wakacyjny romans część I kliknij tutaj aby otworzyć
Transkrypt
wakacyjny romans część I kliknij tutaj aby otworzyć
08//tygodnik ROZMOWA TYGODNIA Głos Kołobrzegu Piątek, 8 lipca 2016 Co to lato wyprawia z człowiekiem? Psycholog o letnich uniesieniach Rozmowa cz. I Zapraszamy do rozmowy z kołobrzeskim psychologiem, Jackiem Pawłowskim. Tym razem o tym, dlaczego lato tak pobudza zmysły? W rzeczy samej lato wyjątkowo sprzyja miłosnym uniesieniom. Kolega mawiał, że to przez, czy też dzięki, pobudzającej zmysły goliźnie na ulicach. Miał rację? Golizna, owszem pobudza do czynów, uwalnia inwencję i wyobraźnię. Wysokie temperatury niwelują problemy lokalowe. Włącza się też czysta fizjologia. Im wyżej na słupku tym i słupek wyżej. Latem zacierają się trochę granice, urlopuje racjonalizm i przesuwa się granica tolerancji. Nie tylko mężczyźni są wzrokowcami. Rzeźbione, pakowane przez zimę i wiosnę masy mięśniowe też robią wrażenie na kobietach. Do tego wygojone już tatuaże tylko czekają na wielką odsłonę. To naprawdę działa we dwie strony. I żeby było jasne: lato sprzyja uniesieniom par we wszystkich kombinacjach. Wydmy wygniatają małżeństwa, narzeczeństwa i tacy, którzy nie znają swoich imion. Ale jest też ciemna strona lata, to wtedy dochodzi do samobójstw, to wtedy nasilają się stany depresyjne i obniża nastrój. Nie mówię tego, by zacieniować wakacje, ale żeby zwrócić uwagę na mniej uśmiechniętych i zachwyconych jaśminami znajomych. Lato i urlop to chyba najlepsza kombinacja i prosta droga do letniego romansu. No właśnie, do romansu, czy rozkwitu wielkiego uczucia? Że okazja czyni złodzieja? To nie do końca kwestia pory roku, chociaż faktycznie może być łatwiej. Piękna pogoda, obce miasto albo piękne knajpki, chata wolna itd. Idzie się na piwo na skwer, na plenerowy koncert i mimo woli skanuje publiczność. I jakoś tak potem się dzieje. Mam wrażenie, że coraz mniej osób upatruje w wakacyjnym wyskoku planu na dalsze wspólne życie. Obydwoje wchodzą do urlopowej bańki z fanta- FOT. IMICHAŁ ŚWIDERSKI Tak się dzieje: lato sprzyja uniesieniom par we wszystkich kombinacjach b Jacek Pawłowski, kołobrzeski psycholog, założyciel Fundacji „Na Przekór Przeciwnościom” Jacek Pawłowski Jest kołobrzeżeskim psychologiem, zalożycielelem i prezesem Fundacji „Na Przekór Przeciwnościom”, specjalistą w zakresie pomocy ofiarom przemocy. A Od kilku lat jest także członkiem Zespołu Interdyscyplinarnego przy Urzędzie Gminy w Kołobrzegu. Prowadzi prywatną praktykę psychologiczną. Ma doświadczenie w terapii indywidualnej i grupowej osób uzależnionych, współuzależnionych dorosłych dzieci alkoholików (DDA). Oferuje pomoc chorym na depresję, schizofrenię, także osobom uwikłanym w trudne związki, doświadczajacym przemocy i znajdującym się w trudnych sytuacjach życiowych. stycznym seksem, zaklęciami, komplementami, zwierzeniami i szaleństwem. I wszystko jest OK, ale serce płata figle i nagle ni stąd, ni zowąd planujemy jakby to było być razem. Jak wieść o rozstaniu przyjmie mąż, czy żona pozwoli mu zabrać samochód, co z dziećmi. Na to trzeba uważać i trzymać ptaszka na uwięzi, bo potem będzie cierpienie. Jasne, że jest taka możliwość, że przerodzi się to w wielkie uczucie i trwały, dobry związek, czego wszystkim życzę. Przed naszą rozmową wysłuchałam opinii kilkorga znajomych . Byli zgodni: kobieta raczej będzie szukać prawdziwej, wielkiej miłości, a mężczyzna udanego seksu. Oczywiście zakładając, że