,00 168134,40 42033,60 42033,60 42033,60 42033,60 43,20 KONTO SKŁADKOWE: NORDEA Bank Polska 76 1440 1156 0000 0000 0496 2718 Polskie tradycje związane z okresem Wielkiego Postu i Wielkanocy Polskie tradycje związane z okresem Wielkiego Postu i Wielkanocy są tak silnie zespolone z tradycjami religijnymi, że trudno czasami dostrzec rozgraniczenie między religijnymi przepisami, a tradycjami polskiego świeckiego życia. Wielki Post przywodzi nam na pamięć wszystkie tradycje, które wypielęgnowała pobożność naszych przodków. Nigdzie te zwyczaje nie są tak przeżywane i nigdzie tak nie przemawiają do serc, jak w Polsce. Ten 40-dniowy okres przygotowania ma spowodować pewne zmiany, pewne poważne przemyślenia. Niezwykłość Świąt Wielkanocnych, spowodowała, że jest to jedno z najważniejszych 9 uroczystości w całym roku liturgicznym. Obchodzi się je na pamiątkę Zmartwychwstania Chrystusa. Początkowo celebracje odbywały się w okresie żydowskiego święta Paschy, ale w roku 325, na synodzie w Nicei, ustalono, że Wielkanoc będzie obchodzona w pierwszą pełnię księżyca po przesileniu wiosennym – jest więc to święto ruchome. Środa Popielcowa. W Polsce dzień ten nazywamy także Wstępną Środą (ponieważ jest pierwszym dniem Wielkiego Postu, poprzedzającego Wielkanoc i „wstępem" do uroczystości wielkopostnych), albo Popielcem (ponieważ we wszystkich kościołach, podczas nabożeństwa posypuję się głowy wiernych popiołem z ubiegłorocznych palm wielkanocnych - a nie jak kiedyś sądzono ze znalezionych na cmentarzu, startych na proch kości ludzkich). Księża sypiąc popiół na głowy przypominają wszystkim o śmierci, przemijaniu i znikomości rzeczy ziemskich słowami: Pamiętaj człowieku, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Wielkopostny rytuał posypywania głów popiołem został wprowadzony do liturgii Kościoła ok. IV w. i aż do X w. przeznaczony by wyłącznie dla osób publicznie odprawiających pokutę. Po ceremonii tej pokutnicy musieli opuścić kościół, a progi świątyń wolno im było przestąpić dopiero po spowiedzi wielkanocnej w Wielki Czwartek, obchodzony jako dzień odpuszczenia grzechów i pojednania z Kościołem. Później sypanie popiołu na głowę stało się obrzędem stosowanym wobec wszystkich wiernych i dotychczas jest znakiem pokuty i żalu za grzechy. Obrzędy kościelne Środy Popielcowej wyznaczały też nieodwołalnie koniec zabaw zapustnych, ale jeszcze w początkach XX w. zabawy, psoty i niektóre zwyczaje zapustne (np. kłoda popielcowa, czy tańce kobiet na wysoki len) trwały jeszcze przez cały niemal dzień. W Środę Popielcową starannie myto i wyparzano wszystkie naczynia, aby nie pozostał na nich nawet ślad tłuszczu i mięsnych wywarów, a patelnie i rynki ostentacyjnie wyrzucano przez okno do sadu, lub wynoszono je na strych. W ten sposób manifestowano gotowość do wielkopostnych umartwień. W ciepłym miejscu, na przypiecku, gospodynie ustawiały garnki z zaczynem z mąki żytniej i wody, postny żur, podstawową i najczęściej jadaną potrawę wielkopostną, śpiewając przy tym różne piosenki o żurze (niekiedy nazywanym także Panem Żurowskim), np.: „Wstępna Środa następuje Kuchareczka żur gotuje”. Do naszych czasów zachowały się jedynie kościelne obrzędy Środy Popielcowej. Dotychczas uczestniczą w nich rzesze wiernych. Wielki Post. Obchody Wielkanocy poprzedza Post zwany Wielkim. Pierwsze wzmianki źródłowe, o Wielkanocy, które zawdzięczamy Tertulianowi, rzymskiemu pisarzowi chrześcijańskiemu, żyjącemu w II w., dotyczą liturgii dwudniowego wówczas postu (poprzedzającego Wielkanoc), obowiązującego w Wielką Środę i Wielki Piątek. O tygodniowym Poście Wielkanocnym, odprawianym w Galii, ok.190 r., pisał inny autor wczesnochrześcijański autor - św. Ireneusz. W VII w. Środa Popielcowa wyznaczona została na pierwszy dzień liturgii Wielkiego Postu, którego czas stale zwiększano. Obecnie Wielki Post trwa pełne sześć tygodni, a niekiedy nieco dłużej i jak wszystkie chrześcijańskie posty, ma znaczenie oczyszczające. Zgodnie z nauką Kościoła Post Wielki powinien być czasem umartwień wzmożonej pobożności. Ma przybliżać wiernym najważniejsze tajemnice wiary i przygotować ich do godnego uczestnictwa w wielkim święcie Zmartwychwstania Pańskiego. Przodkowie nasi, a zwłaszcza mieszkańcy wsi, przez wieki całe, bardzo gorliwie wypełniali zalecenia Kościoła na Wielki Post, zgodnie z przysłowiem, które powiadało, że: Polak woli człowieka zabić (w innej wersji - rękę stracić) niż złamać post. W wielu domach szczególnie tych uboższych, mięso, tłuszcze zwierzęce, a nawet cukier, miód i nabiał na całe sześć tygodni znikały ze stołów. Żywiono się głównie żurem postnym, kartoflami, gotowaną i surową kwaszoną kapustą, gotowaną brukwią, śliwkami suszonymi, rozgotowanymi na gęstą zupę, śledziami, chlebem i innymi skromnymi potrawami, które skąpo kraszono olejem lnianym. Tylko w niedzielę pozwalano sobie na trochę lepsze i obfitsze jadło. Podczas Wielkiego Postu wiele osób rezygnowało z picia alkoholu i palenia tytoniu. Odkładano - i dla pewności zamykano na klucz - instrumenty muzyczne. Niedozwolona była muzyka, ustawały śpiewy, wszelkie zabawy i spotkania, a młodzież i dzieci karcono za głośniejsze śmiechy i krzyki. Na 10 całe sześć tygodni (z małymi tylko przerwami) ustawało życie towarzyskie. Zastępowały je wspólnie odmawiane modlitwy, czasem - głównie na dworach - wspólna lektura pobożnych książek. Wszystkim tym rygorom ludzie poddawali się bez protestu i z wielką skwapliwością oddawali się wielkopostnym praktykom. Tę wielkopostną ciszę, spokój i powagę przerywały niegdyś, prawie już zapomniane, obchody półpościa. W dniu w którym przypadała połowa Wielkiego Postu, po ulicach wsi i miast biegali chłopcy, hałasując drewnianymi kołatkami i terkotkami, waląc z hukiem drewnianymi młotami, inaczej szlagami - co zwało się wybijaniem półpościa - i rozbijając gliniane garnki i czerepy wypełnione popiołem o drzwi domów, tych zwłaszcza, w których mieszkały panny na wydaniu. Wykrzykiwali przy tym głośno: półpoście, półpoście! Nawet bardzo pobożne osoby tolerowały te hałasy i psoty. Oznaczały one bowiem, że zbliżą się wesoły i suty czas świąteczny i że pora rozpoczynać wielkie, wiosenne porządki oraz inne przygotowania do świąt Wielkanocnych. Niedziela Palmowa. W tym dniu obchodzimy uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. W Polsce ta niedziela była niegdyś nazywana „Kwietną" lub „Wierzbną", ponieważ wierzba zastępowała w naszym kraju gałązki palmowe. Polskie kościoły wręcz zakwitały wiązkami wierzbiny, modrzewiu, borowiku. Palmy były święcone w kościele, a następnie obnoszone w uroczystych procesjach. W niektórych regionach Polski, np. na Kurpiach, wciąż jeszcze odbywają się konkursy na najpiękniejsze i największe palmy. Jeden z poetów polskich w ten sposób opisał nastrój Niedzieli Palmowej: Do świątyni gronem wszystkim idą młodzi, idą starzy. Różdżkę z młodym listkiem idą święcić do ołtarzy. Boga w mękach, Boga w chwale do swej duszy biorą żywo I na nutę boleściwą wyśpiewują Gorzkie Żale... Istniał także zwyczaj, że kto pierwszy się obudził w tym dniu, mógł wysmagać palmami pozostałych domowników. Poświęconą w kościele palemkę umieszczało się w domu, nad drzwiami lub zatkniętą za ramę świętego obrazu, aby strzegła od ognia i piorunów. Wielki Tydzień Wielki Czwartek - W Wielki Czwartek milkną dzwony kościelne, by odezwać się ponownie w Wielką Sobotę. W katedrach biskupi święcą w tym dniu oleje, potrzebne przy udzielaniu sakramentu chrztu, bierzmowania i sakramentu chorych. W pozostałych świątyniach odprawiana jest Msza Wieczerzy Pańskiej. Po liturgii Słowa następuje obrzęd obmycia nóg dwunastu chłopcom lub dojrzałym mężczyznom. Gest ten symbolizuje czynne włączenie się w Bożą miłość i odnosi się do przykazania miłości bliźniego. Liturgia Eucharystyczna Wielkiego Czwartku upamiętnia moment ustanowienia Najświętszego Sakramentu – przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Po uroczystej komunii świętej wiernych Najświętszy Sakrament zostaje przeniesiony do specjalnie przygotowanego tzw. kaplicy adoracji. Obrzęd ten zapowiada przeżycia, związane bezpośrednio z misterium Męki Pańskiej. Polska tradycja religijna nazywa tę ceremonię przeniesieniem do ciemnicy, symbolizującej trudny czas Chrystusowej modlitwy w Ogrójcu, a przede wszystkim zniewagi doznawane podczas przesłuchania. Gaśnie wieczna lampka, płonąca przez cały rok przy tabernakulum. Już wcześniej, po odśpiewaniu na początku mszy Wieczerzy Pańskiej hymnu Chwała na wysokości Bogu, milkną dzwony i dzwonki, a niekiedy również organy. Dzwonki zastępuje się stukotem drewnianych kołatek. Na znak osamotnienia Chrystusa, opuszczonego przez najbliższych, z ołtarza zdejmuje się obrusy. Dawniej dziewczęta zaś o zmroku udawały się do najbliższej bieżącej wody by się w niej wykąpać. Wierzono bowiem, że woda w Wielki Czwartek nabierała niezwykłej mocy przysparzania dziewczętom gładkości. Wielki Piątek - Jest dniem upamiętniającym mękę i śmierć Chrystusa na krzyżu, obowiązuje post ścisły. Centrum liturgii wielkopiątkowej to uroczysta adoracja Krzyża - adoracja Syna Bożego, który oddał życie za zbawienie wszystkich ludzi. W kościołach katolickich buduje się Groby Pańskie i odwiedza je. Nie odprawia się w tym dniu mszy św., a jedynie po południu celebrowane jest nabożeństwo, podczas którego śpiewa się pieśni o krzyżu i tajemnicy komunii. Czytane są odpowiednie fragmenty Biblii. Na zakończenie nabożeństwa, podczas 11 uroczystej procesji, przenosi się do wcześniej przygotowanego Grobu Pańskiego eucharystyczne ciało Chrystusa. Niesione jest w osłoniętej welonem monstrancji z Najświętszym Sakramentem i przechowywane tam aż do niedzieli - zmartwychwstania Chrystusa. Droga Krzyżowa w tym dniu to specjalne przeżycie. Przez wszystkie jej stacje towarzyszymy męce Pana. Wreszcie umęczonego Chrystusa składamy do grobu. W Polsce grób Pański miał zawsze bardzo doniosłą rolę. Ubierany przez miejscowe wspólnoty, często obok motywów religijnych przekazywał także motywy narodowe i pro-wyzwoleńcze. Przy grobie stoją często honorowe straże, składające się z młodzieży akademickiej i szkolnej, harcerzy czy nawet wojska. W województwie rzeszowskim do dziś istnieje tradycja tak zwanych „turków" pełniących straż, rzekomo na pamiątkę zwycięstwa pod Wiedniem Polaków-chrześcijan nad Turkami-poganami. Wielka Sobota - W Wielką Sobotę Kościół przeżywa tajemnicę zstąpienia Chrystusa do Otchłani. Jest to dzień ciszy i adoracji. W dniu tradycyjnego wyciszenia nie sprawuje się mszy świętych. Główny ołtarz pozostaje obnażony. Przez cały dzień trwa adoracja Chrystusa złożonego do grobu. Zgodnie ze starym polskim obyczajem przy symbolicznej mogile Zbawiciela czuwa warta — ministranci, harcerze, na wsiach niekiedy także strażacy w galowym umundurowaniu. Wierni przychodzą do świątyń, w których kapłani błogosławią pokarmy przeznaczone na świąteczny stół, czyli tzw. święcone (święconkę) — kończy się przecież czas postu. Modlitewna zaduma panuje do późnych godzin popołudniowych. Dopiero po zachodzie słońca wierni gromadzą się w świątyniach na liturgii Wigilii Paschalnej. Kiedy w Wielką Sobotę ksiądz poświęcił w kościele ogień i wodę, każdy gospodarz starał się przynieść do domu choć kilka kropel tej wody i kilka ogarków ognia. Miały chronić przed złem. Należało rozlać je i rozsypać na polu, co wróżyło uzyskanie dobrych plonów. Dawniej w Polsce, we wsiach położonych z dala od kościoła, ludność zapraszała kapłana do domu jednego z gospodarzy, do którego znoszono „święconkę" z całej wsi. Zawartość koszyczka do świecenia jest odmienna w różnych rejonach kraju. W Wielką