oboje są wolni. Mylili się? O tak, to bardzo popularne: eteryczna rusałka złakniona róż i nachalny drwal cały w wiórach. To zależy od wieku i przeszłości człowieka. Czasem mężczyzna ma dosyć hali odlotów, którą było jego łóżko, czasem kobieta znudzona jest orchideami na poduszce i wyznaniami o zachodzie słońca. I jeszcze jedna, moim zdaniem, ważna rzecz, o której milczą nawet „Casanowy”: bardzo rzadko istnieje udany, fantastyczny seks od pierwszego razu. To mit, jak równoczesny orgazm od jednej nocy. Dochodzimy do jednego z wielu pogrzebanych psów wakacyjnych romansów. Wielka miłość i wielkie rozczarowanie występuje nie tylko latem, ale latem faktycznie wyłącza się opcja racjonalna. To trochę jak z przeklinaniem w obcym języku, po angielsku brzmi łagodniej. Łatwiej też o wyznania, z jakąż łatwością mówimy: i love you. A potem jeszcze dylematy: co on o mnie pomyśli? Ale jeżeli nie teraz to kiedy? Co właściwie mi szkodzi? Tak czy inaczej dobrze jest wakacyjne szaleństwo trochę przefiltrować, żeby potem mniej bolało. Wydaje mi się, że letni romans bywa bardzo kuszący również dlatego, że przed wakacyjnym partnerem możemy poudawać, odegrać rolę postaci, którą chcielibyśmy być, ale w życiu nie do końca nam wychodzi. W końcu raczej nasz partner nie będzie miał na miejscu okazji do zweryfikowania opowieści tej drugiej strony, prawda? Prawda. Możemy dużo ukryć, przemilczeć, obsadzić się na innym stanowisku, zmienić szefa, zamieszkać w pięknej wilii, rozwieść się z mężem niezgułą, być ciągle po- Pamiętajmy, że bardzo rzadko zdarza się fantastyczny seks od pierwszego razu szukującym tej jedynej. Pomysłów na siebie jest całe mnóstwo, ale nie oceniałbym, kto wiedzie prym w wakacyjnych gierkach. Ale jedno zalecałbym na pewno: ograniczone zaufanie. Oglądając poczynania Tulipana pewnie tysiące pań i panów pukało się w głowę, jak to możliwie, że takie sztuczki działały? Ano działały i nadal działają. Tylko, że można wpaść we własne sidła i się zwyczajnie zakochać. Powtarzam o tym zakochaniu, bo natura człowieka jest nieprzewidywalna. Niedawno znowu w telewizji powtórzyli „Fatalne zauroczenie”. Ku przestrodze. Słyszałam wiele opowieści przyjaciółek i koleżanek o przystojnym brunecie, czy fantastycznym blondynie, z którym seks był cudowny, wspólne oglądanie zachodów słońca też, no ale ostatecznie „drań nie zadzwonił, a mówił, że będzie”. Może z założenia nie powinno się na podstawie letniego szaleństwa budować wyobrażeń o wspólnej przyszłości? Jeżeli było fantastycznie, zjawiskowo i kosmicznie cudownie, to nie ma co tego psuć wrześniowymi pretensjami. Lifting dla duszy jak najbardziej. Zawsze milej wspominać w bujanym fotelu o szampanie na molo, niż bujać w obłokach i snuć, co by było, gdyby było. Było, minęło, to jest skarb wewnętrzny, do którego można sięgać w smutnych chwilach. Odradzam jednak zdradę „podpowiekową”, kiedy kochamy się z żoną, mężem, a w wyobraźni jest nas troje. To niebezpieczne i na dłuższą metę frustrujące. Można natomiast spróbować powtórzyć letnie przygody na własnym gruncie. Nagabywanie letniej, choćby nawet i gorącej kochanki, nie przyniesie nic dobrego żadnej ze stron. Tamtej zrujnujemy związek, siebie narazimy na ignorancję i wrogość. I czar pryśnie. I coś, co byłoby cudowne, jest fatalne. Zaznaczam, że kobiety też mogą się wpakować w niezłą kabałę. a ROZMAWIAŁA IWONA MARCINIAK O tym, czy przyznawać się do zdrady, czy nie , już za tydzień.