Sobotę następuje także święcenie wody, ognia i paschału. Dwa przeciwne sobie żywioły, ale jakże niezbędne w naszym życiu. Niedziela Zmartwychwstania - Niedziela Wielkanocna, zwana Wielką Niedzielą, to pierwszy dzień świąt wielkanocnych. Rozpoczyna ją poranne bicie dzwonów, zapraszające wiernych do kościoła i ogłaszające radosną wiadomość, że Chrystus zmartwychwstał. Msza ta zwana jest rezurekcją i rozpoczyna się o 6 rano. Rozpoczyna ją okrzyk "Alleluja". Jest to przyśpiew w pieśniach wielkanocnych, to okrzyk radości. Pochodzi z języka hebrajskiego, w którym "halelu-Jah" znaczy dosłownie: „Chwalcie Boga!". W ten dzień można podobno będąc w górach na Głodówce "złapać Pana Boga za nogi". Chmury tak nisko sięgają gór, na których siedzi Bóg patrzący na idących na rezurekcję ludzi. Z tą radosną nowiną, że Chrystus zmartwychwstał, idziemy do domów, by z całą rodziną zasiąść do świątecznego stołu. Wraz z dźwiękiem dzwonów na wielkanocną mszę, gospodarz szedł do sadu potrząsać drzewkami owocowymi, żeby dobrze obrodziły. Największe szczęście we wsi miał mieć ten, kto pierwszy wrócił z rezurekcji do domu. W Wielkanoc po uroczystej mszy zasiadamy do wielkanocnego śniadania zwanego „święconem". Poprzedza je rytuał dzielenia się poświęconym w Wielką Sobotę jajkiem. Niegdyś przed śniadaniem jadło się laskę chrzanu, która miała ustrzec od bólu zębów i brzucha, kataru i kaszlu. Odbywało się to na pamiątkę pojenia ukrzyżowanego Chrystusa żółcią i octem. Na stołach znajdują się jajka, wędliny, wielkanocne baby i mazurki. Stoły zdobione są bukietami z bazi i pierwszych wiosennych kwiatów. Inne zwyczaje Topienie Judasza. W Wielką Środę rozkrzyczany korowód wiejskiej młodzieży ciągnie po całej wsi wypchaną słomą kukłę, mającą przedstawiać Judasza. Wiele jest przy tym śmiechu i śpiewów. Po wywleczeniu kukły poza obręb wsi wrzucano ją do wody i rzucano weń kamieniami, dopóki nie poszła na dno. 12 Pogrzeb żuru i śledzia. Dawniej w Polsce przestrzegano postu bardzo gorliwie, wyrzekając się nie tylko mięsa i tłuszczów roślinnych, ale nawet nabiału i cukru. W większości pożywienie wielkopostne stanowił żur i śledzie. Nic więc dziwnego, że pod koniec Wielkiego Postu, najczęściej w Wielki Piątek, wszyscy mieli już dosyć tej strawy i urządzali tzw. pogrzeb żuru i śledzia. Wśród okrzyków radości, ze śpiewem i z zachowaniem staropolskiego ceremoniału, wynoszono uprzykrzone artykuły z domów, wrzucano do dołu wykopanego poza terenem wsi i zakopywano, odrzekając się od tej strawy na cały rok. W niektórych regionach, np. w krakowskim, ludność wiejska zakopywała także garnek z popiołem, będący symbolem zakończenia czasu smutku i pokuty, a nadejścia czasu radości. Święconka. W Wielką Sobotę odbywa się uroczyste święcenie pokarmów. Niegdyś księża jeździli do domów wiernych, aby tam poświęcić wszystko jedzenie, które miało być spożywane w czasie Niedzieli Zmartwychwstania. Na przełomie XVIII i XIX wieku jednak zaniechano tego zwyczaju. "Święcone" swymi tradycjami sięga czasów pogańskich, jednak Kościół uświęcił te tradycje, błogosławiąc byt doczesny, aby w ten sposób podkreślić, że "wszystko dla nas i dla naszego Zbawiciela". Zawartość koszyczka ze święconką różni się w zależności od rejonu Polski. W jego skład wchodzi jednak zwykle baranek, zrobiony z kłosów zbóż, chleba lub cukru. Ma on symbolizować Baranka-Chrystusa i Jego zwycięstwo. Poza tym każdy chyba koszyczek zawiera kawałek chleba, ponieważ Jezus jest naszym Chlebem Życia, kiełbasę, sól, a także chrzan doprawiony cukrem, który nam przypomina, że gorzka męka Chrystusa została osłodzona cudem zmartwychwstania. Nigdzie oczywiście nie mogło zabraknąć barwnych pisanek, ponieważ jajka są symbolem nowego życia. Warto także wspomnieć o słodkich wypiekach, gdzie główne miejsce zajmują "baby wielkanocne", a także różnego rodzaju placki i mazurki. Po powrocie z kościoła należało ze święconką trzykrotnie obejść dom dookoła, aby w ten sposób odpędzić złe moce. Pisanki - nie wiadomo dokładnie, skąd wywodzi się zwyczaj malowania jajek. Jedni twierdzą, że św. Magdalena dowiedziawszy się o zmartwychwstaniu Jezusa pobiegła do domu i zobaczyła, że wszystkie jajka stały się kolorowe. Inna wersja przypisuje to Matce Bożej, która błagając Piłata o darowanie życia Synowi, zaniosła jego dzieciom kolorowe jajka w prezencie. Malowanie jajek na Wielkanoc, to tradycja wciąż żywa i szeroko rozpowszechniona, chociaż dziś już rzadko zdobi się je w tak kunsztowne i wyszukane wzory, jak dawniej. Barwy pisanek mają swoje symboliczne znaczenie; tak więc fioletowa i niebieska oznacza żałobę i Wielki Post, czerwona - krew Chrystusa przelana na krzyżu za nasze grzechy, a zielona, brązowa i żółta - radość ze zmartwychwstania. Najłatwiej było zawsze pomalować jajka na jeden kolor (tzw. kraszanki). Używano do tego różnych naturalnych barwników, jak na przykład łupinek z cebuli, kwiatów malwy, kory dębowej lub olszowej. Ornamenty uzyskiwano „pisząc" na nich przed malowaniem roztopionym woskiem (pisanki), aby farba nie pokryła powoskowanych wzorów. Dawniej wierzono, że jajka posiadają moc magiczną i chronią przed złymi duchami. Często zakopywano je w polu, aby zapewnić sobie dobry urodzaj, lub w kurnikach, aby kury dobrze niosły. Tłuczenie jaj. W Niedzielę Wielkanocną młodzież na wsiach polskich wyrusza na tradycyjne „tłuczenie jaj". Każdy z zawodników trzyma w ręku pisankę i stuka się nią ze swoim sąsiadem. Czyje jajko pęknie najpierw, ten odpada z gry i musi oddać zwycięzcy swoją uszkodzoną pisankę. Wygrywa ten, komu trafi się jajko o szczególnie twardej skorupce i uzbiera najwięcej pisanek, którymi potem obdarza dziewczęta. Śmigus Dyngus. W gwarze ludowej zwany „lanym poniedziałkiem". Początki tego zwyczaju giną w mrokach czasu. Niektórzy twierdzą, że zwyczaj wzajemnego oblewania się wodą w Poniedziałek Wielkanocny pochodzi z Jerozolimy, gdzie przeciwnicy chrześcijaństwa mieli jakoby przy pomocy wody rozpędzać wiernych, zbierających się w celu rozpamiętywania zmartwychwstania Chrystusa. Inni widzą w tym symbol masowego chrztu, obmycia z grzechu i odrodzenia do nowego życia. Jakakolwiek przyczyna - zabawy jest przy tym niemało! 13 Polewanie wodą dziewcząt oraz smaganie ich po nogach rózgami (śmigus), czy też wręczanie sobie nawzajem podarków (dyngus) straciły już dzisiaj wiele na swym pierwotnym dostojeństwie, lecz są nadal hucznie obchodzone tak na wsiach, jak i w miastach. Dziwne, ale prawdziwe. Na tydzień przed Niedzielą Palmową gospodynie wiejskie przestawały piec chleb. Nie wolno było tego robić aż do Wielkiego Tygodnia. Jeżeli którakolwiek z gospodyń by ten zakaz złamała, mogłaby sprowadzić na całą wieś suszę. Jedynym sposobem, aby się od tego uchronić, było ukaranie winnej przez wrzucenie jej i jej garnków do rzeki lub jeziora! Na wsiach uderzano palmami także zwierzęta, np. krowy, aby były zdrowe i dawały dużo mleka. Był nawet zwyczaj dawania dzieciom do połknięcia oderwanej od palmy bazi, aby je uchronić od chorób gardeł. Psikusy - W Poniedziałek Wielkanocny robiono różne dowcipy sąsiadom. Zdarzało się, że gospodarze znajdowali na dachach stodół i domów brony, pługi i płoty. Zamieniano także bramy sąsiadom Z kurkiem po dyngusie - Najbardziej powszechnym i do dziś znanym zwyczajem w całej Polsce było chodzenie w święta wielkanocne „po wykupie” i „dyngusie” z kurkiem. Kogut w wierzeniach ludowych zwiastował zmianę pogody, zbliżanie się nowego dnia. Przebierańcy zwani „kurcorzami” chodzili od chaty do chaty, śpiewając dyngusowe pieśni. Wozili drewnianego kurka, ustrojonego w pióra i otrzymywali od gospodarzy dary. „Kurcorze” za otrzymane dary dziękowali okolicznościowymi piosenkami. (źródło – Internet) Wspomnienie o hm. Stefanie Mirowskim (14 marca 1920 r. ) - w rocznicę urodzin KARD. JÓZEF GLEMP Kilka razy spotkałem się z druhem hm. Stefanem Mirowskim, przybywał tutaj w sprawach harcerskich, najczęściej z księdzem Janem Ujmą i omawialiśmy sprawy dotyczące harcerstwa, Zlotu, ustalaliśmy daty... Wiem, że jemu bardzo zależało na tym, żeby mieć kontakt z duchownym, a może w jakiś sposób szczególny ze mną. Ja byłem także bardzo oddany tej idei, żeby młodzież, która wywodzi się jeszcze z wychowania socjalistycznego umiała wejść w normalne życie, czego druh Stefan Mirowski bardzo pilnował. We wszystkich jego planach zawsze było ważne, czy będzie kapłan, czy będzie msza św.. Wiem, że on był z rodziny bardzo przywiązanej do wiary i myślę, że miał trochę trudności pod tym względem w minionym okresie. On reprezentował harcerstwo solidne, rzetelne, oparte o zasady. Druha Mirowskiego także mogłem poznać w jego obcowaniu z harcerzami, często wtedy był wtedy jeszcze druh Pacławski. Podczas takich spotkań ja wygłaszałem przemówienia... i to spotkanie z młodzieżą, które było wtedy pionierskie, bo otwierało jakiś model życia harcerzy. Właśnie na Zlocie Wielkim w Zegrzu, gdzie były poszczególne obozy, a myśmy odwiedzali poszczególne grupy harcerskie. Ale to, co mi utkwiło w pamięci, to nocna wyprawa do lasów, które są pod Częstochową. Wjechaliśmy w głęboki las jak się rozpoczęła noc, a więc myślę, że to była 23.00, robiliśmy taki marsz według pewnych reguł harcerskich. Druh szedł razem z tymi młodymi przez pola, przez lasy, była jesień, więc pola były podorane, więc nie szło się lekko, ja wtedy też jeszcze mogłem maszerować. Przeszliśmy wtedy kilometry, jak skończyliśmy, to mogła być czwarta nad ranem. Wtedy oni mieli jeszcze jakiś program, ja wróciłem na rano do Warszawy, a oni zostali w obozie. To mi utkwiło w pamięci, właśnie ten smak harcerstwa, który kocha przyrodę, idzie polami, lasami, nie lęka się, śpiewa, zwarty, radosny – takie harcerstwo reprezentował druh Mirowski. Pamiętam jedno spotkanie w lesie, wiem, że to było na takich belach ociosanych i było ognisko, a druh Stefan Mirowski wygłaszał gawędę. Potrafił mówić doskonale, lubił gawędy i taką gawędę opowiedział wychowawczą. Ja także wtrąciłem się i taką moją gawędę 14 powiedziałem, ale druh Mirowski powiedział taką gawędę, która była wychowawcza. I wtedy druhny Hrabowskiej powiedziałem: „no, gdyby młodzież zapamiętała choć cząstkę tego, co druh powiedział, to naprawdę byłoby ukierunkowanie ich wychowania”. A on potrafił ładnie mówić i dlatego był słuchany bardzo chętnie. Nie tylko dla treści, która była bardzo głęboka, ale także dla pięknej polszczyzny, którą mówił. S. JANINA CHMIELIŃSKA Ślub Stefana Mirowskiego odbył się w naszej Kaplicy Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego w Warszawie, przy ulicy Częstej 1. Było to 1 sierpnia 1944 roku, koło godziny dziesiątej – jedenastej. Gromadka przyjaciół harcerzy była obecna na tym ślubie w trakcie którego poszła wiadomość, że mają natychmiast zgłaszać się na swoje punkty do Powstania. Ślub był w naszej Kaplicy ponieważ ksiądz Zieja, kapelan Szarych Szeregów, tutaj mieszkał, tutaj się ukrywał i był związany przyjaźnią z druhem Stefanem Mirowskim. Ponadto, mając już przeżycie takie, że kilka miesięcy wcześniej duża grupa młodzieży została w trakcie ślubu, zaaresztowana na placu Trzech Krzyży, w kościele św. Aleksandra, bo ktoś zdradził, że tam jest ślub. Dlatego kaplica taka trochę na uboczu była bezpieczniejsza, Jeszcze były pewne powiązania rodzinne, ponieważ żona Stefana Mirowskiego, Renia, była bratanicą naszej siostry Tyszkiewicz, która u nas była w klasztorze. Ja osobiście znałam podczas okupacji, jeszcze przed wojną rodzinę Tyszkiewiczów, a Reńka chodziła z moją siostrą do szkoły. Ze Stefanem osobiście bardziej się poznałam w okresie powojennym, solidarnościowym. Stefan przychodził tu często na mszę Triduum Paschalne, tzn. Wielki Czwartek, Piątek i Sobota, gdzie brał czynny udział czytając czytania liturgiczne. HM. ANNA ZAWADZKA W okresie okupacji Stefan miał do czynienia przede wszystkim z moim bratem. Natomiast myśmy ze sobą współpracowali przez parę lat dopiero po '89 r. Cała ta decyzja i rozmowa odbywały się w mieszkaniu Jana Rossmana, który niedawno zmarł. Pytanie było takie – czy Stefan zgodzi się zostać Przewodniczącym Związku – tego nowego, który ma być już inny. Stefan się zgodził, tylko pod warunkiem, że ja będę z nim współpracować. Organizacja w momencie, kiedy myśmy ją obejmowali, była nieprawdopodobnie liczna. Dopiero ją trzeba było powolutku zmniejszyć, bo w okresie PRL-u to była obowiązkowa organizacja szkolna. Więc trzeba było to inaczej zorganizować, ale to tak było, że każde z nas robiło co innego – jedno jechało tu a drugie jechało tam. Trzeba było nawiązywać kontakty ze wszystkimi środowiskami. Ten kto akurat mógł i miał czas, to wsiadał w samochód i jechał. Każdy oddzielnie, bo nie było dostatecznej liczby, żebyśmy mogli w kilkoro to razem organizować. Współpracowała Wanda Czarnota z nami, jako zastępczyni Naczelnika. Ze Stefanem czasem żeśmy się zgadzali, a czasem nie. Stefan był niesłychanie pracowity, wkładał w ten interes bardzo dużo czasu, ja też usiłowałam włożyć tyle czasu, ile tylko mogłam. Patrząc na to dzisiaj, jedna rzecz wyglądała niezupełnie tak, jak bym chciała – to było to, że Stefan bardzo blisko współpracował z Naczelnikiem ( Ryszard Pacławski, kandydat na prezesa telewizji, ale a końcu nim nie został ), a może troszeczkę mniej ze mną. Ale to jest tego rodzaju historia, że przed wojną było harcerstwo męskie i harcerstwo żeńskie, organizacja harcerzy i organizacja harcerek, całkowicie samodzielna. Ja byłam przyzwyczajona do tego, że jestem instruktorką Organizacji Harcerek, w okresie okupacji byłam hufcową Śródmieścia w Warszawie. A Stefan był w Organizacji Harcerzy, więc było wiele tych momentów, w których niezupełnie żeśmy się zgadzali. Jedną rzecz ogólną trzeba powiedzieć – Stefan miał pozytywny stosunek do ludzi. Mogły być różnice zdań, ale to nie znaczyło, że miały być jakieś kłopoty. Wysypał ktoś „Kamyka” (już nie chcę mówić nazwiska, to są dawne czasy), przy okazji wysypał też najbliższą współpracownicę „Kamyka” w „Biuletynie informacyjnym” - Marysię Straszewską. 15 U Marysi w mieszkaniu były najrozmaitsze rzeczy, nazwijmy to w ten sposób. Takie, których być raczej nie powinno. To był taki wyczyn Stefana dosyć specjalny, bo on tam poszedł, do tego mieszkania Marysi, i te wszystkie rzeczy wyniósł. To się mogło dla niego oczywiście dosyć nieprzyjemnie skończyć. Szczęśliwie się udało. Jeżeli ktoś mi zadaje pytanie, jaki Stefan był, no to jest kawałek odpowiedzi na to pytanie: był odważny. Z kart historii: 26 marca 1943 r. Akcja pod Arsenałem GENEZA W nocy 22/23 III 1943 roku, w kamienicy przy Al. Niepodległości 159, Gestapo aresztowało Jana Bytnara ps. "Rudy" i jego ojca Stanisława. "Rudy" był dowódcą hufca "Południe" ("SAD") warszawskich Grup Szturmowych. Było to już drugie aresztowanie wśród kadry dowódczej GS. Kilka dni wcześniej ujęty został dowódca hufca Praga - "Heniek" (Henryk Ostrowski). Prawdopodobnie przy "Heńku" gestapowcy znaleźli notes z prymitywnie zaszyfrowanym adresem "Rudego", który błyskawicznie odczytali. Aresztowanie "Rudego", nie będące przecież pierwszym ciosem Gestapo w Szare Szeregi, wywołało niezwykłą reakcję. Przyjaciel, a zarazem zwierzchnik "Rudego" phm. pchor. "Zośka" (Tadeusz Zawadzki), zastępca dowódcy warszawskich GS i komendant hufca "Centrum", na wiadomość o aresztowaniu "Rudego", która dotarła do niego już 23 III rano, zareagował podjęciem decyzji odbicia i zarządzeniem alarmu bojowego w hufcach "Centrum" i "Południe". Równocześnie z trwającymi przygotowaniami do akcji, "Zośka" nawiązał kontakt ze swymi przełożonymi: najpierw z zastępującym czasowo dowódcę GS hm. pchor. "Orszą" (Stanisław Broniewski), komendantem Chorągwi Warszawskiej Szarych Szeregów - a następnie wraz z nim udał się do Naczelnika Szarych Szeregów hm. "Nowaka" (Florian Marciniak). Przedstawiona przez "Zośkę" koncepcja obicia "Rudego", chociaż bez precedensu, szaleńcza i oparta jedynie na przypuszczeniu, że aresztowany zostanie tego samego dnia przewieziony z siedziby Gestapo w al. Szucha na Pawiak, została przyjęta przez obu zwierzchników, którzy rozpoczęli starania o nawiązanie kontaktu ze sztabem Kedywu KG AK, któremu GS-y podlegały. "Nowak" udostępnił "Zośce" swojego wywiadowcę - "Wesołego" (Zygmunt Kaczyński), który jako akwizytor firmy "Wedel" miał możliwość dotarcia do gmachu Gestapo. Podstawowym problemem jaki stanął teraz przed "Zośką" było zsynchronizowanie trzech elementów niezbędnych do przeprowadzenia planu: uzyskanie wiadomości o "Rudym" z Pawiaka i Szucha, zgoda władz Kedywu na wykonanie odbicia, zakończenie przygotowań do akcji. Już w południe tego samego dnia "Zośka" i "Orsza" spotkali się z zastępcą dowódcy Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu KG AK kpt. "Mietkiem" (Mieczysław Kurkowski). Niestety, "Mietek" wobec nieobecności w Warszawie dowódcy OD Kedywu mjr. "Lipińskiego" (Jan Kiwerski) oświadczył, że sam nie może wydać zgody na przeprowadzenie akcji. "Zośka" postanowił jednak nie przerywać przygotowań. Akcję zaplanowano na godzinę 17:30. Do tego czasu "Zośka" miał uzyskać od "Mietka" decyzję sztabu Kedywu KG. MEKSYK I Uderzenie na policyjną "budę" przewożącą więźniów, postanowiono wykonać u zbiegu Bielańskiej, Długiej i Nalewek w pobliżu Arsenału. Twórcą planu akcji był "Zośka". Jego koncepcja zakładała zaatakowanie "budy" na łuku zakrętu, gdy wyjeżdżając z Bielańskiej w Nalewki musiała ona przecinając Długą pokonać dwa zakręty w kształcie litery "S". Na tym łuku prędkość samochodu była więc najmniejsza i tu "Zośka" postanowił ustawić pierwszy element grupy "ATAK" - czteroosobową sekcję "BUTELKI" dowodzoną przez "Anodę" (Jan Rodowicz). Niepokój, czy uda się zatrzymać więźniarkę, wpłynął nie tylko na ostateczny 16 wybór miejsca, lecz także na plan samego uderzenia. Aż cztery przeszkody zdecydowano umieścić na drodze policyjnej "budy". Gdyby mimo obrzucenia butelkami zapalającymi "buda" nadal jechała Nalewkami, następnym elementem "ATAKU" miała być trzyosobowa sekcja "STEN I" dowodzona przez "Maćka" (Maciej Bittner). Sekcja ta stojąca po tej samej stronie Nalewek miała za zadanie ostrzelać szoferkę samochodu z pistoletu maszynowego prawie prostopadle do osi jazdy - tak, aby pociski przeszywając szoferkę na wylot nie grzęzły we wnętrzu więźniarki i nie raziły więźniów. Kolejną sekcją stojącą w głębi Nalewek była także trzyosobowa sekcja "STEN II" dowodzona przez "Słonia" (Jerzy Gawin). Sekcja uzbrojona w jeden pm Sten (cały oddział posiadał jedynie dwa Steny) i broń krótką miała zadanie bezwzględniejsze: zatrzymać budę za wszelką cenę! Sten miał bić pod kątem 45ş do osi jazdy, a więc na skos w szybę szoferki, ryzykując już straty, jakie musieliby ponieść więźniowie. Ostatnią zaporą miała być również trzyosobowa sekcja "GRANATY" dowodzona przez "Alka" (Aleksy Dawidowski). Jej zadaniem było rozbicie motoru samochodu czterema posiadanymi granatami. Dodatkowym zadaniem tej sekcji miała być osłona akcji od strony Nalewki - Getto. Obok grupy "ATAK" w skład oddziału wchodziła jeszcze druga, trzynastoosobowa grupa dowodzona przez phm. "Giewonta" (Władysław Cieplak) - "UBEZPIECZENIE". Jej zadaniem było niedopuszczenie do terenu walki przypadkowych sił wroga. Grupa składała się z sekcji: "STARE MIASTO" dowodzonej przez "Katodę" (Józef Saski), "GETTO" dowodzonej przez "Felka" (Feliks Pendelski) i ubezpieczenia wozu, którym miano ewakuować "Rudego" - "Jurek TK" (Jerzy Pepłowski) i "Gruby" (Andrzej Zawadowski). Od południa ubezpieczeniem miała zająć się sekcja "SYGNALIZACJA" dowodzona przez "Kubę" ( Konrad Okolski ). Po zasygnalizowaniu zbliżania się więźniarki sekcja ta miała cofnąć się i stanowić ubezpieczenie "PLAC TEATRALNY". W pierwszej wersji planowano ewakuować "Rudego" dorożką obstawioną przez "Grubego". GS-y nie posiadały samochodów - jeszcze nie nauczyły się ich zdobywać. "Jeremi" (Jerzy Zborowski) prowadził negocjacje w sprawie zakupu jakiejś starej "dekawki", lecz kasa GS była pusta i zakup wozu nastąpił dopiero dzień przed akcją - 25 III 1943 r. Tak przygotowany zespół 23 III 1943 r. po godzinie 17:00 zajął stanowiska w pobliżu Arsenału. Tuż przed przyjazdem więziennej "budy" na miejscu przyszłej akcji zjawił się kpt. "Mietek". Niestety - nie udało mu się nawiązać kontaktu z mjr. "Lipińskim", który przebywał poza Warszawą. "Zośka" wiedząc, że za kilka minut z Bielańskiej nadjedzie więźniarka z "Rudym" nakazał zwinięcie akcji. Chłopcy odchodzą. Na skrzyżowaniu Długiej i Bielańskiej pozostają tylko "Zośka", "Giewont" i "Orsza". Po kilku minutach obok nich przejeżdża policyjna "buda". "Zośka" bezsilnie zaciska dłoń na pistolecie... "Mam pełne przeświadczenie, że byłem świadkiem najwyższego misterium pojęcia 17 karności..." - tak po latach relacjonował te chwile "Orsza". Następnego dnia również nie doszło do uderzenia - ciągle nie było mjr. "Lipińskiego". Jednak cały oddział nie przerywał przygotowań do akcji. W tym czasie na Szucha "Rudy" przechodził bestialskie tortury. Gestapowcy wiedzieli kogo mają. Śpieszyli się. Za wszelką cenę chcieli wydobyć z Bytnara informacje o jego kolegach, o Szarych Szeregach. Swoim milczeniem doprowadzał ich do wściekłości. Bili go do chwil, w których tracił przytomność. Cucono go wodą i bicie rozpoczynano od nowa. Buciorami zmiażdżono mu na kamiennej podłodze dłonie, na głowie złamano gruby, drewniany kij! Już z pierwszego przesłuchania na Pawiak wywieziono go na noszach. Po drugim przesłuchaniu nie mógł rozpoznać go ojciec - również trzymany na Pawiaku. "Zośka" jakimś szóstym zmysłem wyczuwał, że jego przyjaciel ginie. Wiedział, że trzeba go wyrwać z gestapowskich rąk. Ucieczką przed dręczącymi go myślami była ogromna praca jaką wykonał przygotowując akcję. MEKSYK II – uderzenie 26 III 1943r. pomimo, że nadal nie było formalnej zgody z Kedywu, cały zespół o godz. 17:00 ponownie zajął stanowiska na skrzyżowaniu Długiej i Bielańskiej. Mjr "Lipiński" tego dnia miał powrócić do Warszawy. "Jeremi" na Długą przyjechał "dekawką" zastępując "Grubego" siedzącego przy pierwszym wystawieniu w dorożce. W tym samym czasie, na odległym pl. Trzech Krzyży przed Instytutem Głuchoniemych i Ociemniałych, Naczelnik Szarych Szeregów "Nowak" spotkał się z mjr. "Lipińskim". Nie było już czasu na dyskutowanie o szansach i celowości akcji. Chodziło o sekundy. Decyzja zapadła podczas łączenia się telefonicznego w pobliskiej aptece. Argumentem "Nowaka" było zapewne spojrzenie i mocny uścisk dłoni. Odpowiedzią "Lipińskiego" był jeden wyraz: "Trzaskać!". Po chwili wiadomość telefonicznie dotarła do czekającego na Bielańskiej "Zośki". Zostały już tylko minuty. Kolejny zaszyfrowany telefon informował, że w transporcie, który właśnie wyruszył z dziedzińca Gestapo jest "Rudy" - to z dyżurki Gestapo dzwonił "Wesoły". Umówionym znakiem "Zośka" - dowódca grupy "ATAK" - dał swoim ludziom sygnał pełnej gotowości. Oddajmy głos dowódcy akcji "Orszy": „G 17:20 i 17:30” Dwukrotnie przejeżdża przez nasz plac motocykl Schutzpolizei z trzema policjantami w hełmach i rkm. Pełniący na samym placu służbę policjant ["granatowy"] zajmuje punkt "I". szkic dołączony do poakcyjnego raportu "Orszy " G. 17:30 Sygnał gwizdkiem. Sygnał powtarza mój przyboczny ["Giewont"]. D-ca ataku podbiega do policjanta "I", wzywa go do oddania broni. Policjant cofa się na jezdnię i dobywa broni. D-ca ataku strzela doń. Po dwu strzałach policjant ranny pada. D-cy ataku zacinają się oba pistolety i nie może wykończyć policjanta. W tym czasie auto zdezorientowane strzałami wchodzi w pozycję "II". Jednocześnie d-ca sekcji granaty likwiduje idącego Nalewkami w towarzystwie kobiety oficera SS "III". Gdy auto weszło w pozycję "II", sekcja butelki rzuca 18 butelki w szybę szoferki, wybiegłszy na jezdnię. Szoferka staje w płomieniach, auto powoli przejeżdża w pozycję "IV". Z szoferki wypada płonący Niemiec "V", drugi wypadł na jezdnię "VI". Sekcja butelki oddaje strzały do tyłu wozu. Wóz toczy się dalej. Siedzący z tyłu gestapowcy dobywają broń i zaczynają strzelać. Wóz stacza się w pozycję "VII". Siedzący z tyłu gestapowiec "VIII" zostaje zabity przez jednego z sekcji butelki. Drugi ostrzeliwuje się bardzo mocno. Jeden z sekcji butelki stwierdził po akcji przestrzelenie oraz wgniecenie od kuli portfelu na piersi, a trzecia kula drasnęła go wszyję). Cały atak grupuje się w rejonie "IX". Przebiegającego przez jezdnię członka sekcji Sten I Tadzia II (inny ps. "Buzdygana") rani w brzuch i nogę leżący na ziemi policjant. Tadzio II pada na miejscu "X". Sten oddaje serię do Niemca "V", który mimo płonącego munduru sięga po broń. Niemiec zostaje zabity. Następuje ostra wymiana strzałów grupy ataku z pozycji "IX" z siedzącym z tyłu wozu gestapowcem (wóz stacza się do pozycji "XI") oraz z żandarmami z getta "XII". W tym czasie plac pustoszeje zupełnie. Przemyka się na rowerze żołnierz niemiecki oraz zdobytą bronią przejeżdża wojskowe osobowe auto niemieckie, nie ingerując zupełnie w akcję. Tłumy pierzchają, proszą mnie o wskazówki, co mają robić. Spycham je w boczną ulicę. Wymiana strzałów trwa. Auto bardzo powoli toczy się w kierunku getta. Atak nie może oderwać się od filarów (rejon "IX"). Za jednym z filarów kryje się granatowy przodownik, który zostaje raniony przez jednego z ataku "XIII". Granatowy policjant "I" leżąc strzela w moją stronę. Dobiega ktoś z ubezpieczenia Stare Miasto i powtórnie rani. Grupuję wszystkie ubezpieczenia w moim rejonie "XIV". Jesteśmy podzieleni na dwie grupy w rejonach "IX" i "XIV". G. 17:35 Auto zatrzymuje się w pozycji "XV". Atak odrywa się od filarów, poprzez ruiny wśród strzałów dochodzi do auta. Gestapowiec ostatni, ranny, wyskakuje i ucieka za auto. Wybiegają więźniowie w kierunku "XVI". Jednocześnie wsadzamy do naszego auta Tadzia II oraz zatrzymujemy w rejonie "XIV" drugie auto cywilne, terroryzując załogę. Atak cofa się, unosząc Rudego oraz ciągnąc ranną kobietę spośród więźniów. Kobietę ładujemy do zdobytego auta. Rudy zostaje załadowany do naszego auta w miejscu "XVII". Przy szoferze siada d-ca ataku i odjeżdża w kierunku Stare Miasto. Za nim auto z ranną kobietą. Gwizdek ściąga wszystkich w rejon "XIV" i "XVII". Polecam odbiegać w kierunku "XVIII". Powtórnym głośnym gwizdkiem ściągam resztę. Odchodzę w ostatniej grupie. Na końcu biegnie przyboczny. Ulica zupełnie pusta. Za nami nie ma już nikogo. Nagle przed nami padają strzały. To z bramy Arbeitsamtu XIX kilku Niemców ostrzeliwuje nas. Zostaje ranny d-ca sekcji granaty - Glizda [inny ps. "Alka"]. "XX", Anoda zabija Niemca mierzącego powtórnie do Glizdy. Glizda z pozycji leżącej rzuca granat do bramy i kończy opór. Ludzie cofają się ponownie na mnie. Każę im biec w dym od granatu. Zatrzymujemy trzecie auto, wsadzamy Glizdę, siada nasz człowiek i odjeżdża, biegniemy dalej. Chowamy broń. G 17:45 Dobiegamy do rogu Miodowej, trafiamy na panikę, dwu granatowych odwraca się do nas plecami. Nasze trzecie auto mija opancerzona ciężarówka wojskowa, staje w poprzek ulicy i dwóch wybiegających z niej żołnierzy kieruje się do naszego auta. Ranny Glizda otwiera drzwi samochodu i rzuca granat. Dwaj Niemcy, prawdopodobnie ranni, zostają na ulicy, a ciężarówka ucieka. Skręcam ludzi w Miodową. Każę się rozproszyć na dwie strony ulicy i dopytywać się: "co się tam stało?" Oddział wsiąka w tłum. Zestawienie: w akcji brało udział 1+25 ludzi. Straty własne: jeden aresztowany, dwu ciężko rannych, którzy później zmarli w szpitalu. Straty nieprzyjaciela: 6 zabitych, w tym jeden cywil, rannych jeden z załogi auta i dwu w bramie Arbeitsamtu, prawdopodobnie również dwu żołnierzy z załogi ciężarówki, poza tym zostało rannych dwu granatowych. Uwolniono dwu ludzi własnych oraz 23 więźniów politycznych, w tym 6 kobiet. Z tego należy uważać za straconych powtórnie aresztowanego mężczyznę i ranioną kobietę. Zniszczono jedną ciężarówkę nieprzyjaciela, zdobyto dwa auta, z tego jedno potem porzucono, oraz zdobyto dwa waltery". 19 Tyle raport "Orszy". Jego meldunek napisany kilka dni po akcji i oparty o świeże relacje wszystkich uczestników zawiera jednak kilka błędów, które dopiero po wojnie sam "Orsza" zweryfikował. W wyniku akcji uwolniono 21, a nie jak stwierdza raport 25 osób (poznano nazwiska 19 osób). Ten sam błąd występuje również na tablicy pamiątkowej wmurowanej po wojnie w ścianę Arsenału. Wśród uwolnionych znalazł się także "Heniek" hufcowy Hufca Praga. Błędna jest także liczebność grupy podana przez dowódcę akcji. Nie uwzględnił on dwóch ludzi, którzy dołączyli do oddziału tuż przed samą akcją. Byli to "Bolec" (Tadeusz Hojko) i "Kopeć" (Stanisław Jastrzębski). To właśnie butelka rzucona przez "Bolca" jako jedyna trafiła w szoferkę zapalając siedzących w niej SS-manów. Już w czasie odwrotu grupy ul. Długą, "Kopeć" kilkoma strzałami powalił SA-mana, który mierzył z broni do "Anody" - tej sekwencji w raporcie "Orszy" nie ma. Faktyczne straty niemieckie poniesione w akcji różnią się od tych podanych w raporcie. Wśród zabitych byli dwaj gestapowcy z eskorty samochodu: SS-Rottenführer Emil Hamm i SS-Rottenführer Schwarzmann; dwu następnych (uznanych za zabitych) w rzeczywistości odniosło ciężkie rany: SS-Unterscharführer Alfred Habicht i szofer (N.N). Do tych dwu zabitych dołączyć należy oficera SS zastrzelonego na Nalewkach przez "Alka" oraz cywila zastrzelonego przez "Anodę" na Długiej. Liczba rannych po stronie niemieckiej wynosi 9 funkcjonariuszy - choć i to nigdy nie zostało w 100% potwierdzone. Straty po stronie polskiej to: zmarli w wyniku ran "Alek" i "Buzdygan" oraz "Hubert" (Hubert Lenk), zatrzymany jeszcze w czasie trwania strzelaniny przez właściciela pobliskiej restauracji. Volksdeutsch Ernst Sommer tuż po przybyciu na miejsce akcji zaalarmowanej ekipy Gestapo oddał "Huberta" w ich ręce. 7 V 1943 r. "Hubert", po ciężkim śledztwie został rozstrzelany w ruinach getta. 30 III 1943 (w dniu śmierci "Alka") zmarł "Rudy"... Listę polskich strat zamyka jedna z więźniarek zabita w trakcie strzelaniny. Była to Helena Siemieńska - ciotka "Zośki". Inna więźniarka - raniona w nogę Maria Schiffers sama oddała się w ręce Gestapo. Po krótkim pobycie w szpitalu, gdzie otoczono ją wyjątkowo troskliwą opieką, nagle została rozstrzelana jako... agentka Intelligence Service. Tyle suchych faktów. A jak po latach opisał moment uwolnienia więźniów "Orsza"? Jeszcze raz oddajmy mu głos... "Niezapomniany widok - ta biegnąca na skos przez jezdnię gromadka uwolnionych. Fala radości ogarnia członków oddziału. Cały czas nastawieni byli na uwolnienie "Rudego". Tylko jego. O innych, przy tej okazji uwolnionych - trzeba się przyznać - nie myśleli dotąd. Teraz ten widok uwolnionych to jakby wielka niespodzianka, wielki prezent od nareszcie łaskawego losu... Gromadka uwolnionych biegnie po zupełnie pustej ulicy. Dopiero w tej chwili można spostrzec, jak bardzo zmieniła się sceneria. Wokół jest pusto. (...) Jeszcze trwa chwila szczęścia, jakie sprawił widok gromadki uwolnionych, a już słychać radosne, podniecone głosy - Jest "Rudy"! Jest! - Dekawka wstecznym biegiem podjeżdża do więźniarki. Koledzy ramionami podpierają "Rudego". W jego szeroko otwartych, dużych, niebieskich oczach jakby cień uśmiechu. Lecz wygląda strasznie (...) Szybko, szybko. Obok kierowcy - "Jeremiego" siada "Zośka". Dekawka rusza, później dopiero słychać trzaśnięcie zamykanych drzwiczek. "Zośka" natychmiast zmienia magazynki w pistoletach" PO AKCJI Konsekwencją akcji pod Arsenałem były kolejne uderzenia warszawskich GS-ów. Tym razem celem ataku byli gestapowcy przesłuchujący "Heńka" i "Rudego". - 6 V 1943r. zespół pod dowództwem "Zośki" przeprowadził akcję SCHULTZ - był to zamach na SS-Oberscharführera Herberta Schultza, funkcjonariusza Gestapo, który w pokoju 228 przy al. Szucha przesłuchiwał "Rudego". Planowano obezwładnienie gestapowca i przewiezienie go do Lasów Kabackich w celu wydobycia z niego informacji na temat wiedzy Gestapo o Szarych Szeregach, Schultz właśnie tym pionem polskiej konspiracji się zajmował. Jednak ten plan się nie powiódł; zaatakowany przez "Maćka", Schultz rzucił się do ucieczki w kierunku swojego domu. Padł dopiero po dziewiątym trafieniu przed swoją bramą przy ul. Mokotowskiej 3. 20 - 22 V 1943r. wykonano kolejne uderzenie: LANGE. Tym razem kule dosięgły kolejnego oprawcę "Rudego"- również funkcjonariusza z pokoju 228. SS-Rottenführer Ewald Lange cieszył się życiem dwa tygodnie dłużej niż Schultz. Padł na rogu pl. Trzech Krzyży i Wiejskiej zastrzelony przez "Dzika" - Jerzego Zapadko. W tym samym czasie "Miki-Sem", kierowca wozu, którym miał nastąpić odskok zastrzelił interweniującego SS-mana. Akcja odbyła się bez strat własnych. - 18 VII 1943r. na stacji w Józefowie pod Otwockiem żołnierze oddziału "OSJAN" Kedywu KG zastrzelili Ernsta Sommera - volksdeutscha, który doprowadził do zatrzymania w czasie akcji pod Arsenałem "Huberta". To było ostatnie wystąpienie związane z uderzeniem na ul. Długiej. (źródło: Internet ) 21 Kalendarium – „Z Nowej...” 4 lutego 2013 r. – spotkanie hm. Mariana Łaty i hm. Pauliny Lew z Komendantem Chorągwi Wielkopolskiej oraz komendantką Szkoły Wodzów w sprawie współpracy w kształceniu kadry instruktorskiej. 6-7 lutego 2013 r. – wizyta hm. Mariana Łaty i przedstawiciela KRCh w Czarnej Górnej i Krakowie. Wizyta dotyczyła planów inwestycyjnych w Bazie Obozowej w Czarnej Górnej. 11 lutego 2013 r. – posiedzenie Komendy Chorągwi. 13 lutego 2013 r. – spotkanie hm. Mariana Łaty i hm. Krzysztofa Kołodziejczyka z P. Ewą Nowak z Firmy Unilever w sprawie realizacji na terenie Chorągwi podpisanego przez GK ZHP i firmę Unilever porozumienia o współpracy. 14 lutego 2013 r. – spotkanie hm. Mariana Łaty z Panem Januszem Perdutą rzecznikiem Wojewody Dolnośląskiego w sprawie realizacji porozumienie o współpracy dotyczącej kampanii informacyjnej o cyfryzacji telewizji naziemnej podpisanego przez ZGP i MAiC 16 lutego 2013 r. – w Sali Rycerskiej Klubu 4 RBL we Wrocławiu odbyła się zbiórka komendantów hufców - w Sali Kinowej Klubu 4 RBL we Wrocławiu odbyła się uroczystość z okazji DMB na którą zaproszono przedstawicieli władz wojewódzkich członków DRPH, seniorów harcerstwa oraz komendantów hufców.. 22 lutego 2013 r. – wywiadu dla Polskiego Radia udzielił hm. Krzysztof Kołodziejczyk. Mówił o historii Dnia Myśli Braterskiej, współczesności Dolnośląskiego Harcerstwa oraz pracy gromad zuchowych. 23 lutego 2013 r. – w Katedrze Polowej WP odbyła się msza św. w intencji bł. ks. phm. Stefana Wincentego Frelichowskiego – Patrona Harcerstwa Polskiego. W koncelebrze, której przewodniczył bp Józef Guzek , Biskup Polowy WP, delegat KEP ds. duszpasterstwa harcerzy uczestniczył Kapelan Chorągwi Dolnośląskiej ks. Pwd. Rafał Kasprzak. 27 lutego 2013 r. – spotkanie ze Skarbnikiem Miasta Wrocławia na temat wsparcia finansowego działalności programowej Chorągwi - posiedzenie ChKSI 28 lutego 2013 r. – spotkanie hm. Mariana Łaty z Burmistrzem Jawora na temat działalności Hufca Jawor. 22